Żelazny prezes

Akurat coś aktualnego na sezon ogórkowy – prezes spółdzielni mieszkaniowej Przy Metrze  przyspawał się do stołka (HT – TJL). Mimo wszystkiego – próśb, gróźb, demokratycznej decyzji członków którzy wybrali nowy zarząd, wskazania nowego prezesa, i mimo nawet praworządnego wyroku sądu to podtrzymującego, stary prezes spółdzielni okopał się w gabinecie i odmówił opuszczenia go. Musiała go stamtąd dopiero odcinać policja, uzbrojona tym razem prawdopodobnie w piłki do metalu i palniki acetylenowe. Wieloletnie przywiązanie do fotela jeszcze rozumiemy. Ale przyspawanie? Czy niektórzy nie posuwają się czasem zbyt daleko?

Pomysł szturmu acetyleno-tlenową brygadą policyjną na gabinet prezesa podsuwamy ministrze Musze w kontekście żenującej klapy piłkarskich mistrzostw Euro2012, poprawionej zresztą klapą na olimpiadzie. Istnieją podejrzenia że odpowiedzialny za klapę Euro2012 prezes PZPN Lato nie może spełnić swoich obietnic podania się do dymisji w razie klapy właśnie z powodów przypadkowego przyspawania się do fotela. W przypadku prezesa Laty, z zawodu o ile pamięć nie myli, właśnie spawacza, musi to być spaw całkiem profesjonalny. Prędko nie puści.

Tym bardziej że zarząd zabezpieczył już sobie tyły wybierając nowego trenera kadry narodowej, nieznanego bliżej nikomu i bez specjalnych sukcesów . Sugeruje to że metodą wyboru była przypadkowa łapanka uliczna na Marszałkowskiej. Trener bez większych osiągnięć i nazwiska będzie z pewnością i tańszy niż specjalista. Nie będzie też sprawiał kłopotów zarządowi, których mógłby przyczyniać jakiś zagraniczny mądrala wiedzący aktualnie na czym polega nowoczesny futbol. Najwyraźniej  nie o znajomość piłki nożnej tutaj chodziło czy o tzw. track record. Najważniejsze że wszyscy są swoi i że jest wesoło. Jaki zresztą trener polski poniżej 60-tki może mieć pojęcie o futbolu skoro ostatni zespół polski jako tako grający w piłkę nożną pochodził z pokolenia prezesa Laty? Od tej pory kraj futbolowo cofał się, staczając się  poniżej Gabonu i Panamy.

Albert Einstein podał kiedyś definicję wariactwa: robienie wciąż tej samej rzeczy i oczekiwanie innego rezultatu. Pasuje to do PZPN jak ulał. Na szczęście nie trzeba być Einsteinem aby przewidzieć rezultaty eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii . Trenerowi Fornalikowi fuchy nie zazdrościmy. Przewidujemy iż zostanie z niej z hukiem usunięty jeszcze przed Mundialem 2014 kiedy stanie się jasne że polscy kopacze odpadli już w eliminacjach, czyli jak zwykle. Fartu udziału w poważnym turnieju bez eliminacji, który zdarzył się poprzedniemu trenerowi Smudzie, Fornalik mieć nie będzie. Kraj finansowo nie podoła organizacji jeszcze jednych mistrzostw a tylko pod tym warunkiem polscy kopacze pokonać mogą eliminacje.

21 thoughts on “Żelazny prezes

  1. @Cynik9

    „Kraj finansowo nie podoła organizacji jeszcze jednych mistrzostw a tylko pod tym warunkiem polscy kopacze pokonać mogą eliminacje.”

    Bzdura!
    Kraj podoła, jak najbardziej!

    Ostatnio w Dzienniku (gdzieś tak tydzień temu z górką) ważni działacze Platformy „deklarowali”, że Euro 2012 „było organizacyjnym sukcesem więc czas teraz pomyśleć o Olimpiadzie”.

    Widać przemknęło to bez echa ale kolesie mają takie plany. Inna sprawa czy MKOl przyznałby im organizację.

