Ciekawa scenka rodzajowa z budowania autostrad po polsku (HT – P.Och.). Podobno obejrzało ją już pół miliona internautów…
Specjalne posiedzenie komisji infrastruktury w Sejmie. Doprowadzony do ostateczności właściciel jednej ze zbankrutowanych firm, miotający się bezsilnie wśród demokratycznie wybranych przedstawicieli ludu którzy nie zwracają na niego większej uwagi. Dramat człowieka wobec patrzącej w inną stronę machiny państwa będącego źródłem całego problemu.
Znowu nie ma nikogo winnego, nikogo poczuwającego się do odpowiedzialności. Nikogo kto wskazał tłustym palcem nierzetelnego i niewypłacalnego wykonawcę odcinka C autostrady A2. Nikogo kto go zatwierdzał, nikogo kto sprawdzał kondycję finansową kontrahenta i dał mu zielone światło. Zostały tylko rzesze podwykonawców zbankrutowanych w mega przekręcie państwa z DSS oraz zostały ich niebotyczne długi wobec tegoż państwa.
„Tu się urodziłem, tu chcę pracować, tu chcę żyć… Tylko jak?” – pyta w desperacji przedsiębiorca Szymczak. Dobre pytanie. Nie precyzuje jednak czy chodzi mu o pracowanie czy o życie. Bo jest mała różnica. Tracić zdrowie z prywatną firmą w polskim bantustanie jest naprawdę szkoda. Ale żyć trzeba i można, i to całkiem nieźle. Wystarczy załapać na czas fuchę w Sejmie, jak dawny Grabarczyk polskich autostrad brylujący teraz na bezpiecznej sejmowej synekurze z ramienia PO.
Ujęcie przypomina jako żywo pewną scenę z Człowieka z Marmuru Wajdy. Mateusz Birkut też miota się tam bezradnie wśród rzędów bezdusznych aparatczyków którzy w pewnym momencie wstają i zagłuszając go intonują międzynarodówkę.
Do międzynarodówki w Sejmie tym razem jeszcze nie doszło. Może tylko przez obecność krzyża na ścianie…
———————-
W. Młynarski w Przyjdzie walec i wyró…. Nie, PRL nie wróci… bo nie potrzebuje.
.
Tata w latach 96 miał podobną sytuację. Firma Budus nie płaciła mu za pracę wywrotką bo „zbankurowała”, z tego co miał dostać dostał po paru latach z 15% płątne kwartalnie przez 4 lata. Nawet nie wystarczyło na podatki, a gdzie za paliwo itp? Pracował w tym czasie na budowie w tarnowskich gorach, ale rzeczywistosci kierowali go na budowe centrow handlowych agata, pewnie jakis przekręt. Dziwne jest to że budus kupił aleksander ćwik chwilę przed wygranym przetargiem na utylizacje terenów po chemichnych zakładach, przetargiem rozpisanym przez wojewodę marka kempskiego, z ktorym kilka lat wcześniej prawdopodnie (brak zarzutów co dziwne) dopuścili się przywłaszczenia sporej kwoty z Solidarności. Sprawy wyglądają tak że budus go tak umoczyl że musiał sprzedać swoje ciężarowe samochody i działke po to aby zapłacił podatki, teraz jest kierwocą autobusu i ma się masakrycznie, to na co pracował 20 lat znikneło. Gdy tata chodził do sądu miał numerek koło 200 a za soba jescze setki ludzi. Dla mnie to jest niewyobrazalne że tak robi się biznes w naszym kraju. Ćwiki mają się bardzo dobrze. Należąca do nich firma Agata na śląsku jest bardzo znana ma kilka centrów meblowych w dużych miastach, budus też jeszcze działa i wygrywa przetargi. Tata miał kilku prawników i nie dało sie nic więcej zrobić oprócz tych 15%. Co ciekawe niedawno po 15latach przyszło tacie upomnienie z urzędu miasta o zapłatę około 1000zł za niepłacenie w pechowym roku podatku od naczępy, tyle że ta opłata to okołó 50 zł, a teraz ma płacić z odstekami o wiele wiele więcej. Kurna co sie dzieje z tym Państwem. Jak to jest możliwe że przestępcy są teraz powszechnie szanowanymi osobistościami a człowiek który cieżko pracował jest marginesem społecznym.
Z ilości komentarzy pod tym artykułem wynika, co budzi najwięcej emocji..
Wszyscy. DSS to firma którą wybrałby sam Rydzyk:
https://www.dss.pl/o-firmie/aktualnosci/zapraszamy-do-wspolnej-modlitwy
Cytuje:
”
Zapraszamy do wspólnej modlitwy
W najbliższych tygodniach zapadną najważniejsze decyzje dotyczące naszej Firmy, związane z jej istnieniem i dalszą działalnością. W tym niezwykle trudnym dla nas wszystkich okresie chcemy wspólnie modlić się w intencji: Przełamania kryzysu oraz uchronienia miejsc pracy w spółce Dolnośląskie Surowce Skalne S.A.?
Pragniemy zatem zaprosić wszystkich Pracowników i Współpracowników DSS S.A. wraz z rodzinami, a także naszych Przyjaciół, Akcjonariuszy i Wierzycieli, do wzięcia udziału w modlitwie, którą zaplanowaliśmy:
Piława Górna
Parafia pw. św. Marcina w Piławie Górnej (ul. Sienkiewicza 32)
23.05.2012 (środa)
– godz. 14:40 Różaniec
– godz. 15:00 Msza święta
Warszawa
Sanktuarium świętego Andrzeja Boboli (ul. Rakowiecka 61)
24.05.2012 (czwartek)
– godz. 16:40 Różaniec
– godz. 17.00 Msza święta
Zarząd i KZ NSZZ „Solidarność” „
Jedyna intencja która mogłaby mieć trochę sensu w tym przypadku byłaby intencja cudownego zmartwychwstania. Inaczej święty Boże nie pomoże…
Natomiast dla związkokracji to raczej powinien być czas dobrego bierzmowania a nie modłów w intencji nie bycia wywalonym.
„w intencji: Przełamania kryzysu oraz uchronienia miejsc pracy”
a nie prosciej by bylo prosic Najwyzsza Instancje o same autostrady: zeby stapil z niebiesiech i wybudowal. No i przy okazji te stadiony na fertig machnal.
No i o zloty medal dla naszych chlopakow.
Panie, Twoj narod wybrany bedzie Cie za to chwalil po wszelkie wieki.
