Antyreforma rolna PiS

czyści bez przerywania snu!

Z publiką najwyraźniej śpiącą ta przedwojenna reklama środka farmakologicznego świetnie pasuje do tego co PiS wyczynia z ziemią rolną w Polsce. Trwają właśnie przygotowania do masowej akcji jej czyszczenia z elementów ideologicznie niepożądanych: z inwestorów, drobnych właścicieli ziemskich, spragnionych ciszy i przyrody mieszczuchów zainteresowanych w siedlisku i paru hektarach na wsi oraz z poważnych przedsiębiorców rolnych.uwaganaslupy

Na powierzchni cel ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego jest zbożny. Ma nim być nie dopuszczenie do przejęcia polskiej ziemi uprawnej przez wraże ręce niemieckie po 1 maja 2016, kiedy to mija kilkunastoletni okres ochronny. Dozowana w coraz większych dawkach przez te lata psychoza Niemców rzekomo czyhających tylko na ziemię polską okazała się wierutną bujdą. Jeśli jakiś zabłąkany Niemiec chciał sobie z sentymentu nabyć kawałek ojcowizny to zrobił to z powodzeniem jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, czy to na „słupa” czy oficjalnie. Znakomita większość poczytalnych Niemców nie ma i nigdy nie miała ani żadnego zainteresowania w ziemi polskiej ani specjalnego do niej sentymentu. Jeśli mieszkaniec Berlina kiedykolwiek kontemplował kupno działki to dużo prędzej w Toskanii czy na Costa Brava niż za Odrą. A jeśli by nawet kontemplował działkę rolną to znalazłby ją w byłym NRD-owie taniej niż po polskiej stronie Odry.

Skoro więc czas nadszedł a wróg Niemiec na placu boju się nie stawił, to trzeba go zastąpić innym. Tym razem padło na Polaków. Ci od ćwierć wieku mogli bez przeszkód w swoim własnym kraju nabyć kawałek roli, i to ich przede wszystkim PiS chce teraz tego prawa pozbawić, faworyzując własną sitwę. Pod pretekstem ochrony ziemi PiS chce w ogóle  zlikwidować wolny nią obrót. Ziemia zastrzeżona ma być tylko dla uprzywilejowanej kasty związanej z reżimem i chronionej zasiekami prawa pierwokupu. Prawo pierwokupu przysługiwać ma przede wszystkim dotychczasowemu dzierżawcy, a jeśli takiego nie ma to chłopu którego pole sąsiaduje ze zbywaną ziemią. Jak by i tego było mało to następnie prawo pierwokupu przypaść ma Agencji Nieruchomości Rolnych, jednej z najbardziej skorumpowanych agentur państwa. Jej władza rozciągać by się miała na każdy kawałek roli większy od 1 ha.

Negatywnego wpływu jaki odejście od wolnego rynku może mieć na ceny nieruchomości rolnych wyjaśniać nie trzeba. Jest to jedynie w interesie PiS-u i budowanego przezeń właśnie lokalnego zaplecza. Ze stalinowskim zacięciem próbuje się więc odgonić od ziemi nie tylko inwestorów, drobnych „obszarników” i innych nie-rolników ale także wrażych „kułaków” za to że mają jej zbyt dużo. Do grona tych ostatnich awansowali wszyscy poważni użytkownicy większego areału. Każdy farmer, plantator czy spółka uprawiająca ponad 300 ha ma więc przechlapane tak samo jak inwestor.

Na „rolnika” uprawnionego do kupna ziemi PiS chce namaścić tylko chłopa mieszkającego od lat w gminie gdzie grunt się znajduje i uprawiającego, albo i nie, parę hektarów za stodołą. W rezultacie szeroko zakrojonej krucjaty, obejmującej także restrykcje w dziedziczeniu majątku ziemskiego, polska własność ziemska przejść ma praktycznie w ręce kasty lojalnych gauleiterów partii od której przywileje te otrzymali. W warunkach zlikwidowanego wolnego rynku ziemi jej ceny spadną a utrzymane, a jakże, dopłaty unijne sprawią że posiadanie gruntu stanie się wyjątkowo atrakcyjną  propozycją  – ale tylko dla lokalnych klik. Nic dziwnego że ostrze kampanii PiS-u kieruje się przeciwko „słupom” i „kułakom”, niepotrzebnie zawyżającym ceny gruntu i konkurującym w dodatku o dopłaty unijne. Słupy i kułacy – raus.

