a jak wygląda porażka?
Brytyjski premier Cameron zagrał dawno temu w grę znaną też byłemu prezydentowi Komorowskiemu – rzuć masom perspektywę i tak łatwego do wygrania referendum, niech się ucieszą, a w międzyczasie zdobądź punkty i wygraj wybory. Komorowskiemu oferta referendum nic nie przyniosła. Wybory przegrał, a referendum o JOW-ach umiejętnie rozbrojono, przepychając je opłotkami tuż po wakacjach tak aby ogół przypadkiem się nie zorientował o co chodzi.
Cameronowi oferta referendum natomiast istotnie pomogła utrzymać się w siodle. Sytuacja komplikuje się jednak z referendum które miało być w zamyśle łatwo odrzuconą formalnością. Teraz jednak wydaje się że może przejść. Coraz większa część elektoratu skłania się ku opinii że opuszczenie EU (Brexit) byłoby korzystniejsze dla kraju niż siedzenie w rozpadającej się, coraz bardziej autorytarnej i zalewanej potopem „uchodźców” unii. Sytuacja pozostawiona bez medialnych masażystów groziła więc Cameronomi nie tylko przedwczesną utratą stołka premiera ale także pospolitą kompromitacją. Byłoby nią przejście referendum za Brexitem ze znacznym marginesem głosów za, równoznaczne z pokazaniem mu przez publikę salutu palca środkowego.
Należało zatem coś zrobić. Padło na odniesienie „sukcesu” który można by sprzedać jako zmieniający układ sił na korzyść UK historyczny pakiet koncesji EU. Cameron z plutonem fotografów zaczął więc kursować między Paryżem, Berlinem i innymi stolicami aby pokazać jak twardo negocjuje. Sprawił sobie też fotkę z Tuskiem w Brukseli, która najprędzej skłoni resztę niezdecydowanych do poparcia Brexitu.
Cel całego cyrku był wyłącznie PR-owy bo było jasne od samego początku czego spodziewać się można z obu stron. Ani Merkel, ani Hollande, jedyne liczące się w EU głosy, nie były skłonne dać Cameronowi niczego z substancją. Inaczej oznaczałoby to ni mniej ni więcej jak tylko ostateczny rozpad unii, kiedy innym zachciałoby się tych samych fruktów co przyznane UK.
Z drugiej strony Cameron musiał odnieść sukces, niezależnie od tego z kim nie rozmawiał i gdzie się nie pokazywał. Równie dobrze więc swój „sukces” mógł spokojnie omówić emailem z Merkel i Hollande’m ze swojego biura. O ile więc „nowy układ” który Cameron miał wg MSM „wykuć po maratońskich rozmowach” w Brukseli nie ma jakichś tajnych klauzul których nie znamy a które mogłyby coś zmienić, to to co przedyfundowało do mediów dotychczas wygląda na zupełny śmiech na sali.
Cameron zmuszony został do kompromisu w temacie socjału dla emigrantów (tu zdaje się kolejny plus dla premier Szydło), do kompromisu w sprawie wysyłania brytyjskiego socjału do krajów rodzinnych emigrantów i do nic nie znaczącego prawa do „apelacji do szefów rządów”, gdyby Londyn zagrożony był dyskryminacją. Szczególnie to ostatnie wygląda nam na mikroskopijny listek figowy pod zasadniczo wyłuszczoną tłustym drukiem unijną alternatywą aby poszedł sobie do diabła. Status Londynu jako ważnego centrum finansowego Brexit ochroni znacznie lepiej niż 10-ciu Cameronów w unii.
Na domiar złego różnice poglądów zaczynają dzielić rząd. Przyjaciel Camerona i minister sprawiedliwości Gove ogłosił właśnie że zaczyna kampanię na rzecz Brexitu. Dołączy prawdopodobnie do niego Boris Johnson, burmistrz Londynu.
