Niebezpieczeństwo deflacji w Polsce zażegnane

Uff, no to możemy odetchnąć! Na szczęście nie grozi nam niebezpieczeństwo deflacji będącej zmorą innych rządów. Taki rząd Szwajcarii czy Japonii na przykład dałby się pokroić za odrobinę zdrowej inflacji ale nic im nie wychodzi. W Polsce jednak nieznośna wizja wszystkiego tańszego z miesiąca na miesiąc i pensji za którą co miesiąc można kupić więcej nie będzie nikogo trapiła. Zagwarantuje to  500+  i  rząd nadpremiera Morawieckiego.

Jedynym utrapieniem są od dawna pro-PiSowskie media udowadniające od momentu rozpoczęcia szerokiego rozdawnictwa 500+ że nie będzie to inflacjogenne. Z miesiąca na miesiąc może i nie było. Pociąg inflacyjny potrzebuje jednak czasu aby nabrać szybkości. Za to jak raz jej nabierze to trudno go potem wyhamować.

Coś może być na rzeczy skoro właśnie państwowy GUS się obudził i wyszedł z wielkością styczniowej inflacji 4.4%. To dużo więcej niż od lat do wierzenia podawana masom wielkość rzędu 2% z groszami. Jeszcze jak byśmy poznali prawdziwą wielkość inflacji to byłoby super. Podejrzewamy że bliższa jest ona 10%. Podejrzeń takich nabraliśmy od czasu kiedy to cebula, towar nie sprowadzany raczej gdzieś z Tasmanii, zdrożała w ciągu roku o przeszło 100%, z 2 zł do ponad 4 zł za kilo. Nie wiemy czy GUS akurat włącza cebulę do swoich komputerów liczących inflację ale powinien. Do życia potrzeba cebuli i chleba – instruowała dawniej studencka piosenka. A chleb, z tego co wiemy, też podrożał chociaż nie tak drastycznie. Jak by GUS się pytał to z chęcią podamy także inne rzeczy praktyczne do życia które podrożały dużo bardziej niż oficjalne 4.4%. Jak więc GUS-owskie komputery wyliczyły tylko tak umiarkowaną inflację pozostaje zagadką.

niebezpieczeństwo deflacji zażagnane

Nawet inflacja oficjalna 4.4% odcina od 500+ po 2 zł co miesiąc. Ktoś nawet wyliczył że od początku programu masowego rozdawnictwa z 500+ zostało tak naprawdę tylko 350+. Pozostanie zatem obserwować kiedy doczekamy się rządowej „rewaloryzacji” rozdawnictwa, które bez tego straci moc wyborczą. Jeśli PiS-owi uda się przepchnąć Dudę na drugą kadencję to naszym zdaniem będzie to jednak nieprędko. Po majowych wyborach zanosi się bowiem na długą suszę wyborczą i brak potrzeby  kupowania elektoratu rozdawnictwem.

Zanosi się też na suszę  zwyczajną  która cenę cebuli może raz jeszcze podwoić. A wraz z nią inflację której miało nie być a która z rozdawnictwem 500+ nie ma oczywiście nic wspólnego.

25 thoughts on “Niebezpieczeństwo deflacji w Polsce zażegnane

  1. Drogi Cyniku czytam Twój blog regularnie od kilku może nawet kilkunastu lat . Dzięki Tobie moje inwestycje w złoto i nie tylko przyniosły zyski o jakich nawet nie marzyłem . Kiedyś ten blog był kopalnią wiedzy „skondensowanej” łatwej do przyswojenia nawet dla laików. Każdy temat który poruszałeś był dobrze naświetlany a wyciągnięte wnioski trafiały w sedno. Od jakiegoś czasu to wszystko się posypało IMHO . Choćby ten post , zaczyna się od deflacji potem jest inflacja następnie o rozdawnictwie i złym zarządzaniu państwem a na końcu o suszy i cebuli. Wybacz ale nie zrozumiałem o co w tym wszystkim chodzi . Co jest gorsze inflacja czy deflacja i kto ponosi winę za suszę która ma podwoić cenę cebuli .
    W komentarzach część komentujących mówi ” będzie zwała” państwo padnie . Druga część dyskutuje o podatku którego niema.
    Wszystko to nijak przystaje do toczącego się życia , ludzie pracują zarabiają i bogacą się .Złoto przebiło 1600$ i świeci jak 2010r. Kto czytał Twój blog wcześniej ma go odpowiednio dużo i też się cieszy.
    Wybacz moje rozczarowanie ale chętnie przeczytałbym Cynika tak z przed 10 lat.

