Żaden naród w Europie nie może osiągnąć samodzielnie najwyższego poziomu wolności ekonomicznej współmiernej z wymogami socjalnymi… Musi istnieć gotowość do podporządkowania własnych interesów… interesowi wspólnoty.
skazany w Norymberdze minister gospodarki III Rzeszy Walther Funk
W poruszeniu wokół ACTA jeden minister palnął prawdę uwagą że rząd może sobie układ podpisywać lub nie ale będzie on i tak obowiązywał gdy go przyjmie unia. Przynajmniej raz wiadomo po co nam była potrzebna. Gdy teraz równie ochoczo co ACTA podpisany przez premiera Tuska „pakt fiskalny” wejdzie w życie kraj utraci te resztki suwerenności które mu jeszcze zostały.
Aż strach podsumowywać tę listę „osiągnięć” na drodze ku euro integracji. Kraj uznaje prymat praw obcego państwa nad własnymi. Obce państwa mogą łapać i deportować jego obywateli czy niszczyć ich biznesy jednostronnymi zarzutami rzekomego łamania praw autorskich. Premier przebiera nogami ze zniecierpliwienia aby kraj pozbawić jak najszybciej suwerenności nad własną walutą. Obce państwo będzie wkrótce zatwierdzało budżet kraju i dyktowało na co wolno wydać a na co nie. Będzie też nakładało kary za przekroczenie limitów. Ujednolicane będą podatki jako wstęp do grupowego orgazmu integracjonistów – podatku wspólnotowego. Aby procesowi integracji nikt nie przeszkadzał armię narodową zredukowano profilaktycznie do poziomu kiepsko uzbrojonych sił porządkowych.
Po co w takim razie komuś jeszcze państwo? Konstytucja jest przecież i tak martwym słowem, z oczywistymi nonsensami typu prezydenta stojącego na straży niezależności prowincji czy też na czele praktycznie nieistniejących sił zbrojnych. Dawny kraj staje się potiomkinowską atrapą pozbawioną atrybutów niepodległego bytu państwowego. Po co jeszcze utrzymywać tę fikcję? Aby jeździć jakiś czas na tzw. „polskich” numerach rejestracyjnych? Aby wymachiwać flagą z orzełkiem, wkrótce i tak na obowiązkowym niebieskim polu? W końcu nikt nikogo z domu nie wyrzuca, Bruksela się o to troszczy. Co najwyżej nazwę ulicy z Kościuszki zmienią na Barroso. Zresztą jakby wyrzucali to i tak armia polska mu nic nie pomoże. Mówić po polsku Bruksela też nikomu zabraniać nie będzie, nawet jak szkoły i urzędy przejdą na oficjalny język wspólnoty.
Czy nie lepiej w takim razie rozpuścić Sejm i po prostu z automatu stemplować płynące z centrali dyrektywy wykonawcze? Dużo taniej a nikt przecież najmniejszej różnicy nie zauważy. W dodatku zgodność wszystkiego z prawem unijnym gwarantowana. Pozamykać też na trzy spusty ambasady bo przecież nie reprezentują one już nic i nikogo, przeszkadzając jedynie unijnej służbie dyplomatycznej. Północna Dakota też nie ma osobnej ambasady w Warszawie a jakoś żyje. Czemu niby prowincja polska musi mieć coś w Waszyngtonie? Chyba nie do rozdawania folderów turystycznych. Czas też skończyć ze szczególnie kuriozalną rozrzutnością utrzymywania ambasad w innych prowincjach imperium. Na co to komu teraz? Widział ktoś ambasadę Teksasu na Florydzie?
Ironią w tym wszystkim jest to że tzw. „dwudziestolecie międzywojenne” po z górą 120 latach „integracji” pod zaborami nie wydaje się dłużej aberracją historyczną. Ze skończonym właśnie drugim dwudziestoleciem po którym znowu straciliśmy niepodległe państwo wygląda to prędzej na prawidłowość. Najwyraźniej 20 lat względnego samostanowienia to maksimum tego na co stać naród.
Tym razem utrata niepodległości nie była kwestią walki i przemocy. Była raczej wynikiem kombinacji polskiego chocholizmu i perswazji gotówką z zewnątrz. Miałeś, chamie, złoty róg… Nie było też tym razem ministra obiecującego Berlinowi że nie damy nawet guzika. Wręcz przeciwnie, w niedawnych wiernopoddańczych hołdach innego ministra daliśmy Berlinowi, no, mniejsza o to co… Zajęci konsumpcją w supermarkecie tak na dobrą sprawę nie bardzo nawet zauważamy ponowną integrację Europy pod niemieckim przewodem, dziejącą się na naszych oczach.
