Protesty przetaczają się przez Polskę. Po części był to protest przeciwko chaosowi i beznadziejnemu zarządzaniu pandemią przez rząd Morawieckiego. Po części był to zrozumiały protest rolników przeciwko godzącej w wieś polską ustawie. W całości zaś nagłaśnianie tych demonstracji było szalenie niewygodne dla PiS-u. Nie przypadkowo więc naczelnik państwa zdetonował do tego jeszcze sprawę aborcji. Nie ma to nic wspólnego ani z pandemią ani z ubojem rytualnym. Gwarantuje za to demonstracje i zajścia uliczne po całym kraju i, co najważniejsze, w „słusznej” sprawie. Przyćmią więc one szybko ujawniające impotencję rządu protesty anty-covidowe i rolnicze, po czym wszystkie protesty razem zostaną zwinięte z ulic na postawie świeżej ustawy anty-covidowej. Raz zamknięci w domach protestanci będą mogli pokiwać sobie tylko na dobrą zmianę palcem w bucie. Sprytnie wymyślone!
W pandemii jednak niczego to nie zmieni. Okazuje się że wicepremier Gowin miał rację – dać pandemii czas, a wybory prezydenckie przesunąć o dwa lata. Byłoby to jednak coś rozsądnego a więc nie do realizacji w Polsce POPiS-u. Mimo wysokich wskaźników zachorowań w drugiej fali, i rozłożonej przez niekompetentny rząd gospodarce, jest dobra szansa że za dwa lata pandemia należeć będzie do przeszłości, ze szczepionką czy bez. Tymczasem za silną drugą falę pandemii jesienią ’20 dziękować można właśnie naczelnikowi państwa oraz jego premierowi. Morawiecki publicznie deklarował w lipcu koniec pandemii i zachęcał wszystkich do tłumnego pójścia na wybory. No i poszli, w tym wielu starszych wiekiem wyborców PiS-u których teraz dziesiątkuje wirus. To zdaje się już nie jest tak sprytne. Był to ze strony premiera nieodpowiedzialny krok który swoim durnym stwierdzeniem przyczynił się walnie do tego co mamy dziś.
Liczba przyczynków Morawieckiego do obecnego chaosu i problemów jest dłuższa. Innym było uwierzenie w swoje własne bzdury i w rezultacie nie zrobienie niczego aby przygotować kraj do kolejnej fali pandemii. Zamiast bredzić o państwowej produkcji polskiego samochodu elektrycznego Morawiecki lepiej by zrobił gdyby zaczął nawoływać do produkcji polskiego respiratora i otworzeniu tej produkcji jeszcze przed drugą falą. To właśnie zrobił Trump i przynajmniej w dziedzinie respiratorów Ameryka jest dziś nie tylko samowystarczalna ale eksportuje ten chodliwy towar na prawo i lewo. Jeżeli eksperci Morawieckiego są w stanie odnieść sukces w konkurencji z Teslą Elona Muska to przecież uruchomienie produkcji nieporównanie prostszych od elektrycznych samochodów a bardziej potrzebnych respiratorów powinno być dla nich małym piwem. Tym bardziej że plany tego prostego urządzenia są w ramach globalnej walki z covid-19 udostępniane bez opłat licencyjnych wszystkim zainteresowanym. Nie można tego niestety powiedzieć o planach konstrukcyjnych Tesli…
Ministerstwu zdrowia przerwałoby to wprawdzie kontynuację machlojek ze sprowadzaniem respiratorów z Chin poprzez szemranych handlarzy bronią i inne mafie ale respiratory przynajmniej by były i to w dostatecznej ilości. Tymczasem wystraszony bijącymi w niebo statystykami zgonów lud nerwowo obserwuje kiedy dostępne respiratory się skończą i od kiedy potrzebujących ich pacjentów składać się będzie w krzakach pod szpitalami.
Najgorsze że premier Morawiecki zdaje się niewiele rozumieć z przerastającej go wyraźnie pandemii. Najlepszym tego dowodem jest krytyka jedynego sensownego podejścia do walki z pandemią które ma jakieś podstawy naukowe. Jest to model szwedzki. Jak można z kamienną twarzą opowiadać androny i dezawuować jedyny dotychczas model wykazujący skuteczność? Model szwedzki zakłada daleko idącą powściągliwość władz które poprzestają na edukacji i sugestiach dla społeczeństwa a stronią od dogmatów, zakazów i nakazów. Szwedzi przyjęli że skoro ludzie się łatwo zarażają i że gros z nich przechodzi chorobę lekko to może lepiej nie robić z tego wielkiego dramatu i nie zamykać całej gospodarki na głucho? Wyniki mówią same za siebie. Gospodarka szwedzka kręci się dobrze przez cały czas, knajpy były i są pełne. Pewien spadek PKB pochodzi ze spadku eksportu do krajów które wybrały drogę anihilacji swoich gospodarek przez lockdowny. Dzięki temu trudno jest obecnie mówić o drugiej fali pandemii w Szwecji. Krzywa zakażeń nieco rośnie wprawdzie ale wydaje się pod kontrolą zaś liczba nowych przypadków śmiertelnych jest minimalna. Owszem, wcześniej Szwedzi nie docenili wrażliwości DSP-ów i ich pacjentów na wirusa i stąd stosunkowo duża liczba ofiar śmiertelnych z początku pandemii. Tymczasem PiS niczego nie zrozumiał, zmarnował bezsensownie pół roku czekając na wieszczony przez premiera „koniec pandemii” i nic nie robiąc. Teraz zbiera tego żniwo.
