Safari na Ukrainie

Safari na Ukrainie. Po raz pierwszy od lat przewodniczącej KE zdarzyło się palnąć prawdę. Grzmiąc o „agresji” Rosji von der Leyen ujawniła że liczba KIA (killed in action) poległych oficerów ukraińskich wynosi ponad 100 tysięcy. To o dwa rzędy wielkości więcej niż w propagandzie kijowskiego klauna.  Według niego straty tego rzędu, z rąk banderowców których kule się nie imają,  ponosić mają Rosjanie. Nic dziwnego że chwila prawdy w nie przywykłej do niej Brukseli spotkała się z gniewną reakcją junty.  Krytyczny fragment  został szybko wycięty z oficjalnego klipu KE.

Bardziej dziwi to że Komisja Europejska woli teraz udawać głupigo Jasia zamiast wyjść ze skorygowaną przez siebie liczbą. O tym że podana przez von der Leyen liczba wydaje się całkiem wiarygodna przekonać się można z licznych źródłowych relacji w internecie. Wbrew rozsiewanej przez hegemona rusofobskiej histerii włączyć w te źródła można oficjalne komunikaty ministerstwa obrony RF. Strona rosyjska nie wszystkie niewygodne dla siebie fakty raportuje, fakt. W odróżnieniu jednak od ciągłych kłamstw propagandy ukraińskiej i jej całkowitych nieraz zmyśleń  rozumie ona że podawanie nieprawdy podważa wiarygodność przekazu. W rezultacie jej szacunki wysokości strat  KIA przeciwnika uznać można za bliskie  rzeczywistości.

Typowo szacuje się że na jednego KIA/MIA  przypada średnio 3 – 4 rannych. Zważywszy że prawdopodobnie nie każdy ukraiński KIA był oficerem, przyjąć można że mniej więcej połowa armii ukraińskiej, liczącej  początkowo ponad 900 tys. żołnierzy, została już  „zdemilitaryzowana”.  Wynika stąd że wojna NATO z Rosją do „ostatniego Ukraińca” jest prawdopodobnie gdzieś na półmetku. Jeszcze jeden rok zmagań w tym tempie a po prostu skończą się Ukraińcy.  Inną konkluzją jest  ta że reżim kijowski, nagłaśniając swoje sukcesy nadinterpretuje je jako „zwycięstwa” i dramatycznie zaniża rozmiar strat własnych. Czyni to nie tylko przed własną publiką ale przede wszystkim przed publiką zachodnią. Pompujący broń w Ukrainę kolektywny Zachód nie chce słyszeć o tym że przedłuża przez to jedynie konflikt, przyczyniając się do niepotrzebnej eksterminacji ukraińskich rezerwistów.

Straty ukraińskie raportowane z kilku frontów, w tym ostatnio na odcinku Bakhmut, są na tyle wysokie a ich sens wojskowy na tyle wątpliwy że podejrzewać można juntę o niekoniecznie szlachetne intencje.  Wyjaśniałoby to determinację z jaką wypycha ona masy ledwie co przeszkolonych rezerwistów na linię walk, gdzie kończą coraz częściej jako mięso armatnie. Źródło powołujące się na analizę OSINT zwraca mianowicie uwagę na anomalię geograficzną miejsc pochodzenia ukraińskich KIA/MIA.  Nieproporcjonalnie mniejsza część KIA/MIA pochodzić ma obecnie z ukraińsko-języcznych obwodów zachodnich a znacznie większa z rosyjsko-języcznych prowincji na wschodzie. Czyżby zatem mogło chodzić o kontynuację w ten sposób,  przy pomocy rosyjskiej artylerii,  czystek etnicznych  jakie władze prowadziły ostrzeliwując od  8 lat ludność cywilną w Donbasie?

Na całe szczęście rząd polski nie ma takich dylematów i nie musi wysyłać swoich żołnierzy na front. Polscy najemnicy wysłali się tam sami, skuszeni wysokim żołd€m  i  gorącym pragnieniem wsparcia banderowców przeciwko złej Rosji która chce ich denazyfikować. Media w Polsce o sukcesach polskich najemników na Ukrainie wolą się jakoś nie rozpisywać. Zupełnie polit- niepoprawne jest jednak dopiero poruszanie tematu polskich KIA, wśród których ten pan był wyjątkiem. Liczbę polskich KIA na Ukrainie rozmaite źródła szacują na około 1200. Do podobnego szacunku dojść można składając razem dostępne publicznie dane, takie choćby jak ta o wyeliminowaniu 200 polskich najemników pod Charkowem nie tak dawno.

Potwierdzeniem pośrednim strat polskich wydaje się też ostatnia kontrowersja na temat chosafari na ukrainiewania poległych na Ukrainie w kwarterach typu amerykańskiego. To jest, nie tam żadne nagrobki,  płyty i kamienne aniołki w stylu polskim ale po prostu łatwa w utrzymaniu łąka z rzędami białych krzyży, odległych od siebie dokładnie o szerokość kosiarki. Tanio i praktycznie. Gdyby liczba najemników powracających z ukraińskiego safari do kraju w plastikowych workach nie była duża to nikt by pewnie na to nawet nie wpadł. Tymczasem w samym tylko Olsztynie szykują nekropolię na 1700 miejsc. Być może że stacjonująca tam 16 Pomorska Dywizja Zmechanizowana przoduje nie tylko w wyszkoleniu bojowym ale także w  produkcji „ochotników” na ukraińskie safari…   Nie  jest jednak chyba  w Polsce  jedyna?