PS:
Ciekawe czy nasz Blogoslawiony bedzie proszony o wstawiennictwo…
walec wyrówna a ksiądz rozgrzeszy:
https://pulsinwestora.pb.pl/2609792,3317,dss-wzywa-do-modlitwy-br
„Przełamanie kryzysu oraz uchronienie miejsc pracy w spółce Dolnośląskie Surowce Skalne” – w takiej intencji w kościołach w Piławie Górnej i Warszawie modlić się będą razem zarząd i związkowcy ze spółki
aaa, to już wiemy czemy spółka padła… 😉
DSS miał bardzo dobrych propagandzistów.Pamiętają pewnie „stare dobre czasy, kiedy to malowali trawę na zielono”:-D ;-o https://www.youtube.com/watch?v=kZkrVKDYBxc
Ale to sam PODWYKONAWCA udawal przed ministrem, ze robota wrze. Podwykonawcy kryli DSS, a teraz maja pretensje, ze miniterstwo zaniedbalo kontrole.
To powiedzcie mi dlaczego Niemcy Zachodnie zdruzgotane wojną miały w już w latach 60tych sieć nowoczesnych autostrad i kolei? Jaką oni prowadzili po wojnie politykę wewnętrzną? Jakim cudem nikt nie sprzeniewierzył pieniędzy Planu Marshalla? 😉 Skąd ich cud gospodarczy?
miały w już w latach 60tych sieć nowoczesnych autostrad
III Rzesza miała jeszcze przed wojną ponad 3000 km autostrad…
„Skąd ich cud gospodarczy?”
Simon, dzieki wolnosci. I nie daj sie zbalamunic mitami o planie Marshalla.
@Para-Site
Jakiej wolności w „społecznej gospodarce rynkowej” Adenauera ?
I owszem, Plan Marshalla – przy wszystkich swoich „strings attached” – był jak najbardziej pomocny.
Wreszcie remilitaryzacja Niemiec to bodaj 9 lat po wojnie, podobnie jak w przypadku Japonii – zawsze ładny kawałek budżetu do realokacji na inne cele.
@Simon
Przedwojenne Niemcy *już wtedy* były nowoczesnym Państwem przemysłowym.
Jakiej wolności w „społecznej gospodarce rynkowej” Adenauera ?
W dużym stopniu podatkowej. Wraz z reformą walutową 1948 stopy podatkowe spadły dramatycznie.
@Antey
„Jakiej wolności w „społecznej gospodarce rynkowej” Adenauera ?”
Wlasnie tak. Tylko, ze pod terminem „Soziale Marktwirschaft” rozumiano wtedy troche cos innego niz teraz.
@Para-Site
Obrabowali całą Europę i ot, tajemnica sukcesu 😀
słyszałem od kilku przedsiębiorców (głównie branża telekomunikacyjna), że aby dostać kontrakt na podwykonawsto trzeba „odpalić” głównemu wykonawcy od 10 do 30% wartości zlecenia
ciekawe czy podobnie jest przy budowie naszych autostrad 😉
No cóż – bantustan, czy nie?
Z opublikowanego „raportu Banku Światowego wynika, że prowadzić biznes w Polsce jest coraz trudniej. Wśród 183 państw objętych raportem „Doing Business”, który poddaje analizie warunki prowadzenia działalności gospodarczej, Polska zajmuje 62 lokatę w ogólnej klasyfikacji. W porównaniu z rokiem ubiegłym (przyp. aut. – 2011/2012) jest to spadek o trzy pozycje. Spadek wydaje się być niewielki, ale w porównaniu z rozwojem innych państw budzi niepokój. W reformach gospodarki wyprzedziły nas m.in. Botswana, Rwanda i Antigua and Barbuda”.
Reszta to szczegółowe komenatarze j.w.
[Adam Duda] z wielkim zaangażowaniem tłumaczy:
`Socjalizm jest dobry – a tylko wypaczenia są złe’.
Więc jeżeli zlikwidować wypaczenia (np.ubezpieczajac się) – to wszystko bedzie wspaniale działać.
Bo winni są konkretni ludzie – a nie dobry system.
@ mmm777
Warto rozdzielic dwie rzeczy, o ktorych toczy sie dyskusja: jedna to jak dziala system w PL i czy mozna go nazwac bantustanem. A drugie to ocena dzialania naszego bohatera w systemie jaki jest. Jesli mozna probowac bronic kolege A. Dude, to on nie ocenia pierwszej kwestii tylko druga.
Człowiek chyba postawił wszystko na jedną kartę, przypomina mi to sytuacje o jakich się słyszało kilkanaście lat temu przy budowie supermarketów. Główny wykonawca zatrudniał podwykonawców od czarnej roboty, zgarniał kasę od inwestorów i bankrutował. Goli zostawali podwykonawcy. I w odpowiedzi na tą bodajże sytuację stworzono odpowiednie prawo, szerzej tutaj:
https://nieruchomosciprawo.pl/104/odpowiedzialnosc-inwestora-za-zobowiazania-wobec-podwykonawcow/
tak więc mechanizmy są (oprócz wspomnianych zabezpieczeń w postaci gwarancji, faktoringu, ubezpieczeń).
zawsze też można zagrozić zejściem z budowy, zejść z niej, oddać (na czas) do sądu, sprzedaż należności na rynku (nawet z dyskontem dużym, ale zawsze to coś jak się wali).
Źle jest, jak przedsiębiorca myśli że złapał Boga za nogi (bo przecież wielki kontrakt!, autostrady!, Rząd!, Państwo!) i wyłącza mu się racjonalne myślenie o ryzyku i stawia dosłownie wszystko na jedną kartę. Nie mam do niego pretensji, bo sądzę że na tych właśnie uczuciach i takich mechanizmach z premedytacją grali zlecający.
I jeszcze podoba mi się pomysł, żeby urzędnikom zabrać krzesła :o)
oj chciałbym doczekać takich czasów :o)
schudli by, dla publicznej służby zdrowa więc coś by zrobili
podoba mi się pomysł, żeby urzędnikom [US] zabrać krzesła :o)
Pomysł istotnie genialny. Pozbawiony krzesła pracownik US duzo chętniej urządzi kontrolę na miejscu, gdzie krzesło się znajdzie… 😉
Ja bym z tym męczeniem urzędników nie przesadzał.