    Ps.
    Jestem rolnikiem i z cebulą mam do czynienia stale, wierz mi zasady są takie same jak na każdej giełdzie tz. decyduje popyt i podaż oraz zdrowa spekulacja . Susza w Polsce ma bardzo mały wpływ na cenę .Każde poważne gospodarstwo jest nawadniane i wcale nie ustępuje niemieckiemu czy holenderskiemu .

    1. chętnie przeczytałbym Cynika tak z przed 10 lat.
      Bardzo mi przyjemnie. Nic prostszego, od 10 lat tutaj możesz nabyć abonament i czytać TwoNuggets Newsletter. Zapraszam!

    2. @Piotr:”cena cebuli”
      To ja pisałem o suszy a propos rosnących cen żywności. Wydaje mi się, że od 2 lat to jest główny czynnik wpływający na wzrost cen.
      Może cebula to zły przykład, bo to warzywo i może być nawadniane więc jest odporniejsze na niedobór wody, ale w przypadku zbóż czy kukurydzy sytuacja jest gorsza bo areały znacznie większe. Też mam znajomego rolnika (nie ogrodnika!) ale z Małopolski więc dane nie są miarodajne, bo to nie jest w Polsce znaczący region upraw. Pisałem o tym czynniku, bo wzost cen o kilkanaście (kilkadziesiąt?) procent rocznie nie może być skutkiem inflacji. Chyba że ktoś wierzy że już teraz inflacja w Polsce jest rzędu 20%. Po prostu zwracam uwagę, by zbytnio nie panikować („double panic”:) bo ceny towarów nie tylko zależą od inflacji (siły nabywczej forsy) ale także od „kilku” innych czynników. Np. z powodu koronawirusa ceny mogą wzrosnąć z powodu niedoborów podaży towarów z Chin. Już teraz znajomi z GB sygnalizują mi, że ich pracodawcy zastanawiają się czy nie redukować zatrudnienia z powodu braku komponentów do produkcji.

      1. Może cebula to zły przykład…Chyba że ktoś wierzy że już teraz inflacja w Polsce jest rzędu 20%.

        Drogi Czytelnik wspomniał złoto, które w ostatnich dwóch latach (24 mo) w PLN jest do przodu 44%. No to może podzielić to przez 2 i wyjdzie ponad 20%.
        Ludzie w PL odwykli od inflacji i zawsze jakoś podświadomie szukają bardziej skomplikowanych wytłumaczeń niż te najprostsze… 😉

  2. Zgoda. Już widzę jak Madame Lichocka płaci 90000 PLN podatku katastralnego. a Pani Morawiecka lekko licząc 300 tys. PLN. I to jest argument dla którego bogaci i bogacący się nie pozwolą się skrzywdzić!

  3. system trwa bo spora część populacji trzyma swoje oszczędności w tzw banku/skoku na koncie lub na lokacie lub kupuje obligacje skarbowe – wszystko oprocentowane poniżej inflacji …..i dlatego tzw system bankowy/skokowy ma płynność więc cały czas rozdają wirtualne kredyty a ceny wszystkiego rosną a niektóre szybują jak nieruchomości/ …..i debata co zrobić z galopującymi cenami nieruchomości – jak w kabarecie …..
    a recepta na drożejące ceny nieruchomości jest prosta – zlikwidować socjalizm tzw ochrona lokatora przed wyrzuceniem za niepłacenie, demolkę nieruchomości itp , wprowadzić 20-50% wkład własny w gotówce /bez żadnych wyjątków/ przy zakupie w kredycie/w epoce pieniadza fiducjarnego/ i wykreślić z umowy o kredyt hipoteczny zapis „że jak spadnie cena nieruchomości to instytucja żąda dodatkowego zabezpieczenia”….
    a półgłówki/socjaliści/ robią d o p ł a t y do wszystkiego albo „ulgi” w pit dla wybranych grup społecznych

