Banki szwajcarskie na zielonej wyspie

czyli jak przyciągnąć jobs

 

Polacy w poszukiwaniu jobs wyjeżdżają na zachód. Zachodnie jobs natomiast w poszukiwaniu Polaków wyjeżdżają na wschód. Czym się ta gra w chowanego zakończy zobaczymy.  Odgrzewa ona w każdym razie starą dyskusję czy lepiej mieć tani pieniądz i jobs czy też drogi pieniądz bez jobs.

Narzekanie na słabą walutę i niskie płace jest w Polsce powszechne. W Szwajcarii odwrotnie, narzeka się głównie na walutę zbyt silną która wystrasza turystów i komplikuje życie eksporterom. Na wysoko płatne jobs jeszcze się wprawdzie nie narzeka  ale jak ich zacznie ubywać to narzekania pewnie przybędzie. A czemu miałoby ubywać jobs? Ponieważ przy uwolnionym od pega do euro franku, mocnym jak tur,  szwajcarskie jobs w szyku zwartym odmaszerowują w kierunku miejsc gdzie taniej.

Przyciśnięte drogim frankiem bankowe giganty szwajcarskie UBS i Credit Suisse poszukują na przykład obniżki kosztów operacyjnych w offshoringu na wschód. Z byle lunchem w Zurychu  podchodzącym teraz pod CHF40  nawet bogate banki nie nadążają w płaceniu personelowi wysokich pensji umożliwiających taką rozpustę. Z drugiej strony w wielu przypadkach nie ma potrzeby trzymania wysoko opłacanego personelu w centrali. Podobną pracę wykonać może z powodzeniem personel w każdym innym kraju poza Szwajcarią, w tym w krajach wschodnio europejskich za niewielką jedynie część pensji na Bahnhofstrasse.ubs_wroclaw

Z braku pod ręką  najbardziej nadających się do działalności „offshore” wysp Szwajcarzy najwidoczniej wybrali „zieloną wyspę” Tuska i tam ciągną ze swoimi jobs. Beneficjentem tańszego złotego i niższych płac będą  w szczególności dwa klasowe miasta Polski – Kraków i Wrocław,  którym przybędą setki nowych miejsc pracy. Donosi o tym Reuters:

Bank oszczędza na tym krocie” – powiedział pracownik centrum offshoringu Credit Suisse’s we Wrocławiu. [hmm, nawet o tym nie wiedzieliśmy – przyp. cynik9]. „Płaca za podobną job jest [tu] przynajmniej dwukrotnie niższa niż w Londynie”, dodał anonimowo,  nie będąc autoryzowany rozmawiać z mediami. „Mamy tu 3,000 ludzi i słyszę że mamy to zwiększyć do około 5,000 …. IT, HR, operacje i procesowanie zamówień mają zostać przesunięte do Wrocławia, głównie z Londynu i Zurychu.”

Niepotwierdzone informacje z Zurychu wskazują że także USB przymierza się do otwarcia we Wrocławiu „new business solution centre”. Jak się wygadał szef agencji rozwoju miasta rozważane jest miejsce w centrum („city-centre location”). No i bardzo dobrze. Byle tylko nie przechrzcili Placu Solnego na Paradeplatz…

W końcu zeszłego roku, jeszcze przez usunięciem pega do euro i skokową aprecjacją franka, UBS dodał także 500 jobs do swojego centrum operacyjnego w Krakowie, które liczy obecnie już 1300 zatrudnionych. Dodatkowo 700 pracuje na kontrakty. O tym, wstyd przyznać, także nie wiedzieliśmy. Za to teraz rozumiemy lepiej  czemu Swiss inauguruje od maja połączenie bezpośrednie Zurych – Kraków!

W kraju 700 tysięcy hipotek frankowych oba szwajcarskie giganty bankowe czuć się muszą jak u siebie w domu…  😉

Ze swojej strony zasugerujemy UBS jedno specyficzne „new business solution”  na Polskę.   Mianowicie aby obok eksploatacji tańszej siły roboczej bank udostępnił przy okazji klientom w kraju swoje fundusze inwestycyjne, w tym szczególnie linię popularnych ETF-ów indeksowych.  Podejrzewamy że jest to kwestia uzyskania wymaganych zezwoleń i  marketingowego uaktywnienia się,  choć pewnie na rynku na którym UBS zapewne zbytnio nie zależy.  Polscy inwestorzy jednak, w tym czytelnicy TwoNuggets Newsletter, byliby dozgonnie wdzięczni.   Mogliby o tyle taniej realizować swoje strategie inwestycyjne,   bez obecnego przepłacania mafii koncesjonowanych polskich TFI’s.

 

.

178 thoughts on “Banki szwajcarskie na zielonej wyspie

    1. tak zaczyna się urodzaj na informacje: Kierownictwo HSBC przeprasza prowadzone za praktyki „nie do przyjęcia” – oszustwa podatkowe
      https://news.xinhuanet.com/english/europe/europe/2015-02/26/c_134018184.htm
      słynny producent mielonych z bułką ma duży problem.ze wschodnich bantustanów europy wyprowadził niezłą kasę.ten koncern znany z bezwzględnego wyzysku pracujących w nim ludzi jest oskarżony o oszustwa podatkowe w Europie na kwotę 1 mld €.
      https://www.reuters.com/article/2015/02/25/us-mcdonalds-tax-idUSKBN0LT15H20150225

  1. „Sprawiedliwości stawia największym bankom świata poważne zarzuty” Obserwuję tą wiadomość i pod czaszką mi się nie mieści na razie co to za zagrywka? Cosik komuś spadło na głowę albo na stopę? Nie to jest zagrywka, ale do czego? Przecież niemowlę nawet wie jak to śmierdzi. Ale może oni tylko perfum chcą na to aplikować? Jedno jest pewne że do puki „click money” mają siłę to w kasynie nic się nie zmieni.

    1. i tu jesteś w błędzie. machlojki banksterów zaczynają wychodzić na światło dzienne i to te grubsze przekrety. jężeli będziesz w brytanii rozgladnij się dookoła może znajdziesz gdzie wokół siebie kilka ton złota.
      własnie Bank Anglii przyznał,że duża część złota Austrii IS GONE
      https://www.silverdoctors.com/breaking-bank-of-england-admits-large-portion-of-austrias-gold-is-gone
      domyslasz się ile i jak bardzo dużo kosztowało to banksterów by stwiedzić, że zlotko sie rozpłyneło w szarej mgle.
      dobrowolnie tego by nie powiedzieli.tak panowie i panie od 2009 roku, 56% rezerw złota Austrii „zdeponowanych” w Banku Anglii Austrii istnieje fizycznie. boję się zapytać czy polskie złoto zdeponowane w Banku Angli też jest juz tylko fatamorganą a europejski terroryzm i wojenne larum z rosją sa tylko parawanem mającym skrywać fizyczną złotą czarną dziurę. chiny lubią każdą ilość złota

  2. ropoczoł sie nowy etap gry walutowej:
    David Kelly, główny globalny strateg JPMorgan powiedział w dzisejszym wywiadzie dla Bloomberga,
    https://www.bloomberg.com/news/videos/2015-02-24/greece-can-never-pay-this-money-back-david-kelly
    cytuję: „Nie oszukujmy nikogo. Grecja nigdy nie będzie w stanie spłacić długów, biorąc pod uwagę stan greckiej gospodarki oraz wielkość długu publicznego” jedyną szansą dla Grecji jest wyjście z euro
    Do tej pory około 70% zadłużenia Grecji jest rozdzielone pomiędzy Europejskim Bankiem Centralnym i Międzynarodowym Funduszuem Walutowym. Tak więc, można powiedzieć, że potencjalne ryzyko niewykonania obligacji rządowych Grecji, nie jest już problemem dla prywatnych firm finansowych.”

    1. pamiętaj że Republika południowej Afryki należy BRICS. do BRICS należny Rosja której gospodarkę próbuje się zniszczyć sankcjami i Brazylia w której w zeszłym roku próbowano zrobić przewrót wojskowy. ot takie globalne zabawy w dominację paru obłąkanych ludzi uważających się za zbawicieli ludzkości.
      jutro po noworocznej przerwie zacznie działać giełda złota w Szanghaju tam obraca się prawdziwym złotem a nie jak na londyńskiej papierowym. złotko odbije się do góry.
      pojawia się nowa dosyć zaskakująca informacja:Amerykański Departament Sprawiedliwości stawia największym bankom świata poważne zarzuty.Takie banki jak Deutsche Bank, Barclays czy JP Morgan Chase miały manipulować cenami na rynkach surowców. Głównie chodzi o złoto i srebro.
      https://www.wsj.com/articles/big-banks-face-scrutiny-over-pricing-of-metals-1424744801
      niewątpliwie odkrywcze. po tylu latach. zapewne zapowiedz na Śledztwa jest zemstą w rodzinie za rozpoczęcie skubania złotych kurczaków
      Największe amerykańskie banki JPMorgan Chase, Citigroup, HSBC, Deutsche Bank i Bank of America ostrzegły klientów – fundusze hedgingowe, firmy ubezpieczeniowe i inne banki, że powierzone im ich lokaty,są nieopłacalne i wprowadzają opłaty za depozyty w wysokości 0,2% w skali roku.
      https://www.wsj.com/articles/j-p-morgan-expects-to-reduce-up-to-100-billion-in-certain-deposits-1424785892
      z innego podwórka taki przykład dla naszego sejmu i senatu:
      Posłowie wszystkich klubów parlamentarnych poparli propozycję marszałka Rosyjskiej Dumy Państwowej Siergieja Naryszkin, o obniżeniu swoich wynagrodzeń w ramach optymalizacji budżetu rosyjskiego rządu. do 35%.
      https://www.sott.net/article/293011-Russian-MPs-support-their-own-wage-cuts-as-anti-crisis-measure

  3. „Szef Rady Europejskiej Donald Tusk poparł w Kijowie nasilenie sankcji”
    Polacy przed nami proste zadanie, zapobiegające postawienia Polski w tragicznej sytuacji, oto ono: Pogonić Tuska! Z Polski, odłączyć Komorowskiego, klauna Sikorskiego i gościa niedużego wzrostu. Oni naprawę nie wróżą nic dobrego dla naszego kraju. A musimy pamiętać że sytuacja i napięcia światowe dopiero się zaczynają nasilać. O nich nie można wyrazić się nawet że to są fanatycy, Oni są ( w tym miejscu każdy wyraża swoją opinie). Pamiętajmy „Siedem lat chudych” kolejne wypada na wczesną jesień 2015. Żydzi już zwołują swoich aby wracali do Izraela. My się nie musimy zbroić i bać Putina. Putin to nie Idiota, tak jak gołodupce z barakolandu. Z Putinem trzeba żyć w dyplomatycznej zgodzie.

    1. masz rację. naszymi prawdziwymi wrogiem nie jest Rosja tylko bezwzględni łupieżczy i oprawcy z brukselskiego Komitetu Centralnego i ich usłużni dozorcy pilnujący nas w tym kraju. nazwy ani programy partii nie mają znaczenia to puste slogany liczy się funkcja obozowego kapo której przejawy wymieniłeś.
      wstyd mi za bredzącego Komorwskiego on naprawdę chce wysłać tysiące polaków w „misji pokojowej” na rzez. pal diabli 600 najemników w polski i litwy, których zwłoki przyjęła litościwa rosyjska ziemia oni pojechali tam z chciwości lub dla samej przyjemności polowania na ludzi.
      teraz Komorowski i jego łotry kombinuje jakby tu odwiesić dotychczas zawieszoną zasadniczą służbę wojskową i faktycznie poprzez skierowanie bezbronnej polskiej armii rekrutów na pewną rzeż. taki gość powinien zanalezć wyspecjalizowaną opiekę w szpitalu bez klamek. depopulacja poprzez wojenne wyniszczenie ludności Ukrainy.
      tylko w okresie od 20 stycznia do 21.02.15 zistało zabitych 4tyś żołnierzy ukraińskich i 6,5tys rannych, cywilne ofiary to 1,5tys zabitych. w/g niemieckiego wywiadu od zamachu stanu i przejęcia władzy przez banderowską juntę zginęło 50tyś ludzi.dotychczas państwo polskie na nasz koszt prowadzi wojnę ekonomiczną z Rosją (sankcje) – nasze straty – 1,5 mld euro i aktywnie pomagają w prowadzeniu wojenny wydatki 600 mln euro.
      przejście do fazy militarnej podniesie koszty tysiącktonie doprowadzając do tak oczekiwanej przez KC w Brukseli depopulacji ludności polski, masowej panicznej emigracji i pełnej ekonomicznej ruiny gospodarczej tak jak na Ukrainie gdzie rok temu dolar kosztował 8 hrywien obecnie 32 hrywny i jest to kurs oficjalny nie kantorowy
      pilnujący nas dozorcy zarobią wielkie pieniądze na prowadzeniu wojny (szacuje się że Poroszenko i inni oligarchowie zarobili na prowadzeniu wojny od daty przewrotu wojskowego 8 mld dolarów). straty, nieszczęścia, kalectwa, zniszczona infrastruktura nie mają dla nich znaczenia. funkcjonowanie prywatnych batalionów tzw. „prawego sektora” w sposób jawny finansowane jest z dochodów handlem narkotykami w Rosji.
      dla nas ważnym problemem jest to że pogonieni z dotychczasowych żerowisk tzw.”oligarchowie” szukają nowych w naszym kraju.
      ten proces się staje się widoczny, choćby poprzez rodzinne powiązania pani premier, która jawnie ostatnio związała się z szykanowaniem pana profesora Pazia za publikacje dotyczącą zbrodni wołyńskiej 72 lata temu. Jej namaszczenie na premiera wynikał tylko faktu, że gwarantowała kontynuację prowadzenia wojny na Ukrainie, która przygotował i zainicjował rząd Tuska.

      szykuje się następny skandal który pokazuje czym faktycznie jest należność do struktury zwanej euro łagrem. niedzielne wydanie https://www.ft.com/intl/cms/s/0/3910c846-b908-11e4-b8e6-00144feab7de.html#axzz3SYLtaVlf
      publikuje intencje biura centralnego KC w Brukseli wobec planu budowy elektrowni jądrowej na Węgrzech. ponieważ zbliżenie węgiersko – rosyjskie nie jest na rękę USA nakazał swoim marionetkom w Brukseli zniszczyć tę współprace przy pomocy każdych dostępnych środków.
      Dwie agencje europejskie studiują porozumienie rosyjsko-węgierskie. Wszystkie umowy na dostawę paliwa jądrowego dla państw członkowskich UE muszą otrzymać zgodę Euratomu. Z kolei eksperci z Komisji Europejskiej prowadzą postępowanie antymonopolowe dotyczące „subsydiów rządowych i badania zgodności z prawem zamówień udzielonych” Rosatomowi i jej podmiotom powiązanym bez przetargu.”
      w przypadku ustalenia „ewentualnego naruszenia prawa UE”:
      „na początku” Budapeszt zostanie zobowiązany do ” negocjowania z Brukselą można udziału w formalnym postępowaniu wyjaśniającym.”
      w przypadku dalszej samodzielności Budapesztu pojawią się ” wygórowane kary”.

