Wiemy natomiast że jeden pełzający humanoid, podpisujący się na forum https://davidicke.pl jako Adrian88888 jest owszem, pospolitym złodziejem szpanujacym cudzymi tekstami. Takimi na przykład jak nasz wpis przekopiowany żywcem tutaj albo inny nasz wpis zajumany w całości tutaj.
Najwyraźniej pełzające humanoidy nie umieją również czytać. W przeciwnym razie przed szpanowaniem zajumanymi tekstami Adrian88888 przeczytałby zasady dozwolonego przedruku pełnego tekstu z 2GR. Nie jest to przeszkoda trudna do pokonania – wymaga jednak uzyskania zezwolenia i zamieszczenia atrybucji autorskiej zawierającej zarówno nick autora tekstu “cynik9” jak i link do aktualnego tekstu źródłowego. Wymaga tego prosta kurtuazja i szacunek dla trudu autora. Każde inne kopiowanie publiczne całości zajumanego z 2GR tekstu jest kradzieżą, nawet jak pełzające humanoidy uważają że dorzucenie proforma ogólnego linku do 2GR u dołu rzecz załatwia. Nie załatwia.
Mówi się że naśladownictwo jest najsubtelniejszą formą komplementu. Być może między ludźmi ale o nadmierne subtelności pełzających humanoidów z davidicke.pl nie podejrzewamy. Apelujemy w związku z tym do kogoś dorosłego odpowiedzialnego tam za forum o zdjęcie zajumanych materiałów z internetu i pouczenie humanoida Adriana88888 o niestosowności jumania wśród ludzi.
©2011 dwagrosze.com
Byloby lepiej gdyby Adrian8888 podal dokladny link do artykulu. Nie podal, ale pod artykulem pojawil sie link do bloga, wiec mysle ze niekoniecznie planowal przypisac sobie autorstwo tekstu.
Wszystko, co dostajemy dostajemy od Jedynego Boga. Nikt z nas nie moglby nic zrobic, nic powiedziec, nic napisac gdyby nie Jego Wola. I tak naprawde nic nie jest nasza zasluga. Dostajemy to wszystko i jestesmy testowani, jak sobie z tym wszystkim bedziemy radzic, czy zrobimy cos dobrego czy zlego z tymi darami. Mozemy wszystko zastrzymac dla siebie, a mozemy tez podzielic sie wartosciowymi informacjami z innymi. Prosze sie nie martwic, jezeli ktos przekopiuje Pana teksty majac niecne plany, to po smierci prawdopodobnie za to zaplaci (a moze jeszcze wczesniej).
Bardzo podoba mi sie Pana blog.
Pozdrawiam. Anika
@Cynik, Adam Duda
Panowie, wasze argumenty kręcą się wokół tego samego – wydaj się wam, że świat by się bez patentów i praw autorskich nie rozwijał.
Zapominacie jednak, że mnóstwo wynalazków powstało przed wprowadzeniem prawa patentowego oraz prawa autorskiego. W tej dyskusji czy załączonych linkach jest mnóstwo przykładów. I sami przyznacie, że nakłady finansowe oraz nakłady pracy były proporcjonalne do ówczesnego postępu technologicznego.
Co więcej Cyniku, chyba celowo w dyskusji pomieszałeś prawa autorskie i patentowe.
Ciekaw jestem, czy chcielibyście aby projektant drogi pobierał grosz opłaty za prawa autorskie od każdego przejeżdżającego samochodu.
Moim zdaniem bronicie tych sztucznych norm prawnych, dlatego że z nich żyjecie. I w tym względzie przypominacie polityków, którzy bronią demokracji, bo dzięki niej mają pieniądze.
Twoimi poglądami w tym zakresie Cyniku trochę się rozczarowałem. I żałuję, że jednak merytorycznie całego teksu Kinselli nie skomentowałeś. Skupiłeś się na kilka zdaniach, które najłatwiej było skomentować i zarzucić błąd w myśleniu. Schopenhauer byłby z Ciebie dumny.
@Cynik9
> ale z dzieckiem ma Pan
> problemy raczej dzięki
> socjalizmowi i demokracji
> a nie big farmie
Big pharma nie musi dawac lapowek politykom ani lekarzom, zeby postepowali z zyskiem dla niej, a ze szkoda dla pacjentow.
> Po drugiej stronie
> spektrum dzięki prawu
> patentowemu i big farmie
> ma Pan lekarstwa dla
> dziecka.
Ludwik Pasteur i jemu podobni dzialali jeszcze przed firmami farmeceutycznymi i nie potrzebowali prawa patentowego, zeby robic wynalazki i produkowac leki i szczepionki.
> Apropos, jak się chowa
> córa?
Teraz juz w miare dobrze, choc wciaz ma problemy. Widac jednak, ze czas dziala na jej korzysc i ze chyba bedzie calkiem OK. Jednak pierwsze dwa lata jej zycia to byl koszmar i dla niej i dla nas (rodzicow). Poki co leki (na ktore wydalismy majatek), byly potrzebne wylacznie po to, zeby przeciwdzialac ubocznym skutkom lekow/szczepionek, ktore wczesniej zle zastosowano i ktore wyrzadzily szkode. Jesli wiec big pharma ma produkowac wyrafinowane leki na nowe choroby bedace skutkiem zastosowania innych lekow, to ja piernicze cala te ich "wynalazczosc".
Łoś: big pharma ma zbyt duza wladze, a ja przez te ich wladze mam problemy z dzieckiem.
Nie bronię przekrętów big farmy po jednej stronie spektrum patentowego ale z dzieckiem ma Pan problemy raczej dzięki socjalizmowi i demokracji a nie big farmie.
Po drugiej stronie spektrum dzięki prawu patentowemu i big farmie ma Pan lekarstwa dla dziecka. Eksperyment z porzuceniem patentów w tej dziedzinie spowodowałby powrót do znachorstwa i wróżek. Spierać się czy to dobrze czy źle na razie nie ma potrzeby bo i tego zabrania Panu socjalizm.
Apropos, jak się chowa córa?
———————–
@anonimowy: "Miłującemu" związki zawodowe cynikowi9 zadedykujmy następujący akapit
A no właśnie, nie uważasz czasem że przynajmniej w dyskusji pod tym jednym wpisem przyzwoitość bardziej niż gdzie indziej wymagałaby podania źródła?
Czym chcesz tu szpanować dedykując zajumany skądś anonimowy akapit? Własną erudycją?
—————–
@marioosz: skupiają się na tym (to widzą) co by nie powstało (gry, procesory, badania) gdyby nie ochrona własności intelektualnej, a nie biorą pod uwagę (nie widzą), to co powstałoby zamiast, gdyby jej nie było.
Podejrzewam że w S/W/H/W mielibyśmy 100 systemów operacyjnych na poziomie DOS6, każdy dobry na jeden z 100 procesorów o mocy 8008. Wszystko prawie gratis. Żyć nie umierać.
Zaznaczam że nie jestem przeciwnikiem OS, uznaję wysoki poziom niektórych aplikacji a MS nie używam w ogóle. Kreatywny chaos nie prowadzi jednak do standardów mających decydujący wpływ na postęp i obniżkę cen w tej przynajmniej dziedzinie. Chaos potrzebuje nadania kierunku i standardu – "przeciwnika" aby mu dorównać i z czasem go przewyższyć. Unix powstał z niezadowolenia i niedostatków VAX/VMS. Świetne nieraz aplikacje OS podstały bo był już standard MSDOS i Windows, który należało "pokonać" czy "obejść". I bardzo dobrze. Kto wie i potrafi zestawi sobie dzisiaj linux cacko za darmo, z openwriter nie ustepującym Office. I zostanie sam na sam z tym gdy sobie sam nie poradzi z usterką. Something for something. Ale nie jest to argument przeciwko IP i patentom.
