mało prawdopodobny…
Wzorem swych poprzedników, nadpremier Morawiecki zachęcał niedawno milionową diasporę polską w UK aby powróciła do kraju. Nie wyjaśnił przy tym tylko właściwie po co? Jaki interes miałaby diaspora polska aby wracać do kraju istniejącego, zdaniem jego dygnitarzy, tylko teoretycznie i stanowiącego do tego jedynie „kamieni kupę”? Oczywiście obecni dygnitarze twierdzą że tak źle nie jest a z PiS-em to może nawet jest całkiem fajnie. Ale komu tu wierzyć? Jak jest naprawdę ujawnią dopiero za jakiś czas inne taśmy, być może tym razem z knajpy Puchacz i Wspólnicy. Zbyt wątła to podstawa do lekkomyślnego przeflancowywania życia, kontaktów i rodziny z jednego miejsca do drugiego.
Powracanie do kupy kamieni rządzonej, zdaniem samego Morawieckiego, przez „we the people” może więc nie stać na czele listy priorytetów Polaków żyjących i pracujących w UK. Chyba żeby w określeniu tym chodziło Morawieckiemu o jakąś wizję demokracji bezpośredniej na wzór Szwajcarii, w co pewnie jednak niewielu da wiarę.
Równie zastanawiający co wątpliwy sens tego apelu jest jego timing. Dochodzi do niego w pół roku po Brexicie, w którym UK dokonuje historycznego zwrotu, porzucając członkostwo w rozpadającym się euro kołchozie. Apele o powrót do Polski mają więc w sobie coś z zachęcania pasażera tonącego Titanica aby powrócił do kabiny podczas gdy siedzi już on sobie względnie komfortowo w szalupie.
Ani nadpremier Morawiecki ani Tusk z Vincentem bez Pesel przed nim, nie rozumieją że powrotów nie będzie. Ludzie opuścili kraj bo gdzieś indziej napotkali lepsze warunki, większe szanse, mniej socjalizmu i więcej normalności. Jeżeli „we the people” stworzą jeszcze lepsze warunki, jeszcze większe szanse rozwoju, jeszcze mniej socjalizmu i jeszcze więcej normalności niż UK to ludzi nie trzeba będzie zachęcać aby „wracali”. Przyjadą sami – bez zapraszania – na bazie nowej kalkulacji i nowych warunków. Może nawet nadmiar przyjeżdżających trzeba będzie jakoś ograniczać, podnosząc poprzeczkę.
Czy kraj istniejący „tylko teoretycznie” jest w stanie stać się taką mekką? W teorii tak. Co więcej, w przypadku Polski byłoby to względnie proste. Kraj jest przestrzenny, etnicznie jednolity, względnie czysty, samowystarczalny w pierwszorzędną żywność. Ludzie są obrotni i nie rozpieszczeni przez socjał, choć po latach socjalistycznego prania mózgów. Rząd nie musi robić nawet wiele, wystarczy aby usunął się na bok, zredukował się o połowę i nie przeszkadzał. Odkurzyć Wilczka na początek i zadekretować że odtąd wolno robić wszystko co nie jest explicite zabronione. Podatki i socjał pospołu zrolować przynajmniej o połowę. Kraj musi stać się po prostu atrakcyjnym miejscem do mieszkania i do prowadzenia biznesu, bardziej atrakcyjnym niż reszta. Przyciągnie tym automatycznie tych na przyciągnięciu których powinno mu zależeć najbardziej – dynamicznych, wykształconych, wysoko wykwalifikowanych, przedsiębiorczych.
I niekoniecznie tylko Polaków. Niech przyjeżdżają wszyscy którzy chcą się osiedlić i zasymilować, a którzy potrafią się i swoją rodzinę utrzymać nie licząc na socjał. W szczególności Niemcy, których śmietankę zbiera od lat sprytnie Szwajcaria, podczas gdy Merkel ich wygania swoją obłędną polityką mieszania ras i importu połowy Afryki na niemiecki socjał. W tym względzie Polska, od wieków zagrożona germańskim Drang nach Osten, ma swoją historyczną szansę stania w końcu z boku, pokojowo, i obserwowania jak jej historyczny rywal rozkłada się sam, pod wodzą tytanów takich jak Merkel czy Schultz.
Tylko czy PiS jest w stanie zaproponować taką szerszą, spójną wizję? Szanse na to aby socjaliści PiS-u sami wyszli z liberalną herezją mniejszego, tańszego państwa i obywatelem troszczącym się o siebie, graniczą niestety z zerem. Jego dotychczasowa polityka, w tym pożałowania godny gniot ustawy o „ochronie ziemi” czy bezprecedensowe rozdawnictwo 500+ wskazują że na kursie jest więcej socjalizmu niż mniej, więcej populizmu, centralizacji władzy i większe uzależnienie od niej podmiotów. Czy firmę można już otworzyć szybciej, taniej i wygodniej w Polsce niż w UK? Czy przyniesie ona większe zyski? Czy ucisk socjału jest już mniejszy w Polsce niż, dajmy na to, w sąsiednich Czechach dokąd wieją polskie firmy? Jeśli są w tym względzie jakieś wątpliwości to niech nadpremier Morawiecki je najpierw usunie a dopiero potem marnuje swój cenny czas w Londynie.
Czas na rozważenie „powrotu” nastanie tylko wówczas gdy rząd przestanie do niego zachęcać a po konsulatach tworzyć się zaczną kolejki chętnych do potwierdzenia obywatelstwa polskiego.
„Ani nadpremier Morawiecki ani Tusk z Vincentem bez Pesel przed nim, nie rozumieją że powrotów nie będzie”
—-
Oni to doskonale rozumieją drogi Cyniku 😉
Jednakże już nikt im nie zarzuci, że nie próbowali, że się nie starali 😉
Nawiasem mówiąc, czy dla Pisu byłoby to dobre, by rozmiękczać elektorat 😀
Najśmieszniej by było gdyby wrócili zrobić rewolucję i pis pod gilotynę posłać.
w anglii mniej socjalizmu?
a z czego żyją bezrobotni angole?
Bezrobotni angole mogą sobie żyć z socjału dzięki temu że mniej socjalizmu w kraju umozliwia robotnym angolom zaistnienie w sektorze prywatnym który to finansuje.
Aktualnie mniej socjalizmu w kraju często prowadzi do okresu większego socjału bo jest z czego rozdawać. Dopiero jak socjalisci zarrzną ostatecznie złotą kurę to socjał przestaje rosnąć.. 😀
socjal w UK
https://www.benefity.org.uk/
moja teoria jest taka że Polacy wyjeżdzają do krajów w których jest WIECEJ SOCJALU niż w Polsce
teoria zgodna z rzeczywistością
Doskonała jest ta lista! Cold weather payment, Hot weather payment, Winter fuel payment, Summer fuel payment, Early support programme, Late support programme, Warm front scheme, Cold front scheme… Uśmiałem się jak bóbr!
Ale teoria jest naciągana… Raz że większość emigrantów polskich nie wchodzi praktycznie w rachubę po ten socjał. Dwa że lista polskich utrudnień dla biznesu jest dużo dłuższa od tej listy. Polacy emigrujący do UK nie tyle gonią za listą brytyjskich socjałów co uciekają od swojej własnej listy. Myslę że mógłbyś łatwo gdzieś sprawdzić ilu emigrujących Polaków siedzi aktualnie w UK bez pracy, na tymże socjalu. Problem w tym że niepotrzebnie uczepiłeś się pojęcia iż socjał mierzymy sumą w $ czy w funtach a nie tym czym w rzeczywistości jest – poziomem ingerencji (centralnego) państwa w życie obywatela. Po tej drodze wyjdzie Ci że taka India na przykład jest dalekim od socjału zagłębiem kapitalistycznego dynamizmu…
@zenek:”moja teoria jest taka że Polacy wyjeżdzają do krajów w których jest WIECEJ SOCJALU niż w Polsce”
Teoria jest (trywialnie) prawdziwa bo to są kraje BOGATSZE.
Chyba powinno się mierzyć socjał w % do czegoś (podatków?, średnich zarobków?, PKB?, …).
jakim cudem są bogate skoro od dawna tam jest socjal
przecież powinny już być biedne!
https://forsal.pl/artykuly/1018417,emigracja-zarobkowa-polacy-traca-ochote-na-prace-na-zachodzie.html
w Polsce się 500+ pojawiło i już polacy słabiej wyjeżdżają
Juz kiedys linkowalem do zrodla: https://www.gov.uk/child-benefit-tax-charge
Jak widac jest duza rozbieznosc miedzy polskim biurem rachunkowym twierdzacym ze nalezy sie kazdemu a rzeczywistoscia. Ludzie którzy pracują zwykle nie maja benefitów lub maja tylko child benefit.
