Dla uranu nie ma alternatywy

Rajd w uranie wyniósł ten surowiec do poziomu najwyższego od 12 lat. Nasz typ uranowy jest w tym roku 42% do przodu co nas i czytelników TwoNuggets Newsletter niewątpliwie cieszy. W świecie kontemplującym odchodzenie od węglowodorów dla uranu nie ma praktycznie alternatywy.  Wcześniej czy później realia te dotrą nawet do zielonych.  Patrzymy na ten rajd z pewną satysfakcją ale i z pewną nadzieją.  Satysfakcja bierze się stąd że rajd przewidywaliśmy od dłuższego czasu i że w końcu go mamy. Trwało to długo, ale taka jest już specyfika tego rynku. Rynek spot uranu, który widzimy poniżej i który ostatecznie dyktuje ceny, jest niewielki. 

uranium

Gros akcji jest w kontraktach terminowych, gdzie duzi kupcy, w rodzaju centrali nuklearnych, zaopatrują się w paliwo z kilkuletnim wyprzedzeniem. Specyfiką kontraktu w uranie jest to że kupiec ma opcję zmodyfikowania zamówionej ilości w pewnych granicach, po umówionej wcześniej cenie. Jeśli ceny są niskie to utilities starają się ograniczyć przyjmowaną ilość aby nie przepłacać. Jeśli są wysokie, jak obecnie, starają się wziąć jak najwięcej surowca po korzystnych dla siebie niższych cenach. Dodaje to do presji na rynku spot. Dodatkowym „dopalaczem” dla rynku okazał się pucz w Nigrze i turbulencje z dostawami z tego kraju. Niger ma największe złoża uranu w Afryce. Od dekad Francja, jego były kolonialny hegemon, wykorzystywała swoją kolonię do wyciagania z niej uranu po śmiesznych cenach. Pucz położył temu kres.

Nadzieja natomiast bierze się stąd że być może nie każdy na zachodzie zdurniał już do poziomu niemieckiego i odcinania się i od brudnych podobno paliw kopalnych i od super czystego uranu. Powiedzmy jasno – każdy wierzący w histerię z CO2 i w zieloną powiastkę musi nie mieć po kolei pod kopułą jeśli nie obejmuje jednocześnie obiema rękami uranu. Nie ma bowiem niczego innego sposobnego zapewnić nam dostateczną ilość niezbędnej energii po rozsądnych cenach. Zwłaszcza jeśli twój sojusznik wysadza w powietrze twoje instalacje przesyłowe gazu ziemnego… Uran jest jedynym wyborem jako został na solidną bazę energetyczną. Bez niej jesteśmy na równi pochyłej w kierunku średniowiecza. Choćby każdy las zastąpić lasem wiatraków, a każdą polanę w lesie pokryć panelami PV, to dalej niewiele z tego będzie. Stabilną energię trzeba skądś brać a ta z OZE stabilna nie jest i nie będzie. Uran jest jedyną praktyczną opcją.

Specificzną satysfakcję odczuwać mogą władze polskie które po wypróbowaniu wszystkich innych możliwych alternatyw postawiły też w końcu na atom. Wystarczy teraz plany te realizować, zachęcając jednocześnie naszych zachodnich sąsiadów i rywali aby przypadkiem nie przestali się dalej odcinać od atomu. Wraz z odcięciem się Niemiec także od gazu będą one na prostym kursie ku de-industrializacji i ekonomicznej degrengoladzie. Zimno i ciemno, ale za to ekologicznie.

Niemcy implementujący na sobie ochotniczo ten zarzucony zawno temu plan Morgenthaua są dla nas doskonałą wiadomością!

 

7 thoughts on “Dla uranu nie ma alternatywy

  1. Od decyzji o budowie elektrowni do całkowitej realizacji droga jest długa, wyboista i kosztowna o czym przekonali się ostatnio Finowie. Tym bardziej, że rząd wybrał dwukrotnego bankruta Westinghouse, od którego 5 budowanych już reaktorów odżegnały się aż 3 amerykańskie stany. A to jak mamy stać się europejską potęgą atomową link poniżej nawet szkoda komentować.
    https://businessinsider.com.pl/gospodarka/atomowa-mapa-polski-wszystkie-miejsca-gdzie-moga-stanac-reaktory/bfl9jcc
    Nie wspominając nawet o koncepcji małych elektrowni atomowych – wręcz przydomowych :). To jak wypowiadają się na ten temat rzekomi pseudo eksperci i dziennikarze w Polsce świadczyć może tylko o głębokiej ignorancji tematu. Póki co jedyną „małą” elektrownią atomową jest zbudowana przez Rosatom pływająca AES Akademik Łomonosow, która oprócz pracy jako elektrownia jest również laboratorium testującym takie rozwiązanie. A u nas Morawiecki z Sasinem powiedzieli w TV i na drugi dzień wjeżdżają koparki na budowę i za rok mamy kilka małych nowoczesnych, bezpiecznych i sprawdzonych elektrowni atomowych. Witamy w paralelnej rzeczywistości energetycznej.

