W Europie kryzys, strefa euro się rozpada. Jest w ogóle fatalnie i niebezpiecznie.
Nie wyjaśnia to jednak jeszcze czemu w takich okolicznościach z kwitnącej i nie tkniętej kryzysem zielonej wyspy ewakuowało się na stałe w rejon kryzysu 1.1 miliona osób. Może bezpieczną wyspę pomylili z niebezpieczną Costa Concordia?
Te interesujące dane podał pod koniec zeszłego roku GUS, po pracowitym podliczeniu wyników Narodowego Spisu Powszechnego. Wynika z niego że na stałe na zielonej wyspie mieszka już tylko 37.2 mln Polaków, o ponad milion mniej niż szacowano.
To gigantyczne uchodźstwo, największy ubytek demograficzny po II wojnie światowej – załamuje ręce pewna demografka. Uważa, że za dwa – trzy lata GUS ogłosi, iż w Polsce żyje 36,5 mln osób. Stanie się tak, bo coraz więcej osób, które wyjechały, osiądzie za granicą na stałe. Ma prawdopodobnie rację. Wyjeżdżają głównie ludzie młodzi. Jak raz na obczyźnie dzieci przyjdą na świat to po ptakach; nigdy nie wrócą.
Na szczęście profesorzy wiedzą już czemu tak się dzieje i spieszą z rozwiązaniami. Pani prof. Irena Kotowska z SGH uważa na przykład że polityka społeczna powinna skutecznie zachęcać młodych ludzi do zakładania rodzin i wspomagać ich. Rząd powinien też mieć program zachęcający emigrantów do powrotu. Remedium na problemy demograficzne zdaniem pani prof. Kotowskiej jest „rozbudowa usług publicznych”.
Czyli krótko: więcej socjału. Niech tylko państwo to i niech tamto, niech tylko wyrzuci kasę na „skuteczną zachętę”, niech wyrzuci inną kasę na „wspomaganie” i już będzie git. A już na pewno gdy rząd wyrzuci inny szmal na „program zachęcający do powrotu”, a zwłaszcza gdy zacznie „rozbudowę usług publicznych”. Więcej socjału i po kłopocie.
Coś się nam jednak widzi że pani prof. Kotowska ma rzeczy zupełnie wspak. Na myśl jej nawet nie przyjdzie że młodzi wiać mogą z zielonej wyspy nie na skutek braku socjalu ale właśnie odwrotnie – na skutek jego nadmiaru. Wieją tam gdzie się mogą rozwijać i gdzie mają lepsze szanse. Młodzi wieją tam gdzie jest prościej założyć firmę i prościej ją rozwijać bez haraczu ZUSu, nie tam gdzie akurat więcej państwowych żłobków per capita czy większe becikowe. Tam gdzie więcej jobs generowanych przez sektor prywatny, w odwrotnej proporcji do państwowego socjału. Wieją tam gdzie więcej zostaje im w kieszeni.
Już widzimy tę falę powrotów z emigracji spowodowaną „rozbudową usług publicznych”. Drogi emigrancie, wróć do domu. Popatrz, to dla ciebie rząd rozbudowuje usługi publiczne. Na razie zaczął od gigantycznego wzrostu zatrudnienia w administracji publicznej. Teraz potrzebuje większego szmalu w podatkach aby te „miejsca pracy” jakoś utrzymać. Więc wracaj, włącz się do płacenia. W międzyczasie rząd zatroszczy się także o twoje stare lata dalej śrubując haracz ZUSu i składki rentowe. Podwyższy ci też wiek emerytalny, jakże by inaczej, aby tylko móc utrzymać całą armię 40-letnich emerytów mundurowych. Wszystko dla ciebie. Rząd ma przecież od dawna program „zachęcający do powrotu”. Jest nim cała działalność rządów Tuska, od 4xTAK i 3×15 począwszy a na zaborze funduszy OFE i podwyższaniu VATu skończywszy.
To nie tylko zachęciłoby część emigrantów do powrotu, a innych do pozostania w kraju, ale poprawiło warunki życia osób starszych – kończy swoje przekonywania pani prof. Kotowska. Tu także rząd, jak się zdaje, wyszedł ostatnio na przeciw oczekiwaniom pani profesor wprowadzając w życie program kontrolowanej eutanazji, do czego sprowadza się afera refundacyjna.
Jak już to nie zachęci emigrantów do tłumnego powrotu to nie mamy pojęcia co jeszcze może.
Właśnie jestem w trakcie powrotu do PL. Jak to wypadnie?- nie mam zielonego pojęcia. Dlaczego wracam?- z powodu dzieci. Zachód jest niesłychanie zepsuty moralnie i społecznie, jedyną wartością dla młodzieży to najnowszy Ipod, zasady moralne nie obecne, a sposób komunikowania się wyłącznie przez Facebook-a. Zachód faktycznie jest bajką jeśli chodzi o łatwość życia i spokojem (dość względne pojęcie), ale czy o wygodę w życiu chodzi wyłącznie? Wracam z UK a tutaj jest niesłychany problem z zakupem żywności, tzn. nie modyfikowanego, prawdziwego, niepryskanego ogórka nie spotkasz. Są produkty niby organic, a pracownicy fabryk mówią, że to jedna linia. Głównie dlatego wracam, śmieszne ,ale prawdziwe powrót do kraju z powodu żarcia,… ehhh do czego to doszło. Nie chce truć swoich dzieci i chcę by wyrosły na ludzi, bo pomimo iż mamy bierny naród, idiotyczny i groteskowy rząd, wielu z nas daje radę,… jakoś. Równocześnie zdaje sobie sprawę jak ciężko jest w Polsce, boję się tej rzeczywistości nieuprzejmych ekspedientek i upierdliwych urzędników, tylko jedyną różnicą jest, że jak spotkam taką ekspedientkę to od razu skontaktuje się z właścicielem, jeśli to on, po prostu powiem że nie kupuje i tyle. Co do urzędników z tym ciężej może ktoś ma pomysły jak ich traktować? Jednak tak jak Cynik pisze, mam w planach kupno ziemi i życia z niej, może słoma z butów będzie wystawać, może nie stać mnie będzie na prawdziwe wakacje sun, sea, sand ale tak jak Turnau pisze „to samo słońce wszędzie świeci ,,,” banalnie pewnie tak,… przerażenie w oczach obecne… Z drugiej strony zawsze można wyjechać na zachód.
Jednak tak jak Cynik pisze, mam w planach kupno ziemi i życia z niej,
Doradzam w takim razie dobrze sprawdzić czy ziemia leży poza zasięgiem łupków (bo poza zasięgiem głupków to nie będzie ;-D) oraz czy nie przytyka do wielkiego areału kwalifikującego się na farmę wiatrową.