Juliusz Cezar miał zauważyć że jest zawsze wielu gotowych zabijać za pieniądze,  lecz nikt się jakoś nie kwapi za pieniądze umierać.  Z możliwym wyjątkiem Polaków którzy w sile szacowanej na 10’000 stanowili do niedawna największą część ukraińskiego legionu  międzynarodowych najemników.  Wskazywałoby to na to że  wprawdzie historia magistra vitae est ale Polacy są na jej nauki szczególnie odporni.   Irak, z 23 zabitymi, a po nim Afganistan, z 44, nie nauczyły ich niczego. Pamiętam uwagi czytelników na forum którzy aprobując wysłanie wojska do Afganistanu oceniali  to jako dobrą okazję  do „ostrzelania się”,   niczym na safari.

Cóż, może istotnie afgańska okazja była dobra. Ale warto pamiętać że safari niekoniecznie kończy się w roli myśliwego… Ukraina uczy że można je zakończyć  także w roli ubitej zwierzyny. Polowania na ruskich są poza tym notorycznie niebezpieczne, o czym Zachód przekonywał się niejednokrotnie na przestrzeni wieków.  Szkoda że przed wyruszeniem na ukraińskie safari żaden z zachodnich najemników nie zajrzy sobie do szeroko opisywanych w pamiętnikach wojennych doświadczeń niemieckich na wschodzie. A są one bezcenne. Zainteresowanym polecam pozycję obok – po jej  lekturze  ochota na safari na wschodzie ulega gwałtownemu oziębieniu.


dodane 4.12.2022:  w razie trudności w dotarciu do polecanej książki tutaj mamy współczesny ekwiwalent opisywanego w niej piekła:

Klip ma pokazywać próbującą atakować z rejonie Zaporoża jednostkę armii ukraińskiej i jej prawdopodobną anihilację przez jednostki rosyjskie używające rakiet BM-21 Grad MLRS.

24 Replies to “Safari na Ukrainie”

  1. „Skoro tak jest, to gdzie są te oszałamiające sukcesy potężnej armii Ukrainy nad nieudolnymi Rosjanami? Przy przewadze Ukrainy 3-4 do 1 jakim cudem ta cofająca się i przegrywająca armia rosyjska nadal zajmuje teren?”

    Widzę tutaj zdumiewającą tendencję do wypierania rzeczywistości.
    Gdzie oni zajmują teren? Od czasu do czasu udaje im się jakąś wiochę zająć co najwyżej. Ostatnie sukcesy warte wspomnienia zanotowali bodajże w lipcu na łuku dońca, a i to głównie dzięki temu że użyli jednostek które wcześniej wycofali po porażce Kijowskiej. Skoro tak lubisz matematykę to może spójrz na mapę i oblicz ile tysięcy km2 wyzwoliła od tego czasu Ukraina?

    „Napisałeś, że Rosjanie uciekli z Chersonia. To ciekawa opinia. Tylko taka… wiesz… propagandowa.”
    No nie wierzę.

    „To jakim cudem Rosjanie uciekli, skoro Ukraińcy nawet nie atakowali ani nie mieli sił do atakowania?”
    A może wbrew temu co twierdzisz mieli? Bo jednak rosjanie uciekli za dniepr? Możesz sobie nazywać to jak chcesz, używać eufemizmów dla złagodzenia bólu a ja będę to nazywał ucieczką, ok?

    A tak w ogóle to dlaczego mieliby się wycofywać z „rosyjskiego” Chersonia? 😀
    To jest piękne bo tym razem żaden fan rosji nie może powiedzieć że to jakiś gest dobrej woli bo chwilę wcześniej z wielką pompą Chersoń został „anektowany”.

    Prawda jest taka że Ukraina od jakiegoś czasu gromadziła tam coraz większe siły i w końcu Surowikin stwierdził że jeśli nie uciekną to rosyjskie jednostki zostaną rozbite i tyle.

    1. a ja będę to nazywał ucieczką,

      @HeS: {HeS}, tu masz kliniczny przykład tego o czym mówię w ostatnim poście… 😀 . 😀
      Weź poświęć trochę czasu na szukanie w źródłach, podlicz liczbę trupów, weź znajdź nie zbierane przez nikogo zwłoki na pojowisku, pokaż nawet filmik na rutube czy telegramie jak siły WSU są fizycznie wykańczane z powietrza i masz znowu – „a ja będą nazywał to zwycięstwem”. Mam nadzieję że się rozumiemy… 😀 . 😀

        1. Dlaczego rosja wycofała się z „rosyjskiego” Chersonia?

          Z bardzo prostego powodu, widocznego od razu z mapy. Front w tym miejscu ustabilizował się wzdłuż mniej więcej linii Dniepru, na lewym brzegu którego leży 3/4 obwodu chersońskiego. Miasto Cherson leży natomiast na prawym, i było zasadniczo w przyczółku rosyjskim, ostrzeliwanym przez siły NATO-wskie. Garnizon rosyjski mógł się tam prawdopodobnie długo bronić ale jest kwestia jakim kosztem? (1) miasto pełne ludzi, (2) Trudności logistyczne bo most antonowski przez szeroki w tym miejscu na km Dniepr pod ostrzałem, z szansą na odcięcie całego garnizonu, (3) przeciwnik już próbował, i prawdopodobnie ponowiłby próbę wysadzenia tamy w Nowej Kachowce (tu w nazwach mogę być niedokładny). To spowodowałoby biblijnych rozmiarów potop zalewający znaczną część przyczółka z miastem na czele. Można sobie łatwo wyobrazić nagłówki propagandy NATO-wskiej: kontyngent rosyjski zmuszony ewakuować się na amfibiach, tysiące mieszkańców toną, katastrofa humanitarna…

          W tej sytuacji Sorovikin podjął jedynie rozsądną decyzję o wycofaniu się z przyczółka: bezpiecznie i bez pośpiechu ewakuowano całą ludność która tego chciała i cały kontyngent, ze sprzętem i bez strat własnych, po czym wyręczając NATO na koniec most antonowski wysadzono.

