Referendum włoskie

Italia na trajektorii opuszczenia strefy euro

Widmo krąży po Europie – widmo końca socjalizmu i skorumpowanych elit tracących w końcu władzę.

zzz
Seminarium Inwestycyjne TwoNuggets 2016

Zanim nowe elity ją zdobędą w nowym rozdaniu kart,   sprzątając pobojowisko po socjalizmie w wydaniu totalitarnym, czeka nas najpewniej dłuższy okres niestabilności i niepokojów, może nawet małej Wiosny Ludów. Historycznie łączył się z tym często  okres większych swobód i płonnych niestety nadziei na ich utrwalenie.  W końcu,  po wielu zmianach koniecznych po to aby rzeczy pozostały  grosso modo niezmienione,  sytuacja wróci do normy w innej odsłonie.

Tego jak ta nowa odsłona Europy będzie dokładnie wyglądała jeszcze nie wiemy.  Jasne jest jednak że jej punktem centralnym będzie rozmontowanie totalitarnego euro imperium  EU  i rozgonienie na cztery wiatry kasty jego ponadnarodowych właścicieli.   Narody imperium mają go dosyć, chcą powrócić do swoich korzeni i do swoich sponiewieranych wartości,   z których Europa wyrosła i do których wrócić musi.  Wszystko to ma również wymiar ekonomiczny i jak każda dziejowa zmiana,  oprócz niebezpieczeństw i pułapek,  oferuje również interesujące  okazje inwestycyjne.

Pierwszym gwoździem do trumny  EU,  a zarazem dogorywującego,  opartego na dolarze  systemu monetarnego świata, był Brexit. Toczącym swój ostatni bój elitom,  Schultzom,   Junckerom i Tuskom  starego porządku,  nie udało się  go,  jak referendum szkockiego,  zamieść pod dywan kreatywnym liczeniem głosów. Brexit miał się nigdy nie zdarzyć, zdaniem propagandy ze strony sprzedajnych mediów. Wszystkie sondaże dawały dużą do umiarkowanej przewagę  zwolennikom pozostania. Jednak skala paniki i jednocześnie wykazanego bezmózgowia elit, takiego jak zapraszenie milionów muzułmanów do Niemiec  przez Merkel dokładnie  w tym samym czasie, spowodowało przelanie się czary. Różnica głosów okazała się zbyt duża aby ważyć się na ich kreatywne liczenie. Brexit  stał się faktem,  UK jest out.

Brexit zaszokował elity i je przeraził.  Widoczne to było wyraźnie  w czasie  wyborów prezydenckich w USA które wygrać miała pupilka establishmentu i Goldmana – Clinton. Establishment stosował tu tę samą  strategię  totalnego zakłamania, negacji  i wirtualnej rzeczywistości co w Brexicie. Tu także Clinton zawsze prowadziła w sondażach. Kontrolowana prasa miała odgórny zakaz pisania o wyczynach  tandemu Clinton & Clinton,  od finansowych po seksualne.   Pisać wolno było tylko o wyczynach Trumpa.   Trump w odpowiedzi zrobił rzecz właściwą – zaczął komunikować się z wyborcami bezpośrednio twitterem.  Pomijając „konferencje prasowe” zmarginalizował nieprzychylne mu media. I to się ludziom podobało!  Zrozumieli skalę kontroli elit na mediami i nad nimi samymi.  Wiarygodność Trumpa jako rebelianta nowego porządku wzmacnia też rzecz trudna do przecenienia.   Nawet jeśli jest kukłą  zastępczą  establishmentu, co niektórzy mogą podejrzewać,  to byłaby pierwsza taka kukła od dekad  nie potrzebująca ich money.  Brexit i Trump zmienili  dynamikę  mającej miejsce transformacji.

A co po Trumpie i Brexicie? Mamy właśnie trzeci gwóźdź do trumny starego systemu – uwerturę do Italeave! Włoskie referendum w sprawach konstytucyjnych ogłoszone zostało dawno temu przez Renziego. Niby wydarzenie peryferyjne a jednak coś. Bez głowy, bo nie podejrzewamy że z przyczyn serca, Renzi nieopatrznie zadeklarował że jeśli referendum nie przejdzie to poda się do dymisji.  Merytorycznie referendum mogło mieć sens.  Ale Renzi fatalnie przestrzelił nie rozumiejąc że referendum nie jest o włoskim senacie.  Że jest o EU i o nim samym,  o sensie dalszego udziału kraju w dysfunkcjonalnej strukturze imperialnej,  o  nonsensie „wspólnej waluty” i o położeniu kresu gangrenie którą ortodoksja ta powoduje.   Być może gdyby występował na wiecach we flagach Italii podkreślając czysto włoskie sprawy lokalne wynik referendum byłby inny.   Ale ludzie durniami nie są.    Fotografowanie się na tle flag unijnych stanowiło mega blunder,  podobny jak dla niektórych polityków ze wschodu identyfikowanie się z sierpem i młotem.  Ludzie mają dość EU i dość starego porządku,  niezależnie od tego czy stoi za nim Renzi czy kto inny.

Referendum nie przeszło.  Renzi ogłosił już że zgodnie z zapowiedzią poda się do dymisji,  co niewątpliwie dobrze o nim świadczy.   Odspawywania od koryta w sensie polskim wymagać raczej nie będzie.   I wprawdzie Italia pełna jest ekspertów,  jak M. Andreotti,  gotowych na sygnał z Brukseli w mig sformować rząd „ekspertów”  nie potrzebujący żadnych wyborów,   to prędzej czy później do wyborów dojść musi.   A to oznacza  Ruch 5 Gwiazdek przy władzy i w konsekwencji realne szanse na wyjście Włoch z euro.  To jednak czy Włochy selektywnie opuścić mogą strefę euro bez rozwalenia przy tym podstaw EU jest mocno dyskusyjne.

Oczywiście rozmaici Saryusze imperium będą w obronie swoich apanaży zaklinać się do końca że wszystko jest w najlepszym porządku, że strefa euro bez Włoch dalej ma sens i że EU bez Italii nawet będzie kwitła jak nigdy dotąd. Prawda jest jednak nieubłagana – bez Włoch z ich dwu bilionową gospodarką blok EU nie ma po prostu wiele sensu.

A jeżeli ktoś miałby jeszcze co do tego wątpliwości to po Italeave mamy jeszcze w rezerwie gwóźdź numer cztery – wybory we Francji w maju 2017 i  coraz bardziej prawdopodobny  Frexit.   Na to wskazują przynajmniej polityczne fusy i wzbierający bunt mas przeciwko elitom także nad Sekwaną.  Tak jest, Francja, dotychczasowy filar EU, też prędzej czy później wyjdzie ze strefy euro. Uczyni to w dodatku niezależnie od tego kogo z dwóch rysujących się już kandydatów Francuzi wybiorą w maju: Marine le Pen z Front National czy jej konserwatywnego przeciwnika Fillona.

Z  Italią i Francją na wylocie i ze strefą euro skurczoną do Niemiec blok EU w swoim obecnym kształcie jest skończony.    W tej sytuacji wrześniowe wybory Angeli w Niemczech mogą okazać się  już tylko formalnością.  Jeśli okażą się też gwoździem do trumny to najprędzej  teutońskich ambicji przewodzenia Europie.  Kolejny wybór Angeli utwierdzi  jedynie przekonanie Europejczyków że Niemcom, nie po raz pierwszy  w historii Europy,  w krytycznym momencie dziejowym brakuje  piątej klepki.

Kraj,  zamiast powrócić do swojej ulubionej DMarki,  odgwizdać koniec poronionego eksperymentu z  euro i przyznać się do wariactwa masowego zapraszania połowy Afryki,  trwać będzie fatalistycznie w  rozpadającej się unii do końca. Swoją czwartą kadencję Merkel spędzi na przerabianiu Niemiec w kalifat brandenburski,  występując na wiecach w nihabie. Piątej kadencji Merkel już nie będzie – szaria przejmie stery rządów w Berlinie.

 

 

.

114 thoughts on “Referendum włoskie

  1. Witajcie,

    W kwestii technicznej, czy jest możliwość dodania sortowania wiadomości według daty publikacji?
    Obecny system jest dla mnie nieczytelny, gdyż odpowiedzi na posty są publikowane pod wiadomościami do których się odnoszą i nie jestem w stanie prosto zweryfikować czy daną wiadomość czytałem czy nie, muszę w praktyce przy każdym wejściu na stronę przeglądać wątek od początku.

    1. Yeah, zmieniłem to na próbę ale nie jestem pewien co powie na to większość… 😉 Mamy w końcu demokrację…

    2. @Kant

      Korzystaj z czytnika RSS. Zawsze będziesz wiedział co nie przeczytałeś.
      Przeglądanie komentarzy jeden po drugim jest raczej męczące:)

  2. Wobec takiego rozwoju sytuacji w Italii, czy aby na pewno ma biznesowy sens kupowanie od nich Pekao SA? Może za chwilę całe Unicredito będzie do kupienia po okazyjnej cenie – pewnie za duże by upaść ale może w sam raz by tanio opchnąć.

    1. „Wobec takiego rozwoju sytuacji w Italii, czy aby na pewno ma biznesowy sens kupowanie od nich Pekao SA?” -Transakcji dokonują dwie strony, widocznie dla włochów ma;-)

  3. Wymyśl lepiej jakiś kawał w stylu przychodzi baba z wiadrem srebra do kantoru …

    1. Wymyśl lepiej jakiś kawał w stylu przychodzi baba z wiadrem srebra do kantoru
      i dealer mówi: chetnie to skupimy po dobrej cenie… 😀

  4. Na ten moment tzw. „BREXIT” ,że użyję nowomowy jest”faktem medialnym”. „Lud” zagłosował ,parlament UK może ,ale nie musi zastosować się do wyniku głosowania, JKM Elżbieta II może mieć inne zdanie itd. O ile się orientuję , do stosownych władz UE nie wpłynął wniosek UK o wystąpienie ze struktur. Może kiedyś wpłynie, tylko kiedy ?

    1. My juz jakis czas temu napisalismy, ze zeby sie nie denerwowac, nalezy przeczekac w srebrze. Moze przebitki takiej nie bedzie, jak na zlocie, ale za to stres mniejszy 😉

      1. Może dla Łosia, ale dla mnie kilo złota to 65-70 kg srebra – gdzie to trzymać i jak przenosić? Mnożymy przez dziesięć i srebra wychodzi ponad pół tony. Towar mało płynny 🙂

        1. Srebro jest doskonałym medium spekulacyjnym – podkreślam to od dawna. Przy odrobinie wiedzy i odrobinie szczęścia tu można naprawdę nieźle zarobić!! Ani też jest tak unikalne jak by inni chcieli to przedstawiać. Wystarczy zerknąć na grafik palladu w tym roku…

          Niestety, prawda jest taka że większość „inwestorów” w srebro, naczytawszy się rozmaitych nonsensów promotorskich, nie chce wcale zarobić. Chodzi im, z tego co widzę, głównie o rodzaj balsamu dla duszy jaki stanowi trzymanie fizycznego srebra, w metafizycznym oczekiwaniu na mistyczne 1:15 ze złotem oraz na kompletny pad papierowego pieniądza którego może wtedy zastąpić.

