Dla kogo ratować euro?

Będące na pasku wielkiej finansjery rządy strefy euro usiłują wmawiać masom że ratowanie euro jest wyższą koniecznością. Alternatywą ma być chaos i autentyczny koniec świata. Na masy  nakładane są więc coraz to nowe, gigantyczne ciężary ratowania prywatnych banków i bankierów umoczonych w bezwartościowe obligacje. Każda, najbardziej nawet bezsensowna inwestycja której dokonali,  musi zostać nienaruszona.  Jeśli długu nie może spłacić zbankrutowany dłużnik PIIGS to ciężar ten jest  bezceremonialnie przerzucany na  bezwolne euro-masy. Bankom i banksterom nie śmie spaść przy tym włos z głowy, a sama myśl o stracie, eufemistycznie określanej jako haircut,   jest anatemą. To że jeszcze nie mamy rewolucji w Europie z tego powodu zawdzięczamy chyba tylko temu że nikt na razie dobrze nie pojął ile wyniesie  jego działka tego długu którą będzie musiał spłacać przez nos latami tak aby krzywda nie stała się Goldmanom, Morganom i Sorosom tego świata. Kiedy masy to odkryją będzie gorąco.

Kolaps euro leży w interesie obarczanych banksterskim długiem mas w Europie!  Historia bankructw państw poucza że nagromadzone rzeczywiste bogactwo narodów nie ucierpi gdy pada jedna waluta i zastępuje ją nowa. Wartość jaką przedstawia nieruchomość,  sztaba złota czy akcje działającej firmy pozostaje. Waluta jest jedynie pasem transmisyjnym w wymianie dóbr.

Tym co ucierpi w upadku waluty jest jedynie bogactwo sztuczne, nie realne, nagromadzone w postaci długu. W tym także w bezwartościowym papierowym pieniądzu. Wartość długu bierze się z honorowania zobowiązań wypłacenia komuś sumy wcześniej umówionej. Gdy państwa bankrutują i pada ich waluta pada także dług w tej walucie. Pada zatem tylko to sztuczne bogactwo wyrażone w upadającej walucie. Jest to bogactwo głównie banków i zarządzających nimi tłustych kotów oraz innych instytucji finansowych z ekspozycją na dług. Bogactwo Goldmanów, Morganów i Sorosów, najbogatszego może 1% paska ale przez to najbardziej wpływowego, którzy zaciekle broniąc się przed tym zmuszają uległe im rządy do przerzucenia ciężaru obsługi długów na barki społeczeństw i dalszego jego spłacania. Redukcja długu wymagałaby poniesienia przez nich strat co jest dla banksterskich elit no-no. Niespłacany dług ma w końcu wartość zero, padająca waluta idem.

Wbrew euro propagandzie i wbrew sianej przez media histerii gość na ulicy w Europie nie ma żadnego interesu w „ratowaniu euro” a przez to w ratowaniu banków kosztem kręcenia stryczka długu dla siebie. Prawdziwą wartość którą posiada będzie posiadał także po kolapsie euro, wyrażoną jedynie w innej walucie. Swoją pensję w euro równie dobrze otrzyma w innej walucie. Swoje zakupy także z powodzeniem w niej  zrobi. To zaś że jego wyrażona w długu innych przyszła emerytura okaże się nic nie warta powinien  był wiedzieć już wcześniej i nie przejmować się teraz alarmami rządu. Powinien za to zrozumieć jasno że kolaps euro oznacza dla niego przede wszystkim uwolnienie się z nakładanego mu na grzbiet długu – tu i teraz. Oznacza wyzwolenie spod dyktatu tych którzy kontrolują podaż rozpadającej się właśnie esperanto waluty. Nie są nimi bynajmniej rządy.   Są nimi ci którzy kontrolują emisję prywatnego długu, a więc wspomniany 1% pasek Goldmanów, Morganów i Sorosów.

Kolaps euro jest w interesie gościa na ulicy. Oznacza dla niego mniej długu i szansę na nowy start.  Reset.   Nie jest jedynie w interesie klasy banksterskiej.

62 Replies to “Dla kogo ratować euro?”

  1. Na terenie RP problem leży znacznie, znacznie głębiej, bo w ludzkich łbach. W tym kraju jeden drugiego najnormalniej okrada, co nazywa się najczęściej kombinowaniem, kolesiostwem, byciem „zaradnym”. Zastanawiam się czasem jak dużą część naszego krajowego PKB „utrzymują” oszuści i złodzieje – obawiam się raczej że będzie to część istotna. Przy okazji ostatniej awanturki z PSL to już nawet w mediach głównego nurtu nie ukrywa się faktu, że wszyscy wiedzą że Oni kradną, ale nikt z tym nic nie robi – pytanie brzmi dlaczego ? Odpowiedź: duża część lub zdecydowanie duża część ludzi w tym kraju ma niewiele mniej za uszami. Ten kto próbuje choćby letko podważyć wszechobecny nepotyzm dostaje natychmiast wszelkimi metodami po łbie. Uczciwy przedsiębiorca ma w tym kraju normalnie przerąbane – wystarczy że jest przedsiębiorcą, co jest prawie równoznaczne z tym że najpewniej jest zwykłym złodziejem. Młodych ludzi po uzyskaniu samodzielności powinno się natychmiast przesiedlać w miejsce niedostępne dla ludzi powyżej 3o roku życia, tak by zminimalizować maksymalnie druzgocący wpływ typowej mentalności Polaka. Może wtedy coś by się udało zdziałać i to na przestrzeni jednego lub dwóch pokoleń. Reszta niech się dalej okrada, bo i tak nic już się z nimi nie da zrobić, będą żyć i umrą jako zwykli oszuści. Większość nawet nie zdaje sobie do końca sprawy z tego że tak naprawdę okrada młode pokolenie Polaków, to jest normalnie chyba jakiś zły sen …

    1. Młodych ludzi po uzyskaniu samodzielności powinno się natychmiast przesiedlać w miejsce niedostępne dla ludzi powyżej 3o roku życia, tak by zminimalizować maksymalnie druzgocący wpływ typowej mentalności Polaka.
      Oh la, la, dosyć radykalna perspektywa… 😀

      1. O tak, to chyba wolał bym jednak żyć wśród złodziei na wolności
        A na marginesie, młodzi ludzie sami przesiedlają się w miejsca niedostępne dla dotychczasowej mentalności Polaka i nie trzeba im do tego żadnych naprawiaczy świata ani zamykania w getcie

    2. 1. Od wejścia do (przepraszam za wyrażenie:-) Unii Europejskiej wyjechało z Polski kilka milionów osób.
      2. Według oficjalnych danych Światowego Funduszu Walutowego, Polacy przysyłają do Polski około 7 miliardów USD!
      3. W Polsce poziom PKB zależy w około 66% od tzw. prywatnej konsumpcji.

