Inwestowanie w cyklu prezydenckim

czyli drugi rok najgorszy, trzeci najlepszy

Dzisiaj temat trochę na wakacyjną kanikułę – cykl prezydencki w USA. W DwuGroszach zwracamy zawsze dużą uwagę na cykle. Wszystko na tym świecie wydaje się przebiegać w cyklach, cykliczne jest także wiele rzeczy w inwestowaniu. Ponieważ cykli ekonomicznych nie możemy zainicjować, co by było niewątpliwie najbardziej rentowne, drugą najlepszą rzeczą którą indywidualny inwestor może zrobić jest je zrozumieć. Pozwoli mu to na bardziej sensowne nawigowanie swojej inwestycyjnej łódki przez potężne fale kapitału tak aby wspomagały one jej ruch we właściwym kierunku. Natomiast żeglowanie przeciwko trendowi jest na ogół znacznie mniej rentowne i mniej komfortowe.

Żeglowanie z trendem nie oznacza żeglowania z tłumem. Wręcz przeciwnie, cała sztuka polega na wczesnej identyfikacji trendu i ewentualnym załapaniu się nań na długo przed innymi. Trend z dużą ilością zwolenników ma dużę szanse dobiegać do końca.

Jedna z bardziej znanych teorii cyklicznych mówi o cyklu prezydenckim, związanym z wyborami prezydenta w USA co cztery lata. Osiągi giełd w USA wykazują statystycznie istotne różnice, w zależności od roku cyklu prezydenckiego. A ponieważ ruchy giełd w Ameryce przenoszą się w znacznej mierze na resztę świata, nie od rzeczy jest przyjrzeć się temu zjawisku bliżej. Tym bardziej że ostatni rok tego cyklu dobiega właśnie końca i w styczniu zacznie się pierwszy rok nowego cyklu.

Nie chodzi tutaj, powiedzmy od razu, o żadne gwarancje takich czy innych osiągów. Rzecz, jak zwykle w inwestowaniu, w szansach i prawdopodobieństwach. Cykl prezydencki obejmuje cztery lata, licząc od inauguracji. To że lata te nie są jednakowe lecz wykazują pewną powtarzalną dynamikę może mieć źródło w tym że jest on motywowany politycznie.

Zobaczmy najpierw o jakich statystycznych różnicach w osiągach mówimy; są on znaczne. Tabelki poniżej, z danymi pochodzącymi stąd, podają średni wynik roczny trzech szeroko stosowanych indeksów giełdowych w USA: Dow Jones Industrial Average (DJIA), Standard & Poor 500 (S&P500) oraz Nasdaq composite (OTC). Reprezentują one, odpowiednio, trzydzieści, pięćset i kilka tysięcy szeroko handlowanych kompanii i są raczej reprezentatywne dla całego rynku.

Tabela 1: średnie wyniki indeksów w czterech latach cyklu prezydenckiego od 1963 (45 lat)

DJIA

S&P500

OTC

Lata w których dany indeks był na plusie

rok 1

3.26%

3.70%

4.77%

DJIA 45%, S&P500 55%, OTC 64%

rok 2

-0.55%

0.91%

-2.57%

DJIA 45% , S&P500 55%,OTC 40%

rok 3

18.88%

19.93%

38.65%

DJIA 100%, S&P500 100%, OTC 90%

rok 4

9.22%

10.78%

12.02%

DJIA 82%, S&P500 90%, OTC 82%

Tabela 2: średnie wyniki indeksów w czterech latach cyklu prezydenckiego od 1980 (28 lat)

DJIA

S&P500

OTC

Lata w których dany indeks był na plusie

rok 1

10.77%

10.26%

9.15%

DJIA 57%, S&P500 71%, OTC 71%

rok 2

6.55%

4.10%

2.22%

DJIA 66% , S&P500 50%,OTC 50%

rok 3

21.14%

20.94%

41.16%

DJIA 100%, S&P500 100%, OTC 83%

rok 4

7.17%

9.02%

6.47%

DJIA 71%, S&P500 86%, OTC 71%

Co wynika z załączonych tabelek? Naszym zdaniem wyniki wykazują interesującą konsystencję. Trzeci rok cyklu prezydenckiego, zaznaczony zielonym kolorem, jest zdecydowanie najlepszy, niezależnie od przyjętego indeksu. Rok drugi, zaznaczony czerwonym kolorem, jest natomiast zdecydowanie najgorszy. Tutaj wynik jest również jednoznaczny.

