Pisaliśmy już wcześniej że polskie rezerwy złota w ostatnich 12 miesiącach się więcej niż podwoiły i wynoszą obecnie 228.6 ton metrycznych. Timing na wzmocnienie swojej pozycji w złocie NBP wybrał nie najgorszy, choć w warunkach PLN najlepszy czas mamy prawdopodobnie już za sobą. Złoto jest jeszcze względnie tanie ale największą jego zaletą jest po prostu to że jeszcze JEST.
Diagram poniżej uprzytamnia polskiemu inwestorowi jeszcze jedną istotną rzecz. Złoto w złotych polskich po raz pierwszy od dłuższego czasu jest znów powyżej poziomu 5000 zł/oz. Kto wie czy przy odrobinie szczęścia nie przekroczy rekordu jeszcze w tym roku… A pomyśleć że jeszcze dekadę wcześniej metal oscylował wokół 2000 zł/uncja i uchodził za „drogi”.
Akcje NBP pod kierownictwem prezesa Glapińskiego wpisują się w szerszy trend banków centralnych redukujących swoje pozycje w dolarze i wzmacniających w złocie. Co inteligentniejsze i bardziej niezależne banki centralne wykorzystują także sprzyjającą koniunkturę aby ogłosić przy okazji plany repatriacji części swoich rezerw, trzymanych dotychczas z reguły w UK albo w USA. Problem ze sprowadzaniem złota jest tylko taki że jednoczesne sprowadzanie obcych wojsk do siebie zalety tego ruchu w znacznej mierze podważa…
Nie ulega wątpliwości że generalnie mieć złoto jest opcją znacznie lepszą niż go nie mieć, przy czym im więcej go mamy pod własną kontrolą tym na ogół lepiej. W końcu żaden bank nie zbankrutował jeszcze z nadmiaru żółtego metalu, wiele natomiast padło z powodu jego braku.
https://www.zerohedge.com/news/2019-07-25/which-countries-are-eus-biggest-takers-and-givers
A kiedy będzie rozum powyżej głupoty
I znów nic o srebrze. NBP swego czasu kupił poligon by tam trzymać rezerwy kruszcu (i jak politycy się zwiedzieli to okazało się, że NBP jest niezależny ale musi się słuchać polityków).
Kolejną sprawą jest oparcie waluty na czymś. Powinno byc jasno okreslone. Mamy tyle ton miedzi (widziałem kiedys sztabki inwestycyjne z miedzi właśnie), tyle srebra, tyle ropy. I jest to np. 10% naszej waluty. Albo do monet dodajemy 50% srebra.
Byłby to świetny sposób przystopowania kreacji pieniądza. A może i ważniejsze zastopowanie inflacji. Bo moneta nawet mająca 50% srebra po 14 latach mogła by być cenniejsza niż nominał. Mając świadomośc tego rządzący nie drukowali by tego bez opamiętania.
NBP nie miałby nacisków i zajmowałby się nudna ale spokojna robotą
To nie jest takie proste, bo ceny surowców nie mają związku z fundamentami i podlegają spekulacji zasilanej nieskończonym oceanem dodruków i instrumentów finansowych. Taka super waluta mająca w nich „oparcie” byłaby rzucana przez globalną banksterkę jak szmata. Nie można projektować systemu politycznego bez oglądania się na otoczenie. Chcesz dobrze, a doprowadziłbyś kraj do ruiny. Ciekawe czy Mao chciał dobrze. 😉
Tekst o NBP słuchającym się polityków jest dość…kontrowersyjny. Przecież politycy w tym systemie to są nędzni aktorzy. Nawet wodzowie partii to płotki, a ludziki skomlące o „jedynkę” i głosujące wbrew swojemu sumieniu, jak szef każe, to…szkoda gadać. To są zeszmacone zera. Na NBP są naciski, ale nie z tego kierunku, ale z samej centrali. Od ludzi którzy coś znaczą. W Polsce mamy rzesze „wybitnych publicystów” którzy ten temat zepchnęli na margines.
Zaraz, porównujesz srebro do szmaty, ale dzisiaj monety robimy z miedzi lub banknoty ze szmat. To co za róznica? Jak się nie będzie opłacac to spokojnie można je wymienic jak aluminiowe i miedziane z poprzedniej denominacji 😉
W ogóle twój wywód jest jakoś tak kula obok płotu i nie w temacie.
A co do NBP słuchających się polityków no cóż. Nic takiego tam nie ma. Są machlojki ale to zawsze są. Za to sympatie sa ewidentne.
Znane są bańki na surowcach, a także dołowanie surowców. Znana jest płytkość rynku srebra i manipulacje na złocie. Na tym blogu masz dobry człowieku artykuł „Bracia Hunt i srebro”. Rzuć z łaski swojej okiem na wykres ceny srebra. Gospodarkę opartą na srebrnej walucie można łatwo pompować a potem strzyc na zamówienie. Nie mówię srebru nie (zwłaszcza jako rezerwie), ale te problemy trzeba brać pod uwagę. Mam wrażenie, że nie zastanawiałeś się nad tematem dłużej niż 2 minuty.
Wychodząc z założenia, że „sapienti sat” kończę na tym, a Ty przemyśl.
…no tak jeszcze raz po co półgłówkom złoto fizyczne ……… w PL opodatkowanie pracy i konsumpcji/haracz vat 23% + akcyza/ największe na Ziemi w porównaniu do pensji netto…..tylko półgłówek mógł wpaść na zus pracownika i zus pracodawcy a na umowie pracownik widzi tylko jedno brutto – i to wszystko podobno w kraju katolickim/religijnym
….a co do złota fizycznego to w PL nie ma rynku – jak ktoś nie sprawdzi/nie porówna/ nie poszuka/ to przy odsprzedaży /u stacjonarnego kupca/ dostaje się nawet 7-9% mniej za monetę 1oz niż cena zakupu /no chyba że w Warszawie to może sprzedać za lepszą cenę/ …..oczywiście podatki/koszty prowadzenia biznesu w PL są wysokie ale ogólnie to nie ma rynku w tej branży – najlepiej odsprzedać w RFN
Pamiętam jak około 2009 roku trafiłem na ten blog, tona przydatnej wiedzy, dzięki temu poznałem w ogóle koncept inwestowania w złoto. Za to serdecznie dziękuję i pozdrawiam Autora.
Pamiętam mój pierwszy zakup, chyba po 2400zł za uncję, w sumie to nie jest jakiś spektakularny wzrost biorąc pod uwagę na przykład btc, ale… W sumie pewnie mnie obśmiejecie, ale w tamtym czasie, jeszcze na studiach pamiętam jak chodziliśmy na kebab do pobliskiej galerii. W 2009 kebab na frytkach kosztował 9zł, co kilka lat miałem okazje wracać w to samo miejsce, które funkcjonuje do dziś. Z ciekawości zawsze zerkałem na ceny, 10zł pojawiło się dość szybko, potem 12, 14 a obecnie już 18zł.
Oznaczałoby to, że złoto zrobiło dokładnie to co powinno, czyli utrzymało wartość zainwestowanego w nie kapitału, przynajmniej w relacji do kebabu 😉
A tak na poważnie, tempo z jakim wartość paruje z biletów narodowego banku polskiego jest zastraszające. W czasach 500+ na wszystko trzymanie części swojego kapitału w złocie dalej jest jak najbardziej wskazane.
na poważnie — proste artykuły spożywcze, w szczególności jajka, są doskonałą miarą inflacji, znacznie lepszą niż oficjalne twory optymalizowane na to co akurat się nie zmienia… 😉
Bohdan Smoleń i Andrzej Czerski – Ballada o kurze
Kura zniosła jajo z niska,
Rolnik kocha swoją kurę,
Zając kicnął za kapustą,
Cena jajek idzie w górę.
Kura dumnie się panoszy,
W własnych piórach się nie mieści,
Co przystanie jajko znosi,
5.30, 5.30
Żniwny pot zalewa oczy,
Do dożynek został miesiąc,
Kokosz godnie gumnem kroczy,
6.50, 6.50
Zboże leży już pokotem,
W „Studio 2” się bawią dzieci,
Kura stanie gdzieś pod płotem,
Dycha leci, dycha leży.
Na koguta nioska gdacze,
Chociaż miał ochotę właśnie,
Przystanęła, bo był krzaczek,
11, 11
Kurze nie przeszkadza wrzesień,
Znosi jaja jak po maśle,
Potem w zębach je przyniesie,
19, 19
Coraz chłodniej jest w kurniku,
Wichrem wieje szara jesień,
Kura śni o koksowniku,
Dolar dziesięć, dolar dziesięć.
Zmarło się na koniec kurze,
Ogłupiałej przez ten biznes,
No bo jak tu można dłużej,
Znosić jaja i drożyznę.
Lecz nim zeszła rzekła dumnie
Pora odejść w niebios chmury
No bo jak tu żyć gdy durne
jajo droższe jest od kury
Współczuć trzeba naszej kurze,
Bo poddała się kasacji,
I odczuła na swej skórze,
Druzgocący cios inflacji.
Gdy akt zgonu pisał lekarz,
Nucił marsza żałobnego,
I napisał kura zeszła,
Na chorobę Krasińskiego.
Aj tam, szyny tanieją
Ale w czym problem?500+ czy nie ZAWSZE oficjalne wskzaniki inflacji zanizaly wzrost cen dla przecietnego konsumenta bo tanialy szyny,pociagi albo cos innego-niby czym rozni sie obecna sytuacja od poprzednich?
niczym, najsmieszniejsze, ze wiekszosc inflacji w usa to ceny nieruchomosci, a w PL nie ma tego w ogóle.
Że teraz to naprawdę przeciętny Kowalski ją odczuwa.