Ostrym kontrastem z Polską jest też sam sposób zarządzania kryzysem. W Szwecji szefem walki z pandemią i twarzą tej walki jest główny epidemiolog kraju Anders Tegnell, urzędujący w Agencji Zdrowia Publicznego czyli folkhalsomyndighetyen. Nie jesteśmy pewni czy wygodnie jest urzędować pod tak skomplikowanym szyldem ale Anders Tegnell daje sobie radę znakomicie. Rzadziej pojawia się w mediach inny specjalista w tej dziedzinie, były szef tej agencji i Tegnella, a obecnie profesor emeritus Johan Giesecke. Obu gości, i ich wywodów przyjemnie jest posłuchać. Bije od nich wiedza i profesjonalizm. Tegnell jest niekwestonowanym leaderem walki z wirusem, głównym autorytetem i punktem kontaktowym oznajmiającym populacji szczegóły szwedzkiego podejścia i planowanych posunięć. Te ostatnie są z reguły ograniczone do rządowych zaleceń i próśb.
Nie słychać jakoś aby o pandemii wypowiadał się publicznie szwedzki premier Löfven. Nie słychać też też aby czyniła to szwedzka ministra zdrowia Lena Hallengren, której wspomniany folkhalsomyndighetyen, z tego co wiemy, nawet podlega. Po prostu w porównaniu do nich Tegnell emanuje autorytet i wiadomo że w pandemii to on jest szefem realizującym przemyślaną strategię. Liczy się w tym wiedza, fachowość, konsekwencja i sprawność działania, choć popełnianie są także nieuchronne błędy.
W państwie z dykty Morawieckiego wszystko natomiast jest odwrotnie i stoi na głowie. O pandemii wypowiada się przynajmniej z tuzin urzędników państwowych, każdy o czym innym, a na głównego polskiego specjalistę w tej dziedzinie awansował sam premier. Populacja musi mieć zaufanie do kapitana. Morawiecki żadnym autorytetem nie jest. Trudno mieć też zaufanie do ministerialnego dzięcioła z doktorskim tytułem który naprzód utrzymuje że maski nic nie dają, a potem apeluje o ich używanie, i to pod rygorem wysokich kar.
Nic dziwnego że nie widać w tym polskim podejściu żadnej spójnej strategii, żadnej linii przewodniej, i żadnego znanego z góry programu działań. Widoczna dla wszystkich jest jedynie improwizacja, zamiast jednego przejrzystego planu przyzwoicie wytłumaczonego społeczeństwu i akceptowanego przez nie.
W tej sytuacji nie może dziwić że aż roi się od nonsensów i chaotycznych działań na łapu capu. Był czas niewielu zakażeń i drastycznych do śmieszności obostrzeń. Nawet do lasu w pojedynkę nie można było wejść inaczej jak tylko w maseczce. Dziki dziko wtedy rechotały widząc zamaskowanych facetów pomiędzy drzewami. Potem było rozluźnianie obostrzeń akurat wtedy kiedy zakażenia wzrastały. Wybory w trakcie pandemii były całkowitym nonsensem skutki którego łatwo było przewidzieć.
Totalitarystom z PiS-u obca jest myśl że skoro ma to być wszystko dla dobra ludu to może by się zapytać jednak tego ludu czy tego chce? Korona z głowy by przecież od tego nikomu nie spadła, może co najwyżej ktoś by jej dostał… Dobra zmiana traktuje ludzi jak debili nie będących w stanie decydować za siebie co dla nich jest dobre a co złe. Sama myśl o tym że obywatel mógłby mieć jakąś swobodę wyboru jest w państwie opiekuńczym tabu.