Pomysł takiej integracji nie jest wcale nowy. Wielcy socjaliści III Rzeszy marzyli przecież o tym bez ustanku. W książce pod tytułem, nomen omen, Wspólnota Europejska z 1940 roku skazany w Norymberdze nazistowski minister gospodarki Walther Funk pisał proroczo o potrzebie „centralnej Unii Europejskiej” i „europejskiej strefy ekonomicznej” akcentując że żaden naród w Europie nie może osiągnąć samodzielnie najwyższego poziomu wolności ekonomicznej współmiernej z wymogami socjalnymi... Formacja wielkich obszarów ekonomicznych jest konsekwencją naturalnych praw rozwoju…. Musi istnieć gotowość do podporządkowania własnych interesów… interesowi wspólnoty.
Inny nazistowski teoretyk Heinrich Hunke pisał, Klasyczna gospodarka narodowa przestała istnieć… wspólnota przeznaczenia którą jest gospodarka europejska, jej los i zakres europejskiej współpracy zależy od nowego wspólnego planu gospodarczego. Wtórował mu jeszcze inny nazistowski specjalista od wspólnot, Gustav Koenig, Przed nami wielkie zadanie Wspólnoty Europejskiej… Jestem przekonany że ten wysiłek tworzenia Wspólnoty przetrwa koniec wojny. A najbardziej ze wszystkich przekonany był nie kto inny jak minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels który od teorii przeszedł do czynów. W 1940 nakazał tworzenie …wielkoskalowej integracji gospodarczej w Europie wierząc że …w ciągu 50 lat nikt nie będzie myślał w kategoriach państw narodowych.
Pierwsze podejście do „wielkoskalowej integracji europejskiej” pod przewodnictwem niemieckim zakończyło się jak wiadomo niepowodzeniem. Narody europejskie z jakichś powodów nie chciały się zanadto integrować. Z wielkoskalowej integracji został więc głównie wielkoskalowy terror i wielkoskalowe zbrodnie. Ale niestrudzeni proponenci integracji europejskiej tak łatwo się nie zniechęcają. Po historycznym przegrupowaniu sił i powojennych wprawkach z unią znowu są w natarciu.
Sądząc po niedawnym podpisaniu „paktu fiskalnego” w którym 25 prowincji euro imperium dobrowolnie zrzeka się resztek suwerenności na rzecz centrali drugie niemieckie podejście do wielkoskalowej integracji europejskiej może okazać się większym sukcesem niż pierwsze. Tym razem bez większego oporu, bez jednego wystrzału setki milionów ludzi w Europie poddaje się ochoczo wielkoskalowemu eksperymentowi maszerując na komendę do swoich baraków. To właśnie niepokoi. Wprawdzie początki wielkoskalowych eksperymentów są często sukcesem ale rzadko sukcesem bywa ich koniec.
Wielkoskalowego terroru jeszcze nie ma. Jak widać jednak po ACTA może być on realnie już w drodze. Są już za to wielkie ruchy socjalizmu w postaci choćby wielkoskalowego dymania całych narodów na ratowanie paneuropejskich banków tonących w wielkoskalowym bajzlu wspólnej waluty. Mamy też typowe dla wielkich budów socjalizmu w problemach zaciskanie pasa a wkrótce eskalację apeli o więcej poświęceń i wielkoskalowe przykręcanie śruby.
Raz jeszcze polski barak ma szanse zostać na wiele lat najweselszym barakiem w wielkoskalowym eksperymencie integracyjnym. Byle do następnego dwudziestolecia.
—————–
dodane 07.02.2012: przyczynek historyczny (YT, 11 min, jęz. niemiecki)
test
https://rewers.computerworld.pl/2012/01/22/o-suwerennosci-i-reprezentacji-rozmyslania-na-marginesie-acta/
Bardzo dobry artykuł z przekrojowym ujęciem tematu – nie tylko ACTA.