          Czy do tego kiedykolwiek dojdzie? Niczego oczywiście w inwestowaniu nie da się całkowicie wykluczyć… z wyjątkiem może tego że trzymający srebro inwestorzy kiedykolwiek się go pozbędą realizując z zyskiem swoją inwestycję i przechodząc do innej… 😉

          1. Tu nie chodzi o inwestowanie, tylko o przechowanie kapitalu w czasach kiedy panstwa wyrzekaja sie przez siebie drukowanych banknotow, a policja gania po domach w poszukiwaniu zlota. Co z tego, ze zloto bedzie warte duzo wiecej, skoro za jego posiadanie bedzie grozil wieloletni pierdel w najlepszym razie. Nie lepiej przeczekac w srebrze?

          2. @cynik9:”Srebro jest doskonałym medium spekulacyjnym”

            Nie wiem czy tak samo myślą dzisiaj Hindusi, którym zajumano papierki.
            Może jednak doszli do wniosku, że zamiast gotówki trzeba było przechowywać (spekulacyjne:) srebro. To jest przykład, w którym nic nie padło (system walutowy działa) a może lepiej było mieć „coś wartościowego” zamiast gotówki.

          3. @HeS
            Zeby bylo smieszniej, to srebro jako takie (tj. metaliczne, w odroznieniu od papierowego) kompletnie do spekulacji sie nie nadaje. Wlasnie dlatego, ze kazde wejscie/wyjscie koszuje marze plus VAT i ze trzeba by z tymi ciezkimi wiaderkami latac po kantorach 😉

          4. Zgadza się… Wiele natomiast metali przemysłowych świetnie nadaje się do złożenia w magazynie i na spokojne czekanie na nadchodzący koniec świata… Osobiście preferowałbym rurki miedziane d=15… 😉

          5. W takim razie proponuję sposób na ominięcie wad inwestowania z VAT. Wystarczy cierpliwie zbierać grosz do grosza. Jak się uzbiera równowartość 100 zł to taki worek waży około 17 kg doskonałego mosiądzu. Wartość tak uzbieranego grosza, w czasie, rośnie pomimo inflacji w odróżnieniu do spadku wartości papierowej złotówki. Ot paradoks, za banknot 100 złotowy kiedyś kupię mniej niż za te grosiki w bilonie. Trzeba tylko odsiać nowe grosze z powlekanej stali, bo prezes Belka jakiś czas temu się połapał, że w skupie złomu bilon jest więcej wart niż w nominale. Wystarczy odkładać stówę miesięcznie, co po roku daje 200 kg po 30stu to z 6 ton. (W dodatku idealnie nadaje się na balast w jachcie, problem z przechowaniem rozwiązany.) W dzisiejszych cenach to 84 tys. zł z zainwestowanych 34 tyś. Po co mi OFE? ;-D Chyba, że w międzyczasie zaliczymy epizod z aluminiową, pięciozłotówką z rybakiem. To nie szkodzi bo bilon automatycznie znowu stanie się legalnym surowcem.

            Z bardziej płynnych inwestycji polecam whisky, taka 18 letnia Yamazaki, kilka lat temu kosztowała 50 euro a dziś ze 20 razy więcej.

            G.F.

        2. Gestosc srebra wynosi 10.5 kg/ litr. A to jest ca. 20 kPLN. Wiaderko to 200 kPLN. na prawde nie masz gdzie postawic wiaderka ze srebrem? Chetnie udostepnie swoja piwniczke 😉

          1. @TJŁ:”Gestosc srebra wynosi 10.5 kg/ litr. ”

            Właśnie. Niektórym się wydaje, że ludziska przechowują w domach po 500 tys.PLN i w związku z powyższym muszą mieć magazyny. Napisałem o Indiach, bo pewnie dla przeciętnego Hindusa 1 kg srebra, które może upchnąć gdziekolwiek to całkiem spora kwota.
            Na ZeroHedge ktoś popełnił wpis, że w Indiach zaczynają łazić po domach i konfiskować złoto. Zaskoczyło mnie, że dla nich limity posiadania (legalnego?) złota są dosyć wysokie (500 g/mężatkę, 250g/pannę i 100 g/mężczyznę). Czy nie mamy czasem do czynienie z dyskryminacja mężczyzn (i panien:).

          2. Aż się prosi o małą teorię spiskową.

            Indyjskie kobiety mają 23 tys. ton złota w biżuterii, to stanowi 11% całych zasobów światowego fizycznego złota. Mają go więcej niż oficjalne rezerwy kilku największych Banków Centralnych razem wziętych. Jeśli ktoś na poważnie chce z dolara przejść na SDR i zwiększć w koszyku wagę złota, to jedyne fizyczne złoto w dużych ilościach jest dostępne u zacofanych, biednych Hindusów. Jeśli hegemon cykał po kilkadziesiąt / kilkaset ton z każdego podbitego państwa, włącznie z gołą jak święty turecki Ukrainą, to teraz ktoś pojechał grubo.

            Jak już mam pokusić się o teorię spiskową godną ZeroHedge, to postawiłbym taką tezę:

            Jeśli ktoś zdecydował się na tak ryzykowną i nieprzygotowaną operację, jak rząd Indii, i to pod płaszczykiem walki z szarą strefą i lichwą, z premedytacją mieląc większość oszczędności obywateli w pieniądzu papierowym, ryzykując zamieszki w populacji milarda ludzi, i załamanie kursu rupii, to musiał mieć jakiś inny niż oficjalny cel.

            Jako niepoprawny goldbug twierdzę, że zrobił to by pozbawieni pieniędzy obywatele musieli wyzbywać się rodowego fizycznego złota na wielką skalę. Nie można ludziom było wyczyścić kont bankowych, bo takich nie posiadają, a walka z gotówką w tym wypadku nie ma sensu z banalnego braku prądu do kas fiskalnych i terminali POS na polach ryżowych i slamsach.

            Koniec jest bliski! ;-D

            Pytanie: ile i w jakim czasie uda się wyciągnąć złota od Hindusów?

            G.F.

  5. Istnieje bardzo stara przepowiednia która mówi:

    „W Polsce rosnąć będą pomarańcze. Polska graniczyć będzie z Chinami, a niemców zostanie się tyle co pod jednym dębem obiad zjedzą.”

    I wiecie co….do tego nie jest potrzebna żadna wojna. Chińczycy już osiedlają Syberię, w Polsce klimat coraz cieplejszy, a Makrela w DDR niszczy pulę genową „swojego” narodu.

    1. Nie wiem czy będzie się z czego cieszyć jak zobaczymy jaka pula genowa nam została, po tym jak jej połowa odpłynęła do UK… 😀

  6. Jest sobie taki blog ekonomiczny, którego autor zszedł na….nie na psy. Gorzej. Na reklamowanie lokat. Na tym blogu czytam:

    „Prawdopodobnie oznacza to przyspieszone wybory we Włoszech, a ochotę na przejęcie władzy ma populistyczny, antyeuropejski Ruch Pięciu Gwiazd”

    i zastanawiam się jak trzeba intelektualnie upaść aby wypisywać takie brednie. Wszak ruchy określane mianem „antyeuropejskich i populistycznych” są 1) za powstrzymywaniem oszalałego importu Afrykanów (cel: zniszczenie cywilizacji europejskiej). 2) przeciwko konfrontacji wojennej (cel ten sam).

    1. Ludzie są durni i nic z tym nie zrobisz. Słuchają i bezmyślnie powtarzają narrację zasłyszaną w mendiach o złycha populistach, rasistach, ksenofobach i faszystach.

      Pamiętam jak przed ostatnimi wyborami moja koleżanka, nauczycielka w szkole podstawowej, pani mgr. z kredytem frankowym, zapytała mnie dlaczego mam zamiar głosować na Korwina, prezecież to populista i demagog 🙂
      Później w dogrywce głosowała na Dudę, więc ją zapytałem dlaczego głosuje na populistę, co pieniądze chce rozdawać. No to dowiedziałem się, że 500+ to nie żadna kiełbasa wyborcza, a próba obniżenia podatków i zmniejszenia biórokracji już tak, bo to nierealne, bo wtedy tysące osób straciłoby państwowe posady i wogóle krach gospodarczy, bo wpływy z podatków byłyby mniejsze i nie byłoby np. na wojsko i wtedy jak Putin napadnie, to….
      Dodam jeszcze, że takim ludziom się wydaje, że PIT to podstawa budżetu, a VAT i akcyza to jakieś pomijalne sprawy.
      Na proste pytanie czy taki nauczyciel jak ona płaci poadtki, czy z nich żyje odpowiedziała, że płaci podatki. Minę miała przy tym dziwną jakby conajmniej zadał pytanie z fizyki kwantowej.

      1. Pan Krzysztof

        „Na proste pytanie czy taki nauczyciel jak ona płaci poadtki, czy z nich żyje odpowiedziała, że płaci podatki. „

        No właśnie… kogo za ten stan umysłu winić ?
        Piękny przykład, dlaczego to kontrola nad MEN stojącego na straży tego, co w PL młodym ludziom wkłada się do głowy (tak w placówkach publicznych jak i niepublicznych) jest tak ważna dla każdej kolejnej ekipy wychowanej na wynalazku Karty Nauczyciela i dobrodziejstw, jakie niesie.

        Tak z ciekawości: pouczył pan koleżankę – nauczycielkę, jak faktycznie mają się sprawy ?

        Znajoma nauczycielka wychowania przedszkolnego zagadnięta o sens i niuanse „ubezpieczenia” w ZUS pracodawca versus pracownik, skwitowała krótko: „no ktoś płacić przecież musi„. I tyle. Innym razem zapytana „na kogo zagłosuje” (już po opublikowaniu rewelacji z nagrań kelnerów) odparła: „wiadomo, na PO”. Dlaczego? „no tak jakoś WSZYSCY głosują…” – usłyszałem.

  7. Swoją drogą, to ciekawe skąd ten zbiorowy brak piątej klepki u Niemców się bierze? Za każdym razem kiedy „mikroekonomicznie” kontaktuję się z konkretnymi pojedynczymi Niemcami to są to wyjątkowo racjonalni ludzie. Albo mam szczęście, albo to populacja imigrantów jest już tak duża, że przeważa w wyborach.

