Prawda bodzie. Pod tytułem Niemcy likwidują się same (Deutschland schafft sich ab: Wie wir unser Land aufs Spiel setzen ) ukazała się w Niemczech książka Thilo Sarazzina. Zbliżający się do emerytury Sarazzin, znany polityk SPD i członek rady nadzorczej Bundesbanku, mogąc sobie w końcu pozwolić na szczerość szczerze wygarnął co naprawdę myśli o imigracji islamskiej i o przyszłości Niemiec.
Wizja Sarazzina jest czarna – obraz kraju z postępująco głupiejącym społeczeństwem, staczającego się powoli ku ubóstwu i ku islamskiej dominacji. Sarazzin wyraża to co myśli większość (jeszcze) Niemców i to co myśli większość Europejczyków – że jeżeli Europa nie obudzi się i nie postawi tamy islamskiemu zalewowi to będzie wkrótce po tej Europie którą znamy. Żadnych przenośni, żadnych upiększeń – gołe fakty. Ciekawe że najtańszy używany egzemplarz książki Sarazzina kosztuje na Amazon dwukrotnie więcej niż nowy na który trzeba czekać parę tygodni.
Nie potrzeba dodawać że w politycznie poprawnej, rządzonej od lat przez socjalistów Europie jest to od lat temat tabu. Kto ma odwagę coś na ten temat napisać jest od razu klasyfikowany jako element “skrajnie prawicowy” i jako nie idący z duchem czasu oszołom. A jeżeli do tego jest znanym politykiem, jak Sarazzin, pisze na siebie wyrok banicji i potępienia. Sarazzinowi, w wieku 64 lat, już prawdopodobnie nie zależy na zaszczytach i honorach. Chce jednak aby jego głos był wyraźny i aby dotarł do odbiorców budząc ich z letargu i wyrywając z okowów politycznej poprawności. Aby zgalwanizował ich do akcji. Chodzi nie o byle co – o zachowanie tożsamości tej Europy którą znamy. Jeśli Europejczycy się nie obudzą to wcześniej czy później obudzi ich muezzin nawołujący z pobliskiego minaretu na modły. Wtedy na działanie będzie za późno.
“To jak igramy z losami naszego kraju zagraża i tak już nadwyrężonej tkance społecznej ojczyzny wzrastającymi napięciami rasowymi i radykalizacją islamskiej młodzieży – pisze Sarazzin. W Niemczech cała armia naukowców oddelegowanych do “integracji” ręka w rękę z socjologami, przedstawicielami rządu i tłumem naiwnych polityków pracuje nad samo-okłamywaniem się, minimalizacją i unikaniem problemu.
“Nie chcę aby kraj moich wnuków i prawnuków stał się w przeważającej części islamski, aby w dużych jego częściach porozumiewano się po turecku i arabsku, gdzie kobiety noszą czadory i gdzie rytm życia codziennego ustala nawoływanie muezzina… Demograficznie, olbrzymia rozrodczość islamskich emigrantów stanowi zagrożenie dla równowagi kulturowej i cywilizacyjnej w starzejącej się Europie.
Sarazzin podkreśla że w przeciągu kilku dekad narodowa tożsamość Niemiec całkowicie zaniknie. Pisze dalej: “Socjalne konsekwencje niekontrolowanej migracji były zawsze tabu, nie wolno było mówić o tym że ludzie są różni – intelektualnie bardziej lub mniej uzdolnieni, przedsiebiorczy lub leniwi, z większym lub mniejszym morale, i że edukacja i równe szanse tego nie zmieniły… Gdy tureccy przybysze w trzecim pokoleniu nie mówią poprawnie po niemiecku zaczyna otaczać ich wrogość. Czemu jednak, ktoś może zapytać, inne grupy emigrantów nie mają tych problemów?
Sarazzin uważa że wraz z zanikającym przyrostem naturalnym – mniej niż połowa tego co w latach 60-tych – oraz obniżającym się średnim poziomie inteligencji młodych pokoleń w mieszanych szkołach umiera baza pod pomyślną przyszłość Niemiec. “Zaczynamy już akceptować jako nieuchronny fakt że Niemcy stają się coraz mniejsze i coraz głupsze – nie owija rzeczy w bawałnę.
Nie ulega wątpliwości że Sarazzin ma po prostu rację. Od innych polityków czujących to samo różni go to że ma po prostu ikrę i możliwość powiedzenia wprost tego czego inni się nie odważają. Doniesienia o urodzonych już w Niemczech islamskich młokosach udających się na terrorystyczne obozy szkoleniowe w Pakistanie i Afganistanie pojawiają się codziennie. Meczet w Hamburgu uczęszczany przez zamachowców 9/11 po wielkich przeciąganiach zamknięto dopiero parę tygodni temu, uznając go za ośrodek anty-zachodniej propagandy wzywającej do aktów przemocy. Studia potwierdzają też tezę Sarazzina że postęp szkolny islamskiej młodzieży jest wolniejszy od ich równieśników natomiast podatność na propagandę przemocy większa.
Nic dziwnego że książka Sarazzina spowodowała w Niemczech szok. I dobrze, być może szok był potrzebny aby otworzyć oczy wielu tym którzy pod wpływem dekad zmasowanego prania mózgów nie zdają sobie sprawy z powagi problemu. Może skłoni Europejczyków do działania bo czasu nie ma za wiele. Na razie politycy niemieccy, zarówno rząd jak i opozycja SPD, reagują zgodnie z przewidywaniami – chodzą po suficie w udawanym gniewie nie mogąc odciąć się dostatecznie ostro od obrazoburcy. Gdyby mogli każdy pewnie wdziałby turban a kanclerzowa Merkel czador byle by tylko pokazać islamitom swoją polityczną poprawność. Każdy wprost dyszy z udawanego oburzenia i domaga się potępienia Sarazzina. Będzie go to prawdopodobnie kosztowało stanowisko w Bundesbanku.
Najwyraźniej do trzeciej fazy Schoppenhauera jeszcze daleko. Ale czas nagli. Wyłom został zrobiony.
podobne wpisy:
Nie dla minaretów w Szwajcarii
———————
dodane 17.09.2010: Sarazzin zwolniony z Bundesbanku – niektóre rzeczy bardziej przewidywalne od innych…
©2010 dwagrosze.com
@Anonimowy
Tym co nas jako cywilizacją morduje, jest podejście podobne do Twojego – szukanie drobnych i nieistotnych podziałów. A bez względu na orientację polityczną, pokolenie ostatniego dużego wyżu demograficznego w historii RP najpierw odwleka wejście na rynek pracy (studia – bo bez mgr nawet prywatne firmy nie chcą rozmawiać) potem musi walczyć w wielu branżach o zdobycie uprawnień (praca do 30stki za marne pieniądze) wreszcie musi mieć na względzie utrzymanie 4 emerytur (państwowej swojej i rodziców oraz wlasnych i rodziców IV filaru) nie mówiąc już o tym, że utrzymanie rodziny na sensownym poziomie przez jedną pracującą osobę jest po prostu bardzo trudne. I to dotyczy wszystkich, bez wzgledu na przekonania…
Sarrazin ma teoretycznie rację.
Ale gdyby nawet oczyścic Europę z "socjalowych" imigrantów, to wcale to nie oznacza, że wyznawcy islamu w swoich krajach będą się w wolniejszym tempie rozmnażac, a Europejczycy zaczną płodzic więcej dzieci. Zmiany kulturowe w Europie zaszły tak daleko, że posiadanie dzieci dowodzi zacofania, a przecież prawie każdy, tak jak wyborca PO, chce być "europejski" i 'nowoczesny". Gdyby granice terytorium Europy były oficjalnie dla nie-Europejczyków zamknięte, to wcale nie chroniłoby to przed najazdem zbrojnym ze strony wyznawców islamu. Oni się na pewno by przed nim nie powstrzymali. Zwłaszcza po ogłoszeniu decyzji o zakazie imigracji. A Europejczycy nie są skłonni do samobójczych zamachów np. na złoża ropy czy na Mekkę….
Tak więc Europa tak czy tak upadnie……. Chyba nie wyjścia
Wielka szkoda
Pozdrawiam
Warszawianka
@Para-Site: nie bardzo rozumiem brak akceptacji dla tzw. skrajnego libertarianizmu, ktory pozwala wyostrzyć to spojrzenie.
