Gorączka złota w Polsce

czyli złoty granulat

 

Słownik wyrazów bliskoznacznych: granulować = rozdrabniać, ziarnowaćGoraczka złota w Polsce

Mamy luty a więc czas najwyższy aby media wyciągnęły na światło kolejną aferę z granulatem złota. Z podejrzaną regularnością właśnie w lutym donoszą one o zlikwidowaniu kolejnej szajki oszustów: luty 2013, luty 2014, ostatnio luty 2017

Miejscem likwidacji szajek bywa najczęściej Wrocław, siedziba wielu potężnych instytucji ze sławnym „układem wrocławskim” na czele. Regularność afer i podobne do siebie relacje medialne sprawiają wrażenie okresowego odkurzania starego tematu w którym chodzi nie tyle o złapanie króliczka ale o gonienie go. Nie bardzo nawet wiadomo czy gonione króliczki nie są przypadkiem wciąż te same.

Jedno jest pewne – zainteresowanie granulatem złota w Polsce nosi znamiona niezdrowej gorączki, nie spotykanej nigdzie indziej. Trzeba się dobrze naszukać aby znaleźć coś na temat granulatu złota w internecie, mimo że łaciński źródłosłów grānulum, zdrobnienie od grānum – ziarno, jest z nami od tysięcy lat. Ze złotem wiąże się  grānulum najpewniej od czasów jeszcze dawniejszych, kiedy to Etruskowie wynaleźli zmyślną metodę przyczepiania malutkich fragmentów złota do większej złotej powierzchni, techniki która pod nazwą granulacji (granulation) używana jest do dziś w jubilerstwie.

Po stronie przemysłowej, największa amerykańska kompania w tej branży surowcowej, American Elements, specialistyczny dostawca granulek złota o super wysokiej czystości dla zastosowań głównie analitycznych i medycznych, też się dobrze kamufluje i  nie wpada specjalnie w oko. Skąd zatem ta dysproporcja zainteresowań publiki w granulacie złota między obojętną resztą świata a krajem nad Wisłą  gdzie o granulacie złota słyszał pewnie każdy i gdzie ogłoszenia typu „sprzedam granulat złota” pojawiają się regularnie? Domyślać się wolno że nie chodzi tu raczej o gwałtowny przypływ zainteresowania jubilerką. Niezbyt prawdopodobna jest także eksplozja popytu ze strony zaawansowanych programów przemysłowych typu projektu Manhattan, wymagających nadzwyczaj czystego materiału w tej postaci. Wydaje się że chodzi raczej o prozaiczny VAT…

Zmyślność, czy jak inni chcą, perfidia podatku VAT tkwi w tym że będąc w teorii neutralny dla firm czyni je wszystkie agentem fiscusa. Płaci go ostatecznie odbiorca końcowy, podczas gdy firma zapłacony podatek VAT ma zwracany, a musi odprowadzić państwu to co sama ściąga. Technicznie więc biorąc rozłożonemu w czasie opodatkowaniu na każdym etapie podlega wartość produktu „dodana” przez kolejną firmę, jak przerobienie drewna w wyżej przetworzony stół; stąd VAT – value added tax.

Na ogół produkt na każdym etapie procesu przetwórczego nabiera wartości co sprawia że system działa. Najciekawsze jednak rzeczy dzieją się w przypadkach specjalnych, kiedy wartość produktu w kolejnym ogniwie nie wzrasta, a może nawet maleje. Wartość jest w końcu rzeczą umowną. Jeżeli zacznie być ustalana nie przez rynek ale przez podatkowe drony w MinFin, to nic im nie przeszkodzi obłożyć VAT-em np. gadżetu czerwonego, a taki sam gadżet zielony z VAT-u zwolnić. Jeżeli w takim przypadku wkładem obrotnego przedsiębiorcy do procesu „dodawania wartości” będzie przemalowanie gadżetu z jednego koloru na drugi, to cały system zaczyna dymić na wszelkich możliwych złączach… 😉

Jest tak w przypadku VAT-u na złoto, które w postaci rozdrobnionej, ergo granulatu, obłożone jest w Polsce wysokim, 23% VAT-em. Materiał nie rozdrobniony, jak sztabki, w handlu wewnątrz unijnym jest natomiast zwolniony z tego podatku. Na domiar złego złoto jest wprawdzie jedno ale unia jest duża i szeroka, i różnych VAT-ów w niej bez liku. Odmienne traktowanie przez drony podatkowe zasadniczo tego samego materiału, w zależności od urzędniczego widzimisię, otwiera pole do popisu kombinatorom bawiącym się we współczesnych alchemików. Sprzedaż złota z przetopionego granulatu na przykład powinna zwolnić operatora z odprowadzania VAT-u. Z drugiej strony nadal umożliwia mu zgłoszenie się do fiskusa o „zwrot” VAT-u rzekomo zapłaconego. Co jednak gdy żadnego VAT-u nie zapłacił bo złoty wsad zorganizował „bezVAT-owo”?

