Kolory złotopodobne

czyli najmniej poważny wpis o złocie na koniec roku

W okazji końca roku robimy różne podsumowania i rankingi. Na blogu DwaGrosze wypadałoby zrobić jakiś ranking sensowności wpisów. Ciekawi mnie jakie wpisy w 2007, a w szczególności z wątku o inwestowaniu w metale szlachetne, okazały się najbardziej pożyteczne? Wszelkie uwagi Drogich Czytelników, zarówno tu jak i w emailu mile widziane, jak również sugestie zmian czy rozszerzeń tematycznych. Blog jest żywym mechanizmem mającym sens dzięki Wam!

Aby przynajmniej tym zainteresowanym w inwestowaniu w złoto i metale szlachetne ułatwić poczucie skali wartości wpisu zamieszczamy dzisiaj zdecydowanie najmniej sensowny wpis o złocie… 🙂

Jest nim prywatna ściąga nie mająca ze złotem w zasadzie nic wspólnego. Powyższa tabelka zawiera orientacyjne kody niektórych kolorów (hex i RGB) które okazać się mogą pomocne ilekroć generujemy jakiś grafik w którym coś ma mieć „kolor złota”. Wyszukiwanie tego coraz to od nowa frustrowało autora oraz Debeta od dawna, stąd ich wspólny pomysł aby mieć coś takiego pod reką… 😉

szalonego sylwestrowego balowania….

©2007cynik9

7 thoughts on “Kolory złotopodobne

  1. Jak rozumiem w tej chwili pieniadza papierowego jest za duzo w porownaniu do „tangibles” i problem jest w tym, czy rownowaga zostanie przywrocona wzrostem ceny „tangibles” (inflacja), czy tez poprzez zmniejszenie ilosc papierowego pianiadza (deflacja)? A czy przypadkiem wspominane na tym blogu wprowadzenie amero opartego na zlocie nie rozwiazuje problemu? Jakas akcja w stylu „za miesiac USD traci waznosc i wchodzi amero warte 1 uncje zlota, ale na to amero kazdy moze wymienic najwyzej 10k USD”? Tylko jak taka akcje uzasadnic?

    W swojej istocie taka akcja nie rownilaby sie chyba zbytnio od EO6102, tyle, ze wtedy Amerykanom zabrano cos okolo polowy swoich oszczednosci. Czemu wiec USA nie mialoby zrobic powtorki? Tym razem zyskaliby jeszcze na tym, ze wszyscy na swiecie trzymajacy USD w skarpecie byliby calkiem do tylu…

  2. @darkbloom

    Peter Schiff był jak do tej pory niesamowicie dobry w przewidywaniach. Naprawdę, jak narazie wszystko idzie zgodnie z tym co mówi. Mimo wszystko nie rozumie jeszcze jednak tego, że ten kryzys był wykreowany celowo i bynajmnij nie jest spowodowany brakiem wyobraźni. Ja bym się sugerował takim wariantem, który spowodowuje większe spustoszenie i jest nim chyba właśnie wariant deflacyjny. Ogólnie nie łudzcie się tym, że próbuje się coś zrobić w celu uniknięcia kryzysu. To tylko mały teatrzyk dla gawiedzi. Jak kryzys uderzy na dobre dla większości stanie się oczywiste o czym piszę. Z drugiej zaś strony skoro Peter Schiff do tej pory miał rację może nadal jego scenariusz będzie dział. Na dwoje babka wróżyła ;).

  3. To i ja dorzucę ciekawy link

    https://www.tinyurl.pl/?mVFPHTmw

    No proszę już nawet w prasie brytyjskiej debatują nad bardziej ekstremalną wersją kryzysu. Co więcej sami podkreślają, że obecnie trwa walka między siłami deflacyjnymi i inflacyjnymi. Nie jest więc do końca takie pewne na którą stronę przechyli się szala.
    Moim zdanie wygra wariant, w który będzie korzystniejszy dla banków centrlanych, czyli wydaje mi się najpierw deflacja. Ten sam przekręt jak w 1929. Po deflacji w początkowych latach 1929-32 przyszła hiperinflacja. Zobaczymy. W każdym razie złoto w obu przypadkach jest dobrą strategią, ale srebro już chyba niekoniecznie.