Zachod jest zgnily moralnie i etycznie-to prawda.Ale PL zmierza bardzo szybko w tym kierunku-ja to widze po emigrantach ktorzy przyjezdzaja z Polski do UK.Pierwsza fala ktora przyjechala z PL piec lat temu byla mentalnie zupelnie rozna od Brytyjczykow,obecnie przyjezdzajace mlodziaki sa juz zupelnie takie same jak ich brytyjscy rowiesnicy-tak samo leniwi,rozkapryszeni i pozbawieni moralnosci(tylko pic,palic i piep…c).Roznica jest tylko taka ze elity w UK(bo nie masy rzecz jasna)juz sobie zdaly sobie sprawe ze takie zgnile moralnie i leniwe spoleczenstwo to prosta droga do upadku panstwa(a wiec i elit)wiec probuja przy pomocy obecnej terapii szokowej zagonic spoleczenstwo do roboty czy ograniczyc rozne patologie.Dlatego probuja ograniczyc sprzedaz alkoholu czy poprzez zmiany w systemie zasilkow „zmusic” mlode pary do pobierania sie.Nawet polityczna poprawnosc probuje sie likwidowac czy rozwarstwienie majatkowe spoleczenstwa zminiejszyc.Ciezko to idzie i po grudzie bo roznych debili popierajacych styl zycia „robta co chceta” jest co niemiara ale przynajmnije probuja-nieudolnie i powoli ale jednak i MOZE nawet jakis pozytywny efekt bedzie.Tymczasem w PL(ktore jest jak zwykle 100 lat za Murzynami)my dopiero w wchodzimy w epoke politycznje poprawnosci i elit krecacych globalne walki zupelnie bez zwiazku z interesem spolecznym.Na Zachodzie MOZE bedzie lepiej a moze nie(reformy moga sie udac albo i nie bo ogrom problemow spolecznych poraza)ale w PL na pewno bedzie przez kolejne pare lat coraz gorzej.
ja żyje w Polandii, szkoda moich przyjaciół którzy wyjechali i nie wrócą, powiodło im się tam, a mi troche później tu, nie ma pewnych spraw
Na pewnych studiach uzupełniających (nie pytajcie dlaczego je podjąłem) pewna pani prof. z dziedziny prawa zapluwała się nad korzyściami jakie my Polacy otrzymujemy od unii i jakie cudowne to wszystko jest – ten socjał. Jeszcze nie grzebałem wtedy w austriackiej szkole. Słyszałem ale zajmowały mnie inne rzeczy. Widziałem jedynie krótki opis „mitu zbitej szyby” https://www.youtube.com/watch?v=TqfbcNQUVbQ i zapytałem panią czy wie o co chodzi. Odpowiedziała, że nie i powiedziała żebym wyjaśnił. Gdy koślawo dosyć, bo się zestresowałem troszkę wytłumaczyłem o co chodzi pani profesor stwierdziła, że chyba jestem mądrzejszy niż wszyscy ludzie w rządzie, sądzie utd. którzy zajmują się na co dzień naszym dobrem. Dostała istnej apopleksji nie mogąc sobie z tym poradzić. Oni – profesorowie – nie widzą żadnego problemu w tym, że nawet nie znają doktryny konkurencyjnej szkoły. Nie mają pojęcia co opozycja mówi, bo nie słuchają.
Orbanowi trzeba puścić Shiffa. Dużo bym dał, żeby mieć takie zrozumienie lata temu. Oszczędziło by mi wiele rozterek duchowych, moralnych, materialnych..
Prościej już się chyba nie da co?
https://www.youtube.com/watch?v=npJ0CUT8d_Y&feature=player_embedded#!
Polecam:
https://www.tomwoods.com/learn-austrian-economics/
mises.org/
@lukasz
Uściślijmy – tego Petera Schiffa który przewidział kryzys, czy tego który po wizycie w Polsce twierdził że tu jest rozwój i perspektywy ?
Sznurkiem we mnie, śmiało! Z tego co On mówi – śledzę regularnie od daawna – to w Polsce nie inwestuje, więc? Sznurek, albo wiesz co.
@Cynik9
Remedium na problemy demograficzne zdaniem pani prof. Kotowskiej jest „rozbudowa usług publicznych”. Czyli krótko: więcej socjału.
Moze Kotowskiej z tymi „uslugami publicznymi” chodzilo po prostu o polska wersje lebensbornu? A Pan ja od razu o socjal posadza… 😉
Witam szacowne grono, czytam i czytam i coś Wam powiem:
jestem spawaczem i jezdzę za chlebem od jakichś 6 lat, raz lepiej raz gorzej wiadomo, ceny szaleją , czy nikt z Was nie ma ochoty wyjść na ulicę i RYKNĄĆ ” DOŚĆ”?! przecież to co ryży robi z nami to masakra! wg. mnie to jak na tej wyspie Utoya nikt Go nie powstrzyma bo ma broń! zjedzą nas razem ze zdartymi butami. Jestem spawaczem i pisanie na klawiaturze nie jest moją najmocniejszą stroną i bardzo mnie to drażni, ale to nic niedługo wprowadzą taką cenzurę że nie będzie tego problemu i zacznie się strzyżenie na ostro. dziękuję i pozdrawiam.
Było ale nie pomogło:
https://www.youtube.com/watch?v=q_qgVn-Op7Q
Tu już się nikt nie wścieknie.
Nawet gdyby ktoś się wściekł, to potrzeba jeszcze organizacji, a to wypada słabo – chyba, żeby Polsce ktoś nowego Lenina podesłał…
Ostatnie zdolne do działania pokolenie podchodzi teraz pod 60tkę, widzi marne perspektywy dla siebie, ma kłopoty ze zdrowiem, widzi szarpaninę własnych dzieci i nie chce już rewolucji. Chce spokoju, żeby obronić te ochłapy, które zostały.
no i okazało się że Orban jest czerwony, via Nowy Ekran (blogersek.nowyekran.pl/post/48934,viktor-orban-w-rozmowie-z-janem-pospieszalskim)
Napisał pan, że zasady rynku nie mogą być uniwersalnymi zasadami, którymi rządzi się życie społeczne. Że omnipotencja rynku, niewidzialna ręka rynku nie wystraczą, by regulować życie społeczne. Co ma więc być zasadą, którą kieruje się społeczeństwo?
W ostatnich 20 latach upowszechniło się niebezpieczne myślenie, że ludzie będą szczęśliwi jeśli zasady wolnego rynku będą decydować o wszystkich obszarach ich życia. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Kryzys gospodarczy jasno pokazuje do czego prowadzi takie myślenie. Kryzys gospodarczy to suma kryzysów moralnych pojedynczych osób. Punktem wyjścia jest moralny upadek Zachodu, np. spekulacje na nieruchomościach. Na tym polega kryzys na Zachodzie, kryzys bankowy. Wierzę, że społeczeństwo funkcjonuje inaczej, ważna jest w nim solidarność, odpowiedzialność, poczucie przynależności do narodu, wspólnota i jej interes. Interes wspólnoty może być ważniejszy niż interes jednostki. Węgierska konstytucja mówi, że musi być równowaga między dobrem prywatnym, a interesem społecznym. Przed przyjęciem konstytucji wysłałem 8 milionów listów do obywateli z pytaniami dotyczącymi konstytucji. Otrzymałem odpowiedź od miliona obywateli. Jedno z pytań brzmiało – czy interes indywidualny ma być ważniejszy niż interes wspólny, czy mają być równoważne.85% obywateli opowiedziało się za równowagą między interesem indywidualnym, a interesem wspólnoty. Z tego powodu konstytucja węgierska nie jest konstytucją egoistyczną ale konstytucją społeczną. Szanuje wolność indywidualną, ale obok niej akcentuje dobro publiczne, jako zasadę organizacji życia społecznego.
