na wybory? udar słoneczny?
To czego jeszcze przed tygodniem miało nie być – emerytura małżeńska – teraz fik mik już się jakoś znalazło. „Przy przechodzeniu na emeryturę będzie możliwość wyboru między wyższą emeryturą indywidualną a – nieco niższą – emeryturą małżeńską, wypłacaną do końca życia małżonków” – zapewnia ni stąd ni zowąd wicepremier Gosiewski.
„Ten rodzaj emerytur będzie szczególnie korzystny dla tych rodzin, gdzie jedynym żywicielem jest mężczyzna, a kobieta nie pracuje zawodowo” – ujmuje się nagle za niepracującymi kobietami PiS.
Dowiadujemy się że planowane przez PiS są teraz od nowa trzy warianty: emerytura indywidualna, nieco niższa emerytura z 10-letnim gwarantowanym okresem wypłat (dla wskazanej osoby w przypadku śmierci osoby pobierającej to świadczenie) i znowu w łaskach, choć poprzednio odrzucona przez ten sam PiS, emerytura małżeńska. Jak na razie wyboru rodzaju emerytury będzie można dokonać tylko raz. Można jednak przypuszczać że jak tak dalej pójdzie to planiści PiSu dopuszczą wkrótce również i wielokrotne wybieralne emerytury. I czemu nie? Wszystko dla ludu!
PiS jest przecież w swoim żywiole, robiąc to na czym się najlepiej zna – rozdzielając na prawo i lewo kasę należącą do innych.
Teraz decyzję o wypłacie emerytury małżeńskiej będą mogli podjąć obydwoje małżonkowie lub jedno z nich – rozsiewane są przy tym ostatnie wątpliwości sceptyków. Jest to „korzystne jest to dla tych rodzin, w których jedynym żywicielem jest mężczyzna, a kobieta zajmuje się wychowaniem dzieci” – podkreśla nagle odnalezioną wagę wychowania dzieci PiS, który jakoś jej jeszcze tydzień temu nie dostrzegał.
„Jeżeli tylko mężczyzna pracował, to w momencie, gdy zostanie wybrane to świadczenie, jest wypłacane do końca życia albo jego, albo jej” – wtóruje temu rezolutnie prezes ZUS Paweł Wypych, podkreślajac troskę PiSu o właściwe zabezpieczenie emerytalne obywateli.
Wicepremier Gosiewski ujawnił też przy okazji że obok prywatnych zakładów emerytalnych powstanie, a jakże, publiczny zakład emerytalny. Podkreślił tym samym troskę PiSu o najsłabszych, którzy przez rekinami rynku z definicji schronić będą się mogli zawsze w jeszcze jednej, bezpiecznej państwowej przystani. Oczywiście oferującej całkiem nowy wsad ciepłych posad do obsadzania znajomymi króliczka.
Przygotowywany przez PiS pakiet emerytalny ma się składać, wg. Gosiewskiego, z trzech ustaw: o zakładach emerytalnych, o świadczeniach dla osób pracujących w szczególnych warunkach i szczególnym charakterze oraz o rentach. Cynik9 ma spore podejrzenia co do wszystkich trzech, ale szczególnie do tych „szczególnych warunków” i związanych z nimi specjalnych świadczeń. Może dlatego że nigdy nie słyszał aby ktoś twierdził że pracuje w warunkach nieszczególnych albo że jego praca jest lekka. Wystarczy choćby zapytać związki zawodowe. Notorycznie nieszczególne są natomiast uposażenia, a już szczególnie emerytury. Najprawdopodobniejsza więc interpretacja planowanej ustawy jest taka – bądź spokojny (przyszły wyborco), z PiSem każdemu zawodowi coś skapnie, bo każdy zawód jest przecież specjalny a PiS za to i tak nie będzie płacił. Ty będziesz! No ale może nie czepiajmy się na zapas… Być może ustawa o rentach, na przykład, okaże się wzorem finansowego umiaru i przezorności, ograniczając wysokość rent i drastycznie ograniczajac rozdęty krąg ich odbiorców do faktycznie uprawnionych?
Najciekawszą wiadomość wicepremier Gosiewski zachował jednak na koniec. Dowiadujemy się oto że „ustawowo ma zostać wprowadzona jednolita opłata, którą będzie mógł pobierać zakład [emerytalny]; będzie ona wynosić proc. środków wypłacanego świadczenia„.