      To dlatego chociażby w PL pozostali sami złodzieje i pasoż… (pardon:-) urzędnicy, to i tak cyrk będzie się dalej kręcił aż do końca.

  2. >Pomija jednak pytanie dlaczego słabszy jest słabszy.

    No i mamy zderzenie postaw. WMO – postawa idealistyczna, ale realistyczna. Totus: postawa libertariańska, słuszna, ale nierealistyczna.

    Sam czytam Rothbarda i Misesa, ale nie można zakładać, że emeryci, renciści i bezrobotni ochoczo podchwycą stare hasło: Popieramy partie czynem umieramy przed terminem ;).

    Ewolucja systemu – tak. Nagłe odcięcie rent, emerytur i zasiłków – nie.

  3. Prosze Pana czy to jest prawda?…

    Rządowe statystyki mówią, że średnia pensja w Polsce to ok. 3600 zł. To znaczy, że średnie składki emerytalne to 703,08 zł miesięcznie – procent Składki emerytalnej do ZUS jest stały, określony ustawowo. Liczba pracujących na koniec II kw. 2011 to 16.163 mln. Możecie te Dane sami zweryfikować przeglądając oficjalne strony rządowe, sięgając do oficjalnych statystyk GUS. Miłej zabawy. Ale co z Tego wynika?? BARDZO WIELE, a właściwie BARDZO DUŻO. Dużo czego?? PIENIĘDZY, oczywiście. Pomnóżcie urzędową i oficjalną liczbę zatrudnionych i oficjalną i bardzo urzędową średnią składkę emerytalną do ZUS. Powinno Wam wyjść miesięcznie 11.375.519.400 zł, czyli ponad jedenaście miliardów trzysta siedemdziesiąt pięć milionów. To gigantyczne pieniądze, a jest to Tylko składka emerytalna. Bawmy się dalej: pomnóżcie to razy 12 miesięcy, a wyjdzie na to, że w skali roku jest to 136.506.232.800 zł. Kończą się Wam okienka w kalkulatorze? Mnie też. Zatem powiem, że jest to słownie ponad 136 miliardów 506 milionów zł w roku. Mamy w Polsce około 5 mln emerytów, dokładnie – w marcu 2011 – było ich 4,979 mln. To znowu wg oficjalnych, rządowych i jedynie słusznych i poprawnych statystyk. Rencistów nie liczę, Bo już na pewno nie zmieszczą mi się w kalkulatorze, a poza tym – na nich jest OSOBNA składka!!!. Wychodzi mi zatem na to, że rocznie jest to średnio 27.301 zł na emeryta, czyli miesięczna emerytura średnio powinna wynosić 2.275,00 zł. Tymczasem średnia emerytura – znowu wg rządowych, oficjalnych i jedynie słusznych i poprawnych statystyk wynosiła w tymże marcu 2011 zaledwie 1721,00 zł. Czyli o 554 mniej niż wynika ze składek wyliczonych na podstawie danych statystycznych rządu RP, GUS, ZUS, KRUS i każdy inny SRUS. Jak policzycie dalej, to wyjdzie Wam NADWYŻKA rzędu 32% w stosunku do wydatków na Emerytury (czyli średnio ZUS jest na plusie około 2,5 miliarda zł miesięcznie, czyli 30 miliardów Rocznie!!!). Tymczasem, rząd ubolewa, że budżet dopłaca ponoć do emerytur dziesiątki miliardów rocznie. Jesteście zdumieni?? To przeliczcie jeszcze raz. Też liczyłem, bo nie wierzyłem. Wniosek jest taki: ktoś z trójki: GUS, ZUS, Rząd RP łże. ŁŻE W BEZCZELNY SPOSÓB. Gorzej: dopuszczam możliwość, że łże więcej niż jeden, a nawet że łżą Wszystkie wymienione instytucje. Taki jest mój wniosek. Ale jest też PYTANIE: co dzieje się z nadwyżką??? I takie są wnioski wynikające z oficjalnych danych statystycznych. Chyba, że Rostowski przesłał sfałszowane dane do GUS, wszak to, używając eufemizmu, mistrz kreatywnej księgowości. Załóżmy jednak, że dane oficjalne są prawdziwe, a więc wnioski zeń wynikające także. Proszę sobie wyobrazić, jaka gigantyczna nadwyżka powstanie przy wydłużeniu czasu pracy potrzebnego do osiągnięcia wieku emerytalnego. Oczywiście, pracy tej i tak nie ma, a bezrobocie zamiast maleć wciąż rośnie, co również potwierdzają dane oficjalne. Na co ma pójść taka nadwyżka?? Na zrzutkę na Greków?? Włochów?? By żyło im się jeszcze lepiej?? Gdzie jest kasa ??? Jeśli tak jak ja, jesteś przeciw kłamstwom rządzących, to proszę skopiuj to na inne fora, aby Jak najwięcej osób mogło to przeczytać, zanim zostanie usunięte. Dodam od siebie że post został usunięty po 20 minutach od chwili pojawienia się go na w.p.

    Od moderatora: insynuacje o usuwaniu tekstu są nie na miejscu. W 2GR decyduje o tym moderator na bazie regulaminu forum. Nie bardzo na miejscu jest też apel autora o kopiowanie własnego tekstu gdzie indziej – nadweręża to punkt 10 regulaminu.