          Był to odwrót taktyczny i w pełni zrozumiały, chociaż prestiżowo była to porażka a militarnie komplikuje ona szanse ofensywy na Odessę. Dziwi mnie bzdurna propaganda NATO-wsko – banderowska przedstawiająca to jako „klęskę” podczas gdy taktyczne zwroty jak i mistyfikacje (deceptions) są stare jak świat. Pisał o tym każdy strateg wojskowy, od Sun Tsu począwszy. Aktualnie to że banderowcy za wszelką cenę trzymają się raz „zdobytego” terenu gdziekolwiek, ponosząc przy tym horrendalne straty, dowodzi IMO kiepskiego dowództwa NATO-wskiego bądź świadomej gry NATO na eliminację ukraińskiego hoi polloi. Przypomina to wszystko źródło klęski Hitlera który prestiż powinien zawiesić na kołku i zamiast kurczowo trzymać się Stalingradu powinien właśnie odstąpić, skracając i wzmacniając linię frontu i ratując tym swoją 6 Armię – czyli zrobić to samo co Rosjanie w Chersoniu. Czy to nie ciekawe że ukraiński klaun dał się sfotografować w „wyzwolonym” Chersoniu po czym wezwał pozostałych jeszcze mieszkańców aby opuścili „wyzwolone” miasto?

    2. @Markam
      Nie zrozumiałeś. Ale jakoś mnie to nie dziwi…

      1. Co do wypierania rzeczywistości, to popatrz na mapę Ukrainy. I na aktualną linię frontu.
      Po czym oceń, kto zajmuje (zdobywa, albo tylko „zajmuje”, czyli okupuje) jaki teren.
      Teraz porównaj to do siły użytych wojsk. I do strat w ludziach i sprzęcie. Oceń stan państw (gospodarczo, ludnościowo, itd.).
      Masz wtedy skalę zwycięstwa na dzień dzisiejszy.
      I nie, nie musisz odpisywać. Sam sobie odpowiedz. Tak szczerze, na podstawie faktów.

      2. Nie wierzysz, ale jednak wierzysz. Twoje prawo. W końcu mamy podobno wolność, możesz wierzyć w co zechcesz.
      Tylko czy rozmawiamy o wierze, czy o faktach?

      3. Gdzieś mam twój ból dupy – Twój, bo ja nie mam żadnego.
      Patrzę na to przedstawienie z perspektywy odległości i czasu. To co dzieje się teraz będzie mnie interesować za miesiąc-dwa, jak opadnie już dym i będzie można ocenić skutki. Bo jest wojna. Obydwie strony kłamią i manipulują, nie tylko dla zwykłej propagandy, ale także by ukryć swoje działania i plany.
      Skoro po 10 miesiącach walk nadal widzisz zwycięstwa Ukrainy, to gratuluję. Nie Tobie, twórcom owej propagandy.
      I proszę, używajmy ścisłego języka, a nie języka propagandy. Na wojnie wycofanie to nie ucieczka. Gdy wojska się wycofują, a wojska uciekają, to mowa jest o całkowicie dwóch różnych wydarzeniach i dwóch różnych konsekwencjach tych wydarzeń.

      4. Wycofanie się za Dniepr coraz bardziej okazuje się niezłym ruchem.

      Okazuje się też, że obawa przed zniszczeniem tamy wcale nie była bezpodstawna:
      https://southfront.org/leaked-documents-confirm-nato-plans-to-destroy-kakhovskaya-dam-in-kherson-region/
      Zupełnie przypadkiem ustał ostrzał tamy. Przypadek, prawda?

      Wszelkie próby „macania” obrony rosyjskiej kończą się porażką, czyli jak na dzień dzisiejszy są w stanie małymi siłami trzymać brzeg. Przy tak wyrównanych i niewielkich wobec terenu siłach żadna ze stron nie może sobie pozwolić na ofensywę i obronę „wszędzie”. Liczy się zdolność do szybkiej koncentracji sił. Na wojnie, wbrew powszechnym przekonaniom, wygrywa się logistyką.
      Tutaj armia ukraińska ma problem z przerzuceniem oddziałów z południa na północ, a Rosjanie nie. Stąd walki na północy nabrały intensywności, i to zanim wycofane oddziały dotarły na północ. Co akurat było od początku oczywiste i nie wymagało nawet „przewidywania”.
      Tak samo oczywistym było (i jest), że walki na północy skończą się kolejnym oszałamiającym sukcesem armii ukraińskiej. Zostanie wybita. Czy i ile terenu Rosjanie „zajmą” – jest absolutnie, całkowicie bez znaczenia.
      To jest pieprzona I Wojna Światowa toczona w XXI wieku. Wojna nie na teren, na wymanewrowanie przeciwnika i zmuszenie do kapitulacji – to wojna na wyniszczenie.

