Reset nadszedł

Czas zbiorów! Reset globalny, na konieczność którego wskazywaliśmy od lat, nadszedł w końcu. To naturalnie ku satysfakcji czytelników naszego TwoNuggets Newsletter i jego autora. Z ostatniego numeru:

Złoto jest w sekularnej hossie stulecia, której oczekiwaliśmy i którą w końcu mamy. Przekroczyło niedawno historyczny pułap $4’000/oz, zbliża się powoli do PLN20’000.   Zniknęły przy tym jakoś dawne jałowe spory o to co jest „lepsze”, akcje czy złoto. Złoto nie tylko bije akcje za ostatni rok czy dwa. Bije je także na głowę za ostatnie ćwierć wieku. Akcje mierzone S&P 500 są w tym czasie do przodu 4x, a złoto jest do przodu 11x. Tempo wzrostu przez te 25 lat (CAGR) wynosiło 5.7% rocznie dla akcji, a 10.4% rocznie dla złota. Rok w rok.
Gdyby był to boks, byłby to nokaut techniczny, z nieprzytomnym zawodnikiem znoszonym z ringu na noszach. Cieszę się że nasza misja w TwoNuggets Newsletter popularyzowania w Polsce inwestowania w złoto kończy się takim spektakularnym sukcesem. 

Dodajmy jeszcze do tego kryptowaluty i  Bitcoina po $115K,  tak że inwestorzy 2NN nie mają powodów do narzekań.  Mam jednak wrażenie że dochodzimy do historycznego końca pewnego  etapu.  Etapu w dziejach Europy na pewno,   ale chyba też i w dziejach świata. W inwestowaniu w szczególności nie jest to stacja końcowa ale ważny punkt decyzyjny. Punkt przez który portfel inwestora długoterminowego należy przeprowadzić z dużą uwagą, antycypując to że najbliższe kilka lat całkowicie zmieni krajobraz inwestycyjny który mieliśmy przez ostatnie dekady. Czytelnicy 2GR muszą mi w związku z tym wybaczyć niską aktywność na tym blogu, który przy konieczności poświęcenia czasu wielu innym wątkom nie jest naszym najwyższym priorytetem.

Całkowita zmiana krajobrazu inwestycyjnego, jak i stylu i warunków życia, dotyczyć będzie w szczególności rezydentów EU. Czeka ich ciężki okres „twardego lądowania” i ostatecznego krachu większości tego w co dotychczas wierzyli, czemuj ufali i na czym budowali swoją dotychczasową prosperity.  Wszystko to, dodam, zgodnie przewidywaniami w newsletterze jak i na tym blogu.

Dobrą ilustracją tego co będzie się działo, i  zwiastunem przyszłości EU, jest to co się już dzieje.

W filmiku powyżej niemiecka wersja resetu – wariaci wysadzają w powietrze wieże chłodnicze elektrowni atomowej Gundremmingen w Bawarii, największego takiego kompleksu energetycznego w swoim czasie. Data: 25.10.25. Przyznam się że nawet niżej podpisany nie spodziewał się że rzeczy zajść mogą aż tak daleko tak szybko.

To że unijne wariacje, nie zneutralizowane na czas, sprowadzą gospodarkę EU i poziom życia jej mieszkańców do parteru było jasne. Deindustrializacja EU po samobójczym odcięciu się od taniej energii rosyjskiej również. To że w zubożonym, zdesperowanym skansenie EU-ropejskim w pewnym momencie dojdzie do rewolucyjnego wrzenia mas i do wywalenia rządzących nimi globalistów – idem.

Lewactwo przychodzi, pokrzyczy,  rosną podatki, gospodarka zwalnia, bezrobocie wzrasta.  Lewactwo następnie przegrywa, podatki maleją, gospodarka przyspiesza, bezrobocie maleje. Taki był demokratyyczny cykl wyborczy od dekad. Walczono w nim na amunicję idei, przemian socjalnych, obyczajowych, politycznych. Rzadko jednak kraj mający aspiracje do rozsądku, umiaru i rządów demokratycznych posuwał się do taktyki spalonej ziemi i w rezultacie do popełnienia zbiorowego samobójstwa, co widać właśnie w Niemczech.

