czyli AmberGold bis
Wydaje się że komisja sejmowa ds. przekrętu Amber Gold będzie miała wkrótce nowe zajęcie na kolejne kilka lat. GetBack mianowicie naciął więcej klientów – może ich być nawet 30 tysięcy – i na dużo większą sumę. Niecałe 600 milionów na które przekręciła publikę grupa przestępcza frontowana przez Marcina P. to mniej niż połowa szacowanej na 1.5 miliarda złotych potencjalnej straty w obligacjach GetBacka.
GetBack to czołowa firma działająca w trudnym biznesie windykacji długów. Zasadniczo siłowanie się prawne z opornymi dłużnikami. Idea polega na okazyjnym nabyciu „złego” długu i takim tarmoszeniu i straszeniu dłużników że część z nich, aby uniknąć dalszego dyskomfortu, zgodzi się oddać jakąś jego część. Firmy windykacyjne w biznesowym ekosystemie pełnią więc rolę mrówek usuwających padlinę z lasu.
Nie wątpiąc w pożyteczność takiej działalności mamy jednak poważne wątpliwości czy działalność z takim profilem ryzyka nadaje się jako medium inwestycyjne dostępne dla szerokiej publiki, nie związanej z sektorem finansów profesjonalnie. Nawet wejście na giełdę takiej firmy i jej akcje traktowane jako inwestycyjne aktywo są naszym zdaniem ryzykowną spekulacją od której przypadkowy inwestor powinien stronić. Całkowitym nieporozumieniem jest natomiast wciskanie przez tabuny pośredników szerokiej publice obligacji takiej firmy. To już zawadza o kryminał.
Pisze Rzepa w tej kwestii: „ z relacji czytelników wynika, że mogło dochodzić do poważnych przypadków missellingu – nie tylko zapewniano o bezpieczeństwie inwestycji w obligacje GetBacku, ale też sprzedawano te papiery na wysokie kwoty osobom, które nie mają pojęcia o obligacjach korporacyjnych, nie odpowiadały profilem ryzyka i nie były w stanie zdywersyfikować portfela inwestycyjnego”.
„Misselling” – dobrze powiedziane! A przecież są przepisy zobowiązujące maklerów i doradców finansowych do sprawdzenia każdego klienta pod kątem jego doświadczenia, profilu i tolerancji na ryzyko, zanim mu zaproponują jakiś ryzykowny cocktail obligacji korporacyjnych. Jak można wciskać to zielonemu klientowi, szukającemu zasadniczo bezpiecznej a nieco lepiej niż depozyt w banku płacącej lokaty? I to jeszcze przy użyciu tak pokrętnego słownictwa w ofercie sprzedaży jak „Obecnie wartość wierzytelności w zarządzaniu GetBack wynosi około 28 mld zł. Dla porównania wartość środków, którymi dysponuje Bankowy Fundusz Gwarancyjny, to około 9 mld zł„. Używana przez naganiacza ściema z BFG ma na celu wyłącznie sugerowanie klientowi nieprawdy – jakoby obligacje Getbacka objęte były gwarancjami BFG (nie są, pełne gwarancje dotyczą wyłącznie depozytów bankowych). Wartość „wierzytelności w zarządzaniu” przez firmę windykacyjną jest też obliczona na naiwność klienta. Jest mała różnica między gotówką w banku posiadaną przez firmę a posiadanymi przez nią „wierzytelnościami w zarządzaniu”. Wiadomo przecież że firmie windykacyjnej w najlepszym razie uda się z tego ściągnąć 25%, może 30%. To jest właśnie esencja ryzyka w biznesie które dla firmy windykacyjnej jest codziennością, ale nie jest codziennością dla niedzielnego inwestora.
Szeroka publika też nie jest tu bez winy, choć jest to wina innego kalibru. Przewinieniem jest skrajna naiwość, pomieszana być może z dozą zachłanności. Wprawdzie naganiacze dali sobie spokój z obiecywaniem zwrotów 16.5% znanych z Amber Gold ale i na „gwarantowaną stopę zwrotu 5,5 proc. w skali roku” udało się złowić dziesiątki tysięcy. Niewielu naiwnych najpewniej zadało sobie nawet trud sprawdzenia kto dokładnie za taką gwarancją stoi. Bo jeśli sama firma windykacyjna to dziękujemy, postoimy.
Kardynalną zasadą w inwestowaniu jest: jeśli coś wygląda zbyt dobrze aby było prawdziwe to prawdziwe najpewniej nie jest. Warto przyjąć że jest lipą. Depozyt w banku płaci obecnie tyle co nic, zgoda. Ale przynajmniej ryzyko utraty tego kapitału jest niewielkie. Jeżeli ktoś w takich warunkach oferuje znacząco wyższe zwroty to musi mieć po temu powód. Normalną reakcją inwestora powinna być nieufność i pytanie nie czy ale CO tutaj nie gra? Czy ktoś oferujący podejrzanie wysokie zwroty nie jest czasem zmuszony je zaoferować bo sam tonąc desperacko szuka gotówki? A jeżeli tak to jak długo te ponad rynkowe zwroty mają szansę trwać, ciesząc inwestora, zanim ten nie obudzi się z przysłowiową w ręką w nocniku?
/…../ pełny tekst ukaże się w kolejnym numerze TwoNuggets Newsletter dla inwestorów
[…] Obawiamy się że najlepszą szansą niefortunnych inwestorów w obligacje GetBacka na odzyskanie więcej niż symbolicznej części kapitału w dającym się przewidzieć postępowaniu upadłościowym okazać się może powtórka numeru niepełnosprawnych z okupacją sejmu. A nuż szantażowany w ten sposób rząd przestraszy się i ich też wybailoutuje? Mamy w końcu demokrację czy nie mamy? 😉
.
Od dawna inwestuję w spółki z tego sektora i biorąc pod uwagę niefrasobliwość rodaków uważam te inwestycje za wyjątkowo bezpieczne.
Wiadomo jak to na giełdzie – są górki i dołki ale w dłuższym terminie jedynym zagrożeniem jest możliwość wprowadzenia jakiejś ustawy utrudniającej windykacje. Zagrożenie szczególnie duże w okresie przedwyborczym gdy reżim może się pochylić nad losem niewinnych naciągaczy, którym bezduszni burżuje próbują odebrać wyłudzone pieniądze.
Co do Getbacku to mam do siebie pretensje, że wbrew swoim regułom wlazłem w spółkę o bardzo krótkiej giełdowej historii. Trudno mi na dzień dzisiejszy ocenić na ile problemy GB są efektem ewidentnego wału, a na ile wynikają ze zbyt agresywnej polityki inwestycyjnej.
Związek między niefrasobliwością rodaków a ilością materiału windykacyjnego pewnie jest. Nie bardzo jednak widzę związek między niefrasobliwością a szansami konkretnej firmy windykacyjnej vs. inna firma. Nie jest to czasem dużo bliższe loterii? 😉
Gdy wchodzi się w spółkę, która na giełdzie jest od kilku miesięcy ma to niestety dużo z loterii. Ale przecież są inne spółki z tej branży, których wyniki historyczne można sprawdzić.
Gwarancji wzrostu oczywiście nikt nie da. Przecież to giełda.
a msz świadomość, że za 2-3 miesiące najdalej wejdzie „przedawnienie z urzędu”?
Cyniku!
Udajesz, że nie widzisz słonia w pokoju. Bank TW Ernesta naudzielał kredytów na wieczne nie oddanie (sam pisałem wniosek o upadłość konsumencką kolesiowi co raz na kwartał szedł do Getinu po kredyt – odpalał „doradcy” 10% i on się wszystkim zajmował) i zrobił się problem. Więc popakowali te kredyty dawno już stracone w pakiety i posprzedawali GetBackowi.
Do tego jak poczytasz na forum Gowork to w GetBacku dyrektor na dyrektorze, kierownik na kierowniku i koordynatorem pogania, a robić nie ma komu. Podobno w oddziale w Bydgoszczy wyłączyli prąd za niezapłacone faktury.
@AA:”Udajesz, że nie widzisz słonia w pokoju.”
Ciekawe! Sugerujesz, że GetBack to albo zwykła niekompetentna firma (kupowała wszystko jak leci:), albo „czarna dziura” stworzona w celu pozbycia się przez różne instytucje finansowe niespłacalnych kredytów (udzielonych „krewnym i znajomym królika”?).
Dzięki, przynajmniej jest jakaś teoria, która coś logicznie wyjaśnia w tej sprawie.
Oczywiście, że forget it. Swego czasu była afera z pewnym niemieckim bankiem, ktory swoim vipowskim klientom wcisnął obligacje jakiejś spółki ze Swarzędza, na kwotę 20 milionów, sam bank był głównym kredytodawcą spółki, akurat na 20 milionów złotych. Spółka niedługo potem ogłosiła niewypłacalność. Nikt z banku nie poszedł siedzieć. Dzisiaj nawet nie idzie w internecie znaleźć śladu po aferze. To się stało jakoś w tym samym czasie co Amber Gold.
Tak więc będę pozytywnie zaskoczony, jeśli tym razem będzie inaczej.
” Ale przynajmniej ryzyko utraty tego kapitału jest niewielkie.”
Polemizowałbym.
Jak dla mnie ryzyko Cypryzacji, konfiskaty czy karnego podatku jest całkiem spore. Szczególnie, że naszemu rządowi zaczyna brakować pieniędzy na różne programy kupowania wyborców.
Kilka dni temu pewna titiuszka finansowa pisała na poczytnym blogu swym jak to wszystko będzie w porządku, starając się przekonać ludzi, którzy w to zainwestowali, żeby nie panikowali i nie uciekali.
Link litościwie pominę, chyba że moderator chce.
