Spokojny skansen

Skansenie spokojny, skansenie wesoły, który głos twej chwale zdoła – tak by pewnie zachwalał wieś polską dzisiaj Jan Kochanowski.  Zupełnie więc odwrotnie niż red. Joanna Solska w Gazecie Prawnej która najwyraźniej ma coś przeciwko skansenom. Na to wskazywałby artykuł Polski chłop żyje w skansenie,  wyrażający się o “skansenie rolnictwa polskiego” zdecydowanie pejoratywnie. 

Mimo niewątpliwych zalet zdrowego trybu życia w skansenie, takich jak łono natury, cisza, konie, czyste powietrze, brak pestycydów, korków itp. red. Solskiej nie podoba się ani skansen ani chłop. Najbardziej jednak martwi ją to że skansen wsi polskiej się cofa. Co w zasadzie nie powinno nikogo martwić ale raczej cieszyć ponieważ  skansen staje się w ten sposób skansenem bardziej autentycznym. Ponowne wprowadzenie lamp naftowych na przykład z całą pewnością nadałoby mu dodatkowego, niepowtarzalnego  kolorytu.

Ogromne pieniądze, jakie płyną z Brukseli i budżetu krajowego na polską wieś, nie doprowadziły do modernizacji rolnictwa – załamuje ręce red. Solska. W Polsce mieszka 18 proc. unijnych rolników którzy kontrolują 9 proc. unijnego areału ale udział polskiego rolnictwa w produkcji unijnej to tylko 5,7 proc. Niby na powierzchni się to zgadza. Ale przecież tak naprawdę to pieniądze płynące z Brukseli na polską wieś od samego początku nie były przeznaczone na żadną modernizację.  Przeznaczone były na rozdawnictwo strategiczne. 

Gdyby było inaczej to istniałby pewien związek między wyrzucanymi sumami a efektami modernizacyjnymi.  Tymczasem szmal z Brukseli leci nie w zależności od tony, kwintala czy korca ale od hektara. Masz tyle a tyle hektarów – otrzymujesz tyle a tyle dopłat, i część. Owszem, jeden pokos rocznie jest wymagany bo unia satelitą sprawdza czy chłopi nie zapomnieli jeszcze jak trzymać kosę.  Ale to wszystko. Modernizacji skansenu satelitarnie nikt nie monitoruje i nie taki zresztą miał być cel główny dopłat rolnych EU.

A jaki w takim razie miał być? Otóż było nim proste przekupienie chłopstwa polskiego aby zagłosowało “tak” za akcesem do unii. Chłop potęgą był i basta a na dodatek w odróżnieniu od miastowych zachował swój chłopski rozum. Bez niego referendum by nie przeszło. Chodziło mu przede wszystkim o spokojne zajęcie się pracą na własnym kawałku roli. O odczepienie się w końcu od terroru różnych ulepszaczy świata i ich eksperymentów, od pańszczyzny poczynając a na dostawach obowiązkowych i przymusowej kolektywizacji kończąc. Do unijnego kołchozu spieszno mu było tak mniej więcej jak do kołchozu za Józefa Stalina.

Jak tu więc takiego wstecznika przekonać do socjalizmu unijnego? A no, dać mu łapówkę. Patrz chłopie, batożył cię najpierw dziedzic, potem komunizm gwałcił cię kołchozami, zawsze pociągałeś za krótszy sznurek. No, chyba że był to sznurek do snopowiązałek którego w komunizmie w ogóle nie było… A tu przychodzi dobra unia i będzie ci płacić za to że jesteś chłopem na swoich własnych włościach. Nie potrzebujesz na nich nic robić, możesz od razu spokojnie zabrać się za urządzanie skansenu. Możesz leżeć na swojej pachnącej świeżej łące gapiąc się w niebo a unijny szmal będzie leciał i leciał. Wystarczy jeno skrobnąć ten jeden krzyżyk w referedum. No to chłop, nie w ciemię przecież bity, pokombinował trochę, stwierdził że mu się to opłaca,  i skrobnął wymagany krzyżyk w odpowiednim miejscu.

Oczywiście obok chłopa kombinowała także unia i kto kogo ostatecznie przekombinuje musi się jeszcze okazać. Unia wiedziała że oferowana przynęta musi być w ilości zapewniającej rezultat, tj pozytywny wynik referendum. Jednocześnie jednak aby nie zbankrutować żywieniem milionów chłopów na wschodzie jej dawka musiała być o wiele mniejsza niż dawana chłopom własnym.