Lubię zaglądać na ten blog bo tu normalność. A teraz o mnie. Jakiś czas temu zdarzyło mi się wrócić z emigracji – względy osobisto-rodzinne. Pierwszym który się do mnie zgłosił nie był naturalnie premier z gratulacjami i podziękowaniem za podjęcie tej patriotycznej decyzji. Był za to Urząd Skarbowy z prośbą o podzielenie się uzyskanym oprocentowaniem z tytułu posiadania zagranicznego konta osobistego. To jest ten słynny program na który liczy ten śmieszny rząd. Pewnie znowu wyjadę, bo szkoda marnować swoje życie w takim kraju, a bardzo ciągnie jak się poczuło normalność gdzie indziej.
Tak się złożyło, że na emigracji miałem kontakt również z urzędnikiem skarbowym i jakież było moje zaskoczenie gdy miła pani pomogła rozwiązać sprawę szybko i nie robiąc absolutnie żadnych problemów. O poziomie polskiej skarbówki pisał nie będę, bo nie chce sobie znowu ciśnienia podnosić.
Cyniku wyjeżdża się tam gdzie żyje się dostatnio – ot i cała tajemnica.
@Slawek
Czy możesz dokładniej opisać tę historię z US ? Na jakiej podstawie, kiedy, jak się skończyło ?
Oczywiście, że mogę. Niedopatrzeniem z mojej strony było otwarcie konta dla normalnych ludzi, czyli takiego które przynosiło dochód – gdy na koncie były rejestrowane regularne wpływy bank doliczał procent, niby oczywista sprawa jednak gdy się nie chce mieć problemów ze skarbówkami to jednak lepiej wziąć konto bez takich fanaberii. Po moim wyjeździe bank na podstawie jakiejś tam umówy zgłosił do US moją kożyść, a US oczywiście przysłał pocztówkę do domu o treści z której nic nie wynikało i polski gestapowiec wypytywał a gdzie ? a po co ? chciał orginały wyciągów z banku których naturalnie nie dostał itp. itd. normalna robota śledcza.
Ponieważ kwota którą chcieli wyrwać nie była duża więc zgodziłem się zapłacić bez ciągania się po sądach o ustalanie centrum interesów życiowych. Kuriozalny był fakt, że urzędnik okresił je na podstawie miejsca mojego urodzenia, bo nie mógł się doszukać, ani moich polskich rachunków bankowych ani innych nieruchomości, ani żony której nie posiadam. Bez znaczenia była również długość pobytu, czyli te 183 dni. Jednym słowem kpina, ale takie są te polskie skarbówkowe standardy.
Potwierdzam byłem w Danii i po 3-4 latach od powrotu dostałem powiadomienie z US, żeby wyjasnić dlczego mam tam konto (nie zamknąłem go) właśnie z powodu jakiś tam odsetek..
W moim przypadku wystarczylo oswiadczenie, ze tam nie pracowałem i nie miałem dochodów.
Jak to mowil Kisiel-„zycie w Polsce przypomina plywanie w kisielu”-niby plywasz ale kazdy ruch wymaga wysilku,materia caly czas stawia opor,jestes caly czas zmeczony ale nie wiesz czym bo przeciez myslisz ze tak ma byc wiec o co chodzi?Dopiero ci co wyjada na tzw.Zachod zaczynaja plywac w wodzie,kazdy ruch jest latwy i lekki-dopiero wtedy mozna poczuc roznice-nie ma co sie dziwic ze kto pozyl na Zachodzie to w wiekszosci przypadkow nie chce wracac do PLu.Kto raz plywal w wodzie to juz w kisielu meczyc sie nie chce.Ci co zostali w PL tego nie rozumieja-kto cale zycie mozolnie plywa w kisielu nie jest sobie w stanie wyobrazic lekkosci plywania w wodzie.Zachod ma swoje liczne wady i problemy(w tym i takie ze systemowo coraz bardziej upodabnia sie do PLu)ale w zyciu codziennym roznica jest wlasnie taka-lekko plywasz a nie sie mozolisz nad kazdym drobiazgiem.
Genialne podsumowanie 🙂
Czy ja moge, z zachowaniem zrodla, powielac Twoj tekst? 🙂
Mozesz-pewnie ze tak.Zawsze i wszedzie.Ale pamietaj ze oryginalne porownanie pochodzi od Kisiela-ja tylko rozwinalem.
Autorem tego genialnego porównania jest RAZ (dla niekumatych: Rafał A. Ziemkiewicz); „Czas wrzeszczących staruszków”.
[ja!]
No i „Bank mieszkań przy PZPR”, tfu… peło. Emigrujesz – ok, ale mieszkanie oddajesz Państwu, ono już zadba o lokatorów.
Normalność w Polsce wygląda na podstawie dziejszego dnia. Poszedłem do Urzędu Skarbowego dowiedzieć się o rozliczenie jednego aspektu z zeznania PIT. Na dzień dobry słyszę – Jaka jest Pana pierwsza litera nazwiska? Ja nie jestem z tego miasta więc co to ma za znaczenie – odpowiadam. To w takim razie nie możemy udzielić Panu odpowiedzi – rzekła z baba z informacji jednocześnie wręczajać ulotkę, żebym sobie zadzwonił na infolinie.
Ale po co w ogóle zachęcać emigrantów do powrotu? Nasz kraj powinien zacząć na tym zarabiać – nie wiem czy to pisać żeby komuś nie podpowiedzieć, no ale co tam, czego się nie robi dla ojczyzny:
1. Zamknąć granice, nie wypuszczać nikogo bez zezwolenia
2. Za zezwolenie na wyjazd pobierać opłatę (bezzwrotną, nawet gdy decyzja odmowna)
3. Nigdy nie wypuszczać całej rodziny, tylko jedną osobę
4. Pozwolić tej osobie przysyłać do kraju paczki z dolarami
5. Gdyby w paczkach było za mało to można rodzinkę postraszyć więzieniem albo czymś tam innym
No i kasa płynie do kraju a emigranci – niech pracują zamiast się obijać w kraju i państwo niepotrzebnie narażać na wydatki.
Ale to juz bylo przerabiane za czasow komuny. Niech sie obecni decydenci popytaja rodzicow, jak to wygladalo i beda miec pelen obraz sytuacji…
Jak narazie jestesmy na etapie, ze obywatel wyjechac sobie moze, ale nie z wlasnymi pieniedzmi.
Moim skromnym zdaniem, należy uszczelnić granicę wybudować mur na wzór berlińskiego, nie wydawać paszportów i dowodów osobistych, to prawie nikt nie wyjedzie, no i jeszcze ocenzurować internet, albo najlepiej wyłączyć…
Cynik:
uproszczenie i to duze.
Przecietny czlowiek nie rozbiera na czynniki pierwsze wypowiedzi jakiejs tam prl-owskiej profesor. Przecietny czlowiek jedzie tam, gdzie zarobi wiecej kasy i bedzie zylo mu sie lepiej – NIEZALEZNIE od tego, ile socjalu w danym kraju jest.
Ot, chociazby Norwegia. Socjal o niebo wiekszy niz w Polsce, ale tez duzo z niego trafia do zwyklych ludzi.
Znam malzenstwo, ktore zdecydowalo sie wlasnie na Norwegie a nie GB czy Irlandie dlatego, ze planuja miec dzieci a tutaj oboje rodzicow lekarzy po urodzeniu dziecka nie musi sie martwic o opieke nad nim i moze sobie spokojnie zyc, bez szarpania sie z nadgodzinowymi dyzurami, rzadem, nowa ustawa NFZ etc. (chociaz zarobia nieco mniej niz w GB).
