Stalin w Brukseli

Szwajcarzy na barykadach

Jest na YT sztuka teatru TV Herbatka u Stalina wg Ronalda Harwooda, z doskonałym Januszem Gajosem w roli tytułowej. Zachodnia pożyteczna idiotka Lady Astor (J. Szczepkowska) pyta się go w czasie audencji: czy jest pan dyktatorem? Ja? Ależ skąd! W komunizmie rządzi lud, poprzez partię i jej biuro polityczne…

Pasuje to jak ulał do EU i jej kierowniczych gremiów. Czy na takiego Tuska ktoś demokratycznie głosował wybierając go do biura politycznego EU? Jawohl, Frau Merkel instalując go jednoosobowo jako niemieckiego dozorcę biznesu. Żadnego demokratycznego mandatu w tym nie było. A kto wybierał Junckera? Połączona trójka demokratów: Hollande, Cameron i Merkel, zapewne metodą kręcenia na podłodze pustej flaszki od whisky. Ciekawe czy Stalin wybierał członków biura politycznego partii w sposób materialnie się różniący… Może tylko rodzajem opróżnionej butelki. Mandat demokratyczny był w obu przypadkach taki sam, czyli żaden.

A jednak biuro polityczne EU faktycznie rządzi, wytykając, rozkazując i egzekwując. Nawet rząd kaczystowski, ujadający na Timmermansa z bezpiecznej odległości, w zwarciu z unią podkula ogon i zmienia przyjęte już przez parlament niezależnego ponoć państwa akty prawne. Święto stu lat odzyskania suwerenności? A kiedy święto jej utraty?

Tym większe uznanie trzeba mieć dla małej Szwajcarii która otoczona żywiołem unijnym ze wszystkich stron dokonuje piruetów dyplomatycznych tak aby zachowując swoją suwerenność nie polec jednocześnie pod walcem unijnego totalitaryzmu. Graniczy to miejscami z cudem.

Problem jaki Szwajcaria ma z unią jest taki sam jak UK i jak szereg innych krajów unijnych bojących się jednak do tego otwarcie przyznać. Problemem tym jest emanująca z Brukseli brutalna dyktatura, przypominająca bezwzględnością swój stalinowski pierwowzór.  Poprzez przyporządkowanie sobie kierowniczych gremiów niemieckich grupa neobolszewickich radykałów ma ambicje dyktowania reszcie jak ma żyć i jak ma się gospodarzyć.

Brexit i perspektywa opuszczenia unii przez UK spowodowała znaczne usztywnienie kursu Brukseli  wobec jeszcze nie całkiem ujarzmionych.  Świadczy o tym nowa strategia „nic nie jest załatwione zanim wszystko nie będzie załatwione”. Oznacza to łączenie niepowiązanych ze sobą rzeczy w jeden pakiet i zmuszanie przeciwnika do zaakceptowania całości.  Wykorzystując Brexit Bruksela chce narzucić ten model także Szwajcarii, zastępując  sieć obecnych umów bilateralnych tak zwanym „układem ramowym”.

Punktem spornym jest nie tyle treść  tych umów co wciskana Szwajcarom w gardło przez biuro polityczne w Brukseli zasada automatycznego przyjmowania praw przez nie stanowionych. Cel tego jest jasny – obejście tej źrenicy oka szwajcarskiej suwerenności jaką stanowi ich model demokracji bezpośredniej i konsultacji społeczeństwa w drodze referendum. To jednocześnie cierń w oku totalitarystów z Brukseli dla której obywatele kontrolujący w drodze referendum rząd,  i jeśli trzeba hamujący jego zbyt daleko idące zapędy,  są anatemą.  W odróżnieniu od Szwajcarów narody EU wpływ na wysyłane im do zatwierdzenia akty prawne mają mniej więcej taki jak rządzący lud radziecki miał na Stalina w czasie wielkich czystek lat 30-tych.