Plan był sprytny – widać że ulągł się w tęgich głowach brukselskich biurokratów. Chłopi postawią krzyżyk a my wytrwamy jakoś przez parę pierwszych lat redukując w międzyczasie ostro ich pogłowie i zmieniając strukturę dopłat na rozsądniejszą. Potem zaś chłopów będzie już znacznie mniej a tych którzy się ostaną łatwiej będzie rozpieszczać ewentualnie wyższymi dopłatami o ile kiedykolwiek do nich dojdzie.

Wszystko wskazuje jednak na to że unia się w tych rachubach coś przeliczyła i że chłop polski ją przekombinował. Otóż chłopu polskiemu w skansenie najwyraźniej się podoba i ani myśli z niego wychodzić. I masz tu babo placek. O ile w nowo przyjętych krajach EU pogłowie chłopów udało się unii zredukować o 31% to w Polsce jest to tylko mizerne 11%. Wystąpił za to niezamierzony efekt szybkiego zmniejszania się pogłowia chłopów w Europie zachodniej skąd ubyło ich w tym samym czasie 17%. Zważywszy na i tak znikomy procent zatrudnionych tam w rolnictwie wydaje się to spadkiem znacznym.

Chłopi wychodzą na zachodzie z rolnictwa ponieważ ich dochody spadły o prawie 10%. Zupełnie inaczej niż u nas gdzie dzięki dopłatom unijnym dochody zatrudnionych w skansenie chłopów się więcej niż podwoiły. Czemu zatem miałby ktoś nawet myśleć o opuszczaniu przytulnego skansenu? Tylko li po to aby biurokratom w Brukseli zgodziły się gdzieś obliczenia? Chłop polski zawsze był przecież mocno przywiązany do roli na której przeżywał już kataklizmy dużo większe niż unia.  Co więcej,  z euro sceptyka stał się teraz zagorzałym zwolennikiem unii europejskiej. Byt określa świadomość – uczyli klasycy.

Nie znaczy to jednak aby niebo nad skansenem polskim było zupełnie bezchmurne. Heroiczne wysiłki chłopa polskiego aby inkasowaniem coraz wyższych dopłat przez olbrzymią liczbę uprawnionych rozłożyć finansowo unię natrafić mogą na opory po roku 2013. Kryzys mianowicie poważnie oziębił unijny entuzjazm do dalszego wyrzucania pieniędzy w błoto. Należy się więc liczyć z tym że po tym roku budżet rolny, stanowiący prawie połowę całego budżetu unii, zostanie mocno okrojony a tym samym przymknięty zostanie kurek z dopłatami z Brukseli.  Chłop zrobił już swoją dziejową robotę i może teraz odejść.

Kto będzie wtedy finansował skansen? Otóż większy udział w jego finansowaniu przypadnie z całą pewnością państwu, czyli m.in tobie, drogi czytelniku. Chyba że znalazłby się ktoś kto by się odważył zredukować  nakłady na skansen.  Szansa na to jest jednak niewielka.  Chłop na skansenie ciągle potęgą jest i basta.

©2010 dwagrosze.com

7 thoughts on “Spokojny skansen

  1. @cynik9 pisze…
    @Klackon:
    Dzięki. Ciekawy artykuł – polecam dalej. Chłop potęgą jest i basta! A unijny socjalizm psu na buty.

    świetny wpis z tego linku. Pamiętajcie: grunt, to ziemia 🙂

  2. @Klackon:
    Dzięki. Ciekawy artykuł – polecam dalej. Chłop potęgą jest i basta! A unijny socjalizm psu na buty.

  3. Ja powiedziałbym, że chłop staje się powoli papierowym chłopem. Nie wiem, czy wziąłeś pod uwagę, że masa ludzi w miastach jest rolnikami (na papierze), a to tylko dlatego, żeby płacić krus, stąd spadek tylko o 11%. Młodzi uciekają ze wsi w zastraszającym tempie.

  4. Witam,

    znalazlem w Gazecie Wyborczej artykul, ktory z pewnoscia zainteresuje szanownego Cynika. Jest tam co nieco i o chlopach i innych "pracownikach rolnych", i o spokojnym zyciu na lonie natury, i o biznesie, o wartosci pieniadza, a takze o doplatach unijnych:

    Wyborcza (Duzy Format)

    Pozdrawiam, Klackon

  5. Rolnictwo to jedną z nielicznych dziedzin gospodarki nie zarżniętych jeszcze przez tanią konkurencję z Chin.
    Poza tym, chłopi we Francji czy Niderlandach dostaja duzo więcej mimo, że nikt już nie potrzebuje ich poparcia we wstępowaniu do UE.
    Po trzecie, z tymi dopłatami jest trochę jak z KRUSem, prawda…?

  6. A propos ostatniego akapitu, to Cynik do ktorej grupy sie zalicza -jesli wolno spytac-czytelnikow czy chlopow?;)

Comments are closed.