Złoto fizyczne i marże

czyli kto jak strzyże i dlaczego


materiał dostępny wcześniej Czytelnikom DwaGrosze NewsLetter

Dzisiaj kilka słów o marżach na złoto fizyczne, poruszonych reakcją Drogiego Czytelnika na blogu. Chodziło o paskarską marżę jaką NBP pobiera przy sprzedaży najmniejszego nominału Orła Bielika. Marża ta na monecie 0.1 uncjowej jest aż 52%. Słusznie oburza to czytelnika. Musimy sobie jednak uświadomić że marże generalnie rosną nieliniowo wraz ze zmniejszaniem się kawałka złota o którym mówimy. Trudno tu dawać jakąś matematyczną teorię dlaczego tak jest. Warto jednak mieć – dla celów praktycznych – pewną krzywą przed oczami, dającą nam +/- orientację jakich marży kiedy się spodziewać. Tak to przynajmniej widzimy.

I tak, jeśli na osi poziomej (grafik poniżej) odłożymy wielkość kawałka złota w uncjach, a na pionowej marże u (rozsądnego) dealera, to otrzymamy IMO właśnie coś w rodzaju orientacyjnej hiperboli. Hiperbola ta pokazuje małe marże dla dużych kawałków które, im kawałek mniejszy tym rosną coraz szybciej, aż do kilkudziesięciu % dla kawałków najmniejszych.

Fig.1 Orientacyjne marże dealerskie w zależności od wielkości kawałka złota (12.2007)

Dla największych sztab złota – którymi są standardowe sztaby 400 uncjowe, marża płacona (głównie przez instytucje) jest bliska zeru. Sorry, to fakt. Sporo ma tu do rzeczy to że sztaby takie są w sieci specjalnych sejfów i mają indywidualne numery. Handel nimi odbywa się czysto elektronicznie, bez ruszania ich z miejsca, jest więc tani, a transakcje rzędu ton produkują nawet przy minimalnej marży spory zysk dla dealera. Nie ma też problemów z autentycznościa złota nieznanego pochodzenia ponieważ w zasadzie nie opuszcza ono sejfu.

Przesuwając się ku mniejszym kawałkom złota sytuacja się jednak zmienia. Mamy produkt coraz bardziej “detaliczny”, który wymaga fizycznego przeniesienia z miejsca na miejsce, czy też przesłania nieraz na znaczne odległości. W pewnym momencie też pojawiają się problemy z autentycznościa (brak indywidualnych certyfikatów czy numerów). Jest też pewne dodatkowe ryzyko które bierze na siebie dealer kupując rzecz hurtowo i utrzymując w niej rynek detaliczny. Z tych powodów marże rosną. Dla kawałka złota wielkości 1 uncji marża dealera, oczywiście zmienna, waha się obecnie (grudzień 2007) w przedziale gdzieś od 1,5% do 3,5%. Kupując kilka uncjowych kawałków można czasem wynegocjować upust w sumarycznej marży.

Poniżej 1 uncji mamy już jednak drobnicę przy której marża dealera astronomicznie rośnie, jak widac na grafiku. Może nie zawsze do ekstremów demonstrowanych przez NBP ale przy kawałkach 0,1oz marża 20% nie jest wcale abstrakcyjna. Do tego niektóre inne koszty, takie jak przesyłka np. mogą być bardzo podobne dla kawałka 0,1 oz jak i dla 1oz.

Z tych powodów sugerujemy aby do celów inwestycyjnych nie zajmować się kawałkami fizycznego złota mniejszymi niż 1 oz, chyba że dostać je można okazyjnie po akceptowalnej marży. Okazyjnie nie oznacza w tym przypadku Allegro! Inaczej jednostkowa cena złota po prostu wydaje się zbyt wysoka jak na cele lokacyjne. Z podobnych względów odradzamy chipgold, czyli małe złote sztabki w specjalnych opakowaniach plastikowych wielkości karty kredytowej. Tu akurat kwestia autentyczności nie jest pierwszoplanowa, ale marże są niestety dalej wysokie.