Model demokracji bezpośredniej, z obywatelem mającym autentyczny wpływ na rząd, dobrze służył krajowi od dawna.  Jego historyczną zasługą było między innymi zahamowanie obłędu establishmentu dążącego za wszelką cenę do anschlussu kraju przez powstającą EU. Szwajcarzy nie są unii przeciwni,  doceniają jej rolę,  płacą umówione składki  i biorą czynny udział w wielu unijnych programach. Pełniąca rolę wentyla bezpieczeństwa instytucja referendum pozwala jednak na aktywny nadzór obywatela nad tym co się dzieje i co ma zostać prawem kraju.  Szczególnym cierniem w oku rządzącej w Brukseli bolszewii  jest możliwość selektywnego odrzucenia w referendum niektórych jej pomysłów.  Są to zazwyczaj narzucane wasalom dyrektywy społeczne i obyczajowe,  nie mające z gospodarką czy z wolnym handlem wiele wspólnego.

I tak na przykład społeczeństwo szwajcarskie, którego i tak już blisko 25% stanowią obcy, nie chce poddać się kompletnie zalewowi imigrantów. Chęć pozostania gospodarzem w swoim własnym domu potwierdziło referendum z 2014 w którym obywatele opowiedzieli się za wprowadzeniem quotas. Rządowi nie pozostało nic innego jak zaimplementować wolę ludu. Systemy imigracyjnych quotas od dawna funkcjonują w wielu krajach,  jak choćby w Ameryce.  O tym jednak rządząca unią bolszewia nie chce słyszeć bo kłóci się to z jej  filozofią. W ramach tak zwanej unijnej „wolności przepływu ludzi” to nie państwa ale unijny Stalin w Brukseli decyduje kto ma być wpuszczony jako „ludź”, w jakiej liczbie i gdzie może się osiedlić wisząc na miejscowym socjalu. Żadnych limitów się nie przewiduje. Niewielkiemu, otwartemu i atrakcyjnemu póki co do życia krajowi jak Szwajcaria taki niekontrolowany napływ obcego kulturowo i etnicznie elementu grozi po prostu utratą tożsamości narodowej.  Być może nie przeszkadza to Niemcom i wariatce nimi rządzącej, ale Szwajcarom,  owszem,  przeszkadza. Dość tego mieli również Brytyjczycy co przesądziło o ich wyjściu z unii.

Aby zmusić opierających się Szwajcarów do uległości Bruksela posuwa się do otwartego szantażu. Od akceptacji „umowy ramowej” uzależnia porozumienie w szeregu innych, niepowiązanych ze sobą sprawach. I tak wprowadziła na przykład w zeszłym roku regulacje rynku finansowego, ujednolicając format informacji. Z tym akurat Szwajcarzy, którzy są  w Europie finansowym potentatem i dla których dostęp do rynków finansowych EU jest sprawą kluczową, nie mieli żadnego problemu. Chęć  skonformowania się  do nowych wymagań EU zadeklarowali od razu, a instytucje wyprodukowały też wymagane informacje dla inwestora w żądanym formacie (KIID).

I co robi Bruksela?  Ostentacyjnie sprawę przeciąga.   Widząc że kraj opiera się idei „porozumienia ramowego” efektywnie obchodzącego mechanizm referendum uznała że, owszem, szwajcarskie rynki finansowe są równoważne EU-ropejskim, ale tylko na okres 1 roku (do 12.18).    Mógłby ktoś zapytać co mają  wspólnego quotas na sprowadzanych milionami do EU murzyńskich „inżynierów i lekarzy” z KIID-ami na szwajcarskie securities? Yep, nie mają dokładnie nic wspólnego; jest to normalny szantaż. Jeśli nie poddacie się naszemu dyktatowi i nie będziecie automatycznie wprowadzać naszych dyrektyw w ramach „układu ramowego” to, wicie, rozumicie, od nowego roku możemy was nie wpuścić na nasze rynki finansowe… A jeśli wpuścimy to znowu może tylko na jakiś czas, po czym znowu sprawdzimy czy już  wam rura zmiekła.