No ok, zaczynamy się zbiegać… Jeśli chodzi o skrajny libertarianizm, do którego sam się przyznajesz, to jest kwestia pewnego balansu i przeciągnięcia ludzi przez pewną linię, IMO. Inaczej siedzi się w wysokiej wieży i narzeka na powszechne niezrozumienie. Przyciągnięcie ludzi do pewnych idei odbywa się stopniowo. Owszem, czasem wymaga szoku, w rodzaju naszej wzmianki o legalizacji "drunk driving", co też jest skrajnym libertarianizmem. Ale generalnie fokusem bloga pozostają widziane z libertariańskiej perspektywy szerokie zagadnienia ekonomiczno – finansowe. Trzymanie się skrajnej ortodoksji jest tutaj szczególnie kontra produktywne ponieważ odpychać może dużo więcej potencjalnych adherentów niż ich zjednuje.
@cynik
Nie chodzi na Twoim blogu, jak zakladam, o uprawianie realnej polityki lecz raczej, sadzac z glownej strony, o probe spojrzenia z libertarianskiej perspektywy na otaczajaca nas rzeczywistosc. Dlatego nie bardzo rozumiem brak akceptacji dla tzw. skrajnego libertarianizmu, ktory pozwala wyostrzyc to spojrzenie. Co ma byc blednego w samej checi maksymalizowania wolnosci jednostki, a co za tym idzie ograniczania panstwa do zera? Bo nierealne? Jak bedziemy sie skupiac na tym co wykonalne, to nie wiadomo gdzie wyladujemy…Ktos juz kiedys wspomianal o prostej i szerokiej drodze, prowadzacej into the heart of darkness…;o)
Sam broniles sie przed stawianiem simplistycznego pytania "co zrobic z Turkami", a jednoczesnie opowiadasz sie za stawianiem imigrantom wymagania znajomosci jezyka, jakby to mialo cala sprawe zalatwic. Ale czy zgodzilbys sie jednoczesnie na oplacanie z wlasnej kieszeni, w zaleznosci od wielkosci imigracji, mniejszej lub wiekszej armii panstwowych egzaminatorow jezykowych?
Wracajac do tematu wpisu, uprawianie political philosophy a agitacja polityczna to dwie rozne rzeczy. Sadzac po cytatach z ksiazki i po samym autorze, Sarazzin uprawia to drugie, i dlatego chyba nie dam sie namowic do przeczytania zalow czlonka establiszmentu na konsekwencje jego wlasnych decyzji.
@Para-Site: Absolute property rights pojawia się dosyć często w dyskusjach ze skrajnymi libertarianami… 😉 Nie chcę tutaj robić off-topica i w to wchodzić ale nie ulega wątpliwości że implikowałoby to rozwiązanie zarówno socjału jak i państwa drogą ich zniknięcia. Tylko na ile realne to jest? Wysuwanie skrajnie radykalnych haseł jest niedzwiedzią przysługą dla sprawy libertariańskiej ponieważ nikt nie weźmie ich poważnie.
Dobrym przykładem jest właśnie ten "niemiecki sługus" w Krakowie. Implikuje on ni mniej ni więcej tylko całkowicie wolną amerykankę na rynku pracy i całkowicie wolny przepływ ludzi w skali już nie Europy ale świata, oferujących swoją pracę za cenę wolnorynkową. Inaczej mówiąc – globalizacja do sześcianu i przewartościowania społeczne na wielką skalę, z 3-m światem zyskującym a zachodem idacym (ekonomicznie) wstecz. Weź jako polityk powiedz ludziom że wywalasz socjał z jednej strony, tniesz podatki z drugiej a z trzeciej jednocześnie otwierasz granice dla wszystkich i jako państwo gasisz światło. Obawiam się że za miesiąc miałbyś tu drugą Somalię… 😉
@Cynik
„Nie wiem czemu zamiast kluczyc po "podziale pracy" nie powiedziec prosto z mostu – wpuscimy goscia dopiero wtedy kiedy go sciagnie prywatny pracodawca gwarantujac etat na x lat?”
Wyobraz sobie na przyklad dajmy na to Monachijczyka, ktory zajmuje sie czyszczeniem przechodniom butow na ulicy. W pewnym momencie dochodzi ten pucybut do wniosku, ze lepszy interes moglby zrobic na brudnych ulicach Krakowa, gdzie zapotrzebowanie na jego usluge jest wieksze niz w stosunkowo sterylnym Monachium. Pomimo wielu staran jest w stanie wypowiedziec tylko kilka “polskich” slow: plac, szyld, cukier, frajer. Pragnalby, a wlasciwie pozostaje mu tylko zatrudnienie sie we wlasnej firmie, gdyz firm tego typu w Krakowie nie ma. Nie spelnia warunkow na legalnego imigranta, a szkoda, bo byla by frajda, przepraszam, radosc z obecnosci germanskiego slugusa, czyz nie ?
@Cynik
Swego czasu pozwolilem sobie na lakoniczny komentarz na Twoim blogu, stwierdzajacy, ze rozwiazaniem problemu immigracji byloby ustanowienie wlasnosci prywatnej calosci powierzchni ziemi w danym kraju. Spotkalo sie to ze strony kilku komentatorow z brakiem zrozumienia , moze spowodowany wlasnie skrotowoscia mysli.
Tym razem sprobuje wspomoc sie cytatem:
“The libertarian society would resolve the entire “immigration question” within the matrix of absolute rights. For people only have the right to move to those properties and lands where the owners desire to rent or sell to them” Rothbard, The Ethics of Liberty.
Nie wiem przez ile schopenhauerowskich etapow musi przejsc najskuteczniejsze rozwiazanie danego problemu, zeby zostalo uznane za oczywiste. Pewne jest dla mnie jednak, ze stawianie wymagan, a to na znajomosc jezyka, a to na przedstawianie gwarancji na zatrudnienie, to w gruncie rzeczy szkodliwa prowizorka. No chyba, ze komus zalezy wylacznie na samym ilosciowym ograniczeniu imigracji, a nie na plynacych z niej w pewnych warunkach korzysciach.
@Para-Site: A ten, kto nie potrafi sklecic poprawnego zdania, powinien zostac pozbawiony prawa, na przyklad, do glosowania?
Ależ oczywiście! Na podstawie czego analfabeta może cokolwiek racjonalnie wybierać? Zauważ że problem o którym mówimy w ogóle powstał w wyniku wyborów dokonanych przez bezmyślnych głupków i się teraz obraca przeciwko nim… Prawo wyborcze powinno moim zdaniem być przywilejem tylko tych którzy płacą podatki i proporcjonalne do ich wysokości, przy czym płacenie podatków winno być również przywilejem chętnych a nie obowiązkiem. Dajesz-otrzymujesz-decydujesz. Nie dajesz-nie otrzymujesz-nie decydujesz. Jak w każdej korporacji.
Imigrant, nawet ten co nie zna zadnego jezyka, nie jest sam w sobie problemem dla nikogo. Problem tkwi w tym, ze rzady swoimi dzialaniami…
emigrant x 1 może nie jest, ale x 1milion jest ponieważ nie jest już nastawionym na asymilację przybyszem czy czasowym gościem ale członkiem przeflancowanej na obcy grunt grupy etnicznej. Oczywiście że "rzady swoimi dzialaniami…" itd. ale skoro autochtoni mieli prawo wybrać sobie rząd idiotów który do takiej sytuacji dopuszcza to czemu nie mieliby mieć prawa do wyboru innego który wprowadzi odpowiednie poprzeczki dla tych co aspirują aby do nich przybyć?
Niech sobie imigrant je co chce, ubiera sie jak chce i mowi jezykiem jakim mu sie nie podoba. Grunt zeby uczestniczyl na rynku w podziale pracy
Nie wiem czemu zamiast kluczyć po "podziale pracy" nie powiedzieć prosto z mostu – wpuścimy gościa dopiero wtedy kiedy go ściągnie prywatny pracodawca gwarantując etat na x lat? Jak ktoś nierozumiejący miejscowego jezyka i noszący spódniczkę z bananów w miejscu pracy będzie bardziej produktywny dla swojego pracodawcy w nowym kraju to oczywiście, niech przyjeżdża!
@Cynik
Jesliby zatem uznac, ze znajomosc danego jezyka ma definiowac czy ktos, w tym przypadku imigrant, ma do czegos mniejsze lub wieksze prawo, to dlaczego nie rozszerzyc tej zasady na samych tzw. “autochtonow” i nie ustalic, ze ktos kto robi bledy ortograficzne powiniem byc obywatelem z mniejszymi prawami obywatelskimi niz, dajmy na to, prof. Miodek? A ten, kto nie potrafi sklecic poprawnego zdania, powinien zostac pozbawiony prawa, na przyklad, do glosowania? Analfabetow, dysleksykow, gluchoniemych, bez wzgledu na to, czy miejscowych czy przybyszow, nalezaloby sie w ogole w jakis sprosob pozbyc?!