    1. Gwoli analizy Twych wyliczeń. Średnia dotyczy tylko pewnych sektorów gopspodarki w PL.
      A w rzeczywistości jest tak, że jeżeli aktualnie prezes Grad w PGE zarabia 110 000 pln miesięcznie (podobnie jak Śmietanko w Elwarze), to tysiące ludzi na umowach śmieciowych musi zarabiać odpowiednio mniej, aby śreednia wyszła 3600 pln (brutto). Jeżeli doda się dotego tzw. zaległości wobec ZUS, to wyliczenie też się zmieni.
      Na koniec można poczytać blog byłego prezesa ZUS – Gwiazdowskiego, który bez owijania w bawełnę stwierdził, że ZUS padnie około 2015 roku, mając co roku kilkadziesiąt miliardów pln kosztów więcej niż przychodów i biorąc od lat kredyty bankowe na ich pokrycie.
      Nie zmienia to sensowności pytania: gdzie naprawdę giną te pieniądze?

      1. poslugiwanie sie srednia w tym wypadku nic nie zmienia – wszakze kolega pisze tylko o sumie tego co wpada i wypada

    2. bardzo przepraszam nie doczytałem regulaminu.
      Gdzie mogę to edytować, lub jeśli szanowny moderator może usunąć fragment wykraczający po za regulamin to bardzo poproszę.
      Konrad

  4. Co to znaczy że taka np Rosja pozwoliła 'uciec’ 642mld euro? Że rządowi nie udało się tej kupy szmalu zrabować? To chyba należy gratulować a nie łajać 'najbogatszych’ którzy nie dają się dymać swoim władzom?
    A ja mam temat akurat na wakacje – dlaczego za pieniądze podatników zwozi się do kraju turystów których biuro podróży raczyło wystawić do wiatru? Czy to są osoby które bez pomocy państwa zostaną żywcem zjedzone przez Arabów? Nie stac ich żeby wykrztusić dodatkowe parę złotych na powrót do kraju? No nie pojmuję, toż te bankructwa biur podróży to się robi narodowa gałąź biznesu – po co się starać, wystarczy wziąć kasę i zbankrutować a szkody pokryje państwo…

    1. Być może państwo zwozi ale potem wystawia słony rachunek? Co zresztą byłoby całkiem logiczne…

      1. O tak, to by było logiczne i na pewno uzdrowiło by sytuację i pewnie dlatego się nie zdarzy. W takiej np Norwegii, jak Ci się coś stanie na wycieczce w górach i musi Cię zwozić ekipa w helikopterze to dostajesz później rachunek za usługę. No i lepiej żebyś wcześniej zadbał o właściwe ubezpieczenie od takich wypadków bo inaczej kwota na pewno wyleczy Cię na długo z górskich wycieczek. U nas ostatnio był przypadek turystów wzywająych helikopter GOPRu bo im się nie chciało na dół schodzić – oczywiście państwo zapłaciło. A wystarczyło by wymagać od turystów wykupienia ubezpieczenia – od nieszczęśliwych wypadków czy plajty biura podróży (no tak, ale przecież ubezpieczanie się to jest u nas niepotrzebny wydatek, nieważne czy chodzi o dom, plony czy wyjazd z rodziną za granicę)

        1. nightwatch
          „A wystarczyło by wymagać od turystów wykupienia ubezpieczenia – od nieszczęśliwych wypadków czy plajty biura podróży (no tak, ale przecież ubezpieczanie się to jest u nas niepotrzebny wydatek, nieważne czy chodzi o dom, plony czy wyjazd z rodziną za granicę)”

          Popieram. Ale jesli mozna, to ja bede pobieral te oplaty za ubezpieczenie i kontrolowal, ze wszystko odbywa sie zgodnie z prawem, zachowujac dla siebie mala rekompesate za poswiecony czas. Zgadzasz sie?

          1. Ubezpieczenia z definicji maja wartosc oczekiwana negatywna. W sensie sa przekalkulowane tak, ze wykupujac ubezpieczenie za kazdym razem przy kazdej okazji szansa na jego wykorzystanie jest na tyle mala, ze bardziej oplaca sie zaplacic rachunek bez ubezpieczenia. A nawet jakby cos sie stalo, to zapewne wyciagniecie pieniedzy tez jest nie lada sztuka. No i gratuluje zwolennikom ubezpieczen wykupywanie ubezpieczenia od wszystkiego co firma zaoferuje… a i najwazniejsze prosze pamietac o ubezpieczaniu sie od ubezpieczalni bo przeciez ta tez moze pasc. Ludzie powariowaliscie?????

        2. Właśnie. Wystarczy wprowadzić obowiązek ubezpieczeń od ______ dla _____ i już problem jest załatwiony. Obywatele, przecież chodzi o to, żeby każdy rachunek był zapłacony i żeby było bezpiecznie. Mniejsza o unintended consequences – przecież ani nam, ani wam się nie chce myśleć. My chcemy tylko czuć, wdychać czyste powietrze, podziwiać przyrodę i żeby było miło. Więc stworzymy organizację, która wyprodukuje podgrupę ludzi w niebieskich kostiumach z mordami zaplutymi kłamstwem i bełkotem, którzy z bronią w ręku będą grozić nie-postempowym niezgadzającym się ze mną osobnikom zamknięciem w klatce, konfiskatą majątku, pobiciem i ostatecznie śmiercią jeżeli się nie zgadzasz na obowiązkowe ubezpieczenie od ______ dla______. Ponieważ nam się nie chce myśleć. My chcemy tylko czuć, chodzić po górach, wdychać czyste powietrze, opalać twarz i ramiona i żeby było fajnie!

    2. > po co się starać, wystarczy wziąć kasę i zbankrutować a szkody pokryje państwo…

      Nic nie rozumiesz. Na tym polega sprawiedliwość społeczna, której zwolennikiem jest większość Polaków. Polega to na zasadzie: „zyski są moje, a straty pokryje podatnik” Przykładem takiej postawy jest ogrodnik „jak żyć Panie Premierze?” Zasadę się stosuje aż do bankructwa państwa. Na bankructwie tracą najmniej zaradni i zorientowani. Po bankructwie zaczyna się od nowa. Tak działa sprawiedliwość społeczna. Prawdziwy wyzysk człowieka przez człowieka czyli dziki kapitalizm polega na tym, ze każdy płaci za swoje poczynania. Zasada wtedy jest taka: „zyski są moje i straty są moje” Jak wiadomo to jest głęboko niesprawiedliwe.

