Były sobie czołgi dwa

ciapkowane obydwa (kontrybucja regionalna)

Gdzie? w Drawsku Pomorskim, na mauzoleum ku chwale poległym w 1945. Problem jedynie taki że nie wiadomo jak długo jeszcze będą stały. Okazuje się że po nabraniu odwagi w ciągu ostatnich 50 lat w mieście wyrosły zastępy tych którym zardzewiałe pamiątki zaczynają nie dawać spać po nocach i którzy chcą zlikwidować wraży złom. Ośmieliła ich po temu proponowana ostatnio ustawa o de-ubekizacji i de-sowietyzacji, która cieszy się wysokim priorytetem rządowym. Tak na oko wyraźnie wyższym od np. priorytetu budowy 3 milionów mieszkań…

W czym zardzewiałe tanki naraziły się tym co chcą pisać historię od nowa? W części chodzi na pewno o utrzymany w patosie minionej epoki, dziś już nawet kiepsko widoczny napis ” Żołnierzom Armii Czerwonej poległym w walkach o wyzwolenie ziemi drawskiej wdzięczni mieszkańcy Drawska Pomorskiego.” Plus wersja cyrylicą obok.

©2007cynik9

Kłopot w tym że oprócz wątpliwego „wyzwalania” etnicznie niemieckich ziem napis ten mówi – jak by nie patrzeć – prawdę. Nie jest przy tym znaną z wielu innych miejsc sztampową laurką dla Armii Czerwonej, z przymiotnikami typu „niezwyciężona” lub „niosąca wyzwolenie” ale jedynie wyrazem hołdu dla faktycznie poległych na drawskiej ziemi żołnierzy. Trudno też utrzymywać, jak próbują niektórzy, że gros poległych sołdatów to akurat NKWDziści z katyńską przeszłością. Ci woleli raczej zabezpieczać tyły i o ile strzelali to również, a może głównie w plecy swoich wycofujacych się od czasu do czasu kolegów. Na wypadek jakby ktoś nie rozumiał że rozkaz wodza był wpieriod.

Niezależnie od tego jak by historii nie naciągać fakt pozostaje faktem że to właśnie nadejście wrażej armii i hekatomba jej ofiar uchroniły naród przed perspektywą biologicznej zagłady. Nie chodzi przy tym ani o umniejszanie odpowiedzialności sowieckiej za wcześniejsze zbrodnie, w tym Katyń, ani też o mniej chlubną rolę sowieckich wojaków w dziele późniejszego utrwalania „władzy ludowej” i wierności Kremlowi. Chodzi o ten jeden, historyczny epizod jaki rozgrywał się na tych ziemiach w 1945. Nie ulega wątpliwości że tylko dzięki niemu mieszkańcy Drawska mają obecnie komfort siedzenia na skwerkach niegdysiejszego Dramburga i planowania jak usunąć wraże czołgi. Bez bowiem ich pomocy musieliby najprawdopodobniej rozpamiętywać historyczne urazy w mocno okrojonym, kadłubowym tworze wielkości Królestwa Kongresowego, a nie w kraju w granicach przypominających obecne. Czy za to powinni być wdzięczni Armii Czerwonej? Hmm, kto wie?  może przynajmniej jakieś poczucie proporcji byłoby na miejscu…

Z niezupełnie politycznie poprawnym napisem można sobie łatwo poradzić. Kawał zwietrzałego piaskowca można po prostu zastąpić nową tablicą informacyjną w stylu: „Czołgi, wchodzące niegdyś w skład … brały udział w ciężkich walkach od … do… w … w trakcie których zdobyto … Akcja … kosztowała życie … żołnierzy rosyjskich oraz … polskich, których mogiły rozsiane są po ziemi drawskiej.” Same fakty, żadnej pary. Parę historycznych zdjęć do kompletu też by nie zaszkodziło.

Ale sądząc z gorących emocji które dyskusja o czołgach wzbudza, na tego typu relatywizację dla wielu w Drawsku i okolicach jest jeszcze za wcześnie. Nie wykluczone więc że czołgi zakończą swój szlak bojowy nie na postumencie w zdobytym przez siebie Dramburgu ale w drawskiej składnicy złomu. One to bowiem, a nie tyle nawet sam napis wydają się być głównym irytantem dla miejscowych purystów. Ofiarami ich świętego, choć mocno spóźnionego gniewu paść zatem może ten najbardziej rozpoznawalny symbol powojennego Drawska, identyfikujący miasto nie gorzej niż Manneken Pis Brukselę ( ten by nie przeszedł w PL z innych powodów 😀 ). W dodatku jedna z niewielu pamiątek związanych bądź co bądź z krótką polską historią miasta.

Przemalowywacze historii są w Drawsku aktywni nie od dziś i niewątpliwie łatwo od swoich planów nie odstąpią. Już dawno temu kolor zgniłej zieleni sowieckiego żelastwa, a może też szczególnie kłujące w oczy czerwone gwiazdki na wieżyczkach, ustąpiły miejsca groteskowym ciapkom a la „Pustynna Burza” w które przemalowano czołgi. Czyżby ktoś pragnął uchronić młode pokolenie oglądające właśnie w TV kolejne wznowienie „Czterech pancernych i psa” przed niezdrowymi skojarzeniami?

©2007cynik9