Synekury rozlosowane

karawana idzie dalej

Koniec żenującej szopki „wyborów” do „parlamentu europejskiego”, a/k/a rozdziału unijnych synekur którymi unijna mafia od lat  korumpuje swoich janczarów z podległych prowincji. W jakim stopniu będzie się to udawało nadal stoi po znakiem zapytania. Sukces partii eurosceptycznych Nigela Farage’a w UK i Marine le Pen we Francji jest zapowiedzią  że na drodze transmisji unijnych dyrektyw ku prowincjom dojść może do pewnych perturbacji. Na nadzieję że wzmocniona reprezentacja eurosceptyków rozmontuje totalitarne ponadnarodowe imperium i przykroi unię do tego czym była i być powinna – blokiem wolnego handlu – jest chyba zbyt wcześnie. Może jednak poczynić pierwsze kroki w tym kierunku.

clip
źródło: internet. Podpis: który to ten śpiewający trawestyta z brodą?

W porównaniu do zachodu unii jeszcze raz ujawnia się zacofanie prowincji polskiej w której po 7 latach nieprzerwanej, nieudolnej władzy i nieprzerwanych afer 1/3 wyborców nadal głosuje na partię będącą kreacją służb specjalnych, z nadreprezentacją agentów minionego systemu. Wprawdzie niewielka frekwencja zdaje się wskazywać że znaczną część wyborców stanowili sami kandydaci i ich rodziny ale zawsze… Wszystkie przecież możliwe obietnice partii Donalda Tuska co do jednej zostały złamane i spodziewać się było można że większy odłam wyborców wyciągnie z tego jakieś wnioski.

To że masowym beneficjentem tego nie został PiS składać można chyba tylko na karb całkowitej zbiorowej bezmózgowości tej formacji. Aby przekonująco pobić PO PiS-owi wystarczyłoby dosłownie nierobienie nic. Dość było ograniczyć się do obietnicy konsekwentnego odkręcania większości tego co zamota PO, z perspektywą obniżania podatków i redukcji socjalizmu rozwijanego pod wodzą dawnego liberała włącznie. To jednak najwyraźniej nie przechodzi przez gardło ideowym übersocjalistom PiSu z prezesem na czele. A już kompletnym obciachem partii wskazującym na branie wyborców za idiotów było wykrzykiwanie „Ukraini sława” wraz z banderowcami na Majdanie, ostatnie dwa słowa jakie słyszały tysiące Polaków mordowanych siekierami w masakrze wołyńskiej. Czas może łagodzić rany ale nie każdy ma jeszcze Alzheimera.

Mimo 2/3 głosów oddanych na partie establishmentu nawet jednak w Polsce zauważyć można pewne, choć drobne elementy zmian. I tak obok umiarkowanej reprezentacji postkomunistycznego betonu, którego resortowy elektorat stopniowo wymiera, odnotować należy sukces Nowej Prawicy Korwin Mikkego. Nowa Prawica wysunęła się na 4 miejsce, wyprzedzając kameleonów z PSL i wchodząc do europarlamentu. Zapowiada się więc ciekawie, tyle że nie wiadomo czy z KNP teraz w Brukseli wiele z niej pozostanie w kraju… Na sukces partii Korwin Mikkego wskazywała zmasowana i nieprzebierająca w środkach nagonka ze strony partii establishmentu, wyraźny znak że komuś  nie wytrzymały nerwy. Wprawdzie przypinać łatkę clowna Korwinowi jest łatwo, ale kto tak czyni nie przypinając jednocześnie podobnej Tuskowi obłapującemu Putina w Smoleńsku czy Kaczyńskiemu skandującemu sławę Ukrainie wraz z Tiahnybokiem najwyraźniej nie docenia myślącej części elektoratu.

Ciekawe jest też wycięcie w pień przez wyborców solidarnych mutantów z partii Koryto jest Jedno, czy jak jej tam, o wspólnej PiS-owej proweniencji. Ordynarny pęd do koryta wygłodniałych rozbitków z PiSu musiał odepchnąć sporą część elektoratu który trafnie ocenił intencje politycznych figurantów.

 

.

168 thoughts on “Synekury rozlosowane

  1. Na koniec, jeszcze jeden przyczynek do tzw. wyborów:
    „…najlepszym sposobem sprawowania władzy jest władza tajna. Lud takiej władzy nigdy nie obali, ponieważ w takim systemie nikt nie wie, kto faktycznie rządzi. Jeśli dodatkowo ustanowisz fasadową władzę, która w oczach poddanych będzie najwyższą władzą, cały gniew i sprzeciw ludu, który powstanie w wyniku twojej tyranii, będzie skupiony na tej fasadowej władzy podległej tobie. Wtedy tworzysz opozycję wobec fasadowego rządu, która, głosząc hasła uciskanego ludu, zostanie wyniesiona w przyszłości przez ten lud do władzy. Jest to istota demokracji. Jest to władza ludu z wyborami co kilka lat. Im bardziej niesprawiedliwe i tyrańskie rządy tym częściej następuje wymiana marionetek na inne marionetki. Wybory co 4 lata.”


    Źródło: Wolna Polska

  2. No tak… ciekawe tylko po co Goldmanowi ten „barbarzynski relikt”. Czyzby kolejna „boska robota”?

  3. Sorki za offtop ale ciekawe. Goldman zbiera kolejne lupy – Ekwador oddaje polowe swojego zlota Goldmanowi w zamian za „instruments of high security and liquidity”.

    “Gold that was not generating any returns in vaults, causing storage costs, now becomes a productive asset that will generate profits,” the central bank said in the statement. “These interventions in the gold market represent the beginning of a new and permanent strategy of active participation by the bank, through purchases, sales and financial operations, that will contribute to the creation of new financial investment opportunities.”

    https://www.bloomberg.com/news/2014-06-02/ecuador-sends-gold-reserves-to-goldman-sachs-in-liquidity-hunt.html

  4. @zgRED:”Miedzy wiedzą a wiarą jest ta zasadnicza różnica, że pierwsza opiera się na logicznym rozumowaniu a druga na przekonaniach”

    To chyba nie takie proste. Znaczna większość mojej wiedzy matematycznej pochodzi od „wiary”, że to co nam podano na tacy zostało prawidłowo zweryfikowane przez innych. A co do „logicznego rozumowania”, to które stosować? Zwykłe arystotelesowskie (dwu-wartościowe), a może logikę wielowartościową, a może lepsza by była logika rozmyta (nieskończenie wiele wartościowa). Matematyka (w tym logika) to tylko język do opisu modeli, a nie rzeczywistości. To że znaczna część ludzi WIERZY, że te modele przystają do rzeczywistości bo są użyteczne to jedno, ale czy są prawdziwe i rzeczywiście opisują nasz świat, to zupełnie inna sprawa.

    1. Niestety, nieprawdę piszesz, to że nie masz wiedzy matematycznej nie znaczy że cała matematyka opiera się na wierze czy przekonaniu że jest ktoś kto wie lepiej. Akurat tu jest zasadnicza różnica między wiarą i nauką – nawet Ty możesz samodzielnie sprawdzić twierdzenie Pitagorasa, nie musisz czekać aż jakiś kapłan Ci powie jak powinno być. A już to czy wierzysz w twierdzenie Pitagorasa nie ma najmniejszego znaczenia – jak sobie weźmiesz linijkę i zmierzysz to wynik zawzse będzie taki sam. Oczywiście możesz nadal być uparty i twierdzić że w linijkę też nie wierzysz, ale to już nie jest problem linijki tylko raczej psychiki.

      1. @jozin.z.bazin:”Niestety, nieprawdę piszesz, to że nie masz wiedzy matematycznej nie znaczy że cała matematyka opiera się na wierze”

        A słyszałeś o aksjomatach?

      2. Słyszałem, ale aksjomaty nie służą do tego by w nie wierzyć. To o czym myślisz to 'dogmaty’, ale one akurat w matematyce nie są używane.

      3. @jozin.z.bazin:”Słyszałem, ale aksjomaty nie służą do tego by w nie wierzyć”

        To musisz o nich poczytać. Niestety, trzeba w nie wierzyć.

        Aksjomaty, to twierdzenia (tezy), które przyjmuje się bez dowodu.
        Zwykle są fundamentem dalszych wnioskowań w budowanej teorii.
        Nie wszystkie z aksjomatów są „oczywiste”. Przyjęcie niektórych prowadzi do „paradoksów” (np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Aksjomat_wyboru).
        Sam w sobie temat aksjomatów jest ciekawy. Uzmysławia, że w nasze mózgi wbudowane są pewne „prawa”, które wydają się nam oczywiste z niewiadomych powodów.

  5. Bajdurzenie o sfałszowanych wyborach do eurokoryta jest co najmniej żałosne. Podobnie jak odtrąbienie sukcesu przez JKM. Sukces to osiągnął Farage i Le Pen, a JKM po raz pierwszy od czasów pierwszych Piastów prześliznął się nad progiem. Teraz czeka go naprawdę tytaniczna praca żeby powtórzyć ten wyczyn w wyborach parlamentarnych, inaczej czeka go los Palikota – chwila zabawy i koniec. Tym bardziej, że poza Korwinem nie widzę w jego szeregach nikogo kto mógłby w jakikolwiek sposób pociągnąć ten wynik jeszcze w górę.
    A co do demokracji, kto ma głosować, kto nie, czy ten co ma gromadkę dziatek czy ten co płaci podatki… a jak jest w Szwajcarii? Demokracji stawianej za wzór? Wszyscy mogą i jakoś się kula. Kwestią jest świadomość i wiedza społeczeństwa, a skoro u nas jest ona nikła to i nasi przedstawiciele będą marni. Bez pozytywistycznej pracy u podstaw nie będzie w Polsce nawet namiastki demokracji czy samostanowienia.

    1. Z tej perspektywy patrząc, te tzw. wybory nie mają najmniejszego sensu, bo rzeczywistość tu i teraz dokładnie oddaje opis:
      „…na terytorium Polski zamieszkują obok siebie dwie grupy etniczne: jeden tradycyjny, tysiącletni naród polski, obok którego egzystuje i rozmnaża się polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, odziedziczona po komunizmie. Wspólnota ta uznaje generała Jaruzelskiego za swego jasnego idola nie tylko dlatego, że za jego sprawą bezkarnie uszły jej niezliczone świństwa, nie tylko ze względu na alimenty, jakie dzięki narzuconym przez generała Jaruzelskiego „surowym prawom stanu wojennego” udało się tej wspólnocie uzyskać kosztem rozkradzenia państwa za pośrednictwem spółek nomenklaturowych i trwającej do dnia dzisiejszego okupacji kraju…”

      https://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3128

  6. Omal z krzesła nie spadłem ze śmiechu, czytając refleksje St. Michalkiewicza na temat losowania synekur do euro-koryta:
    „Jeszcze nie ucichły echa wyborów do Parlamentu Europejskiego, w których najpierw miało zwyciężyć Prawo i Sprawiedliwość, ale potem, po mozolnym liczeniu głosów okazało się, że zgodnie z rozkazem zwyciężyła jednak Platforma Obywatelska. Jeszcze raz potwierdziły się w naszym nieszczęśliwym kraju spiżowe słowa Józefa Stalina, że ważniejsze od tego, kto głosuje, jest to, kto liczy głosy. Dopiero w tym kontekście możemy w pełni docenić znaczenie wyjazdu Państwowej Komisji Wyborczej na szkolenie do Moskwy; gdzie lepiej niż tam nauczą, jak należy liczyć głosy, żeby było dobrze? Niestety nie ma rzeczy doskonałych, bo PKW wyliczyła też, że na czwartym miejscu znalazł się Kongres Nowej Prawicy. Tymczasem na czwartym miejscu powinno znaleźć się Polskie Stronnictwo Ludowe, a na piątym Twój Ruch-Europa Plus z kandydatem Ryszardem Kaliszem i protektorem Aleksandrem Kwaśniewskim.

    Jednak PKW, skupiona na zapewnieniu zwycięstwa demokracji, najwyraźniej zaniedbała ten odcinek politycznego frontu. Wywołało to lawinę oburzonych i zgorszonych komentarzy, których autorzy albo pocieszali się bagatelizowaniem faktu wprowadzenia do Parlamentu Europejskiego 4 posłów KNP, który według ich prognoz, skończy się jeszcze szybciej, niż się zaczął – albo zwijali się ze wstydu.”
    https://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3123

    1. Nie, to na pewno musiało być oszustwo, PiS nie mógł przegrać. Przecież tak świetnie się prezentują, mają tak genialny program, reprezentanci młodzi i pełni werwy, umysły czyste, intencje szczere, zdrowie, humor, inteligencja, kultura, erudycja – żadne z tych określeń nie nadają się na opisanie wewnętrznego piękna tej partii. W obliczu takiej moralnej przewagi nikt nie miał szans – musiały tu działać jakieś nieczyste siły.

      1. No tak, trzeba z pokorą przyjąć ironiczny opis kandydatów PIS i zwrócić błagalnie oczy na Partię Oblubieńców służb specjalnych – Donald i spółka „… tak świetnie się prezentują, mają tak genialny program, reprezentanci młodzi i pełni werwy, umysły czyste, intencje szczere, zdrowie, humor, inteligencja, kultura, erudycja – żadne z tych określeń nie nadają się na opisanie wewnętrznego piękna tej partii. W obliczu takiej moralnej przewagi nikt nie miał szans…”.

        😛

  7. I jeszcze zapomniałem o ogromnej zasłudze JKM: Korwinowi zawdzięczam „odkrycie” blogu Cynika9! Nie wiem ilu jeszcze trafiło tu po poleceniu tekstu o berlince ale ja właśnie jestem jednym z nich. Doświadczenie to podpowiada mi, że warto słuchać rad Korwina 😉

  8. „zakorzenianie komentarzy zredukowano do 3 max. Czy jest poprawa?”

    Jest poprawa (co nie znaczy, że kiedyś nie było lepiej 😉

  9. …”W porównaniu do zachodu unii jeszcze raz ujawnia się zacofanie prowincji polskiej w której po 7 latach nieprzerwanej, nieudolnej władzy i nieprzerwanych afer 1/3 wyborców nadal głosuje na partię będącą kreacją służb specjalnych, z nadreprezentacją agentów minionego systemu.” ?

    nie głosowało 78,6 %
    a głosy: PO 7,41%, PIS 7,33%, SLD 2,18%, KNP 1,65%, PSL 1,57% = 20,14
    Najbardziej denerwująca jest ta prostytutka PSL, którą z każdym pójdzie i wszystko zrobi za pieniądze, irytuje mnie np. to, że popiera głosami pomysły PO chociażby w psuciu Kodeksu Pracy, jakim prawem, rolnicy przecież nie podlegają tym przepisom.
    Korwin od 25 lat nie zmienił poglądów, dlatego dostał mój głos.Ostatnio zastrzegł, że nie myśli o samobójstwie..

  10. Nie w temacie – śpieszę donieść, że przeglądałem dzisiaj dwagrosze.com na smarfonie typu nokia lumia – o ile strona główna i sam artykuł wyświetlają się ładnie o tyle komentarze można czytać do trzeciego poziomu. Potem znikają poza marginesem i nie da się podążać za wątkiem wypowiedzi.

    Pozdrawiam,
    Grzegorz

    1. Potwierdzam tę przypadłość, która dotyczy chyba wszystkich urządzeń z małym ekranem (w moim przypadku iPhone 5). Ogólnie uważam zagnieżdżone komentarze za niedobry pomysł, który nic nowego nie wnosi. Jeśli ktoś chce napisać reply do konkretnej odpowiedzi to co przeszkadza zacząć od „@”?

      1. Ja akurat bardzo sobie cenię zagnieżdżone komentarze. Ale ja korzystam raczej z desktopu niż z małych mobilnych. Ilu ludzi, tyle opinii i potrzeb. 😉

        —–
        INFO: smartfonowcy – zakorzenianie komentarzy zredukowano do 3 max. Czy jest poprawa?

  11. Skojarzyło mi się z cyklicznym komunikatem programu antywirusowego:
    „Baza Synekur została zaktualizowana”.

  12. lewactwo z sejmu obawia się nowej prawicy bo skończy się (p)osłom eldorado na nic nie robienie i branie za to wysokie wynagrodzenie…..
    przy okazji tylko frajer pracuje od rana do wieczora i od wszystkich fuch płaci podatki – taki patriota idiota futrujący tyranię/lewactwo….nieuk ekonomiczny otwiera firme w bantustanie PL a później płacze że w UK jest łatwiej i taniej buahahahahahahah
    https://www.youtube.com/watch?v=Wi6OJKSLp9M

  13. Moim zdaniem jak Korwin Mikke dobrze pogra w Brukseli to może zdobyć popularność jak Nigel Farage w Wl. Brytanii. Powinien opłacić sobie dobrego doradcę od wizerunku.

    1. Nikt Korwinowi nie będzie mówił co ma mówić i jak wyglądać 🙂 (bo Korwin jest najmądrzejszy)

  14. Czy Gospodarz pozwoli?
    Cytacik dla liberalzatorów i wolnorynkowców:

    `Oto profile dwóch rozwijających się krajów. Jesteś analitykiem gospodarczym i masz ocenić ich perspektywy wzrostu. Co byś powiedział?
    Kraj A: Jeszcze dekadę temu był silnie protekcjonistyczny, z cłem na wyroby przemysłowe sięgającym przeciętnie ponad 30 procent. Mimo niedawnego obniżenia wysokości opłat celnych, wciąż pozostają inne istotne, oficjalne i ukryte, bariery handlu. Kraj znacząco ogranicza transgraniczne przepływy kapitału, posiada państwowy i silnie uregulowany system bankowy oraz liczne ograniczenia dotyczące nabywania aktywów finansowych przez podmioty zagraniczne. Zagraniczne firmy, prowadzące produkcję w tym kraju, skarżą się na dyskryminację w postaci zmiennych podatków i regulacji stosowanych przez samorządy. W kraju nie ma wyborów i jest on przeżarty korupcją. Ma nieprzejrzyste i skomplikowane prawo dotyczące prywatnej własności. Szczególnie słaba jest ochrona własności intelektualnej, co sprawia, że kraj ten jest piracką stolicą świata. Funkcjonuje w nim wiele państwowych przedsiębiorstw, gros z nich przynosi wysokie straty, ale ich działalność opiera się na subsydiach i prawach monopolisty, przyznanych im przez państwo.
    Kraj B: Polityka handlowa tego państwa przez ostatnich kilkadziesiąt lat była dosłownie najbardziej protekcjonistyczna na świecie, z przeciętnym cłem na produkty przemysłowe w wysokości 40–55 procent. Większość ludności nie ma prawa głosu, powszechne są oszustwa wyborcze i kupowanie głosów. Szaleje korupcja, partie sprzedają miejsca pracy w rządzie swoim finansowym poplecznikom. Nigdy jeszcze nie zatrudniono w tym kraju funkcjonariusza publicznego w rezultacie otwartego konkursu. Finanse publiczne kraju są w złym stanie, a doniesienia o niespłaconych rządowych długach martwią zagranicznych inwestorów. Co więcej, są oni tutaj silnie dyskryminowani. Zwłaszcza w sektorze bankowym – obcokrajowiec nie może zostać dyrektorem, a zagraniczni udziałowcy, jeśli nie mieszkają na terenie kraju, nie mają nawet prawa głosu. Nie funkcjonuje w nim prawo ochrony konkurencji, co umożliwia swobodny rozwój kartelom i innym formom monopolu. Ochrona praw intelektualnych jest dziurawa, psuta przede wszystkim przez to, że nie są nią objęte prawa autorskie obcokrajowców.
    W obu krajach występuje aż nadto czynników, które powinny hamować wzrost gospodarczy – silny protekcjonizm, dyskryminacja inwestorów zagranicznych, słaba ochrona praw własności, monopole, brak demokracji, korupcja, brak merytokracji i tym podobne. Mógłbyś sądzić, że oba państwa zmierzają ku rozwojowej katastrofie. Ale zastanów się chwilę.
    Kraj A to dzisiejsze Chiny – niektórzy czytelnicy być może już to odgadli. Jednak pewnie niewielu odkryło, że Kraj B to Stany Zjednoczone – to znaczy Stany około roku 1880, kiedy były nieco biedniejsze od dzisiejszych Chin.
    Mimo wszystkich tych rzekomo antyrozwojowych polityk i instytucji, Chiny w ostatnich 30 latach stały się jedną z najbardziej dynamicznych i odnoszących największe sukcesy gospodarek świata. USA w 1880 roku były jednym z najszybciej rosnących – i gwałtownie bogacących się – krajów świata. Zatem obie gospodarcze megagwiazdy – końca XIX wieku (USA) i dzisiejsza (Chiny) – realizowały polityczne recepty, które prawie w całości sprzeczne są z dzisiejszą ortodoksją wolnorynkową.’

    ———
    MODERACJA: wypadałoby podać źródło tego cytatu, nie sądzisz czasem?

    1. Przepraszam;
      Ha-Joon Chang, 23 rzeczy, których nie mówią ci o kapitalizmie
      To nie jest jedyna tego rodzaju opinia, ale tutaj jest ładnie podana.

      A tutaj coś z Townsenda:
      MAŁE FIRMY
      …starając się przeistoczyć w wielkie towarzystwa akcyjne, wykazują skłonność do popełniania tych samych błędów co one.
      Patrzą na General Motors i widzą komitet finansów, komitet wykonawczy, wydziały planowania, reklamy, marketingu, kadr, rozwoju zarządzania i public relations i mówią: „Aha, więc oni tak to robią”. Rok później są już za burtą biznesu. Gdyby Alfred Sloan rozpoczął z tym całym kramem, nie byłoby żadnego General Motors, którego wzory można by małpować.
      Jeśli jesteście małym lub średniej wielkości biznesem, próbującym pokonać kolejny szczebel drabiny rozwoju, musicie wziąć na swe barki w najlepszym razie kilka takich obciążeń typowych dla wielkich firm. Ale tylko kilka. I z tego względu badaj pieczołowicie każdy nowy wydatek lub każdą działalność, aby zorientować się, czy jest to konieczność czy też ornament.
      Jeśli twój problem, podobnie jak General Motors, polega na tym, jak utrzymać swój udział na rynku poniżej 55 procent i marżę zysku poniżej 20 procent, rób jak oni. Ale obawiam się, że będziesz podobny do tej biednej starej damy, która sądziła, że wystarczy pić wiele śmietanki, aby zostać śpiewaczką operową — pomylił ci się tłuszcz z mięśniami.

    2. Odpowiedź jest skrajnie banalna. W innych krajach występują te same patologie tylko na większą skalę. Opisz swoimi kategoriami Polskę to zatrybisz .

      1. Przepraszam, ale to najwyraźniej Ty nie *trybisz*.

        Chodzi o to, że przy właściwie wybranym modelu rozwoju gospodarczego patologie niespecjalnie przeszkadzają.

      1. Z drugiej strony była ogromna premia w postaci zdobywania nowych ziem.

  15. jeszcze jedna sprawa na kanwie tematu losowania synekur w unii brukselskiej:
    „…tylko jedna rzecz (z ogromu wartych zastanowienia się) – lans własnej osoby premiera – miraż europejskiej kariery sprawia, iż zatraciła się u niego właściwa hierarchia wagi problemów – nie ma odpowiednich pieniędzy na służbę zdrowia, trzeba wydłużać wiek przejścia na emeryturę, podwyższać podatki, zaciągać rekordowe państwowe długi, by wystarczyło na utrzymywanie armii 800 tys, urzędników (wyborców), by można było “pożyczyć” dla MFW 7mld. dolarów – pieniędzy potrzebnych na ratowanie bogatszej od Polski Grecji (dzięki temu Tusk może usiąść do stołu obradującego w sprawach strefy EURO – raz do roku) itd, itd…”

    https://alexjones.pl/pl/aj/aj-polska/aj-polityka-polska/item/28306-casus-%E2%80%93-premier-donald-tusk

  16. ciekawe ujęcie perpsoktywy wyborów:
    '…w liczbach względnych największym przegranym tegorocznych wyborów jest SLD-UP, który utracił swój stan posiadania o blisko 29%.
    Zaraz za nim, jako mimo wszystko największa przegrana, plasuje się partia Tuska.
    KNP, jako że nie brał udziału w poprzednich wyborach, nie może być ujęty w tej statystyce.
    Czy eurowybory ’14 są zwiastunem końca dryfu Polski pod rządami „partii miłości”?
    A może też czeka nas kolejne pięć lat pod rządami nowej koalicji – PO-SLD?
    Z doklejonym, jak zawsze, PSL-em?
    Z drugiej strony łatwo też wyobrazić sobie koalicję diametralnie inną – PiS- KNP.’

    reszta na https://alexjones.pl/pl/aj/aj-polska/aj-polityka-polska/item/28897-bul-bul-coraz-wyra%C5%BAniej

    1. Jeżeli na serio rozważa się koalicję populistycznego, socjalistycznego do rdzenia PiS z KNP, to ja na KNP na pewno nie zagłosuję. Póki co jedyną realną rolę KNP jaką widzę, to konstruktywna (dla odmiany) opozycja. A w dalszej perspektywie władza samodzielna i byle zdążyć przez te parę lat zrealizować jak najwięcej programu, zanim socjaliści zorganizują referendum w celu odwołania rządu. Inne opcje, czyli współrządzenie z bezideowymi partiami władzy to skok na główkę do szamba i w efekcie wciągnięcie w znane, ciepłe błotko i przybranie jego barwy i woni. Czyli game over.

  17. specjalnie przybyłem i oddałem głos na KNP, ale mam obawy, że bezpieczniackie watahy, zarządzające PL, już dostrzegły oznaki niebezpieczeństwa dla swych wpływów i nie poprzestaną na nakręcaniu 'niezależnych’ dziennikarzy…

    cdn.

  18. Jeśli go nie uśpią i jeśli nie zaciągnie planktonu a postawi na młodzież to w wyborach krajowych będzie 3 siłą.

  19. JKM uznawany jest za wielu wcale inteligentnych ludzi za wariata, ale jest to mylne wrażenie. Warto przyjrzeć się bliżej owocom pracy umysłowej Korwina. Nie lekceważyłbym też jego szans politycznych w przyszłości – firma JKM posiada poważne zaplecze intelektualne i ono może teraz zaprocentować.

    1. Etykietka wariata ze strony patologiczych kłamców czy patologicznych socjalistów może być komplementem. Znaczy się – coś zabolało bo bylo prawdą… 😉 W świecie kłamstwa prawda wyrasta na heroizm.

      1. Gospodarzu! Kłamstwo jest lepiszczem naszej cywilizacji. Życie bez szczypty kłamstwa byłoby nie do zniesienia. ;-D

        G.F.

    2. Jak kogoś tak bradzo boli JKM, to zawsze może wybrać „zachód” i babę z brodą…

  20. Dla otrzeźwienia – cytat z WO (jak ktoś nie wie – lewica z GW):
    `Korwin, ze swoją zerową zdolnością koalicyjną, po prostu narobi trochę bydła w europarlamencie. Bez znaczenia, bo w europarlamencie albo działasz w jakiejś większej frakcji, albo jesteś nieszkodliwym generatorem śmiesznych filmików na jutuba.’

    Wygląda na to, że na taki rozwój sytuacji liczą też zwolennicy JKM: `będzie głośno w mediach o wypowiedziach JKM w Eurożłobie’, ciekawa jest ta zbieżność poglądów 🙂

    1. Hm, nic nowego że jakiś mądrala z gazety (dżizas, co to jest WO??? nie można podać nazwy?) lekceważy jutuba. Jeszcze pewnie nie zorientował się że pracuje dla firmy która do tej pory nie może otrząsnąć się z szoku po pojawieniu się Internetu. I pewnie do samego końca będą powtarzać że chyba wpadli pod autobus ale jeszcze się pozbierają.
      Podsumowując, jak JKM zacznie być popularny na jutubie to nie będzie musiał się martwić o opinie 'niezależnych’ mediów.

        1. No tak, nie przyszło mi do głowy, a nawet byłem czytelnikiem. Wydawało mi się że to niezłe pismo które dla odmiany nie zajmuje się polityką – jak widać nie da się.

        2. Muj Borze, Muj Borze…
          Więc są ludzie którzy o Orlińskim nie słyszeli…
          (Nie zgadzam się z nim, ale czytuję, bo uważam, że warto…)
          (Podobnie zresztą jak z JKM – słuchać go warto, bo mówi rzeczy ciekawe, z którymi często się zgadzam…)

  21. …a kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych, przy okazji losowania synekur w eurokorycie, ukazała się informacja z pozdrowieniami od przedstawicieli z partii Permanentnych Obiboków:

    Do dymisji panowie!

    Kilkanaście godzin po zamknięciu lokali wyborczych min. Piechociński poinformował nas, że otworzenie gazoportu jest opóźnione o rok – co w praktyce będzie oznaczało co najmniej półtora roku.
    Po raz kolejny rząd PO-PSL nie mówił Polakom prawdy w czasie kampanii wyborczej. Oznacza to, że w ósmym roku rządów Donalda Tuska Polska ciągle będzie skazana na import gazu z kierunku wschodniego. A przypomnijmy, że już za tydzień może nastąpić przerwa w dostawach tego surowca z Ukrainy z powodu konfliktu tego kraju z Rosją. To opóźnienie powinno skutkować natychmiastową dymisją ministrów gospodarki i skarbu państwa, którzy sprawują nadzór merytoryczny nad budową gazoportu i nad spółką Gaz-System. Ich nieudolność wystawi na szwank międzynarodową wiarygodność Polski, która nie będzie w stanie realizować kontraktu z Katarem z powodu braku punktu odbioru gazu.