I wreszcie refleksja całkiem na serio: mamy do czynienia z poważnym kryzysem reprezentacji demokratycznej. ACTA to tylko zapalnik. Mieszkańcy Europy – i ci, co protestują przeciwko ACTA, i ci którzy budują miasteczka namiotowe Oburzonych, i ci, którzy krytykują chocholi taniec w grupie Merkel-Sarkozy-”świnie”-MFW-EBC – zwyczajnie przestali wierzyć, że ci, którzy nimi rządzą, naprawdę pochodzą z ich wyboru i są realnie wsłuchani w ich głos. Odwrotnie: są przekonani, że obrośli w sadło biurokraci realizują głównie własne interesy oraz interesy tych, którzy ich finansują, obywateli Europy mając w tzw. dużym poważaniu. Szczerze mówiąc, podzielam to przekonanie. I to jest prawdziwy problem.
I druga refleksja, też całkiem serio: losy ACTA, niemożność ograniczenia listy leków refundowanych, niemieckie protesty na temat energetyki jądrowej w Polsce, podejmowane przez Brukselę próby zablokowania poszukiwania gazu łupkowego w Polsce (rzekomo w imię ochrony środowiska, faktycznie w imię ochrony niemieckich firm współpracujących z rosyjskimi oraz francuskiego sektora energetycznego), z dość dużym zakłopotaniem każą patrzeć na suwerenność naszego kraju.
Wszędzie tam, gdzie Polska próbuje się wyrwać z postkolonialnego modelu wyzyskiwanej przez metropolię prowincji (miliardy płacone koncernom farmaceutycznym, Gazpromowi, kary za emisję CO2, itd.), pojawiają się – oczywiście całkowicie uzasadnione, obiektywne oraz kierowane wyłącznie troską o nasz los – powody, dla których akurat nie możemy tego zrobić. I to jest moja najbardziej przygnębiająca refleksja z ostatnich miesięcy.
Istotnie dobry, polecam. Tyle tylko że nie jestem pewien od kiedy ten „kryzys reprezentacji” trwa. Moim zdaniem sama demokracja inna niż bezpośrednia jest kryzysem a społeczne przyzwolenie na nią miarą kolektywnej głupoty. Może jeszcze jakieś pozory mamy w UK…
Co w tym niby dobrego? Ze jedni chca wyru..ac innych, a jakbysmy zyli w „suwerennym” kraju, to by sie wszyscy na wzajem traktowali jak dzieci kwiaty?
„Suwerennosc” kraju! Zacznijcie panowie mowic/cytowac o suwerennosci jednostki! Libertarianski blog a od etatystow az sie roi!
A czego niby uczy ta historia „suwerennej” Polski: Rzeczpospolita szlachecka z chlopem mniej wartym niz kon. Rzad pulkownikow, co to nie zna ceny honoru i w imie swej ignorancji karze ludziom umierac na wojnie. Miliony urabianych niewolnikow pod rzadami razwiedki.
Wymachiwac flaga narodowa to kazdy glupi umie!
Ad all…
A ja twierdzę co innego…
Media – i ich „własność przypisana” kształtują współczesny świat.
Nie „państwo”, nie „banksterzy”… W sensie takim, iż gdyby media były zależne od społeczeństwa – a nie właścicieli, banksterów, sponsorów czy państwa – nie byłoby tej obecnej chryi.
Stąd wg mnie najgroźniejsze dla przyszłości są medialne oligopole i dalsze sterowanie mas.
Jeśli ten proces się utrzyma – a być może pogłębi – nie ma nadziei na poprawę. Żadnej.
Pzdr
@zenia
Wszystko sie zaczelo kiedy nie bylo jeszcze tv i internetu.
Dwa ostatnie wpisy dowodzą że, możliwe i są z pewnością realizowane w stosunku do ludności
techniki, które mają zapewnić dostatecznie duże zasoby funduszy celem utrzymania najbardziej wydajnych grup,a co z pozostałymi…Jak postępować.
„A czymże innym w istocie jest państwo niż zorganizowanym bandytyzmem? Czym są podatki, jeśli nie złodziejstwem na gigantyczną, niekontrolowaną skalę? Czym jest wojna, jeśli nie masowym mordem w skali niemożliwej do osiągnięcia przez prywatną policję? Czym jest pobór, jeśli nie masowym niewolnictwem? Czy można sobie wyobrazić prywatną formację policyjną, której uszłoby na sucho popełnienie choćby maleńkiej części tego, co państwa robią bezkarnie, rutynowo, rok po roku i stulecie po stuleciu?” – Rothbard
moderacja?