Czy zatem zawsze kupić największą bryłę złota na którą nas stać? Z punktu widzenia kosztów zakupu – tak. Ale nie jest to jedyne kryterium. Rzecz zależy od pożądanej płynności, a ta wynika z naszych długoterminowych rachub, planów i preferencji. W szczególności od tego czy antycypujemy kiedyś w przeszłości pozbywanie się złota w sposób rozłożony w czasie. To jest, czy przewidujemy w warunkach jakiegoś kryzysu wymienianie złota na coś innego, bądź dzielenie pozycji na wielu spadkobierców/ wnuków, bądź też przewidujemy inną formę stopniowej redukcji pozycji.

Prawdopodobnie w większości przypadków odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Do tego celu oczywiście mniejsze kawałki są preferowane bo mają dużo większą płynność. W wypadkach krańcowych może się np okazać że system bankowy jest dysfunkcyjny a cena złota jest w warstwie stratosfery. Kto wówczas odkupi większą sztabkę aby rozmienić ją na potrzebne nam – powiedzmy – jednouncjowe Krugerrandy? Reasumując – popularne monety jednouncjowe wydają się nam , mimo marż, optymalnym kompromisem dla indywidualnego inwestora.

Dla zainteresowanych kilka ostatnich danych (12.2007) dotyczących marż na bardzo małe kawałki złota fizycznego:

gdzie co wielkość cena pow. spot komentarz

NBP

Bielik

0.1 oz (3.11 gram)

52%

paskarska cena

Raiffeisen, PL

Filharmonika

0.1 oz (3.11 gram)

20%

relatywnie ok

Raiffeisen, PL

sztabka

2 gram

41%

oj, oj

Kitco, US/Kanada

chipgold

1 gram

20%

USA, (top)

Krugerrand

0.1 oz (3.11 gram)

12%

przy zakupie >10 oz

Europa, (top)

Krugerrand

0.1 oz (3.11 gram)

18%

©2007cynik9

28 thoughts on “Złoto fizyczne i marże

  1. Od jakiegoś roku (szkoda że nie dłużej…) jestem gorącą wielbicielką IV filaru. Aktualnie przymierzam się powoli do inwestycji w fizyczne złoto. W związku z tym mam prośbę o proste odpowiedzi na nast. pytania:
    -gdzie i co najlepiej kupić?
    -skąd mam wiedzieć czy cena zakupu jest atrakcyjna?
    -i najważniejsze – gdzie sprzedać?
    -gdzie przechowywać żeby było bezpieczne i żeby przechowywanie nie kosztowało przesadnie dużo.
    moje „parametry”: mieszkam w Wawie (więc mam dostęp do NBP i jakiś sklepów numizmatycznych, kantorów), aktywnie korzystam z allegro. ale tak czy inaczej nie wiem gdzie co kupić za atrakcyjną cenę, a potem gdzie to sprzedać (tak żeby zarobić i nie dać się zrobić w balona). po świecie raczej nie jeżdżę.

  2. Witam
    Cynik9: czy mozesz podac namiar na ten zanajomy „sklepik: w Berlinie?

    Z gory dziekuje

  3. @bernard
    Dzięki za radę. Szkoda tylko że do Bohumina nie ma się czym dostać na tak wczesną porę. A w Breclaviu można się przesiąść na osobowy do Wiener Neustadt, który staje na Wien Nord i Wien Mitte, skąd jest z pewnością bliżej do banku, odjeżdza 10 min. po intercity, we Wiedniu parę min. po 10. Mała korekta: chodzi nie o rzekę Dunaj, ale o kanał dunajski (Donaukanal). Po Wiedniu świetnie się jeździ na rowerze, który można wypożyczyć za darmo w sieci ulicznych wypożyczalni na kartę kredytową.