Za jakiś czas będzie można pewnie dostać gratis aplikacje OS na iPada lepsze niż Apple. Które jednak nigdy by nie powstały na pierwszym miejscu gdyby nie IP i Apple.
glownie do @Hans, ale rowniez do innych zwolennikow "open sourcowych zasad" – gdybym wszedl do Twojej chalupy, w chwili gdy popijasz z Soltysem bimber, wyjal fajki a Ty mi mowisz ze np. "w tym domu sie nie pali, bo strzecha pojdzie z dymem" a ja mimo to zapale i zaciagne sie to co? Co powiesz o kims takim? Zwolennik swobod obywatelskich? Cham bylbym, i tyle 🙂
W sumie to prawo nie zabrania palenia w czyims domu, ale obyczaje juz tak.
@Adam Duda
> Nie decyduj od czego by
> się świat nie zawalił.
> Od braku komputerów by
> się pewnie też nie
> zawalił.
Ja nie decyduje. Stwierdzam fakt, ze niektore (wedlug mnie) zupelnie niepotrzebne rzeczy w ogole by nie powstaly, gdyby nie prawo patentowe. Na tyle na ile moge sobie wyobrazic konsekwencje braku istnienia patentow to uwazam, ze ich brak bylby dla swiata korzystny.
@Cynik9
Przyznam sie, ze dokladnie nie znam kulisow ujawnienia przez IBM architektury PC. Z tego jednak co czytalem, to byla ona poza BIOSem calkowicie jawna w tym celu, zeby ustanowic standard. W kazdym razie okazuje sie, ze jak cos bylo jawne i otwarte, to stalo sie hitem.
I jeszcze jedno. Mimo istnienie prawa patentowego i mimo tego, ze firmy farmaceutyczne zarabiaja na patentach kupe kasy, to i tak zachowuja sie nieodpowiedzialnie. Pamieta Pan list na temat szczepionek, ktory kiedys przytaczalem na tym blogu? Prawo patentowe w niczym nie umniejsza nieodpowiedzialnosci big pharmy. Wrecz przeciwnie dzieki kupie kasy z prawa patentowego big pharma ma zbyt duza wladze, a ja przez te ich wladze mam problemy z dzieckiem.
@Anonimowy
Wszystko ok, ale warto wiedzieć, skąd te globalne korporacje się biorą, bo na pewno nie wyskakują z morskiej piany.
@Opatentowany Nick
"Miłującemu" związki zawodowe cynikowi9 zadedykujmy następujący akapit:
Najbardziej obrzydliwym fenomenem jest "populizm dla bogaczy." Nawoływanie do "reform" prawa bankructwa czy zasiłków i do wojen przeciw przestępczości, odziewa się w pseudo-populistyczną retorykę, stawiającą klasę niższą w roli czołowych pasożytów żywiących się cudzą pracą. W tym dziwnym świecie zdaje się, że Ameryka to świat wyjęty z Reader's Digest czy Normana Rockwella, w którym istnieją tylko, z jednej strony, ciężko pracujący mali biznesmeni i rodziny farmerskie, z drugiej, zasiłkobiorcy, szefowie związków zawodowych i biurokraci. Słuchając tego wszystkiego nikt by się nie domyślił, że multimilionerzy i globalne korporacje w ogóle istnieją, a tym bardziej, że mogą skorzystać na tego typu "populizmie."
Przy nastepnym wpisie, dla odstraszenia ewentualnych zlodzieji) proponuje gospodarzowi podlaczenie tegoz filmiku (naturalnie po wczesniejszym otrzymaniu na to zgody od jegoz autora)
https://www.youtube.com/watch?v=mYsa3w4AzUQ
Anonimowy
"Błąd. Powstałoby, ponieważ są setki tysięcy ludzi takich jak ja, którzy nie mają nic przeciwko piractwu, natomiast chcą a) posiadać oryginalną grę w pudełku na szafce do kolekcji pochodzącą właśnie ze stajni Blizzarda b) nagrodzić twórcę za jej stworzenie"
Przyznaj się ile wpłaciłeś cynikowi pieniędzy na konto w celu nagrodzenia twórcy za stworzenie tekstu na dwagrosze?
Co do samej gry… dlaczego nie powstają darmowe gry, które są godne uwagi?
Ja rozumiem, że ludzie sobie tworzą dla funu linuksa, wikipedię i inne rzeczy. Tak jest człowiek skonstruowany że lubi się dzielić. Min jest ten blog. Cynik się dzieli wiedzą i nikomu nie karze wykupywać czegokolwiek.
Jednak na koniec dnia trzeba włożyć coś do garnka. Programista nie na je się libertariańskimi gadkami jego pracy jako idei.
TJŁ
Nie decyduj od czego by się świat nie zawalił. Od braku komputerów by się pewnie też nie zawalił.
Mariusz przywołujący bastiata.. ile ty masz lat?
Pokazujesz nam czego nie widać i mówisz że tylko to widać czego nie widać co Ty widzisz 🙂
Okej, ktoś dokonał nieautoryzowanego przedruku. Jest to złe i rozumiem, że może spotkać się to z ostrą reakcją czy nawet konsekwencjami.
Ale mógłby mi ktoś wyjaśnić dlaczego przedruk bez zgody autora miałby nazywać się kradzieżą?
Przeczytałem już nawet cały tekst w Dzienniku Internautów na temat przedruków (tutaj: https://di.com.pl/news/35480,0,Dopuszczalnosc_przedrukow_z_internetu_cz_1.html) i jakoś nie widzę wzmianki o kradzieży.
Pod tym względem zaliczam się chyba do tych "pełzających humanoidów" jak i przynajmniej połowa czytelników tego bloga z tego co widzę.
Widzę, że nawet najbardziej cenionym prze mnie blogerom, podejście emocjonalne przesłania obraz wynikający czy czystej logiki. Popełniają oni bowiem typowy błąd opisany przez Bastiata w "Co widać i czego nie widać". Winika on stąd, że skupiają się na tym (to widzą) co by nie powstało (gry, procesory, badania) gdyby nie ochrona własności intelektualnej, a nie biorą pod uwagę (nie widzą), to co powstałoby zamiast, gdyby jej nie było.
Nie jest to w żadnym wypadku argument, za zniesieniem praw własności intelektualnej, ale jest to argument, przeciwko obronie tych praw na gruncie utylitarnym. Argument typu "swiat by sie nie zawalil, jakby Starcraft (czy jak mu tam) nie powstal" jest nie trafiony dopóki nie odpowiemy sobie na pytanie na co powstałoby by zamiast gdyby zasoby wykorzystane na produkcję gry zostały wykorzystane na coś innego i czy tez stan byłby bardziej pożądany.
Mariusz
@cynik9
“Widziałem wystarczająco wiele patentów których udowodnienie gwałcenia jest prawie niemożliwe. Tutaj natomiast mamy literalną kopię, litera w literę. To co jeszcze chcesz na potwierdzenie plagiatu?”
Obawiam sie, ze nie do konca sie rozumiemy: Dla skilled person jasne jest, co jest przedmiotem ochrony bo jest to zdefiniowane w roszczeniu, do ktorego interpretacji sluzy nieodzowny opis. W prawie autorskim nie istnieje pojecie skilled person i nie ma jasnej definicji co ma byc ta “forna” podlegajaca ochronie prawnej. Te roznice nazywam problem, ktory czyni bezsenownym szukanie analogii pomiedzy tymi dwoma systemami prawnymi.
Nie wiem o jakich patentach mowisz. Ale nie o to chodzi, czy mozna udowodnic naruszenie praw w przypadku kazdego patentu. Nie twierdze tez, ze tamten cycu nie popelnil “plagiata”. Ale powiedz, czy jesliby ktos zmienil jeden wyraz w Twoim tekscie i go opublikowal to popelnilby plagiat? Ile wyrazow trzeba byloby zmienic zeby jedna forma przeszla w druga? I kto i na podstawie jakich kryteriow mialby o tym autorytatywnie zadecydowac? Polityczny folizof z Europejskiego Studium Jezykow Wschodnich na podstawie wlasnego widzimisie?
Prawo autorskie jest w moim przekonaniu i szczegolnie w obecnych czasach jest prawem, w swietle ktorego kezdego mozna by nazwac zlodziejem, a do tego chec jego egzekwowania doprowadzilaby do tego, ze bysmy caly bozy dzien musieli sie pieniaczyc w sadach.