Tego czy Brexit ostatecznie przejdzie jeszcze nie wiemy. Wiemy natomiast że jeśli to ma być sukces Camerona to ciekawi jesteśmy jak może wyglądać porażka. Jedyną nadzieją Camerona na porażkę Brexitu może być w tych warunkach zatrudnienie tych samych ekspertów od liczenia głosów co w referendum szkockim. You can’t beat the experience.
——————————–
Z ostatniej chwili (22.02):
Hmm.. być może 60% będzie za BREXIT-em. Tak by wynikało z analiz tego, co mówią Anglicy. Cały UKiP jest za wyjściem (większość drugich miejsc podczas ostatnich jednomandatowych wyborów parlamentarnych). Doły i środek Partii Konserwatywnej, a po cichu i spora część elity tej partii jest za wyjściem. Na pewno jakaś część sympatyków Partii Pracy jest za wyjściem. Pewna część elity i intelektualistów brytyjskich jest za wyjściem..
Gdzie ja powiedzialem ze krach bedzie jutoro.. albo juz nastapil? Nigdzie. A gdzie ktoś twierdził że powiedziałeś? 😉
„Francja nie potrzebuje wychodzić z unii – wystarczy że wyjdzie z euro a unia sama padnie…. 😉
Francuzi tak naprawdę są zgodni co do jednego, od Hollane’a do Front Nacional: więcej socjalizmu. Tego im EU w obecnym kształcie raczej nie da.”
Od czasów rewolucji Francją zarządzają, z niewielkimi przerwami, na przemian zbrodniarze i durnie. Efektem tego tryumfu wolnomyślicielstwa, leseferyzmu, laicyzacji i szalonego postępu jest stopniowa utrata mocarstwowej pozycji, a w konsekwencji wszystkich kolonii. Obecnie skokowa islamizacja, utrata własnej waluty i szykowana reforma administracyjna. Zatem nie Francja, nie francuskie rody arystokratyczne, budują swoją potęgę tylko kapitał co to nie ma narodowości, kosztem francuskiej arystokracji, Kościoła i prawowitego narodu francuskiego. Po ponad 220 latach z kroczenia drogą postępu z dorodnego drzewa został kij od miotły, a wkrótce będzie wykałaczka, do dłubania w dziurawych zębach.
Co ciekawe każdy kraj dotknięty ideę wolności, równości i braterstwa stacza się w podobny sposób, zmieniając się z rodowego siedliska w zakład oferujący niskopłatne posady.
No…kolonie to akurat Francja ma. Zmieniła się jedynie mądrość etapu i zamiast oficjalnie zatykać flagę, trzymac legię cudzoziemską i kolonizować etnicznie to po prostu kontroluje się lokalny rząd by dawał koncesje tylko francuskim firmom. Czasem trzeba coś tuningować i wtedy Francja leci walczyć z terrorystami z jakiegoś Mali. Czytałem kiedyś, że bardzo dużo krajów afrykańskich ma obowiązek trzymać swoje pieniądze w baku francuskim. Nie jestem pewien, nie weryfikowałem, ale brzmiało to wiarygodnie.
Oczywiście dawnej Francji już nie ma, ona została wprzęgnięta w kierat imperium Zachodu. Najlepszym tego dowodem jest zaskakująca harmonia między Francją, Wielką Brytanią, Niemcami i USA. Oni nie kłócą się o strefy wpływów w Afryce, a nawet wspólnie np. obalają Kadafiego. I tu bym upatrywał nieszczęścia Francji, ponieważ interes elit rządu światowego nie jest tożsamy z interesem lokalnej populacji.
„Efektem tego tryumfu wolnomyślicielstwa, leseferyzmu, laicyzacji i szalonego postępu jest stopniowa utrata …”
No bez żartów.
Właśnie na tych wartościach powstały USA i stały się największą potęgą na świecie.
To odejście od tych wartości i zamiana leseferyzmu na socjalizm i protekcjonizm, wolnej myśli na poprawność polityczną doprowadzają do utraty pozycji i potęgi.