Co do tych smiesznych z nazwy dodatków, to w UK mieszka wiele sędziwych i biednych emerytów i to dla nich przeznaczone są „dodatki na opal”. I nie pisze tu o obywatelach UK w Hiszpanii. Jak ktoś za młodu nie zadbał o emeryturę to na starość bywa tu kiepsko.
Jeszcze inna sprawa jest to ze jesli masz zasoby finansowe (gotówkę na koncie) to zasiłki ci nie przysługują chocby pracy nie było żadnej i zero bieżących dochodów.
Nie odnoszę się tu do szczelności systemu i nadużyć, a do tego co Brytyjczycy sobie zaprojektowali.
„Ludzie opuścili kraj bo gdzieś indziej napotkali lepsze warunki, większe szanse, mniej socjalizmu i więcej normalności.”
i nie przypominam sobie, aby ktokolwiek w GB do przyjazdu na wyspy DODATKOWO apelował, namawiał, nęcił, zachęcał…
„czy PiS jest w stanie zaproponować taką szerszą, spójną wizję?” Cynik zadał pytanie Naczelnik poczuł się wywołany do tablicy i odpowiedział: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Kaczynski-Najpierw-panstwo-potem-wlasnosc-i-rynek-3650493.html
W skrócie co powiedział Naczelnik: Najważniejsze Państwo, regulacje, instytucje, socjał ograniczenia. Jak ktoś nie podoła temu to niech zamknie biznes bo się nie nadaje.Ustawa Wilczka?
„faza wolności anarchicznej” itp itd.
Chyba Naczelnik na całego implementuje swoje motto
„Byłbym skłonny zdecydować się na jakieś spowolnienie wzrostu gospodarczego, jeżeli byłoby ono ceną przeforsowania mojej wizji Polski”
Wlasnie sam Prezes zachecil do powrotow. Ciekawe, czy powracajacym juz na granicy beda udowadniac prymat panstwa nad wlasnoscia prywatna, czy beda skubac dopiero na miejscu?
—-
MOD: Łoś, moderatorowi nie podoba się zbyt wiele ordynarnej reklamy na tej stronie, cały tekst ginie dosłownie w jej natłoku. Proszę o linki źródłowe lepszej jakości, sklepów internetowych reklamować tutaj nie będziemy.
Ja mam na ten temat taki pogląd, że wizyta nadpremiera w UK i to, co tam ludziom wygadywał – w najmniejszym stopniu nie miały na celu osiągnięcia deklarowanego celu – czyli namówienia kogokolwiek do powrotu.
Chodziło wyłącznie o efekt medialny i to nastawiony na Polskę, nie UK.
PiS po prostu MUSI siać propagandę. I jest to jedna z nielicznych rzeczy do której mają tam dryg.
Teraz ich betonowy elektorat żyje sobie w błogim przekonaniu, że Wybrańcy Narodu robią co trzeba, co obiecali i co dobrze brzmi na partyjnych zlotach.
Ot, tyle.
Możliwe że Cynik9 – trochę przecenia działania nadpremiera, doszukując się w nich logiki i działań związanych z ekonomią i pomyślnością kraju.
Reasumując – to było jak przemówienie towarzysza sekretarza w PRL.
Drętwa, propartyjna gadka, uścisk ręki, buzi, goździk, klapa, buzi.
I w sekcie…przepraszam, wśród wyznawców partii – zadowolenie i euforia.
Całkiem możliwe. Nawet jednak kiedy przyjmiemy tę interpretację to nie jest całkiem jasne czemu muszą siać propagandę akurat ze spotkania Morawieckiego z diasporą w UK. Z propagandowego punktu widzenia (na użytek wewnętrzny) jest to dość trudny temat, wbrew pozorom. Raz że chodzi o ludzi głównie młodych i wykszatłconych, widzących nieco świata z dala od PL, co nie jest w końcu profilem typowego elektoratu PiS. Z drugiej strony dla tego elektoratu to co robią Polacy w UK podejrzewam że jest obojętne a może nawet inwokować podtony niedostatecznego patriotyzmu. Krótko – bilans propagandowych zysków i kosztów z całego przedsięwzięcia nie jest jasny. Całkowicie niejasna jest też rola Sikorskiego w imprezie, który do niedawna chciał przecież „dorzynać” kaczyńską watahę. Żaden z komentatorów nie poruszył jakoś tego zagadkowego punktu, z tego co wiem. Zgodnie z teorią spiskową 2GR to co do mediów przeciekło to był tylko sztafaż, w rzeczywistości chodziło prawdopodobnie o coś jeszcze innego…
Całkowicie niejasna jest też rola Sikorskiego w imprezie, który do niedawna chciał przecież “dorzynać” kaczyńską watahę.
Sikorski to chcial „dozynac watahe”, bo wtedy – przypominam – obowiazywal reset stosunkow z Rosja wykonany prze Obame. Byc moze potem, kiedy nastapil reset resetu, szabesgoje Leiba Vogelmana, ktorym ladowanie w Smolensku zostalo oszczedzone, znow stali sie potrzebni i sa w laskach, wiec i malzonek Ani Apfelbaum cwierka z odpowiedniego klucza.
Bo przypominam, ze Leib Fogelman zostal nowym krolem Polski, wiec malzonkowi swojej zony nie wypada juz teraz dozynac watahy ktorej szefuje szkolny kolega i wieloletni przyjaciel Leiba 😉
..Raz że chodzi o ludzi głównie młodych i wykszatłconych, widzących nieco świata z dala od PL, co nie jest w końcu profilem typowego elektoratu PiS..
Glowny elektorat PIS w Polsce to sciana wschodnia. Wiekszosc mlodej emigracji w UK pochodzi ze sciany wschodnia. Rodzice emigrantow glosujacy na PIS mysle ze maja duzo lepszy obraz jak wyglada zycie emigranta w UK, od wiekszosci ludzi wypowiadajacych sie na ten temat w widocznych tu komentarzach. A gospodarz piszac o „mlodych wyksztalconych” zapomnial dodac drugi czlon „z wielkich miast” – termin z przed 8 lat bedacy sila napedowa marketingu poprzedniej ekipy. Niestety MWzWM zamienili sie w SDzWK(starych durniow z wielkimi kredytami)
Może mi ktoś poradzi z panów obrotnych co mam zrobić w tym kraju już wyzwolonym od „socjału” jeśli mam ciężką wadę serca ,prace które znajduję są albo katorgą albo za grosze,wsrod kapitalistów polskich spotykam samych psychopatów i złodziei,wykształcenia nowoczesnego nie mam przez nerwicę której dostałem za przyczyną mojego taty który mnie tłukł za to że nie chciałem chodzić do kościoła.Z czego mógłbym cos zkumulować?
Zapewne w waszej retoryce jestem przewidziany do eksterminacji,no bo co?
Czyli w skócie tak: nie mam nic do zaoferowania, nic sobą nie reprezentuję i nic nie potrafię. Ale niech mi tak ktoś nie da czegoś za darmo to jest od razu psychopata i złodziej… Czy takie miało być motto? Jedyne co potrafię robić to w kraju rozrzucającym socjał 500+ garściami, z 19% daniną na ZUS i z darmową służbą zdrowia zagwarantowaną w konstytucji potrafię opowiadać bajki o rzekomym „wyzwoleniu” kraju od socjału… 😉
Za darmo???Nie,to byli prawdziwi psychopaci i złodzieje,czy to naprawde takie dziwne?
@dragonból:”jeśli mam ciężką wadę serca ”
Hmm, to się chyba renta należy. A jak kogoś rzeczywiście los dotknął, to wyjścia nie ma.
No bo co powiedzieć komuś choremu na raka? Że uchodzi z życiem 1 na 100?
W tak ciężkich przypadkach pomagają organizacje charytatywne (Caritas, …).
Renta się należała i była,za czasów Tuska przestała sie należeć,prawdopodobnie”wyzwalał od socjału”,innych powodów cofnięcia nie było.
innych powodów cofnięcia [renty] nie było — może nie było tylko dla socjalistycznych „psychopatów i złodziei”? 😀
Bo dla innych pewnie były – na przykład koniec wspólnej kasy albo położenie kresu okradaniu innych. Albo też wyprowadzenie niektórych z błędu jakoby renta się im „należała”. Czemu akurat miałaby się im należeć tylko renta a nie Mercedes SEL oraz weekend z Dodą na Capri?
HeS
„A jak kogoś rzeczywiście los dotknął, to wyjścia nie ma.”