    Źródło: niezalezna.pl

    1. Gaz z Kataru jest o 50% droższy niż rosyjski i to przy taryfie „karnej” jaką dostają kraje ostentacyjnie proamerykańskie. Wzrusza mnie troska o bezpieczeństwo Polski jaką prezentują koncesjonowani patrioci, ale czemu dotyczy ona wyłącznie dostaw gazu? Polska ma obecnie zależny od zachodu system finansowy, prymat prawa unijnego nad krajowym, jej przemysł to głównie poddostawcy dla zachodnich koncernów – jeden foch z Unii (typu sankcje) i nasz kraj leży. Media należą głównie do Niemców, szerzej do Zachodu – a to oznacza zależność najgorszą, bo mentalną. Politycy PO byli nawet bezpośrednio finansowani z Niemiec…I last but not least: deficyt w handlu + zadlużenie zagraniczne. Niezależni od tego nie robimy się…

      Cóż. Gaz to jest rzecz namacalna. Widac jak płonie w kuchni. No i jest to ruskie uzależnienie, a niezalezna.pl jako medium prozachodnie zagrożenia dzieli wg. zachodniej racji stanu.

  22. Bardzo się cieszę z sukcesu KNP. Śledziłem te kampanie li tylko poprzez internet. Po tym co wyczyniały tzw media głownego nurtu, po tym co wygadywali i jeszcze to robią tzw. wybrancy ludu, łącznie z superdemokratą Donaldinio, będę wspierał KNP i tych którzy są razem z nimi nie dla koryta, bo to ma w końcu zniknąć, ale dobra każdego z nas. Jeżeli ktoś ocenia JKM tylko po wypowiedziach wyrwanych z kontekstu, wprost prześmiewczych jest totalnym idiotą, Takim idiotyzmem wykazują się media, politycy i niestety czesc Polaków. Brałem udział w wyborach w Norwegii i tutaj PKN wraz RN odniosły zdecydowane zwycięstwo, ale najbardziej zadziwily i ucieszyly mnie wynika z Anglii tam pis i po zostały niemal zmarginalizowane, KNP pobiło wszystkich. W Polsce wyborcami w głownej mierze byli pracownicy aparatu państwowego wraz rodzinami i ci ludzie glosuja od wielu lat tak samo, bo jaki idota będzie gryzl reke która żryc daje. Mam nadzieje i wierze w to, ze sytuacja będzie taka jak w dobrym filmie zaczyna się od pożaru w burdelu , a potem akcja nabiera tempa.

    1. Koryto jest zawsze. Mniejsze lub większe ale zawsze. Największe pieniądze podatnika przekręcono w USA, jednym z najbardziej wolnych krajów świata.

  23. moim zdaniem Korwin w następnych wyborach uzyska ponad 10%, nawet członkowie mojej rodziny, którzy wcześniej na niego głosowali, pojechali na majówkę bo nie specjalnie wierzyli, że wejdzie; myślę, że takich osób jest sporo, a do tego inni, którzy wskoczą na falę wznoszącą,

  24. Korwiniści dorwali się do koryta, więc będą mogli nachapać się euro i odrobić to, co wtopili na inwestycjach w złoto 😉

    1. Korwiniści… na inwestycjach w złoto 😉 —- Porad medycznych w zasadzie nie udzielamy w 2GR, inaczej miałbym ochotę zrobić tutaj jeden wyjątek…

  25. Dla mnie wejscie partii JKM do EP wnosi pewna nadzieje. Cztery miejsca to nie duzo, lacznie eurosceptykow jest ponad 100 a to daje procentowo cos okolo 13%. Wbrew oczekiwaniom tych „wstrzasnientych” jakoby to roznice pomiedzy poszczegolnymi partiami byly tak duze, ze wyyklucza sie wspolny kierunek, widze tu potencjal do demonatzu eurokolchozu.
    Niebawem Grecja wystapi o kolejne umozenie dlugow a Francja sama w dlugach tonie. Wyplynie jeszcze kilka innych problemow i debata nabirze wlasne dynamiki. Bedzie sie dzialo.

    1. jak zwykle – krótko, mocno i na temat, a do tego na bazie solidnego fundamentu historycznego

  26. Adamek, ten od walenia pięściami, po ogłoszeniu wyników powiedział o Polakach: „durnie zrozumieją, że głupio głosują dopiero wtedy, kiedy wykręceni (z pieniędzy) jak mokra ściera będą leżeć na ziemi”.

    Prawda to oczywista. Zastanawiam się tylko czy sam to wymyślił czy kazali tak mówić…

    1. Akurat wielu durni głosujących na Adamka nie było… 😉 Do tego trzeba być pewnie po ciężkim nokaucie…

  27. Ilość pracy jaką JKM osobiście włożył w tę kampanię jest imponująca. Śledzę jego stronę codziennie i facet miał po 3 spotkania dziennie i to w b. odległych od siebie miastach. Podziw wzrasta tym bardziej, że to jak by nie było to jednak 72 letni facet.

    Z kilku powodów JKM zyskał mój szacunek i umacnia go każdego dnia:
    Po pierwsze: to najbardziej zasłużony propagator idei wolnościowych w naszym kraju. Propagator MASOWY – a jak to w produkcji dla mas – jakość nie jest najważniejsza. Jeśli ktoś złapie bakcyla to sam szybko trafia na „poważne” (czyt. takie, które trudno naszym dziennikarzom nazwać idiotycznymi, absurdalnymi itp.) źródła jego poglądów: Friedmana, Tocquevilla, Friedmanna, Smitha, von Hayeka, von Misesa, Bastiata i wielu, wielu innych.

    Po drugie: to jedyny polityk, który w swych wystąpieniach ZAWSZE łączy słowo WOLNOŚĆ ze słowem ODPOWIEDZIALNOŚĆ. To ogromna różnica w porównaniu do Palikota i jego „róbta co chceta”.

    Po trzecie: jako jedyny promuje coś co się nazywa Realpolitik przy całkowitym wyrugowaniu kategorii narodowych ze swojego myślenia/mówienia. Jeśli chodzi o próbkę Realpolitik w jego wykonaniu, to mistrzostwem podczas tych wyborów, były banery reklamowe polityków (którzy co dzień go opluwali w TV, radio) na jego prywatnej stronie internetowej Korwin-mikke.pl(np. Gowin, Senyszyn, Grzyb, Thun – to tylko niektóre z tych, które widziałem). Żerowali na jego popularności w sposób chamski.

    Po czwarte: Jest uosobieniem powiedzenia, że nie liczy się to ile razy upadłeś a to, ile razy wstałeś po upadku. Jest niczym bohaterowie typu Martin Eden lub Howard Roark tylko w świecie polityki. Zawsze spójny w tym co myśli, mówi, robi. Podczas wystąpień czuje się, że jego siła płynie z wewnętrznych przekonań a nie z zewnętrznego poklasku.

    …i jest jedynym politykiem starego pokolenia, który potrafi nawiązać kontakt z młodzieżą.

    Ogromną WADĄ jest natomiast brak w jego wystąpieniach wyczuwalnej, choćby na poziomie nano, troski o środowisko naturalne. Choć interesuję się JKMemem od ok. 20 lat , to nie potrafię powiedzieć czy nie jest on za paleniem oponami w piecach, bo wychodzi taniej niż węglem??? Te kwestie w jego debatach nie istnieją.

    1. Ciekawe podsumowanie, ogrom pracy jaki JKM w te kampanie byl zauwazalny, dobrze pracowal takze sztab wyborczy i swietnie wlasne zaplecze medialne. W odroznieniu od Sikorskiego czy Napieralskiego i innych ktorzy wizytujac jakies miasta wreczaja ludziom do rak ulotki czy jablka Korwin stal i za kazdym razem walil ciekawy wielominutowy wyklad – like a boss.
      p.s. Korwin wspomina o srodowisku naturalnym w kontekscie przegiecia global warming etc. Zajmowanie sie tym w skali micro byloby chyba bezcelowe. Kwestie takie jak palenie opon, i skladowanie smieci kazdy rozwiazuje we wlasnym zakresie, tzn. istnieje domniemanie ze nikt nie bedzie sie chcail truc na wlasnym boisku. W przypadku zatruwania srodowiska przez firmy stanowisko JKM jest jak mniemam oczywiste- problem rozwiazuja roszczeia odszkodowawcze i sady.

      1. Twoja odpowiedź niestety mnie nie pociesza. Znam kilka wypowiedzi Korwina nt. rabunkowej eksploatacji oceanów (Korwin twierdzi, że skoro oceany są wszystkich to są niczyje i prowadzi to do tzw. tragedii wspólnego pastwiska. W sprawie pastwisk pomogło prawo własności ale jak zastosować to do oceanów?)

        Natomiast JKM często polecał książkę „Ostatnich gryzą psy” K. Habicha. I ten gość do sprawy ochrony środowiska podchodzi bardzo odpowiedzialnie. Na pewno palenia oponami, bo taniej , w jego świecie by nie było.

        Pamiętam jeszcze, że w książce JKMa „Podatki” jest poruszona kwestia szkodliwych emisji i płacenia za nie przez przedsiębiorstwa.

        I to tyle…
        Uważam, że jasne zaprezentowanie swojego stanowiska w jakiejś debacie (marzy mi się Popkiewicz – JKM) byłoby świetnym krokiem.

        Oczywiście odsyłanie ludzi do sadów, przy obecnym stanie sądownictwa w Polsce, żadnych zwolenników mu nie przysporzy. Pierwsze reforma sądownictwa.

        1. ’Oczywiście odsyłanie ludzi do sadów, przy obecnym stanie sądownictwa w Polsce, żadnych zwolenników mu nie przysporzy’

          Analogicznie…zajmowanie sie problemami ktorych tak naprawde jeszcze nie ma w skali markoregionow a co dopiero w skali globalnej kosztem pomijania prawdziwego problemu jakim jest wielka sciema (spowodowanego jakoby przez czlowieka) globalnego ocieplenia ktora JKM chce sie zajac, byloby odwracaniem priorytetow.

        2. Obawiam się, że samo płacenie w tym przypadku nie załatwia sprawy. Cynik pisał tu o Halliburtonie i gazie łupkowym, teraz wyobraźmy sobie, że zostawiają ci pod domem worek nadrukowanych dolarów w rekompensacie za jezioro toksycznego shitu ten dom od tej pory otaczające. Fajnie? A jak zapłacić za emisję trucizny do atmosfery? Komu?

          1. Ale adwertować można „sprzedam dom z linią brzegową jeziora”… zawsze ktoś kupi… 😉

          2. Sprawe zalatwilaby demokracja oparta na stanie posiadania ( o ktorej wspominal Cynik). To czy wpuszcza sie np. Halliburtona na terytorium gminy decyduja jej wlasciciele, nie spolecznosc krajowa. Z jednej strony rynkowa cena gazu czy innych paliw, z drugiej korzysci z eksploatacji lupkow zbilansowane z kosztami utylizacji odpadow i pokrycia ew ryzyk. Trzebaby zaczac od zmiany fundamentalnej zasady ze wszystko co znalezione w ziemi nalezy do Panstwa.

          3. Pewnie załatwiłoby to część problemów. Ale co z powietrzem? Źródłami rzek? Wodami głębinowymi? Lasami, w sensie ekosystemów? Natura nie przystaje do administracyjnych granic. Generalnie w większości zgadzam się z liberalnymi zasadami gospodarczymi, ale w przypadku pewnych kwestii mam z tym problem, chodzi o przeciętny poziom świadomości, dostęp do informacji, a co za tym idzie podejmowanie wyborów o skutkach długoterminowych. Ludzie rzadko myślą w dłuższej perspektywie, co do zasady w większości preferują zysk krótkoterminowy, z tendencją do ignorowania skutków w dłuższej perspektywie. O ile w przypadku firmy olanie dłuższej perspektywy kończy się źle dla przedsiębiorcy (i zwykle jego pracowników też), to w przypadku rabunkowej gospodarki zasobami naturalnymi konsekwencje mogą być poważniejsze i dotykać większej liczby ludzi, niż sam zainteresowany. Nie postuluję tu jakichś totalitarnych rozwiązań. Prawdę mówiąc, nie mam pomysłu na dobre rozwiązanie. Chcę tylko zasygnalizować, że sprawa jest bardziej złożona niż uproszczone modele, żywcem wzięte z teorii wolnego rynku – coś, co pasuje do firm, niekoniecznie przystaje do ziemi, wody czy powietrza. Nie chciałbym, żeby kiedyś doszło do sytuacji, kiedy ktoś powie, że „to oczywiste, że za czyste powietrze trzeba słono płacić”. „Mam las po dziadku, to go sobie wytnę, bo mi brakuje na dziwki i koks, a i bo mogę, mam prawo, i już.” A po nas choćby potop. Może brzmi to trochę oszołomsko czy apokaliptycznie, nie wiem, ale to jednak nie są takie proste kwestie, jak je czasem libertarianie przedstawiają – typu: właściciel lasu jest racjonalny i będzie o niego dbał, bo to przecież jego majątek, przynoszący dochody. Tylko jakoś zapomina się o tych wszystkich totalnie irracjonalnych decyzjach, które ludzie w życiu podejmują. Albo fakt, że z punktu widzenia pojedynczego człowieka bardzie racjonalna może być szybka wycinka, sprzedaż drewna i wybranie się w podróż dookoła świata przed śmiercią. Nie ma w tym nic złego, dopóki skutki dotyczą tylko samych decydujących – ale to chyba nie jest ten przypadek.

          4. I tu wracamy do odszkodowan. Wysokie laczace sie z praktycznym bankructwem firmy kwoty zasadzonych odszkodowan za umyslne zatrucie rzek, gleby (cos w tym stylu: https://www.mp.pl/kurier/7884) plus odpowiedzialnosc karna ( wysokie kary pozbawienia wolnosci dla zarzadu) zalatwilyby sprawe. Z zmiejsca znalazlyby sie tabuny prawnikow chcacych poprowadzic takie sprawy , szukacjacych najmniejszych plam oleju na korporacyjnych parkingach.

          5. Ktoś pewnie kupi… ale czy moralnie jest żerować na upośledzonych? 🙂

    2. O ile mi wiadomo, to oponami pali przy produkcji cementu, gdyż spalanie węglowodorów pozwala uzyskać znacznie wyższą temperaturę, niż tę, uzyskiwaną przy spalaniu węgla. Oczywiście problem emisji pyłów rozwiązują b. wysokie kominy zaopatrzone w elektrofiltry. Tak jest w cementowni Bielawy na Kujawach. To tak na marginesie. Przy okazji – UE po sukcesach finansowych w walce z globalnym ociepleniem(= zmianami klimatycznymi)zapowiada konieczność obniżenia w Polsce poziomu zanieczyszczeń powietrza przez „drobne pyły”, co będzie znacznie kosztowniejsze niż tzw. „pakiet klimatyczny”. Ochrona środowiska robi się podobnym szemranym biznesem robionym za nasze podatki jak ochrona zdrowia, czytaj przemysł farmaceutyczny.

