Unia świętym cesarstwem rzymskim narodu niemieckiego

czyli unijne polowanie na korniki

święte cesarstwo rzymskie narodu niemieckiegoHistoria jak wiadomo się powtarza,  jedynie dramat wraca farsą, a szept chichotem.  Po Brexicie i  po wyjściu UK,  ratowana na siłę przyspieszoną „integracją”  i zdominowana przez Niemcy  Unia Europejska   zaczyna przypominać  kleptokrację Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.  Amorficzny ten twór spinał przez prawie 900 lat różne części Europy wokół, luźno biorąc, Niemiec, obejmując dzisiejszy Benelux, Austrię, Czechy, część Francji, część Bałkanów i część Włoch.  Wątpliwe aby unia  doczekała 1/10 tego.

Kosmopolityczna zupa, nawiązujaca do cesarstwa rzymskiego którego absolutnie nie przypominała, była takim samym przerostem formy nad treścią jak obecne imperium cesarskie w Brukseli, sterowane tak jak wtedy sznurkami pociąganymi w Berlinie.  Cesarz Karol V miał zwyczaj mawiać: “Rozmawiam po hiszpańsku z bogiem, po włosku z kobietami, po francusku z mężczyznami i po niemiecku z moim koniem”). To samo powiedzieć  może szef komisji europejskiej Juncker, rozmawiający we wszystkich możliwych językach unijnych ze wszystkimi, a po niemiecku z Tuskiem.

Problem z Junckerem, oprócz używek, jest taki że rozmawiając ze wszystkimi nie ma wiele do powiedzenia. To jest, niczego sensownego. Jedynym sensownym wyjątkiem w jego dorocznym orędziu o stanie cesarstwa była propozycja eliminacji komicznego stanowiska przewodniczącego rady Europy którym Angela nagrodziła swojego gauleitera Tuska.  Nagradzanie wiernych wasali i intrygi na dworze są też tak stare jak świat.

Juncker nie robił zresztą tajemnicy z chęci eliminacji pozycji Tuska już wcześniej. W rozmowie obu z prezydentem Trumpem powiedział że w odróżnieniu od Ameryki unia ma dwóch prezydentów, czyli o jednego za dużo. Najwyraźniej zgadza się z nim nawet żona Tuska, która też proroczo twierdziła kiedyś że w polityce dwóch Donaldów to o jednego za dużo.

Poza podgryzaniem Tuska, w czym Juncker może liczyć na serdeczne poparcie dworu Kaczyńskiego, jego wizja dla Europy to więcej integracji, więcej centralizacji, więcej marksizmu kulturowego i w ogóle stany zjednoczone Europy,  współczesna kopia Świętego Cesarstwa. Juncker zapomina jednak że Ameryka zaczęła się od ideałów wolności i potrzebowała dwustu lat aby stać się obecnym totalitaryzmem. Jeśli Europa od swojego totalitaryzmu zacznie tę  „integrację” to wynik będzie znacznie bliższy Związkowi Radzieckiemu,  i to w wersji deluxe, z gułagiem włącznie.  Czy na przykład agresja lokalnego hegemona na usiłującą się wyemancypować  z jego objęć Katalonię jest taka różna od aspiracji niepodległościowych Czechosłowacji w 1968?

Ale my tu o czymś innym – o podejrzanym koncercie unijnych działań skierowanych selektywnie przeciwko Polsce, z aktywnym udziałem pożytecznych idiotów z grupy targowiczan PO i Nowoczesnej. Merytorycznie akcje unii, takie  jak „badanie demokracji” bo demokratycznie wybrany rząd chce przeprowadzić  sanację  aparatu sprawiedliwości z komunistycznych jeszcze przetrwalników, nie mają wiele sensu i jeszcze mniej szans na powodzenie. Podobnie przedstawia się sprawa przyjmowania murzynów z Włoch, poprzebieranych  za  „uchodźców syryjskich”. To że żaden kraj swoich quotas nie wykonał a parę przyjęło grupy symboliczne jakoś brukselskich strażników cesarskiej cnoty obchodzi. Wprawdzie z tej obłąkanej idei Merkel zaczyna się powoli wycofywać, ale dalej podtrzymywane są zarzuty pro forma i tylko pod adresem Polski.  Ciekawe że jak rząd hiszpański pałuje Katalończyków za samą myśl o secesji to pies łańcuchowy unijnej demokracji Timmermans  śpi w budzie i niczego tam nie bada.