  4. Może warto by wspomnieć, że od 1 stycznia mamy nową walutę w Boliwii „silne Boliwary” po skasowaniu trzech zer. 😉

  5. cynik9 ma rację i nie ma się co czepiac.

    W razie kryzysu nikt nie będzie szedł z jedną uncją kupić 10 ton ziemniaków.

    W czasie kryzysu wymiana odbywa się towar za towar, lub pieniędzmi, które mimo wszystko nadal zarabiasz (nawet jeśli są warte 10 razy mniej, to artykuły spożywcze do przeżycia kupisz, albo zarabiane pieniądze wymienisz na inne, stabilne waluty). Jeśli masz znajomych na wsi, albo sam masz kawałek pola, zasadzisz pole pszenicy, 10% zużyjesz sam, a pozostałe 90% przehandlujesz na inne towary.

    W trzymaniu fizycznego złota chodzi o to, że:

    gdy przed kryzysem masz tyle polskich złotych, że możesz za to kupić mieszkanie w małym mieście, to kupujesz złoto fizyczne i po kryzysie po sprzedaniu złota, masz mieć tyle polskich złotych, żeby nadal móc kupić podobne mieszkanie w małym mieście (a zwykle nawet cos lepszego, bo nieruchomości tanieją w takich kryzysach).

  6. @mlody-inwestor:

    1. Po pierwsze, wyeliminujmy rzeczy z gatunku groteski lub SF: wojnę atomową, najazd Marsjan, kompletne załamanie cywilizacji z przejściem na zbieractwo i mieszkaniem w jaskiniach.

    2.Tym co pozostaje do wyboru jest szeroka gama kryzysów ekonomicznych, sprowadzających się do kryzysu środka płatniczego. Przyjmuję że organizacja społeczeństwa kompletnemu rozkładowi nie ulega, tramwaje nadal jeżdżą, wożąc ludzi do jakiś zajęć, za które coś otrzymują, sklepy nadal działają i mają towary które mogą sprzedać za coś. Problemem jest to coś i zaufanie do tego. Działa również struktura władzy centralnej, zdolnej narzucić pewne rozwiązania.

    3. Doświadczenia historyczne z takich kryzysów uczą parę rzeczy:

    * nawet hiperinflacja nie oznacza niemożności kupienia mleka – kwestia tylko czy jeździć po nie z taczkami gotówki czy tylko z teczką
    * rząd jedną spaloną walutę może i zastapi inną, z- lub bez pokrycia w czymś tam…
    * wdrożenie każdej takiej zmiany to conajmniej miesiące, zanim wiara i w nią wyparuje
    * rząd może wprowadzić gospodarkę nakazowo- rozdzielczą
    * barter (kilo soli za worek kartofli) jest sprawdzonym rozwiązaniem w warunkach kryzysowych
    * każdy kryzys jest z natury rzeczy ograniczony w czasie (Rep. Weimarska – 1.5 roku, Niemcy po IIWW – 3 lata)

    4. Wynika stąd że wizja małych kawałków złota w powszechnym obiegu jest, IMO, nieprawdopodobna, z wielu względów. Z powodów ekonomicznych trudno sobie to wyobrazić jako uniwersalne i JEDYNE rozwiazanie promulgowane przez państwo w kryzysie. Natomiast jak nie byłoby JEDYNE to w myśl prawa Greshama „bad money” wyprze „good money” – czyli złote sztuki w obiegu znikną w materace.

    5. Praktyczniej jest uważać złoto w czasach kryzysu jako przechowalnię wartości. Żaden kryzys jak zaznaczyłem nie trwa wiecznie. Moneta uncjowa jest właśnie taką jednostkową przechowalnią wartości. A wartość można wymienić na inną wartość w dowolnym czasie. Może nie od razu na litr mleka ale np. na drewno na zimę? czemu nie? Nie mówiąc już o większych transakcjach w warunkach galopującej inflacji albo na przykład grożącej zmiany waluty, podcinającej na ogół ekonomiczne podstawy i kontynuację wszystkiego. Weź obejrzyj sobie Pianistę Polańskiego. Jest tam taka scena z getta ze złotymi monetami. Nie wiem na ile prawdziwa ale dla mnie dosyć przekonywująca.

    6. Zgadzam się że 31.1 grama złota w uncji to jednostka „dość duża”. I ok, 0.1oz Krugerrand w mniejszych transakcjach wartość-za -wartość byłby może poręczniejszy. Ten sam efekt można zresztą osiągnąć srebrem. Ale pytanie jest inne – skąd to przekonanie że uncja złota będzie kosztowała astronomicznie dużo podczas gdy np. żywność czy inne niezbędne rzeczy pozostaną w miejscu? Nie wiem czy ktoś badał ile kosztował chleb w złocie w czasie hiperinflacji w Republice Weimarskiej ale jest całkiem prawdopodobne że się nic nie zmienił. W każdym razie tak jak uncja złota kupowała w starożytnym Rzymie przyzwoitą tunike tak i dziś kupuje I-klasy garnitur Armaniego z koszulą, plus krawat i spinki.

    7. Na koniec, nie jestem pewien jaki to problem mieli rozwiązać starożytni Grecy. Ale jeżeli wydaje Ci się że zamiast nosić w kieszeni malutki flakonik z płynem i płytkę probierczą wygodniej jest chodzić po mleko z litrem wody, dwoma menzurkami i wagą laboratoryjną aby ustalaniem ciężaru właściwego sprawdzać próbę nieznanej grudki złota to życzę powodzenia… ;-).

    pozdr.

  7. Młody inwestorze, pytanie wprawdzie nie kierowane do mnie ale odpowiem jak ja to sobie wyobrażam. Za złoto nigdy nie będziemy kupować, żywności ani innych produktów codziennego użytku. Jest go przecież za mało w obrocie! Ile przeciętny Polak ma fizycznego złota? A gdzie indziej to niby lepiej?

    Wydaje mi się, że w czasie wielkiego kryzysu wystąpi hiperinflacja i wtedy jak będziesz chciał kupić coś większego (ziemię, mieszkanie, jakiś sprzęt) to będziesz sprzedawał złoto i od razu biegł po zakup.

  8. @graf @cynik

    Ta „wojna atomowa” to oczywiscie tylko taki przesadzony przyklad. Chodzilo mi oczywiscie o bardziej prawdopodobne (i znane z historii) okresy kryzysu.

    Ja w swoim poprzednim pytaniu zalozylem juz iz to zloto bedzie obowiazujaca waluta w czasach kryzysu.

    Jak wyborazacie sobie panowie obrot owymi krudegandami w tych zlych czasach ?

    Skoro zloto bedzie „pierwsza waluta” po ktora siegniemy, co jest logiczne chociazby z historycznego punktu widzenia, to
    jak zamierzaja Panowie za owe krudegandy kupowac male ilosci produktow zywnosciowych ?

    Przeciez stosujac krudegandy jako najmniejszy mozliwy nominal w naszym portfelu to w ciagu 2 tygodni skutecznie pozbedziemy sie wszystkich oszczednosci.

    Dlatego wlasnie pytam: czy nie lepiej inwestowac w ZLOTY zlom (a nie podrobki) lub monety z domieszka zlota ?

    Nie zgodze sie tez z opinia iz operacja „sprawdzenia” zlota wymagalaby kwasow i technologii rakietowej.
    Przeciez ten klasyczny problem rozwiazali juz starozyni Grecy. A wlasciwie jeden ktory wykrzyknal EUREKA! …

    Tak wiec jeszcze raz, uscislajac pytanie:

    Jak wg. ciebie w czasach kryzysu wygladalby obrot krudegandami (i innym zlotem fizycznym dostepnym w duzych „nominalach”) jako walucie w czasach kryzysu ?

