AIG i linia w piasku

czyli koniec z niuansami Greenspana

Sytuacja na rynkach finansowych zaczyna się powoli wyjaśniać, przynajmniej z optyki DwuGroszy. Kolaps po kolapsie, bankructwo po bankructwie, poznajemy powoli gdzie leżą rzeczywiste granice FED-u. Poznajemy też, chociaż dopiero przy odpływie, kto pływał na golasa – jak to trafnie ujął W.Buffett.

Za Greenspana trzeba było wszystkiego się domyślać. Odczytywać myśli. Bernanke za to ilustruje wszystko przykładami. Ostatnia ilustracja dotyczy “linii w piasku” której “nigdy więcej nie przekroczymy”. Takie uroczyste zapewnienia FED składał tuż po kolapsie króla CDS-ów Lehman Brothers. Bear Stearns był wyjątkiem. Nigdy więcej nie będziemy używać pieniędzy podatnika aby ratować prywatne tłuste koty które przez własną głupotę wpadły w problemy. Zawsze lepiej późno niż wcale.

Wraz z bailoutem AIG, o którym więcej ostatnio było w myślach niedokończonych, stało się jednak jasne że FED-owski izotop “nigdy więcej” ma czas rozpadu tylko 2 dni, ha, ha, ha. W dwa dni bowiem po FED-owych zapewnieniach Ben Bernanke znowu dzielnie ratuje kolejnego bankruta.

Wyjaśnia się też znaczenie “linii w piasku” które od dawna nas trochę intrygowało. A dokładnie to od operacji Pustynna Burza kiedy to Bush senior zrobił „linię w piasku” dla Saddama Hussaina. Ale oczywiście okoliczności były wtedy inne. Trudno chyba oczekiwać aby w takim Kuwejcie ktoś robił komuś linię w trawie.

Ale tutaj? Czemu na przykład nie “linia w granicie”? Albo nie “rysa na szkle”? Ewentualnie “rowek w żelbecie”? Na szczęście dzięki Benowi wszystko staje się jasne. Wystarczy przecież mały podmuch wiatru i po linii w piasku. A tu mamy nie żaden mały podmuch ale tropikalny cyklon na rynkach finansowych. Ben może więc śmiało kreślić sobie linie w piasku na dzień czy na dwa. Za tydzień i tak ich nie będzie.

Nie wyjaśnia to jednak ciągle jednej rzeczy – dlaczego sympatyczny Lehman musiał utonąć a mniej sympatyczną AIG Ben heroicznie uratował. I tutaj, zgodnie z oczekiwaniami, złoczyńcą są CDS-y (credit default swaps) masowego rażenia. O tych derywatywach pisaliśmy już wcześniej więc czytelnik ma pojęcie o ich niszczycielskim charakterze. Tym co tak naprawdę robi różnicę między Lehmanem a AIG są nie tyle jednak same CDS-y ile wyjątkowa jednostronność zakładu w przypadku AIG. I to właśnie wystraszało Bernanke ze skarpetek.

Klejnoty Pojezierza Drawskiego
autor: Jacek Walczak, cykl Pojezierze Drawskie www.futura.pl

W amoku łatwego kredytu sprzed kilku lat każdy bank, każde większe biuro maklerskie i przede wszystkim każda kompania asekuracyjna siedziała po uszy w CDS-ach. Ubezpieczanie obligacji każdego autoramentu było wielkim biznesem. Od kryształowo pewnych AAA obligacji “blue chips”, poprzez wysokiej (do czasu) jakości obligacji Fannie Mae i Freddie Mac, aż po obligacje zbankrutowanej Piclandii o której nikt nie słyszał, każda emisja obligacji mogła zostać ubezpieczona CDS-ami. Heck, im bardziej ryzykowna tym lepiej bo tym większe prowizje. W pewnym momencie ogon zaczął machać psem – cały początkowy biznes handlowania obligacjami nie umywał się i rentownością i rozmiarem do CDS-owskiego eldorado.