Najbardziej komicznie wygląda zaś alarm wokół kornika drukarza, sprowadzający się do szczekania na całkiem sensowną akcję tamowania epidemii szkodnika selektywną wycinką. Unijne larum za wycięcie paru drzew w Białowieży brzmi dziwnie pusto wobec ciszy jaka pokrywa zastrzelenie wysoce chronionego w unii polskiego żubra w Niemczech.  Niemiecka skłonność do strzelania z biodra w stronę wszystkiego co polskie najwyraźniej przetrwała zawirowania wojenne i ma się za Odrą całkiem nieźle. Co widząc dwór ksiecia Jarosława powinien rozszerzyć wysunięte roszczenia  reparacyjne także o żubry…

Absurdalność wszystkich tych zarzutów i jazgot dworu cesarskiego w Brukseli każe przypuszczać że niekoniecznie chodzi o to o co wydaje się że chodzi.  Jeżeli jednak nie chodzi o badanie uchodźców, badanie korników czy badanie demokracji to o badanie czego może tak naprawdę chodzić?  Otóż jak zwykle w takich sytuacjach chodzi najpewniej o money,  a ściślej o badanie ile money mniej można krajowi przyznać albo ile money można z niego wydoić.   Innymi słowy,  unijny kij którym dwór brukselski okłada polskiego wasala  ma dwa końce, przy czym na obu chodzi o money.  Na jednym chodzić może o money średnią,  jaką EU zaoszczędzić może nie przyznając jej Polsce a innym krajom.  Na drugim chodzić może o money dużą – o wciągnięcie Polski w plany integracyjne EU w charakterze donora. Wyjaśnijmy to bliżej.

Wariant średniej money to pieniądze które unia zaoszczędzi nie dając ich Polsce w swoim nowym rozdaniu budżetowym. Temu służyć zapewne mają gromadzone przez Timmermansa argumenty na polskie braki, uchybienia i arogancję. Nie możemy wprawdzie narzucić wam sankcji  bo potrzeba do tego jednogłośności,  ale dostaniecie mniej szmalu.  Chcecie zachować  obrzydłą „europejskim wartościom” multi-kulti czystość etniczną?  To damy go raczej tym którym multi kulti i rozcieńczanie się elementem murzyńskim nie przeszkadza,  jak  Włochom czy Hiszpanom. Albo i Grekom, bohatersko dalej wpuszczających kogo popadnie bez żadnych barier i żadnego sprawdzania.

Do tego wariantu zaliczyć też należy niedawną wzmiankę medialną o zmianie  klasyfikacji Polski z kraju „rozwijającego się” na „rozwinięty” przez znaną agencję ratingową.   Po pierwszej przyjdą inne.   Co ciekawe, kilku rodzimych półgłówków z tego mocarstwowego awansu otwarcie się cieszyło, nie widząc w nim niczego utrudniającego uzyskanie z unii odpowiednio wysokich dotacji. Wszak kraj rozwinięty to ten który płaci i dotacji nie potrzebuje,  a nie ten który je dostaje.

Mimo realnego niebezpieczeństwa obcięcia dotacji budżetowych unii wariant średniej money może z punktu widzenia kraju okazać się mniejszym złem.  Zwłaszcza gdyby udało się zachować jeszcze status netto odbiorcy dotacji a nie płatnika netto.

Dużo większym zagrożeniem może się jednak okazać wariant naprawdę dużej money na drugim końcu unijnego kija,  a ściślej money którą kraj musiałby z siebie wykrztusić w zamian za normalizację swoich relacji z brukselskim dworem. Otóż coraz bardziej  wygląda na to że piętrzenie  trudności Polsce i zbieranie argumentów przez Timmermansa,  nie bez zielonego światła od Merkel,  może być po prostu red heringiem w jej wykonaniu.  Argumentem zatem sztucznym,   przeznaczonym na zamianę na koncesję naprawdę wartościową i zakończenie całej sprawy wesołym oberkiem.  To czy rząd kaczyński połknie tego „czerwonego śledzia” i  wpadnie w pułapkę,  czy też rozpozna go  i rezolutnie odrzuci,   jest sprawą otwartą.

Otóż jest naszym zdaniem rzeczą całkiem prawdopodobną że wszystkie te unijne nonsensy o badaniu demokracji, murzynach z Włoch czy kornikach z Białowieży rozpłynęłyby jak nożem uciął gdyby Polska porzuciła złotego i dołączyła  do strefy euro i  do awangardy „ szybszej integracji” tworzonej przez Niemcy i Francję.  O to chodzić może Merkel i Macronowi w ich grze,  dobrze znanej w negocjacjach jako taktyka  good cop bad cop. Amerykańskie filmidła lecące w tvp nonstop wyjaśniają tę taktykę  w co drugim odcinku. Jeden detektyw łapie podejrzanego, jest brutalny,  straszy dożywociem. Drugi, zastępujący doraźnie pierwszego, jest natomiast do rany przyłóż,  sympatyczny,  swój chłop. Częstuje podejrzanego papierosem, pyta o rodzinę i dzieci, zamiast od razu przejść do biznesu: „powiedz gdzie ukryłeś ciało?”. W takich okolicznościach łatwo jest pomyśleć że „good cop” jest być może po naszej stronie, co jest oczywiście niebezpiecznym złudzeniem i fatalnym błędem.

Byłoby niefortunne gdyby strona polska dała się nabrać na ten fortel,   prowadzący  zasadniczo do pomocy Niemcom w bailoucie bagna francuskiego. Do tego sprowadza się „głębsza integracja” w post-Brexitowej Europie.   Nie leży to w żadnej mierze w interesie polskim.  Leży natomiast w interesie Niemiec,  dla których  Polska okazać się może źródłem funduszy, Francja zaś będzie studnią bez dna.  Jeżeli Merkel chce się integrować z Macronem i „przyspieszać”,    jeśli chce integrować swoje pół Afryki które sprowadziła z druga połową siedzącą już u Macrona, to należy życzyć im pomyślności i prędkości jak największej, może nawet kosmicznej.