Jakim przymiotnikiem nazwac, jesli nie durnie-socjalistyczna, polityke imigracyjna panstw, ktora polega na sprawdzaniu od nowych chetnych obywateli nie tylko znajomosci jezyka ale takze historii danego kraju, oczywiscie w wydaniu “oficjalnym”?
Imigrant, nawet ten co nie zna zadnego jezyka, nie jest sam w sobie problemem dla nikogo. Problem tkwi w tym, ze rzady swoimi dzialaniami i faktem istnienia tzw. panstwowej przestrzeni publicznej zachecaja do imigracji ludzi, ktorzy na danym rynku juz na starcie nie sa i/albo w dluzszej perspektywie nie beda rynkowym partnerem dla nikogo. I nie jest rozwiazaniem tzw. integracja, czyli dopasowanie sie do miejscowej kultury. Niech sobie imigrant je co chce, ubiera sie jak chce i mowi jezykiem jakim mu sie nie podoba. Grunt zeby uczestniczyl na rynku w podziale pracy a nie panstwowymi decyzjami pasozytowal na innych.
Wydaje mi sie, ze to, czego Ty sie domagasz, to ambiwaletnie skonstruowanej panstwowej regulacji, ktora z “prawem” nie bedzie miala nic wspolnego.
@Para-Site: Nie ma czegos takiego, jak prawo “autochtona” do decydowania o tym, jakim jezykiem powinno poslugiwac sie jego otoczenie, a jakim nie powinno.
Jeżeli nie ma to tylko dlatego że pod wpływem socjalizmu autochtoni stali się już kompletnymi durniami i importują pół Afryki bez wymagania absolutnie płynnej znajmości języka ICH kraju. Co powinno być wymaganym przez ICH prawo warunkiem pozostania w ICH kraju zanim w ogóle świeżo przybyły zacznie napomykać o swoich prawach.
@futrzak
“prawa autochtonow sie licza, jak najbardziej. Moga oni robic, co chca, czego najlepszym przykladem jest obecnie projekt ustawy Sarkozego, w/g ktorego imigrantom, do 10 lat od czasu otrzymania obywatelstwa bedzie mozna to obywatelstwo odebrac w momencie gdy stawia zbrojny opor (zrania) przedstawicieli wladzy (np. policji).”
Jesliby uznac, ze prawa danej osoby “sie licza”, gdy ktos inny dzialalacy niby w imieniu tej osoby bedzie z pozycji sily wymuszal na innych stosowanie sie niby do woli tej pierwszej osoby a w rzeczywistisci bedzie narzucal wlasne “widzi-mi-sie”, to faktycznie prawa wyidealizowango obywatela francuskiego “sie licza” we Francji Sakrozego.
@Cynik
“Nikt natomiast nie widzi problemu w wymiarze prozaicznych praw autochtonów, wynikających stąd że byli tu pierwsi. Czy to się nie liczy?”
Przepraszam, ale czego mialyby sie tyczyc te prozaiczne prawa autochtonow? Zeby w ich najblizszym otoczeniu mowilo sie w danym jezyku, a w innym nie? Co to za praworzadnosc, ktora zakazywalaby komukolwiek poslugiwania sie jakims jezykiem?
Autochton, ktory wysyla swoje dziecko do szkoly, ktora mu np. ze wzgledow jezykowych nie odpowiada, bo na przerwie 80 % uczniow mowi w “drazliwym” dla niego jezyku, powinien zmienic szkole na inna, ktora by mu odpowiadala.
Nie ma czegos takiego, jak prawo “autochtona” do decydowania o tym, jakim jezykiem powinno poslugiwac sie jego otoczenie, a jakim nie powinno. Stad nie moze byc mowy o naruszeniu prawa, ktore nie istnieje.
"Organizacje religijne sa traktowane na rowni z innymi organizacjami i nie stoja ponad prawem. Ich status mozna okreslic jako prywatne stowarzyszenia wyznajace jakis kult. Panstwo w zaden sposob ich nie finansuje, nie wspiera ani nie faworyzuje zadnej z nich."
Nie wierze, żeby to wyszło w praktyce 😉
Na początku barbarzyńcy okradali, łupili Imperium, następnie wracali na ziemie, skąd przybyli. Z czasem, nie wystarczały im grabieże, ale mieli zamiar zasiedlić się na terenie cesarstwa. Gdy pojawili się Hunowie sytuacja się skomplikowała, gdyż ci atakowali inne grupy plemienne, np. Gotów, spychając ich w granice państwa rzymskiego. Wizygoci, czyli część zachodnia Gotów schroniła się więc w Imperium za zgodą ówczesnego władcy rzymskiego- cesarza Walensa. Pozwolono im osiedlić się w diecezji trackiej w 375 roku. Jednak to nie wystarczyło, żeby załagodzić spór z ludami koczowniczymi. Będąc niezadowoleni z traktowania przez władze cesarską wszczęli walki i pokonali wojsko Walensa w 378 roku pod Adrianopolem. Swoje zwycięstwo zawdzięczają oni zbuntowanej ludności prowincji i niewolnikom, którzy mieli spory udział w walkach przeciw Rzymianom. Od tego czasu zaczęły się problemy z Gotami. Kres temu wszystkiemu położył Teodozjusz I, osiedlając barbarzyńców na Bałkanach. W V wieku miała miejsce napaść Wizygotów pod przywództwem Alaryka na Italię. Wówczas w 408 roku barbarzyńcy zajęli Pannonię oraz Norcjum, po czym ruszyli na Rzym. Jednak zrezygnowali z walk, ponieważ otrzymali ogromny okup. Nie na długo Rzymianie cieszyli się spokojem, bo już w 410 r. zgrabili miasto, następnie cofnęli się do Galii. Wówczas stolicę przeniesiono do Rawenny. Imperium Zachodniorzymskie musiało się bronić nie tylko przed najazdami Wizygotów, ale również innych plemion barbarzyńskich, które w owym czasie również postanowiły za przykładem tych pierwszych osiedlać się na terenie cesarstwa. W 406 roku do Imperium przybyli Wandalowie i Alanowie oraz Swebowie. Następnie Wandalowie ruszyli w stronę Afryki. Burgundczycy i Frankowie zaś osiedlili się w Galii, a Ostrogoci zamieszkali Italię. Wojska rzymskie zostały wyraźnie osłabione na skutek najazdów Hunów. Decydującym jednak ciosem dla imperium był najazd Wandalów w 455 r. Zniszczyli oni doszczętnie Rzym, zgrabili nawet świątynie i dzieła sztuki…
Polska między historią a geopolityką Globalny dżihad – Józef Szaniawski
"Już sto lat temu największy polski pisarz i noblista Henryk Sienkiewicz przestrzegał przed fanatyzmem islamskim m.in. na kartach "Pana Wołodyjowskiego": "Ksiądz Kamiński zaś bił w bęben, jakby na trwogę (…) i taką wreszcie kończył swoją mowę modlitwą: Kościoły, o Panie, zamienią na meczety i Koran będą śpiewać tam, gdzieśmy dotychczas Ewangelię śpiewali". "
https://tiny.pl/hrxhd
@Futrzak
> Plus konkretne dzialania
> panstwa w celu zwiekszenia
> dzietnosci autochtonow.
Wystarczy, zeby panstwo wstrzymalo sie z intensywnymi dzialaniami zniechecajacymi autochtonow do posiadania dzieci, a wszystko sie samo ulozy.
@Tresor
Zapominasz o jednym – w UE nie ma miejsca dla Państw Narodowych. Naczelną zasadą jest wspieranie regionów, kosztem państw.
Dwie prawdy o Cyganach: ta romantyczna i ta współczesna
https://www.bibula.com/?p=26386
https://www.bibula.com/?p=26645
@cynik:
prawa autochtonow sie licza, jak najbardziej. Moga oni robic, co chca, czego najlepszym przykladem jest obecnie projekt ustawy Sarkozego, w/g ktorego imigrantom, do 10 lat od czasu otrzymania obywatelstwa bedzie mozna to obywatelstwo odebrac w momencie gdy stawia zbrojny opor (zrania) przedstawicieli wladzy (np. policji).
Nawet jednak rozszerzone prawa czy ich twarde egzekwowanie nie maja szans z demografia. Nie da sie przeciez nagle kilkuset tysiecy ludzi zamknac w wiezieniach albo deportowac. Zbyt wielkie koszty.
Przypomnial mi sie tutaj film podlinkowany kiedys u HansaKlossa. Problem nieasymilujacej sie emigracji muzulmanskiej mozna zwlaczyc chyba tylko ich wlasna bronia. Plus konkretne dzialania panstwa w celu zwiekszenia dzietnosci autochtonow.
