Szara eminencja: polski ekwiwalent éminence grise
To że hegemon instaluje sobie w podległym mu ukraińskim bantustanie swoich agentów na kluczowych stanowiskach nie powinno dziwić. W końcu każdy hegemon to robił w swoich koloniach. Nikogo też i nie dziwił jeden czy drugi ukraiński „minister” spraw wewnętrznych czy finansów przywieziony w walizce prosto z Waszyngtonu. Wątpić jedynie można czy przywiezieni namiestnicy warci byli wymiecionego dwa lata temu do tegoż Waszyngtonu ukraińskiego złota.
Trochę bardziej dziwią próby hegemona w tym kierunku w Polsce, bądź co bądź u sojusznika. Mimo paru optycznych podobieństw, jak choćby konieczność wiz wjazdowych do USA dla obywateli obu krajów, bantustanowi polskiemu do ukraińskiej shithole jeszcze daleko.
Niezupełnie tego samego zdania musi być jednak szef polskiego MSZ Waszczykowski który jako polskiego wiceministra spraw zagranicznych zatwierdził podsuniętego mu pana Grygielko, narodowości jak najbardziej amerykańskiej i o nicku Grey. Najwyraźniej procedura background screening jest w MSZ Waszczykowskiego albo zupełnie obca albo opanowana już przez agentów hegemona a rola Waszczykowskiego sprowadza się do lizania znaczków i przystawiania pieczątek. Jak w przeciwnym razie ktoś mógł dopuścić do sytuacji aby o polskiej polityce zagranicznej decydował obywatel USA, choćby czysty jak łza i z najlepszymi intencjami? Czy upadliśmy już do poziomu Ukrainy?
Oprócz obcego paszportu pan Grygielko vel Grey ma w swoim życiorysie szereg ciekawostek które wprawne oko kogoś myślącego w polskim MSZ powinno wychwycić szybko i bezbłędnie. Nie jest oczywiście jego winą to że się urodził, i to nawet w Polsce, w roku 1973. W jeszcze mniejszym stopniu winą może być to że jako 13-letni młodzieniec wyemigrował z rodzicami do Kanady, gdzie mieszkały jego dwie ciotki. Fakt że ojciec wyemigrował w 1984 i potem dopiero „sprowadził żonę i dzieci” pozwala domyślać się jednak że pan Grygielko vel Grey nie postawił prawdopodobnie stopy na ziemi kanadyjskiej wcześniej niż w 1985.
Odtąd sytuacja robi się ciekawa bo młody Grygielko już w 1987 opuszcza gościnną ziemię kanadyjską i przemieszcza się do USA. Tu oddaje się bez reszty wirowi studiów wyższych i to aż na trzech uniwersytetach jednocześnie: Nowy Jork (stosunki międzynarodowe), Boston (filozofia) oraz Dartmouth (socjologia). Wszystko jak widać kierunki dające świeżemu emigrantowi solidny zawód z perspektywą wysokich zarobków. Nie jest tylko całkiem jasne jak starszy Grygielko, też świeży emigrant, ze swojej pensji krawca wynoszącej $18’600, mógł sfinansować synowi studia w USA na trzech fakultetach, w tym w drogim NYC. Dla ministra Waszczykowskiego niewiele jest podobno rzeczy niemożliwych do wyjaśnienia ale to wygląda nam na jedną z nich…
Drugą rzeczą trudną do wyjaśnienia, chyba że interwencją niebios lub kogoś w ich pobliżu, jest otrzymanie przez świeżo przybyłego do USA w 1987 roku młokosa obywatelstwa amerykańskiego już w trzy lata. Do tego wniosku skłania prosta arytmetyka, plus samo MSZ twierdzące że nowy „polski” wiceminister uzyskał je „do 1990”. Normalnie w takim czasie student co najwyżej trwać mógł na swojej wizie „J”, być może z odległymi widokami kiedyś na zieloną kartę. Obywatelstwem, nawet za liberalnego w tym względzie Reagana, nikt wówczas specjalnie nie szafował. I nic wprawdzie wykluczone nie jest ale wątpliwe wydaje się aby Amerykanie wyjątek w tej mierze czynili akurat dla świeżych emigrantów z obłożonej sankcjami Polski Jaruzela.
Potem los, lub ktoś inny w zastępstwie, rzucał panem Grygielko vel Greyem najpierw do bantustanów afrykańskich, potem do azjatyckich, a na koniec do polskiego. Tu jego kariera doznała tak znacznego przyspieszenia że zatrzymał się on aż na stanowisku wiceministra spraw zagranicznych, tuż pod panem Waszczykowskim. Jak na produkt amerykański przystało, pan Grygielko vel Grey używał obficie technologii stealth. Dotarcie do danych nowo mianowanego wiceministra było praktycznie niemożliwe, na co skarżył się już w wpolityce.pl Piotr Skwieciński, zwracający uwagę na cuda niewidy dziejące się w waszczykowskim MSZ.
Sam Grygielko dawał wymijające odpowiedzi na stawiane mu pytania. Jednocześnie jego życiorys dziwnie morfował z biegiem czasu, w miarę nasilającego się zainteresowania ze strony mediów. A to pan Grygielko przypomniał sobie że urodził się w Rawie Mazowieckiej, co MSZ szczęśliwe z jakiejkolwiek informacji o swoim nowym pupilu skrzętnie zaraz dopisało. Innym razem zdanie „Od 2010 r. pracuje w Polsce” jakaś wprawna ręka zmieniła na „po powrocie do Polski”. I od razu jaka różnica! Każdy przedsiębiorczy Amerykanin mógł sobie przecież popracować w postkomunistycznym bajzlu w Polsce do woli, szukając swojej szansy. Który jednak amerykański 40-latek do niej „powraca” z Ameryki? Hmm, ciekawe, ktoś chyba coś przedobrzył.
Wielka tedy szkoda że ministerialna kariera pana Grygielko vel Greya trwała tak krótko jak trwała bo ciekawie byłoby poobserwować dalsze morfowanie jego życiorysu, masowanego przez pierwszorzędnych specjalistów na żywo. Oto Rzepa, powołując się na Wyborczą, poinformowała że pan Grygielko vel Grey w pół roku po nominacji odwołany został właśnie ze stanowiska wiceministra MSZ. Powodem, zdaniem gazety, jest „zatajenie informacji o współpracy ze służbami USA”. Ze służbami USA? Zatajenie? A to ci niespodzianka! Któż mógłby to podejrzewać? Na pewno nie waszczykowskie MSZ które najwyraźniej bało się sprawdzić nawet paszport kandydata wciskanego mu na wiceministra przez sojusznika. Gazeta taktownie nie podaje kto Grygielkę ostatecznie odwoływał ale domyślać się można że ten kto go instalował, i to raczej nie min. Waszczykowski.
Ratując swoją nadszarpniętą reputację minister Waszczykowski zrobiłby teraz dobrze gdyby oficjalnie zlecił sprawdzenie źródeł chorobliwego optymizmu u wiceszefa MSZ, pana Dziedziczaka. Dziedziczak, w odpowiedzi na niedawną interpelację poselską (brawo poseł Robert Winnicki) motał że „nie ma żadnych podstaw, aby kwestionować lojalność polityczną Pana Roberta Greya wobec Polski”.
Jak to nie ma? To co w takim razie pan Grygielko powinien był przedstawić aby podstawy były? Listy uwierzytelniające z Langley, Virginia? Jeśli nie ma podstaw to na pewną są podstawy aby przynajmniej zakwestionować kwalifikacje Dziedziczaka na wysoki urząd RP który piastuje.
.
znowu – być może to część jakiegoś wielkiego planu którego my maluczcy nie rozumiemy.
I do zdarcia płyty, ad mortem defecatum
Po prostu nie mieści się w głowie że jak ktoś się zachowuje jak kretyn to może dlatego że jest kretynem.
… PISiory chciały by Polska wstała z kolan, a przez ich goopie rządy zostaniemy wdeptani w ziemię. Za dwa lata ten kraj będzie inny, zostaniemy sami, nawet Ukry będą miały z nas polewkę. Sk0ończy się rozdawnictwo, a zacznie się szukanie winnego klęski – pierwszym zderzakiem będzie młody Morawiecki. Tak jak kiedyś tu pisałem, Polska tylko w przymierzu z Niemcami w POKORZE przed ich gospodarką może się kiedyś wybić na niepodległość. Sto niemieckich fabryk to większa siła i gwarancja rozwoju i pokoju w Polsce niż 100 tys. uzbrojonych wojaków. .
Najgorsze jest to że po wyniesieniu idioty na ministra niewiele można zrobić. Zwykłego człowieka izolują, leczą albo dobrotliwie ignorują, a na poziomie ministra podejmuje się z nim 'rzeczową’ dyskusję, tym samym z jego urojeń czyniąc program rządowy.
Co rusz nowa rewelacja – kontrakt na śmigłowce, rakiety, wojna z Rosją, wojna z Europą, a rząd tylko rzuca błotem na prawo i lewo bez żadnego honoru, dyskredytuje wszystkich wokół i ostentacyjnie chroni własne miejsce przy korycie. Ale nikt idiotów nie pogoni, cały naród dyskutuje o suwerenie, konieczności dziejowej i wstawaniu z kolan. Żałosne, skończy się jak hraabia pisze – obudzimy się któregoś ranka leżąc pyskiem w błocie i myśląc jak do tego mogło dojść.