@Adam Duda
"Stworzenie jednej tylko gry, Starcraft II kosztowało 100 mln dolców. Gry niezwykle dopracowanej za którą idzie wsparcie całego battle netu, który jest utrzymywany ze sprzedaży tej gry min.Cos takiego nigdy by nie powstało bez patentu. Nikt by nie wydał 100 baniek, żeby bele smark mógł to kopiować. W imię czego? wolności? "
To jest bzdura. Bardziej rozpowszechniona niż wpojone przez lata wierzenie, że "bez praw autorskich autorzy umieraliby z głodu pod płotem albo pod kościołem" (kłania się rozumowanie i retoryka socjalistów).
Po pierwsze, co do Starcrafta: https://www.gamikaze.pl/PC/Aktualnosci/StarCraft_II_koszty_i_sprzedaz.aspx
Co do patentów rzekomo stymulujących innowacyjność: https://levine.sscnet.ucla.edu/papers/ip.ch.4.m1004.pdf
Cała książka dostępna tu: https://levine.sscnet.ucla.edu/general/intellectual/againstnew.htm
Tekst po polsku traktujący o patentach i ich wpływie na powstawanie nowych technologii: https://liberalis.pl/2007/04/04/kevin-carson-niewidzialna-reka-czy-zelazna-piesc/
Zanim dalej będziecie się wypowiadać, że bez patentów nie byłoby Starcrafta, procesorów, samochodów i w ogóle cofnęlibyśmy się do XIX wieku (albo do średniowiecza – czemu nie do średniowiecza?), polecam zapoznać się z podlinkowanymi źródłami.
@Łoś: Argument Adama z gra tez niezbyt IMO trafiony. Dlaczego mozna wyprodukowac i zaoferowac swietne systemy operacyjne i cale mnostwo i POZYTECZNEGO softu za darmo, a gry ma sie nie dac?
S/W jest bardzo specyficzną dyscypliną bo, między innymi, bariera do wejścia jest zerowa – każdy z pecetem jest "w biznesie" i zerowa jest odpowiedzialność – co najwyżej zrebootujesz. Ciekawe jak by sprawdzał Pan na własnym dziecku "całe mnóstwo POŻYTECZNYCH medykamentów za prawie darmo" w nadziei że któryś może zadziała, na dokładnie tej zasadzie jak pożyteczny software może zadziałać.
@Łoś: Tak jak powstaly u IBMa, ktory potem swoja architekture publicznie udostepnil.
Wolne żarty, panie {Łoś}. Jak cię wykopują z miasta znana taktyka jest rozwinąć sztandary i udawać paradę zwycięstwa. IBM tak publicznie udostępniał procesory jak Microsoft swoją przeglądarkę. To jest, jak nas przyprą do ściany i nie mamy szans dojść rywala to przynajmniej zepsujmy mu rynek a powetujemy sobie to gdzieś indziej albo wrócimy tutaj gdy rywal padnie. Vide Netscape.
Niech pan sprawdzi ile IBM produkuje patentów rocznie przed wprowadzaniem komizmu na tym forum (co z innych przyczyn jest nadzwyczaj zdrowe… 😉
@Cynik9
> Ja tam chętniej bym się
> dowiedział jak wśród
> jumaczy powstawałyby nowe
> procesory,
Tak jak powstaly u IBMa, ktory potem swoja architekture publicznie udostepnil.
Argument Adama z gra tez niezbyt IMO trafiony. Dlaczego mozna wyprodukowac i zaoferowac swietne systemy operacyjne i cale mnostwo i POZYTECZNEGO softu za darmo, a gry ma sie nie dac? Zreszta mam wrazenie, ze swiat by sie nie zawalil, jakby Starcraft (czy jak mu tam) nie powstal.
@Adam_Duda: Taką zawsze pamietam dyskusje libertarian. Nawet ze zwykłego złodziejstwa potrafią zrobić bitwę o wolność.
To jest, niestety, dobrze powiedziane… 🙁
Myślę że sporo postaw w tej dyskusji wiąże się z opacznym pojmowaniem libertarianizmu wspieranym, nie ma co tu ukrywać, głęboko zakorzenioną kulturą złodziejską w PL, o braku pewnych obyczajów nie wspomnę. Obraz nieco zaciemnia fakt że M.Rothbard, patriarcha współczesnego libertarianizmu i autor doskonałych IMO książek, wypowiada się w kwestii patentów negatywnie. Część z tego – choć nie wszystko, to są w dodatku ważne argumenty o które można się spierać.
Stworzenie jednej tylko gry, Starcraft II kosztowało 100 mln dolców. Gry niezwykle dopracowanej za którą idzie wsparcie całego battle netu, który jest utrzymywany ze sprzedaży tej gry min.Cos takiego nigdy by nie powstało bez patentu. Nikt by nie wydał 100 baniek, żeby bele smark mógł to kopiować. W imię czego? wolności?
No właśnie. Innym przykładem są kompanie farmaceutyczne typu Genentech (obecnie Roche). Owszem, gdy raz odniesie się sukces to są rzeczy sporne – że ochrona zbyt długo, że tego i tego nie można, że monopol, że to że tamto. Część z tego słuszna. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć że wielu preparatów po prostu by nie było bez wyłożenia grubych milionów warunkowanych okresem protekcji. Czy ludzkość byłaby lepsza bez tego? {Hansklos} czy {abc123} twierdzą że jak nie Roche czy Novartis to inventor Kowalski w zastępstwie wymieszałby parę proszków w garażu i wyszedł z produktem zastępczym. Wszystko oczywiście w celach charytatywnych bo nie w ciemię bity inny inventor Zieliński, bez ochrony patentowej, podprowadziłby mu natychmiast cały dwuosobowy "team" i zaczął mieszać konkurencyjne proszki w swoim garażu sprzedając je jeszcze taniej. Cóż, można w to wierzyć…
Wydaje mi się ze wiekszość zgromawdzonych tu komentatorów nie zdaje sobie sprawy jak dzisiejszy świat jest skomplikowany i że gros dóbr które są sprzedawane to dobra w których wartość dodana jest poprzez pracę umysłu a nie rąk. To nie XIX wiek!
Wy nazywacie prace umysłu "ideą" którą można kraść.
Howgh! Wydaje się że trafniejszą drogą podważania patentów, o ile już ktoś chce byłoby raczej zakwestionowanie roli państwa jako arbitra procesów, zamiast frontalny atak na samą instytucję patentów z symplicystyczną "łapką na myszy".
——————
HansKlos: To nie XIX wiek!
To można zauważyć, chociażby po długości trwania wojen. Przy pieniądzu opartym na złocie szybciej kończyły się pieniądze na zabijanie innych ludzi;-)
Złotouste komentarze nie są substytutem argumentu. Jedyne co usiłujesz tym pokryć jest wiara w naiwną ortodoksję "wszyscy okradajmy się wzajemnie byle w kupie, a kolektywnie uda się nam coś wymyślić w czynie społecznym". Coś się może i uda, na przykład dwustronną szczoteczkę do zębów…;-)
Nie widzę jednak aby mogłoby to być ekwiwalentem wielomilionowych nakładów inwestycyjnych i dużych zespołów pracujących synergetycznie w kierunku rozwiązania o wielomilionowej wartości. Brak szansy na ochronę automatycznie podważyłby celowość wielu inwestycji.
——————
@anonimo: Błąd. Powstałoby [gra jako rezultat wielomilionowej inwestycji], ponieważ są setki tysięcy ludzi takich jak ja, którzy nie mają nic przeciwko piractwu,
W to że setki tysięcy ludzi, w szczególności w Polsce, nic nie mają przeciwko złodziejstwu jest rzeczą znaną. Jest to zarazem przyczyna dlaczego w ogóle nic nie mają… ;-D ;-D. Jak by mieli to gwarantuję że byliby jak najbardziej za.
Gra komputerowa by może i powstała, zwłaszcza gdyby ktoś zainwestował w przetarcie drogi tak aby było potem co kraść i na czym się wzorować. Ja tam chętniej bym się dowiedział jak wśród jumaczy powstawałyby nowe procesory, gdzie aby wejść do gry potrzeba czegoś więcej niż peceta….