  4. @Autor:”cena cebuli”
    Obawiam się, że ceny żywności poszybują w górę (tak o 100%) i to nie będzie miało nic wspólnego z inflacją.
    Susza, susza i jeszcze raz susza. A ludziska dalej modlą się, żeby mieć „ładną pogodę” na urlop.
    Do tego z powodu niskiego stanu wód będzie problem z produkcją prądu.
    Niestety, wszystkie elektrownie wymagają ogromnych ilości wody (wiatraki to chwalebny wyjątek)

    1. To jeszcze tylko mi Hes wyjasnij, jak susza jest powiazana z ca. 50% wzrostem cen uslug restauracyjnych, 40% wzrostem cen najmu mieszkan i 30% wzrostem XAUPLN 😉

      1. @Takie Jeden Łoś, może ja spróbuję.
        40% wzrost cen wynajmu związany jest z ze zwiększeniem o 10% wydatków na restauracje przez właścicieli mieszkań, co realnie związane jest z wzrostem cen w restauracjach o 50%. 20% z 50% wzrostu cen restauracyjnych przeznaczana jest na wyrównanie płacy do płacy minimalnej, natomiast pozostałe 30% inwestowane jest w złoto. Tak samo pozostałe 30% wzrostu cen najmu inwestowane jest w złoto ergo stąd mamy 30% wzrost cen złota.
        A wszyscy mocniej inwestują w złoto, bo nikt już nie wierzy w nieistniejącą inflację odkąd GUS opublikował prawdę objawioną o 4.4% inflacji, która tak na prawdę jak to Autor pisze „że bliższa jest ona 10%”. A skoro już jest bliższa 10% to może być bliższa i 20%, albo i więcej, co wiele osób jeszcze pamięta z lat 90. Więc mniej niż 30% wkładać w złoto się po prostu nie opłaca, bo może przyjdzie czas zwinąć żagle, gdyż rząd wymyśli jedynie słuszną Państwową Sieć Restauracji i Barów, niby to kapitalizm, ale z jakąś taką państwową twarzą.
        CBDU 😉

  5. Mysle, ze inflacja zostanie czasowo wyhamowana sciagnieciem „nawisu inflacyjnego” podatkiem katastralnym, a potem za jakis czas znow podwyzszona jakims nowym rozdawnictwem przedwyborczym. Sam jestem ciekaw, jak dlugo taki reczny „tuning” inflacji bedzie skutecznie dzialal. Mysle, ze jednak nie za dlugo…

      1. Jesli nie chca doprowadzic do zawalu zlotowki, to musza jakos ten nadmiar kasy sciagnac, bo inflacja juz zaczyna zwiewac czapki z glow (wlasnie jestem w gorach na feriach i widze ile place za rozne rzeczy w porownaniu z zeszlym rokiem). Wiec jesli nie podatek katastralny lub podwyzszenie stop procentowych, to pewnie szeroko zakrojone uzycie BRRD plus stan wyjatkowy?

        1. Ceny w Kurortach muszą co roku przynieść zakładany dochód. W przeciwnym wypadku nie jeden bank stanie się posiadaczem niejednego hotelu.
          A że w tym roku sezon krótszy, bo pogoda nie dopisuje to i ceny proporcjonalnie wyższe.

      1. Niskiej jakości ten link… Oto próbka: Jeśli będziemy wiedzieć dokładniej ile go jest i gdzie leży, to będzie ono taką samą lokatą jak to realne złoto NBP zdeponowane w skarbcu banku w Londynie.. Trzeba być dobrym szurem aby coś takiego wygenerować…

        1. Urocze 🙂

          Złoto leżące w złożu o nieoszacowanej nawet w przybliżeniu opłacalności staje się automatycznie lokatą. Zatem kilka zbankrutowanych krajów wychodzi nagle na prostą 🙂