——————————-

PS – Pochodną unijnego przeciagania liny są m.in.  trudności jakie inwestorzy w Polsce napotykają w dostępie do niektórych aktywów poza unijnych,   w tym ETF-ów szwajcarskich czy amerykańskich.  Trudności te nie są jednak powodowane bezpośrednimi nakazami czy zakazami z Brukseli.  Wiążą się one bardziej z nadgorliwością serwilizmem polskiego regulatora rynku KNF.   Na szczęście inwestorzy polscy mogą obejść je w sposób relatywnie prosty,  olewając polskiego maklera i przenosząc swój biznes gdzie indziej.

Pełny tekst dostępny abonentom TwoNuggets Newsletter.

15 thoughts on “Stalin w Brukseli

  1. Czy członkostwo w UE to sukces, a bycie poza UE to zniszczenie i marginalizacja? Tak może patrzeć tylko ten, kto myśli, że „poza UE nie ma życia”. Negocjują sobie, bo tak zakłada procedura odejścia. Muszą cos robić (przez te dwa lata), ale prawdopodobnie od początku było wiadomo, że po wyjściu z UE, UK będzie współpracowało z państwem UE na zasadach określonych przez ramowe umowy międzynarodowe. Taka współpraca dla UK jest może nawet wiele korzystniejsza niż współpraca oparta na jakimś wiązaniu się z UE nowymi dziwacznymi traktatami. UK ma swoją unię – Brytyjską Wspólnotę Narodów (to jest ponad 50 różnych państw). Poukłada sobie też kontakty z Azją, Amerykami, Rosją i co tam jeszcze jest po swojemu, bez oglądania się na unijne ograniczenia.

  2. Powiem tylko tyle. W 1989 roku zmieniliśmy tylko Wielkiego Brata. Na gorszego! O żadnej wolności ani demokracji mowy nie ma i być nie może. Niestety, nie dociera to nawet do tzw. wykszałciuchów

  3. …no tak ale dla ludzi mieszkających w PL groźniejsze sa rządy krajowych socjalistów niż brukselskich bo np vat bruksela wymaga na poziomie 15% a w PL jest 23% + wysokie opodatkowanie pracy /zus pracownika+zus pracodawcy/ +akcyza na samochody powyżej 2000dm^3 18,6%! /podobno tego nie ma nigdzie na świecie/ + najniższa/na świecie/ kwota wolna od podatku 3091zł !!…..itd

    oczywiście ten cały bajzel utrzymują kocmołuchy/gównojady harujący bez refleksji od rana do wieczora i kupująca drogie gadźety, modne ciuchy czy nowe samochody nie mając możliwości odliczenia w całości haraczu vat 23%….oraz osoby które uciułane papierki/oszczędności zanoszą/przelewają dobrowolnie do tzw banku/skoku na lokate 1-2%/na rok a tzw bank/skok udziela pożyczek na minimum 10-13%/rok – ot wiedza tajemna

    1. Dodać jeszcze że EU jeździ po narodzie jak po burej suce poniżając go i wyzywając od faszystów a ten ciągle pozostaje najbardziej pro-unijny ze wszystkich zaklinając się że o Polexicie nie myśli. Kłopot w tym że raczej nie myśli w ogóle… 😉

      1. To może oznaczać, że większość Polaków nie chcą takiego państwa. Zresztą, trudno się dziwić, bo kto chciałby być obywatelem biednego państwa, w którym przez własnych polskich polityków jest skubany gorzej niż jako gastarbaiter np.w Wielkiej Brytanii.

  4. Odkąd istnieją państwa, nigdy nie było i nie będzie w pełni wolnego rynku. Gospodarka była, jest i będzie narzędziem polityki.