Przy złocie doskonale płynnie (pun intended) przechodzącym z jednej formy fizycznej w drugą, i z jednego kraju do drugiego, szanse na przekręty na VAT-cie nasuwać się muszą same, podobnie jak w innej podejrzanej gorączce – skupowaniu „złomu złota”… 😉

Średniowieczni alchemicy w swoich wysiłkach ponieśli historyczną klęskę. Teraz wiadomo dlaczego – bo zamiast wynajdywać złoto powinni byli wynaleźć VAT.

.

35 Replies to “Gorączka złota w Polsce”

  1. Tyle komentarzy, ale ani jednego sensownego, ze przepisy o VAT sie juz zmienily i granulat zlota nie jest juz obciazony VAT.

    1. Czyżby układ wrocławski zadziałał? 😉 Byłoby to potwierdzenie tezy wpisu – zlikwiduj VAT a problemy same sie rozwiążą jak ręką odjął.

      Ale podaj może link źródłowy bo nie każdy może mieć dostęp do tej sensacyjnej informacji. Google {granulat złota vat} ciągle produkuje 200 hits i ani jednego na ten temat… Zastanawiające też że zmiany w VAT ktoś wprowadzałby zaraz po lutowym nagłaśnianiu szerokiej nagonki ABW na „przestępców” VAT-owych…

  2. O smogu niepatriotycznie, o wypadkowości samochodów rządowych nie wypada, to może dlaczego Cynik sądzi że slingshot zapowiadany przez Armstronga nie będzie miał miejsca? 🙂

    1. Slingshot zapowiadany przez Armstronga? To zależy chyba który?… 😀
      W 2N śledzimy dla sportu slingshoty w złocie, m.in. ten zapowiadany w 2009 przez Armstronga, który miał wynieść złoto do $5000 w 2016… 😀 Co oczywiście nie znaczy że nie wierzymy w złoto. Wierzymy jak najbardziej, i to po cenach jak najbardziej z tego przedziału… Nie znamy tylko dokładnej daty i dlatego pewnie nie za bardzo wierzymy w gurus i w ich slingshots, przewidywanych z dokładnością co do sekundy. Co się stało z guru Sinclairem i jego slingshotami? 😉

  3. A może Cynik pokusiłby się o popełnienie wpisu ze swoimi przemyśleniami odnośnie tego kto skorzysta na obecnej histerii ze „smogiem” w Polsce.

    1. No, nie wiem… Smog niezbyt sprzyja przemyśleniom…;-) Poza tym przemyślenia typu „kto korzysta” byłyby z miejsca przyjęte jako nie patriotyczne bo niezbyt polskie bo wzbogacające jednostkę… Przemyślenia polskie powinny dotyczyć tego kto nie korzysta i kto co robi aby inni też nie korzystali, ale za to po równo… 😀 😀

      1. @Autor:”powinny dotyczyć tego kto nie korzysta i kto co robi aby inni też nie korzystali,”
        Chyba podobnie ma się afera z pozwoleniami na wycięcie drzewa na własnej działce.
        W tej sprawie PiS (w osobie Szyszko) okazał się bardziej liberalny od liberalnego PO i zniósł pozwolenia.
        Na to JarKacz się wzburzył i ogłosił że będzie „korekta” (ciekawe jaka) i widziałem już skutki tej informacji.
        Na sąsiedniej, pustej, działce w 3 dni wycięto wszystko jak leci. A były tam całkiem spore dęby, które jeszcze parę (naście?) lat mogły rosnąć, bo sąsiad nie zamierza na razie nic tam robić. Ale jak go postraszono w TV, że pozwolenia (i opłaty!) mogą wrócić, to nie ma na co czekać, trzeba uciekać. To jest przykład kretyńskich zachowań. Moja córka podejrzewa, że dla kogoś zrobiono lukę czasową, żeby sobie wyciął co chce, a teraz przepisy zostaną cofnięte.

