Kanclerz Niemiec Merkel pokazała się ostatnio w Atenach, wzbudzając tym łatwo przewidywalny entuzjazm Greków. Ilustruje to załączone poniżej zdjęcie. 7000 policjantów usiłowało nie dopuścić tłumu do linczu na dostojnym gościu. W euro-chocholim tańcu w Europie, gdzie wszystko jest dokładnie reżyserowane, jest jedna interpretacja tej wizyty która może być od razu wrzucona do kosza. To oczywiście papka tłoczona masom do łbów przez usłużne media: gospodarska wizyta, spotkanie szefów euro rządów, wsparcie Niemiec dla wysiłków Greków osiągnięcia finansowej stabilizacji, i tym podobne dyrdymałki.
Trudniej jest wydestylować o co rzeczywiście Niemcom chodzi i czemu to najwyraźniej celowe rozpalanie nastrojów greckiej ulicy ma służyć. To że skierowane jest to na niemiecką konsumpcję wewnętrzną a nie na Greków również nie ulega wątpliwości. Do wezwania premiera Samarasa na pilne konsultacje do Berlina służy guzik w urzędzie kanclerskim, nie fatygowanie się pani Merkel w niewygodną podróż. Wątpliwości pojawiają się dopiero pod pytaniem czemu służyć ma demonstrowanie wyciskanej jak cytryna na „ratowanie Europy” niemieckiej publice jak wdzięczni są jej Grecy za okazaną pomoc.
Wygląda to więc na świadome wzbudzanie anty-greckich i generalnie anty-PIIGS nastrojów wśród niemieckiej publiki. Po co jednak sentymenty te miałyby być wzbudzane w pierwszym rzędzie, i to właśnie teraz? Wydaje się że znowu chodzi o choreografię na scenie europejskiej i przygotowanie gruntu pod większego kalibru zmianę kursu. W szczególności zaś o przygotowanie mas tak aby stały po stronie rządu. Wprawdzie w euro demokracji raz wybrany rząd ma masy w głębokim poważaniu ale przy zasadniczych zakrętach historii dobrze jest mieć za sobą polityczną pokrywkę w postaci „woli ludu”.
Całkiem bezpiecznie założyć dalej można że usunięcie Grecji ze strefy euro trudno byłoby klasyfikować jako dużego kalibru zmianę kursu. Z pewnościa też nie wymagałoby to wizyty pani Merkel w Atenach. Zmiana kursu dużego kalibru dotyczyć musi zatem tego co dziać się ma dalej z Niemcami, a nie z Grecją. To kanclerz Niemiec może mieć na myśli odwiedzając Ateny.
Musi też widzieć sytuację w realistycznych kategoriach – ma jeszcze rok do wyborów. Dotychczasowy chocholi taniec wokół rozpadającej się strefy euro okazał się bezsensowny. Udało się wprawdzie powstrzymać niekontrolowany rozpad ale wyjścia nie widać. Świadomość konieczności podjęcia zasadniczego zwrotu musi być dla kanclerz Merkel oczywista. Zasadnicze kroki w Europie podejmowały dotychczas Niemcy z Francją. Francja obecnie jednak z tej roli wypadła, zsuwając się szybko w socjalistyczny chaos i za niedługo sama dołączy do PIIGS (FIPIGS wtedy?). Dojście do władzy socjalistów w Niemczech w przyszłym roku przypieczętowałoby wtedy euro degrengoladę i byłoby dla całego kontynentu europejskiego nieopisaną tragedią.