  8. Problemem zasadniczym jest to, że „lud” może i zaczął coś podejrzewać, ale w 80% (według psychologów społecznych) nie wie do czego powinien dążyć. 80% ludzi ma niesprecyzowane poglądy, nie wie co jest lepsze, a co gorsze dla nich i dla ich wspólnot. Oczekuje (p)odpowiedzi od autorytetów jak zyć, ale nie jest w stanie odróżnić autorytetów prawdziwych od fałszywych. Dlatego, jeśli za obecnymi zmianami nie stoją nowe, zdeterminowane elity, które wiedzą czego chcą i poprowadzą społeczeństwa w innym (lepszym) kierunku, to te zmiany, które się dzieją nie przyniosą żadnych konkretnych owoców..

  9. Sceptyzm co do dollara jako waluty swiatowej polaczony z niechecia do EU (wspolnej waluty) jest dwoma wzajemnie sprzecznymi kierunkami, jesli lezy nam na sercu rehabilitacja Europy. Po ew. rozpadzie EU, pewne panstwa moga zyskac, inne stracic, jednak jako calosc, zejdzie Europa na psy.Nie nalezu zapominac, ze EU powstalo jako na wpol, konkurencja dla USA.
    IL.

    1. jednak jako calosc, zejdzie Europa na psy.

      Obawiam się że mając Tuska, Bieńkowską, Junckera i Schulza dalsze zejście na psy graniczy z fizyczną niemożliwością… 😉

      1. Obawiam się że mając Tuska, Bieńkowską, Junckera i Schulza dalsze zejście na psy graniczy z fizyczną niemożliwością… 😉
        A ja się obawiam, że można. W kocu jakby nam sie trafił taki wariat kim ir sen czy pol pot to zatęsknilibyśmy za tymi powyżej.

  10. Historycznie łączył się z tym często okres większych swobód i płonnych niestety nadziei na ich utrwalenie.
    Jakie to nadchodzące swobody cyniku widzisz w UK, US i PL a jakich się spodziewasz u Italii czy Francji? Przecież na pierwszy rzut oka widać, że to idzie a w zasadzie pędzi w stronę: wszystko w państwie, nic bez państwa, nic przeciwko państwu.
    Swoja drogą to od dawna podejrzewam Jarka, że nazwa jego partii flirtuje z jednym z lepszych zdań wypowiedzianych przez Adolfa: Mnie w ogóle nie interesuje prawo mnie interesuje wyłącznie sprawiedliwość.

    1. Dobry punkt, więc chyba muszę sformułować to bardziej precyzyjnie. Przykręcanie śruby przez obecne reżimy, którego jesteśmy świadkami od pewnego czasu, może jeszcze przez pewien czas się nasilać. Nie jest to jednak trajektoria liniowa prowadząca prosto do transformacji EU w 28 reżimów z których każdy jest bardziej zamordystyczny niż imperium. Gdzieś po drodze przewiduję zawał i zawirowania w wielu miejscach, może nie typu Bośni czy rewolucji francuskiej ale i może nie tak daleko. Nowy układ wyłoni się z chaosu, nie na skutek uporządkowanego rozkładu centrali na części składowe. Wyłaniające się z chaosu organizmy niekoniecznie musza być całkowicie totalitarne w każdym aspekcie, na modłę sowiecką, raczej być może coś na kształt Białorusi Łukaszenki, Chin pod Xi czy Chile za Pinocheta.  

      1. ciekawe, ale skad brać materiał do jakichkolwiek wniosków?
        Wydaje mi się że nie czas teraz na wolności obywatelskie – jeśli władzę wezma w ręce rzesze niezadowolonych, biednych i gotowych na wszystko obywateli podburzonych przez nowych liderow gotowych brać sprawiedliwość w swoje ręce to trzeba raczej zabunkrować co się da i liczyć na przetrwanie

  11. Tu jest całkiem świeża zajawka z FAZ: https://www.wsws.org/de/articles/2016/11/29/nukl-n29.html
    A kto bogatemu zabroni ?
    Są też gotowe bomby na terenie Niemiec:
    https://regionalbraunschweig.de/die-atombomben-in-deutschland-sollen-modernisiert-werden/
    „Meinungsumfragen” mogą się zmienić o 180 stopni, jeśli ruszy odpowiednia propaganda. Moim zdaniem usamodzielnienie się Niemiec i ich wyjście ze struktur UE, a w następnym kroku rozluźnienie powiązań z NATO, a zbliżenie z Rosją może wywołać układ sił, z którym USA będą mieć spore problemy. Ale trzeba zaznaczyć, że Trump jest nieobliczalny. W żadnym ze scenariuszy nie widzę korzyści dla Polski. A przy zdolnościach Waszczykowskiego i zakładając, że Macierewicz jest potrzebny Ruskim, żeby zaogniać stosunki z nimi, myślę że najlepszym wyjściem to emigracja do Australii lub Nowej Zelandii.

    1. Beznadziejne są te linki które podajesz. Linków z socjalistycznej międzynarodówki nie bardzo nawet wypada tutaj podawać… 😉 a już na pewno brać je na poważnie. Z kolei drugi link jest z północnoniemieckiego lokalnego brukowca typu Faktu. C’mmon {knecht}, szlachectwo zobowiązuje, odszukaj przynajmniej FAZ jeśli chcesz się już na sentymenty pro-atomowe powoływać.

      1. O kurde. Faktycznie wkleiłem nie to co trzeba. Sorry.
        PawelW podał linka do właściwego artykułu.

  12. Ja osobiście nie cieszyłbym się zbytnio z rozpadu UE jak i końca Euro. Jednym z niepisanych celów UE było zintegrowanie Niemiec z resztą Europy, patrzenie im na ręce i pełna transparentność ich polityki. W momencie, gdy Niemcy „wybiją” się na niepodległość przy pomocy AfD, zbuntowanych frakcji CDU/CSU i być może innych ruchów politycznych, dowiemy się co oznacza destabilizacja Europy. Ruchy, które wymieniłem wyżej wyraźnie są za zacieśnieniem współpracy gospodarczej z Rosją według motta: „nasze technologie i kapitał, a Wasze surowce i siła robocza”. Jednocześnie wobec deklaracji Trumpa, że nie zamierza angażować siły militarnej USA do obrony państw europejskich nie inwestujących, w ich mniemaniu dostatecznie wysoko w zbrojenia, słychać już głosy poważnych polityków niemieckich, że należy rozpocząć prace nad niemiecką bronią atomową. Potencjał finansowy i technologiczny Niemców pozwoli im na to w stosunkowo krótkim czasie. Jeśli Niemcy będą mogły sobie same ustalać reguły wymiany gospodarczej bilateralnie z poszczególnymi państwami europejskimi to kraje takie jak Polska, czy inne biedaki z obecnej UE będą na straconej pozycji. Możliwości presji i szantażu ekonomicznego będą niewspółmiernie większe niż teraz, gdy Niemcy muszą przestrzegać postanowień PE i stosować się do czasem durnych przepisów unijnych.

    1. Chętnie bym link do tych „głosów powaznych polityków” za atomem obejrzał… Może to być niezła bomba!

      1. @cynik9
        Niemcy, podobnie jak Japonia – są w zasadzie wirtualnym mocarstwem jądrowym.
        Kwestia uzbrojenia się, to rok-dwa lata od podjęcia decyzji, w Japonii może krócej.
        Zwłaszcza Japonia, która siedzi na tonach gotowego surowca a w odróżnieniu od Niemiec, ma jeszcze aktualne doświadczenie lotniczo-kosmiczne. Do poziomu brytjskiego, czy francuskiego – od razu nie dojdą, ale „Izraelami/Pakistanami” Europy w tym zakresie mogą stać się na żądanie

    2. @knecht:”są za zacieśnieniem współpracy gospodarczej z Rosją ”

      Dlatego Polska zacieśnia współpracę z USA i też zaczyna się zbroić.
      Wobec (starej, dobrze nam znanej) groźby sojuszu Rosja-Niemcy znasz jakąś inną opcję niż sojusz z Ameryką? Ja nie widzę.

      1. Wobec realnego sojuszu USA z Niemcami (w zasadzie ich oligarchii oraz elit, bo Amerykanie i Niemcy mają na to zerowy wpływ) Polska
        – gospodarczo integruje się z Niemcami jako junior partner z Mitteleuropy.
        – militarnie podlega USA

        To są obiektywne fakty. Tworzony jest blok państw integrujących się w rządzie światowym (w którym są min. USA, Niemcy, Polska poprzez UE/NATO/CETA) przycisnął do kapitulacji Rosję i Chiny. Przeciętne umysły (żeby nie powiedzieć ćwierćinteligenci) poddają się kretyńskiej propagandzie o „sojuszu niemiecko rosyjskim”. No bo przecież dla włądzy nic prostszego niż odwołać się do szczątkowego rozumienia historii przez lokalnych ćwierćinteligentów. Trochę uproszczeń, trochę fobii i Polak chodzi jak zegarek.

        Niestety słąbizna intelektualna tej narracji nie kończy się na błędnej diagnozie sytuacji. Oni podają jeszcze rozwiązanie: sojusz z USA. Tak jaby USA za friko chciały bronić Polski. Zapewne z altruistycznej miłości do Pięknego i Dumnego Narodu Polskiego. Doradzałbym otrzeźwienie. USA będą pakować się do Polski widząc szanse na zwycięstwo, na dominację, na zaczepną wojnę z Rosją. W innym wypadku wyniosą się stąd, a POlacy zostaną z ręką w nocniku. To dlatego Polska zbroi się w broń nadającą się jedynie do błyskawicznego ataku (rakiety powietrze-ziemia dalkiego zasięgu podczepiane pod F16).

        1. Dzięki za nazwanie mnie ćwierćtinteligentem.
          Jeśli chodzi o realność współpracy Niemiecko – Rosyjskiej, to nigdzie nie napisałem, że chodzi o współpracę wojskową.
          Natomiast zapraszam do poczytania sobie programu AfD: https://www.alternativefuer.de/wp-content/uploads/sites/7/2016/05/2016-06-27_afd-grundsatzprogramm_web-version.pdf
          Rozdział IV o Polityce zagranicznej i bezpieczeństwie.
          Jest tam opisana ich wizja Bundeswehry, reform NATO (przeciw Armii Europejskiej) oraz kilka dyplomatycznych zdań na temat stosunku do Rosji.
          AfD będzie trzecią siłą w Bundestagu. W tej chwili Niemcy są krajem, który najwięcej traci na sankcjach przeciw Rosji. Być może przy pomocy Nordstreamów trochę redukują te straty (jako Państwo). Jednakże straty są odczuwalne dla niemieckiej gospodarki, a co za tym idzie wpływają na bezrobocie i zwiększają niezadowolenie z polityki Merkel i jej rządu. Tutaj odpowiedni link: https://deutsche-wirtschafts-nachrichten.de/2015/07/23/deutsche-exporte-nach-russland-brechen-um-34-prozent-ein/ .

