Szaleństwa Trumpa i Nowackiej

Ludzie szaleją jakoś ostatnio często… Szaleństwa widać na każdym kroku…

Polska minister edukacji Nowacka, o instynktach samozachowawczych lemminga, najwyraźniej oszalała odkrywając że niemiecki obóz śmierci Auschwitz Birkenau zbudowali „polscy naziści”. Ta kłamliwa propaganda, odczytana w dodatku z kartki przez ministra obecnego rządu, poszła w świat i po prostu nie mogła być żadnym „przejęzyczeniem”. Była świadomą, zaplanowaną prowokacją przeciwko żywotnym interesom kraju. Jest miarą tego jak nisko kraj już upadł skoro urzędujący premier nie zdobył się na natychmiastowe wywalenie Nowackiej, zanim miała jeszcze okazję wrócić spod Krakowa. Jego notowania doznałyby od tego znaczącego wzrostu, na co podobno jest czuły. Czyżby też oszalał, pogrążając ostatecznie kandydata PO na prezydenturę?

Nie powinno być w tej sprawie żadnych tłumaczeń czy niedomówień. Jedynie natychmiastowa dymisja Nowackiej, głębokie przeprosiny ze strony rządu, i dalsze śledztwo agencji trójliterowych w temacie tej prowokacji. Jest kolosalna różnica między tym co chlapie lewactwo prywatnie między sobą, a tym na co sobie może pozwolić minister urzędującego rządu. Tylko w niskiej jakości bantustanie takie coś może się wydarzyć i bez konsekwencji można zamieść to pod dywan. I istotnie, presja opinii publicznej na rząd zrobienia z Nowacką porządku jest, niestety, nie istniejąca. A obraziła ona przecież i Polaków, i majestat RP, i w końcu pamięć historyczną.

Podejrzewać o grupowe szaleństwo można zapewne też znaczną część polskiej populacji która nie nauczona niczego pierwszym okresem premierowania Tuska wybrała go sobie ponownie. Ma teraz to czego chciała, bo wiadomo było przecież czyje interesy reprezentować będzie unijny gauleiter. Na obronę przytoczyć można jednak argument że mając wybór między PiS-em podpisującym Zielony Ład a PO podpisującą pakt migracyjny, równie szkodliwe dla kraju, trudno było nie oszaleć.

Jakby polskich szaleństw nie było wystarczająco, to inni szaleją również.

Prezydent Trump na przykład oszalał w nadskakiwaniu Izraelowi. W czasie wizyty Netanyahoo w Waszyngtonie strefę Gazy nazwał „demolition zone” i zaproponował odkupienie jej oraz zbudowanie na jej gruzach szykownego kurortu śródziemnomorskiego. To coś jakby chciał odkupić od Nowackiej tereny KL Auschwitz aby postawić tam swoje kasyno. Arabscy sąsiedzi Izraela podobno o niczym tak nie marzą jak o przerobieniu tego miejsca palestyńskiej martyrologii w drugie Las Vegas. Netanyahoo, który niedawno strefę Gazy zburzył urządzając przy tym Palestyńczykom krwawy Holocaust, nie krył zadowolenia. Nazwał plan Trumpa „rewolucyjnym” and „kreatywnym” .

Plan jest istotnie całkiem kreatywny. Do tego stopnia nawet że można mieć pewne wątpliwości czy jego pomysł pochodzi aby od Trumpa. Pochodzić może od Steve’a Witkoffa, przedstawiciela narodu wybranego i podobnie jak Trump znanego dewelopera real estate, którego Trump mianował specjalnym wysłannikiem na Bliski Wschód. Wg planu znających się jak łyse konie deweloperów Trumpa i Witkoffa Żydzi nie będą musieli budować Wielkiego Izraela paląc, burząc i eksterminując Palestyńczyków, kosztem strat własnych. Ten sam cel osiągną odkupując okazyjnie od hegemona odbudowany już i uporządkowany teren, wolny od uciążliwej ludności rdzennej. Kto wie, może nawet z hotelami zabukowanymi już na lata naprzód.

Przeszkodą dla planów Trumpa może okazać się jednak wspomniana ludność rdzenna, powracająca właśnie tłumnie do swoich zrujnowanych domostw po ogłoszonym niedawno „zawieszeniu broni”. Podejrzewać więc wolno że zanim amerykańskie buldożery zaczną przygotowywać Gazę pod budowę hoteli, Netanyahoo przy użyciu amerykańskich bomb będzie musiał swój Holocaust Paletyńczyków jakoś dokończyć. W czym zachodni inwestorzy w nieruchomości przeszkadzać mu pewnie nie będą.

Znany z głębokiego humanizmu Trump o dokończeniu dożynania Palestyńczyków przez Izrael naturalnie nie chce słyszeć. Wszystko dlatego że ubzdurał sobie iż Palestyńczycy do swoich zrujnowanych domów powracają tylko li dlatego że nie mają innego adresu. Ten problem Trump zamierza jednak rozwiązać szybko i efektywnie, przeflancowując ich gdzie indziej, byle daleko. Może na przykład na Grenlandię? Rzeczywistość jest jednak brutalna, bo ani Palestyńczycy nie chcą swoich rodzinnych stron opuszczać aby zrobić miejsce Żydom, ani też nikt do ich przyjęcia specjalnie się nie pali. Inwestować w nieruchomości oczyszczone już z Palestyńczyków to całkiem coś innego niż przyjęcie kilku milionów uchodźców. Trump jednak tak się do projektu zapalił że wywiera rosnącą presję na wasali hegemona aby znaleźć frajera który by ich przyjął.szalenstwo

Wasale EU-ropejscy na przykład mogą nie odmówić. W końcu dalej wierzą w „wir schaffen das”, „refugees welcome”, a w wielomilionowej diasporze arabskiej, dobrze zadomowionej już w EU, Palestyńczycy czuć się będą jak w domu. Jaką w końcu różnicę robi te kilka milionów więcej czy mniej? EU-wasale podpisali przecież w tym celu „pakt migracyjny” a co głupsi z nich budują już właśnie masowo ośrodki przyjmowania uchodźców oraz ich „integracji”. Przynajmniej ta jedna inwestycja w EU nie pójdzie na marne. I wprawdzie jej opłacalność to niekoniecznie opłacalność szykownego hotelu w wyczyszczonej etnicznie Gazie, ale nie wymagajmy zbyt wiele. W końcu każdemu wg potrzeb i możliwości, w tym intelektualnych.

A co będzie jeśli hotele Trumpa w Gazie nie wypalą i nie okażą się jednak tak opłacalne jak się powszechnie sądzi? Spokojna głowa, nawet wtedy „inwestorzy” w Gazę z torbami nie pójdą, a plan Wielkiego Izraela realizowany będzie niezależnie od nich. W strefie ekonomicznej Gazy na Morzu Śródziemnym leżą przecież znaczne zasoby gazu ziemnego, o czym pisaliśmy już wcześniej. Plan  „pokoju” w Gazie Trumpa i Witkoffa z pewnością przewidział i ten wariant. Historyjka o zamkach Trumpa z śródziemnomorskiego piasku może okazać się właśnie tym, zaś główną przyczyną zainteresowania hegemona Gazą okazać się może gaz.

43 thoughts on “Szaleństwa Trumpa i Nowackiej

    1. Czy o każdym kto zesra się na środek stołu od razu trzeba w gazetach pisać? Przecież od tego tylko idiotów przybywa…

  1. Nie namawialbym Panie Cyniku do robienia jakoś rewolucyjnych działań przez ludzi ograniczonych w zasadzie upośledzonych umysłowo. „Masa” kiedyś powiedział że może skakać do każdego ale nie do polityków i niestety mial w tym rację. Dopiero się człowiek o tym przekonuje jak stoi na skraju statku w szalupie ratunkowej 🙂

    1. Idiotyczny artykuł jakiegoś dziennikarzyny szukającego na siłę sensacji.

      MOD się nawet zastanawia czy nie jest to trolling… 😉

      1. Przecież napisali, że jest mniej złota w skarbcu. Niezbyt dużo, ale jednak. Czyli ktoś sprzedał by zarobić i potem liczy że odkupi. Albo coś wiedzą, albo przesrają.

        1. Przecież napisali,że jest mniej złota w skarbcu.

          Problem właśnie w tym że dureń napisał to czego NBP nie powiedział. NBP w swoich sprawozdaniach pod rubryką „złoto monetarne” raportuje [w PLN] minimalny spadek na grudzień ’24 który, zwłaszcza w końcu roku oraz przy cenie złota [w USD] dosłownie niezmienionej (inna nieścisłość BI), jest bez znaczenia. Idiotyzmem jest doszukiwanie się na siłę tego że NBP musiał- czy też zaczął sprzedawać sztabki. Jak by tego nie było mało wspomniana rubryka może, i najpewniej zawiera także, wyrażone w złocie claims stron trzecich, takich jak inne CB, tak że nawet większe wahnięcia nie dają od razu podstaw do nagrzewania sensacji że „NBP wyprzedaje sztaby złota”. Podejrzewam że gdyby NBP istotnie przeszedł do upłynniania rezerw w złocie to byłby w tej sprawie osobny komunikat, a w każdym razie ślad na ich portalu.

          A propos – gdybyś sprawdził wspomnianą rubrykę w sprawozdaniu NBP na styczeń ’25 (dużo wyższa niż listopad czy grudzien) nie powielałbyś tych sztucznych sensacji BI tutaj.

  2. Czy w ramach przygotowań nie powinniśmy zainteresować się siecią meshtastic? Chodzi o tworzenie drugiego obiegu informacji.

        1. Nie całkiem wiadomo… Przedmówca „w ramach przygotowań” proponuje zagłębić się w pewną tematykę, więc zanim się zagłębię chciałbym najpierw sam zrozumieć do czego mamy się przygotowywać… 😉

  3. Zastanówmy się:
    a) Czy Trump chce przejśc do historii i przywrócić złoto i srebro jako walutę w USA czy też chce wprowadzić krypto jako walutę światową, lokalną własną itd.
    b) Czy Trump przegrywa na bliskim wschodzie i ukrainie dyplomatycznie czy nie? Właściwie jordania i egipt stoją na skraju wojny domowej i Syria już jest rozgrabiona.
    c) Czy to prawda, że żydzi widzac co się dzieje kupują złoto i uciekają z palestyny.
    d) Czy to prawda, że chiny kupiły już 40 tyś ton złota wliczając złoto banku centralnego, , banków komercyjnych i instytucji . Obuwatele chińscy maja dużo mniej kilka tyś ton może 3.
    e) Czy to prawda, że w sytuacji gdy zakazano rozliczeń z rosją i buchnięto im dolary rosja, chiny i małe kraje azji zaczęły rozliczac się w złocie i to one stoja za obromnym popytem na złoto a nie banki centralne (te generują 15% ogólnoświatowego popytu nawet teraz)
    f) Rząd polski zlecił drukowanie polskiego euro (banknoty) przygotowując się do wymiany pieniędzy w przyszłości.

    …..

    1. Dzięki za te wszystkie sugestie… Wykorzystam je w najbliższym numerze TwoNuggets Newsletter! … 😉

      Tutaj tylko re d) – Prawidłowo byłoby raczej powiedzieć że „Chiny posiadają”. Niekonieczne „kupiły”, do punktu w którym CB największego producenta złota potrzebuje złoto „kupować” i po jakiej cenie. Prawdą jest przede wszystkim to że oficjalne rezerwy złota CB są śmiesznie niskie i wynoszą coś 2300 ton. Złoto owszem płynie do Chin różnymi kanałami. Kraj od coś dwóch dekad jest głównym producentem złota,a nie raportuje przy tym żadnych odpływów. Stąd sama akumulacja produkcji własnej plus oficjalne zakupy z zewnątrz wskazują na faktyczne rezerwy złota w Chinach nieco tylko niższe od kwotowanych 40K ton. Z ilości tej zasoby w posiadaniu osób fizycznych szacuje na się na coś około 18K ton, o ile dobrze pamiętam.

  4. Przydałby się komentarz na temat ostatnich przepływów złota fizycznego z Londynu do Nowego Jorku. Prasa podaje że tylko w ciągu ostatnich 2 miesięcy zapasy złota fizycznego w Londynie spadły o 151 ton a w Nowym Jorku zapasy magazynów COMEX wzrosły o 380 ton. O co chodzi ?

    1. Prawdą jest że relatywnie nowym czynnikiem kształtującym cenę złota ostatnio jest silnie rosnący popyt na złoto fizyczne ze strony dużych instytucji finansowych w USA i że złoto masowo opuszcza Europę płynąc do USA. Mniej jasności jest jeśli chodzi o przyczyny. Można przyjąć że łączy się to z polityką i oczekiwaniami dotyczącymi reform Trumpa. Trump jest impulsywny i nie najbardziej przewidywalny a część jego reform i ich efekty są niekoniecznie kompatybilne z Ameryką „great again”, IMO. Wzrost popytu na złoto wiąże się raczej ze słabnącym sentymentem i niższymi oczekiwaniami i nie jest na ogół zwiastunem tzw. „dobrych czasów”. Te ostatnie raczej mamy za sobą…

    2. Arbitraż. Po prostu zloto w USA przez moment było droższe niż w europie. Coś co dzieje się od 8-10 lat w Singapurze, tylko Londyńska Giełda jest dużo bardziej płytka niż Singapurska.

  5. https://www.amazon.com/Perfidy-Ben-Hecht-ebook/dp/B00F31FSKI/ref=mt_kindle?_encoding=UTF8&me=
    Rudolf Kastner, przywódca syjonistów na Węgrzech, zawarł układ z Adolfem Eichmannem. Za pozwolenie 1700 starannie dobranym syjonistom na wyjazd do Palestyny, pomógł przetransportować 460 000 węgierskich Żydów do obozów zagłady.

    Kastner działał za zgodą Światowej Organizacji Syjonistycznej. Został zamordowany w 1957 roku, aby stłumić skandal.

    Takich kwiatków jest więcej. I jeszcze mają czelność ………………….
    A u nas cisza………………

  6. lata konsekwentnego prostowania przez polskich ambasadorów i konsulów na całym świecie ze świętym oburzeniem opowieści i informacji zagranicznych mediów i krajów o „polskich obozach zagłady” psu w dupę.

    1. Dobry punkt i przykład polskiej racji stanu. Jedną rzeczą jest „zostawienie historii historykom”, jak chce tego [rasputnik]. Zupełnie inną jest dopuszczanie w zdominowanym przez propagandę świecie rozpowszechniania przez innych narracji historycznie fałszywych, względnie półprawd, mające oczywiste cele stopniowego transformowania świadomości mas w kierunku korzystnym czy pożądanym dla jednych ośrodków a niekorzystnym dla drugich.

  7. Dymisja Nowackiej i świętojebliwe nacjonalne oburzenie to jest właśnie to czego potrzeba żeby uwiarygodnić jej słowa. A przynajmniej żeby wszystkich przekonać że coś było na rzeczy.

    1. Dyskusja nie jest o historii. Chodzi o pozycję i rację stanu państwa której przestrzeganie i reprezentowanie jest psim obowiązkiem jego najwyższych urzędników. Gdyby racją stanu państwa było siedzenie gołą d. na lodzie, Nowacka ma psi obowiązek i to zademonstrować. Inną kwestią jest używanie przez nią intelektu w nadzwyczaj oszczędnym zakresie co stawia pod znakiem zapytania jej zdolności kontroli w locie tego co jej ktoś podsunął do wygłoszenia.

      1. Jak słucham tego, co wygadują różni „politycy” to mam wrażenie, że ten sam gość pisze im teksty przemówień i jednocześnie role dla aktorów w tasiemcowych „soap opera”, i że czasami myli przegródki. Ale jak słucham tego, co mówi Trump to się pocieszam, że jako kraj nie jesteśmy osamotnieni w tym teatrze absurdu. Tekst Nowackiej brzmi tak, jakby scenarzysta przygotowywał jej odejście z serialu razem z całą ekipą Tuska.