    I prosze potraktuj to pytanie powaznie, bo ja naprawde pytam bardzo powaznie !

  9. https://www.raiffeisen.at/eBusiness/services/resources/media/1015018521967-289249347739059246_275533324042112269-275513223326729975-NA-1-NA.pdf?clickedContent=275513223326729975&querySource=goldbarren
    Notowanie z 31 grudnia już ubiegłego roku:) taniej nie znajdziecie, bilet kolejowy do wiednia z przygranicznego bohumina kosztował mnie w obie strony w przeliczeniu na polskie około 200 zeta, plus dwa batoniki i sok wiśniowy:) wyjazd z bohumina pociągiem do wiednia via breclav i z 1 przesiadką godz. 6.10 na miejscu jest się 9.40 na sudbanhof, trzeba iść prinz eugen str. kierując się ku rzece dunaj przekroczyć ją i dojść na raiffeisen platz gdzie jest siedziba tegoż banku:))) po dokonaniu zakupu jest jeszcze kilka godzin na zwidzanie pociąg powrotny: godz. 14.32 „polonia” do warszawy wschodniej w czeskim bohuminie jest ok godz. 18.00. życzę powodzenia:))))) BERNARD

  10. @cynik

    Dziekuje, jestem prenumeratorem, wiec odszukam 🙂

    Pytanie – czy ktos z czytelnikow niniejszego bloga kupowal „wysylkowo” zloto za granica?

    Szczesliwego Nowego Roku 2008!

  11. @lublin:
    Przesłanie paczki wartościowej z np. Krugerrandami poprzez DHL czy inny service kurierski do PL nie stanowi żadnego problemu. Problem stanowi przesłanie tą drogą pojedyńczego Krugerranda ponieważ cena przesyłki nie rozkłada się na wiele egzemplarzy a do ceny jednego dokłada zbyt dużo.

    Linki do Raiffeisena we Wiedniu i w Wwie były podane w jednej z ostatnich edycji DwaGrosze NewsLetter. Jak byś podał swój adres (via nasz email na blogu) to przeslę kopię.

    pozdr.

  12. A swoja droga… ciekawe jak zaopatruja sie sklepy typu e-numizmatyka? Z tego co widze biora sztabki m.in. z PAMP w Szwajcarji i z mennicy Australijskiej. Ciekawe, czy za kazdym razem jakis wyslaniec leci do mennicy z wiekszym zamowieniem i bierze wszystko pod pache w teczce, czy raczej placa przelewem i dostaja to w paczce (chyba bardziej prawdopodobne). Sugeruje tutaj, abysmy poszli drugim tropem i oszacowali koszty zakupu wysylkowego (koszty przelewu, ubezpieczonej paczki itd).

    Przedmówca wspomnial, ze trafiaja sie okazje typu Krugerrand za 5% powyzej spot – mysle, ze cena jest przywoita biorac pod uwage, ze monete mamy od razu, nie placimy za wysylke i wystarczy kupic tylko 1 sztuke. (e-numizmatyka 5,5% przy 1 uncji)

    PS. Czy ktos jest w stanie podac link do tabeli z cenami zlota w Raiffaissen/Wieden? Sprobuje oszacowac i przedstawic koszty wyjazdu,noclegu. Niestety nie kazdy jezdzi na delegacje zagraniczne :/.

  13. @darkbloom

    Zdaje sie, ze skladanie deklaracji obowiazuje nie tylko przy wwozie zlota i platyny dewizowej, ale rowniez gotowki w wysokosci powyzej 10 k euro. Szczerze mowiac podczas moich licznych wojazy nigdy nie widzialem jakos na lotnisku natloku chetnych do wypeleniania deklaracji celnych. Nawet gdy ladowal samolot z Londynu.