Uczciwa ocena związkowców z Solidarności
https://suwerennosc.blogspot.com/2010/08/zygmunt-wrzodak-odmawia-udziau-w-xxiv.html
Prostym sposobem na wychowanie niesfornych imigrantów będzie egzekwowanie prawa . Nie znając języka niemieckiego nie będą znali przepisów prawa . Obcięcie socjału dopełni czary goryczy .
Krewny pracując w Danii był oceniany pod kątem przydatności . Na 12 pkt otrzymał tylko 7 z powodu … nieznajomości języka duńskiego i nieudzielania się w zebraniach , chociaż w firmie używano angielskiego .
@Futrzek
> sugerujesz, ze cale
> obecne prawo w
> cywilizacji zachodniej
> ma ufundowanie w
> chrzescijanstwie?
Nie wiem czy cale prawo, ale na pewno jego duch.
> Deklaracja praw czlowieka
> to nie jest koncept
> religii, to owoc
> filozofii oswiecenia, a
> o tej naprawde trudno
> powiedziec, ze opierala
> sie na prawie boskim…
Mimo wszystko Oswiecenie tez pojawilo sie na gruncie chrzescijanskiej Europy i jest owocem wylacznie zachodniego (czyli chrzescijanskiego) kregu kulturowego. Zwracam uwage na fakt, ze co chrzescijanska Europa zaakceptowala juz setki lat temu do tej pory z trudem przebija sie w innych kulturach.
Jak to co?To samo co robią Niemcy od 65-ciu lat na Śląsku!Zacząć mówić językiem otaczającej większości w tym wypadku polskiej.
@ cynik
Wywodzimy sie z pnia kulturowego ktory na ogol nie mial wiekszych problemow w kwestiach autochtonicznych… Dotyczylo to po kolei harcow zakonow krzyzowych, nie bardzo dworskich zachowan w stosunku do indian obu Ameryk, czarnej Afryki, czy kwestii palestynskiej, wraz z brakiem historycznej legitymacji dla calej idei Zionizmu. W tej dyskusji wydaje sie ze nie mamy ani pestek moralnych, zeby sobie nimi skutecznie postrzelac, ani tez realnego wsparcia w majestacie boskim. Abstrahujac od faktu ze historycznie sytuacje opisywane przez Pana, choc dotyczyly innych jezykow jak Yidish, Niemieckiego czy Ukrainskiego nie byly wcale takie rzadkie i w Polsce, a swiat kulal sie dalej, wyjsc dla autochtonow jest w mojej opinii kilka. Albo przeniesc sie do innego getta (co masowo nauczyli sie praktykowac Amerykanie), albo nauczyc sie nowego jezyka i kultury i sie zasymilowac, albo sie nie przejmowac, albo wykopac topor wojenny, albo skonczyc z panasocjalem. Wykopywanie topora(u) wojennego oznacza chyba dlugoterminowo ujemna rate of return. Adieu dla socjalu wykonane zawczasu laczy sie z najwiekszymi potencjalnymi korzysciami, a takim nacjom jak Polacy moze uratowac ich jednolicie kulturowa twarz.
@wszyscy:
Ciekawe jest że wszyscy chyba w tym wątku mówią o konfrontacji i jaką formę miałaby ona przybrać. Nikt natomiast nie widzi problemu w wymiarze prozaicznych praw autochtonów, wynikających stąd że byli tu pierwsi. Czy to się nie liczy?
Załóżmy że problemem nie jest socjał i nie jest przestępczość ale czysta demografia. Co ma robić autochton posyłając dziecko do szkoły w której 80% równieśników mówi po arabsku? Przyjąć to za normalne? Protestować? Cieszyć się z dodatkowego języka? Nie są jego prawa naruszane?
@cynik:
ops… faktycznie poplataly mi sie nicki.
Przepraszam.
Zgadzam sie, ze starcie z islamem to starcie dwoch roznych cywilizacji, roznych porzadkow. Nie wiem, czy mozliwy jest jakis kompromis.
@TJL:
sugerujesz, ze cale obecne prawo w cywilizacji zachodniej ma ufundowanie w chrzescijanstwie? Deklaracja praw czlowieka to nie jest koncept religii, to owoc filozofii oswiecenia, a o tej naprawde trudno powiedziec, ze opierala sie na prawie boskim…
Rok 2050. Dwóch policjantów zatrzymuje na autostradzie pod Berlinem kierowcę.
– Patrz Ahmed, mówi jeden do drugiego, jakie śmieszne nazwisko: Shmidt.
@Anonimowy
Powód emigracji który podałeś, dotyczy nie tylko Turków. I zgadzam się z Twoją oceną nt. perspektyw powstania dobrze zorganizowanego etc państwa islamskiego.
Natomiast zauważ, że taka Malezja, jak na posiadane warunki, radzi sobie nie najgorzej.
Gdyby jednak na miejscu Niemiec jednak jakimś cudem powstało silne, bogate, dobrze zorganizowane państwo islamskie… :/ a dodatkowo, Turcję przyjęto do UE…
@gość codzienny
Nie masz do końca racji. Wolność, to również możliwość świadomego pozostania przy danej religii lub jej zmiany na inną.
@Cynik9
> Zgadza się, wg mnie też
> nie.
Czyli poglady mamy zbiezne z ta roznica, ze mamy odmienne zdanie co do tego co bedzie, jak sytuacja ekonomiczna sie pogorszy. Przypuszczam ,ze jest tak dlatego, ze albo ja przeceniam stopien pogorszenia, albo Pan go nie docenia 😉
> czy i co należy robić
> aby inna cywilizacja
> stając się liczebnie
> przeważająca nie użyła
> konceptu naszej
> cywilizacji takiego jak
> głosowanie większościowe
> do narzucenia reszcie
> swojego, z gruntu
> sprzecznego z naszym
> zbioru wartości.
Nalezy przestac wstydzic sie wlasnych wartosci, podpisac sie pod nimi obiema rekami i ustalic jasne reguly dla imigrantow – chesz siedziec w Niemczech, to szprechaj po niemiecku, posylaj dziecko do niemieckiej szkoly, a jak ci sie nie podoba i zachciewa ci sie "honorowo" zabic corke, albo rozladowac frustracja bijac zone to "paszol won" do Turcji albo do odstrzalu 😉
W temacie naszej wiarygodności. Oto
wartość ubezpieczeń długu (CDS) kilku krajów z 03.09.2010
Polska 135,16
Węgry 350,44
Czechy 93,03 Słowacja 81,84 Litwa 263,94 Grecja 858,87
Hiszpania 209,34 Portugalia 290,88 Irlandia 336,79 Niemcy 36,04 USA 44,99 Japonia 68,23
I artykuł na ten temat w Pulsie Biznesu
https://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=9311F709-BC40-4780-ACE4-BD0BEC27FD89
@gosc codzienny:"Niepotrzebnie się zacietrzewiasz w kwestii religii. Ta, którą wyznajesz została ci siłą wtłoczona do mózgu w okresie wczesnego dojrzewania i tak już zostało."
Jedna, DUŻA poprawka. Wszyscy zostaliśmy poddani (w dzieciństwie) praniu mózgu i tylko niektórzy (z trudem) mogą oderwać się od swoich korzeni. Nie ograniczaj tego do religii. Mam znajomego, z którym czasem dyskutuję na różne tematy i często zaczynam "rozpracowywać" jakiś temat od słów:"Wiesz, ale świat chyba nie działa tak jak nam się wydaje" i czasem dotyczy to najprostszych, dla nas oczywistych, prawd. To o czym pisze TJŁ jest o tyle prawdziwe, że większość religii (i prawodawstwa) państw azjatyckich, a one kontrolują 2/3 ludzkości ma w d..ie jakieś "prawa jednostki", "indywidualizm", "prawo do samostanowienia", … Tam ludzie są "trenowani" w poszanowaniu władzy, która jest dla nich jak ojciec i matka (i tym podobne bzdury:).
Polowanie na czarownice i nic więcej.
Dlaczego choćby Turcy emigrują? Bo ich rządzący nie potrafią zorganizować u siebie sprawnie funkcjonującego państwa. Naiwnością jest myślenie, że będą je mogli zorganizować gdzie indziej. Póki Niemcy mają dobrze zorganizowane państwo, które przyciąga imigrantów, ten napływ będzie trwał. Jeżeli jednak dojdzie do przejęcia Niemiec przez islamistów, to w krótkim czasie Niemcy przestaną być rajem na Ziemi i strumień emigracji popłynie gdzie indziej.
Jeżeli ktoś uważa, że na terenie dzisiejszych Niemiec powstanie sprawnie zarządzane, otwarte i opływające w dobrobyt państwo islamskie, to jest niepoważny.