Moderacja czego konkretnie? Przeoczyłem coś? Jeśli chodzi o ten link u dołu (?) to na mój gust moderacja byłaby niebezpiecznie blisko cenzury… Tudzież uleganiu Adamowi Dudzie… 😉
Gościa i jego przeszłości nie znam, okoliczności wystąpienia też nie, i to czy jest jakimś medycznym szarlatanem czy nie nie interesuje mnie specjalnie. Jeśli jednak ktoś ma trudności ze zrozumieniem o czym mówi to mówi o historii i o korporatyzmie – najwyższym stadium socjalizmu, czyli czym jest wielki biznes w łóżku z totalitarnym państwem. Rzecz dotyczy stosunkowo dobrze udokumentowanej relacji NSDAP i IG Farben, z tezą że to bardziej IG Farben parła do wojny z pomocą Hitlera niż odwrotnie. Jak by nie było, narzucenie niemieckiego modelu gospodarczego w Europie w drodze „paktu fiskalnego” może się łatwo okazać pierwszym krokiem w kierunku IG Farben bis w jednym łóżku z europejskim megarządem.
Nie bardzo wiem co tu osoba posłańca ma wspólnego z wiadomością którą przekazuje.
apropos tego przyczynku historycznego:
https://en.wikipedia.org/wiki/Matthias_Rath
tylko takie moje pytanie czy W OBECNEJ SYTUACJI zarzadzanie przez Niemcy napewno wyjdzie nam na zle?
Nie wiadomo… Ale sprawdzanie tego po raz kolejny oznacza kompletną niezdolność do wyciągnięcia wniosków z historii.
Po raz kolejny? Druga WŚ to coś zupełnie innego, a taki na przykład zabór niemiecki rozwijał się całkiem całkiem…
@Oskwisu
Zabór owszem, rozwijał się – ale Polacy byli tam untermensch.
Poza tym, wiesz, wolność to prawo również do popełniania błędów i wyciągania z nich wniosków.
Inna sprawa, że obserwując trendy na rynku pracy + zmiany w edukacji, czasy kiedy Polak miał tylko czytac, pisać, liczyć, być posłusznym wobec Niemców i pracować fizycznie wracają.
Było kiedys sformułowanie – better red than dead. Niektórzy traktowali to jako stwierdzenie, inni jako pytanie…
@Antey
„Zabór owszem, rozwijał się – ale Polacy byli tam untermensch.”
Untermensch? Bo pani na lekcji historii tak powiedziala?
A z takim zwyklym chlopem to sie wczesniej jego wspolziomkowie z lepszej klasy obchodzili jak ze zlotym jajkiem?
Tyż prowda… Myslę że {Anteyowi} zabory pomyliły się trochę z okupacją hitlerowską. W szczególności czytając o życiu w Galicji za CK Austrii trudno jest znaleźć oparcie dla tezy o „ucisku”, nie mówiąc już o „untermenschach”. O ile dobrze pamiętam paru „untermenschów” z różnych stron imperium było nawet premierami a wielu piastowało urząd ministra.
Anteyowi moglo sie faktycznie pomylic. Ale pomylka jest takze imputowanie, ze wielkoskalowy terror „unii” bedzie skierowany w szczegolny sposob przeciw tzn narodowi polskiemu.
@Para-Site
Nie podoba mi się Twój arogancki ton, bardzo źle składający się ze stanowiskiem które zdajesz się reprezentować. Retoryka „a u was murzynów biją” brzmi też jakby znajomo 😀
Zabór pruski był jedynym, w którym osiągnięto istotne postępy w całej polityce wynarodowiania i dla każdego wyedukowanego człowieka polityka stosowanych tam represji jest znana.
Zabór austriacki w porównaniu do obu pozostałych to było sanatorium.
@cynik9
Nie pomyliłem. Natomiast Ty pomyliłeś chyba terminologię – nie żadną hitlerowską, tylko niemiecką. Chyba, że mi ktoś Hitlerland na mapach pokaże 😀 Zdumiewający jest język – Hegemon ze Wschodu mówił „Hitlerowcy”, Hegemoni z Zachodu „Naziści”. Tylko o Niemcach ani słowa.