I pomyśleć że nikt z tzw. przedstawicieli narodu, w tym z tak zwanej opozycji, nie pomyślał  nawet o prostym rozbrojeniu tego kroczącego PiS-owego zamachu stanu na wsi, w autentycznym interesie niemej większości. Wystarczyłoby włożyć w nową ustawę ten prosty paragraf:

Transakcje ziemią rolną w areale do 20 ha pomiędzy osobami fizycznymi legitymującymi się obywatelstwem polskim wyłącza się spod jakichkolwiek ograniczeń.

Dajcie się Polakom rządzić a wykończą się sami – miał zauważyć zgryźliwie żelazny kanclerz Otto von Bismarck. Wygląda na to że w sto parędziesiąt lat później, i w ponad ćwierć wieku po sławetnej „transformacji systemowej”, Polacy pod wodzą PiS-u zaczęli właśnie to robić.

 

.

92 thoughts on “Antyreforma rolna PiS

  1. I znowu drodzy czytelnicy sie wprowadziłem w stan pomroczności jasnej i wyszło mi na to, że demokratyczny stróż świata doprowadzi do tego że cena za gram Au osiągnie poziom ~25$ a baryłkę będą turlać za 50$. Co bedzie jutro nie wiem 🙂 Pozdrawiam Wszystkich!

  2. Cyniku, prośba o sprostowanie. Po pierwsze obecnie funkcjonująca ustawa o ksztalt. ustroju rolnego zawiera już większość durnot, które teraz PiS „zaostrza” w projekcie. Po drugie, w sierpniu kiedy była przyjmowana duża nowela tej ustawy NIKT nie zagłosował przeciw i wówczas PiS, SLD, PSL i PO razem zusammen do kupy przepchnęły ten wywłaszczeniowy proces. Także ten nacisk na PiS w tym poście jest nie tyle nieuzasadniony co mylący, bo PO, SLD i PSL mają dokładnie taki sam pomysł na „ochronę ziemi rolnej”. A konkretnie to Posłowie: Kalemba, Ajchler, Ardanowski i Korzeniowski. Różnią się między sobą tylko poziomiem socjalizmu deklarowanego, ukrytego i tego wynikającego z niskiego przygotowania ekonomicznego do pracy nad takimi projektami.

    1. You broke it you own it. Jest jedna partia przy władzy odpowiedzialna za bajzel i antypolską ustawę, niezależnie od ukrywających się socjalistów i Kalemb gdzie indziej. Żadnego sprostowania nie będzie, sorry… 😉

      1. Z tą „jedną partią u władzy” się absolutnie zgadzam, z tym, że pojęcie „partia” rozumiem szerzej, bo obejmuje ono całą grupę etatystów z wiejskiej. Ale żeby mniej marudzić, a wesprzeć postulat, o którym piszesz tj. „up to 20ha no-state rule” proponuję to sformułować inaczej, bo np. kupno „powrotne” ziemi w PL od gospodarstwa firmy duńskiej przez rolnika z PL już się w Twojej propozycji nie mieści (zakładasz tylko obrót między żyjącymi obywatelami polskimi a to już samo w sobie jest ograniczeniem antypolskim, no nie? 🙂 Lepiej byłoby to oprzeć na szerszej definicji działalności rolniczej, w ramach której takie czynności obrotu prawnego jak sprzedaż, kupno, dziedziczenie, obciążenie itd. wchodziłyby w zakres szeroko interpretowanej SWOBODY DZIAŁALNOŚCI ROLNICZEJ. Dlatego szedłbym w kierunku takiego oto paragrafu: „Działalność rolnicza, w tym wszelkie czynności prawne związane z gospodarowaniem nieruchomościami rolnymi, nie podlega ograniczeniom innym niż wynikającym z ochrony zdrowia publicznego, zwierząt i roślin”. I teraz trzeba by dodać element pro-PL. Można by się długo bawić, ale na pewno trzeba by to zrobić sprytnie, żeby ta banda przebierańców w Luksemburgu nie miała podstaw do socjalizujących wyroków przeciwko PL Najlepiej by to tego się nadawał jakiś myk z okresem historycznym. Na przykład, że mówimy o działalności rolniczej wykonywanej przez podmioty wpisane do ewidencji producentów na dzień 1 maja 2004 r., albo posiadające w pierwszym lub drugim stopniu pokrewieństwa osobę, która na drugie imię ma Stanisław lub Bronisława lub inne imię sugerujące piastowski rodowód… ;))) Jestem pewien, że czaisz o co mi chodzi :)) pozdro dla Cynika!

        1. kupno „powrotne” ziemi w PL od gospodarstwa firmy duńskiej przez rolnika z PL już się w Twojej propozycji nie mieści

          Szukasz dziury w całym nie zwracając uwagi na dokładne brzmienie propozycji która niczego nie wyklucza, jedynie pewną klasę transakcji między POLSKIMI podmiotami zwalnia z ingerencji państwa. To wszystko, niech nawet będzie 10ha! Jedno to zdanie rozwiązuje 99% problemów, a przy okazji trzyma dalej podmioty zagraniczne z dala od „ziemi polskiej” jak to sobie PiS wymyślił. Wilk syty i owca cała.

          Nie wiem jak można to interpretować jako jakiekolwiek ograniczenie na to co rolnik polski może sobie kupić… 

          1. Przeciwnie, dobra propozycja nie od razu jest dobrym paragrafem. I to próbuję obrazowo nakreślić. Więc jeśli by ta propozycja miała wyjść poza post na tym blogu, to sugerowałbym porządną konsultację u dobrego legislatora rolnego. Szybko się przekonasz, że nie rozwiązuje ona „99% problemów”. Dokładasz kolejne i to z dużym scenariuszem kosztów dla podatników w PL, którzy na stacjach w paliwie zrzucą się na karę, jaką PL dostanie w sądzie UE właśnie gdyby jakiś poseł podchwycił twoje proste rozwiązanie. Tych „transakcji” o których piszesz w proponowanym paragrafie jest akurat mniejszość. O wiele poważniejszy problem na przyszłość w obrocie rolnym w PL to są sprawy spadkowe, czy uregulowanie statusów własnościowych itd. Tutaj PiS faktycznie dołoży gwoździa do trumny i nadal 1/3 PL będzie w nieuporządkowanym stanie prawnym, bo dodatkowy socjalizm, procedury ANR itd. po prostu odwiedzie ludzi od „ruszania ziemi”. A czy to dla inwestorów a’la Cynik nie jest właśnie kluczowym fundamental? Ano właśnie. A już wracając i odpowiadając na Twoje „nie wiem jak można (…)”. Spójrz: znaczna część ziemi z zasobu rolnego trafiła do podmiotów zbudowanych na bazie PGR, RSP, kombinaty itd. To są w wielu przypadkach spółki już z zarządami spoza PL. To jest jednocześnie jedyna atrakcyjna ziemia, bo ziemi w obrocie między rolnikami typu 20ha – 20 ha po prostu NIE MA na rynku. Jeden telefon do rolnika w WLKP i masz sprawę naświetloną. Dlatego też, trzeba przewidzieć, że obrót typu: spółka duńska sprzedaje polakowi ziemię musi być właśnie najmniej ograniczony a twoja propozycja tego w ogóle nie obejmuje! Ehh….

          2. spółka duńska sprzedaje polakowi ziemię musi być właśnie najmniej ograniczony a twoja propozycja tego w ogóle nie obejmuje

            Sorry, nie mam nic do dodania. Uparłeś się aby kopać tego zdechłego konia spółki duńskiej nie wiem zupełnie po co. Tłumaczę jak krowie na łące że propozycja niczego nie ogranicza, z wyjątkiem ingerencji rządowej w wolny rynek między podmiotami polskimi. Jesli nie ma transakcji do 20 ha, jak twierdzisz, to przecież jeszcze lepiej – w ogóle nie ma problemu. Propozycja nie zajmuje się transakcjami wielko- powierzchniowymi ani z udziałem osób prawnych, te niech sobie PiS reguluje jak chce. Po prostu gwarantuje że Polak Polakowi może sprzedać do 20 ha kiedy chce i po cenie na jaką sie zgodzą, bez PiSu zagladającego im do sypialni czy dyktującemu jakiemu pociotkowi sprzedać można a jakiemu nie.