O jakości polskiej elity świadczą osoby piastujące stanowisko ministra spraw zagranicznych. Poprzednikiem pana Waszczykowskiego był przecież pan Schetyna, a tego poprzedzał pan Sikorski itd. Stanisław Michalkiewicz dzieli kraje świata na państwa poważne i inne. Osobnicy jacy po 89 r zajmowali w RP to wymagające stanowisko pokazują, że Polska zalicza się do kategorii państw „innych”, które o prowadzeniu samodzielnej polityki mogą sobie jedynie pomarzyć. Polska nie prowadzi samodzielnej polityki zagranicznej czy gospodarczej choćby z tego powodu, że nasza elita do takich działań nie aspiruje. Szczytem marzeń w Warszawie jest dobre słowo otrzymane od Matki Europy, czy poklepanie po plecach przez amerykańskiego wiceprezydenta.
W tym wszystkim zastanawia mnie jedno: dlaczego minister Waszczykowski zdecydował się na podanie tak absurdalnego powodu dymisji pana Greya. Mógł w końcu zadowolić się standardowym „odejściem na własną prośbę”. Nie można wykluczyć, że pan Grey był potrzebny do zadań specjalnych, które miano realizować po objęciu władzy przez Hilarię Clintonową i powiązane z nią środowiska neobolszewickie. Być może wraz z wygraną Trumpa Warszawa uniknęła tragedii na miarę 44 r. Dowiemy się jednak tego za jakieś 30 lat.
Osoba od młodego wieku posiadająca oficera prowadzącego już do końca życia jest przyzwyczajona, że wykonuje rozkazy;) Nie oszukujmy się kim są Schetyna, Sikorski i pozostali…
Mała uwaga edytorska: Ktos „wel” Pseudonim pisze się w jęz. polskim przez 'v’. Zatem:
Ktos vel Pseudonim
Pochodzenie „vel” jest w sposób oczywisty obcojęzyczne, bo w polskim nie szafuje się literą 'v’. Tym niemniej to akurat słowo przetrwało najwyrażniej w formie pierwotnej.
Cenna uwaga, zaraz uwzględnimy…
Przepraszam za offtopic, ale pewne większość czytelników się tym zainteresuje. Kilka dni temu w Sejmie występował Song Hongbing autor ksiązki 'Wojna o Pieniądz’. Niestety w mediach cisza. Nagranie jest dostępne tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=ErK8KZuOeuQ
Amerykanie wyniesli PIS do wladzy, to teraz oczekuja tego i owego i wprowadzaja swoich ludzi a nasi nie moga pinsac, w koncu dostali stanowiska i wladze
i krakaja jak trzeba, np ze rosja jest zla i jest agresorem
i kupuja uzbrojenie tam gdzie trzeba
tak to wyglada
nie ma u nas ludzi uczciwych, PIS to agenci ameryki, nie ma juz nadzieji dla tego kraju
glupi bylem bo sie ludzilem ze pis chce polske jakos uniezaleznic czy to gospodarczy czy politycznie, a PO to tez dno, dlatego pisze, nie ma nadzieji.
A swetru to fircyk.
megalomanią to wszystko zajeżdża na kilometry
te wzmianki o 'hegemonie’ i rzekomym udziale Ameryki w umiesczeniu Pisu u władzy
jakiekolwiek uwagi o tym że działania tego rządu są wymuszone przez kogoś potężnego, czy nawet insynuowanie że są to jakiekolwiek przemyślane działania to tylko nobilitacja bezmyślności i głupoty.
tego tematu nie powinno być w ogóle, widziały gały co brały więc niech teraz nie dorabiają ideologii do kretyńskich decyzji Polaków. Tym nikt nie steruje, to banda małp wybranych przez jeszcze większą bandę małp. Ale kto by chciał się przyznać że jest małpą? Na pewno USA jakiś ogłupiający gaz rozpyla z samolotów.
https://www.altair.com.pl/magazines/article?article_id=4258
nie narzekaj
mieliśmy agenta Sikorskiego jako szefa MSZ, a Ty narzekasz ze kolo został wiceszefem i ktoś się opamiętał
mało wazne że wiceszefem został, bo wazniejsze że go wykopali
może naprawde wstajemy z kolan skoro wywalamy obcych agentów
Na jedno info o wywaleniu kreta przypada kilkadziesiąt takich jak dotowanie Mercedesa w Polsce, ładowanie kolejnej kasy na Ukrainę itd. „wstawianie z kolan” to chwyt marketingowy. Troglodyci z PiS oddali właśnie polską politykę energetyczną we władanie Eurokłochozowi w imię „wstawania z kolan”, bo zdaniem troglodytów pisowskich eurokołchoz zadba o suwerenność Polski.
