a koszty pracy
Niektórym z drogich czytelników nie bardzo podoba się skrót myślowy o Polsce jako kraju „przeżartym socjalizmem”. Może i słusznie… Powinno być: kraj przesiąknięty socjalistyczną mentalnością. Brzmiu lepiej, nieprawda?
No dobrze, ale jak mierzyć socjalizm? Jest kilka metod. My preferujemy miarę tak prostą jak konstrukcja cepa, a ściślej mówiąc konstrukcja klina. Znaczy się klina podatkowego.
Klin podatkowy liczony jest jako stosunek wartości składek i podatków bezpośrednich do całkowitych kosztów pracy. Tabelka obok właśnie podaje jaką część całkowitych kosztów pracy stanowią średnio składki socjalne i podatki bezpośrednie w krajach OECD. Czyli jaką część połyka szeroko wzięty socjał. Poziome rządki podają strukturę tego haraczu. Ciemnoniebieska część to podatek dochodowy, szara w środku to składka na lokalny ZUS płacona przez pracownika, a lekko niebieska na końcu to składka na lokalny ZUS płacona przez pracodawcę. Im krótszy pasek haraczu tym lepiej i tym mniej socjalizmu.
Z tabelki widać że trudnym do pobicia socjalistycznym piekłem podatkowym jest Belgia, gdzie haracz całkowity przekracza 55% całkowitych kosztów pracy. Inne euro piekła typu Niemiec i Francji, plasują się także w ścisłej czołówce europejskiej, podchodzącej pod 50%. Polska z klinem podatkowym nieco ponad 37% plasuje się w tej klasyfikacji gdzieś w środku peletonu, zaraz pod średnią OECD. Niedaleko pod nią plasuje się cały blok anglosaski oraz Japonia. W całej tej grupie współczynnik ten jest lekko ponad 30%.
Zgodnie z oczekiwaniami, z europejskich krajów najnormalniejsza, z dużą przewagą nad innymi, jest Szwajcaria gdzie klin podatkowy jest rzędu 22%, dużo poniżej średniej OECD. Powiedzenie zabić komuś klina oznacza próbę wyjaśnienia czemu krwiożercze socjalizmy w jednych krajach obciążają koszty pracy prawie w połowie podczas gdy w Szwajcarii jest to tylko nieco ponad 20%. Coś najwyraźniej Szwajcarzy muszą robić rozsądniej niż reszta bo gdy socjalizm rozkłada unię to kraj Helwetów kręci się całkiem nieźle.
Podejrzewamy że ma coś wspólnego ze zdecentralizowaną strukturą kraju. Nawiedzeni socjaliści z ich wariackimi ideami lęgną się oczywiście wszędzie. Niewielka jest jednak szansa aby socjalistyczna mafia raz przy władzy przeforsowała swoje idee z góry w dół w skali kraju, jak gdzie indziej. Oznacza to jak wiadomo lobotomię reszcie społeczeństwa za jednym zamachem witalnego nerwu łączącego portfel z mózgiem. Niknie przy tym związek między uciskiem podatkowym a jego efektami i gotowościa do protestu, w wyniku czego elity rządzące nie mają żadnych hamulców w narzucaniu ciągle wyższych podatków. W strukturze kantonalnej natomiast lokalny eksperyment socjalistyczny dużo prędzej zada ból miejscowym królikom doświadczalnym skutkiem czego przepędzą one socjalistycznych znachorów zanim zaraza rozszerzy się dalej.
Tak sobie filozofując myślimy z niepokojem o Polsce gdzie przed wyborami trwa gorączkowa krzątanina wokół zmian w systemie podatkowym, czy to pod pana Pawła, czy pod pana Rysia czy też jeszcze pod innych panów. Jednym z głównych punktów tej krzątaniny wydaje się „obniżenie opodatkowania pracy” bo inaczej klin podatkowy stanie się podobno nieznośny. Otóż jeśli o nas chodzi to klina mogą wyrwać z korzeniami. Bies jednak podpowiada że jak gdzieś coś obniżają to nie ma siły aby gdzie indziej czegoś nie podnieśli, i to big time! I tu tkwi właśnie niebezpieczeństwo sprzedawania elektoratowi taniego populizmu o „obniżaniu kosztów pracy” bo to „dobre dla młodych”, yadda, yadda, a jednocześnie podwyższania podatków gdzie indziej.
Tymczasem koszty pracy w Polsce są umiarkowane a klin podatkowy, jak wynika z powyższej tabelki, jest niekoniecznie wysoki. Jest tak naprawdę średni, rzędu średniej OECD. Można go dalej obniżać ale trzy raz się zastanowić przed podwyższaniem czegokolwiek w zamian. Jeżeli jakiemuś planowi nie dopina się ZUS to w pierwszej instancji zabrać się należy nie za podatki ale za redukcję kosztów, na przykład za emerytury mundurowe i inne.
Zresztą czy zamiast wymyślać raz jeszcze koło nie lepiej czasem zerżnąć bezwstydnie rozwiązania modelu szwajcarskiego? Ten ma dwie niebagatelne zalety: raz – że jest sprawdzony, dwa – że działa. Panie Pawle, co Pan na to?
.
Jeżeli jest ktoś chętny zrozumieć działanie jedynego na świecie demokratycznego państwa a więc Szwajcarii to proponuję przeczytać ten tekst.https://demokracjajuzbyla.republika.pl/1.html
https://demokracjajuzbyla.republika.pl/13.html
Niby w Polsce obecnie nie jest najgorzej ale z drugiej strony co mamy z podatków jakie oddajemy? Kiepska służba zdrowia, kiepska edukacja ( nasze uniwersytety są na bardzo dalekich miejscach w rankingach). Poza tym socjal w Polsce jest obecnie bardzo niski. W innych krajach ktoś móże oddaje więcej pieniędzy ale wie ,ze coś z tego ma.
Odsyłam do ciekawego tematu na forum:
https://www.forum-kredytowe.pl/f142/czy-w-dzisiejszych-czasach-mozna-zyc-bez-kredytu-75281.html
W dzisiejszych czasach ciężko jest żyć bez kredytu w Polsce.
@Piotr
W dzisiejszych czasach ciężko jest żyć bez kredytu w Polsce.
No jasne. W koncu zycie z dodatkowymi kilkunastoma/kilkudziesiecioma procentami, ktore sie wsadza w tylek bankowi jest znacznie latwiejsze niz bez tego narzutu. Moglbys mi jakos logicznie wyjasnic dlaczego placenie dodatkowego haraczu bankowi ma niby ulatwiac zycie? Bo moj maly losiowy rozumek jakos tej kuwety nie ogarnia…
„Coś najwyraźniej Szwajcarzy muszą robić rozsądniej niż reszta bo gdy socjalizm rozkłada unię to kraj Helwetów kręci się całkiem nieźle. Podejrzewamy że ma coś wspólnego ze zdecentralizowaną strukturą kraju.”
Odpowiedź jest banalnie prosta. Obywatele Szwajcarii kontrolują edycje konstytucji a więc prawo swojego kraju. Jeżeli politycy mają zapędy podnoszenia podatków to obywatele w drodze referendum mogą te zapędy zastopować. Szwajcarzy jako jedyni obywatele państwa na świecie kontrolują edycje swojej konstytucji a więc prawo jakie jest stanowione. To właśnie obywatele Szwajcarii w drodze referendum ustalają wysokość podatków jakie chcą płacić i wielu innych danin publicznych. Oni są właścicielami swojego państwa swojej spółki akcyjnej i każdy z nich ma swój głos na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy jakim jest referendum gdzie podejmują uchwały tworząc prawo lub zmieniając statut swojego państwa a więc konstytucje.
Panie Cyniku, tak, jak nie lubię rozbuchanego socjalu, tak jeszcze bardziej nie trawię Szwajcarii. Nie wiem, kiedy „Miłosierdzie gminy” niejakiej Marii Konopnickiej trafiło na listę lektur szkolnych, ale gdyby nie miał Pan okazji przeczytać wcześniej, proszę zrobić to teraz. Lektura powinna rzucić trochę światła na źródła dobrobytu i przydenną mentalność tych ludzi gór.
https://opiatee.w.interia.pl/samolubne%20geny.htm
A i tak wszyscy skończymy jak dottore Kulczyk.
Na socjal stać moim zdaniem jedynie
1. kraje z AKTUALNIE dużą grupą ludzi nadających się do roboty ale to się musi kiedyś skończyć dobrym przykładem są Chiny … wszelkie polityki prorodzinne to kij w mrowisko nikt mnie nie przekona że hektar pszenicy do podziału na sto osób jest lepszy niż hektar na dziesięć osób
2. kraje które już zdążyły nakraść, dorobić się na niewolnictwie, wykopać surowce w koloniach, wymordować swoich wierzycieli tudzież ukradły kasę w inny mniej lub jeszcze mniej chwalebny sposób (i teraz mówią np. Polsce czy Rumunii, że jesteśmy be bo nie lubimy murzynów/muslimów/innych)
3. Kajmany, Szwajcaria czy inne Seszele – kraje „bankowe”, to że je stać nie znaczy, że socjal mają – ale byłoby je stać
Szlag mnie trafia gdy słysze o wszelkich politykach prorodzinnych. Naprawdę, ile miliardów ludzi potrzebujemy, żeby było dość? Jak wysokie są emerytury w Bangladeszu w porównaniu do Kataru ?
Nikogo nie stać na socjal. Socjal rozłoży każdy kraj (i szerzej każdą cywilizację) w ciągu max 2-3 pokoleń. Po prostu, przez socjal, kolejne pokolenia, obserwując swoich rodziców, coraz bardziej oddalają się od odpowiedzialności i rozsądku, a starsze pokolenia nie mają żadnych narzędzi ani argumentów, żeby ich ostrzec. W końcu już prawie nikt nie funkcjonuje w oparciu o zdrowy rozsądek. Wtedy następuje przysłowiowe odcięcie gałęzi, na której się do tej pory wygodnie siedziało.