Jeśli zaczadzona zielonymi bzdurami „planeta płonie” większość społeczeństwa dała się demokratycznie nabrać na  „wyjście z atomu” to można to jeszcze zrozumieć. Ale elektrowni atomowych – nowoczesnych, czystych i bezpiecznych – nie szło i nadal nie idzie zastąpić niczym lepszym. Ani też nie było to konieczne. Dlatego racjonalnym  działaniemi byłoby ich czasowe wyłączenie, kłódka na bramie, wartownik i schluss. Przynajmniej do czasu wypracowania realnej, opłacalnej alternatywy.  Dla kopalni złota nazywa się to „care and maintenance„.    Po zimie spędzonej w nieogrzewanym mieszkaniu zresztą nawet najbardziej zielone makówki zacząć mogą myśleć. W rezultacie mogą dojść do wniosku że wychodzenie z atomu najlepszym pomysłem jednak nie było, tak że po kolejnych wyborach straty można będzie przynajmniej jakoś odtworzyć.

To jednak jest wykłuczone gdy rządy wariatów wysadzą w powietrze krytyczną infrastrukturę kraju, jak wieże chłodnicze elektrowni atomowej. To jakby dosłownie przenieść  kraj wstecz o dekady i uczynić to nieodwracalnie. Centrali nuklearnej z wysadzonymi wieżami i zdemontowaną resztą nie idzie łatwo odtworzyć. Szkoda staje się permanentna, przynajmniej na dekady.

Swoją drogą nie całkiem wiadomo czemu Polska nie zrobiła Niemcom nie dającej się odrzucić oferty okazyjnego przejęcia demolowanego obiektu i jego  instalacji u nas,  gdzieś nad Odrą.  Miałoby to o wiele więcej sensu niż import niemieckich wiatraków z demobilu.  Że trudne technicznie?  Cóż, Stalin przenosił mnóstwo obiektów przemysłowych z pokonanych Niemiec na dużo większe odległości… ;-D   Do tego Niemcy ich bronili do upadłego a tu oddali by pewnie nawet za darmo…  ;-D   Z pewnością prezydent Trump potrafilby z tego zrobić beautiful deal!

Nie to aby było nam szkoda Niemiec popełniających samobójstwo. Nigdy nie przeszkadzaj rywalowi popełnić błędu.  Niech robią co chcą. Byle by granic nie zamknęli bo, jak mawiają kierowcy polskich TIR-ów, „Niemcy, i Niemki, najlepiej przelecieć nocą”. Są jednak poważne wątpliwości czy Polska, podobnie jak reszta eurokołchozu, uchroni się od popełnienia podobnego samobójstwa, a może nawet kilku jednocześnie. W końcu von der Leyen wciąż podkreśla konieczność „jedności EU-ropejskiej”,  i wątpliwe aby Niemcy chcieli popełniać sabobójstwo w pojedynkę.  Mam tylko nadzieję, nie wiem na ile  uzasadnioną, że jak na przykład „wychodzimy z węgla” w Polsce, to tylko czasowo. Metodą bramy na kłódkę wartownika z psem  i ludzi na bezrobociu, a nie z faktycznym zalewaniem kopalni wodą, zasypywaniem jej piaskiem,  czy innej formie permanentnego niszczenia narodowego dobra.

Migracja jest inną kulą w EUro-pistolecie przystawionym do skroni EUro-wasali. Prezydent Nawrocki niby odmówił pociągnięcia za cyngiel, odmawiając realizacji „paktu migracyjnego” EU. Czytaj, odciążenia „wir schaffen das” Niemiec od ich innego historycznego błędu, popełnionego przez Angelę  „Herzlich willkomen” Merkel. To dobra wiadomość. Ale przecież rządzący przez ostatnie dekady POPiS, w każdym rozdaniu,  ochoczo sprowadzał już hordy migrantów i  wspierał pakt migracyjny.  Na jak długo starczy prezydentowi Nawrockiemu woli oporu przed przeznaczeniem?

Przed zbliżającym się kryzysem i gospodarczą degrengoladą obrony nie będzie. Ale można złagodzić jego skutki. Jedną kartę już mamy – suwerenność monetarną ergo brak euro.  Czołową decyzją w tym kierunku byłby teraz Polexit – spadochron z samolotu nieodwracalnie skazanego na spotkanie z ziemią.  Twardy Polexit, a nie płonne nadzieje na reperowanie unii, na opamiętanie,  na odkładanie unijnych wariactw na później,  na to że spotkanie z gruntem ktoś z pasażerów przeżyje.  Polexit jest też najpewniejszym środkiem na uniknięcie wciągnięcia kraju do wojny EUro-globalistów na Ukrainie.  

2 thoughts on “Reset nadszedł

  1. Tym razem wieże złożyły się zupełnie w taki sam sposób pomimo braku wlatujących w nie samolotów.

    Krach w UE to w sumie pozytywną wiadomość. W końcu jakaś nadzieja na zmianę. Koniec gnicia w bierności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *