Fundusze inwestycyjne w Europie

ETF-y praktycznie na wszystko

Idea zbiorowego inwestowania jest z nami od dawna.  Jeśli wierzyć historykom fundusze powiernicze mają historię spinającą  ponad 200 lat.  Cóż bardziej logicznego jak inwestorzy którzy łączą swoje środki i wynajmują profesjonalnego managera który nimi zarządza. Z biegiem czasu ideę zinstytucjonalizowano – fundusz stał się bytem prawnym którego jednostki uczestnictwa sprzedawano szerokiej publice. Niewiele zmieniała się jedynie rola czerwonych krawatów jako współczesnych szamanów – pośredników między plebsem który chce się wzbogacić a nie wie jak oraz bogami finansów o przychylność których trzeba zabiegać. Nie za darmo, oczywiście.

Powojenny burzliwy rozwój tego „przemysłu finansowego” w USA  przeniósł się szybko do Europy gdzie fundusze stały się także bardzo popularne. I nie bez powodów. Zawsze raźniej ugryźć rosnący rynek w grupie, pod przewodem doświadczonego managera,  niż ryzykować samemu, i w dodatku bez należytej dywersyfikacji.

Do jakichś 30 lat wstecz królem wzgórza były fundusze typu  „load” (load funds). „Load” oznacza karne przystrzyżenie śmiałka. Przy wchodzeniu w fundusz było więc strzyżenie na dzień dobry, typowo 5%. Przy wychodzeniu z niego, aby nie było inwestorowi zbyt łatwo, było strzyżenie na do widzenia, znowu ze 3% do 4%. A pomiędzy było strzyżenie za samo siedzenie w funduszu, też typowo około 3% rocznie.

Bonanza dla czerwonych krawatów trwała latami. Ten kto siedział w Magellanie, flagowym funduszu rodziny Fidelity po zarządem legendarnego Petera Lyncha, zarobić mógł miliony. Kto siedział mniej fortunnie stracić mógł koszulę. W sumie jednak nie można było narzekać. Sekularny rynek byka parł do przodu spiętrzając akcje i dostarczając inwestoriatowi błogiego uczucia że każdy może zostać inwestorem na drodze do swojego miliona.

Potem przyszła era bańki milenijnej, słabszych rynków i głębszych refleksji. Inwestorzy zaczęli zdawać sobie sprawę z tego że do miliona najbliżej mają nie ci którzy podejmują ryzyko ale czerwone krawaty,  otrzymujące swoją dolę hossa czy bessa i nie ryzykujące niczego. Fundusze „no- load”, z mocno zmniejszonymi kosztami, zastąpiły wtedy paskarskie „loads”. Ich królem został John Bogle i założona przez niego rodzina funduszy Vanguard.

Vanguard rzeczywiście dawał zarobić, oferując wehikuły inwestycyjne dużo bardziej zrównoważone w szansach. Dużo więcej kapitału inwestora pracowało na niego, dużo mniej tuczyło czerwone krawaty. Vanguard był pionierem funduszy indeksowych, zdradzając prawdę którą do dzisiaj nie często się słyszy ze strony „industry” – że praktycznie żaden fundusz nie przegoni trwale indeksu. Choćby nie wiem jak się wytężał – zauważył raz poeta – to nie udźWIGnie, taki to ciężar. Jeśli nawet raz czy dwa czerwonym krawatom się to uda to zrównoważy to zaraz kilka innych lat w których przyjdą na metę wyraźnie w ogonie stawki, znacznie poniżej indeksu.

Po co zatem komu czerwone krawaty? Niewygodna prawda jest taka że w zasadzie po nic, głównie do stwarzania iluzji „bicia rynku” i uzasadniania tym swojej racji bytu i bonusów. Dużo taniej i dużo efektywniej inwestor obejdzie się bez nich używając dostępnych na rynku ETF-ów. ETF-y – exchange traded funds – są  naturalną i pozytywną ewolucją od funduszy powierniczych „no-load”. Są przede wszystkim rewolucją w zakresie filozofii podejścia do inwestowania. Skoro tak trudno jest pobić indeks i tyle trzeba za to płacić to może lepiej nie płacić i nie pobijać lecz jedynie wyrównać? Za to wyrównać pewnie, powtarzalnie i absolutnie najniższym kosztem? To w zupełności wystarcza do osiągnięcia budzącego respekt wyniku całkowitego, jeśli tylko odpowiednio zdywersyfikowani siedzimy w odpowiedniej klasie walorów i nie pozbędziemy się lekkomyślnie już  wypracowanego kapitału.