    2. same dobre wieści:
      -Rosyjska Federalna Służba Nadzoru Ochrony Praw Konsumentów zwaiesiła eksport z Polski nabiału od 20.02.15. coś skażony.
      -banderowska armia od 12 stycznia do 20 lutego 2015 starciła łącznie 10940 zabitych i rannych (4110 zabitych) w niewoli 1178 więźniów. zniszczono: 299 czołgów, 38 ACS, 4 2S7 „Pion”,3 ACS „Akacja”; 3 ACS „goździk”; BMP 151; 115 transporterów opancerzonych; 24 MLRS „Grad”; 1 MLRS „Smerch”; 205 działa (haubice D-30, itd.); 36 120-mm moździerze; ZSU-23-2 16, 6 MT-LB; BRDM 2; 4 BMD; 290 pojazdów.tak uczcono rocznicę likwidacji kotła stalingradzkiego
      zgadnijcie która armia bedzie nastepna?
      -W Niemczech, po raz pierwszy w okresie powojennym ukaże się książka Adolfa Hitlera „Mein Kampf”. Publikacja będzie w księgarniach na styczeń 2016 r.
      Data ta nie została wybrana przypadkowo. W maju 2015 jest 70 rocznica śmierci autora, artysty i filozofa, którego doprowadzili do samobójstwa niegrzeczni i ignoranci, którzy przybyli ze wschodu, bez szacunku dla kultury europejskiej. Zgodnie z prawem niemieckim, po upływie 70 lat po śmierci autora stają się nieważne prawa autorskie, własność wydawnictwa narodowosocjalistycznego „Franz Eher Verlag”, przestanie istnieć w tym samym czasie.Prawowitym spadkobiercą tego wydawnictwa staje Bawaria, która opublikuje książkę.
      https://www.focus.de/wissen/mensch/geschichte/nationalsozialismus/tid-24855/neuauflage-hitlers-verbotene-hetzschrift-mein-kampf_aid_706075.html

      1. tego nie powie reżimowa telewizja.prawdziwa skala strat w wojnie domowej na terytorium b. ukrainy od 3.04.14 do 15.02.15r:
        zabitych 25718 wojskowych oraz członków wojskowych i paramilitarnych ukraińskich służb bezpieczeństwa.
        z tego
        -3729 bojowników „Right Sektora” i z 30 specjalnych batalionów najemników z oligarchy Igora Kołomojskiego „Dniepr” i „Azowski”, „Aydar”, według informacji operacyjnych zwłoki zostały usunięte w Dniepropietrowsku spalone w miejscowym krematorium, lub pochowane w miejscu po zgonie.
        13.862 żołnierzy ukraińskiej armii
        -4623 członków MUP od liczby m N. „Gwardia Narodowa w ramach”
        -379 funkcjonariuszy SBU Ukrainy
        -249 funkcjonariuszy Służby Granicznej Ukrainy

        najemnicy obcokrajowcy:

        – 88 pracowników CIA, FBI, DIA amerykańskich sił specjalnych
        – 737 osób z Polski PMC «ASBS Othago», amerykański PMC Academi (do 2009 roku znanego jako Blackwater) i jej „córki» Greystone
        – Innych rodzajów sił zbrojnych Ukrainy – 1781 osób.
        Ranni:

        52.804 osób, w tym żołnierze APU, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Gwardii Narodowej, terbatalonów, batalionów „prawego sektora, GPS, policja.

        jeńcy lub zaginieni:
        SBU – 524 osób.
        Gwardia Narodowa – 2009 osób
        Najemnicy obce – 537 osób.
        inne kategorie – 1352 osób.
        Liczba dezerterów 13.900 pochodzących z obszaru całej Ukrainy
        Po szczegółowe informacje o ilości zdobytego i zniszczonego wyposażenia zapraszam
        https://www.e-news.su/in-ukraine/48248-svodka-obschih-poter-ukrainy.html
        tam łapki tuskowej propagandy nie sięgają.
        skala strat daje pojęcie o klęsce armii banderowskiej junty.
        Valcman Poroszenko nawołuje o wojsko z polski po to by w jego beznadziejnej wojnie z Rosją tysiącami umierały polskie dzieci za obłąkaną banderowska utopię

        1. Jest mocno watpliwe, aby którakolwiek ze stron konfliktu dysponowała tak szczegółowymi statysytkami.
          A Polskie dzieci nie będą umierać nawet za „własny” (?) kraj – spokojna Twoja rozczochrana 😀

  4. Co to jest w ogóle „jobs” piszecie takim językiem, że nie rozumiem….

    ———-
    MODERACJA: Czytelnik ma rację… „jobs” to miejsca pracy po angielsku co ze względu na skrótową formę i jej powszechnią znajomość jakoś tutaj lepiej pasowało. Wątek lingwistyczny jest jednak EOT.

  5. Podchodzi Grek do bankomatu aby podjąć pieniądze, a tam na ekranie pojawia mu się Angela Merkel ze środkowym palcem do góry zamiast wypłaty kasiory. Hahaha

  6. Panie, Panowie czas odliczania rozpoczęty. w powietrzu czuć zmiany:
    https://www.silverdoctors.com/i-love-the-smell-of-economic-napalm-in-the-morning
    gospodarka zamorskiego kraju znajduje się w dużo gorszej sytuacji niż przedstawił w raporcie FED.na rynku petrodolara gigantyczna nadwyżka spodziewane przecena do 30 dol za baryłkę.
    Głębokie obniżenie ceny złota i napompowanie wartości dolara jest zabiegiem sztucznym liczonym na korzystne ściągniecie złota z rynku za pożyczone (zainwestowane w dolary) pieniądze zanim nastąpi oczekiwany
    pieniężny globalny reset. Przygotowanie do resetu pieniężnego zostało potwierdzone przez Zhou MingGeneral Manager of the Precious Metals Department at ICBC przez podczas Forum LBMA w Singapurze;
    Status dolara jako waluty międzynarodowej rezerwowej jest chwiejny, nowa konfiguracja waluty globalnej jest gotowa.
    https://www.silverdoctors.com/willem-middelkoop-a-new-gold-standard-in-the-making
    w Chinach mamy teraz święta Nowego Roku Księżycowego i giełda w Singapurze w tym czasie nie działa. otworzyło to trwające obecnie okno giełdzie londyńskiej do ataku na cenę złota.
    Pompowanie dolara ma niewątpliwą zaletę i cel. główni wierzyciele USA – Rosja i Chiny opychają rekordowa ilość amerykańskich bonów skarbowych:
    https://www.zerohedge.com/news/2015-02-18/russia-dumps-most-us-paper-ever-china-reduces-treasurys-holdings-january-2013-levels
    https://smart-lab.ru/blog/news/238144.php
    wyprzedaż garażowa rodowych sreber dolara trwa. mże jeszcze ktoś da więcej?

  7. robi się ciekawie
    Od grudnia 2014 Rosja ograniczyła inwestycje w amerykańskie papiery skarbowe o 38% Potwierdzają to wyniki badań Skarbu USA i Systemu Rezerwy Federalnej. Tempo spadku w grudniu 2014 gwałtownie wzrosło w porównaniu z listopadem 2014 i wyniosło 0,8 miliarda dolarów. W listopadzie wartość obligacji rządowych USA należących do Federacji Rosyjskiej wynosiła 108,1 miliardów dolarów. Pod koniec grudnia spadła do wyniósł tylko 86 miliardów dolarów dolarów.
    Inwestycje w papiery wartościowe w USA zmniejsza największy amerykański pożyczkodawca – Chiny. Inwestycje w tym kraju spadły w ciągu ostatnich czterech miesięcy o 25,8 miliardów dolarów.
    https://www.e-news.su/politics/47577-rossiya-sokratila-vlozheniya-v-gosobligacii-ssha-na-38.html
    zamienianie zarobionych zielonych w złoto jest już normą.
    teraz szykuje się coś większego w światowej gospodarce. 3 kraje: Chiny Indie i Rosja wzmacniają swoje systemy bankowe z rezerwami walutowymi:
    – 8.02.15 Indie zasilą kwotą 69,90 mld rupii (1.13 mld dol) dziewięć państwowych banków, w tym State Bank of India
    https://article.wn.com/view/2015/02/08/India_to_inject_11bn_into_nine_banks/
    – 17.02.15 Chiński bank centralny zasilił kwotą 500 mld juanów (równą 50 mld funtów) pięć największych banków państwowych
    https://www.bbc.com/news/business-29233753
    – 18 lutego 2015 Ministerstwo Finansów Rosji zaczęło konwersję walut z Funduszu Rezerwy w ilości równoważnej kwocie 500 mld rubli(równowartość 8 mld dol),Konwersja nie będzie prowadzona za pośrednictwem rynku forex, ale pieniądze będą ulokowane w rosyjskich bankach jako lokaty
    https://www.reuters.com/article/2015/02/18/russia-minfin-reserves-idUSR4N0QD05G20150218

    Juto rozmowy Eurogrupy z Grecją. Niemcy obawiają się mocno konsekwencji tego co ma się stać.
    https://www.bbc.com/news/business-31532755
    w obu przypadkach będzie to dla nich kosztowny problem.
    A tym czasem dzisiaj Premier Grecji Alexis Tsipras serdecznie powitał żołnierzy 18 Floty Republiki Ludowej Chin którzy przypłynęli do w Pireusu:
    https://www.ekriti.gr/article/o-prothypoyrgos-alexis-tsipras-ypodehthike-ton-kineziko-stolo
    Premier Grecji z okazji chińskiego Nowego Roku (18.02), złożył na ręce Admirała Chang Tsouansou z fregaty Changbai Shan 989 złożył życzenia Chińczyków szczęśliwego Nowego Roku.
    w trakcie przemówienia Premier Grecji w szczególności odniósł sie do chińskich inwestycji w porcie w Pireus, zapewniając, że rząd będzie je wspierać i umacniać.ponadto dodał, że „Będzie też szukać nowych sposobów współpracy firm greckich z państwem chińskim” Kończąc swoje wystąpienie, Premier powiedział, że dziś Grecy prowadzą walkę o narodową niepodległość.

    tego nasze reżimowe media nie podadzą.

    Zniszczony wojną domową Donieck otrzyma rosyjski gaz za darmo. jako pomoc humanitarną. https://ru.news.meta.ua/cluster:75875535-Rossiia-budet-postavliat-gaz-v-Donbass-kak-gumanitarnuiu-pomoshch/
    natomiast Ukraina uzgodniła z Międzynarodowym Funduszem Walutowym wzrost taryf gazowych dla obywateli o 280%
    https://economics.lb.ua/state/2015/02/18/295975_tsenu_gaz_povisyat_280_teplo_.html
    Tak więc, w sezonie grzewczym miesięczny koszt ogrania mieszkania o powierzchni 40 m 2 będzie wynosił równowartość około 750 USD

    naszych zachodnim sąsiadom cknią się wspomnienia z blitzkriegu: Niemiecki MSZ rozważy możliwość wprowadzenia sił pokojowych w Donbasie:https://lb.ua/news/2015/02/19/296174_mid_germanii_rassmotrit_vozmozhnost.html
    Dzielna niemiecka armia już ćwiczy na tę okoliczność: https://politikus.ru/uploads/posts/2015-02/1424265668_66efaa6bb3a6.jpg
    Niemieccy żołnierze podziału Siły Odpowiedzi NATO (NRF) podczas manewrów NATO w Norwegii używają pomalowanych na czarno kiji od mioteł zamiast luf karabinów maszynowych, które powinny być zamontowane na pojazdach opancerzonych GTK Boxer. więcej:
    https://www.haz.de/Nachrichten/Politik/Deutschland-Welt/Besenstiele-vor-Waffenrohre-moniert
    cytowany w żródle raport Bundeswery wskazuje, że zapasy wielofunkcyjnych broni pancernej GTK Boxer zostały opróżnione w 100%,dla 41% niemieckich żołnierzy brakuje pistoletów P8, dla kolejnych 31% żołnierzy brakuje karabinów maszynowych MG3. taka ładna telewizyjna armia. magia Harrego Pottera

  8. Akurat jestem studentem na UWr i muszę powiedzieć, że Credit Suisse się mocno reklamuje na uczelni. Dość często ma na wydziałach różne standy i robi mocny brain drain. I to już od kilku lat. I przyjmuje nie tylko ekonomistów, ale i filologów, a podejrzewam, ze nawet filozofów. Proszę zerknąć np. tu https://www.facebook.com/events/1667682056792646/?ref_newsfeed_story_type=regular. A do tego jest też masa innych korporacji we Wrocławiu: BNY Mellon, PwC, EY…

        1. https://kwasnicki.prawo.uni.wroc.pl/?page_id=1185

          „Po zajęciach jeden ze studentów wskazał słój, wypełniony po brzegi kamieniami, żwirem i piaskiem i zapytał profesora, czy słój jest pełny; nawet sam profesor zgodził się, że słój jest pełny. Student bez problemu wlał do słoja butelkę piwa. Piwo wypełniło resztę przestrzeni – teraz słój był naprawdę pełen.
          Morał z tej historii – nieważne, jak bardzo jest wypełnione Wasze życie, zawsze jest jeszcze miejsce na piwko…”

          Z rozrzewnieniem przypomniałem sobie wykład, na którym usłyszałem ten dowcip 🙂
          Ech, stare czasy… 🙂

    1. Filologów?! No to jestem oficjalnie zaskoczony 🙂 Prędzej bym się spodziewał nagonki na takich kierunkach, jak matematyka czy fizyka.

      1. @mimir
        Ale czym tu się zaskakiwać ?
        IBM już dawno odkrył, że łatwiej chętnego, znającego znośnie język nauczyć techniki – w stopniu im potrzebnym – niż technicznego nauczyć języka.
        Większość pracowników IBMa z uwagi na tamtejszy charakter pracy jest „nietechniczna”.

        1. Jeśli „techniką” jest marketing ze znajomością towaru, to tak. Jeśli bezpośredni udział w pracach inżynierskich, to przeważnie mission impossible. To jak z zawodem lekarza. Przyuczysz humanistę w 2 lata do takiej roboty? Bez jaj. Znam wyjątki potwierdzające regułę (np. lekarz hobbystycznie programujący jądro systemu), ale…to są WYJĄTKI.

          1. Do prac stricte inżynierskich oczywiście nie. Ale do back office’owej administracji i tańczenia z debilnymi procedurami (które trzeba umieć kreatywnie ignorować ;)), inteligentny humanista jest w zbiurokatyzowanej korporacji nieocenionym nabytkiem. A każda współczesna korporacja to przede wszystkim i w coraz większym stopniu dusząca biurokracja.

            Ja jestem filologiem (filologia polska), w instytucjach finansowych od ponad 10 lat. Jak patrzę w jaki sposób umysły ścisłe, wielu ludzi niezłych w swoich wąskich dziedzinach, podchodzą do projektowania procedur postępowania, albo z jaką łatwością łykają z gruntu debilne procedury bez zadawania sobie trudu pytania „czemu to służy?” albo „dlaczego tak, a nie inaczej to robimy?”, to śmiech mnie bierze.

            Takie podejście generuje olbrzymie straty – potrzebny jest od czasu do czasu ktoś, kto przyjdzie i zapyta „dlaczego”. Już nawet nie zaczynam w jaki sposób przeciętny ścisłowiec czyta statystyki, np. sprzedaży albo kosztów. Zdecydowanej większości da się sprzedać wszystko, jeżeli tylko ładnie wygląda i zawiera dużo mądrze brzmiący skrótów z półki „high level business”. 😉

          2. @franek
            Jak w dowolnym innym wątku, zostałem totalnie niezrozumiany – jeżeli mogę zapytać, co w sformułowaniu cyt. w stopniu im potrzebnym było niejasne ?
            IBM we Wrocławiu to jest HELPDESK. W > 90%. 1,2,3 linia wsparcia. Tam nie potrzeba inżynierów R&D, trzeba skrupulatnych, w miarę inteligentnych i kontaktowych ludzi którzy dogadają się z klientem a na podstawie tego inni wykonają przewidzane i opisane przez innych PROCEDURY. Praca dla kumatych licealistów pod warunkiem znajomośći języków (włoski, hebrajski itp).
            Ktoś przytomniejszy tu napisał czy cytował kawałek o „maintenance (utrzymaniu) jakiejś kupy javovej” – tak wygląda praca większości programistów w Polsce, z dokładnością do języka.
            Większość absolwentów informatyki, o ile w ogóle spotka się z matematyka czy algorytmiką na poziomie, to najwyżej na studiach. Poważne rzeczy robią co najwyżej i częściowo ludzie piszący w językach funkcyjnych w bankach (promile) oraz sprzętowcy zajmujący się DSP.
            Przygniatająca większość pracy w IT we Wrocławiu, szczególnie lepiej płatnej, to prostowanie projektów po Hindusach mimowolnie utrzymujących Polską branżę IT – tańszą od nich (per stawka jak i per projekt), a bardziej kompetentną i bliższą kulturowo zleceniodawcom. Z rozpoznawalnych firm z własnymi produktami we Wrocławiu urzęduje chyba tylko Comarch.

            To że w Gdańsku jest „Intel” nie oznacza, że w Polsce powstanie – jak to miało miejsce w Izraelu – kolejna generacja procesorów Intela (cała architektura Core/Core2 która zakończyła niechlubną ideę P IV).

    1. Doceniam w pełni tę sugestię. Zastanawiam się jednak czy wpis po polsku dla krajowego audytorium ma sens. Kraj jest pełen rusofobicznych durni którzy strzelą sobie w kolano jesli tylko CIA powie im że to zaszkodzi Rosji. Nie spodziewam się aby wielu przejrzało na oczy, przynajmniej zanim nie zaczną fosforyzować w ciemności w konflikcie który USA z premedytacją eskalują same siedząc bezpiecznie za oceanem. Nawet jak pół nato-wskiego Gromu szlag trafia własnie pod Debalcewem Putin nadal będzie Hitlerem a wyprodukowana w Waszyngtonie neo-banderowska junta reprezentacją ludu ukraińskiego… 😉

      1. Ta wypowiedz staje nieco w kontrze do poprzednich o wysokim poziomie audytorium 😛 Jest to, nie tylko ze wzgledu na dystans dzielacy nas od tego konfliktu, ciekawy temat, takze wiecej odwagi Cynik9, do tych, do ktorych powinno dotrze.
        Mozna prosic link do info o Grom’owladnych pod Debalcewem?