    Limit głupoty nie został jeszcze wyczerpany i kto wie czy w ogóle kiedyś będzie …

  2. Skoro jest to blog ekonomiczno-spiskowo-konspiracyjny…
    W szczerej trosce o gospodarza…

    Czy nie wydaje sie gospodarzowi, ze kazda osoba, organizacja czy kraj glosno mowiacy o zlocie i upadku systemu opartemu na dlugu staje sie wrogiem publicznym?

    Byc moze nawet Amber Gold nie byl az taka piramida za jaka sie go przedstawia.
    Po prawdzie – ilosc rezerw w amber gold byla wieksza niz w tzw. bankach.
    A jak wiemy – runu nie wytrzymalby ani jeden bank.

    1. W najnowszym numerze TwoNuggets Newsletter analizujemy Amber Gold stroniąc od przedstawiania tego jako „piramidy finansowej”. Cyt.: Być może szczegóły były różne ale wydaje się nam to bardziej wiarygodnym wyjaśnieniem sedna problemów AG niż klasyfikowanie wszystkiego hurtem jako „piramidy finansowej”. Autor piramidy finansowej zna jej ostateczny rezultat. Żyje na walizkach, odpowiednio precyzyjnie kalkuluje moment katapultowania się na Seszele. Kupowanie linii lotniczych w kraju czy pałacyków pod Gdańskiem nie jest w sposób oczywisty w tej samej kategorii.

      kazda osoba, organizacja czy kraj glosno mowiacy o zlocie i upadku systemu opartemu na dlugu staje sie wrogiem publicznym
      – oj to pewnie mamy przechlapane już od lat… 😉

      1. Jasne, że Amber Gold to nie jest/była tzw. piramida finansowa! Ha ha ha… Recydywista – sześciokrotny oszust założył kolejny „uczciwy” Amber-interes, polegający na wyciągnięciu kasy od ludzi. Potem sfinansował sobie Ostfriesische Lufttransport oraz parę innych zakupów. Ale przecież ostatecznie w biznesie zawsze istnieje ewentualność, że coś może nie wyjść… Prawda?
        KNF składał wielokrotne doniesienia do prokuratury, a ta zawsze umarzała postępowanie. Natomiast sąd przekazywał wnioski zaskarżające do ponownego rozpatrzenia w prokuraturze. I tak wkoło. Nikt nie zabronił złodziejowi kierownia kolejnymi firmami, bo… systemy w sądach nie są połączone z rejestrem skazanych. Ha ha ha…
        Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A nigdy nie zlustrowane środowisko prokuratorsko – sędzowskie odporne na układy towarzysko – biznesowe nie jest i nie chce być.
        Dlatego sprawa nietykalności Marcina P. ma taki przebieg, jaki ma.
        Dymanie społeczeństwa nie jest, jak widać wyłączną domeną państwowych pasoż… (pardon!) urzędników.
        A ile kasy naprawdę wyfrunęło w bezpieczne miejsca nie dowiemy się nigdy, bo przecież dżentelmeni (czyli elokwentne nieroby) nie rozmawiają o pieniądzach.
        Nikt w tzw. społeczeństwie nie zaryzykuje wystąpienia przeciw sitwie urzędniczej i gangom, bo każdy się boi o siebie. Pozostaje jedynie wycieczka za granice Polski i pisanie tekstów na blogach

        cdn

  3. A ja się zastanawiam czemu ludziom tak bardzo zależy na tym, żeby wyniki polskich sportowców były dobre. Bo jak sie tak logicznie zastanowić, to co to kogo obchodzi czy Kowalski zajmie dobre miejsce czy nie?

    1. Jak by Kowalski za swoją forsę jechał to owszem. Może i zresztą powinien… Ale jak państwo uważa sport za marketing expense płacony ze wspólnej portmonetki kiepska klasyfikacja medalowa jest fatalnym wizerunkiem państwowej nieefektywności i niezdolności do działania.