W tej sytuacji pani Merkel musi myśleć o porzuceniu kontynuacji euro projektu w jego obecnym kształcie jako nieodpowiedzialnego drenażu środków niemieckich o biblijnych proporcjach. Już ratowanie Hiszpanii jest ryzykownym biznesem. Pewne po nim ratowanie Włoch przekroczy możliwości Niemiec i zadłuży je dalej na lata. Koszty i ryzyka ratowania przekroczą grubo opłacalność projektu. A już zupełną farsą byłaby konieczność ratowania socjału francuskiego który pod wodzą Francois Hollande’a idzie kursem prostym na widowiskowy krach i stania się Italią do sześcianu. Zadłużona po nos, skracająca do tego wiek emerytalny i narzucająca 75% podatki Francja stoi gospodarczo w miejscu a w przyszłym roku zacznie się cofać. Niemcy natomiast rozwijają się w tym roku w tempie 3% choć w przyszłym mają nieco zwolnić. Dysproporcja gwałtownie się pogłębia i szybko osiągnie punkt w którym dawne duo równych partnerów rządzące wspólnie Europą będzie śmiechem na sali. Partnerowi francuskiemu ideologicznie i gospodarczo dużo bliżej jest do PIIGS niż do odgrywania pierwszoplanowej roli. Dla inwestorów zashortowanie obligacji francuskich może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Wątpliwe jest jednak aby Angela Merkel odważyła się wyemancypować same Niemcy z otchłani euro projektu. Naraziłaby je tym na krytykę całego kontynentu, widzącego taki ruch w kategoriach odradzania się w Niemczech tendencji nacjonalistycznych i wzbudziła dawne lęki przed niemiecką dominacją. Dlatego preferowanym z punktu widzenia Berlina kursem akcji może coraz bardziej wydawać się odcięcie południowego balastu PIIGS z ich długami i z ich obecnym, systematycznie rozcieńczanym przez signore Draghiego euro, oraz „ucieczka do przodu” z resztą Europy. Pod niemieckim przewodem oczywiście, czyli w wersji delikatnej tzw. Europa dwóch prędkości. A w wersji mniej delikatnej? Kraje umiejące się rządzić spięte reaktywowaną DMarką plus reszta scheissu zostawiona samopas z rozpadającym się euro. Kraje umiejące się rządzić to Niemcy z listkiem figowym pewnych przybudówek, głównie sąsiedzkich: Holandia, Austria, Luksemburg, może Dania czy Finlandia. Wystarczająco aby móc to nazwać „strefą DMarki” czy „strefą głębszej euro integracji” a nie po prostu Gross Deutschland. Plus otwarty powrót do DMarki który zagwarantuje Angeli Merkel zwycięstwo w wyborach.
Sehr geehrte Damen und Herren, owszem, miało być inaczej. Chcieliśmy jak najlepiej. Płaciliśmy najwięcej. Ale się nie udało. Im więcej płaciliśmy tym bardziej nas nienawidzili. Nie mogliśmy dogadać się co do priorytetów. Czas to przerwać w interesie przyszłych pokoleń Europejczyków obarczanych bezsensownym długiem. Schluss oder Pleite. Paneuropejskie imperium było od samego początku ideą skazaną na niepowodzenie. Czas skupić się na projekcie mniejszym ale o integracji głębszej i bardziej znaczącej. Das ist die wahre Wahrheit, das ist Europa… Mit Liebe. Angela.
Poprawię się 😉
Szanowna Moderacjo …
https://en.mercopress.com/2012/10/09/euro-zone-launches-500bn-bailout-fund-spain-needs-no-aid-program
MODERACJA: proszę uprzejmie stosować się do punktu 7 regulaminu – zamieszczane linki powinny mieć krótki opis czego dotyczą.
„7000 policjantów usiłowało nie dopuścić tłumu do linczu”
No to nic dziwnego, że u nich kryzys… tylu funkcjonariuszy budżetówki na nadgodzinach… i to pewnie co trzeci dzień…
Zapomniałem dodać, że tak jak „pieniądz robi pieniądz” tak „kryzys robi kryzys”. 😉
My – FNORD, stojąc na gruncie nieubłaganej historycznie konieczności wojny na południu, twierdzimy że: grecy się zbroją niemiecką technologią (czołgi, okręty podwodne, duże ilości broni ręcznej – IWRC) w celu… dokopania turkom we właściwym historycznie momencie, albowiem, mimo rzekomego kryzysu – wydatki armii w .gr nie zostały zredukowane nawet o 5/197 eurocenta.
Dodając do siebie: sponsorowaną z zewnątrz wojnę arabskich najmitów/rebeliantów/terrorystów (*) z armią Syrii, relokację wojsk tureckich na granicę syryjską (well… in fact Kurdish territory so close to Iraq…) w wyniku rzekomego ostrzału (moździerzowego!!!), relokację 3 (słownie: TRZECH) lotniskowców USA na wody Zatoki errrr!… Perskiej!? w związku z rozwijaniem przez Persów „pokojowego systemu wzbogacania uranu” – otrzymujemy ciekawe zestawienie, khmmrrrm?!
*) niewłaściwe skreślić
@FNORD
Trucja ma gdzies 8x większa populację niż Grecja, i nawet bez rozwinięcia, gdzieś tak z 5x liczniejszą armię. I Grecy choćby bardzo chcieli, do Trucji nie mają się jak dostać ze swoją armijką, zresztą oba państwa, jak się nie mylę, należą do NATO. Zresztą, z niemieckim OKRĘTEM podwodnym do dziś chyba nie ustalili co zrobią – bo bitwa o to czy go odebrać czy nie i w jakim faktycznie jest stanie, ciągnie się parę lat.