Byle by samemu zachować  prędkość zdecydowanie umiarkowaną,   ale we właściwym kierunku.

51 Replies to “Unia świętym cesarstwem rzymskim narodu niemieckiego”

  1. Przepraszam za off-topic, ale w komentarzach przewija się sprawa dopłat i ich ewentualnych zwrotów.
    Czytam, że w/g europejskich negocjatorów GB musi zapłacić za brexit. Nie rozumiem na podstawie jakiej logiki. Rozumiem, ze gdyby Polska chciała opuścić UE, to musiałaby coś zapłacić, bo cały czas (nominalnie) bierzemy więcej niż wpłacamy. natomiast GB cały czas była płatnikiem netto czyli więcej wpłacała niż brała, to czemu ma „za coś” płacić. Jakie jest uzasadnienie takich żądań. Rozumiałbym, gdyby chodziło o zapłatę na poczet przyszłych dobrych relacji z UE (dostęp do wspólnego rynku) bo za samo opuszczenie UE chyba nic się od brytoli nie należy. Chyba że UE traktuje to jako wykupienie się z niewoli:)

    1. Finansowanie EU odbywa się w kilkuletnich cyklach budżetowych a nie rok do roku. Niektóre instytucje mogą mieć okresy finansowania jeszcze dłuższe. Jest w związku z tym dość rozsądne spodziewać się że pewne koszty do których kraj się zobowiązał wcześniej będzie ponosić jeszcze przez pewien czas po opuszczeniu unii. Nie sądzę aby ktoś to wiązał z pozycją netto płatnika czy nie płatnika. Najbardziej rozsądnym pytaniem jest to: ile kosztuje dostęp do wolnego runku europejskiego, który UK zyczy sobie zachować? Jasne jest że ma to sporą wartość i kraje korzystające z tego, jak np. Szwajcaria, normalnie dostęp ten kupują. Podobny układ IMO będzie miał miejsce także i tutaj.

  2. Trudno nadążyć za wątkami o kornikach więc zacznę od nowej linijki.
    Świerk nie jest starym piastowskim drzewem. Polski klimat kompletnie mu nie pasuje. Debil, który podjął decyzję o zalesianiu puszczy świerkiem był debilem prawdziwym.
    Jako wyznawca Herberta powiem Wam, że wszystko jest kwestią smaku.
    PiS smaku jest pozbawiony i cieszy go tylko konfrontacja. Amen.

    1. Ważne żeby nie dać się wpuszczać w maliny ani nie tracić oczu z tego co ważne. Celem nadrzędnym powinna być obrona nieskrępowanej wolności obywateli do wypowiadania dowolnych banialuk na każdy temat.

      1. Ważne jest też żeby obywatel nie wznosił się w swoich wypowiedziach na wyżyny, swojej zajebistości
        gdyż powoduje to ograniczoną możliwości komunikowania z innymi obywatelami. Proponuje obniżyć poziom do takiego, w którym mógłby się połapać Nasz Kochany MOD i zauważyć niemerytoryczny bezpardonowy atak obywatela na obywatela he he he.

  3. Choc na pewno eurokracji beda probowac(i tu sie zgodze)to ostatecznie money z UE nie zalezy od tego jak kto kogo klasyfikuje tylko konkretnie od PKB-to raz.A dwa jasno widac ze UE nie przetrwa juz zbyt dlugo-nie nalezy sie nimi przejmowac w ogole.Jedyne czym warto sie przejmowac to to ze Ameryka chce pograzyc Niemcy wiec moze dopomoc w uzyskaniu reparacji wojennych dla Polski.

    P.S.A zmiana klasyfikacji jest jak najbardziej korzystna bo raz ze wszyscy wiemy iz w biznesie liczy sie reputacja a dwa jest masa firm i funduszy inwestycyjnych ktore z zalozenia inwestuja TYLKO na rynkach rozwinietych-dlatego w skali globalnej kapitaly przeznaczone na inwestowanie na rynkach rozwinietych sa duzo wieksze niz te przeznaczone na inwestowanie na rynkach wschodzacych.Oznacza to zwyczajnie spory przyplyw kapitalu do PL w ciagu paru lat po takiej zmianie klasyfikacji oraz umocnienie waluty i ogolna mniejsza zmiennosc rynku(fundusze rynkow rozwinietych inwestuja bardziej dlugoterminowo i mniej panikuja w przypadku kryzysu).

    P.S.S.Jest jeszcze inna opcja-zamach stanu w PL-oczywiscie w imie „obrony demokracji” i „przywrocenia praworzadnosci”-do czego namawiaja nawet niektorzy niezbyt rogarnieci blogerzy ktorym jak widac nie podoba sie legitymowanie ich strony politycznej ale za to chetnie byc rozstrzeliwali druga strone-takich wlasnie ludzi z komusza mentalnoscia nowa Rzesza potrzebuje.