      2. Nie ma sensu. Ludzie są mocno zindoktrynowani, przy każdej okazji trzepie nimi dysonans poznawczy. Kupili „misję pokojową w Iraku”, libijską alkaidę brali za opozycję demokratyczną…Problem jest z przedstawieniem elementarnych faktów, np. demografii Ukrainy, tzn. gdzie żyją Rosjanie i skąd się tam wzieli. Mówię znajomemu, że Chruszczow w 1954 przypisał Krym Ukrainie, a on wielkie oczy i „skąd ty to wiesz”. Nawiasem mówiąc – pojawiły się niedorzeczne oskarżenia o rosyjskich trollach w Internecie. Jak wytłumaczyć, że opłacający trolli Putin nie zrobił porządnego centrum informacji nt. wojny w Ukrainie? Pojawił się co prawda jakiś Sputnik w wersji PL, ale już ja bym to lepiej poprowadził. Fakty są po prostu porażające – ukraińscy oficjele mówią o czystce etnicznej publicznie i OFICJALNIE. Możesz to przeczytać np. na portalu kresy.pl. Portal neutralny – oczywiście atakowany.

        Bonus na dziś

        https://2.bp.blogspot.com/-MAnDYqYPOYI/VHdFD9VvU3I/AAAAAAAAAYQ/P0iXwItz_6k/s1600/azovnato.jpg

        Swastyka, logo NATO, znaczek Azowa nawiązujący do 2 dywizji Das Reich. To są uzbrojeni banderowcy których ponoć na Ukrainie nie ma. Mają do dyspozycji rakiety Huragan. Włączam polską TV i słyszę: na miasto XXX spadły rakiety Huragan, rakiety Huragan są na wyposażeniu rosyjskiej armii. „separatyści strzelają na własne miasta”. Tu masz debila z BBC którego Ukraińcy omal nie zabili:

        https://www.youtube.com/watch?v=bVF7U8stRIU#t=63

        ale i tak gada, że to ogień separatystów. Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą. Pomagaliśmy Libii, nie rozliczyliśmy się z tej „pomocy” – teraz będziemy pomagać Ukrainie, choć nawet Ukraińcy poddani praniu mózgów przez kijowski reżim uchylają się od służby wojskowej. Czy tak się zachowuje napadnięty naród? Porównaj to z Polską w 1920.

        Codzienna prasówka jest na blogu https://adnovumteam.wordpress.com/ – jawnie stronniczy, ale jak porównuję z mediami w PL, to jednak wiedza stamtąd jest bardziej spójna logicznie.

        1. Elementarnym faktem jest, że Rosja nic do powiedzenia na Ukrainie nie ma. Jeżeli to robi, to jest to dokładnie taka sama agresja jak USA na Irak.

          A już najciekawsze jest jedno: i Ukraińcy i Rosjanie to homosovieticusy, produkty tego samego systemu. Historycznie i organicznie wrogiego Polsce i Polakom (od niemal 400 lat). Problemem w kwestii konfliktu na Ukrainie jest Polska mentalność, która alternatywy dla podejscia PO vs. PiS po prostu nie widzi 😀

          Uzbrojenie ? Tam wszyscy mają postsowieckie…

          1. dokładnie taka sama agresja jak USA na Irak —- jeżeli to Rosja okrąża USA swoimi bazami a nie odwrotnie, to istotnie pion jest poziomem, Ziemia jest płaska, woda sucha a agresja taka sama. Zwłaszcza z uwagi na te bazy rosyjskie w Iraku wymierzone w USA…

          2. @cynik9
            O, no i mamy prorosyjski trolling podlany uczciwym sosem starej, dobrej radzieckiej paranoji oraz retoryką o mitycznym osaczaniu.
            17.09 jako żywo 😀 Rosji nic do tego, gdzie kto i co sobie stawia poza jej terytorium. Każda inna interpretacja ustawia z automatu Rosję w szeregu z tymi, których oskarża o własne nieudacznictwo.
            USA na Grenadzie czy Kubie – be. Rosja na Ukrainie – cacy.

            A Rosja najprawdopodobniej, biorąc pod uwagę spektakularny sukces oraz skalę przygotowań których brakło w Czeczeni, Gruzji, Jugosławii… się zwyczajnie z USA dogadała pod stołem i rozgyrwa swoją partię. Podobnie, jak całkiem jawnie, o inspekcje „osaczających baz” w Polsce (których nie ma a które o ile się pojawią, to niczego nie zmienią), której to odmówiono Polskim oficerom 😛

            Cóż, historia zna przykłady działaczy komunistycznych, gorąco deklamujących na zonie że „ca….tfu…partia dobra, tylko źli urzędnicy i pomyłka” 😀

          3. USA na Grenadzie czy Kubie – be. Rosja na Ukrainie – cacy. —– znowu coś ci się myli o 180 stopni w fazie, {Antey}… 😉 Na Kubie, jak wygodnie zapominasz, były rosyjskie rakiety zbyt blisko Waszyngtonu i ZSRR musiał je usunąć, ze światem na krawędzi nuklearnej konfrontacji. Nikt jakoś wtedy nie halucynował jak to Ameryce „nic do tego, gdzie kto i co sobie stawia poza jej terytorium”. A jak teraz NATO stawia rakiety na Dnieprze to Rosja be bo usiłuje nie dopuścić do podobnej konfrontacji? Gimme a break!

      3. „Doceniam w pełni tę sugestię. Zastanawiam się jednak czy wpis po polsku dla krajowego audytorium ma sens. Kraj jest pełen rusofobicznych durni którzy strzelą sobie w kolano jesli tylko CIA powie im że to zaszkodzi Rosji. Nie spodziewam się aby wielu przejrzało na oczy, przynajmniej zanim nie zaczną fosforyzować w ciemności w konflikcie który USA z premedytacją eskalują same siedząc bezpiecznie za oceanem. Nawet jak pół nato-wskiego Gromu szlag trafia własnie pod Debalcewem Putin nadal będzie Hitlerem a wyprodukowana w Waszyngtonie neo-banderowska junta reprezentacją ludu ukraińskiego… ;-)”

        Stosunkowo niedawno trafilem na niejakiego Chodakiewicza, ktory jest insiderem w Waszyngtonie i albo mi sie wydaje albo jest przekonany o dobrych intencjach USA i o zlej Rosji. Jest to tymbardziej dziwne, bo wiekszosc jego pogladow ma wydzwiek konserwatywno-liberalny.

      4. @cynik9
        Co jest smutne, to fakt że są gotowi przegryzać sobie nawzajem gardła dyskutując o tym który podgatunek homosovieticusa ” mniej mordował, a mógł wytępić”.
        I takich, którzy odrobinę rozsądku klasyfikują jako rusofobię 😀 i niezbędne piętnowanie dzialań Rosji od razu identyfikują ze wsparciem ich postimperialnych banderowskich sierotek.

        Umiejętna rosyjska agresja na Ukrainę jest faktem – pytanie pozostaje, czy było to skorzystanie okazji jaką był przewrót (wątpliwe, biorąc pod uwagę jakość przygotowań) czy raczej finalizacja transakcji z USA.

        1. rosyjska agresja na Ukrainę jest faktem — jest jest żadnym faktem, jest bzdurą taką samą jak Rosja okrążająca USA bazami, co sam twierdziłeś nie tak dawno… ;-D. Agresja jest jedna – USA, które nie mają tam nic do szukania, usiłujące sprowokować Rosję, przy użyciu legionu cudzoziemskiego NATO i bojówek neobanderowskich.

          Hipoteza „transakcji z USA” pojawia się owszem tu i ówdzie ale nie trzyma wody, IMO…

          1. USA, które nie mają tam nic do szukania,

            Taa – czyli na kontynencie Euro-Azjatyckim szukać mogą tylko Ruskie i Chinole)))). W sumie patrząc historycznie to gdyby nie ci cholerni jątrzący amerykanie to na w/w kontynencie mielibyśmy tylko 2 państwa. Porządek by był))).

          2. Typowo polska predylekcja do roli wiecznego niewolnika muszącego mieć nad sobą jakiegoś hegemona i krótkowzroczne ich szukanie byle dalej od tego co decyduje o bezpieczeństwie.

    1. I jak niby ten „lokalany swift” ma zastąpić ten międzynarodowy?

      1. W sposób dziecinnie prosty choć trudny do wyobrażenia dla niektórych: bank A może przekazać bankowi B pieniądze bez zgody i wiedzy hegemona… 😀

        Nie ma w tym zapewne żadnych technicznych fajerwerków ale trzeba mieć jaja aby oprzeć się hegemonowi.

        1. Ponad dzisięć lat temu korzystałem z systemu WordLink w Citibanku, który działał całkowicie poza SWIFTem i dzięki temu przelewy międzynarodowe były znacząco tańsze i szybsze. Globalne Banki od dawna mają „alternatywne” systemy rozliczania o zasięgu światowym. Po prostu kasa idzie między oddziałami globalnego banku, a last mile w ramach lokalnego/krajowego systemu rozliczeniowego. I tyle.

      2. @pastilla:”I jak niby ten „lokalany swift” ma zastąpić ten międzynarodowy?”

        Prosto. Stawiasz końcówke tego systemu w jakimkolwiek banku i masz łaczność.
        Tak działa oryginalny SWIFT. Banki mają specjalne końcówki przypięte do sieci (trochę jak do internetu), tylko na wydzielonych łączach.
        Nie ma żadnych przeszkód, żeby w Iranie, … i gdzie tam kto chce nie postawić taki terminal.
        Nie ma chyba też żadnych powodów, dla których nowego systemu nie można by używać jednocześnie ze SWIFT. To kwestia oprogramowania.

        1. Dokładnie tak jest. W Polsce większość banków (tzw. bezpośredni uczestnicy) mają przydzielony numer BIC-IBAN (bazujący na naszym standardzie KNR) oraz końcówkę do oprogramowania SWIFT Alliance. Te Banki które nie mają połączenia bezpośredniego – korzystają z końcówki innego banku, z którym mają umowę.

          Filozofii nie ma – są to komunikaty MT, zawierające informację skąd idzie przelew, jaka waluta, dokąd. Kraje, które są niepokorne się odcina (jak np. Iran) i nie można sobie handlować np. dolarem.

          SWIFT w zasadzie pełni rolę księgową – każda nierównowaga bilansowa (np na walucie) przekłada się na konieczność uzupełnienia salda na danej walucie, jest to monitorowane na bieżąco.

          Alternatywny SWIFT musiałby spełnić kilka warunków – m.in. rozwiązanie problemu zależność kursów walutowych w przypadku transferów kapitałów oraz ZAUFANIE instytucji, które z nich korzystają. To wszystko da się rozwiązać wprowadzając „walutę” lub „mechanizm” akceptowany przez wszystkich uczestników platformy. Kiedyś taką rolę np. pełniło coś co nazywano ECU – prekursor dzisiejszego EUR.

  9. O czym wy piszecie? O jakich zarobkach? W Polsce jedynie 7% ludzi zarabia więcej jak dwie średnie krajowe, a jedynie 3% wszystkich pracujących (wliczając w to właścicieli firm) ponad 8 tysięcy netto miesięcznie.

    1. Jeśli mierzyć poziom inteligencji/zaradności życiowej/zdolności wysokością zarobów (pomińmy głosy oburzenia i jak ktoś to napisał zastrzeżenia że głównym narzędziem do mierzenia „sukcesu” a pośrednio do oceny ludzi, jest wysokość pensji – wskażcie „bardziej dobry” wskaźnik) to trzeba pogratulować Cynikowi dobrze dobranego audytorium. Czego oczekiwałeś że blok Cynika będzie czytać modelowy „przekrój” naszego społeczeńtwa? IMHO nie – grupa docelowa tego bloga zdecydowanie nie jest przekrojem naszego społeczeństwa lecz raczej prawym ogonem rozkładu „zdroworozsądkowości”.

      1. pogratulować Cynikowi dobrze dobranego audytorium. —- Gratulacje należą sie obu stronom bo sukces jest obopólny… 😉 i niezależny od tego dokąd losy zaniosą drogich czytelników. 2GR są dumne ze wspaniałego audutorium polskiej diaspory rozrzuconej po całym świecie.

      2. IQ jest skorelowane z wysokością zarobków. Były badania. Ale proponuję być ostrożnym z wnioskami, zwłaszcza na temat „wartości człowieka” w funkcji dochodu. Przy takiej filozofii dla wyznawców Ayn Rand i tak będziesz zerem. Honorowy krwiodawca będzie zerem, matka dobrze wychowująca dzieci też….

      3. Widać to kwestia wartości. Dla mnie na przykład dużo lepszym wskaźnikiem sukcesu jest wychowanie zaradnych, myślących i uczciwych dzieci, niż stan konta. Jedno drugiego oczywiście nie wyklucza. Jednak segregowanie ludzi według jednego kryterium wydaje mi się po prostu dość głupie, szczególnie w kraju gdzie na najwyższych stanowiskach państwowych zasiadają miernoty, a wysokość zarobków w spółkach np. skarbu państwa skorelowana jest raczej z posiadaniem odpowiednich znajomości, niż fachowością w dowolnym rozumieniu. 😉

        1. Dla mnie też. Natomiast komentarz mój dotyczył faktu, że aby coś porównywać trzeba to zmierzyć. I chyba łatwiej się liczy w miarę ciągłą zmienną jaką jest dochód niż „jakość potomstwa” czy „litry oddanej krwi”. Sukces finansowy jest /zwykle/ skorelowany z byciem dobrym w innych dziedzinach. A i dojdziemy do paradoksu. Chcemy wychować dzieci „by wyrosły na wartościowych lekarzy, prawników” – wiem stereotyp, ale generalnie chcemy dla „dobrze i wartościowo wychowanych dzieci” lepszego (ekonomicznie też) życia.

          Moja uwaga dotyczyła tego, że nie znam „lepszej miary” która by nadawała się do w miarę poważnych porównań.

          1. Wiadomo, że generalnie lepszy więcej zarabia, ale to jest prawda statystyczna. Ktoś tu dobrze punktował, że w IT liczą się umiejętności a nie znajomości. OK, ale jak np. porównać call girl z astronomem? Wiele dobrych produktów nie daje kasy. Autor mojego ulubionego opowiadania (długie, mini-powieść) zaliczył epizod w przytułku. Moi ulubieni artyści nie należą do specjalnego top ten jeśli chodzi o zarobki. Moje ulubione filmy nie należą do najbardziej kasowych. Srinivasa Ramanujan – prawdopodobnie największy geniusz matematyczny wszechczasów…dziadował. Można wymieniać długo.

          2. Pogląd, że ludzie lepiej zarabiający są bardziej inteligentni nie uwzględnia faktu, że w realnym świecie nigdzie nie mamy wolnej gry rynkowej, gdzie ścierają się wiedza, umiejętności i inteligencja niezależnie od tego do kogo są one przypisane. W praktyce wygląda to tak, że syn znanego prawnika (lub choćby prawnika) ma większe szanse na zajmowanie dobrego stanowiska w zawodach prawniczych, niż dajmy na to bardzo zdolna córka sprzątaczki. Takich zawodów gdzie koneksje rodzinne są istotne, lub decydujące jest wiele, i najczęściej dotyczą dobrze płatnych profesji. Są też różnice pomiędzy państwami. W Polsce koneksje rodzinne są w wielu zawodach decydujące. Nie dotyczy to zapewne branży IT, ale tylko z tego powodu, że jest to branża na tyle młoda, że nie można w niej liczyć na dziadka, czy ojca.

          3. Pogląd, że ludzie lepiej zarabiający są bardziej inteligentni nie uwzględnia faktu… —- nie uwzględnia przede wszystkim faktu że ludzie wybitni (w tym wybitni złodzieje) nie muszą w ogóle pracować… 😀

            Postulujemy w 2GR od lat, wzbudzając tym skowyty socjalistów, że zasadniczo funkcja posła powinna być sprawowana honorowo, ex wydatki. Jeżeli na to kogoś nie stać to statystycznie biorąc nie ma prawdopodobnie społeczeństwu wiele do zaoferowania. W takiej sytuacji lepiej jest zając się sobą a dopiero w dalszej przyszłości państwem. Można oczywiście wskazać na historyczne epizody grabiących pod siebie oligarchów czy ubogich jak mysz kościelna patriotów ale statystyki to nie zmienia. Niech podniesie rękę ten kto myśli że np. rozpuszczenie obecnych sejmowych darmozjadów i koniunkturalistów i zastąpienie ich losowo wskazanymi osobami pełniącymi (i mogącymi pełnić) tę funkcję honorowo byłoby złe dla kraju… 😉  

          4. Kto podniesie reke? Ja podniose. otoz sprawowanie wladzy 'honorowo’ przez tych, ktorych na to stac, szybko przerodziloby sie w klub oligarchow – ja tobie przeglosuje 'i czasopisma’ a ty mi klepnij obnizony podatek na paliwa itp. Maluczcy nawet by sie w tym nie polapali. A z 'patriotow’ szybko medialnie zrobiono by kartofli (sp Kaczynski), erotomanow (Lepper) czy wariatow (JKM).
            Przy okazji – jesli mozna – polecam polski film „Sluzby specjalne”

          5. No własnie, dlatego mamy 500 darmozjadów pilnujących maluczkich aby broń Boże nie zagrozili im oligarchowie i kraj jaki jest…

          6. Alez ja wcale nie uwazam ze potrzeba nam 500 darmozjadow! 100 wystarczyloby zupenie. 100 kandydatow z najwieksza iloscia glosow przechodzi. Nie ma zadnych list wyborczych – wybieramy po prostu 100 najpopularniejszych (najlepszych?) reprezentantow narodu. Kazdy moze oddac glos na dowolnego kandydata. Mieliby szanse na zaistnienie przerozni charyzmatyczni osobnicy.
            Taki jest moj pomysl. Jestem otwarty na krytyke 🙂

          7. @jamesbłąd

            Będziesz miał sejm złożony z aktorów, piosenkarek, emerytowanych sportowców i różnych innych przedstawicieli wypromowanych przez zarządy korporacji medialnych. 😉

            To co proponujesz, to powrót do grzechu pierworodnego demokracji, który punktowali już starożytni – popularność nie gwarantuje ani mądrości, ani uczciwości. Już w Atenach to był problem, że za duży wpływ mieli ci, co głośno krzyczeli, niekoniecznie mądrze, a ten problem rośnie proporcjonalnie do wielkości polis. Im większe okręgi wyborcze, tym bardziej popularność równa się siła pieniędzy włożonych w massmedia.
            Wydaje mi się, że odrobinę inaczej to wygląda, kiedy z oglądasz wyreżyserowane „wywiady” Bronka w telewizji, a inaczej, kiedy dany kandydat musi na żywo pogadać ze swoimi lokalnymi wyborcami, a oni wiedzą, co to za człowiek, czym się zajmuje i jakim np. jest sąsiadem.

