Berlinka pojednania

czyli Hongkong nad Bałtykiem

We wpisie Berlinka, autostrada wojny przybliżyliśmy nieco kulisy planowania i budowy przez hitlerowskie Niemcy autostrady Berlin – Królewiec, zwanej Berlinką. Niemieckie nalegania na eksterytorialny korytarz którym Berlinka biec miała przez terytorium polskie z Rzeszy właściwej do Prus Wschodnich uważane są za przyczynę wybuchu wojny.

W międzyczasie drogi czytelnik {jmorg} wyszperał skądś świetny tekst Jak można było uniknąć wybuchu II wojny światowej. Tekst odpowiada na pytanie tytułowe w sposób logiczny – budować konfliktową autostradę po polsku… Do dzisiaj nie byłaby gotowa! 😉 😉 😉

Jak widać humor w narodzie się poprawia, skoro nawet na marginesie wojny można sobie trochę pożartować. A skoro tak to zasugerujmy obecnym władzom, choć tym razem niezupełnie żartem, posunięcie w zasadzie odwrotne – reaktywowanie berlinki po niemiecku!

Odpowiednio nagłośniony projekt reaktywacji Berlinki byłby sprytnym posunięciem politycznym, gospodarczym i propagandowym zarazem. Dałby też wreszcie szansę na porządną autostradę w Polsce. Byłby to oczywiście projekt międzynarodowy, pod auspicjami EU, w którym każda ze stron miałaby coś do ugrania. Jeśli nie ekonomicznie to przynajmniej prestiżowo. Pewną przeszkodą mogłyby się okazać wyczuwalne jeszcze fobie antyrosyjskie czy antyniemieckie. Ale odkładając je na bok i wychodząc z pomysłem reaktywowania Berlinki w kontekście unijnym rząd polski zrobiłby naszym zdaniem mistrzowski ruch.

Rzecz nadaje się przede wszystkim doskonale do berlinkasprytnego sprzedania w Brukseli jako finansowana unijnymi funduszami „autostrada pojednania”, rodzaj symbolicznego otwarcia unii na wschód. Unia chce przecież pozytywnie zaangażować Moskwę. Nie bardzo wie jak. A jaka droga do tego lepsza niż wspólna szosa dająca obopólne korzyści? Dla Moskwy, której zależy na podtrzymaniu specjalnych stosunków szczególnie z Niemcami, autostrada do Berlina byłaby także pozytywnym symbolem. Gestem który osłabiłby na przykład utrzymujący się jeszcze swąd oportunistycznej kradzieży przez Stalina skrawka ziemi z którym Rosja historycznie nie miała nigdy nic do czynienia.

Przede wszystkim jednak byłaby w projekcie silna warstwa symboliczna ważna dla całej Europy. Oto symbol wojny, kwintesencja dawnego konfliktu, morfuje na naszych oczach w swoim drugim wcieleniu w symbol pokoju. Peryferyjna enklawa przekształca się w rodzaj kosmopolitycznego Hongkongu nad Bałtykiem.

Gospodarczo rząd, zamiast stać z boku i się nadymać jak na rurociąg północny, powinien proaktywnie wyjść z inicjatywą projektu. Dałby tym wspaniałomyślnie innym szansę jego finansowania aby samemu odcinać potem kupony od przyszłego ruchu. Zatarłby tym negatywny obraz bezproduktywnej obstrukcji do podbałtyckiej rury i zastąpił go konstruktywną wizją gołębia pokoju i uczciwego pośrednika w biznesie. O finansowanie politycznie brzemiennego projektu najprawdopodobniej nie należałoby się martwić w ogóle. Ani Rosji ani Niemcom nie byłoby poręcznie odmówić pokrycia części kosztów projektu-symbolu. O udział EU podkreślającej stale chęć konstruktywnego zaangażowania Rosji można też być spokojnym. Nawet inwestorzy z Kataru tłumnie by przybyli aby zainwestować. Tyle że, w odróżnieniu od stoczni, tym razem by także zapłacili… Byleby tylko nie spotkał ich Grad. Porad.