    Choc moim zdaniem to raczej opcja awaryjna i dla glupich bo glowny wariant planu jest inny-Uklad pozwoli na pewne reformy gospodarcze(chyba pod naciskiem Hegemona z zza oceanu-gdzies w koncu trzeba te interesy robic kiedy UE pada)a nawet na pewne ataki na UE i Niemcy(bo oni przestaja byc glownym rozgrywajacym) ale zarzadca tego terytorium ma nadal pozostac „specjalna kasta”.Dlatego zadne glebsze reformy polityczne nie zostana przeprowadzone-i po to jest PAD-ma pilnowac aby Maciarewicz nie wyczyscil armii ani Ziobro sadow.Duda to kret i po raz kolejny okazalo sie tez ze Kaczynski nie ma wyczucia co do ludzkich charakterow lub tez zbyt latwo wchodzi w pakty z diablem i daje sie pozniej ogrywac.
    Za kilka lat prezydentem PL bedzie Tusk-no chyba ze go wsadza za Amber Gold ale moim zdaniem nie dadza rady.A Kaczynski juz stary sie robi i dlugo juz nie powalczy-Tusk duzo mlodszy.

    1. Oczywiscie nadal pozostaniemy kondominium-tyle ze teraz amerykansko-chinskim i nawet z ciagle tym samym zarzad-tego dopilnowuje wlasnie Duda.Nawet rola montowni i centrum magazynowego z tania sila robocza nie ulegnie zmianie tylko teraz lokalsow jako „najwazniejszego sojusznika” dopiesci sie 500+ i Mieszkaniem Plus a za ta tania sile bede robic Ukraincy ktorzy po tym jak im zamieniono kraj w pole bitwy wezma kazda robote z pocalowaniem w reke.A po Dudzie wroci Tusk aby „pogodzic zwasnione strony” i zostac „prezydentem wszystkich Polakow”.Tusk wygrywa a Kaczynski przegrywa-za 50 lat w ksiazkach bedzie ze moze i Kaczor chcial dobrze ale byl nieudaczny(co coraz bardziej zdaje sie prawda)i dopiero Tusk po „bledach mlodosci” „zjednoczyl i ucywilizowal Polske.”Kondominium po wieki.

  4. jaką to trzeba byc miernotą życiową żeby słuchać tych meneli z brukseli ….. ale krajowa durnota nie potrafi życ bez socjalizmu to dyskutuje i pewnie bocznymi drzwiami ustąpi w kazdej sprawie jak realna gospodarka padnie i będą prosić o jałmużnę …..

    a tera coś z innej beczki – HIT, nadchodzi największa rewolucja w motoryzacji clean energy, green energy – rąbka tajemnicy pokazano ……….
    https://www.youtube.com/watch?v=3kYF6NSy48s

    cudo
    pozdrawiam

  5. “każe przypuszczać że niekoniecznie chodzi o to o co wydaje się że chodzi”
    A Cynikowi nie przyjdzie na myśl, że D(+F) po prostu nie podoba się amerykańska agentura, gotowa w podskokach wypełniać polecenia?

    1. No, way too convoluted… 😉

      Agentura się owszem, może się nie podobać. Ale po pierwsze, do ustawiania wasali do pionu służy raczej imadło ekonomiczne, gryźć się w tym celu z kornikami wygląda nieco śmiesznie… Po drugie, ustawiający do pionu sam musi dbać aby się nie wygłupiać, jak np. ze sprowadzaniem Afryki do siebie. Inaczej jest niepoważny. Zyskałby na powadze gdyby Angela przyznała się do błędu a nie szła w zaparte. Trzy, jeśli komuś amerykański hegemon w Europie się nie podoba to pierwszym krokiem jest zdystansowanie się od narzuconych przez niego sankcji antyrosyjskich, godzących w europejskie interesy, a nie gryzienie się z kornikiem drukarzem gdzieś na obrzeżach unii.

      1. Jakby Niemcom tak przeszkadzała amerykańska agentura to zaczęli by od wykopania baz amerykańskich ze swojego kraju, a z tego co pamiętam mieli i dalej mają spory probem z tym, żeby część z nich przenieść do Polski.

        1. Rozwiązania oczywiste są często oczywiście błędne. Pierwszym warunkiem pozbycia się hegemona IMO jest metodyczne podgryzanie na obrzeżach, w kontekście grupowym. Wykopanie baz byłoby bilateralną konfrontacją czołową do której Niemcy z własnej inicjatywy nigdy nie przejdą. W przeciwnym razie zaraz by się okazało że to faszyzm podnosi głowę, a sprawy wojny pozostają niezałatwione i że trzeba je odgrzebać…. 😉

        2. @Radomir996:”dalej mają spory probem z tym, żeby część z nich przenieść do Polski.”

          Bo (na razie:) przestrzegają umów. Obowiązuje traktat, który zakazuje tworzenia na terenie krajów postkomunistycznych stałych baz wojskowych NATO. Dlatego te, które są otwierane w Polsce nazywają się „rotacyjne”. Oprócz tego Amerykanie tworzą w Polsce magazyny ciężkiego sprzętu (bez załóg). Ostatnio rozładowano w którymś z polskich portów statek z dostawą czołgów Abrams. Była migawka w TV.