        1. Prowadzę tutaj jałową jak się zdaje dyskusję o polskiej racji stanu. A może nie całkiem jałową bo jak widać opinie co stanowi polską rację stanu są podzielone. Zastanawiam się przeto czy jest w ogóle jakiś wybryk ministra który powinien skutkować natychmiastową dymisją.
          Dobrym przykładem jest tutaj Frau Baerbock, patentowana zielona wariatka na funkcji niemieckiego ministra spraw zagranicznych, czyniąca każdym niemal swoim wystąpieniem znaczne i chyba bezdyskusyjne szkody niemieckiej racji stanu. Ale skoro „państwo” które ją tam zainstalowało, jej mimo to nie zdejmuje, to uzasadnione wydaje się inne pytanie: czy racją stanu państwa może być posiadanie idioty na pozycji ministra? Może rzeczy zdegenerowały się tak daleko że nikt racji stanu zdefiniować nie jest w stanie, w związku z czym nikomu nie przeszkadza totalne zero piastujące funkcje publiczne.

          1. Nowacka to jest trzeciorzędny minister. Z tego co widzę, to jej wypowiedź została nagłośniona głównie w polskich mediach, a co za tym idzie to chyba właśnie Polacy byli adresatami jej wypowiedzi. Z tego co widzę poważniejsze media angielskojęzyczne tej wypowiedzi w ogóle nie odnotowały. Tusk na tę wypowiedź zareagował słabo. Wygląda więc na to, że rządzący obóz chce obniżyć swoje szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich lub w ogóle przegrać wcześniejsze wybory parlamentarne, jeśli takowe są planowane. Jaki jest cel tej akcji, tego nie wiem, ale jest to jedyne logiczne wytłumaczenie sytuacji pomijające skrajną głupotę i nieodpowiedzialnośc obecnej ekipy. Domniemuję, że ewentualna zmiana ekipy może być sposobem na uniknięcie wywiązania się z jakichś nieformalnych zobowiązań złożonych w Brukseli przez ekipę Tuska.

          2. Is fecit cui prodest – obawiam się że jest tylko jeden kraj który na poziomie rządowej propagandy mógł być zainteresowany w usłyszeniu tej właśnie deklaracji z ust polskiego ministra. Kto i za ile wyprodukował tę kartkę i wsunął ją do teczki Nowackiej oczywiście nie wiem. Wiem natomiast że nikt inny nie miał interesu w stymulowaniu Nowackiej aby wyszła z jeszcze jednym idiotyzmem – przekroczyła normę dawno temu i nikt do co jej poziomu wątpliwości nie miał, ani się tym specjalnie nie interesował.

            Szukanie w tym jakichś polskich przepychanek wyborczych jest IMO daleko wzięte. Wątpię czy ktokolwiek w PO musi cokolwiek robić aby przegrać – dzieki m.in. wkładowi Nowackiej.

          3. Tak. Posiadanie idioty na stanowisku ministra może być zgodne racją stanu. Jeśli prawdziwa władza, stojąca „za tronem” zmienia co jakiś czas kolejnych idiotów na stanowiskach ministrów, to może skutecznie ukrywać prawdziwe cele polityczne, które chce osiągnąć. A zeby zmieniac tych ministrow wystarczy kazac im gadac jawne glupoty i patrzec jak na to reaguja sondaze wyborcze i starac sie, zeby zawsze bylo ca. 50/50, bo wtedy jest latwiej falszowac wynik.

            Pamięta Pan akcję z ochroną granicy białoruskiej przez PiS? Ludzie związani z obecną ekipą odsądzali PiS od czci i wiary, pikietowali na granicy za uchodzcami i cuda na kiju pokazywali, zeby udowodnic w jakiim to sa z PiSem konflikcie o migracje. Wydawalo sie, ze zwariowali. A jak doszli do wladzy, to bardzo skrupulatnie kontynuuja polityke PiSu w tej materii.