Byłem ostatnio w 2 różnych urzędach. W obu przypadkach celem otrzymania mandatów za 1-3 dniowe spóźnienia ze złożeniem deklaracji VAT. W obu przypadkach zostałem szybko i fachowo obsłużony. 😉
W jednym na hali głównej jest okienko dla przestępców, ale przychodzi się na umówioną (czyt. ustaloną przez urzędnika) godzinę. Usługa wykonywana szybko, na kredyt 😉
w drugim praca nawet bardziej efektywna. Idzie się skomplikowanym korytarzem do pokoiku na piętro w którym są 2 biurka, 2 pracowników i jeden komputer. Jeden urzędnik siedzi przy komputerze i typuje SPRAWCÓW WYKROCZEŃ – już jednodniowe spóźnienie to stówka. Drugi w tym czasie OBSŁUGUJE KLIENTÓW których wytypował w czasie swojej tury przed kompem. Robota pali się rękach, faceci koszą kilka stów na godzinę i wszystko z uśmiechem i szczegółową informację jakim systemem pracują, na jednym komputerze, dwóch biurkach i krzesełkach 🙂
Jak widać na powyższym, urzędnicy w pocie czoła mandatują – w końcu jakoś wpływy do budżetu zdobyć trzeba 🙂
No, to właśnie jest bantustan… 😉
W ogóle nie wiem, dlaczego tego człowieka wpuszczono na obrady komisji. Facet jest znikąd – ani w dzienniku budowy, ani na kontrakcie z Państwem.
Adam Duda dobrze to określił – trzeba się było ubezpieczyć.
@Cynik – w Polsce przedsiębiorcy płacą z definicji 1 podatek – CIT / PIT (dla Działalności Gospodarczych) – w ciągu roku, 20. każdego miesiąca płaci się zaliczki na podatek dochodowy za bieżący rok. Patrzymy ile firma zarobiła w danym roku narastająco i liczymy podatek. Jeśli w styczniu zarobiła 100, płaci 19 zaliczki na podatek za ten rok (18, jeśli jest DG liczona wg skali). Jeśli w lutym straciła 10, narastający dochód jest 90, należna zaliczka za bieżący rok wynosi 0,19*90=17,1. Ponieważ w styczniu zapłacono 19, pozostaje nadpłata na następne miesiące. Ewentualna nadpłata za cały rok zostanie zwrócona w 3 m-ce od złożenia deklaracji rocznej (spółki do 31.03, DG do 30.04 następnego roku). To jest odpowiedź na Twoje pytanie o to, skąd podatek w połowie roku, zadane wyżej.
VATu z definicji przedsiębiorca nie płaci tylko ściąga w imieniu Urzędu Skarbowego od swoich nabywców. VAT płaci odbiorca końcowy. Wyjątkiem bywają towary objęte akcyzą, wtedy nie zawsze można odliczyć VAT od ich zakupu. VAT płacimy do 25. dnia miesiąca następującego po miesiącu którego płatność dotyczy.
Oczywiście, wszystkie podatki płacimy od dokumentów, nie od kasy.
Jeśli zatem przedsiębiorca dał DSS termin płatności faktury na poziomie 60 dni, to wystawiając fakturę 1. stycznia:
– 20. lutego zapłaci podatek dochodowy od zysku liczonego także od tej faktury
– 25. lutego zapłaci VAT także od tej faktury
– 2 marca ma wg faktury otrzymać kasę za tę fakturę.
Pod warunkiem, że DSS zapłaci w 60 dni (1/3 faktur w PL jest płaconych w terminie 🙂 A jesli nie zapłaci, a przedsiębiorca 1. lutego i 1. marca wystawi kolejne faktury to ma nowe zobowiązania do US za nowe faktury 🙂
A dziękuję, bardzo pomocne te wyjaśnienia. Chodzi zatem o podatek od przewidywanego zysku, a nie od sprzedaży, jak twierdzi A.Duda… Warto byłoby sprawdzić jak to wyglada z tym „standardem płacenia w cywilizowanych krajach” w sytuacji gdy dochód nie wpływa, jak w tym przypadku…
No tak, z tą różnicą, że VAT musisz odprowadzić także od niezapłaconej faktury.
Jak Debet zje 100 ton owsa za milion, a Cynik9 nie zapłaci dostawcy, to ten biedny dostawca VAT (załóżmy 23% standard) od tych stu ton owsa zapłacić musi z własnej kieszeni.
Zakładam, że o tym A. Duda myślał.
@Adam Duda
@Farmer
wybraliście sobie jakieś „regułki” i się ich trzymacie nie interpretujecie sytuacji życiem a tylko i wyłącznie aktualnym prawem „regułki” tak na sucho, tą sytuację (waszą interpretację) mogę przyrównać do jakiegoś bloga z onetu co dziś czytałem że wpada ojciec a tam sąsiad z jego 15 letnią córką sex uprawia dał sąsiadowi po buźce i ma z tego sprawę pytanie czy powinien ? w końcu prawo jest inne i ma je przestrzegać… a Ty jak byś postąpił ? 😉
nie dostrzegacie w tym problemie życia…
1. DSS dostał kontrakt bez przetargu (mam prawo się spodziewać że jak państwo daje komuś kontrakt bez przetargu to ta firma jest wypłacalna)
2. DSS nie zapłacił państwu za jakąś tam kopalnie 53 czy 63 miliony i dopiero po roku minister finansów się zastanawia czy anulować umowę (tak jak wyżej napisałeś na pewno ta firma nie jest „namaszczona”)
3. W tej branży standardem jest płacenie w późniejszym terminie (później ale kasa jest)
4. Spróbuj się dostosować gdzie dostajesz kontrakt zatrudniasz dodatkowych ludzi, wypożyczasz sprzęt, umowy z podwykonawcami, tak jak się wypowiadał ten człowiek co przywoził ze żwirowni „jakiś towar” czyli uruchamiasz całą machinę i tego nie zatrzymasz tak jutro.
5. Państwo usankcjonowało to złodziejstwo swoim postępowaniem , warunkami sądowymi stworzonymi w tym kraju
to niech teraz „zapłaci za to”
6. Ten człowiek nie jest jedynym przypadkiem tam jest cała masa takich ludzi
@Mucha
Jedyną regułki które sobie wybrałem to ta że przedsiębiorcy działąjący w gospodarce rynkowej odpowiadają za swoje działania i ta że każdy z nas jest odpowiedzialny za własny los. Nie sąsiad , nie mama i tata i tym bardziej nie urzędnik państwowy. jedynym ograniczeniem swobody powinny być liberalne przepisy prawne dotyczące przedsiębiorców i osób prywatnych.
Wbrew twojej ocenie ja dostrzegam w problemie bardzo wiele życia tego przedsiębiorcy
Przedsiębiorca wiedział że firma była wybrana bez przetargu, z doskoku, czyli proces weryfikacji który zwykle trwa kilka miesięcy nie był w ty przypadku zastosowany. Wiedział też że termin jest bardzo napięty a firma DSS nie była do tej pory samodzielnym wykonawcą żadnego odcinka autostrady.