@abc123: Moim zdaniem, gdyby nie monopol nadany Intelowi w postaci patentu, to dziś miałbyś na rynku o wiele więcej bardziej zaawansowanych procesorów jak choćby z przed kilkunastu lat procesor o architekturze MiPS bijący na głowę architekturę x86.
Żarliwa wiara nie jest żadnym argumentem. MIPS przegrał, i podobnych rzeczy mógłbym wymienić dziesiątki. Nie insynuuj jednak że MIPS był wytworem jakiegoś pojedyńczego wynalazcy z garażu stroniącego od patentów dla idei.
@Para-Site: Problem w tym, ze o ile public dobrze wie kiedy wynalazek jest kopiowany, o tyle w prawie autorskim nie ma i nie moze byc jasnych regul do ustalenia kiedy plagiat nastapi a kiedy nie.
W ogólności to chyba żartujesz. Widziałem wystarczająco wiele patentów których udowodnienie gwałcenia jest prawie niemożliwe. Tutaj natomiast mamy literalną kopię, litera w literę. To co jeszcze chcesz na potwierdzenie plagiatu?
——————
@anonimo: rzeczywiście, przytaczanie kropka w kropkę cudzych słów jako swoje, uważam za conajmniej nietaktowne. Natomiast odnośnie długoletniej ochronny patentowej to jestem jej przeciwny. Czy możliwy byłby tak błyskawiczny rozwój tzw. azjatyckich tygrysów, gdyby w początkowej fazie swojego rozwoju nie "olewały" sobie praw patentowych.
Mentalność Kalego. Między nami złodziejami nie uznajemy żadnych patentów bo sami nic nie mamy. Ale jak się nakradniemy wystarczająco idąc na skróty to nie będzie większych od nas obrońców patentów… ;-D
Uważam, że dobre wychowanie nakazywałoby podać autora oryginału. Jednocześnie uważam, że co najwyżej tego powinno nakazywać prawo autorskie – podawania autora, nic więcej. Jako argument przeciwko prawu autorskiemu zawsze podaję cudowne rozmnożenie chleba i ryb przez Jezusa nad jeziorem Genezaret. Bo czyż nie było to zaborem przepisów na wypiek chleba, wędzenie ryb itp. nie wspominając o pozbawieniu dochodu piekarzy i rybaków? A ciekawość nakazuje mi zapytać czy cynikowi bardziej zależy na tym, żeby kożystający z jego tekstów podawali autora czy link do oryginalnego tekstu. 😛
cos z innej beczki
https://bi.gazeta.pl/im/6/9037/m9037606,BUDZET-PONIEDZIALEK-POPR.swf
https://wyborcza.biz/finanse/1,111370,9048957,Gra_w_budzet_panstwa%3Ci%3Ezostan_ministrem_finansow.html
czy tylko ja uważam, że 27.54 MLD PLN na wojsko to zdecydowanie za dużo w szczególności w porównaniu do wydanych 17.42 MLD PLN na oświatę???
@Cynik9
No i jak to teraz bedzie z tym "actively enforced"? Strachy na lachy, czy czysci Pan juz dwururke? 😉
Witam,
Sposób opublikowania tekstu Cynika przez Adriana nie wskazuje na Cynika jako autora!
Jest to zarówno chamstwo jak i kradzież, bo naruszenie prawa własności jest kradzieżą. Ograniczanie definicji kradzieży do przedmiotów materialnych to nie w obecnej "e-poce".
KJ
Jeden krótki komentarz.
"Stworzenie jednej tylko gry, Starcraft II kosztowało 100 mln dolców. Gry niezwykle dopracowanej za którą idzie wsparcie całego battle netu, który jest utrzymywany ze sprzedaży tej gry min.
Cos takiego nigdy by nie powstało bez patentu. Nikt by nie wydał 100 baniek, żeby bele smark mógł to kopiować. W imię czego? wolności?"
Błąd. Powstałoby, ponieważ są setki tysięcy ludzi takich jak ja, którzy nie mają nic przeciwko piractwu, natomiast chcą a) posiadać oryginalną grę w pudełku na szafce do kolekcji pochodzącą właśnie ze stajni Blizzarda b) nagrodzić twórcę za jej stworzenie
Natomiast stanowisko libertarian (do których się nie zaliczam) wynika ze skrupulatnej analizy czym jest, a czym NIE jest prawo własności. I tyle.
P.S. cyniku, odnośnie Twojego i p. Lewińskiego artykułu nt. zmian w BGK
https://www.money.pl/banki/wiadomosci/artykul/jest;nowe;zrodlo;pieniedzy;na;drogi,248,0,769784.html
@Adam Duda, tom
to jest Twój blog i ty ustalasz tutaj zasady
Ale nie w dziedzinie kopiowania i praw autorskich. To, że podwórko jest moje, nie oznacza, że tam kończą się prawa Rzeczypospolitej, a zaczynają się prawa HansaKlosa.-) To samo dotyczy Cynika, nawet w sytuacji, kiedy jego podwórko jest nieco większe.-)
nie wierzę w żaden open source
Nie musisz;-) Piszę ten komentarz korzystając właśnie zarówno z takiego systemu operacyjnego, jak i z przeglądarki. Oczywiście w istnienie tego komentarza też możesz nie wierzyć;-) tak jak i w istnienie mojej osoby. Wolność niewiary zapewnia, przynajmniej na razie, konstytucja;-)
To nie XIX wiek!
To można zauważyć, chociażby po długości trwania wojen. Przy pieniądzu opartym na złocie szybciej kończyły się pieniądze na zabijanie innych ludzi;-)
Panowie, nie mieszajcie piwa z wodka. Wyszlo od dyskusji o prawie autorskim i bez mydla przeszlo do patentow, bo niby jedno i drugie to wlasnosc intelektualna.
Patent udzielany jest na techniczny wynalazek, ktory musi spelniac takie warunki jak bycie nowym, nieoczywistym itd.
A co jest czy moze byc chronione prawem autorskim?
Jesli pojde do kina i napisze se na blogu, ze "Inception to zajebisty film", to takie 4 wyrazy w takiej kolejnosci moga podlegac prawnej ochronie? Czy tez taka "recenzja" nie bylaby "przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze" jak to dla przykladu opisuje polskie prawo autorskie?
Cyniku, to jest Twój blog i ty ustalasz tutaj zasady, a że niektórzy się nie stosują, coż takie jest ryzyko tej branży.
Ja osobiście radzę olewać takie zdarzenia, szkoda czasu i nerwów, a jak ktoś będzie chciał poznać kto jest autorem tego tekstu to wystarczy wkelić część do wyszukiwarki.
Cynik9.
Taką zawsze pamietam dyskusje libertarian. Nawet ze zwykłego złodziejstwa potrafią zrobić bitwę o wolność.
Prawda jest taka Cynik9, że określiłeś reguły gry i sposób w jaki możne kopiować teksty. Złodziej to po prostu zignorował i tyle. Reszta jest nieważna. Czy podał linki czy nie. Po pierwsze nie zapytał.
Co do patentów to oczywiście że są one potrzebne.. nie wierze w zadne open source i jedną wielka komunę informatyczną.
Stworzenie jednej tylko gry, Starcraft II kosztowało 100 mln dolców. Gry niezwykle dopracowanej za którą idzie wsparcie całego battle netu, który jest utrzymywany ze sprzedaży tej gry min.
Cos takiego nigdy by nie powstało bez patentu. Nikt by nie wydał 100 baniek, żeby bele smark mógł to kopiować. W imię czego? wolności?
Wydaje mi się ze wiekszość zgromawdzonych tu komentatorów nie zdaje sobie sprawy jak dzisiejszy świat jest skomplikowany i że gros dóbr które są sprzedawane to dobra w których wartość dodana jest poprzez pracę umysłu a nie rąk. To nie XIX wiek!
Wy nazywacie prace umysłu "ideą" którą można kraść.
Dlatego nigdy jakoś nie może mi przejść przez gardło, że jestem libertarianinem. Ze względu na tą dyskusję IDEOLO o pułapkach na myszy i inych wziętych z księżyca argumentów.
@abc123.trzy:"A jak odniesiesz się do oprogramowania open source?"
