Warcabowe wasalstwo

Jeżeli poprzedni wpis o wschodnio europejskim wasalstwie nie całkiem przekonał niektórych drogich czytelników to nie szkodzi. Pojawił się inny dobry przykład tego o czym mówimy, a o czym wasalowi najwyraźniej mówić nie wolno.  Tym razem mamy wasalstwo warcabowe.  Próżno szukać o tym wzmianki w polsko języcznych mediach.

Na szczęście nie wszyscy  w tym kraju są sprzedajnymi szmatami co daje pewną nadzieję na przyszłość. Weźmy naszą  mistrzynię  od warcab, panią Natalię Sadowską, rozgrywającą właśnie w Warszawie mecz o mistrzostwo świata z Rosjanką, panią Tamarą  o bardzo trudnym nazwisku: Tansykkuziną.

Pani Natalia ma nie tylko niebagatelne walory umysłu, co jej warcabowy ranking odzwierciedla. Ma także honor i nieprzeciętną odwagę osobistą, dwie cechy które w kraju wasali są w stanie postępującej atrofii. Zademonstrowała je w środku meczu ze swoją  rosyjską oponentką, kiedy funkcjonariusz wasala otrzymał polecenie zdjęcia flagi rosyjskiej stojącej na stole po stronie Tamary T. Na znak solidarności z Tamarą T., postawioną w raczej niezręcznej sytuacji,  pani Sadowska zdjęła ze stołu także flagę polską tak że mecz toczy się dalej bez obecności flag narodowych obu stron na stole. Brawo! Sadowska uratowała tym honor narodu udowadniając że jeśli odniesie zwycięstwo będzie to zwycięstwo w walce fair, we współzawodnictwie równych szans a nie nad Bogu-ducha winną  oponentką celowo wprowadzaną w zrozumiały stres przez gościnnych organizatorów.

Swoją nadgorliwość wasal polski usiłuje teraz nieudolnie zwalić na WADA, World Anti Doping Agency, agenta wpływu Hegemona kierowanego przez byłego polskiego ministra sportu Bańkę. Tak jakby polecenia WADA usprawiedliwić mogły usłużnych durniów organizujących ten turniej którzy w sposób oczywisty łamią regulamin,  ściśle określający kto może zbliżyć się do stołu w czasie odbywającego się pojedynku i z jakich powodów. Zdejmowanie ze stołu flagi jednej ze stron w trakcie toczonego pojedynku, dla wymaganego efektu propagandowego czynione na publicznym widoku,  nie mieści się w żadnych regulaminach. Dowodzi nie tylko chamstwa i arogancji niegodnych gospodarza tego turnieju o, bądź co bądź, mistrzostwo świata. Jest przede wszystkim  kartką wizytową polskiej wasalskiej głupoty,  propagowanej do tego szeroko w świat,  z warcabami daleko w tle. Gorszą reklamę trudno sobie po prostu wymyślić!  Jest działaniem godzącym wprost w polską rację stanu którą w żadnym wypadku nie jest  bezsensowne zaognianie stosunków z sąsiadem bo chce tego Hegemon. Naród nie będący całkowicie zwasalizowany nigdy nie posunąłby się do zagrań aż tak prymitywnych.

warcabowe wasalstwo
Pojedynek trwa. Wasal usuwa plakietkę boczną, za chwilę usunie flagę rosyjską ze stołu.

Walka z dopingiem jest  ważna i nikt nie oponuje aby czarne owce wyławiać, karać i eliminować ze sportu. Równie oczywiste jest jednak to że kierowana przez Bańkę WADA jest w znacznym stopniu agenturą wpływu Hegemona. Nie o doping tutaj chodzi lecz głównie o płaszczyznę do czynienia przez Hegemona wstrętów Rosji. Dlatego to Rosję objęto blankietowym zakazem występowania jej zawodników  pod narodową flagą przez 2 lata.

Nie wykluczamy że parę czarnych owiec dopingowych znalazło się i w Rosji i że ich wykluczenie było na miejscu. Jednak blankietowy bojkot sportowców Rosji i jej insygniów narodowych idzie zbyt daleko i ma wydźwięk czysto polityczny. Macki Hegemona, działającego przez soft power organizacji takich jak WADA, rozciągają się nawet na takie absurdy jak implikowanie dopingu u damy w średnim wieku uprawiającej warcaby.