Ma – choćby skrzyknąć się z myślącymi zawczasu i zawczasu „zapisać się” do kasy zapomogowo – pożyczkowej a nie poprzestać na skomleniu, że „mnie los dotknął”. Bo los ma to do siebie, że „dotyka”, a natura człowiecza to do siebie, że wypiera fakty, rzeczywistość, prawdę.
@SA:”zawczasu “zapisać się” do kasy zapomogowo – pożyczkowej”
To dla mnie nowość. Nie wiedziałem, że zapisy do kasy Z-P leczą raka.
Piszę o przypadłościach na które „prawie nic” nie pomaga. Np. wspomniana wada serca.
Rozumiem, ze uwazasz, ze rzad z pomoca policji powinien innym ludziom zabierac kase, ktora oni np. mogliby wydac na wychowanie wlasnych dzieci i z tej kasy rekompensowac Ci Twoje nieszczescia zyciowe. A wszystko pewnie po to, zeby potem dzieci tych okradanych rodzicow mogly za 20 lata pisac na blogach mniej wiecej w ten desen w jaki Ty piszesz w tej chwili?
@dragonból: wnioskując z postu, choroba nie przeszkadza w korzystaniu z komputera? Internet też jest. To przestań tracić czas na użalanie się nad swoim losem na forach, użyj rozumu i internetu, znajdź coś tanio, kup, zrób dobre zdjęcia i opis (większości się nie chce) i sprzedaj z zyskiem. Najlepiej zacznij od uzywanych – łatwo znaleźć tanio, czasem wręcz za grosze i omijasz PCC i działalność, przez pewien czas oczywiście. Im więcej będziesz miał wiedzy, tym łatwiej będzie Ci coś znaleźć a także sprzedać – języki + znajomość rynku. Czysta wiedza, poświęć trochę czasu, banalny hint – na ebay jest opcja sprawdzenia cen sprzedaży, wystarczy znaleźć taniej i nie możesz stracić. Logistyka – kurier przez internet, żeby było taniej, można poprosić o przysługę znajomego, który ma firmę i umowe z DPD czy innym FedExem. Weź los we własne ręce. Gigantycznego kapitału nie potrzeba, kup, sprzedaj, kup więcej, sprzedaj. Jak nie rozpierdzielisz zysku, to wkrótce będziesz mógł sobie niezłą pensyjkę wypłacać, a firma będzie się rozwijać. Banał. Uprzedzając miażdżącą krytykę – robię to od 7 lat i nie narzekam. Podstawą jest wiedza, do tego w miarę sprawna organizacja.
Dziękuję.
Brzmi dobrze i sensownie.
A może pokusiłbyś się o podpowiedź, które „działki” są w miarę chodliwe w tej chwili?
Początki są trudne i zanim się nie nabierze wiedzy i złapie intuicji, można zamrozić niechcący – dla ex rencisty bezcenne – nieliczne początkowe zasoby.
Tak czy inaczej – wielki szacunek za konkretną (p)odpowiedź.
@Janna
Ja ostatnio kupilem dla dziecka uzywany markowy rowerek w bardzo dobrym stanie. W cenie 25% ceny nowego. Mysle, ze na poczatku sezonu tj. w kwietniu mozna go spokojnie opylic za 2 razy tyle.
„A może pokusiłbyś się o podpowiedź, które “działki” są w miarę chodliwe w tej chwili?”
Miałem złośliwie odpisać, ale ok, jedziemy dalej. Wszystko jest w moim poście, może nie wprost. Uważam, że jak coś robić, to bez sensu wyważać otwarte drzwi, lepiej zrzynać od najlepszych: „kupić tanio – sprzedać drogo”. To właśnie napisałem: „znajdź coś tanio, kup […] i sprzedaj z zyskiem”. Wszystko jest „chodliwe”, jeżeli kupisz poniżej ceny rynkowej. Mogą to być zapałki albo osiedla apartamentowców, zależy jakie kto ma możliwości logistyczne, kapitał, zainteresowania, farta etc.
Ostatnio siedziałem ze znajomymi, radio coś zagadało o zamykaniu Paryża dla starych aut, wszyscy zaczęli gulgotać o jakichś bzdurach typu – trzeba auta zmieniać, albo ich mogą/nie mogą wjechać (ostatni raz w Paryżu autem byłem 12 lat temu, przy tanich lotach to bezsens), a mnie się cały czas kołatała myśl, że przecież będą auta za grosze, na które np Ukraina czeka. kwestia spojrzenia, szmal leży na ulicy.
Można w zimie kupować styropian, bo słabo schodzi, producenci nie mają gdzie składować, a rusza na wiosnę, ale trzeba mieć szmal do zamrożenia, miejsce do przetrzymania, logistykę i pomysł na sprzedaż.
Na delikatny start rozważyłbym elektronarzędzia. Popyt jest i raczej będzie, na zachodzie używane można kupić za grosze, jak ktoś ma smykałkę (ja się nie znam), to może naprawić, wyczyścić, skompletować. Potem dobre zdjęcia, sensowny opis i np. na allegro. Jeżeli małe (jakieś wiertarki, frezarki ręczne) można się z pokoju nie ruszać, kurier przyjedzie i wyjedzie, trzeba tylko parę rzeczy sprawdzić i policzyć wcześniej.
W większej skali – choćby oldtimery, jest moda, w Polsce można dość tanio renowację zrobić i niech wracają do Rzeszy czy Szwajcarii.
Uważam, że najlepiej wybrać rzeczy, które są (z różnych powodów) poszukiwane, bo mają swoją wartość dla kupujących, nie wykreowaną marketingiem. Kilka przykładów wyżej, reszta zależy od pracy i inwencji. Tylko tyle i aż tyle…
Może zamiast tracić czas na domaganie się prowadzenia za rączkę i zrobienia dla @Janna biznesu, trochę poklikać i samemu wymyślić? Żadnych zainteresowań, hobby, czegoś, co już dało wiedzę i kontakty? Żeby połączyć przyjemne z pożytecznym? Bez urazy, ale jak ktoś spędza wolny czas gapiąc się tępo w TV, to faktycznie lepiej na SLD głosować, niż za biznes się brać.
Howgh! Znam drogich Czytelników którzy autentycznie i 100% żyją „z internetu” w ten sposób, kilku zagrzewa do tego miejsce w przyjacielskich jurysdykcjach nie wymagających na ogół zagrzewania, ergo laptop na hamaku pod palmą…
Od internetu można po prostu łatwo zacząć, potem się zwykle pojawiają stali klienci, oczywiście zależy od branży. Często okazuje się po pewnym czasie, że nie ma sensu płacić prowizji ebay/allegro. Zresztą ten internet, to trochę fetysz, IMHO. Jeżeli wyślę komuś e-mail z ofertą i odpisze, że kupuje, to teoretycznie sprzedałem przez internet, ale równie dobrze mógłbym wysłać papier gołębiem pocztowym. Po prostu narzędzie komunikacji.
Dzięki w imieniu…innych 🙂
Tak się składa, że Janna TV nie posiada, jeśli się kiedy tępo gapi to tylko na gości którzy po jednym jej pytaniu już wiedzą kim ona jest, czym się zajmuje etc etc, ale mniejsza o to. Ja się takimi rzeczami jak handel/majsterkowanie nie zajmuję i nie będę, siedzę w IT i to wystarcza na życie i umiarkowane inwestycje, plus zostaje czas na „być, nie tylko mieć”.
Zapytałam bo…oboje odpowiadaliśmy pod postem rencisty. Renta nie kojarzy mi się ani z dużą kasą do wywalenia w błoto na błędy, ani z otrzaskaniem po świecie.
Ktoś taki może rozwinąć skrzydła ale na początek każda życzliwa porada jest bezcenna.
pozdrawiam
@Janna, drobiazg, może ktoś dzięki temu ułoży sobie życie, zamiast narzekać jak jest trudno. Dziękuję za miłe słowa. Moje „majsterkowanie” przekształciło się w firmy w paru krajach z kilkunastoma osobami zatrudnionymi, więc czasu coraz więcej, delegacja obowiązków.
Dragonból
„Może mi ktoś poradzi z panów obrotnych co mam zrobić w tym kraju już wyzwolonym od “socjału” jeśli mam ciężką wadę serca ,prace które znajduję są albo katorgą albo za grosze,wsrod kapitalistów polskich spotykam samych psychopatów i złodziei,wykształcenia nowoczesnego nie mam przez nerwicę której dostałem za przyczyną mojego taty który mnie tłukł za to że nie chciałem chodzić do kościoła.Z czego mógłbym cos zkumulować?”
Na inwalidztwo swojej głowy, jak można było przypuszczać, nie skarży się pan.
Na „tłukącego” ojca i bliźnie po nim nic już tutaj nie poradzimy.
Ale ciśnie mi się na język rada, którą zobaczyłem ongiś na tablicy informacyjnej mojego wykładowcy, który rozrysowany przezeń algorytm kolokwiów, kolokwiów „miłosierdzia” (tak, tak – dokładnie tak to nazywał) zaliczeń cząstkowych, egzaminów zasadniczych, egzaminów poprawkowych i ew. komisyjnych o zbiorczym tytule „jak tanio i legalnie dojść do zaliczenia w indeksie” spuentował: „a jak ktoś jest biedny i głupi, to niech się zapisze do SLD”
Koleżanka ma wrodzoną wadę serca. Jest ona kobietą o wielkim sercu, dosłownie – tak 3x większym niż powinno u niej być. Ścianki serca ma grube.
Co roku ma dodatkowe kilka procent szansy, że umrze. Nagle. Tak to się nazywa – sudden death. Nagle serce się zatrzyma i cześć, nie będzie już Karen.
Na razie biega z defibrylatorem przyśrubowanym do tego monstrualnego serca. Czasami ją otwierają, żeby wymienić jej baterie. Mówi o sobie, że jest cyborgiem 😉
Prowadzi https://sfconservancy.org/ i jest jedną z najbardziej energetycznych i najprzyjemniejszych osób, jakie chodzą po tej planecie. Nie ma dla niech rzeczy niemożliwych.
Inna koleżanka cudem przeżyła spowodowany przez nią wypadek samochodowy. Uczyła się chodzić rok. Ból nie ustąpi do końca życia. Tak przy każdym ruchu, po prostu.
Teraz organizuje konferencje po 5000 ludzi od Londynu po Meksyk.
Tak, że tego. Jak się chce, to się da.
czytaliscie statystyki zakupu mieszkań bez kredytu? było o tym na kilku portalach – mieszkania się sprzedają a kredyty hipoteczne nie wzrosły odpowiednio.
otóż ta różnica to powracający z zagranicy i kupujący za gotówkę.
Gotówka się przydaje w wielu miejscach. Kupowanie jednak za nią – legalną przynajmniej – mieszkania w czasie historycznie niskich stóp procentowych nie wydaje się specjalnie dobrym pomysłem. Chyba oczywiście że jesteśmy na Titaniku a ktoś ma do sprzedania szalupę… 😉
A moze to przejaw tego slynnego wykupywania Polski wspomnianego pare lat temu przez Szymona Perskiego 😉
Ucisk fiskalny i prawny, który jest przygotowywany dla Polaków będzie miał wymiar biblijny. To nie jest sianie jakiejś głupiej paniki tylko informacje jakie mam od samego we the people.
Nigdy nie rozumialem tych apeli, no moze poza okresem przedwyborczym gdzie maja okreslony cel zbalamucenia wyborcow. Chyba ze chodzi o to, ze panu Morawieckiemu jest lepiej i chce sie tym sukcesem podzielic? No to gratuluje.
Sensowny apel, anoncjujący daleko idące zmiany, miałby sens ponieważ lepiej jest gdy twórcze i dynamiczne jednostki wzbogacają swoją pracą i intelektem własny kraj a nie obce. Jest też działanie zwrotne. Potrafię sobie wyobrazić że znając kraj, psychikę ludzi, zwyczaje i język dużo łatwiej jest – a przynajmniej powinno być – osiągnąć sukces w biznesie niż gdzie indziej. Tyle w teorii. W praktyce zaś rzadko kiedy się coś zmienia w kierunku pozytywnym bo nie jest to w interesie klasy panującej. Wtedy mamy zagranicą gadki szmatki Morawieckiego a w kraju przypadki typu Kluski na porządku dziennym. Nic tylko wracać… 😉
Parsknałem śmiechem, na to że Polska jest względnie czystym krajem, możliwe ale gdzieś od końca marca do początku listopada, w pozostałym okresie roku powietrze jest tak zanieczyszczone, że przekracza wszelkie normy, jesteśmy najbardziej zanieczyszczonym państwem Europy. U nas małym mieście bezpieczna dla zdrowia norma pyłów zawieszonych w zwykły dzień jak dziś jest przekroczona około 300%, nie ma mowy o otwarciu okna, bo śmierdzi niemiłosiernie w mieszkaniu takim popiołem, dymem. Nie ma też mowy o wyjściu na spacer bez maski, bo inhalujemy się tym całym toksycznym koktajlem. W takim Krakowie powietrze jest poza wszystkimi normami (przekroczone 6-10 krotnie niemal codzień).
Dla mnie osobiście jest to jeden z powodów dla których ten kraj opuszczę, bo chcę być zdrowy.
W mieszkaniach jest o 30% lepiej, bo niby skąd miałoby się wziąć lepsze powietrze. Więc w domu oddychasz też trucizną i powinieneś chodzić w masce. Wszyscy kłapią o Krakowie a Lublin miał ostatnio najgorsze powietrze w Europie, a do tego mierzone w miejscu, gdzie nie jest najgorzej. Bieda i palenie wszystkim co się da
Bieda i palenie wszystkim co się da —- nie wiem czy to wiele wyjaśnia… to przecież było za PRLu także, tylko w większych dawkach. Nie wiem też czy wiele da się zrzucić na przemysł bo ten też był za PRLu i większy i bardziej smrodliwy. Podejrzewam więc że inne czynniki muszą grać rolę, jak motoryzacja czy może nadmierna urbanizacja. Co media piszą o przyczynach?
Media piszą, ze to przez zabudowanie korytarzy którymi się miasta przewietrzały, w imię sprzedania każdego kawałka gruntu, na który jest nabywca. Coś jest na rzeczy, to plus auta plus palenie czy co tam jeszcze.
Na ostatnim seminarium TwoNuggets rozmawiałem z drogim czytelnikiem który właśnie z tego powodu przeprowadził się z Krakowa do Gdańska, miejsca którego prznajmniej z jednej strony zabudować na amen się nie da… 😉 Ciągle mam jednak niedostatek informacji co do przyczyn. Zabudowa zabudową ale nie wiem czy wszystko da się na nią zrzucić. Być może odkrywamy tylko to co na zachodzie jest po prostu faktem od lat? Pamiętam jak wracając znad Pacyfiku widziało się często Silicon Valley też w burej chmurze smogu.
przez tyle był spokoj i nagle smog urasta do rangi problemu narodowego …
jak znam zycie to urabianie ludzi aby zaraz wprowadzic jakies zakazy, nakazy i podatki badz oplaty
no chyba ze nie zdążą bo przyjdzie wiosna
Wyjaśnienie fenomenu smogu wpadło mi jakiś czas temu na którymś z blogów. Nie mam czasu sprawdzać, może któryś z komentatorów. W budżecie Warszawy jest 200 milionów na walkę ze smogiem (własnej ręki za to uciąć nie dam). W innych miastach najwyraźniej podobnie. Skoro taka kasa jest do przewalenia, to ten smog trzeba stworzyć! Co wszystko wyjaśnia. Mieszkam we wspomnianym wyżej Lublinie przy ruchliwej ulicy w centrum. Pamiętam czasy samochodów bez katalizatorów i smród dymu z Trabanta. A teraz? Wychodzę na dwór (w Małopolsce na pole), nic mnie nie dusi, smrodu nie ma a w Panoramie Lubelskiej (program telewizji regionalnej) nius, że smog taki, że strach okno otwożyć. Co sprawia, że początek mego komentarza ma solidne podstawy…..
@Niewysoki – solidne podstawy to nie jest „widzimisię”. Proponuję zajrzeć(i spoglądać często) tutaj:
https://aqicn.org/map/warsaw/pl/#@g/50.5801/15.5676/6z
Dziś jest PIERWSZY dzień od 2-3 tygodni, gdy w Warszawie żółte tabliczki, a nie czerwone.
Co rzecz jasna, wcale nie wyklucza że temat jest medialnie rozdmuchany pod te 200baniek, niestety – ma solidne podstawy. Bo naprawdę sytuacja wygląda źle.
Z mapy wynika że wszyscy mieszkańcy sympatycznej Piły powinni być już dawno d-e-a-d z powodu przekroczenia przez CO końca skali… 🙁
Hallo! Jest tam ktoś w Pile jeszcze żywy? Pali ktoś w Pile czym innym niż śmieciami? 😀
@:”problem smogu”
Problem jest od 25 lat. Sam w związku z remontem domu czekam na dopłaty z Unii do zakupu pieca gazowego CO (tak coś 90% kosztów:)
Fakt, że urzędole dowalą podatki i wprowadzą ograniczenia na rodzaj instalowanych kotłów. Stara metoda.
@piotrdln
@Niewysoki
Proponuje zrobić prosty test, wziąć wacik nalepić na koniec rury od odkurzacza, wystawić rure za okno i uruchumoić odkurzacz na 5 minut.
Tyle.
Wklejam wyniki mojego testu przeprowadzonego przy umiarkowanym powietrzu (200% normy):
https://i.imgur.com/XLWtjlS.jpg
I to nie są jakieś medialne sensancje, wymysły, teorie spiskowe czy bóg wie co. To jest realnie przetestowane powietrze w starachowicach, woj. świętokrzyskie, przeze mnie, osobiście.
Te 5 minut pracy odkurzacza to odpowiednik tego, ile nasze płuca przepompują powietrza przez ok. 3 dni. Po zimie prawdopodobnie wyglądają jak nałogowego płuca palacza, mimo że ostatniego papiera mogłeś wypalić „za winklem” szkoły podstawowej.
To nie jest problem, który powstał dziś czy 3 lata temu, taka sytuacja utrzymuje się od długich lat, po prostu dawniej nikt nie zwracał na to uwagi. Obecnie zaczyna się kształtować coraz większa świadomość np. na temat zdrowszego odżywania się, aktywności fizycznej czy właśnie środowiska, dlatego temat smogu zaczyna przebijać się do publicznej wiadomości.
Ciekawe… Ale nie są to w takim razie ani SOx, ani NOx, ani COx, muszą być to te „pyłki” które podawane są na mapie wynalezionej przez drogą czytelniczkę, wyżej w dyskusji. Całe Starachowice palą śmieciami? 😉
@szelo
Proponuje zrobić prosty test, wziąć wacik nalepić na koniec rury od odkurzacza, wystawić rure za okno i uruchumoić odkurzacz na 5 minut.
No i czego to dowodzi, poza tym, ze w powietrzu znajduje sie cale mnostwo czasteczek stalych? Ile z tego to zwykly kurz? Ile z tego to pyly ze spalania, a ile zanieczyszczenia z soli uzywanej do sypania ulic? A jesli sie okaze, ze z soli, to czy przestac sypac chodniki, czy przestac jezdzic samochodami?
Na koncu drogi o przesadna i histeryczna dbalosc o przedluzania sobie zycia i powiekszanie jego komfortu jest odpowiedz na pytanie, czy chcemy rozwoju cywilizacyjnego, czy tez nie?
No i czego to dowodzi, poza tym, ze w powietrzu znajduje sie cale mnostwo czasteczek stalych? Ile z tego to zwykly kurz?
Tego że niezależnie od tego czego to dowodzi niektórzy na tym forum i tak nie będą w tym zainteresowani i tak czy inaczej zwalą czernienie filtra przez 5 minut na bezbarwne gazy. Dyskusja dyskusją ale racja musi być po naszej stronie… 😛
HeS
” Sam w związku z remontem domu czekam na dopłaty z Unii do zakupu pieca gazowego CO”
Widzi pan, jak pana ładnie podhodowali… ;-)))
szelo
„Proponuje zrobić prosty test, wziąć wacik nalepić na koniec rury od odkurzacza, wystawić rure za okno i uruchumoić odkurzacz na 5 minut.”
Taaaaaa…. Jako żywo przypomniał mi się pewien domokrążca sprzedający ongiś filtry do wody. Robił w domu potencjalnych klientów klasyczną elektrolizę a brudnym palcem wskazując na wytrącony osad pytał, jak jeszcze długo naiwny a zaczadzony klient będzie spożywał „TAKĄ” wodę…
Jak widac daja 15.000 dotacji, a prasowe fakty bardzo pomagaja w sprzedazy
https://www.viessmann.pl/pl/prasa/aktualnosci/walka-ze-smogiem-w-warszawie.html
(moderatorowi zostawiam decyzje czy link jest dopuszczalny czy nie).
@Cynik:
” Całe Starachowice palą śmieciami? ;-)”
I co jest w tym takiego smiesznego?
Ja wyjechalem ze Slaska prawie 15 lat temu. I zanieczyszczenie powietrza bylo jednym z glownych powodow. Wtedy kazdy sie ze mnie smial jak to mowilem.
Poza tym, (w praktyce) wystarczy, ze dwoch badziewiakow palilo smieciami a wystarczy zeby smierdzialo na calej wsi. Czyli wystarczy 10% badziewiakow (albo i mniej), zeby narobili syfu za wszystkich.
„Ciekawe… Ale nie są to w takim razie ani SOx, ani NOx, ani COx, muszą być to te “pyłki””
A skad wiesz ze nie? To ze ich nie widac, nie znaczy, ze ich nie ma.
No i chyba nie powiesz, ze to co podaja to zawyzaja???? Ja mam przeczucie, ze i tak jest duzo gorzej niz oficjalnie podaja.
Poza tym argument, ze jak w Silicon Valley sie truja, to my tez mozemy, jest bzdurny.
wyjechalem ze Slaska prawie 15 lat temu — to pewnie wyjaśnia agresywność tej reakcji… 😉
A skad wiesz ze nie? — stąd że potrafię czytać słowo pisane a nawet spojrzeć na załączony obrazek który mnie przekonuje że bezbarwny CO czy NO2 białej gazy raczej by nie zabarwił przez 5 minut na kolor czarny. Chyba że drogi czytelnik pomylił rurę wdechową odkurzacza z rurą wydechową 20-letniego diesla…
To ze ich nie widac, nie znaczy, ze ich nie ma. — z tego samego powodu co wyżej nic przeciwnego nie twierdzę.
temat smogu jest w tym roku sztucznie rozdmuchiwany,
co jakis czas pojawiaja sie takie tematy dyzurne, jak kasazostanie rozdysponowana zobaczycie jak szybko temat zniknie
smog był i bedzie, po prostu za duzo ludzi nazbyt malej przestrzeni i im zimniejsza zima tym wiecej smogu
w latach 80’tych jeszcze wiecej ludzi paliło w piecach a kopalnie i koksownie dymiły że aż strach i jakoś dożylismy obecnych czasów
to jest tak jak z zaostrzaniem prawa, jak chca odwrocic uwage od biezacych problemow to wtedy seria pijanych kierowcow albo jakis innych przypadkow jest naglasniana i rzad zbawca narodu zaostrza kary po oczywiscie „debacie” a o problemach powaznych wszyscy zapominaja
@Piotrdln
„smog był i bedzie (…) a o problemach powaznych wszyscy zapominaja”
Brak slow. Nie ma sensu dalej dyskutowac 🙁
@Cynik.
„to pewnie wyjaśnia agresywność tej reakcji… ;-)” Zabraklo Ci juz argumentow skoro takie powyzje przytaczasz? 🙂
„Ciekawe… (…) 😉 (…) nic przeciwnego nie twierdzę.” Slowo „ciekawe” z tym usmiechem brzmi dla mnie jak zaprzeczenie. No i tak to zrozumialem.
A temat zanieczyszczenia jest bardzo powazny. To ze kazdy udaje ze problemu nie ma, bo dobrze wie, ze nie da sie z tym w Polsce nic zrobic, nie znaczy ze problem nie istnieje. A to, ze kiedys bylo gorzej to tez zaden argument. A ze sie da duzo lepiej (przynajmniej w sprawie zanieczyszczenia srodowiska) mozna u tych niedobrych Niemcow obejrzec.
Pozdr. oddychajac duzo czystszym powietrzem.
oczywiście cyniku masz rację że urbanizacja i samochody. Ale za PRL-u rzad dotował prąd i piece kaflowe z węgla przeszły na grzałki elektryczne. Nie było samochodów. Miasta były przewietrzone bo trakty powietrzne były jako tako zachowane. Świnie przy korycie po 89 tym patrzyły już tylko na kasę, prąd zdrożał, więc lud wrócił do spalania węgla i smieci, bogatsi palą w kominkach drewnem a miliony zepsutych diesli, których nikt nie sprawdza a które mają wycięte katalizatory truje i zabija. W lecie też jest smog, ale władze wolą wydać kasę na wycieczki niz na pomoc wyborcom
„Bieda i palenie wszystkim co się da —- nie wiem czy to wiele wyjaśnia… to przecież było za PRLu także, tylko w większych dawkach. Nie wiem też czy wiele da się zrzucić na przemysł bo ten też był za PRLu i większy i bardziej smrodliwy. Podejrzewam więc że inne czynniki muszą grać rolę, jak motoryzacja czy może nadmierna urbanizacja.”
Dołożyłbym jeszcze wycinanie zieleni. Nie chodzi o parki. Za PRL były dziesiątki zakrzaczonych, pozarastanych drzewami działek, także w centrach. Zdecydowana większość z nich w ostatnich latach została zabudowana.
Do tego fakt – zabudowa korytarzy napowietrzających, czy jak to się nazywa. Dziwnym trafem nie ma planów zagospodarowania, więc WZ da się załatwić, czasem coś się posmaruje i idzie.
Zrzucanie na motoryzację trochę nie trzyma się kupy. W lecie nie jeżdżą samochody? Ale dokłada swoje. Popularność diesla pewnie też ma znaczenie, za komuny praktycznie nie nie było osobowych na ropę.
Zapytałem niedawno jednego z ministrów partii koalicyjnej, czy nadal Zakon PC hołduje zasadzie sformułowanej przez prezes kilkanaście lat emu : „Na prawo od PiS tylko ściana!”. Niestety ze smutkiem potwierdził.
„podczas gdy siedzi już on sobie względnie komfortowo w szalupie.”
„Niech przyjeżdżają wszyscy którzy chcą się osiedlić i zasymilować, a którzy potrafią się i swoją rodzinę utrzymać nie licząc na socjał.”
Chcialbym zobaczyc prawdziwe dane ile z Polakow z „diaspory na ziemiach brytyjskich” daloby rade dalej funkcjonowac „względnie komfortowo” bez tlustego socjalu brytyjskiego dla „plebsu”
Mysle ze poziom zycia ludzi zarabiajacych „srednia” w Polsce bije na glowe standard zycia zarabiajacego „srednia” w UK. Roznica na korzysc „szalupy” jest tylko dla najbiedniejszych ktorzy korzystaja z tlustego brytyjskiego socjalu.
Pozdrawiam ponuro z „heart of england”, ktory w sredniej perpektywie czasowej przeistoczy sie w Kalifat Birmingham, Lodnonistan juz jest w trakcie transformacji, Citi wykroi sie taki Katarem z Londonistanu zeby biznes dalej sie krecil.. inna opcja jest ze podobne kalifaty na ziemiach Brytani nie powstana bo „uratuje” od tego brytyjczykow wojna domowa..
NO wlasnie-nie takie te UK slodkie jak to z daleka wyglada.Jednolity PL bez perspektywy kalifatu zaczyna wygladac coraz bardziej obiecujaco dla wielu juz nie tylko Polakow ale i Angoli(wiem z prywatnych rozmow-okolice Manchesteru).Choc Angole dosc sprytnie ograniczaja socjal dla rodzin wielodzietnych od kwietnia 2017 wiec pewnie poradza sobie lepiej niz Niemcy,Francja czy Szwecja ktore juz tona pod naporem „uchodzcow”.
A „inzynierow” i „lekarzy” czy to z faszystowskich Niemiec czy z banderowskiej Ukrainy to moze sobie Cynik co najwyzej na swoje ranczo zaprosic(z odpowiedzialnoscia finansowa za ich wybryki w umowie).Juz z nimi zylismy w jednym panstwie-jedni i drudzy po niezlym kawalku terytorium nam zabrali po drodze rezajac i puszczajac przez komin.
Chyba nic nie wiesz o emigracji w UK,odsetek polaków wiszących na benefitach jest bardzo mały.Ogólnie ,świetnie sobie radzimy i bez socjalu świetnie nam się układa.
Prosze napisac jakies konkrety bo wypisuje pan bzdury ktore mozna wyczytac na niemieckich portalach polskojezycznych. Polacy nie stanowia zadnej uprzywilejowanej grupy. Dlatego nawet otwarte akty rasitwoskie konczace sie smierca badz kalectwem sa latwo zamiatane pod dywan. Nie wiem jaka czesc UKeja pan ogladal ale byla to pewnie jakas prowincja gdzie koszty zycia sa niskie a place jeszcze nizsze. Zapraszam do zwiedzenia jakiegos wiekszego miasta. Polacy zamieszkuja najtansze dzielnice – pewnie to przez to ze im sie tak „świetnie nam się układa” i umieja dobrze kalkulowac ze lepiej zaoszczedzic 100£ na miesiac i stracic zdrowie ale za to se kupic filharmonika czy innego piniazka z lisciem.
Z tego bogactwa codziennie setki ludzi dymaja do UKeja autobusami co w roku AD2016 zakrawa na grubszy masochizm.. Ile pan poznal tych zamoznych Polakow w UK? Prosze sobie pozagladac na polskie portale z UKeja – sredni wiek samochodow z ofet dla „ziomkow” to przeszlo 10 lat to tez pewnie z wrodzonej gospodarnosci..
@dragonball:”umieja dobrze kalkulowac ze lepiej zaoszczedzic 100£ na miesiac i stracic zdrowie”
Dlaczego zamieszkiwanie w najtańszych dzielnicach kończy się „utratą zdrowia”?
Nie rozumiem. Czy w Polsce jest podobnie? Jak ktoś nie mieszka w „dzielnicy willowej”, to narażony jest na utratę zdrowia? Hmm, pewnie w Polsce 90% ludzi narażonych jest na utratę zdrowia z powodu miejsca zamieszkania.
„Dlaczego zamieszkiwanie w najtańszych dzielnicach kończy się “utratą zdrowia”?”
Jakbys pomieszkal w krajach z duza liczba „imigrantow z 3 swiata” to bys zrozumial na czym polegaja „tanie dzielnice”, jaka jest „struktura etniczna” takich okolic i co za tym idzie jaka jest przestepczosc, ktora dotyka Cie na codzien fizycznie nie w jakiejs telewizorni. Roznica w skali przestepczosci pomiedzy tanimi dzielnicami a „dobrymi” jest jak roznica w czystosci powietrza pomiedzy Krakowem a Szczecinem.. Jak do tego dolozysz jakosc „uslug publicznych” zeby tylkko wspomniec o przychodniach medycznych i szkoly to pojawia sie obraz nedzy i rozpaczy..
W Polsce takiego problemu nie ma wiec go zapewne nie znasz. A to „100£ oszczednosci na filharmonika” to byl sarkazm.. Bo ludzie nie zamieszkuja tych okolic zeby oszczedzac na kruszce tylko ze ich na dobre bezpieczne dzielnice w duzej wiekszosci nie stac..
@dragonball:”Jakbys pomieszkal w krajach z duza liczba “imigrantow z 3 swiata” ”
Hmm, bywam co 3-4 miesiące w Londynie na 1-2 tygodnie i mieszkam w dzielnicy gdzie wynajem mieszkania (50 m2 w bloku) kosztuje ~1200 funtów/miesiąc. To pewnie „tania dzielnica”. W tych blokach dużo Polaków, Irlandczyków, Hindusów, Murzynów, … Anglików jak na lekarstwo. Przez ten czas tylko raz była draka jak ktoś sobie zrobił imprezę w parku obok i o 2:00 w nocy darł się na całego pod oknami. Wezwali policję.
Pewnie tą imprezę zrobili sobie Polacy:))
Problemem nie są murzyni, Polacy czy Hindusi, ani nawet nie dzielnice tańsze i droższe które były od lat. Problemem (także od lat) jest socjał – money for nothing – który degraduje tkankę społeczną, wprowadza demoralizującą patologię i w efekcie pogłębia segregację w społeczeństwie.
Jak murzyni czy Hindusi w Londynie tak nie dają spać niektórym to proponuję dla relaksu wieczorny spacer po ul. Ząbkowskiej na Pradze. 😀
Rowniez pozdrawiam wesolo z UK, nie uwazam sie za osobe biedna. Za bogata tez nie. Byc moze za klase srednia. Jezdze 7 miesięcznym autem, mieszkam w „dobrej dzielnicy”. Co do konkretow to nigdy nie widzialam na oczy tlustego socjalu dla plebsu. Jesli mam porownac swoja sytuacje do sytuacji z Polski to miesiac w miesiac zostaje mi duzo wiecej wolnych srodkow w UK niz zostawalo w Polsce (wolnych to takich ktore moge „kumulowac”). Patrzac dlugoterminowo nie widze najmniejszego powodu, zeby wracac do Polski.
No to nadpremier Morawiecki będzie na pewno niepocieszony… Na darmo jeździł do Londynu… 😉 Życzymy owocnej „kumulacji!
Jezdze 7 miesięcznym autem, mieszkam w “dobrej dzielnicy”
I bardzo dobrze ze Panu sie powodzi.
Ale ja tu pisze jak wyglada „big picture”.
https://wynagrodzenia.pl/artykul/wynagrodzenia-polakow-w-wielkiej-brytanii
Koszt mieszkania w „dobrej dzielnicy” to 1000£+ miesiecznie z oplatami (i w zaleznosci jak bedzo na poludnie i jak fajne miasto ten”+” moze byc bardzo duzy)
Jak teraz przyrownamy to do srednich zarobkow na poziomie 1300£ to troche sie to „nie sumuje”.
Dolozymy do tego rosnace wykladniczo koszty zycia. Wszak gosporadka UK jest oparta o FIRE dlatego Brexit to tylko listek figowy ktory ma przykryc polityke Carneya ZIRP i zeszloroczna „zwala na funcie” nie ma nic wspolnego z „zawirowaniami politycznymi” jest raczej trendem w wojnie walutowej, w kraju w ktorym resztki przemyslu zwijaja sie. Co do przemyslu to nie powatrzam jakis opracowan „expertow” z prasy glownego nurtu tylko znam to z autopsji bo pracuje w MISiu powiazanym z budowlanka, ktory gownie handluje ale ma tez „plant produkcyjny” w UKeju. Z racji ze rozwijam tutaj ERPa mam dostep do wszystkich danych jakie mozna przetworzyc zeby miec zarowno obraz calosc jak i detalow. Pozatym „red tape” w UKeju prz jakiejkolwiek bardziej zlozonej dzialanosci jest bardziej absurdalny od warunkow Polskich. W Polsce przedsiebiorcy w wiekszosci pamietajacy mniej lub bardziej PRL i wiedza ze panstwo to okupant i z nim walcza. W UK przedsiebiorcy moze nie sa jak Niemcy i nie wierza slepo w te przepisy ale ich dokladnie przestrzegaja marudzac przy tym z angielska flegma – wszak maja niemiecka krolowa 😛
Jezdze 7 miesięcznym autem — Wg 2GR do jeżdżenia nadają się auta od 3 do 8-miu lat. Młodsze nadają się do szpanowania. Starsze do przyspieszonego drenowania rodzinnego budżetu, w przypadku japończyków w trybie turbo… 😉
Nie sadze, zeby rodzinna bulwarowka nadawala sie do szpanowania. Zwyczajnie nie znam sie na samochodach, a do mechanikow jakos nie mam zbyt wielkiego zaufania. Tymczasem w cenie mam 3-letni serwis gratis, wiec glowe mam spokojna. Uwazam, moze blednie, ze trzy lata kiedy do auta tylko leje benzyne i tyle mnie obchodzi kosztuje mnie tyle samo co trzy lata jezdzenia second handem, gdzie leje paliwo + przeglady + naprawy. W obliczeniach uwzgledniam wartosc mojego czasu i zaoszczedzonych nerwow. No i trzyletnie auto da sie chyba sprzedac?
Dokladnie tak samo jak nowy iPhone czy laptop nadaje sie do szpanowania, a do pracy takei 3-8 letnie laptopy i telefony? Moze niezbyt trafne to porownanie.
cynik9
„Wg 2GR do jeżdżenia nadają się…”
Tu naprawdę nie chodziło o to, które auta stricte „do jeżdżenia nadają się”, bo to „nadawanie się” każdy póki co rozumie inaczej. A już na pewno rozumie inaczej ktoś, na dorobku, z zabiedzonego kraju, w którym długo jeszcze pytanie
„czym jeździsz ?” będzie de facto pytaniem nie podyktowanym zwykłą zdrową ciekawością a pytaniem o… status materialny interlokutora.
AI
” Tymczasem w cenie mam 3-letni serwis gratis, wiec glowe mam spokojna”
? To masz pan GRATIS, czy W CENIE ?
I sąd tym bardziej ta „spokojna głowa”, kiedy Z GÓRY (ryczałtem) wyzbywasz się żywej money, które niekoniecznie – jak sam pan zauważa – musisz ponieść ? Nie trzyma mi się to rozumowanie kupy.
@Stanislaw Aniol,
Nie sadzilam, ze zakup mojego samochodu bedzie tu tak dyskutowany, ale co tam. Krotki przewodnik kupowania auta w UK, jak ktos ma zdolnosc kredytowa. Z gory disclaimr, ze to moja sytuacja i kazdy ma prawo uwazac inaczej.
1. Ad popularny w innym watku smog. Kupujac „nowe, z salonu”, zyskuje cos ~500 funtow mniej taxu za auto (zakladajac ze sprzedam go w czwartym roku uzytkowania). W ramach walki z CO2, nowe auta maja nizszy coroczny tax. Latwo to wygooglac.
2. Tak cena zawiera gwarancje plus 3 pelne przeglady. Inaczej – moge przez cztery lata jezdzic i przy sprzyjajacych okolicznosciach nie dolozyc ani funta do „mania auta”, oprocz lania paliwa.
3. Z „Gory”, ryczaltem pozbylam sie gotowki. Malo kto kupuje tu auto za gotowke (niskie lub zerowe stopy procentowe nowe na auta). Ja mam PCP, co znaczy ze autem jezdze przez okres od 2 do 4 lat, placac co miesiac ulamek ceny auta. po 2 do 4 lat moge wymienic u dealera auto na nowe (i kontynuowac placenie) lub zaplacic rate balonowa i je sprzedac na rynku lub jezdzic nim dalej.
pewnie wiele innych aspektow sie by jeszcze znalazlo. „Sugerowane” tu oszczednosci na maniu 3-8 latka nie przemawiaja do mnie wystarczajaco mocno.
Uwazam, ze w moim przypadku jest to duzo latwiejsze i ekonomiczniejsze rozwiazanie niz kupowanie uzywanego auta. I nie chodzi tu o to kogos stac stac na wylozenie gotowki na nowe z salonu czy musi kupowac second handa (a tu koszty finansowania raczej nie sa juz zero).
@dragonball
Nie bardzo wiem w ktorym kierunku zmierzasz w swojej wypowiedzi – co chcesz udowodnic. Jak dla mnie i working class i middle class ma sie lepiej w UK.
Fakt FIRE jest dosyc dominujacy w UK. Ja z tego mozno korzystam pracujac w czesci F. Pozwala mi to na zycie na poziomie mniej wiecej takim jak w PL, ale nominalnie nieco wiecej moge „kumulowac”.
Tak „mieszkanie w dobrej dzielnicy” kosztuje sporo wiecej niz £1000 miesiecznie. W swoim obliczeniu nie wziales pod uwage „rates” a te niedlugo trzeba znowu zaplacic. Media w stosunku do czynszu lub raty kredytu to juz niezbyt duzo. Media stoja tu mniej wiecej tak samo jak w Polsce.
Jesli mowimy o srednim wynagrodzeniu £1300 – jak rozumiem nie piszesz o sobie, gdyz pracujesz w IT wiec raczej jestes high income i pewnie tez wylaczony z „tlustych zasilkow dla plebsu”. W mojej branzy – w Polsce – zarobki na poziomie £1300 byly smiesznie niskie kilka lat temu, dzisiaj raczej nie spadly. Mysle, ze £2500 bylo calkiem przecietne w Polsce w czasie jak wsiadalam do samolotu z biletem w jedna strone do UK. W UK sa one znaczaco wyzsze, ale koszt fajnego zycia jest w UK tez jest wyzszy.
Wiec jesli zejdziemy teraz na „working class” (lub wszelkiego sortu specow od politologii, zarzadzania i marketingu), to przytoczone przez Ciebie £1300 plus „tlusty socjal” daja zapewne poziom zycia podobny jaki ma „working class” w Polsce. Jedni i drudzy maja 10cio letnie paski (tyle ze w Polsce nigdy nie bite od niemieckiej frau i tylko jezdzone w niedziele do kosciola). Mieszkanie w mikrodomku szeregowym z mikroogrodem (UK) naprzeciwko blokowiska (PL). Jedni i drudzy maja jakis tam job/robote (tylko ze w UK perspektywe awansu, latwosc zmiany zawodu, wsparcie dla tych co CHCA cos wiecej zrobic, realna oferte doksztalcania i brak „jednego okienka” zeby zaczac biznes – do 3 miesiecy sie nawet nie rejestrujesz). OK z tego trzeba CHCIEC skorzystac. Do tego dodaj raczej powszechna zyczliwosc ludzi do siebie i milych sasiadow. Dodaj, ze na wakacje mozna sobie z UK wyskoczyc taniej niz z Polski, szczegolnie jak sie ma rodzine i trzeba 4 osobo ufundowac wczasy. No i te working class stac. Jak widac dla working class jest tez lepiej w UK.
Czy red-tape jest w UK gorszy niz w Polsce? Nie wiem zapewne tak. Tylko ze przy tym red-tape poszanowanie dla podstaw prawa i wolnosci osobistej jest bez porownania do polskiej biurokracji. Przeczytaj chocby jeden list kierowany do Ciebie w UK naprzeciwko „pisma urzedowego w Polsce”.
No a teraz dodaj polskie piekielko. Ja w polsce – a szczegolne w miejscu skad pochodze / gdzie sie osiedlilam – slyszalam wiele komentarzy o sobie i domnieman jak zarabiam na zycie. Spotykajac dalsza rodzine czy znajomych na pytanie „to ile ty zarabiasz” – podawalam kwote dzielona przez trzy i stawalam sie wrogiem publicznym. W UK nie ma tego problemu, tu sie takich pytan nie zadaje, a jak ktos osiaga sukces to wszyscy sie ciesza, bo to znaczy ze ktos robi „positive contribution to community”. W polsce „sasiad ma nowa krowe, Panie Boze prosze Cie zeby ona temu zlodziejowi zdechla”. Ktos kto tego nie doswiadczyl osobiscie w polsce i w UK ten nie zrozumie dlaczego nikt Morawieckiemu nie wroci…
„No a teraz dodaj polskie piekielko. Ja w polsce – a szczegolne w miejscu skad pochodze / gdzie sie osiedlilam – slyszalam wiele komentarzy o sobie i domnieman jak zarabiam na zycie. Spotykajac dalsza rodzine czy znajomych na pytanie “to ile ty zarabiasz” – podawalam kwote dzielona przez trzy i stawalam sie wrogiem publicznym.”
Kwestia środowiska, czyli wychowania. W życiu się nie spotkałem z pytaniem „ile zarabiasz?”. Nawet gdyby ktoś je zadał – w przypływie dobrego humoru odpowiedziałbym „tajemnica handlowa”, w gorszym – nie twój biznes, ale pewnie bardziej dosadnie, okraszone paroma słowami o kindersztubie albo raczej jej braku.
BTW, kraje z dużej litery, podstawa ortografii.
@AI
Patrzac dlugoterminowo nie widze najmniejszego powodu, zeby wracac do Polski.
Takie powody moga sie jednak zdarzyc. Wystarczy jakies glebsze globalne wahniecie koniunktury i nagle sie okaze, ze wszystkiemu zlemu w UK winni sa ci wredni imigranci z PL. Potem jakas polska chalupa pojdzie z dymem itp. itd. To oczywiscie czarny scenariusz, ale w perspektywie dlugoterminowej niewykluczony.
Pan nadpremier Morawiecki brzmiałby o wiele bardziej wiarygodnie gdyby to po prostu powtórzył… Drodzy państwo, wiem że nie macie żadnego powodu aby wracać albo aby wierzyć w rządową propagandę którą wam tutaj przywiozłem. Gdyby jednak polskie chałupy w UK zaczęły chodzić z dymem zanim uda się nam w PiS-ie zrobić z Polski drugą Kanadę to i tak możecie wracać, nawet bez tego. Dopóki przynajmniej nie przejdziecie na islam… 😀
Jakby ktokolwiek z rzadzacych chcial prowadzic polityke majaca na celu dobro Polski i uczynic przy okazji zadosc elementarnej uczciwosci, to juz dawno sciagnieto by do kraju polonie z krajow bylego ZSRR, ktorej polskie obywatelstwo nalezy sie jak psu kosc. Tymczasem zamiast tego rzadzacy prowadza dziwaczna gre w wyniku ktorej mamy dalsza emigracje mlodych Polakow przy jednoczesnym naplywie do kraju paru milionow Ukraincow. Niestety wyglada to wszystko na polityke prowadzona z premedytacja. Ma ona prawdopodobnie podobne cele jak mialo stalinowskie przesiedlanie calych narodow w obrebie dawnego ZSRR. Dlatego nie spodziewalbym sie po nadpremierze Morawieckim, zarzadzajacym przeciez jedna z republik radzieckich nowego ZSRR, ze wykrzesze z siebie jakikolwiek argument za powrotami, ktoremu ktokolwiek moglby dac wiare.
namawianie polityków Pis-u do reform wolnorynkowych to tak jak tłumaczyć narkomanowi że narkotyki niszczą jego zdrowie ….
wystarczy prześledzić życiorysy ministrów i wiceministrów żeby mieć odpowiedź dlaczego kochają socjalizm/redystrybucję i hodowanie ludzi/ – prawie całe życie zawodowe to praca w biurokracji – zero pojęcia jak działa realna gospodarka…..oni nawet nie są w stanie zrozumieć zagrożenia wynikającego z eliminacji gotówki.
Dla porządku:
ostatni komin Titanica był atrapą, więc nie dymił.
tak a propos
mnóstwo firm z Niemiec, Skandynawii przenosi produkcję albo prace biurowe do Polski (nie cały biznes, głównie chodzi o obniżanie kosztów a nie sprzedaż na nowym rynku). Nie trzeba Morawieckiego, ludzie podejmują decyzje sami na podstawie kalkulacji.
Ważne by im w tym nie przeszkadzać. Nie potrzeba marnować miliardów na dopłaty, dotacje i rządowe programy rozwoju biznesu które tylko tworzą patologie i niezdrową konkurencję dla firm funkcjonujących samodzielnie. Tylko czy samodzielne biznesy i samodzielne decyzje ludzi są tym czego chce rząd? Wydaje mi się że wręcz przeciwnie – im więcej centralnego sterowania i centralnego rozdawnictwa tym lepiej politykom.
Rząd w każdym socjalizmie potrzebuje uzależnionych od siebie mas, taka jest niefortunna prawda, także za 500+… Gdyby masy się przypadkiem uniezależniły byłby duzo mniej potrzebny…
ja sie przychylam do tezy aby traktowac +500 jako po prostu zmniejszenie opodatkowania tych co maja dzieci, poprzez redystrubujce,
oczywiscie, jak zauwazyliscie mozna to zrobic inaczej, lepiej , pod postacia np. ulgi podatkowej wtedy nieroby nie dostalyby nic, koszty mniejsze itd.
jednak zapominacie ze ci co ja przyznali tez chcieli odniesc korzysci, co prawda polityczne ale jednak, zreszta gdyby nie te korzysci byc moze nigdy by jej nie wprowadzono !
ulga w obecnej postaci co miesiecznego przelewu kojarzy sie wiekszosci ludzi ze „dostali” od rzadu i kazda partia wymyslajaca taka ulge wolałaby obecny system niz ten np. ulgi podatkowej,
tak juz dzialaja nasze mozgi, to prosty mechanizm wpływu na ludzi,
jednak wolę ten sposób niż żaden, jak za poprzednich rządów, które tylko nieustannie podnosiły podatki w zamian oferując coraz mniej,
w myśl zasady im wiecej zabierzemy tym mniej oddamy,
I co z tego przenoszenia produkcji do Polski wynika. Nic. Armia tanich parobczaków która nie akumuluje kapitału. Mogą przybijać piątkę Meksykowi.
polskim wykorzystywanym niewolnikom, pod ciężkim niemieckim czy holenderskim butem, rzeczywiście źle się dzieje. gdzie zatem te powstańcze zrywy z których słyniemy? do boju, ratujcie biednych pracowników, niech zaznają co to znaczy wolność – busiki już czekają żeby tak wyzwolonych wieźć do roboty na zachód.
Moją uwagę przyciągnęło to, ze Morawiecki pokazał, że nie jest w stanie myśleć indywidualistycznie, czyli tak jak każdy, kto ma na względzie własny interes. Nie wiedzę też komu miałby wysyłać komunikat, jeśli jest to gra dyplomatyczna. Apel jest bezsensowny i pokazuje słabość Polski i jej rządu.
… otóż to. W Bogocie byle gringo który potrafi chlapnąć coś po angielsku nie ma problemu by znaleźć robotę w szkole jako nauczyciel angielskiego – fakt faktem pracy jest aż 35h tygodniowo ale 3,000,000 COP (ponad 4100 polskich peso) na rękę to taka średnia. Za 2,500,000 w Bogocie jest wprost highlife. Pewnie za 4 miliony też by się praca znalazła tylko przydałoby się jakieś CAE/CPE. Żadnego doświadczenia w zawodzie, to nie biedronka 😉 Na czarno też można robić tylko trzeba uważać żeby ktoś do DAS nie podkablował. Cały rok ciepło. Nie wspominam nawet o tym jak tu dookoła jest pięknie 😉
To po co wracać do kraju nad wisłą? W Chile zarabia sie 2-4x więcej niż w Polsce (ale jest też drogo). Nie ma żadnych konfliktów, życie płynie względnie powoli i ludzie jacyś tacy bez kija w dupie.
I nie, nie trzeba znać hiszpańskiego 😉
Bogota w Chile? Zbieżność nazw?
Nie. Zostal poruszony watek wiecej niz jednego kraju. Chociaz pewnie tam i jakas by sie znalazla 😉