Weźmy na przykład restauracje. Ludzie się w nich spotykają, jedzą, piją, lulki palą. Czasem też zarażają się wirusem du jour. Ich prawo. Nikt jednak nikogo nie zmusza do pójścia do restauracji. Jakim prawem więc rząd zmusza właścicieli restauracji do zamknięcia swoich lokali? Mógłby przecież ogłosić że z uwagi na pandemię zalecane jest przestrzeganie dystansu, użycie maseczki czy, jak obecnie w Szwajcarii, jedzenie tylko w miejscach siedzących. Decyzję jednak o otwieraniu restauracji czy o chodzeniu do niej powinien pozostawić ludziom. Stosownie do tego myślący restauratorzy i ich klienci by się dostosowali. Jedni postaraliby się o ścianki działowe, o większy rozstaw stołów, o mniej krzeseł. Drudzy zadecydowaliby czy oferowany poziom bezpieczeństwa im podpowiada czy nie i czy zaryzykować posiłek czy nie. Zwłaszcza gdyby do wyboru mieli restauracje stosujące się do zaleceń lub nie (covid-friendly? dziękuję, postoję).
Nic z tego jednak w totalitarnym socjalizmie PiS-u gdzie nieudolny rząd jednostronnie ogłasza hurtowe zamknięcie restauracji. Czyni to w dodatku z dnia na dzień, zamiast zapowiedzieć kroki z wyprzedzeniem i dać restauratorom przynajmniej czas na zużycie świeżo zakupionych materiałów. Do tego szmal rządowi dawno się skończył a więc nikt już nawet nie mydli oczu kolejnymi „tarczami” których za oknem leży już cała kupa, a pogrzebana pod nią ich autorka i była ministra Emilewicz. Brak autorytetu i notoryczne dla późnego PiS-u demonstrowanie Polakom gdzie ma ich dobra zmiana którą raz dopuścili do żłobu nadrabiane są apodyktycznością dyktatury i gejzerami zakazów, nakazów i kar.
Co więcej, niebezpieczna kombinacja panikującej dyktatury jest przy tym nadzwyczaj szybka do wymierzania astronomicznych kar plebsowi za byle przewinienie. Jest jednocześnie zdumiewająco wyrozumiała dla przestępców w swoich własnych szeregach. Przekręt ministra zdrowia z respiratorami na przykład pozostaje nadal niewyjaśniony. Zrealizowano tylko część zakupu, dalsze miliony zniknęły w czyichś kieszeniach. Nikogo nie aresztowano, nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności. Jedyne na co stać jeszcze PiS to osłanianie zadów swojej dobrej zmiany żenującym przepychaniem ustawy „Bezkarność Plus”. Czyli kradnij na chama ile wlezie, a będziesz i tak bezkarny dopóki będziesz twierdził że to wszystko dla „walki z covidem”…
To akurat wcale tak sprytnie jak brzmi nie wygląda…
▌▌„Pobożny poseł Gowin” dość rzadko ma rację, ale akurat miał rację w tym, co widzimy teraz w USA, gdzie zużyto niewykorzystane, a ufundowane przez polską socjalistyczną biedotę, słynne w TVPiS Kursk dla tłuków „niepodrabialne” PiS-owskie „pakiety wyborcze”, które PiS w ramach piętrowo nielegalnej neobolszewickiej podróbki wyborów (sam termin wyborów, jak również procedura głosowania miały zostać zaakceptowane niespodziewanym kiwnięciem głowy Prezesa Partii i ogłoszone już po samych wyborach).
O epidemii mogą się wypowiadać specjaliści… i to najlepiej jeżeli nie są podatni na korupcję. Jeżeli nie ma takich w Polsce to trzeba wynająć Szweda. Żaden wstyd, raczej objaw dojrzałości w rządzeniu. Pewnie wszyscy się z tym zgadzamy, a potem w komentarzach sami się wypowiadamy o epidemii, testach PCR etc kształtując poglądy setki ludzi… Pogadajmy o gospodarce, każdy płaci podatki, każdy zarabia, każdy z nas inwestuje… Nie wchodźmy w buty premiera, nie znamy się na tym 🙂 BTW: Jak ktoś się zna, to przepraszam.
O epidemii mogą się wypowiadać specjaliści…
Smazyc jajecznice zas wylacznie dyplomowani kucharze, a placic rachunki wylacznie absolwenci ekonomii lub bankowosci? A my mamy grzecznie siedziec i ponosic konsekwencje tych wszystkich idiotyzmow, ktore nam zaordynuja wynajecie przez rzad za nasze pieniadze „specjalisci”?