1 grupa bojowa lotniskowa USN w Zatoce lub bezpośredniej okolcy przebywa praktycznie zawsze; poza tym, ciężar zainteresowania i dyslokacji zarazem marynarki wojennej USA przesuwa się na Pacyfik, skąd te obszary są faktycznie dostępne. Dodaj do tego wsparcie wojsk w Afganistanie + rotację i 3 lotniskowce z 10 (jeden jest zawsze na głebokim przeglądzie) to wcale nie wyjdzie tak dużo.
Do opisanych peregrynacji weurolandzie Polska dołoży sama sobie troszeczkę kłopotów.
Wystarczy, że wyjdą w końcu na jaw nie ujęte w bilansach tzw. pozycje pozabilansowe (PeKaO S.A.), aby ukazały się bankructwa polskich córek, bankowych imperiów z Europy, spowodowane nie wypompowaniem kasy zagranicę, ale wpompowaniem do polskiego systemu „toksycznych aktywów”.
Można też dołożyć ostatnie odkrycie byłego wiceprezesa NBP Krzysztofa Rybińskiego i Adama Kowalewskiego z Głownej Komisji Urbanistyczno Architektonicznej. Gminy będą zmuszone wykupić grunty pod budowę drog za 130 mld zł – czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”. Eksperci powołują się na dane Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, z ktorych ma wynikać, że gminy uchwaliły plany miejscowe na tereny mieszkaniowe, w ktorych mogłoby zamieszkać 77 mln ludzi. Przy obecnym tempie inwestycji zabudowa tych terenow zajmie 900 lat. Problem w tym, że zdaniem autorow publikacji gminy już teraz muszą wykupić od właścicieli tereny przeznaczone na przyszłe drogi publiczne na tych terenach. Na przykład aktualne zobowiązania gminy Lesznowola na wykup terenow pod przyszłe drogi to 597 mln zł przy budżecie wynoszącym 61 mln zł. W sumie koszt wykupu wszystkich gruntow pod budowę przyszłych drog, ktore teoretycznie będą budowane w ciągu następnych 4 tys. lat, wynosi 130 mld zł. Ponieważ gminy nie są w stanie wykupić tych terenow, ich właściciele kierują sprawy do sądow. Łączna suma pozwow w Poznaniu z tego tytułu przekracza 400 mln zł. Autorzy twierdzą, że znają receptę na ten problem, ale zastrzegają, że ujawnią ją… w następnym artykule. Artykuł był zapowiadany na stronie prof. Rybińskiego już w środę. „Ujawniamy największy skandal finansowy dwudziestolecia w Polsce. Dane nie są powszechnie znane, w szczegolności nie są znane inwestorom ani agencjom ratingowym nadającym ratingi papierom rządowym i samorządowym. Mam nadzieję, że nasza publikacja doprowadzi do poważnej debaty, zanim opisywany mechanizm doprowadzi do serii bankructw gmin…
a planu nie można zmienić?
Wczoraj do mnie dotarło, jak niewiele się zmieniło przez ostatnie 30 lat.
Zakupiłem kultową grę Eurobusiness (rok powstania 1983!), by pograć w nią z moim synem.
Plansza ułożona niemal 30 lat temu:
Taniocha: Grecja, Włochy, Hiszpania.
Lepsze kraje zaczynają się od Angli przez Benelux, Szwecję, Niemcy i Austrię.
W pełni się zgadzam z fanjkm – powrót w takim scenariuszu na scenę Wielkiego Protektoratu Czech i Moraw na bank wywoła wzmożoną aktywność RAŚ i w perspektywie kilku kolejnych dziesięcioleci powrót „Ziem Odzyskanych” i Górnego Śląska do Fatherlandu w drodze a jakże demokratycznego plebiscytu.
@:”w drodze a jakże demokratycznego plebiscytu”
Z tym to nie tak szybko. Plebiscyt w ciągu najbliższych 20 lat zostałby wygrany przez Polskę. Na Śląsku (górnym) mieszka mnóstwo przesiedleńców zza wschodniej granicy. Ich jest większość i oni nie będą głosować za przynależnością do Rzeszy. Może ich dzieci.
jak bym mieszkał na śląsku to już dziś bym głosował za wcieleniem do reichu! i to obiema rękami! przecież w tym kraju już nic nie działa! zdrowie, edukacja, infrastruktura, nauka, bezpieczeństwo, sądownictwo, armia – wszystko pogrążone w gnoju po uszy. Najlepsze jest to, że nam POLAKOM to odpowiada – godzimy się na życie w upodleniu. To chyba nasz „stan naturalny”. Nawet gdyby znalazł się JEDEN SPRAWIEDLIWY i wyczyścił tę stajnię augiasza, to w odstępie 1 pokolenia mielibyśmy tu gnojowicę na powrót. MY już tacy po prostu jesteśmy. Widzę jednak, gdzieś na horyzoncie, światełko. Coraz więcej ludzi dostrzega tę matnię, a to już coś. To pierwszy krok. Może za 10 lat napiszę tu, że żadnego anszlusu sobie nie życzę. Może nawet napiszę to obiema rękami.