Ad. 3 Przyrost naturalny w Katarze 5,6%, w Bangladeszu 1,2%
@impeer
ale potem taki Katar ma mała armie i musi prosic wiekszego przyjaciela o obrone przed 'Bangladeszem’, a przyjaciel chce za to zaplaty
dodatkowo koszty stale sie rozkladaja na wiecej osob
choć OT to warto przeczytać. Plan B dla Grecji
https://swiat.newsweek.pl/kryzys-w-grecji-rzad-chcial-wlamac-sie-na-konta-obywateli,artykuly,367611,1.html
proponuje 100% podatku dochodowego a zyc będziemy z zasiłku ) jak w Polsce nie będzie placy minimalnej to ludzie będą pracować za 0 zl ot zelazna logika socjalistow odnośnie podatkow
Ale z was XXXXX, macie tabelkę i nie widzicie.
Przecież wyraźnie widać, że większy socjalizm to bogatsze państwo.
Spójrzcie sobie teraz na pożary tym więcej straży pożarnych wyjeżdża do pożaru tym po wszystkim są większe straty. Wprowadźmy zatem przymus, że do jednego pożaru może jechać tylko jedna straż pożarna…
P.S.
Statystykę trzeba jeszcze rozumieć. Bogate państwo mogą sobie pozwolić na socjalizm bo w zasadzie cała infrastruktura już tam istnieje, muszą tylko pracować na żywność i bieżącą eksploatację, ale robiąc to rezygnują z pomnażania dobrobytu.
Spójrz sobie co się dzieje kiedy biedne państwo wprowadzi socjalizm, jak korea płn.
Tym jestem starszy tym częściej zastanawiam się jaki jest sens tłumaczenia prostych rzeczy XXXXX.
———-
MODERACJA: post łamie regulamin. Następny wyląduje w koszu.
Kiedy biedne państwo wprowadzi socjalizm to może np. odbudować kraj ze zniszczeń wojennych i równocześnie zwiększyć populację o ok. 60%.
Kto zgadnie jakie to państwo?
Zupełnie jak bym słyszał reklamę Afryki… 😀 Wprowadzili socjalizm? check. Zwiększyli populację? check. Doprowadzili wszystko do stanu znieszczeń wojennych? check… 😉
Błędna odpowiedź, Afryka nie jest państwem.
dlatego ekonomia nie jest nauką, bo nie możesz powtórzyć warunków eksperymentu, bo jest tak dużo zmiennych. Dawanie przykładu powojennego jest błędne ponieważ po tak dramatycznym przeżyciu ludzie są nastawieni bardziej optymistycznie i mają nowy zasób energii – wystarczy popatrzeć na wskaźnik urodzeń dzieci po każdej wojnie. Do tego trzeba dorzucić propagandę, bardzo silną w tamtych czasach. Ale to nie będzie trwać długo, bo pierwsze strajki robotnicze wybuchły już w 56 i i tak na prawdę co jakiś czas iskrzyło. Jakby to był taki raj to nawet pod zaborem ZSRR nie sądzę że ludzie by byli tacy skorzy do protestowania.
Ekonomia jest pseudonauką własnie ze względu na odrzucanie realnych przykładów nie pasujących do wyznawanych przez ekonomistów teorii. Czyżby w okresie powojennym tzw. prawa ekonomii uległy zawieszeniu?
Protesty wybuchały, ogólnie mówiąc, z powodu zbyt niskiego poziom konsumpcji w porównaniu do krajów Zachodu. Ideałem dla wielu była natomiast Szwecja z wysokimi podatkami i socjalizmem.
To nie jest zarzut wobec ekonomii, tylko wobec tych ekonomistów (pseudoekonomistów?), którzy tak działają. Na tej samej zasadzie, jak pseudonaukowe odnogi eugeniki, które rozwijały się w Niemczech i były traktowane z powagą nauki, ale uprawiane wbrew jej zasadom, nie świadczą, że ewolucjonizm czy cała biologia nie są nauką.
Innymi słowy jeżeli dziś wylansujemy w mediach frenologa, który autorytatywnie stwierdzi, że na podstawie kształtu czaszki jest w stanie bezbłędnie ocenić czyjeś możliwości intelektualne i zapowiemy go w tych mediach jako wybitnego biologa, to nie będzie świadczyło ani o tym, że on jest biologiem, ani o tym, że biologia nie jest nauką.
Problem polega na tym, że ludzie z jakiegoś powodu oczekują, że ekonomia pozwoli im bezbłędnie przewidywać przyszłość. Ale ona tego nie potrafi, a takie oczekiwania to myślenie magiczne. Jak zresztą żadna inna nauka, tak ścisła, jak społeczna. Nie taka jest jej rola.
Poprawka, ekonomia nie jest nauką przyrodniczą, z tego też względu próby traktowania jej jako takiej i bajdurzenie o optymalnym, „naukowym” centralnym zarządzaniu jest absurdem. Jest nauką humanistyczną, identycznie jak np. językoznawstwo albo antropologia.
Swoją drogą Hayek w „Nadużyciu rozumu” wspaniale opisuje, jak wielki wpływ mieli zadufani inżynierowie Ecole Politechnique, ze swoim mechanistycznym podejściem do świata i człowieka, na wczesne formy socjalizmu (Saint-Simon, Comte).
Nieudolne, ale wciąż podejmowane próby stosowania paradygmatu nauki ścisłej do ekonomii to ślepa uliczka, w którą współczesny świat, kierowany przez wykształconych durniów o horyzontach pańszczyźnianego chłopa, wciąż uparcie brnie. Oni wciąż nie są w stanie zrozumieć, że ludzie nie są maszynkami, które można bez ograniczeń układać i podkręcać jak nam wygodnie.
Choć oczywiście nie można nie zauważać starań, a nawet pewnych sukcesów, na drodze do zmiany ludzkości w tę stronę… 🙂 https://img7.demotywatoryfb.pl//uploads/201012/1291943158_by_PrawieSzatan555_600.jpg
Oczywiście, że ekonomia jest nauką. Jest to wiedza szalenie interdyscyplinarna. Jak każda nauka może być prowadzona w takim, czy innym kierunku zależy to tylko i wyłącznie od etyki i woli naukowców. Ostatecznie w matematyce też przez jakiś czas 2+2 może być na przykład 5 jeśli większość tzw. autorytetów tak zechce przegłosować.
jak napisał to Paradoks, nie jest to nauka ścisła, ponieważ jak pisałem wcześniej nie jesteś w stanie odtworzyć warunków makroekonomicznych, aby powtórz eksperyment, czyli jest on nie do zweryfikowania. Ludzie są bardzo stronniczy i najczęściej podświadomie naginają dane do oczekiwanych rezultatów (cherry picking), dlatego powinny być opisane wszystkie warunki eksperymentu, aby przeprowadzenie go przez innego naukowca mogło zweryfikować czy nie było jakiegoś błędu. Czyli jak ktoś powie, że 2+2=5 powinien to udowodnić i dać pod weryfikację innym. W ekonomi tego nie ma!
W fizyce ktoś stawia jakąś tezę i dopiero po wielu latach, przeważnie kiedy pozwala na to technologia, dokonuje się eksperymentu który to potwierdzi i często potwierdza – chociażby ostatnio bozon higgsa. W ekonomi to jest wróżenie z fusów, bo raz się komuś uda coś 'przewidzieć’, ale przeważnie zdarza się to tylko raz. Można się posługiwać jakimiś ogólnymi obserwacjami, ale już wyprowadzanie wzorów…
Dodatkowo samo założenie w ekonomi, że człowiek podejmuje logiczne decyzje jest całkowitym absurdem.
W ekonomii jako takiej nie istnieje chyba takie założenie per se. 🙂 Istnieje co najwyżej w różnych teoriach ekonomicznych, i to też przeważnie przy jednoczesnym zastrzeżeniu, że są to decyzje uznawane za racjonalne „przy zestawie dostępnych dla siebie danych i zgodnie z subiektywną perspektywą własnej sytuacji i własnego interesu”. Z tej perspektywy trudno się spierać, większość zdrowych ludzi jak najbardziej podejmuje racjonalne – według siebie i z własnej perspektywy świadomości i wiedzy – decyzje.
Osoby, które wysnuwają z tego tezę, że ludzie postępują racjonalnie w jakimś sensie obiektywnym (cokolwiek by to miało znaczyć) to nie ekonomiści, tylko niedouczone tępaki. Podejrzewam, że można to poznać i zilustrować już chociażby pytając ich o definicję „obiektywnej racjonalności”, chciałbym tego posłuchać. Później z tego mezaliansu powstają jeszcze potworki w rodzaju „statystyczny Polak” i „uśrednione gusta”, z których można się już tylko śmiać.
Celowo używam słowa racjonalne zamiast „logiczne”. Całkowicie logicznie postępują wyłącznie komputery. Ludzkie życie jest dużo bardziej skomplikowane, a emocje, które rządzą ludźmi, nie poddają się logicznemu opisowi, to nie jest w ogóle ten język. Jeżeli np. giełdą rządzi strach i chciwość, próby przykładania do nich linijki logiki wydają się równie sensowne jak tworzenie poezji przy pomocy komputerowego algorytmu. Możesz stworzyć poprawną formalnie rymowankę, ale do poezji nie zbliżysz się nawet na krok. Świetnie to widać po „sukcesach” tzw. modeli ekonomicznych. W możliwym do przewidzenia czasie raczej nie będziemy mieli do dyspozycji wystarczającej ilości zweryfikowanych danych, żeby cokolwiek przydatnego w ekonomii faktycznie matematycznie obliczyć i w 100% przewidzieć. Jeżeli ktoś posiadłby taką wiedzę, nazywałby się pewnie Bóg, albo jakoś podobnie.
Może to nie dowód na brak racji twojej wypowiedzi, ale daje to myślenia. https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xta1/v/t1.0-9/11796257_872128119527997_8494758343527185488_n.jpg?oh=fb2b75ec7e574a0abb6672437e066409&oe=563DC002
Dowodzi to, że kraje naftowe dobrze sobie radzą, gdy ropa stoi wysoko, coś jeszcze?
Równolegle pokazuje to, IMHO, wadę autorytarnych systemów – jak autorytet zaczyna wąchać kwiatki od spodu, robi się syf.
Co nie oznacza, że wzięcie państwa „za mordę” w trudnych czasach jest złe, wręcz przeciwnie – trzeba tylko wiedzieć kiedy oddać władzę dla dobra narodu. Mało kto jednak chce ją kiedykolwiek oddac.
„Gdyby nawet socjalizm zapewniał więcej dóbr, niż kapitalizm, to i tak byłbym za kapitalizmem, bo zapewnia on więcej wolności. Na szczęście nie mam tego dylematu” – JKM I to święte słowa.
https://pstyle.pl
„”””””””””””””wolnośc + porządek = 1″”””””””””””””””
i teraz mamy takie oto stany „krańcowe’
1.
wolnośc = 1 a przez to porządek = 0 – w takiej sytuacji możesz wyjsc z domu i dac w łeb komu chcesz bez konsekwencji i Tobie każdy może dac w łeb konsekwencji nie ponosząc
2. wolnośc = 0 a przez to porządek = 1 – w takiej sytuacji rząd decyduje za Ciebie jaką herbatę będziesz dziś pił i ile czasu będziesz mył zęby
obie sytuacje są nie do pogodzenia, optimum jest gdzieś pomiędzy nimi (kazdy z nas będzie uznawał za optymalny trochę inne proporcje), w każdym razie twierdzenie że kapitalizm jest lepszy bo więcej w nim wolności jest błędem, bo maks tej wolności z czym sie łaczy to opisałem w punkcie pierwszym
obecnie do drugiego przykładu najbardziej jest zbliżona korea północna, ludzie uciekają by zakosztować większej wolności, okazuje sie ze połowa z nich wraca RYZYKUJAC ŻYCIE, by wrócić tam gdzie więcej porzadku:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15571166,Korea_Pln___Dlaczego_uciekinierzy_decyduja_sie_na.html
przeciwnym przykładem jest somalia, tam chyba najwięcej wolnosci, no i jak stamtąd ktoś ucieknie toi juz nie wraca
wnioski ile potrzebujemy wolnosci a ile porzadku niech każdy wyciagnie sam
Mylisz, jak zwykle, socjalistyczny b…el z porządkiem… Reszta równiania może się zgadzać… 😉
korea północna, ludzie uciekają by zakosztować większej wolności, okazuje sie ze połowa z nich wraca RYZYKUJAC ŻYCIE, by wrócić tam gdzie więcej porzadku —-
Na całe szczęście mamy nieocenionego drogiego czytelnika który to wszystko spójnie i konsystentnie wyjaśnił tak że wszystko jest jasne. Połowa północnych Koreańczyków wraca po stwierdzeniu że zachód jest zbyt mało innowatywny!!! Nie to co ich zamordystyczny bantustan który w myśl zasady im więcej państwo zbierze w podatkach tym większa szansa że ten kraj będzie przewodził w innowacjach przewodzi w innowacjach, jeno się kurzy. 😀 😀
oni uciekają bo myślą że coca-cola i mcdonald oraz fajny samochód jest w życiu najwazniejszy
wracają bo okazuje się że są zbyt uczciwi i prostoduszni dla kapitalizmu, bezradni w tym systemie jak nasi 90-letyni emeryci
wolą więc wrócić ryzykując życie tam gdzie jest bieda ale i porządek zamiast być tam gdzie jest wolność i dobrobyt a porządek trzeba sobie samemu organizować
Teza tak wiarygodna jak jej źródło… 😉 Nie wiem czemu się nagle wycofujesz z tak ładnie się rysującej tezy własnego autorstwa – zniesmaczeni małą innowatywnością zachodu uciekinierzy płn koreańscy masowo wracają w objecia Kima… Dla mnie bomba!
@cynik9
Zapewne takie historie są – co najwyżej z innych powodów.
Ludzie od urodzenia kondycjonowani do życia w tak ekstremalnych warunkach nie są w stanie się odnaleźć w normalnej rzeczywistości, o której zresztą mają nikłe pojęcie. Wystarczy na YT obejrzeć północnokoreańskie dobranocki – stalinowskie kroniki filmowe to przy nich materiały edukacyjne BBC.
ależ cyniku wybiórczo analizujesz tabelę
czemu nie porównasz poziomu życia belgów, niemców i austriaków z ostatnia trójką – chile, meksyk i nowa zelandia?
próbka jakby większa (6 krajów zamiast jednej szwajcarii) a wnioski zupełnie przeciwne 🙂
Żeby nie dać Ci okazji do wyciągnięcia mylnego wniosku że im większy socjalizm tym większy dobrobyt… 😉
Otwierający tabelę socjalizm belgijski rozwija się w tempie 0.2%, ergo stojąc w miejscu. Aspirujący do tego socjalizm chilijski robi dobre postępy w tym kierunku ale zawsze GDP rośnie mu 5x szybciej.
jak dogoni chile belgię to pogadamy, na razie się nie zanosi, pewnie przez to że zamiast socjalizmu mają prywatne emerytury 😛
no i ciągle używamy tego nic nie mówiacego PKB, dzięki któremu nasza wyspa może udawac zielona dzięki temu że volkswagen, samsung czy LG produkują i sprzedają coraz więcej towaru
lepiej mierzyc bogactwem, to bardziej miarodajne
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/majatek-lepsza-miara-bogactwa-niz-dochody/
tu od razu wychodzi nasza mizeria
a przy okazji wyjdzie że te socjalistyczne państwa mają lepiej niż dobrze rozwijające się chile 🙂
lepiej mierzyc bogactwem, to bardziej miarodajne link
Dobry link {zenek}, tylko nie pokazuj tego {kkk} bo ciężki dysonans poznawczy murowany… 😀 Z tegoż linka: Najbogatszym krajem, pod względem majątku, posiadanego przez gospodarstwa domowe, według „Global Wealth Databook 2013”, jest Szwajcaria, która wyraźnie wyprzedza kolejne kraje – w większości leżące w Europie Zachodniej.
Niewątpliwie wszystko dzięki „tax-optimizers” i rajowi podatkowemu…
tak zwany 'cherry picking’ …
to nic ze cala tabelka pokazuje wniosek ze wyzszy socjal = wyzsza zamoznosc, lepiej wybrac taka szwajcarie, pominac fakt ze jest to raj podatkowy gdzie swoja kase parkuja europejscy i amerykanscy 'tax-optimizers’ … i twierdzic ze to dzieki nixkiemu klinowi i kantonalnej strukturze kraju
🙂
PS: tez jestem przeciwko zbyt duzemu socjalowi, ale jednak trzeba patrzec na fakty
Szwajcaria nie jest żadnym rajem podatkowym. Jest umiarkowanie opodatkowaną jurysdykcją OECD (od 1961).
tez jestem przeciwko zbyt duzemu socjalowi — ja socjalista? No way! 😉
trzeba patrzec na fakty — nawet trzeba tylko po co? Nie lepiej bredzić o rajach podatkowych nie mając zielonego pojecia o temacie?
@zenek: najsmieszniejsze jest ze twoj komentarz jest pierwszy ktory to zauwazyl … a w zasadzie moze najsmutniejsze ..
im więcej państwo zbierze w podatkach tym większa szansa że ten kraj będzie przewodził w innowacjach
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/wiecej-panstwa-prosze/?k=debata
dlatego innowacyjne mogą być niemcy, innowacyjne będzie USA (dzięki efektowi skali)
innowacyjne nie będzie chile
prywatni sami nie inwestują w niepewne pomysły, oni wolą przychodzić na gotowe i dlatego najszybszy rozwój cywilizacyjny dokonał się od II wojny światowej i po niej, kiedy to podatki wzrosły a państwa wzięły na siebie kierowanie kasy w badania nad nowymi dziedzinami
żaden prywatny nie ryzykował by sam budowy elektrowni atomowej, czy choćby silnika odrzutowego
oni sa gotowi przyjśc tylko na gotowe i pierdzielić jacy to oni nie pomysłowi i innowacyjni 🙂
im więcej państwo zbierze w podatkach tym większa szansa że ten kraj będzie przewodził w innowacjach
You bet. Najlepiej zabrać wszystko i czekać na drugie Apple… 😉
badania nad nowymi dziedzinami. żaden prywatny nie ryzykował by sam budowy elektrowni atomowej, — Badania nad prawdziwie „nowymi dziedzinami”, takimi jak na przykład globalne ocipienie, są od dawna w rękach państwa. Badania podstawowe idem, niewielu prywatnych inwestorów jest skłonnych wyrzucać w tym kierunku centy. Tym niemniej ta innowacja która autentycznie pomaga jednym ludziom a innym pomaga zarobić jest wynikiem inicjatywy prywatnej i owszem, kapitalistycznej rządzy zysku jednostek który się bierze wyłącznie stad że zaspokaja się pewną potrzebę innych. Jest tak zawsze i tak było, nawet jeśli technologię bazową zainicjował kontrakt rządowy DAPA czy NASA a inicjatywa prywatne przejęła to później. Bo za przeproszeniem „p… dzieleniem” jest tu przede wszystkim gadka o przychodzeniu „na gotowe”.
nabijasz sie z pierwszego zdania, ale zastanów się czy bez podatków powstałyby elektrownie atomowe?
czy powstały by satelity i telefonia komórkowa?
czy powstał by internet?
nie
żylibyśmy sobie dziś w kapitaliźmie i nie mieli tych udogodnień bo do kazdego z nich potrzeba było było bardzo kosztownych badań, bardzo kosztownych programów i bardzo kosztownych inwestycji
tzw. inicjatywa prywatna nigdy by takich nakładów nie poniosła na niepewny interes, nie gwarantujący zwrotu w przyszłosci
prywatni za to chętnie wezmą ten internet powstały dzięki podatkom i państwowym inwestycjom i zrobią na nim pieniądze, po czym liberały powiedza patrzcie – prywatne jest lepsze
a to że bez państwowego nie byłoby dziś praktycznie żadnych zaawansowanych wynalazków skonstruowanych po II wojnie światowej o tym liberał nie pomysli 🙂
nabijasz sie z pierwszego zdania — a to zdanie to może nie Twoje? 😉
czy powstały by satelity […] internet? —- … bez ślepego wyrzucania setek miliardów dolarów na zbrojenia? Oczywiście żeby nie powstały. Nie ma jednak żadnych podstaw aby wątpić że nie obrabowanie sektora prywatnego z tych środków nie poskutkowałoby 10X liczbą dużo istotniejszych innowacji których jesteśmy pozbawieni.
Sugerowanie że dzięki państwu mamy internet to tak jak byś powiedział że wygrałeś w kasynie ucząc małpę wrzucać żetony do automatu i pociągać za rączkę… 😉
Ale jednak Cyniku w historii przeważają jednak przypadki kiedy to państwa wiodły prym w odkrywaniu nowych technologi. Wiąże się to z faktem, że często są to ryzykowne i drogie przedsięwzięcia z trudnym do oszacowania zwrotem z inwestycji – spróbuj znaleźć inwestorów z takim business planem ;). jak chociażby loty kosmiczne czy wybudowania przez cern zderzacza hydronów – odkrycia z tym przedsięwzięć znalazły/mogą znaleźć zastosowanie dopiero lata później. Możesz mówić o tym, że prywatni przedsiębiorcy coś wymyślili ale to nie jest prawda, oni znaleźli tylko zastosowania dla jakiegoś odkrycia, które uczyniło nasze życie bardziej praktyczne (chociażby wymieniony wyżej Apple). Oczywiście są potrzebni w łańcuchu innowacji i rozwoju, ale praktycznie by nie istnieli bez odkryć finansowanych, przez państwo (wcześniej kościół katolicki) najczęściej służących dla celów militarnych. Ostatecznie rękawice mogą podnieść ekscentryczni miliarderzy, kierowani marzeniami.
Fine, temu nie przeczę. Dlatego państwa jakoś tam finansują naukę, etc. Graniczy jednak z absurdem łączenie tego od razu z inwentywnością, to raz.
Dwa, jest znanym socjalistycznym schematem myślowym wskazywanie na pozytywne strony zrabowania środków ludziom, wrzucenia ich w jakiś ogólny czarny worek celu wyższego, jak zbrojenia, globalne ocipienie, kosmos etc. i chwalenie się potem przypadkowymi rezultatami badań jako „inwentywność”, a ignorując kompletnie drugą stronę medalu: co by ludzie mogli osiągnąć prywatnie gdyby nie zrabowano im tych środków w pierwszym rzędzie. Łatwo jest pontyfikować że „nie byłoby internetu” jeśli nie mamy pojęcia co by było a co zostało stracone.
No własnie po przemyśleniu trochę tematu zastanawiam się czy to o to marnowanie zrabowanych środków właśnie nie chodzi. Dużo odkryć jest dokonywanych przez pomyłkę/przypadek, cześć nawet z debilnych projektów, na które nikt by nie wyłożył kasy. I teraz pytanie czy w nauce czasem nie jest potrzebne 'zmarnowanie’ jakiejś ilość kasy na nonsens, żeby dokonać wartościowych odkryć? Kolumba też cały czas odsyłali z kwitem, bo pomysł był poroniony, a jednak przez przypadek odkrył nowy kontynent.
Tak samo nie możesz mówić, że sektor prywatny by dokonał takich samych odkryć innych lub lepszych, bo jest to niewiadoma. Jednak państwo wykorzystuje efekt skali i mało jest chętnych do dokonywania ryzykownych i drogich inwestycji, w szczególności jeżeli się trzeba tłumaczyć przez akcjonariatem.Drugim argumentem jest mała ilość przełomowych odkryć ze strony korporacji, które są w stanie wyłożyć dużą kasę, są zwolnione z podatków na inwestycje (więc argument grabieży trochę możemy odpuścić, bo chociaż jest częściowa odciążenie podatkowe), jest prawo patentowe, które przez długie lata chroni interes wynalazcy (czasem aż za długo, lub ciężko niektóre rzeczy nazwać wartymi opatentowania)… i pomimo to brak np. inwestycji firm farmaceutycznych w antybiotyki nowej generacji, how come? Bo obecnie liczy się tu i teraz, i niewiadomo czy będziesz dyrektorem za rok, dwa, cztery lata, więc walczysz o premię na najbliższy rok. Niestety w obecnych czasach wszyscy patrzą na krótkookresowe zwroty.
Jestem bardzo daleki od zachwalania rzeczy państwowych, ale nie wiem czasem czy na tym polu jednak niewidzialna ręka nie ustępuje pola państwowej pięści.
Moim punktem jest że dyskusja co czemu ustępuje jest w zasadzie bezpodmiotowa ponieważ nie można tego jednoznacznie ustalić. W tej sytuacji rzecz sprowadza się do żarliwej wiary, zależnej z kolei od przekonań światopoglądowych. A że przekonania światopoglądowe w PL kształtował socjalizm przez 70 lat mentalność społeczna jest nim przeżarta, co trzeba zrozumieć.
@szymon.ka
jak chociażby loty kosmiczne czy wybudowania przez cern zderzacza hydronów
Ja tam sie na „hydronach” nie znam, ale w srodowisku naukowym chodza sluchy, zapewnie nieuzasadnione i propagowane przez zawistnych i niedowartosciowanych naukowcow mniejszego kalibru, ze ten wielki zderzacz hadronow, to jest taki gadzet za wieeelka ilosc kasy dla wieeeelkich naukowych bonzow i ze naukowy efekt tego przedsiewziecia jest jak na razie … porownywalny z efektem, ktory mozna by otrzymac przy pomocy zderzacza duzo mniejszego 😉
@cynik
moją chęcią nie jest czegoś udowodnić czy kogoś przekonać, głośno sobie myślę, że świat nie jest czarnobiały i że jest chyba w nim miejsce na trochę więcej państwa niż ja sam kiedyś zakładałem. Natomiast mam wrażenie, że ty cyniku walczysz bohatersko z socjalizmem pisząc o socjalistycznej propagandzie i dobrej nadziei, że sektor prywatny (SP) wypełni wszystkie luki (może to jest mój bias, bo być może działania państwa wcale nie są potrzebne), pomimo braku na to dowodów. Na pewno SP będzie wydajniejszy niż państwo, to jest pewniakiem, ale czy najwydajniejszy jest zawsze najlepszy? Może to tak jak z ewolucją, że przeżywają organizmy, które potrafią się najlepiej przystosować, a nie najszybsze, najsilniejsze czy chociażby najmądrzejsze.
@TJŁ
tak jak wcześniej pisałem dużo rzeczy jest odkrywanych przez przypadek, więc moim zdaniem ciężko jest ocenić całkowity pożytek z wybudowania tej instalacji. Dla mnie ta działka też jest obca więc mądrzyć się nie będę, ale zapewne nie jest to pierwszy raz kiedy jeden naukowiec krytykuje drugiego wytykając mu błędy. Na zasadność tej instalacji będzie można odpowiedzieć po wielu latach.
ile kasy ma Apple na koncie? chyba ze 100mld
czy inwestują moze w lekarstwo na raka, może w nowe antybiotyki, a moze w nowe środki transportu kosmicznego?
nie, oni pozywają ap.pl oraz próbuja opatentować zaokrąglowny prostokąt
inwestycjami w nowe antybiotyki czy leki musza się zajać państwowe pieniadze
państwa które same z siebie nie mają nic a tylko zadłużają się w imieniu podatnika
„Podczas lunchu Mitterand słuchał jak Thomas Perkins, partner w firmie venture capital, która założyła firmę Genentech Inc. wychwalał inwestorów którzy ryzykują i finansują przedsiębiorców.
W pewnej chwili przerwał mu prof. Paul Berg ze Stanford University, laureat Nagrody Nobla za prace nad inżynierią genetyczną: „A gdzie wy byliście w latach 50. i 60., kiedy my przeprowadzaliśmy pierwsze badania naukowe?”. Dodał, że większość z badań, dzięki którym inżynieria genetyczna tak się rozwinęła były przeprowadzane wówczas i wówczas żadna prywatna firma nie chciała ich sfinansować i musieli zrobić to podatnicy.
Badania nad nowymi lekami potrafią bowiem trwać nawet 17 lat, kosztują średnio – w przeliczeniu na lek – 403 mln dol. a odsetek porażek jest bardzo wysoki. Tylko 1 na 10 tys. badanych substancji wchodzi na rynek w postaci leku ( to oznacza, że szanse porażki wynoszą 99,99 proc.). Dlatego 75 proc. całkowicie nowych leków w USA powstało dzięki badaniom sfinansowanym przez publiczne National Institutes of Health (Narodowe Instytuty Zdrowia). W latach 1971-2006 77 z 88 najważniejszych innowacji (według periodyku Research & Development Magazine) były całkowicie zależne od pieniędzy na badania z budżetu federalnego USA, w szczególności, aczkolwiek nie tylko, w pierwszej fazie.”
Apple by mogło, ale po co, niech państwowi wynajda nowy lek, to wtedy moze apple zainwestuje w fabrykę i zrobi na nim kokosy – i znów ochoczo krzykniemy – prywatne górą!
ile kasy ma Apple na koncie? chyba ze 100mld — Dobry przykład. AAPL ma kasę tylko i wyłącznie dlatego że m ogło samo coś wymyslić nie będąc obrabowanym przez rząd na centralne subsydiowanie inwentywności i centralne wymyślanie rządowych i-padów i i-phonów.
czy inwestują moze w lekarstwo na raka — jeszcze tego by brakowało aby socjalizm zaczął narzucać w co AAPL ma inwestować a do tego może jeszcze co ma wymyślić następnego… 🙂
@szymon.ka
Na zasadność tej instalacji będzie można odpowiedzieć po wielu latach.
No niestety jak sie patrzy na odkrycia naukowe grubszego kalibru, to niezbyt czesto zaczynaly sie one od wydania grubej kasy, a czesciej od goscia z glowa na karku.
Ettore Majorana wymyslil istnienie neutronu i fermiomu Majorany (odkrytego potem w 2012 roku prawie 80 lay po zniknieciu Majorany) bez zadnego zderzacza. Albert Einstein swoja teorie wzglednosci tez wymyslil bez zadnych miliardowych gadzetow. Podobnie Dirac wymyslil pozyton itp., a Abraham Zelmanov swoja teorie nieizotropowego wszechswiata. A znasz jakies przyklady, gdzie jakies wielkie odkrycie naukowe zaczelo sie od wydania miliarda dolarow?
@TJŁ
no ale to co opisałeś, to fakt że ktoś postawił tezę, która później ktoś inny udowodnił, ale udowodnił ja wydając państwową kasę na dokonanie eksperymentu. Możemy się teraz zastanawiać co jest odkryciem, czy fakt że Mayorany napisał równanie przed II WŚ, czy fakt że potwierdzenia tego udokumentowanym eksperymentem? Jak dla mnie nie można tego różnicować. Jak pisałem wcześniej nie jestem w tym temacie ekspertem ale zderzacza też wybudowano, aby udowodnić istnienie, chociażby bosona higgsa (to akurat jest najbardziej medialna rzecz).
Za przykład podajesz fizykę, w tej dziedzinie akurat zawsze zaczynasz od równania na kartce i można powiedzieć że to 'nic nie kosztuje’, ale trzeba to jeszcze udowodnić, pomimo spójności równania. A że technologicznie jest to możliwe przeważnie lata później i po wydaniu kasy na technologię…
Ale w takiej biologii czy chemii bez wielkich nakładów już sobie nie poradzisz, bo zaczynasz już od nakładu na laboratorium. Wspomniane wcześniej antybiotyki nowej generacji to duże nakłady na badania – oczywiście pierwszy antybiotyk odkryto można by powiedzieć za darmo. DNA zostało odkryte w XIX wieku, strukturę poznano dopiero w XX w. ale ostatecznie ludzkie DNA zostało poznane w XXI w. po wyłożeniu kasy podatników przez US.
Co do zasadności wydatków cern nie będę kruszył kopi, bo na pewno jest to takie bling bling EU – my mamy a wy nie. Jednakże jestem sceptycznie nastawiony do teorii cynika o tym, że prywatni przedsiębiorcy sfinansowali by te odkrycia – oczywiście robiąc to lepiej i taniej niż państwo 😛
Apple nic samo nie wymysliło, korzysta tylko z pomysłów stworzonych za pieniądze podatnika:
„Weźmy do ręki iPhone, czyli (jak zwykło się uważać) najnowszy przełomowy wkład Apple’a w dzieje ludzkości. Co decyduje o jego wyjątkowości (700 mln sztuk sprzedanych od 2008 r.)? Oczywiście mieszanka co najmniej kilku przełomowych technologii. A ile z tych technologii wymyślił Apple?
Żadnej!
Internet bez którego iPhone byłby tylko kolejnym modelem telefonu nigdy by nie powstał, gdyby nie inwestycje legendarnego amerykańskiego konsorcjum US Defense Advanced Research Projects Agency (DARPA). System GPS? To technologia, której korzeni należy szukać w badaniach amerykańskiego wojska oraz CIA. Ekran dotykowy? Aktywowany mową asystent osobisty Siri? Algorytm wyszukiwawczy Google’a?
Takie wyliczenia można kontynuować do znudzenia. Jedno jest jednak pewne – idąc tropem pieniędzy stojących za sukcesem komercyjnym każdego bez wyjątku przedsięwzięcia z dziedziny nowych technologii zawsze dochodzimy do publicznych środków.”
więc koszty nowych wynalazków spadają na państwo i podatnika, a jak juz ten wynalazek istnieje to zyski z niego bierze Apple
jak to szło? – koszta sa nacjonalizowane, a zyski prywatyzowane
żeby chociaż Apple zrzucało się jako podatnik na te nowe wynalazki, ale nie, ta firma jest mistrzem świata (razem z google) w unikaniu płacenia podatków
ot taki pasożyt żerujący na całym świecie
Niesłychane głupoty sadzisz {zenek}, aż mi ręce opadają… 😉
Podsumujmy tę Twoją logikę: opodatkujmy wszystko co się rusza i zbrojmy się na potęgę po zęby bo wszystko co szło wynaleźć i tak wynajduje nie Google, Apple czy tysiące startupów lecz US. Army i jej DARPA.
Jednakże jestem sceptycznie nastawiony do teorii cynika o tym, że prywatni przedsiębiorcy sfinansowali by te odkrycia – oczywiście robiąc to lepiej i taniej niż państwo 😛
To ja odpowiem cytatem z Wikipeddi na temat MIT:
Uczelnia została założona w 1861 roku z inicjatywy kilkudziesięciu przedsiębiorców z okolic Nowego Jorku i Bostonu. Jej celem jest jednoczesne kształcenie studentów i prowadzenie badań podstawowych – jednak silnie zorientowanych na praktyczne potrzeby społeczne. MIT jest uczelnią całkowicie prywatną. Z punktu widzenia prawa jest spółką akcyjną, której akcje posiada obecnie kilkaset osób – głównie członków rodzin założycieli MIT oraz niektórych jego absolwentów.
cyniku przestałeś być merytoryczny odpowiadając tylko ze głupoty sadzę
ja podaje fakty a Ty sadzisz prawie że inwektywy żadnych faktów nie podając i jeszcze sugerujesz że chce wszystko opodatkować mimo że nigdzie tak nie napisałem 🙂
tłumacze tylko że te podatki które „wolnorynkowcy” uznaja za zmarnowane tworzą nowe technologie, nowe lekarstwa których prywatni by nie wynaleźli bo oni nie zwykli topić dużej kasy w ryzykownych interesach
religia według której „prywatne jest zawsze lepsze” czasem powoduje problemy w przyswajaniu najoczywistszych faktów 🙂
@TJŁ:”prywatny MIT”
No tak, ale to nie znaczy że MIT nie korzysta z pieniędzy publicznych. Np. biorąc granty od DARPA.
To samo jest w UE. Przecież dofinansowanie (pieniądze publiczne) są brane przez firmy prywatne.
To samo jest w UE. —- Owszem, z tym że o granty z DARPA uniwersytety w USA walczą jak lwy w warunkach wolnej- i dużej konkurencji. Nie ma to jednak żadnego porównania z Europą gdzie proces rozdzielania datków z EU jest czystym socjalistycznym rozdawnictwem, pozbawionym praktycznie wszelkiej merytorycznej konkurencji. To m.in. decyduje o „inwentywności”, a nie rewelacje {zenka} o samym pochodzeniu funduszy.
@TJŁ
to może zalinkuj ile kasy dostają uniwersytety w stanach z federalnej kasy z różnego rodzaju instytucji, w tym momencie to jak nazywanie Kulczyka złotym dzieckiem.
@szymon.ka
to może zalinkuj ile kasy dostają uniwersytety w stanach z federalnej kasy z różnego rodzaju instytucji, w tym momencie to jak nazywanie Kulczyka złotym dzieckiem.
Ile by nie dostawaly to i tak panstwo wlasnej kasy nie ma, a to co ma to jest kasa zabrana prywatnym osobom i firmom. Tak czy siak placa wiec prywatni 😉
@TJŁ
to że to prywatni płacą to wiem, mi tylko wydaje się, że bez tyrana prywatni by tak ochoczo inwestowali w naukę jak ochoczo płacą podatki – zdarzają się pojedyńcze egzemplarze.
bez tyrana prywatni by tak ochoczo inwestowali w naukę jak ochoczo płacą podatki — czysty socjalistyczny szum… 😉
Nie inwestowaliby w to czym rząd pierze mózgi mas: wielkie budowy socjalizmu, kosmos, globale ocipienie, powszechna inwigilacja czyli inwestowanie w terror. Nie ma natomiast żadnych podstaw aby twierdzić że nie inwestowaliby w wiele innych rzeczy, tak jak to ludzkość robiła przez 5000 lat pisanej historii, dokonując przy okazji nowych odkryć i wynalazków. Zwłaszcza obecnie w dobie crowd funding.
„najsmieszniejsze jest ze twoj komentarz jest pierwszy ktory to zauwazyl … a w zasadzie moze najsmutniejsze ..”
Najsmutniejsze jest to, ze 95% ludzi nie potrafi zrozumiec ze dobrobyt w krajach zachodnich zostal zbudowany jak panowal tam jeszcze kapitalizm i ze zostal on przejedzony przez socjalizm, a teraz zyje sie tam na kredyt podtrzymujac mit panstwa opiekunczego.
przejedzony przez socjalizm, a teraz zyje sie tam na kredyt —- szczególnie prawdziwe w odniesieniu do otwierajacej tabelkę piekieł podatkowych niewielkiej Belgii która posiadała przez długi czas wielokrotnie większą od niej perłę Afryki – Kongo belgijskie. Opulence tamtej ery jest ciągle widoczna i ciągle socjalizm z niej ciągnie.
twierdzisz że dobrobyt zbudowano w XIX wieku? 🙂
mi sie wydaje że jednak zbudowano go dopiero po drugiej wojnie światowej, w czasach gdy w USA podatek sięgał 90% 🙂
Wybacz Zenek, ale La Belle Epoque w Europie, od zakończenia wojny francusko-pruskiej w 1871 roku do wybuchu I wojny światowej, była całkiem znośna. Gdzie byśmy byli gdyby nie popełniono zbiorowego samobójstwa w 1914 i 1939 roku? Pewnie tam gdzie dziś jest Szwajcaria. 😉
G.F.
@Goldfinger
Gdyby nie Wielkie Wojny w Europie, to Imperium Brytyjskie gdzieś pod koniec lat ’20 by się postrzelało w wojnie o podłożu handlowym z USA…
@jarema:”Najsmutniejsze jest to, ze 95% ludzi nie potrafi zrozumiec ze dobrobyt w krajach zachodnich zostal zbudowany jak panowal tam jeszcze kapitalizm”
Hmm, a może to skutek kolonializmu?
Takie proste diagnozy, że powstał w chwili „kapitalizmu” nie wyjaśnia DLACZEGO?
A to jest najbardziej interesujące.
Trzeba rozróznić dobrobyt od bogactwa. Bogactwo kraju często, choć nie zawsze, koreluje się z kolonialną przeszłością. Dobrobyt zachodni koreluje się przede wszystkim z końcem WWII i narzuceniu wszystkim pax americana.
Znalazłem metodologię tego wykresu:
https://ifuturo.org/documentacion/TaxingWages2015.pdf
I niestety się z nią nie zgadzam. Dużo bzdur i nie uwzględnionych wiele rzeczy. Tak jak to mówią – ja i mój pies mamy średnio 3 łapy. I jest tak jak myślałem – w ogóle nie wzięto strony płaconej przez pracodawcę. (tabela 1.3)
Dodatkowo w opracowaniu parę innych wykresów – m.in. podatkowych. Również mocno naciąganych dla Polski. Komuś zależało chyba na podkolorowaniu..
Zapomniałem. A tutaj zabawny tekst:
https://aattp.org/president-obama-is-one-of-if-not-the-greatest-president-this-country-has-had/
Nie wiem ile ktoś musiał wypić i napalić się zioła, aby napisac coś takiego.
Jak wchodziłem na feedly to miałem przeczucie, że można liczyć na Ciebie cyniku.
Tak patrzę na tę tabelę i jakoś niewiele z tego wynika. Chiński „raj” tuż obok szwajcarskiego, Estonia jest bardziej socjalistyczna od Polski – Cyniku, ratunku! Wytłumacz albo nie zamieszczaj tak durnych statystyk 😉 Coś tam jest mocno poknocone – Turcja pomimo mniejszego słupka jest wyżej od Danii, ratunku!!! 😉
moderacja @ogólnie:
tabelka we wpisie nie uwzględnia jednej rzeczy którą warto tu wspomnieć. Otóż niektóre odmiany socjalizmu część z tego co zagrabią wspaniałomyślnie oddają obywatelom w klasycznej redystrybucji dochodu. Licząc stopień grabieży netto należałoby to uwzględnić. Po uwzględnieniu tego piekło belgijskie spada nieco w dół a tabelkę otwiera – kto y na to wpadł – piekło greckie… 😀
Nóż się w kieszeni otwiera!
https://stooq.pl/n/?f=980716
@haael niestety, spoleczenstwo tego nie rozumie i mamy to co mamy.
niech jeszcze tylko bandyci i zbrodniarze z całego świata złożą w polskich, tak jak w szwajcarskich, bankach zrabowany majątek, to może zostać ten klin co mamy
By robić reformy, rządzący muszą mieć „WIZJĘ i JAJA”, u nas jest deficyt takich ludzi. 🙁
Koryto, koryto i jeszcze raz koryto.
czy szanowny Gospodarz mógłby przybliżyć metodologię liczenia ?
income tax poniżej 10% dla Polski sugeruje, że podane liczby są realne nie nominalne (bo byłoby 19%), ale
1. czy rzeczywiście płacimy niewiele ponad 6% ?
2. w większości krajów podatek dochodowy – przy średnich dochodach takich jak w Polsce – wyniósłby 0,
więc tabelka jest trochę myląca.
Podatki przy naszych niskich dochodach są jednak bardziej dotkliwe niż tam gdzie dochody są wyższe, więc efekt tego klina jest bardziej niszczący dla gospodarki
Jak dokładnie to liczy OECD tego nie wiem. Przypuszczam że przyjmują jakąś statystyczną rodzinę, 2+2 może z jednym zarabiającym.
To że kwota wolna od podatku w PL jest b.niska jest wiadome, ale to nie zmienia nic w liczeniu średnich obciażeń podatkowych które wypadną odpowiednio wyższe.
Byle kalkulator wynagrodzeń pokazuje, że w Polsce klin podatkowy to minimum 41%, co, jak już ktoś wcześniej zauważył, plasuje nas gdzieś koło Grecji i Hiszpanii. Należałoby też zwrócić uwagę na to, że przeciętny obywatel Niemiec jest w stanie oszczędzić pieniądze ze średniej pensji nie oszczędzając na jedzeniu czy zdrowiu. W Polsce to niemożliwe, jeśli nie ma się własnego mieszkania lub ma się dzieci. Z tego wynika, że klin podatkowy jest zbyt duży, bez względu na to gdzie w statystykach OECD jesteśmy.
Witam
W mojej opinii największym problemem jest nie poziom tego klina a sposób jego pobierania. Tu mam na myśli haracz na ZUS. Normalnie powinien to być procent od dochodu i wtedy mikro firmy mogą prosperować, bo mały dochód to małe opłaty na ZUS i inne składki więc w kieszeni coś zostaje. U nas jednak (założę się, że to działanie celowe) najpierw trzeba zapłacić ZUS (i to od pierwszego dnia działalności gdy zwykle mamy same koszty a nie przychody) a dopiero potem kupić wkładkę do garnka na obiad. To paraliżuje ludzi i powoduje, że ogromna ich rzesza siedzi na socjalu albo zasuwa na głodowych pensjach w marketach, zamiast próbować swoich sił w różnej działalności gospodarczej. Proszę do tego dodać skomplikowane do granic absurdu prawo i niszczenie z byle powodu firm przez fiskus a mamy powody obecnej sytuacji. I tak ma być. Polak jeśli już ma zarabiać to na etacie u Niemca albo innego Francuza czyli im generować zysk za michę zupy. W innym przypadku jeszcze nie daj Boże czegoś by się dorobił, poczułby się wolny, zapragnął coś zmienić, skorzystać ze swych praw i to byłaby katastrofa.
Zgadza się całkowicie. Ale to jest właśnie ta mentalność socjalistyczna którą wspominam od czasu do czasu a co tak frustruje niektórych drogich czytelników: łup kapitalistę od dnia #1, i do czorta z tym czy ma jakieś zyski czy nie.
No to jak to w koncu jest: czy to wiekszosc Polakow ma mentalnosc socjalistyczna?
Czy moze wyglada to tak ze wladze okupacyjne kolonialnego bantustanu doja autochtonow na polecenie centrali?
Wogole stawianie rzekomego polskiego „socjalu” w tej samej lidze jak niemiecki, szwedzki czy szwajcarski to taka sama kpina jak proba porownania polskiej pilki noznej z elita europejska.
Wczoraj czytalem ze kobiecie z jedna noga zabrano rente inwalidzka bo lekarz powiedzial ze ma przeciez dwie zdrowe rece – oto polski legendarny „socjal”, ktory zwyklemu obywatelowi kojarzy sie raczej z czarnym humorem rodem z Monty Pythona niz z prawdziwa pomoca panstwa.
czy to wiekszosc Polakow ma mentalnosc socjalistyczna? — Ależ oczywiście, a ściślej – socjalistyczno-roszczeniową. Nie ma co do tego najmnniejszych wątpliwości.
Niektórzy (ja socjalista? no way!) próbują jedynie to kamuflować wskazując że socjał zachodni który więcej płaci w datkach niż polski. Co jest prawdą, tyle że nie jest to właściwa miara socjału, IMO. Socjał jest jak HIV – albo ma się go we krwi, albo się go nie ma. Kuracja odwykowa zabiera ze trzy pokolenia plus dobry kryzys lub dwa.
I ot to właśnie chodzi z tym obniżeniem opodatkowania pracy. Bo właśnie u nas samozatrudniony nie ma że boli ok 1100 PLN musi odprowadzać co miesiąc do ZUS i NFZ. A jak osiągnie dochód to zwykle nie ma nawet kwoty wolnej. Czy zarobił czy nie płacić haracz państwu musi i nawet na bułkę mu nie zostanie i ZUSu to nie obchodzi. Gdzie ma się więc dokonać pierwotna akumulacja kapitału? Tym czasem w Anglii tamtejszy ZUS to – roczny dochód netto do GBP 8,060.00 – stawka GBP 2.80 tygodniowo, a podatek to – pierwsze GBP 10,600.00 zwolnione od opodatkowania. I tkwi problem bo zamiast pozwolić działać ludziom i mogli próbować sił w małym biznesie, skręcając coś w szopie za domem lub pisząc programy w pokoju w domu od razu dużo osób rezygnuje z zakładania firmy na próbę bo po przez ZUS nie mają co do garnka włożyć. Bez zarejestrowania nie może pozwolić sobie na reklamę i jawne działanie co pozwoliłoby przyciągnąć klientelę, i błędne koło się zamyka. I przez to u nas kapitalizm nie ma gdzie się wykluwać bo jest zduszany w zarodku.
pozwolić działać ludziom i mogli próbować sił w małym biznesie […] u nas kapitalizm nie ma gdzie się wykluwać bo jest zduszany w zarodku.
Pełna racja. Tyle że jest to kwintesencja socjalistycznej mentalności społeczeństwa której {Mirek} jakoś nie widzi… Socjalistyczne społeczeństwo widzi entreprenera / przedsiębiorcę jako zagrożenie, a w najlepszym wypadku jako element niepewny który trzeba ograniczać i regulować.
Witam
Zgadzam się że to „że jest to kwintesencja socjalistycznej mentalności” tylko pytanie czy społeczeństwa? Przecież te przepisy blokujące powstawanie najmniejszy firm są ustalane i realizowane nie przez roszczeniowych żuli skoncentrowanych na chlaniu piwa „którym też się należy” i dla których każdy kto ma lepszy samochód a nie daj Bóg kawałek działki to złodziej. To są ustalenia teoretycznie przynajmniej najbardziej oświeconych przedstawicieli społeczeństwa. Trudno mi uwierzyć, że ludzie sprawujący władzę finansową w tym kraju nie rozumieją, że tak ustawione przepisy zmniejszają ilość pieniędzy wpływających jako składki i podatki a przede wszystkim zwiększają ilość tych co korzystają z socjalu w różnej formie. To co mamy idiotów u steru? Z doktoratami z finansów? Wiem, że to możliwe ale jakoś trudno w to uwierzyć.
Oczekiwana linia argumentu, wykorzystywana w procesie norymberskim. Ja niewinny, ja tylko wykonywałem rozkazy. W tym przypadku – ja niewinny, to tylko złośliwe rządy nie pozwalają nam na rozwinięcie skrzydeł. Czy rzeczywiście?
@Cynik9
W tym przypadku – ja niewinny, to tylko złośliwe rządy nie pozwalają nam na rozwinięcie skrzydeł. Czy rzeczywiście?
Pewnie 2 miliony mlodych ludzi nie wiedzialo, ze w PL mozna tak latwo rozwinac skrzydla i sobie postanowili na pocztatek zycie utrudnic kupujac bilet w jedna strone do UK…
To jest prędzej wskaźnik kontrarny. Wyjechali przede wszystkim ci którzy skutków socjalistycznej mentalności społeczeństwa doswiadczyli na sobie, którzy się z nią nie identyfikowali i którzy jednocześnie nie mieli w systemie swojej stawki. Ci którzy, mówiąc krótko, a) mogli i b) nie mieli nic dostracenia. Nie sądzę aby reszcie to akurat specjalnie przeszkadzało
@cynik9
Trudno się z Tobą dyskutuje bo na każdy post kontrą jest uniwersalny argument – socjalistyczno-roszczeniowa mentalność Polaków.
I trudno się po części nie zgodzić – część społeczeństwa działa na zasadzie „mnie się też należy” ale za próbę złożenia propozycji typu „dostaniesz 50 zł ale skosisz mi działkę” można dostać po pysku. Ale jest to część społeczeństwa.
Większość chce pracować i się dorabiać ale NIE BYĆ OKRADANYM z byle powodu i okazji. A tak niestety działa to struktura zwana państwem w stosunku do legalnie prowadzących działalność firm. Powodem do zniszczenia firmy i miejsc pracy może być i często jest konieczność wyrobienia normy kar w skarbówce albo chęć zasłużenia na premię przez nadgorliwego urzędnika. Ale wracając do tematu.
Państwo to nie organizuje środowiska do prowadzenia biznesu tak jak się to dzieje w tzw. starych demokracjach, tylko działa metodą mafijną tzn. otwarłeś budkę z watą cukrową – płacisz 1100 PLN miesięczne „za ochronę” (u nas dosłownie „za ochronę na starość”) na dzień dobry a potem się zobaczy co jeszcze.
I powtórzę jeszcze raz. Trudno mi uwierzyć, że ludzie sprawujący władzę finansową w tym kraju nie rozumieją konsekwencji. A jeśli rozumieją to dlaczego system trwa w niezmienionej formie?
dlaczego system trwa w niezmienionej formie? — kwintesencja problemu i zarazem jego wyjaśnienie. Mentalność socjalistyczna jest złożonym kompleksem zachowań. Biegły psycholog czy socjolog pewnie duzo trafniej to sformułuje. Nie chodzi o to że procent świadomych wyznawców socjalizmu jest znaczny, raczej o bierność i niewiedzę że istnieją alternatywy.
Nie jestem przekonany, czy to wniesie cokolwiek do dyskusji, ale jest pokazane jak obniżka podatków zwiększyła wpływy do budżetu. Niby to banał, krzywa Laffera na DwaGrosze to pewnie żadne odkrycie, ale ostatnie 'skandale’ z HSBC pomagającym unikać opodatkowania pokazują, że niezależnie od tego czy ludzie pochodzą z zamożnego (UK) czy biednego (Polska) kraju, nie lubią płacić wysokich podatków. Skandal z HSBC dotyczył zarówno polskich i brytyjskich podatników. Nie inaczej było z płaceniem podatków w USA blisko 100 lat temu…
Problem w tym, że OECD trochę dziwnie liczy ten klin. Przynajmniej dla Polski dane są ewidentnie zaniżone.
Wystarczy podstawić kwotę brutto do dowolnego kalkulatora płacowego (np. https://www.bankier.pl/narzedzia/kalkulator-placowy ) i wychodzi, że klin podatkowy ((podatki + „składki”)/koszt pracy) to ok. 41%.
A to już by nas wynosiło do góry tabeli, do Top10.
Dlatego też podważałbym tezę, że „klin podatkowy, jak wynika z powyższej tabelki, jest niekoniecznie wysoki”.
Moim zdaniem jest on stanowczo za wysoki, o przynajmniej 20-30 pkt. proc.
Średnie zarobki zawyżają wszelkiej maści budżetówki, mundurówki itd.
Średnia płaca podawana przez GUS dotyczy tylko przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 osób i to tylko na podstawie umowy o pracę….małe biznesy, administracja publiczna i śmieciówki nie są brane pod uwagę
Ostatnio „socjalista” z CAS napisal co mozna by podwyzszyc, zeby na kosztach pracy obizyc.
Wedlug mnie jest bledem porownywanie Polski do duzo bardziej rozwinietych krajow OECD, a w szczegolnosci do Szwajcarii. Bezrefleksyjne kopiowanie systemu podatkowego kraju rozwinietego do kraju na dorobku nie wydaje sie byc dobrym rozwiazaniem.
Dlatego proponuję najpierw szybko skopiować aby nie tracić czasu, a potem reflektować do woli… 😀
Innymi słowy proponuje Pan, parafrazując Kisiela, bohatersko walczyć z problemem z którym nie walczy żaden inny normalny kraj. Można i tak, tylko po co? Poza tym z tym krajem na dorobku vs kraj rozwinięty to dobrze by było myśl trochę rozwinąć, w przeciwnym razie wygląda to na demagogię bez pokrycia. Nie bardzo widzę czemu niby kraj rozwinięty jak Szwajcaria może mieć obciążenia podatkowe i socjalne pracy 2X mniejsze niż kraj „na dorobku”? Jak by Pan tego nie uzasadniał dojdziemy do wniosku że Niemcy, które mają jeszcze 2X wyższe niż nasze, musza być krajem niedorozwiniętym… 😉
@cynik9
Przeciętnie zarabiający pracownik – szczególnie z rodziną – w Niemczech jest zwykle opodatkowany dużo mniej niż w Polsce.
Czyżby? A może jakiś link? Bo rzeczywistość wydaje się być akurat na odwrót… Table I.6 (OECD)
All-in average personal income tax rates at average wage by family type, one earner married couple, 2 children:
Poland = 18.2%
Germany = 21.1%
Switzerland = 10.8% (oops, wygląda na to że szwajcarski „raj podatkowy” który wykrył {kkk} jest nie tylko dla zagranicznych „tax-optimizers”…
Kwota wolna od podatku w Polandii – 3091,00 PLN
Kwota wolna od podatku w Niemcach – 8130,00 EUR
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwota_wolna_od_podatku
polecam kwotę wolną od podatku w Hiszpanii albo na Cyprze 😉
Dla kontrastu – bodaj Dania czy Holandia
@Cynik9
Nie bardzo widzę czemu niby kraj rozwinięty jak Szwajcaria może mieć obciążenia podatkowe i socjalne pracy 2X mniejsze niż kraj „na dorobku”?
1) Kraj rozwijajacy sie potrzebuje wiekszych inwestycji w infrastrukture niz kraj rozwiniety
2) W kraju rozwinietym na ogol ludzie zarabiaja procentowo duzo wiecej niz kosztuje „minimum socjalne”, a to znaczy, ze jesli jest podobny odsetek emerytow do utrzymania na poziomie minimum socjalnego w obu krajach, to wiekszy odsetek pensji obywateli pracujacych musi byc pobrany w postaci podatkow w kraju mniej rozwinietym.