Okej, epidemia to nie to samo co smażenie jajecznicy. O jajach każdy sobie może pogadać, bo nikomu nie może zrobić tym krzywdy. Niestety autor bloga słusznie zauważa, że jak ktoś nie ma kompetencji to nie powinien decydować o walce z epidemią, a nawet się wypowiadać. Moim celem było zwrócenie uwagi, że możemy zacząć od siebie. Jak się nie znamy, to nie ferujemy wyroków, bo realnie możemy zrobić komuś krzywdę. Tymczasem okazuje się że większość ludzi ma swoje pomysły na powstrzymanie epidemii. Nie, nie musimy grzecznie siedzieć… Ale i tak to robimy… Pomstowanie na forum to nie to samo co stanie na barykadzie. Ile osób wystawi tyłek żeby walczyć z idiotyzmami władzy? Kilka osób z LGBTRTVAGD potrafi się skrzyknąć, żeby zrobić szum wokół trzeciorzędnych spraw dla przeciętnego człowieka. Normalni ludzie są zajęci.
Niestety autor bloga słusznie zauważa, że jak ktoś nie ma kompetencji to nie powinien decydować o walce z epidemią, a nawet się wypowiadać.
Ale jesli jednak bedziemy sie wypowiadac mimo braku kompetencji potwierdzonych panstwowym certyfikatem, to mam nadzieje, ze nie zostaniemy wyslani na Wyspy Solowieckie celem reedukacji?
no dobra sprawdzam „koronawirus w PL statystyki”….i tak na dzień 26.X.2020 , zakażonych ok 264tys a zgony 4483 osoby ….śmiertelność wychodzi ok 1,7% …zakładając że połowa to choroby współistniejące to w dużym przybliżeniu daje 1% …niesamowite jak ludzie są głupi /są głupsi niż ustawa przewiduje/ …….no i maseczki na powietrzu na spacerach buahhahahahaah
ludzie zamiast zmienić swój tryb życia , odstawić całkowicie alkohol, narkotyki/papierosy, lepiej odżywiać się to liczą na pomoc polityków …a politycy jedynie mogą ich okraść …..to jest wiek głupoty / cywilizacja durniów …ludzie z dyplomami, maturami nie rozumieją nawet mechanizmu działania ludzkiego organizmu tzn jak organizm zwalcza wirusy i co wpływa na układ odpornościowy
a to nagranie cynika o maseczkach na yt mam zgrane i puszczam znajomym – niezły ubaw mają buahhahahah
maseczka bawełniana lub poliestrowa ma zatrzymać wirusa wielkości 0,00006-0,00014mm ..niesamowite
pozdrawiam zarobionych ze złotem fizycznym i nowymi banknotami chf i nowymi banknotami 200zł na bierzące wydatki
a z imbecyli /socjalistów/ należy śmiać się w rytm https://www.youtube.com/watch?v=yQJaaHnFk0w
Wskaźnik Deaths/ 1M Pop. sprzed tygodnia
Słowacja 15
Grecja 47
Norwegia 51
Polska 93
Białoruś 97
Niemcy 117
Czechy 120
Portugalia 211
Holandia 391
Francja 510
Szwecja 585
Włochy 603
UK 639
Hiszpania 722
Na czym polega sukces Szwecji? 😉
.
Szwedzki model polega na tym, że wirus zabił wszystkich, których zabić mógł, a potem już nie zabijał.
jest to pewne rozwiązanie, są tacy którym to się podoba 😉
@mmm:”Szwedzki model polega na tym, że wirus zabił wszystkich, których zabić mógł,”
To się nazywa nabywanie odporności stadnej (Co cię nie zabije to cię wzmocni:).
Będzie jak z grypą. Na początku zabijała miliony, teraz „tylko” tysiące.
Tak na marginesie nie podałeś za jaki okres zgony. Rozumiem że dziennie.
Tutaj: https://www.euromomo.eu/ masz statystyki umieralności „na bieżąco”.
Są tam kompletne dane za poprzedni sezon jesienno-zimowy (2019-2020).
Jedyna istotna różnica w umieralności polega na spiętrzeniu zgonów w krótszym okresie czasu.
Porównując ilość zgonów w całym okresie jesienno-zimowym do poprzednich lat różnice są niewielkie.
Po prostu „staruszkowie” zamiast pożyć jeszcze 2-3 miesiące umarli wcześniej.
W Polsce dziennie umiera ~1200 osób więc liczba ~100 zgonów ludzi „z koronawirusem” (co nie znaczy, że umarli z tego powodu, bo nie robi się autopsji osobom starszym) jest nieistotna.
Ale te argumenty przytaczano już „setki razy”. I nic. Siła rażenia mediów (szczególnie TV) jest ogromna.
Wystarczy pokazać JEDEN bulwersujący przypadek i publika „domyśla się”, że to norma.
Podobnie jest z pokazywaniem pedałów. W każdym filmie (serialu, sztuce, …) są co sprawia wrażenie że są ich (np w GB) miliony. A tak naprawdę to marginalny margines niewarty szerszej dyskusji.
@mmm, @HeS
Sytuacja e zgonami w S jest bardziej skomplikowana, badałem to nieco.
Po pierwsze, nie ochronili na pocz. pandemii DPS-ów, choć potrzeba taka nie była oczywista. Po drugie, jest teoria specjalnie dużej ilości „suchego chrustu”, wiążącego się z brakiem strat własnych w WWII. Po trzecie, nieproporcjonalnie więcej ofiar (nie smiertelnych) i nosicieli wirusa jest wśród śniadych. Wynika to z tego że śniada skóra produkuje na słońcu mniej witaminy D podwyższającej odporność. I o ile młodzi śniadzi na covida nie umierają to zgadnij kto pracuje w DPS i opiekuje się pacjentami… Jest jeszcze parę innych punktów.
W sumie jest trochę prawdy w twierdzeniu mmm777 i liczba ofiar jest w S duża (coś 6K na populację 8M). Szwajcarzy którzy też w pocz. pandemii lunatycznie błądzili trzymając otwartą granicę z Lombardią, wypadają tu lepiej przy podobnej populacji – 2K+ ofiar. Ale w S rzecz wzrasta b.powoli obecnie i jeżeli polskie tempo się utrzyma do pocz. grudnia to może się jeszcze okazać że %-owo rzeczy w PL i S wyglądają podobnie, z tym że S nie popełniła samobójstwa ekonomicznego.
Ale że Szwajcaria sobie lepiej radzi niż PL ? Dobry żart 17tyś wykrytych na dobę to prawie tyle samo co w CIUT większej PL. „””Od trzech tygodni Szwajcaria przeżywa eksplozję liczby nowych zakażeń. Rosną one w tempie 12% dzień w dzień. Co oznacza przyrost 2.2 krotny w ciągu tygodnia. Dla porównania w Polsce przyrost wynosi 9%, co przekłada się na 1.8 krotny przyrost tygodniowy. „”””
Porównywanie stanu pandemii zakażeniami na dobę jest bez większego sensu. Używanym powszechnie wskaźnikiem jest liczba nowych zakażeń czy nowych zgonów w ostatnich 14 dniach, normalizowana na 100’000 populacji. Obecnie wskaźniki zakażeń dla Szwajcarii i dla Polski są mniej więcej 900 i 500, natomiast wskaźniki zgonów są 2 i 6 odpowiednio.
Na Euromomo sa juz naniesione dane za 44 tydzien. Dla Szwajcarii nie widac w ogole podwyzszonej smiertelnosci. Nie mow tez o zakazeniach, tylko raczej o pozytywnym wyniku testow – cokolwiek by to nie znaczylo.
Spokojnie Szwajcaria jest 2 tygodnie za PL i ma więcej maszyn. Już są dni gdzie zrównujemy się w ilości zgonów np 2 listopad i ilości zarażeń a chyba ciut mniejszy kraj ?
Ale Bantustan PL dał się pięknie wpuścić w demonstracje zupełnie jak Hiszpania w marcu też lewicująca sfrustrowana młodzież poszła się wykrzyczeć…… I kupować Xanax sprzedawany pod nosem policjantów w ilościach tak wielkich że zabrakło w hurtowniach 🙂
Te protesty były wspomagane ten sam styl co w Hiszpanii taka europejska soft wersja tego syfu co trawiła USA dokładnie na szczycie 2 fali zakażeń.
https://www.youtube.com/watch?v=52O1fYeLNAE
https://wykresygieldoweblog.wordpress.com/2020/11/05/scenariusz-hiszpanski/
W tym samym czasie AZJA karnie nosi dobre maseczki i zwiększa zatrudnienie 😉
Byłoby dobrze gdybyśmy dyskutowali osobno na temat zachorowalności i śmiertelności.
Tematy są powiązane ale w przypadku covid luźno (niska śmiertelność).
Jeszcze kilka słów na temat odporności na choroby (stadnej i osobniczej).
Są choroby na które nie wykształca się ani odporność osobnicza (ani stadna). Np. angina.
Można na nią zachorować wielokrotnie w ciągu roku i także może przynieść powikłania typu zapalenie oskrzeli czy płuc, po których można umrzeć. Angina też jest chorobą powszechną (chyba bardziej niż grypa) i nikt nie robi z niej „czarnego luda”. Przyzwyczailiśmy się, że jest (żyjemy z nią od setek lat) i nie zwracamy na nią większej uwagi. Pewnie dlatego że teraz mamy antybiotyki, które w jej przypadku działają (choć też różnie z tym bywa). Znajomy przytoczył mi statystyki umieralności na zapalenie płuc (z czasów „przedkowidowych”). To było ~30 osób/dzień. Ile z tego to powikłania po grypie a ile po anginie to pewnie nie wiadomo.
To jest taka pandemia od której śmiertelność jest mniejsza, niż przed pandemią.