Niech będzie niemiecka… ale zbaczasz z tematu. Jeśli się nie pomyliłeś to myślę że utożsamianie „untermenscha” pod niemiecką okupacją z niewątpliwą polityką wynaradawiania pod zaborami jest lekką przesadą. Nie ta skala przemocy, nie te cele okupanta. Untermenschów się eksterminuje, czyści etnicznie, zamyka w obozach. Nikt im nie oferuje darmowych lekcji językowych…;-) ani nie próbuje przerobić na bardziej lojalnych obywateli imperium. Naprawdę nie widzisz różnicy w sytuacji poddanego gubernatora GG Franka i poddanego kanclerza Bismarcka?
@cynik9
Nie zasłaniajmy lasu wykałaczką. Suwerenne terytorium zostało zajęte siłą, siłą narzucano i egzekwowano nowe porządki i koniec polskiej tożsamości, kultury, państwowości miał być jednaki. Oczywiście, wygodniej było dostać kulę w Katyniu niż skończyć w niemieckim bunkrze głodowym – i to oczywiście JEST duża różnica – ale fakt pozostaje faktem. Polak miał być jednostką ograniczoną w imperium, zapieprzającą na chwałę imperium i wyrzucaną gdy stanie się niepotrzebna.
I w niczym nie stoi to w sprzeczności z rozwojem terytorium zaboru – ot, ZSRR też się „industrializował”.
@Antey:
Do aroganckiego tonu osmielily mnie Twoje jeki o Polakach-untermenschach w pruskim zaborze
https://100-zabobonow.blogspot.com/2008/04/nacjonalizm.html
@Sint
tylko takie moje pytanie czy W OBECNEJ SYTUACJI zarzadzanie przez Niemcy napewno wyjdzie nam na zle?
Jak komus pasuje bycie zarzadzanym przez Niemcow i uwaza, ze sam by sie rzadzil gorzej, to w obecnej sytuacji moze przeciez sobie do nich pojechac i uzywac do woli. Natomiast po przejeciu zarzadu prowincji przez centrale problem beda mieli ci, ktorzy za niemieckimi klimatami nie przepadaja i mieszkaja sobie w PL dlatego, ze lubia.
@Takie Jeden Łoś
Ale już przy okazji referendum akcesyjnego bylo tłumaczone że „nie przepadający za niemieckimi klimatami” po prostu się nie znają :> i nie rozumieją, że „tak lepiej”, i że sa ksenofobami.
@TJL
„Jak komus pasuje bycie zarzadzanym przez Niemcow i uwaza, ze sam by sie rzadzil gorzej, to w obecnej sytuacji moze przeciez sobie do nich pojechac i uzywac do woli”
Niejeden doszedl do podobnego wniosku i sobie teraz uzywa.
Z jedna uwaga: nie dlatego, ze „sam” nie umial sie lepiej rzadzic;
takiej mozliwosci nie mial.
@Para-Site
takiej mozliwosci nie mial.
Nie jestem przekonany. Skoro Wegrzy mieli mozliwosc wybrania sobie Orbana to moze i mysmy mogli sobie wybrac JKM? Tylko mam wrazenie, ze jakos niezbyt duzo bylo chetnych do takiego wyboru…
Uprzedzajac argument o praniu mozgu dodam, ze Pan Bog obdarzyl czlowieka rozumem i wolna wola m.in. po to, zeby wiedzial, jak uzywac wylacznika w odbiornikach TV.
@Los
JKM nie jest dla mnie zadnym gwarantem zmiany systemu. Prorokiem nie jest. Wladzy politycznej tez nie ma. Nawet jakby wygral np wybory prezydenckie, co samo w sobie jest czystym SF, trwale nie zmieni niczego w obecnym systemie. Co wiecej, jego wypowiedzi np odnosnie autonomii Slaska, gdzie mowil, ze dalby Slazakom autonomie o jakiej sie im samym nie snilo, ale jakby tylko probowali odlaczyc sie od RP to by ich w wiezieniach pozamykal, samo swiadczy o tym, jakim JKM jest wolnosciowcem. Do tego oczywiste jest dla mnie, ze JKM sklania sie coraz bardziej ku nacjonalizmowi (te jego wyjazdy na rocznice Grunwaldu): choroba starcza nie jednego liberala.