W tej dziedzinie też nastąpiła zmiana. Nie zapominaj, że mnóstwo pieniędzy w produkty Open Source włożyli potentaci (IBM, Sun).
"Być może, gdyby nie prawo własności do idei, to nie byłoby monopolu M$"
Nie zgadzam się z Twoją tezą, że M$ ma jakiś monopol na ideę. Przecież jest symulator Windows pod Linuksa (Wine) i nie słyszałem, żeby Microsoft blokował rozwój tego produktu. To jest dobry przykład mojego podejścia do sprawy. Można samemu zrobić swoje Windows, a nie instalować i używać produktu MS
"Proszę weź pod uwagę, że brak praw autorskich oraz praw patentowych nie oznacza, iż sprzedający A i kupujący B nie mogą zawrzeć umowy"
Ależ przecież dokładnie tak jest. Kupując MS Windows zawierasz umowę (licencyjną) i powinieneś jej przestrzegać. Tak na marginesie są w niej takie kwiatki, że ja używam Windows głównie do grania i czasem jak muszę, bo nie ma odpowiednika pod Linuksem. Dla przykładu zapisy z umowy licencyjnej Windows 7, które przysłał mi kolega.
"Firma Microsoft może uzyskiwać dostęp do informacji o użytkowniku
lub ujawniać takie informacje, włącznie z treścią komunikacji użytkownika, w celu:
(a) zachowania zgodności z przepisami prawa lub udzielenia odpowiedzi na zgodne z prawem żądanie bądź procedurę prawną;
(b) ochrony praw lub własności firmy Microsoft lub jej klientów, w tym wykonywania postanowień umów lub
zasad korzystania z usług przez użytkownika; lub
(c) działania w dobrej wierze, że taki dostęp lub ujawnienie jest wymagane w celu ochrony bezpieczeństwa osobistego pracowników firmy Microsoft, jej klientów lub osób trzecich."
Co do meritum sprawy, to rzeczywiście, przytaczanie kropka w kropkę cudzych słów jako swoje, uważam za conajmniej nietaktowne. Natomiast odnośnie długoletniej ochronny patentowej to jestem jej przeciwny. Czy możliwy byłby tak błyskawiczny rozwój tzw. azjatyckich tygrysów, gdyby w początkowej fazie swojego rozwoju nie "olewały" sobie praw patentowych. Korzystając po drodze z gotowych rozwiązań, same stały się obecnie źródłem innowacji. Sądzę, że gospodarka światowa rozwijałby się dużo szybciej i była mniej kapitałochłonna i elastyczna dzięki mało kosztownym innowacjom, które zmuszały by firmy do szybkiego realizowania swoich zysków i szukania dalej nowych prostych rozwiązań. Długoletnia ochrona patentowa jest, moim zdaniem, wynikiem lobbingu dużych koncernów w celu stworzenia monopolu na pewien wyrób np. lek i nikt mi nie wmówi, że uzasadniają to poniesione koszty – chyba, że na łapówki:) Oczywiście jakiś okres ochronny powinien być, jak najkrótszy, sprawa do dyskusji.
Pozdrawiam MG
@Cynik9
Gospodarzu, nie bron prawa autorskiego argumentami przydatnosci patentow. Z prawie autorskim, jak sam to potwierdzasz, nie chodzi o ochrone idei. W prawie patentowym jak najbardziej. Problem w tym, ze o ile public dobrze wie kiedy wynalazek jest kopiowany, o tyle w prawie autorskim nie ma i nie moze byc jasnych regul do ustalenia kiedy plagiat nastapi a kiedy nie. Twoja odpowiedz na argumenty Hansa, pod ktorymi sie podpisuje (wyjatek!), nijak sie maja do dyskusji o prawie autorskim.
Cynik9: Facet wyraźnie zalinkował do źródła czyli do 2GR. Oczywiście będąc bardzo inteligentą bestyją pewnikiem potrafisz to zanegować.
Tak się robi na grupach i forach. Facet nie złamał netykiety po prostu szerzy "dobrą nowinę" i myślę, że można się z tego cieszyć.
Poniosły Cię emocje, ot co, andropauza zdarza się nawet dwudziestolatkom 😉 niah niah 😉
Piewcy zniesienia patentów: Pozwólcie, że zacytuję księgę której wielu z Was nie lubi „(…)Przebacz im bo nie widzą co czynią(…)” 😉 Oczywiście nie zmienia to faktu, że praktyki patentowe szczególnie za oceanem są delikatnie mówiąc przesadzone, ale sama ochrona patentowa jako taka ma swe głębokie uzasadnienie choćby właśnie w kosztach poniesionych na R&D.
Bardzo silna konkurencja rynkowa w branżach których filarami są sprawne centra R&D wymusza tego typu ochronę. Być może nie jest to odczuwalne/jasne po stronie konsumenta (samochodów, komputerów oraz innych dóbr technologicznych) ale już po stronie designerów opracowujących projekty wedle zadanych kryteriów jest to kwestia kluczowa. Z tego punkt widzenia patentowanie może być traktowane jako jeden z elementów stymulujących rozwój!
Oczywiście próba opatentowania "kliknięcia myszką", lub "FAT'a" to kpiny i efekt działania cwaniactwa chcącego łatwo się wzbogacić dzięki głębokiemu zakorzenieniu wyżej wymienionych technik w już funkcjonujących technologiach. To tak jak by nowy przepis prawny działał wstecz (choć patrząc na sprawę dopalaczy takie hece się zdarzają 😉
Pozdrawiam.
problem jest chyba mniej prawny a bardziej etyczny.
moim zdaniem zupełnie czym innym jest podać linka do konkretnego wpisu na blogu z komentarzem "ciekawe, warto przeczytać", a czym innym wklejanie na forum treści z ogólnym linkiem do bloga, zupełnie abstrahując od obowiązujących praw autorskich czy ustalonych przez cynika9 zasad przedruku.
po prostu nie wypada i tyle…
@Cynika
Dziś wydaj się, że poziom skomplikowana procesorów czy innych urządzeń technicznych jest tak duży i nakłady tak niewyobrażalne, że należy wynalazcom nadać monopol na ich używanie. Założenie błędne.
Wystarczy popatrzeć na XIX czy XVII wiek. Maszyna parowa (że podam przykład z załączonych artykułów), nie była chroniona patentem. A jednak ktoś ją wymyślił, ktoś inny udoskonalił. A jeśli porównasz bogactwo i ówczesną technikę, to musisz przyznać, że poziom skomplikowania maszyny parowej oraz nakłady potrzebne na jej opracowanie były wielkie.
Moim zdaniem, gdyby nie monopol nadany Intelowi w postaci patentu, to dziś miałbyś na rynku o wiele więcej bardziej zaawansowanych procesorów jak choćby z przed kilkunastu lat procesor o architekturze MiPS bijący na głowę architekturę x86.
Nie mogę zrozumieć, jak krytyk wszelkich rządowych przywilejów broni tego jednego twierdząc że jest słuszny? Skoro patenty są słuszne, to dlaczego trzeba płacić za ich wykupienie? dlaczego ochrona patentowa jest ograniczona w czasie? To wszystko są arbitralne ustalenia rządów i nie mają nic wspólnego z wolnym rynkiem. Wszelako bliżej im do monopoli i przywilejów nadawanych w średniowieczy przez królów.
1. Fakt – prawo autorskie w założeniu miało chronić interesy wydawcy nie autora.
2. Urzędy patentowe na wniosek wynalazców udzieliły ochrony patentowej ma masę świetnych pomysłów, które nigdy nie zostały wykorzystane – pomysłodawca nie miał kasy na wdrożenie, pomysł się zmarnował.
3. Bycie wynalazcą to cholerne ryzyko – możesz wsadzić ileś tam czasu i środków w pracę, po czym okaże się, że już ktoś to przed tobą zastrzegł i g… ci z twojej pracy. Zanim zaczniesz główkować sprawdź czy nie główkujesz na daremno.
4. Idealiści stanowią ułamek w świecie zdominowanym przez materialistów. Jeśli jest okazja zarobić ale tak żeby nikt inny nie zarobił, leci się do patentowego i zastrzega "prawa" (tzw. syndrom psa ogrodnika).