            Nie wiem, czy odpowiedzią są JOWy, czy jakieś nested councils (za parpolity Patersona), czy coś tam jeszcze innego, same w sobie raczej nie, tu potrzebna jest naprawdę duża zmiana na wielu polach. Na przykład same JOWy to za mało bez mechanizmu bardzo dokładnego monitorowania i rozliczania pracy deputowanego oraz w razie potrzeby recall (odwołania) go w trakcie kadencji, jeżeli nie wypełnia swojego mandatu; tłumaczenie, że wyborcy mogą sobie go rozliczyć za 3 lata, jeżeli już po roku okazał się kłamcą lub niekompetentnym tłumokiem jest wyjątkowo debilne; żaden normalny pracodawca nie czeka 3 lata, żeby pozbyć się nieefektywnego pracownika, dlaczego społeczeństwo miałoby to robić?

            Idealnie, oprócz recall powinien być surowo karany za oszustwo. Innymi słowy, główny problem moim zdaniem tkwi dokładnie w tym samym miejscu, co problem tzw. rynków finansowych, sądów czy wszelkich urzędów publicznych – BRAK OSOBISTEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI w praktyce. Prywatyzowanie zysków i uspołecznianie strat.

          8. sejm złożony z aktorów, piosenkarek, emerytowanych sportowców i różnych innych… —- nie tak to różne od obecnego… 😀

          9. @Cyniku

            „Jeżeli na to kogoś nie stać to statystycznie biorąc nie ma prawdopodobnie społeczeństwu wiele do zaoferowania.”

            Wydaje mi się, że wiem do czego zmierzasz, ale mam poważną wątpliwość co do tej formy cenzusu majątkowego, przede wszystki z powodu bardzo dużych wątpliwości co do możliwości oceny zasadności/uczciwości wielu tytułów własności. Przykładowo – jeżeli pani HGW będzie tak dzielnie i energicznie prowadzić reprywatyzację warszawskich gruntów jak prowadzi, z pewnością zostanie dożywotnim prezydentem stolicy. Innymi słowy, jeżeli kogoś po prostu stać, to wcale niekoniecznie znaczy, że zasłużył się społeczeństwu, prawda? problem w większej skali obserwujemy na Ukrainie, w postaci takich zasłużonych społecznie ludzi jak Janukowycz, Tymoszenko, Poroszenko, etc. 😉

            Wciąż jakoś brakuje nam spójnej i podzielanej przez całe (albo chociaż zdecydowaną większość) społeczeństwa teorii sprawiedliwości.

          10. jeżeli kogoś po prostu stać, to wcale niekoniecznie znaczy, że zasłużył się społeczeństwu,jeżeli kogoś po prostu stać, to wcale niekoniecznie znaczy, że zasłużył się społeczeństwu, —- Okay, może nie znaczy, ale kluczem jest tutaj „statystycznie biorąc”. Jest zdumiewające że każda (=statystycznie znacząca) referencja do kogoś kogo stać na sprawowanie pewnej funkcji honorowo inwokuje w PL od razu asocjacje przestępczo-krętacko-żydowskie… 😉

            Nie słyszałem jednej opinii typu że ktoś kto coś w życiu konstruktywnie zbudował osiągając pewien status, pomijając nakradzenie się w ustawionej „prywatyzacji”, z racji swoich doświadczeń i tego statusu jest lepszym kandydatem do objęcia władzy w państwie niż za przeproszeniem gołod..ki wszelkiego rodzaju zależne od tegoż państwa.

          11. @Cyniku
            Wybacz, że będę nieco egoistycznie bronił istotnego wkładu humanistów w rozwój cywilizacji. 😉

            Ad cenzus majątkowy – nie twierdzę, że jak ktoś ma dużo, to musiał koniecznie nakraść, ale znam rzeczywiście taki pogląd. Skąd on się bierze – to wydaje mi się dość oczywiste, wystarczy spojrzeć na zarobki Tuska czy odprawy jego kolegów w spółkach zależnych od skarbu państwa…

            Niekoniecznie zgodzę się, że dobry, nawet świetny w swoim fachu przedsiębiorca musi być koniecznie dobrym prawodawcą, tak samo jak papież nie jest autorytetem w dziedzinie biologii. Pogląd, że tzw. „człowiek sukcesu” jest statystycznie lepszym gwarantem dobrych rządów wydaje mi się trochę podobny do poglądu, jaki widzieliśmy u saintsimonistów z ecole politechnique, że światem powinni rządzić inżynierowie i industrialiści, bo społeczeństwo to taka maszyna i da się zarządzać według praw nieograniczonej nauki („fizyka społeczna”), a oni mają do tego najlepsze kwalifikacje. Społeczeństwo nie jest maszyną; ale nie jest też firmą.

            Niemniej jednak o ile rozumiem Twój przekaz, to postulujesz przede wszystkim to, żeby rola w polityce nie była drogą do awansu społecznego. I tutaj zgoda, ale moim zdaniem Twój pomysł tego nie załatwia. Zwróć uwagę na fakt, że człowiek jest takim stworzeniem, które zwykle chce mieć więcej i używa do tego dostępnych narzędzi. Tyczy się to tak samo „gołodupców” jak ludzi sukcesu – czy jesteś w stanie statystycznie udowodnić, że ludzie bogaci nie chcą być jeszcze bogatsi? Ja sądzę, że w naturalny sposób chcą i mając w ręku władzę, będą ją wykorzystywać dla korzyści własnej i swoich spadkobierców. Nie widzę tutaj jakiejś różnicy jakościowej, czy oni zamierzają sobie jak ci gołodupcy-nieudacznicy wypłacać tłuste diety i „kilometrówki” z podatków, czy przyjmować prawo, które będzie mnożyło wartość ich aktywów i tłamsiło ewentualną konkurencję. To nie ludzi trzeba zmienić, tylko ograniczyć narzędzia.

            Ja za mało wiem, żeby zaproponować tak ad hoc lepszy system, ale sama zmiana ludzi u władzy i sposobu ich wynagradzania moim zdaniem nic tu nie zmienia, najważniejsze wydaje mi się ograniczanie samej władzy – i ilościowo w sensie tych urzędników i przedstawicieli, i jakościowo (jak najmniejsza ingerencja państwa w życie obywateli, pełna swoboda zawierania umów między ludźmi, gdzie rola państwa ogranicza się do gwaranta ich dotrzymywania). Np. może trochę na wzór Szwajcarów – mniejsze wspólnoty, posiadające daleko idącą autonomię, decydujące przede wszystkim o swoich własnych sprawach. Im mniejsze wspólnoty, tym mniejsza potrzebna ilość „przedstawicieli”, a wtedy ci, którzy już tymi przedstawicielami muszą być, mogą być tacy, jak ich opisałeś, ludzie powszechnie szanowani, ludzie sukcesu, działający pro publico bono. Referenda, w których decydują tylko ci, których dana sprawa dotyczy; Plus jakieś zabezpieczenia typu: głosowania nie mogą dotyczyć własności i wolności kogokolwiek innego (żeby „gołodupcy” nie przegłosowali w referendum dożywotniej renty z kieszeni tych, którym się lepiej powiodło).

          12. Modyfikujac swoj pomysl – obecnie mamy w Polsce 17 ministerstw. Niechby bylo i 20. Zostawmy to chwilowo.

            Glosujemy bezposrednio na kazdego ministra. 10 najpopularniejszych kandydatow wchodzi do kazdego ministerstwa. (Mamy wiec na chwile obecna 170 darmozjadow.) Kazde ministerstwo pracuje tylko nad ustawami w ramach miniterstw. Glosowanie odbywa sie tylko w gronie danego ministerstwa. (Czyli lekarz nie wypowiada sie o obronie narodoej a miss polski o finansach). Teoretycznie eksperci zajmuja sie wiec tylko swoja dzialka i teoretycznie arcybiskup nie bedzie kandydowac o stanowisko Ministra Obrony Narodowej. Zly pomysl?

            Mozliwa modyfikacja – podczas glosowania wyborca wskazuje ktore ministerstwo wedlug niego jest obecnie najwazniejsze i powinno dostac dodatkowe srodki na swoja dzialalnosc.

          13. @Ada

            Rozumiem i przyjmuję argumentację.
            Pozostaje jeszcze kwestia przeceniania roli IQ w sukcesie zawodowym/życiowym, przy jednoczesnym niedocenianiu różnych innych osobowych kwalifikacji. Mówiąc pokrótce sama wysoka inteligencja to za mało, ba, ludzie o przeciętnej inteligencji mogą ją w wielu dziedzinach zastąpić ciężką pracą i determinacją. Osoba nawet bardzo inteligentna, ale niekonsekwentna i leniwa rzadko osiąga sukces.

          14. Mowimy o tym samym a nie mozemy się dogadać. Wiec ja pisząc inteligencja myslę – inteligencja nie tylko matemtyczna, ale też „emocjonalna”, „przywódcza”, zdolnosci interpersonalne i mnóstwo innych pozytywnych cech które Cię na plus wyróżniają.

            A ty stojąc w lesie na polanie… zobacz las a nie mów, że żadnego lasu nie ma bo w promieniu 10 metrów nie ma ani jednego drzewa.

            Dalej utrzymuję swoją tezę o wysokiej korelacji pozycji materialnej z inteligencją/umiejętnościami/etc., jenoczesnie zdając sobie sprawę że statystyczna ocena pomija choćby najpiękniejsze indywidualne przypadki (ale to w obie strony działa)

          15. Tylko po co to nazywać „inteligencją”? Zdolności muzyczne, plastyczne, poczucie rytmu, cechy charakteru…- stare słownictwo nie jest złe. Po co na jego miejsce forsować nowomowę. Mam wrażenie, że tylko po to by wszyscy ludzie na ziemi okazali się tak samo inteligentni :).

    2. Biorąc pod uwagę profil bloga, to może faktycznie zaglądają tu lepiej zarabiający. Choć z drugiej strony dziwi to zafiksowanie na górnych widełkach, w dodatku z wyczuwalnym osobistym podtekstem.

      1. @Franek
        6500 brutto to nie az taka zla pensja jak na polskie warunki, poza Warszawa, Krakowem czy Wroclawiem. Tak jak mowilem, oferty 9-10.000 brutto mialem 7 lat temu i nie skorzystalem. Koszty przeprowadzki i najmu w Krakowie czy Warszawie nie pozwolilyby mi na jakas finansowa poduszke przy takiej zmianie.Zreszta nie tylko praca i pieniedzmi czlowiek zyje. Wszystko zalezy od potrzeb i zainteresowan. Podrozowalem sluzbowo sporo po swiecie wiele lat i wcale nie spieszy mi sie do wyjazdu do jakiegos UK czy Niemiec. Nie ten schemat/nie ta kultura/nie ten klimat. Zycze szczescia wszystkim emigrantom. Blog 2GR jest dla wszystkich interesujacych sie gielda, ekonomia i sposobami inwestowania i za to chwala jego Gospodarzowi.

        1. A ja 8 lat temu rzuciłem pracę w Banku za 10 tys i wyjechałem do USA pracować na budowie bo tak sobie wymyśliłem. Rok temu rzuciłem dobrze płatną pracę w korpo i obecnie warzę piwo bo to mnie kręci. Życie nie polega na zarabianiu pieniędzy – wg mnie.

          1. 8 lat temu rzuciłem pracę w Banku za 10 tys i wyjechałem — Gratulacje specjalne od 2GR! – audaces fortuna iuvat!

            obecnie warzę piwo – w to akurat nie wątpimy… zwłaszcza jeśli wciąż masz zieloną kartę… 😉 😉

    3. W Polsce jedynie 7% ludzi zarabia więcej jak dwie średnie krajowe

      Wyrównać!

        1. Nic nie trzeba wyrównywać. Wystarczy uszczelnić system podatkowy. Na samych wałach na VAT jesteśmy 40 mld zł w plecy.
          Można by zrezygnować z dochodowego PIT i jeszcze by zostało kasy na obniżenie podatku VAT. Co zabawne obniżka VAT’u bardzo by zasmuciła mafię korzystającą z karuzeli podatkowych, dużo szybciej można się wzbogacić na przewaleniu towaru z VAT 23% niż np. z 19%. Jedna z najwyższych stawek w EU. Najpierw się dokręca ludowi śrubę podatkami (1 punkt procentowy VAT to ~5mld zł) a potem daje się lekką rączką wypłynąć 40 mld do rajów podatkowych. Nie wiem jak wy ale jako płatnik jestem wściekły. Jako Państwo jesteśmy wyjątkowymi frajerami, jako obywatele jeszcze większymi.

          https://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/przez-luke-w-vat-fiskusowi-ucieka-30-miliardow/

          https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/finanse-publiczne/pwc-w-tym-roku-na-wyludzeniach-vat-budzet-straci-42-mld-zl/

          1. @Goldfinger:”Na samych wałach na VAT jesteśmy 40 mld zł w plecy.”

            Dlaczego „my”? Proszę mnie do tego nie mieszać.
            To państwo jest w plecy i można się nawet zastanawiać czy to nie jest dobrze (dla „coponiektórych” na pewno:)

          2. @HeS

            Bo ja jestem tutejszy. Ja i moja rodzina korzysta z dobrodziejstw naszej państwowości. Ty również. Jak najbardziej jesteś zamieszany. Używasz wszystkiego co był sfinansowane z podatków, każdej przestrzeni publicznej, systemu czy usług. Czy tego chcesz czy nie, czy o tym wiesz czy nie. Niezależnie od oczekiwanej jakości tego co otrzymujesz. I masz prawo żądać, że będą to pieniądze dobrze wydane, i nie powinieneś tolerować „jeźdźców na gapę” i zwykłych złodziei okradających Państwo. Płacone podatki wracają do Ciebie w postaci wszystkiego co Państwo oferuje. Dlatego drenowanie kraju z należnego podatku zubaża wszystkich bez wyjątku. Jeśli tu mieszkasz to musisz przestrzegać zastanych norm i reguł. Jak chcesz to sprawdzić, to zafunduj sobie wycieczkę do Lampedusy i popytaj imigrantów czy chcą mieszkać w silnym państwie potrafiącym wyegzekwować należne daniny, czy może wolą wrócić do dającej np. nieskrępowaną wolność Somalię z państwem w atrofii.

            G.F.

          3. popytaj imigrantów czy chcą —- nie sądzę aby pytanie imigrantów było do czegokolwiek pomocne ani na miejscu… ;-( To do czego to prowadzi widać gołym okiem w unijnej ****kracji wszędzie. Jedynym humanitarnym gestem powinno być bezwarunkowe odstawienie ciupasem do domu i niech pytają się szamanów na miejscu…

          4. Żeby nie było nieporozumień, oszustwa podatkowe są tym czym są – oszustwami – i jako takie są (hmm… są?) i powinny być ścigane. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na drugą stronę medalu. Jeśli podatki są tak wywindowane w górę do granic, żeby finansować nadmiernie rozbudowany (i często nieefektywny) socjal, a stawek i progów jest cała masa, bo ustawodawca w tym roku promuje „auta z kratką”, a w innym ubranka dla małych dzieci, to przecież jest idealny grunt do działania dobrze zorganizowanych i sprytnych, którzy migiem znajdą luki i będą z nich korzystać dla zysku. Nic nie pomoże ględzenie o „intencji ustawodawcy”. Przepisy pozwalają przecież, prawda? Yes or no?

            A z preferowaniem silnego państwa które egzekwuje co należne to bym trochę uważał. Ja bym chętnie przehandlował na takie które nie komplikuje reguł i zostawia więcej pieniędzy w kieszeni podatników. Poradzą sobie gdy będą musieli za siebie zapłacić żeby z czegoś skorzystać. Kto wie, może nawet wtedy się zastanowią czy naprawdę tego potrzebują ?