System biurokracji europejskiej piekny nie jest. Zgodze sie, jest niebezpieczny. Podobnie jak system panstw narodowodych. Dlatego jesli ktos chce sie opowiedziec za jednym z tych systemow, bedzie to robil nie dlatego, ze chce osiagnac jakis stan prawdy i piekna w swoim sumieniu, ale dlatego, ze zycie w jednym z tych systemow mialoby mu osobiscie przyniesc wieksze korzysci niz zycie w drugim.
Historia nie ma w tym miejscu zadnego znaczenia. Poslugiwanie sie nia w celu wykazania, ze panstwo narodowe jest lepsze od systemu miedzynarodowej biurokracji jest dla mnie co najmniej niepowazne. Jak juz koniecznie ktos chce wyciagac wnioski z historii, to niech szuka w niej sytuacji podobnej do obecnej (kolega SINT to poniekad akcentowal w swoim pytaniu). Ja osoboscie nie widze zadnego podobienstwa sytuacji Polakow pod rzadami Prus czy pod rzadami nazistow do sytuacji obecnej.
Konstytucja jest przecież i tak martwym słowem,
Wrecz przeciwnie! Wszystko w zgodzie z konstytucja! Pan rzuci okiem na jej rozdzial III. Szczegolna uwage prosze zwrocic na artykuly 90 i 91.
Niemniej jednak okresy pomiędzy dwudziestoleciami są coraz krótsze.
Socjalizm pod wodzą imperium chyba nie jest już możliwy. Z kilku powodów. Po pierwsze socjalizm oznacza biedę, a na biedę nie ma społecznego przyzwolenia :-). Może to i śmieszne, ale supermarketowa konsumpcja narodów Europy spowodowała przyzwyczajenie do standardów życia na które to standardy tych narodów tak na prawdę nie było stać. Nie mają pojęcia o życiu oszczędnym i ascetycznym z przymusu, co – owszem – możliwe jest gdzieś na dalszym wschodzie czy południu. Załamanie dostępu do tych poziomów konsumpcji (w skali masowej) w cieplarnianych krajach zdegenerowanej cywilizacji zachodniej spowoduje panikę, która zdezintegruje każdy socjalizm stylu brukselskiego. Wyobraźcie sobie rozruchy typu francuskiego lub londyńskiego ( z ub. roku) jeżeli będzie w nich na prawdę chodziło o przetrwanie, a nie o zwykłą zadymę…
Poza tym imperium może rozwijać się w pewnych warunkach polityczno-społecznych, a w innych może się tylko zwijać. Rys polityczno-społeczny współczesnego Zachodu charakteryzował w historii imperiów zawsze fazę zwijania i upadku. Dziś dotyczy to zwłaszcza Europy i Północnej Ameryki.
Za sensowne rozwiązanie takiego pata uważano kiedyś wojnę. Ale wojna w dzisiejszej Europie po chwili okazałaby się wojną wszystkich ze wszystkimi – tak jak było w Jugosławii. Zresztą Jugosławia – przypominam, też byłą sztucznym zlepkiem różnych narodów i różnych kultur, które było – jak się okazało – niezwykle łatwo zantagonizować i pchnąć do tragedii. Wojna Europy z wrogiem zewnętrznym miałaby więcej sensu, ale raczej jest z góry skazana na porażkę. Więc wojna mogłaby tylko przyjść tu z zewnątrz. I to jest możliwe, jeżeli kocioł środkowowschodni zostanie przegrzany ponad miarę. Wtedy może być różnie. Również skrajnie tragicznie. Ale to nie będzie wojna, która rozwiąże problem współczesnej Europy. Może ją natomiast zniszczyć. Możliwe, że tacy np. Chińczycy tylko na to czekają rozważając na nowo znane skądinąd pojęcie „lebensraum”…
Pra pczyczyną tego, że większość ludzi nie widzi w jakim kierunku zmierza Unia Europejska oraz reszta świata jest kryzys moralny na wielu płaszczyznach, który to rodzi kryzys materialny i jego skutki, i nie ważne czy ktoś jest wierzący czy nie, tak jest skonstrułowany ten świat. A że zdecydowana większość tego nie dostrzega jesteśmy prawdopodobnie na początku bardzo ciężkiej drogi przez mękę, więc porzućcie nadzieję, że kryzys szybko minie a złoto wg kapłanów lewicy, liberałów i wszelkiej maści „euro-socyałów” przestanie się liczyć jako prawdziwy pieniądz.
