Hiszpania wyszła ostatnio z kreatywną metodą oskubania podatników strefy euro. Zamiast sama ratować swoją tonącą grupę bankową Bankia rząd premiera Rajoya, słusznie obawiając się własnego bankructwa na wzór Irlandii, woli w tym celu zbankrutować innych…
Do tonącej Bankii trzeba wpompować drobne 19 miliardów euro. To nawet dla ministra Rostowskiego, który połowę tej sumy wpompował już w ratowanie banków francuskich, mogło być zbyt wiele. No więc rząd Rajoya obmyślił sprytny plan. Zamiast pompowywać w bankruta swoje własne pieniądze których nie ma, czemu nie pompować to co ma, i to w nadmiarze – a mianowicie własne obligacje! Normalnie bankrutującej Bankii bezwartościowy papier bankrutującego kraju byłby psu na buty. Ale osobliwy okres który właśnie przeżywamy normalny nie jest. Korzystając z tego że ECB w przypływach szaleństwa zmienia podsuwany mu przez tonące banki scheiss w prawdziwą gotówkę na jeden procent Bankia mogłaby wymienić ten paper czym uratowałaby się przed bankructwem. Sprytne! A to że do skupionego wcześniej od innych banków radioaktywnego scheissu ECB dodałby kolejną transzę… No cóż, to już jest problem kogoś innego. Twój na przykład, jeśli jesteś podatnikiem strefy euro. Na szczęście między napadami szaleństwa ECB jeszcze myśli i jak się dowiedział o hiszpańskim wybiegu to rezolutnie odmówił.
ECB i tak zresztą staje na głowie aby tylko zbankrutowanym bankom strefy euro ulżyć. Wymaga jedynie zachowania minimum pozorów. I tak rząd Rajoya musiałby najpierw wyjść z gotówką dając ją Bankii. Potem Bankia za tę gotówkę mogłaby „kupić” hiszpańskie obligacje bo nikt przy zdrowych zmysłach przecież ich nie kupi. A w ostatnim punkcie tego handlu wiązanego Bankia opyliłaby zakupiony za pełną cenę scheiss do ECB, zamieniając go w kolejnym LTRO na nisko oprocentowaną gotówkę podobnej wysokości, i voila! Kwintesencja działania waluty esperanto w Europie – bankowe drapanie się lewą ręką za prawym uchem na koszt ubezwłasnowolnionych mas.
No dobrze, ale czy to czasem nie to samo co nowatorski pomysł hiszpański? Nie, bo przecież zbankrutowany rząd hiszpański żadnych wolnych euro nie ma i nikt mu ich teraz nie pożyczy a ktoś na początek musiałby jednak wyjść z gotówką… Najlepiej więc – wymyślił sobie kreatywny minister finansów Louis de Guindoz – wyciągnąć to od razu z kieszeni ECB, czyli z kieszeni euro podatnika, nie certoląc się z kłopotliwym szukaniem gotówki na własną rękę.
Rzeczy stoją więc w eurolandzie już całkowicie na głowie i nic normalnie dłużej tutaj nie funkcjonuje. Inaczej jeśli akcje Bankii są coś warte to powinna ona wypuścić ich więcej i się po prostu dokapitalizować. Jeśli natomiast nie są nic warte to najwyższy czas aby zbankrutowała. Po co w bankruta jeszcze coś pompować utrzymując go w stanie zombie? Z kolei jeśli obligacje państwa hiszpańskiego są cokolwiek warte to środki z nowej ich emisji rząd może sobie przecież rozdawać bankom jak chce. Tylko co gdy i obligacje państwa hiszpańskiego są scheissem bo rząd, jak Bankia, jest goły i stoi pod ścianą?
Wtedy rząd powinien prawdopodobnie zgasić światło i przede wszystkim ratować się, a w każdym razie zapomnieć o ratowaniu Bankii. Ratowanie jednego bankruta przez drugiego jest przecież farsą, zwłaszcza gdy żebrze się na to u innych. Swoją drogą, ciekawe do jakich innych przekrętów posuną się jeszcze eurokraci zanim okradane masy wyjdą w końcu z kilofami na ulice kładąc kres temu gigantycznemu przekrętowi, jak nie w ogóle EU.
PS2. A powinno być „kręcenie”.
Jak właśnie podaje źródło – Gazeta.pl:
„Komisja Europejska zamierza wprowadzić zmiany w systemie ratunkowym, ktore uchronią podatnikow od przymusu wspierania upadających bankow – informuje BBC. Koszty pomocy bankowej w założeniu Komisji Europejskiej pokrywać mają banki kredytodawcy i ich akcjonariusze, a nie rządy i podatnicy”.
Ciekawe tylko skąd wspomniane banki kredytodawcy i ich akcjonariusze wezmą pieniądze na wspieranie upadających bankow?
Przypomina to kęvenie się psa za własnym ogonem…
🙂
PS. Z emocji popsułem słowo „kęcenie”
🙂
Co to jest „kęcenie”? 😉
O, widzę, że temat został już poruszony, ale powtórzę:
Jest już na to nowa, gotowa recepta: otóż zamiast „dokładać pieniądze podatników” (bo ci już ledwie zipią) proponowana jest koncepcja, by banki same się ratowały w ramach danej grupy kapitałowej. Jeśli to przejdzie, to z naszych banków zostaną tylko wydmuszki: ściany, długi i nieściągalne wierzytelności dla poprawienia obrazu, wszystko razem niewarte kupienia nawet za 1 euro.
O sępieniu kasy z budżetu
” Władze na Sycylii zatrudniły w tamtejszym urzędzie” chodziarzy”, którzy zajmują się… No właśnie czym się zajmują” chodziarze” na Sycylii , w tamtejszym urzędzie w liczbie na razie trzydziestu?
Ano przenoszą dokumenty z pokoju do pokoju, bo urzędnicy sycylijscy są zbyt zajęci tworzeniem kolejnych „dokumentów”, żeby”chodziarze” mogli jeszcze zanosić dokumenty innym urzędnikom, żeby tamci też zajmowali się tworzeniem kolejnych.”
„jakiś czas temu- również na Sycylii, urzędnicy zatrudnili tamtejszych „ obywateli” do odśnieżania.. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w zimie pada śnieg, tak jak na jesieni często deszcz. Urzędnicy są zajęci płodzeniem kolejnych ton dokumentów i nie mają czasu na odśnieżanie.. Zatrudnili więc odśnieżaczy(…)
Ale co mnie zainteresowało w tej informacji z demokratycznego państwa prawnego, jakim jest niewątpliwie socjalistyczna republika włoska?
Ano to, że zatrudnieni przez urzędników sycylijskich odśnieżacze ,odśnieżali śnieg w lipcu i sierpniu(???). Tak przynajmniej wynika z tamtejszych dokumentów, z których również wynika, że odśnieżacze brali sobie nadgodziny na odśnieżanie właśnie w lipcu i sierpniu.. ”
https://waldemar-rajca.blog.onet.pl/Demos-zawsze-byl-cywilizowany-,2,ID473105485,n
Konstruowanie kolejnych baniek staje się, jak widać pewną prawidłowością o charakterze cyklicznym. A może by tak zamiast żerowania na głupocie i krótkowzroczności mas ktoś spróbował uruchomić bank, działający na innej zasadzie niż tzw. rezerwy cząstkowe oraz (wzorem Kanady) walucie opartej na powiązaniu ze złotem/srebrem?
Czy taka oaza uczciwego interesu finansowego byłaby zalążkiem normalności? Czy też szybko zostałaby celem ataku ze strony systemów, działających na bazie papierowych pieniędzy, drukowanych „z powietrza” i banków okradających klientów – zgodnie z regułą rezerw częściowych…
@ wmo…
Ależ oczywiście, że to drugie.
A potem zabawa „nie doznaje lokalnych przeszkód”…
Stąd nie widzę końca rezerwy cząstkowej gdzie indziej, jak w „ojczyźnie lewiatana”. Tam ludzie mają broń. Ale zapomnieli chyba, iż służy do ochrony wolności i życia ( a dopiero później własności ).
Jak nie będzie powyższego – wszelkie „mrzonki libertarian” pozostaną mrzonkami.
A mnie fascynuje inna sprawa – po tym jak Islandia, w chwalonym (i równie powszechnie uważanym za ocenzurowany) akcie demokracji na bazie podejścia odius debt olała program naprawczy, w efekcie czego… buduje sobie kolejną bańkę ;D
Zamieszczam link do postu o eseju o rozpadzie EU – wydaje mi się ciekawy:
„Ivan Krastev tak rozpoczyna swój esej o ryzyku dezintegracji Unii Europejskiej: Rozpad Związku Sowieckiego był postrzegany jako niewyobrażalny w 1985 roku i opisywany jako nieunikniony w 1995 roku. Skok od niewyobrażalnego do nieuniknione czyni z rozpadu ZSRR użyteczny punkt odniesienia do obecnej dyskusji o przyszłości Europy. Przykuwa uwagę, prawda?”
https://blogi.bossa.pl/2012/06/04/pomiedzy-%E2%80%98niewyobrazalnym%E2%80%99-a-%E2%80%98nieuniknionym%E2%80%99/
i oryginalny esej:
https://www.diplomaatia.ee/index.php?id=242&L=1&tx_ttnews%5Btt_news%5D=1426&tx_ttnews%5BbackPid%5D=606&cHash=540e9b202a
I pomyslec ze ci spece radzili u nas parenascie lat temu jak wprowadzac kapitalizm. Putin dobrze zrobil ze wywalil te towarzystwo na zbity pysk z Moskwy.
Czyżby jednak piewcy 3G (Gold, Gun, Gateway) mieli dobre przeczucia?
PS. oby tylko nie zakończyło się to tak, jak w 1989:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Protesty_na_placu_Tian%27anmen_w_1989
@wmo
…Tzn. kontynuacją reform które wprowadziły Państwo do światowej I ligi i pomogły zachwiać postzimnowojennym, unipolarnym światem ?
Świat,który aktualnie mamy,to niekończące taplanie się w długach i czekanie na jakiś reset (cokolwiek by to znaczyło).
Póki co, drukarki ciągle tworzą papierowe pieniądze, a podatnicy łożą na wybranych przez siebie „wspaniałych” menedżerów polityki.
Dla przciętnych ludzi, krążących codziennie między pracą, a domem, polaryzacja świata ma praktycznie niewielkie znaczenie. Chyba tylko wtedy, gdy włączają serwis informacyjny z oficjalnymi wiadomościami, podawanymi przez „niezależne” media…
A rewolucyjne ruchy kończą się w sposób kontrolowany przez najważniejszych graczy tego „najlepszego” ze znanych nam światów.
@wmo
Ja pisałem o pozycji przeciętnego chińczyka – któremu wprawdzie daleko do luksusów znanych garstce z Wybrzeża, ale który już może być pewien, że nie pojawią się u niego w kraju Japończycy aby przeprowadzać masowe gwałty,mordy i pseudomedyczne „eksperymenty”.
Z tej perspektywy wyprowadzono kraj który 50 lat temu był na poziomie Korei Północnej, do roli znaczącego gracza, zdolnego realizowac i zabezpieczać własne interesy.
Tok tej historii dość wybitnie przypomina mi Matrixa.
Czy ktoś już dostrzegł błąd macierzy ? znaczy że musiałby ujrzeć tego samego kota w w dokładnie tym samym miejscu w dokładnie takiej samej sytuacji ? Ostatecznie może być sPALIony kot albo kaczor ewentualnie kaczor DONALD
Myślę, że powoli dochodzimy do momentu, w którym trzeba użyć mój plan: powołanie Centralnego Banku Galaktycznego, który będzie dysponował dowolną ilością gotówki opartej na złocie, które jest złożone na planecie DOAJR3(za odpowiednią sumę, mogę to poświadczyć) Akcjonariuszami CBG będzie Bank Światowy, Europejski etc oraz nieujawnione banki innych planet i układów słonecznych czy galaktyk. Bank będzie realizować politykę prospołeczną, zapewniał stabilizację finansową Ziemi, wspierał powstawanie miejsc pracy, oraz realizował potrzebne programy rządowe pomagające przedsiębiorcom. Ponieważ za ok 2 miliardy lat nastąpi zderzenie Drogi mlecznej z Andromedą, sugeruję rozpoczęcie prac nad powstaniem Centralnego Banku Wszechświatowego.
@JS
A po co tak daleko ? Nie jest wykluczone, że wewnątrz Jowisza jest diament wielkości całej Ziemi…
nawet gdyby byl, to zakladajac ze udaloby sie go wydobyc to nadawalby sie co najwyzej jako paliwo zamiast wegla:)
Wszystko wskazuje na to, że Europa jest już w fazie ochlokracji.
Jeżeli do zapanowania nad sytuacją zostanie użyta broń konwencjonalna to będziemy mieć za chwilę tyranię, jeżeli zaś niezbędne będzie użycie atomówek to nieliczni z nas
( szczęściarze?) zaczynaą od wspólnoty pierwotnej.
Pozdrawiam
A potrafisz, własnymi słowami, wyjaśnić: kto, kogo i za co ?
Poczytaj Orwella. Kto, kogo i za co jest bez znaczenia. Chodzi o stan utrzymania władzy przez idiotów za wszelką cenę.
Pozdrawiam
@fanjkm
Czyli slogany i ogólniki, byle klimat był…?
Ponawiam pytanie: kto, kogo i za co ? Szczególnie kto i czym, bo rozleniwione i rozbrojone społeczeństwa to chętnie wyrwą kostkę z ulicy przez dzień czy dwa, ale na II WŚ czy nawet Jugosławię nie ma ani sił, ani chęci, ani środków.
No przecież to nie będzie wojna jak w XXw.
Armie zachodu będą waliły rakietami w Iran potem Pakistan potem coś równie dużego i groźnego. Służby specjalne zachodu będą na swoim terytorium dokonywały ataków terrorystycznych (na konto wroga oczywiście). Jak zachodni podatnik po kilku latach niebywałych wyrzeczeń powie, że pieprzy tą wojnę to Izrael wystrzeli w jakąś Europejską stolice ( Warszawa idealny cel ), irańską rakietę z ładunkiem atomowym co by pokazać jak groźny jest wróg. Władzę sprawują Ci co mają sprawować a lud wzięty za pysk nawet nie jęknie.
Jeśli ktokolwiek myśli, że ta sitwa odda władze i nastanie wolność i sprawiedliwość to jest mocno naiwny.
@fanjkm
Doprawdy, fascynujący jest scenariusz ataku na Pakistan – państwo posiadające operacyjny arsenał jądrowy (na poziomie dawnego RPA, ale zawsze). Pocisków międzykontynentalnych nie posiada, ale jest w pozycji w regionie w którym może namieszać (i stanowi istotnego wasala dla Chin).
Co innego drony strzelające rakiety w chaty na pustyniach za cichym przyzwoleniem władzy, która też cicho przyzwala na atakowanie i plądrowanie konwojów należących do walczącego w kraju obok nominalnego sojusznika. A co innego demolowanie infrastruktury samego państwa.
Cyniku, nie zrozumiałem z artykułu jednej rzeczy. Skoro się nie daje wyciągnąć kasy z EBC przez LTRO pod zastaw obligacji (tych danych w prezencie, bo za „kupione” już tak), to jak de Guindoz ma kasę wyciągnąć od EBC „bezpośrednio”? Chodzi o końcówkę 3-ciego akapitu.
Jeszcze jedno pytanie. Czy faktem jest, że niepisanym założeniem LTRO miało być to, że banki nie będą oddawały do EBC obligacji „swoich” Państw? Trafiłem na informację, że po rundach LTRO banki miałyby zostać z przewagą ekspozycji na swój narodowy dług.
Rzeczywiście, trochę to pokręcone.. Oficjalnie ECB próbuje zachować cnotę i nie pożyczać państwu, a więc de Guindozowi. A de Guindos tonie bo nikt nie chce jego obligacji. Wymyślili więc cyrk z LTRO polegający na tym że że ECB pożycza bankom i patrzy w inną stronę. A pod stołem umowa jest taka że za to co bank pożyczy kupi obligacje bezpośrednio od de Guindoza, a więc de Guindos dostanie defacto szmal z ECB, tyle że drogą okrężną.
W tym przypadku, tak jak to rozumiem, sytuacja jest zagmatwana tym że Bankia, o największej w Hiszpanii bazie konsumenckiej, ratowała się sprzedając klientom detalicznym 22 mld euro akcji preferencyjnych. Bojąc się zamieszek na ulicach gdyby w bankructwie te akcje poszły do 0 de Guindos znacjonalizował bank 9 maja i szuka teraz w związku z tym 19 mld euro. ECB bezpośrednio mu tego nie da więc więc usiłował wypchać karkas padłego banku, pod swoim defacto zarządem, swoimi (i.e. państwowymi) obligacjami i poprzez tę błazenadę wymienić te obligacje na ca$h z ECB. Tego nawet ECB było za dużo…
B. Nie wiem na 100% ale wydaje się to prawdopodobne. Chodzi w tym o „nacjonalizację długów narodowych”, i.e. że banki danego państwa mają jak największy % aktywów w długu tego państwa, tak aby zmiejszyć szansę że pad jednego państwa pociągnie pad banków w innym.
Poczciwy Einstein mawiał „wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy”
VIVA ESPANA !
Zabawe jest to ze do niedawna najwieksze panstwa europejskie zawsze brane za wzor teraz sa tonacymi bankrutami lepsza jest swiadomosc ze ta opinie zawdzieczali nieumiejetnemu zarzadzaniem pol finansowa Panstwa a teraz oczekuja pomocy strefy euro niczym topielec na dnie morza w takim razie kim sa Ci niby fachowcy majacy tak.wysokie uposazenia – to jeden wielki uklad takze nie ma sie zbyt wiele spodziewac tylko trzeba robic swoje
a głupi irlandczyk Frank Daly (szef ) mówił, że Hiszpania powinna zrobić to samo i w ten sposób jego cudowny sposób by uratować wszystkich.. co mieli kiedyś pieniądze 😉
Jest jeszcze lepszy pomysł, zresztą testowany u nas w 1994 roku i później w innych odmianach. Początkowo nazywało się to program restrukturyzacji przedsiębiorstw i banków. Przecież papiery wartościowe (niezależnie co się za nimi kryje) można wnieść aportem na poczet kapitałów.
I banki się dokapitalizuje, i trochę toksycznych papierów będzie można się pozbyć umiejętnie strukturyzując…
Mam chyba genialny pomysł, jak uratować Hiszpanię, Grecję, i co tam się jeszcze nawinie.
W zasadzie prawa autorskie ma rodzimy geniusz ekonomiki stosowanej, karbowy belcerowaicz.
Po prostu niech Hiszpania wystawi swój majątek, co tam ma ich państwo na sprzedaż, za taką cenę, jaką ktoś zechce zapłacić i za uzyskane w ten sposób pieniądze spłaci długi lub dokłada do swoich banków.
A właśnie, czyż te banki nie powinny być sprzedane „inwestorom strategicznym” za przysłowiowe 1 euro plus zwolnienia podatkowe, plus wcześniejsze „dokapitalizowanie” przez rząd np. nam, polskim inwestorom.
Ja np. przebijam cenę na 2 euro.
Myślę, że nieliczni polscy bankiery są w stanie przebić tą cenę płacąc np. 3 euro.
Poza tym, może banki padające w krajach „starej Europy” sprzedadzą swoje córki w takich krajach jak Polska.
Oczywiście za tyle ile ktoś zechce dać, to jest np. za 1/20 wartości księgowej.
Podobnie grunty, prawa do surowców, infrastruktura (np. wodociągi). Mają, to niech sprzedadzą wszystko, tak jak nam to zrobili, tak jak żądają od całego świata.
A. I jeszcze jedno.
Czyż Komisja Europejska nie powinna nakładać na Hiszpanię kar za dopłaty do hiszpańskich przedsiębiorstw, tak jak to było z polskimi stoczniami??
Piszę takie rzeczy, może śmieszne, może banalne, bo zapomnieliśmy chyba, jak budowano w Polsce „zieloną wyspę”.
A teraz nie mamy banków, przemysłu, ziemi, surowców, ludzi w wieku produkcyjnym i NIE MAMY DO CZEGO DOKŁADAĆ.
Zaś z powodu ogólnego dobrobytu szerokim łukiem omijają nas hordy żądnych socjalu emigrantów, a pospolici przestępcy pojechali tam, gdzie więzienia przypominają sanatoria i zyski z ich procederu są nieporównywalnie większe.
Bo co u nas ukradną – kawał rynny z tytan-cynku, bo przecie miedzianej nikt nie założy z obawy, że nie przetrwa tygodnia.
„Poza tym, może banki padające w krajach „starej Europy” sprzedadzą swoje córki w takich krajach jak Polska.”
Jest już na to nowa, gotowa recepta: otóż zamiast „dokładać pieniądze podatników” (bo ci już ledwie zipią) proponowana jest koncepcja, by banki same się ratowały w ramach danej grupy kapitałowej. Jeśli to przejdzie, to z naszych banków zostaną tylko wydmuszki: ściany, długi i nieściągalne wierzytelności dla poprawienia obrazu, wszystko razem niewarte kupienia nawet za 1 euro.