5. Jako skrajne przykłady przegięcia pały zawsze nasuwa się mi teledurniej "Koło fortuny" – leciało to od początku lat 90-tych. Na końcu programu info że program na "licencji" amerykańskiej. Mam poważne wątpliwości. Traktuję ten przypadek jako wyprowadzenie kasy z TV pod pretekstem "ochrony praw". Równie dobrze można licencjonować wiadomości albo prognozę pogody.
6.Na koniec. Fora służą wymianie myśli i poglądów. Jeżeli jumacz adrian nie miał sam nic do powiedzenia mógł po prostu wskazać sam link do tekstu i nie byłoby problemu.
@abc123: Być może, gdyby nie prawo własności do idei, to nie byłoby monopolu M$
Myślę że nie byłoby przede wszystkim procesorów. Z software'em dużo łatwiej wyobrazić sobie open source niż z hardware'em, gdzie wymagane inwestycje upfront są olbrzymie i zwrot z nich jest niepewny. Jaki Intel czy IBM inwestowałby miliardy w rozwój czegoś co zaraz po debiucie rynkowym może być za darmo skopiowane przez każdego konkurenta? Do dzisiaj używalibyśmy 8008 i AppleII.
@hes
A jak odniesiesz się do oprogramowania open source? Jest tego mnóstwo, można kopiować bez ograniczeń?
Oprogramowanie jest klasycznym przykładem braku rzadkości. można właściwie bez kosztowo mieć tak wiele kopii jak się chcę.
Być może, gdyby nie prawo własności do idei, to nie byłoby monopolu M$ oraz patentu na GIFa (czyli prawa własności do idei, jaką jest algorytm).
Proszę weź pod uwagę, że brak praw autorskich oraz praw patentowych nie oznacza, iż sprzedający A i kupujący B nie mogą zawrzeć umowy, która dokładnie określa, jakie prawa ma B względem produktu kupionego od A.
@abc123.trzy:
Pozwolę sobie na polemikę. Owszem przytoczyłeś opinie i rozmyślania przeciwne koncepcji praw autorskich, ale pominąłeś analizę skutków społecznych takiego a nie innego postawienia sprawy. Opisywane przez Ciebie podejście spowodowałoby, że mnóstwo "dzieł" nie ujrzałoby światła dziennego, szczególnie w dziedzinach, które są podatne na szybkie kopiowanie. Który informatyk będzie ślęczał kilka(naście) miesięcy nad stworzeniem czegoś, co następnie 100 tys. osób może skopiować w ciągu tygodnia? Nie mówiąc o produktach, nad którymi muszą pracować miesiącami kilkunastoosobowe zespoły. Te rozważania stawiają na piedestale wytwory materialne, a przecież żyjemy w świecie, w którym pomysły, know-how są często ważniejsze od produkcji. To jakieś prehistoryczne podejście do cywilizacji (nie przystaje do współczesnego świata). Zwracam uwagę, że nie chodzi mi o blokowanie idei, tylko o zastosowania które są "niematerialne". Oprogramowanie nie jest materialne (to nie krążek CD), ale jednocześnie nie musi blokować innej realizacji tego samego pomysłu. Każdy może sobie napisać program, który jest równoważny pod względem funkcjonalnym (idea jest ogólnie dostępna, ale konkretna realizacja już nie).
do @tom – akurat w przypadku Korwina Mikke trudno podejrzewac go o pobudki ideologiczne – bo zalezy mu na rozglosie i ciagle kandyduje, prowadzi biznes itp – wiec na pewno nie jest to tak "free". W ogole promocja wlasnego wizerunku generalnie ma drugie dno, gdyby to robil pod pseudonimem – moze bym uwierzyl ze JKM jest ideologiczny. Ale wtedy nie moglbym tego dowiesc…
Ja tak troche z inne beczki, zostawiajac prawa autorskie z boku. Bo to w zasadzie "kwestia smaku" czy kopiujac tekst z innego bloga napisze ze "znalazlem cos takiego i sie zgadzam" czy raczej zasugeruje ze to moje przemyslenia i "na pale" przekleje tekst (zgadzam sie – na tym forum wyglada to troche inaczej, jest podany link, ale mnie osobiscie tez taka forma lekko "zohydza").
Druga sprawa to pytanie – po co taki teskt zostal wkopiowany? Forum (generalnie docelowe miejsce) sluzy do sciagania szukajacych? – no tak, przeciez kazdemu zalezy na odwiedzinach (nawet Hansowi) ale po co? Zeby cos na tym zarobic, nawet na reklamach Goggle (i tutaj Hans ma duzy plus – na razie nie zarabia, nie ma reklam, wiec robi to dla idei – przynajmniej nie mozna temu zaprzeczyc patrzac na fakty, wiec IMO mysle ze to troche inna sytuacja). Ze nie ma reklam? Nic nie ma za darmo, tylko czasem nie wprost o tym sie mowi. I w tym wypadku juz mozna mowic o kradziezy, bo inna osoba uzykuje korzysc nie dzielac sie z tworca, dzieki ktoremu taka korzysc mogla powstac.
Zreszta – mozna sie do jutra spierac o prawa autorskie. Ale tesknie do czasow, gdy istnial pewien poziom kultury i honoru, gdzie nie bylo problemem zamieszcenie chocby kilku slow wprowadzenia lub po prostu zapytanie tworcy, ZANIM sie calosc skopiowalo.
Adam
@hansklos: Możesz Cyniku nazywać mnie złodziejem
Nazywam Cię od dawna socjalistą, co jest mniej więcej równoważne… 😀 😀
próba utrzymania praw autorskich i patentów na tzw. własność intelektualną jest niczym zaklinanie deszczu i nie uda się
Wishful thinking… Na szczęście mimo prób utrzymanie patentów udawało się całkiem nieźle przez lata i się nadal udaje. Nie ulega wątpliwości że dla wielu nirwana wzajemnego okradania się bez konsekwencji może wydawać się atrakcyjna. Rothbard mógł sobie dywagować o pułapce na myszy… Jak jednak przeniesiemy to na realistyczny grunt, powiedzmy, genetic engineering gdzie wieloletnie nakłady finansowe są uzależnione od stopnia ochrony rezultatu to sprawa patentów wygląda inaczej. Obawiam się że bez nich, a za to z państwowym socjalizmem wysysającym kapitał z sektora prywatnego wbrew Rothbardowi, porzucenie patentów równałoby się cofnięciu się do XIX w.
@cynik, abc123.trzy
Ale ciekawe jest uznanie tego za kradzież
No bo to kradzieżą nie jest;-) cokolwiek by nie napisał o tym gospodarz. Kradzieżą jest zabór mienia ruchomego i jest na to stosowny paragraf w KK, ale teksty i publikacje nie są mieniem i nie można ich ukraść, a jedynie skopiować powielić itd, na co są paragrafy, ale nie dotyczą one kradzieży.-)
Pomimo szacunku dla Cynika, podejście to jest dość ambiwalentne, ponieważ czytając powyższy tekst i inne ze strony dwagrosze moja przeglądarka skopiowała zamieszczone tam artykuły na mój dysk nie pytając autora o zgodę;-) Bijąc się w pierś dodaje, że robi to zawsze i to nie tylko z tekstami cynika;-)
Prawo autorskie, moim zdaniem, powinno zostać b.mocno ograniczone lub zniesione. Historycznie zostało ono ustanowione dla ochrony interesów WYDAWCÓW, a nie autorów, tak, aby dać im czas by zwróciły się im koszty i dały solidny zysk. W obecnym świecie, kiedy koszty wydania dążą do zera (dla publikacji elektronicznych) utrzymywanie praw autorskich (majątkowych) przypomina próbę ratowanie ostatniego dinozaura.-)
Możesz Cyniku nazywać mnie złodziejem, komunistą itp. co nie zmieni faktu, że kopiowanie tekstów Cynika i ich dalsze rozpowszechnianie np, wśród znajomych bez zgody autora jest jak najbardziej DOZWOLONE prawem, bo dozwolony użytek prywatny oznacza, iż bez zgody twórcy wolno nie odpłatnie korzystać z już rozpowszechnianego utworu w zakresie własnego osobistego użytku
Aby nasz gospodarz nie czuł się osamotniony, to dodam, że mam ciekawą elektroniczną bibliotekę książek w kilku językach, do której książki LEGALNIE skopiowałem od znajomych, nie pytając autorów publikacji o zgodę. kilka publikacji tak mi się spodobało, że posłałem ich autorom symboliczna złotówkę.-) Mogę też podzielić się tymi publikacjami z Cynikiem, jeśli ma takie życzenie, lub wskazać, gdzie może rozpowszechnione już utwory sobie skopiować;-). Przy okazji zapraszam do kopiowania z mojego blogu. Proszę sobie kopiować, wklejać, a nawet chwalić się, że to wasze własne;-)
Na koniec dodam, że próba utrzymania praw autorskich i patentów na tzw. własność intelektualną jest niczym zaklinanie deszczu i nie uda się nawet wtedy, kiedy wszyscy zafundujemy sobie faszyzm;-) a nie uda się to tym bardziej w warunkach wolności jednostki.