            Dziedziczenie/brak jest istotnie skandalem ale to inny problem.

          3. Drogi Cyniku.

            Pozwolę sobie uzupełnić.
            Spora część większych rolników, kilkudziesięciohektarowych, a zwłaszcza zakupionych na kredyt, jest zadłużona w bankach, gdzie zabezpieczeniem jest ziemia rolna.
            Gdy wartość tej ziemi zacznie spadać, pojawi się problem z zabezpieczeniem, którego uzupełnienia żądać będą banki, tak ochoczo namawiające rolników na kredyty.

            Jeśli państwo „nie pomoże”, to zgodnie z regułami sztuki bankowej, bankierzy powinni wypowiedzieć kredyt i zażądać jego
            natychmiastowej spłaty zakończonej wizytą komornika.
            Ten też nie sprzeda nikomu ziemi, bo we wsi jest jeden, dwóch rolników „kwalifikowanych”, którzy z przerażeniem myśleć będą o samej możliwości zaciągnięcia kredytu i w ogóle obrobieniu większego niż mają areału.

            Państwo ziemi też nie kupi, bo nie będzie miało za co w sytuacji, gdy ta tanieć zacznie.

            I mamy kichę.
            Przypomnę, że 1ha ziemi kl. VI po 1990r. kosztował 300 zł, a klasy V około 600 zł, choć były przypadki sprzedaży z 100 zł + flacha wódy.
            Do tego pewnie nie dojdzie, ale kto wie.
            Jak się inspekcje chłoporobotnicze na polach pojawią, a sprzedać płodów nie będzie gdzie, to jest koszt uprawy będzie wyższy niż paliwo.

          4. No, nie mam pod ręką danych dotyczących kredytu i pożyczek na rolę. Chętnie bym to zobaczył… Samo zjawisko wygląda jednak na relatywnie młode. Kredytu na rolę przez długi czas po prostu nie było, na pewno nie wtedy kiedy hektary były za bezcen. Potem to mogło być różnie ale z kolei liczba po-PGR-owskich areałów kurczyła się.

            Z tym komornikiem i dwoma „kwalifikowanymi” to też nie wiadomo… Zajęcie się rolą było w ostatnich latach całkiem intratne…. Znam majętnych gospodarzy którzy z kredytem żadnych problemów mieć nie będą, raczej z przestrzeleniem tej bariery 300ha… Moja percepcja jest raczej taka że PiS buduje swoje zaplecze na wsi stawiając na empowerment małorolnych gołodupców – tak to określijmy – i do tego potrzebuje pewną kastę uprzywilejować i od siebie uzależnić a resztę odgonić pod byle pretekstem. Kto wie czy nie skończy się to jakimś pogrożeniem wstrzymania dopłat aby oprzytomnieli.  Jakby EU chłopom wstrzymała dopłaty to wytłumaczą PiS-owi w mig gdzie leżą ich interesy…

          5. Drogi Cyniku9.
            To właśnie chodzi i te 10ha.
            Po wprowadzeniu obostrzeń wartość ziemi rolnej spadnie może nawet o 4/5.
            W większości wsi na ziemiach wyzyskanych jest jeden, dwóch rolników do 300 ha.
            Nie kupią, bo ziemia spadać będzie stopniowo, i nikt na drugi dzień nie obniży cen.
            Często nie są w stanie obrobić nawet tego co mają, a do tego przepisy.
            Nie jest to jedyny fajny przepis.

            WAŻNE.
            Ustawę o ustroju rolnym wprowadził zdecydowaną większością poprzedni parlament.
            W tym samym czasie, w sierpniu, Bul podpisał przepisy, które za wycięcie drzew o !obwodzie !mierzonym 5 cm nad ziemią, wynoszącym 50-75cm (zależnie od gatunku), za stosownym zezwoleniem oczywiście, wymagają opłaty w wysokości 99 zł za każdy cm obwodu.
            To jest za wycięcie dęba roznącego na nieuprawianym od lat polu trzeba będzie zapłacić 8 tys. zł przy obwodzie 80cm.
            Mierzonym nie na wysokości 130 cm, jak pierśnica, tylko przy ziemi, a jest on tam często o 30% większy.
            To jest za wycięcie samosiewki o pierśnicy 20 cm.