Jako wieloryb wśród ubezpieczycieli AIG grała w tym pierwsze skrzypce. CDS-y są w końcu formą polisy ubezpieczeniowej. Była jednak jedna duża różnica między AIG a resztą. Banki w dobie przedkryzysowej, jak to banki, bezmózgowo handlowały CDS-ami w obie strony. To tu wygenerowały parę CDS-ów i je opyliły, to tam parę dokupiły. W rezultacie tego terror całkowitego ryzyka jest teraz bardziej rozłożony. Oczywiście że jesteśmy w głębokim jogurcie gdy emitent CDS-ów które posiadamy padnie – przyzna bank. Ale na jego bankructwo zabezpieczyliśmy się CDS-ami innego banku, który z tej okazji także musi zbankrutować, ha, ha, ha. Słowem – coś w rodzaju wzajemnego szachowania się wzajemnie gwarantowaną destrukcją.

Inna sprawa z AIG. W swojej nieskończonej głupocie czy, jak się jeszcze może okazać, w przebłysku ratującego życie geniuszu, AIG wyłącznie sprzedawała CDS-y, nigdy nie kupowała. A sprzedawała b-i-g, z rozmachem, jak to na ubezpieczeniowego wieloryba przystało. Ubezpieczała w ten sposób setki miliardów dolarów. A banki, jak przystało na ostoje bezpieczeństwa, ubezpieczały się i zabezpieczały po zęby …u AIG. Przezorny przecież zawsze ubezpieczony.

Rezultat tego szaleństwa staje się teraz ewidentny – każdy dosłownie bank “wisi” na CDS-ach AIG. Gdyby AIG zniknęła ze sceny olbrzymia ilość bankowych aktywów zostałaby pozbawiona tego “ubezpieczenia” a więc stałaby się dużo mniej warta, ze znanym lewarem na topniejące rezerwy bankowe. A to ze znanym lewarem na wycenę banków, bo jak wiadomo bank trzymający większy szmelc jest nieporównywalnie mniej warty niż bank trzymający mniejszy szmelc. Mniej warty bank może z kolei zbankrutować dużo łatwiej i Ben może go nie uratować. Ale jak zbankrutuje to z kolei jego CDS-y staną się zero warte, co pociągnie możliwe bankructwo kolejnych banków. A tych Ben już nie ma najmniejszych szans wyratować w rozwijającej się lawinie.

Słowem – AIG trzyma zapalnik pod strukturalnym kolapsem całego systemu. Widmo gigantycznego efektu domina sprawia że banki modlą się aby tylko AIG nie zbankrutowała. Już lepiej niech zbankrutuje FED! I dlatego też Ben może sobie robić po pięć linii w piasku na dzień ale AIG nie mogło po prostu zbankrutować, punkt, kropka. Linia w granicie.

©2008cynik9

56 thoughts on “AIG i linia w piasku

  1. Ale chyba zdajesz sobie sprawę, że wpieranie AIG i „ratowanie” całego systemu bankowego tylko pogarsza sprawę i niedługo ten domek z kart się rozsypie.

    Lepiej, gdyby AIG upadło.

  2. Jeżeli chodzi o austrię to w reifaisenie nie powinno być najmniejszych problemów.
    Bernard

  3. @yulu

    „Gdzie na stronie jest napisane że już nie sprzedają?”

    Przyznaję: nie jest ale trzymając tłumaczenia automat. google 😉 to
    proponował bym tą stronę:

    Preisliste – ceny

    i tak kolumna 4 – frywolne tłumaczenie „Sprzedają netto” nie oznacza, że ONI sprzedają tylko, że my sprzedajemy.
    Kolumna 5 – „Kup netto” i 6 „Kup Brutto” oznacza to co oznacza.

    Tak więc niestety pod kolumną 5 i 6 widnieje napis „na żądanie”
    a pod kolumną 4 widnieje cena w którą firma Proaurum jest skłonna zapłacić za nasze precjoza.

    Kilka dni temu pod kolumną 4 i 6 widniały ceny, które oznaczały chęć sprzedaży nam danego towaru. Teraz nie ma żadnej. (ceny kolumny 5 lub 6 były wyższe niż ceny kolumny 4.)

    Z tego wnoszę o braku chęci sprzedaży czegokolwiek w tej chwili. Zawsze się można ich grzecznie zapytać. Jednak nie zaryzykował bym obecnie wyprawy do Berlina. No chyba żeby wypić kawę z misiem Knutem w Berlińskim ZOO (co już mi się zdarzało – polecam).

    @stały czytelnik
    Jeśli chodzi o Austrię to nie wiem.

  4. @ goldfinger

    Czy w Erste Bank i Raiffeisen Bank w Wiedniu można jeszcze coś kupić?

Comments are closed.