Rezultaty w pierwszym i w czwartym roku leżą gdzieś pomiędzy tymi ekstremami i wiele od siebie nie odbiegają. W formie łatwej do zapamiętania można byłoby przedstawić to tak:

TAKI_SOBIE –> ZŁY —> DOSKONAŁY –> TAKI SOBIE

W innym spojrzeniu wyjść można z bardziej ogólnym wnioskiem: pierwsza część kadencji prezydenta (2 lata) jest słabsza, druga zdecydowanie silniejsza. W drugiej części można zatem oczekiwać znacznie lepszych zwrotów niż w pierwszej. Oczywiście chodzi tu o statystyczne zależności od których są wyjątki, zwłaszcza w ostatnich latach. I tak pierwsze lata kadencji Busha seniora i obu kadencji Clintona były dla rynków bardzo pozytywne.

Czym można wyjaśnić obserwowane prawidłowości? Zdania na ten temat sa podzielone. Stanowi to, nawiasem, idealną gadkę-szmatkę na rozmaitych coctail-party, he, he. Nasza teoria w DwuGroszach jest w zarysie następująca.

Po krótkim okresie entuzjazmu pomiędzy wyborami a zaprzysiężeniem nowa administracja przystępuje do reperowania błędów poprzedniej. Inwestorzy dostają coraz to nowe piguły wydatków, nowych regulacji, i nowych podatków do przełknięcia, na razie jednak na papierze. Entuzjazm i optymizm generalnie spada, z różowych obietnic wyborczych pozostaje szarość rzeczywistości.

Drugi rok jest fatalny ponieważ resztki nadziei na umiarkowanie zostają porzucone. Plany reperacji wszystkiego pod słońcem wchodzą w życie i zaczynają kąsać. Ściskanie pasa się zaczyna, grozi konfrontacja z rzeczywistością. Podatki najczęściej rosną, a gdy obiecana była ich obniżka pozostaje ona na papierze. Zanosi się na Armageddon.

Trzeci rok jest za to doskonały. Inwestorzy mieli szansę poznać nową administrację i stwierdzili że da się z nią żyć. Okazuje się też że część z zaimplementowanych w poprzednim roku planów miała aktualnie sens. Te które miały rodzą teraz owoce w postaci przyspieszającej gospodarki, lepszych rozwiązań, usunięcia co bardziej dotkliwych nonsensów. Jednocześnie administracja po cichu wygasza te posunięcia które nie zadziałały, bądź je nowelizuje.

Wreszcie czwarty rok jest taki sobie. Mógłby być również doskonały ale rozum i racjonalność przesłania teraz rządzącym przewyborcza gorączka. Administracja rozgłasza wprawdzie jeszcze swoje osiągnięcia ale w celu ich utrzymania czy pogłębienia nie robi nic. Co gorsza, ściga się z opozycją w obiecywaniu gruszek na wierzbie oszołomionemu elektoratowi. Inwestorom, po podliczeniu ile ta ekstravaganza będzie kosztować, przechodzi ochota i sentyment się pogarsza.

Fig.1 Indeks Dow Jones podczas prezydentury Jimmy Cartera (1976-1980)

Jak w takim razie będzie z Obamą, sympatycznym senatorem z Illinois? Jak wypadnie on i jego plany w konfrontacji ze spuścizną po agresywnym, niedouczonym łgarzu? Tego, Drogi Czytelniku, jeszce nie wiemy ale dowiemy się już wkrótce. Ale jeżeli będzie podobnie jak z sympatycznym gubernatorem Georgii, Carterem, zastępującym agresywnego, niedouczonego łgarza Nixona w 1976 to obawiamy się że amatorzy akcji będą musieli jeszcze sporo poczekać. Sugerowałby to grafik powyżej, który przedstawia przebieg indeksu DJIA w czasie prezydentury Jimmiego Cartera (1976-1980).

©2008cynik9

15 thoughts on “Inwestowanie w cyklu prezydenckim

  1. Jeszcze słówko gwoli ścisłości.
    Powyższy cytat można znależć w eseju Donoso Cortesa :Ensayo sobre el catolicismo, el liberalismo y el socialismo, considerados en sus principios fundamentales.

  2. ad. Cynik
    Przepraszam, że to tak zostało zrozumiane jako rekrutacja, nie takie były moje intencje,ale rozumiem.
    pozwolę sobie zacytować tylko jeden cytat:
    „teologia leży zawsze na dnie każdej kwestii społecznej”
    Juan Donoso Cortez
    ad. anonimowy GF
    proponowałbym dobrze zbadać znaczenie semantyczne słówek „zbawienny” i „miłosierdzie”, tym bardziej ważne jeśli w antynomii perły-wieprze przyjmuje się tą drugą opcję.

  3. O dzięki Ci cyniku9 za to zbawienne muśnięcie klawisza DELETE! Było źle, naprawdę było źle.

    G.F.

    P.S. Zakład Pascala to też pewien rodzaj gry spekulacyjnej. 😉

  4. @luis:
    Przykro mi bardzo ale wiadomość z linkiem do UPR i wykładu o istnieniu czy nie istnieniu Boga nie ma nic wspólnego z nawet najszerzej pojętą tematyką bloga, więc pozwoliłem sobie ją usunąć.

    @ogólnie:
    Prosiłbym o powściągliwość w zamieszczaniu linków o charakterze czysto rekrutacyjnym, nie łączących się nawet pośrednio z omawianą tematyką.

    pozdrawiam wszystkich

  5. Irlandia: Odkryto bogate złoża złota
    To stara sprawa i niewarta wzmianki. Prosze wejsc na kitco i wpisac w wyszukiwarke newsow slowo Conroy.

  6. Jeżeli wygra Obama – na co się zanosi i co obstawiam, to wzrosną na pewno wydatki na socjał i to nie wróży dobrze giełdzie.

    Pozdr

  7. @: złoto w Irlandii
    Wydaje sie w takim razie że referendum było złotym wyborem… ;-D 😀 😀

    A tak na poważnie – przefiltrowałbym tą informację. 1 m uncji to minimalne złoże. Zarobić €200 m na 1 m uncji złota to można, ale jak się znajdzie jakiś wrak hiszpańskigo galeonu na Karaibach… 😉

  8. @”Jak w takim razie będzie z Obamą, sympatycznym senatorem z Illinois?”

    Wszyscy o nim zapomną zaraz po wyborach. Przecież wszyscy wiemy, że następcą Krzaka będzie HC.

  9. >Zresztą sam akt wymiany
    >akcji za gotówkę jest
    >niewymuszoną transakcją
    >pomiędzy dwoma suwerennymi
    >podmiotami.

    Akt moze i jest, ale cena po ktorej to robia juz nie. Ta ostatnia dzieki wysilkom bankierow jest z roku na rok wyzsza. Sama zaleznosc gospodarki od cyklow prezydenckich jest jednak moim zdaniem dowodem na to, ze pisanie o E.O.10289, ze oddawal calkowita kontrole nad gospodarka sekretarzowi skarbu i FEDowi, jest naduzyciem.

    A propos sekretarza skarbu, to w jaki sposob jest on powolywany w USA? Napisal Pan, ze laduja na tym stanowisku szefowie Goldmana-Sachsa. Czy zatem prezydent nie ma wplywu na obsade tego stanowiska? A jesli ma, to w jaki sposob establishment narzuca swoja wole prezydentowi?

  10. Cyniku! Czyli polityka wpływa na giełdę i nastroje inwestorów.Władza polityczna została wyprowadzona
    Z USA czego przykładem był miotający się bez sensu Bush .
    Czy Obamie uda się przywrócic status mocarstwa .Nie ma tego w programie.Raczej skupi się na sprawach wewnętrznych ,czyli na niczym konkretnym .Na giełdach jest duzo spekulacyjnego kapitału który żywi się politycznym bluffem
    typu Izrael zaatakuje Iran .Iran zaatakuje Irak .USA z Iraku wejdą do Iranu .Bez Busha będzie nudno na giełdach.Sypie się mit z globalnym ociepleniem .Nie powstanie państwo w Europie.
    Jedynym wyjściem dla G8 będzie namawianie do inwestowania w zwiększenie wydobycia ropy i gazu i czekanie na nową wojenkę, by te inwestycje szybko się zwróciły.
    pozdrowienia

  11. @: urzednicy decyduja o wzroscie gieldy

    Nie wpadajmy w skrajności i dopuśćmy trochę spontaniczności… 😉 Jak by się nie starali to urzednicy wszystkiego nie dadzą rady kontrolować. Zresztą sam akt wymiany akcji za gotówkę jest niewymuszoną transakcją pomiędzy dwoma suwerennymi podmiotami.

    Myślę że wysiłki establishmentu aby nie dopuścic do crashu są w większym stopniu motywowane możliwym efektem psychologicznym nagłego spadku niż akurat dogmatem że giełda nie może spadać. Poza tym obawa przez crashem w obligacjach moim zdaniem absorbuje urzedników duzo bardziej niż możliwosć dipu na rynkach equity.
    A to że psychologia tłumów odgrywa pierwszoplanowa rolę nie ulega wątpliwości…

  12. Skoro E.O. 10289 oddal wiekszosc gospodarczych prerogatyw prezydenta blizej nieokreslonym urzednikom, a ci urzednicy decyduja o wzroscie gieldy drukujac dodatkowe pieniadze, to czemu w ogole istnieje jakakolwiek korelacja miedzy latami cyklu prezydenckiego a gielda? Czyzby efekt byl rzeczywiscie czysto psychologiczny?

Comments are closed.