@TJŁ
Niepotrzebnie się zacietrzewiasz w kwestii religii. Ta, którą wyznajesz została ci siłą wtłoczona do mózgu w okresie wczesnego dojrzewania i tak już zostało. Nie był to żaden twój świadomy wybór. Świadomy wybór ma ten, który mimo wieloletniej religijnej indoktrynacji potrafi się z tego jarzma uwolnić. Takie uwolnienie w Europie jest faktycznie proste, jak to ładnie ująłeś, nikt cię za to nie obleje naftą i nie podpali (w przeciwieństwie do krajów islamskich jak rozumiem). Faktycznie historycznie jest tak że czyja władza tego religia (i vice versa). Inna rzecz, że religię wspartą przymusem państwowym wymyślił jakiś nasz genialny przodek parę tysięcy lat wstecz aby podporządkować sobie innych. To najlepszy wynalazek z punktu widzenia władzy. Ja dokonałem świadomego wyboru i teraz mogę jeść mięso w piątek a w niedzielę zamiast na mszę iść do supermarketu bo taki mam kaprys i święte oburzenie facetów w czerni mnie obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg. Zasady nie zabijaj nie kradnij nie cudzołóż itp zostały stworzone gdy powstawały pierwsze zorganizowane społeczności dla ich utrzymaniu w ryzach i były bezwzględnie respektowane – prawo które nie niesie za sobą nieuchronnej kary jest martwe. Dopiero wiele tysięcy lat później prawa te zawłaszczyły konkurencyjne organizacje polityczno-religijne tworząc swe pisane "święte księgi" – w sumie wszystkie jadą na jedno kopyto i zrzynają z tego samego pierwowzoru.
W tym temacie polecam wspaniale monologi Pat(a) Condell(a) na Youtube
@Łoś: czy ograniczenie socjalu doprowadzi do rozwiazania problemu imigrantow. Wedlug mnie nie.
Zgadza się, wg mnie też nie. Pisząc o tej feralnej "zgodzie" miałem na myśli jedynie to że gdy przyjdzie do zakręcania socjału – z obiektywnych przyczyn ekonomicznych – to całe obecne społeczeństwa dobrobytu, autochtoni i alochtoni do kupy, będą razem dzielnie tonęli kłócąc się co najwyżej o bardziej sprawiedliwy podział stale zmniejszającej się pizzy. Innymi słowy – tkanka społeczna jest tak przeżarta ideą państwa rozdającego goodies że nawet przymknięcie kranu nie wymusi prawdopodobnie znaczących impulsów naprawczych.
@futrzak: o rozdziale państwa od religii pisał Łoś, nie ja… 😉 Ja z tym nie mam problemu ale wskażę że razem z tolerancją i wieloma innymi rzeczami jest to koncept właściwy naszej cywilizacji. Zalew islamu postrzegam natomiast jako konflikt cywilizacji wyznających różne i ze sobą niekompatybilne zbiory wartości. Islamici przyjeżdżając tutaj nie przejmują i nie utożsamiają się w naszym systemem wartości – to jest sedno problemu. Szerszy problem jest więc typu: czy i co należy robić aby inna cywilizacja stając się liczebnie przeważająca nie użyła konceptu naszej cywilizacji takiego jak głosowanie większościowe do narzucenia reszcie swojego, z gruntu sprzecznego z naszym zbioru wartości.
@Futrzak
> zakaz kradziezy,
> morderstw,
> matactw itd. zawsze
> wystepowal w kazdym
> spoleczenstwie, to sa
> minimalne reguly wspolnej
> koegzystencji, bez nich
> nie da sie zorganizowac w
> miare stabilnej
> spolecznosci.
To co napisalas nie jest zgodne z prawda. Rzeczy, ktore Tobie wydaja sie naturalne, sa naturalne wylacznie dlatego, ze mieszkasz w panstwie w ktorym prawo jest oparte o religie chrzescijanska. Tylko dlatego mozesz bezkarnie wyjsc za maz za kogos z nizszej/wyzszej kasty, chodzic po ulicy w krotkich spodenkach, korzystac z tolerancji religijnej dopuszczajacej rowniez ateizm, a za ewentualne wyjscie za maz za muzulmanina Twoj ojciec/brat nie obleje Cie nafta i nie podpali. A jesli by to probowal zrobic to prawo stanie (a przynajmniej powinno stanac) w Twojej obronie. Przypomne tez, ze nawet w kregu naszej kultury nie tak dawno temu byly ustroje ktore chrzescijanstwo zaciekle zwalczaly a w ktorych zycie ludzie bylo warte tyle co nic i nikt nie byl pewien dnia ani godziny.
@Cynik9
> Nie jestem pewien jak to
> się ma głównego wątku…
W taki sposob, ze stawia pod znakiem zapytania, czy ograniczenie socjalu doprowadzi do rozwiazania problemu imigrantow. Wedlug mnie nie. Ograczniczyc socjal bylo trzeba zanim sie to towarzystwo tutaj zjechalo.
> Europa ścierała się z
> islamem od dawna ale
> zawsze była to
> konfrontacja frontalna.
> Tutaj mamy rozsadzanie od
> wewnątrz, metodami
> czystej demografii i
> ekonomii.
Teraz na dobra sprawe tez jest frontalna na calym bliskim wschodzie. Tylko Europie sie roi, ze ci sami ludzie na ktorych zrzucamy bomby w Afganistanie po przyjezdzie do EU beda pokornie i z oddaniem podnosic nasze PKB.
Redukcja socjalu oznaczajaca dla muzulmanow brak papu (bo pracy dla nich tez nie bedzie, skoro nawet nie mowia w jezyku autochtonow) wedlug mnie automatycznie oznacza konfrontacje. Jakie niby wtedy muzulmanie beda mieli inne wyjscie? W spokoju umrzec z glodu tylko dlatego, ze rdzenni Europejczycy tak sobie zycza?
@cynik:
Cos takiego jak rozdzial panstwa od religii nie istnieje z definicji. Funkcjonowanie panstwa jest oparte na prawie a kazde prawo wychodzi z religii.
Cos takiego jak rozdzial kosciola od panstwa istnieje a definicja wyglada nastepujaco:
Organizacje religijne sa traktowane na rowni z innymi organizacjami i nie stoja ponad prawem. Ich status mozna okreslic jako prywatne stowarzyszenia wyznajace jakis kult. Panstwo w zaden sposob ich nie finansuje, nie wspiera ani nie faworyzuje zadnej z nich.
Prawo nie musi wychodzic z religii i we wspolczesnych panstwach nie wychodzi. zakaz kradziezy, morderstw, matactw itd. zawsze wystepowal w kazdym spoleczenstwie, to sa minimalne reguly wspolnej koegzystencji, bez nich nie da sie zorganizowac w miare stabilnej spolecznosci.
W miare jak spoleczesntwa Europy sie laicyzowaly, stopniowo odrzucano karalnosc czynow majacych fundacje tylko w religii, np. bluznierstwo, herezje, odstepstwa od wiary; wprowadzono koncept cywilnego malzenstwa i rozwodu, co wczesniej nie mialo miejsca.
Łoś: 1) Europa scierala sie z islamem daleko… wczesniej niz w jezyku pojawilo sie slowo "socjal"
Nie jestem pewien jak to się ma głównego wątku… Europa ścierała się z islamem od dawna ale zawsze była to konfrontacja frontalna. Tutaj mamy rozsadzanie od wewnątrz, metodami czystej demografii i ekonomii.
Skoro podzialy sie utrzymuja i muzulmanie mieszkaja oddzielnie w gettach, to znaczy, ze nie ma zadnego "razem".
"Razem" nie miało oznaczać bynajmniej harmonii ile raczej to że społeczeństwo jako całość, a więc obie grupy, prawdopodobnie pokornie przyjmie stopniową redukcję socjału bez większego oporu czy protestów.
@cynik9
Piszesz: [i]
Nie było tam w znaczącej skali ani ściągania ludów z byłych kolonii na gruncie politycznym ani explicite czasowej emigracji[/i]
Było. Bo USA miało już wymuszoną "mniejszość" imigrantów z przymusu tj. Afroamerykanów, dla których była masa programów "wyrównawczych".
@Anonimowy
Rozrodczość tureckich imigrantów jest mocno przesadzona, badania Uni-Rostock pokazują, że kolejne pokolenia mają dzietność tylko trochę wyższą od Niemców
Wcale nie taka zanizona;-)
@J.K.
