Ciekawe jak można patrzeć niby na to samo a widzieć coś zupełnie innego. Rzepa triumfalnie donosi właśnie o „pierwszych ustępstwach Londynu w negocjacjach z Unią”. Gdyby bezrefleksyjnie kopiujący tę wiadomość z Reutersa red. Rudzki zadał sobie nieco trudu aby sprawdzić stan rokowań brexitowych to doszedł by do zgoła odmiennego wniosku.
Po miesiącach ogranej już unijnej propagandy jakoby „UK miało więcej do stracenia niż EU” i niewielkiego postępu BoJo złapał za telefon i chlapnął zapewne coś mało pochlebnego pod adresem unii w stylu FU. Odebrane zostało to jako zapowiedź twardego Brexitu. To wystarczyło aby główny negocjator EU Barnier wpadł w panikę i zaczął obdzwaniać von der Leyen i resztę starszyzny unijnej, alarmując ich i prosząc o włączenie się aby ratować negocjacje.
Na korytarzach w Brukseli atmosfera napięcia daje się już odczuć. Von der Leyen istotnie natychmiast się włączyła i zwołać ma unijny areopag w postaci Rady Europy w najbliższej przyszłości. Wystosowała także zaproszenie do BoJo aby pojawił się w Brukseli w trybie pilnym tak aby w gronie „starych przyjaciół” poruszyć najważniejszy tematy.
Czemu EU zaczęła panikować na groźbę „twardego brexitu” BoJo? Co w końcu złego w tym że handel wzajemny regulować miałyby reguły WHO? Dwie rzeczy. Raz, wypuszczenie UK wolno z gorzkiej batalii rozwodowej stanowiłoby fatalny dla unii precedens dla innych państw EU rozważających swój exit. Oczywiście nie napisze o tym nigdy Politico… Dwa, twardy Brexit stanowiłby poważny problem dla głównych gospodarek unijnych: Niemiec i Francji. Niemcy stałyby w obliczu poważnych strat w swoim sektorze motoryzacyjnym, ze swoim największym rynkiem motoryzacyjnym w Europie podnoszącym cumy i dryfującym na środek Atlantyku. Francja natomiast poniosłaby znaczne straty w sektorze żywności i win. Jeśli któryś z tych sektorów zostałby istotnie poważnie uszkodzony w Brexicie to polityczne konsekwencje tego dadzą się odczuć nie tylko w tych krajach ale także w Brukseli. A kto w unii potrzebuje tej dobie post-covidowej recesji jeszcze więcej problemów?
No więc mamy koniec z blefowaniem Barniera i z licytowaniem o wiele za wysoko. Sam Barnier pewnie jeszcze nie wie że faktycznie jego misja negocjacyjna dobiegła do żałosnego końca. Między EU i UK pozostają dwa główne tematy sporne. Jednym z nich jest odzyskanie kontroli przez wychodzące z unii UK nad swoimi zasobami morskimi. Bez tego Brexit nie miałby wiele sensu a więc BoJo nie ma tu większego pola manewru. Nie po to jest Brexit aby francuscy rybacy dalej łowili dorsze pod Szetlandami. Drugim tematem są sposoby użycia pomocy państwowej przez UK po definitywnym odłączeniu się od EU. Podejrzewamy że tu także pole manewru BoJo jest raczej ograniczone.
Oczywiście jako wytrawny polityk BoJo zna reguły gry i twardego Brexitu używa prawdopodobnie głównie w charakterze straszaka. Wie doskonale że nie ma w negocjacjach siły większej niż siła wstania od stołu rokowań bez dealu. Podejrzewamy że strony ostatecznie ogłoszą jakiś kompromis, przedstawiając go naturalnie jako obustronny sukces osiągnięty w ostatniej chwili. Faktem jest jednak że to nie BoJo panikuje i otwiera karty, lecz unia. I że to nie BoJo lecz unia wyrzuca z pirogi swojego głównego negocjatora na pożarcie krokodylom.
Jak redaktor Rzepy bredzić może o „pierwszych ustępstwach” Londynu nie mamy zielonego pojęcia…
Tymczasem w Rotterdamie walka z gotówką zaognia sie. Obecne przymiarki do karania za posiadanie kwoty 2000 EUR w gotówce uniemozliwic mogą nabywanie złota anonimowo w Rotterdamie, a wkrótce i w całej Holandii :/
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/kary-za-posiadanie-zbyt-duzej-ilosci-gotowki-przy-sobie-w-holandii/ddkejye
▌▌Niby drobiazg, bo wciąż jeszcze wielka jest wyrozumiałość czytelników względem Autora, który złamał obowiązujące zasady cenzury, a wciąż nie ma zainstalowanego automatu autocenzurującego wszystkie swoje teksty (zapewne do zera), ale — by myślozbrodnia się nie rozszerzała — warto wszystkim przypomnieć, że marksistowska Rada Języka Polskiego od dziś zabroniła Polakom używania słowa „Murzyn”.
