Internet jest najważniejszy! Nie koryto jak usiłuje nas przekonywać jedna nowa partia. Nie dłużej Polska która po staniu się unijną prowincją nie jest wcale ważniejsza niż np. prowincja rumuńska czy bułgarska. Internet jest najważniejszy ponieważ stanowi ostatni przyczółek indywidualnej wolności jaki został. Oazę dostępu do suwerennego myślenia, link do niezależnej opinii który sam kontrolujesz. Przyczółek po stracie którego zaczyna się totalitaryzm.
Tym bardziej niepokoją ponawiane zakusy rządu Tuska aby internet objąć cenzurą. Najwyraźniej ubeckie instynkty kontrolowania wszystkiego co się rusza znajdują w rządzie żyzną glebę. Każdy raz jest warty spróbowania, każdy pretekst dobry. Być może nikt nie zauważy, być może tym razem przejdzie. Zwłaszcza przy publice zajętej dyskusją zastępczą w rodzaju OFEs.
Już przed rokiem rząd Tuska próbował przeszwarcować cenzurę internetu w opakowaniu ustawy hazardowej. No bo jaki jest największy hazard dla Polski zdaniem rządu Tuska? Wiadomo, nie gwałtownie rosnące zadłużenie. Nie rozpadający się budżet kraju. Największym hazardem dla Polski jest brak rejestru internetowych stron zakazanych! Takich właśnie które piszą różne niepochlebne rzeczy. Nie dość że nie chwalą rządu ale nawet zadają niewygodne pytania. Na przykład właśnie o rosnące zadłużenie. Na przykład właśnie o rozpadający się budżet. Czy na przykład o to co cały rząd Tuska robił i podpisywał niedawno w Izraelu.
Jakże się więc tu obejść bez cenzury, bez zakazów, bez nakazów, bez kontrolerów i bez kar? Dla rządu “liberałów” Tuska jest to nie do pomyślenia. A więc próbuje raz jeszcze, i jeszcze raz, aż się uda. Rządowy rejestr stron zakazanych był powrotem do czystej cenzury. Więcej, otwierał jeszcze jeden korupcjogenny układ w którym państwo decydować miało którą stronę zakazać a którą dopuścić i za ile. Eldorado dla Rychów, Mirów i dojść.
Spontanicznie powstałe w sieci grupy sprzeciwu wyszły wtedy na szańce w impresywnym pokazie solidarności. Rząd premiera Tuska wziął wtedy ogon pod siebie i próbę szybko odgwizdał. My? cenzura? Jaka cenzura? Rząd wprawdzie zrobił to co zrobił ale myślał przynajmniej dobrze bo zupełnie co innego.
Niestety, wielu poszlak wskazujących na to że rząd w ogóle myśli nie ma. Oto bowiem mamy kolejną próbę wprowadzenia cenzury internetu. Tym razem cenzurę internetu rząd zamierza wprowadzać przy pomocy nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Co ma to do internetu? A no to że nieznane krasnoludki dopisały do niej cały worek nakazów i zakazów dotyczących „usług audiowizualnych na żądanie”. Proponowane zmiany, które znowu budzą szerokie protesty całej społeczności internetowej, dotyczą tym razem zarejestrowanych w Polsce serwisów internetowych udostępniających te „usługi” czyli po prostu materiały video!
Praktycznie więc wszystkie serwisy prowadzące “działalność gospodarczą”, od giganta typu onet.pl aż po niewielki portalik sprzedający skarpetki i wrzucający czasem coś na youtube, musiałyby się rejestrować w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. A jakże, małe podanie, parę pieczątek, kilka okienek i kolejka. W jaki inny sposób rząd Tuska będzie wiedział czy wrzucenie filmiku na youtube było legalne czy nie? A może nawet cały filmik nie był zupełnie koszer? KRRiT mogłaby rejestracji odmówić, co wymagałoby oczywiście znowu dojść i wykazania się odpowiednią wdzięcznością. Niewdzięcznikowi bez dojść serwis mógłby zostać nawet wykreślony z rejestru. A co gdyby karnie wykreślony serwis nadal udostępniał materiały video bez zgody państwowego cenzora? No to wtedy rada mogłaby go przykładnie ukarać, o co chodzi w pierwszym rzędzie. Na początek mała grzywna rzędu 10 proc. rocznego przychodu.
No i oczywiście sedno rzeczy bo czymże są dla “liberałów” Tuska same zakazy, bez sąsiedniego worka odpowiednich nakazów. Zarejestrowane w ustawie serwisy miałyby obowiązek – powtarzamy OBOWIĄZEK – promować audycje przygotowane w Europie. To pewnie na obraz i podobieństwo francuskiego szowinizmu językowych quotas. Wiemy doskonale awansem o obowiązek promowania jakich treści „europejskich” tutaj chodzi!
To już trudno nawet nazwać cenzurą. To najbardziej agresywny, najbardziej jaskrawy przykład imperialnego totalitaryzmu implementowanego na polecenie centrali przez posłusznych jej idiotów w prowincjach. W głowie się nie mieści że 465 demokratów w sejmie 38 milionowego kraju przepuściło ten skandal bez zająknienia.
Na szczęście wydaje się że masowy ruch protestu internetowej społeczności, tym razem pod przewodem zaniepokojonego sektora przedsiębiorstw internetowych, stacji telewizyjnych i organizacji społecznych, ma szansę sytuację znowu uratować. Wygląda bowiem na to że rząd Tuska znowu podwinie ogon i napotykając na zmasowany opór znowu w pośpiechu implantowanie trefnych fragmentów odgwiżdże. Nie wiadomo tylko do jakiej innej nowelizacji je wsadzi.
Warto wsłuchać się w głosy tych, którzy twierdzą, że internet jest gwarancją wolności – uderza w nutę objawienia premier Tusk sygnalizując wycofywanie się rakiem z nieudanej próby i zapowiadając “konsultacje społeczne w tej sprawie”.
„Konsultacje społeczne” teraz? Czemu nie wtedy gdy rząd Tuska przygotowywał tę nowelizację implantując w niej świadomie brutalny aparat cenzury internetu? Potem przecież ktoś ją “debatował” wewnętrznie, ktoś ją przesyłał do sejmu, ktoś przykazywał swoim janczarom aby ją przegłosowali. Posłowie PO co to niby mogli się „konsultować” też wykonali tylko rozkaz. Listy wyborcze są już przecież gotowe i wychylać się nie warto.
Po drugiej stronie stetryczała pisowska opozycja nie zrozumiała zapewne nawet o co chodzi i jak wesoły Dyzio także zagłosowała za cenzurą. Albo też aparat cenzury raz w miejscu ma tak nieodparty urok dla wszystkich sejmowych demokratów razem wziętych. Jedno z dwojga bo przecież normalna opozycja z IQ w normie zrobiłaby z zamachu premiera Tuska na internet kotlet mielony, obsmarowując jego samego całkiem słusznie jako satrapę z zapędami totalitarnymi.
Teraz kiedy rzecz zaczęła śmierdzieć już po przepuszczeniu jej przez sejm premier Tusk chce w panice trefne fragmenty z ustawy usuwać. Z kim zatem chce się jeszcze post factum “społecznie” konsultować i o czym? Czy z tymi co je tam wsadzali? Czy też z “elitą narodu” która na nie głosowała? Jeśli już dyskusja o usuwaniu to chyba tylko o usuwaniu z list wyborczych PO tych którzy za ustawą w oryginalnej wersji głosowali.
Głosuj na PO w październiku – i PO internecie będzie w grudniu! Do trzech razy sztuka!
——————
dodane 18.03.2011 – Zwycięstwo! Media donoszą że rząd premiera Tuska odgwizdał podejście i polecił senatorom wyrzucenie z nowelizacji ustawy medialnej zapisów odnośnie internetu. O dziwo, okazuje się że opuszczenie internetu nie gwałci jednak dyrektywy medialnej EU. Ich włożenie tam było więc spontaniczną twórczością krajowych zamordystów. Posłowie którzy głosowali za cenzurą w pierwotnej wersji ustawy wyszli teraz na durni. Warto by poznać listę tych „demokratów” przed wyborami. Internetowa społeczność powinna zachować jednak daleko posuniętą czujność. Nie pierwszy to rządowy zamach na wolność internetu i nie ostatni a socjalistyczny reaktor w Brukseli zarzuca nas cały czas radioaktywnym opadem.