Ja tam nie widzę problemu. Stworzy się nowy Kalifat
Ja też nie widzę problemu. W końcu z Turkami dogadujemy dość dobrze sie od czasów bitwy pod Wiedniem i wyjasnieniem sobie wątpliwości;-) Stąd też nie przeraża mnie graniczenie Polski z tureckim państwem, w którym mówią po niemiecku;-) Bardziej przeraża mnie hasło ein Reich, ein Furher;-)
@Futrzak
> Jest rozdzial panstwa od
> religii, ta druga mozna
> sobie praktykowac, o ile
> nie koliduje ona z
> powyzszym.
Cos takiego jak rozdzial panstwa od religii nie istnieje z definicji. Funkcjonowanie panstwa jest oparte na prawie a kazde prawo wychodzi z religii. Prawo obowiazujace w USA jest zakorzenione w religii chrzescijanskiej do ktorej – jak rozumiem – imigranci sie dostosowuja pod presja aparatu bezpieczenstwa. Sprowadzanie praktykowania religii do chodzenia do kosciola jest bledem popelnianym przez ludzi niewierzacych. Dla czlowieka gleboko wierzacego nakazy i zakazy religijne nie koncza sie wraz z opuszczeniem murow budynku kosciola.
1. Mieszkam w Niemczech. Co prawda w akademiku, a nie na obrzeżach w blokowiskach. Często jeżdżę po mieście (Hanover) na rowerze i gdy wjadę w takie blokowisko, to kojarzy mi się ono z Polską. W Hanowerze jest mało blokowisk i chyba nie jest to najlepszy przykład na miasto z problemami integracyjnymi. Gdy byłem w Hamburgu to odsetek imigrantów był tam bardziej widoczny. Ale Hamburg to miasto portowe.
2. Nadmierny socjał jest wg mnie problemem. I problem ten istnieje nie tylko w odniesieniu do obcokrajowców, ale i tych Niemców, którym się nie chce pracować. Jest grupa osób, która mogłaby dostać pracę, ale im się nie chce.
3. W Niemczech po ostatnich wydarzeniach jakby coś drgnęło. Obawiam się jednak, że Niemcy zamiast ograniczyć socjał, będą przeznaczać kolejne środki na integrację. W mediach mówi się o zwiększeniu szans dla dzieci imigrantów. Jest to częściowe rozwiązanie. Gdyby za tym poszły też ograniczenia w socjalu, to za jednych zamachem zrobiłoby się porządek z niepracującymi obcokrajowcami, ale też bezrobotnymi i leniwymi Niemcami.
4. Sarazzin strzelił sobie w stopę nie krytyką grup o muzułmańskim charakterze, a tą wypowiedzią:
«Alle Juden teilen ein bestimmtes Gen, Basken haben bestimmte Gene, die sie von anderen unterscheiden.>>
"Wszyscy Żydzi mają pewien gen, Baskowie mają pewne geny, które ich od innych odróżniają." W Niemczech już próbowano zgłębić temat różnicy genowej.
@Cynik9
> Otóż twierdzę że nie – do
> żadnych rozstrzygających
> rzeczy nie dojdzie i że
> będziemy raczej
> harmonijnie dryfowali
> razem na dno, czego
> obawia się Sarazzin.
1) Europa scierala sie z islamem daleko, daleko wczesniej niz w jezyku pojawilo sie slowo "socjal". Zredukowanie zjawiska do pedu za europejskim socjalem jest niedopuszczalnym uproszczeniem.
2) Dryf razem na dno moze bylby mozliwy, gdyby nie to, ze islamscy duchowni moga zadbac o to, zeby tak sie jednak nie stalo. Jesli mielibysmy dryfowac razem to musialyby zniknac podzialy. Skoro podzialy sie utrzymuja i muzulmanie mieszkaja oddzielnie w gettach, to znaczy, ze nie ma zadnego "razem". To ze mysmy sie pozbyli religii (a co za tym idzie tozsamosci) nie oznacza, ze to samo zrobili muzulmanie.
3) Trzeba doprecyzowac definicje "dna". Bo dna moga byc rozne. Dla jednych dno to PRL w latach 80tych, a dla innych masowe uliczne walki z miejska partyzantka. Otoz obawiam sie, ze po osiagnieciu dna porownywalnego z czasami PRL sytuacja zacznie sie pogarszac i wlasnie wtedy sie skonczy "razem".1
@futrzak:
Jest kilka rzeczy, IMO, częściowo wymienionych poprzednio, dla których amerykański "melting pot" się zdecydowanie nie przyjął i nie miał szans się przyjąć w Europie. Mimo że taka była naiwna nadzieja.
a) Zaludnienie. Różnica RZĘDU WIELKOŚCI w gestości zaludnienia: B 354 os/km2, D 229, F 113, USA tylko 31. Plus struktura – Europa w znacznie większym stopniu żyje piętrowo – w blokowiskach na obrzeżach miast. Efekt jest taki że przyjeżdżający gość nie "rozpływa się" gdzieś miedzy East Coast a West Coast ale zaraz za lotniskiem ciągnie do swoich i wzmacnia efekt getta. Przykładowo- "pół" Konga belgijskiego siedzi w Brukseli, "pół" Gujany Holenderskiej (Surinam) siedzi w Rotterdamie.
b) Polityka. USA od wojny miały spójną politykę imigracyjną stosując narodowe quotas i pozwalając zasadniczo na imigrację zarobkową tych którzy chcieli "zostawić palto w szatni". Nie było tam w znaczącej skali ani ściągania ludów z byłych kolonii na gruncie politycznym ani explicite czasowej emigracji zarobkowej wielkich rzesz ludzi którzy w zasadzie mieli wrócić a zostali (jak gastarbeiterzy). Blisko tego ostatniego jest jednak emigracja meksykańska, legalna i nielegalna. W ciągu kilku dekad latinos będą dominujacym segmentem populacji w USA tak jak islamici w Europie… Nie mówiłbym więc za szybko hop tylko uczył się raczej hiszpańskiego ;-).
c) Położenie. Oprócz latinos przez zieloną granicę do Ameryki znacznie trudniej jest się dostać. Łodzią nie idzie, bilet lotniczy za ocean drogi i są w dodatku wizy. Może simplistycznie ale położenie USA w poważnym stopniu chroni je przed losem Europy…
d) Socjał. No i wreszcie kwestia uniwersalnie demoralizującego socjału, dużo większego w Europie. Jest może pewnym uproszczeniem że emigranci przyjeżdżają tu tylko po socjał; wierzę że np. większość boat refugees do Hiszpanii chciałaby podjąć bonafide pracę. Ale nie jest to oczywiście żadna kontrolowana emigracja zarobkowa tylko liczenie na sociał w tym sensie że tak czy inaczej nie da on szczeznąć i nie da kopa odsyłając ciupasem z powrotem.
@futrzak:
Jest kilka rzeczy, IMO, częściowo wymienionych poprzednio, dla których amerykański "melting pot" się zdecydowanie nie przyjął i nie miał szans się przyjąć w Europie. Mimo że taka była naiwna nadzieja.
a) Zaludnienie. Różnica RZĘDU WIELKOŚCI w gestości zaludnienia – B-354 os/km2, D-229, F-113, USA tylko 31. Plus struktura – Europa w znacznie większym stopniu żyje piętrowo – w blokowiskach na obrzeżach miast. Efekt jest taki że przyjeżdżający gość nie "rozpływa się" gdzieś miedzy East Coast a West Coast ale zaraz za lotniskiem ciągnie do swoich i wzmacnia efekt "getta". Przykładowo- "pół" Konga belgijskiego siedzi w Brukseli, "pół" Gujany Holenderskiej (Suriname) siedzi w Rotterdamie.
b) Polityka. USA od wojny miały spójną politykę imigracyjną stosując narodowe quotas i pozwalając zasadniczo na imigrację zarobkową tych którzy chcieli "zostawić palto w szatni". Nie było tam w znaczącej skali ani ściągania ludów z byłych kolonii na gruncie politycznym ani explicite czasowej emigracji zarobkowej wielkich rzesz ludzi którzy w zasadzie mieli wrócić a zostali (jak gastarbeiterzy). Blisko tego ostatniego jest jednak emigracja meksykańska, legalna i nielegalna. W ciagu kilku dekad latinos będą dominujacym segmentem populacji w USA tak jak islamici w Europie… Nie mówiłbym więc za szybko hop tylko uczył się raczej hiszpańskiego ;-).
c) Położenie. Oprócz latinos przez zieloną granicę do Ameryki znacznie trudniej jest się dostać. Łodzią nie idzie, bilet lotniczy za ocean drogi i są w dodatku wizy. Może simplistycznie ale położenie USA w poważnym stopniu chroni je przed losem Europy…
d) Socjał. No i wreszcie kwestia uniwersalnie demoralizującego socjału, dużo większego w Europie. Jest może pewnym uproszczeniem że emigranci przyjeżdżają tu tylko po socjał; wierzę że np. większość "boat refugees" do Hiszpanii chciałaby podjąć bonafide pracę. Ale nie jest to oczywiście żadna kontrolowana emigracja zarobkowa tylko liczenie na sociał w tym sensie że tak czy inaczej nie da on szczeznąć i nie da kopa odsyłając ciupasem z powrotem.