          1. To nie było do Ciebie. W Polsce utarło się przekonanie (jest już masowe), że jakakolwiek współpraca z Rosją oznacza coś w stylu sztamy, sojuszu, zdrady itp. Niemcy kupują rosyjski gaz – aj waj, kolaborują, to jest sojuuuusz i libentrop mołotow. Pal sześć wplecienie Niemiec w układy z USA, pal sześć politykę Niemiec. Liczy się fobia bazująca na powierzchownie znanej historii.
            Efekt jest taki, że zasmarkani ze strachu Polacy popierają teraz najgorsze globalistyczne ścierwo i najbardziej konfrontacyjną politykę, bo szykują się do wojny która już była 300 lat temu. Ta będzie inna.


            MOD: {franek}, też jeździsz po bandzie tutaj… Ideę z którą się nie zgadzasz można odsądzić od czci i wiary, ale aluzje typu „trzeba być idiotą aby ideę XYZ w ogóle wysunąć..” nie należą do szczytów finezji, o dobrym smaku już nie wspomnę.

        2. @franek:”Wobec realnego sojuszu USA z Niemcami ”

          A toś mnie rozbawił. To tak jakbyś tłumaczył że w latach ’80 mieliśmy „realny sojusz” z ZSRR.
          A myśmy chcieli tego sojuszu? IDENTYCZNA jest dzisiejsza relacja Niemcy-USA. Niemcy są „w sojuszu”, którego nie chcą (ale muszom:). I to się zmieni błyskawicznie jak tylko USA wystarczająco osłabną.

          1. się zmieni błyskawicznie jak tylko USA wystarczająco osłabną.

            Obawiam się że są to bezpodstawne fantazje… 😉 Zaprzecza im 70 lat historii która wskazuje że strategicznym celem hegemona i jego NATO jest i pozostaje, jak to ktoś celnie powiedział, „trzymać Europę IN, ruskich OUT, a Niemców DOWN”. Nic się w tym nie zmieni, Trump nie Trump, ta czy inna administracja. Zmiany mogą być owszem, lokalne, typu tego czy innego „resetu”. Hegemon w dającej się przewidzieć przyszłości się od Europy nie odczepi, niestety… , nawet jeśli cały układ monetarny świata sterować będzie w kierunku bardziej multilateralnym a dominacja hegemona będzie spadała w wartościach relatywnych.

          2. “trzymać Europę IN, ruskich OUT, a Niemców DOWN”

            Wielokrotnie optowałeś cyniku za neutralnością PL co przy słabości naszego państwa jest dla mnie czystym political fiction. Czy to właśnie w strategii US: ruscy out, niemiaszki down widzisz tę szansę na neutralność? Jak na razie niemiaszki zaorali nas gospodarczo i propagandowo a ruscy wybrali nas sobie na pierwszą salwę jak zacznie robić się naprawdę ciepło.

          3. To stałe mękolenie polskie w temacie: czym słaby bo głupi czy odwrotnie… 😉

            ruscy wybrali nas sobie na pierwszą salwę
            —- Jak można tak jaskrawo zniekształcać rzeczywistość, robiąc w dodatku z siebie ofiarę przemysłu gumowego? Ruscy „wybrali”? Pewnie, jak śmieli rozmieścić swoje granice tak blisko Redzikowa.

          4. To stałe mękolenie polskie w temacie

            Cyniku wyobraźnia Cię zawodzi. Pytanie zadałem w tonie równie rubasznym jak twój. Kto jest ofiarą przemysłu gumowego nie wiem ale wiem, ze ruscy na pierwszą salwę wybrali nas jakieś 60 lat temu i tego się trzymają.

          5. Naprawdę nie ma nic co się zmieniło od tych 60 lat? Żadnych zmian nie zauważasz? Jak na przykład padu komunizmu na całej linii ćwierć wieku temu? Skoro nas ruscy wybrali „na salwę” 60 lat temu to po co stąd wychodzili? Siebie też wybrali na tę salwę i po niewczasie się zorientowali że to niebezpieczne? Jak nas wybrali na tę salwę 60 lat temu i przez te 60 lat salwy nie było to teraz po dodaniu Redzikowa salwa będzie bardziej czy mniej prawdopodobna?

            W Niemczech też nie widzisz żadnych zmian od tych 60 lat? Nadal ten korytarz i Danzig? Nadal rewanżyzm i Drang nach Osten?

          6. „A toś mnie rozbawił.”

            Sytuację USA-Niemcy prędzej można określić mianem sojuszu niż układ Rosja-Niemcy. Tak czy wak w obecnje sytuacji geopolitycznej wojna z USA oznacza wojnę z Niemcami i odwrotnie. Sankcje wprowadzane przez USA wprowadzają również Niemcy. itd.

          7. @franek:”Sytuację USA-Niemcy prędzej można określić mianem sojuszu …”

            Ależ oczywiście. Dokładnie tak samo jak relacje PRL-ZSRR można było określić mianem sojuszu. Ale wiemy co się stało jak ZSRR się rozleciał. I w/g mnie będzie tak samo jak USA się „rozleci”, tzn. utraci swój dominujący wpływ na (nie tylko) Niemcy.

      2. Dodam jeszcze, że

        1) GDYBY doszło do sojuszu Niemiec i Rosji (w co wątpię), to obszar Polski byłby dla amerykańskich wojsk pułapką. Linie zaopatrzeniowe do Polski byłyby zależne od Niemiec i Rosji. Ta koncepcja wali się na całej linii. Świadczy o bezmózgowiu fantastów lansujących ją.

        2) sojusz z odległym sojusznikiem jest tzw. „sojuszem egzotycznym”. Po taaaakich doświadczeniach jak wrzesień 39 promowanie sojuszy egzotycznych jest głupotą albo krecią robotą.

        3) „sojusze” Polski to tak naprawdę układy wasalne w nowomowie. Oglądanie TV i czytanie poważnych gazet niszczy mózg, ponieważ w reżimowych mediach kłamstwo o sojuszu jest ciągle powtarzane i przechodzi do podświadomości.

        4) powtórzę to jeszcze raz: trwa integracja świata pod rządem światowym i Polska wchodząc w rzekome „sojusze” sama sobie kręci pętlę na szyję.
        tzw. armia europejska to nie armia przeciw USA, ale dalsza likwidacja państw narodowych w Europie w celu ich późniejszego scalenia z Ameryką.
        Już po zachowaniu UE widać, że Europa jest bardziej amerykańska od USA i poucza Trumpa aby nie był za miękki w walce o dominację amerykańską.

        1. @franek:”promowanie sojuszy egzotycznych jest głupotą albo krecią robotą.”

          Nie krytykuj (bo to łatwizna;) tylko pokaż REALNĄ alternatywę, w której nie stajemy się całkowitym wasalem sąsiadów. Ja się mniej boję bycia wasalem dalekiego kraju (który do tego słabnie) niż zostania wasalem kraju(ów), które mogą bezpośrednio interweniować siłowo. A bliska historia pokazuje jak takie interwencje są groźne i nie myślę tylko o interwencjach ZSRR na swoje kraje satelickie ale także o interwencjach krajów Zachodu w różnych częściach świata.

          1. pokaż REALNĄ alternatywę, —- Polska przedwojenna.

            Krytykowana z prawa i z lewa, niedorozwinięta, pół faszystowska — chyba się jednak nie będziesz spierał że była wasalem sąsiadów. Zauważ że riposta „i wiemy czym się to skończyło” byłaby taniochą… 😉

            Zauważ też że jeżeli ktoś ma mentalność wasala i chce nim być to jest odwrotnie niż to przedstawiasz – jeżeli zaoceaniczny hegemon zacznie pakować walizki to los porzuconego wasala będzie fatalny, a na wybijanie się wtedy na niepodległość i na gwałtowne reperowanie głupio zaognionych stosunków z sąsiadami może być za późno.

          2. @cynik9:”Krytykowana z prawa i z lewa, niedorozwinięta, pół faszystowska”

            Nie chodziło mi o pokazanie równie złej alternatywy (II RP), tylko pokazanie jaką alternatywną politykę powinna prowadzić Polska by (odzyskać?) zachować suwerenność. Napisz konkretne założenia jaka powinna być ta polityka. Ja uważam, że Polska od ’39 roku ODZYSKUJE suwerenność i jesteśmy na najlepszej drodze by, na ile to możliwe, dalej istnieć jako państwo suwerenne. Na pewno nie jesteśmy w gorszej sytuacji niż inne kraje europejskie (poza atomowymi; Francja, GB).

          3. Nie było dyskusji o złej czy dobrej alternatywie, w pytaniu chodziło o pokazanie alternatywyw której PL nie jest wasalem, więc taką pokazałem.

            W rzeczywistości jest to jedyna alternatywa. Wojna była konsekwencją historycznego, rzadkiego zbiegu okoliczności, nie tej alternatywy.

            Co do superoptymistycznej oceny drogi do suwerenności to się z nią nie zgadzam. Jeśli przyjrzymy się bliżej co suwerenność naprawdę znaczy do nie ma żadnej dyskusji że kraj przez 10 lat po upadku komunizmu był duzo bardziej suwerenny niż obecnie. Owszem, rządzili nim agenci którym suwerenność ta ciążyła, dlatego się jej pozbyli.

          4. @cynik9:” więc taką pokazałem. ”

            W którym zdaniu? Ja chyba nie umiem czytać (ze zrozumieniem:) Możesz jeszcze raz zacytować swoją „receptę na suwerenność” Polski? Ot, kawa na ławę „dla opornych”.

          5. Zaraz w pierwszym. Sam pytasz się o pokazanie alternatywy (nie „recepty” z którą pojawiasz się dopiero teraz) w której PL nie byłaby wasalem więc Ci ją pokazałem. Taką alternatywą była polityka utrzymywania dystansu zarówno od Niemiec jak i od Rosji, prowadzona przez RPII. RPII nie była niczyim wasalem.

          6. Dyskusja o suwerenności może ciekawa, ale bez ustalenia o co chodzi – mało zbieżna. Bo to w większości opinie i odczucia, które jak wiadomo każdy ma swoje.

            No ale dajmy na to: administracja państwowa – o ta to na pewno suwerenna nie jest, ale za to żyje dostatnio. Nikt kto żyje na cudzy rachunek suwerenny być nie może.
            No właśnie – czy można nazwać odbieraniem suwerenności te kajdanki z różowego futerka w które nasz kraj dał się 'zakuć’? Chodzi mi o strumień kasy z zachodu do którego przyssana jest w tej chwili spora część mieszkańców tego kraju i która nawet mając możliwość rezygnacji nie zrobi tego bo tak jest dobrze?
            Nie mamy jakichś drakońskich narzuconych odgórnie danin, obowiązków, cudzej waluty, cudzej religii czy historii. Dług krajowy rośnie tylko dzięki staraniom naszych polityków. Socjalizm rozwija się zgodnie z wolą narodu (i lenistwo również). Nikt nie chce innej ścieżki – może i są, ale ta socjalistyczno-rozdawnicza jest najłatwiejsza i najprzyjemniejsza.

          7. @cynik:”RPII nie była niczyim wasalem.”