„w tym kraju już nic nie działa! zdrowie, edukacja, infrastruktura, nauka, bezpieczeństwo, sądownictwo, armia – wszystko pogrążone w gnoju po uszy”
Zadanie dla spostrzegawczych – znajdź wspólny element 😀
Dla tych co już zgadli – i tak jest wszędzie gdzie wiadomo co się wciśnie.
witam;
Do Gross Deutschland dorzuciłbym Czechy, Chorwację i Słowenię. Myślę, że takie zagranie Niemiec pobudzi ruchy separatystyczne w północnych Włoszech, w Belgii, na Śląsku.
Czechy – interesujące… nadałoby to nowej strukturze dodatkowego wymiaru „wschodniego” ..
Dopóki Klaus jest prezydentem to w Czechach raczej euro nie przyjmą. Pytanie kto przyjdzie po nim.
Widzę, że autor zmienił lekko zdanie od czasu wpisu „Nie taki Hollande straszny jak go malują”.
Tylko w tym zakresie że po zdobyciu władzy trochę sobie odpuści, czego robić nie chce… 😉 W szerszym kontekście Hollande może być błogosławieństwem dla strefy euro, definitywnie i śmiało rozkładając Francję a wraz z nią euro socjalizm… 😀
Podobno Francja już jest na drodze o ratyfikowania Paktu Fiskalnego. Czyli sobie odpuścił :), tylko nie tam gdzie trzeba :).
CO może przynieść rozpad strefy euro dla przeciętnego Kowalskiego obciążonego kredytem w CHF?
Może warto się przewalutować na EUR? Skoro będą ją dalej używały kraje PIIGS to wartość będzie zmierzała do zera? Ciężko mi sobie wyobrazić ten moment zmiany waluty, czy kredyt w euro zostanie przeliczony na nową walutę, czy też kredyt w starych euro będzie malał do zera? 🙂
No i pytanie co ze złotówką, bo może stare euro będzie słabe, ale złotówka jeszcze słabsza?
Pozdrawiam Cynika, jak zwykle świetny komentarz!
A ja myślę(wręcz wierzę),że Niemcy mają wszystko zaplanowane (na ok.50lat),dokładnie wiedzą co robią.O produkcji marki tutaj już od dawna wiadomo(prawdopodobnie),i większośc w to wierzy i oczekuje tego!!!pozdrawiam
Nie rozumiem zupełnie skąd taka rezerwa – tylko 50 lat? Wszystko daje się zaplanować co najmniej na 75 lat, a prawie wszystko na 100!
Drodzy wyborcy,
Niemcy sa mistrzem exportu. Filozofia kultu silnego panstwa, oparta na tezach romantyzmu niemieckeigo, wyexportowana przez nas do krajow poludniowych doprowdzila zgodnie z przewidywaniem do ich kompletnego upadku. Jak wiadomo, tylko nosiciel wirusa jest na niego odporny. W polityce miedzynarodowej nie chodzi o to aby wszyscy byli bogaci, ale o to aby inni mieli mniej. Cel ten udalo na sie osiagnac.
wasza Angela
Liczenie, że zrobienie dziurki w łódeczce zaszkodzi tylko tym pasażerom, którzy z tyłu, jest tyleż naiwne, co niebezpieczne. Nawet dla łódeczek płynących w pobliżu, bo fale po zatonięciu jednej łódeczki mogą nieźle zadziałać…
Jeżeli ktoś się łudzi, że plajta małej Grecji nie zapoczątkuje serii pozostałych kandydatów (Hiszpania, Portugalia, Włochy itd.) do wywrotek, to się grubo myli. Europa to nie USA, ani Chiny. Po takim głębokim zanurkowaniu w jugurt nawet Niemcy mocno odczują skutki!
Sentyment to DM w Niemczech jest tak gleboko zakorzeniony, ze powrot do niej pod przewodnictwem Naszej Pani Anieli jest selbstverstaendlich rownoznaczny z wygrana jej partii. Jak ktos, tak jak ja, kupuje czesto na niemieckim ebayu, to wie, ze bardzo czesto wystawiajacy podaja ceny, jakie zaplacili za dana rzecz X lat temu w Dojczmarkach. Wiecej, czesto maja faktury na te produkty i dolaczaja je do paczki przy pomyslnej sprzedarzy. A grunt sie Anieli pali pod nogami, bo CDU w lokalnych wyborach dostala ostro po … twarzy. Poza tym, ojro ostatnio pompuje im taka banke na nieruchomosciach, ze wszyscy Ci niemieccy lekarze, prawnicy, architekci etc. ostro dostana po plecach jak obecne status quo sie utrzyma (jestesmy w 3cim roku banki w Niemczech). Pozdrawiam serdecznie cynika!
Uważam że nie jest tak jak sugeruje cynik9, że wredni Niemcy chcą się pozbyć problemu południowej Europy. Obawiam się wręcz, że tego nie chcą. Dawniej wierzyli, że mogą podbić całą Europę, teraz, że mogą wziąć ją na utrzymanie. Takie fantazje występują jednak pośród polityków raczej, niż zwykłych obywateli.
Apeluję o odrobinę empatii dla podatnika zza Odry. Taki Kurt, czy Helga ma już na głowie/w portfelu zjednoczenie z byłą NRD, a teraz ma jeszcze dokładać do Jeorjosa, Silvia, Juana, czy Pierre’a, …, żeby mogli dalej beztrosko wydawać?
– A co z niemieckim eksportem do krajów PIIGS, które padną i nie będą w stanie kupować?
– Czy kraje objęte nową „strefą DMarki” też wróciłyby do swoich poprzednich walut?
– Czy aktualne zdyskontowanie nieodległej upadłości Grecji, nie wywoła dodatkowych (niekorzystnych min. dla Niemiec) efektów politycznych i gospodarczych dla całej reszty krajów?
– Czy nie pojawi się w miejsce Niemiec gracz taki, jak Chiny, który „sfinansuje” bezwartościowymi zapasami dolarów zamówienia PIIGS w nowej „strefie DMarki”?
– Czy Angela Merkel (skoro nie liczy się z żadnym tłumem) musiałaby się uciekać do takich gierek, zamiast bez zbędnych ceregieli zrobić to, co ma zrobić?
– Jakie straty poniosłyby Niemcy, gdy reszta kontynetu uświadomi sobie opisaną możliwość rozwoju wypadków i zacznie swoje działania?
itd. itd.
Keynsianism i pseudoekonomia nie pasuje do tego blogu.
Zeby cos spredac to kupujacy musi miec czym zaplacic. W przeciwnym przypadku to zwykla darowizna. Za podarowanego mercedesa oliwek nie mozna kupic. Zamiast darowac prukty innym, mozna sobie samemu podarowac chwile na wypoczynek, nauke i refleksje.
@wmo
ad.1 – spowalniające gospodarki Chin i Indii wchłoną wszystko, szczególnie jeżeli Niemcy zejdą z ceny
ad.2 – pewnie mogłby; zależałoby to zapewne od struktury ich wymiany handlowej z zagranicą
ad.3 – wiesz, jaki procent PKB strefy Euro stanowi Grecja ?
ad.4 – silny gracz już się pojawił, i wykupuje na pniu całą Europę i rozmawia o możliwościach wsparcia
ad.5 – iron fist in velvet glove
ad.6 – można strzelać ze śrutówki do nadjeżdżającego pociągu
Grecy z tymi swastykami – porażka. Coraz mniej osób ich żałuje, „niech sobie radzą skoro tacy mądrzy byli wcześniej”. Był moment gdy nasz premier rzucił hasło pomóżmy Grecji. Ludzie się oburzyli i słusznie. Bo czy i my nie mamy problemów? Najpierw niech ktoś pomoże rozwiązać problemy w kraju.
https://www.telegraph.co.uk/finance/financialcrisis/9597960/Angela-Merkels-visit-to-Greece-what-the-papers-say.html
„Disgusting” protests, „outrageous” support from Germany’s left wing leader for his Greek counterpart and „relief and satisfaction” is some of the media reaction following Angela Merkel’s meeting with Antonis Samaras on Tuesday. „
Bardzo ładny manewr Angeli, ale dosyć ryzykowny. Imo, chociaż odbiera ona poparcie dla lewej flanki, to nie sądzę, żeby oznaczało to, że jej się doda. Chyba idzie nowe.. Tylko co to będzie?!
W Niemczech nielegalnym rabunkiem glosow zajmuje sie Partia Piratow.