      2. “imadło ekonomiczne”
        Tyle tylko, że PiS by się ucieszył… Nareszcie agresor…
        A i do przeprowadzenia nie takie łatwe, i pozostawiające złe wrażenie.
        Co nie zmienia faktu, że i raczej na to przyjdzie kolej, ale powoli i łagodnie 😉

  6. Kornik sciemniacz, taki nowy gatunek co sie w bullshicie lęgnie. Chodzi raczej o to ze nasz kraj zglosil puszcze do ochrony UNESCO i latami dostaje za to kasę, a teraz wymyślili że jeszcze będą robić tam biznes. I kombinują jak tu zjeść ciastko ale dalej mieć ciastko. A przecież jest prosta metoda: zwrot kasy pobranej ‚na unesco’ i róbcie se co chcecie, z kornikiem czy innymi szyszkami.

    1. @Gbur:”A przecież jest prosta metoda: zwrot kasy pobranej ‚na unesco’ i róbcie se co chcecie”

      Nie bardzo rozumiem za co „zwrot kasy”. Przecież kasę dostawaliśmy za utracone korzyści z rezygnacji z eksploatacji puszczy. Teraz rzeczywiście wystarczy tylko wycofać zgłoszenie i przestać brać kasę.

      Przypomniał mi się fragment z książki Cejrowskiego na temat ochrony puszczy amazońskiej przed wycinką. Otóż Zachód chciał wymusić na rządach całkowity zakaz wykorzystywania puszczy do celów biznesowych. Zakaz wszelkiej działalności, która niszczy ten ekosystem. Na to jakiś rozmówca Cejrowskiego powiedział, że jak ktoś obcy chce żebyśmy nie korzystali z naszej ziemi, to niech od nas wydzierżawi całą tę ziemię (płaci) i też nie korzysta. Celne. Łatwo zabronić komuś korzystania ze swojej własności. Jakoś Niemcy u siebie wycięli większość lasów i nikt tam nie gardłował o ich ochronie.

      1. No to trochę granie w palanta – najpierw państwo decyduje się na udział w ochronie dziedzictwa UNESCO, i piękne to i chwalebne, a i ma za to kasę. A jak się opłaci 'dziedzictwo’ wyciąć to dawaj, tniemy, i w d*pie mamy to że reszta Europy latami płaciła za to żeby jednak przetrwało. Czyli jaki komunikat? Zapłaććie więcej albo wytniemy wszystko co jeszcze stoi, nic więcej poza kasą nas nie interesuje.

        W sumie to UE powinna mieć to w poważaniu ,jeśli Polska ma to gdzieś to niech se tnie aż do gołej ziemi, ale powinni zażądać zwrotu wszystkich pobranych przez Polskę na ten cel dotacji.

        1. @gbur:”… zażądać zwrotu wszystkich pobranych przez Polskę na ten cel dotacji.”

          My operujemy jakimiś innymi logikami. Żebym dobrze zrozumiał Twój sposób rozumowania przeanalizujmy podobny przykład.

          Weźmy rolnika który za rezygnację z uprawy ziemi przez okres kilku lat brał dofinansowanie z UE.
          Podkreślam. Brał za niesadzenie i nie zasiewanie swojego pola: „My płacimy, ty nic nie rób”.
          To jak po kilku latach wycofa się z tej umowy i zasieje, to ma oddać wszystkie poprzednie dopłaty? Za to, że nie siał przez kilka lat?? Przecież pieniądze dostawał właśnie za to, że nie uprawiał ziemi i TRACIŁ korzyści. Ta dotacja to był częściowy zwrot utraconych ZYSKÓW. To jak? Nie dość, że nie zarabiał to jeszcze ma zwrócić rekompensatę za to że nie zarabiał? Jak ludzie używają takiej logiki, to ja rozumiem czemu nie mogą się dogadać w znacznie trudniejszych przypadkach.

          1. nie sądzę żeby u podstaw programów UNESCO leżało wynagradzanie za utracone korzyści, poza tym to Polska zabiegała o wpisanie dp rejestru

          2. @gbur:”poza tym to Polska zabiegała o wpisanie dp rejestru”

            Ten rolnik też zabiegał o dopłaty (wpis do rejestru:). Przecież nikt mu nie wcisnął dopłat na siłę. Rozumiem, że uważasz, że powinien zwrócić dopłaty (tak jak za puszczę).

          3. Rzecz nie jest tak prosta jak ją przedstawiasz. Wnosząc areał do programu rolnik wchodzi w umowę dwustronną w której wyspecyfikowane jest co mu wolno a czego nie, oraz co musi robić a czego nie. Otrzymuje nastepnie wynagodzenie ustalone w umowie, za wywiązywanie się z TEJ UMOWY. W szczególności nie przysługuje mu prawo przedwczesnego rozwiazania umowy, bez zwrotu wszystkich dopłat które otrzymał, a jak nieuwaznie czyta papier to jeszcze zapłaci do tego kary umowne.

          4. @cynik9:”W szczególności nie przysługuje mu prawo przedwczesnego rozwiazania umowy”

            O ile pamiętam (mam znajomego co brał dopłaty), to okresy były krótkie. Rok czy 2.
            Nie chodzi tu o dopłaty do konkretnych upraw (np. orzecha włoskiego), bo te umowy rzeczywiście muszą być dłuższe tylko o dopłaty za nieuprawianie ziemi.