  28. Należy liczyć że trzej pozostali Panowie z KNP będą mogli rosnąć na nowych liderów.

  29. Coz, Mikke w Brukseli = koniec NP w Polsce… Bedzie to samo co z Ziobra…

      1. nie srajta żarem, Korwin Polski nie odpuści, po to poszedł do Brukseli by NP rosła w siłę w Polsce, nie inaczej. Bądżmy dobrej myśli, jak nie teraz to kiedy? Ja raczej boję się czegoś innego, boję się że może mu się coś stać, przecież jak KNP będzie rosła w siłę to wrogie Polsce moce, zrobią wszystko by temu zaradzić, tego się boję. Natomiast nie boję się tego, że Korwin porzuci ideały. Zresztą w Waszej argumentacji jest błąd. Jeśli Korwinowi udało się przebić szklany sufit będą poza systemem to tymbardziej mu się uda to robić będąc europosłem. Tak jak to zrobił Pan Farage. Wypowiedzi Korwina po wyborach a prześledziłem wszystkie wypadają obiecująco, rozprawił się bardzo ładnie z mitami o gwałtach hitlerze czy niepełnosprawnych. Wykazał logicznie że zarzucanie mu takich postaw jest bzdurą. Te hieny będą oczywiście pracować na to żeby sprowadzić dyskusrs tylko o tym, by Go ośmieszać, oczerniać i mieszać z błotem, róznej maści eksperty i autorytety będą wytaczać największe działa, ale jak to powiedzał Pan Dziambor tej siły już nie powstrzymacie.

        Dla mnie osobiśćie 25 maja to symboliczna data, data w której kanalia Jaruzelski odwija kitą a na scenę wchodzi prawdziwy patriota – JKM. Człowiek nie pozbawiony wad, jak każdy z nas, ale człowiek prawy ideowy i nieskurwiony.

        pozdr

        1. Tak, wypowiedzi po wyborach byly bardzo sprawne, podobalo mi sie jak pogonil towarzystwo w TVN. Podobalo mi sie takze to ze nie spoczal na laurach i z marszu przystapil do realizacj nastepnych celow.

        2. „…Ja raczej boję się czegoś innego, boję się że może mu się [Korwinowi] coś stać…”
          Śmierć JKM zdecydowanie pomoże Nowej Prawicy:
          – trudno będzie źle mówić o zmarłym, bo w Polsce jest to źle widziane
          – NP wreszcie będzie realizować swój program, bo póki żyje wódz, to jego słowo jest ważniejsze od programu
          – olbrzymi elektorat zrażony wypowiedziami JKM będzie mógł wrócić do NP
          Jakkolwiek bardzo źle to zabrzmi, ale śmierć JKM byłaby prawdziwym darem niebios dla NP.

          1. Będzie podobny eksperyment, który potwierdzi lub zaprzeczy twojej tezie:
            Jaki wynik po śmierci Jaruzelskiego osiągnie SLD w nadchodzących wyborach do Sejmu?

          2. Podobieństwo zerowe. Jaruzel nigdy nie był „twarzą” SLD, a ledwo jedną z wielu – i to jeszcze w zasadzie nieodróżniających się specjalnie – czerwonych gnid.

          3. Kazdy kiedys odchodzi. Jednak nie zgadzam sie z opinia. Nie widze w kregach zbllizonych do NP kokokolwiek kto bylby obdarzony wlasciwa charyzma i wystarczajaco silnym kregoslupem pogladow wolnorynkowych. Jak przychodzi pierwszy test wszyscy tzw wolnosciowcy wymiekaja.

          4. Jak przychodzi pierwszy test wszyscy tzw wolnosciowcy wymiekaja —– demokracja dopuszcza do władzy gołotę a tę łatwo przekupić byle mandatem poselskim…

          5. Ot, prawdziwy cynik. 🙂 A ja, mimo braku kręgosłupa w postaci implementowanych wartości chrześcijańskich, wierzę, że są wciąż ludzie ideowi i nieprzekupni. Jedyny problem w tym, że obecnym systemie bardzo łatwo ich po prostu zmarginalizować, bo większość rzeczywiście woli żyć wygodnie.

          6. To zależy od przyjętej perspektywy czasowej oraz priorytetów.
            Jeśli komuś zależy na wieloletniej stałości poglądów NP, to śmierć JKM będzie ciosem.
            Jeśli zależy na przekroczeniu progu wyborczego w przyszłorocznych wyborach i trwałe/znaczące wejście do parlamentu/samorządów, to śmierć JKM się do tego może przyczynić.

          7. Porzucmy daremne spekulacje. W wieku 71 lat JKM ma w sobie wiecej zycia niz Jaruzelski w chwili gdy wprowadzal stan wojenny. Podejrzewam ze gdyby nawet Kurski spelnil swoja puste pogrozki i uderzyl pierwszy, skonczylby podobnie jak przeciwnicy glownego bohatera z filmu Zohan;)

      2. No czyli potrzeba nowego lidera 😉
        Troche bardziej umiarkowanego i medialnego…
        I z 7% moze szybko zrobic sie 27%…

        Panie Cyniku, nie skusi sie Pan?
        Wille, limuzyny i mlode moniki levinskie czekaja… 😉

      3. Czy bedzie ciekawiej…
        1. JKM bedzie tlumaczony na inne jezyki. Watpie aby tlumacze byli w stanie zrozumiec przeslanie JKM, tlumaczac jego wypowiedzi w czasie rzeczywistym.
        2. JKM sie… jaka… Utrudnia to tlumaczenie i zrozumienie wypowiedzi.
        3. JKM jest bardzo latwym przeciwnikiem w dyskusji dla ludzi, ktorzy potrafia go wyprowadzic z rownowagi. Zbyt czesto nazywa adwersarzy idiotami itp. przez co sam zraza do siebie odbiorcow.
        4. Wpuszczanie do partii odpadkow takich jak Wipler jest dla mnie takim samym strzalem we wlasna stope jak koalicja PISu z Samoobrona swego czasu.
        5. Kto poprowadzi KNP jesli Korwina zabraknie???

    1. Bez przesady. Albo będzie głośno w mediach o wypowiedziach JKM w Eurożłobie, albo to będzie czas na wypromowanie się pozostałych członków partii – jak chociażby Wipler, Dziambor czy Wilk, którzy już mają za sobą parę dobrych występów w TV – choć co prawda nie są już tak atrakcyjni medialnie – więc tak zupełnie słuch o partii nie zaginie. Szczególnie liczyć można tu na Wiplera, który jak na krótki staż w partii jest dość często zapraszany, facet już się wyrabia i potrafi czasem dowalić do pieca 🙂 Ponadto pewnie spora część europoselskich diet będzie szła na rozbudowę struktur.
      A poza tym to nie oszukujmy się – KNP elektorat zdobywa głównie poprzez internet a tutaj słuch o partii na pewno nie zaginie 🙂

      1. Wipler jest niepoważnym koniunkturalistą i prędzej zaszkodzi partii niż zbuduje dla niej większe poparcie. Ideologicznie KNP jest godna poparcia, ale jeżeli już na tym etapie do partii przyklejają się odpadki, to nie wróży nic dobrego na przyszłość. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to w zasadzie prywatna partia Korwin-Mikkego i decyzje personalne zależą od niego, może to zastanawiać, podobnie jak obecność pewnej osoby w zarządzie partii (tak, wiem że „niczego mu nie udowodniono”). Wszystkim natomiast którzy myślą, że KNP wprowadzi jakąś nową jakość na polskiej scenie politycznej, polecam przejście się na jedno z jej spotkań partyjnych (są otwarte dla sympatyków i potencjalnych nowych członków) i naoczne przekonanie się, co to jest ta „nowa jakość” i kto ma ją budować. Ja tak zrobiłem i wiem, że nie ma się czego po nich spodziewać. Pomimo pewnej sympatii i zbieżności ideologicznej wiem, że grupa amatorów bez pojęcia o tym, jakie cele strategiczne chcą osiągnąć i jaką należy przyjąć taktykę działania dla realizacji tych celów, nie ma szansy zaistnieć na poważnie w rywalizacji z profesjonalnymi partiami systemowymi dysponującymi ogromnymi budżetami na propagandę. Organizowanie prymitywnych happeningów, bałagan logistyczny i puste slogany nie kreują realnych rezultatów. I wcale nie jest to jedynie kwestia budżetu, raczej po prostu braku kompetencji osób, które tymi działaniami w partii się zajmują. A niestety, jest to elementarz marketingu politycznego i jeżeli ktoś nie ma o tym elementarnego pojęcia to cudów nie będzie. Obecny sukces wynika w dużej mierze z niskiej frekwencji, gdyby była ona wyższa to KNP dostałoby tyle samo głosów ale znalazłoby się poniżej progu i nie byłoby czego świętować. Sądzę, że tego właśnie należy się spodziewać w kolejnych wyborach (takich bardziej „na poważnie” niż te do eurocyrku).

        1. Pełna zgoda co do pana Wiplera (który miał walczyć o zniesienie immunitetów poselskich, ale zapomniał, a później miał ujawniać nagrania z monitoringu z zadymą z policją przed klubem w Wawie, ale chyba było inaczej niż twierdził i zapamiętał, więc też zapomniał…). Co do reszty, to mnie zmartwiłeś.

          1. hehe, akurat w tym ostatnim przypadku można uwierzyć że nie pamięta 😉 Ale faktycznie, cud że go ktoś przygarnął kiedy jego paw na koszulce nie zdążył jeszcze nawet obeschnąć

          2. Czy ja cos przeoczylem? O ile pamietam to Wipler zrzekl sie immunitetu wlasnie w celu wyjasnienia tej sprawy oraz nieskutecznie domaga sie od Policji opublikowania nagran z monitoringu, ktora od ponad pol roku jest dziwnie malomowna w tej kwestii.

          3. O, no to mnie teraz zaskoczyłeś, może będę musiał zrewidować swoją opinię. Czy mógłbyś wskazać jakieś wiarygodne źródło tej informacji, że tak zrobił (np. pismo do KGP) i co KGP na to? O ile mi wiadomo na oficjalne pisma, szczególnie pisma posła, jeszcze w tym kraju się oficjalnie odpowiada i to w określonym czasie. Dobrem śledztwa już się chyba nie można zasłaniać, jestem ciekaw co policaje wymyślili na ten temat, żeby nie musieć nic ujawniać. No, chyba że „zwrócił się” tylko paszczowo, przed kamerami, a później jakoś tak po prostu się upowmnieć o oficjalną odpowiedź… zapomniał. A, rzeczywiście, nie jestem na czasie, immunitetu efektywnie zrzekł się – w kwietniu. Zajście miało miejsce w październiku, a deklaracja „Niezwłocznie, jak tylko będę miał taką okazję, zrzeknę się immunitetu” niewiele później. Od tego czasu niejeden złośliwiec – w tym ja – przypomniał mu o tej jego deklaracji. Dla pana Wiplera „niezwłocznie” oznacza pół roku, świetnie, takich ludzi Polska potrzebuje. 🙂

  30. eh..zeby tak jeszcze P.olski S.zkodnik L.udowy dostal po lapkach … mozna by mowic o swiatelku w tunelu..

    1. Problem z PSL polega na tym, że jest to partia, która faktycznie broni interesów swojego elektoratu i tak długo, jak udaje się ustawiać mnóstwo terenowych działaczy, bronić KRUS-u i „załatwiać” dopłaty, tak długo swoje 5% będzie miało – bo te 5% patrzy na „swoje” i g*wno ich obchodzi, że to wszystko na czyjś koszt. A na dodatek, jak już będzie naprawdę źle i wszystko pierdyknie, to oni przynajmniej mają ziemię i świnie, nomen omen.

      1. boroni interesow – owszem – ale nie elektoratu ale tylko i wylacznie swoich.

          1. Wystarczy, że PSL obsadza wszystkie urzędy związane w jakikolwiek sposób ze wsią. Ci ludzie nie zagłosują na nikogo innego jak na PSL. Zawsze uzbiera się te 7%.

          2. Gdyby PSL nie fałszowało wyborów w „swoich” okręgach, to pewnie już by zniknęło ze sceny politycznej.

          3. W życiu nie siedziałem w komisji wyborczej, nie wiem też które okręgi są dla PSL „swoje”, więc ciężko mi się odnieść do tego typu argumentów. Natomiast bez dowodów na fałszerstwa i zakładając, że wszystkie ugrupowania mają z grubsza podobny wpływ na ewentualne fałszowanie, pozostaje mi użyć Ockhama i stwierdzić, że beneficjentów systemu, na którego straży stoi PSL jest po prostu wystarczająco dużo, żeby zapewnić im miejsca w sejmie.

          4. Fałszowanie wyników wyborów na „nieważne” głosy jest tajemnica poliszynela. Rożnica w przypadku PSL jest taka, ze to fałszowanie pozwala im przekroczyć próg wyborczy, czyli zachować polityczny byt.

          5. Zrobiłem eksperyment dla własnej wiedzy i wziąłem udział w komisji wyborczej kilka lat temu. Stwierdzam, że nie jest zbyt trudno wyprodukować potrzebną ilość tzw. głosów nieważnych, poprzez dostawienie krzyżyka do karty wskazującej na opozycyjnego kandydata (oczywiście długopisem wyłożonym dla wygody wyborców).
            Dlatego dzisiaj z ciekawością przeczytałem na stronie https://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/78622,powyborcze-wnioski.html następujący fragment:
            „Nadal zagadką pozostaje wysoka liczba głosów nieważnych. Tym razem było to 3,12 proc. ogólnej liczby głosów. Aż nie chce się wierzyć, że 228 tysięcy ludzi poszło na wybory, aby unieważnić swój głos. Ta sprawa musi być dokładnie zbadana.”

          6. Skoro to takie jasne i wszyscy o tym wiedzą, dziwi mnie trochę, że żaden aktywista i rycerz prawdy za rękę do tej pory nikogo nie złapał, nie nakręcił telefonem, nie pstryknął zdjęcia. Nawiasem mówiąc to nie wiem, jak tak naprawdę to się odbywa, ale ogólnie głosy powinno się liczyć jak kasę w banku albo hipermarkecie – pod strażą i pod okiem kamer. Najbardziej chamskie i prostackie oszustwa by to bez problemu odsiało.

          7. Być może niekoniecznie w temacie fałszerstw wyborczych aczkolwiek z całą pewnością dobry przykład co się z takimi rycerzami prawdy dzieje w naszym umęczonym kraju – proponuję zapoznać się ze sprawą Pana Zbigniewa Stonogi.