            A może te przepisy maja głębszy sens.
            To jest wywłaszczenie Polaków z ziemi.
            Z tych właśnie 2-10 ha, które czynią ich niezależnymi od Bestii.

          6. To jest wywłaszczenie Polaków z ziemi. Z tych właśnie 2-10 ha, które czynią ich niezależnymi od Bestii. —- z tego oczywiście zdajemy sobie sprawę… 😉 Chociaż niektórzy twierdzą że takich transakcji nie ma… W czym więc problem z naszą poprawką 😉

          7. Przepraszam, że znowu narzucam się z tym prostowaniem „wydajemisię”, że wiem:
            @AlexSailor
            Proszę przeczytaj dokładnie ustawę i nie siej paniki (ustawa jest nadto restrykcyjna i nie ma co dokładać błędnych wykładni).

            Odpowiedni obwód (25 cm lub 35 cm zależnie od gatunku) na wys. 5 cm decyduje tylko i wyłącznie, czy wycinka drzewa podlega zezwoleniu.
            Natomiast o opłatach, ich braku lub wartości decyduje obwód na wysokości 130 cm.

            Art. 83f ust. 1 pkt 3 oraz art. 85 i 86 ustawy o ochronie przyrody.

  3. Z całym szacunkiem ale … pierdolicie Hipolicie. Czatują, czatują. Nie tyle Niemcy o dziwo, co Holendrzy, niemniej są. Niemców też trochę jest ale w jakiejś mierze (nie użyję słów w większości ani mniejszości bo mam kurna ścisły umysł i liznąłem trochę statystyki) całkiem solidni ludzie. Pokupowali na polskie kochanki i o dziwo ponownie, osiedlili się tutaj, z kochankami się pożenili albo i nie ale dzieci chowają tutaj i wrastają w krajobraz. Z zaskoczeniem to piszę ale w kolejnym pokoleniu to będą Nasi. Szwargający ale Nasi 🙂 Holendrzy to inna bajka, nie integrują się, czyhają na naszą ziemię ale nie chcą przyjąć naszych wartości. Nie jesteś już „stąd” Cyniku, nie wiesz tego. Ogólnie to nie wiesz co mówisz, PiSiory robią dobrą robotę i tyle.

    shape_shifter

    1. A witamy, witamy, obrońcę „naszych wartości”… 😉
      Choćby Niemiec miał polską żonę, polski paszport, mówił po polsku, płodził polskie dzieci jak mu PiS każe, i gospodarował na swoich paru hektarach, to z takimi obrońcami ziemi polskiej ma niestety przechlapane. Bo nie chce przyjąć „naszych wartości”. Najlepiej, panie Hipolicie, jest przyjąć „nasze wartości” i uciec do Anglii aby je tam w spokoju wyznawać… Najlepszym lekarstwem na „nasze wartości” będzie przymknięcie dopłat unijnych; od razu się „wartości” wyprostują… 😉

      1. Amen
        Z małą poprawką – „nasze wartości” zwykle oznaczają cudzy majątek. Bo takie mamy czasy że gołodupcy poczuli moc „demokracji” – głosem większości można osiągnąć efekty dużo szybciej i łatwiej niż na przykład uczciwą pracą.

  4. Gdzieś widziałem takie uzasadnienie:
    `bo inaczej Niemcy wykupią tutaj ziemię i będą na niej osiedlać uchodźców’
    Tak że raczej tu chodzi o szwindel…

  5. Nie narzekać.
    Wielu tutaj rok temu przed wyborami wychwalało Pis i Kapciowego.
    Za rok będziecie tęsknić za Bulem i Kopaczką.

    A po tęsknocie przyjdzie płacz, bo prezes urządzi to tak, że już go od koryta nie odegnacie.

    Dlaczego Polacy zawsze orientują się za późno?