  4. @goldbug:
    pamiętam, pamietam. Zajmiemy się tym niebawem. Ale aby zrobic coś z sensem musimy wpierw przygotować trochę przedpole definiując to i owo, co wymaga pewnych przygotowań z mojej strony… Zapowiada się na 3 wpisy…:-(

    Bez tego jednak debata inflacja-deflacja przeradza się często IMO w żonglerkę nazwami i powtarzaniem komunałków, pod którymi każdy rozumie coś innego.
    —————-
    @darkbloom:
    link#2 bardzo dobry, dzięki. W dopełnieniu do linku#1 proponuje natomiast polemikę

    link#3 funny. Naiwność mas nie zna granic, he, he.

    pozdr

  5. Rzeczywiście, ponoć scenariusze nieuniknionego już chyba kryzysu po ekscesach FED i prawie 4 dekadach „fiat money” są dwa:

    1. Powtórka z Wielkiego Kryzysu i Japonii tzn. ciągnąca się latami deflacja bądź

    2. Republika Weimarska part II czyli pompowanie „liquidity” przez centralne banki, upadek zaufania do fiat money i hiperinflacja.

    Polecam dwa linki:
    https://tinyurl.com/25opy4

    https://tinyurl.com/28u64b

    A ten link podsyłam w ramach sylwestrowej zabawy – derywaty wchodzą na allegro – i to gdzie! na rynek numizmatyczny:
    https://tinyurl.com/34r5pt

  6. @ goldbug

    hej, mi sie wydaje że do tego problemu trzeba rozróżnić dwie sprawy inflacje podażową i popytowa. Jeżeli na świecie mamy więcej pieniądza kredytowego niż zwykłego i on zostanie uszkodzony choćby w sposób taki jak teraz sie dzieje. To zgodził bym sie z tobą ze to powinno zdławić asset inflation. Poszedł bym nawet dalej w swoim rozumowaniu i powiedziałbym ze to zdławi nadmierną konsumpcje przez kraje najbardziej rozwinięte.
    Z tych dwóch powodów inflacja kapitału i inflacja dóbr konsumpcyjnych wyższego rzędu powinna przerodzić sie w deflacje.

    Jednakże co innego sie teraz dzieje z podstawowymi produktami konsumenckimi czyli żywnością i energią. Ich inflacja powinna jeszcze trwać i problemy kredytowe nie powinny jej zaszkodzić. Głownie przez to ze kraje biedne posiadając więcej pieniędzy i dzięki temu mogą sobie pozwolić na więcej.

    Ogólnie wydaje mi sie ze czekają nas ciężkie czasy wzrostu cen podstawowych produktów do życia, a stabilizacji lub nawet spadku cen produktów luksusowych.

    To jest taki mój czarny scenariusz, który miejmy nadzieje się nie ziści bo to zwiększy różnice pomiędzy ludźmi bogatymi i biednymi.

    Pozdrawiam,
    The3rock

  7. Zadałem to pytanie w jednym z wcześniejszych komentarzy, ale ponieważ mogło zostać niezuważone zadam je ponownie.

    Czy należy oczekiwać, tak niegraniczonego pompowania pieniądza-kredytu w system co będzie prowadziło do hiperinflacji, a wraz z tym wzrost nominalnej wartości np. indeksów giełdowych, czy też odwrotnie w wyniku kolapsującego kredytu nawet i to pompowanie nie wystarczy i wsystko będzie laciało na „twarz”.

    Jeżeli na świecie jest 20-30 więcej kredytu niż rzeczywistego majątku to w pewnym sensie ten dodatkowy pieniądz-kredyt podnosi wyceny „tangible”. Wystarczy zobaczyć obecne ceny nieruchomości, które są wynikiem niczego innego jak „asset inflation” związanych z potężną ilością kredytu, który pojawił się w systemie.

    W sytuacji szybkiej kontrakcji kredytu, również więc „tangible” w początkowym etapie może zacząć drastycznie tracić na wartości wobec „cash”.

    Będę bardzo wdzięczny za udzielenie odpowiedzi na to pytanie? Czy proces „debt monetizing” może okazać się jednak zbyt wolny przy kontrakcji kredytu, co mogłoby jednak prowadzić do wariantu deflacyjnego. Przynajmniej w początkowej fazie.

    Nadal wydaje mi się, że sytuacja nie jest wcale taka oczywista i warto ją szerzej omówić.

    Pozdrawiam życząc udanego Sylwestra

    goldbug

Comments are closed.