      Nie przeceniałbym jednak znaczenia przerzucanych przez obie strony na północ sił. Wojska wycofane z walk, do tego rozproszone po transporcie, potrzebują czasu na odzyskanie zdolności bojowej. Koncentracja, uzupełnienia, itd. Jeśli je rzucisz od razu do walki, ich skuteczność będzie niewielka (z natury rzeczy wejdą do walki zmęczone i małymi oddziałami).
      Czyli oddziały Rosyjskie wycofane spod Chersonia będą prawdopodobnie wykorzystane dopiero do rozwinięcia sukcesu natarcia, lub jego wsparcia w dalszej fazie w przypadku braku owego sukcesu. Przerzucenie i odtworzenie gotowości bojowej to jakieś 2-4 tygodnie. Chyba, że wbrew twierdzeniom Ukrainy, oddziały te nie poniosły strat…
      Sytuacja Ukrainy jest dużo gorsza. Przy rozsądnym użyciu sił, te oddziały przejdą na tyły i posłużą jako 3 rzut. Ale rozsądnego użycia sił po stronie ukraińskiej się nie spodziewam.
      Ale to tylko gdybania…

      Jest jeszcze jeden, bardzo ciekawy aspekt wycofania się z Chersonia, na który nikt nie zwrócił uwagi. Zachód tracił cierpliwość do wspierania Ukrainy, były dość poważne zastrzeżenia do udzielenia kolejnych transz pomocy (kasa!). Wycofanie się z Chersonia zakończyły wahania – kasa poszła. W końcu jest sukces!
      Twierdzę nie od dziś (pisałem już tutaj o tym), że Rosjanie specjalnie grają na przedłużenie wojny. I widać to od początku. Mają w tym bardzo, ale to bardzo wymierny interes, by wojna się szybko nie skończyła. Ta wojna to nie jakaś tam „operacja specjalna” na Ukrainie – to wojna świata zachodniego z Rosją. I nie jest to wojna „proxy”, jak się określa w mediach. To normalna wojna, tylko nie z jakimiś pastuchami na pustynni, ale na miarę XXI wieku i z równorzędnym poziomem przeciwników. Celem każdej wojny jest pokonanie wroga – w tym wypadku celem Zachodu jest pokonanie (lub mocne osłabienie) Rosji, a dla Rosji – pokonanie (lub wyautowanie) Zachodu. Jest to wojna do ostatniego Ukraińca, a jak trzeba to i Polaka. I jak każda wojna nie zakończy się w okopach, ale w zaciszu gabinetów.
      Wystarczy popatrzeć jakie koszty (militarne i gospodarcze) ponosi Zachód, a jakie Rosja. I już wiadomo, kto wygrywa, a kto przegrywa. I dlaczego Rosja nie ma interesu w zakończeniu wojny.

      Czy ucieczka z Chersonia była tylko ucieczką?
      Zobaczymy za miesiąc.

      Nie wiem o co chodzi z tymi „gestami dobrej woli”. To widzą chyba ci, którzy wierzą w jakieś opcje pokojowe. Ale to już czysta wiara, bo całkowicie oderwane od rzeczywistości…

      5. Nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że taka jest prawda. Surowikin z Tobą rozmawiał?
      Naprawdę nie zauważyłeś prawidłowości w tym, że Rosjanie się wycofują (nie uciekają!), jak Ukraińcy atakują, prawda?
      A jak myślisz, ma to coś wspólnego z tym, że przez 2-3 dni Ukraińcy nie chcieli uwierzyć w wycofanie się Rosjan i podejrzewali pułapkę?

      A skoro o tym mowa… Jakoś poza „wiarą” nie odniosłeś się do moich pytań. A przecież to były proste, logiczne pytania. Jeśli uważasz, że nie mam racji, to prosto, logicznie mi na nie odpowiedz, bo mnie się to nie dodaje z Twoją interpretacją wydarzeń.
      Skoro Rosjanie uciekli, to jakim cudem Ukraińcom zajęło 2 dni by to sprawdzić i zająć teren? Pomimo ciągłego wsparcia wywiadowczego NATO oraz oficjalnych komunikatów Rosji. Jakim cudem, skoro – jak twierdzisz – mieli skoncentrowane duże siły, to pozwolili Rosjanom uciec?
      Ucieczka, to najbardziej niebezpieczna forma manewru. Uciekające wojsko ma bardzo ograniczone możliwości walki, traci zdolność bojową nawet bez kontaktu z przeciwnikiem. Zaatakowani w trakcie ucieczki Rosjanie powinni zostać wybici do nogi. Szczególnie mając przed sobą dużą rzekę. Dlaczego nie miało to miejsca? Jaki debil ukraiński, angielski czy amerykański dowodził wojskami ukraińskimi pod Chersoniem, że na to pozwolił? Chyba, że to kolejny oszałamiający sukces armii ukraińskiej…

      Powiem więcej. Nawet, jeśli to było zaplanowane i świetnie zrealizowane wycofanie (nie ucieczka), to nawet mniejsze (no, tylko trochę) siły ukraińskie powinny sprawić Rosjanom krwawą łaźnię. Tak, wycofanie sił też jest niebezpiecznym manewrem. W sztuce wojennej każdy odwrót jest uważany za bardziej niebezpieczny niż atak.

      Tak więc poproszę konkretnie, prosto i logicznie – wytłumacz mi to, bo nie rozumiem. To się kupy nie trzyma. Czyli, mówiąc wprost, Twoja interpretacja wydarzeń jest do wyssana z tego samego palca, co oficjalna propaganda.

  2. https://eng.mil.ru/en/special_operation/news/more.htm?id=12447595@egNews

    „In total, 339 airplanes and 180 helicopters, 2,628 unmanned aerial vehicles, 391 air defence missile systems, 6,996 tanks and other armoured combat vehicles, 910 combat vehicles equipped with MLRS, 3,657 field artillery cannons and mortars, as well as 7,477 units of special military equipment have been destroyed during the special military operation.”

    https://en.wikipedia.org/wiki/Ukrainian_Air_Force

    Ruskie takie zdolne że zdołały kilka razy zniszczyć całe siły powietrzne Ukrainy, a mimo to one jeszcze latają, ot zagadka. Zwłaszcza podobało mi się to że jak ktoś policzył już latem zestrzelili więcej bayraktarów niż kiedykolwiek było wyprodukowane. Cała reszta danych też pewnie totalnie oderwana od rzeczywistości, ale nie chce mi się już szukać danych.

