No więc brexit stał się faktem! UK wychodzi z euro kołchozu, i czyni to w sam raz na czas. Uniknie tym wciągnięcia w wiry jakie pozostawi za sobą tonący kadłub projektu EUropejskiego. Mimo wzmacniającego morale preptalku w mediach wyrwa jaką pozostawia w burcie EU wyjście Brytyjczyków jest ogromna. To nie, z całym szacunkiem, wyjście na przykład miniaturowej Litwy, której połowa obywateli i tak jest już zresztą w Londynie… 😉
Opuszcza unię wpływowe, przemysłowe mocarstwo, członek Commonwealthu i klubu atomowego, drugi wielkością płatnik do budżetu EU. Zostawia to euro kołchoz osłabiony i skonfundowany, z budżetem mniejszym o 15%. Brexit staje się nadzieją i precedensem dla innych pokazując że wyrwanie się z objęć euro kołchozu jest, mimo piętrzonych trudności, możliwe.
Funkcjonariusze euro kołchozu najwyraźniej do samego końca nie wierzyli że do brexitu dojdzie. Nic dziwnego że ich post-brexitowe wypowiedzi nie grzeszą sensem ani logiką. Jak widać, trzyletnia saga brexitu niczego ich nie nauczyła. Szczególnie obfite są żale jak to ciężko będzie teraz Brytyjczykom bez unii, i ile przez to stracą. A ile zyskają jako suwerenny naród bez garbu EU? Bez Verhofstadtów, Tusków i Timmermansów dyktujących im prawa? Bez Merkel sprowadzającej pół Afryki?
UK wychodzi z euro kołchozu nie dlatego że Brytyjczycy nie chcą handlu z kontynentem, szerokiej współpracy z EU czy dlatego że pragną nowych ceł. Opuszczają euro kołchoz ponieważ nie chcą być prowincją socjalistycznego, ponad narodowego imperium, opętanego paranoicznym pogłębianiem „integracji” i odbierającym prowincjom składowym coraz to dalsze prerogatywy suwerennych dawniej państw narodowych. W 1973 wchodzili do bloku wolnego handlu pod nazwą Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EEC). Nikomu się wówczas nawet nie śniło że świetnie prosperujący blok zdegeneruje się do ponad narodowego monstrum z własną konstytucją, prezydentem, bankiem centralnym, parlamentem, trybunałem sprawiedliwości a ostatnio przymierzającym się nawet do własnej armii.
Tym co otworzyło oczy wielu na to że euro kołchoz ewoluuje w kierunku anty-wolnościowym i anty-demokratycznym był epizod z konstytucją europejską. Blokowi wolnego handlu euro konstytucja potrzebna była jak psu piąta noga. Ludzie nie chcieli po prostu żyć w europejskim super państwie. W 2005 w ogólnonarodowych referendach odrzuciły ten pomysł Francja i Holandia. Po odrzuceniu także przez Irlandię gremia kierownicze unii zrezygnowały z dalszych referendów. Po pewnym czasie wtłoczyły w gardła społeczeństwom europejskim to co zamierzały ale już bez błaznowania z pytaniem ich o zdanie.
Dla Brytyjczyków szalę goryczy przelała jak się zdaje Angela Merkel otworzeniem granic unii na miliony murzyńskich „inżynierów i lekarzy” i bezceremonialne narzucanie potem ich przyjęcia prowincjom unijnym. Z ponadnarodowym tworem w Brukseli, kontrolowanym przez Niemcy, narzucającym obowiązkowe quotas „uchodźców” reszcie wzrost poparcia dla brexitu stał się nieuchronny.
Margaret Thatcher mówiła zawsze o „Europie ojczyzn” i o taką unię walczyła. Efektywnie kontrowała tym koterię krypto komunistów w Brukseli, którzy parli w kierunku innej unii. Jest nią wizja ponad narodowego państwa europejskiego, realizująca postulaty Manifestu Vantotene włoskiego komunisty Spinnelliego. To dzięki Margaret Thatcher idea „Europy ojczyzn” była w UK wciąż żywa i kiedy doszło co do czego, stała ona u źródeł decyzji o ogłoszeniu referendum narodowego. Świadectwem wysokiej kultury politycznej Brytyjczyków jest to że do referendum w sprawie brexitu w ogóle doszło, że mocno kontestowany wynik tego referendum utrzymano i że wolę społeczeństwa ostatecznie uszanowano. Chapeau bas.
Wbrew krakaniom remainerów post-brexit UK będzie sukcesem, a obawy o przerwanie więzi handlowych z kontynentem okażą się całkowicie nieuzasadnione. Wszystkie ważniejsze linki zostaną odtworzone w nowym układzie bo po prostu ich przerwanie nie leży w interesie żadnej ze stron. Z czasem okaże się że największym gambitem brytyjskim będzie prawdopodobnie utrata Ulsteru. Brexit przyczynić się może, innymi słowy, do zjednoczenia długo podzielonej wyspy. Trudno natomiast dać wiarę w secesję Szkocji, najnowszy fad sfrustowanych brexitem socjalistów w Brukseli. Czynnikiem decydującym okaże się tutaj restytucja zwierzchności terytorialnej UK nad znaczną morską strefą ekonomiczną, wyjętą spod jurysdykcji unijnej. Każdy kompromis w tej dziedzinie uwzględniać będzie interesy i aspiracje szkockie, na warunkach których Szkoci od EU nigdy nie dostaną.
Brexit nic nie da. Wielka Brytania sama stanowi centrum zidiocenia. Jej reżim niszczy społeczeństwo, wychodzą zarządzenia by nie zatrudniać białych, rodzice uciekają do Francji bo dzieci można odbierać już bez żadnych podstaw. Gdy czytam kurioza związane z „postępem”, to Brytyjczycy w nich zajmują poczesne miejsce.
„Z czasem okaże się że największym gambitem brytyjskim będzie prawdopodobnie utrata Ulsteru. Brexit przyczynić się może, innymi słowy, do zjednoczenia długo podzielonej wyspy. ”
Skąd te przypuszczenia?
Stąd że następuje subtelna zmiana w nastawieniu elektoratu Ulsteru a DUP traci popularność. Sądzę że unia tutaj nie odpuści i że sytuacja z granicą celną unia-UK sformułowana zostanie w traktacie tak aby stanowiła ciągły punkt tarć. To z czasem powinno faworyzować tendencje unifikacyjne, na zasadzie zasypania historycznych podziałów w imię odniesienia wspólnie korzyści ekonomicznych.
Dziękuję bardzo.
Ogladam raz po raz. Szkoda, ze to nie Duda 😉