PRAWDZIWE info o ilości zgonów we WRZEŚNIU. Będziesz ZDZIWIONY! Skąd dr Drosten wziął sekwencję?
https://youtu.be/eFuhalAMO8w
https://dane.gov.pl/pl/dataset/1953,liczba-zgonow-w-rejestrze-stanu-cywilnego-dane-miesieczne
Dej już Pan spokój z tą propagandą ….
Hihi bajeczki dla foliarzy o mchu i paproci śmierdzące GRU i kacapią na kilometr? Akurat liczba zgonów tygodniowych w PL pięknie eksplodowała właśnie w ostatnich tygodniach.
Moryc Szwindel zwany Morawieckim wzywa pomoc do wali z wirusem
https://wgospodarce.pl/informacje/87265-od-srody-wojsko-na-ulicach
Ale nikt nie mówi, że wirusa trzeba wychodować i muszą być spełnione postulaty Kocha. Wirus kaput i Moryc kaput
Nie wiem, jak w PL, ale w Europie Zachodniej jakikolwiek slad podwyzszonej smiertelnosci jest tylko w Hiszpanii. W reszcie krajow na http://www.euromomo.eu nic nie widac szczegolnego. Wyglaa wiec na to, ze ta druga fala to juz totalny wymysl mediow.
Druga fala jest autentycznym faktem i byłbym zdziwiony gdyby się nie pojawiła, co wynika m.in. z samych mechanizmów ewoluowania epidemii. W naszym kantonie na przykład fala ta jest znacznie wyższa od pierwszej, mniej więcej o drugie tyle. To jest, jeśli idzie o same zarażenia. Podobno znacznie się też poprawiła dokładność testów PCR.
Niejasne jest natomiast co z tego konkretnie wynika bo i śmiertelność i hospitalizacje w skali kraju są znacznie niższe niż w fali pierwszej.
Ja przepraszam, ale to jest absurd, ze za objawy choroby uwaza sie dodatni test PCR.
Z wikipediowej definicji choroby:
Choroba polega na zaburzeniu funkcji lub uszkodzeniu struktury organizmu. O zaistnieniu choroby można mówić wtedy, gdy działanie czynnika chorobotwórczego wywołuje niepożądane objawy, różniące się od czynności zdrowego organizmu.
Obecny bajzel wyglada mi na utrzymywanie stalej gotowosci w spoleczenstwie i cwiczeniu pozadanych rakcji w oczekiwaniu na ewentualny, prawdziwy atak biologiczny nowym, barziej zjadliwym wirusem.
Jak mówię, problem jest nie w faktach ale w ich interpretacji. Nie mam akurat pod ręką opracowania n/t PCR ale byłem zdziwiony wysoką wiarygodnością tego testu obecnie podczas gdy obiegowa opinia była że jest b.niedokładny. Osobną rzeczą jest interpretacja tego co konkretnie oznacza wynik pozytywny.
No wlasnie! Bo rownie dobrze mozna przeprowadzac u nieboszczykow testy na obecnosc wody i sie okaze, ze mozna bardzo pewnie stwierdzic, ze u kazdego zmarlego wykryto w organizmie wode. I co z tego wynika? Ano nic…
Już wspominałem wcześniej na temat błędów proceduralnych w robieniu testów PCR.
Warto obecnie zwrócić uwagę na jedną ciekawostkę. Większość modeli, jeśli nie wszystkie, przewiduje że druga fala jest mniejsza od pierwszej. Natomiast serwowane nam liczby malują odwrotny obraz. Na wszelki wypadek nie podaje się zbyt często liczby osób hospitalizowanych oraz potrzebujących wentylatorów. Tylko liczbę zainfekowanych. Oczywiście widzę jak wielu ludzi zwyczajnie lekceważy proste zasady bezpieczeństwa (niestety). Ciekawe zatem, na ile te liczby są wypaczone wejściem w sezon grypowo/przeziębieniowy.
Większość modeli, jeśli nie wszystkie, przewiduje że druga fala jest mniejsza od pierwszej.
Jakie to modele tak przewidują? W hiszpance na przykład pierwsza fala była najsłabsza, druga o wiele silniejsza a trzecia pośrodku…
Re diagram: warto zwrócić uwagę na to że nie tylko druga fala hiszpanki była o wiele silniejsza niż pierwsza ale także o wiele od niej dłuższa. W porównaniu do 1-j fali covida 2-ga w tej samej proporcji potrwałaby koło 10 miesięcy i zaliczyła około 3M ofiar dodatkowo.
Parę miesięcy temu widziałem model zrobiony przez University of Washington (nota bene, bardzo „przestrzelony” pod względem śmiertelności, jak się okazało) oraz jakiś angielski. Od tamtej pory model UW bardzo się rozbudował i nie mogę teraz znaleźć niczego, co wygląda tak jak to co wcześniej widziałem. Albo uaktualnili, albo jestem w błędzie. Nie przyszło mi wtedy do głowy żeby na wszelki wypadek zapisać kopię.