IMHO nie chodzi o socjal ale o to, ze w Polsce niemalze NIC sie nie da normalnie zorganizowac, wszystko stoi na glowie, a zycie codzienne, oprocz gownianej placy, przypomina ciagly bieg przez plotki.
Po 13 latach przyjechalam do Polski na 2 miesiace (dzieki bogu na obcym paszporcie) i dowiedzialam sie, ze zeby odnowic dowod osobisty musze przyniesc jakas chora gore dokumentow, zaplacic krocie i cala procedura potrwa przynajmniej 8 miesiecy (a i to nie wiadomo czy sie da bo odwolac od decyzji zasranego urzedola sie nie da). Zeby odnowic paszport (popelnilam ten blad i zmienilam nazwisko w miedzyczasie kiedy zmienily sie przepisy) musze doniesc gore dokumentow, ktorych uzyskac NIE MOGE.
Luzik – wracaj emigrancie, ale we wlasnym kraju bedziesz nielegalny, bo WAAADZA ani ci nie wyda dowodu osobistego ani paszportu. A jak bez tego otworzyc firme, wynajac cos etc?
To wole siedziec w Argentynie, gdzie jesli sie udowodni, ze ma sie zrodlo dochodu i uczciwie placi podatki mozna dostac prawo pobytu i ichniejszy dowod SZYBCIEJ niz Polak zdobyc to w Polsce moze.
Nawet gdyby mi ktos zaplacil 5 razy wiecej niz to, co moge zarobic na obczyznie, to nie wroce w ten syf.
Przecietny czlowiek jedzie tam, gdzie zarobi wiecej kasy i bedzie zylo mu sie lepiej
Coś w tym może być… choć zdanie wydaje się mi trochę sprzeczne wewnętrznie… 😉 Nie wątpię że przeciętnego gościa socjalizm przekonał że lepiej będzie się mu żyło w socjalizmie. Jeżeli więc gdzieś większy socjał wypłaca więcej kasy to tym lepiej. W zasadzie potrafię sobie wyobrazić parę lekarzy, z umiarkowanymi ambicjami zawodowymi, znajdującymi w Norwegii tzw. święty spokój i stabilizację. W dodatku kraj jest piękny. Jednak ani lekarze ani szczególnie Norwegia nie są miarodajnym przykładem. Jest to stojący na głowie supersocjał zasilany ropą naftową. W takiej sytuacji nie wiesz nigdy dobrze gdzie pion gdzie poziom. Po miesiącu w Norwegii można wg. mnie oszaleć… 🙁 Socjał w 2GR staramy się mierzyć % wolnego rynku (vs państwo) i % postaw roszczeniowych. Nie mierzymy tego dolarowo oczywiście, z Norwegią nikt prawdopodobnie nie ma startu.
Myślę natomiast że syf który opisujesz i który tak frustruje wielu ma swoją proweniencję przynajmniej częściowo właśnie w socjalu. Może nie tyle w sensie materialnym ile właśnie w postawie roszczeniowej, w „mindset”. Czemu „nic się nie da zorganizować”? Ponieważ żadnemu urzędnikowi nie zależy gdyż ma gwarantowaną przez socjał pozycję. Wywalić go nie można bo miał ciężkie dzieciństwo. Obciąć karnie szmal nie bo ma żonę i dzieci. Nic tak nie koroduje umysłu i postaw, zwłaszcza wyborczych, jak wiszenie na socjalu, czy to w PL czy w N.
Cynik:
to nie socjal a ow „mindset” i mentalnosc. W Polsce urzednik to jest udzielny ksiaze na wlosciach, od ktorego decyzji zalezy twoje byc albo nie byc, to czy ci chalupy nie rozwalaj i tak dalej.
W krajach zachodnich, w ktorych socjal jest duzy, dziala to INACZEJ.
A w Polsce coz – jak w carskiej Rosji. Pieczatka i decyzja urzednika swieta jest. To ludzie sa dla przepisow, oraz dla wladzy, a nie na odwrot.
System prawny, a zwlaszcza zasady, na ktorych opiera sie dzialanie prokuratury, nie zmienily sie od czasow stalinowskich.
Dodałbym jeszcze jedną rzecz – kiedyś przedstawioną na przykładzie opieki nad trwale niepełnosprawnymi dziećmi. W Niemczech socjal z tego tytułu jest po prostu w proporcji do nakładów i tego co otrzymuje ostatni beneficjent – *wielokrotnie tańszy* w stosunku do Polskiego..
@cynik9
Dla emigranta z Polski socjal i obciążenie podatkowe w wielu przypadkach nie ma znaczenia. Na tamtejszym minimum i przy tamtejszej infrastrukturze, w tamtejszej kulturze żyje (albo wydaje mu się, że żyje) lepiej niż tzw. „klasa średnia” w Polsce. Więc dopóki nie nacieszy się normalnością i nie zacznie drążyć jak tu mieć więcej (a wiele osób z założenia jedzie na … „tymczasowy, już 10 letni, ale tymczasowy” pobyt) to nie interesuje się, czy socjal (zazwyczaj dużo bardziej efektywny niż w PL) zabiera mu 35% czy 40% zarobków. One man’s floor is another man’s celling.
Są wakacje, pełna lodówka, kultura, czysto, oszczędności, parasol / poduszka w razie kłopotów…. po co się spinać ?
Norwegia to inny temat, ale na przyklad Dania i Szwecja. Tam ten social jakos dziala i to nie najgorzej. Moze dlatego ze sa to male hermetyczne i uczciwe spoleczenstwa?
oba w każdym razie sterowały z dala od euro…
@Jarema
Uczciwość – przynajmniej autochtonów – to jedno. Dwa, mentalność „państwo się troszczy o mnie, to ja się troszczę o Państwo” podczas gdy gdzieś indziej funkcjonuje to, że państwo i obywatel z definicji traktują się jak złodzieje i wrogowie.
Wreszcie Szwecja, obok przemyslu, to też państwo surowcowe.
Poza tym nie zapominaj że tradycyjnie uważane za „socjalne” Państwa (Szwecja, Holandia, Dania), mają często dużo większą swobodę gospodarczą i łatwość robienia biznesu (z wielu powodów) niż „liberalne” jak Polska. Do tego tam po prostu skuteczniej działają sądy, jest lepsza infrastruktura, lepsza edukacja…
Do tego dochodzi uwaga cynika9 o Euro.
nie zarzekałbym się tak z tym pozostaniem na zawsze, wiele osób tak mówiło (ja sam) i wróciło. Inna sprawa że to kobiety wolą zostać tam gdzie bezpieczniej i łatwiej żyć co powoduje, że rozpada się wiele związków, bo mężczyźni chcą wrócić. To prawda, że w Polsce jest wszystko do góry nogami ale jak człowiek ma pecha i wpadnie w tryby urzędów i przepisów, to one niszczą podobnie w każdym kraju.
To nie kwestia PECHA tylko tego, ze w normalnych krajach urzedy sa DLA LUDZI a w Polsce wrecz dokladnie odwrotnie.
To po prostu piekne, ze w USA dostalam obywatelstwo i paszport w ciagu 4 miesiecy, a w Polsce na samo POTWIERDZENIE obywatelstwa musze czekac min. 8 miesiecy – mimo tego, ze moi rodzice sie tu urodzili i ja tez. Zeby dostac paszport, musze najpierw „umiejscowic” moje eks-malzenstwo sprzed 13 lat, a potem preprowadzic sprawe rozwodowa przed polskim sądem, co zajmuje ok. 2 lata i kosztuje ladne pare tysiecy dolarow.
To jest kwestia nie pecha, ale DEBILNYCH przepisow, ktore – uwaga uwaga – zmieniono bodajze w 2006 roku.
Przedtem tego nie bylo i jakos nikomu nie przeszkadzalo.
Przepisy wynikają z socjalizmu i nadprodukcji urzędników. Co do debilnych przepisów, zaręczam ci, że w USA jest ich ogrom, zapewne cześć nie tak upierdliwych jak w Polsce ale dalej twierdzę, że w każdym kraju można mieć pecha a jak już cię w łapy dostaną urzędasy to koniec. Np. doprowadzono do upadku firmę w Chicago, bo właściciel nie spełnił kwot rasowych w zatrudnieniu, chyba na 10 pracujących miał 7 meksykanów i 1 Murzyna ale nie wiedział że Meksykanie nie dają tego co Murzyn. Lekarz Polak został oskarżony o molestowanie seksualne bo przepuszczał koleżankę w drzwiach, ta twierdziła że robił to by oglądać jej tyłek. Można taką listę ciągnąć całymi dniami. Mieszkałem w USA 9 lat i swoje widziałem. Teraz jest już to kraj faszyzujący, który może aresztować swojego obywatela i zamknąć bez nakazu na nieokreślony czas tylko z powodu podejrzenia o terroryzm. Zobaczysz ile nagle terrorystów w tym kraju zostanie znalezionych.
Tu sie zgodze. Na emigracji siedze juz prawie 8 lat. Jakies 2 lata temu chcialem wracac. W Krakowie poszedlem wyrobic sobie paszport bo mi sie stary przetermiowal. Wzialem druczek i – nie bylo nigdzie dlugopisow. Wypelnilem czerwonym dlugopisem – bo tylko taki znalazlem w plecaku. Podchodze do pani w oienku a ta z morda – czerwonym??? Urzedowymi kolorami sa czarny badz niebieski!!! A ja ja tylko chcialem zapyac czy wszystko jest w porzadku wypelnione. ruga sprawa – wymeldowalem sie w PL zeby nie placic podatkow (stary przedabolicyjny emigrant). Wpialem wiec angielski adres. A pani z morda – jak mieszka w Anglii to niech jedzie do ambasady w Londynie!!! Pytam no ale po co, skoro co 3 miesiace jestem w kraju, odiore sobie paszport tutaj. No to tymczasowo sie zameldowac!!! Ale przyjezdzam na tdzien jak sie mam meldowac? No to do ambasady!!! No to poszedlem sobie i nie wrocilem.
Prof. Kotowska to socjolog ze Szkoły Głównej Planowania i Statystyki za komuny, centralna planistka wykształcona za czasów PRL. Wystarczy spojrzeć na jej CV:
absolwentka SGPIS kierunek ekonometria, 1970 doktor nauk ekonomicznych, SGPiS, 1978
doktor habilitowany nauk ekonomicznych w zakresie ekonomii i demografii. SGH, 1995
sekretarz naukowy Komitetu Nauk Demograficznych PAN, 1994-1999
Redaktor Naczelny Studiów Demograficznych KND PAN, od 1999r.
Zastępca przewodniczącego Wydziału I Nauk Społecznych PAN, 1999 – 2006.
Przewodnicząca Rady Naukowej Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, od 2005r.
Przewodnicząca Rady Naukowej Środkowo-Europejskiego Forum Badań Migracyjnych i Ludnościowych, 2002-2008
Przedstawiciel Polski w European Advisory Committee on Statistical Information in the Economic and Social Spheres (CEIES), 2005-2008
Przedstawiciel Polski w FP7 Programme Committee „Socio-economic Sciences and the Humanities – SSH”, od 2008
Członek Komitetu Nauk Demograficznych PAN
Członek Komitetu Nauk o Pracy i Polityce Społecznej PAN
Członek Naukowej Rady Statystycznej
Członek-założyciel Rady Monitoringu Społecznego, od 2000r.
Tacy ZAWSZE będą za ciągnięciem kasy z państwowego koryta, bo komu będa potrzebni na WOLNYM RYNKU ?
Jak takich profesorow maja na SGH to sie nie dziwie, ze sa tak zadluzeni (https://www.sfora.biz/Slynna-polska-uczelnia-bankrutuje-Oni-ucza-ekonomii-a33644) heh. Poza tym to wlasnie stamtad wychodzi „elita” naszych byznesmenow i „eknomistow” wiec jak tu ma byc lepiej?
@Jarema
„Poza tym to wlasnie stamtad wychodzi „elita” naszych byznesmenow i „eknomistow” wiec jak tu ma byc lepiej?”
klasyk 🙂
@Jarema
A która publiczna uczelnia w Polsce nie jest zadłużona?
Wrzucanie wszystkich do jednego worka też nie wydaję mi się sprawiedliwe.
Ja akurat pisze o SGH bo to ponoc najlepsza polska uczelnia ekonomiczna i stamtad jak napisalem wychodza nasze elity. Nie obchodza mnie inne publiczne uczelnie, to ze sa zadluzone nie znaczy ze SGH musi tez byc zadluzona, a moze wlasnie przydalby sie jakis przyklad, a moze jak w pozostalych uczelniach ktos zwraca uwage na ich zadluzenie to mowia patrzcie taka SGH tez jest zadluzona?
@Jarema
Absolwent SGH przychodzi do pierwszej pracy:
– O… jesteś, tam jest miotła, weź ją i pozamiataj
– Ależ ja ukończyłem SGH !!!
– Ach, tak… w porządku…TO… jest miotła. A TAK… się zamiata
Z czasów mieszkania przy SGH pamiętam jednak sporo udanych studentek 😉
Myślę, że dobrym pomysłem byłoby nałożenie dodatkowego podatku na tzw powrotne. Pozwoliłoby to rządowi zwiększyć ilość miejsc pracy i przyspieszyć gospodarkę a przez to ściągnąć tych co wyjechali.
Się tylko tak zapytam: Czy refundacja leków to nie jest czasem socjal?
@rodzic
Niby, jest pytanie – dla kogo. Ciebie i cynika9 zachęcam do przeczytania artykułu o mechaniźmie refundacji leków w Polsce
Mój ulubiony fragment:
– Kluczowe w tym wszystkim jest to, że Unia Europejska gwarantuje swobodny przepływ towarów. W efekcie producenci leków mogą oferować aptekom leki, nawet te refundowane, po niższych cenach niż te wynegocjowane z ministerstwem. Te rabaty mogą sięgać nawet 60 procent.
– I korzystają na tym pacjenci, którzy płacą mniej za leki sprzedawane w aptece.
Klienci zyskują tylko pozornie. W praktyce wygląda to następująco. Załóżmy, że jest jakaś insulina, za którą NFZ płaci 100 złotych. To jest cena jaką ministerstwo zdrowia wynegocjowało z producentem.
Pacjent za wydanie leku dopłaca 3,50 złotych.Jednak ponieważ mamy wolny rynek producent dogaduje się hurtownikami, czy siecią aptek i sprzedaje im tą insulinę z 60 proc. rabatem. W efekcie apteka wprowadza promocję dla klienta i sprzedaje ją za 1 grosz.