@Cynik
Drogi Cyniku, znów posłużę się Knsellą, aby zbić Twoją argumentację:
"
Po pierwsze, przypuśćmy, że dobrobyt czy użyteczność mogą zostać zwiększone przez przyjęcie konkretnych rozwiązań prawnych, co powiększa „rozmiar tortu.” Nadal jednak nie wiemy, czy usprawiedliwia to wprowadzenie owych reguł. Można polemizować z tezą, że redystrybucja połowy dochodu 1% najbogatszych w danej populacji na rzecz 10% najbiedniejszych tej społeczności zwiększy ogólną użyteczność. Ale nawet gdyby kradzież części własności A i przekazanie tej części B powiększyło dobrobyt B „bardziej,” niż zmniejszyło dobrobyt A (zakładając, że możliwe jest dokonanie takiego porównania), to wcale nie uzasadnia moralnie grabieży dokonanej na A. Co więcej, zadaniem prawa nie jest zwiększanie czyjegoś dobrobytu, ale raczej oddawanie ludziom sprawiedliwości.[43] Nasz rzekomy cel, zwiększenie dobrobytu dzięki prawodawstwu własności intelektualnej, nie może usprawiedliwiać nieetycznego pogwałcenia prawa jednostki do wykorzystywania swojej własności w taki sposób, jaki uznaje ona za stosowny.
Poza problemami natury etycznej, utylitaryzm jest niespójny. Wymaga bowiem nieuprawnionych interpersonalnych porównań użyteczności, na przykład odejmowania „kosztów” od „korzyści” własności intelektualnej dla ustalenia, czy dzięki wprowadzeniu norm prawnych osiągnięto korzyść netto.[44] Tymczasem nie wszystkie wartości mają cenę rynkową – de facto nie ma jej żadna z nich. Jak pokazał Mises, nawet jeśli dobro posiada cenę rynkową, nie może ona posłużyć za miernik jego wartości.[45]
Przejdźmy dalej, odłożywszy na bok kontrowersje wokół porównań użyteczności oraz problem sprawiedliwości redystrybucji, i wykorzystajmy typowe narzędzia badawcze utylitarystów. Nie jest wcale jasne, czy prawa własności intelektualnej prowadzą do jakiejkolwiek zmiany – czy to zwiększenia, czy pomniejszenia – ogólnego dobrobytu.[46] Równie dyskusyjną jest teza, iż prawa autorskie i patenty są niezbędne do tego, by zachęcić do produkcji twórczych dzieł i innowacji, lub pytanie, czy korzyści płynące ze wzrostu innowacyjności przewyższają ogromne koszty systemu prawnej ochrony IP. Badania ekonometryczne nie wskazują jednoznacznie na istnienie takich korzyści netto. Nie można wykluczyć możliwości, że gdyby nie prawa patentowe, byłoby znacznie więcej innowacji, a zamiast na patenty i rozprawy sądowe więcej pieniędzy przeznaczano by na R&D (research & development, dział badawczo-rozwojowy). Prawdopodobnie silniej motywowałoby to przedsiębiorstwa do wprowadzania nowinek technicznych aniżeli gwarancja 20-letniego monopolu.[47]
"
Ja nadal twierdzę, że publikacja twoich tekstów przez Adriana nie jest niczym złym. Adrian jedynie wziął "treść" a więc ideę z Twojego bloga i zrobił jeszcze jedną kopię umieszczając na forum. Nie pozbawił Cię niczego ani nie nie naruszył Twojej własności publikując ten tekst kolejny raz.
Mam nadzieję, że Kinsella zbije Twoje utylitarne argumenty.
Ja ze swej strony zachęcam do kilkukrotnego przeczytania i przemyślenia tych tekstów zarówno pod kątem praw autorskich jak i patentów. Przyznam, że mogą się wydać na pierwszy rzut oka kontrowersyjne i nie zrozumiałe. Moim zdaniem to normalne, gdy przez ostanie kilkadziesiąt lat wmawia się ludziom, że prawo własności do idei jest równoważne prawu do rzeczy materialnych.
@preambuła:
Moi drodzy, proszę uprzejmie zrozumieć przed zabieraniem głosu że prawa autorskie chronią jedynie formę bądź sposób ekspresji danej idei, ale nie dotyczą idei samych w sobie.
Nie ma więc absolutnie żadnej podstawy aby twierdzić że cynik9 rości sobie prawo do "idei", nie chce idei propagować czy zabrania komuś sformułowania dokładnie tych samych idei na swój własny sposób i pod własnym nickiem.
@tom: najlepszy blogger Polski Korwin-Mikke sam zachęca aby jego teksty rozsiewać gdzie się tylko da
Jw – nie chodzi o żadne rozsiewanie tekstów, wystarczająco wiele tekstów z 2GR jest rozsianych po wszelkich możliwych forach. Chodzi o przypisywanie sobie autorstwa do cudzego tekstu, nie idei, w świetle obowiązującego prawa. JKM może zachęcać do rozsiewania swoich tekstów ale nie przypominam sobie aby zachęcał aby się podszywać pod ich autora.
abc123.trzy: ciężko powiedzieć, że go ukradł. Bo nadal na stronach 2gr ten tekst jest zamieszczony.
Bardzo relewantne 2 linki! Zachęcam do dokładnego przeczytania. Poglądy na sprawę własności intelektualnej są podzielone wśród libertarian. Owszem, Rothbard do którego zdaje się nawiązujesz należał do przeciwników zarówno patentów jak i IP. Patenty pozostawiam tutaj na boku do dalszej dyskusji. IP natomiast bronimy na gruncie argumentów utylitarnych – nie można na tej podstawie formułować zarzutu że jest to "nielibertariańskie".
nie można rościć sobie praw własności do idei
bo i nie chodzi tu o żadne roszczenie do idei ale sposobu jej ekspresji
@kaziu: ciekawe jest uznanie tego za kradzież w powiązaniu z libertarianizmem
Proponuję w takim razie dla zaspokojenia tej ciekawości przeczytać choćby linki podane przez {abc.123}.
Adrian88888 jest złodziejem w świetle obowiązującego prawa. Ta część libertarian która nie uznaje rzeczy tak ezoterycznej jak prawo do własności intelektualnej nie uznaje również prawa Adriana88888 do dobrego imienia, które jest konceptem równie ezoterycznym i niematerialnym. Skąd więc ten opór przed nazwaniem tego kradzieżą?
Nie dramatyzowałbym. Pod oboma postami jest link do bloga. Nazywanie tego kradzieżą, bo nie spytano autora o zgodę na wklejenie ogólnodostępnego (!) tekstu to gruba przesada.
Ależ "pojechaliście" – obywatelu Cyniku!
Z przykrością stwierdzam, że coraz więcej znanych mi osobiście osób o poglądach libertariansko ukierunkowanych, okazuje się być – egoistami, egocentrykami i megalomanami().
"Wasz" post sprawił, że "w naszych aktach" zaczynacie podpadać pod mieszankę owych cnót
Nie "zapodajecie" -obywatelu- aż tak cennych i rewolucyjnych informacji- by je kraść.