            No tak, tylko w tym samym komentarzu napisałeś czym to się skończyło więc zrozumiałem, że nie tędy droga, bo jak będziemy utrzymywać dystans, to nas Niemcy z Rosją ponownie „rozbiorą” jak w ’39.

            Zresztą analogia jest pełniejsza, bo wtedy jako sojuszników mieliśmy Anglię i Francję a dzisiaj mamy USA. Jesteśmy w podobnej sytuacji jak w latach ’30.

          8. Napisałem aby się ubezpieczyć przed tanim shotem, takim jak ten… 😉

            PL w latach 30-tych skonfrontowana była z unikalną sytuacją wciśnięcia między 2 totalitarne reżimy faszystowskie z ktorej prawdopodobnie nie było dobrego wyjścia, pozostawiając wszystkie głupoty polityki RPII na boku. Nawiązywanie do tego jako argumentu za wasalstwem w 80 lat później byłoby przyznaniem się że nic się nie zmieniło i żadnych wniosków z historii wyciągnąć nie można. W rzeczywistości zmieniło się wszystko i to zupełnie, z mozliwym wyjątkiem polskiej paranoi dwóch ciągle tych samych wrogów którzy nie mają nic do robienia tylko knucie jak nam zaszkodzić, przy czym pL w środku czysta jak dziewica znana jest pragmatycznej, dalekosiężnej i przewidywalnej polityki wobec sąsiadów.

            Notabene – wasalstwo jako „rozwiązanie” w ’39 było zawsze możliwe…

          9. @cynik9:”Napisałem aby się ubezpieczyć przed tanim shotem, takim jak ten… ;-)”

            Świetnie tylko ja dalej nie wiem jak obronić się przed zwasalizowaniem. Z Twoich komentarzy wynika, że wystarczy „nie chcieć” i będziemy suwerenni. Sugerujesz że Polacy CHCĄ być wasalami a dla mnie to oczywiste, że nikt (nawet Polacy) nie chce być zwasalizowanym. Nawet w tym nieszczęsnym PRL towarzysze z PZPR nie chcieli zależeć od widzimisię towarzyszy z KPZR i chcieli samodzielnie prowadzić własną politykę. Wyrywanie się spod dominacji to długa i ryzykowna droga a Ty przedstawiasz prostą diagnozę, że jak ktoś jest zdominowany przez kogoś innego, to widocznie sam sobie winien i tak chciał;)

          10. Myślę że szukasz czarno białych klisz w rzeczy która zawiera wszelkie odcienie szarości… Podobnie jak pojęcie wasala które wypadałoby może lepiej sprecyzować. Powiedziałbym tak – każdy kraj jest w pewnym stopniu zakładnikiem sytuacji wokół niego… Im bliższy sąsiad i im większy zakres interesów tym większe ograniczenie swobody robienia tego „co chcemy”. Ergo, „wasalstwo” będzie pojęciem względnym, rodzajem wyższej formy zależności, zmiennej w czasie i w zakresie. Gdzie kończy się zależność a zaczyna wasalstwo? Dobre pytanie!

            Z 179 bazami amerykańskimi wszelkiego rodzaju na przykład Niemcy muszą być wasalem USA… Nawet jednak one były zupełnie innym „wasalem” GW Busha któremu Schroeder dał odpór nie uczestnicząc w burdzie irackiej, a zupełnie innym wasalem Obamy któremu Merkel boi się kichnąć. Z kolei Polska akurat bez żadnych baz USA w wasalstwo USA brnie sama dobrowolnie, nie żądając nic w zamian. I brnie w dodatku zupełnie bezsensownie bo antagonizuje tym – nie z swoim interesie – Rosję. Między formalnym uczestnictwem w NATO, wymaganym od wszystkich wasali „bezpieczeństwa” a własnym wkładem w konfrontację z Rosją do której dążą USA czy ochotniczym uczestnictwem w burdzie ukraińskiej, jest znaczna różnica. 

            Z Twoich komentarzy wynika, że wystarczy “nie chcieć” i będziemy suwerenni. —- nie wystarczy, zgoda. Ale chęć jest rzeczywiście pierwszym krokiem w kierunku… Ty widzisz gdzieś tę chęć której ja żadną siłą nie widzę. Weź tutaj na przykład drogiego {fanjkm} w sąsiednim wątku który nie dostrzega że od 60 lat cokolwiek się zmieniło i że od tych 60 lat „ruscy wybrali nas na pierwszą salwe”. I dlatego pewnie musimy poprawiać sobie szanse antagonizowaniem Rosji ofensywną instalacją w Redzikowie? Nie mów mi że jest to odizolowana opinia – jest to zdanie większości. Dlatego właśnie, w tym punkcie się nie porozumiemy. Nie przekonasz mnie że społeczeństwo które myśli wg tych stereotypów chce być suwerenne. Zastanawiam się nawet czy w ogóle myśli i czy stopień suwerenności kogoś jeszcze interesuje. Co to w końcu za różnica na v-min. spraw zagranicznych nominować Polaka czy Eskimosa przywiezionego w walizce przez czynniki wyższe.

          11. @cynik9: To nie tak. Po kolei

            @ „Z kolei Polska akurat bez żadnych baz USA w wasalstwo USA brnie sama dobrowolnie, nie żądając nic w zamian.”

            Jak to NIC?????
            Przecież widać wyraźnie że chcemy gwarancji bezpieczeństwa od USA (nie NATO!) i dostępu do nowoczesnej broni. Nie wiem czy to słuszna droga ale Twoja teza że „nic nie żądamy” jest nieprawdziwa. Być może te żądania nie zostaną spełnione ale ja poczekam co zrobi taki zatwardziały amerykanofil jak Macierewicz gdyby nic nie uzyskał. Dzisiaj rozumiem jego starania i popieram jego wysiłki.

            @:”Nie przekonasz mnie że społeczeństwo które myśli wg tych stereotypów chce być suwerenne.”

            Daj spokój. Społeczeństwo „nie myśli” na takie tematy. Takie rozważania prowadzi może 10% ludzi. Znam to z „nocnych rozmów Polaków”. Dla większość ludzi to nudy. Do tego większość uważa, że nie mają na to (politykę) wpływu. To dziedzictwo PRL, w którym wmawiano społeczeństwu żeby uczyło się i pracowało, a polityką to się zajmą Partia i Rząd. Nie ma sensu przywoływać opinii „społeczeństwa” bo ono nie bierze udziału w polityce. Ono tylko głosuje w wyborach a na kogo zagłosować to decyduje na 5 minut przed postawieniem „krzyżyka”.

          12. Przecież widać wyraźnie że chcemy gwarancji bezpieczeństwa od USA (nie NATO!) i dostępu do nowoczesnej broni

            Gwarancje bezpieczeństwa od USA? Gdzie Ty to widzisz? Po Redzikowie? Chyba robisz sobie żarty… 😉 W 1939 gwarancje bezpieczeństwa od dalej położonych mocarstw okazały się kpiną a tym razem glejt amerykański ma mieć jakąś moc? I to ma uzasadniać odwalanie prowokacyjnej roboty za hegemona wiedząc że ten nigdy nie pójdzie na wymianę N Jorku za Moskwę, ale Warszawę za Królewiec może spróbować? Co mu w końcu szkodzi? Nie on będzie fosforyzował w ciemnościach.

          13. Bardzo bliska współpraca, przede wszystkim gospodarcza, ale polityczna też, z wszystkimi „małymi” w okolicy (Litwa, Łotwa, Estonia, Węgry, Czechy, Słowacja, Rumunia, Austria, Chorwacja). Zacieśnianie współpracy z Chinami. Oni myślą w trochę innych kategoriach, będą się starać utrzymać pokój, bo pozwala handlować, swoje cele mają zaplanowane na dziesięciolecia, bez użycia brutalnej siły. Grupa niewielkich państw Europy Środkowej w kupie stanowi poważną potęgę, wystarczyłoby tylko blisko współpracować i nie dawać się rozgrywać większym (Niemcy, Francja, UK), oni na szczęście zaczynają mieć wystarczającą własnych problemów.

          14. @cynik9:”W 1939 gwarancje bezpieczeństwa od dalej położonych mocarstw okazały się kpiną”

            Hmm, to znaczy, że nie ma sensu wchodzić z kimkolwiek w jakiekolwiek układy wojskowe czy gospodarcze?

            Ani z Niemcami, ani z USA, ani z Rosją, ani z NATO, …? Rozumiem, że w/g Ciebie powinniśmy wystąpić ze wszystkich paktów (nie tylko wojskowych) bo „i tak nie dotrzymają”. Problem polega na tym, że jesteśmy małym, słabym krajem i MUSIMY szukać opieki u silniejszych. Choćbyśmy nie wiem ile włożyli środków we własną armię, to samodzielnie nie powstrzymamy agresji takich krajów jak Rosja, Niemcy, Anglia czy Francja. Ja patrzę realnie. Powinniśmy się zbroić ale i tak potrzebujemy dodatkowej „opieki”. To było widać w ’39 roku. Pomogło by nam, gdybyśmy nie mieli gwarancji francuskich czy brytyjskich?? Przecież Polska samodzielnie nie miała ŻADNYCH szans w starciu z Niemcami. Skończyłoby się identycznie a może szybciej.

          15. Nie imputuj mi tego czego nie powiedziałem. Gdzie mówię o układach gospodarczych?

            Poza tym od sojuszów przeszedłeś ostatnio do układów. Jest jak się zdaje pewna różnica. Układ wojskowy to można mieć np. z Pigmejami ale niekoniecznie nazwałbym to sojuszem. Niebezpieczeństwem w każdym sojuszu jest czarno białe myślenie, graniczące z naiwnością. Sojusz nawet z diabłem Cię nie uchroni jeśli wtrącasz się ochotniczo w konfrontację między nuklearnymi przeciwnikami nie mając nic do zyskania a wszystko do stracenia. Żaden sojusz z egzotycznym aniołem stróżem nie ochroni Cię także jeżeli jesteś na wojennej stopie z dwoma sąsiadami. Myślałem że po 1939 nie trzeba tego nikomu powtarzać.

          16. @cynik9:” Żaden sojusz z egzotycznym aniołem stróżem nie ochroni Cię także jeżeli jesteś na wojennej stopie z dwoma sąsiadami. Myślałem że po 1939 nie trzeba tego nikomu powtarzać.”

            Czy my w ’39 roku byliśmy z kimś na wojennej stopie?? Czyżby to Polska zaatakowała Niemcy i Rosję?? Jak powołujesz się na ’39 rok to chyba dla „wszystkich” jest jasne, że to Niemcy i Rosja nas zaatakowały a nie my ich.

            Jeśli już powoływać się na ’39 rok to to jest dobry przykład, że bycie barankiem nic nie daje. I tak nas napadli. Jeśli wierzysz, że teraz gdy będziemy potulni będzie inaczej to (w/g mnie) się mylisz. Jak będziemy słabi bez jakiegokolwiek wsparcia z zewnątrz to się skończy jak w ’39. Rozbiorą nas.

