jak zwykle w wątpliwym kierunku…
Gazeta Wyborcza odpowiada nam na to pytanie w artykule „Polacy pędzą do funduszy z miliardami”. Chodzi oczywiście o fundusze inwestycyjne, i to inwestujące w akcje na GPW.
Już sam tytuł i miejsce są sporo mówiące. Czytamy więc we wstępie „Fundusze inwestycyjne przeżywają właśnie największy najazd klientów w swej historii. Klientów napędza im hossa i… banki. Specjaliści szacują, że w tym roku w funduszach ulokujemy kolejne 20-30 mld zł„.
Końcówka inwestoriatu odkryła więc fundusze inwestycyjne. Niedługo babcie klozetowe będą wymieniać się wskazówkami o najgorętszych właśnie funduszach na których „nie można stracić”. Oczywiście. Przynajmniej do czasu.
Dalej dowiadujemy się że czerwone krawaty rzeczywiście nie mają się na co skarżyć. „Nasi klienci wpłacili ponad półtora miliarda złotych! – chwali się prezes PKO TFI Tomasz Bogutyn. Majątek zarządzany przez TFI ING przyrósł prawie o miliard złotych, zaś aktywa TFI BZ WBK – do którego należą najszerzej reklamowane ostatnio fundusze Arka – wzrosły w styczniu aż o 1,8 mld zł!”
Ze swojej strony Dziennik zauważa że inwestoriat pędzi również do nieruchomości. Patrząc w redakcyjną szklaną kulę redaktorka stwierdza autorytatywnie że „działki budowlane będą drożeć przez 10 lat„. Nie wyjaśnia jedynie dlaczego akurat przez 10, a nie np. przez 20.
Doprawdy, czegokolwiek by się w tym kraju nie tknąć obecnie okazuje się wspaniałą inwestycją. Żyć, nie umierać, takiego eldorado najstarsze dziadki po wsiach poj. Drawskiego nie pamietają! Do kompletu brakuje jeszcze tylko jednego – day traders, czyli nawiedzonych rzucających posady dla codziennego handlowania na giełdzie poprzez internet. Ale i do tego dojdziemy – problemem jest zapewnie nie tyle brak chętnych co brak Neostrady.
Jedno co zastanawia to jak można było przez tyle lat krecić się tu i niczego nie zauważyć? Pewnie dlatego że dawniej nie było tylu doradców którzy by doradzili. No ale teraz przynajmniej we współczynniku doradców per capita zostawiliśmy chyba Europę daleko w tyle. No i efekty od razu widać…
Potem wszyscy staniemy się bogaci, wiodąc „godnie” życie milionerów. Cynik9 zamknie wtedy ten blog i pójdzie na ryby bo nikt nie będzie zainteresowany całą tą gadaniną o ZUSie, filarach i emeryturach…. Każdy po trzydziestce po prostu wycofa się na własną!
A na razie – o rany, co tu robić, co tu robić? – zdaje się gorączkowo zapytywać nasz Modalski. Jak tu nie przegapić tej unikalnej szansy? Wszyscy się bogacą to ja też!
Co robić? Hmm, osiodłać Debeta i wybrać się na długą wędrówkę! Dotlenić się! Transcendentnie pomedytować! Przeczytać Giełdowe ABC! Pociąć pilarką parę pniaków, bo same się nie potną. Albo naoliwić te cholernie skrzypiące drzwi! Ot, co robić!
A jak już kogoś świerzbi i nie wytrzymuje to …. zainwestować! Tylko nie tam gdzie tłum – tam tak czy siak są już zainwestowane pieniążki Modalskiego w OFE, czy on tego chce czy nie chce. Więc ekspozycja w tym kierunku, i ryzyko, jest już na ogół wystarczające. A może – jeśli jeszcze nie ma – kupiłby parę Krugerrandów tak dla odmiany?
Kiedy popularne dzienniki piszą o najeździe inwestoriatu i szale zakupów na giełdzie, i to na rynku który w dwa lata wzrósł 77%, komuś gdzieś powinna zapalić się czerwona lampka. A kiedy dzienniki zaczynają agitować masy ekstrapolując na lata naprzód pionowo pnące się grafiki cen nieruchomości powinna zapalić się druga. Obie z napisem – leć, Bambi, leć, ale w przeciwną stronę.
Owszem, nikt nie wie ile to wszystko jeszcze potrwa. Może się giełda zdubluje, kto wie? Cynik9 wcale nie twierdzi że jest to niemożliwe. Tylko że mniej prawdopodobne. Być może ceny mieszkań w Warszawie osiągną w tym roku poziom Londynu, bo Brukselę już powoli doganiają. Być może. Ale są już na wysokościach na których, jak ktoś wcześniej wybadał, powietrze staje się rzadkie i wielu zaczyna halucynować…
Nagłówki prasowe tego typu co cytowane to znaki raczej typowe dla czubka hossy, a nie odpowiedni punkt wejścia. A o ile przyjemniej będzie inwestować bez tego harmideru i presji. Wtedy gdy Gazeta Wyborcza i jej koledzy będą przestrzegać masy aby w akcje nie inwestować ponieważ z długotrwałej bessy nigdy się nie podniosą! Wtedy gdy Dziennik oznajmi że jedyną sensowną metodą na dach nad głową jest wynajem, a nigdy kupno! Oraz wtedy gdy najbezpieczniejszą inwestycją dla każdego stanie się złoto, oferowane we wszystkich inwestycyjnych odcieniach, do wyboru, do koloru, przez każdy dom maklerski.
Popierając więc teorię czynem, czas wziąć Debeta na małą przejażdżkę i trochę pomedytować…
©2007cynik9
witam cyniku9
bardzo interesujacy blog i ciekawy tekst o pedzacym tlumie.
Do kompletu brakuje jeszcze tylko jednego – day traders, czyli nawiedzonych rzucających posady dla codziennego handlowania na giełdzie poprzez internet. Ale i do tego dojdziemy – problemem jest zapewnie nie tyle brak chętnych co brak Neostrady.
mozesz prosze rozwinac ta mysl? sam od kilku lat szkole sie i przyuczam do handlu walutami,chociaz sam nie mam finansowego background,jestem samoukiem, i chcialbym poznac twoja opinie na ten temat.
pozdrawiam