            A tak na marginesie ktoś zna zapisy (zasady) tej „umowy” z UNESCO? Na ile lat jest ta umowa na utrzymywanie puszczy w niezmienionym stanie? Chyba nie do końca świata (i jeden dzień dłużej:). Zresztą po ostatnich wichurach można przestać traktowac puszczę jako „rezerwuar drewna” (wątpię czy o to chodzi). Drewna z lasów zwalonych przez wichurę starczy na kilka ładnych lat.

          5. O ile pamiętam (mam znajomego co brał dopłaty), to okresy były krótkie. Rok czy 2.
            Nope. Dopłata rolno-środowiskowa na dyrektywę „ptasią” – a/k/a „nic nie robienie” – 5 lat.

          6. Ależ to nie ja się upieram że ochrona UNESCO to jest to samo co dopłaty do pola z kapustą. Jak ktoś nie widzi różnicy to chyba nie bardzo jest jak o 'logice’ dyskutować.
            To raczej jak sytuacja gościa co po pijaku sprzedaje pamiątki po babci bo mu na wódkę zabrakło, a rano ma pretensje do żony że to przez nią bo mu wypłatę zabrała.
            Nawet jak by te korniki upasły się do rozmiarów żubra to i tak nie dam wiary w ani jedno słowo polityków. Oni już wiedzą że w końcu na wódkę zabraknie.

  7. To czy rząd kaczyński połknie tego „czerwonego śledzia” i wpadnie w pułapkę, czy też rozpozna go i rezolutnie odrzuci, jest sprawą otwartą.

    Jedna z lepszych definicji na temat dyplomacji brzmi: Dyplomacja to sztuka nie robienia niczego aż problem się sam rozwiąże))).

  8. A mnie zastanawia brak poparcia UE dla secsji Katalonii. Przecież podział dużych prowincji na mniejsze kawałki osłabia te prowincje, a osłabienie prowincji leży w interesie UE. Czyżby Katalonia źle to rozegrała ?

    1. Wiele mówiący ale nie nieoczekiwany. EU klepie o demokracji oraz o regionach zastępujących z czasem państwa narodowe ale w praniu okazuje się to nie warte funta kłaków. Typowo socjalistyczne wodogłowie.

    2. Mysle, ze po secesji zrobilby sie problem, bo nie byloby wiadomo, czy Katalonia nalezy do UE, czy nie nalezy. Poniewaz katalonski separatyzm wydaje narastac w sposob skorelowany z narastaniem problemow gospodarczych zwiazanych z przynaleznoscia do strefy euro, to nagle mogloby sie okazac, ze wyjscie z UE stanowi dla bogatych regionow dobre remedium na powstale problemy gospodarcze. Wyjscie takiego bogatego regionu – jak napisal Trader – pewnie tez zapoczatkowaloby osteteczny krach gospodarczy Hiszpanii, a za nia potencjalnie calej strefy euro. Mowiac krotko jest spora szansa, ze zrobilby sie blyskawicznie bajzel, zamiast imperium.

    3. @filharmoniker:”Przecież podział dużych prowincji na mniejsze kawałki osłabia te prowincje, a osłabienie prowincji leży w interesie UE”

      To prawda, ale chyba nie czas na takie ruchy. UE jest w głębokim kryzysie (brexit) i nie może sobie pozwolić na walkę z rządem Hiszpanii. Chociaż podejrzewam, że gdyby u nas RAŚ zrobił coś podobnego to natychmiast uzyskał by silne poparcie „władz unijnych” w swoim dążeniu do autonomii:).

      1. Właśnie dlatego powinniśmy kibicować Hiszpanii w utrzymaniu Katalonii wewnątrz państwa. Chyba ze nowo powstała Silesia weźmie górników z ich roszczeniami i zbankrutowane kopalnie ze sobą.

        1. dlatego powinniśmy kibicować Hiszpanii w utrzymaniu Katalonii wewnątrz państwa.

          A do tego piep…yć w podręcznikach historii jacy to źli zaborcy byli i jak się nam niepodległość należała? 😀
          To czemu nie kibicować wskrzeszeniu CCCP który tak efektywnie rozwiązywał wszystkie te nonsensy z niepodległością i inne?

          1. @ Cynik

            Oczywiście, że tak. Metoda podwójnych standardów nie jest nam obca, przykład Sobieskiego- jeden z pierwszych który przyłączył się do szwedów i jeden z ostatnich który ich opuścił. A ile z dzieci w szkołach o tym słyszało? O odsieczy wiedeńskiej słyszał każdy.
            Inna sprawa ile Polski nie było na mapach, a ile Księstwa Śląskiego. Chyba jednak nie ta waga argumentów w kwestii śląska. Tym bardziej samym ślązakom, którzy lubią podkreślać swoją niemieckość nie podoba się fakt, że więcej mają wspólnego z Czechami niż z Niemcami.
            Idźmy dalej, po co CCCP, nie lepiej od razu Orwellowskie imperia? ; )

            @Hes

            Nie miałem na myśli naszej wspaniałej dyplomacji, tylko nas samych. Z Twoim wpisem pełna zgoda jako państwo cichosza. Tym bardziej, że mam wrażenie, że Waszczykowski to tak na prawdę Komorowski w masce, ten sam urok i kompetencje do spraw międzynarodowych więc lepiej niech trzyma buzię na kłódkę.