    1. Witaj Ojcze Prowadzący, po małej przerwie! Miło spotkać znajme twarze 😉

      Dodam że postawienie na Westinghouse’a wygląda na posunięcie podwójnie głupie bo wynikające z czystej rusofobii. Jeśli „uniezależniać się” od ruskiego gazu to przecież nie po to aby „uzależniać się” od ruskiego atomu. Tymczasem hegemon z jednej strony podsyca polską rusofobię a z drugiej bierze od Rosji 25% paliwa nuklearnego dla swoich 90+ reaktorów i liczy kasę. Sankcje? Jakie sankcje? Sankcje są dla durnych wasali…

      Istotnie, twarda prawda jest taka że przyszłość należy nie do OZE ale do SMR-ów. Obawiam się że pod tym względem Westinghouse nie ma wiele do zaoferowania, nawet starego blueprintu nie może odkurzyć i sprzedać bo nigdy tego nie robił. I nie dziw. USA wraz z resztą ogarniętego zieloną histerią zachodu odżegnywały się przecież od atomu od trzech dekad z okładem.

    2. Oprócz kosztów jest sprawa białaczki, szczególnie u dzieci
      Badanie KiKK: Elektrownie jądrowe zwiększają ryzyko zachorowania na raka u dzieci
      Oprócz kwestii składowiska odpadów promieniotwórczych – poszukiwanie składowiska jest nadal trudne – raz po raz pojawiają się inne obawy, które przemawiają przeciwko energii jądrowej. Ponad dekadę temu tzw. badanie KiKK zlecone przez Federalny Urząd Ochrony Radiologicznej wykazało, że ryzyko zachorowania na raka u dzieci poniżej 5 roku życia jest znacznie zwiększone w pięciokilometrowym sąsiedztwie elektrowni jądrowych. Na przykład wskaźnik zapadalności na białaczkę był około dwa razy wyższy w badanym okresie od 1980 do 2003 r., niż można było oczekiwać statystycznie. Aby wyjaśnić: promieniowanie radioaktywne może zakłócać podział komórek w ciele. W tym procesie ważne enzymy mogą stać się nieoperacyjne lub całe bloki budulcowe komórek mogą zostać zniszczone. Materiał genetyczny może również ulec uszkodzeniu – nawet „in utero”, czyli w płodach w obrębie macicy.
      https://www.br.de/nachrichten/wissen/atomkraftwerke-und-kinderkrebs-besteht-ein-zusammenhang,TDMGmR0

      1. Z całym szacunkiem ale wydaje mi się, że wskazania niemieckiego Federalnego Urzędu Ochrony Radiologicznej w kontekście zielonego szaleństwa jakie dzieje się od X lat w Republice Federalnej są mało wiarygodne. To tak trochę jak wypowiedzi i wskazania większości „łżyekspertów” w czasie ostatnich wydarzeń związanych z COVID

      2. Nie będę dyskutował z badaniami, ale żeby teren wokół elektrowni atomowej był zagrożeniem dla ludzi ze względu na promieniowanie to musiał by być przede wszystkim skażony izotopami promieniotwórczymi. A skażenie promieniotwórcze jest chyba najłatwiejszym do wykrycia rodzajem skażeń bo te substancje po prostu trąbią naokoło o swojej obecności wysyłając wyraźne i łatwe do wykrycia sygnały. Można łatwo wykryć nawet śladowe ilości. Dużo trudniej jest ze skażeniami chemicznymi czy biologicznymi, to wymaga laboratoriów i czasochłonnych analiz.
        Elektrownie mają systemy ciągłego monitorowania radiologicznego tak że można powiedzieć że nic świecącego się tam nie prześlizgnie, a jeśli nawet to są przygotowane procedury odkażania i usuwania zanieczyszczeń. Myślę że jeśli chodzi o zagrożenie promieniowaniem to najbezpieczniej mieszkać gdzieś niedaleko reaktora – wtedy przynajmniej masz pewność że wszelkie zagrożenie radioaktywnością zostanie wykryte zanim będzie to miało jakiś wpływ na ludzi.

Comments are closed.