          4. Okay, widzę że do pytania muszę dodać kwalifikator Michalkiewicza: „ministra kraju powaznego”. Założenie było że „prawdziwa władza”, ktokolwiek by jej nie sprawował, w jakiś sposób identyfikuje się, jeśli już nie z narodem po przynajmniej z efektywnością swojego zarządzania. Jeżeli „prawdziwa władza” wybierze klauna na ministra to nawet gdyby się on wybrał do Davos to będzie traktowany jak murzyn na łańcuchu robiący fikołki i przyniesie tej władzy jedynie obciach…

            MAm wrażenie że w Anglii, z jej tradycjami i strukturą władzy, bycie ministrem durniem wprawdzie wykluczone nie jest (Least Trust… 😉 ale po prostu nie wypada. Presja ze strony środowiska czyni takie epizody raczej krótkotrwałymi.

          5. @Cynik9

            Gordon Brown? Ale fakt pozostaje faktem, że w UK premierami nie zostają osoby co do których istnieje uzasadnione podejrzenie prowadzenia działalności agenturalnej na rzecz innego państwa. A w Polsce jak nie Oskar to Student…

          6. Z braku lepszych pomysłów na wypełnienie tabloidów – to tylko zwykłe przejechanie prętem po kratach polskiego zoo, żeby zobaczyć jak małpy dostają szału i toczą pianę z pysków. No i udało się potwierdzić że ten rodzaj pręta nadal nadaje się świetnie. Poza tym nikogo to nie obchodzi, za parę dni trzeba będzie wrzucić coś innego.

          7. Uciekasz w ładne hasła, w tym w ważną na tym blogu ideę wolności słowa i wypowiedzi. Unikasz jednak odpowiedzi na dwa kluczowe dla dalszej dyskusji pytania:

            1. Czy istnieje grupa celów/przekonań w sprawie których istnieje rodzaj konsensusu na poziomie narodowym i który określić możemy jako „rację stanu”? oraz

            2. Czy minister urzędującego rządu ma psi obowiązek to wykonywać i tego przestrzegać, a w żadnym wypadku nie może tego ani podważać ani w żaden sposób pomniejszać na arenie publicznej?

            Jak się zwolni czy zostanie wywalony to niech sobie klapie co chce. Ale nie jako minister.

          8. Według mnie to co wygadują ministrowie nijak nie podważa 'racji stanu’ bo ta nie opiera się na tym czy w Polsce byli naziści czy nie, ani jakiej narodowości byli budowniczowie obozu Auschwitz. Może to byli też Polacy, kto wie co by tam wyszło gdyby poskrobać głębiej – tylko że coś z tego wynika?

            A gdyby wywalać na zbity pysk każdego polityka co palnie publicznie jakąś bzdurę to by pustki były niemiłosierne, albo musieli by zatrudniać niemowy żeby kadry utrzymać dłużej niż tydzień. Nowacka stwierdziła że to pomyłka, nie wnikam, no ale ewidentnie nie miała szerzej zakrojonego planu działania co do swojej 'tezy’ skoro wycofała się zaraz jak ktoś zaczął protestować.

            Natomiast torpedowanie wszelkich wypowiedzi niezgodnych z arbitralnie ustaloną wersją 'oficjalną’, albo wciskanie przez osoby nie posiadające tak naprawdę wiedzy w temacie że taka a nie inna wersja historii stanowi jedynie słuszną – to nic nie wnosi, przecież to są tylko opinie. Cała ta agresja i 'stanowczość’ to tylko przykrycie faktu że osoba nie dysponuje wiedzą na poparcie swoich przekonań i tylko bardzo gorąco wierzy że jest tak jak twierdzi. Pełnienie wysokiej funkcji państwowej nijak nie przydaje wiarygodności osobie która wypowiada się na tematy o których nie ma pojęcia.

          9. Okay, kończę tyn wątek. Odpowiedzi się nie doczekałem a więc przyjmuję że minister rządu Nowacka na znak sprzeciwu przeciwko odradzającemu się w Polsce nazizmowi czy prześladowaniu białych niedźwiedzi w Arktyce, może spokojnie np. spalić polską flagę i włos jej z głowy nie spadnie.

          10. #Cynik9

            Czy istnieje grupa celów/przekonań w sprawie których istnieje rodzaj konsensusu na poziomie narodowym i który określić możemy jako „rację stanu”?