Skoro ty wiesz że DSS nie zapłacił za kopalnię , tym bardziej on powinien był to spradzić. Wiedział też że będą opoźnienia w płatnościach , o których sama piszesz, przed którymi mógł sie częściowo zabezpieczyć, ale tego nie zrobił .
Jedyną rzecza co do której ma prawo mieć pretensje do państwa ten przedsiębiorca są złe przepisy prawne.
Jeżeli na moście stoi grupa ludzi skaczących do wody na główkę, to nie znaczy że i ja mogę tam skoczyć bez namysłu. Powinienem wcześniej się upewnić czy woda nie jest za płytka, a jak nie jest to czy mam odpowiednie umiejętności żeby taki skok wykonać. Z twojej opini wynika że to nie ja powiniem takie rzeczy sprawdzać. Powinien to zrobić urzędnik państwowy który będzie stał na moście On to po zmierzeniu poziomu wody i mojej wagi, po sprawdzeniu wskażników w odpowiedniej tabeli oraz skontrolowaniu aktualnego certyfikatu na umiejętność skakania pozowoli mi to zrobić lub nie w zależności od swojego uznania. Oczywiście po odebraniu stosownego podatku od skoków.
Jest taki etap życia każdej organizacji, w którym może ona funkcjonować dla obsługi samej siebie i nie potrzebuje już klientów. Otwierajmy szampana – bowiem od kilkunastu lat mamy takie właśnie państwo, które tak się rozwinęło, iż do swojego istnienia już nie potrzebuje obywateli.
Trochę poza tematem (jak to miło zobaczyć, że gdzieś ludzie żyją normalnie) – w tym miesiącu odwiedziłem urząd skarbowy w Szwecji. Tam pracownicy US nie mają krzeseł – obsługują klientów stojąc. A do osób czekających w kolejce podchodzą urzędnicy i pytają – „w czym mogę pomóc?”; czy idea przyjaznego państwa to problem ceny obsługi tego państwa, czy różnica w wyznawanych wartościach?
„Ojczyznę wolną, racz nam wrócić Panie”…
do osób czekających w kolejce podchodzą urzędnicy… idea przyjaznego państwa
Nigdy bym nie wpadł na to aby przyjazność państwa mierzyć długością kolejek w US. To typowe chyba tylko dla szwedzkiej mutacji komunizmu… 😉
Pomijam juz fakt, że problemów z płatnościami nie mają firmy, które są wpisane do dziennika budowy wykonawcy (DSS). Ten gość nie był.. ciekawe czy dostał za to wyższą cenę od dss.. Może tutaj poszukasz spisku.
Cynik9
moim zdaniem to była spółka cywilna także odpowiada do 5 pokoleń w przód. To że się podatki płaci od sprzedaży a nie od przepływu gotówki, to nie jest wcale bantustan tylko standard w innych krajach. Łatwo sobie wyobrazić jakie by były przekręty, gdyby płaciło się od przelewu.
Co do drugiej sprawy, to widzę że już wszędzie dopatrujesz się spisków. Nawet w inwestycji na którą wiadomo było od początku, że patrzą wszyscy.
Nie wiem co jest nie fair w przedstawianiu sprawy tak jak ona jest. Koleś wszedł w tranansakcje i nic by mu się nie stało, gdyby:
– Ubezpieczył swoje należności; albo
– Zawarł umowę o faktoring z bankiem, albo
– Zabezpieczył sie gwarancją bankową
Transakcja poszła w kilka milionów, także to nie była sprzedaż pączków.
Jeżeli nie mógł znaleźć ani ubezpieczyciela, ani Faktora, a DSS nie chciałby mu dać gwarancji, to trzeba było się nie tykać tego biznesu bo to by właśnie śmierdziało na mile.
A takie usprawiedliwienia jawnej niezaradności i myślenia, że sprzedaż to jest „zrobienie usługi” to jest jawne wychowywanie kolejnych roszczeniowców, którzy już nawet jak im wiatr mocniej zawieje na uprawy to jadą się żołądkować do ministerstwa po odszkodowania.
Get real.. Ludzie ubezpieczają swoje należności i robią to nie bez kozery.
Kto w takim razie i jakie podatki od sprzedaży (a nie od zysku) płaci się w PL? Czegoś chyba nie łapię…
VAT
Cóż, ten awanturujący się Pan niczym się nie różni od związkowca który woła do państwa „Daj, daj daj”.
Prywatny przedsiębiorcą wszedł w transakcje z innym przedsiębiorcą, ten drugi mu nie zapłacił. OMG.. Czy to nie normalna sytuacja rynkowa?
Mogę sparafrazować Cimoszewicza. Trzeba się było ubezpieczać.
I bantustan jest właśnie dlatego. Brak odpowiedzialnosci za swoje działania. Tak jak ten paprykarz co mu wichura szklarnie zniszczyła wołał do premiera „Jak żyć” – daj kasę, tak ten dżentelmen stracił i woła jak żyć.
Niezupełnie się z tym zgadzam, jest tutaj parę cienkich punktów.
Główny dla mnie jest ten – dwie kompanie „limited liability” czy SA się pokłóciły bo jedna drugiej nie zapłaciła i ta druga zbankrutowała. No to fajnie, ta druga zwalnia ludzi, procesuje jak może z tej pierwszej skarpetki, jak nie może to jakiś bankruptcy_court/syndyk/whoever sprzedaje ostatnie kompanijne aktywa, shareholders otrzymują zero, prezydent gasi światło i cześć, kompania przestaje istnieć. Ale zaległe długi do ZUSu czy do US o których mowa w takiej sytuacji to jednak chyba bantustan totalny?… Albo czegoś nie rozumiem… Gość chyba nie prowadził działalności w swoim własnym imieniu (no limited liability company) w którym to wypadku byłby raczej przypadkiem medycznym.
Druga sprawa – {Adam}, nie czarujmy się, wynajęcie przez państwo DSS czy innego cieńkosza na przedsiewzięcie tej miary na milę pachnie przekrętem. Państwo z pełną premedytacją weszło w screwy deal. Jest trochę nie fair przedstawiać to teraz jako konflikt między dwiema prywatnymi kompaniami… To trochę tak jakby ścigać dwóch maszynistów pod Szczekocinami że się zderzyli jadąc po jednym torze…
No niestety ale nie bardzo mogę w tym temacie zgodzć się z autorem bloga. Mimo wszystko pan a filmu zawarł transakcję z inną firmą a nie z rządem. Prawdopodobnie oczekiwał godziwego zysku, który w tym przypadku zamienił się w stratę i bankructwo. Można też zabepieczyć się przed tego stratami przez faktoring należności. Oczywiście tego typu czynności mogły by spowodować znaczny spadek zysku a nawet brak opłacalności podpisania umowy z firmą DSS ( w tym ostatnim przypadku wyszło by to na dobre). Co ciekawe autor bloga sam pisze że umowa podpisana między rządem a DSS z daleka dla niego pachniała przekrętem, jak rozumiem logiczny człowiek , właściciel nieszczęsnej firmy powinien myśleć podobnie. Jesli tak nie było, to z punktu widzenia gospodarki rynkowej, lepiej że zbankrutował – zwolnił miejsce dla myslących rozsądniej. Najprawdopdobniej jednak było nieco inaczej, właściciel firmy domyślał się że ta umowa między DSS a rządem nie jest całkiem OK , ale liczył że jemu jednak uda się nieżle zarobić na całym interesie i w porę wycofać.
Argument z maszynistami też nie uważam za trafny. Byłby OK gdyby to rząd nakazał firmie DSS i temu nieszczęsnemu panu podpisać umowę, wtedy można podrównać jego sytuację do wpuszczenia jego firmy przez osobę trzecią, na tor prowadzący do katastrofy. Jak mniemam w tym przypadku tak nie było. Moim zdaniem sytuacje tego pana można porównać raczej do prośby maszynisty do dydspozytora o wpuszczenie jego pociągu na niewłaściwy tor z nadzieją że on zdąży przejechać ryzykowny odcinek zanim pociąg z naprzeciwka nadjedzie. Jak się uda to będzie na następnej stacji przed czasem , a jak nie… A zresztą po co martić sie na zapas, jakoś to będzie, może ten drugi zauważy go odpowiednio wcześnie…
point well taken… O faktoringu pisze też A.Duda.
Lepszym zabezpieczeniem dla podwykonawców byłyby weksle emitowane przez rząd a trasowane na wykonawcę. Jeśli wykonawca jest rzetelny, nie trzeba ich uruchamiać. Jeśli wykonawca nie płaci, to podwykonawca po przedstawieniu weksla do zapłaty idzie do rządu. Szybko, prosto i bez konieczności użerania się z sądami i komornikami. A rząd sobie potem dochodzi należności z weksla od wykonawcy. I nie trzeba do tego „specustawy”. Wystarczy miłościwie nam obowiązujące Prawo Wekslowe z 1933 r.
„wynajęcie przez państwo DSS czy innego cieńkosza na przedsiewzięcie tej miary na milę pachnie przekrętem. Państwo z pełną premedytacją weszło w screwy deal. Jest trochę nie fair przedstawiać to teraz jako konflikt między dwiema prywatnymi kompaniami…”
Tylko dlaczego tego smrodu nie wywachal podwykonawca? Tylko jezdzil nawet jak mu cienkosz za poprzednie nie zaplacil.
Pan minister kontrolowal: a ze wykonawca sprytnie udawal, ze robi, to podczas kontroli wszystko sie zgadzalo.
Swoja droga, przyznam sie, ze w biznesach sie nie napracowalem w zyciu, ale chyba jest norma, ze zleceniobiorca informuje zleceniodawce o biezacych klopotach. Jak moze mu zalezec na udawaniu, ze wszystko jest OK skoro nie jest. Moze te kontrakty daja panstwu mozliwosc zerwania umowy z blahego nawet powodu i dlatego wykonawca udawal Greka…
Bedzie PS:
Rozmawialem ze znajomym, ktory wykonywal takie wielkie panstwowe projekty w DE. Powiedzial, ze do przetargu nie stawialy sie jakies dziwne firmemki, tylko z wielu firm tworzylo sie konsorcjum, ktore wystawialo oferte. W takim konsorcjum byly firmy od mostow, nawierzchni, przewozowe itd. A nie tak jak w PL, przynajmniej takie odnosze wrazenie, firma KRZAK z dwoma komputerami i dobrymi zamiarami. Tym samym ryzyko wystawienia podwykonawcow pod wiatr bylo w DE zadne: nie bylo prawie zadnych podwykonawcow. Kazdy od poczatku wchodzil w interes i ze swiadomoscia jego ryzyka. Dlatego przyznam racje Adamowi z jego porownaniem naszego bohatera do zwiazkowca: on od poczatku ignorowal jakiekolwiek ryzyko bo PANSTWO mialo byc gwarantem powodzenia przedsiewzieca. Pretensje o ZUSy maja drugorzedne znaczenie. Oczywiscie nalezy na tym blogu zwrocic na to uwage, ale najwazniejsza jest dla mnie w tym kontekscie inna rzez: przedsiebiorca jest za PANSTWEM, zeby mu to panstwo dalo kredyt, ochrone przed konkurencja w postaci chocby patentow, zeby dalo gwaracje, kontrakt, przywilej, a na przypadek wpadki, zeby sie nad nim zlitowalo. I nasz bohater mi bardzo dobrze pod ten jedyny przypadek przedsiebiorcy podpada. Frajer. Wszyscy placa frajerskie za nauke. Mniej lub wiecej. Nasz bohater, jesli juz sie czegos nauczyl, ma pretensje, ze za swoja nauke zaplacil za drogo. Z tym ma problem.
@Adam
Nie rozumiesz subtelnej różnicy – to właśnie Państwo czyni i tak trudną sytuację tego człowieka beznadzieją. Nie rynek, czy niesolidny płatnik.
Bo finansowany z podatków tego człowieka cały aparat państwowy jest uwzięty na niego, a nie na sprawcę nieszczęścia.
Wystarczyłaby zmiana dosłownie jednego przepisu – o tym, KIEDY powstaje obowiązek podatkowy.
Ale ta zmiana spowoduje inne pole do przekrętów. Czy tego nie widzisz?
@Adam Duda
Zamieniam się w słuch 😀 😀
Nie wiem jak to jest z państwem jak usługobiorcą i płacącym za usługę, ale na pewno wśród samorządów opóźnienia w płaceniu przekraczają rok. Wszystko jest odwlekane do maksimum. Podejrzewam, że tak właśnie może być i w tym przypadku. Główny wykonawca nie płaci wykonawcom bo nie dostał pieniędzy i dba o swoją płynność.A podwykonawcy padają…
Rozmawiałem wczoraj z kolegą zatrudnionym w ktorejś z budżetowych instytucji powiązanych z wojskiem. Oczywiście tematem dyżurnym były państwowe inwestycje w infrastrukturę – co ciekawe kolega zaczął od marudzenia jakie to przekręty robią prywatne firmy nie płacąc ludziom pełnego zusu i zaniżając oficjalne stawki wynagrodzeń. Jego recepta na dobrobyt polskiego państwa: zlikwidować papierowy pieniądz. Myślałem że chodzi mu o wprowadzenie jakiejś porządniejszej waluty, ale jemu chodziło o to zeby wszystkie bez wyjątku transakcje w kraju zawierać wyłącznie elektronicznie, z pełnym nadzorem fiskusa i z automatycznym odciąganiem podatku od każdej transakcji. No i oczywiście dowalić odpowiedni zus przedsiębiorcom..