Idea ta była początkowo zwalczana przez establishment bo odcinała czerwone krawaty w funduszach od intratnego żerowiska. Z biegiem czasu jednak skrystalizowała się i okrzepła, nie bez ciepłego przyjęcia przez inwestoriat. Czerwone krawaty też ją w końcu polubiły, gwarantując sobie dochód na inny sposób – rolą autoryzowanych uczestników i arbitrażem między rynkiem pierwotnym i wtórnym.

ostatni2NN_thumb

Jest nadzieja że trend ten dotrze nawet kiedyś do Zielonej Wyspy gdzie taki Fundusz Akcji Europejskich Pioniera na przykład ciągle strzyże śmiałków 5% na dzień dobry i 3.5% co roku za swoje eksperckie „zarządzanie”.  Dla porównania, używający tych samych indeksów MSCI i mający ten sam fokus ETF banku UBS w Luxemburgu przystrzyguje śmiałków tylko o 0.23% rocznie…

Więcej o funduszach inwestycyjnych w Europie w najnowszym wydaniu TwoNuggets Newsletter.

43 thoughts on “Fundusze inwestycyjne w Europie

  1. To szaleństwo!
    Dlaczego przekonywać młodzież, że lepiej spekulować niż uczciwie zapracować na chleb? Dlaczego reklamuje się narzędzia, które służą do okradania innych z ciężkiej pracy? Spekulacja nie tworzy wartości dodanej, a jedynie demoralizuje bo zamiast zachęcać do konsekwentnego i cierpliwego wypracowywania pozycji zawodowej, proponuje hazard.
    Chyba już nikt nie ma złudzeń, że obecnie na giełdzie się nie inwestuje, tylko gra. Od dawna już bowiem giełda stała się narzędziem do ściągania nadwyżki pieniędzy z rynku i służy chociażby do uzasadniania niskiej emerytury „bo jest bessa”.
    Nadto z polskiej perspektywy z grubsza działa to tak: banki głównie z USA i GB tworzą fundusze, które wspierane finansowo przez ciułaczy dopuszczają się manipulacji chociażby na rynkach surowców, co prowadzi do REALNYCH strat u nieswoich i nierzadko uderza w zakłady pracy owych ciułaczy. Innymi słowy za szansę wygrania kilkunastu procent wkładu, pracownik ze swojej wypłaty pośrednio opłaca likwidację swojego miejsca pracy.
    Jak wąskie trzeba mieć horyzonty, aby taki system współfinansować?

  2. Odnosnie funduszy
    Jak rosnie wiedza spoleczenstwa maleja tez oplaty. Polska z ekonomiczna wiedza obywateli jest nmisko w rankingach wiec takie oplaty.

    ..z wielu stron slychac ze CIA przedobrzylo z Niemcovem. To sie robi niebezpieczne. Brakuje uzycia przez zakupione uzywane polskie F16 dziwnej broni niedawno Polsce sprzedanej.

    @tom098
    „Z kim ta Rosja no z kim ? Przecież Chiny ją zjedzą na śniadanie”
    ..a moj kot je Whiskas.
    Kazdy weterynarz wie ze jest to jednak najgorsza pasza dla kota. Pytanie jest Kahnemanowskie: wierze temu co widze i slysze czy wyksztalceniu i badaniom?

    Za swoj polski przepraszam jest w Krakowie nauczony przed 25 laty.

  3. Ciężko wesprzeć taką tezę to fakt. Błagam o trochę wyobraźni. Z kim ta Rosja no z kim ? Przecież Chiny ją zjedzą na śniadanie. Nawet im się nie chepnie. Z drugiej strony sparaliżowane USA. Nie widzę innego układu. Tylko razem będą rządzić światem. Jak nie to oczywiście wojna.