          17. sojusz można miec tylko z krajem o porównywalnej sile i potencjale, bo tylko wtedy dla obu stron to ma sens
            jeśli róznica potencjałów jest duża to nie jest sojusz tylko cwaniactwo silnego i frajerstwo mniejszego
            bo ten większy zawsze potraktuje w sytuacji zagrożenia mniejszego jak jaszczurka swój ogon

            p.s. dostęp do uzbrojenia to w rzeczywistosci ich dostęp do naszej kasy
            co nam daje kupienie kilkudziesięciu rakiet JASSM za cięzką kasę skoro ruskie mają podobne KALIBR NK tyle że o nieporównanie większym zasięgu i produkują je sobie u siebie tysiącami a każda im wychodzi ze 20 razy taniej napędzajać przy tym koniunkture w gospodarce?
            kilkadziesiąt to oni wystrzeliwują w jednej salwie na gości w sanadałach

          18. Zgadzam się z {zenkiem}!!! Obawiam się że nazywanie tego co się dzieje na linii USA PL „sojuszem” jest robieniem wody z mózgu. PL to nie Israel, nie ten wpływ.

          19. @cynik9:” Obawiam się że nazywanie tego co się dzieje na linii USA PL “sojuszem” jest robieniem wody z mózgu.”

            Rozumiem, że nie „przyjaźnimy” się z nikim (bo zdradzą) i broni nie kupujemy nigdzie (bo to skok na naszą kasę). Bronimy sie sami. No to życzę sukcesów w starciu z „kimkolwiek” (np. Niemcami czy Rosją). Nie oddamy im ani guzika.

          20. Nie wiem właśnie ile z tego rozumiesz skoro skaczesz bez przerwy między „sojuszami”, „przyjaźnieniem się” i wszystkimi odcieniami współpracy pomiędzy. Doprawdy nie widzisz różnicy? PL może współpracować z diabłem i przyjaźnić się ze wszystkimi (zalecane) ale sojusz militarny gwarantować musi aktywną odpowiedź jednego sojusznika gdyby drugi został zaatakowany. Aby nabrało to cech prawdopodobieństwa nie wystarczy byle strzęp papieru lub, co gorsza, luźnych obietnic. Istnieć musi też modicum synergii interesów partnerów, związanych na ogół z geopolityką. Interesem dla USA jest PL jedynie jako dogodny grunt do prowokowania Rosji w rozgrywce supermocarstw. Nie ma żadnego innego punktu stycznego. Nie ma też mowy aby z jakiegokolwiek militarnego konfliktu PL wyszła „zwycięsko”, co też zwisa i powiewa „sojusznikowi” za oceanem.

            Jest rzeczą niefortunną że po doświadczeniach WWII powtarzać w PL trzeba że żaden egzotyczny sojusznik, nie mówiąc już o zaoceanicznym, nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa. Jest iluzją wiara że 300 techników amerykańskich trzymających palec na cynglu w Redzikowie wzmocni a nie dramatycznie osłabi bezpieczeństwo kraju. Hegemon nie wahał się w końcu poświęcić 10x tyle w operacji 911. Powtarzam – nie ma mowy o tym aby hegemon ryzykował Waszyngton za Moskwę w pełnej konfrontacji z Rosją. Ale lokalna wymiana na peryferiach Europy, poprzedzająca rodzaj resetu na kontynencie, do której Redzikowo nadaje się doskonale, może być mu nawet na rękę.

            Pasywne uczestnictwo w NATO, ze starannym unikaniem wychodzenia przed szereg jak Redzikowo czy udział w burdzie na Ukrainie, plus pozbycie się paranoi stałego okrążenia przez wrogów których w dużej mierze sami kreujemy, jest jedyną realistyczną opcją.

          21. @cynik9:”Pasywne uczestnictwo w NATO, ze starannym unikaniem wychodzenia przed szereg jak Redzikowo czy udział w burdzie na Ukrainie, plus pozbycie się paranoi stałego okrążenia przez wrogów których w dużej mierze sami kreujemy, jest jedyną realistyczną opcją.”
            ———————————————————————-
            No, nareszcie wyartykułowałeś swoją receptę na utrzymanie suwerenności.
            To teraz ja skrytykuję taką strategię. Uważam, że jest samobójcza.

            „Pasywne uczestnictwo” w NATO jest nam potrzebne? Skoro (jak mówisz) NATO nie kiwnie palcem w naszej obronie, to po co wogóle należeć do NATO? Przecież widać wyraźnie, że NATO jest paktem agresywnym i przynależność oznacza bierny (lub czynny) udział w interwencjach. To może lepiej w ramach Twojego nawoływania do współpracy „ze wszystkimi” ogłosić neutralność i wypowiedzieć wszystkie umowy wojskowe? Pakty, sojusze, układy o współpracy (i przyjaźni), … , skoro już czepiasz się słów, które używam zamiennie. Jak zwał tak zwał. Dla mnie wszystkie te słowa oznaczają, że kraje podpisują jakiś „papier”, które nakłada na strony jakieś obowiązki i daje jakieś przywileje. A to że ten papier może być w każdej chwili anulowany, to oczywiste. Tylko wyciąganie z tego wniosku, że nie ma sensu podpisywać żadnych umów (zawiązywać paktów, sojuszy, …) jest trochę zwariowane.

            @:”egzotyczny sojusz”
            Naprawdę uważasz, że dzisiaj i przez najbliższe (conajmniej) kilkanaście lat sojusz z USA jest dla Polski egzotyczny? Przecież widać jak na dłoni, że Amerykanie mogą interweniować w każdym zakątku świata. USA to realna siła i w Europie i w strefie Pacyfiku i na Bliskim Wschodzie, chociaż z każdego takiego miejsca do Ameryki daleko. Może za 30 lat sojusz USA-Polska będzie egzotyczny (jak USA osłabnie na tyle, że przestanie być siłą globalną) ale do tego jeszcze daleko. Uważam, że dzisiaj USA może być realnym sojusznikiem dla każdego.

            A pytanie czy którykolwiek potencjalny sojusznik wojskowy zaryzykuje „śmierć za Warszawę” pozostawiam bez odpowiedzi. Jest oczywista! Tylko co z tego? Takie rozważania mają sens tylko w przypadku wybuchu wojny nuklearnej na pełną skalę, a od kilkudziesięciu lat widać, że konflikty, które niszczą kraje są „ograniczone” co do zasięgu i stosowanych środków. To trochę jak z bronią chemiczną. W I WŚ była w powszechnym użyciu na polu bitew, ale już w II WŚ nie była stosowana wcale nawet w sytuacji, w której wydawało się, że któraś ze stron przegrywa. Podobnie jest z bronią atomową. Jak zostanie użyta, to będzie równoważne z końcem świata i wtedy możemy przestać sie martwić o Polskę (będą inne, bardziej przyziemne zmartwienia:)

          22. NATO nie kiwnie palcem w naszej obronie, to po co wogóle należeć do NATO?

            Ponieważ dopóki członkowie NATO nie są jeszcze kompletnie zwasalizowani przez hegemona to obecność tej struktury nieco go jednak ogranicza, przez co zmniejsza ryzyko konfrontacji zbrojnej w Europie.

            przynależność oznacza bierny (lub czynny) udział w interwencjach.

            Jeśli nie rozumiesz różnicy między wysłaniem batalionu do gonienia talibanów po Hindukuszu, w ramach szerszych sił NATO, a instalowaniem rakiet pierwszego uderzenia na granicy z Rosją, z przyciskiem kontrolowanym przez Waszyngton, to nic poza poczytaniem sobie o kryzysie kubańskim nie mogę poradzić.

            Takie rozważania mają sens tylko w przypadku wybuchu wojny nuklearnej na pełną skalę,

            Anachroniczny punkt widzenia. Nie ma dłużej równowagi M.A.D. która gwarantowała tę „pełną skalę” przez 40 lat, czyniąc może „umieranie za Warszawę” cliche. Hegemon, po otoczeniu Rosji łańcuchem baz, nie bardzo się teraz z tym zgadza podkreślając full spectrum dominance. Do sprawdzenia czy to prawda niekoniecznie potrzeba „pełnej skali”. Niebezpieczeństwo tkwi w tym że zmiecenie Redzikowa w pierwszych sekundach sprowokowanego przez hegemona ewentualnego konfliktu w Europie jest gwarantowane, natomiast przejście przez niego do „pełnej skali” z tego powodu ciągle mało prawdopodobne. Innymi słowy – kraj wierzący w dwustronny „sojusz” z hegemonem staje się zakładnikiem jego pomysłów na „ograniczoną wojnę” przeciwko Rosji, w której pełnić może wyłącznie rolę poligonu doświadczalnego.

          23. sojuszu możemy szukać z finlandią czy rumunią
            ewentualnie z litwa, czy tam estonią, ale wtedy to oni mogą się okazac frajerami bo w razie kłopotów my ich możemy potraktowac jak jaszczurka ogon

          24. Niestety Cynik9 ma 100% racji. Wrzuć w wyszukiwarkę „doktryna Gierasimowa”.

            „…Według wszelkiego prawdopodobieństwa zostałoby ono przeprowadzone na terytorium Polski i nie pociągnęłoby za sobą odwetowego kontrataku jądrowego ze strony USA. Paradoksalnie, im silniejsza obecność NATO w Polsce, tym większe prawdopodobieństwo Hiroszimy nad Wisłą.

            Taktyczne użycie broni jądrowej zwane jest doktryną deeskalacji lub doktryną Gierasimowa – od nazwiska szefa sztabu rosyjskiej armii Walerija Gierasimowa, który ją opracował. Rosjanie wiedzą, że nie są w stanie wygrać wojny konwencjonalnej z NATO, nie chcą też wchodzić w pełnowymiarowy konflikt nuklearny, ponieważ – pomimo redukcji arsenałów – Rosja i Ameryka nadal dysponują potencjałem wystarczającym do wzajemnego wyniszczenia się. Wyjściem z tej pułapki ma być właśnie „strzał” nuklearny na postrach. Obecnie bowiem Moskwa nie planuje szerokich operacji ofensywnych w rodzaju tych z czasów zimnej wojny. Nie ma mowy o zajmowaniu Europy, a nawet naszego kraju, tym razem chodzi wyłącznie o państwa bałtyckie oraz północno-wschodnią Polskę, ale nie jako cel właściwy, ale w ramach operacji odcinającej pomoc dla Estonii, Litwy i Łotwy. Możliwe są dwie opcje użycia taktycznej broni nuklearnej.

            Pierwsza to uderzenie w siły idące z pomocą zaatakowanym państwom, czyli wojska amerykańskie, ale także brytyjskie czy niemieckie. Ta opcja ma zalety militarne, niweluje bowiem natowską przewagę konwencjonalną, jest jednak ryzykowna strategicznie, może bowiem sprowokować nuklearne uderzenia odwetowe oraz/lub wejście państw, których żołnierze zginęli w nuklearnym ataku, do długotrwałej wojny z Rosją na wyczerpanie.

