Wieści i płaczów o kryzysie derywatyw subprime nie mamy chyba jeszcze tylko z Antarktydy. Bo nawet z Arktyki donosza o stratach, zawodzeniach i o szukaniu winnych. Jak ujawnił niedawno the New York Times (przedruk w Rzeczpospolitej 15.12.2007) norweskie miasto Narvik straciło na bezmózgowej spekulacji swoich urzędników w derywatywach $64 milionów, a “potencjalnie znacznie więcej”. Czyli, na zdrowy chłopski rozum, $64m to tylko na deser, a reszty nie możemy się nawet jeszcze doliczyć, ha, ha, ha.
Ale jak w najpiękniejszym kraju Europy, w którym zdawałoby się chłodne umysły przeważają, zwłaszcza powyżej Koła Polarnego, znaleźć by się miały gorące derywatywy subprime, zainicjowane przez czerwone krawaty gdzieś w Nowym Jorku? A no, okazuje się że poprzez inne czerwone krawaty. Tym razem z firmy Terra Securities, jak najbardziej tubylczej. Jest to w sumie raczej logiczne zważywszy że na te radioaktywne instrumenty żadnego oficjalnego rynku nie ma . Tak więc jak beczek z radioaktywnymi odpadami, każdy stara się tego jak najszybciej pozbyć, znajdując z coraz większym trudem coraz bardziej naiwnego amatora na kupno. Aż w końcu większych półgłówków zaczyna brakować… I tak przywędrowaliśmy z Nowego Jorku do Narviku.
Jest oczywiście parę rzeczy na które 18-tysięczny Narvik mógłby zwalić swój blunder. Na przykład że było ciemno gdy podpisywali, bo słońce o tej porze roku wogóle w Narviku nie wschodzi. Można by też wymyślić jakiś mały spisek czy też sabotaż wrogich sił. Ewentualnie jakąś formę kolektywnego zaćmienia władz miasta, czyli stan spotykany często chociażby wśród gmin poj.Drawskiego… 😉
Jednak na jedno zwalać winy nie bardzo wypada – na czerwone krawaty które sprzedając miastu toksyczny ładunek ponoć nie ostrzegły go że “securities” były “ryzykowne”. A które “securities” nie są w określonych przypadkach ryzykowne? Nawet przechodzenie przez ulicę jest pełne ryzyka!
Co zresztą innego czerwone krawaty z Terra Securities mogły powiedzieć napalonym na łatwy zysk urzędnikom miejskim? Szanowni państwo, czy chcecie może kupić trochę bezwartościowego szmelcu który jest w dodatku ryzykowny? A bo to oni wiedzieli coś więcej? W sumie być może Narvik najlepiej by zrobił gdyby ujawniając swoje straty podkreślił raczej swój udział w doborowym towarzystwie czołowych banków świata, których straty w kryzysie subprime czynią straty Narvika błędem zaokrąglenia?
Narvik obrał jednak drogę mniej honorową. Jak wynika z artykułu, lamenty Narvika oraz kilku innych miast – również amatorów na pasztet z subprime – zmobilizowały władze nadzoru finansowego Norwegii do pogonienia czerwonych krawatów które im te “securities” sprzedały. Licencja maklerska Terra Securities została cofnięta przez co firma zbankrutowała. Vendetta na tym pewnie się nie skończy bo niefortunni inwestorzy chcą teraz sądownie wymusić na spółce-matce, banku Terra Group, aby wyszedł z rekompensatami. Myśli o tym w każdym razie pani K.Kuvaas, burmistrz Narvika, wyglądając na zdjęciu jak męczennica nabijana właśnie na pal.
My w DwuGroszach nie mamy nic przeciwko widokowi czerwonych krawatów pędzących w skarpetach po zaśnieżonych ulicach Narvika. Może być też Warszawa, najlepiej od giełdy wzdłuż Traktu Królewskiego… Spektakl w obu przypadkach byłby przedni. Tym niemniej wydaje się że urzędnicza vendetta przeciwko Terra Group idzie zbyt daleko. A przynajmniej dopóty dopóki żadnemu z kolegów pani Kuvaas odpowiedzialnych na ten skandaliczny deal włos z głowy nie spadnie. A o to jesteśmy jakoś spokojni.