          5. @Goldfinger:”Jak najbardziej jesteś zamieszany.”

            Zgadza się, jestem „zamieszany”. Ale to trochę tak jak z gościem który „był zamieszany” w kradzież roweru, bo mu ukradli.

            Protestuję przeciwko „my”, bo to (z dużą przesadą:) tak jakby w obozie koncentracyjnym komendant zwołał zbiórkę więżniów na placu apelowym i przemawiał do nich używając zwrotu „my”. Nie identyfikuję się w żaden sposób z władzami państwowymi, i to dla mnie nie są „my”. To są „one”. I to się nie zmieni, dopóki nie zobaczę, że politycy realizują politykę chociaż trochę „pro-polską”, czyli moją.

          6. „Nie identyfikuję się w żaden sposób z władzami państwowymi, i to dla mnie nie są „my”. To są „one”. I to się nie zmieni, dopóki nie zobaczę, że politycy realizują politykę chociaż trochę „pro-polską”, czyli moją.”

            Jakieś szczegóły? Po to masz czynne prawo wyborcze by legitymizować lub nie bieżącą, obieralną władzę, a bierne prawo wyborcze by realizować „swoją” pro-polską politykę. Mam pytanie: Skorzystałeś ze swoich praw wyborczych w ostatnich wyborach samorządowych? Jeśli nie, to przestań jęczeć, tylko zacznij coś robić. Zapewniam, że uczestnictwo w demokratycznej szopce nie jest niczym przyjemnym. Musisz się wystawiać na takie z czapy wzięte zarzuty jak Twoje i jesteś oceniany nie za to co dokonałeś, tylko za to co się komu wydaje, lub dał sobie pobieżnie wcisnąć w mediach jakąś bzdurę.

          7. masz czynne prawo wyborcze by legitymizować lub nie bieżącą, obieralną władzę, a bierne prawo wyborcze by realizować —- true believer! 😉 Ale aby legitymizować i realizować trzeba najpierw policzyć głosy, a z tym jak się wydaje trochę trudniej… 😉

          8. „Jedynym humanitarnym gestem powinno być bezwarunkowe odstawienie ciupasem do domu i niech pytają się szamanów na miejscu…”

            Jestem za. Tylko często nie ma gdzie tych ludzi odesłać, bo ich w ramach odpowiedzi na pytanie, miejscowi szamani maczetami zarżną. Taki lokalny koloryt. Przy obecnej unijnej polityce więcej by dało staranowanie kilku łodzi z emigrantami przez włoskie kanonierki, i bezwzględne ukrócenie przemytu ludzi, niż to co się dziś wyrabia. Tysiące ludzi zginęło na morzu próbując się do nas dostać. Przykro patrzeć jak się czarni bezrobotni, próbujący nielegalnie sprzedawać jakieś śmieci, ganiają wokół włoskich katedr z Carabinieri. Europie powinno zależeć na stworzeniu lokalnych wydajnych instytucji i umacnianiu lokalnych struktur nowoczesnego państwa, by chcieli zostać u siebie, nie jest to ani łatwe ani szybkie i będzie kosztowało krocie. Lepsze to niż import obcej nam kulturowo i mentalnie ludności. I nie chodzi mi tu o kolor skóry, bo jak dla mnie, jeśli mówisz po polsku bez akcentu i czujesz się Polakiem, to możesz być zielony z czułkami, i jeśli da się z tobą wypić piwo w barze toś swój ziom. 😉

          9. miejscowi szamani maczetami zarżną. Taki lokalny koloryt. —- co to za internacjonalistyczno – socjalistyczne androny? 😀 Nie lepiej zająć się swoim biznesem zamiast zawijać o reperowaniu kolorytu u innych? Co cię obchodzi że w ramach kolorytu gdzieś na drugim końcu globusa się zarzynają? Może taka tradycja? Gdyby się nie zarzynali nie byłoby kolorytu. Jaki mandat masz do reperowania świata i pouczaniu innych co robić? Jak chcesz pouczać to pojedź w odwiedziny i spróbuj, może odstąpią od tradycji… :-D. Ja bym tam raczej pilnował swojego nosa i swojej tradycji, a przede wszystkim swojej gospodarki, i nie wtrącał się do nie swoich spraw…

          10. Gospodarz znowu dzielnie zwalcza socjalizm nawet tam gdzie go nie ma. 😉 Raczej mi chodzi o to by ów koloryt nie trafił do nas i nie zaczął mnie pouczać. ;-D

          11. „…nie powinieneś tolerować „jeźdźców na gapę” i zwykłych złodziei okradających Państwo.”

            Czy tu chodzi o tych, co podatki ustawili tak jak teraz? W takim razie unikanie złodziejskich podatków jest walczeniem ze „złodziei okradających Państwo…”

          12. @GF:” Skorzystałeś ze swoich praw wyborczych w ostatnich wyborach samorządowych? Jeśli nie, to przestań jęczeć”

            Tak, „korzystam” ze swoich praw. Bezskutecznie. Jeszcze ci, na których głosowałem nie byli u władzy.
            Nawet żartuję, że jak jakiś polityk będzie „niegrzeczny”, to na niego zagłosuje i ma przes…ne:).

            Nie jęczę, tylko dystansuję się od władzy szczególnie jak ktoś próbuje utożsamiać działania władzy z „naszymi” działaniami.
            Przy takim podejściu żadne protesty, demonstracje nie mają żadnego uzasadnienie, bo przecież to „nasz” rząd i to co robi to w zasadzie MY robimy. Nawet jak władza robi to co popieram, to nie twierdzę, że to my. Nie mam zamiaru przypisywać sobie ani cudzych (rządowych) sukcesów ani błędów.

        2. Wyrównać? A w którą stronę?

          A w którą stronę wyrównuje się trawę na trawniku? Jeszcze nie widziałem, żeby w górę, choć socjaliści niezmiennie uważają, że jednak się da 🙂

          1. @Jacek K

            „A w którą stronę wyrównuje się trawę na trawniku? Jeszcze nie widziałem, żeby w górę, choć socjaliści niezmiennie uważają, że jednak się da :)”

            Jacku, trawie nic nie będzie, odrośnie, jak jej regularnie nie przystrzyżesz, to się wykłosi i zmarnieje. Im krócej trawnik przytniesz tym się piękniej zazieleni. Tylko nie zapomnij o podlewaniu, nawożeniu i pielęgnacji (korzonki brutalnie przyciąć to się rozkrzewi, mech wydrapać), i bezwzględnym wyrywaniu chwastów – „0” tolerancji. Tego nie zrobi za Ciebie „niewidzialna ręka rynku”, gdybyś jej zostawił zarządzanie swojego trawnika, to byś miał w szybkim czasie zastał dziką łąkę przed domem.

          2. Tego nie zrobi za Ciebie „niewidzialna ręka rynku”

            Problem w tym, że ja wcale nie uważam, że trzeba coś z tym robić, ponieważ:
            1. wierzę w naturalny porzędek rzeczy i dostrzegam piękno natury
            2. rzecz ważniejsza: mogę być właścicielem ogródka, ale nie jestem właścielem innych podmiotów rynkowych. Tylko socjaliści mają problem pt „co zrobić z ludźmi”.

          3. Dajmy spokój z ideologią. Zarobki to ciekawy temat:

            https://libertarianizm.net/threads/zarobki-w-polsce-w-xv-wieku-w-porownaniu-do-wieku-xxi.5390/

            otwierasz np. knajpę, szkołę jazdy na nartach – warto wiedzieć jaka jest siła nabywcza ludności. Wiele wpisów zaleciało tanim narcyzmem typu: jestem programistą java i jest spoko. Sorry jeśli kogoś uraziłem, ale tak odbierałem niektóre wypowiedzi. Jako narcystyczne nudziarstwo. Mi na przykład doskwiera, że w Polsce jest bieda. Czy z tego powodu mam się tłumaczyć, że nie jestem socjalistą?

  10. A to moja opinia do franka . Bo lubię być w kontrze.

    15 lut 2015, 09:45 —

    Jeszcze z innej strony tak moze ku przestrodze.
    W tej chwili pojawia sie coraz wiecej opini ze zbliza sie cos na wzor lat 30 ch
    Ja uwazam ze to powrot do lat70ch.
    Pare lat temu napisalem u WB ze mamy zime Kondratieva i czasy deflacji to zostalem wysmiany.
    A dlaczego lata 70 . Czas naglych chaotycznych zmian, na gieldach, nadniar pustego pieniadza w systemie powodujacego banki ale brak go w realnej gospodarce co przeklada sie na roznego rodzaju ruvh lewackie / kiedyś Bader Mainhoff, raf , inne w Grecji , Wloszech.
    Frank upadnie widac to po chaotycznym zachowaniu banksterki , afera w HSBC,nerwowy ruch SNB, utrata klientow przez zlamanie tajemnic bankowych a obecnie chodzi z dolarem jak po sznurku , I upadnie z dolarem gdy Dalekie Wschod dogada sie z Rosja i stworzy swoj Swift.
    To co dzieje sie w Ewropie , Francja , Dania… TO NOWA TWARZ LAT 70 , potem jak juz Smart zarobi to wywola inflacje .
    Wiec poczekajcie jeszcze ze zlotem a przjdzie cos na ksztalt roku 1980.
    A dlaczego pisze sie w ,, miarodajnych ,, serwisach bank że to korekta EUR bo potem zostanie zastapione przez Dutche Mark i pojdzie na SKY limit
    Pozdrawiam
    https://www.safehaven.com/article/36673/ … ed-markets

    1. A cóż to ten demonizowany SWIFT jest? Ludzie bajki na jego temat opowiadają gdy w rzeczywistości może być zastąpiony starym poczciwym teleksem, z jednym nieco bardziej rozgarniętym łebkiem, siedzącym w centrali banku, który z jednej strony będzie komunikaty odbierał i deszyfrował a z drugiej księgował w swoim systemie. Zresztą po co Rosyjskie firmy softwarowe robią rekrutację w Polsce? Przecież wiadomo, że większość rzeczonego softu napisali… Ci wspomniani już wyżej Hindusi Europy, czyli Polscy programiści.

      1. SWIFT (Demonizowany? Nie zauważyłem) jest technicznie prosty. Musiał taki być bo powstał wtedy, gdy internetu jeszcze nie było. Zasadniczo jest to protokół komunikatów które można wysłać nawet modemem czy teleksem (jak dawniej). Czytałem kiedyś ciekawy wywiad z architektem systemu który było miło zaskoczony, że aż tak się to rozwinęło. Swoją drogą, ostatnio dowiedziałem się przypadkiem w jednym z polskich banków że SWIFT-y weryfikowane i wysyłane są „ręcznie” (!!!). Ciekawe, czy to wyjątek czy reguła.

        Siłą SWIFT nie jest zaawansowanie techniczne, tylko ilość banków które partycypują w systemie. Tego typu rozwiązania muszą osiągnąć pewną masę krytyczną żeby wszyscy inni podążyli, „no bo skoro jest już tylu użytkowników, to trzeba tam być”. To samo może się stać z rosyjsko-chińskim odpowiednikiem. UnionPay, zdaje się, już teraz wielu zadowolonych. Kwestia cierpliwości i czegoś co promotor może użyć jako leverage (Rosja – surowce, Chiny – produkcja).

  11. Proponuję zmienić tytuł na „Banki więcej zarobią a głupiemu radość”

  12. złotko mocno spadło złotoweczka leci dolar wzrosł. tak samo jak w 2008r przed duzym łup. banki centralne zaniżają cenę zlotka iłykają jak glodne indyki. w USA fundusze grają na wysokim dolarze by wyciągnąc dod międzynarodowych ciułaczy tyle gotowizny ile sie da zanim bizes się łupnie. banieczka dolarowa rośnie.

    Grecji program B:
    Są wyznaczone firmy i banki w Grecji i za granicą, które mają sporządzone plany awaryjne w przypadku wprowadzenia w Grecji kontroli jej kapitału w walucie euro w celu wykonywania różnych umów dotyczących transakcji krajowych i międzynarodowych – w przypadku, rozmowy z wierzycielami załamią. trwają przygotowania do wprowadzenia równoległego do euro systemu walutowego. Grecja będzie wydrukować własną walutę, nowy drachmę (ND), która byłyby mocno osłabiona wobec euro. Wszystkie płace i ceny krajowe będą ustalone w ND, z euro będzie nadal obowiązywać w przypadku płatności w transakcjach międzynarodowych. Rząd ustali wartość ND o 10% poniżej wartości euro, ale może pozostawić kurs wycenie rynków. Bardzo prawdopodobne, nowa waluta będzie warta 20 do 30% poniżej euro.
    Grecja prawie na pewno wycofa się, lub będzie starać się odłożyć spłatę, swoich długów w euro, ale nadal będzie potrzebować euro by zapłacić za import, tak niepopularne kroki, jak prywatyzacja, ścisła kontrola przychodów i nadmiernego popytu będą kontynuowane.
    Stawka politycznych negocjacji wokół Grecji pozostają wysokie.
    Niedzielne wybory w zachodnich Niemczech stanowią przełom.zwycięstwo ugrupowania Alternative anty-euro dla Niemiec (AFD) stanowi surowe upomnienie do kanclerz Angeli Merkel. jest komunikatem: ustępstwa dla Aten, aby zachować Greków w europejskiej walucie będą karane przez niemiecki elektoratu i podobnie jak w innych częściach Europy, wzmocnią atrakcyjność partii skrajnych zarówno z lewa i prawa.
    Z drugiej strony, wzrost popularności partii skrajnych o poglądach anty-europejskich na całym kontynencie zmusi establishment władzy, by trzymał się realiów.
    Strach innych rządów przed rozpadem strefy euro jest ważnym instrumentem, który, jeśli zostanie dobrze wykorzystany,może być użyteczny dla Varoufakis na kolejnym etapie napiętych negocjacji z administracją rządową w UE.
    https://www.marketwatch.com/story/greeces-varoufakis-holds-capital-control-cards-in-his-hand-2015-02-17

  13. Szanowny Gospodarzu, nie mogę sie zgodzić z opinią o szkołach prywatnych w Polsce, a przynajmniej w Krakowie. Znaleźć dobrą (wcale nie znakomitą) szkołę prywatną (mam teraz na myśli podstawową) nie jest łatwo. Są to często jedynie maszynki do zarabiania pieniędzy, w których nauczyciele zmieniają się, jak bilon w kasie. Z mojego punktu widzenia powinny być „już dawno zamknięte”, lecz tak nie jest. Ich klientów widocznie to satysfakcjonuje – to znaczy chyba święty spokój od dzieci, którym wciskane są kawałki o podawanych sukcesywnie do wierzenia nowych zdobyczach Unii Europejskiej.

    1. Znaleźć dobrą (wcale nie znakomitą) szkołę prywatną (mam teraz na myśli podstawową) nie jest łatwo. Są to często jedynie maszynki do zarabiania pieniędzy

      Nie wiem w czym się ta niezgoda zasadza… Wygląda mi to na całkowitą zgodę…;-) Najwyraźniej mamy oblęgane szkoły prywatne (popyt duży, podaż mała) które robią pieniądz jak wodę. Przedmówca prawdopodobnie nieco sfrustrowany niską pensją pytał co robić? Odpowiadam więc – założyć własną szkołę i jakością podkonkurować tych co trzepią kasę nie dając odpowiedniej jakości w zamian.
      Myślę że ze szkołą prywatną jest trochę jak z kiełbasą – dla poważnego klienta cena się mniej liczy, liczy się jakość. 

      1. I tu jest zgromadzona większa część przyczyn pojawienia się obecnej rzeczywistości…
        „…Odpowiadam więc – założyć własną szkołę i jakością podkonkurować tych co trzepią kasę nie dając odpowiedniej jakości w zamian…”
        „Założyć?” – a co z ZUSY,Regony, Sanepidy pozwolenia na pozwolenia dopuszczenia do dopuszczeń… To PRAPRZYCZYNA.
        Pozdrówka

        1. Zaraz, zaraz, nie tak szybko… Praprzyczyna czego konkretnie? Tego że gdzie indziej biznes łatwiej zastartować? Zgoda.

          Ale ten podwątek jest o czymś innym. Przedmówca się żalił na niskie zarobki w prywatnych szkołach które trzepią kasę jak wodę. Znaczy się – są poszukiwane. No to dla nich ZUSy, regony czy sanepidy jakoś cudownie nie istnieją? To chcesz powiedzieć zasłaniając się „praprzyczyną”?

    2. To ciekawe. Ze szkołami językowymi, nauką jazdy – jest OK. Można przebierać. Problem jest ze szkołami oferującymi kompleksową edukację. W przypadku szkół wyższych mechanizm jest prosty. Na najlepsze państwowe jest taki odsiew, że lepiej spróbować tam nawet jak się ma kasę. Odsiew wymusza poziom grup. Nie rozumiem jednak mechanizmu w podstawówkach i liceach. Nie ma bogatych rodziców chcących zapewnić dziecku dobrą, elitarną edukację? Same tępe snoby rozpieszczające swoje bachory?