Laicyzacja to osobny temat: jako odreligijnienie instytucji państwa zwiększa wolność obywateli i jest jak najbardziej ok a zmuszania obywateli do zaprzestania wyznawania religii we Francji nie było w ciągu kilku ostatnich stuleci. Natomiast zjawisko socjologiczne odchodzenia od religii obywateli państw dobrobytu jest całkiem inną bajką na osobną dużą dyskusję i nie rzucałbym lekko twierdzenia, że ma wpływ na utratę potęgi państwa.
Śledzę od pewnego czasu sytuację polityczną w Niemczech i mam tu ciekawostkę na temat opinii AfD na temat propozycji wycofania z obiegu banknotu 500 Eur: https://www.alternativefuer.de/2016/02/19/bargeld-lacht-afd-startet-bundesweite-kampagne-fuer-den-erhalt-des-bargeldes/
Polecam też wpis szefowej tej partii Frauke Petry (moim zdaniem to będzie wkrótce druga siła po CDU/CSU w niemieckim Bundestagu), która wskazuje na postępującą izolację Merkel od własnego zaplecza:
https://www.alternativefuer.de/2016/02/23/petry-pure-verzweiflung-in-der-grossen-koalition/
Teksty są po niemiecku. Jeśli jest zapotrzebowanie to mogę przetłumaczyć na polski.
Oczywiście za zgodą właściciela tutejszego bloga.
Wbrew pozorom mój wpis nie jest oderwany od głównego tematu, czyli możliwości Brexitu. Zdecydowanie ciekawszą w dłuższej perspektywie może być możliwość wystąpienia Niemiec z kilkoma państwami (Francja, Holandia, Dania, Austria, Finlandia, Luxemburg) ze struktur UE i nawiązanie bliższej współpracy z Rosją, na zasadzie nasz kapitał-Wasze surowce i siła robocza.
Polecam też przestudiowanie danych statystycznych na temat wymiany handlowej Niemiec: https://www.destatis.de/DE/ZahlenFakten/GesamtwirtschaftUmwelt/Aussenhandel/Handelspartner/Tabellen/RangfolgeHandelspartner.pdf?__blob=publicationFile .
Jeśli miałbym coś polecać polskim politykom, to trzymanie się blisko kursu (gospodarczego oczywiście) Niemiec, łagodzenie kontaktów z Rosją i nawiązywanie kontaktów z AfD, która już wkrótce będzie miała swoich ministrów w Bundesregierung i lepiej, żeby byli Polsce przyjaźni.
Hmm, zaczyna się mówić także o FREXIT.
Ale Francuzi to takie komuchy, że to chyba nie ma szans na szersze poparcie takie jak w GB.
Moim zdaniem może mieć nawet większe ponieważ komuchy są do tego nacjonalistyczne a wspólna waluta działa na korzyść Niemiec, a nie ich… Tyle tylko że z czasem, nie za Hollande’a… 😉
W Francji (JOWy) sa z wentylem „bezpieczenstwa”, gdziekolwiek wybrany jest Front Narodowy w I turze, w dogrywce partie lewicowe przekazuja poparcie temu kto moze odebrac prowadzenie FN. 99% glosujacych skladajacych poklony w strone Mekki glosowalo na Hollande. Nie tak szybko z tym wyjsciem Francji 😉
Francja nie potrzebuje wychodzić z unii – wystarczy że wyjdzie z euro a unia sama padnie…. 😉
Francuzi tak naprawdę są zgodni co do jednego, od Hollane’a do Front Nacional: więcej socjalizmu. Tego im EU w obecnym kształcie raczej nie da.
Czemu przecież UE jest socjalistyczna i coraz bardziej się taka staje. Jak wprowadzą jednolite podatki to wogóle będzie socjalistyczna.