    1. Podatek katastralny jest w Polsce bardzo trudny do zrealizowania. Po pierwsze potrzebne są operaty szacunkowe dla kilku milionów nieruchomości.
      Operat dla mieszkania kosztuje kilkaset złotych, a dla przeciętnego domu około tysiąca. Na dodatek operat szacunkowy ma ważność jednego roku, co przy obecnej inflacji i tak jest długim czasem. Myślę, że to jest koszt inwestycji dla państwa rzędu kilku miliardów złotych, już nie mówiąc o dostępności rzeczoznawców z uprawnieniami.
      Ponadto nie wierzyłbym, że wszystkie gminy i sądy mają porządek w księgach wieczystych i mają one aktualne wpisy. Taka aktualizacja też pewnie nie byłaby tania.
      No i czynnik społeczny, który pewnie ma na myśli cynik9, mówiąc, że przy PiSie to nie przejdzie. Z podatku trzeba by wyłączyć miliony obiektów związanych z uprawianiem wiary katolickiej (kościoły, klasztory, budynki probostwa, hotele pielgrzymkowe itp) . A co zrobić z babciami-wdowami mieszkającymi w centrach dużych miast na 100 m.kw. 😉 Co z rolnikami ? Już widzę jak będą płacić .
      Oczywiście, przy jakimś krytycznym przewrocie władza może zrobić co jej się podoba, żeby oskubać społeczeństwo. Pomysłów nie będę podsuwał.

      1. Wydaje się że jest to rodzaj wiecznego straszaka co się w obecnej sytuacji raczej nie zmieni. PiS będzie raczej podwyżał prosto wszystko jak leci, po podatku od cukru będzie podatek od mąki, soli, pieprzu i całej reszty. Chociaż gdyby posłowie musieli płacić podatek od pieprzenia to mogłoby mieć pewne dobre strony… 😉

      2. @knecht:”trudny podatek katastralny”
        On nie jest trudny do zrealizowania, tylko że dla „grupy trzymającej władzę” nieopłacalny.
        Przecież to „oni” są zapakowani w nieruchomości. I co? Sami na siebie będą kręcić bicz?
        Np. można go wprowadzić (na początek;) dla bogaczy, którzy są właścicielami kilku nieruchomości.
        A później sukcesywnie rozszerzać na pospólstwo. Tylko że to bije w przedstawicieli władzy i dlatego tego nie zrobią.
        No chyba że do władzy dojdzie skrajne lewactwo pokroju Piotra Ikonowicza. PiS nie wprowadzi tego podatku.

        1. „Nieopłacalny” wiąże się IMO również z czynnikiem strachu i ryzyka. Podatek taki wprowadza albo ideologiczny true believer albo ktoś z nożem na gardle. Żadne z tych do PiS-u nie pasuje.

          1. Nie wiem, czy PiS nie ma noza na gardle. XAUPLN w ciagu ostatniego miesiaca zrobil 8% w gore, miesiac wczesniej 7%. PLN_I tonie. Zeby uratowac PLN musza albo sciagnac plynnosc z rynku podatkami, albo zrobic BRRD (to w zasadzie tez jest sciagniecie plynnosci z rynku), albo podniesc znaczaco stopy procentowe, albo…

        2. A poza tym, to moze troche off-topic, ale biorac pod uwage w jakim tempie XAUPLN idzie do gory, to wcale bym sie nie zdziwil, gdyby to zloto, ktore zostalo sprowadzone do PL z Londynu, zostalo teraz uzyte do interwencji na rynku.

          1. E tam, interwencja na rynku musi mieć pewien sens którego nie bardzo widzę. Nie prościej po prostu wyrzucić je na zakup F35? 😀 Albo na pokrycie kosztów baz hegemona? Przecież „bezpieczeństwo” jest bezcenne… 😀

      3. @knecht ruprecht

        Po pierwsze potrzebne są operaty szacunkowe dla kilku milionów nieruchomości.

        Sorry, ale nawijasz, jakby Ci sie wydawalo, ze Polska jest panstwem prawa 😉 A kraj rzadzony przez ludzi o bolszewickiej mentalnosci panstwem prawa nigdy nie bedzie. Wprowadzenie katastru jest sprawa prosta. Nazywasz go podatkiem od nadmetrazu i oglaszasz, ze jesli ktos jest w posiadaniu nieruchomosci ponad okreslony metraz na osobe, to ma placic haracz. Urzedy skarbowe maja tabele z widelkami wartosci nieruchomosci w kazdej dzielnicy (do naliczania podatkwo spadkowych i pcc) i nalicza od nadmetrazu podatek wedlug tych tabel. To tak napredce sklecony schemat przez Łosia o malym rozumku. Ale Pan Premier rozumek ma wiekszy, wiec i pomyslowosc w opodatkowywaniu pewnie tez…

Comments are closed.