  14. Z ręką na sercu.. Co można za 6,5 tyś brutto miesięcznie? Z drugiej strony, kto tyle ma?

    1. No tak, w takim razie co można za 1900 netto miesięcznie? Takie właśnie wynagrodzenie otrzymuje w szkole języków obcych nauczyciel z dyplomem magistra i z 25-letnim stażem. Dodam, że jest to najwyższa stawka w szkole, niższą (1500 zł netto) ma bibliotekarz i nowy nauczyciel (z zerowym stażem). Ponieważ jest to szkoła prywatna, wakacji mamy tylko 26 dni, jak wszyscy. No i co mają zrobić ci wszyscy inni, ogromna większość naszego społeczeństwa, którzy nie pracują w korporacjach, nie są prawnikami, lekarzami, ekonomistami, finansistami etc., etc. Można by odnieść wrażenie, że oprócz ekonomistów, informatyków, prawników i doradców finansowych cała reszta jest po prostu zbędna. Ale to pytanie pachnie jużzapewne socjalizmem, więc kończę, by nikogo nie drażnić zanadto.

      1. w takim razie co można za 1900 netto miesięcznie? Takie właśnie wynagrodzenie otrzymuje w szkole języków obcych nauczyciel z dyplomem magistra i z 25-letnim stażem. Dodam, że jest to najwyższa stawka w szkole, niższą (1500 zł netto) ma bibliotekarz i nowy nauczyciel (z zerowym stażem). Ponieważ jest to szkoła prywatna…

        Można zastartować własną szkołę prywatną i konkurować lepszym produktem/serwisem. Wyjść z czymś nowym i kreatywnym – immersion courses, obozy językowe, Pimsleur, Cambridge Program, TOEFL. Uczenie języków może być świetnym, dochodowym biznesem.

        Szkoły prywatne dzielimy generalnie na dobre i już dawno zamknięte. Nauczycieli w prywatnych szkołach dzielimy na dobrych (=dobrze opłacanych) oraz dawno już wyrzuconych. Inaczej coś dziwna byłaby ta „prywatność”… 😉

      2. Witam.
        Rozumiem niezadowolenie z pensji i być może znam jego przyczynę. Bo czyż nie jest to trochę tak jak ze sklepikarzem który kupuje dokładnie takie same towary jak w markecie i próbuje rozkręcić swoją sprzedaż? W takiej sytuacji można tylko wegetować a i to do czasu, aż market nie zrobi kilku promocji z rzędu.
        Socjalistyczna edukacja ma wiele zbrodni na sumieniu a jedną z nich było odejście od wykształcenia klasycznego m.in. rezygnacja z łaciny i greki co spowodowało, że zostaliśmy dosłownie odcięci od korzeni kultury w której było nie było nadal żyjemy. Innym machiawelicznym posunięciem była likwidacja podziału na klasy żeńskie i męskie, że o biedzie programowej nie wspomnę.
        Strasznie mi przykro to pisać, ale o poziomie WIEDZY świadczy dobitnie wiedziona tu dyskusja, gdzie głównym narzędziem do mierzenia „sukcesu” a pośrednio do oceny ludzi, jest wysokość pensji.

        1. rezygnacja z łaciny i greki co spowodowało, że zostaliśmy dosłownie odcięci od korzeni kultury — 100% racji

          1. Największą zbrodnią była rezygnacja z nauczania matematyki i akceptacja wszelkich dys****

      3. italki.com – nauczyciele jezykow obcych przez Skype biora $10-$30 za godzinę (w zależności od kompetencji, posiadanego wykształcenia, dyplomu itd). „Nativ” który nie jest nauczycielem, bierze za godzinną konwersację $3-$5. Jeśli wrzucisz swój dyplom, jesteś dobry, zbierzesz pozytywne opinie to 8 godzin dziennie wypełnisz uczniami. Nawet jak będziesz brał najniższą stawkę to jest prawie 6kzl na rękę (pewnie minus jakaś prowizja dla italki). Z domowego fotela, przez Skype. Zawsze można też dorobić (harmonogram zajęć się ustawia dowolnie).
        ps. ja tam jestem „z drugiej strony”, jako uczeń 🙂

        1. Bardzo fajny link i uwaga. Potrafię sobie wyobrazić że nauczyciele wielu rzeczy mogą mieć ciężko. Ale nie jak ktoś jest naprawdę dobry w jednym z popularnych języków i ma do tego dostęp do szerokopasmowego internetu. Nauczycielowi języka z prywatnej szkoły zasugerowałbym wzięcie kursu negocjacji i potem wizytę u pryncypała oraz wynegocjowanie lepszego uposażenia. Be assertive – they can’t miss you! Yet they’ve been underpaying you for years!!!!

    2. I nawet tyle nie mam. Ale doliczywszy Najmojszą (tez tyle nie ma) mamy tyle, by odłożyć spokojnie 5kzł netto co miesiąc. I bawić się w wykańczanie domu, zbudowanego bez kredytu i raczej z nudów oraz – by inflacja i pAŃSTWO nie zeżarło nam pieniędzy. Grunt to rozsądek i nieco protestanckiej roztropności. Emigracja to science fiction, nikt ze szkolnych znajomych (40+) nie emigrował, każdy jakoś ciągnie. Pozdrawiamy.

  15. Tak jak pisałem poprzednio, zobaczcie jak dzisiaj srebrny i złoty metal leci w dól! Sytuacja jest kompletnie nieprzewidywalna, ponieważ zależy ona od małej grupy osób NWO, która kompletnie nie potrzebuje aby metale ich straszyły. Oni mają drukarki i pełną kontrolę, wesoło podśpiewując, „Bankster to ma fajne życie oraz wyżywienie i dupencje klawe”

    Onet.pl „rząd zwiększy wydatki na wojsko” Znaczy to co Polska potrzebuje w tej chwili najbardziej! Hahaha. Z bełkotu urzędowego tłumaczę na Polski. Jak by około 3% społeczeństwa w tej chwili chciało podjąć swoje oszczędności, to banki by powiedziały – przykro nie mamy takiej płynności finansowej, i byście dostali jakieś śmieszne kwity z zapadalnością, na nie wiadomo kiedy. A gdzie są wasze pieniądze? Popłynęły do wojska, kopalni, i inne wydatki rządowe. Niestety stopa procentowa tak jak w innych krajach w końcu będzie ujemna. Znaczy my jeszcze będziemy rządowi dopłacać do jego wydatków. Ale my kompletnie to ignorujemy, A Rząd mówi zupełnie otwarcie, tak żebyście nie mieli pretensji. Tak jest obecnie w dużo krajach! Pozdrawiam wesoło podśpiewując, „Na barykady, ludu roboczy, i swoja rękę do góry wznieś! Pokaż środkowy palec ochoczo” By rząd zrozumiał że kumasz to.

  16. Standartowa pensja w korpo,czyli 6500 brutto,to około 4600 netto.Słabizna.To tylko 1100 euro-pensja sprzedawcy w markecie.Oczywiście państwo socjalistyczne zabiera prawie 2000.

    1. Wszystko zalezy od tego co sie robi w IT w korpo. Dla przylkladu developerzy dostaja miedzy 10k-15k brutto na dzien dobry bez problemu w wyzej wymienionych bankach w krk. Tragedi nie ma..

      1. W ten sposób temat sprowadzasz do banalnego finału. np. załóżmy, że aktorzy zarabiają źle (epizody, teatr), na co ktoś odpowiada: ale Bruce Willis brał 10mln$ za rolę – tragedii nie ma. To już nawet nie jest wprowadzająca w błąd średnia (bo intuicyjnie postrzegamy ją jak medianę) – to są percentyle z ogona rozkładu. Tak ucięta statystyka jest bezużyteczna.

        1. Rynek pracy dla developerow w czterech przodujących miastach Polski jest rynkiem pracownika, co więcej jest on chyba najbardziej uczciwym rynkiem pracy. Zarobki są mniej więcej takie jak napisali inni – czy chcesz dyskutować z rynkiem? Co wiecej nie są to synekury partyjne czy urzędnicze. Przychodzisz na rozmowę, pokażesz że coś umiesz, masz pracę. Nie ma „po znajomości” czy nepotyzmu. Ale też nie oszukujmy się, dobrym programistą nie zostaje się ot tak, trzeba wiele potu i odrobiny talentu. Że rynek to docenia? To dobrze. Że wielu się nie udało? Bywa.

          Analogia z aktorami jest dobra ale nie do końca (bo nie ma aż takiej rozpiętości). Jest wielu prawników tak jak i informatyków, ale tylko „promil ogona” jest wziętymi adwokatami czy radcami prawnymi. Reszta, której się jako tako powiodło pracuje jako prokuratorzy/sędziowie – raczej z kiepską oceną skuteczności tych zawodów wystawianą przez społeczeństwo. Reszta, której się niepowiodło, pracuje jako referenci w urzędach lub wykładają w TESCO. Life is brutal. Ale szukajmy przyczyn porażki wewnątrz a nie mówmy że system lub państwo lub po prostu pod górkę.

          Świat nie jest sprawiedliwy. Ale statycznie jest jako tako sprawiedliwy i zwykle jednostkom wybitnym będzie bliżej Bruce Willisa a innym bliżej aktorki z teatru powiatowego. Ale uwierzcie mi, że tak naprawdę trzeba chcieć i trochę pomóc losowi. Może trzeba nauczyć sie czegoś, pojechać tam gdzie jest praca, założyć firmę? Generalnie zainwestować czas, kasę i/lub ryzyko. Że nie jest łatwo? Że pod prąd – koledzy rwą laski na imprezie a ja się uczę? Jest ciężko, ale przynajmniej w przypadku programistów prawdziwe jest, że cieżką/uczciwą pracą i nauką można dojść przynajmniej do godziwych zarobków.

          1. No i to jest właśnie banalny finał. Im bardziej poszukiwane kwalifikacje, tym lepszą kartę przetargową ma pracownik. Jak z populacji wybierzesz dobry fach, z tego fachu najbardziej chodliwą część – to czego się spodziewasz? W ogóle czy w tej dyskusji interesuje kogokolwiek rynek pracy, ale jako obserwatora albo pracodawcy a nie konkretnego (szczęśliwego) pracownika?

  17. Można mieć drogi pieniądz i nowoczesną gospodarkę z wysokoprzetworzonymi produktami – liderami i nie martwić się o bezrobocie. Dzięki temu godzina pracy Szwajcara daje mu możliwość wymiany jej efektów z sąsiadami na 1,2 czy nawet więcej godzin pracy tychże sąsiadów. A jakby przypadkiem bezrobocie zaczęło nieco się podnosić, Szwajcar z drogą walutą może sobie spokojnie popracować 35h tygodniowo za pensję równą pracy sąsiada przez bite 40h albo i lepiej… Jak zaczną zarabiać za te 35h pracy 12,5% mniej niż dotychczas, to i cena byle lunchu spadnie do CHF35. Wszystko się da zrobić z korzyścią dla konsumenta jeśli keynesistowskie mendy nie zaczną mieszać w kociołku 😉

  18. Jak ja lubię czytać, jak to banki robią miejsca pracy. Albo jak to sektor bankowy oferuje jakieś produkty. Takiej nowomowy nie wymyśliłaby nawet najczerwieńsza bolszewicka propaganda…

    1. no mozesz ci sie w glowie nie miesci, ale banki na prawde maja produkty, produkty ktore kupuja firmy potrzebujace zarzadzac ryzykiem, plynnoscia

      i nie jest to sztuczny balon a prawdziwa funkcja bankow w gospodarce kapitalowej

      to ze czasami graja nie fair , to inna sprawa, ale banki byly i sa potrzebne w gospodarce

      ale mialem juz kiedys rozmowe z facetem ktory mowil ze prawdziwa praca to tylko przy lopacie, te informatyki to gowno robia cale dnie a kase trzepia

      1. „to, że czasem grają nie fair” – to tylko jeden z wielu powodów dla których uważam, że lepiej jak każdy z nas zostanie przy swoim zdaniu.

        1. Też zwróciłem uwagę na to „czasami”. Niezły eufemizm :). Poza tym…

          W normalnym systemie bank byłby po prostu pośrednikiem, kantorkiem. W naszej cywilizacji jest władzą. Tę władzę z punktu widzenia cywilizacji należy traktować jak administrację (urzędnicy) oraz armię (wojny walutowe i ekonomiczne). Administracja nie generuje dochodu. Armia generuje gdy wygrywa wojny i ściąga haracz od pokonanych. Przerośnięty sektor bankowy Zachodu działa tylko dlatego, że Zachód (jego oligarchia) drenuje bogactwo z kolonii. Kolonie urwą się z łańcucha – nagle się okaże, że za deficyt w handlu trzeba płacić. Wtedy będzie płacz, bo „produktem finansowym” nie najesz się, nie odziejesz, nie ogrzejesz 🙂

          1. To jest perfidna socjalistyczna nowomowa nazywanie lichwy sektorem gospodarki a jej cyrografów produktami. Czy tylko ja widzę, że zysk banku to nasza strata? Co wejdę do banku to muszę czekać najmniej godzinę, bo jakieś harpie wciągają dziadków czy innych nieszczęśników na finansowe miny. I ci biedni ludzie pozbywają się jedynej realnej własności- najczęściej mieszkań. A ich wnuki najczęściej bredzą liberalnie, bo ktoś im dał 6000 na rękę i kredyt hipoteczny, którego i tak nie spłacą bo za parę lat wywalą ich z korpo na bruk.
            Bo to, że była nomenklatura przejada Polskę to tylko pół prawdy. W takim samym stopniu szkodzą jej ćwierć magistrowie zarządzania i inna młódź wyedukowana na MTV bo im się w głowach nie mieści, że ktoś dając im owe 6 czy 12 tysięcy najzwyczajniej w świecie dyma ich, że hej. I choćby nie wiem jak się wytężał jeden z drugim, nie ma takiej możliwości aby odgadł gdzie jest pies pogrzebany. Bo, że jest pogrzebany to chyba pewne, prawda?

    1. Typowy artykuł w GW, wart tyle co i cała gazeta, czyli G*Wno.

      Naprawdę ktoś wierzy w to, że w Zurychu zarabiają 50-60% więcej niż w Polsce? I że banki eksportowałyby miejsca pracy, godząc się na wszystkie wady z tym związane żeby tyle zaoszczędzić? 🙂

  19. młodzi wyjeźdzają bo w bantustanie/PL nie ma rynku mieszkań na wynajem jak w poważnym państwie np. RFN tj zarabiasz 1800 euro a za wynajem mieszkania płacisz 350euro/miesięcznie+10euro na internet ……oczywiście dlaczego w bantustanie nie ma prywatnego rynku mieszkań na wynajem to wiadomo w skrócie k o m u n a/socjalizm/!
    ponadto młodzie nie rozumieją kwitka z wypłatą tzn jakie wysokie płacą podatki nawet po państwowych studiach magistrowie nie wiedzą że w cenie 1 litra paliwa na stacji ponad 50% to podatek!- bo niby skąd mają to wiedzieć jak nic nie czytają oprócz fantastyki/bajek typu hobbit/ buahahahahahahaha albo informację czerpią z TV – cyrk
    ponadto w cenie 1m^2 mieszkania typu karton/gips w polszy 30-50% ceny to koszt biurokracji i podatków
    wniosek:
    zarabiać,oszczędzać i spekulować a kupno drogich gadżetów/nowości zostawić dla miastowych głupków

    1. @m:”cena wynajmu”

      No, ale w Londynie (też poważnym miejscu:) to już nie jest tak pięknie. Zarabiasz 1800 funtów, a za mieszkanie 50m2 płacisz 800.
      Zaskoczyła mnie cena przedszkola: 1000 funtów/miesiąc. Znajomi wyjechali do Austrii i tam przedszkole kosztuje ~350 euro/miesiąc.
      Za to w Austrii buciki dla dziecka są w cenie butów dla dorosłych, a w Londynie tanie jak barszcz.

      Straszne „rozstrzelenie” cen tych samych towarów/usług w różnych krajach.
      Pewnie jak zwykle wynika to z różnego dotowania przez różne kraje podobnych usług.

      1. Powiedz mi gdzie w Londynie zapłacisz za 50m2 800 funtów 🙂 Ceny w tej chwili zaczynają się od 1200 i to za byle ruderę nadająca się do remontu.

        1. ceny nieruchomości w london wynikają głównie z tego ze całe „barachło” z ue tam zjeźdźa a nieruchomości nie przybywa …no i też tam komuna/biurokracja…a co do kupowania produktów – albo kupuje tanią tandetę na krótko albo markowe na dłużej – prosta kalkulacja 🙂

        2. @Gość:”Cena wynajmu”

          Proszę bardzo: „Dowding Drive, London SE9 6AX”. To jest Eltham (3 strefa, bez metra, do centrum pociąg).
          Moja córka mieszka tam w bloku. Bloki są nowe, wybudowane ~4 lata temu.
          Interesowałem się jej kosztami utrzymania i widziałem rachunki.