No, jeżeli Bóg to widzi i nie grzmi to chyba tylko dlatego że PiS Go przekupił datkami na Świątynię Opatrzności Bożej! Ale czemu nie grzmią obywatele, choć powinni? To ich kosztem PiS pokazuje właśnie publiczny gest głębokiej troski nie tyle o szarego człowieka na ulicy ale przede wszystkim o swoje szeregi! Bo przecież własne zaplecze, już wkrótce wewnątrz – i wokół mających dopiero powstać zakładów emerytalnych, trzeba jakoś wyżywić. A 3.5% od wypłacanych emerytur to kupa gwarantowanego szmalu na wieki wieków! Widocznie odnerwione demokracją społeczeństwo nie za bardzo kojarzy już co to znaczy. A oznacza to regularną kradzież ich kasy w majestacie prawa, i to w czasie gdy jako schorowani staruszkowie będą jej najbardziej potrzebować! Ale wtedy na protesty będzie za późno.
Oczywiście w tej powodzi obietnic brakuje tylko jednej – zobowiazania państwa że odda właścicielowi złożony przez niego wkład emerytalny w OFE w całości tak, aby ten mógł sam podjać suwerenną decyzję jakie zabezpieczenie emerytalne, kiedy, gdzie i za ile kupi. Niech sobie zakłady emerytalne będą, jak muszą. Ale niech emeryt ma przynajmniej pełne prawo wyboru, trzymając gotówkę w ręku. Bo jeżeli jej nie trzyma, to prawo to bedzie iluzją, a rozmaici zaradni przyssani do jego kapitału żywić się będą jego kosztem. Chodzi tu przecież o jego własne pieniądze, składane przez cały okres aktywności zawodowej, a nie o wirtualne składki w ZUSie dające prawo do jakiegoś zasiłku później. Jedyne jednak co PiS ustawowo chce emerytowi gwarantować to okradzenie go z 3.5% rocznie oraz granicząca z gwarancją pewność ukradzenia sporej części reszty – drogą inflacji i trzymania go na wiecznym pasku przymusowej miesięcznej kroplówki. Nic tylko planować szczęśliwą i spokojną jesień życia.
Jaki wniosek wyciągnąć można z tego nagłego zwrotu i gejzeru obietnic PiSu? Są dwie możliwości. Jedna, że wicepremier Gosiewski za długo leżał na słońcu. Druga, że PiS wcisnął guzik „wybory” i bezceremonialnie zaczyna obiecywać gruszki na wierzbie licząc na głupotę mas że to kupią. I pewnie się znów nie zawiedzie – część znowu zagłosuje na troskliwie pochylony nad obywatelem PiS, a połowa jest i tak zbyt głupia aby wogóle skojarzyć kto za to będzie płacił. Jeśli coś więc dziwi to jedynie to że licytacja zaczyna się tak skromnie. Czemu od razu nie obiecać potrojenia emerytur jak leci oraz dziedziczności świadczeń do piątego pokolenia? Przecież i tak nikt się nie kapnie, a głosów od tego z pewnością przybędzie.
©2007cynik9
A no właśnie, czy to nie jest granda do kwadratu?
Gdyby JK sprzedał był swojego kota a dochód publicznie podzielił między rodziny ofiar – choć byłoby tego co kot napłakał –
gambit byłby OK. Koszt byłby niewielki, a gest prywatny, wskazujący że JK przede wszystkim współczuje. A tu rozdaje na pokaz moją i twoją kasę, koszt jest duży, a gest państwowy, wskazujący że JK przede wszystkim kalkuluje.
Pozostaje jedynie nadzieja że nie jesteśmy społeczeństwem aż takich imbecyli którzy nie przejrzą tego szytego grubą nicią tricku wyborczego na swój koszt, i pokażą JK kartkę wyborczą – czerwoną.
pozdr.
Zblizajace sie wybory bylo widac juz przy okazji zachowania liderow PiS wobec ofiar wypadku autokaru we Francji. Niby czemu rodziny ofiar tylko tego jednego wypadku dostaly of JK po 100 tys. PLN? W koncu codziennie w Polsce w roznych wypadkach ginie i zostaje rannych duzo wiecej ludzi. Tyle, ze przy tych innych wypadkach nie ma kamer i reporterow…
Takie Jeden Łoś