3) Poza tym sa jeszcze inne przyczyny, ale nie chce mi sie ich wymieniac, bo znowu „dojedziemy” do Smolenska…
Świetnie, przekonal mnie Pan. W takim razie od dzisiaj zaczynam wierzyć że biedne Niemcy i jeszcze biedniejsza Francja potrzebują większych inwestycji na infrastrukturę będąc w porównaniu do Szwajcarii niedorozwiniętym bantustanem. To w pełni wyjaśnia czemu otwierają tabelkę piekieł podatkowych, wyprzedzając w niej nawet rozwinięty bantustan polski…
W takim razie od dzisiaj zaczynam wierzyć że biedne Niemcy i jeszcze biedniejsza Francja potrzebują większych inwestycji na infrastrukturę będąc w porównaniu do Szwajcarii niedorozwiniętym bantustanem.
Ja podalem Panu 2 racjonalne powody, dla ktorych podatki w kraju rozwijajacym sie moglyby byc wieksze niz w kraju rozwinietym. Stan faktyczny natomiast jest oczywiscie bardziej zlozony i te argumenty ktore podalem sa oczywiscie marginalne. Tym niemniej dalej uwazam, ze powody te sa wystarczajace, zeby nie kopiowac rozwiazan podatkowych zywcem ze Szwajcarii.
dalej uwazam, ze powody te sa wystarczajace, zeby nie kopiowac rozwiazan podatkowych zywcem ze Szwajcarii. —-
To właśnie staram się zrozumieć, odrzucając po drodze ewidentną gorącą parę. Za to ostatnie uznać muszę nie trzymające wody powierzchowne argumenty dlaczego nie kopiować Szwajcarii, w sytuacji gdy kanonem rozwoju kraju od dłuższego czasu jest kopiowanie Niemiec i promulgowanych przez nie rozwiązań unijnych.
Bo jedynym tak naprawde jedynym trzymajacym wode argumentem jest argument 3 – czyli rzadza nami ubeckie klany zainstalowane tutaj przez sowiecki aparat bezpieczenstwa, a obecnie wyslugujace sie za pianiadze managerom NWO. W reszcie UE jest zreszta podobnie, choc nie az tak jaskrawo jak w PL – wszyscy placa przez nos na rozwoj imperium. A od kiedy zarzadcy NWO zaczeli sie interesowac Szwajcaria i narzucac jej swoje rozwiazania to tez nie mysle, zeby podatki pozostaly tam niskie przez dluzszy czas. Tyle, ze oni maja juz wypracowany dobrobyt i maja „kupke” z ktorej beda mogli dokladac, w ktorej PL nie ma.
Ktoś policzył, że w Polsce praca na etacie poza rolnictwem jest opodatkowana i przymusowo oskładkowana na poziomie ~80%. Jak to się ma do biblijnej dziesięciny..?
Halo halo. Ale to jest źle dla Polski. Otóż brana jest tylko CZĘŚĆ PRACOWNIKA składki!! A część płacona przez pracodawcę? Wszystko to jest łączny koszt. Takich cudów nie ma w większości krajów. Po prostu kwota NETTO pensji to kwota brutto – potrącenia. A tutaj brakuje 2-giej części – pracodawcy. Formalnie nie jest to wykazywane, ale z punktu widzenia księgowości firmy to jest to KOSZT PRACOWNIKA. No i to nas plasuje trochę gorzej na tym wykresie. Może nie Belgia ale podobnie.
Także nie jest uwzględniana kwota wolna od podatku, w takiej Belgii mimo, że zarabiasz jakąś kwotę to nawet przy (relatywnie w stosunku do Polski) wysokiej pensji klin jest belgijski dużo mniejszy…
Przykład:
> Pensja brutto – 3000
> Netto po podatku (18%) – 2156
> Koszt pracdawcy – 3618 (!)
41,2% klinu. Coś źle liczę?
Przy tej kwocie w Belgii podatek wynosi 0 (!!!).
Na tej stronie: https://www.worldsalary.net/belgium/ – widać fajne porównanie dla kilku krajów co kto dostaje. Jesteśmy gorzej od Belgii niestety. Dopiero od kwot rzędu 2500 EUR miesięcznie Belgia zaczyna nas wyprzedzać – ale przy tej kwocie z kolei wchodzi w grę próg 30% i znowu w d… Socjalizm w naszym kraju gorszy.
Wg mnie do policzenia klina, jak to robi OECD, konieczne jest odniesienie obciążeń do całkowitych średnich kosztów pracy co niekoniecznie musi pokrywać się z płacą brutto plus składka pracodawcy. Z tego: koszty pracy stanowią odzwierciedlenie (w wyrażeniu pieniężnym) nakładów związanych z zatrudnieniem pracowników. Zgodnie z definicją J.W. Wiktora, „[…] koszty pracy stanowią kategorię ekonomiczną, wyrażającą sumę płac i pozapłacowych kosztów związanych z pozyskiwaniem, utrzymywaniem, doskonaleniem i wykorzystaniem zasobów pracy, występujących w rachunku kosztów i wyników przedsiębiorstwa”. Innymi słowy, koszty pracy to wydatki, które ponosi organizacja na zatrudnienie i rozwój personelu. Zatem w określeniu kosztów pracy zawierają się również wydatki wykraczające poza ściśle określone nakłady, w formie środków rzeczowych płace i jej opodatkowanie,
To być może odpowiada także na pytanie wyżej o metodologię.
proszę doliczyć jeszcze vat(23%) + akcyza…..+ siła nabywcza złotówki mała(za średnią pensje po opłaceniu rachunków tzn. netto) na dobre jakościowo produkty – starcza na podroby i „podróbki”….
…..natomiast drobny ciułacz tj. kwiaciarnia, fryzjer, ciastkarnia, drobni kupcy na rynku oraz młodzi na etacie – dla nich opodatkowanie pracy jest wysokie a potrzeby duże…..
wniosek: trzeba oszczędzać i gdzie się da kupować/świadczyć usługi dla znajomych klientów po cenie realnej i na przysłowiową gębę…. dlatego jakoś firmy w Polszy jeszcze funkcjonują
Ech, Cyniku Cyniku. Kto jak kto, ale żebyś nawet Ty dał się nabrać na statystyki?
Wszyscy w Polsce już na przykład zrozumieli, jak wielką ściemą jest „średnia płaca”. Jeżeli jedna osoba zarabia milion zł a sto innych osób po 1000zł, to średnia płaca wynosi 10 tysięcy złotych. Tylko kto tyle zarabia? Z rozkładu płac w Polsce jasno wynika, że większość ludzi zarabia poniżej średniej. I wszyscy to już rozumieją i nie dają się nabrać.
Z opodatkowaniem pracy w Polsce jest tak samo. Kiedyś nawet Boni się chwalił, że obciążenia podatkowe w Polsce to tylko 35% PKB. Ale trzeba pamiętać, że znaczna część (zagranicznych) firm działających w Polsce nie płaci w ogóle podatków. Więc jeżeli jeden płaci 0%, to ktoś inny musi zapłacić 70%, żeby średnia wyszła 35%!!!
Taka jest prawda o tych wszystkich statystykach, które zapodałeś, Cyniku. One podają tylko średnią. Siedemdziesięcioprocentowe obciążenie podatkowe przeciętnego pracownika etatowego zarabiającego dominantę (ok. 1800zł) jest równoważone przez zerowe obciążenia podatkowe zagranicznego kapitału. I wychodzi średnio 35%.
W ramach intelektualnej rozrywki sugeruję policzyć, ile Polacy średnio mają jąder. Wyjdzie wartość o podobnej wartości dowodowej, jak to średnie obciążenie pracy podatkami.
Zwolennik Kukiza pozdrawia Autora i czytelników.
„jeżeli jeden płaci 0%, to ktoś inny musi zapłacić 70%, żeby średnia wyszła 35%”
Lepiej posługiwać się medianą gdy w zbiorze są elementy mocno odstające od reszty. Ale OECD z jakiegoś powodu woli w swoich tabelkach pokazywać „przeciętne” opodatkowanie liczone jako średnią arytmetyczną. Przypominam, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki.
a czy przypadkiem ta statystyka nie dotyczy wyłącznie pracowników na etatach?
Znajdź mi tylko statystyka, który pod tą „estymacją” się podpisze.
Ale wystarczy zatrudnić się jako jednoosobowa działalność gospodarcza i zjeżdżamy ze swoim klinem do poziomu szwajcarskiego. Ciekawe kiedy rząd zabierze się za naprawianie tego niedopatrzenia – bo jeśli mają szukać tych którym podatki należy podnieść żeby ulżyć reszcie to mają pod samym nosem, prywaciarzy-kombinatorów którzy co gorsza z budżetówką nic wspólnego nie mają.
Ja jestem na 1 Os.DG (+vat), jak liczyłem koszty danin,opłat zabierają mi około 45% (nie takiej znowu tragicznej wypłaty). 37%? – to chyba z tymi na zleceniach czy jak
Nie wiem, skąd i jak OECD uzyskało te dane, ale każdy kalkulator płac pokaże, że dla pracy na etacie wartość klina w PL przekracza 40%, co plasuje nas tak raczej między… hmmm… Grecją a Hiszpanią. No też nie za ładne towarzystwo…
Podatki od nieruchomości poszybujooo w kosmosss.
Czy Cynik poważnie wierzy, że jeszcze za Jego życia nastanie w Polce rząd likwidujący przywileje emerytalne świętych krów? zabraknie środków na wypłaty to się podniesie składkę albo jeszcze podwyższy wiek emerytalny choŁocie i po sprawie, ale świętych krów nikt nie ruszy