        2. @arem:”Właśnie dlatego powinniśmy kibicować Hiszpanii …”

          A po co wkładać palce między drzwi? Czy Polska musi wypowiadać się na temat każdego konfliktu w Europie? Możemy „skorzystać z okazji” i milczeć. Niech sobie Madryt walczy z Barceloną a my (jak inne kraje!) stójmy z boku i obserwujmy. Może się czegoś nauczymy:)

      2. UE nie jest w kryzysie z powodu brexitu. Brexit jest akurat na rękę UE, ponieważ widać UE doszła do wniosku że Wielka Brytania jest za silna i nie da rady jej sobie podporządkować i akurat jej pozbycie się wpłynie korzystnie na wpływy UE w prowincjach – no powiedzcie która prowincja będzie w stanie przeciwstawić się teraz tandemowi Niemcy-Francja ? Żadna. Natychmiast po wyjściu Brytanii z UE wszystkie prowincje poczują srogiego bata na grzbiecie.
        Wracając do braku poparcia UE dla secesji Katalonii, doszedłem jeszcze do jednej możliwej przyczyny – część dawnej Katalonii leży na obszarze Francji, więc zapędy secesyjne mogą być Francji niewygodne. Tandem Niemcy-Francja rządzi.

  9. Red herring z dotacjami może okazać się bardzo skuteczny. Wystarczy iz Unia ogłosi, że kolejny budżet będzie bardziej elastyczny. Timmermans strasznie niepokojac się stanem demokracji w Polsce zapowie przykrecenie kranu ze szmalem, z opcją zmiany w sytuacji poprawy stanu demokracji. A demokracja osiągnie nowy szczyt gdy Tusk na białym koniu powróci by przywrócić ład i porządek. Pójdzie to mu tym łatwiej, ze zapowie natychmiastową poprawę bilansu płatniczego Polska -UE. Poprze swoje zapowiedzi rozpowiadajac o swych świetnych kontaktach z całą wierchuszka UE. Ludzie w to uwierzą i PO wróci do koryta. A potem będziemy mieć euro i meczety we Wrocławiu, tuż obok cerkwii : )

    1. Ja myślę że Tusk jest jednak spalony w PL i do PL wogóle nie wróci. Tym niemniej odporność narodu na przymknięcie kasy EU jest dużą niewiadomą i nie wiem czy JK bierze na to poprawkę…

      1. Ja taki scenariusz uważam że pewnik. Nie sądzę by PiS wygrał następne wybory, a innych namaszczonych z góry kandydatow na namiestnikow Polski poza Tuskiem nie widzę. Chyba, że Goldman bardziej będzie go potrzebować 🙂

        1. Nope. Bez kreatywnego liczenia głosów P(artia) O(szustów) jest d-e-a-d, niezależnie kto wygra. Tusk też, prędzej wypchną go gdzieś na ambasadora unii w Gabonie, czy coś… Po spędzeniu pewnego czasu w PL przyznam że jestem mile zaskoczony poziomem ludzi z ruchu Kukiz…

          1. A nie potrafisz sobie wyobrazić koalicji wyborczej złożonej z PO-SLD-PSL-RAZEM? Szefował jej będzie właśnie Tusk, a na flankach Kalisz, Czażasty i Pawlak vel Kosiniak-Kamysz. Mam nawet hasło wyborcze „Odbierzmy pisiorom koryto!”.
            Polski wyborca ma amnezję, a po referendum w sprawie JOW powiedziałbym nawet, że jest debilem.

          2. Założenie że polski wyborca jest debilem otwiera istotnie wiele wariantów… ale pozostanę przy swoim – tylko przy kreatywnym liczeniu głosów. Na razie za debili robi PO nie odcinając się od odkrywanych afer i magików stojących za nimi.

          3. Może i nieładnie się wyraziłem o przeciętnym wyborcy ale jak inaczej nazwać glosujacego za reelekcja PO, wierzącego w darmowe 500+ czy wyborcę Nowoczesnej. No i najważniejsze, wyborcę nie idącego głosować w referendum w sprawie JOW- moim zdaniem drugie po referendum akcesyjnym do UE najważniejsze głosowanie naszych czasów.
            Odcinanie się od afer nic nie zmienia, wśród znajomych otwarcie deklarujących sympatię do PO to nic w porównaniu z katotalibanem PiSu, zacofaniem i ogólnie zła opinia w Europie o Polsce.