            To pytanie mnie jednak zdumiewa. Co to jest „poziom narodowy” w narodzie, który 20 lat temu w ponad 80% był zgodny co do tego, że nie chce mieć już własnego państwa, a woli stać sie prowincją innego? I który co raz głosuje na siły, które na funkcję premiera, ministra finansów, czy ministra spraw zagranicznych wystawiają jak nie byłych agentów obcych służb, to obywateli obcych państw? I czemu Pan od ministrów takiego rządu oczekuje wypełniania zobowiązań wobec narodu, który sam się za naród nie uważa, a w najlepszym razie jest skłonny poświęcić narodowy interes za wygodne życie i trochę kolorowych papierków?

          11. {Łos}, cynizmem bije Pan cynika9! Czyżby było aż tak źle?

            Rok 2004, świeżemu narodowi wychodzącemu z komunizmu być może trzeba wybaczyć. Każdy popełnia błędy. Problem dopiero wtedy jeśli ich po 20 latach nie zauważa, i popełnia dalsze. Ale jak ma Pan wątpliwości czy nawet w reżimie EU rację stanu można mieć i jej bronić to niech Pan spojrzy na Orbana…

            Jeżeli Polska nie ma swojej „racji stanu”, a na to wygląda z dyskusji tutaj, to czy nie jest śmiesznie gdy zdurniali politykierzy grożą sobie nawzajem „trybunałem stanu”?

          12. (jeśli Gospodarz pozwoli, mimo deklarowanego zakończenia dyskusji ze mną)

            Ależ Polska ma swoją rację stanu – mamy swoją narodowość, swój język, swoją tradycję i wspólną historię, swój kawałek ziemi co do którego państwa okolicznie osiągnęły konsensus i (póki co) nie roszczą sobie prawa do zajęcia go – that’s it, wystarczy, to i tak bardzo dużo. Nie widzę potrzeby centralnego sterowania tym co można a czego nie można powiedzieć na temat wydarzeń historycznych – czarno-białe przedstawianie historii w tonie cierpiętniczo-bohaterskim to tylko mitologia, plaster na kompleksy i pożywka dla niezdrowych przekonań. Jak fundamenty są mocne (a są) to nie ma potrzeby podpierania się centralną propagandą ani budowania legend tam gdzie rzeczywistość często była prozaiczna i podła. Nie tak dawno była zadyma o 'polskie obozy koncentracyjne’ – że przecież to błąd, kłamstwo, nieprawda – bo były tylko niemieckie… otóż to kwestia nie jest zero-jedynkowa, pewne instytucje o podobnym charakterze istniały i były zarządzane przez polską stronę. Nie twierdzę ze to było to samo co niemieckie obozy zagłady, daleki jestem od równania jednego z drugim – ale nie powinno być blokowane publikowanie czy mówienie na ten temat, choćby po to żeby te niuanse naświetlić, wyjaśnić i mówić o faktach a nie bez końca upierać się że nic nie było a każdy kto pyta to śmieć i wróg narodu. Nawet mylenie się czy opowiadanie głupot powinno być dozwolone – jeśli nie ma tabu i funkcjonują rzetelne dokumenty historyczne to bzdury długo latać nie będą.
            Myślę że cała gównoburza to rezultat tej jednostronnej edukacji, naruszenie jedynie słusznej narracji jest traktowane jak atak na naród i obraża co drugą osobę.

          13. Skoro mamy jednak polską rację stanu to sprawdzmy może czy są w ogóle jakieś granice których urzędującej minister rządu RP przekraczać nie wolno:

            Polska ma swoją rację stanu – mamy swoją narodowość

            Raczej mieliśmy, jedną. Poczekajmy w takim razie aż Nowacka stwierdzi publicznie że chętnie przyjmiemy kolejne parę milionów gości ze wschodu bo mulikulti nas wzbogaca i tylko „polskim neonazistom” się to nie podoba.