      1. Pomijając cynizm tego wpisu, z idealistycznego punktu widzenia jest to poprawna teza. Ale jak w praktyce odnieść ją do aktualnej sytuacji?
        Pozwolić wykończyć się emerytom, rencistom, chorym i bezrobotnym?
        Być może nie są wszyscy oni radosnymi i zdeklarowanymi beneficjentami chorego państwa, ale pionkami postawionymi w przymusowej sytuacji oraz zakładnikami kolejnych ekip rządowych.
        Dość łatwo przychodzi retoryka postulująca ewolucyjny upadek słabszych, gdy się nie jest (z różnych powodów) w tej grupie.
        Realnie jest znacznie trudniej wykoncypować metodę na uratowanie większości populacji w PL, nawet gdyby opierała się o teoretycznie prawdopodobną koncepcję całkowitego wyjścia z długów np. poprzez gazową niezależność energetyczną i uczciwe zarządzanie poaństwem.
        Cynizm bywa fromą eskapizmu, a czasem samorozgrzeszenia…

        1. Pomagać słabszym. To szlachetny pogląd. Pomija jednak pytanie dlaczego słabszy jest słabszy. Dlaczego bezrobotny jest bezrobotny, a kardiochirurg ma prace na 24h/dobę i pieniądze wychodzą mu wszystkimi dziurami w szafie? Może dobrze było by się przyjrzeć co dzisiejszy bezrobotny robił gdy dzisiejszy kardiochirurg się uczył i odmawiał sobie przyjemności bo nie miał na nie czasu. To jedno. Drugie to odpowiedzialność. Jak mówiłem pomaganie słabszym to szlachetny pogląd. Co ma do tego odpowiedzialność? Dla mnie odpowiedzialny to ten, który bierze na siebie wszystkie konsekwencje swoich czynów, wypowiedzi i poglądów. Jeżeli ci zatroskani o słabszych są odpowiedzialnie to niech się zbiorą, pozbierają miedzy sobą pieniądze i niech pomagają słabszym. Jeżeli jest ich tak dużo jak się twierdzi to niech za zebrane przez siebie pieniądze wynajmą budynek min. opieki społecznej wraz z pracownikami i niech pomagają. Po co im do tego państwo ze swym aparatem nacisku? Jest im niezbędnie potrzebny. Bo oni wyznają szlachetny pogląd, za który mają zapłacić inni. To jest Polska solidarna i w niej sprawiedliwość społeczna.
          Jak byś się dowiedział ile rocznie płacisz na pomoc innym oraz jacy ludzie żyją z Twoich pieniędzy i ile po drodze zabiera administracja to Twój altruizm mocno by osłabł.

          1. Wychodzi na to, że świadomość konieczności pomagania słabszym (słbszym nie ze swojej winy) nie zmienia faktu całkowitego braku możliwości w tym zakresie.
            Tak jak posiadnie świadomości „ile rocznie płacisz na pomoc innym oraz jacy ludzie żyją z Twoich pieniędzy i ile po drodze zabiera administracja”, nie może tego zmienić.
            Chyba, że pozostanie jako ostateczne wyjście wyjazd pod kuratelę innego systemu…

  5. Nie można zlikwidować długu, wtedy przestałby istnieć fiat money, a to wielu by się nie spodobało.

  6. Tak naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie, aż do końca…
    Chociaż warto zauważyć, że: „Najbogatsi ludzie świata zgromadzili w rajach podatkowych blisko 17 bilionow euro – informuje brytyjski tygodnik „Observer”. To rownowartość połączonych PKB takich krajow, jak USA i Japonia. „Aktywa kontrolowane są przez niewielką grupę (…) podczas gdy długi są rozłożone na barkach zwykłych ludzi” – głosi raport. „Observer” powołuje się na dane organizacji Tax Justice Network. Badanie kapitałow ukrytych w takich miejscach, jak Szwajcaria, Kajmany czy Wyspa Jersey przeprowadził dla niej James Henry – były głowny ekonomista firmy doradczej McKinsey. Według niego 17 bln euro to ostrożne szacunki, bo w rzeczywistości pieniądze wymykające się systemom podatkowym mogą osiągnąć sumę nawet 25,7 bln euro. Zdaniem Jamesa Henry’ego, bogacze i ich fortuny „są chronieni przez roj pracowitych, dobrze płatnych, zawodowych załatwiaczy z takich dziedzin jak bankowość i finanse, prawo oraz księgowość, wykorzystujących coraz bardziej pozbawioną granic i przeszkod światową gospodarkę”. Ekonomista ustalił, że pierwsza dziesiątka prywatnych bankow, do ktorej należą m.in. UBS, Credit Suisse oraz Goldman Sachs w 2010 r. zarządzała 5,14 bln euro wobec niecałych 2 mld euro w 2009 r. Raport pt. „The Price of Offshore Revisited” zawiera informacje z takich źrodeł jak Bank Rozrachunkow Międzynarodowych czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Wynika z niego, że w przypadku wielu krajow rozwijających się wartość kapitału, ktora opuścił ich granice od lat 70. do dziś wystarczyłaby na spłatę wszystkich długow wobec reszty świata. Najbardziej liberalne pod tym względem są kraje bogate w ropę naftową. Od początku lat 90, gdy rosyjska gospodarka otworzyła się na resztę świata opuściło ją ponad 642 mld euro. Arabia Saudyjska pozwoliła uciec 253 mld euro, a Nigeria – 251,8 mld euro. „Problem polega na tym, że aktywa w tych krajach są kontrolowane przez niewielką grupę zamożnych osob prywatnych, podczas gdy długi są rozłożone na barkach zwykłych ludzi poprzez rządy” – czytamy w raporcie.”
    cdn.