  14. Tak sobie pomyslalem… Co gdyby kazdy z nas poslal pare maili do kilku bankow proponujac im wprowadzenie zlota lokacyjnego do swojej oferty? Motywujac rosnacym zainteresowaniem i mala konkurencja na rynku (stosunkowo wysokie marze) moze daloby sie wplynac na czyjas decyzje? Kazdy gracz wiecej na polskim rynku moglby znaczyc jakas obnizke marzy.

  15. Z kupowaniem złota lokacyjnego w Polsce chyba rzeczywiście lepiej dać sobie spokój.

    Z kolei te 2-3% marży u „rozsądnego dealer’a” też na razie nie udało mi się spotkać. Moje ostatnie rozeznanie (korespondencja e-mail z kilkoma dealerami w Londynie, w tym polecanymi przez cynika9) wskazuje że marże wynoszą ok. 6-7% ponad spot (London gold fix) i mniej właściwie nikt nie ma w ofercie.

    Od razu zastrzegam że sprawdzałem tylko w Londynie, rozeznanie robiłem przez sieć, dla wolumenu 1-2 Krugerrandy 1oz przy zakupie osobistym w kantorze dealer’a (over the counter), a moje zdolności negocjacji/targowania się są bliskie zeru.

    Nie wiem, może w jakiejś innej stolicy europejskiej byłoby taniej.

    Z drugiej strony obecnie jestem dopiero na etapie kupowania pierwszego Krugerranda z „pewnego źródła”, więc taką różnicę w cenie mogę zaakceptować. A potem pewnie będzie już łatwiej kupić w Polsce w kantorze lub od osoby prywatnej mając „pewniaka” na wzór (polecam artykuły cynika9 nt. kupowania monet lokacyjnych) – ostatnio np. widziałem ofertę sprzedaży 2 sztuk po 2000/1oz 🙂

  16. Chętnym na przywóz złota zza granicy zwracam uwagę na regulacje polskiego prawa dewizowego.
    Art. 18 mówi, że rezydenci i nierezydenci przekraczający granicę państwową są obowiązani zgłaszać, w formie pisemnej, organom celnym lub organom Straży Granicznej, przywóz do kraju oraz wywóz za granicę złota dewizowego lub platyny dewizowej, bez względu na ilość. W rozporządzeniu wykonawczym jest wzór deklaracji.
    Niedopełnienie obowiązku zgłoszenia, określonego w art. 18 ust. 1, jest wykroczeniem skarbowym i w myśl postanowień art. 106f k.k.s. podlega karze grzywny.
    Warto byłoby też spytać celników z kraju wywozu, czy trzeba im złożyć „notification” swojego cennego zakupu.
    W połowie stycznia bedę w Brukseli i mam zamiar odwiedzić ichniejsze kantory wymiany np. http://www.munters.be – spready są zachęcające. Przy okazji spytam celników czy stosują prawo dewizowe.
    d

  17. Z tym wyjazdem za granicę to dobry pomysł. Ja mam zamiar wybrać się po monetki do DE. Polecony przez Cynika sprzedawca ma sklep detaliczny w Berlinie :-). Dzięki za namiar.

  18. @lublin

    Jesli chce sie kupic 2-3 Krugerrandy, to skuteczna metoda okazuje sie bieganie od kantoru do kantoru i pytanie. Jak sie zwiedzi odpowiednia ilosc kantorow, to jest spora szansa na kupienie uncjowego Krugerranda w cenie 5% powyzej spot. Jesli chodzi o wieksze ilosci zlota, to ja z moimi dochodami takich problemow nie mam 😉

  19. Co do ceny Bielikow w NBP to trzeba pamietac, ze sprzedawane sa one z niemozliwymi do podrobienia certyfikatami. A np. w Raiffaisen banku za cene nieznacznie mniejsza co najwyzej zapakuja ci filharmonika w koperte. Mysle, ze to ma znaczenie.
    I druga kwestia, Bieliki sa monetami lokacyjnymi ale w praktyce starsze i zadsze serie posiadaja spora wartosc numizmatyczna. Te rzeczy trzeba brac pod uwage oceniajac cene Bielikow.