          1. @HeS – to dobrą cenę dostała, za nowe budownictwo w tej chwili mniej jak 1200 za 1bed nie ma mowy 🙂 Jakoś od roku ceny mocno podskoczyły.

    2. Oczywiście, że podatki robią swoje, ale nadmiernie upraszczasz, bo przyczyn jest więcej.

      1) Na szczycie komentarzy ludzie podali swoje zarobki – żenująco niskie, a jest to jakby nie patrzeć grupa specjalistów z korpo. Ktoś tutaj opisał zalety pracy poprzez VPN. Czyli te żenujące 7000zł brutto będzie podgryzał Hindus. Na kasie zarabia się 2,3 razy mniej. Nikt nie będzie dopasowywał ceny mieszkania do takich zarobków, sorry. Cena betonu, stali, ziemi – one nie mają serca.

      2) Kilka (naście?) lat temu ceny mieszkań były pompowane kredytem, więć duet bankier-deweloper ma tu spore zasługi.

      3) Tam gdzie praca, szkoła, przedszkole – ziemia droga. Na zadupiu tania. Z zadupia do centrum jedziemy godzinę. Oczywiście niewielu myśli o miastach w kategoriach urbanistyki. Miasta to są rozrasatjące się bloby, a powinny być fraktale – jak sieć krwionośna nerki czy płuc. Kształt miasta powinien być planowany 50 lat naprzód, a może i więcej. Co teraz mamy? Chamskie wciskanie bloków w wolne parcele. Bez ładu i składu. Efektem są zakorkowane ulice i wzrost ceny dobra deficytowego: gruntu.

      W ogóle, to nasz wspaniały rząd dotując kredyty mieszkaniowe pokazał jak dobrać się do problemu od D strony. Same plany zagospodarowania + sieć dróg, kolei, metra – to by zbiło cenę. Akurat zadanie typowe dla państwa i państwa tam nie ma.

      1. podali swoje zarobki – żenująco niskie, a jest to jakby nie patrzeć grupa specjalistów z korpo. —- o specjalistów komputerowych w dobie internetu i globalizacji bym się nie obawiał. Internet wspaniale wyrównuje i szanse i zarobki. Zarobki są jakie są bo koszty zycia są jakie są, i sądzę że się to wyrównuje na zasadzie osmozy i naczyń połączonych. Kompanie w Szwajcarii rutynowo korzystają z usług takich jak odesk i wiele zlecają programistom z Indii czy Białorusi. Nie przewiduję jakoś masowego exodusu dobrych programistów z PL bo kombinacja zachodnich zarobków z polskim poziomem cen może być niezrównana…
        Co innego jesli zawodu nie można wykonywać przez internet, jak np. lekarze. Tutaj dyferencjał płacowy będzie znacznei trudniej zredukować…

        1. W pięćdziesiątych latach ubiegłego wieku, elektryk to był PAN ELEKTRYK, którego wiedza pozwalająca li tylko na łączenie kabli i puszczanie nimi prądu, wystarczała na utrzymanie pięknego domu i posiadanie licznego potomstwa.

          Dzisiaj przeciętny elektryk, niepracujący w dużej państwowej elektrowni (czytaj: czyli tam gdzie nie ma rozdmuchanego socjalu), otóż ten elektryk z trudem wiąże koniec z końcem. Podstawowym powodem tego jest, że jest ich bez liku jak i szkół elektrycznych, które rok w rok wypuszczają tabuny nowych bezrobotnych z lepszą czy gorszą wiedzą o puszczaniu przez kable prądu.

          Takie samo zjawisko dzieje się już z informatykami, których produkcją zajmują się niemal wszystkie uczelnie, nawet takie, które nie powinny tego robić bo dotychczas produkowały bezrobotnych z innych dziedzin (np. szkoły rolnicze, zawodowe mechaniczne, ekonomiczne, czy te wspomniane już elektryczne). Wiedzę tychże „fachowców” ukrywa się pod przykrywką „ekonomiczno-informatyczną” ale wydaje mi się, z praktyki oczywiście, że Turing w grobie się przewraca a żyjącego jeszcze Gatesa wstrząsają drgawki śmiechu, na widok kompetencji tychże „informersów”.

          I to ma tyle wspólnego z dzisiejszym tekstem właściciela 2gr , że piszący te słowa również jest ex-informatykiem, i również był zatrudniony przez Szwagrów, i to dokładnie z tych samych powodów, o których autor bloga ma niewątpliwie miłą okazję pisać, a na dodatek we Wrocławiu.

          I tylko na koniec dodam, że pusty śmiech mną wstrząsa na myśl, że tak wiele polskich firm, szczególnie z Wrocławia, raz następny będzie miało olbrzymie problemy z utrzymaniem posad swoich informatyków, bo ci ostatni zwłaszcza szybciej liczący, natychmiast przerzucą się na pracę dla Szwagrów.
          Bo skądinąd, jedna jest rzecz ważna: Szwagry płacą lepiej i solidniej niż rodzimy kapitał, czego życzę wszystkim informatykom (nie mylić z „informersami”), życzę.

      2. Stary, rozumiem że zarabiasz dużo więcej (przynajmniej dwa razy więcej) skoro 6500 czy 7000 nazywasz 'żenującym’ poziomem 🙂 Wyobraź sobie, że w tej chwili na rynku 7000 to jest zazwyczaj górny pułap. Zazwyczaj – bo jedna osoba na 20 znajdzie firmę która chce płacić więcej – a takie firmy możesz policzyć na palcach jednej ręki.

        1. Normalnie się przedstawiam na tym forum, ale tym razem anonimowo….

          Pracuję w KRK w IT – developer Java. Wynagrodzenie (ze wszystkimi dodatkami) od 14k do 17k. Obecnie zmieniam pracę, między innymi dlatego, że zapotrzebowanie na rynku winduje pensję w stratosferze. Rozmawiałem z UBS (to odnośnie motywu przewodniego) – wynegocjowałem sobie stawkę 21k. Podczas rekrutacji rozmawiałem też z manadżerem z CH – wprost powiedział, że ich strategią jest przeniesienie wielu procesów z BO do KRK (to w odpowiedzi na moją chęć emigracji zarobkowej do CH).

          Nie przyjąłem propozycji. Wyjeżdzam na wyspy początkiem kwietnia – do pracy w zawodzie – na etat. Powód to nawet nie pensja (obiektywnie moja siła nabywcza w Polsce jest teraz większa niż to co zarobię w UK – no i w Polsce zarabiam średnią krajową x 4-5 a na wyspach nie ma aż takiej fajnej proporcji). Głównym powodem jest to, że jesteśmy lepszymi Hindusami Europy. Trafiają do nas projekty głównie utrzymaniowe i te mało ciekawe technologicznie. Cutting edge jest ciągle na zachodzie i długo będzie (jak strzeliłem teraz papierami to moja firma ma problem, bo „kluczowy” 🙂 Polak zrezygnował). Ja w swojej ścieżce technicznej osiągnąłem już szklany sufit i rozwój zawodowy jest dla mnie nie możliwy w KRK.

          1. Holy cow, musisz być naprawdę dobry! Gratulacje! I powodzenia w UK!

            Mnie nie dziwi że jesteśmy „lepszymi Hindusami” ani że niektórzy szukając wyzwań wyjeżdżają, ani też nie uważam tego za coś negatywnego bądź możliwego do uniknięcia. Po prostu faza w rozwoju – wśród „lepszych Hindusów” znajdą się jednostki wybitne które zamiast wyjeżdżać do obcego bossa więcej szans zobaczą w staniu się własnym bossem na miejscu. Siła przyciągania wyzwań technologicznych, których jest mniej na miejscu, jest znaczna. Z drugiej strony powinna być kompensowana wyzwaniami innego rodzaju – łatwością zastartowania własnej kompanii na przykład czy szybością jej rozwijania, nawet jeśli kompania produkuje jakieś proste gadżety smartfonowe czy coś w tym rodzaju. Wtedy „lepsi Hindusi” pracują dla ciebie i stają się coraz lepsi, aż w końcu przestają być Hindusami bo pensje się zrównały…

            Prawdziwą tragedią jest gdy pozostanie w kraju nie oferuje żadnych wyczuwalnych przewag dla ambitnego entreprenera, za wyjątkiem sentymentów….

          2. Witam, tez jestem software developerem i potwierdzam te stawki w KRK. Na kontrakcie spokojnie mozna wyciagnac grubo ponad 10k na reke na mc, i to w wielu firmach. Mimo to wyemigrowalem do anglojezycznego kraju (nie UK), i troche z tesknota patrze na proporcje kosztow zycia i wynagrodzen osiagalnych w Polsce dla informatykow. Podobnie jak kolega, ja tez na emigracji netto wychodze gorzej niz w ojczyznie (przynajmniej na razie, glownie z powodu astronomicznych kosztow wynajmu i przedszkoli), ale nie tylko pieniadze sie licza. I potwierdzam rowniez ze kluczowe projekty robi sie na miejscu, do nas ida w wiekszosci projekty drugorzedne z biznesowego pktu widzenia (aczkolwiek to sie moze zmienic bo mamy wielu dobrych informatykow)
            Polska na dzien dzisiejszy jest rajem dla informatykow, ale niestety nie jest panstwem powaznym, w ktorym chcialbym wychowywac swoje dzieci. Jest to zielona wyspa jedynie w branzy IT, reszta ludzi jest na pensjach glodowych. Choc ten ogromny naplyw kapitalu daje Polsce szanse na stanie sie lepszym miejscem do zycia, czy tak sie stanie zobaczymy.

          3. ale niestety nie jest panstwem powaznym, w ktorym chcialbym wychowywac swoje dzieci. — przyczynek do mojej wypowiedzi wcześniej. Wskazywanie na „niskie płace” w PL jako przyczynę zła jest spłycaniem zagadnienia. Brak szans i brak „normalności” są dużo istotniejsze. Problem z emigracją to nie sama emigracja lecz szansa na zobaczenie tej „normalności” gdzie indziej…

          4. Cyniku, dziękuję za życzenia powodzenia i od razu odpukam w niemalowane, żeby nie zapeszyć.

            Muszę się niestety zgodzić komentarzami o emigracji i braku powrotu z powodu „państwa istniejącego teoretycznie”. Próbowałem swoich sił – trochę – w biznesie (technologicznym/IT) i niestety nie chcę iść tą drogą w tym kraju. Nie miałem szczęścia do „wspólników w biznesie” a także do otoczenia systemowego. Szacunek i zrozumienie dla pracy innej niż kopanie rowu łopatą jest u nas statystycznie rzecz biorąc tragiczne. Innowacje są na papierze i funduszach unijnych dofinansowujących słynny już „blog o kotach”. Niestety rynek dla innowacji w Polsce nie istnieje (mogę przytoczyć statystyki ile startupów z Polski wyszło na świat w stosunku do krajów ościennych). W Polsce niestety dobrze działają jedynie mało innowacyjne biznesy o mentalności „tanio kupić/wyzyskać/drogo sprzedać” lub „comodity” – ja wiem fabryka papieru toaletowego czy worków do odkurzaczy – pod warunkiem że się ma kontrakt do marketów za który trzeba nieźle zapłacić. Z technologii – wszystkie sukcesy które na chwilę zabłysły to naśladownictwo typu „nasza klasa” czy „allegro”. Znam kilka osób co mają firmy w IT i bardzo świetnie z tego żyją, ale to niestety są firmy outsourcingowe, handlujące/wynajmujące siłę roboczą nie mające własnych produktów/rozwiązań. Świat inwestuje w rzeczy o których w PL się nie słyszy, nanotechnologie, biotechnologie, wystarczy popatrzeć ile mld Google i inni ładują w startupy bez gwarancji sukcesu. A u nas rozwija się co najwyżej teorie mgły na bagnach pod Smoleńskiem.

            Zresztą czy Cynik nie jest najlepszym przykładem tego, że należy wiedzieć kiedy wyjechać, jak można wnioskować po jego notce biograficznej i wyczytać między wierszami tego bloga?

            Ja bardzo chciałbym zostać w kraju i cieżko pracować na jego rozwój, ale praca organiczna mnie nie interesuje a i chcę czegoś lepszego dla moich dzieci. I nie chcę obietnic, że za kilka lat, bo w długim terminie… Jako osoba racjonalna (tak myślę) podejmowałem tę decyzję opierając się na rachunku zysków i strat (gdzie patriotyczny obowiązek mam wobec swojej najbliższej rodziny). No cóż w wymiarze mikro PL straci jedną osobę której podatki bezpośrednie utrzymywały dwóch emerytów i jednego urzędnika w skali makro nie stanie się nic. No chyba, że słynna mityczna „druga fala emigracji” faktycznie ma miejsce i po masowym exodusie hydraulików nastąpi teraz masowy exodus wysokiej klasy specjalistów lekarzy (nie konowałów) i informatyków (nie pana od restartu kompa w urzędzie gminy). Ale jak już Cynik zauważył, mobilność tej najbardziej specjalizowanej/opłacanej grupy jest najwyższa i kraj nic nie może zrobić żeby ich zatrzymać.

          5. Całkowicie się zgadzam. Powszechny pogląd który słyszałem wiele razy w branży (IT, a konkretnie programowanie) jest taki że wprawdzie akceptowalną pensję można znaleźć, ale bardzo często będzie to maintenance „jakiejs kupy javowej” (lekko sparafrazowany, ale nieomal cytat). Rozwój jest gdzie indziej, bo tam jest tego rozwoju konsument. Start-upy technologiczne to rzadkość granicząca z fikcją w realiach gdzie dominuje polowanie na fundusze z Eurosojuza, a konkurencja w postaci dużych korporacji (strasznie zbiurokratyzowanych, nota bene) ma na „dzień dobry” dofinansowanie z budżetu w postaci ulg podatkowo-ZUSowych w ramach zachęcania do tworzenia jobs i chwalenia się tym przez lokalne władze. Mała kompania jest w tej sytuacji dojną krową i siłą rzeczy skupia się na zmniejszaniu swoich kosztów, więc automatycznie zaczyna dominować pogląd że w Polsce „się tyle nie płaci”. Specjaliści nie wyjeżdżają wyłącznie po większe pieniądze, choć to oczywiście bardzo ważny faktor. Wyjeżdzają po normalność i ambitniejsze projekty, z naciskiej na tę „normalność” w pierwszej kolejności. Można odnieść wrażenie że w dobrym guście jest wyprowadzka za granicę, a taki trend jest w dłuższym terminie dla Polski bardzo niebezpieczny. Cóż, historia jest pełna krajów które zasilały strumień emigracji…

          6. Tylu zdolnych infrmatykow a PKW musiala liczyc glosy recznie, bo ruskie serwery nie nadazaly zliczac glosow PSLowcom. No zesz qufa jego mac!

          7. Ewidentnie zmieniła Ci się perspektywa. Pensja 6500PLN brutto jest w Polsce osiągalna dla <10% pracowników. Nazywanie tego 'żałośnie niską pensją' jest sporym nadużyciem.
            Gratuluję Twojej zaradności, ale okaż szacunek innym.

            ———
            MODERACJA – panowie, trochę więcej taktu a mniej skrajności w formułowaniu opinii i dobieraniu słów. Pensje XYZ można uważać za żałosnie niskie i jest to opinia własna, nie żadne nadużycie. Z drugiej strony implikowanie w reakcji na czyjąś reakcję podającą wysokość pensji że jest ona „żałośnie niska” jest pewnym NIETAKTEM, tym bardziej że prawdopodobnie nie ma to żadnego pokrycia w faktach.

            Pewnych rzeczy regulamin nie obejmuje; trzeba je po prostu wyczuć dbając o to aby zostały własciwie odebrane … EOT

          8. To jest święta prawda. W Polsce większość ludzi ma znacznie dużo niższe wynagrodzenia, a pracodawcy uważają że powinno się ich całować po rękach, za to, że płacą pensje swoim pracownikom. Marne zarobki i niepewność zatrudnienia sprawiły, że nasz kraj opuściło tak dużo, zwykle młodych ludzi. To jest drenaż kraju z siły roboczej oraz z najlepszych mózgów. W konsekwencji oznacza to dla Polski katastrofę. Zwykło się pisać o czasach saskich najgorsze rzeczy, jednak to co się wyczynia z Polską i Polakami po 89 r sprawia, że trzeba je oceniać inaczej. To nie jest prawda, że mieliśmy wówczas najgorsze rządy.

          9. Niezupełnie zgadzam się z tą często powtarzaną tezą, opartą na mylnym przekonaniu że marne zarobki są przyczyną wszelkiego zła. Są one raczej skutkiem niż przyczyną. Problem leży gdzie indziej – w ogólnym ujęciu, w kolektywnej głupocie całego społeczeństwa które nie zrozumiało co się wydarzyło w 1989 a jeszcze mniej co się nie wydarzyło a wydarzyć powinno. Skąd niby po hurtowym demontażu bazy przemysłowej mają się brać teraz te wysokopłatne posady? Jakim cudem przyjęcie unijnych kajdanów i przekazanie suwerenności do Brukseli umożliwi dogonienie jeszcze kogoś, do czego trzeba przecież biec szybciej niż inni?