    1. 1. USA mają ambicje światowej dominacji i jawnie do tego się przyznają.
      2. Bardzo znaczny potencjał USA jest wzmacniany przez Europę. Zwasalizowaną przez USA albo (wersja spiskowa) rządzoną przez tych samych bankierów. Plus do tego Japonia, szejkowie znad Zatoki oraz kilku pomniejszych wasali.
      3. USA zdefiniowały Chiny jako przeciwnika (wynika to pkt 1, ale można udowodnić wprost)
      4. USA zdefiniowały Rosję jako przeciwnika (wynika to pkt 1, ale można udowodnić wprost)

      Jeśli górę nad interesem strategicznym przejmą pomniejsze interesiki, żeby nie powiedzieć – świecidełka, to możliwe będzie przeciągnięcie Rosji albo Chin do obozu amerykańskiego. Jednak długofalowy, strategiczny interes obu państw to wspólne przetrzymanie zagrożenia nr. 1. Zauważ, że w momencie „zjadania” Rosji na śniadanie przez Chiny (co nawiasem jest nieuzasadnioną opinią, a nie wnioskiem z analizy) Chiny natychmiast się pozycjonują w opozycji do praktycznie CAŁEGO świata i zaliczają szybciutki upadek. Rosja z USA przeciw Chinom? Pomyśl troche. Jeśli Chiny mogą Rosję „zjeść”, to co powiedzieć o Zachodzie, który w przeciwieństwie do Chin, potrafi Rosję zjadać zaczynając bezpośrednio od mózgu?

  4. Niestety wolę złotko. ETF-y mnie nie interesują. Z drugiej strony temat USA-Rosja bardzo mnie kręci bo mam swoje spostrzeżenia że będzie taki sojusz.

    1. Ciekawe, {Antey} tutaj, z którym się często spieramy czy to Rosja okraża bazami Amerykę czy odwrotnie … 😉 też wspomniał taką tezę. Nie bardzo wiem skąd to się bierze. Nie widziałem żadnego spójnego ciągu myślowego który z jakąś dyscypliną mógłby wesprzeć tę tezę…

      1. W przypadku zacnej gry Go naprawdę ciężko powiedzieć czy okrążasz czy jesteś okrążany… mistrz potrafi dac Ci łupnia kiedy cały czas masz wrażenie że to Ty go trzymasz w garści

  5. Kurna muszę się pożalić. independenttrader mnie zbanował bo pisałem że rządzi tym blogiem parę niemiaszków i będzie sojusz USA-Rosja. Tu też dostanę bana ?

    ———-
    MODERACJA: nic nie jest wykluczone… zależy czy masz coś do powiedzenia i czy na temat… 😀 (regulamin)

    1. Nie mam teraz czasu czytać wszystkiego i jeszcze rozbijać na czynniki pierwsze, ale wyrywki, które widzę, składają się na sporą dawkę manipulacji danymi:

      —————————————————————————
      1. Eksperyment przerwano po 700 dniach?
      —————————————————————————
      („Linia przerywana nie pokazuje dokładnych danych liczbowych lecz jest obliczona na podstawie obserwowanej śmiertelności do 700-go dnia po kolonizacji.”)

      Po 700 dniach nie widać żadnego wymierania. Raczej stabilizację na wysokim poziomie — można powiedzieć wykorzystanie do maksimum istniejącej niszy.
      —————————————————————————
      2. Chów wsobny?
      —————————————————————————
      3. Dalej nie dziwią już takie „kwiatki” jak: „ze względu na usunięcie około 150 myszy do innych badań”.
      —————————————————————————
      Może to wszystko spowodowało, że nie rozwija się eksperymentu w dzisiejszych czasach (bo chyba nie jest zakazany, a siepacze wpadają do każdego naukowca siłą przerywając dalsze próby mnożenia myszy… 🙂

      1. Moze eksperyment nie jest przeprowadzony profesjonalnie. Nie zmienia to jednak, ze tezy z niego pieknie sie sprawdzaja w socjalizmie UE.

  6. Niemców, sytuacja tak zaczyna dynamicznie się rozwijać że trudno za nią wprost nadążyć: Prowokacje dopiero się nasilają. Czyżby to była robota CIA. Link: https://kingworldnews.com/paul-craig-roberts-cia-may-just-assassinated-boris-nemtsov-moscow-blame-putin/
    Ten kto kazał zabić Niemcowa, to grupa desperatów tracących kontrolę nad przebiegiem sytuacji. Tak zawsze się dzieje. Tylko ciekawe kto sterował tym mordem politycznym: Putin, Ukraina czy „elity of click money” Nie zapomnijcie kto finansował rewolucję w Rosji. Uważni wiedzą że „to były zachodnie uwczesne „elity of click money”Bały się rozlewu na Europę kiełkującej rosyjskiej demokracji, która za ich pomocą zawaliła się z hukiem.