  20. @lublin:

    Dzięki za dane. Danymi na temat fizycznego złota lokacyjnego wymieniamy się na DwaGrosze NewsLetter – wkrótce na tym odcinku duże zmiany, więc zapraszam.

    O kupowaniu złota lokacyjnego w PL też było – generalnie najlepiej dać sobie spokój o ile są jakieś alternatywy. Sztabka w eN może być relatywnie tańsza, co nie zmienia faktu że jest to outfit który warto omijać z daleka z ich astronomicznymi cenami ( Szkatułka eNumizmatyczna) różnych dewocjonalii i złota „kolekcjonerskiego”.

    Ale gdzie indziej też niestety nie jest lepiej. Jak mi np. donoszą Drodzy Czytelnicy – jest rzeczą pożałowania godną że dużo bardziej kalkuluje się wycieczka do Wiednia i kupienie złota w centrali Raiffeisena tam niż płacenie paskarskich cen u Raiffeisena w PL. Na pisemne zapytania dlaczego tak jest Raiffeisen PL odpowiada wymijająco.

    W mojej ocenie w PL paru bezceremonialnych operatorów stara się wykorzystać wzrost zainteresowania złotem lokacyjnym przy ogólnie ciemnym rynku by zadrzeć maksymalne marże do czasu gdy konkurencja wymusi normalizację.

    Podsumowując – „poważny” inwestor w złoto fizyczne powinien poważnie rozważyć okresową wycieczkę do okolicznych stolic, zwłaszcza w dobie Ryan Air i innych tanich przewoźników. A już na pewno wykorzystać swój pobyt tam przy innej okazji… pozdr.

  21. @mlody
    Jeżeli bierzemy pod uwagę wojnę atomową, albo w umiarkowanej wersji – zapaść cywilizacji spowodowaną potężnym kryzysem paliwowo-energetycznym to złoto i tak będzie lepszą inwestycją niż dowolna waluta czy też papier wartościowy, tym bardziej posiadany elektronicznie.
    Jeśli uda się nam przetrwać to złoto będzie pierwszą logiczną walutą za jaką sięgniemy.
    A na wszelki wypadek proponuję również zainwestować w siebie – umiejętność kucia żelaza, wyplatania koszyków czy liny, myśliwy czy cieśla też nie powinien narzekać 🙂

  22. @mlody:

    Jak zamierzasz po wojnie atomowej kupic chleb

    Jak to gdzie – u św. Piotra! 😀
    Gdy niebo zleci nam na głowy wszyscy będziemy chodzili w niebieskich kapturkach…W dodatku świecących w ciemności… 😀

    Hardship hardship-owi nierówny, panika bankowa na przykład, rozkład polityczny, paraliż ekonomiczny czy ruchawki społeczne nie równy wojnie atomowej. Jeżeli spodziewasz się wojny atomowej zamiast złota inwestowałbym w puszki szprotów z olejem oraz w tabletki jodu…;-)

    Nie spodziewam się że kiedykolwiek, miejmy nadzieję, bedziemy kupowali mleko za ogniwa z łańcuszka. Ale sytuację hiperinflacji jak w Republice Weimarskiej potrafię. Ewentualną próżnię w warunkach ekstremalnych prawdopodobnie zastąpiłby też inny środek obiegowy. Złoto ma się „just in case”, i warto je mieć w jednostkach manageable. Z drugiej strony nadmierne koszty podważają sens każdej inwestycji czy polisy ubezpieczeniowej.

    Od łańcuszków trzymałbym się z daleka bo podejrzewam że połowa to falsyfikaty, ha, ha, ha. Nie wyobrażam sobie też szerszej populacji latającej po mleko z kamieniem probierczym i kwasami do określania próby pojedyńczego oczka. Złom złoty jest dobrą ideą gdy się ktoś na tym zna. Ale wtedy wszystko inne jest też dobrą ideą. pozdr.