Szanowny Cyniku9, proszę podążyć za prostym przykładem podanym w książce prof. Taleba. Piszę z głowy, więc liczby wymyślam sam. Niech dana choroba dotyka 2% populacji i niech istnieje test dający 5% fałszywych pozytywnych i 0% fałszywych negatywnych (czyli test naprawdę niezły). Proszę szybko na zdrowy rozum odpowiedzieć sobie na pytanie: jaka jest szansa, że losowo wybrana z populacji (np. 1000 osób) osoba z pozytywnym wynikiem testu jest naprawdę chora.
Czy wydaje się, że 95%?
Otóż dużo mniej. W całej populacji jest obiektywnie 20 chorych i 980 zdrowych. Pozytywny wynik testu będzie u 20 chorych (0% błędów) i 980 x 5% = 49 zdrowych. P-stwo, że osoba przetestowana tym testem jest chora naprawdę wyniesie [liczba chorych naprawdę] / [liczba chorych zdiagnozowana jako chore przez test] a więc 20 / (20+49), czyli ok. 30%.
Właśnie dlatego kompletnie głupie jest testowanie przesiewowe (np. górników, a aktualnie osób, które miały kontakt z zakażonymi). Aby nawet bardzo dobry test miał wartość praktyczną, należy dobierać osoby z objawami klinicznymi. Doświadczony lekarz z 1000 osób w populacji wyłuska 40, które wydają się mieć objawy, z czego 19 będzie naprawdę chorych na naszą chorobę (lekarz nie zauważył jednego prawdziwie chorego, stąd 19 a nie 20) a 21 nie (będą miały coś innego albo w ogóle banalne przeziębienie). Test wskaże nam 20 chorych, z czego 19 naprawdę a 1 błędnie (5%: 1 z 21 osób). Odizolujemy tych 20 osób (z czego jedną niesłusznie), a ponadto pozostanie 1 osoba chora, której nie wyłapaliśmy i dalej będzie zarażać.
Zatem testowanie osób z podejrzeniem klinicznym.
Już pomijam, że to rozważania teoretyczne. W przypadku naszego kataru nie ma sensu robić w ogóle nic. 0,21% zgonów w zamkniętej próbie: populacji ponadprzeciętnie uemerytowionej podróżującej Diamond Princess. Chyba 1 zgon z 4.500 osób na USS Theodore Roosevelt (tu akurat zdrowe byczki).
Czytałem jakiś czas temu na witrynie CDC w Atlancie objaśnienie testu PCR. Wynikało z tego, o ile mnie pamięć nie myli, że:
1. PCR jest metodologią. Konkretny „test PCR” jest natomiast specyficzną implementacją tej metodologii w postaci konkretnej procedury. Nie ma zatem jednego uniwersalnego „testu PCR” o określonych parametrach lecz lokalne warianty, w USA np. „wariant CDC”, które mogą być całkiem różne od wariantów używanych gdzie indziej. Ciekawe jest co konkretnie używa się w PL…
2.Duża rozbieżność wyników „testów PCR” jest możliwa – na co wskazywałyby podawane na stronie dane. Podczas gdy jest wiele sygnałów o niedokładności testów PCR artykuł dowodził że dokładność amerykańskiego testu jest b.dobra i że błędy występują głównie po stronie fałszywych negatywów, a nie fałszywych pozytywów. Czyli nie że test łapie zdrowych ale że jeśli już, to nie wyłapuje wszystkich chorych.
Dorzucę jeszcze jedno spostrzeżenie. Tym razem upewniłem się że link pokazuje nadal to, co ostatnio widziałem…
W pospiesznie raportowanych wzrostach liczby zainfekowanych, a ostatnio przecież szybko rosną, brakuje z reguły informacji o liczbach poważnie chorych i zgonach. To przecież jest tak naprawdę sednem problemu, bo niektórzy ludzie naprawdę ciężko przechodzą tę infekcję i potrzebują pomocy medycznej. Nikt temu nie zaprzecza. Oto statystyki z CDC: https://gis.cdc.gov/grasp/COVIDNet/COVID19_3.html. Polecam skorzystać z filtrów dla grup wiekowych.