W polityce istnieje to samo zjawisko co na giełdzie „Chciwość i Strach”. Tylko trochę w innym kontekście, czyli;
Chciwość w braniu bogactwa i Strach w oddawaniu – ale nie pieniędzy – lecz władzy. Bo polityk bierze zawsze dla siebie, ale nigdy, nie oddaje swoich jak w piramidzie finansowej lub systemie argentyńskim. Przypomnę tylko, że oba te mechanizmy podlegają prawnemu wykluczeniu w biznesie i podlegają karze pozbawienia wolności. W tym przypadku, prawo nie dotyczy tworzących unię fiskalną, ponieważ działanie jest w imię wyższych celów. Pytanie powstaje – jakich i czyich celów? „Chciwość i Strach”. Bójcie się, bo chciwość jest coraz większa:-).
Zachowania tłumu jasno przedstawiają jego możliwości i potrzeby. Przy zręcznej manipulacji można zawładnąć ludźmi za sprawą ich instynktów a tym samym ustabilizować ten cały wojowniczo (egoizm ujawnia w każdym człowieku obok rywala) nastawiony motłoch. Tak powstały porządek będzie przypominał mrowisko z gromadą robotnic, a nie wysoko rozwinięte społeczeństwo.
Takie podejście oczywiście przeczy humanizmowi, religii i moralności. I prawdzie. Ale wynika z tego także, że ewolucja nie dokonała jeszcze wystarczająco dużo, by tę prawdę przejawić w relacjach międzyludzkich, ekonomii i gospodarce. Albo będzie wojna albo socjalizm pod wodzą imperium, chyba nic więcej w grę nie wchodzi (patrz historia).
Nie ma zadnej korelacjii pomiedzy demokracja a postepem gospodarczym, za to jest korelacja pomiedzy praworzadnoscia a postepem. To slowa Balcerowicza, pozatym czy ktokolwiek wierzy ze urzedas z Brukselli jest w stanie stworzyc glupsze prawo niz urzadas z Warszawy? Moim zdaniem niech sie jednoczy i federalizuje UE, w koncu Indie albo Chiny to tez federacja roznych stanow, kazdy ma rozny jezyk ze wspolnym chinskim albo angielskim (w przypadku Indii). U nas nie ma co krasc, kraj za biedny, za to zachod ciagle ma jeszcze dosc bogactwa. Niech chciwe bydelko z Warszawki bierzy do centtrali a my na obrzezach robmy swoje.
„Nie ma żadnej korelacji pomiędzy demokracja a postępem gospodarczym”
Pan Hans-Hermann Hoppe nie zgodziłby się z Tobą:
https://www.youtube.com/watch?v=k12teOokSqM&feature=related
Oczywiście, że korelacja jest – ujemna 😀
Bez paniki. Wystarczy zastosowac metode grecka.
1. Wyszarpac co sie da.
2. Zadluzyc sie do granic mozliwosci i stac sie problemem.
3. Zbankrutowac i zostac wyrzuconym z Unii.
Udawac Greka – metoda wypracowana przez filozofow wieki temu…
Z „paktem fiskalnym” możliwości udawania Greka znacznie się zawężą… Zadłużyć się nie dadzą, zbankrutować nie pozwolą… 😉
Wyjście Grecji ze strefy euro doprowadzi ten kolos na glinianych nogach do szybkiego krachu. Nie wielu widzi, ale jeden mały kamyk zwykle rozpoczyna lawinę. Nie na darmo wyspiarze z W.Brytanii szykują się na tsunami. Instynkt samozachowawczy widać u nich silniejszy niż na kontynencie jest.-)
Zadluzyc sie nie dadza? Alez dadza, dadza… 3% na rok to moze malo, ale rok po roku, procent skladany…
Poza tym, jak bedzie zle to i Wlosi i Francuzi i Niemcy – podniosa swoje limity zadluzenia. Chocby to bylo obwarowane zapisem konstytucyjnym, hahaha.
W koncu katel bankowy musi z czegos zyc.