Od dziś nie ma wyjścia — ponieważ język polski nie dostarcza żadnych dobrych zamienników w tym względzie — chcąc niechcąc — czy się to podoba, czy nie — zgodnie z terrorem politycznej poprawności marksistowska Rada Języka Polskiego zmusza nas wszystkich do używania słowa „Czarnuch” (ew. odmiany regionalne, co najmniej o dwa rzędy wielkości rzadsze, niż zakazany przez poprawność polityczną „Mu…” (no wszyscy wiemy co): „Bambus”, „Asfalt”…), nawet gdy bardzo tego nie chcemy i w ogóle gdyby legalna wersja nie bardzo pasowała do sytuacji (— „Pamiętajcie drogie dzieci: Barack Obama był pierwszym Mu…, a nie, nie wolno, neomarksistowska myślozbrodnia! — był pierwszym Czarnuchem, który został prezydentem USA…”).
.
▌▌Tak więc pamiętajcie — decyzją marksistowskiej Rady Języka Polskiego od dziś jedyne legalne wersje, które przynajmniej do jutra nie zostaną skasowane przez automat cenzurujący (do zera):
„Wyrzucanie czarnuszka z pirogi”
„Czarnuszek Bambo w Afryce mieszka…”
Pod rządami pasożytniczej kasty urzędniczej Polacy już na zawsze pozostaną 100 lat za Mu…, mmm…, no, wiadomo — 100 lat za Czarnuchami…
.
▌▌W nieskończenie liberalnym marksizmie totalitarna cenzura musi być!
.
▌▌„Jak redaktor Rzepy bredzić może o «pierwszych ustępstwach» Londynu nie mamy zielonego pojęcia”.
Tym bardziej, że mi się wydawało, iż całe premierostwo May to było duże pasmo ustępstw wobec niemieckiej UE, z których teraz Brytole muszą się niezbyt elegancko wykręcać…
Chyba że optyka „Rzepy” za kompromis uznaje wyłącznie przyjęcie wszystkich żądań niemieckiej UE…
.
▌▌Swoją drogą — Niemiecka Unia Europejska krok po kroku idzie na dno tego świata — obecnie wiele strun napręża się do granic możliwości (Brexit będzie tylko jedną z nich) i można przypuszczać, że w przyszłym roku (a może nawet jeszcze w tym!) coś w tej niemieckiej unii w końcu strzeli na amen.
● Kryzys zadłużeniowy.
● Brexit.
● Koniec powszechnej parareligijnej wiary w „niepodzielną”, „stale rosnącą”, „demokratyczną” Unię Europejską.
● Prezydentura D.Trumpa.
● Pandemia „chinki”.
● Kryzys demograficzny.
● Kryzys migracyjny.
● Kryzys multi-kulti.
● Kryzys bankowy.
● Wypisanie się USA z samobójstwa klimatycznego — największej powszechnej kradzieży majątku czasów pokoju.
● „Rządy populistów”, tendencje separatystyczne wewnątrz niemieckiej UE i „kryzys praworządności”.
● Kryzys w budowie globalnego sojuszu z Rosją i Chinami.
● Sankcje Nordstream II.
● Możliwy Italexit.
● Kryzys Strefy €uro.
● Kryzys europejskiego wzrostu.
● Kryzys europejskiej innowacyjności.
● Kryzys europejskiej gospodarki cyfrowej.
● Przedłużający się naukowy kryzys ideologii neomarksistowskich.
.
▌▌
— „To nie kryzys. To rezultat.”
Stefan Kisielewski
.
▌▌Gdyby kogoś interesowały szczegółowe konsekwencje „exitów”, to właśnie ukazał się całkiem niezły tekst na ten temat:
http://www.obserwatorfinansowy.pl\bez—kategorii\rotator\zlozona—europa—obliczanie—kosztow—dezintegracji\
.
Przy czym tekst jest analityczny, ale jednocześnie całkowicie jednostronny — w ogóle nie tyka:
● Stagnacyjnej i totalitarnej polityki niemieckiej Unii Europejskiej.
● Kosztów brania udziału w wyznaczonych wojnach po stronie Niemiec.
● Wewnętrznych kosztów imperialnej polityki względem głęboko skolonizowanych unijnych guberni (w tym Generalnej Guberni).
● Wśród wielu siłowo forsowanych niemiecko–unijny Green Steal i samobójstwo klimatyczne — największa powszechna kradzież majątku czasów pokoju — niepotrzebna już żadna wojna.