    1. Niemcow był ważna personą w latach 90 (gdy PKB Rosji spadał). Teraz nie liczył się nawet jako „opozycjonista”, raczej jako klient drogich prostytutek (zdjęcia jak mu jedna w klubie liże sutki łatwo wygooglać). Owszem, „opozycjonista” odwiedzający kilka razy w tygodniu ambasady państw niezbyt przyjaznych i publicznie zapowiadający próbe puczu może być uważany za wrzód na tyłku (w USA po prostu by znikł na mocy na Patriot Act), ale zważywszy na skalę pojelcynowskiej „schedy”, Putin musiałby odstrzelić kilka tysięcy ważniejszych osób niż Niemcow. A raczej – doprowadzić do wypadków komunikacyjnych i samobójstw, bo tak to się przeważnie robi. Pokazowe rozstrzelanie mogłoby być poczatkiem terroru, ale nie jest, bo „opozycja” w Rosji nadal zachowuje się tak jakby była zupełenie bezkarna. np. na marsz soldarności z Niemcowem poszedł facet uczestniczący 2 maja w odeskim pogromie.

      Ciekawy komentarz użykownnika pszek z mniej ciekawego forum prawda2:

      1997 Borys Niemcow będący przy władzy:
      W Rosji bez Cara wynika Smuta.Kiedy najwyższa władza słabnie dochodzi do wojny domowej.Musi być silna władza,Nie ma takiej władzy – nie ma jedności w kraju
      2004 Borys Niemcow opozycjonista:
      Narodowi wmawiają że umocnienie pionowej struktury władzy wzmacnia kraj,To brednia.Ogromnym krajem nie można rządzić z Kremla.Kreml rozwiązuje wszystkie problemy -to dla kraju katastrofa,zachodzi groźba rozpadu
      Aktualna refleksja Borysa Niemcowa na temat etyki władzy:
      Tak jak na gównie nie można zbudować domu tak na cynizmie i kłamstwie nie można zbudować państwa.

      Na zakończenie stara maksyma. „ten zrobił kto skorzystał”. Wystarczy włączyć jakiekolwiek wiadomości by zobaczyc kto korzysta.

  7. Te informacje o prowizjach funduszy typu load są trochę przesadzone, pamiętam jeszcze publiczne dyskusje w prasie zachodniej i powszechne oburzenie, że fundusz Quantum, prowadzony przez Sorosa pobiera AŻ 4% prowizji.
    Z żalem stwierdzam, że nie zauważyłem takiej dyskusji, kiedy Kołodko podpisał rozporządzenie, dające OFE prawo do 7% prowizji na wejściu 😉

    1. Fundusz Quantum miał co pokazać… mała różnica. 😉

      Co do OFE to nie wiem czy nawet nie było w pewnym czasie więcej? Tu skandal oczywiście jest dużo większy ale nie była nim wysokość prowizji tylko przymus odprowadzania składek. Jak ktoś chce składać na emeryturę metodą tuczenia prywatnych operatorów OFE powinien miec do tego prawo ale nie obowiązek.

      1. No właśnie, coś sobie przypominam że było duzo gorzej niż to. Litościwie pewne rzeczy się zapomina…

      2. „czy nie było to ok 10% w niektórych OFE?”

        Dokładnie — cięli 10% (więc rzecz jest do wyguglania) — widocznie mieli świadomość, że wchodzą do „dzikiego kraju” i rząd może ich w każdej chwili okraść na cacy, więc muszą się zabezpieczyć.

        Swoją drogą duże opłaty na starcie są kosztowne tym bardziej, że ograniczają bazę startową do ew. wzrostów w przyszłości, dlatego sam z góry wykluczam takie fundusze.