A czy z Unii greckiego bankruta wyrzuca czy nie – to sie jeszcze zobaczy 😉
Mylisz wyrzucenie z UE z wyrzuceniem ze strefy euro. Zapewne wyrzucą ich ze strefy euro, ale z pewnością nie pozwola im wyjść z UE. Cały rachunek za ostatnie 30 lat życia za pożyczone będa musieli zapłacić i to z procentem. I nie chodzi że oficjalnie – spłacą nieoficjalnie – oficjalnie umorzy im się część długu, ale w zamian Grecja sprywatyzuje wszystko co się da – i oczywiście w wyniku tej „prywatyzacji” aktywa te przejmą wierzyciele – głównie Niemcy i Francuzi. Coś takiego mieliśmy już w Polsce po ’89.
o ile dobrze pamietam to pod nazizm podwaliny stawiała pejsowa wall street juz w połowie lat 20stych ubiegłego wieku, więc o zmianie „warty” raczej nie może być mowy- względnie zmiana nazewnictwa. MiniTrue pracuje nadal…
pomocne linki? https://reformed-theology.org/html/books/wall_street/
Tak mi się widzi, że historia kołem się toczy. Znowu Niemcy i Francja chcą dominować w Europie. Nic się nie zmieniło od upadku Rzymu. Masz cyniku rację, było się nie tłuc w tych wszystkich powstaniach i wojnach, było zostać albo niemieckim landem albo republiką rad. My sami nie wiemy co chcemy robić, chyba powinniśmy być cały czas na wojnie. Bo Polacy jak zaczynają myśleć to się dziwne rzeczy dzieją w narodzie a reszta Europy puka się w czoło.
„Zajęci konsumpcją w supermarkecie” – tak to najlepsze podsumowanie współczesnego motłochu. Dodałbym jeszcze „oraz stłoczeni na kanapie przed wygłaszającym jedyne prawdy odbiornikiem TV”. Do czego ludzie doszli? Wszystkich interesuje: tu i teraz. Biedniejsi już czują, że coś jest nie tak, że ktoś ich okrada – wiem bo znam takich. Natomiast „ynteligenci” cały czas myślą, że muza gra, wszystko się toczy w dobrą stronę, czasem tylko lekko schodzimy z kursu ku bogactwu, ale jakoś się to naprawi.
No cóż ockną się w ostatnim momencie, tuż nad przepaścią pieprzone lemingi!
Na szczęście możemy jeszcze wyjść z tego baraku. Artyk owiem 49 TUE lub 50 TUE.
Niestety nie jest tak różowo.
art 49a p.1 „Każde państwo Członkowskie może, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi podjąć decyzję o wystąpieniu z Unii.”
Dlatego jest duzy nacisk na państwa czlonkowskie aby jak się uda wpisały członkostwo w UE do swoich konstytucji. Wtedy sama konstytucja tego państwa byłaby barierą i nie pozwoliłaby na wyjście (a przynajmniej byłoby to wyjście niezgodne z art 49a ust 1). PO od paru lat chce to zrobić ale ciągle brakuje wymaganej większości.
art. 49a p. 2 mówi o obowiązku przeprowadzenia negocjacji przed wystąpieniem (w formie umowy) i nie czarujmy się zażądają spłaty całej kasy która nam „dali” z odpowiednim procentem – a czas negocjacji jest nieokreślony. Umowa ta musi uzyskać jeszcze najpierw zgodę Parlamentu Europejskiego a potem Rady. Czas na uzyskanie zgody nie jest określony. Czasy negocjacji sa nieokreślone ale jest zapisane że po dwóch latach od złożenia notyfikacji o zamiarze opuszczenia UE można to zrobić bez podpisywania umowy. Te dwa lata moga zostac przedłuzone w porozumieniu UE – państwo członkowskie. No i UE ma 2 lata na doprowadzenie tego państwa do posłuszeństwa. Z pewnością użyje wszelkich środków. Choćby atak na walutę państwa czlonkowskiego doprowadzając je do nędzy. Poza tym sa w traktacie inne paragrafy mówiące np o zasadzie solidarności, interesach UE, gdzie np. próba wyjscia państwa członkowskiego może zostać uznana za działanie na szkodę UE, to oczywiście kwestia interpretacji czyli swojego widzimisię. Aha i od momentu złożenia notyfikacji o wyjście z UE państwo członkowskie nie może brać udziału w obradach Rady Europejskiej i Rady w sprawach i decyzjach dotyczących tego państwa.
Tak więc wyjście z UE zgodnie z traktatem wygląda na wielce nieprawdopodobne. I chyba nie będę się mylił jesli powiem że szef rządu czy prezydent takiego państwa ryzykuje wtedy życiem własnym i swojej rodziny.