— Zaprzedani przez swoje elity polityczne mieszkańcy unijnych kolonii wewnętrznych Mitteleuropy będą płacić swoim panom u Niemca i Francuza za „zielone odpusty” po cenach jednostronnie i całkiem dowolnie przez nich ustalanych — czyli sami tym samym (w sposób dobrze znany z historii) popadając w nieodwracalnie trwałą nędzę i zacofanie (klasyczna polityka kolonialna względem Indian, Murzynów [wg dyrektyw neomarksistowskiej Rady Języka Polskiego: Czarnuchów] i Aborygenów).
● Uruchomienia likwidującego suwerenność państw prawa do bezpośredniego wyciskania dodatkowych podatków z unioobywateli przez niemieckie kierownictwo UE na utrzymanie EuroWehrmachtu na wojnę z guberniami niepokornymi wobec niemieckiej centrali.
● Nawet wewnątrzunijne transfery budżetowe przedstawione jako deszcz złota prosto do kieszeni zszokowanych swoim szczęściem uniopoddanych — zamiast realistycznie: jako przymusowy powrotny zakup niemieckich i francuskich technologii oraz usług; realizowanej przez Niemcy eksterminacji etnicznej; totalitarnie narzucanego przymusu realizacji oderwanych od rzeczywistości neomarksistowskich ideologii uruchamiających nieunikniony rozkład społeczny. Reszta na rozrost i do rozkradzenia przez pasożytniczą kastę urzędniczą.
Zrównoważony upadek niemieckiej UE: Finis Europa.
.
— „To nie kryzys. To rezultat.”
Stefan Kisielewski
.
▌▌Dzisiejsza Unia to wielka zmowa krajowych pasożytniczych kast biurokratycznych swoich krajów w odgrywaniu umówionych ról „dobrego” i „złego” policjanta — sami budują tę nienaruszalną unijną arystokrację, ale przed wykorzystywanymi przez siebie społeczeństwami mogą grać komedię: — „My cały czas jak lwy walczymy o wasze! To tylko ta zła Unia nam nie pozwala!”
UE jako współpracujące ze sobą państwa narodowe („Europa ojczyzn”) już upadła. To jej zgliszcza są budulcem dla neomarksistowskich ruchów politycznych. Czego można spodziewać się po zjednoczeniu na warunkach kolonialnych?
Dlatego jeśli sami nie pokonamy skutecznie pasożytującej na nas kasty, to żadna unia nam w tym nie pomoże.
.
Niemniej jednak dzięki Brexitowi Wielka Brytania może stać się jądrem kondensacji nowej, nieniemieckiej unii wolnej Europy. Przykładowe założenia nowej Unii 2.0:
● Strefa PRAWDZIWEJ wolności, PRAWDZIWEJ różnorodności, PRAWDZIWIE wolnego handlu i wspólny obszar celny.
● Niemiecka polityka przymusowego samobójstwa klimatycznego (oraz innych unijnych przymusowych samobójstw, np. niemieckiej eksterminacji etnicznej nielegalnym multi-kulti na przymusowe rozmnażanie) — wyłącznie do wewnętrznej decyzji państw członkowskich.
● Transfery wewnętrzne Unii 2.0 prosto do budżetu państwa — bez narzucania jakichkolwiek warunków wstępnych, polityk i zakupów zewnętrznych — po prostu jesteś z nami w unii, tak się umówiliśmy i koniec tematu. Praktyczny koniec budżetu UE, a tym bardziej nowych unijnych podatków nakładanych na uniopoddanych.
● Przywracanie kontroli na granicach państw upadłych Strefy Schengen 2.0 (niekontrolowany napływ nielegalnej migracji) — głosowanie wewnętrzne Strefy Schengen 2.0 ze wzmocnieniem głosu państw granicznych.
● Likwidacja formowanej właśnie dywizji Frontexu i wszelkich form EuroWehrmachtu pod jakąkolwiek inną nazwą (choćby „Ludowego komisarza ds. walki z podróbkami”).
● Likwidacja antydemokratycznej fikcji mordującej Unię pt. „Parlament Europejski” — delegacje parlamentarne głosujące w ramach kraju, a decyzje spływające już jako decyzja państwa członkowskiego i wg zasady podziału głosów wewnątrz Unii 2.0.
● Prawo do wyrzucania z Unii 2.0 (nie natychmiast i nie większością 50% głosów, ale zamiast etatystycznego grillowania nieustanną lawiną sankcji i opresji przez bezkarną unijną arystokrację biurokratyczną [co — poprzez swoją antydemokratyczność — skutecznie rozsadza obecną UE]).
● Oprócz już stosowanej „spłaszczonej” struktury siły głosu dodatkowa zasada: najsilniejszy kraj zawsze i we wszystkim spada do pozycji równej drugiemu w kolejności (bo i tak ma swoje niewymierne przewagi negocjacyjne, a przy okazji gotowa jedyna możliwa recepta na ew. przyjęcie Turcji, a i ograniczenie dzisiejszej dewastacji Unii przez wciąż postnazistowskie Niemcy).
.
Daj spokój z tą unią 2.0! Raz, że gdyby unia padła nawet jutro to i tak państwa musiałyby wziąć ze 30 lat na odpoczynek od idei paneuropejskich. Ale czasu nie ma. Dlatego dwa, Europa jest tak kompletnie f…ed up że nie będzie żadnej drugiej szansy. Kalifaty brandenburski i paryski wprowadzą własne porządki i posprzątają po „europejskiej cywilizacji”… 🙁
▌▌Najprostsza Unia 2.0 to po prostu strefa wolnego handlu. O co tym łatwiej, gdyby jądrem jej kondensacji miała zostać bardziej wolnorynkowo nastawiona Wielka Brytania (+ ew. Skandynawia i Holandia), niż kolejny raz przegrane Niemcy ze swoim etatyzmem na wojskową modłę.
W tym układzie każdy od nowa wychodzi z poziomu zero, a więc każdy na własną rękę musiałby sobie radzić ze skutkami dopuszczenia u siebie do władzy zideologizowanej lewicy, w tym z terroryzmem multi-kulti.
.
▌▌BTW: Czytelnicy mogą tego już nie pamiętać, tymczasem mnie przypomniał się być może idealny, choć XIX-wieczny przykład dla brutalnie forsowanego przez Niemcy programu Green Steal z kupowaniem przez skolonizowane gubernie „zielonych odpustów” po doraźnie ustalanych przez Francję i Niemcy cenach.
Otóż Wielka Brytania zaproponowała skolonizowanym przez siebie Indiom, by kupowały swoją własną sól po ustalonych przez Brytyjczyków cenach. Trudno żyć bez soli, a że za łamanie „praworządnego” monopolu Brytanii groziły ostre kary (dziś zapowiadane przez wybrane przez PiS niemieckie kierownictwo UE) — Hindusi w złodziejskich cenach soli oddawali pasożytniczej kaście Brytyjczyków cały swój majątek.
Prawdziwa „praworządność” rodem z Ustaw Norymberskich…
.
▌▌Może warto dodać, że ówczesne Indie, to co najmniej dzisiejsze Indie, Bangladesz i Pakistan — półniewolniczo (za to „praworządnie”) pracujące na dobrobyt mieszkańców swojej stolicy.
Wystarczy głębiej sięgnąć do historii, by przykłady posypały się jak z rękawa. Np. tacy Haitańczycy pracowali półniewolniczo żyjąc za ochłap, a całą nadwyżkę pokornie oddając Francuzom na spłatę kredytu narzuconego im przez ówczesną francuską Komisję Europejską (inaczej reagowała francuska flota [koszt egzekucji doliczając do rachunku])… przez grubo ponad 100 lat! Idealny, bo samonakręcający się interes kolonialny!
.
▌▌Tak też i dziś francusko-niemiecka centrala narzuca swoim białym murzynom kupowanie u siebie „zielonych odpustów” — nic, że mieszkańcy „praworządnie” skolonizowanych guberni (przez swoje sprzedajne elity polityczne) zlikwidują przemysł, gospodarkę, a jak widać nawet rolnictwo — grunt, że już nigdy nie wybiją się na wolność, półniewolniczo płacąc narzucane ciężary swoim europejskim „praworządnym” panom z Niemiec i Francji…
.
Nie bardzo wiem o co chodzi ale mam pytanie. Co z Irlandią? Przecież to był główny atut Unii która groziła, że jak nie dojdą do porozumienia to Unia zamknie granicę między UK i Irlandią (Europą). To Brytole już się nie boją tego zamknięcia?
Musiała by postawić wojsko na granicy z Irlandią Północną, a to chyba nie jest technicznie wykonalne.
W UK mało kto rozmawia o Brexicie – temat 1 w mediach to „plaga stulecia” a w prywatnych rozmowach to jak przez 6 miesięcy udało się przepchnąć olbrzymie ograniczenia w wolności osobistej i ogólną niechęć biznesów to gotówki (vs plastik). A BoJo to dobry jest jako spindoktor, a nie poważny polityk.
BoJo to dobry jest jako spindoktor, a nie poważny polityk.
Czy to nie czasem contradictio in terminis?
Dobry jako fasada żeby wygrać wybory, ale potem jednak potrzeba kogoś ze zmysłem strategicznym i znającego się na ludziach. Tego mu brakuje…