Bądźmy precyzyjni. Ujednolicenie jest oznaką centralizacji. Centralizacja może być w monarchii, faszyzmie, komunizmie, demoliberalizmie…Tak samo jak decentralizacja. UE to część imperium. Każde imperium ma tendencje do centralizowania się. Gdy ktoś już trzyma za pysk kontynent, to dziwnym zbiegiem okoliczności traci zapał do instytucji federacji i autonomii. Kto imperatorowi zabroni? Imperator będzie szedł na całość, tzn. podbijał na zewnątrz i unifikował wewnątrz. Teraz lobbuje się za TTIP a jest to formalne złączenie UE z USA.
Unia Europejska razem z USA, Japonią i paroma drobiazgami tworzy imperium. Że sama Unia stanowi imperium to wygadał się kiedyś Barosso. Ten maoistowski dureń oczywiscie powiedział to z dumą, bo miał na myśli „potęgę”, natomiast durny plebs nie zrozumiał. Durny plebs myśli, że można pogodzić instytucję imperium z demokracją. Dlatego oligarchia Zachodu stawia od 100-200 lat na instytucję demokracji fasadowej. Plebs głosuje, a oligarchia rządzi. 🙂
imperium to po prostu rząd operujący wieloma krajami jako prowincjami. Mylne definicje to
– pejoratywna – jako duży i agresywny kraj, imperium zła
– pozytywna – jako silny i duży kraj
Tylko Niemcy i Francja? A Włochy? Też są dużym krajem.
Ale nie poważnym…. Kraj poważny nie może być bankrutem bo byłoby to niepoważne… 😉
@cynik
To jak w takim razie zakwalifikujemy USA.. jest to zali kraj powazny czy nie?
Good point. Wprawdzie gdy czort weźmie USA to z Italii wiele już nie będzie 😀 to jednak naszą definicję kraju poważnego rozszerzyć wypada o posiadanie odpowiednio poważnego kija basebalowego…
Rzym tez mial najwiekszego „bejzbola” I mimo to zbankrutowal.. mysle ze pierwsza osoba ktora wymyslila zwrot „pax Americana” uzyla tego jako przeklenstwa 😀
Rzym przetrwał wielokrotnie dłużej niż przetrwają pax americana i był niewątpliwie „poważny”… 😉
Trudno też powiedzieć że „zbankrutował”, raczej rozlazł się od środka, nobody cared, duża część ludności porzuciła po prostu dawną metropolię i przeniosła się gdzie indziej. Było by może dramatyczniej mówić o przegranej bitwie czy dramatycznym bankructwie i tego konsekwencjach, jak chociażby Bizancjum ulegające Turkom. Ale nie, Rzym jakby odszedł wolno w mgłę, rzadko kto ze współczesnych zauważył…
no wiadomo ze teraz wszystko dzieje sie szybciej…
Rzym zachodni „skonczyl sie na Kill them all”, czyli w momencie jak utrzymanie armi odbywalo sie glownie kosztem psucia wlasnego pieniadza – zyski z posiadania owej armii i drenowania 'republik bananowych’ byly dluzo nisze niz koszty uzyskania tego przychodu.
USA juz dawno „przekroczylo Rubikon” bilansu zyskow z „posiadania bejzbola” i jego ceny. Psucie pieniedzy to powolna agonia wszystkich „uprzywilejowanych”. „Wspolczesne Biznacjum” jest duzo dalej na wschodzie i poki co slabsze militarnie ale swojego bytu nie opiera wylacznie na psuciu pieniadza. I tylko dzieki niemu „rzym zachodni” moze „pomalu” upadac.
Mysle ze jeszcze za naszego zycia doczekamy nowego „Odoaker’a” ktory przekaze insygnia wladzy '$’ nowej walucie.
Mysle ze upadek $ bedzie duzo gwaltowniejszy niz jego poprzednika £..