          8. Popełniasz ten sam błąd, co pan Joachim Brudziński, który nie potrafi wyobrazić sobie innego powodu do oddania nieważengo głosu niż skrajne matołectwo, albo fałszerstwo. Ze swojej strony pragnę poinformować, że samemu zdarzyło mi się oddać w przeszłości, w pełni świadomie głos nieważny i znam ludzi, którzy też to przynajmniej raz zrobili. Dzieje się tak, kiedy ŻADEN z dostępnych kandydatów absolutnie nie jest moim kandydatem i nie jest akceptowalny nawet jako „głos przeciwko”, czyli tzw. mniejsze zło. Natomiast tacy ludzie – w tym ja – chcą ten fakt jakoś zamanifestować, ponieważ jakoś tam im zależy i jakoś tam ich interesuje, co się wokół nich dzieje. Olanie wyborów nie jest wyrazem takiej postawy, oddanie nieważnego głosu – owszem. Proponuję eksperyment, żeby na kartach do głosowania dodać opcję „przeciw wszystkim”, wtedy przekonamy się ilu jest w Polsce matołków nie rozumiejących idei postawienia jednego krzyżyka na jednej liście, a ilu ludzi chce pokazać całej tej bandzie środkowy palec, bo po prostu nie ma swojej reprezentacji i wszyscy są równie źli. Zgoda, że jest wyraz frustracji i nie jest to zbyt praktyczne, ale wciąż nie widzę innej legalnej drogi, żeby wyrazić tę dokładnie opinię, że wszyscy startujący w wyborach powinni być prewencyjnie pakowani do pierdla…
            P.S. Mój nieważny głos nie pozostawiał wątpliwości, wszystkie listy były skreślone z rozmachem, a na środku pierwszej kartki był napis „płoń parlamencie!”. Intencja jasna, grupa ta sama – niedorozwinięty wyborca, co postawił dwa krzyżyki.

          9. Nie mam ambicji, żeby tutaj kogokolwiek przekonywać. Ktoś kto poznał z nieco bliższej perspektywy funkcjonowanie polityki w Polsce wie w czym rzec. A czemu się te oszustwa udają, ano temu, że większość woli nie wiedzieć, nie widzieć, udawać, że wszystko jest OK, no bo inaczej przecież trzeba by coś z tym zrobić.

          10. Sprawa była w swoim czasie omawiana w sieci (na stronach poza tzw. oficjalnym obiegiem), „poważne media” nawet o niej nie wspomniały. Rozkład głosów nieważnych (ze względu na postawienie na karcie więcej niż jednego krzyżyka) w niewytłumaczalny sposób koreluje z rozkładem wyników PSL. Zjawisko to zauważył prof. Przemysław Śleszyński, przezornie jednak wstrzymał się od drążenia tematu. Kolorowe mapki prezentujące to zadziwiające zjawisko są nadal do znalezienia w sieci. Ewenementem jest województwo mazowieckie, w którym oddano wyjątkowo wiele takich nieważnych głosów, a jednocześnie PSL uzyskał tam zadziwiająco wysoki wynik (chodzi konkretnie o wybory samorządowe z 2010 roku, później prof. zaprezentował również podobne dane dla wyborów z roku 2006).

            Szczegóły m. in. tutaj: https://wpolityce.pl/polityka/119632-alarmujaca-analiza-w-sprawie-wyborow-samorzadowych-dlaczego-w-woj-mazowieckiem-wyborcy-stawiali-masowo-dwa-krzyzyki

            Naprawdę nie trzeba mieć doktoratu ze statystyki żeby nieuzbrojonym okiem zauważyć, że taka korelacja nie mogła powstać przypadkowo. Wnioski każdy myślący człowiek może wyciągnąć sam. Było chyba nawet zgłoszenie do prokuratury (złożone przez Korwin-Mikkego), ale oczywiście „nikomu niczego nie udowodniono”.

          11. Może coś jest na rzeczy. A może nie. Wyniki są ciekawe, ale sama korelacja niczego jeszcze nie dowodzi. Nie trzeba mieć też stopnia naukowego ze statystyki, żeby zdawać sobie sprawę, że wszystko można skorelować ze wszystkim i z tego wyciągać dosyć dowolne wnioski. Na przykład, po największej fali zeznań podatkowych wpływających do Urzędów Skarbowych, pojawiają się w Polsce chrabąszcze, co sugeruje np., że chrabąszcze nie lubią podatków i są jakoś powiązane z ruchem wolnościowym… 🙂

            Właściwe pytanie jest takie, jak racjonalnie zweryfikować tezę wysnutą na podstawie wybranej korelacji. Zgadzam się oczywiście, że przedstawiona korelacja wydaje się mocniejsza od przeciętnego chrabąszcza. Sama ilość nieważnych głosów np. w Warszawie i okolicach mnie bardzo nie dziwi, ale już akurat konkretnie „2 krzyżyków” wyjaśnić sobie nie umiem, dziwi też trochę rozkład przycięty dokładnie na granicach administracyjnych województwa. W pełni popieram też podsumowanie, że „jest to zbyt poważna sprawa i tym bardziej powinna być rzetelnie objaśniona.” Teraz kwestia stoi – co z tym zrobić?

          12. Są ludzie, którym można napluć w twarz a oni powiedzą, że to deszcz pada, bo przecież deszcz też jest mokry, a nikt im nie pokazał wiarygodnych dowodów, że to jednak nie deszcz. Trudno jest takich ludzi przekonać i zazwyczaj nawet nie warto próbować. Dlatego napisałem, że każdy myślący człowiek wyciąga własne wnioski; każdy wyciąga takie, na jakie mu pozwala jego instrumentarium analityczne.

            Jeśli chodzi o podsumowanie prof. Śleszyńskiego, to jak sądzisz, co więcej miał napisać? Jest zatrudniony w PAN i dobrze wie, kto mu co miesiąc zatwierdza przelew wypłaty. Pewnie jeszcze chce tam trochę popracować w spokoju. Inteligentny odbiorca przekazu nie potrzebuje dosłownego wyłożenia kawy na ławę.

          13. Ciekawe rzeczy piszesz, ale ja zadałem pytanie – co możemy z tym konstruktywnie zrobić? Tak oprócz narzekania i obrażania się nawzajem, które jest niczym innym jak wyrazem frustracji?

            ———-
            MODERACJA: Na frustrację nic tu nie poradzimy ale na obrażanie innych owszem. Nie stwierdziłem jednak przypadków łamania regulaminu w tym wątku. Zwracamy szczególną uwagę aby dyskusja dotyczyła opinii a nie jej nosiciela. Jeśli ktoś się czuje obrażony niech zasygnalizuje, powołamy komisję śledczą… 😉 A najbezpieczniej po prostu formułować swoje uwagi w trybie bezosobowym…

      2. A ja gdzieś czytałem, że sprawa ponadprzeciętnej liczby nieważnych głosów „dwukrzyżykowych” pasujących „idealnie” do obrysu woj. mazowieckiego może być wytłumaczona w prostym sposób. Otóż karta do głosowania mogła (piszę „mogła” bo nie zweryfikowałem tego) składać się z dwóch fizycznych kartek (duża liczba kandydatów). Czytając zasadę „jedna karta => jeden krzyżyk” można łatwo dojść do wniosku, że mogę postawić po jednym krzyżyku na każdej z fizycznych kartek. Oczywiście takie wytłumaczenie nie wyklucza możliwości, że głosy były „unieważniane” przez członków komisji wyborczych 🙂
        Ogólnie puenta jest taka: starajmy się trzymać głowę chłodną jak tylko to możliwe, zbytnie emocjonowanie się zaburza postrzeganie.
        Pozdrawiam Gospodarza i Czytelników.

  31. Cyt.
    „W porównaniu do zachodu unii jeszcze raz ujawnia się zacofanie prowincji polskiej w której po 7 latach nieprzerwanej, nieudolnej władzy i nieprzerwanych afer 1/3 wyborców nadal głosuje na partię będącą kreacją służb specjalnych, z nadreprezentacją agentów minionego systemu.” -Cynik

    „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.” – A. Einstein
    Widać Polacy to szalony naród. Chcą dobrze, a wychodzi jak zawsze 😉

  32. Trochę jest denerwujące i niesmaczne, że jako wolnościowiec mam wybór albo nie głosować wcale, albo zagłosować na partię, która prezentuje b.konserwatywne poglądy obyczajowe i której główny motor głosi idee społeczne, które mną wstrząsają. Tym razem jednak ludzie Korwina powinni dziękować mediom głównego ścieku i politycznym adwersarzom, bo chyba tylko wyjątkowo w tym roku zmasowany atak propagandy i zorganizowana fala złośliwej dyskredytacji skłoniły mnie do zmarnowania pół godziny życia na wycieczkę do lokalu wyborczego i skreślenie kandydata z listy KNP. Jeszcze bardziej denerwujące jest to, że naturalnie mój głos oddany na „dwójkę” tak naprawdę winduje „jedynkę”, która podoba mi się jeszcze mniej, ale to już kwestia idiotycznej ordynacji. Tak czy siak panowie z KNP powinni zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę mnóstwo ludzi nie tyle w pełni zgadza się z ich poglądami, co głosuje przeciwko skostniałemu układowi. Oby wyciągnęli z tego lepsze wnioski niż palikociarnia.

    1. Paradoksalnie Korwin jest liberalny takze obyczajowo. Nich no sie tam doklanie dostroi na jego przekaz. Sprzeciwia sie nowym rozwiazaniom w kwestii obyczajowosci tylko wtedy gdy ingeruja one w wolnosc ekonomiczna innych jednostek. Logiczny az do bolu IMO.

      1. Kiedy mówi, że kobiety powinny nie mieć prawa głosu, bo nie interesują się polityką i głupio głosują, to po prostu bredzi; na tej samej zasadzie nie znają się na tym też wyborcy płci męskiej – większość ludzi w demokracji głosuje emocjonalnie, obrazkowo i bez głębszej refleksji – płeć nie ma tu znaczenia. O wypowiedzi w rodzaju, że kobieta przyswaja poglądy polityczne wraz ze spermą swojego partnera nawet szkoda wspominać. Podobnie jego wypowiedzi o tym, że ludzi na wózkach, usiłujących jakoś tam swoją niepełnosprawność oswoić w tańcu (czy choćby raczej „tańcu”) nie powinno się pokazywać w telewizji, bo to niesmaczne i obleśne. Ciągotki do autorytarnego państwa – może małego, ale jednak bardzo zamordystycznego w swoich strefach wpływu, też są dyskusyjne.

        Nie zrozum mnie źle, każdy ma prawo do swoich opinii, choćby debilnych, ma też prawo je głośno wyrażać, nikomu tego odbierać nie mogę i nie chcę. Tylko chciałbym wiedzieć gdzie kończy się osobista opinia pana Korwin-Mikke, a gdzie zaczyna program jego partii. To jest niejasne. Gdyby powiedział jasno – „moim zdaniem jest tak i tak, to osobiście lubię, a to mnie denerwuje, ale moje ugrupowanie nie zamierza się w to w ogóle mieszać, bo mamy poważniejsze sprawy na głowie” to miałbym z tym mniejszy problem i mógłbym spokojnie skupić się właśnie na tych sprawach poważnych, a nie trzeciorzędnych.

        Rozumiem intencję wygłaszania tego rodzaju farmazonów – idioci z mainsreamowego ścieku połknęli haczyk, rzucili się jak pies na kość i zafundowali KNP rozgłos na swój koszt (i trochę dodatkowych głosów ludzi zmęczonych manipulacją na żenującym poziomie, jak mój). Jednocześnie widzę problem w dłuższej perspektywie – pielęgnowanie negatywnego, zaślepionego elektoratu, który pójdzie zagłosować przeciwko Korwinowi i poprze następnego sprytnego popaprańca, który nie powie nic kontrowersyjnego, za to będzie ładnie kadził i obiecywał bezpieczeństwo and justice for all. Brakuje mi też zdecydowanej reakcji na medialne manipulacje. Kiedy jakaś dziennikarzyna mówi, że Korwin chce wprowadzać cenzurę (po wypowiedzi, że z dwojga ZŁEGO lepsza wolność gospodarcza niż wolność słowa…) to za tym powinno iść konkretne, inteligentne i przede wszystkim spokojne zmieszanie z błotem za kłamstwo.

        Sądzę, że skupienie się na ciosaniu kołków na głowach obecnego establishmentu, skupienie się na „biciu kur* i złodziei” i zostawienie w spokoju szerokich mas potencjalnie urażonych wyborców byłoby znacznie lepszą długofalową strategią polityczną. Korwin jest na tyle inteligentnym facetem, żeby większość manipulacji dać radę przejrzeć i odpowiedzieć zgodnie ze swoimi prawdziwymi poglądami, a przy tym bardziej taktownie. Natomiast zapotrzebowanie na mocne akcenty można zaspokajać tłukąc tych, którzy są obecnie przy korycie, tu może być już nietaktownie, bo na tym głosów się już nie straci, a można sporo zyskać. Nie mówiąc już o tym, żeby chociaż z połowę czasu rozmów w mediach wykorzystać na przedstawienie faktycznego programu i akcentowanie tego – w odróżnieniu od innych ugrupowań, których jedynym programem jest koryto i chyba juz nawet tego specjalnie nie kryją.

        To taki trochę mój koncert życzeń, wiem, ale chciałbym w następncyh wyborach wreszcie zagłosować za kimś, a nie przeciwko. A Korwinowi życzę, żeby potrafił być czasem bardziej lisem, niż lwem. Na razie stoi na pozycji lisa, ale usiłuje zachowywać się jak lew, powinien powrócić do lektury „Księcia”. ;D

        1. Korwin ma rację twierdząc, że kobiety nie powinny mieć czynnego prawa wyborczego. Ale to nie wszystko, tego prawa pozbawieni tez być powinni ludzie zbyt młodzi, i ludzie którzy nie posiadają dzieci, nie mają rodzin. Czynne prawo wyborcze winno przysługiwać jedynie głowie rodziny, z definicji powinien to być mężczyzna, a w wyjątkowych sytuacjach, (wdowieństwo), kobieta. Nie ulega wątpliwości,ze przyznanie prawa wyborczego kobietom i osiemnastolatkom to przyczyny najpoważniejszych patologii degenerujących demokrację.

          1. Prawo wyborcze powinno przede wszystkim wiązać się z kontrybucją prywatnej jednostki na rzecz społeczeństwa, ergo z płaceniem podatków. Wszyscy wiszący na państwie, łącznie z pracownikami sektora państwowego i kontraktorami zależnymi od państwa, nie powinni mieć głosu, IMO. Jest patologią dopuszczanie bezrobotnych do głosu na temat wysokości zasiłków a takich patologii jest w socjalizmie mnóstwo.

          2. @cynik9 i inni
            Akurat moim zdaniem, idealne rozwiązanie zaproponował Robert Heinlein w znakomitej książce kojarzonej u nas tylko z pastiszową ekranizacją. Mówię tutaj o „Starship Troopers”. Polecam przeczytanie przynajmniej o książce i zarysie przedstawionych tam poglądów oraz sama książkę. Długa nie jest, przyjemnie się czyta a wykłady (książkowe) p. Dubois z „Historii i Filozofii Moralnej” są całkiem miłe. Główna idea ustroju – pełna demokracja, niskie podatki, surowe sprawiedliwe i proste prawo z jednym detalem: głosują obywatele. Obywatelstwo otrzymuje się po odbębnieniu służby społecznej. Nieco upraszczam, ale pomysł ciekawy. Niestety – gatunek s-f.
            Książka zresztą mocno wpływowa.

          3. Dzięki za uwagę Antey, uwielbiam Heinleina. Ale nawet w „Lunie…”, kiedy niby próbował opisać społeczeństwo libertariańskie, widać było wyraźnie, że trzeba było trochę „pościemniać”, żeby zbudować to, do czego się dążyło. W większej grupie ludzi zawsze większość to ludzie niedoinformowani, a z tymi możesz wybrać: albo ich przekonasz ich językiem do poparcia, albo zmusisz. Obie formy są dalekie od ideału wolnościowego, ale druga bardziej niż pierwsza, IMO. Dlatego uważam, że jeżeli KNP chce coś rzeczywiście zmienić, to powinna zmienić styl – i wcale nie oznacza to, że musi przestać być ideowa, czy iść na zgniłe kompromisy. Chyba, że jest wolnościowa tylko gębą, a tak naprawdę ważniejszy jest pierwiastek konserwatywny, wtedy, cóż… ich problem, g*wno zmienią. Ultrakonserwatywne brednie o cenzusie pt. „głowy rodzin” (koniecznie męskich) wkładam między bajki, na szczęście minione wreszcie (znowu, po religijnym zaczadzeniu od okolic VI-IX wieku do połowy XX). Zgadzam się natomiast z Cynikiem, że cenzus kontrybucji wobec społeczeństwa ma sens, z tym, że wcale nie jestem pewien, jak go dokładnie mierzyć (w sensie, czy wkład w postaci ilości zarabianego – czy „produkowanego? haha 😉 – prawnego środka płatniczego ma sens; już bardziej produkcja, z tym, że pozostaje do sensownego oszacowanie produkowanie np. idei, czy sztuki, a to niełatwe).

          4. Płodzenie i wychowywanie dzieci to fundamentalna kontrybucja na rzecz społeczeństwa. Nie widzę jednak poważniejszych przeciwwskazań aby czynne prawo wyborcze przysługiwało tylko głowom rodzin, które płacą podatki. Dajesz państwu obywateli i pieniądze, masz głos w wyborach.

          5. Wychodzi zatem na to, że z pewnością powinno przysługiwać „wyżynom społecznym” u których jest już sześcioro dzieci i siódme w drodze. Żyją w połowie z tego co Pan Domu gdzieś tam dorobi, no i płaci przecież przez to podatki, a w połowie z zasiłków na pozostałe dzieci, no bo przecież zasiłki się wtedy należą za poważny wkład w społeczeństwo. Nie jestem taki pewny czy czułbym się dużo bardziej komfortowo, gdyby tylko tacy ludzie mogli głosować…

          6. Też zwróciłem na to uwagę… 😉

            Płodzenie i wychowywanie dzieci to fundamentalna kontrybucja na rzecz społeczeństwa. —- yeah, na farmie rozpłodowej może. Mieszanie rozpłodu i odpowiedzialności w demokracji to mieszanie oliwy z octem. W mig się okazuje kto wygry… Demokratycznie oczywiście…

          7. „…na farmie rozpłodowej może. Mieszanie rozpłodu…”. Język niczym z lewackiego, lub feminazistowskiego biuletynu stygmatyzujący rozrodczość, rodziny wielodzietne. Wybory tak czy siak ktoś musi wygrać. Większej odpowiedzialności za kraj i za państwo można oczekiwać od głowy wielodzietnej rodziny, niż od „singli”, oszołomionych patologicznym konsumpcjonistycznym indywidualizmem.

          8. Język niczym z lewackiego, lub feminazistowskiego biuletynu ==> ?? a może jedynie reakcja na niedorzeczności typu: „płodzenie […] dzieci to fundamentalna kontrybucja na rzecz społeczeństwa”?… 😉 Bezkrytyczna akceptacja tego hasła w demokracji prowadzi do niebezpiecznego wniosku że najlepiej nie robić nic tylko dzieci a społeczeństwo z dozgonnej wdzięczności będzie i powinno to finansować.

            Dzieci są potrzebą serca i REZULTATEM tego ludzie widzą przyszłość pozytywnie i swoje w niej miejsce, oraz swoich dzieci. Instrumentalne łączenie „kontybucji na rzecz społeczeństwa” z płodzeniem dzieci praktykowano za Causescu w Rumunii a rezultaty tych „fundamentalnych kontrybucji” widzimy w Afryce.

          9. „a może jedynie reakcja na niedorzeczności typu: „płodzenie […] dzieci to fundamentalna kontrybucja na rzecz społeczeństwa”?… 😉 ”

            Napisałem płodzenie i wychowywanie dzieci, to fundamentalna kontrybucja na rzecz społeczeństwa. I nie ma w tym nic niedorzecznego. To po porostu opis rzeczywistości. Bez nowego pokolenia społeczeństwo zanika, co obserwujemy zresztą w społeczeństwach zachodnich.

            „Dzieci są potrzebą serca i REZULTATEM tego ludzie widzą przyszłość pozytywnie i swoje w niej miejsce, oraz swoich dzieci. ” To idealistyczny nonsens. Motywacje do posiadanie dzieci mogą być rozmaite, ale w historii ludzkości podstawkową motywację stanowił czynnik ekonomiczny, dzieci jako kapitał, ręce do pracy, czy do wojowania, zabezpieczenie na starość, a nie urojona „potrzeba serca”. W historii im czasy były niepewniejsze tym ludzie płodzili więcej dzieci. Odwrotnie niż dziś, gdy, w czasach dobrobytu, jakiego Europa nigdy wcześniej nie zaznała, panuje ujemny przyrost naturalny a sytuację jako tako ratują jedynie muzułmanie mieszkający w Europie.

            Lewactwu udało się język pogardy i stygmatyzacji wobec rodzin wielodzietnych wszczepić w umysły tak skutecznie, że wielu nie zdaje sobie nawet sprawy z togo, że się mim posługuje. To przykre.

          10. W historii im czasy były niepewniejsze tym ludzie płodzili więcej dzieci. Odwrotnie niż dziś — No więc w takim razie zawróćmy historię, zacznijmy się mnożyć jak króliki czy jak Afrykanie dzisiaj i w ten sposób na pewno wszystkim się polepszy, skoro będzie tylu kontrybutorów „do społeczeństwa”. Dalej tylko nie wiadomo czemu mimo takiej kontybucji Afryka zamiast kwitnąć ciągnie się jakoś w ogonie.

          11. „..zacznijmy się mnożyć jak króliki…”

            Dobrze by było żebyśmy zaczęli. Im więcej ludzi tym więcej kapitału można zakumulować i przeznaczyć go na np podbój kosmosu.

            „Dalej tylko nie wiadomo czemu mimo takiej kontybucji Afryka zamiast kwitnąć ciągnie się jakoś w ogonie.”

            A po cóż mają się wysilać, skoro niedługo przejmą cywilizację od zdegenerowanych Europejczyków, dla których rodzenie dzieci jest passe. Osobna sprawa, że Zachód w stagnacji i bałaganie, jaki ma miejsce w Afryce odegrał kluczową rolę, nie tylko neokolonialną polityką, ale także tzw pomocą humanitarną. Ale już niedługo, w skali historycznej oczywiście, czas białych ludzi dobiega końca. Wyginiemy jak neandertalczycy.

            Powtórzę jeszcze, to co już tu pisałem: poważnie politykę uprawia się dla przyszłych pokoleń, więc trzeba mieć dla kogo ją uprawiać. Mu ponosimy jedynie skutki działań poprzednich pokoleń, sami jednocześnie szyjąc buty naszym następcom. W Polsce mało kto rozumie to oczywista prawdę, dlatego dominuje mylenie dniem dzisiejszym, zabójcze, dodajmy, myślenie.

          12. @cynik
            >Dzieci są potrzebą serca…

            Rozczuliłem się, nawróciłem człowieka 😉

            [jako, że pojawił się drugi „stały czytelnik” (a może to ja byłem drugi?), to ja będę teraz niestały, żeby się nie myliło 🙂 ]

          13. Im więcej ludzi tym więcej kapitału można zakumulować i przeznaczyć go na np podbój kosmosu. – Nie uważasz że to trochę za duże uproszczenie? Od samego zwiększenia liczby ludzi nic takiego nie nastąpi. Potrzebne są jeszcze istniejące zasoby żeby ci ludzie mogli je wykorzystać i wygenerować wspomniany przez ciebie kapitał oraz dalsze zasoby (ogólnie ujmując). Do tego wszystkiego potrzebny jest czas bo rozwój nie następuje natychmiast. Sam raptowny wzrost liczny ludzi spowoduje jedynie gwałtowną konkurencję o istniejące zasoby, która w przypadku rodzaju ludzkiego kończy się z reguły wojną.

            A po cóż mają się wysilać, skoro niedługo przejmą cywilizację od zdegenerowanych Europejczyków, dla których rodzenie dzieci jest passe. – Już raz przejęli od Europejczyków ich kolonie w afryce, które w ten sposób stały się państwami afrykańskimi. Szczyt cywilizacji to może nie był, ale kolonie miały jakąś minimalną infrastrukturę. Dzieci nadal rodzą się tam w hurtowych ilościach, ale bogactwa ani rozwoju to ja tam jakoś nie widzę. Nawiasem mówiąc, tzw. pomoc humanitarną należałoby odciąć i dać afryce radzić sobie samej. Permanentne wysyłanie paczek z żywnością tylko degeneruje ten kontynent.

            Powtórzę jeszcze, to co już tu pisałem: poważnie politykę uprawia się dla przyszłych pokoleń, więc trzeba mieć dla kogo ją uprawiać. – Ależ jak najbardziej! Tyle że wystarczy nie ludziom nie przeszkadzać i dać im się rozwijać, a z ich rozmnażaniem nie powinno być wtedy większego problemu. Natomiast stawiając tylko na to żeby robili jak najwięcej dzieci „no matter what”, tylko się ich degeneruje i uzależnia od socjalu bez którego nie dadzą rady zrobić więcej.

          14. Żaden problem żeby obciąć o połowę wagę głosu osób, które korzystają z pomocy publicznej, z zasiłków. Jakbyśmy w obłokach nie bujali nie uciekniemy od takiej oto rzeczywistości, ze biologiczna masa to absolutny fundament, cywilizacji, kultury, państwa. W tej chwili Polska demograficznie zmierza w kierunku 30 mln a w dalszej perspektywie poniżej tego progu. Wato rozważyć tego konsekwencje. Politykę winno się uprawiać patrząc na pokolenia na przód, albo w ogóle.

          15. Pomysł na pozór ciekawy, ale przyjrzyjmy mu się bliżej
            Prawo wyborcze proporcjonalne do kontrybucji jednostki dla państwa, wyrażonej w podatkach

            Czyli prawo wyborcze ma mieć ten który płaci podatki, a ten kto podatków nie płaci oraz inni beneficjenci systemu (budżetówka, emeryci, bezrobotni, dzieci itp) mają prawa głosu nie mieć.
            Zatem jakim cudem beneficjenci systemu nie płacący podatków są w ogóle jego beneficjentami? Przecież nie mając praw wyborczych, w jaki sposób mogą swój status beneficjenta utrzymać? Nie liczysz chyba na to że to płacący podatki zagłosują za utrzymywaniem na swój koszt całej rzeszy beneficjentów? A może będą popierać dodatkowe opodatkowanie siebie?

            Widzę tu tylko jedną możliwość istnienia takiego systemu: ograniczenie prawa głosu do bardzo niewielkiej grupy 'płacących podatki’ i uniemożliwienie całej reszcie płacenia tych podatków czyli de facto odebranie prawa głosu całemu społeczeństwu. W ten sposób garstka ludzi mogła by mieć nieograniczoną władzę w państwie, a reszta nigdy nie mogła by zdobyć prawa głosu. A to bardzo proste – wystarczy wprowadzić w życie wcześniejsze postulaty Cynika i uchwalić kwotę wolną od podatku w wysokości, powiedzmy, 100 mln miesięcznie, i proszę bardzo – mamy gwarancję że nikt poza wyselekcjonowanymi jednostkami nie będzie płacił podatków.

          16. Nie liczysz chyba na to że to płacący podatki zagłosują za utrzymywaniem na swój koszt całej rzeszy beneficjentów?

            Obserwacja z pozoru słuszna, potwierdzająca tezę o demokracji jako grupowej schizofrenii w której każdemu wydaje się że może żyć na koszt kogoś innego… 😉

            Bardziej szczegółowe spojrzenie ujawnia jednak że jest to obserwacja fałszywa, przynajmniej w dużej części. Wynika to z błędnego założenia iż płacący podatki przedstawiciele sektora prywatnego będą dążyli do zredukowania podatków do zera. Tak nie jest, większość ludzi rozumie że życie w społeczności pociaga za sobą pewne koszty; chodzi tylko o to jakie i kto o tym decyduje. Owszem, płacący dopilnowaliby aby nie było żadnych patologii po stronie rozchodów, typu emerytur mundurowych czy górniczych. Tym niemniej jakaś forma „emerytury obywatelskiej” najpewniej by została, choćby z tego względu że byłoby to świadczenie ubezpieczeniowe a nie manna płacona z podatków.

            Najważniejsze w tym jednak jest co innego – „beneficjenci” to nie tylko emeryci pobierający pasywny dochód ale przede wszystkich olbrzymi sektor państwowy, z niezmierzonymi tabunami urzedników. Tutaj oczekiwać należy wprawdzie znacznego przetrzebienia ale dalekiego od totalnej eliminacji. Jest wiele zawodów i profesji które w sposób ten czy inny łączą się z sektorem państwowym, jak nauczyciele czy policjanci, którzy o eliminacje swoich etatów raczej nie muszą się obawiać.

            Jest też kwestia lokalności opłat. Na przykład: kto ma decydować że na ulicach miejscowości Pcim będzie więcej „policjantów na ulicach”? Otóż powinni o tym decydować utrzymujacy tych policjantów („Pcim City police”) mieszkańcy tej miejscowości. Jeśli chcą podwyższą lokalne podatki, jeśli nie chcą wydadzą 5X więcej na zabezpieczenia indywidualne i bedą do parku chodzili z kałachem. W żadnym wypadku bezpieczeństwo obywateli Pcimia nie jest biznesem obywateli Warszawy a blankietowo zebrane w Pcimiu podatki nie powinny być w lwiej części odprowadzane do rządu centralnego w Warszawie.

          17. Posunąłbym się dalej! Głosuje [czynne prawo wyborcze] ten, kto płaci podatki [sam osobiście, a nie przez zakład pracy czy urząd w ktorym ma zatrudnienie]. Bierne prawo wyborcze powyżej 28 roku życia.

        2. O tym przyswajaniu pogladow powiedzial w kotekscie hipotezy. To nie bylo twierdzenie, ale cos co jak okreslil 'nalezaloby zbadac’. Opinie na temat czynnego prawa wyborczego kobiet podparl wypowiedzia Thathcher, stwierdzil przy tym ze jego partia nie ma zamiaru nikomu praw wyborczych odbierac. W kwestii niepelnosprawnych wskazuje na konflikt pomiedzy promocja zjawiska (watpliwymi celami tej promocji) i kosztami tego procesu. Zgadzam sie jednak ze cala garsc pogladow JKM idzie po bandzie , ale to wlasnie ich testowanie spoleczne byloby calkiem liberalne obyczajowo w stosunku do obecnego status quo.

          1. garsc pogladow JKM idzie po bandzie —- to trzeba relatywizować, IMO… JKM prowokuje oczekując inteligentnej kontry. Mnie to akurat nie przeszkadza, kwestia stylu publicznego dyskursu nieobcego też w co lepszych blogach…. ;-). O inteligentną kontrę jednak trudno a niechętne JKM media wyłapią zawsze jakiś kuriozalny fragment który sztucznie rozdmuchają i który użyją w charakterze substytutu reakcji merytorycznej.

          2. Cyniku, wierzę, że JKM sam jest dostatecznie inteligentny, żeby nie oczekiwać żadnej inteligentnej kontry, bo niby skąd? W moim przekonaniu prowokuje, żeby zdobyć czas antenowy, po prostu. Zwracam uwagę jedynie, że MOŻNA prowokować, być zgodnym ze sobą i wiernym idei, a jednocześnie nie zniechęcać zbyt łatwo do siebie ludzi omotanych przez te niechętne media, nie dawać im amunicji przeciwko sobie. I można łatwo, za przeproszeniem, wydymać te niechętne media i politycznych adwersarzy, nie narażając się tak bardzo na niechęć ludzi, jak to ma miejsce w tej chwili. Jeżeli już bierze udział w tej szopce zwanej demokratycznymi wyborami, niech przynajmniej wykorzysta szansę optymalnie, skutecznie. Tak sądzę. Osiągnął wiele, szkoda to marnować. Tak jak ja widzę w tej chwili kurs KNP, bardzo łatwo może podążyć śladem PiS – mamy bandę fanatyków odpornych na cokolwiek i oddanych „sprawie”, a cała reszta stoi tam, gdzie stało ZOMO. O ile PiS z taką retoryką ma szansę ze swoim bolszewickim tzw. programem, bo bazuje konsekwentnie (i zgodnie z logiką demokracji) na rzeszach frustratów i wykluczonych, to KNP w ten sposób nie osiągnie nic, nie na tym polu. Spokojnie, logicznie, taktownie – niekoniecznie poprawnie politycznie – ale na poziomie. Tak trochę szlachetnie, noblesse oblige, jak piszesz w swoim regulaminie bloga. Inaczej nic z tego nie będzie, według mnie.

          3. nie zniechęcać zbyt łatwo do siebie ludzi omotanych przez te niechętne media, —– jeżeli JKM prowokuje wypodziedzią o „nie dla praw wyborczych kobiet” to oczekuje jakiejś inteligentnej damy która by mu odparowała: „nie dla praw wyborczych dziadków po 71 latach”. I normalną żywą dyskusję czas zacząć, w której dama wykaże że skoro tutaj pogląd 72 letniego JKM nie trzyma się kupy to jej pogląd na prewencyjne odebranie praw wyborczych stetryczałym dziadkom po 71 ma tym więcej sensu.

            Wszystko oczywiście utrzymane w dobrym tonie, w charakterze farsy z obu stron którą jest. Ileż razy radykalna dekaracja typu „tak idiotycznej oferty nie widziałem w zyciu, nie spodziewa się pan/pani że kiedykolwiek…” jest jedynie interesującym otwarciem poważnych negocjacji… JKM jest jedyny bo trudno mu dorównać intelektualnie a w świecie (bez obrazy nikogo) półgłówków wyrasta do rangi wariata.

          4. Chyba sedno problemu tkwi w tym, że ludzie nie odczytują tego jako farsy, ponieważ – wbrew codziennym doświadczeniom – politykę wciąż traktuje się jako coś śmiertelnie poważnego. Takie repliki, jakiej przykład podałeś wyżej, rzeczywiście widziałem/słyszałem, z tym że wśród znajomych, czy na portalach społecznościowych. Nie wiem, czy to znaczy, że w głównych mediach nikt taki się nie pojawił, czy może nie został do głosu dopuszczony, bo akurat obowiązujący był przekaz świętego oburzenia, a nie żadnych polemik; zwróć uwagę, że taka polemika Korwina z jakąś inteligentną babką potencjalnie tylko nabiłaby mu głosów, bo okazałby się wcale nie wariatem, „słuszny” 😉 przekaz by się rozmył; z tego wnoszę, że takie głosy pewnie po prostu nie zostały wyemitowane. I z tego względu uważam, że Korwin owszem, ugrał oglądalność, ale w pakiecie jednocześnie media trochę ograły go i złośliwie zdyskredytowały, powiększając i umacniając negatywny elektorat (co zresztą robią od lat, choć ostatnio jakby bardziej zażarcie). Można było to rozegrać sprytniej, imo. Zresztą – czy zdarzają się jeszcze prawdziwe polemiki w polskiej polityce? Kiedy jeszcze to trochę śledziłem, to były jedynie pyskówki.

          5. Dlatego, przy całej masie różnych wątpliwości, dostali mój głos. I również dlatego, że widzę co robią media z tymi wypowiedziami, a jestem na użycie słowa trochę przeczulony. Zaznaczam jedynie, że trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że głosy oddane na KNP to niekoniecznie jest wyraz poparcia od ludzi w 100% podzielających poglądy JKM, czy wierzących w 100% w program KNP; to są też głosy od ludzi, którzy oprócz liberalizmu gospodarczego, cenią sobie (bardzo) liberalizm w sensie społecznym. W tym np. konsekwentne oddzielenie religii od państwa. I ja, na gruncie logiki, zgadzam się z całą masą tego, co mówi Korwin, co nie zmienia faktu, że nie jest to dla mnie idealny kandydat wolnościowy. Zwłaszcza po wypowiedziach JKM na temat Kościoła. Niby z jednej strony deklaruje się jako prawicowiec laicki, co to za sutanną się nie chowa, ale z drugiej wspomina, że KRK „robi dobrą robotę dla społeczeństwa, więc wypadałoby za to mu płacić”. Otóż ja nie mam nic przeciwko, żeby Pan Janusz z własnej kieszeni płacił księżom, jeżeli uważa, że robią dobrą robotę, tak samo dokładnie jak nie mam nic przeciwko, żeby szamani tolerancji i „postępu” byli wyznawani i finansowani przez swoich wyznawców; tylko żeby nikt nie zmuszał mnie do łożenia na cokolwiek z tych opcji (czytaj – krzewienia tych ideologii za pieniądze z podatków, czy to w formie bezpośrednich dopłat, czy „ulg i ułatwień”). A o ile znalazłem wypowiedź JKM, że „za dobrą robotę przydałoby się płacić, pytanie tylko ile” to nie udało mi się znaleźć wypowiedzi, kto konkretnie ma płacić za to, co Pan JKM uznaje za dobrą robotę. Stąd kolejne wątpliwości, co do praktycznej realizacji idei wolnościowej. Nie jest to jednak dla mnie kwestia zupełnie pierwszej wagi, dlatego przełykam tę sprawę i dostali mój głos; a parę lat temu dzięki komitetowi wspólnemu z LPR ten głos stracili. Teraz np. uważnie przyglądam się panu Wiplerowi, który w mojej opinii jest człowiekiem skompromitowanym, i jeżeli w wyniku przetasowań wewnątrz ugrupowania on miałby coś ugrać, to mój głos znów stracą.

          6. Dokładnie ten. Najpierw płakał na całą Polskę jak to on biedny, został skrzywdzony przez złych policjantów i zupełnie nic a nic nie zawinił, bo tylko szlachetnie interweniował w trwającej awanturze (w obronie kobiety zapewne), groził konsekwencjami służbowymi i upublicznieniem nagrań monitoringu, ogólnie grzmiał i hałasował… a później po prostu o sprawie zapomniał i ucichł (czyli pewnie obejrzał swoje dokonania na trzeźwo i wyszło coś innego, niż zapamiętał). To nie jest człowiek, którego jestem w stanie darzyć zaufaniem, moim zdaniem ta sytuacja wskazuje na objawy typowych chorób polskiej polityki: chamskiej arogancji, elementarnego braku szacunku wobec ludzi oraz rzucania słów na wiatr. Nie lubię ludzi, którzy robią z pyska cholewę. Inny tego przykład, że o swoich szumnych deklaracjach o walce z poselskimi immunitetami również raczył zapomnieć, a główne jego zajęcie to rzucanie chwytnych haseł i udawanie jakiejś walki o sprawy najważniejsze. Ostatnio jak przeglądałem jego profil na Facebook, to akurat walczył z zabawkami dla świń i deklarował, że „nie odpuści!”. Ciekawe co wywalczył.

      2. @mimir

        „Sam raptowny wzrost liczny ludzi spowoduje jedynie gwałtowną konkurencję o istniejące zasoby, która w przypadku rodzaju ludzkiego kończy się z reguły wojną.”

        Proponuję zapoznać się z pojęciami warunku koniecznego i warunku wystarczającego, to powinno sprawę rozjaśnić. Poza tym to właśnie konkurencja i wojna są czynnikami postępu, więc w czym problem? Tylko ogromny wzrost populacji i konkurencji o zasoby zmusi ludzi do kolonizacji kosmosu i szukania tam nowych zasobów. Przykładem są Chiny.

        „Już raz przejęli od Europejczyków ich kolonie w afryce, które w ten sposób stały się państwami afrykańskimi. Szczyt cywilizacji to może nie był, ale kolonie miały jakąś minimalną infrastrukturę. Dzieci nadal rodzą się tam w hurtowych ilościach, ale bogactwa ani rozwoju to ja tam jakoś nie widzę.”

        A kto mówi, ze jak przejmą to będzie raj. Gdy Germanie przejęli Rzym też przez kilka stuleci się wszystko kotłowało, zanim rozwój ostro ruszył z kopyta na bazie osiągnięć starożytności. Europejczycy są zdegenerowani i giną w sensie biologicznym, więc jakaś inna zdrowa biologiczna tkanka musi to przejąć, aby za jakiś czas cywilizacja znów mogła ostro pójść do przodu. Poza tym Afrykańczycy maja bogatszą pule genetyczną, więc mają większe możliwości rozwoju od mocno ograniczonych białych.

        „Tyle że wystarczy nie ludziom nie przeszkadzać i dać im się rozwijać, a z ich rozmnażaniem nie powinno być wtedy większego problemu. Natomiast stawiając tylko na to żeby robili jak najwięcej dzieci „no matter what”, tylko się ich degeneruje i uzależnia od socjalu bez którego nie dadzą rady zrobić więcej.”

        Nie wystarczy, jak pokazuje przykład Europy Zachodniej. Tam konsumpcjonizm pochłania energię potrzebną na płodzenia i wychowywania dzieci. Potrzebny jest powrót do kultu płodności, zamiast pogardy wobec rodzin wielodzietnych. To kult płodności wśród Muzułmanów, Żydów i Afrykańczyków spowoduje, że oni przetrwają a my wygniemy.

        1. To kult płodności wśród Muzułmanów, Żydów i Afrykańczyków spowoduje, że oni przetrwają a my wygniemy.

          Żyła pluskwa na suficie… ale co to jest za życie… 😀 Great Heavens! Mamy wzorować się na Afrykanach? Powtarzasz tę linijkę z „kultem płodności” i rzekomej pogardy dla rodzin wielodzietnych z uporem godnym lepszej sprawy. Nie czyni to jednak argumentu mocniejszym. Afrykańczycy czcząc ten „kult płodności” rozmnożyli się tak iż sami nie mogą się wyżywić. W dodatku poza rozpłodem nic nie produkują a cała Afryka jest jednym wielkim basket case bez nadziei. Jest tak z każdym „kultem płodności” opartym na hasłach rozpłodu prostego, bez kłopotania się takimi pytaniami jak czy jestem w stanie utrzymać i wychować napłodzone dzieci, czy też mam je podrzucić komuś innemu.

      3. Miedzy wiedzą a wiarą jest ta zasadnicza różnica, że pierwsza opiera się na logicznym rozumowaniu a druga na przekonaniach co za tym idzie z pierwszą można polemizować do czego nie skłaniał bym się w przypadku drugiej (problemem bywa jedynie wczesna identyfikacja źródła opinii).

        @Steg
        Pomijając więc kwestie wiary do której nikomu prawa nie odmawiam, chciałbym zwrócić uwagę jedynie na jeden mały techniczny szczegół:

        Gdy Germanie przejęli Rzym też przez kilka stuleci się wszystko kotłowało, zanim rozwój ostro ruszył z kopyta na bazie osiągnięć starożytności.

        Mowa w tym cytacie zapewne o Wandalach (chyba, że przytacza Pan okres WWII, w którym to przypadku użył bym bardziej precyzyjnego określenia w miejscu słowa „Germanie”), których przynależność do grupy Germanów jest mocno wątpliwa (polecam przestudiowanie tematu gdyż jest on nad wyraz ciekawy) niestety klasyfikacja tej grupy etnicznej nie została do tej pory bezspornie wyjaśniona a w wielu publikacjach jest ta informacja podawana jako pewnik (sam byłem uczony, takiej a nie innej klasyfikacji choć o dziwo nie jest ona poparta mocnymi źródłami). Proszę o bardziej precyzyjne wypowiedzi (nic nie stało na przeszkodzie by użyć Wandalowie zamiast Germanie), gdyż wedle mej wiedzy Wandalom bliżej do Słowian niż Germanów.

        Mam nadzieję, że gospodarz mi wybaczy.

      4. „Mamy wzorować się na Afrykanach?”
        Akurat w tej kwestii by nam to nie zaszkodziło. Kto jak kto, ale akurat my, w odróżnieniu choćby od Polaków z IIRP, nie mamy wielu powodów, aby czuć się specjalni lepszymi od Afrykańczyków.

        „Powtarzasz tę linijkę z „kultem płodności” i rzekomej pogardy dla rodzin wielodzietnych z uporem godnym lepszej sprawy.” Ta sprawa jest wystarczająco dobra aby się co do niej upierać i powtarzać. A pogarda nie jest rzekoma, jest faktem.