Podkreślił też duże zasługi państwa w zwalczaniu bezrobocia poprzez zatrudnianie w administracji publicznej ludzi niezdolnych do innej pracy.
Podkreślił też duże zasługi państwa w zwalczaniu bezrobocia poprzez zatrudnianie w administracji publicznej ludzi niezdolnych do innej pracy.
Nic nowego… W każdej instytucji państwowej widać masy zatrudnionych tam inwalidów umysłowych, z których kolega musi być jednym z wielu… 😀 Tylko dlaczego nazywać to „zasługami” i „zasługami” wobec kogo konkretnie?
Hm jest to dziwne bo kolega raczej inwalidą umysłowym nie jest – radzi sobie nieźle w życiu i w pracy i nie podejrzewam go o jakieś rażące braki w wykształceniu czy intelekcie. Wydaje mi się że po prostu długo pracuje w budżetówce i patrzy na świat z drugiej strony – jak pewna pani minister która udowadniała że gdyby urzędnicy przestali wydawać zezwolenia na działalność gospodarczą to kraj czekałaby ekonomiczna katastrofa.
Twój kolega jest inwalidą umysłowym. Zacytuję coś co sprawę wyjaśni:
„Udzielę ci wskazówki. Sprzeczności nie istnieją. Kiedykolwiek myślisz, że masz do czynienia ze sprzecznością, sprawdź przesłanki. Odkryjesz, że jedna z nich jest fałszywa. ”
Atlas zbuntowany, Ayn Rand
@nightwatch
Taki porządek funkcjonuje w Czechach, i zdaje się, były pomysły wprowadzenia go w Wielkiej Brytanii.
A że niesolidny płatnik powinien mieć z automaty przeprawę z sądami i skarbówką – to co w tym złego ?
Antey, nic złego w tym żeby niesolidnych podatników ścigać, ale wprowadzenie bardziej drakońskich metod ściągania kasy od ludzi którzy już w tej chwili mają problem z jej brakiem to chyba nie jest metoda na poprawianie tym ludziom życia (oj tam oj tam, wiem że urząd skarbowy nie jest od poprawiania podatnikom życia, ale chodzi o ogolne założenie – po co to państwo jest i za co pobiera pieniądze). Nic tylko działanie na objawy i calkowite ignorowanie przyczyn – jesli państwu nie starcza kasy to należy tym gorliwiej łupić podatników i dokręcać śrubę a dobrobyt z pewnością pojawi się sam. No bo przecież jak państwo będzie miało wystarczająco dużo kasy to wreszcie zacznie się wywiązywać z obowiązków które wzięło na siebie: zapewnienie infrastruktury, opieki medycznej, edukacji, sprawiedliwości, emerytur i tak dalej. A na razie to kasy jest tak mało że nie wystarcza na nic poza własnymi potrzebami administracji no więc jak ma się niby wywiązywać ze swoich obowiązków?. I to nasza wina, skąpych,krnąbrnych i kłamliwych podatników.
@nightwatch
Toż o niczym innym nie piszę – problemy powinien mieć nie ten człowiek z segregatorem makulatury świadczącej jednoznacznie za nim, tylko Ci, którzy go do tego stanu doprowadzili !
Sam przecież wyżej wytknąłem absurd tego systemu, który strzela do posłańca a ignoruje faktycznego bandytę. Który jest 'korny przed silnym, zuchwały przed słabym’.
Tyle, że wtedy, Państwo musiałoby własnych funkcjonariuszy zamknąć…
Nie rozumiem tylko dlaczego ludzie uważają że jak coś jest państwowe to oznacza solidne i bezpieczne. Przecież przedsiębiorca ma jakie-takie szanse w starciu z niesolidnym klientem albo kontrahentem, ale nie ma najmniejszych szans gdy jego przeciwnikiem jest państwo. Wszystko wtedy działa na niekorzyść przedsiębiorcy a sprawiedliwości może szukać wszędzie tylko nie we własnym kraju.
Dlatego tak mnie zjeżył wspomnianego kolegi pomysł wprowadzenia elektronicznej waluty i pełnej kontroli państwa nad każdą transakcją – przecież wtedy państwo może bez żadnego powodu uniemożliwić Ci nie tylko prowadzenie firmy ale w ogóle życie – dochodź sobie swoich praw ale związany w piwnicy i z dużą gumową piłeczką w gębie.
Przesadzasz z tymi obowiązkami państwa.
Infrastruktura? Do pewnego stopnia tak.
Opieka medyczna? NIE!
Edukacja? NIE!
Sprawiedliwość? (w znaczeniu sądy i policja) TAK,
Emerytury? NIE!
I TAK DALEJ NIE!
Jedyne co potrzebuję od aparatu państwowego to wolność i obronę mojej (i innych wiadomo) wolności. Do tego potrzebujemy wojska, policji, sądów, jakiś szczątkowy aparat administracyjny (50k urzędników to i tak nadto na całą polskę).
Niewiedzący, nie piszę o tym czego Ty oczekujesz od państwa tylko o tym co nasze państwo podjęło się zapewnić obywatelom w zamian za podatki. Jeśli w zamian za podatki niczego nie oczekujesz to jesteś wymarzonym obywatelem – najlepiej tez postaraj się zakończyć żywot w dniu przejścia na emeryturę żeby państwu nie utrudniać wywiązania się ze świadczeń emerytalnych.
To polecam obejrzenie wywiadu z prof. Wolniewiczem. Świetny tok myślenia.
„Obywatel ma jeden podstawowy obowiązek płacić podatki …”
Według mnie to najgorzej mają firmy które dawały usługę plus materiał. Ponieważ materiał jest na kreskę wzięty w hurtowni. A firmy tylko usługowe np. cięcie w żelbecie czy transportowe nie mają limitu kredytowego otwartego w sklepie.
Nie ma przypadków. I tylko tym razem jakoś bardziej na chama to poszło. Normalnie to chociaż dla przyzwoitości drogę by zrobili (oprócz oskubania podatnika i łańcuszka podwykonawców). Ale tym razem-nie. Dwa razy przycięli na przetargach (mam na myśli ten nieszczęsny „chiński” odcinek) i brakło czasu. Coś mi się widzi, że chłopaki doszły do wniosku, że nie będzie czasu do końca kadencji na zakładanie „starych rodzin”. Trzeba łapać co tam w zasięgu. A byłoby niegrzecznie zakładać, że wiedzą mniej niż my. Pytanie tylko czy SHTF lokalnie czy szerzej? Cyniku?
a POtem sie dziwita ze brejvki grasują…..
W Polsce ZUS to nie wszystko, należy również zapłacić VAT i podatki za wystawione faktury VAT i o to się głownie rozchodzi że należy zapłacić fiskusowi nawet jak kontrahent Ci nie zapłaci a nie jak w cywilizowanym świecie że zysk masz i płacisz podatki jak masz kasę na koncie. Te mądre przepisy są zmorą wielu przedsiębiorców.
Uczciwy przedsiębiorca jest okradany dwa razy. Najpierw przez niepłacącego za usługę, później przez państwo bo podatki od nie otrzymanego zysku trzeba zapłacić. A wystarczyłaby prosta zmiana prawa, że fakturę w koszty można wrzucić dopiero po opłaceniu. Wtedy z przychodami musiałoby być tak samo, a to dla naszych urzędasów jest nie do przyjęcia. Oni nie widzą w przedsiębiorcach partnerów tylko krętaczy.
Usiłuję właśnie wyjaśnić z A.Dudą o jakie konkretnie niezapłacone podatki chodzi. Jesli od zysku to skąd w środku roku wiadomo jaki ten zysk jest?
Chodzi o to, że jak się wystawi fakturę VAT, to naliczony w niej VAT trzeba zapłacić. Jak się jest na metodzie memoriałowej, to razem z deklaracją a jak na kasowej, to w ciągu 90 dni. Niezależnie od tego, czy się za tę fakturę dostało zapłatę czy nie.
Cyniku, ano właśnie…
Odpowiedziałeś tymczasem na moje pytanie z poprzedniego wpisu…
„Na to się ma kompanię limited liability…” Heh – a dlaczego niby „kompania” ma mieć „limited” – a Kowalski już nie ? 🙂
Heh – a dlaczego niby „kompania” ma mieć „limited” – a Kowalski już nie ?
…bo Kowalski prawdopodobnie i bez tego jest limited. Przynajmniej jeśli rozważa kompanię w PL… 😀 😀
A podwykonawca nie sprawdzal ? Przeciez w socjalizmie co najwyzej mozna okczekiwac ze „nie bedzie ryzyka”
Z akademickiego punktu widzenia racja. Nie podstawiasz następnej wywrotki zanim ci nie zapłacą za poprzednią.
Ale w realnym biznesie i realnym życiu działa to trochę inaczej. Raz, to niezupełnie jest konflikt między dwoma firmami, choc państwo próbuje to tak przedstawiać. Autostrady buduje państwo i płaci za nie państwo, które ma pewną wiarygodność kredytową. IMO wprasowanie w to GSS było od początku przekrętem a conajmniej niepotrzebną komplikacją. Dwa, państwo jest odpowiedzialne za kolaps sztucznego tworu przyjaciół króliczka jakim było GSS, i trudno zaakceptować umywanie teraz rąk. Trzy, – bankructwo nigdy nie jest przyjemne dla nikogo. Ale jest własnie po to aby odciąć straty i stanąć kiedyś na nogi ponownie. Ściganie prywatnego własciciela zbankrutowanej w takich okolicznościach kompanii zaległymi ZUSami czy podatkami jest moim zdaniem całkowicie nie na miejscu (o ile dobrze zrozumiałem). Na to się ma kompanię limited liability aby tę odpowiedzialność limitowała, poza jawną defraudację przez management. Jeżeli w warunkach polskich bankructwo kompanii nie kasuje ZUSu (?) to należałoby się zastanowić 3x przed powołaniem jakiejkolwiek kompanii.
Facet sie wkurzyl, nie tylko dlatego, ze zbankrutowal, ale ze zbankrutowal i stracil wiare w panstwo. Wcale go nie zaluje: odczuwa on, ze spotkala go niesprawiedliwosc, ale tylko dlatego, ze Panstwo, inwestor, bylo dla niego uosobieniem, „gwarantem” sprawiedliwosci. Frajer „bez domu” ale „z zona i z dziecmi”. „Jak ta Polska my wygladac, jak tak mamy budowac…”. Niech se ten dom dla rodziny wczesniej zbuduje a potem zabiera sie do budowania calej Polski!
@cynik9
Sp Z o. o. ma „o. o.” tylko pod warunkiem, że zgłosi fakt upadłości odpowiednio wcześnie. Wątpliwe, aby wspominany człowiek w ogóle miał sp. z o.o.
Tak właśnie u nas wygląda prawo: kopalni za zaległy ZUS nikt nie ścignie, drobnego przedsiębiorcę wcześniej.
Na tym polega też głupota istnienia obowiązku podatkowego w momencie wystawienia faktury, a nie odebrania zapłaty – gdyby nie to, problem by praktycznie nie istniał.
W Polsce, wg. GUS w terminie płacona jest….1/3 faktur. To najtańszy kredyt :]
I obowiązuje mechanizm jak na prowincji – gdzie albo ludzie godzą się pracować za minimum wypłacane w ratach z opóźnieniem, albo mogę nie robić nawet tego. I podobnie jest w relacji „duży klient” vs. „mały podwykonawca.”love or leave”. Tak zbudował się zresztą Wal-Mart – z tym, że Wal-Mart żądał niskich cen i pewnych dostaw, ale za nie płacił. A w PL nie jest niczym nadzwyczajnym, że hipermarkety oczekują płatności odsuniętych w czasie o pół roku i więcej .
I widać, jaka jest w Polsce mentalność – ściga się posłańca przynoszącego złą wiadomość (wręcz z urzędu, z automatu, administracyjnie) podczas gdy faktycznego sprawcę się pomija. Ewentualnie, przyznaje kilkadziesiąt k PLN premii za to, że się nie wywiązał 😀
Dobrze podsumowuje to Kabaret Moralnego Niepokoju – Sejmowa komisja śledcza do sprawy Euro 2012
Ja widze to tak. Zus to jakby czesc wyplaty pracownikom. Wiec, generalnie twierdzisz, ze skoro firma x bankrutuje to zalegle wyplaty pracownikom automatycznie przepadaja. No dobrze jeszcze sie zgodze. Jednak spolka miala umowe z firma a nie z panstwem a mocodawca tej firmy nie ma znaczenia kto byl. Bo niby czemu mial to by miec znaczenie. Powedzmy ze wyplacalny Zdzisiu daje Edkowi 100 zl na towar X ten obiecuje Zenkowi 50zl zeby zdobyl towar X a w miedzyczasie przepija 100zl i jeszcze zaciaga dlugi a Edek do niego przychodzi ze zdobyl towar i ze chce kase za niego. I co powinien teraz Edek isc plakac do Zdzisia i domagac sie od niego nastepnej porcji kasy ? Tego kawalka twojego rozumowania ja nie rozumiem.
Nie rozumiesz ponieważ mylisz Edków i Zenków pożyczających sobie 50 zł z normalnym prowadzeniem biznesu przez samodzielny byt prawny jakim jest limited liabity company. Kompania ma generować zysk dla swoich włascicieli i zajmuje się tym zespół menedżerski, wynajęty przez zarząd. W pewnych sytuacjach się to nie udaje, kompania nie jest w stanie finansować swoich zobowiązań, i pociąga na rączkę hamulca awaryjnego ogłaszając bankructwo. Generalnie to co z kompanii zostało zostaje zlicytowane i są sztywne reguły jacy dłużnicy ile i w jakiej kolejności z tego otrzymają. Owszem, zo bowiązania podatkowe mają najwyższą rangę i są zaspokajane najpierw – z masy upadłościowej. Właściciele kompanii są na końcu i najczęściej otrzymują zero. Ale ani zarząd, ani zespół menedżerski nie odpowiadają własnym majątkiem (za wyjątkiem sytuacji „gross negligence”) za zob owiązania kompanii ponieważ nie są stroną w postepowaniu. Od tego kompania miała własną osobowość prawną a niezapłacone długi utoną razem z nią. Ci nie spłaceni do końca mają po prostu niefart.
@cynik9
Jeżeli wynajęty zespół managerski skrewił – i na skutek tego firma i klienci są w kłopotach – nie widza powodu, dla którego nie mieliby być stroną w postępowaniu; podobnie jak Ci, którzy ich wynajęli. I żadne podwijanie ogona pod zasłonki dymne typu „osobna osobowość prawna” tego nie zmieni.
Jeśli nie rozumiesz to musisz to po prostu przyjąć to do wiadomości. Albo zmienić prawo. Cała idea limited liability kompanii – a każda większa kompania jest limited liability – polega na tym że odpowiedzialność kompanii jest ustawowo ograniczona, tj. ma limit. Bez tego nie znalazłbyś nikogo chętnego do objęcia funkcji… Robotnik obsługujący koparkę mógł np. przerwać wodociąg powodując szkodę. Szkoda ta jest odpowiedzialnością kompanii która ją wyrówna albo — jeśli jest zbyt wysoka – to zbankrutuje. Gościa natomiast kompania pogonić może tylko za naruszenie regulamiu (zachlał się) albo za rażący błąd w sztuce (jak wynajęty doktor amputował komuś zdrową nogę). Tak to niestety działa.
Na poziomie kierowniczym decydentów kompanii pogonić (jako akcjonariusz) możesz też tylko w przypadku rażącego naruszenia fiduciary duties, jak jawne działanie na szkodę kompanii lub jej akcjonatiuszy czy za przyjęcie łapówki wpływającej na decyzje. W żadnym wypadku nie za to że wynajęli mao sprawnego operatora który przerwał wodociąg. Zarząd, jako sprytniejszy niż reszta, ubezpiecza się zresztą na taką ewentualność obligując kompanię aby im kupiła indywidualne ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Bez tego nikt by przecież nie zgodził się na rolę członka zarządu, narażając się na procesy ze strony wkurzonych akconariuszy (wyście nam powiedzieli że wszystco cacy a tu akcje spadły o połowę…) 😉
Dla mnie to nagranie jest jednym z argumentów za szerokim dostępem do broni.
Niestety obecne społeczeństwo USA pokazuje, że nie robi to różnicy, a szkoda.
A ja się zastanawiam – czy w ogóle podjęto formalne kroki przeciwko niesolidnym płatnikom: zgłoszenie do KRD, sądów itp… dla czystej choćby formalności…
epilog
https://www.youtube.com/watch?v=kZkrVKDYBxc
około rok temu na blogu Adama Dudy pod dyskusją o budowaniu autostrad wrzuciłem taki oto komentarz:
całe to hurra-budowanie autostrad przypomina bardziej malowanie mostów (malowanie asfaltu?) niż budowanie czegokolwiek użytecznego i zainicjowano je nie dlatego że wyborcy chcą autostrad, ale dlatego, że państwo „musi chronić miejsca pracy”. drogi i Euro2012 mają w zamyśle „ożywić” gospodarkę tak jakby od komfortowego jeżdżenia zatrudnianie nowych pracowników miałoby być mniej ryzykowne i kosztowne. branża budowlana to, obok rynku nieruchomości i sektora finansowego, najpopularniejszy wskaźnik stanu gospodarki i właśnie dlatego się ją pompuje aby mieć ładniejsze PKB. a to czy drogi jakieś gdzieś kiedyś będą jest sprawą drugorzędną. w Grecji nikt nie protestuje z powodu dróg tylko z powodu braku kiełbasy i kiedy u nas zacznie się ruchawka masy szybko o autostradach zapomną żądając wznowienia produkcji „robocia”.
ludzie wkręcają sobie w każdym takim przypadku że przekręt, że kradzież itp a prawda jest o wiele bardziej nieprzyjemna: nie stać nas autostrady dosłownie i w głębszym znaczeniu, nie potrafimy zorganizować się aby wybudować coś takiego jak autostrada, nie zasługujemy na autostrady – bo przecież każdy musi na nich godnie zarobić. i na tych, co na nich godnie zarobią, także trzeba godnie zarobić, a tych ogolić podatkiem aby inni mogli znowu godnie zarobić przy zamówieniach publicznych itp. masy są znacznie bardziej skorumpowane od władzy i tu tkwi problem. 40 mln okradających się nawzajem szuka złodzieja – to jest śmiechu warte!
Jak żyć krótko jak zus by zalecił .
A tak na marginesie ja też po 20-u latach się poddałem
w kraju takich absurdalnych obciążeń fiskalnych nie
da się prowadzić działalności bez układów u góry .
W Polsce obciążenia fiskalne nie są duże. Przecietne, jak na skalę światową.
Tym co dobija biznes jest jawne bezprawie (przykład jak wyżej) oraz fakt, że główny zleceniodawca – Państwo – wykańcza kolejnych zleceniobiorców: czy jest to Optimus, czy Stocznia Marynarki Wojennej czy ten człowiek wyżej.
Wierz mi, sa kraje gdzie obciążenia są większe – tylko kultura prowadzenia biznesu zupełnie inna, i prawo skuteczniejsze.