            [mamy] swój język,

            Raczej mieliśmy, jeden, teraz dwa. Poczekajmy aż Nowacka się z Tobą zgodzi publicznie że uczenie ukraińskich dzieci ukrainskiego języka i ukraińskiej wersji historii w polskiej szkole i za pieniądze polskiego podatnika jest polską racją stanu.

            [mamy] swój kawałek ziemi co do którego państwa okolicznie osiągnęły konsensus

            Poczekajmy jak Nowacka przyklaśnie publicznie inicjatywie restytucji „zakierzonskiego kraju”, z pomnikiem Bandery w, dajmy na to, Przemyślu. W ramach „przejęzyczenia” naturalnie.

          14. {Łos}, cynizmem bije Pan cynika9! Czyżby było aż tak źle?

            Oj tam, oj tam! Po prostu uważam, żę pytając o rację stanu chciał Pan zadać pytanie retoryczne, a w gruncie rzeczy ono wcale retoryczne nie jest. O państwie narodowym Feliks Koneczny pisał w swoim „Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej” tak:

            Naród stanowi zrzeszenie najwyższego rzędu, jest bowiem zorganizowaniem społeczeństwa do celów duchowych. Społeczeństwo i państwo zmieniają się w cywilizacji łacińskiej w narzędzia narodu i winny służyć jego celom, tego wymaga cywilizacja łacińska ze swą najwyższą zasadą supermacji sił duchowych. Państwo ma stanowić tarczę narodu i jego siłę fizyczną. Wywyższanie państwa ponad społeczeństwo,a cóż dopiero ponad naród, wiodłoby do cywilizacji bizantyńskiej.

            i dalej

            Naród jest to zrzeszenie cywilizacyjne pokrewnych ludów do celów ponadmaterialnej walki o byt, a posiadające Ojczyznę i język ojczysty.Tu nasuwa się pewna uwaga tycząca Polski.
            Naród cały musi należeć bez najmniejszych zastrzeżeń do tej samej cywilizacji.

            A jak się przyjrzymy tzw. państwu polskiemu to się okaże, że ono do tej definicji nie pasuje. Do definicji narodu nie pasuje też to co nazywamy „narodem polskim”. Państwo nie jest narzędziem narodu, a stało się jego więzieniem, a „naród polski” nie ma już cełów „ponadmaterialnej walki o byt”, bo został zdegradowany do społeczeństwa i zajmuje się obecnie walką (którą zresztą przegrywa) o przetrwanie fizyczne. „Naród polski” nie należy też już do jednej cywilizacji. Część Polaków wciąż należy do cywilizacji łacińskiej, ale część do bizantyjskiej, a część do żydowskiej. Dlatego, jak Pan słusznie zauważył, coś takiego jak „polska racja stanu” w gruncie rzeczy nie istnieje.

      2. Ustalanie wersji historii nie powinno być 'racją stanu’, jak politycy zaczynają się tym zajmować zamiast historyków to należy przypuszczać że fakty nie przystają do aktualnej narracji i Ministerstwo Prawdy już przystąpiło do działania.

        1. Polską racją stanu jest nie poddawać się żydowskiemu szantażowi w sprawie „mienia bezspadkowego” i 447, oraz emanacja konsekwentnej, jednolitej postawy władz. Nie jest nią z pewnością dopuszczenie nieodpowiedzialnych idiotów do wygłaszania swoich prywatnych opinii w czasie sprawowania ważnych funkcji państwowych.

      3. A myślałby ktoś głupi że kończymy z czasami gdy politycy mieli prawo tylko odczytywać z kartki to co przysłało Biuro Centralne, a dziennikarze zadawać tylko pytania wcześniej zatwierdzone w Ministerstwie Prawdy. Najwyraźniej tęsknimy do tych czasów gdy rząd sprawowała niewzruszona i silna Jedynie Słuszna Partia i nikt nie ośmielał się zaburzać jasnego i klarownego rządowego przekazu.

        1. kończymy z czasami gdy politycy mieli prawo tylko odczytywać z kartki to co przysłało Biuro Centralne

          Wyższość demokracji polega na tym że w demokracji mają za to prawo odczytać z kartki to co im podyktował amb.Brzeziński lub NGO Sorosa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *