Polski Detroit

gmina dościga Amerykę

Odwieczny plebiscyt w finansach: czyś biedny boś głupi czy też głupiś bo biedny? rozstrzygnięto w ub. roku w sympatycznej gminie Ostrowice w zachodniopomorskiem. Wygrała zdecydowanie opcja pierwsza…

Licząca zaledwie 2,5 tysiąca mieszkańców gmina zdołała przez kilka lat wygenerować blisko 35 milionów złotych długu. Przy rocznym budżecie  rzędu 11 milionów złotych już samo to wygląda na niezłe osiągnięcie. Per capita oznacza to podobno najwyższe gminne zadłużenie w Polsce na łebka, około 14K. Nie sprawdzaliśmy, ale wierzymy na słowo. Na dodatek gmina, która zapragnęła kanalizacji i wszystkich innych uciech tego świata naraz, zwrócić musi 3 miliony dotacji unijnych na skutek szumelanctwa swoich władz które nie przeprowadziły przetargu zgodnie z obowiązującym prawem.   Sytuacja stała się tak poważna że decyzją rządu B. Szydło w Ostrowicach wprowadzono pod koniec 2016 zarząd komisaryczny. Ma to być przygotowaniem do rozparcelowania gminy między bardziej poczytalnych sąsiadów.

Skala finansowego bezhołowia w Ostrowicach jest zdumiewająca. Malutka gmina rzuciła się na daleko przekraczające jej możliwości inwestycje – oczyszczalnię ścieków, wodociągi, kanalizację. Wszystko to oczywiście ładnie ale wszystko ma też swój koszt. I nie wszystko – bądźmy szczerzy – jest jednakowo pilne w dwutysięcznej, agrarnej społeczności. Wszystko jednak można od razu dostać na kredyt! I tu tkwi  prawdziwy dylemat gminy  – że jej władze mogły wziąć kredyt za który nikt nie odpowiadał. Gdyby kredytu wziąć nie mogły problemu by nie było. Trzeba by było powrócić do staromodnego dzisiaj życia w ramach rozporządzanych środków.

Nie bardzo łapie to były burmistrz który żałuje że poczynione  inwestycje  „niestety się nie zwróciły”… Ale jak mogły „zwrócić się”  wodociągi i kanalizacja, zwłaszcza w ciągu kilku krótkich lat?  Czy każdy mieszkaniec gminy miał zacząć brać prysznic 5x dziennie?  Infrastruktura to koszty rozłożone na dekady. Ich  „zwrot”  jest zawsze rzeczą dyskusyjną, podobnie jak np. zwrot kosztów prewencji wszelkiego rodzaju.

Samorząd gminy, jak małpa z brzytwą, pożyczał zresztą chaotycznie nie tylko na infrastrukturę.  Raz były to szkoły, innym razem prąd do latarni. Wreszcie w ramach kolejnej reorganizacji postanowił sięgnąć po najnowsze zdobycze finansowej inżynierii, co gminę  ostatecznie pogrążyło. Pozbył się mianowicie swojego majątku związanego z wodociągami po to aby go z powrotem zaleasować. Potem, w sytuacji podbramkowej, gmina w panice ratowała sytuację bieżącą odkupując ten majątek za znacznie większą kwotę. Ktoś sprytny się obłowił, gmina zaś pozostała z workiem.

Uwagę przyciągają 3 miliony złotych które gmina wydaje rocznie na obsługę długów. Na długu 35M oznacza to zwrot bliski 10%, który w obecnych warunkach niskich stóp procentowych jest prawdziwym klejnotem. Wkłada go do swojej kieszeni prawdopodobnie przedsiębiorczy finansista gminy, parabank z którym samorząd robił interesy. Przewija się w papierach skupująca długi spółka z Łodzi  której burmistrz genialnym posunięciem sprzedał część długów gminy. Pewnie myślał że nie musi ich dłużej spłacać…

Jest w tej historii coś niepokojącego, i nie jest tym bynajmniej bankructwo. Bywają sytuacje nieprzewidziane, są popełniane błędy i owszem, od czasu do czasu ktoś bankrutuje. Świat się na tym nie kończy. Tym niepokojącym czynnikiem jest natomiast chocholizm niewielkiej społeczności niezdolnej do samodzielnego rządzenia się,  połączony z  porażającą bezmyślnością jej wybranych decydentów. Gdyby mieszkańcom gminy socjalizm nie przerwał witalnego nerwu łączącego portfel z mózgiem i sami musieliby płacić za swoje wodociągi czy kanalizację to wnet by odkryli że cudów nie ma i że ich na to nie stać. Znaleźli by rozwiązania alternatywne, lepsze  i przede wszystkim mieszczące się w budżecie. Ale nie, mimo sygnałów zbliżającej się katastrofy i ratowania się ryzykownymi pożyczkami zarząd gminy parł z programem daleko przekraczającym jej finansowe możliwości. Zamiast wdepnąć na hamulec uciekał się do coraz bardziej ryzykownych gimnastyk finansowych, robiąc biznes z parabankami. Nikomu jakoś te partnerskie związki lisa z drobiem nie wydały się podejrzane. Nikomu nie zaświeciła się czerwona lampka ostrzegawcza. I wiadomo dlaczego – bo to nie ich pieniądze,  tylko pożyczone…

I tak gmina Ostrowice może dumnie podkreślić że doszlusowała tym do doborowego towarzystwa innych światowych metropolii, jak Detroit na przykład, które podobnie jak ona doszły do finansowej ściany i pod nią poległy.

 

.

34 Replies to “Polski Detroit”

  1. No zastanówcie się co wy w ogóle piszecie? Burmistrz zastasował JEDYNY SENSOWNY model biznesowy rozwoju i dobrobytu mieszkańców gminy w aktualnym porządku prawnym. Należy mu się medal za odwagę, nieszablonowe myślenie (chociaż z tym to nie wiem, może taki właśnie jest by design…) i mam nadzieję że on i beneficjenci tej całej sytuacji zbudowali sobie dobre fundamenty do rozwoju swoich biznesów (bo jeśli o tym nie myślą, to faktycznie pies im mordę…). I to nie jest ironia…
    pozdrawiam
    Piotr

  2. Nie podejrzewam, że burmistrz „nie bardzo łapie”:) Obstawiam „partnerskie związki lisa z drobiem”.
    Swoją drogą, zna ktoś gminę z „łapiącym” wójtem/burmistrzem? Mam zamiar się budować i szukam takiej. Może uda się stworzyć jakąś „enklawę”?

  3. Problemem nie jest zadłużenie tej gminy ale to że organy mające kontrolować zadłużenie samorządów a więc RIO nic nie zrobiły aby zatrzymać zadłużenie. Dla samorządów maksimum zadłużenia to 60% dochodu owszem po 2014 wprowadzono indywidualne progi zadłużenia dla JST ale nie to co ta gmina zrobiła. Pytam się gdzie była Regionalna Izba Obrachunkowa. Widać wyraźnie że przepisy nie gwarantują żadnej ochrony obywateli z uwagi na zadłużenie przez polityków i historia Gierka i jego długów niczego Polaków nie nauczyła.
    Czas na model Szwajcarski uwolnienie art. 4 ust.2 konstytucji RP a więc „Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub BEZPOŚREDNIO.” Bezpośrednie rządy tak jak w Szwajcarii zagwarantują że ekonomiczni idioci nie doprowadzą do bankructwa kraju. Czas na zakaz konstytucyjny uchwalania budżetów z deficytem tak jak jest to w konstytucji Szwajcarii.

  4. Polski Detroit czy Polska Detroit?
    To, co się dzieje pokazuje, że idea samorządowa w obecnym wydaniu nie ma sensu. Równie dobrze zadania realizowałby przedstawiciel rządu w terenie/w gminie.

    1. idea samorządowa w obecnym wydaniu nie ma sensu.

      Owszem, do tego wniosku można niestety dojść… 🙁

  5. Ten przykład to jaskrawy obraz tego co dzieje się w innych gminach, miastach i miasteczkach. Nabrano kredytów na rozdęcie infrastruktury mało lub średnio potrzebnej typu akwaparki, lunaparki, stadiony, uzbrojenie pól pod działki gminne, które teraz na dołku cenowym trudno sprzedać. A koszty utrzymania to generować będzie przez dziesięciolecia.
    Cynik zgrabnie wyłuszczył głupotę, ale dosypię swoją garść wniosków.

    1. Potrzeba reformy administracyjnej kraju poprzez likwidację wielu gmin, powiatów. Nie może być tak, że wójt wraz z całym aparatem urzędniczym, radą gminy czy powiatu w armii kilkunastu lub kilkudziesięciu rajców przypada na kilka tysięcy osób bo wtedy aparat ten przejada wszystko na własne potrzeby i zostaje okrągłe zero na jakieś rozsądne inwestycje. Gmin takich są tysiące.

    W moim mieście gdzie na stolcu prezydenta uprawia nierząd tęczowy zbok – obibok, który z samorządu nie kuma nic niczym martwa żaba jest na dodatek ponad dwa tuziny radnych gdzie przyzwoity poziom merytoryczny prezentuje w porywach pięciu.

    2. Neokolonializm gdzie inwestycje infrastrukturalne realizowane były co prawda ze wsparciem unijnym ale na kredyty w zachodnich bankach i przez kontrolowane przez zachód koncerny drogowe, cementownie i jakie tam jeszcze. Wsad unijny zwróci im się poczwórnie, bo ceny jednostkowe tych kilometrów autostrad, dróg, akwaparków i innych bzdetów ustanawiały europejskie rekordy.

  6. No ale co złego mogło się stać, w końcu nikomu włos z głowy nie spadł – jak takie reguły gry ustalono w całym państwie to frajer ten co nie wydaje. No a poza tym kto poprze wójta-dusigrosza gdy w sasiedniej gminie buduja na kredyt basen, lotnisko i stok narciarski?

  7. Ten burmistrz zrobił bardzo dobrze 😀
    Wodociagów i kanalizacji nikt nie wykopie, a zapłacić nie zapłacią, bo z gminy i jej mieszkańców długi są nieściągalne. Cześć długów pewnie umozą, część zapłaci budżet państwa, część ościenne gminy, a burmistrza jako dawce wody zapamiętają trzy pokolenia.

    W skali makro tokładnie to samo mamy w kraju ( dług za poziomie biliona złotych, budżet z dziurą na 60 miliardów i co? jakiś problem?).

    Tak serio to największym problemem jest możliwość brania pożyczek bez pokrycia na kolejnych poziomach, gminy, miasta, powiatu, województwa, kraju.

    1. bez pokrycia

      I to jest słowo kluczowe. Każdy przecież może pożyczyć dowolną sumę na dowolny cel, bez obarczania konsekwencjami tego ogółu ani bez uszczęśliwia go swoim sukcesem którym nie będzie się musiał z nikim dzielić. Wystarczy jeśli znajdzie kogoś innego gotowego zabezpieczyć mu tę pożyczkę. Tak to z powodzeniem działało od czasów nie przymierzając Fenicjan… Aż przyszedł socjalizm i zaczął uczyć że każdy może żyć na koszt kogoś innego… 😀

      1. cynik9

        „Aż przyszedł socjalizm i zaczął uczyć że każdy może żyć na koszt kogoś innego…”

        Socjalizm, ale z ludzką twarzą… 🙂

        „- Każda dyskusja na temat wprowadzenia programu zaczynała się od zarzutu, że rodziny na pewno zmarnotrawią pieniądze, wydadzą na alkohol. Dziś wiemy, że to problem marginalny. Średnio zmiana pieniędzy na inne świadczenia, bony, usługi dotyczy miesięcznie 600 rodzin. Przy skali programu to margines – wyjaśniała Rafalska. – To dowód, że rodziny same najlepiej wiedzą na co wydawać te pieniądze – mówiła minister.”

  8. Bardzo fajny wpis Cyniku, ładnie napisy z ciekawymi sentencjami. Moja ulubiona to ta o zerwanym „witalnym nerwie”. Myślę, że w wielu gminach na wiejskich spotkaniach, na których burmistrz wymachuje inwestycjami a gawiedź się cieszy, że będą chodniki, szkoły i w ogóle.. warto by Twój wpis odczytać na głos, pewnie z kilka razy, żeby socjal w pierwszym rzędzie dobrze usłyszał. Pozdrawiam noworocznie!

  9. Po następne wrażenia z niegospodarności zapraszam do Otwocka. Wybrzmiewa tu jeszcze echo referendum ws. odwołania tutejszego (którejś z kolei kadencji) prezydenta za niegospodarność i jakieś podejrzane interesy. Od czasu, gdy nowa i odmłodzona wiekiem rada miasta wzięła stery w swoje ręce, w ciągu trzech lat pokryto asfaltem więcej ulic i zrobiono więcej chodników niż stało się to chyba od czasu upadku komuny. I to bez kredytów. Dziadostwo tego grajdołu sięga jednak tak daleko, że dojście do poziomu rozwoju średniej wiochy zajmie jeszcze wiele lat. Moim skromnym zdaniem, tam gdzie obraca się duża kasa publiczna, jej beneficjenci są nie zawsze z przypadku.

  10. Gmina jest za duża by upaść. Jak bym wiedział, że w najgoszym razie będę miał inny adres bo gmina sie przeniesie a i tak załatwiam wszystko w powiecie. Teraz za ułamek procenta kupuję grunty i stawiam dom gdzie MUSI wyrosnąć ogromne osiedle bo jest infrastruktura i nawet jak nas przejmą to gmina przecież nie zaorze tego co już jest.
    Rewelka. Prawdę powiedziawszy to jest idealny sposób by się obłowić i jeszcze mieszkać w tym miejscu.

    A przyczyna jest trafna i dotyczy to i włoch i Grecji i niniejszej gminy. Dlaczego gmina się zadłużyła?
    BO MOGŁA

  11. jest kolejny „hit” /państwowy/ fundusz mieszkań na wynajem tzw samograj-perypetum mobile ….. zabiera się w podatkach biedakom a za zrabowane pieniądze dotuje sie takie programy jak apartamenty na wynajem w dużych miastach po cenie np gdańsk 🙂 https://funduszmieszkan.pl/wyszukiwarka/?property-id=&location=aglomeracja-trojmiejska&type=any&max-price=&min-area=&max-area=

    mediana zarobków w gda to 2-2,5tys zł netto

    a co do tematu do detroit Polsce nie grozi mając takiego fachowca od „uszczelniania” tzn „bankowiec-socjalista” https://www.polsatnews.pl/wideo-program/gosc-wydarzen-mateusz-morawiecki_6390156/

  12. Historia niczym z Aleksandrowa Łódzkiego – tylko że tam dług to około 100 mln zł. i sielanka w urzędzie na całego.

  13. „Ma to być przygotowaniem do rozparcelowania gminy między bardziej poczytalnych sąsiadów.”
    Wyrazy współczucia dla tychże sąsiadów. Możliwe, że tak się nakręci spirala 'to big to fail’ w wersji 'gminnej’.

  14. Dla przykładu wszystkie obiekty komunalne, łącznie z wodociągami, kanalizacją i siedzibą gminy, powinny być wystawione na sprzedaż w celu chociaż częściowego pokrycia zadłużenia. Gdy mieszkańcy będą musieli płacić prywatnemu dostawcy za wodę i ścieki, a swoje dzieci wysyłać do szkoły do sąsiedniej miejscowości to może zrozumieją, że warto było zrobić referendum i odwołać burmistrza. Byłaby to też wskazówka dla innych, aby interesowali się tym co dzieje się w ich gminie.

  15. Tym niepokojącym czynnikiem jest natomiast chocholizm niewielkiej społeczności niezdolnej do samodzielnego rządzenia się, połączony z porażającą bezmyślnością jej wybranych decydentów.

    Na prawde nie pamieta Pan, jak wygladaly w Polsce ostatnie „wybory” samorzadowe w 2014 roku? Skad pomysl, ze to lokalna spolecznosc, a nie slynne „lesne dziadki” z (omn)i(m)potentnego PKW, miala w ogole jakikolwiek wplyw na to, kto w gminie podejmuje decyzje?

    1. Oj, tę teorię „dziadków” i niczego nie świadomej społeczności ciągnąć można tylko do pewnego poziomu… Nikt naprawdę nie chodził głosować? Czy też głosował ale „dziadki” złośliwie popełniły fraudę? C’mmon Łoś! 2K gmina to nie 2M Warszawa. Ludzie się znają i wiedzą kto jest kto i co kto umie. Czemu doszukiwać się konspiracji tam gdzie istnieje proste wytłumaczenie – narzucona z góry „demokracja” ludziom po prostu zwisa. Brak zainteresowania. Nie ten etap rozwoju.

      Recepty jak zainteresowanie to pobudzić nie znam. Jak wyperswadować małpom w klatce aby się nie zarzezały brzytwą też nie. Ale jest zdrowo rozsądkowa sugestia zakazu wrzucania brzytew do klatki. Tak samo tutaj jest prosta odgórna recepta – zakaz zadłużania się przez samorządy, za wyjątkiem długów żyrowanych osobiście przez członków zarządu…

      1. W malych gminach ludzie chodza glosowac na dotychczasowa wladze dlatego, ze wladza ma spore mozliwosci obdzielania konfitura gminnych etatow. Gmina obsadza etety szkolne, przedszkolne, przedsiebiorstwo wodno-kanalizacyjne, miejscowy dom kultury itp. itd. Widze jak to dziala w mojej gminie gdzie wojta sie nie udalo zmienic od 20 lat. A wladza centralna ten system zaleznosci wspiera. Juz niedlugo gminy przestana miec obowiazek organizowania przetargow na wywoz smieci i beda mogly bez przetargow powierzac te czynnosc prowadzonym przez siebie przedsiebiorstwom oczyszczania. Czyli kolejne etaty do dyspozycji wojta plus wzrost cen tej uslugi.

        https://www.wadowice24.pl/nowe/polityka/4376-wywoz-smieci-bez-przetargu-gminy-beda-mialy-dodatkowy-przywilej/4376-wywoz-smieci-bez-przetargu-gminy-beda-mialy-dodatkowy-przywilej.html

      2. „narzucona z góry “demokracja” ludziom po prostu zwisa. Brak zainteresowania. Nie ten etap rozwoju. ”

        W tym przypadku myślę, że jest odwrotnie. Ludzie właśnie bardzo aktywnie skorzystali ze swojej demokratycznej władzy. Wybrali po prostu kogoś kto im zbudował wodociąg czy kanalizację. Jak już ktoś wcześniej napisał – niezależnie od wielkości długów wodociągu przecież nie wykopią. Nawet jak przyjdzie komornik i zacznie wyprzedawać majątek gminy (w co wątpie) to nie wykopie wodociągu bo po wykopaniu jest on bez wartości sprzedażowej.

        Problem tkwi w tym, że decydowanie i wybieranie jest ok, o ile decyduje się o swojej własności i swoich pieniądzach. A kredytów nie bierze bez pokrycia (jak też ktoś wspomniał). Ludzie mogą wybrać dowolnego idiotę, ale jeśli nikt temu idiocie nie pożyczy pieniędzy, a pożyczający cudze (np. rząd) będzie szedł za taką operację do więzienia, to takie przypadki się skończą. Bo można sobie chcieć wodociąg, ale jak nie ma komu go sfinansować to pozostanie tylko wzdychać, nieważne kogo się wybierze.
        Innymi słowy problem polega nie na niedoborze demokracji tylko na jej niebezpiecznym powiązaniu z beztroskim socjalizmem.

        1. Racja, „demokracji” używamy tutaj dość luźno…

          Co do mechanizmu („wodociągu nie wykopią”) to nie jestem taki pewny zysku. Rur pewnie nie wykopią ale skąd pewność że w zbankrutowanej gminie będzie on działał? Woda ma podobno pewną cenę, prąd do pomp najpewniej też. Skąd pewność że ktoś koszty te będzie pokrywał? Zwłaszcza że przed wodociągami najpewniej każdy miał hydrofor który całkowicie mu wystarczał…

          Zresztą nie okłamujmy się – w czyściuteńkiej malutkiej gminie, z nienaruszoną przyrodą, wodociąg może być czerwoną flagą. Często okoliczna ferma rozlewa jakiś syf po polach który pojawia się w wodzie co władze chcą ukryć fundując mieszkancom właśnie „wodociąg” —> Dwie kompanie, jeden scheiss.

          1. Rur pewnie nie wykopią ale skąd pewność że w zbankrutowanej gminie będzie on działał?

            Bedzie, bedzie. A jesli nie wodociag, to na pewno kanaliza. Poniewaz jest to tak naprawde sposob na opodatkowanie ludzi. Gmina z reguly ma monopol na dostarczanie wody, a podlaczenie do kanalizacji jest dla obywatli ustawowym OBOWIAZKIEM do ktorego gmina moze przymusic. U mnie w gminie wlasnie ostatnio wzieli sie za takie aspoleczne jednostki, ktore do tej pory sie nie podlaczyly do kanalizy i beda przylaczac na sile pod grozba grzywny. Zeby bylo ciekawiej to wszystkiego podobno pilnuje UE, bo jak gmina nie bedzie miala 100% podlaczen (nie wiem, czy te 100% to nie propaganda wojta) do kanalizy, to UE moze zazadac zwrotu dotacji, o ktora wojt wystapil na budowe kanalizy. A potem, jak gmina bedzie miec problem z plynnoscia finansowa (a bedzie miec z pewnoscia!) to stawki za OBOWIAZKOWA kanalize pojda w gore o 100/200/300 %. O OBOWIAZKOWYM odbiorze smieci, ktory juz niedlugo bedzie bez przetargu realizowany przez gminne przedsiebiorstwa nie wspomne. Po prostu ida ciezkie czasy dla wlascicieli nieruchomosci, gdyz sa oni latwym celem dla totalitarnego i zbankrutowanego panstwa.

          2. Po przemyśleniu sądzę że obaj macie rację.
            Zwykła kanalizacja to jedno, u mnie po zrobieniu kanalizacji deszczowej wszystkie nowobudowane domy muszą się do niej podłączać. Nie mogę zdecydować o tym żeby moja rynna mogła ciec do mojego trawnika. A rachunek jest od… zużycia wody, przez co miesięczny rachunek za zimną wodę zaczyna się u mnie zbliżać do rachunku za prąd (który mam spory bo np. pracuję w domu cały dzień na komputerze).
            A wszystko dlatego, że nieruchomości nie da się zakopać pod gruszką i faktycznie jest łatwym celem 🙂

  16. w tym miejscu należy dodać ze prezesi bardzo wielu prywatnych firm przeinwestowali w identyczny sposób, co pozwala stwierdzić ze w tych prywatnych firmach tez im socjalizm mózgi przeżarł gdy wydawali nie swoją przeciez kasę
    gdyby wydawali swoją pewnie by się z tymi inwestycjami opanowali, ale nie, brali kredyty za które nie odpowiadali a na koniec mimo złych wyników i rosnacego załużenia i tak pobierali milionowe premie

    porównując teraz ile firm zbankrutowało pod ciężarem kredytów i ile gmin zbankrutowało w podobny sposób dochodzimy do dziwnego i niepokojacego wniosku że to prywatni częsciej przeinwestowują bo widąc im bardziej socjalizm w tych prywatnych firmach mózgi przeżera 😛

    1. prezesi bardzo wielu prywatnych firm —-

      ależ oczywiście {zenek}, zarządy wielu prywatnych firm zachowują się również jak małpy z brzytwą! Pytanie tylko i co z tego? Niech się śmiało rzezają tak długo jak czynią to na koszt akcjonariuszy i nie przeszkadzają tym innym, narażając ich na koszty. Jaki problem w tym że jakaś prywatna firma się wyrzezała z rynku i zbankrutowała? To tylko zdrowy mechanizm rynkowy…

      I co z tego że jakaś prywatna małpa z brzytwą pobierała prywatnie jakieś wynagrodzenie? Nie Twój biznes,{zenek}, nie Ciebie obarczała przy tym długiem ani w żaden inny sposób Ci nie przeszkadzała.

      1. jeśli byłem pracownikiem tej firmy i przez to straciłem premię a może i pracę to jak najbardziej mój biznes, bo ponosze koszty tego szaleństwa
        w przypadku gminy wątpie by wszyscy mieszkańcy ponieśli koszty, nikt im premii za to nie obciął, może z wyjątkiem urzędników

        jeśli ktoś powie ze moge zmienić prace i iśc do innej firmy to tak samo z gminą, można przenieśc się do innej gminy

        dlatego nie pojmuje w jaki sposób przykład tej gminy ma ostrzegać przed „państwowym” czy też „socjalnym” skoro w „prywatnym” i „kapitalistycznym” dzieje sie dokładnie to samo, tyle że CZĘŚCIEJ 😛

        1. jeśli byłem pracownikiem tej firmy i przez to straciłem premię a może i pracę to jak najbardziej mój biznes

          Nie, to nie jest Twój biznes, w tym biznesie nie jesteś i nie masz w nim nic do gadania. Elementom socjalistycznym które myślą że mają lub powinny mieć cokolwiek do gadania w prywatnej firmie przewraca się po prostu pod kopułą na skutek wieloletniej indoktrynacji… ;-D

        2. Za to górnicy premii i wypłat nie tracą mimo że branża od przeszło 20 lat przynosi straty.I właśnie to jet ta przewaga prywatnej własności nad państwową,bo chyba nikt nie ma wątpliwości prócz zenka że gdyby tak „trzeba” byłoby pomagać prywatnym jak państwowym firmą to żyło by nam się o wiele gorzej finansując ten cyrk.

          1. Ależ mamy z tym do czynienia od dawna. I dlatego mamy cyrk i stagnacje. BC wykupują wszystko jak leci skąd się da, za swieżo wydrukowane waluty…

            Jeśli nie kupiłeś polityków albo Twoja firma nie jest zalewarowana na tyle, żeby przewrócić system – idziesz na dno normalnie.

        3. Twój biznes zaczyna się dopiero wtedy, gdy jesteś udziałowcem i masz w firmie jakąś stawkę która jest coś warta zależnie od tego, jak firma sobie radzi. Bez tego jesteś zwyczajnie pracownikiem, czyli siłą najemną wynagradzaną za swoją pracę. Owszem, gdy na powierzchnie wypływają takie rewelacje, to bardzo rozsądną reakcją jest rozejrzenie się za drzwiami z napisem „EXIT”. Zanim kwartalne/roczne bonusy zostaną przycięte z powodu „pewnych obiektywnych problemów”, a plany i grafiki „zaczną się robić napięte”.

Comments are closed.