Myślę, że jawny agent odszedł, bo to było przegięcie wizerunkowe. Pracować dla dobra Ameryki trzeba pod głęboką przykrywką, najlepiej jako żydomason grający „ultra polaka katolika”. Środowiska typu KOD/Wyborcza uwiarygodnią ziomali głośno utyskując na ich zaścionkowy katopolaczyzm a polactwo mocherowe będzie szczęśliwe, że ma na kogo zagłosować. Po co tu przesadzać z ostentacją. Za 50 lat gdy od propagandy wygnije mózg ostatniego Polaka będzie można wreszcie introznizować ambasadora USA na króla Polski. Teraz towarzysze powinnni zachować pozory.
Pozdrawiam pisowców. God bless USA, Sława Ukrainu, niech żyje jedność unijna etc. etc.
A czy w sprawie wzmiankowanego złota ukraińskiego coś się zmieniło? Bo pamiętam że dwa lata temu cała historia raczej niezbyt wiarygodnie wygladała, tzn żadnych konkretów które by tę hipotezę potwierdzały. Coś nowego w temacie wiadomo, czy po prostu przyjmujemy że skoro nikt nie zaprzeczył to się wersja 'uprawomocniła’?
PS jak ten czas leci myślałem że to całkiem świeża historia
Ale w czym problem?Przeciez go wyrzucili.Agenci hegemona(tego czy innego)byli i za PRL i za rzadow SLD czy AWSu i za PO wiec sa i teraz-tyle ze teraz korzystajac z okazji(znmiana narracji w USA)agenta wyrzucono czego poprzednio nikt nie robil-to chyba postep?
Tak z innej beczki. Poniekąd.
Wg stanu na dzisiaj, „podstawowe szkoły muzyczne” pozostają sześcioletnie. Rodzice dzieci uczęszczających do tychże szkół, o ile się nic nie zmieni [osobiście defetystą nie jestem i uważam, że i owszem], po szóstej klasie, o ile dziecko nie będzie zainteresowane kontynuacją nauki muzycznej [bo wtedy to inna historia], będą musieli na dwa lata [7 i 8 klasę] przenieść je do „normalnej” podstawówki. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że szkolnictwo muzyczne podlega pod Ministerstwo Kultury, a nie MEN i ktoś zapomniał o konsultacjach międzyresortowych.
Na zebraniu nie brakowało słów, że takie zagranie to chęć likwidacji szkolnictwa muzycznego w PL, bo żeby samorzutnie, nie będąc muzykiem, skazywać dziecko na zmianę szkoły na dwa lata, trzebaby być idiotą, a statystyczni rodzice są nimi dużo rzadziej, niż politycy. Zwyciężył jednak głos rozsądku mówiący, że cała sytuacja to – z grubsza rzecz biorąc – efekt bajzlu i niekompetencji, a nie świadomej destrukcji. W przyszłość patrzymy – nie wchodząc w szczegóły – z optymizmem.
Dlaczego piszę to tutaj? Ktoś [nie pamiętam i nie umiem znaleźć] sformułował przydatne prawo, odmianę brzytwy Ockhama: „Nie tłumaczmy teoriami spiskowymi i agenturalnością tego, co doskonale można wytłumaczyć zwykłą głupotą”.
Tu bym akurat nie demonizował – szkoły muzyczne od lat czterdziestych do 1993 (w niektórych przypadkach do 1996) funkcjonowały w systemie 6+6 lat a ośmioletnie były tylko do 1999.
Poza tym można będzie dziecko przez 2 lata uczyć w PSM II stopnia i przenieść od razu do I kl. liceum.
Ale i tak zgadzam się co do Twojego ostatniego zdania.
Zróbmy sobie mały eksperyment myślowy w imię zasady, że prawda jest inna niż na to wygląda. Być może Pan Grey jest agentem… tyle, że polskim, a nie amerykańskim. Teza śmiała, ale możliwa, a której nikt dotąd nie postawił, więc stawiam Ja 🙂
1. Agentów instaluje się w obcych krajach – tutaj Grey’a instaluje polski wywiad w Ameryce.
2. W celu wtopienia się w szpiegowaną społeczność zmienia się nazwisko na lokalne.
3. Finansuje się ścieżkę kształcenia, załatwia obywatelstwo i instaluje na stanowiskach.
4. Przy takim obrocie sprawy, można wierzyć że polskie służby nie dały ciała wpuszczając obcego, skoro to nasz agent, a Pan Dziedziczak wiedział co mówi.
5. Tłumaczyłoby to niechęć polskich instytucji do publicznego grzebania w życiorysie Pana Grey’a.
Tak mi się nasunęło po tej medialnej nagonce, choć sam w tę tezę nie wierzę 🙂 Czasem warto nie postrzegać, że jako Polska jesteśmy totalnym beztalenciem, które nie potrafi niczego zorganizować. Historia pokazuje, że mieliśmy błyskotliwych polskich agentów. Miłego główkowania.