  7. główną wadą bankierów jest to że nie mają wyobraźni…i traktują ludzi jak bydło.
    bankierzy z politykami/rządami tworzą dziś nową klasę czyli taką neokomunę…

    po prostu trzeba wsadzić ich do więzienia i przestać drukować nadmiar papierków….

    a co dziś można robić – oto kilka rad
    1. przede wszystkim LPG
    2. żadnych akcji i obligacji
    3. kupujemy tylko w promocji (odzież z wyprzedaży za grosze, importowane tanie owoce i warzywa itd)
    4. żadnych kart kredytowych a kartami bankomatowymi płacimy tylko za paliwo na stacjach – reszta zakupów za gotówkę
    5…..i to chyba już wystarczy – bo już leżą 🙂

    ciao

    1. tak, tak juan idzie w górę, a szczególnie nominał 500 yuan w formie 1 uncji znanej jako Panda 🙂

      1. Masz rację @wmo !
        Może warto zapamiętać wizerunek tego zwierzątka na złotym backgroundzie. W przyszłości może będzie się o tym mówiło jako o pewnym punkcie zwrotnym. Bo detronizacja monopolisty w drukowaniu ile popadnie ale na zielonym papierowym backgroundzie, stała się faktem i wydaje się przyspieszać 😉

  8. A czy kolaps euro jest w interesie kredytobiorcow? Dlug przelicza a nowa wyplata zapewne bedzie nizsza.
    A w interesie ludzi z oszczednosciami? Tez wszystko straca.
    A grube koty i tak nie ucierpia, bo maja nieruchmosci i udzialy w firmach.
    Miejsce jednej fikcji sprawiedliwosci zajmie kolejna fikcja.

  9. Zgoda z calym wpisem, za wyjatkiem jednego: zwykli ludzie tez poniosa koszty bankructwa panstwa i zamiany waluty, co nie zmienia faktu, ze lepsze bankructwo niz sztuczne utrzymywanie EURO.

    Oczywiscie, ci ktorzy trzymaja oszczednosci w banku sa naiwni – ale powiedzmy sobie szczerze, takich naiwnych jest w Polsce chyba wiecej niz 80%. Efekt bedzie podobny jak przy ostatnim bankructwie Argentyny: wiecej niz polowa spoleczenstwa popadla w nedze,przestepczosc eksplodowala, a jakiekolwiek oszczednosci wyparowaly. Tyle, ze do wladzy w Argentynie wtedy po raz pierwszy od czasow chyba Perona doszli ludzie, ktorym na wyciagnieciu z g. calego kraju zalezalo, no i Argentyna miala potencjal.

    Tego sie, niestety o dzisiejszej Polsce, jadacej na dlugach i likwidujacej jakikolwiek przemysl, powiedziec nie da. Wlasciwie jest to kraj kolonialny, i jesli efektem resetu bedzie TYLKO zastapienie jednej papierowej waluty druga, bez zmiany elit rzadzacych i kierunku w ktorym pchaja kraj, to ja osobiscie nie widze wielkiej roznicy. Umorzenie dlugow to fajna sprawa, ale jesli po resecie nadal beda kretynskie obizaenia podatkowe i biurokratyczne, jesli nadal bedziemy krajem zaleznym od sasiadow, jesli nadal bedzie bezrobcie – to nie widze co niby mialoby sie dla przecietnego czlowieczka z ulicy polepszyc.

      1. „Oczywiscie, ci ktorzy trzymaja oszczednosci w banku sa naiwni – ale powiedzmy sobie szczerze, takich naiwnych jest w Polsce chyba wiecej niz 80%”

        Czy na prawde wiecej niz 80proc ludzi w Polsce trzyma oszczednosci w EURO?

        1. Nie chodzi o euro czy nie euro. Chodzi o patentowany nonsens odkładania na przyszłość czegoś co uważane jest za wartość w bezwartościowym papierze drukowanym w dowolnych ilościach przez rządy. Jestem przekonany że za kilkadziesiąt lat ktoś czytający o tym będzie uważał to za niepojęty grupowy idiotyzm, coś jak gromadzenie wartości przez XVII-wiecznych Holendrów w cebulkach tulipanów. Zaćmienie tulipanowe trwało 4 lata. Zaćmienie fiat money jako store of value trwa 40.

          1. No tak, ale jaki sens jest w obronie zidiocialych mas lupionych przez banksterow na wlasne zyczenie? Autorytarne anulowanie dlugu na dluzsza mete niczego nie rozwiaze. Tylko powstanie ryzyko konfliktu miedzy rzadami. Bez zmiany public opinion w podstawowej kwestii, czym jest dla nas pieniadz, im mniej politycznych rewolucyj tym lepiej.

          2. Ale co ma 80% idiotów zrobić ze swoimi oszczędnościami? Ceny nieruchomosci spadają, a same nieruchomosci przynoszą niewielki dochód.
            Zloto jest bardzo drogie w zakupie i chyba przewartosciowane. Akcje przedsiębiorstw, przynajmniej europejskich – bardzo niepewne, z uwagi na kryzys.
            Trudno sie więc dziwić postawie wielu osób. Tak samo dzieje sie w firmach amerykańskich, które wg ostatnich raportów „siedzą” na górach gotówki.

  10. Reset systemu moze oznaczac takze przejecie zabezpieczen udzielonych kredytow przez banki.W Polsce najbardziej zadluzonym obszarem jest rolnictwo poprzez dotacje unijne.Znacznie bowiem podniosly one zdolnosc kredytowa rolnika.Polska straci wiec w tym wypadku znaczne obszary na rzecz zagranicznych bankow.
    Podobna sytuacja miala miejsce w USA 100 lat temu gdzie skutkiem kryzysu wielu zadluzonych farmerow stalo sie dzierzawcami swoich majatkow.

  11. Właściwie to politycy mają po części rację, jak nie uratują euro, to będzie niezły chaos w skutek niekontrolowanego rozpadu euro-strefy.
    A że euro nie uratują to jest już praktycznie pewne. I chaos sami na nas wszystkich sprowadzą, a dla tych, co przez ten chaos zginą, będzie to jak najbardziej koniec świata.