    Dlatego wieści od nich o zabiciu 200 polskich „najemników” można skwitować tylko wzruszeniem ramion. Kilku na przestrzeni konfliktu na pewno zginęło, choćby w ostatnich dniach 2. Od razu też było można się o tym dowiedzieć na twitterze, nikt nic nie ukrywał bo w dzisiejszych czasach się po prostu nie da.

    Ta liczba 100 000 to prawdopodobna suma zabici + ranni. Gdyby to byli sami zabici to suma zabici i ranni w zasadzie wykluczałaby możliwość operacji ofensywnych Ukrainy z powodu strat. A gdyby tak było to po co rosjanie budowali ostatnio umocnienia przy wejściu na Krym, co na zdjęciach satelitarnych ładnie można było zobaczyć? Dlaczego to samo robią w okolicach Bachmutu, który od miesięcy kryminaliści od wagnera próbują zdobyć? Nasłuchali się propagandy NATO czy jak?

    Wydaje się jednak że bardziej racjonalnie byłoby przyjąć że pod publiczkę straty własne rosjanie zaniżają a sukcesy wyolbrzymiają patrz punkt 1.
    Zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnią ucieczkę z „rosyjskiego” miasta Chersoń.
    Ale trzeba im to przyznać, że w trakcie wojny dopracowali odwroty niemalże do perfekcji. Pod Kijowem zostawili masę sprzętu za sobą, w Izjum było trochę lepiej. Za to z Chersonia wycofali się całkiem sprawnie prawie bez strat (to ostatnie zdanie całkiem nieironicznie).

    1. zdołały kilka razy zniszczyć całe siły powietrzne Ukrainy

      Bezmyślna uwaga pomijająca wyczyszczenie wschodnioeuropejskiego sprzetu wojskowego produkcji jeszcze radzieckiej i przekazanie go Ukrainie. 😉

      Zaraz się pewnie dowiemy że ruskie po kilka razy niszczą  czołgi T72, większość z nich pewnie jeszcze na polskich numerach…

    2. @Markam

      Po przymiotnikach wnioskuję, że masz bardzo jednostronny punkt widzenia. Twoje prawo…

      Tak tylko chciałbym zauważyć, że…

      1. Obydwie strony zaniżają własne straty a zawyżają przeciwnika. To jest propaganda, a także normalne błędy w ocenie skuteczności. Temat stary jak świat. Ot, wg danych zliczanych na bieżąco Amerykanie nad Pacyfikiem zestrzelili 5x tyle samolotów, co Japończycy wyprodukowali. Błędy w meldunkach sięgały standardowo x10, nawet drobiazgowa weryfikacja dawała mnożnik x2-x3.

      2. Temat najemników z Polski jest mocno mętny. Długo uznawałem, że to zagrywka propagandowa Rosjan. Niestety, nie jest. Nie wiadomo tylko, czy jest ich aż tylu, co podają Rosjanie (moim zdaniem zawyżają), i czy aż tylu ich zginęło (moim zdaniem owszem). Czas pokaże. Jak zwykle.

      3. Matematyka nieprzypadkowo jest królową nauk.
      100 tysięcy to raczej zaniżona liczba zabitych, bez rannych. Proste zadanie matematyczne: liczba żołnierzy + liczba powołanych – straty = aktualny stan armii. Na jednego zabitego Ukraińca przypada 3-5 rannych.
      Jeśli te 100 tysięcy jest liczone razem z rannymi, to oznacza, że zabitych jest ok. 20 tysięcy.

      Skoro tak jest, to gdzie są te oszałamiające sukcesy potężnej armii Ukrainy nad nieudolnymi Rosjanami? Przy przewadze Ukrainy 3-4 do 1 jakim cudem ta cofająca się i przegrywająca armia rosyjska nadal zajmuje teren? I jakim cudem w ogóle go zajęła?

      4. W temacie wycofywania się Rosjan już kiedyś pisałem. Skoro widzisz rzeczywistość tak jednostronnie, to nie będę się powtarzał. Budowanie umocnień jest logicznym działaniem w stosowanej przez Rosjan taktyce. I jest zgodne z najlepszą tradycją Armii Czerwonej. Zarzuconej, ale jak widać – przywróconej.
      Ale tu już trzeba chcieć zobaczyć coś więcej, niż porażkę Rosji

      Czyli podsumowując.
      Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
      Skoro Rosja tak przegrywa i jest tak nieudolna, to dlaczego Ukraina nie wygrywa?
      Coś się nie dodaje. I to coś, to właśnie straty i stan armii ukraińskiej.

      Napisałeś, że Rosjanie uciekli z Chersonia. To ciekawa opinia. Tylko taka… wiesz… propagandowa.
      Ciekawa ta ucieczka. Taka bez strat. I z ewakuacją cywili.
      Ciekawe, że przez 2 dni Ukraińcy nie wierzyli w tą ucieczkę, podejrzewali Rosjan, że chcą wciągnąć ich w pułapkę. Nawet nie ścigali wycofujących się oddziałów osłonowych.
      Ciekawe, skąd u Ukraińców taka fobia na pogoń za uciekającymi Rosjanami? Wbrew sztuce wojennej. Czyżby dowództwo armii ukraińskiej było tak niekompetentne? Czy może nabawiło się skądś takiej ostrożności? Ale skąd, skoro wszędzie (poza Chersoniem) Rosjanie uciekali w nieładzie, rozbici, porzucając sprzęt.
      Ciekawe, że Ukraińcy nie byli w stanie potwierdzić wywiadowczo tego wycofania. Czyżby nie mieli skutecznego wywiadu, i to już na szczeblu taktycznym, pomimo wsparcia NATO? Czyżby nie byli w stanie wysłać choćby kilku zwiadowców? Dlaczego? Nie mieli ich? Nie było chętnych?
      Ciekawe, że nie byli w stanie zorientować się o osłabieniu sił rosyjskich na linii walk. Czyżby nie byli w stałym kontakcie bojowym z Rosjanami? To by znaczyło, że zajmowali pozycje w słusznym oddaleniu od linii rosyjskiej… A to oznacza, że nie prowadzili działań ofensywnych. Mało tego. Nawet nie prowadzili normalnych działań obronnych, a tylko siedzieli biernie w słusznej odległości od Rosjan. Ale to oznacza, że nie mieli sił do prowadzenia aktywnej obrony czy ciągłego zwiadu – albo Rosjanie siły takie na bieżąco likwidowali, więc wysyłanie ich nie miało sensu. Tylko wtedy to oznacza, że Rosjanie jakoś są za bardzo skuteczni jak na przegrywów…
      To jakim cudem Rosjanie uciekli, skoro Ukraińcy nawet nie atakowali ani nie mieli sił do atakowania?

      Przedstawiłem Ci prosty wywód logiczny, który pozwala odróżnić propagandę od rzeczywistości. A rzeczywistość skrzeczy…

      1. Jeśli te 100 tysięcy jest liczone razem z rannymi, to oznacza, że zabitych jest ok. 20 tysięcy. Skoro tak jest, to gdzie są te oszałamiające sukcesy potężnej armii Ukrainy nad nieudolnymi Rosjanami?

        Odpowiedź: 320,000 (słownie: trzysta dwadzieścia tysięcy!) ukraińskich żon i matek zołnierzy wysłanych na front podpisało petycję do rządu aby dostarczył im informacji o losie ich bliskich którzy „zaginęli” na froncie. Banderowskie wojsko najwyraźniej nie ma zabitych lecz „znikniętych”.

        1. @cynik
          Rząd wielkości 350 tysięcy jest zgodna z moją oceną.

          Ukraińcy nie są zainteresowani zbieraniem trupów. Wiele z nich leży od wiosny…
          Taki zabity figuruje jako „zaginiony”. Ma to pewne plusy. Nie trzeba płacić odszkodowań, rekompensat, rent czy czego tam jeszcze.
          Jest człowiek, a go nie ma. A właściwie: nie ma człowieka, a jest, a go nie ma.
          No, i do tego nie wchodzi w oficjalne straty…

      2. @M.Majstruk:”Przedstawiłem Ci prosty wywód logiczny, który pozwala odróżnić propagandę od rzeczywistości. A rzeczywistość skrzeczy…”
        Ale „pospolitość skrzeczy” także z drugiej strony. Po co Rosjanie „wycofali się” spod Chersonia i Charkowa a przy okazji ogłosili mobilizację? Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Obydwie strony podają, że ciężkie walki toczą się pod Bachmutem (chyba prawda) i wątpię że tylko Ukraińcy ponoszą straty. Cynik próbował przedstawć teorię, że Rosjanom nie chodzi o zajęcie terenu ale o wytłuczenie Ukraińców ale wydaje mi się, że „wytłuczanie” dotyczy obydwu stron.

        @:”Temat najemników z Polski jest mocno mętny.”
        Ależ skąd. Teraz mało o tym piszą ale po stronie Ukrainy działa jakaś duża formacja ochotników (najemników) i jeszcze kilka miesięcy temu nikt tego nie ukrywał. W tej formacji walczą nie tylko Polacy ale ludzie z całego świata (Brytyjczycy, Amerykanie, …). Raz nawet trafiłem na jakiś wpis (wierzyć nie wierzyć poczytać warto:), że najemnikom z krajów zachodnich płacą ~100 tys US$ miesięcznie. Pewnie to jacyś specjaliści do obsługi sprzętu. Polakom, Bułgarom, Rumunom, … to pewnie płacą o wiele mniej.

        1. Kopiesz znowu dawno zdechłego konia, powtarzając banderowską propagandę. O ile Rosjanie nie spodziewali się najwidoczniej większego oporu i pierwszej fazie SMO poniesli powazne straty o tyle nawet z pobieżnego przeglądu dostępnych informacji dojść można do konkluzji że obecnie proporcja KIA po obu stronach jest przynajmniej jak 1:7, a najpewniej jak 1:10. Pisanie o „wytłuczaniu obu stron” sugerujące jakąś parity jest obecnie po prostu naciąganiem faktów. Weź poszperaj sobie, byle z głową, po rzeczach takich jak szpitale, szkoły (jako szpitale) i liczby rannych. Nie dalej jak wczoraj Morawiecki otwiera 10’000 miejsc dla rannych banderowców w Polsce. Nigdy wczesniej tego nie bywało, niezwycięzony Banderastan zwyciężał bez ofiar własnych… Inną rzeczą których z banderowskiej propagandy się nie dowiesz jest odwrotność „trudności komunikacyjnych” w środku Ukrainy. Oznacza to nie tylko trudności w dostarczaniu materiału na front ale poważną przeszkodę w transporcie rannych w drugą stronę. Wiąże się to z wysokim ukrainskim KIA ponieważ różnicą między KIA i rannym jest często tylko szybkość otrzymania pomocy medycznej. W wielu przypadkach zresztą strona ukraińska nie zbiera nawet swoich trupów co także widać na filmikach.

          Staje się coraz bardziej jasne – do punktu podejrzeń o pewnego rodzaju współdziałanie – że NATO stymuluje Banderastan do wysyłania mas ukraińskich na wykończenie do Bachmutu a Rosja, nieskora do zajmowania kompletnie zrujnowanego miasta, udządziła w nim „miasoróbkę” którą z dystansu przerabia hurtowo „mięso armatnie” w ramach zapowiedzianej demilitaryzacji. Z Ukraińcami u św. Cyryla a Ukrainkami już w Polsce komuś musi istotnie zależeć na depopulacji tego co zostanie z byłej Ukrainy…

          1. @Cynik:”Weź poszperaj sobie, byle z głową, po rzeczach takich jak szpitale, szkoły (jako szpitale) i liczby rannych. ”
            Hmm, mam trudności w wyszperaniu takich danych (albo z głową:). Ale jak „wyszperałeś”, to nie mógłbyś przedstawić wyników „badactwa”? Najlepiej z odsyłaczami. Bo na serwisach rosyjskich (Tass, RT) też podają tylko straty Ukraińców. I wcale nie w tysiącach dziennie. Więc nie wiem z jakiego źródła miała by pochodzić liczba 300 tyś ofiar. Owszem Von den Layen chlapnęła o 100 tys. ukraińskich ofiar i to jedyne w miarę „niezależne” źródło.

          2. Wyników nie przedstawiam bo w rusofobskim kraju jest to bezsensowna walka z wiatrakami a kosztuje to czas którego inwestycja w jakąkolwiek próbę zmiany percepcji jest rzucaniem grochem o ścianę. Na każdy link znajdzie się pięciu wypłoszy którzy go odrzucą na gruncie czystej rusofobii, nie czytając nawet ani nie próbując zrozumieć.
            Naród został doprowadzony do stanu pro banderowskiego amoku który musi w jakiś sposób minąć aby publiczny dyskurs był możliwy. Obawiam się że nie obejdzie się bez pewnej konfrontacji ze ścianą, przy pomocy dodatkowych milionów uchodzców i zapaścią finansów publicznych z tym związaną.

        2. @HeS
          Temat Chersonia opisałem wyżej.

          1. Jeśli chodzi o częściową mobilizację, to coraz bardziej widoczne jest, że to rozegranie polityczne, nie militarne.
          Przyjmując zbuntowane republiki do Rosji, zmieniła się sytuacja prawna „operacji specjalnej”. Teraz to wojna na terytorium Rosji.
          Nie było wiadomo, jak na owo przyłączenie zareaguje Zachód. Słownie cały czas obowiązuje narracja, że Zachód nie zaakceptuje żadnych zmian terytorialnych Ukrainy. Czyli… pojawia się ryzyko.
          Wiadomo, że Zachód nigdy nie traktował poważnie tego, co Rosjanie mówią.
          Ogłoszenie częściowej mobilizacji pokazało Zachodowi, że Rosja gra na poważnie, i zamierza – tak jak mówi – bronić nowych terytoriów. A mówi dodatkowo, że może wyciągnąć konsekwencję wobec tych, co wspierają Ukrainę…
          I zadziałało. Pomijam tutaj propagandę, która zachłysnęła się tym, że Rosja przegrywa, skoro ogłasza mobilizację, że Rosjanie uciekają z kraju (ciekawe, że nie mówią do jakiego), itd.
          Przebiło się nawet do głównych mediów to, co zadziałało jak wiadro zimnej wody na łeb NATOwskiej generalicji. Rosjanie powołali 300 tysięcy. A mogą MILION. NATO nie jest w stanie przeciwstawić temu żadnej realnej siły. Po tym, jak Rosja pokazała skuteczność wojsk na Ukrainie, MILIONA żołnierzy nic nie zatrzyma, jak pomylą Brześć z Brestem. EU nie ma ludzi, nie ma broni, nie ma amunicji, nie ma sprzętu, nie ma przemysłu. To co miało zostało przemielone na Ukrainie.
          Czyli częściowa mobilizacja powstrzymała jakiekolwiek zapędy do eskalacji na skutek przyjęcia do Rosji zbuntowanych republik.

          Kolejnym punktem jest uzasadnienie wewnętrzne (prawne) rzucenia do walki poborowych. „Operacja Specjalna” używała do walki ochotników, zawodowych i rebeliantów. Użycie poborowych do wojny poza terytorium Rosji jest problematyczne pod względem prawa jak i opinii społecznej. Tak, to dziwne dla niezorientowanych, ale Rosja jest państwem prawa. Po włączeniu nowych republik problem znika – to terytorium Rosji.
          Choć z tego co widzę (pewny nie jestem), to i tak na razie na froncie znaleźli się ochotnicy spośród tych zmobilizowanych. Reszta zabezpiecza tyły, czyli tereny nowych republik.
          Tematu jak zmienia się prawna podstawa „operacji specjalnej” po przyłączeniu zbuntowanych republik poruszać nie będę, może ktoś inny by to rozwinął, ja powoli wysiadam…

          Ale to tylko moje łączenie kropek…

          2. Mówiąc o tym, że temat najemników jest mętny, odnoszę się do faktów.
          To, że polscy najemnicy walczą w oddziałach międzynarodowych, to wiadomo. Nic nowego. Tylko ciekawe, że jakoś nikt nie pamięta, że za taką „robotę” powinien w domu czekać prokurator i 5 lat odsiadki. Ale wiadomo, Polska to nie Rosja, tutaj jest państwo prawa i sprawiedliwości…
          Rosjanie od dawna podają, że likwidują polskich najemników, że zabezpieczyli dokumenty, mają jeńców. Tylko nic z tego nie pokazali. A jak mają, to chętnie się chwalą. Tutaj dużo mówią, tylko dowodów brak.
          I teraz zagwozdka.
          Albo kłamią… Co jest mało prawdopodobne, bo to nie w ich stylu jechać na bezczelnego…
          Albo nie chcą ujawniać szczegółów. Tylko dlaczego???

          I tak dla rozluźnienia atmosfery.

          Nowy cmentarz pod Olsztynem wygląda uroczo…
          https://gazetaolsztynska.pl/884047,W-Olsztynie-powstanie-amerykanski-cmentarz.html
          Dosyć pstrokacizny, pochówek tylko urnowy, czyli zwłoki po kremacji… Czysto, schludnie, nowocześnie. Ciekawy wzór dla cmentarzy komunalnych.
          Komunalnych? Znaczy tak dla wszystkich obywateli?
          Tylko od kiedy to MON nadzoruje tworzenie cmentarzy komunalnych?
          https://www.dziennikwschodni.pl/polityka/w-calej-polsce-powstana-amerykanskie-cmentarze-wojskowe,n,1000317286.html
          Chyba jednak nie dla wszystkich.
          To dla kogo?
          Ups…

  3. już nie ma Narodu Polskiego , jest ogłupiona socjalistyczną propagandą z wyżartym rozumem tłuszcza która chce socjalu…..

    1. @aroo:”jest ogłupiona socjalistyczną propagandą z wyżartym rozumem tłuszcza która chce socjalu”
      Ba, ten proces wynaturzania się bogatych społeczeństw jest znany od tysięcy lat. W starożytnym Rzymie (za czasów imperium) jakiś senator z mównicy w tragicznym tonie zadał pytanie: „Czy Rzym ma stać się stajnią pełną sytego bydła?”. Tak działa Natura. A nawiązując do ochotników (najemników) walczących na Ukrainie, to są rzeczywiście wyjątkowi osobnicy, którzy z różnych pobudek (pieniądze, adrenalina, głupota, …) podejmują ryzyko (himalaiści też:).

  4. Jakich „oficerów”? Chodzi po prostu o żołnierzy.
    Wcześniejsze szacunki pośrednimi metodami dawały także wielkości zbliżone do 100 tysięcy, zapewne z hakiem. I o wielkość tego haka chodzi…

    Jaki „Bakhmut”? Cyniku, też należysz do nowego pokolenia, które rosyjskie nazwy najpierw przekształca na angielskie, a z nich na polskie 🙂

  5. Kawał mi się przypomniał….

    Ancek z Franckiem wybrali się na safari.
    Po powrocie, chwalą się trofeami.
    dwa lwy, osiem zebr i pięć noplizów!!
    Żona pyta się co to nopliz?
    – krzyczały takie NO PLEASE!!!

    Niestety, najemnicy nigdy się nie skończą.
    Rekrutacja biedaków chcących poprawić swój byt materialny, bądź psychopatów uzależnionych od adrenaliny, nie sprawiała nigdy trudności zainteresowanym- głównie zachodnim rzadom.
    Hurtowe zabijanie za pomocą wymyślnych technologii, też specjalnych moralnych oporów nie wywołuje wśród zachodnich decydentów.

    Ukraińskie safari natomiast, jest skrajnie niebezpieczne, co do najemników powracających do swych krajów już dotarło. Czytanie ich wypowiedzi w mediach, to ostrzeżenie dla nasladowców.

  6. To tez można nawiązać do tzw „krwawej jutrzni” 6 VI 1606 w Moskwie. Gdzie zginęło ok 500 osób Polaków , Litwinów i…………. kupców włoskich. W ten sposób Kompania Moskiewska zlikwidowała włoska konkurencję rękoma nic nierozumiejących Rosjan. A po wygonieniu Polaków z Moskwy podpisali umowę handlową na wyłaczność.
    Dziś Rosjanie świętują wygnanie Polaków jako święto narodowe. Tymczasem to święto wygranej ustawki Kompani Moskiewskiej. Tam, gdzie sie dwóch kłóci trzeci korzysta. I do dziś nikt tego nie zrozumiał.

    Ciekawe jest też śmierć………
    https://www.washingtonpost.com/wp-srv/WPcap/1999-12/04/068r-120499-idx.html
    Zwłaszcza że HSBC specjalizował się jako pralnia………..

  7. Dla Polaków byłoby najlepiej, by ci najemnicy nie wrócili żywi do kraju. To są ludzie z uszkodzoną psychiką, mogą być albo zagrożeniem dla współmieszkańców, albo obciążeniem. Zresztą, po wielu ślad znika, bo zwłoki znalezione na zdobytym terenie zwykle lądują w jakimś dole zasypane spychaczem. A swoją drogą, wyraz „safari” jako opis działania najemników, podkreśla ich ułomność psychiczną – mentalność Kalego.

  8. Ciekawe czym zastraszyli rodziny. Nie słyszałam jęczenia rodzin tych najemników po mediach.

    1. a o cenzurze nie słyszałeś? zwłaszcza po tzw . covid nie powinno być to trudne.
      a tekst w wpisie Juliusza cezara jest ponadczasowy „Juliusz Cezar miał zauważyć że jest zawsze wielu gotowych zabijać za pieniądze, lecz nikt się jakoś nie kwapi za pieniądze umierać.”

      1. cenzura istnieje ale w dużych serwisach, w małych informacja się przeciska. Wiec myślę, że musieli uszczelnić u źródła, czyli rodzin poległych.

Comments are closed.