            Opcja druga jest mniej korzystna militarnie, ale kusząca strategicznie. To pokazowy cios wycelowany w miasto na szeroko pojętej trasie przemieszczania się sił posiłkowych. Wiemy z przeprowadzanych przez Rosjan ćwiczeń, że ofiarami mogą być Warszawa i Sztokholm. Taki atak nie doprowadzi do zagłady żołnierzy zachodnich, da jednak do myślenia państwom idącym z odsieczą, czy aby brnąć w nią dalej, czy może lepiej rozpocząć negocjacje z Moskwą, oddając jej państwa bałtyckie. …”

            https://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/308239904-Andrzej-Talaga-Czy-Polsce-grozi-atak-atomowy.html#ap-1

            Na miejscu Ruskich uderzyłbym w Płock. Mam nadzieję, że pan Antonii z Czarnej Jedynki wie co robi. W naszym wypadku doktryna M.A.D. nie zadziała bo to nie my decydujemy, tylko Amerykanie.

            G.F.

          25. Czemu „niestety”? 😉

            Byłbym tylko ostrożny z cytowaniem „eksperta” Talagi bo śmiechu warte są te jego „wojska idące na pomoc zaatakowanym”. Idące na pomoc czemu, bo raczej nie komu? Dymiącemu kraterowi w Redzikowie?

          26. Ekspert Talaga był pierwszym z brzegu linkiem z googla. Proszę o wyrozumiałość.

            Nie jestem pewien czy Amerykanie dadzą zrobić z siebie zakładników polskiej polityki wobec Rosji i krater w Redzikowie powstanie podczas przerwy w „rotacyjnej obecności” np. sezonu urlopowego, bez załogi. Z drugiej strony zależy kto strzela, po próbie zatopienia Liberty, nie jest to chyba grzech śmiertelny. 😉 Jeśli w doktrynie militarnej zapowiedzieli, że mogą w sposób ograniczony posłać atomówkę np. na rafinerię, to Redzikowa nie ruszą. W takim wypadku polski rząd powinien w ograniczony sposób odpowiedzieć np. wysyłając kilka rakiet JASSM na Elektrownię Atomowa w Sosnowym Borze koło Sankt Petersburga. Przynajmniej spróbować. To chyba rozsądne? Ciekawe czy ktoś w dzisiejszej Polsce ma takie grande cojones by oddać Ruskim. ;-D

            Nie wiem czy jakakolwiek „pomoc” będzie mogła przejść przez cieśniny duńskie. W Kaliningradzie zainstalowano już systemy „Bastion” uzbrojone w ponaddźwiękowe pociski P-800 „Oniks”. W połączeniu z S400 mogą stanowić spory problem na Bałtyku. Jestem przekonany, że Niemcy na 100% nas wystawią, nie puszczając tranzytu, widać to chociażby po ostatniej sprzedaży super nowoczesnych mikro łodzi podwodnych dla nurków o zasięgu 50 km, idealne do wysadzenia instalacji gazowych ropociągów w naszych portach. Przyjaciele tak nie postępują. Jestem ciekawy niemieckiej Realpolitik przy latających atomówkach.

            Chyba się rozejdzie po kościach bo Rosjanie dogadali się z Saudami i cena ropy wraca na rozsądne poziomy. Ten pokaz z kalibrami z morza Kaspijskiego był specjalnie dla nich. Dla nas problemem nie jest Rosja silna tylko słaba, bo wtedy jest zdesperowana i nieobliczalna. A teraz jest wyjątkowo słaba. Z drugiej strony kto przywala z atomówki swojemu najlepszemu klientowi?

            Mówiłem by nie trącać misia kijem. 😉

            G.F.

          27. @zenek

            To może z San Marino?

            Najlepiej zawrzeć sojusz z Ruskimi to problem się sam rozwiąże. ;-D

            G.F.

          28. @cynik9, @Hes
            Mówicie o wasalizowaniu się państwa, jakby to był proces świadomy. A przecież polityka to forma szachów, nie każdy ruch musi być skalkulowany na to, aby od razu zadać mata. Czasem można poświęcić kilka pomniejszych figur po to, aby wyglądało, kto jest dobrym wujkiem, a kto złym stryjkiem.
            Czasem można też przyjąć „na klatę” pohukiwania pionków, jeśli miałoby to utrzymać sytuację pod kontrolą.

          29. z san marino nie bo za małe i za daleko

            jak sojusz to wiadomo ze przeciwko rosji, więc rumunia i finlandia maja zblizony do naszego potencjał (ten sam rzad wielkosci) do tego blisko maja ruskich
            wiadomo ze jeśliby ruskie miał byc agresywne (raczej duża bzdura) to jak przyjdzie pora na rumunie to przyjdzie i na nas, a jeśli przyjdzie pora na nas to przyjdzie i na rumunie, dlatego my w trójkę mozemy miec sojusz bo kazdy kraj bedzie zdeterminowany by wspomoc dwa pozostałe, ratujac pozostałych ratujesz jednakowo siebie

            jeśli mamy sojusz z USA to oni nie maja swiadomosci ze jak przyjdzie pora na polske to i na USA niedługo, dlatego nie muszą i nie będą za nas życia oddawać bo to nie ma sensu
            niestety my za nich oddajemy w iraku i afganistanie mimo ze to dla nas sensu nie ma, a liczymy ze oni zrobia to samo, a figa z makiem, bo oni ie maja sojuszników a tylko interesy

            w sytuacji porozumienia z rumunia, finlandią, moze szwecją, węgrami, bułgarią to byłby prawdziwy sojusz bo kraje podobnej wielkosci i w razie zadymy w podobny sposób zagrożone a przez to zdeterminowane by trzymac sie razem

          30. @HeS

            ” Ja się mniej boję bycia wasalem dalekiego kraju (który do tego słabnie) niż zostania wasalem kraju(ów), które mogą bezpośrednio interweniować siłowo. „

            Czyli USA są zbyt odległe (i słabną!) by pacyfikować nas siłowo, ale nadają się na sojusznika wojskowego idącego nam z odsieczą. Gratuluję spójności strategii.
            https://www.youtube.com/watch?v=T2PdyxMtiYM

            „Nie widzę w horyzoncie czasowym 100 lat żadnego rządu światowego”

            No proszę. A James Warburg w 1950 już go przewidywał. James Warburg był insiderem (żydowski bankier) i zapewne niegłupim człowiekiem. Wówczas jego pomysły mogły gawiedzi wydawać się absurdalne. A jak jest teraz?

            Sankcje na Iran albo Rosję nakłada po kilkadziesiąt krajów. Zgodnie. Asada obala kilkadziesiąt krajów. Globcio jest majstrowane przez kilakdziesiąt krajów. Ideologia obyczajowa i rasowa jest aplikowana równolegle w całym świecie zachodnim.
            Większość z tych krajów nie ma żadnego interesu w podejmowaniu decyzji, a podejmuje. Ktoś tam ma antenki w głowach i odbiera sygnały z centrali.
            UE to nic innego jak formalizacja rządu światowego.
            TTIP – ekonomiczne zespolenie UE z USA.
            Militarnie liczą się na świecie tylko 3 strony:
            NATO (Zachód)
            Chiny
            Rosja
            Reszta krajów można podbić albo w miarę bezkarnie zniszczyć w krótkim czasie.

            Przy czym jak konfrontujesz się z Zachodem, to jesteś poza nawiasem systemu bankowego, dopływu technologii (gdzie produkuje się najwięcej maszyn?) i poza rynkami zbytu. To oznacza, że centrum budowy Rządu Światowego jest na Zachodzie a na jego obrzeżach tli się twardniejąca opozycja co widzimy na przykład w Syrii.

            Gdy nad Jugosławię leciało 1000 natowskich samolotów miałeś koncertowy przykład działania NWO. Wystartowały 2 jugosławiańskie Migi 29 i wykonały samobójczą szarżę. Zbuntowany naród zostaje dosłownie zalany armiami Mordoru. Polacy w Iraku walczyli jako wojska posiłkowe Rządu Światowego. Ukrainę „wspierają”, bo Rząd Światowy chce przesunąć swoje granice.

          31. @franek:”A jak jest teraz? ”

            A teraz widzę objawy słabnięcia USA (i Zachodu).
            USA były najsilniejsze w momencie jak upadł ZSRR a Chiny były „100 lat za murzynami”.
            To już przeszłość.

          32. Może i słabnięcia, ale rywale nadal są w tyle: mają mały rynek wewnętrzny, gorsze technologie (dobre obrabiarki kupisz na Zachodzie i w Japonii), brak dostępu do kontynentów leżących poza Eurazją, słabsze armie (połączone lotnictwo Rosji i Chin jest kilka razy słabsze od lotnictwa NATO), gorszą sytuację strategiczną (okrążenie).
            Uważałbym z pogłoskami na temat śmierci USA. To taka moda teraz.
            W czasie Wielkiego Kryzysu nieuważny obserwator mógłby uznać, że USA upadają, a tymczasem szykowały się do ostatecznego skoku.
            Dziś mówi się o deindustrializacji Ameryki, ale to jest do nadrobienia. Technologii nie pozbyli się. To technologie nadrabia się przez pokolenia.

            Bonus:

            Billa Gates o potrzebie zaprowadzenia Rządu Światowego:
            https://yournewswire.com/bill-gates-one-world-government/

            PS. mod mnie zmitygował. Osoby które poczuły się urażone przepraszam. Szczerze – widzę postępy Rządu Światowego i szlag mnie jasny trafia gdy jakiś Polak nadaje tekstami pasującymi do sytuacji sprzed 300 lat. Nawet w 1939 sytuacja nie wpisywała się całkowicie w lokalny kontekst, bo zarówno Hitler jak i Stalin mieli dojścia do Wall Street, tzn. byli produktami globalnej inżynierii finansowej. Tymczasem to co promnuje się nad Wisłą to „sojusze” dla naiwnych którzy myślą, że wchodząc w nie walczą o niepodległość. Nie. Oni walczą o Rząd Światowy. XX wiek to będzie majówka w porównaniu z tym rządem, bo jak wiadomo władza absolutna demoralizuje absolutnie.

        2. @franek:” trwa integracja świata pod rządem światowym i Polska wchodząc w rzekome “sojusze” ”

          Trochę to nielogiczne. Jeśli Polska ma zostać objęta rządem ŚWIATOWYM, to obojętne w jakie wejdzie sojusze, bo w takim przypadku i sojusznik i Polska zostanie wchłonieta do „kraju światowego”. Może na początek zadbajmy o to by (zanim to się stanie:) Polska przetrwała do tego czasu jako osobny suwerenny kraj. Dla mnie Twoja wiara, że już, tuż, tuż powstanie rząd światowy jest śmieszna. Nie widzę w horyzoncie czasowym 100 lat żadnego rządu światowego, a całkowita utrata suwerenności grozi Polsce w horyzoncie kilkudziesięciu (~20) lat.