        1. To mi sugeruje okazję biznesową – handel forestation credits… 😀 Sam mam problem odwrotny – nadleśnictwo wymaga wy(prze?)cinek w zdrowym jak rydz, pięknym lesie w którym nie spieszno mi cokolwiek wycinać…

          1. sprawa drzew to po smogu kolejny dęty temat

            różne łonety podają codzień wielkie nagłówki że jakieś drzewa wycięto , tylko wszystko to stare informacje nawet sprzed roku które mają wywołać wrażenie że nagle za pis wytniemy wszystkie lasy w Polsce …

            np. w niemczech z których tak usilnie chcemy brać przykład, teraz po zimie masowo ,kilometrami wycina się chaszcze i drzewka przy drogach, zarówno w miastach jak i na autostradzie, jak tylko jakieś nawet grubsze zagraża ludziom, ruchowi itd itp to też idzie pod nuż

            i robią to regularnie co roku, dzięki czemu nie urosną giganty jak u nas o takiej grubości że przepisy
            nie pozwalają wyciąć

            ta ustawa jest jak najbardziej potrzebna, ale obecna władza ma większość mediów przeciwko sobie (oprócz reżimowej tvp która zawsze trzyma stronę rządu 🙂 )

            więc czy zrobią coś dobrze czy źle to i tak będzie histeria w mediach, nawet jakby kaczor w zimie spod lodu uratował dziecko to będą krzyczeć, że pewnei chciał je zabić, źleje ratował a wogóle powinien uratować conajmniej trójke a nie tylko jedno 🙂

            ale jest dla mnie jeden plus bo przestałem prawie całkowicie oglądać TV, a za chwilę przestane zaglądać na portale z wiadomościami

          2. Znakomity pomysł, wyciąć wszystkie drzewa zanim urosną za duże :):):) a potem posadzić truskawki, one są bezpieczne i pożyteczne
            Niemcy to jednak geniusze, dobrze że jesteś na posterunku i oświecasz ten nasz ciemny naród.

          3. @gbur:”Znakomity pomysł, wyciąć wszystkie drzewa zanim urosną za duże :):):)”

            Zauważ, że do tego „namawiają” regulacje wymagające zezwoleń. Jak mam ryzykować, że po 20 latach będę musiał zapłacić za wycięcie drzewa na własnej posesji i do tego ryzykuję że nie dostanę pozwolenia, to tnę od razu zanim nabawię się kłopotu. To chyba oczywiste.

            Przypomniało mi się jak w schyłkowym ZSRR wprowadzono podatek od posiadania drzew owocowych, bo przecież właściciel „ma przychód” z takiego drzewa. Podobno w ciągu paru dni wycięto MILIONY drzew owocowych żeby nie płacić podatku. Władza potrafi zniszczyć w parę dni coś co później wymaga lat by to odtworzyć.

  4. Czy jest jakieś inne zastosowanie granulatu złota, oprócz przekrętów? ;-D

    1. W przemyśle farmaceutycznym do prod. leków oraz w badaniach w rolnictwie (znam np. takie nad hiperakumulatorami – roślinami, które mają zdolność do pobierania metali z gleby).

  5. Witaj „gbur”.
    Dlatego trzeba wiedzieć z kim łoić łyskacze, żeby nie było żadnych kontroli i żebyś mógł spokojnie ze swojego „prawa” skorzystać.
    Niestety w Rzeczypospolitej komuna nadal rządzi pełną gębą….której jakiś ochłap trzeba rzucić żeby wyjść na swoje.

    1. geniusze zawsze mają pod górkę ponieważ pospólstwo nie jest w stanie pojąć ich wielkich umysłów.

  6. 23 grudnia 1988 r. minister przemysłu Mieczysław Wilczek i premier Mieczysław Rakowski opracowali i przeforsowali przez Sejm ustawę która obowiązywała od 1 stycznia 1989 do 31 grudnia 2000 i regulowała w sposób liberalny działalność gospodarczą. Był prosty podatek – żadnej tam korupcjogennej ściemy w ulgach, zwolnieniach i różnych stawkach VAT. Ja się pytam komu to przeszkadzało ? Aktualnie należymy do UE której patronem jest komunista Arturo Spinelli Polecam sprawdzić o czym mówi manifest z Ventotene? Jesteśmy świadkami końca swobód obywatelskich niestety, a VAT służy do … wiadomo czego

    1. Nie zwalaj na UE, bo są kraje, którym bycie w UE nie przeszkadza zajmować wysoką pozycję w rankingu wolności gospodarczej, więc – jak pisał Adam (fanpage „Gdzie nie bywać, kogo nie znać”) – „Czy to możliwe, że za winklem jednak nie czekają spiski i układy, że my – Polacy, kolektywnie i solidarnie sobie urządziliśmy tu taką chujówkę i że do tego dołożył się na własną rękę każdy mijany na ulicy z dziada pradziada Polak? Może to wszystko nasza wina?”

      1. że my – Polacy, kolektywnie i solidarnie sobie urządziliśmy tu taką chujówkę i że do tego dołożył się na własną rękę każdy

        Coś w tym może być… Wskazałbym jednak również na środek: socjalizm („co, ja socjalista? przenigdy!”). Gdyby socjalizm nie kreował warunków to indywidualne „dokładanie” byłoby znacznie utrudnione.

        1. Nie mnóżmy bytów ponad potrzebę. Przed „socjalizmem” również kradli że ho, ho… Tylko sposoby się trochę różniły.

  7. A jest i inny patologiczny skutek VATu i wojny skarbówki z krnąbrnymi podatnikami – polski przedsiębiorca który świadczy usługi dla firmy spoza UE, np w Norwegii, VATu do faktury za usługi nie dolicza – zamiast tego wystawia fakturę bez tego podatku a norweski klient ma obowiązek VAT zapłacić u siebie. Wszystko fajnie, dopóki polski przedsiębiorca nie zechce odzyskać VATu zapłaconego w Polsce (po stronie kosztów) – teoretycznie i zgodnie z prawem powinien móc wystąpić do polskiej skarbówki o zwrot tego VAT, a w praktyce (o czym ostrzegają księgowi) wystawia się na skarbową kontrolę. A kontrola, jeśli już jest, musi zakończyć się wykryciem nieprawidłowości.
    Czyli niby masz prawo, ale wszyscy wiedzą że jak z niego skorzystasz to dostaniesz łomot.

    1. Skarbówka to nie jest moja ulubiona komórka administracji państwowej – a która jest ulubiona?
      Może tylko z urzędem stanu cywilnego człowiek ma jakieś pozytywne skojarzenia -)
      Jednak nie mogę zgodzić się z tą opinią. Występujemy od dwóch lat co miesiąc o zwrot podatku vat i jeszcze nigdy nie spóźnili się nawet o dzień ze zwrotem, zawsze mieszczą się w wyznaczonych limitach czasowych.
      Kwoty są duże, sprawdzali nas już kilka razy ale nigdy nie odbywało się to na zasadzie szukania na siłę żeby tylko zablokować zwrot. Standardowa kontrola i nic więcej.
      Może nasz US jest bardziej ludzki, nie wiem.
      Powtarzam jeszcze raz, w żadnym stomniu nie darzę US nawet odrobiną sympatii.

      1. sprawdzali nas już kilka razy — Kilka razy zbyt wiele, jak na nasze wolnorynkowe instynkty… 😉

        Audyt, co by tam nie mówić o sympatycznych biurwach, pozostaje narzędziem terroru, podobnie jak zatrzymanie przez policję w celu „rutynowej kontroli”, i powinien być stosowany tylko w przypadkach uzasadniających podejrzenia malwersacji. Między przedsiębiorcą a państwem jest przecież jeszcze ogniwo biura ksiegowego które z powodzeniem może wziąć na siebie część odpowiedzialności, i prawdopodobnie bierze. Państwowe audyty prywatnych firm na zasadzie wycieczek wędkarskich ( a nuż widelec coś znajdziemy) powinny być zwalczane w ramach ustawodawstwa antyterrorystycznego… 😉

      2. @Never:”o zwrot podatku vat i jeszcze nigdy nie spóźnili się nawet o dzień ze zwrotem”

        Hmm, to teraz tym bardziej nie będą spóźnieni. Wydłużono termin zwrotu VAT do 180 dni. Tak 1/2 roku!
        Całkiem ludzki pan ta „skarbówka”. Przecież mogli wydłużyć do 5 lat. A tam, bez kozery powiem 500 (modna liczba:)

        1. Apropos „ludzkich panów”, to ZUS jawi się jako kolejna instytucja do rozpieprzenia. Właśnie zlikwidowali informacje telefoniczne we wszystkich oddziałach i zastąpili JEDNYM (COT) telefonem na całą Polskę. Dodzwonienie się tam jest w zasadzie niemożliwe. Albo zajęte albo centrala podaje czas oczekiwania rzędu 20 minut (sic!). Czyli, jak „za króla Ćwieczka” pozostaje wyprawa do najbliższego inspektoratu ZUS. I to czasem w drobnej sprawie. Ja mam do najbliższego 30 km. Mała rzecz a wk…a.

          1. zlikwidowali informacje telefoniczne we wszystkich oddziałach i zastąpili JEDNYM (COT) telefonem na całą Polskę. Dodzwonienie się tam jest w zasadzie niemożliwe.

            Potwierdzam! Z tym że moja opinia o COT jest nieco bardziej pozytywna – dodzwonić się można a zatrudnione tam biurwy nie są bynajmniej niesympatyczne i ogólne informacje wydobyć jest dość prosto… 😉 Problem jest taki że oprócz ogólnych są jeszcze informacje szczególne, w gestii konkretnego biura. I wtedy jest to pełna katana. Tym bardziej że ZUS wpadł na pomysł przydzielić sprawy klientów zagranicznych poszczególnym biurom krajowym, często w pipidówach gdzie diabeł mówi dobranoc. O aktualnym stanie rzeczy w pipidówie COT ZUSu nie ma zielonego pojęcia.

          2. Ze swoich doświadczeń z ostatnich 2 lat
            – ZUS ma pewien problem z odpowiedzeniem tak/nie na pytanie 'czy człowiek jest aktualnie ubezpieczony’. No wydawało by się że znajomość odpowiedzi na to pytanie jest sensem istnienia tej organizacji, ale pewnie mi się wydawało
            – czasami ubezpieczenie przestaje obowiązywać, a rzekomo ubezpieczony nic o tym nie wie. Na przykład gdy opłaci nieprawidłową wysokość składki. Co z tego że płaci dalej, ubezpieczenia zdrowotnego nie ma. Ale, skoro ZUS tego nie jest pewien, po cóż miałby jeszcze próbować kogoś informować?
            – warunkiem odzyskania ubezpieczenia jest przeproszenie ZUSu i obiecanie poprawy, no a w każdym razie coś w podobnym tonie. Sam przelew brakującej kwoty nie wystarczy 🙂

      3. I właśnie o to chodzi. Z czasów, gdy prowadziłem działalność gospodarczą w Polsce, pamiętam, że
        – VAT jest tak skomplikowany, że musiałem wynająć biuro za 200PLN/mc + VAT (kontrahenci z EU i z poza EU)
        – urząd skarbowy radośnie VAT mi oddał na koniec, w terminie, ale kontrolę zrobił. Jak to powiedział mój księgowy – wystąpenie o zwrot VATu, to zamówienie sobie kontroli z dostawą do domu. Kontrola nic nie znalazła, ale się odbyła, dla zasady.
        Cóż ja sobie mogłem w tej działalności namalwersować z trzema klientami na krzyż i małymi (w skali państwa) obrotami? Litości 😉

        1. Tutaj prawdopodobnie zahaczamy o pertynentną polską niezdolność organizacyjną… 😉

          VAT jest wynalazkiem EU-ropejskim ale implementowanym krajowo. Oznacza to że są pewne EU-ropejskie ograniczenia (jak niemożność pozbycia się go…) ale ze znacznym marginesem swobody w konkretnej realizacji. Im bardziej VAT jest upierdliwy dla przedsiębiorców tym większe podejrzenia że naród jest nacją idiotów – ponieważ obraca się to przeciwko niemu.

      4. nie miałem kontroli, ale mój księgowy jakoś nie chce tego sobie na głowę ściągać. widać do pewnej kwoty niewarta skórka wyprawki.

        1. Ma mój gust jest to kwintesencja definicji terroru – nie pytaj o swoje prawa bo ściągniesz na siebie problemy. Kto w tej d…kracji w końcu rządzi? US-y czy ci co płacą?

          1. Polecam odwiedzenie Muzeum Karkonoskiego w JG. Przypadkiem w ostatni dzień lutego natrafiłem tam na gablotę ze złotymi monetami. Najstarsza z końca XV w. bita przez Króla Korwina, są też złote monety z Turcji, Państwa Weneckiego, Niederlandów. Najbardziej mnie zainteresowała moneta nr 49
            z okresu świetności Przenajświętszej RP z wizerunkiem ZIIIW. Jednym słowem w małej gablocie krótka historia prawdziwego pieniądza.

    2. gbur, chyba można VATem zapłacić podatki. Co może być bezpieczniejsze. Ale sprawdź to z księgowością.

Comments are closed.