  5. Ta cała Unia to nic innego, tylko odrodzenie starej idei Towarzyszy w nowoczesnym wydaniu. Kolorek zmienił się z czerwonego na niebieski, zamiast sierpa dodano gwiazdki, zamiast formalnych nacisków pod lufami i okiem NKWD mamy nieformalne naciski finansowe + ścisłe regulacje prawne. Działać ma to w teorii lepiej – bo kto się odważy łeb podnieść będzie zwyzywany od nazistów, oszołomów i niepotrafiącego się dostosować do ogółu.
    Za 20 lat kraje takie jak Szwecja czy Francja mogą być przeszłością. Płonącą przeszłością. Nie potrafię zrozumieć, jak dumne kiedyś narody, które ustawiały wszystko pod swoje dyktando, tak zeszły na psy.
    Co do naszego kochanego grajdołka, to Polak pomimo natury przekornej i hardej (nikt nam nie będzie mówić co mamy robić) to są na tyle podzieleni (stara rzymska zasada – dziel i rządź, a znaleźć i rozreklamować tzw. „podziały” jest bardzo łatwo teraz), to mogą rozgrywać lud jak marionetki. Wciąż wierzę jednak w mądrość ludową, która w momencie wystąpienia godziny „W” będzie wiedziała jak się ewakuować z tego tworu poleninowskiego, rządzonego przez grupy bildelbergów i dom Rotshildów. Musi jednak coś tąpnąć, żeby inne kraje zrozumiały, że coś jest nie tak.

    1. A Manifest Komunistyczny zastąpiony Manifestem z Ventotene.
      Gwiazdy przynajmniej mają stary, znajomy kolor.

    2. Towarzysze bardzo późno zrozumieli swoją własną teorię marszu przez instytucje. Jeśli w stalinowskiej rosji czy w PRL ktoś przeciwstawiał się władzy, był bohaterem, walczącym z nimi. Było my vs oni.
      Dzisiaj każdy, kto się nie zgadza, to jak piszesz oszołom. Skrajna prawica. Far right. Nazista i faszysta (w jednym, bez zrozumienia, że to akurat była lewica ;). Konserwa, która niedługo wymrze. Której zarzucić można brak tolerancji, efektywnie wykluczając ją ze społeczeństwa. Jeśli nam nie pasuje wolność słowa, to nazwiemy poglądy, które się nam nie podobają 'hate speech’ i pozamiatane. Cenzura nagle jest dobra.
      Wystarczyło sobie wychować odpowiednich ludzi i sami komunizm wprowadzą.

  6. „Politykę miłości” jak również unijne umiłowanie demokracji i wolności widać w pełni po negocjacjach z Wielką Brytanią w sprawie Brexitu. Żadnego aksamitnego rozwodu, bez robienia brytolom problemów, chcecie to idźcie, interesy możemy robić razem dalej, a nie chcecie się politycznie integrować, to wasza sprawa. O nie, to by było za piękne. Najpierw demonstracyjne czołganie brytyjskiej premier, nawet przez naszego „króla Europy”, potem problemy na każdym etapie negocjacji, by dać przykład kolejnym chętnym do secesji, co ich czeka, jakby mieli podobne pomysły w przyszłości.

    1. Tak, chodzi o odstręczenie chętnych przez pokazanie że nie warto. Szwajcarski status był czymś jedynym w sobie i nie bardzo nadawał się do replikacji, poza tym zdecydowanie nie służył by odstraszaniu lecz wręcz przeciwnie…

      Rozgrywka ciekawa będzie do samego końca. Szwajcarzy przygotowują „opcję nuklearną” na wypadek twardego wyjścia, coś czego implikacji EU prawdopodobnie nie docenia…

      1. A najlepsze ze Niemcy sami sprowokowali Brexit(puszczajac tuz przed referendum plotki o przyjeciu Turcji do Uni)-nie ma to jak wykopac hamulcowego a potem go zniszczyc i zmarginalizowac w „negocjacjach”.Wielka wygrana Niemiec i zeby nie Trump teraz to by Niemcy juz kompletnie zdominowali Europe.Ale tak wlasnie dzialaja „staliny” i „hitlery”-staly modus operandi.Na szczescie to juz sie sypie-gospodarka nakazowa nigdy nie dziala.

  7. Połączona trójka demokratów: Hollande, Cameron i Merkel, zapewne metodą kręcenia na podłodze pustej flaszki od whisky.

    Raczej przez pomiar grubosci teczki z „hakami” posiadanymi na poszczegolnych kandydatow 😉

Comments are closed.