I oczywiście nie o warcaby chodzi w tym przypadku, ale właśnie o akt publicznego poniżenia Rosji przez ściągnięcie jej insygniów narodowych pod którymi występowała Tamara T.  Kto się podejmie tego niewdzięcznego zadania? Naturalnie wasal polski, który pod amerykańską spódnicą doznaje zawsze przypływu odwagi aby rosyjskiego niedźwiedzia móc raz dziabnąć w oko. Wszystko ma się rozumieć na publicznym widoku, w świetle reflektorów,  w środku odbywającego się pojedynku o mistrzostwo świata.   Tak jakby – pomijając wszystko inne – nie można było ustalić  wszystkich szczegółów imprezy z obiema stronami dyskretnie i bez publicity. Dając tym szanse Rosjance zrezygnowania w udziału w pojedynku w narzuconym polskiemu wasalowi formacie.

Futbol z jego milionową  widownią byłby do tego typu prowokacji jeszcze lepszy, ale hiena nie pogardzi nawet warcabami. Rosjanie oglądający ten pożałowania godny incydent musieli doznawać uczuć dokładnie takich samych jakich będą doznawać Polacy gdy w podobnych okolicznościach to oni wytną Polakom podobny numer, wyrzucając orzełka i zdejmując flagę biało-czerwoną w trakcie rozgrywek. Wesoło będzie zwłaszcza wtedy kiedy Hegemon po kolejnym resecie z Rosją  uzna że jego wschodni wasal swoją brudną robotę odwalił i że nie jest już mu do niczego potrzebny. Ciekawe czy wtedy też będzie taki odważny…

Najbardziej zaś przykre jest to że poza wrodzonym wasalstwem i chorobliwą rusofobią trudno jest wskazać  inny motyw działania  i inną płaszczyznę na której wasal polski mógłby tą prowokacją coś ugrać dla siebie, coś zyskać  wypracowując sobie pewne korzyści czy swobodę manewru.    Nic z tych rzeczy.

———————

Warcabowe rozgrywki trwają do 3 maja i można je śledzić tutaj https://mecz21.warcaby.pl/
Polskie wasalstwo trwa bez końca i śledzić je można na tym blogu.

 

8 thoughts on “Warcabowe wasalstwo

  1. Rzeczywiście w czasie meczu powstała niezręczna sytuacja, żeby jednak odejść trochę od narracji rosyjskich mediów (Izviestia, Kommersant i szereg innych pism rosyjskiego mainstreamu), które przez kilka dni pisały o sponiewieraniu ich flagi, może warto dla równowagi zapoznać się z trudnościami, jakie strona rosyjska czyniła polskiej zawodniczce? Np https://www.sport.pl/inne/7,64998,26627753,dramat-natalii-sadowskiej-na-moskiewskim-lotnisku-nawet-w.html

  2. Co do poruszania tematu przez polskie media – akurat w radiu 357 sprawa została omówiona, rozmawiali nawet z przedstawicielem organizatorów turnieju, który naświetlił nieco sprawę. Na ile zapamiętałem jego słowa to organizatorzy zwracali się do WADA o ustosunkowanie się do sytuacji już na kilka tygodni przed turniejem, jednak nikt nie raczył wydać nawet komentarza aż do feralnego dnia. Zawodnicy zostali poinformowani o niepewnym statusie jeszcze przed meczem i zgodzili się na grę mimo zagrożenia, które się ziściło po nagłym telefonie podczas trwającej partii. Gdyby organizatorzy nie wykonali polecenia groziłoby im wykluczenie PZW z międzynarodowych rozgrywek.
    Jeśli chodzi o polityczny charakter zdarzenia to zgadzam się w 100%

    1. groziłoby im wykluczenie PZW z międzynarodowych rozgrywek.

      A gdy wam honor, wolność, majątki odjęto wy bolejecie że króla o mil trzysta ścięto?” – wasalizm polski wiecznie żywy.
      Jestem przekonany że dobrze nagłośnione wykluczenie PZW, choć mało prawdopodobne samo w sobie, dałoby krajowi niepomiernie większe korzyści w dłuższej perspektywie niż PR-owe fiasko i potwierdzenie pozycji kraju jako wasalskiej hieny.

  3. Ale kicha… Sadowska chciała się pewnie zapaść pod ziemię ze wstydu. Mysle, ze Rosjanie nam podobnego numeru jednak nie zafunduja. Skomentuja tylko ten incydent jako dowod na swoja cywilizacyjna wyzszosc. I ciezko bedzi znalezc kontrargumenty…

    1. Myślę że właściwą reakcją rosyjskiej zawodniczki byłoby wstanie od stołu i przerwanie meczu. Jeśli nie rozwalenie kamery przy okazji…

      1. Ależ oczywiście.

        Jako rażące naruszenie zasad fair play, do tego się to tylko nadawało. I ciężko byłoby odmówić jej racji argumentu. Przecież przy takich rozgrywkach, w szachach czy warcabach, należy zostawić zawodników w spokoju z ich koncentracją i szklankami wody. Wszyscy się mają trzymać na odległość.

Comments are closed.