Z zyskami politycznymi dla Polski wiązałaby się nawet klapa projektu! O tyle łatwiej byłoby punktować wtedy egoizm Niemiec czy prywatę Rosji preferujących drogie przedsięwzięcie bilateralne pod Bałtykiem a nie zainteresowanych w pan-europejskim projekcie drogowym. O tyle bardziej nieporęcznie byłoby Niemcom mobilizować europejskie poparcie czy gwarancje finansowe dla rury podbałtyckiej kiedy EU odmawia wsparcia podobnemu w tonie, ale bardziej międzynarodowemu w korzyściach i mniejszego rozmiarem przedsięwzięciu drogowemu. Ugrać też można by było nieco przebicia w polityce wschodniej EU wskazując na jej uprzednią niechęć do projektu drogowego Unia – Rosja. No i oczywiście minister Grad nie musiałby stale podkreślać że jest do d… (yspozycji premiera).

Trasa Berlin – Królewiec pozostaje w końcu najkrótszym połączeniem drogowym między Niemcami a Federacją Rosyjską. Nic tego faktu nie zmieni. Znaczne kawałki dawnej trasy są gotowe. Pod pozostałą część Berlinki, leżącą w całości na terytorium polskim, przeprowadzono w wielu miejscach prace ziemnie, z nasypami włącznie. Budowę autostrady po wcześniej wytyczonej trasie znacznie by to ułatwiło.

Wrogiem może okazać się czas. Unia w końcu jeszcze nie zbankrutowała, ale może. Rosja się jeszcze demograficznie nie rozpadła, ale może. Peak Oil w końcu jeszcze na dobre nie uderzył, ale może. Autostrada w końcu ma jeszcze ciągle sens, ale za jakiś czas może go nie mieć. A czas tika…

———————-
dorzucone 17.09.2009: Pozdrawiamy serdecznie Mistrza Korwina Mikke dziękując bardzo za uznanie i za linka.

©2009 TwoNuggets

54 thoughts on “Berlinka pojednania

  1. Zamierzam podesłać link do tego tekstu naszemu drogiemu premierowi. Czuję sentyment do Berlinki z racji tego, że przebiega blisko mego młyna. 🙂

    Wojtek Prokopczyk

  2. W sprawie Natury 2000 (sorry, nie potrafiłam się podłączyć pod koment, na który odpowiadam) – są dwie jasne (nawet wyjątkowo jasne jak na UE – hihi) dyrektywy, które służą klasyfiakcji terenów "będzie w Naturze, czy nie" – dyrektywy "ptasia" i "siedliskowa". W skrócie chodzi o to, że jeśli gdzieś przebywają ptaki chronione to teren de jure(?) jest(?) naturowy. I/lub jeśli na jakimś terenie sa siedliska chronione, to też jest/będzie naturowy. Typy siedlisk wygooglasz sobie w necie (jak które wygląda), albo zapytaj lokalnego zielarza, nie wiem, po prostu kogoś, kto zna teren i biologię. Natury jako takiej się nie bój – Natura nie oznacza, że w tym miejscu musisz mieszkać w lepiance. Wg mnie chodiz raczej o to, żebyś tam np. nie sadził totalnie obcych gatunków, tylko dopasował se projekt ogródka do warunków jakie tamże panują, żebyś też nie betonował (zwyczajem miastowych, ale i neiktórych wsiowych) całej działki, tylko zostawł jej kawałek w stanie dzikawym dla różnych takich jeży i żab;) – których n.b. masz się nie bać, no, chyba że lubisz komary i meszki;>, to wtedy tak, wtedy tęp żaby, ropuchy i inne "brzydactwa". Przepraszam za offtopic. Ale nie bójcie się budowy domu/inwestowania w kontekście Natury.

  3. Co do swińskiej grypy moja teoria jest taka że w tym roku konczy się termin ważnosci leków kupionych przez rzady na fali ogolnego strachu przed ptasią grypą i trzeba znowu zmusic państwa do wydania kasy na kolejne specyfiki leki czy szczepionki wszystko jedno. Nasz rzad zamierza kupić 4 mln szczepionek dla mnie to pieniadze wywalone w błoto. Jestem farmaceuta wiem co pisze znam triki tych pijawek medycznych ktore na strachu buduja swoj kapitał.

Comments are closed.