  4. Po igrzyskach w wielu związkach odbędą się wybory nowych władz, minister Mucha podsumowała występ naszych sportowców jako gorszy niż się spodziewano.
    Będą wybory,reformy strukturalne,powołana zostanie podkomisja w ministerstwie sportu do spraw kontroli jakości szkolenia.
    Będzie lepiej dużo leeeeeeeeepiej.

  5. Polskie wyniki w Londynie AD 2012 są ciekawe np. w porównaniu z Austrią, która nie zdobyła żadnego medalu.
    Ale, czy sensem igrzysk olimpijskich jest zdobywanie, jak największej ilości medali?
    Wyniki są takie, jakie widać.
    Jednym z wielu powodów tego stanu rzeczy jest to, co uprawiają tzw. prezesi i działacze typu Grzegorza Laty.
    Dla poszerzenia spojrzeenia warto jeszcze oprócz wyników igrzysk olipmijskich, porównać np. aktualną oficjalną stopę bezrobocia w Austrii (3,7%) z tym, co mamy w Polsce (9,4%)…

  6. Długo Pan każesz czekać Panie cynik9 na kolejny wpis. Widać sezon ogórkowy w pełni skoro nadal o piłce kopanej. Kto chce jeszcze o tym czytać;).

  7. Dlatego właśnie mnie jakoś piłka nożna nie ciągnie, szczególnie polska. Dobry zagraniczny mecz z chęcią popatrzę, ale zdecydowanie za dużo pieniędzy idzie w ten sport, podczas gdy w inne o wiele za mało. No ale cóż, wszystko zależy od ilości widzów, ilości nie jakości…

  8. Za fenomen uznaję ilość wpisów w polskiej blogosferze na temat zjawiska sportu w kraju, który od lat sukcesy liczy na palcach jednej ręki. Czyżby autorzy blogów żyli „starymi czasami”? Skoro nie ma o czym pisać, to dlaczego tak wiele się pisze?

    1. A gdzie można znaleźć nadzieję na zwycięstwo w czasach beznadziei, złodziejstwa, korupcji i marazmu? Tylko w sporcie. Ludzie chcą odbicia od własnego życia, żyją telewizją a sport w telewizji to jeden z głównych segmentów. Młodzi nie mają szans, starzy nadziei. Zwycięstwo może dać tylko sport

  9. I jest takie właśnie Polskie gówienko. Nepotyzm, kolesiostwo, etc. są najwyższą cnotą, od władzy zaczynając poprzez wymiar sprawiedliwości i kończąc na drobnych „przedsiębiorcach”. I wszystko gra i buczy a jak ktoś tego nie rozumie to niech nie mieszka w polskim kraju. Standardy światowe tu nie obowiązują.

  10. obawiam sie ze ilosc obywateli, ktorym zalezy by woda byla metna przewaza nad tymi, ktorzy w ramach sprawiedliwosci pragna fachowej kadry zarzadzajacej, ordnungu, klarownych i uczciwych zasad.

    jak to pieknie ujal moj znajomy
    … jest to ułatwienie/szansa wślizgnięcia się w strukturę bez papierów-czasopochłaniaczy- jakkolwiek bezideowo to brzmi.

  11. Całość przypomina doskonały tekst ze skeczu Kryszaka, gdy ten grał trenera Janasa w czasie wywiadu:

    -Panie trenerze, dlaczego nie zrobił pan zmian?
    -Bo… zwycięskiego składu się nie zmienia…
    -Panie trenerze, ale my przegraliśmy!
    -Może i przegraliśmy, ale tak się mówi…

    Podobnie ma się sprawa z PZPN – tego składu się nie zmienia, nie ze względu na wyniki, ale dlatego, że nie ma po prostu już na kogo to zmieniać. Jakby było mało, to kryci są wszyscy przez resztę wesołej śmietanki, typu FIFA czy UEFA, więc to już nie jest zwykły spaw, tylko metr błota przykryty pięcioma metrami żelazobetonu.

Comments are closed.