        „Nie czyni to jednak argumentu mocniejszym.”
        Nie chodzi aby uczynić argument mocniejszym, ale aby został właściwie zrozumiany, z czym zdaje się jest problem.

        „Afrykańczycy czcząc ten „kult płodności” rozmnożyli się tak iż sami nie mogą się wyżywić.”
        A po co maja się sami żywic skoro biali dają im jedzenie?

        „W dodatku poza rozpłodem nic nie produkują a cała Afryka jest jednym wielkim basket case bez nadziei.”
        A w Polsce co produkujemy? Dopóki produkowaliśmy przynajmniej dzieci mieliśmy jakąś szansę na przetrwanie jako naród, ale z chwila gdy nawet płodzeniem dzieci zaczynamy pogardzać, a przemysł sprzedaliśmy albo zlikwidowaliśmy staliśmy się tylko konsumentami tego co inni porządkują i nasza sytuacja faktycznie jest gorsza niż owych Afrykańczyków. Afrykanie zachowali wolność rozmnażania się, natomiast Polacy nie tylko zredukowali się do roli taniej siły roboczej dla Niemiec i rynku zbytu dla zachodnich produktów, ale tez ulegając ideologicznej presji niemieckich mediów, pozwalają aby ktoś sterował ich zachowaniami rozrodczymi i kontrolował ich populację dostosowując ją do swoich potrzeb.

        „Jest tak z każdym „kultem płodności” opartym na hasłach rozpłodu prostego, bez kłopotania się takimi pytaniami jak czy jestem w stanie utrzymać i wychować napłodzone dzieci, czy też mam je podrzucić komuś innemu.”
        Ja widzę, że tutaj trudno liczyć na zrozumienie prostego faktu, że dla społeczeństwa ludzie to kapitał a nie ciężar. Zresztą ten brak dzieci odczujemy wszyscy dość boleśnie już wkrótce, gdy pokolenie wyżu demograficznego z lat 80, które samo nie zadbało o to aby mieć wystarczającą ilość dzieci przejdzie na emeryturę, na która nie biedzie miał kto zarobić.

        1. „Afrykańczycy czcząc ten „kult płodności” rozmnożyli się tak iż sami nie mogą się wyżywić.”
          A po co maja się sami żywic skoro biali dają im jedzenie?

          Spodziewałem się że w tym całym tym kuriozalnym manifeście rozpłodowym chodzi dokładnie o to co właśnie mój oponent przyznaje explicite – mnóżmy się jak króliki, nawijając przy tym slogany o ginącym narodzie, bo jacyś inni „biali” – ergo państwo – zajmą się potomstwem które bezmózgowo spłodziliśmy.

      5. @zgred
        Prosiłbym o jaśniejsze przedstawienie związku dygresji odnośnie wiary i wiedzy, z moimi wpisami.

        „Mowa w tym cytacie zapewne o Wandalach…”

        Nie chodzi o złupienie Rzymu przez koalicje plemion, której uczestnikami byli także Wandalowie, lecz o likwidacje imperium rzymskiego i jego parcelacje, jakiej dokonały plemiona germańskie, Franków, Anglów, Burgundów, Alemanów etc. To czy Wandalowie, byli Germanami, czy tez nie nie ma w tym kontekście większego znaczenia.

      6. „Spodziewałem się że w tym całym tym kuriozalnym manifeście rozpłodowym chodzi dokładnie o to co właśnie mój oponent przyznaje explicite – mnóżmy się jak króliki, nawijając przy tym slogany o ginącym narodzie, bo jacyś inni „biali” – ergo państwo – zajmą się potomstwem które bezmózgowo spłodziliśmy”

        Trudno polemizować, gdy druga strona wykazuje albo pospolity analfabetyzm funkcjonalny nie potrafiąc przeczytać prostego zdania ze zrozumieniem, albo duża dawkę złej woli dokonując niedorzecznych interpretacji. Kończąc więc ta wymianą zdań pozostaje mi wyrazić nadzieję, że inni czytelnicy tego bloga potrafią trafniej odczytać istotny sens moich wpisów.

      7. „A pogarda nie jest rzekoma, jest faktem.” Nie chodzi o pogardę dla rodzin wielodzietnych jako takich, tylko dla rodzin, gdzie (odpowiedzialni?) rodzice mają minimalne kwalifikacje i, co za tym idzie, dochody, mają już szóstkę dzieci, robią sobie następne, a w mediach widać/słychać płaczliwy kawałek jak to im ciężko i w związku z tym powinni dostać jakiś zasiłek. Na ósme pewnie kolejny…

        „A po co maja się sami żywic skoro biali dają im jedzenie?” Tutaj już od dawna twierdzę, że ta „pępowina” tylko robi tym ludziom krzywdę.

        „[…] ulegając ideologicznej presji niemieckich mediów, pozwalają aby ktoś sterował ich zachowaniami rozrodczymi i kontrolował ich populację dostosowując ją do swoich potrzeb” Tutaj, być może jestem ignorantem, ale przydałoby się trochę więcej informacji dowodzących że istotnie niemieckie media sterują czyimiś zachowaniami rozrodczymi. Nic o tym nie wiem, więc nie argumentuję.

        „Ja widzę, że tutaj trudno liczyć na zrozumienie prostego faktu, że dla społeczeństwa ludzie to kapitał a nie ciężar” Ja natomiast widzę, że coś ciężko idzie zauważyć że kapitałem dla społeczeństwa są, owszem, ludzie, ale tacy którzy chcą coś robić i przy okazji coś potrafią (choć tego drugiego zwyczajnie można się nauczyć). Wśród „wyżyn społecznych” o których wcześniej wspominaliśmy dzieci bardzo często uczą się postawy że im „się należy” za fakt, że w ogóle istnieją. Trudno się zresztą temu dziwić, skoro rodzice reprezentują dokładnie taką samą postawę, skoro zasiłki im „się należą” za to że mają tyle dzieci. Z nauką takich dzieci też różnie bywa, skoro mnóstwo czasu spędzają „na dworze” i nierzadko ten „dwór” je de facto wychowuje. Ja oczywiście wiem, że w takich rodzinach też się rodzą wybitne talenty, ale chyba możemy się umówić że statystycznie to jednak rzadkość (bo inaczej nie byłyby to wybitne jednostki), a w Polsce w dodatku system wyławiania talentów przez szkoły jest wręcz katastrofalny. Z takich wyżyn zatem często wyrastają zastępy nisko kwalifikowanych biorców zasiłków które im przecież „się należą”, bo jakąś tam pracę mają i „się rozmnażają”. Do takich efektów może doprowadzać nacisk na zwykły rozród „żeby nas było więcej”, bo dominacja ilościowa to klucz. Czy tacy ludzie to dla społeczeństwa to kapitał, czy jednak spory ciężar, bo komuś trzeba zabrać żeby dać tym, którym „się należy”?

        Ja oczywiście wiem i rozumiem, że społeczeństwa się nie rozwijają jeśli rodzi się w nich coraz mniej dzieci i wskutek tego populacja się starzeje i powoli wymiera. Zatem jak najbardziej zgadzam się, że społeczeństwa Europy niedługo boleśnie to odczują. Tym niemniej stawianie na zwykły ilościowy przyrost populacji jest dla mnie rażącym uproszczeniem. Zamożność i rozwój nie biorą się z samego faktu że jest multum ludzi, tylko z tego że jest multum ludzi i ci ludzie mają co robić, dzięki czemu mogą być produktywnymi jednostkami dla społeczeństwa.

  33. … jak dla mnie jedyną pociechą z tych wyborów jest przegrana Kurskiego, Kowala i Palikociarni. Co do Pijaków i Swawolników to pełna zgoda, Kaczyński stworzył sobie dwór lizusów z Hofmankiem i Płaszczakiem na czele którzy błaznują mu jak kiedyś senatorowie Neronowi. Jeśli oni dojdą do władzy to będą musieli dać w koryto wszystkim ,,gumofilcom,, którzy na nich głosują. Skąd wezmą na to kasę, wiadomo od szewca i sklepikarza. O platfusach szkoda wspominać, jadą na oparach i jak nie zaczną liberalizować gospodarkę to dostaną czerwoną kartkę. No i Korwin, jak nie ujarzmi swego języka, to w następnych wyborach może przegrać, zauważ że ilość głosów ma podobną jak w ostatnich wyborach, a poprzez małą frekwencję dostał 7%. Musi skończyć te głupie ,,wycieczki,, na temat gwałtów i Hitlera. Powinien się skoncentrować na gospodarce, finansach, trzeba wytłumaczyć lemingom i moherom gdzie leży prawda, że aby dostać bułkę to trzeba na nią najpierw zarobić, a nie ukraść czy dostać bo się należy.

    1. Ależ dla opozycji to idealna sprawa. Oni gonią króliczka,ale tak, aby go nie dogonić. Zasadniczo ich wynagrodzenie nie zależy od wyników pracy, ale od tego iż są, stąd takie jaja. Bo inaczej tego nazwać nie można. Tusk może obecnie jeszcze większe głupoty robić a i tak nikt go nie obali. Działka na Marsie dla każdego ?,a jak,prosze bardzo. Jeżeli przy obecnym stanie mielizny prezentowanej przez PO,i to od kilka lat, PiS nie jest wstanie znacząco tego wykorzystać, to co musi się stać,aby objął władze?PO musiałaby ją oddać sama. Nie ma innej mozliwości. PiS wygląda na partię,której bardzo dobrze w obecnym stanie rzeczy. Nie widziałem nigdy zespołu, który co rusz dostaje w trąbe i nie zmienia trenera,sztabu,wszystkich,nie mówię o jeden czy dwóch porażkach,bo to się zdarza,ale o takiej serii. No Arsenal może jest tutaj wyjątkiem,ale jemu się zgadza to finansowo….no chyba,że PiS jak Arsenal:) To sa prawdziwie zawodowi opozycjoniści wspierani przez prawdziwie opozycjnych pismaków.

      1. Mam Pan rację. Jarosław nie kwapi się zajmować fotel premiera, gdyż jest to harówka, odpowiedzialność i życie pod ciągłą presją. Poza tym do tego trzeba mieć końskie zdrowie i żelazną kondycję. A jemu chodzi jedynie o to, żeby doturlać się w chwale do emerytury. A poza tym, czy są jakieś istotne różnice pomiędzy PO i PIS?

  34. Te tzw. wybory nie przeszkodziły większości Polaków w majowym wypoczynku. Nawet zapowiedź, że niewybieralni towarzysze komisarze unijni wezmą pod uwagę 'wybory’ europejsów do PE, słusznie nie zainteresowała nikogo.

    Natomiast obawiam się, że sukces KNP pod wodzą JKM nie ostoi się długo:

    1. Zgodnie z wypowiedzią, kierowaną do Korwina:”…Jak tak mądry człowiek potrafi tak zawalać w relacjach między ludzkich…
    Jak można wyjść i przy kamerach wygarnąć dziecku niepełnosprawnemu że nie może chodzić do szkoły ze zdrowymi dziećmi!!!… pomijam fakt że ma Pan racje!!! Ale 95% ludzi „dorosłych” jeśli chodzi o sprawy funkcjonowania gospodarki i emocjonalnie jest na poziomie 10 letnich dzieci!!! „.
    https://korwin-mikke.pl/forum/read.php?29,4211

    2. Zgodnie z prognozą: „KNP, dzięki poparciu jakiego udzielili mu młodzi wyborcy, wyborcy ostatecznie rozczarowani Platformą oraz część ofiar uwodzicielskiej szarlatanerii Janusza Palikota, zdołał włożyć nogę w drzwi na polityczną scenę, do tej pory szczelnie zatrzaśnięte przed napływem zarówno świeżej krwi, jak i świeżych idei. Być może zdoła ten wyłom poszerzyć, ale nie jest wykluczone, a nawet – bardzo prawdopodobne, że okupujące nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackie watahy, przy akompaniamencie okrzyków aprobaty zarówno ze strony obozu zdrady i zaprzaństwa, jak i obozu płomiennych strażników patriotycznego monopolu, będą starały się tę nogę jak najszybciej odrąbać.”
    https://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3117

    3. Teraz nastąpią ciekawsze tematy typu: gdzie pochować aparatczyka TW 'Wolskiego’?
    https://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/78470,a-moze-na-plac-czerwony.html

    Tradycyjne podziękowania z ciekawy artykuł, z którym ostatecznie trudno się nie zgadzać.

    pozdr.
    wmo

  35. Korwin tak się starał, tak bredził o gwałtach, Hitlerze i niepełnosprawnych, ale jednak się nie udało – wszedł. Zadanie skanalizowania energii wyborców nie zostało wykonane, musi się teraz poprawić w europarlamencie, więc będzie wesoło.

    1. dziwne bo ja widziałem że wszyscy bredzili o gwałtach czy hitlerze, szczególnie w mediach głównego ścieku, każdy widzi co chce widziec

      pozdrawiam

    2. No, skoro TVN do ośmieszenia Korwina, wystawia takie intelektualno-dziennikarskie dno,
      jak M. Olejnik, to wiadomo że im się nie udało 🙂

    3. To nie Korwin o tym bredził, tylko media mówiąc o Korwinie, bo to najprostsza metoda manipulacji. Ale kto by tam słuchał co ma Korwin do powiedzenia, np. na temat gospodarki, prawda? Najważniejsze jest obejrzeć, jak każdy szanujący się inteligent, cały program „stokrotki” i na końcu walnąć pięścią w stół, krzycząc „Ale ten Korwin to cham!”. Esencja mądrości, kultury i zdrowego rozsądku.

  36. sam Parlament Europejski to tez szopka … przeciez on nie ma nawet inicjatywy ustawodawczej

    ci wybrani przez nas beda tam teraz siedziec bezsensownie i udawac ze cos robia …

    miejsce aktorow jest w teatrze, a nie w parlamencie

  37. Sukces JKM w wyborach to nic innego jak dosłowne pokazanie środkowego palca przez wyborców obecnemu establishmentowi w podzięce za dotychczasowe dokonania w sferze gospodarczej.

    1. Sukces JKM to nic innego jak zabranie głosów dla Ruchu Narodowego. O to w tym naprawdę chodziło i się udało.JKM to figurant gdyby zrobił 10% tego co mówi to już dawno by się powiesił w piątek po południu 😉

      1. Jeżeli taki KNP potrafił zabrać głosy RN to znaczy, że albo RN nie miał nic mądrego do zaoferowania, albo fatalnie poprowadził swoją kampanię. Albo jedno i drugie. Nie wiem też, jak niby to ich oZUSowanie „umów śmieciowych” czy budowanie przemysłu przez urzędników miało przyciągnąć tam zwolenników wolnego rynku. RN może co najwyżej konkurować tu z PiSem.

Comments are closed.