A maniakalizm na punkcie poszanowania własności intelektualnej jeszcze nikomu na dobre nie wyszedł.
Naprawdę czytasz wszystkie prawa dotyczące(c)?
Jeśli tak, to uważam,że masz zdecydowanie za dużo czasu.
@Hes
Pozwól, że jako odpowiedź, zacytuję kawałek z artykułu Kinselli, do którego link znajdziesz w poprzednim wpisie:
"Po napisaniu przez siebie opowiadania, A zdobywa prawa autorskie do swojej „pracy.” Jeśli sprzedaje komuś (powiedzmy B) fizyczną kopię opowiadania w postaci wydawnictwa książkowego, B jest właścicielem jedynie papieru. B nie posiada samego „dzieła” i, co więcej, nie ma prawa do zrobienia jego kopii, nawet przy wykorzystaniu własnego papieru i atramentu. B nie może więc używać swojego mienia, by wykonać jeszcze jedną kopię książki A. Tylko A ma bowiem prawo ją kopiować (stąd copyright).
Podobnie, posiadanie przez A patentu daje mu prawo do powstrzymania osób trzecich przed wdrożeniem opatentowanego wynalazku, nawet jeśli owe osoby pragną skorzystać w tym celu ze swojej własności. Tak oto kontrolowanie niematerialnych dóbr przez A, daje mu w pewnym stopniu władzę – własność – nad materialnym mieniem nieprzebranych rzesz innych jednostek. Patent i prawa autorskie nieodmiennie przenoszą częściową własność fizycznych obiektów z ich naturalnych właścicieli na osoby wynalazców, innowatorów i artystów."
i dalej
"
Jak w mnożąca się w czarodziejski sposób kosiarka, idee nie są rzadkie. Jeśli wynajdę nową technikę zbioru bawełny, ktoś, kto również z tej techniki korzysta, niczego mi nie zabierze. Nadal będę znajdował się w posiadaniu samej techniki (podobnie jak i swojej bawełny). Użytkowanie jej przez kogoś innego nie wyklucza mojego z niej korzystania; oboje możemy w ten sposób zbierać bawełnę. Nie ma ekonomicznej rzadkości, dlatego nie ma możliwości powstania konfliktu o rzadkie zasoby. Z tej przyczyny nie istnieje potrzeba wyłączności.
Podobnie, jeśli ktoś skopiuje książkę, którą napisałem, nadal mam oryginał (materialny egzemplarz), tak jak dalej „mam” treść słów, które go tworzą. Toteż autoryzowane prace nie są rzadkie w takim samym znaczeniu, co skrawek lądu czy samochód. Jeśli ktoś zabierze mój samochód, przestanę być jego właścicielem. Ale jeśli „weźmie” ode mnie treść książki i dzięki niej wyprodukuje własny egzemplarz, ja wciąż będę mieć swoją kopię. Tak samo będzie w przypadku wynalazków i, w rzeczy samej, każdego „wzoru” czy informacji, które tworzymy lub posiadamy. Jak napisał Thomas Jefferson – wynalazca i zarazem pierwszy Inspektor Patentowy w Stanach Zjednoczonych: „Człowiek, który otrzymuje ode mnie jakiś pomysł, otrzymuje przepis, nie pomniejszając mojego własnego – podobnie jak ten, kto odpala swoją świeczkę od mojej, zyskuje światło bez uszczerbku dla mojego.”[66] Skoro skorzystanie przez kogoś z danej idei nie pozbawia jej autora możliwości jej użycia, to nie ma sporu – stąd idee nie nadają się do ochrony prawami własności. Nawet Rand przyznaje, że „własność intelektualna nie może zostać skonsumowana.”[67]"
abc123.trzy:"Jestem zwolennikiem zniesienia patentów i praw autorskich, jako że nie można rościć sobie praw własności do idei, które dobrami rzadkimi nie są."
Hmm, do pewnego stopnia mogę się zgodzić z Twoimi poglądami. Problem w tym, że czasy się zmieniły i sposób prezentowania dzieł. Dawno, dawno temu, gdy jedyną formą publikacji np. powieści była książka i 90% kosztów publikacji to były koszty druku, system działał, tzn. autor dzieła mógł czerpać korzyści ze swojego pomysłu (powieści), bo koszt kopiowania = kosztowi wydania. Dzisiaj, bez praw autorskich żaden autor powieści nie mógłby otrzymać sensownych pieniędzy za swój wysiłek. Dlatego jestem za prawami autorskimi, ale bardzo restrykcyjnie ograniczonymi czasowo. 70 lat ochrony to przesada (i to gruba). Dyskusja jest o tyle szersza, że dotyczy nie praw autorskich, ale sposobu tworzenia prawa jako takiego i wpływu różnych "czynników" na jego kształt. Ochrona praw autorskich, patentów, …, została przesunięta z obszaru biznesu do polityki (a może odwrotnie polityka weszła do biznesu:).
Nie, Cyniku9, nie!
Z pewnością jest to pogwałcenie praw autorskich, nieautoryzowana kopia, etc. natomiast *nie jest* to kradzież. Między tymi czynami, a kradzieżą jest istotna różnica. To nie jest to samo.
Proszę zatem o nie popełnianie takich gwałtów na logice i znaczeniach słów niczym przy mówieniu o "sprawiedliwości społecznej".
Wiem, że słowo kradzież brzmi mocniej i jest pożądane w celach propagandowych. Tym niemniej tyczy się ono innego zjawiska.
Santa Maradona
Jestem Ciekaw co Cynik, będący libertarianinem, sądzi o prawach autorskich jako takich. Jako przyczynek do dysputy zamieszczam dwie prace opublikowane na stronach Mises.pl.
https://mises.pl/blog/2010/12/28/mcelroy-prawa-autorskie-i-patentowe-w-periodyku-benjamina-tuckera/
https://mises.pl/blog/2005/12/31/255/
Ja bym z tą kradzieżą nie przesadzał. Bo mimo, że Adrian opublikował tekst, którego nie napisał, to jednak ciężko powiedzieć, że go ukradł. Bo nadal na stronach 2gr ten tekst jest zamieszczony. Co więcej idee, które ten tekst publikuje są nadal w głowie Cynika.
Cynik nie może rościć sobie praw do idei, które właśnie rozpropagował w swoim tekście i się nimi z czytelnikami podzielił.
Mam nadzieję, że zachęciłem Cynika to starcia się z argumentami zamieszczonymi w dwóch powyższych artykułach. Tym bardziej, że zaciekle broni praw własności intelektualnej. Liczę na rzeczową polemikę i być może duży wpis a nie jedynie dyskusję w komentarzach.
P.S. Jestem zwolennikiem zniesienia patentów i praw autorskich, jako że nie można rościć sobie praw własności do idei, które dobrami rzadkimi nie są.
Wydaje mi się, że jesteś trochę przewrażliwiony na swoim punkcie, albo tego bloga prowadzisz tylko z pobudek finansowych. Jeżeli prowadzisz blog z przyczyn ideologicznych to powinieneś się cieszyć, że Twoje spostrzeżenia znajdują rzesze odbiorców, np. najlepszy blogger Polski Korwin-Mikke sam zachęca aby jego teksty rozsiewać gdzie się tylko da. Jeżeli blogujesz dla sławy lub pieniędzy to radzę Ci zająć się jakąś inną branżą, zarabianie na blogowaniu to ciężki chleb.
"Pełzające humanoidy" to odniesienie do reptalianów czy po prostu obelga w kierunku jumaczy cudzych tekstów? 🙂
Nie kradzieżą, a plagiatem/piractwem/jakotamzwać. Tak czy siak bardzo nieładnie.
Kurtuazja może i wymaga, tego nie kwestionuję. Ale ciekawe jest uznanie tego za kradzież w powiązaniu z libertarianizmem. Może powinien Pan wyjaśnić, że mimo libertariańskiej wizji, jest Pan za prawami autorskimi, patentami, własnością intelektualną itd.
to już nawet reptalianie czytają 2GR? niedługo ostatnim na Ziemii który ich nie czyta będzie naczelny wyborczej…