          1. Nie widzę w horyzoncie czasowym 100 lat żadnego rządu światowego

            A europejski, istniejący od 2004, widzisz? Czy też nie? Jeżeli widzisz to światowy dużo różny nie będzie. Gmina Ostrowice nadal będzie mogła zbankrutować we własnym zakresie w PL, ale PL będzie musiała kupować carbon credits u Goldmana, jak jej tak powiedzą. Albo dług wziąć w SDR-ach… Albo „sprywatyzować” jakąś własną TEPSę przekazując ją, dajmy na to, Vodafonowi. Tego typu rzeczy…

          2. @cynik9:”A europejski, istniejący od 2004, widzisz? ”

            Widzę. I GB, która jak zechce to się z tego „rządu europejskiego” wypisze;). Rząd „światowy” musiałby obejmować Chiny, Rosję, … a takiego tworu to nie widzę w rozsądnej perspektywie czasowej (pokolenie).

          3. Może dlatego nie możesz że usiłujesz sobie go wyobrazić zbyt dosłownie, z panem premierem światowym, itd… 😉

            Ja tam myślę że IMF kontrolujacy SDR, po pełnym zaimplementowaniu „quota i governance reform” z 2010, z BRICS (w tym Rosją i Chinami) zajmującymi należne im miejsca w funkcji PKB, byłby całkiem blisko funkcji „rządu światowego”.

      3. Południowo-Koreańską albo lepiej jeszcze – Izraelską.
        Broń atomowa o 1-7 min. lotu od wrogich stoic zwykle studzi temperamenty.

        1. Broń atomowa o 1-7 min. lotu od wrogich stoic zwykle studzi temperamenty.

          Tylko przy założeniu że w stolicach tych żyją cymbały które do tego dopuszczą…

          1. @cynik9
            Te cymbały nie mają ani prawnie, ani praktycznie NIC do gadania.

            Jak pokazuje historia – bantustany które BJ się pozbyły lub nie zdążyły się uzbroić (Syria,Irak,Libia) są albo niszczone, albo wasalizowane (Bialoruś, Ukraina) albo staczją się (RPA).

            Brazylię i Iran chroni rozmiar populacji, gospodarek oraz tego, że żandarmi zabrali się za słabszych.

            Natomiast Państwa które pilnują własnego interesu (Korea Płn, Pakistan, Indie, Izrael) w momencie uzbrojenia się, stają się z zasady nietykalne z zewnątrz. Ba, w interesie świata jest stabilizowanie sytuacji u nich i wokół nich. Choćby ze względu na skutki dla całego świata, jakie niosłaby nawet ograniczona wymiana jądrowa.

            Dlatego też USA gwarantowało parasol jądrowy Europie – aby powstrzymać rozprzestrzenianie się niezależnej od USA broni jądrowej, co też z wyjątkiem licznej, bogatej i mało zniszczonej Francji, sie udało. Szwajcaria i Szwecja swoje programy rozwoju BJ zatrzymały na wczesnych stadiach.

            Natomiast jak pokazuje historia: choćby właśnie wyproszenia wojsk radzieckich z Austrii, Iranu czy odwołania prorosyjskich bliskowschodnich ubogacaczy kiedy Izraelowi raz się omsknęło zwycięstwo konwencjonalne – broń jądrowa dla Państw jest odpowiednikiem trzymanej w domu strzelby gładkolufowej.

            Państwo uzbrojone jądrowo jest o ile nie zrobi tego na własne życzenie – nierozbrajalne.

            Są „haves” i „have nots”.

            Natomiast retoryka rusofilów zdumiewająco odporna na fakty, przypomina retoryke przeciwników posiadania broni: grozimy, że was napadniemy jeżeli podejmiecie kroki aby na nasze groźby się uodpronić 😀

          2. Te cymbały nie mają ani prawnie, ani praktycznie NIC do gadania.

            Cymbały rosyjskie które miałem na myśli też by pewnie nie miały… Ale najwyraźniej Rosjanie albo cymbałami nie są albo nie czytają {anteya} i nie życzą sobie być „studzeni” amerykańską „bronią atomową o 1-7 min. lotu od wrogich stolic”. Dlatego mówią że neokońska prowokacja z Redzikowem nie przejdzie.

            Poza tym zasadniczo się zgadzam, BJ w rękach suwerennego państwa dodaje mu bezpieczeństwa i czyni je nietykalnym. Obca BJ natomiast na jego terytorium osłabia jego bezpieczeństwo dramatycznie.

  13. Cyniku n- ludzie maja dośc EU i starego porządku, jeszcze pozostaje pytanie kiedy ludzie będa mieli dość USA?

  14. Renzi nie przestrzelił, ani nie zadeklarował nieopatrznie. Zrobił to z rozmysłem. Po prostu nie widział możliwości rządzenia krajem w myśl zaleceń Brukseli przy totalnym oporze własnego społeczeństwa

    1. Nie bardzo w to wierzę. Raz że jesli chce się zrobić pewnien punkt to niekoniecznie trzeba do tego referendum, i to niezupełnie na temat. Można na przykład postawić Brukselę przed wyborem, i jesli wybierze nie w tę stronę co trzeba z hukiem podać się do dymisji zwalając na nią winę. Byłby tam gdzie jest teraz, ale w aureoli bohatera.

      Dwa, jesli wybór jest między własnym społeczeństwem a zewnętrznym imperium to psim obowiązkiem polityka jest wybrać naród i olać imperium.Jesli Ranzi miewał tego typu rozterki to bliżej mu do zdrajcy niż do Hamleta.

  15. Czy w Niemczech przypadkiem oprócz Merkel nie ma kandydować Schultz? Który chyba nagle nie odwróci się o 180 stopni od EU.

  16. Systemy polityczne się zmieniają. W odróżnieniu od ludzi uprawiający zawód polityka. To oznacza, że poza schadenfreude jaki wielu ludzi odczuwa z powodu kłopotów obecnych „politicos”, najbardziej tę nadciągającą katastrofę „Titanica” odczuje większość jego pasażerów, a przede wszystkim pasażerowie „trzeciej klasy”. Załóżmy, że problemy będą jedynie natury ekonomicznej takie, jak utrata pracy czy oszczęności w bankach, załamanie się systemów emerytalnych itp. A jeżeli Europa będzie przerabiać to co obecnie Syria? Czy po zakończeniu tej zawieruchy zostanie ktoś zdolny do odbudowy kraju, jak po ostatniej wojnie?

    1. Fakty są takie, ze obecnemu kierownictwu UE bardzo się spieszy do
      – zmienienie składu etnicznego Europy (marynarka wojenna tworzy most między Włochami a Afryką)
      – wprowadzenia totalitarnej walki z „mową nienawiści”
      – rozpętania klasycznej wojny na wschodnich granicach UE

      Można tylko zgadywać do czego w dalszym etapie doprowadzą te szaleństwa. Równolegle do szaleństw rozpętali kampanię strachu. Mówią: „Jak się Unia sypnie to będzie głód, wojny, chaos.” Trudno przewidywać przyszłość, ale ja się szczerze mówiąc bardziej obawiam jakiegoś NWO z zachipowaniem niż rozsypania kołchozu. Bardziej obawiam się Mao niż 4 walczących królestw. Za walczących królestw kwitła kultura, za Mao kwitła rewolucja kulturalna.

  17. @Cynik9

    Zanim nowe elity ją zdobędą w nowym rozdaniu kart, sprzątając pobojowisko po socjalizmie w wydaniu totalitarnym, czeka nas najpewniej dłuższy okres niestabilności i niepokojów, może nawet małej Wiosny Ludów.
    […]
    Toczącym swój ostatni bój elitom, Schultzom, Junckerom i Tuskom starego porządku, nie udało się go, jak referendum szkockiego, zamieść pod dywan kreatywnym liczeniem głosów.

    Przeciez Tusk to agent Stasi, czyli pacynka, a nie elita. Skad pomysl, ze „nowe elity” nie beda mialy tych samych oficerow prowadzacych, co stare? Przykro mi, ale wyglada to wszystko na mniej wiecej taka sama transformacje ustrojowa jaka zaszla w Polsce w 1989 roku.

  18. No ale gwóźdź austriacki niezadziałał. Ale pewnie Austriacy to też Niemcy tylko w przebraniu? 😉

    1. Pewnie lepsi specjaliści liczyli głosy… 😉

      Nadprogramowym gwoździem programu, jeszcze przed Francją, okazać się mogą wybory parlamentarne w Holandii w marcu…

    2. Austriacy to przecież więksi socjaliści niż Niemcy. Socjalizm aż bije po oczach przeglądając oferty pracy na tamtejszym rynku. 13-ste i 14-ste pensje w wiekszości zawodów w AT. Różnorodność zasiłków dla różnych grup bezrobotnych.. Zdumiewająwające jak taki mały kraj dźwiga to wszystko, ten cały socjalizm -nie posiadając przy tym złóż ropy jak Norwegia.

      1. @Krygier
        To żaden socjalizm – to zwyczajna konwencja dzielenia wynagrodzenia rocznego, negocjowanego rynkowo, na 14 części. Tak jest też w Holandii.
        Tak w UK czy USA bywają 1-2 tygodniówki.

        Tymczasem w USA, nowy POTUS wypromowany przez RT, zatrudnia kolejnych doradców z Goldman-Sachs i kompleksu militarno-przemysłowego.

      2. @Krygier
        Popatrz na ich 13-tki i 14-tki jak na przerzucenie oszczędzania z ludzi(pracowników) na pracodawcę, w dodatku wspierane przez system państwowy.
        Popatrz na to w ten sposób, że możesz mieć 12 pensji normalnych, z których sam musisz oszczędzać na wakacje i święta, wtedy część ludzi przeje tą kasę lub wyda na inne potrzeby o wakacjach/świętach nie myśląć. A na święta/wakacje będzie kombinować może chwilówki.
        Lub też możesz mieć 14 mniejszych pensji, gdzie 12 dostajesz co miesiąc. 13-tke dostajesz na wakacje, a 14-tke na święta. Wtedy na co dzień rządzisz się trochę skromniej, ale jak przyjdą wakacje to wiesz, że będziesz miał za co wyjechać z rodziną. To samo ze świętami – można powiedzieć, że nagle/co roku dostajesz ekstra pieniądze do wydania na święta. Tak w przypadku wakacji, jak i świąt kasa wydawana w tych okresach silniej stymuluje gospodarkę poprzez zwiększony popyt. Teoretycznie ilość pieniędzy krążących jest taka sama, lecz w drugim wypadku usługi sezonowe stają się bardziej rentowne, co spowoduje, że będą generować dodatkowy ruch w gospodarce w okresie międzysezonowym typu remonty, modernizacje i inne przygotowania do ulepszenia/poszerzenia oferty na następny sezon.

Comments are closed.