  23. PS. Nazwa podatku to oczywiście PCC (od czynności cywilnych)

    PS2. Nie odnoszę żadnych korzyści z reklamowania e-Numizmatyka.pl, po prostu jak Wy szukam gdzie możemy kupić najtaniej, bo mam do zakupienia ilośc, która aktywnie zachęca mnie do poszukania tańszego złota tutaj i za granicą.

  24. Panowie, Panowie, sprawa jaką poruszył cynik9 jest bardzo ważna. Załóżmy, że „poważny inwestor” zamierza zainwestować w złoto, punkt widzenia na „poważny” zależy od punktu siedzenia, jeden wyda 10 tys, inny wyda 50 tysięcy, inny wyda 100 tysięcy, inny 800 tysięcy i tak dalej.

    Proponuję dzielić się informacjami, gdzie najtaniej w Polsce można nabyć 1 uncję złota (w jakiejkolwiek postaci).

    Nie znalazłem w kraju nic tańszego niż e-numizmatyka.pl, cena szbki uncjowej jest tam 5,5% powyżej spot przy terminie dostawy do 45 dni. Upusty natomiast są następujące:

    waga zamawianego złota w gramach upust w %
    do 99 g 0,00%
    100g – 299g 0,50%
    300g – 1499g 1,00%
    1500g – 2999g 1,50%
    3000g – 14999g 2,00%
    15000g – 29999g 2,50%
    powyżej 30000g 3,00%

    Jak widać, nawet przy zakupie złota za 100 tys złotych (jakieś 50 uncji), marża wyniesie 4%!

    Moje pytanie jest takie – czy ktoś zna tańsze miejsce do zakupu złota w kraju? Jeśli nie, od jakiej sumy kwoty zakupu opłaca się jechać po złoto za granicę? Oczywiście sam sobie jestem w stanie to policzyć, jeśli są chetni podzielić się informacjami typu Kraj-Miejscowość-Cena, wtedy łatwo wyliczyć czas i koszt podróży. Ja podzieliłem się informacjami jakie znalazłem przeglądajać wszystkie sklepy internetowe w Polsce, jakie znalazłem. Na Allegro zdecydowanie nie opłaca się kupować złota lokacyjnego, wszystko schodzi w zbyt dużych cenach, a do tego jeśli kupimy od osoby prywatnej należy jeszcze zapłacić podatek PPC (2% płaci kupujący).

    Należy wziąć też pod uwagę, że krótkookresowo (1mc) złoto raz idzie do góry raz idzie w dół, gdy zamawiamy w kraju można sobie wybrać dogodny dzień gdy kurs jest niski, gdy pojedziemy za granicę a kurs skoczy z dnia na dzień to kaplica. Dodam, że z moich obserwacji indeksu giełdy w USA, wahania dzienne przekraczaja nawet 10% (na giełdzie londyńskiej jest podobnie) co ma bezpośredni wpływ na ceny u dealerów złota – wahają sie z dnia na dzień.

  25. Wiesz. Tak sobie sledze tego bloga juz calkiem dlugo i oczywiscie jak zwykle jestem sceptyczny 😉

    Jak zamierzasz po wojnie atomowej kupic chleb i baniak mleka za twoje krudegandy ? Przeciez jedna moneta jest warta znacznie wiecej niz baniak mleka (nawet biorac mozliwa po wybuchu wojny znacznie mniejsza wartosc zlota).

    Co wtedy ? Bedziesz cial zloto na gramowe fragmenty ? Pytam bardzo powaznie.

    W takim razie, czy nie lepiej zajac sie skupowanie zlotego zlomu? Na przyklad zlotych lancuszkow – ktore mozna latwo podzielic na male fragmenty.

    Czyby problem byl brak latwego gradingu takiego towaru ?

Comments are closed.