            Drenaż mózgów i siły roboczej jest faktem i jest niewątpliwie negatywem. Tym niemniej jednak i on i jego konsekwencje były do przewidzenia na lata naprzód. Nie jest to zresztą tylko polska sytuacja; połowa Litwy wybyła do Londynu co stawia na porządku dziennym pytanie po co komu było wygłupiać się z własną państwowością i własnym państwem…;-) Tym niemniej nie uważam aby masowe wyjazdy były krytycznym problemem. Jest nim raczej brak masowych powrotów z zarobionym kapitałem i know-how. Ludzie nigdy nie powinni wracać po „wyższe wynagrodzenia”. Byłoby to przyznanie się do porażki a losers niech lepiej zostaną zagranicą. Powinni wracać po większe szanse na big bang, na rozkręcenie własnego biznesu w czym zarobiony kapitał i zdobyta know-how da im dużo większy milage niż na zachodzie. Jeśli tego nie ma należy zapytać się dlaczego? 

          10. Powinni wracać po większe szanse na big bang, na rozkręcenie własnego biznesu w czym zarobiony kapitał i zdobyta know-how da im dużo większy milage niż na zachodzie. Jeśli tego nie ma należy zapytać się dlaczego?

            Moje liczne rozmowy oraz próby podjęcia współpracy zarówno w małych jak i większych projektach z grupą zawodową pod tytułem informatyk/programista dają mi prawo powiedzieć, że jest to kasta ludzi o:
            -wąskich horyzontach biznesowych
            -skrajnie niesłowna i nierzetelna
            -całkowicie pozbawiona daru dalekowzroczności
            Amen.

          11. Pracuje w Londynie (nie finanse) w sektorze IT/engineer, zarabiam ca 3.5k GPB (~17k pln) netto. Wczesniej pracowalem w Danii z wyzszmi zarobkami i duzo wiekszym socjalem (obecnie za przedszkole place 2k GBP gdzie w Danii 500 GBP, wynajem 1.6k GBP (b. tanio) vs 1k). Pieniadze pozwalaja godnie zyc ale nie jest to high-fly. Kupno nieruchomosci to koszt okolo 500k GBP. Gdybym zdecydowal sie przejsc do finansow zarabialbym okolo 1k wiecej.

            Finansowo w Londynie jest gorzej niz w Danii ale glownym powodem przeprowadzki bylo to, ze pracuje nad kluczowymi „cutting edge” projektami.
            Powodzenia.

          12. @anon:”zarobki IT w Londynie”

            Mój zięć (software developer) twierdzi, że w Londynie w niewielkiej firmie w której pracuje (nie korporacja) 5 tys. funtów, to „szklanny sufit”. Później zostaje korporacja, albo własny biznes.

          13. @HeS, @Gość

            5k GBP netto to 90k GBP brutto i jest to gorny pulap o ktorym wspominaja rekruterzy do Bloomberga i tym podobnych firmach – stad zgadzam sie z Twoim zieciem. Sa to generalnie oficjalnie oglaszane stanowiska. Oferty powyzej tej kwoty sa dostepne tylko dla zaufanych rekruterow i dotycza dobrze prosperujacych hedge fundow czy HFT (raczej nie banki). Stad jesli Twoj ziec szuka podwyzki to powinien porozmawiac z takimi ludzmi. Mowie tutaj o sektorze finansowym i typowo developerskiej/inzynierskiej roli. Osoby ktore pracuja blizej pieniedzy zarabiaja wiecej.

            W sektorze nie finansowym ciezko jest dobic do 100k, gornym limited wydaje sie byc raczej 60-70k na stanowisku gdzie nie masz pod soba ludzi.
            Tak jak pisalem wczesniej sila nabywcza tych pieniedzy w Londynie nie jest wcale imponujaca jesli masz rodzine. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze w Danii i w Niemczech mozna bylo duzo wiecej zaoszczedzic niz w Londynie.

            Pozdrawiam.

          14. Gratuluję, jesteś na poziomie który dla mnie znajduje się kilka pięter nad moim szklanym sufitem 🙂
            W mojej branży takich zarobków nie uświadczysz (robię w przemyśle) – tu prawdziwe pieniądze zaczynają się jak założysz własny biznes (i pomysł wypali w postaci chętnych na usługi). Oczywiście – jak pisałem wcześniej – na każde 100 ofert pracy pewnie znajdzie się jedna lepiej płatna.

        2. Do dwóch Panów którzy się zbulwersowali moją oceną 7000 brutto jako „żenującej”. Niepotrzebnie podchodzicie do tego ambicjonalnie. Nie rozumiemy się, bo operujemy w innych systemach ocen. Dla mnie żenujące jest 2000PLN brutto dla robotnika niewykwalifikowanego, a proporcjonalnie do tego żenujące jest 7000 brutto dla specjalistów z korpo. Dochód narodowy generowany w Polsce jest żenujący. Rozumiem, że młodzi wykształceni załapujący się na te 7000 (własną ciężką pracą i talentem!) są zadowoleni. Tu działa taki sam mechanizm jak w PRL. Ktoś dostał talon, kartki, skierowanie na wczasy – to był pan. Po prostu odnosił swój „sukces” na tle tych co talonu nie dostali. Dzięki temu nawet w bardzo biednym kraju można utworzyć zadowoloną z życia klasę średnią. Pal licho, że klasa średnia powinna się kojarzyć ze średnią a nie z elitą. W Polsce „klasa średnia” to kilka(naście) procent społeczeństwa. Czy to nie jest żenujące?

          1. W Polsce nie ma klasy średniej. Dla mnie definicja klas (majątkowo) jest następujące:

            Klasa średnia – dom w którym mieszka stanowi jego nieobciążoną własność (nie na kredyt). Posiada liczne aktywa, np. mieszkanie też nie na kredyt które wynajmuje. Aktywa płynne które posiada pozwalają na przeżycie w niepogorszonych warunkach przez najbliższe 5 lat przy utracie głównego źródła dochodu.

            Człowiek bogaty – jest wiele miar. Ale jeśli masz na tyle aktywów, zeby do końca życia mieszkać w hotelu pięciogwiazdkowym i mieć na „fajne życie”, włączając podróże bez podejmowania jakiejkolwiek pracy to jesteś bogaty.

            No i w Polsce nie ma żadnej liczącej się klasy średniej (majątkowo) jak widać.

  20. UBS bedzie inwestowac, a jakze. Pracuje UBS w Zurychu i pelna para ida tutaj prace na srodowiskami „Offshore”.

    Nie ma sie co dziwic, za dobra pensje IT zatrudnia w Krakowie caly Scrumowy zespol. Wiem co mowie, bo mam porownanie do mojej pensji w Krakowie :).

    Ciekawe czy przy takich kosztach w PLN i wplywach w CHF banki nie beda wodzone na pokuszenie wachniecia kursem to tu to tam od czasu do czasu…

    1. Jeszcze tylko słowo komentarza odnośnie jobs wędrujących na wschód z powodu uwolnionego franka. W takich behemotach to jest niemożliwe podjąć z dnia na dzień decyzję o przeniesieniu prac offshore. Sam proces decyzyjny trwa co najmniej miesiące. Potem dochodzi dostosowanie infrastruktury, co może potrwać nawet lata – i całość tyle właśnie zajmie.

      Wniosek jest taki – albo decyzja nie nic wspólnego z frankiem uwolnionym od pegu, albo ktoś na górze wiedział „coś” dużo wcześniej niż my.

      1. albo ktoś na górze wiedział „coś” dużo wcześniej niż my. —- Nie bardzo wiem kto to „my” ale czytelnicy TwoNuggets Newsletter wiedzieli dużo wcześniej… 😉 Mówiłem o tym na seminarium w 2013. Jeżeli był w tym element zaskoczenia to głównie w tym że rujnujący bilans SNB peg egzystował tak długo.

        1. Ok, pisząc „my” miałem na myśli przeciętnego Janusza nie czytającego TN ani raportów SNB ;).

          W każdym razie, decyzja co do eksportu jobs w jednym z wymienionych w artykule banków zapadła z pewnością dawno temu.

          Ps. Nie da się dodać komentarza w wersji mobilnej.

  21. Z Wrocławia do Zurichu do niedawna latał z bezpośrednim połączeniem Eurolot , niestety obecnie to połączenie zlikwidowano i są tylko loty z przesiadką (dość długie) lub trzeba samochodem do Wawy się przemieścić. Outsourcing wymaga teleinformatyki i szybkich, niedrogich łączy, samoloty w drugiej kolejności widocznie są wymagane (telekonferencje zastępują często samoloty w korpo). Kiedyś widziałem w polskim oddziale dużej korporacji niemieckiej, analizę kosztu redukcji etatów informatyków w Polsce, dość proste obliczenie: po jednej stronie roczny 3 koszt informatyków z kwalifikacjami ( i drogimi kursami non stop): SAP, administracja CISCO, administracją Windows Server itd. i koszt zakupu serwerów oraz ich serwisu w Polsce, a po drugiej stronie roczny koszt utrzymania łącza WAN 4 Mb/s Polska-Niemcy, gdzie są kadry i serwery. Tu akurat etaty wyszły z Polski,dając także przenosiny jednego Polaka z rodzina do Niemiec, ale w identyczny sposób do nas przychodzą etaty z innych kierunków. Ważne jest tylko czy są to etaty dobrze płatne.
    Będąc w pewnej firmie , która zainwestowała w Polsce w produkcję przemysłową, zobaczyłem dużo płci pięknej przy półautomatach. Pytanie pierwsze do szefa produkcji: dlaczego kobiety polskie , a chinskie ? Odp. chinskie przerobialiśmy w Chunach, dają zła jakość produkcji, pytanie drugie: dlaczego nie robot-automat?- odp. bo wydatek 2 mln EURO na robota się nie kalkuluje przy koszcie polskich kobiet : ) .
    Technika sieci VPN jest zabójcą etatów umysłowych i przynosi zyski korpo dając jeszcze lepszą optymalizację zatrudnienia, gdyż drogie, międzynarodowe łącza WAN zastępuje tu zwykły, poczciwy dostęp do Internetu z szyfrowaną usługą VPN. Wynalazek VPN przyspieszył (niestety lub stety dla niektórych) znacznie globalizację.

    1. @slav
      Wszystkie VPNy mają tę przykrą wadę, że koniec końców z dnia na dzień uwalą je regulatorzy, zabraniający przetwarzania danych wrażliwych (medycznych, bankowych) poza granicami kraju – w zdefiniowany i skuteczny sposób.
      Wtedy Wrocławski oddział CS i podobnych 1. jedną regułką na ogniomurku zostaną odcięci od metropolii 2. dostaną pocztę, że masowo drukowane wypowiedzenia są w drodze 🙂

  22. W branży IT we Wrocławiu Credit Suisse mocno wywindował wynagrodzenia.
    Sprawa znana OD LAT – obecny skok na franku to bonus, bo trend został wyznaczony i realizowany w czasach, kiedy CHF nie przekraczał 3 PLN.
    Dlatego IBM jest we Wrocławiu, idzie do Katowic i Łodzi.
    Dlatego we Wrocławiu jest Nokia – ostatni bastion w Europie.
    Dlatego we Wrocławiu jest HP, buduje się centrum Careffour’a…

    Poza tym faktycznych stanowisk które wnoszą wartość dodaną nikt do Polski nie przeniesie, bo tu nie ma kadry i infrastruktury zdolnej do skonsumowania takich stanowisk (pharma, mechanika, lotnictwo, elektronika itp). O klientach nie wspomina.

    Producent SiGów 550 zwolnienia zaczął też z innego powodu.

    1. Dlatego we Wrocławiu jest Nokia Dlatego we Wrocławiu jest Nokia — może dlatego że przy przejęciu przez Microsoft mieli taki bajzel w Finlandii że o jednej gałęzi zagranicą zapomnieli… 😀

      1. Heh, to nie tak 🙂 MS kupil telefony i patenty z tym zwiazane. We Wrocławiu w wielkim skrócie wytwarza się SW dla stacji bazowych i SW do zarządzania siecami.
        A do marki Nokia wrócono jak Finowie wykupili udziały Siemensa ze społki join venture NSN. A dlaczego Wrocław w ogóle, dużo by pisać –
        generalnie zaczęło się od 'zleceń’ dla dziadzia Siemensa 🙂

        1. MS kupil telefony i patenty z tym zwiazane. — po umiejscowieniu w firmie swojego mola który rozłożył ją od środka… 😀

          1. @cynik9
            No tak, znowu źli amerykanie stonkę zrzucili… 😉
            Nokia została posprzątana nie przez Elopa, dzięki któremu w ogóle utrzymała się na powierzchni jakiś czas, a przez własną głupotę oraz Apple’a i Google’a. Ich kłopoty zaczęły się dużo, dużo wcześniej…

          2. Głupoty własnej nigdy nie wykluczamy… 😉 Ale pomaga jej szalenie brak głupoty u wielkiego Brata który czyta po prostu w naszych myślach. Że o telefonach komórkowych, i innych gadżetach nawet nie wspomnimy. I pomysleć tylko co byśmy mieli w Europie gdyby wielki Brat mniej czytał a więcej zajął się własnym biznesem…

    2. Poza tym faktycznych stanowisk które wnoszą wartość dodaną nikt do Polski nie przeniesie, bo tu nie ma kadry i infrastruktury zdolnej do skonsumowania takich stanowisk (pharma, mechanika, lotnictwo, elektronika itp). O klientach nie wspomina.

      Intel zatrudnił w zeszłym roku 200-300 osób (bezpośrednio lub jako kontraktorów). Deweloper nie nadąża budować/rozbudowywać budynków 😉

      1. @Jacek K
        We Wrocławiu są przynajmniej dwie lokalne firmy IT z takim samym przyrostem tyle że developerzy się wyrabiają. Podobnie jak Gdański Intel, bodyshopy dla zachodu.

        W Polsce nikt nie postawi FABa za > 4 mld USD – a o takim, poważnym przemyśle tu mowa. Nie będzie tu drugiego Drezna.

        W kraju w którym przez 10 lat prostego podwozia gąsiennicowego pod haubcę samobieżną nie zrobiono, za to robi się portale internetowe dla bezdomnych, strony o kotach za bańkę …B-787 są serwisowane w Etopii, a podzespoły do komputerów sprowadzane z potęg przemysłowych i technologicznych jak Tajlandia czy Malezja 😀

        1. W Polsce nikt nie postawi FABa za > 4 mld USD —- Byłby fool gdyby stawiał… Ale spłycasz temat wskazując blogiem o kotach 😉 że bantustan jałowieje technicznie. To prawda ale inwestycja > mld USD znaczy przede wszystkim wiarę w przyszłość a jaką może mieć „kamieni kupa” starych kiejkutów wspierająca „entreprenerów Ukrainy” – I kid you not – zamiast własnych i generalnie aktywnie podkopująca własną przyszłość. Poważny kapitał płynie tam gdzie czuje się najlepiej długoterminowo.

  23. Ja mam też 6500 brutto ale w Łodzi. Proponowali mi 9000zł brutto w Krakowie kilka lat temu, ale podziękowałem. Wyszłoby na tyle samo z przeprowadzką i wynajmem mieszkania.

  24. tez pracuje w IT w podobnym centrum , wsparcie dla rynkow OTC
    i 5-6,5k brutto to jest propozycja dla juniora

    no ale UBS pcha do centrow typowo etaty z back officu i jak zakladam IT jest tylko po to zeby wspierac lokalna infrastrukture a nie corowe systemu do accoutingu, ale jak by ktos z menedzerow mial jaja i glowe na karku to moglby takie cos zaproponowac, win dla UBS i win centrum kompetencyjnego – bo takiego wsparcia nie zastepuje sie z dnia na dzien jak co poniektorym sie wydaje

    1. na takie decyzje czekamy (zajmuje się budową aplikacji wsparcia dla spekulantów forex’owych). W Polsce brokerzy mają tylko biura do obsługi klientów. mForex próbował trochę wesprzeć polskich producentów oprogramowania udostępniając API w oparciu o coś innego niż rosyjski MT4 i MT5 ale kontakt z nimi się urwał i API nie jest rozwijane. Rynek dla polaków jest jeszcze zbyt drogi i przyciąga hazardzistów, którzy psują robotę tym, którzy potrafią wyjść na swoje w dłuższym okresie czasu i chcieli by zarabiać na tym rynku udostępniając narzędzia inwestorom. Chyba jeszcze poczekamy na śmiałe decyzje.

    2. Ja akurat pracuje jako specialist od analizy ryzyka IT. Wsparcie oprocz local support to w UBS dalekie kraje azjatyckie.

  25. Pracuje w Krakowie w UBS. Place nie są złe chociaż nie ma szaleństw. Po 7 latach w IT pracując kilka lat na 3 lini także, 6500 brutto pensja. Jest Ok ale nie na tyle zeby mozna swoja przyszlosc wiazac z ta firma. Raczej na rok czy dwa i isc dalej.

Comments are closed.