@cynik:
alternatywa dla multikulturalizmu jest dosc prosta…. i zapisana w konstytucji USA 😉
generalnie w skrocie mozna sprowadzic to do tego: w naszym kraju jest takie-a-takie prawo, od kazdego przybysza wymagamy jego przestrzegania. Jest rozdzial panstwa od religii, ta druga mozna sobie praktykowac, o ile nie koliduje ona z powyzszym.
Oczywiscie rzeczywistosc daleka jest od bajki, ale w porownaniu z Europa od razu widac roznice. Po pierwsze panstwo nie ugina sie pod szantazem muzulmanow. Nikt sie nie czepia o noszenie chust, ale juz pelna burka jest nieakceptowalna w instytucjach publicznych tam gdzie konieczna jest identyfikacja (w co wlicza sie szkoly).
Do nauki nikt specjalnie dzieci muzulmanskich nie goni, ale tez nie ma darmowego zasilku w USA (zeby go dostac trzeba w przeciagu ostatnich 18 miesiecy przepracowac 12 z nich, a zasilek jest zawsze jakims tam procentem tylko sredniej pensji z tych 12 miesiecy).
Nie do pomyslenia sa tutaj jakies sady szariackie albo wymowka przed policja/wymiarem sprawiedliwosci typu "a bo moja religia mi zabrania".
W USA muzulmanie sa obecni, ale nie widzialam jeszcze calkowicie muzulmanskiej dzielnicy w duzym miescie, tak jak ma to miejsce w Europie. Sa za to cale dzielnice chinskie, koreanskie, japonskie 🙂
Teraz tak. Wprowadzenie powyzszych zmian w Europie wymagaloby zarazem konkretnych reform i zmiany socjalu oraz oficjalnej polityki. Na ile to mozliwe i realne? Wydaje sie, ze w pewnych krajach, gdzie do glosu dochodzi nacjonalistyczna nuta (np. Geert Wilders) byc moze sobie dadza rade. W innych – np. we Francji, sprawy poszly za daleko i moze sie skonczyc bardzo powaznymi zamieszkami czy wrecz wojna domowa, jesli problemy ciagle beda zamiatane pod dywan.
Problem z islamem nie polega na tym tylko, ze to religia. Islam w wydaniu radykalnym, ktore bierze gore w ostatnich latach w spolecznosciach emigranckich to przede wszystkim caly konglomerat, nierozerwalne powiazane ze soba religia, polityka i caly system kulturowy. Islam narzuca caly, odmienny system prawny (oparty na Koranie), inne cele, reguluje kazda chwile zycia kazdego czlonka ummy. Dopoki islam nie zacznie byc religia, ktora jest prywatna sprawa muzulmanow, nie powinien byc tolerowany w kulturze zachodniej.
Ja tam nie widzę problemu. Stworzy się nowy Kalifat (powiedzmy Europejski). Naściąga się ynteligencji z bliskiego wschodu, wprowadzi bankowość islamską, prawo szariatu. Jak komuś się nie będzie podobać, zostanie odpowiednio utemperowany i tyle (wystarczy, że niemuzułmanin będzie dostawał o 10% mniejszą wypłatę od wierzących, zobaczycie ile zostanie z laickości Europy, czy katolickości Polski).
Po chwilowym okresie dość gwałtownych zmian widzę same plusy, prawo i porządek, leniwi batami zaganiani do pracy… słowem normalność, jakże odmienną od obecnej degrengolady.
Szkoda tylko, że mimo 4 żon żadna nie będzie mogła podać piwa z lodówki. 🙁
@LJ3: Celna obserwacja. Pewna analogia jest i dlatego należy być bardzo ostrożnym z symplistycznymi rozwiązaniami i szukaniem kozła ofiarnego. Nie to jest kluczem do problemu lecz nasza wizja przyszłości Europy na wiele lat naprzód.
Widzę inną analogię z latami 30-tymi – zbyt długie ignorowanie przez rządzących aspiracji większości i zamiatanie problemów pod dywan doprowadzić może do erupcji która wyrwać się może łatwo spod kontroli.
Historia lubi się powtarzać.
Przypominają mi się lata 20-te, lata 30-te ubiegłego wieku. Nastał kryzys i zaczęli budować silne aryjskie Niemcy wolne od …….
LJ3
@futrzak: dobry punkt. Sam nie wiem jaka jest alternatywa dla "multi-kulti" z obecnego punktu wyjścia. Jednak jedna rzecz wydaje się bezsporna – że wymuszenie otwartej dyskusji publicznej nad tematem: 'ile imigracji stanowi górną, nieprzekraczalną granicę" jest nakazem chwili. Zamiatanie tej kwestii pod dywan dłużej grozi nieobliczalnymi konsekwencjami w przyszłości.
@Łoś: Ktos wtedy komus bedzie musial pogonic kota
Na ten temat miałem właśnie ożywioną dyskusję… Otóż twierdzę że nie – do żadnych rozstrzygających rzeczy nie dojdzie i że będziemy raczej harmonijnie dryfowali razem na dno, czego obawia się Sarazzin. Niech Pan weźmie pod uwagę prywatyzację w PL zaraz po 1990 w której widzę analogię. Też była mowa o deficytowych państwowych molochach które w trosce o własne przetrwanie obetną zatrudnienie, podwyższą efektywność i będą agresywnie konkurowały w kapitalistycznym otoczeniu. Nic z tych rzeczy! Bez żadnych kroków zaradczych załoga wolała solidarnie pójść na dno razem z okrętem, byleby tylko każdy po równo. Tę samą mentalność widzę gdy socjał z siły wyższej zostanie przycięty. Nie zmieni to dynamiki ponieważ jaki by nie pozostał będzie i tak atrakcyjniejszy niż w Turcji czy Maroko.
Niemcy i tak nie sa przodujacy w dziedzinie zdebilenia imigranckiego. Znacznie gorzej jest w GB, gdzie zgodnie z Arbitration Act rzad pozwolil operowac sharia councils, tworzac w ten sposob dwa odrebne porzadki prawne. Oczywiscie, jest to usprawiedliwiane faktem ze sharia councils rozstrzygaja _tylko_ w sprawach rodzinnych, majatkowych, rozwodow, opieki nad dziecmi i tylko na wyrazne zyczenie zainteresowanych stron.
Latwo przymknac oczy na to, ze kobiety (bo to glownie one traca na wprowadzeniu w zycie prawa opartego na szariacie) sa zmuszane przez rodzine do nie korzystania z normalnego wymiaru sprawiedliwosci. Dla policji tez wygodniej, bo to sam klopot jak sie do nich zglosi dziewczyna, ktora twierdzi,ze jej rodzina chce ja zabic za "niemoralne prowadzenie sie" (tzw. zabojstwa honorowe).
Dobrze, ze zaczyna sie wreszcie mowic o tych sprawach. Sytuacja powinna byc jasna: zadnych zasilkow za nic, ludzi lamiacych obowiazujace w kraju prawo wsadzac do wiezienia, pilnowac aby dzieci emigrantow chodzily do niemieckich szkol.
Ciekawe jest to, ze Europa przejela model kanadyjski. To tam w latach 70-tych narodzil sie pomysl multikulturalizmu. Zabawne jest to, ze sami kanadyjczycy stopniowo sie z niego wycofuja i poczynili daleko idace zmiany, a Europa jakos sie nie kwapila do tej pory…
@Anonimowy
Turcy nie wyjadą, ani nie zaczną się masowo asymilować – po prostu wyjdą na ulice i zaczną się domagać "swojego".
@Cynik9
> Ale palącą kwestią IMO
> jest zdefiniowanie
> jasnego celu
> do którego Europa dąży
> którym nie będzie
> socjalistyczny nonsens
> "multi-kulti" którego
> Europa bezskutecznie
> szukała 40 lat.