Pacjent zaoszczędził 3,50 zł, które kosztowałaby go ta insulina. Jednak Narodowy Fundusz Zdrowia i tak musi zapłacić cenę wynegocjowaną przez ministra zdrowia, czyli 100 złotych, bo jego nie interesują faktury i kwoty, jakie przepływają pomiędzy apteką i producentem, czy hurtownią.
Dla apteki, czy hurtownika był to więc bonus, który dostawał od NFZ, czyli od wszystkich podatników. Powstał ogromny rynek, który umożliwia różnego typu nieprawidłowości.
Na refundacji się tak głęboko nie znamy; wierzymy na słowo że jest to zoo… 😉
Nie wiem, być może w jakimś testowaniu leków przed dopuszczeniem czy czymś podobnym dopatrzyć by się było można roli dla państwa. Może jedynie w nie dopuszczaniu do monopolizacji rynku… Ale niech państwo odczepi się przynajmniej od obrotu lekami i niech puści je na żywioł. Absolutnie wolny rynek, internet, pełna swoboda po ile kto co oferuje.
@cynik9
Jak mawiają farmaceuci – nie ma trucizn i lekarstw, są tylko proporcje.
Testy i dopuszczenie leków – napewno, choć to potencjał do korupcji oczywiście też jest.
Pilnowanie, aby leki zawierały informacje o przeciwwskazaniach.
Kontrola tej wąskiej
Również – i to ważna rzecz – prowadzenie skrupulatnych statystyk zużycia leków; w świetle informacji o masowym i niepotrzebnym (placebo wręcz) stosowaniu antybiotyków, skutkującego głównie powstawaniem szczepów odpornych, to może być istotne.
Wreszcie, bez sensu jest rozbicie usługi medycznej na badanie i diagnostykę oraz przygotowanie dostarczenie leków. Lekarz / dostawca usługi niech ją dostarcza „w całości”, z lekami które wg. jego osądu zapewnią optymalny rezultat dla pacjenta.
Natomiast co do refundacji – tam wprost pokazano jak refundacja ZWIĘKSZA ceny leków i stwierdzono, że przeciwdziałanie temu jest NIEPRAWIDŁOWE.
Całkowicie się nie zgodzę.
Lekarz jest od leczenia, a nie od sprzedawania leków. Tu dopiero byłoby pole do korupcji lekarza i dostarczania najdroższych leków. Oczywiście – lekarza można zmienić, ale pozostaje jeszcze inna sprawa.
Mianowicie przypadku kiedy nie idziemy do lekarza – np. wszystkie bóle głowy, lekkie przeziębienia, bóle gardła, skaleczenia itp.
Moim zdaniem lekarz powinien wypisywać nazwę środka aktywnego (np. ibuprofen, paracetamolum), a chory sam powinien decydować czy kupi Paracetamol czy Apap. Bo to chory będzie wiedział czy lek na niego działa czy nie. I skończyłyby się wizyty przedstawicieli medycznych u lekarzy rodzinnych, bo ten nie wypisywałby konkretnego leku tylko substancję czynną. Jak lekarz zaleca picie dużo wody to nie mówi, że mamy pić Nałęczowiankę, najlepiej Perlage. Do Nałęczowianki nie ma też dopłat, chociaż bez wody każdy by szybko zachorował.
Druga sprawa to wciąganie leków na „listę leków refundowanych”. To jest dopiero masakra – mamy listę leków, ale niektóre działają na kilka chorób. I potrafią być w jednej chorobie refundowane, a w drugiej nie. Na liście leków zaś pisze, że są refundowane „przy każdym zarejestrowanym schorzeniu”. Niestety listy „rejestracji schorzeń” nikt nie widział. Dodatkowo nie znany jest klucz wpisywania leków na listę leków refundowanych – Ministerstwo powołało się na „ważny interes handlowy” – pisał o tym p. Gwiazdowski na swoim blogu. Jeżeli jest „ważny interes handlowy”, część leków z tej samej grupy jest refundowanych, a część nie i nie znany jest klucz w jakim podejmowana jest decyzja…. – cóż ja znam taki klucz co otwiera jedne drzwi, drugie zamyka i zamyka gęby co poniektórym decydentom.
mamy listę leków, ale niektóre działają na kilka chorób.
A „środek aktywny” który lekarz ma przepisywać to będzie może działał tylko na jedną? Moim zdaniem tańczysz wokół problemu którym jest socjał – mieszanie się państwa tam gdzie się nie powinno. Niech sobie jeden lekarz przepisuje Nałęczowiankę a drugi Kryniczankę. Jak nic nie będzie refundowane wnet obie staną się o połowę tańsze… ;-D
skończyłyby się wizyty przedstawicieli medycznych u lekarzy rodzinnych
Wizyty są konsekwencją mieszania się państwa jw. ponieważ zabija to link między pacjentem a opinią o lekarzu (oceną skuteczności/”taniości”). Lekarz nie ma żadnego powodu aby konkurować o pacjenta, doi tylko wespół z farmą państwowego cyca.
Zgodnie z tym co czytałem w mądrej książce to taka kontrola tylko opóźnia postęp w wprowadzaniu nowych lepszych leków. Wolał bym żeby wyglądało to bardziej na np atestowaniu (sprawdzone leki miały by atest i certyfikat pozostałe nie) a nie urzędniczej decyzji czy ktoś może tym handlować oraz czy ja mogę to coś kupić.. Jeżeli ktoś chce się truć z własnej nie przymuszonej woli – to co komu do tego? Zresztą obecnie ta kontrola to też fikcja na którą idą grube miliony.. a chcący i tak sprowadza tanie dobre leki nie dopuszczone u nas do obrotu z aptek internetowych np z Czech. Wspomniana książka to „Wolny wybór”- M.Friedman
Zgadzam się.
Pomijając fakt, że jest spora grupa ludzi, która skorzysta z leków nie do końca przetestowanych bo nie ma innego wyjścia – choroba jest nieuleczalna normalnymi specyfikami.
Nie można ludzi bronić przed nimi samymi!!
Pomijam fakt, że takie rzeczy i tak się już zdarzają. Jak mój dziadek umierał na raka, to babcia kupowała wszystko – nawet cudowną wodę z opiłkami złota i czymś tam jeszcze za ogromne pieniądze. Taka jest chęć przetrwania człowieka.
ale przecież prawdziwy socjał to właśnie jest tu w Irlandii czy też UK.
Stopniowo się wycofują, ale socjał jest aby zamknąć pyski hołocie i móc robić swoje.
Tu mieszkają rodziny gdzie od pokoleń nikt się pracą nie hańbi, bo i po co?
samotna matka +2 dzieci ~1000Euro/miesiąc dopłaty do mieszkania. I tak dla przykładu miejsce zwane Jobstown jest siedliskiem ludzi bez pracy i wykształcenia za to z największym przyrostem naturalnym w Irlandii. Oni nie kradną tak mocno bo mają prawie wszystko od państwa i super inwestorzy zarabiają na nich (tj na płacących podatki jako iż to z nich jest płacony rent) krocie.
ale tak to i tak lepiej niż w PL, bo życie jest łatwiejsze. Chociaż ostatnio jest utrudniają coraz bardziej tylko po to aby utrzymać status-quo (rządowa agencja NAMA przejęła nieruchomości o wartości 72.3 miliardów €uro, tak więc rząd pożyczył 80 aby ratować „swoich”). I tak o to 1 rok studiów dziennych kosztuje 2500Euro (i pewnie wzrośnie znów w 2012) a banda państwowych urzędników wciąż zarabia o 33% więcej pracując 25% mniej niż w prywatnym sektorze.