Wygląda na to, że nie ma dokąd uciekać 😉
W stu procentach racja, takiego bilansu w upadłości jeszcze nie było, wartość aktywów prawie zero, bo przecież kto to kupi od syndyka, pasywa wiele miliardów, gdyby był wolny rynek to nie byłoby kogo żałować, każda inwestycja to wypadkowa chciwości i zysku, ale mamy globalny socjalizm, to niewolnicy, czyli my wszyscy musimy zapłacić za niefrasobliwość organizatorów tego przedsięwzięcia, żeby nie powiedzieć preferencji prywatnych korzyści nad interesem klientów, ale dotyczy to obecnie wszystkich urzędników i najemnych zarządców, świat jest na głowie, rzetelność głęboko zakopana dla poszukiwaczy
Wszystko zgoda z jednym zastrzeżeniem: „niefrasobliwość organizatorów”??? Wolne żarty.
Oj tam. Cały zarząd już siedzi? Jeśli nie cały i nie zarząd, to co obrotniejsi (i szybsi) mogą wynająć skuteczniejszych windykatorów i odzyskać dług, lub jego część od ww., lub od tabunu doradców. Podobno lepsze jest wrogiem dobrego?
Witam.
Przepraszam ze z troche innego tematu ale czy Cynik moze to skomentowac?
https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/referendum-w-szwajcarii-dot-bankowosci-moze-niezle-namieszac/q74bper
Będzie o tym szerzej w TwoNuggets Newsletter dla inwestorów. Inicjatywa lewicujących profesorów ma małe szanse na sukces IMO, m.in. dlatego że jest nieprzejrzyście i mało logicznie sformułowana.
Ciekawe, nawet centralny bank szwajcarii się odniósł:
https://www.snb.ch/en/ifor/media/dossiers/id/media_dossiers_vollgeld
Ja jestem organicznie nieufny, dlatego w takich aferach próbuję znaleźć drugie (racjonalne:) dno. Co ludzi skłania do takich działań. Może to jakaś forma prania brudnych pieniędzy? Jak o tym czytałem jakiś czas temu, to zapamiętałem, że większość utopionych pieniędzy pochodzi jednak od firm a nie od osób fizycznych. Nie wiem czy to prawda. Sytuacja aż się prosi o jakąś logiczną „teorię spiskową”. Bo to, że ktoś dostał „małpiego rozumu” i wtopił kilkaset(dziesiąt) tysięcy zł to nie chce mi się wierzyć. No chyba, że dla tych ludzi takie sumy, to „na waciki” (a czegóż się nie robi dla zabawy;)
jak osoba która posada minimum rozumu może swoje uciułane papierki zanieść/przelać dobrowolnie do szulerni typu amber, getb, polisolokaty itp. lub trzymać u BANKruta/skok na lokacie max 2%/rok…jak ktoś nie wie co zrobić z pieniędzmi to niech lepiej straci – dobra nauka
przy okazji „skok wołomin” – to sie w głowie nie mieści
https://www.youtube.com/watch?v=MLHS-xVO-n0
recepta na biznes/po co produkowac lub świadczyć realne usługi i biegać za klientami/:
1.założyć skok/bank
2. reklama z celebrytami
3. zebrać depozyty
4. udzielać kredyty na słupy
5. ogłosic upadłość
6. wypłaty z tzw BFG dla ciułaczy /zeby nie było szumu/
7. i śmiac sie z frajerów co trzymali więcej niż gwarantuje BFG
……
bantustan
>1.założyć skok/bank
I tu możemy zakończyć próby, jeśli nie jesteśmy byłym pracownikiem WSI lub od biedy Goldman Sachs 😉
Nie wiem co myśleć o tej sprawie. Zawalili wszyscy: KNF, banki, fundusze i ludzie którzy kupowali gruszki na wierzbie. Państwo po prostu nie działa – o ile jest skuteczne we wlepianiu mandatów staruszkom sprzedającym pietruszkę na ulicach, o tyle całkowicie nieskuteczne w czymś bardziej skomplikowanym – bitcoin, obligacje valnilla, ambergold, getback, Bagsiki, Petroinvest, ICO typu Czarneckiego, Grobelny, Elektrim, prywatyzacje banków, franki i wiele innych przykładów, gdzie państwo po prostu nie spełnia swoich podstawowych funkcji – m.in. wyeliminowanie z rynku oszustów i naciągaczy, albo szybkie wykrywanie i karanie winnych. Tak się nie dzieje. Oznacza to, że prawdopodobnie państwo działa na rzecz tych co takie afery robi, a dodatkowo służby kryją tych co takie rzeczy wymyślają. Przykre.
Depozyt w banku płaci obecnie tyle co nic, zgoda. Ale przynajmniej ryzyko utraty tego kapitału jest niewielkie.
No chyba, że jest się Cypryjczykiem czyli Europejczykiem.
Tak Ci się tylko wydaje odnośnie utraty kapitału. Jest ono niemałe i cały czas rośnie.
Niektorzy mowia ze cały ten Getback miał służyć przede wszystkim pozbyciu się toksycznych odpadów przez zaprzyjaźnione banki i dlatego tak się spieszyli z gromadzeniem tego junku – mimo znajomosci sytuacji dalej brnęli w zakupy szajsu