  12. Moim zdaniem nie ma tematu czy euro zbankrutuje czy nie. Euro już jest bankrutem, a czym szybciej nastąpi całkowity kolaps tym lepiej dla nas ( „lepiej” oznacza mniejsze straty). Na razie długi Goldmanów, Morganów i Sorosów zrzucane są na barki nasze i naszych dzieci. Potem przyjdzie kolej na przyszłe pokolenie.

  13. „gość na ulicy w Europie nie ma żadnego interesu w „ratowaniu euro””

    Niestety problem polega na tym że gośc na ulicy ma w tym interes jeśli jest na pasku socjalizmu, czyli w jakikolwiek sposób korzysta z państwowej redystrybucji dochodów. Emeryci, renciści, bezrobotni, urzędnicy, pracownicy sektora publicznego, a nawet prywatne firmy pracujące dla sektora publicznego na zlecenie, posiadający jakiekolwiek oszczędności, studenci na państwowych uczelniach – a tych ludzi jest zdecydowana większość niż tych niekorzystających z państwowej redystrybucji dochodów. Nie ma możliwości aby ta większość wyrzekła się profitów z tej redystrybucji, choć każdy by chciał aby to inni się jej wyrzekli.

  14. „Kolaps euro jest w interesie gościa na ulicy. Oznacza dla niego mniej długu i szansę na nowy start. Reset. Nie jest jedynie w interesie klasy banksterskiej.”

    Banki, wlaczajac tzw. banki „komercyjne” czy „prywatne”, sa tylko elementem w systemie sluzacym do okradania „gosci” z ulicy. W interesie goscia z ulicy jest uwolnienie sie od obecnego systemu.

    Bankster to taki bankier, kto chce dobrze zyc w obecnym systemie. Niekoniecznie on sam jest jego tworca. Sam moze nawet nie chodzic do wyborow. Moze byc autentycznym wyznawca wolnego rynku, na ktorym moglby zarobic wiecej niz teraz. Tylko ze to masy domagaja sie panstwa. To niech je maja. Na wlasne zyczenie.

    Euro-waluta jest projektem politycznym. Opowiadanie sie za jej upadkiem jest tez tylko politykowaniem. Do tego brzmiacym dosc znajomo: uwalnianie mas od dyktatu jednego procenta ?!

  15. @ ci którzy wskazują na sprawę depozytów w euro:

    Racja. Ale w 2GR mamy specyficzną perspektywę na to. Ci którzy znaczące „bogactwo” trzymają dla „bezpieczeństwa” w rządowym papierze nie wiedzą co czynią, IMO. Będą przez to naturalnym obiektem ewolucyjnego czyszczenia poolu genetycznego ludzkości w najbliższym kryzysie… 😉

    Chodzi o masy tych którzy znaczącego bogactwa w papierze nie mają i dla których perspektywa utraty depozytu eurowego w kolapsie euro może być w istocie korzystniejsza niż życie z garbem dodatkowego długu.

  16. Niestety interes Kowalskiego z ulicy kończy się na czubku jego własnego egoistycznego nosa, nie dalej. To oznacza, że dopóki Goldmany pozwolą mu na zapełnienie miski tanim żarciem Monsanto, możliwością podniecania się świecidełkami za 5zł i kibicowaniem, Kowalski będzie znieczulony na zapinanie go od tyłu.

  17. > nikt na razie dobrze nie pojął ile wyniesie jego działka tego długu

    pisalem kilkukrotnie na roznych blogach, ze w UK kryzys kosztowal juz kazda rodzine jeden nowy samochod klasy sredniej.

    1. Prawdę mówiąc nie obchodzi mnie kryzys w UK, bo to socjalistyczna, populistyczna, polityka rządu w UK spowodowała kryzys w UK. Tak samo jak podobna polityka rządu w Brukseli spowodowała europejski kryzys.
      A teraz dzięki tej polityce inne, pozaeuropejskie, kraje mają być stratne? Bo europejczykom zachciewa się bankrutowania?
      Prawdę mówiąc jestem ciekawa co się stanie jak USA, Australia i Kanada zbankrutują i co się wtedy stanie z Europą.
      Banki mają swoją rolę w tym co się dzieje w EU ale główną winę nie ponoszą banki a politycy UE i socjalistczni mieszkańcy UE bo przecież nikt w UK czy w Grecji czy we Francji nie protestował kiedy ich banki i ich rządy dawały im większą płacę, więcej dni wakacyjnych, wiecej wolnego, wiecej tego lub owego. Pożyczając przy tym forsę.
      Wtedy protestów nie było i mało kto skarzył się na wolny czas czy na większe świadczenia.
      Prawda?

      1. Prawda?
        Niezupełnie. Mało kto skarżył się gdy kanadyjskie i amerykańskie banki oferowały CDSy (credit default swaps) na europejski dług. I przez własną głupote, a nie przez diabolicznych Europejczyków, są teraz w głębokim jogurcie… 😉

        1. Cyniku, jezeli banki kanadyjskie czy amerykanskie czy inne pozyczaly poczatkowo forse Europejczykom, mialy dobre podstawy zeby sadzic o tym ze europejczycy oddadza im ta forse. Ekonomia europejska miala sie wtedy zupelnie dobrze – kilkanascie lat temu. Potem się trochę pogorszyło. Ale zamiast cięć ktore pomogly by wywindowac gospodarkę i ucinać socjal zrobiono odwrotnie – socjalu nie ucięto, i zaczęto zaciągać coraz większe pożyczki. Nawet obecnie niektore think tanki chcą np. żeby George Osborne pożyczał forsę i nie ucinał świadczeń.
          Dlatego o głupocie poza europejskich i niektorych europejskich (Niemcy) banków można, oczywiście, pisać. Ale trudno je winić lub twierdzić że były głupie bo pożyczały forsę Brukseli. Z której to forsy korzystały rządy PIIGS i wielu mieszkańców PIIGS.
          I właśnie ci mieszkańcy teraz oskarzają banki o to że pożyczały forsę ich rządom i protestują że oni muszą ją oddać.