Mysle ze upadek $ bedzie duzo gwaltowniejszy niz jego poprzednika —–
Tak twierdzi przynajmniej batalion katastrofistów którzy przewidzieli wszystkie 10 z ostatnich 2 krachów… 😀 My tam tak pewni wcale nie jesteśmy…
Klus-ka -Topick
https://biznes.interia.pl/makroekonomia/news/roman-kluska-mam-marzenie,2270161,2156
Bardzo fajny wywiad. Polecam wszystkim „obrońcom ziemi” żeby się zorientowali gdzie są prawdziwe problemy… Nie jest nim „Niemiec czyhający…”
No tak, a ludziom się wydaje że to w rządzie dzieją się jakieś istotne rzeczy a przywódcy narodu podejmują jakieś ważne decyzje na szczeblu międzynarodowym.. a to tylko teatrzyk.. Strach włączyć telewizor bo mam wrażenie że politycy zawładnęli już wszystkim i oczekują że cały naród będzie tylko im kibicował zamiast interesować się swoimi sprawami (takimi jak np podatki, zarobki i opłacalność działalności gospodarczej)
wywiad przeczytałem – szacunek dla p.Kluski……
ale zastanawia mnie jedno dlaczego ludzie przedsiębiorczy zamiast kopać sie z koniem/biurokracją/ nie rozpoczynają nowego biznesu w przyjaznym kraju np. Czechy (biurokracja mniejsza, niższe podatki, dużo lepsze drogi(tańsze autostrady), dużo niższy dług publiczny, praktycznie nie ma bariery językowej)
wniosek(prywatna opinia):
1.) polacy jako naród po prostu lubią „kopać” się z koniem a rządzący to doskonale wiedzą więc serwują Im kontrole przez ponad 700tyś urzędników……..
2.) cała ta durnota to efekt państwowej edukacji – uczą komunizmu już od maleńkości
dużo niższy dług publiczny, Tutaj konieczne jest małe sprostowanie – akurat pisałem o tym w TwoNuggets Newsletter. Dług globalny Republiki Czeskiej (suwerenny, kompanijny i gospodarstw domowych łącznie) jest aktualnie minimalnie mniejszy od polskiego, oba w granicach 130%-140% PKB. Dług suwerenny jest również minimalnie mniejszy od polskiego (w odniesieniu do PKB) ale dużej różnicy nie ma. Dane wg. BIS.
Poza tym też lubimy Czechy w 2GR! Rządzą się przede wszystkim o klasę inteligentniej niż Polacy i biją nas we wszystkim… 😉
Potwierdzam. Mają nawet lepszą infrastrukturę narciarską i więcej śniegu. I jacyś tacy wyluzowani są. To niesprawiedliwe! 😉
G.F.
Tam po prostu nie niszczono przemysłu…
I to ma wpływać na narodowe IQ w 70+ lat po wojnie? Nie żartuj…
Tak, zakładając że ktoś wierzy w uczciwość referendum w UK. Ja nie wierzę. To jest tylko kolejna polityczna opera mydlana. Dziennikarze mają o czym pisać (ileż to artykułów powstało i jeszcze powstanie), politycy mają o czym dyskutować, a zwycięży jak to w klasycznej demokracji ten kto liczy głosy. Jakby ktoś jednak próbował zgłaszać takie wątpliwości to media głównego nurtu go zignorują, nie ma w mediach to tak jakby wcale nie było 🙂 Taka ich rola. Też są tylko narzędziem. To są młotkowi. Wyklepują przyszłość i wbijają masom do głów co maja myśleć. Demokracja to fikcja. W UK i USA od 100 lat na przemian rządzą dwie partie. Czyli jak u Forda dawnymi laty możesz sobie wybrać kolor samochodu pod warunkiem że… Referendum zostanie na 100% „przegrane” przez zwolenników Brexitów. Skąd to wiadomo? Wystarczy znać kierunek w jakim zmierzają elity władzy na Zachodzie, a tym kierunkiem jest nie tylko że trwanie UE ale zacieśnianie współpracy między UE i USA (Związek Euroatlantycki?) oraz szerzej między krajami Zachodu i podległymi Zachodowi. Ma być globalizacja a nie żaden rozpad Unii. Jak popatrzymy na skuteczność tych ludzi choćby w „walce z klimatem” to wychodzi że nie ma przypadków a demokracja to gra pozorów dla naiwnych.
Starałem się to właśnie sugerować w puencie… 😉 Wygrywa ten kto liczy głosy!….
A ja nie byłbym taki pewien wyniku. Z paru powodów.
Po pierwsze – wyspiarze wciąż mają / zdają się mieć właściwie pojmowaną „foreign policy”, ze „splendid isolation” włącznie. Zauważcie, że jako jedyni z „czołówki” UE potrafili chociażby pozostać przy własnej walucie. To może stanowić przeciwwagę dla skorumpowanych probrukselskich elyt.
Po drugie – City. Już teraz z przekaziorów [które, nie ukrywam, konsumuję pobieżnie] przebija się ton sukcesu, ale u reszty. Że póki co się udało. W przypadku brexitu reszta unii nie dość, że na gwałt musiałaby wypromować jakieś własne centrum finansowe – co trwa – to jeszcze musiałaby gęsto tłumaczyć się przed własnymi obywatelami z ewentualnych restrykcji dla obywateli na emigracji / utrudnionego biznesu na Wyspach.
Po trzecie – przyjmując [nawet] „NWOwską” wizję wydarzeń nie sądzę, żeby Anglosasi łatwo chcieli oddać atuty z ręki – vide TTIP chociażby. A wybycie GB z UE i pozostawienie tej ostatniej samej sobie takim właśnie atutem IMO jest, wedle starożytnego „beggar thy neighbor”.
Przychylam sie do opinii torero, do tego agent hegemona G Friedman od ponad roku jezdzi po swiecie promujac swoja knige powtarzajac, ze UK nie bedzie sie integrowac z UE.
Po 911, Iraku, Libii, Syrii, Charlie Hebdo, referendach i wszystkim innym do „uchodźców” włącznie – wszystko wygląda na wyreżyserowaną szopkę z przydzielonymi rolami… 1.referendum przechodzi. 2. jesli nie, to patrz punkt 1. 😀
Ludzie zapomnieli już że było przecież referendum w sprawie unii w nowym kształcie we Francji (wynik negatywny) i Holandii (wynik negatywny). I co? Patrz punkt pierwszy…
Nie kwestionuje, ze wynik referendum nie bedzie mial wplywu na zmiane napisanego scenariusza centralnych planistow. Jedynie kwestia roli jaka hegemon/NWO przypisalo UK. Owszem odtrabienie sukcesu przez pacynke Cameron’a tutaj troche nie pasuje, ale z drugiej strony jesli jest zgoda na wyjscie UK z UE to teatrzyk z referendum trzeba odegrac. Sam Cameron twierdzi, iz o reelekcje sie nie bedzie ubiegal. Wiec byc moze gra swoja role i tyle. Dowiemy sie za jakies pol roku.
Nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy. A jeszcze ważniejsze od tego, kto liczy głosy jest stworzenie odpowiedniej alternatywy politycznej,w taki sposób że, niezależnie od tego kto wygra wybory, będą one wygrane. Z demokracją nie ma żartów:-) Pod paroma względami jest to system świetnie pomyślany, np do niewolenia społeczeństw nadaje się wyśmienicie. System większościowy zawsze zamknie usta tym, którzy składają się na czołówkę puli genetycznej narodu. Kiedyś trzeba było ich mordować, teraz wystarczy ich związać „racją większości”. Myślę, że jako naród nie pamiętamy już, że istnieje prawda obiektywna, obecnie prawdą jest to, na co zagłosuje więcej osób, czyli to co zostanie lepiej sprzedane w mediach. Nie mniej, nie przeceniałbym roli mediów. Ludzie w UK nie będą wiecznie tolerować wysyłania ich pieniędzy za siódmą górę, w niewiadomym celu. Dużą rolę może tutaj odegrać internet. Radio i TV nie mają już całkowitego monopolu na dystrybucję informacji, co pozytywnie rokuje. Jeśli czara goryczy się wreszcie przepełni, może będą zmuszeni, poprzez presję społeczną, dobrze policzyć głosy i pożegnać UE.