A mnie zastanawia co ustawodawca rozumiał poprzez "materiał video"? W jakich formatach jest już "materiał video", a w jakich jeszcze nie? Czego konkretnie dotyczyć miałby "materiał video"? Mamy przecież pliki GIF, SWF, JS; niedługo wejdzie jeszcze HTML5 ze swoimi bajerami – nie są to wszystko typowe formaty dla "video", ale dają spokojnie możliwość przedstawienia animowanego obrazu lub klatek z filmu. Znając życie ustawa tego jasno nie precyzuje i skazani byśmy byli na wesołą interpretację wszelkiej maści biurw. Co prawda zawsze możnaby się zwrócić do urzędu o właściwą analizę i ocenę "materiału video", ale… kto, do cholery, miałby czas i środki pytać urzędnika czy może na swoją stronę wrzucić animowaną strzałkę? Pewnie znów skończyłoby się tylko na listach poleconych, że zalegamy z opłatą w ramach kary od KRRiT…
kurcze, Chiny, Indie, Rosja nawet Iran skupują złoto a parlamentarzyści PE przyjmują łapówki w rozlatującym się euro i jeszcze wystawiają.. faktury 😀
Strasser (z największej, chadeckiej frakcji PE) podał się do dymisji już w weekend, po emisji przez jedną z austriackich telewizji nagrania "Sunday Times", w którym domagał się 100 tys. euro za poprawki. W poniedziałek do dymisji podał się Thaler (z frakcji socjalistycznej), Severin (socjalista) dobrowolnie zawiesił swój mandat.
Yeah, nie mieszajmy jednak moralnego uzdrawiania świata z gospodarką. Na moją optykę nie jest to żadna "nowa waluta" ile rodzaj – powiedzmy sobie – pewnej "klikowości", w odróżnieniu może od pędu do globalizmu. Tego typu mentalność jest w CH moim zdaniem całkiem popularna, z autonomicznymi społecznościami kantonalnymi troszczącymi się "o swoich" jako o wspólne dobro. WIR jest przeniesieniem tej mentalności – tak to przynajmniej odbieram – na płaszczyznę małych firemek i biznesów trzymających się razem i odnoszących z takiej współpracy korzyści.
W takim systemie barterowym nie ma lichwy i inflacji. Nie ma kursu wymiany, więc nie ma spekulacji i ryzyka kursowego (brak ingerencji w "wartość" takiej waluty z zewnątrz). Nie jest to standard złota, ale zawsze coś 🙂
@T'omek: Czy rozwiązanie, które stosują u siebie Szwajcarzy (3 równoległe waluty) nie jest jakimś sposobemCzy rozwiązanie, które stosują u siebie Szwajcarzy (3 równoległe waluty) nie jest jakimś sposobem…
Raczej nie jest ;-). Jedna waluta w zupełności wystarcza. Z tego co wiem WIR jest kooperatywą małych biznesów, zachęcających do robienia biznesu wewnątrz grupy. W pewnym sensie jest to więc podobne do związku branżowego, albo do amerykańskiej idei credit union. W tym kontekście ta "inna waluta" to jedynie jednostka obrachunkowa. Jeżeli kieruję klientów do ciebie a ty do mnie to możemy się umówić że dajemy im bonus równy, powiedzmy, jednej jednostce. Bonus taki ma konkretną wartość ale tylko w obrębie naszej grupy. Jeżeli grupa działa na poziomie krajowym to mamy do czynienia z jednostką pełniącą niektóre funkcje pieniądza.
Cyniku, czy możesz napisać coś o CHF/CHW/CHE (ISO 4217)? Jak to się sprawdza w CH? Czy rozwiązanie, które stosują u siebie Szwajcarzy (3 równoległe waluty) nie jest jakimś sposobem na system pieniądza fiducjarnego mający swe źródło w FED?
of topic: Złoto środkiem płatniczym w Utah
https://infohoryzont.pl/news.php?readmore=390&id=2
@anonimo 19:15: Chwyt polega na tym, ze oglasza sie na przyklad 100% podwyzke. Lud sie burzy. Dochodzi NIEMAL do zamieszek. I wtedy wystepuje bohater
Trick ten nie działa w przypadkach powtórek. Wątpię czy w tym przypadku miałoby to zastosowanie. Jest raczej odwrotnie – co by nie było lud skojarzy cenzurę internetu z jednym tylko bohaterem… 😉
> 420 głosowało 1 przeciw
Nie 1 przeciw ale 1 poseł wstrzymał się od głosu – bodajże K. Ujazdowski z PiS.
https://www.scribd.com/doc/50718114/ustawa-medialana-sejm-glos
@cynik
"Posłowie którzy głosowali za cenzurą w pierwotnej wersji ustawy wyszli teraz na durni. Warto by poznać listę tych "demokratów" przed wyborami. "
https://rebelya.pl/discussion/21109/kto-glosowal-za-koncesjonowanym-internetem/
Wstrzymał się tylko jeden poseł – z PiSu.
@autor
420 głosowało 1 przeciw. Opozycja też domagała się cenzury internetu więc to raczej nie barany …
Cyniku, chyba dajesz sie nabierac na stary chwyt.