          Ostatecznie to Bruksela prosila o pozyczki, bardzo prosiła.

          *****
          ps. „diaboliczni europjczycy”—- tego bym nie napisala i tak nie mysle, ale jezeli tak uwazasz…..

          1. Cyniku, jezeli banki kanadyjskie czy amerykanskie czy inne pozyczaly poczatkowo forse Europejczykom, mialy dobre podstawy zeby sadzic o tym ze europejczycy oddadza im ta forse.

            Nie, to niezupełnie tak było, {katia}, chociaż tak jest pewnie przedstawiane teraz za oceanem. Ekspozycja bezpośrednia banków amerykańskich na europejski sovereign debt jest stosunkowo mała. Możesz więc spokojnie założyć że szał długu i pożyczania dotyczył przede wszystkim banków europejskich a dla banków amerykańskich to nie jest definitywnie kwestia dokonanych pożyczek gone bad.

            Problem polega na tym że banki amerykańskie, z własnej i nieprzymuszonej woli, sprzedawały bankom europejskim ubezpieczenie zakupionych przez nie długów (CDSy – credit default swaps). Była to jedna wielka American-made and American-inflicted speculation – ekspozycja banków europejskich na CDSy jest z kolei dużo mniejsza. Spekulacja na co konkretnie? A no na to że sovereign debt w Europie nigdy nie padnie lecz zostanie koniec końców przerzucony na barki mas, tak jak w amerykańskim TARPie.

            Było więc tak że durny bank w Europie kupuje wątpliwy dług ale się ubezpiecza CDSem który sprzedaje mu ochoczo durny bank amerykański. Oba kalkulują że jak się coś stanie to przestraszone państwa przejmą w końcu długi wciskając je do gardła masom, jak w TARPie. Na szczęście na to się w Europie nie zanosi skutkiem czego ktoś musi beknąć ponosząc straty. Stąd zaciekła walka jak i kiedy zaklasyfikować padający dług jako bad debt bo wyzwala to poniesienie tych strat – albo przez właściciela długu który stał się bezwartościowy albo przez tego kto go ubezpieczał.

          2. Jesli nasi Wybrancy na tych swoich summitach tak sie spieraja o to, czyje banki sa winne calej sytauacji (oczywiscie nie dopuszczajac mysli o winie systemu promowanego przez nich samych), to nie czeka nas zaden smieszny kryzys, tylko konkretne WWW III.

            Wniosek: nie oszczedzac tylko konsumowac. Ile sie da.

      2. Najgorsze to ze inni mieli szanse sie bawic na kredyt tylko jak zwykle POlaki sie spoznily na impreze i teraz zostaly resztki.

        Moze pokazywac by ludziom co by do nich trafilo ile ich kosztuje utrzymywanie tego socjalu – jak Kowalski z bananem na twarzy cieszy sie ze dostal 100 zl od panstwa a ktos mu pokaze ze w podatkach musial na to wylozyc 400 to moze zrozumie ze lepiej moze nie dostawac tych 100 zl i miec w kieszeni 300 ?

        1. Nie łudź. Do tego trzeba mieć dwa zwoje mózgowe więcej od szympansa. Większość zdaje się sprawiać wrażenie, że tak nie jest i głosują – cały czas na lewactwo. Większość chce, żeby się nimi zaopiekować, więc nie spodziewaj się po takich ludziach umiejętności kojarzenia związków przyczynowo skutkowych.

  18. Tym razem nie za bardzo widze zwiazek przyczynowo-skutkowy. Dlug nie jest przeciez przypisany do konkretnej waluty, tylko do faktu, ze waluta jest papierowa. Czy Polska nie majac euro nie ma problemu z dlugiem? Ma! I fakt, ze drukujemy zlotowki nie zmienia faktu, ze placimy haracz zachodnim banksterom. Kolor papierkow na prawde nie ma tu decydujacego znaczenia.

    1. Nie bardzo widzę o jaki związek chodzi… Jak PL zbankrutuje długi w PLN będą też zero warte…

      1. Taa, wiem coś o tym.

        Ostatnio mam taki mały spór z pewną grupką i wychodzi, że najmniej korzystną opcją dla mnie by było powołanie się na nielegalne wzbogacenie, bo to nastąpiło w 1989 i co prawda kwota z kalkulatora odsetek ustawowych wychodzi ładna, ponad 500 tysięcy, tylko jak obciąć cztery zera to wychodzi z tego 50 obecnych złotych.

        No i teraz trzeba się użerać przed sądem.

        Także jakby to ująć, stara złotówka jest praktycznie bezwartościowa. Nowa też, tylko jeszcze większość wierzy, że jest inaczej.

      2. To nie jest takie proste. Glownie dlatego, ze np. zadluzenie Skarbu Panstwa wedlug kryterium miejsca emisji jest w prawie 70% zagraniczne, czyli denominowane w innych walutach niz PLN. Dlug prywatny wedlug krysterium miejsca emisji tez jest w sporej czesci zagraniczny, czyli np. denominowany w CHF (kredyty hipoteczne). Niestety nie moge znalezc porzadnych danych dotyczacych calkowitego zadluzenia zagranicznego Polski wedlug kryterium miejsca emisji, zatem ciezko mi powiedziec na ile bankructwo nam pomoze.

        Co do kollasu euro to nie wiemy wedlug jakiego scenariusza sie wszystko rozegra. Jesli z euro wyjda Niemcy, to dlug denominowany w euro rzeczywiscie bedzie malal wraz ze spadkiem wartosci euro. Ale jesli to PIIGSy opuszcza strefe euro i zostana w niej Niemcy i silne kraje, to dlug denominowany w euro bedzie wazyl coraz wiecej. Na dwoje wiec babka wrozyla…

        Ale nawet w przypadku kollapsu euro wg. scenariusza pierwszego (czyli wychodza Niemcy i dlug eurowy flaczeje) jakos latwo przychodzi mi wyobrazic sobie Donka u Anieli podpisujacego w postawie na bacznosc zobowiazanie do przewalutowania zadluzenia denominowanego w EUR na nowe DM.