          4. Z JOW-ami jesteśmy całkowicie w zgodzie. Wielki i niespodziewany prezent Bula-Komorowskiego, jedyne głosowanie od 30 lat które mogło coś zmienić, został zaprzepaszczony przez społeczeństwo, choć przy wyjątkowo solidarnym przeciwdziałaniu wszystkich sił w Sejmie bojących się o koryto i wyznaczających datę głosowania gdzieś pod koniec wakacji, plus zero publicity. Pisałem o tym w swoim czasie i istotnie, dyskusja na forum wtedy zdawała się potwierdzać to o czym się nieładnie wyraziłeś… 

            Za każdym razem gdy ktoś występuje publicznie z poparciem głosowania na listy, w odróżnieniu od głosowania na ludzi, zasługuje na ten nieładny epitet… 🙁

            Podkreślę że szansę na JOWy oceniałem i oceniam na mniejszą niż 1% niezależnie od faktycznego wyniku referendum, łącznie z 99% za. Już pociągający za sznurki w Sejmie by się o to zatroszczyli. Katalonia przykładem. Udane referendum wytraciłoby im jednak z ręki zasłonę dymną jakiegokolwiek społecznego wsparcia i obnażyło fasadowość „demokracji”, będąc powrotem do komunistycznego podziału na wiodącą klikę sprytnych u koryta i resztę trzymaną za pysk.

          5. @cynik:”Założenie że polski wyborca jest debilem otwiera istotnie wiele wariantów”

            To nie założenie. To chyba pewnik:).
            Nawet spotkałem takich co mówią, że na wybory nie chodzą (i omijają politykę z daleka) bo wszyscy politycy to złodzieje i oszuści. Na moją delikatną sugestię, że taka postawa podtrzymuje istniejący stan rzeczy odpowiadają, że jeden głos i tak nic nie zmieni. Niestety w PRLu tresowano ludzi żeby nie zajmowali się polityką. Zadaniem obywatela było: „Ucz się i pracuj … a garb ci sam wyrośnie”

          6. @HeS:”wyborca – debil”

            To może za mocne. Lepsze określenie to „naiwniak/frajer”. Jestem wyrozumiały, bo patrząc na moją orientację w polityce przed 20 laty muszę powiedzieć, że byłem jak „dziecko we mgle”. Nie interesowałem się (nie miałem czasu) na tyle by podejmować jakieś racjonalne decyzje w tej dziedzinie. Dałem się nabrać i Wałęsie i Michnikowi i całej plejadzie „polityków-oszustów”. Na pocieszenie prztoczę powiedzenie Polaków ze wschodu (kresów), które powtarzał mój dziadek:
            „Kłamstwem możesz przejść cały świat, tylko tą samą drogą nie wracaj”
            Dlatego przyjmuję do wiadomości, że ktoś popełnił błąd i poparł kogoś, kto nie zachował się zgodnie ze swoimi obietnicami. Nie rozumiem tylko takich oszukanych, którzy wbrew faktom (obserwacjom) dalej oszusta popierają. Oczywiście w stosunku do niektórych wyjaśnienie jest proste. Bo mają w tym interes. Ale to już rozważania statystyczne. Ilu takich jest wśród milionowych rzesz wyborców.

  10. „Polska okazać się może źródłem funduszy, Francja zaś będzie studnią bez dna” – oprawię w ramki i powieszę ten cytat na ścianie. 😉

    A na poważnie to wątpię, żeby aż tak daleko szli w swoich planach, tym bardziej, że w Polsce już tak wiele tych funduszy raczej nie zostało.

    Raczej te wszystkie haki zostaną wyciągnięte przy zbliżającej się coraz szybciej rundzie negocjacji dot. podziału kasy w kolejnym budżecie od 2020 roku. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można założyć, że nikt nawet nie dopuści polskich negocjatorów do poważniejszych rozmów i w efekcie kurek z forsą zostanie zakręcony.

    Obawiam się tylko o rolników (tych prawdziwych, a nie ukryty na wsi social), gdzie dziś opłacalność produkcji żywności wynosi z grubsza biorąc 0 zł/ha, a zysk mają z unijnych dopłat właśnie.

    1. gdzie dziś opłacalność produkcji żywności wynosi z grubsza biorąc 0 zł/ha, a zysk mają z unijnych dopłat właśnie.

      Osobiście znam co najmniej 5 rolników, którzy są multi, multi, multi milionerami. Trzymanie kasy w banku, gra na giełdzie albo kupowanie mieszkań na wynajem to dopiero jest prawdziwa tragedia. I do tego zero dopłat z UE ))).

      1. Nie gadaj tyle bo Ci kocią mordę przyprawią…uprawa najbardziej dochodowych roślin w Polsce jest legalna inaczej 🙂

        1. Jest tajemnicą poliszynela, zgłębianą m.in. w TwoNuggets Newsletter, że uprawa niektórych roślin a także hodowla niektórych zwierząt, legalna niekoniecznie inaczej, za to połączona ze specjalnym statusem rolnika i/lub dopłatami, jest działalnością wysoce dochodową… 😉

        2. Nie gadaj tyle bo Ci kocią mordę przyprawią

          Nie bądź wulgarny jeśli już to mordkę.
          Widzę, że o dochodowych roślinach wiesz tyle co większość ludzi czyli nic he he he.

          1. Dokładnie jak te trzy małpki nic nie widziałem nic nie słyszałem więc i nic nie powiem he he.

            —-
            MOD: EOT

    2. Mam wielką nadzieję że kasa z dotacji zostanie zakręcona, dzięki niej przeżywamy niekontrolowany rozwój gospodarczy w obszarach głównie patologicznych i najwyższy czas to uciąć, zanim państwowy rak przeżre całą gospodarkę.

Comments are closed.