>>rząd premiera Tuska odgwizdał podejście
Chwyt polega na tym, ze oglasza sie na przyklad 100% podwyzke. Lud sie burzy. Dochodzi NIEMAL do zamieszek. I wtedy wystepuje bohater, ktory mowi "Nie wolno gnebic ludu 100% podwyzka! Bedzie 25% podwyzki". Tym bohaterem jest premier. Lud oddycha z ulga i kocha premiera. A premierowi jest to szczegolnie potrzebne zwlaszcza kiedy jest juz prawie pod woda.
To oczywiscie tylko taka przypowiesc : )
Dziekuję za odpowiedż w sprawie jena.Przypomina, to trochę sytuację dolara i jego powrotu do kraju podczas kryzysu X 2008r.
Dlaczego po tragedii w Japonii i dodruku pieniądza przez bank Japonii waluta japońska się nie osłabiła , ale wzmacniała.W normalnych warunkach katastrofa+ dodruk = osłabienie waluty.
Wg przeważającej opinii jedną z implikacji olbrzymich kosztów odbudowy będzie repatriacja jena do kraju co uczyni walutę mniej dostępną. Ograniczenie czy wycofanie się Japończyków z kupowania obligacji dolarowych również będzie miało efekt wzmacniania waluty przez osłabianie alternatywy. Rzecz jest jednak dużo bardziej skomplikowana niż to proste wytłumaczenie.
Skutki katastrofy w Japonii w szerszym kontekście globalnym i implikacje dla globalnego inwestora rozważamy w najbliższym numerze TwoNuggets Newsletter .
Dlaczego po tragedii w Japonii i dodruku pieniądza przez bank Japonii waluta japońska się nie osłabiła , ale wzmacniała.W normalnych warunkach katastrofa+ dodruk = osłabienie waluty. W miejsce Japonii wstawmy Polskę. Złoty osłabiałby się w zastraszającym tempie.
Łączę się z panem gospodarzem w bulu o los polskiego internetu.
Ale nie tracę nadzieji!!!
https://sejmometr.pl/projekt/sSrND,Zmiana_ustawy_o_radiofonii_i_telewizji
Gdzieś tam jest chyba treść.
witam, gdzie mozna znaleść te ustawe?
@ Polska może manipulować wartością swojego pieniądza. Byłbym zachwycony, gdybyśmy mieli taką samą swobodę.
—-
A ja byłbym zachwycony gdybym mógł się uwolnić od takich manipulantów.
pawel-l
Przekopywanie społeczeństwa,zakazy,nakazy nic tylko głosować na Korwina.Zbliżamy się do ponownego historycznego zwrotu,na naszych oczach dokonuje się HISTORIA ale znów pytanie w którą stronę się ona potoczy?Nie wiem tylko dlaczego JKM zmniejsza swoje szanse przez plucie podczas wypowiadania słowa demokracja,oraz dlaczego opowiada się za likwidacją linii tramwajowych skoro opowiada się za wolnym rynkiem i tej sprawie również powinien decydować rynek a nie JKM. ADAM
Stetryczała pisowska opozycja nie zrozumiała? Ależ ona doskonale zrozumiała! To są przecież tacy sami zamordyści, tylko swój zamordyzm obnoszą pod nieco innym sztandarem. Vide: zakaz noszenia noży. Zakazy i nakazy jako panaceum. Ten sam komunistyczny beton.
Rowniez amen.
Jak powiedział Wojciech Cejrowski, Platforma jest tak samo Obywatelska, jak była Milicja Obywatelska. Tyle w temacie.
Nasi parlamentarzyści nie sa analfabetami ani głupkami. Oni po prostu maja nas w d.pie; głosują zgodnie z wytycznymi partii, a ich najważniejszym zajęciem jest utrzymanie się przy korycie jak najdłużej i jak najniższym kosztem. Zastanawianie się nad sensownością ustaw, czy troska o losy kraju są niepotrzebnym marnotrawstwem energii.
Amen.
A propos konsultacji społecznych i dlaczego teraz: przed przekazaniem ustawy pod głosowanie została przygotowane przez sejmowych ekspertów opinia, zgodnie z którą "Ustawa o radiofonii i telewizji nie powinna regulować zamieszczania filmów w internecie, projekt jej nowelizacji jest sprzeczny z prawem unijnym, a część przepisów – niewykonalna".
Tak się zastanawiam, czy nasi parlamentarzyści są głupkami, czy analfabetami …