  19. Gdy pada pieniądz padają również oszczędności całego życia tzw. klasy średniej (czy też tego co z niej zostanie). Warto dodać to do równania.
    Nadto historia uczy, że wierzyciele ot tak sobie nie odpuszczają długu chyba, że się ich zawiedzie na szafot.

    PZdr

    1. Jako, że klasa średnia to najmniej wartościowa część społeczeństwa to może i dobrze by się stało. Przecież to grupa ślepo zapatrzona w swoich bożków (polityków, „ekspertów” etc.). Jak robotnikowi coś zabierają to bierze kilof i rusza na stolicę. Jak „elitom” coś zabierają to ci swoimi kanałami wpływają na bieg zdarzeń. A co robi klasa średnia? Nic, daje sie dymać, bo pani w TV powiedziała, że decyzje podjęte na górze są cacy… A gdyby nawet ktoś podejrzewał, że coś jest nie tak to nawet nie piśnie. Przy każdej formie protestu istnieje ryzyko, że zostanie się porównanym do awanturującego się do 'klasy niższej’ (czy. robotnika), a tego przecież Młody, Wykształcony, Z wielkiego Miasta by nie zniósł…

      A co do oszczędności, to co to są te oszczędności? Oddawanie pieniędzy nie wiadomo komu, na niewiadomo jaki cel? Przecież obojętnie czy to lokata, obligacje, akcje czy nie daj boże fundusz „inwestycyjny” to powierzenie swojego dorobku nie znanym osobą, które być może są mądre, skończyły prestiżowe szkoły i przy odrobinie szczęścia będą w stanie uzyskać plus dodatni, a być może banda naciągaczy, którzy połowę przepuszczą, a z drugą połową uciekną. Nie wiem jak inni, ale ja zbyt ciężko pracuję i w związku z tym zbyt cenię zarobione środki, żeby powierzyć je komuś, kogo na oczy nigdy nie widziałem. I właśnie taka nauka przydałaby się klasie średniej…

      1. Gratuluję śmiało napisanego określenia „klasa średnia to najmniej wartościowa część społeczeństwa”.
        Z pewnością spodoba się to ciężko pracującym technikom, inżynierom i specjalistom oraz innym przedstawicielom wspomnianej klasy.
        Zgadzam się, że nauka przydałaby się… szczególnie tym osobnikom, zafascynowanym marszem na stolicę z kilofem w ręku, gdy się coś nie spodoba. Zaiste wielka to mądrość w obliczu skutków padającego systemu euro. Jak widać walka ze współczesnym socjalizmem, dysfunkcyjnym państwem oraz narastającym kryzysem to nie wszystko, bo są jeszcze problemy mas, które wprawdzie nie mają racji (bo inczej nie byłyby masami), ale za to mogą artykułować swoje „trafne” oceny klasowe.

        1. No to jak inaczej nazwać sytuację, kiedy wszyscy mocno imprezują (eurosocjał), a rachunek za wszystko wystawiany jest tylko klasie średniej. Bo przecież i jedni beneficjenci (strasząc kilofem) i drudzy (strasząc 'upadkiem europejskiego modelu…’) do spłaty się nie przyłożą. A najlepsze w tym jest to, że klasa średnie weźmie to na siebie z ochotą, bo w przeciwieństwie do pozostałych grup, którym trzeba zaoferować spore profity za przychylność, im (nam!) wystarczy kilka frazesów leczących kompleksy w stylu „młodych, wykształconych….”.

          1. Pewien Poseł zaprosił swoich dwóch Wyborców na obiad. Po sutym posiłku, gdy byli przy deserze, poprosili Restauratora by w demokratyczny sposób wypracować decyzję kto zapłaci rachunek. Ponieważ byli w państwie prawa to demokratycznie ustalili, przy jednym głosie sprzeciwu (czyli 3:1), że za obiad zapłaci Restaurator. Po deserze przenieśli się do sali kominkowej na koniak i cygaro. Podczas luźnej rozmowy, przeglądając gazety, przeczytali na zielonych kartkach jednej z gazet, że wzrost konsumpcji podnosi bogactwo (PKB) społeczeństwa. Bardzo się ucieszyli. ponieważ byli patriotami to na obiad, następnego dnia zaprosili swoje rodziny i znajomych. Głosowanie w sprawie zapłaty za obiad przebiegło podobnie. Znów, nic nie rozumiejący, Restaurator był przeciw. Jako jedyny. Głupek.
            Po świetnej zabawie, następnego dnia rano na zielonych kartkach opiniotwórczej gazety przeczytali, że Restaurator ogłosił bankructwo i właśnie komornik go licytuje. Może to i dobrze, pomyśleli. Należało mu się. To chyba na pewno był Żyd. Wszyscy karczmarze od wieków w Polce to Żydzi. Nic przecież nie rozumiał. Jak można zarabiać na karmieniu innych? Przecież w Bardzo Ważnej Książce napisane jest „głodnego nakarmić, spragnionego napoić”.
            Powstała wprawdzie pewna niedogodność. Teraz Poseł ze swoimi Wyborcami będzie musiał chodzić do sklepu, do tego złodzieja Kupca, co to spekuluje i drożej sprzedaje niż kupuje, horendum, i, z w ten sposób „pozyskanych”, produktów samemu gotować obiad. Poseł to rozumie. Jakieś poświecenie dla Narodu musi być.

  20. No nie do końca. Proszę spytać jakiegoś Schmidt’a jak sie poczuje gdy wyparują jego depozyty w bankach? Przecież bankructwo banku (spowodowane bankructwem jakiegoś państwa) oznacza także anihilację depozytów. „Złapał Kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma”. W wyniku bankructwa krajów KTOŚ musi stracić (oprócz bankierów, zamiast?). Anulowanie spłaty kredytów spowoduje, że ci, którzy oszczędzali (mają depozyty) i nie brali kredytów wyjdą na typowych jeleni. Owszem, można (i trzeba:) uciekać od papierowych pieniędzy, ale wydawanie „na siłę” nadwyżek kapitału będzie powodować bańki na różnorakich aktywach.

Comments are closed.