We wszystkich grupach, po ostatnim niewielkim wzroście, liczba hospitalizacji (nie zgonów) wyraźnie spada. Jak się ma to zatem do raptownie rosnącej liczby zachorowań? Przecież liczba hospitalizacji też powinna rosnąć. Znana jest już cała paleta zatwierdzonych od dawna leków które mocno obniżają szanse zgonu (m.in. sterydy i leki przeciwmalaryczne), ale podadzą je już raczej pod kontrolą w szpitalu, więc byłoby to widać w statystykach. Albo zatem ludzie przechorowują to wględnie dobrze, jak ciężką grypę, ale jednak w domu (znam osobiście dwa przypadki), albo testy zawyżają ilość zachorowań. Albo jedno i drugie, co jest jeszcze bardziej prawdopodobne. Jeśli tak faktycznie jest, to prezentowana skala zagrożenia wykracza poza wszelkie proporcje. Nie przypominam sobie, żeby świat stanął miejscu kiedykolwiek gdy udokumentowano nietypowy szczep grypy. Były, owszem, ostrzeżenia na lotniskach, „public health advisories”, wszyscy byli bardziej ostrożni co do higieny, ale… poza tym, życie toczyło się dalej.
Na załączonym grafiku nie wzrastają hospitalizacje głównie w klasie wiekowej 0-4 lat… W klasie 65+ wzrastają całkiem ostro…
link pokazuje nadal to, co ostatnio widziałem…
MOD: są trudności z replikacją problemu. Jeszcze raz przeglądnę ustawienia.
Chodzi o „Weekly Rate”, a nie „Cumulative Rate”.
Spróbuj się dostać na państwowy test jak nie masz objawów. Na teleporadach maja jasna procedurę co trzeba mieć żeby dostać skierowanie.
Testów prywatnych władze nie uznają .
@cynik9 czy w waszym kantonie dostępne są informacje na temat błędów pomiarów przy testach pcr? Chodzi o % false positive i false negative.
W pl ta informacja jest chyba ścisłe tajna. Plotki od pracowników labow mówią o partiach testów które nie trzymają parametrów .
PS absolutnie nie kwestionuje faktu pandemii. Leżę w gorączce w oczekiwaniu na wyniki testu.
Już wyjaśniam, o co chodzi z tymi rozbieżnościami, o ile dobrze zrozumiałem Szanownego Gospodarza. Otóż w przypadku ewolucji wirusa jest tak, iż kiedy pojawia się bardzo śmiertelna choroba, która łatwo się rozprzestrzenia, następuje przyśpieszona ewolucja organizmu w stronę optimum. Jaka jest selekcja genów? Szczepy bardziej agresywne są izolowane wcześniej, gdy szczepy mniej agresywne pozostają nieizolowane częściej. To promuje geny o mniejszej zjadliwości.
Jako fizyk, zakochany w naukach przyrodniczych i medycznych, mogę dać przykład, który stanowi też ciekawy eksperyment myślowy z fizyki, a którego implikacje widać również w przypadku pandemii. Kiedy się mnie znajomi pytali, czy w LHC powstanie czarna dziura i dlaczego jestem taki spokojny, wręcz szalony lub nierozważny, odpowiadałem im – jak historia pokazuje, żyjemy, a to, co się będzie działo w chmurze zderzających się cząstek, nie odbiega od tego, co dzieje się w atmosferze. Podobnie: istniały pandemie, które przetrzebiały ludzkość, gdy ta nie miała narzędzi diagnostycznych ani leczniczych, ani farmacji, ani metod do utrzymania higieny. I mimo tego: tam również mechanizmy doboru naturalnego zrobiły swoje. Musiało powstać equilibrium, które pozwalało chorobie się rozprzestrzeniać, ale jednocześnie nie zabić nosiciela.
Nie chcę przez to powiedzieć, że nie istnieje możliwość uśmiercenia całej populacji przez nawet jedną chorobę. Raczej myślę o tym, że na to potrzeba znacznie bardziej szkodliwej choroby niż to, co robi Covid. Nawet ten wirus, którego nazwy nie pamiętam, powodujący śmierć w bodajże 80% przypadków, którym ludzie zarażali się, jedząc owoce, którymi żywiły się jakieś nietoperze w Indiach; atakujący układ neurologiczny, a przypadku szczęśliwego przeżycia kończyło się z padaczką lub innymi poważnymi powikłaniami. Jest nas po prostu za dużo i z punktu widzenia chorób ludzie w pewien sposób bardziej liczą się jak continuum (w fizyce statystycznej stosuje się liczby pośrednie, gdy bierzemy 10^12 atomów, nazywając je jednocześnie liczbą infinitezymalną z punktu widzenia mola atomów), dając dobry podkład do wyznaczenia wektora zmian genetycznych.
Dla dopowiadających sobie:
Nie, nie promuję tutaj braku rozważności i olania tematu. Pokazuję tylko mechanizm, który jest pewną matematyczną konsekwencją rzeczywistości – prawdziwy w doborze naturalnym gatunków, w rozwijaniu sieci neuronowych, jak i wyjaśniający efektywność wolnego rynku.