        1. „Ewentualnymi wzrostami w przyszłości” to nikt sobie wtedy zdaje się  głowy nie zawracał… 😉 Jak się dorwało raz u dzikusów do strzyżenia do którego rząd naganiał tubylców pałką to chapać ile wlezie bo długo to nie potrwa. I tak potrwało zbyt długo, jak i całe brain-dead OFE. Dziwne było już wtedy to że rząd piał z zachwytu nad „urynkowieniem” emerytur w „polskiej reformie emerytalnej” ale od wolnego rynku w rzeczywistości stronił, rozdając ciepłe miejsca zachodnim pijawkom bez pozowania nawet na wolny rynek. A co by szkodziło gdyby OFE były dobrowolne? Ten kto by wyszedł ze strzyżeniem wstepnym 10% byłby d-e-a-d po kwartale, przetrwaliby tylko ci którzy oferowali wartość.

          1. A czy nie było przypadkiem tak że było jedno OFE z prowizja na poziomie 4% przy całej reszcie ustawionej 10%? Ciekaw jestem dlaczego to towarzystwo nie opanowało większości rynku.

            Ja widzę dwa wytłumaczenia. Albo większość Polaków jest głupia i dała się wywieźć w pole reklamom o wesołym życiu staruszka, albo Polacy są na tyle inteligentni i wiedzieli od początku to, co potwierdził bodaj NSA, że „nasze” pieniądze w ofe nie są nasze, tylko bezpowrotnie zajumane, wobec tego co za rożnica kto się ile utuczy.

          2. Tego jak z tym było dokładnie nie pamiętam. Dobry temat na przypomnienie kto ile grabił… Pamiętam jednak że te niesłychanie agresywne „loads” nałożone na obowiązkowe OFE od samego początku nosiły cechy wymuszenia rozbójniczego umożliwianego przez rząd na pasku międzynarodowej banksterki.

            Albo większość Polaków jest głupia — innej alternatywy prawdopodobnie nie ma… 😀 Albo może i jest… zwalić na Putina! 😀

          3. Wyrok NSA tak naprawdę wysadził OFE w powietrze, ktoś przedobrzył. Wysokość prowizji to najmniejszy problem w tym wale. To czubek góry lodowej problemów jakie stwarzało narzucenie obowiązkowego II filara.

            „Oszukańcze emerytury i emerytalne oszustwo” – prof. Grażyna Ancyparowicz:

            https://www.bibula.com/?p=58162

            G.F.

        2. Sam się dziwię, że to tyle lat bezkarnie się kulało. W końcu ktoś na tym balu, musiał publicznie, ostentacyjnie naszczać imprezowiczom do wazy z ponczem. Będzie co wnukom opowiadać. 😉

          G.F.

    2. Czepiacie sie. Chlopaki z rzadu zakladaly, ze inflacja bedzie dwucyfrowa. Wiec gielda bedzie (na papierze) rosla dwucyfrowo i 5,7 czy 10% prowizji nikt nie zauwazy.

  8. THX za przyjemne wprowadzenie do tematu. Dwie uwagi:

    1. „Szamani” stracili swoją rację bytu głównie przez wprowadzenie komputerowego zarządzania inwestycjami — człowiek przegrywa ze sprawnym algorytmem, a wśród algorytmów jest już konkurencja.

    2. Pewna rola dla „szamanów” jeszcze pozostała — w niszowych inwestycjach z pomocą inside trading…

    BTW: Są jakieś prognozy jak pompowanie euro lub umówione przez Belkę pompowanie PLN może wpłynąć na WIG przed wyborami? Niby możnaby oczekiwać napływu krótkoterminowego kapitału, a coś jednak słabiutko… Jest aż tak źle?

    1. Pompowanie euro? you must be kidding… ;-D Nie za naszej kadencji…

      Co do wyborów – istotny jest tylko jeden wybór – metody liczenia głosów i ich pilnowania. Bez tego reszta wyborów nie ma żadnego sensu… 😉

      1. „Co do wyborów – istotny jest tylko jeden wybór – metody liczenia głosów i ich pilnowania. Bez tego reszta wyborów nie ma żadnego sensu… ;-)”

        A nie nie, polityki i „wielkiego święta demokracji” nie zamierzałem tykać, bo to temat na zupełnie inną dyskusję:
        — „Słuchaj Bulu. Umówmy się, że w pierwszej turze dostaniesz równiutko 51,3%, ale musisz dla nas zrobić jeszcze te rzeczy… No już wstawaj, nie całuj…”

        Chodziło mi raczej o jakieś konkretniejsze wizje krajobrazu na rynkach finansowych — wszystkie te luzowania ilościowe natychmiast generują patologiczne bańki wynikające z problemów ze znalezieniem w miarę bezpiecznych miejsc do upchnięcia tego kapitału, a u nas jak na razie tego nie widać. No a kiedy ma być widać umówione w barze drukowanie PLN, jak nie przed wyborami? (chodziło o sam termin).

        Skoro zatem nie widać bańki (GPW, nieruchomości, itd.), to może jesteśmy już w takim obsuwie, że pompowanie bańki wystarcza zaledwie na stagnację, a już po wyborach to dopiero strzeli?

        1. umówione w barze drukowanie PLN —- niby tak, ale czy z drugiej strony drukowanie w PL może tak wiele zmienić? Liczenia głosów raczej nie zmieni… 😉

        2. Akurat bańka w nieruchomościach trwa w najlepsze, ceny mieszkań w relacji do zarobków są w Polsce wciąż na absurdalnym poziomie. Chociaż fakt, że przestała puchnąć i nawet zaczyna lekko flaczeć. Akcje też nie są jakoś przesadnie tanie, przynajmniej wobec realnych perspektyw polskiej gospodarki. Pytanie co dalej. A gdzie pójdzie wydrukowane PLN dalej? Nie mam pojęcia, ale nie sądzę, żeby ktoś upychał je w Polsce. Stawiam raczej na to, że głównym celem „drukowania PLN” będzie zakup innych walut i transfer za granicę w ramach „obsługi długu”. Same PLN ulokują się pewnie co najwyżej przede wszystkim w naszych portfelach, jak oficjalna inflacja powórci do 2%, to realna będzie już z 10%. I będzie dużo radości, że pensje rosną nawet 3% w skali roku, jak tu nie wygrywac wyborów.

    2. Chyba chodzi o drukowanie?
      Pompowanie to raczej wzmacnianie kursu waluty.

      1. „Chyba chodzi o drukowanie?
        Pompowanie to raczej wzmacnianie kursu waluty.”

        No fakt — wyraziłem się zbyt kolokwialnie, stąd niepotrzebne zamieszanie, ale wszyscy przecież wiedzą o co chodzi… 🙂

        A pytania aktualne — może ktoś się wypowie?

  9. Oczywiście, nie ma to jak się dorabiać się na instrumentach pochodnych…Już widzę tych wszystkich zarobionych inwestorów po sam horyzont, tak jak posiadaczy „własnych” domów z hipoteką we franku.
    Powiadają, że głupich nie sieją – otóż nieprawda. Ja bym powiedział, że nie dość iż wyłącznie wielkopowierzchniowe, to jeszcze zwarte monokultury.

  10. Cyniku, popraw się 🙂
    Vanguard rzeczywiście dawał zarobić…

  11. Rozumku.

    Zakładam że masz świadomość faktu że DeGiro może Twoje ETFy komuś pożyczyć a gdy nastąpi bankructwo tego kogoś to Twoje ETFy się rozpłyną w powietrzu? Vide p. 4.5. Warunków świadczenia usług: „Ogłoszenia upadłości tego podmiotu może zatem spowodować powstanie strat u Klienta.”.

      1. Wywiad z Nielsem Klokiem istotnie ciekawy, ale obawiam się że podczas zakładania konta podpiszę się pod Regulaminem a nie wywiadem w bankier.pl
        Poproszę o wskazanie gdzie wyłączona jest zgoda na pożyczanie z p.4.5 Regulaminu zamieszczonego na stronie maklera.

  12. Mam nadzieje że mój tekst nie zostanie potraktowane jako reklama…
    Do niedawna miałem problem z ETF na GPW jest ich raptem kilka sztuk a i tak większość dotyczy WIG-ów.
    W DEGIRO na próbe za 1500zł zakupiłem ETF na rynku USA i ich prowizja wyniosła 8zł! Za Polskie akcje na GPW zapłaciłbym więcej a tu giełda USA. Są różne rodzaje kont radze pomyszkować w internecie są opisane.
    No i chyba jest jeszcze jedna zaleta to biuro maklerskie podlega pod prawo holenderskie – może trudniej będzie coś skubnąć naszym gwiazdom polityki.

Comments are closed.