Bardzo dobry punkt. Absolutnie nie zaprzeczam – socjał jest wszędzie. Ale warto zastanowić się w czym jest różnica…
To przeprowadz sie do UK. Tu rok studiow kosztuje teraz £8.5k.
wiem, ostatnio o tym rozmawiałem z kumplem ze studiów.
Cyniku. Podczas dodawania twojej stronki na facebooka nie pojawia się post, a raczej jego pierwszy akapit, a coś takiego: „cynic, n. A blackguard whose faulty vision sees things as they are, not as they ought to be. – Ambrose Bierce cynicism, n. The power of accurate observation called by those who have not got it. – George Bernard Shaw”
Pozdrawiam
Sprawdzimy to…Dzięki. Ale FB odważamy się bojkotować, póki wolno…
Cyniku – masowa emigracja to jest problem, ktory wydaje sie byc w Polsce pomijany. A przeciez skutki beda odczuwalne juz w ciagu najblizszych lat.
Cisnienie mi sie podnosi gdy widze jak polski rzad probuje zamiatac sprawe pod dywan.
A w UK trzyma mnie nie socjal, tylko zwykla „normlanosc” ktorej w PL brakuje. Zyje w kraju, gdzie urzednicy sa mili i staraja sie byc pomocni. Wiele razy mialem do czynienia z urzedem skarbowym w tym kraju i jakos nigdy nie czulem sie jak oszust.
To samo jesli chodzi o zakladnianie biznesu – jedymym ograniczeniem jest konkurencja, a nie biurokracja. I chyba o to chodzi, prawda?
trzyma mnie nie socjal, tylko zwykła „normalnosc” ktorej w PL brakuje
Dobre podsumowanie esencji tego wpisu… 😉
No ale normalność, to jest dbanie o obywatela i czasem jest to związane z jego materialnym wsparciem.
Rząd ma przecież od dawna program „zachęcający do powrotu”. Jest nim cała działalność rządów Tuska, od 4xTAK i 3×15 począwszy a na zaborze funduszy OFE i podwyższaniu VATu skończywszy
Polityka podatkowa to też element wsparcia. Prosze porównac stawki VAT na książki i ubrania dla dzieci w UK i w Polsce. Róznice ~ 20% to jest własnie róznica pomiędzy nienormalnoscią a normalnoscią. Podobnie sprawa ma się z zasiłkami na dzieci. Dodatkowo na to nakłada się inna filozofia władzy – w UK władza ma wspierać i pomagać obywatelom, a w Polsce ma szkodzić, utrudniać i zniewalać. „Po owocach ich poznacie” W Polsce władza działa tak, jakby była władzą kolonialna na podbitym terytorium, a takie działanie władzy daje podstawy, aby ją obalić, nawet siłą.
{Hans}, z tym „materialnym wsparciem” obywatela tradycyjnie się nie zgodzę… choć oczywiście nie mam nic przeciwko abyś wspierał innych obywateli osobiście… 😉 Najlepsze co władza może zrobić dla obywatela to dokonać samoredukcji, IMO.
filozofia władzy – w UK władza ma wspierać i pomagać obywatelom, a w Polsce ma szkodzić, utrudniać i zniewalać. „Po owocach ich poznacie” W Polsce władza działa tak, jakby była władzą kolonialna na podbitym terytorium,
To natomiast jest trafnym spostrzeżeniem, choć może tak polaryzująco bym tego nie ujął. Trochę nawiązuje do „normalności” o której ktoś mówił poprzednio. Może to rzecz nie tyle „filozofii władzy” ile pospolitego chamstwa względnie niskiego IQ narodu którego władza jest pochodną? Przykład: w okresie przedświątecznym był anons prasie w rodzaju że przedstawiciele urzędu skarbowego idą kontrolować jakichś świątecznych handlarzy w czymś tam. Ergo, założenie że każdy jest złodziejem więc trzeba go kontrolować, sprawdzać, karać… Ani sekundy refleksji że ok, być może jest paru oszustów ( w czym kogoś oszuka handlarz, dajmy na to choinkami? Że paragonu za 20 zł nie wyda?), ale że być może warto pewien margines oszustów tolerować aby reszta mogła żyć w cywilizowanym społeczeństwie a nie we wiecznej paranoi państwa policyjnego.
@cynik9
Niemcy tak robią – tam jest jakaś kwota (niewielka, ale jest) na rozbieżności w podatku PIT, poniżej której Skarbówka z definicji nie interesuje się problemem.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku wszystkim!
„…przedstawiciele urzędu skarbowego idą kontrolować…”
Pewnego razu włócząc się po Danii, spotkałem prawdziwą zjawę z koszmaru sennego polskiego aparatu skarbowego. A mianowicie, w szczerym polu stał sobie blat, na którym jakiś przestępca skarbowy wyłożył owoce swej pracy: warzywa, owoce, miody w słoiczkach i itp. Żywego ducha nie zastałem z wyjątkiem słoika na kasę, który bacznie pilnował dobytku i karteczki w trzech językach, by wziąć co potrzeba a należność doń wrzucić. Kasy fiskalnej nie zastałem, byliśmy sami, ja, pan słoik i satysfakcja ludzi wolnych jaką daje zwykła uczciwość. Dokonałem zakupu i zostawiłem karteczkę z gratulacjami dla kraju, w którym coś takiego jest możliwe. To nie bajka. Klnę się tak było. No może w z wyjątkiem słoiczka, który niczego nie pilnował, tylko sobie zwyczajnie stał. 😉
G.F.
Polemizował bym z tezą że „Polityka podatkowa to też element wsparcia” – system podatkowy ma skutecznie, i tanio zbierać pieniądze na utrzymanie Państwa. Do wsparcia/pomocy socjalnej powinny być używane inne środki lub narzędzia. Chyba że by przyjąć np. koncepcję podatku odwrotnego M.Friedmana wraz z jej głównym złożeniem – likwidacją wszystkich pozostałych źródeł pomocy (ZUS NFZ itp itd)
Pozdrawiam
Najgorsze jest jednak to, ze szanse na „normalnosc” sa z kazdym rokiem coraz mniejsze. Bo kto ma niby ta normalnosc wprowadzic? Czy ludzie ludza sie tym, ze emigranci powroca pewnego dnia i stworza nowa klase polityczna, ktora bedzie wiedziec jak sprawy powinny wygladac i ze MOGA wygladac inaczej? Smiem watpic. Najprawdopodobniej ksztalt gospodarczo polityczny naszego kraju bedzie kreowany przez ludzi wychowanych w tym systemie (nie chce tu oczywiscie umniejszac polakom w PL, bo to przeciez nie ich wina). To troche tak jak z kanarkiem i jego poczuciem niewoli – czy urodzony w klatce wie w ogole co to jest wolnosc?