To akurat nie problem. Europa dazy do tego, zeby zyc dostatnio, a nie pracowac. W zwiazku z tym sciaga imigrantow, ktorzy maja pracowac za nia. Ale poniewaz w Europie rzadza pieknoduchy, wiec nawet nie potrafia imigantom pogonic kota, zeby ci pracowali za Europejczykow. Wrecz przeciwnie – dali imigrantom taki sam socjal jak miejscowym i wynik jest taki, ze pracowac dalej nie ma komu, a wszyscy chca zyc na wysokiej stopie. Przykro mi Panie Cyniku9, ale swiat jest dosc prosty w konstrukcji (simplistyczny – jak to Pan ujal 😉 ) i tylko ludzie probuja te prostote maskowac i udawac, ze zycie jest bardzo skomplikowane, a problemy nierozwiazywalne. Problem – jak to problemy maja w zwyczaju – rozwiaze sie oczywiscie sam, jak Chinczycy przestana przysylac do Europy swoje gadzety w zamian za drukowany tu papier. Ktos wtedy komus bedzie musial pogonic kota – albo miejscowi imigrantom, albo na odwrot 😉
Cieszy stonowanie, bo może niektórym, marzyłoby się coś w rodzaju nocy kryształowej.
Nie wiem jak wy, ale ja bym się bardzo cieszył, gdyby scenariusz tego Sarazzina się sprawdził. Niestety, obawiam się, że Hitlerki zrobią z nimi porządek, wystarczy, że zaczną ograniczać socjal, turcy albo pójdą do pracy i nauczą się szwargotać, albo wrócą do Turcji.
Myślę, że ta książka to przygotowanie gruntu, gdyby to było faktycznie takie tabu, to ta publikacja przeszłaby w Niemczech bez echa.
Powiem tak: jeśli złodziejstwo i demoralizację jaka się szerzy w Polsce na skutek możliwości rozkradania i przepuszczania "łatwej kasy" z państwowych i unijnych dotacji określić jako "n", to takie samo złodziejstwo i demoralizacja w Niemczech mają wartość co najmniej "n!" Zwiedzałem stadninę koni w Neustadt Dosse: za kilko milionów euro wybudowano tam trzecią z kolei halę, która jest czynna… kilka godzin w tygodniu! A to tylko szczyt góry marnotrawstwa w tym jednym tylko miejscu… Jak w takich warunkach Niemcy mają nie być coraz to głupsi..?
Że zaś na imigrantów będzie można za nieuchronny krach tego systemu zrzucić winę i wyrżnąć ich ku wielkiemu zadowoleniu europejskiego lumpenproletariatu – to zupełnie inna sprawa. Akurat przypadkiem niedawno o tym pisałem: https://tiny.pl/hrhh8
@wszyscy: chciałbym na problem spojrzeć szerzej, nie przez simplistyczne pytanie "co zrobić z Turkami". Simplistyczne widzenie świata prowadzi do simplistycznych diagnoz. Problemem głównym moim zdaniem jest samo postawienie problemu na agendzie publicznej i otwarta dyskusja nad granicami tolerancji i gościnności oraz europejskiego modelu tego co w Ameryce nazywa się "melting pot". Ten "melting pot" – nowy przybysz zostawia swoje narodowe palto w szatni po przybyciu – zupełnie nie działa w Europie. Jednym z problemów jest przyciągająca siła socjału. Drugim zaszłości kolonialne. Trzecim jaki widzę – również tabu nota bene – to to że chociaż Europa przyjmuje ok. połowy światowych emigrantów to Ameryka przyjmuje połowę bardziej wykształconą. A wykształceni jako bardziej inteligentni łatwiej się integrują w nowej ojczyźnie.
Tych których sprowadzono do Europy nie można hurtem wyprosić, zresztą pewna część się zasymilowała w sposób zadowalający. Ale palącą kwestią IMO jest zdefiniowanie jasnego celu do którego Europa dąży którym nie będzie socjalistyczny nonsens "multi-kulti" którego Europa bezskutecznie szukała 40 lat.
Główny problem to socjał. Dlaczego ci muzułmanie nie osiedlają się w Polsce (jeszcze), skoro w Unii granice są otwarte? Bo u nas szczęściem zasiłki nie są jeszcze tak rozbudowane jak w Niemczech. Do tego kraju wyjechała najgorsza hołota z krajów arabskich czy Turcji. W tamtych krajach za kradzież ucinają rękę albo wsadzają na wiele lat do więzienia. Żebranie jest nielegalne, a socjalu nie ma. Jak się pojedzie do Turcji, to oczywiście też widzi się dzielnice biedy, ale nie ma tyle agresji i menelstwa na ulicach jak w Europie w dzielnicach arabskich.
To po prostu europejski socjal przyciągnął tutaj najgorszy element z całego świata. Potrzeba kogoś, kto wytnie to rozpalonym żelazem.
Antey,
Niemcy mogą sobie rezygnować z poboru do wosjka – w Niemczech jest 10 mln sztuk broni w prywatnych rękach. W Polsce ok 300 tys.
Jak zwykle winni są islamscy imigranci. A co się dzieje z Niemcami? Długie lata dostatniego życia rozleniwiły dorosłych i zepsuły ich dzieci. Młodzi chcą się tylko bawić i wydawać kasę, w d*pie mają naukę i pracę. Jak debilny Turek może ogłupić i rozleniwić Niemca? Nijak. Po prostu gdy się obu postawi obok siebie to nie widać wielkiej różnicy w intelekcie a i w wykształceniu jest ona coraz mniejsza. Tyle że Turek idzie w górę a Niemiec w dół…
@Cynik9
Bardzo jestem ciekaw, co Niemcy zrobia z tym "problemem" jak juz w koncu dojda do wniosku, ze cos zrobic trzeba. W takim Dortmundzie np. tureckie getto zajmuje prawie pol miasta. A jakby nawet sie udalo to towarzycho wysiedlic do Turcji (ciekawe jak, skoro duza czesc z nich ma obywatelstwo niemieckie) to drugie pol miasta padnie z glodu, bo stolujac sie latami w budach z kebabami zapomnieli juz jak sie samemu robi papu w domu na kuchence.
Swoja droga to mile, ze prominentny niemiecki polityk doszedl w 2010 roku do takich samych wnioskow do jakich Łoś doszedl juz w roku 2000 po zaledwie rocznym pobycie w RFN.
Jak zwykle – winni są cudzoziemcy 🙂
Ale nikt nie wspomni, że to Niemcy zniszczyli się sami, gdy imigracja wcale jeszcze nie była problemem. "Dumbing down" w szkołach, rozpuszczenie młodzierzy, zniszczenie kultury technicznej i organizacyjnej we własnym młodym pokoleniu… Młodzi imigrancji się nie asymilują, bo… już NIE MA DO CZEGO.
Nawiasem mówiąc, Niemcy dyskutują teraz właśnie o całkowitej rezygnacji z poboru do wojska… przerabiają się, a jakże na armię ekspedycyjną, o połowę mniejszą niż armia Polska we wczesnych latach '90.
Sarazzin oczywiscie ma racje, i popiera go 95% niemieckiego spoleczenstwa.
Bylby juz w tej chwili narodowym bohaterem.
Niestety pan Sarazzin popelnil niewybaczalny w niemieckim krajobrazie medialnym blad…zaczal filozofowac na temat specjalnych genow, w ktore wyposazona jest nacja Zydow.
I to spowodowalo, ze gentleman ten stracil stanowisko w radzie nadzorczej Bundesbanku i bedzie prawdopodobnie usuniety z partii.
W tej chwili jego los jest w rekach prezydenta.Ale prezydent tez nie jest "glupi", i zcedowal wydanie opinii i decyzji na rzad i pania kanclerz.
Wszyscy oni wiedza dobrze o tym, ze nawet jesli ich decyzja bedzie dla Sarazzina negatywna, to i tak z latwoscia wygra on przed kazdym sadem sprawe o niesluszne usuniecie z Bundesbanku.
Nie napisal tej ksiazki jako czlonek rady nadzorczej, a napisal ja jako prywatny czlowiek, ktoremu konstytucja gwarantuje wolnosc wypowiedzi.
Ciekawe, jak to sie wszystko zakonczy.
Kultura europejska weszła dzięki socjalistom i multi-kulti propagatorom w fazę schyłkową, jak pokazuje to poniższy film, tendencji już nie odwrócimy. ale pogadać o tym zawsze można – najlepiej przy piwie, póki jeszcze wolno je pić…
film
Sprytny sposób odwrócenia uwagi od finansowej katastrofy, do jakiej doprowadziła Niemców m. in. prezesura Sarrazina 🙂 Rozrodczość tureckich imigrantów jest mocno przesadzona, badania Uni-Rostock pokazują, że kolejne pokolenia mają dzietność tylko trochę wyższą od Niemców. A fakt, że Niemcy zaczynają głośno mówić o problemie dziwnie koresponduje z informacją sprzed bodaj 2 dni, że rząd polskich kretynów zamierza zacząć przyjmować imigrantów by pomóc biednej Europie Zachodniej.
nic dodac nic ujac, niedlugo nas to czeka w Polsce 🙁