Eksperyment myślowy pada zanim się go rozpocznie pod pytaniem: po co? Po czorta polski wywiad szpiegowałby MSZ Waszczykowskiego? Jedyną możliwością byłoby że czynił to na zamówienie zewnętrzne przez co trudno mówić o polskim wywiadzie lecz o aferze ze zdradą w tle.
Hola, hola. Mówmy raczej, że teza upada, a nie sam eksperyment i to jeszcze na starcie. Pozwólmy sobie na wyjście poza schematy i nie ucinajmy eksperymentu z powodu „po co”. Takie pytania są jak najbardziej zdrowe i zachęcaj do dalszej pracy myślowej.
Być może odpowiedź jest prosta jak budowa cepa. Skoro to Pan Grey miałby być polskim agentem (ekonomicznym) to być stwierdzono, że większy z niego będzie pożytek jak będzie oficjalnym urzędnikiem MSZu niż agentem. Stąd też Pan Grey przestał być na ten moment (lub na stałe) agentem, a stał się cennym pracownikiem MSZ – wykształconym, biegle władającym językiem obcym, obeznanym ze światem, doświadczonym z kontaktami. Wszystko to przy założeniu, że MSZ i polski wywiad grają do tej samej bramki i ze sobą współpracują, co jest możliwe po likwidacji WSI.
Poza tym jakbym był obcym wywiadem (np. amerykańskim), to instalując swojego agenta w obcym kraju (np. Polsce) zadbałbym, aby nie był tak łatwo identyfikowalny jak to wygląda na papierze. Wytłumaczenie tego faktu może być takie, że jeśli to jest polski agent, to polski wywiad stwierdził, że nie będzie tworzył sam dla siebie historyjki, skoro ten Pan będzie pracował u nas, dla nas, legalnie, oficjalnie nie jako agent. Być może nie docenili dziennikarzy i siły mediów, które na dzisiaj wywarły presję i trzeba było tego naszego agenta, a teraz nieagenta zdjąć z widoku.
Podsumowując, przy założeniu że MSZ współpracuje z polskim wywiadem dokonał się transfer zawodnika z drużyny agenci do drużyny urzędnicy, nie po to aby drużynę urzędnicy inwigilować, ale aby wzmocnić.
Nie widzisz jakoś że MSZ kompromituje się publicznie zatrudniajac Greya jako wiceministra polskich spraw zagranicznych i nie wymagając do tego zrzeczenia się przez niego obywatelstwa amerykańskiego. Podobnie nie łapiesz chyba passusu o Ukrainie która podobnym postępowaniem kompromituje się seryjnie na arenie międzynarodowej potwierdzając wszem i wobec że jest kontrolowanym z Waszyngtonu bantustanem. Będzie to IMO przyczynkiem do podziału tego kraju bo za bantustanem nikt się nie ujmie, po co on komu?
Wydawało mi się, że ustaliłeś na tym forum, że nie atakujemy osób, a ich tezy? W Twoim komentarzu robisz personalną wycieczkę do tego co rozumiem, a czego nie. Nie odniosłeś się w żaden sposób do tezy skręcając w stronę wizerunku Polski. Trzymajmy fason.
Przedstawiłem po prostu alternatywną wersję wydarzeń. Wpis, który poczyniłeś jest zgodny z linią propagowaną przez mass media, co daje przyczynek do poszukiwania innej „prawdy” niż lansowana. Czy to nie jest zbyt proste, aby odkrywać, że ktoś z obywatelstwem amerykańskim i wychowany w Ameryce jest amerykańskim agentem…
Odpowiadając na Twój komentarz. Rozumiem „Ukrainę” i masz rację w tym co piszesz, ale zostawmy ją, nie to było przedmiotem mojej tezy. Rozumiem również to, że wizerunkowo może kiepsko wyglądać polski urzędnik z podwójnym obywatelstwem. Tyle, że to nie konkurs piękności i liczy się skuteczność. Jeśli Pan Grey jest naszym agentem i jest skuteczny na rzecz Polski to MSZ postawiło na osiąganie celów, a nie na „wygląd”. Możemy dyskutować czy to dobrze, ale widocznie cel uświęca środki. Być może nie było innych kandydatów, a gra się takimi zawodnikami jacy są dostępni.
Odnosząc się do konieczności zrzeczenia się obywatelstwa amerykańskiego. W komentarzu wyżej sam wspomniałeś, że to nie świadczy o niczym, poza tym że może stanowić wskazówkę do zadania pytania o lojalności. Jeśli jednak polski wywiad załatwił Panu Grey’owi amerykańskie obywatelstwo i sponsoruje go od lat to nie stwierdzono potrzeby, aby ten Pan zrzekł się obywatelstwa – a nóż jeszcze się przyda.
Myśląc jeszcze o tej sprawie warto wspomnieć o tym, że Pan Grey może być bardziej związany z Polską niż się wydaje:
1. Nie zrzekł się obywatelstwa polskiego.
2. Ma żonę Polkę, co zwiększa prawdopodobieństwo utrzymywania polskich tradycji.
3. Był doradcą w Bumarze (PHO), a nad tym podmiotem kontrolę trzyma polski wywiad.
Traktuję cały ten wywód jako pewne ćwiczenie myślowe, więc spierajmy się z tezami, a nie z tym co kto rozumie, a czego nie. Tak, wizerunkowo wygląda to dwuznacznie, ale nie obala postawionej przez mnie tezy.
P.S. Zapewne zostanę uznany za amerykańskiego agenta, kryjący „wpadkę” Pana Grey’a 🙂 Takie proste etykietki to nie nowość łatwo jest przyczepić tym, którzy myślą inaczej. Zresztą sam coś o tym wiesz, bo byłeś posądzany, że jesteś rosyjskim agentem 🙂
—-
MOD: Okay, sprecyzujmy w takim razie reguły gry co do których powinna panować jasność. Są dwie możliwości. Jeżeli kamieniem obrazy jest samo kolokwialne łapiesz to skłonny jestem się z tego wycofać zastępując to rozumiesz. Jeśli natomiast za wycieczką osobistą uważasz zwrot podobnie nie rozumiesz że to musimy niestety przerwać tę konwersację bo bruderschafta jeszcze nie piliśmy a już dawno przeszedłeś na „ty”.
Jest to co prawda całkowicie zgodne z konwenansami panującymi na tym forum, ale zgodnie z Twoją nadwrażliwością podpada to także pod „wycieczkę osobistą”.
Pod pojęciem „wycieczki osobistej” w tym przypadku rozumiem sytuację, gdy stwierdza się, że ktoś czegoś nie rozumie, gdy się z tym kimś o tym nie rozmawiało. Ja tylko postawiłem tezę, że to polski agent i tyle! Nie rozmawialiśmy czy to wizerunkowo dobrze dla Polski ani czy to przypomina Ukrainę przynajmniej z zewnątrz – a z obiema rzeczami się zgadzam, więc nie mamy tutaj linii sporu, którą wytyczyłeś.
„Ty” to netykieta tutaj panująca, ale również konsekwencja 2N 🙂
@redlinski
Owszem tak robią niektóre państwa. Te które mają własną strategię i plan. III RP takowych nie należy. Tutaj dostosowujemy się tylko do standardów unijnych, wypełniamy zobowiązania sojusznicze itd. „sojusznik” trzyma nas krótko i pomysły by bez jego wiedzy go penetrować są w zasadzie niemożliwe.
PS. w latach 80 propolski odłam w SB zrobił w tajemnicy przed przełożonymi listę Żydów w PRL. Generalnie takie inicjatywy nie mają miejsca albo są działaniami partyzanckimi.
@TJŁ:”A Grygielke oczywiscie odwolali sami Amerykanie, ze wzgledu na zmiane rzadu.”
Też skłaniałbym się ku takiej interpretacji, ale to za wcześnie. Przecież Trump jeszcze nie rządzi.
Najlepsze, że z kumplem komentowaliśmy parę miesięcy temu tą dziwną nominację i wyszło nam że facet jest „na bank” agentem, bo o tym świadczy jego życiorys (szczególnie miejsca pracy). Tylko czyim agentem?? Może to nie takie oczywiste, że jest z CIA. Nie każdy agent z USA jest z CIA (Centrum Informacji Akademickiej:)
Dlaczego powinniśmy zabiegać, aby rządzili nami 100-procentowi Polacy ?
Przecież polscy politycy i tak robią to co musieliby wykonywać obcy agenci.
Poza tym, to ja polskich polityków (tych ze świecznika) osobiście nie znam i z żadnym nigdy nie przeprowadziłem nawet krótkiej rozmowy. Są to dla mnie postacie takie jak inni sławni np. aktorzy, sportowcy czy postacie z bajek.
Ci polscy politycy, nasi rodacy łupią nas jak byśmy byli dla nich zupełnie obcy.
O, to wymaga szerszego wykładu uświadamiającego na który nie bardzo mam czas. Może ktoś uświadomi kolegę?
Zacząłbym tak: od czasów Starego Wisza Kraszewskiego ludzie wykryli szereg zalet pewnego sojuszu poszczególnych plemion żyjących na danym obszarze, zwłaszcza tych które łatwiej mogły się ze sobą porozumieć. Naprzód były to sprawy wspólnych łowów, później wspólnej obrony przed zagrożeniami, jeszcze później specjalizacji w wytwórczości. Wiele z tego przetrwało do dziś w postaci języka, narodu i państwa, przez co większości jednostek danego narodu łatwiej i przyjemniej się po prostu żyje w jego obrębie niż poza. W dziedzinie przywództwa nie wymyślono przez te stulecia tak wiele, poza tym że myśląca grupa żyjąca na danym obszarze wybiera swoich szefów, kacyków czy jak ich nazwiemy, z własnego grona. Przemawia za tym szereg oczywistych przewag, nie tylko znajomość zwyczajów, języka czy problemów, ale przede wszystkim to że los swój wiążą z losem narodu, w odróżnieniu od obcego namiestnika któremu interesy lokalnej populacji zwisać mogą i powiewać.
W rzeczywistości więc nie tyle chodzi o to by „rządzili nami 100% Polacy” ale o to by typy rządzące nie miały żadnej innej loyalności niż do rządzonej społeczności. Jeżeli mają nawet częściową nie są pewni – niech sobie mieszkają i zakładają biznesy ale nie rządzą. Rządzenie powinno być wyłączną domeną tych o niepodzielonej loyalności – do rządzonej społeczności. Paszport (liczba paszportów) może nie być na nic dowodem ale jest całkiem dobrą orientacją o możliwych problemach z dzieloną lojalnością.
„Rządzenie powinno być wyłączną domeną tych o niepodzielonej loyalności – do rządzonej społeczności.”
Dobre. W teorii. Pokaz mi jednego polityka w Polsce, ktory tez w to wierzy, a nie przeklada wlasnej dupy ponad to.
Ta logika moze dzialala za czasow plemion, ale teraz kazdy moze za granice wyjechac i zyc z tego co nakradl. Myslisz, ze nie bedzie on sie tam z innych „rodakow” prosto w twarz szczerze smial?
Ja tej logiki: „jak ma nas okrasc to swoj” nie czaje.
Są plemiona różnej jakości i w zależności od niej wybierają sobie odpowiedniej jakości kacyków. To w sumie wina plemion, a nie kacyków którzy są skutkiem. Proces mądrzenia plemion jest długi i niekoniecznie zbieżny.
Dlaczego mielibyśmy wierzyć polskim politykom skoro oni sami zrzekają się dużej części władzy w Polsce i przekazują ją władzy obcej w Brukseli ?
Od wiary jest KK, od polityków niczego na wiarę przyjmować nie należy.
A powracając do pytania – odpowiedź jest prosta: zaletą lokalnych kacyków jest to że można ich lokalnie usunąć i zdobyć tym szansę na reset. Usunięcie zagranicznego imperium jest znacznie trudniejsze.
@Zennek
Wylewasz dziecko z kąpielą. To jasne, że politycy mogą być skorumpowani, przekupni, zdrajcami itd. w przypadku obcokrajowców mianowanych przez obce imperium mogą zamieniasz na „są z prawdopodobieństwem 100%. Po prostu lepiej nie mieć obcokrajowców w rządzie.
Aby uzmysłowić Ci nonsens Twojego rozumowania podam przykład z wyborem kandydatki na żonę. Załóżmy, że szukający żony nie ufa kobietom. A skoro nie ufa, to wybiera największą zdzirę w mieście. Bo przecież „i tak go zdradzi”. Idiotyzm tego rozumowania jest tak wielki, że aż szkoda z nim polemizować.
Nikt nie wybiera złego człowieka, jeśli o nim wie, że jest zły.
Mam nadzieję, że Waszczykowski i reszta nie wiedzieli, że dają stanowisko amerykańskiemu agentowi.
Czy Donald Tusk jest polskim agentem w Unii Europejskiej ?
Czy Sławomir Nowak i Leszek Balcerowicz są polskimi agentami w ukraińskim rządzie ?
Czy Sławomir Nowak i Leszek Balcerowicz są polskimi agentami w ukraińskim rządzie
Rząd bantustanu jest z definicji rządem przekupnych, za przeproszeniem, k… Jeżeli ktokolwiek ma zainteresowanie w sterowaniu nim wkłada tam po prostu swojego agenta za wyznaczoną cenę, i część. Nie sądzę aby obecny rząd ukraiński w jakikolwiek sposób od tego standardu odbiegał.
Odpowiedź na postawione pytanie brzmi jednak absolutnie NIE… 😀 Z całą pewnością nie są polskimi agentami. Jest wykluczone aby rząd kaczyński był w stanie zdefiniować sensowną polską rację stanu na Ukrainie i stosownie do niej wysłać tam swoich agentów do jej realizacji… O ich robocie dowiedzielibyśmy się gdyby ktoś anonimowo wysadził mauzoleum bandery we Lwowie, na przykład.
Czy Donald Tusk jest polskim agentem w Unii Europejskiej? — weż się w końcu zdecyduj, polskim czy agentem? 😀
Działanie polskiej agentury na Ukrainie mogłoby się objawiać poprzez:
– tanie zakupy przez Polskę aktywów na Ukrainie
– drenaż niedobitków poradzieckiej technologii wojskowej z Ukrainy w celu jej absorpcji przez polską zbrojeniówkę
– polonofilię, polonizację Ukrainy
– zbrojenie się Ukrainy w polski sprzęt (oczywiście dwukrotnie przepłacony)
Jest wykluczone aby rząd kaczyński był w stanie zdefiniować sensowną polską rację stanu na Ukrainie i stosownie do niej wysłać tam swoich agentów do jej realizacji…
Ja mam wrazenie, ze rzad kaczynski w ogole dzierzy tylko zewnetrzne znamiona wladzy, podczas kiedy w rzeczywistosci jest ubezwlasnowolniony przez bardzo rozlegla i wszedobylska agenture miejscowej razwiedki, uplasowana we wszelkich strategicznych miejscach na kazdym mozliwym poziomie. Dzieki tej agenturze razwiedka nie da sie wypchnac z siodla i (na cale szczescie) nie pozwoli rzadowi kaczynskiemu na samodzielne definiowanie „polskiej” racji stanu.
zenek
„Mam nadzieję, że Waszczykowski i reszta nie wiedzieli, że dają stanowisko amerykańskiemu agentowi.”
O naiwności!
ABW nie pozwoli nawet zbliżyć się „obcym” do obiektów i informacji specjalnego znaczenia a co dopiero zbliżyć się do stołka viceministra. Znajomy szeregowy inżynier zajmujący się w telekomie sprzętem na styku ze „służbami” był przez ABW przeskanowany i ocertyfikowany zanim przystąpił do pracy.
Zatem albo pan Grey nie był nam „obcy” i został bezceremonialnie wstrzyknięty (z uwagi na narodowe powszechne postępujące uodpornienie na absurd), albo polska osłona kontrwywiadowcza szwankuje, albo jej raporty politycy mają w nosie, albo wszystko naraz.
Osobiście stawiam na „wszystko naraz”.
Jak się to ma do sytuacji gdzie Polską rządzili królowie z zagranicy?
Jak doskonała ilustracja tej myśli! W czasie gdy inne plemiona w Europie budowały zręby swojej późniejszej potęgi w monarchiach absolutnych, jednemu zachciało się przedwczesnej demokracji która je w ostatecznym rachunku rozłożyła… (a gdy wam honor, wolność, majątki odjęto, wy bolejecie że króla o mil trzysta ścięto…)
Z tego co kojarzę rządzenie polega na tym że ten rządzony jest podległy rządzącemu a wszelkie wątpliwości w temacie są rozstrzygane przez rządzącego. Jakiekolwiek uwagi że władca jest tylko technicznym administratorem i sługą swojego ludu wcześniej ucinano zaraz przy szyi żeby czasem komuś się te urojenia za bardzo żywota nie skrzywiły.
Ale w tej demokracji to się gubię – lud chce być rządzony ale tak żeby rządzący był posłuszny ludowi? schizofrenii się można nabawić. A gdzie tu miejsce na lojalność?
gbur
„Z tego co kojarzę rządzenie polega na tym że ten rządzony jest podległy rządzącemu a wszelkie wątpliwości w temacie są rozstrzygane przez rządzącego.”
W dyktaturze, owszem.
„Jakiekolwiek uwagi że władca jest tylko technicznym administratorem i sługą swojego ludu wcześniej ucinano zaraz przy szyi”
I dziś się ucina. Tylko w kwestiach technicznych poszliśmy z duchem czasu…
„lud chce być rządzony ale tak żeby rządzący był posłuszny ludowi?”
Ma pan na myśli też lud szwajcarski, żeby nie szukać daleko przykładu ?
Zadne odkrycie. Bantustan polski juz od dawna zatrudnia na wysokich stanowiskach obcych agentow. Sikorski, Rostowski… A Grygielke oczywiscie odwolali sami Amerykanie, ze wzgledu na zmiane rzadu. Ciekawe kogo przysle na jego miejsce Trump? Beda jaja jak Sikorskiego, bo jestem bardzo ciekaw jak wtedy Kaczy wytlumaczy te nominacje miejscowym…
@Łoś
„Grygielke oczywiscie odwolali sami Amerykanie” – skąd pewność?
Hipotetycznie – każdy kto miał dobre kwity na Greya, mógł go wykopać.
Motywacje też mogły być różne. Nie tylko zmiana rządu (wątpię by to był powód do robienia aż takiego obciachu)
Jakoś nigdy nie mieliśmy szczęścia do Anglosasów, nic się nie zmieniło. To nieszczęśliwa, nieodwzajemniona miłość.
Prof. Andrzej Nowak materiał z 2015 trochę konserwatyzmu z solidna porcją historii na weekend, można pooglądać przy kominku ze szklaneczką czegoś mocniejszego:
https://www.youtube.com/watch?v=6bwNvki98No
G.F.