A jak tu oczekiwac, ze emigranci beda chcieli wrocic? To troche tak jakby dac dziecku lizaka do polizania, a potem oczekiwac ze wybierze jedzenie brukselek w zupie(PUN not intended)
Sprawa spisu powszechnego mocno śmierdzi. Moja rodzina 2+2 nie została spisana, nikt do nas nie przyszedł albo przyszedł gdy nas nie było i nie wrócił. Moi rodzice również nie zostali spisani (2 osoby). Nie zostali również spisani najemcy przynajmniej dwóch mieszkań, które wynajmujemy (nie wiem właściwie ilu tych najemców, liczę 2+1 na każde z dwóch mieszkań, co do trzeciego mieszkania nie mam informacji). Daje to 12 osób, które nie zostały objęte jakoby powszechnym spisem. 12 osób, z 12, którymi się interesowałem w kontekście spisu … No i właściwie co to oznacza, że jesteśmy emigrantami, partyzantami, kosmitami, nie żyjemy? Jeśli cały spis był prowadzony równie starannie i w innych miejscach to w Polszy może żyć równie dobrze 100 mln obywateli, jak i 10 mln, chyba, że dane te nie wynikają z informacji przekazywanych przez domokrążców tylko zbierane były w inny sposób ale do tego ciężko byłoby się GUSowi przyznać, bo by się okazało, że wymagane informacje można było pozyskać inaczej i nie marnować przy tym gigantycznej kasy.
Wsparcie większym socjalem młodych ludzi to kpina w żywe oczy i jeden z dowodów, że można być zarówno profesorem (i to podobno ekonomicznej uczelni!), jak i jednocześnie skończonym i****ą. Niestety, źle to wróży na przyszłość, bo jeżeli w ten sposób myśli związana z ekonomią, rynkiem, handlem czy czymkolwiek kadra naŁukowa (z nauką to chyba już niewiele ma wspólnego, więc może chociaż z łucznictwem 😉 ) to i nie dziwota, że lecimy w przepaść. Te naŁuki przecież zostaną przekazane młodej kadrze, która zajmie stanowiska po urzędach i kontynuować będzie walkę o sprawiedliwość społeczną i powszechny dobrobyt z przekonaniem, że jest to droga jedynie słuszna.
Jako ciekawostkę można wskazać rosnąca niewątpliwie liczbę „emigrantów wewnętrznych”, czyli osób wyłączających się z tego kabaretu jak tylko się da. Kupują kawałek ziemi i siedzą tam hodując kozy czy tam co jeszcze. Podatków z nich tyle co kot napłakał, a ubezpieczenie mają i z usług w razie potrzeby korzystają. Tacy ludzie są nawet większymi wrogami ludu płacącego miast i wsi bo więcej kosztuje ich utrzymanie niż się na nich zarabia.
„emigrantów wewnętrznych”, czyli osób wyłączających się z tego kabaretu jak tylko się da. Kupują kawałek ziemi i siedzą tam hodując kozy czy tam co jeszcze. Podatków z nich tyle co kot napłakał,
Chłopi potęgą są i basta. Żywią y bronią (się) 😉
Nie tylko chłopi, nie ich miałem na myśli. Jest coraz więcej ludzi, którzy dochodzą do wniosku, że to wszystko albo nie ma sensu albo się nie opłaca, rzucają wszystko w cholerę i jakoś sobie skromnie żyją na kawałku ziemi. Takich ludzi niewątpliwie przybywa. Dla państwa jest to tragedia bo w przeciwieństwie do klasycznego chłopa albo małorolnego robiącego w szarej strefie, emigrant wewnętrzny praktycznie nic nie produkuje, ogranicza uczestnictwo w obrocie gospodarczym, a jeżeli już działa to z parciem na szarą strefę. Co gorsza jest on wysoce samodzielny, a świadczyć na jego rzecz trzeba tak czy inaczej. Osobnik, który nie pracuje, mało jeździ samochodem, pożywienie kupuje po sąsiedzku bez paragonu i zalewa się samogonem jest właściwie terrorystą.
Nie tylko chłopi, nie ich miałem na myśli.
Ja też nie… Ale każdy kto kupuje 1ha + i wybiera wolność na wsi staje się oficjalnie chłopem, w tym cały wic. No ZUS, no PIT, plus ruch na świeżym powietrzu jako najlepsze zabezpieczenie zdrowotne… A jak tych hektarów więcej to jeszcze unijny socjalizm dopłaca… Dziwię się że więcej nie rwie na wieś 😉 W żadnym wypadku nie nazwałbym tego terroryzmem, jest to prędzej ucieczka przed terrorem coraz bardziej zaborczego socjału.
Bo jak już z „państwem realizującym zasady sprawiedliwości społecznej” nie da się wytrzymać, to pozostaje tylko metoda „na Johna Galta”;)
My na takich trutni tak ta pani profesur doktur mowilismy na studiach „kadra nauKAWA”.
Młodzi emigranci są pozbawieni elementarnej empatii dla rządu. Już samo wyliczenie dotychczasowych starań władz, budzi szacunek. Tyle pracy, tyle wzmożonego wysiłku, a oni nic. A przecież emigracja prowadzi do wzrostu zadłużenia, tych którzy zostają. To jest wroga, antypaństwowa działalność obliczona na osłabienie RP, kierowana przez zachodnie ośrodki i wiadome siły. Należy powstrzymać falę emigracji wszelkimi sposobami. Np. chcesz opuścić kochaną ojczyznę spłać przypadającą na ciebie część długu. Niech żyje Socjalizm! Niech żyje Przewodnia Siła Narodu!
Dokladnie tak jak piszesz Cyniku!
Mieszkam w Irlandii od kilku lat i nigdy nie myslalem o korzystaniu z pomocy socjalnej czy to Polski czy Irlandii. Chce miec mozliwosc samodzielnego utrzymywania sie, a nie liczyc na to co mi laksawie ktos da. Tu pomimo kryzysu i tak jest o wiele latwiej sie utrzymac, koszty zycia sa dla mnie odczuwalnie nizsze. Jesli kiedys tacy eksperci jak ta pani prof i rzadzacy zmadrzeja to moze sie zastanowie nad powrotem. Na razie mysle gdzie by tu jeszcze dalej wiac przed glupota europejczykow.
Przecież ta prof. i rządzący w życiu, a przynajmniej przez ostatnich 30 lat, ani jednego dnia nie przepracowali ani w kraju, ani poza nim…
Pomysł podsunął zapewne sam premier. Przecież pracował w Irlandii a potem wrócił na pewną, budżetową posadę.
Spotkałem się kiedyś z kolegą, który wyemigrował do Irlandii.
Wypiliśmy trochę wódeczki i język mu się rozwiązał.
Od żadnego z polaków żyjących w kraju nigdy nie usłyszałem tyle zachwytu dla „socjalu”.
Myślę, że taka jest większość emigrantów, którzy wyjechali z powodu braku perspektyw (czytaj zbyt niskiego socjalu w kraju).
W tym może być też trochę prawdy. Pierwszą rzeczą która rzuciła mi się w oczy w Cork to chmary rumuńskich Cyganów i napisy na sklepach przestrzegające przed kradzieżą. Jak widać, socjał wszędzie jest głupi i ślepy, mechanicznie wyrzuci w błoto każdą forsę dopóki jej nie zabraknie.
Ale co do Polaków żyjących w kraju bez zachwytów dla socjału – to poza szanownymi czytelnikami tego forum jest to zapewne gatunek zagrożony wyginięciem. jak ptak Dodo. Kto inny w końcu wybiera to co zostaje „wybrane”, nawet biorąc wielką poprawkę na rozmaite manipulacje?