  6. Ten kawalek gruntu bynajmniej mi sie wydawaje powinien byc wyceniony przez bieglego a on bierze po uwage jak nie kilka to kilkadziesiat wskaznikow co do wyceny dzialki(nieruchomosci).

    1. Nie bardzo wiem do jakiej wypowiedzi odnosi się ta reakcja…

      Ale generalnie wiara w biegłego wydaje mi się tutaj naiwna w sytuacji gdy PiS zniszczy wolny rynek. No bo co biegły miałby niby powiedzieć? Panie, ten hektar byłby warty 40K ale ANR i tak go nie kupi za więcej niż 4K, wobec czego szacuję wartość, zaraz, gdzie jest mój kalkulatorek, o już wiem, na 4K? 😀 Ciężkie czasy idą też na biegłych, (prze)biegli są górą…

      1. W najbliższych latach nie będzie tego problemu, bo podatek kastracyjny ma obowiązywać w granicach administracyjnych miast.
        ANR (teoretycznie) będzie działał poza tymi granicami, chyba że władzom municypalnym kompletnie zwisa planowanie przestrzenne, wtedy ANR z całą perfidią pokaże takiemu burmistrzowi czy prezydentowi co może mu zrobić z cenami gruntu bez planu.

        Zapewne Stasiek odnosił się do powszechnej taksacji mającej być podstawą wyceny nieruchomości przy podatku kastracyjnym. Z powodzeniem działa to już przy scaleniach i wymianie, gdzie uniwersalnie wycenia się kilka atrybutów nieruchomości i potem daną nieruchomość szacuje się wskaźnikami atrybutów (cech), a jeśli ktoś neguje, wtedy dopiero bierze rzeczoznawcę do indywidualnej wyceny.

      2. @ cynik9
        Jakie podatki od nieruchomości wg Pana powinny być w gminie, w której Pan mieszka ? Proszę o podanie zasad.

        1. Jak cynika9 wybiorą na burmistrza to się będzie nad tym zastanawiał… 😉 Najpewniej dokładnie takie jakich lud chce…

          1. Czyli dokładnie tak jak jest obecnie. Dzisiaj reprezentanci ludu, czyli radni ustalają wysokość podatków.

          2. reprezentanci ludu, czyli radni —- na tym forum wyrośliśmy już dawno z wiary w socjalistyczne nonsensy więc nie ma potrzeby wchodzenia w nie ponownie ani też wyciągania rzeczy z kontekstu. Rzecz dotyczy decentralizacji i lokalnej autonomii pewnego obszaru, i tylko w takim kontekście pewien postęp jest możliwy. Bez tego regurgitacja bzdur o „demokracji” nie ma żadnego sensu.

            Radny jest płacony z centrali w Wwie, i tak samo jak policjant w miejscowej komendzie, jest urzędnikiem reżimu a nie żadnym „reprezentem ludu”. Lud ma zero do powiedzenia n/t ich uposażeń, kontroli i możliwości przedterminowego odwołania gdzie pierz rośnie. Oczywiście lokalna autonomia wymaga także aby lokalny pieniądz pozostał lokalny, a nie był eksportowany do centrali.

            Ciekawe że ludzie w niewielkiej grupie, na przykład rodzice jakiejś klasy w szkole albo sąsiedzi wzdłuż ulicy którzy zrzucają się na światłowód – powiedzmy – rozumieją ideę autonomii lepiej ponieważ na tym poziomie socjalizm nie zerodował jeszcze połączenia nerwowego miedzy portfelem a mózgiem… Płacę – mam, nie płacę – nie mam. :-D.

            Niestety, zrób z tego większą grupę, gminę czy powiat i dalej,  i połączenie to już zanika. Zaczynasz urzędników systemu opłacanych z centrali nazywać „przedstawicielami ludu” i dziwisz się czemu lokalny policjant nie goni terroryzującego miasteczko gangu — nie goni bo jest też urzędnikiem, zajętym pisaniem petycji do centrali o „więcej policji na ulicach”….

          3. Zgadzam się z tym, że trzeba decentralizować i dawać większą autonomię. Wiem też, że w obecnym systemie niewiele można zdziałać. Chodziło mi tylko o to jaki jest pański prywatny pomysł na podatki od nieruchomości, bo lud nic mądrego nie wymyśli i zda się na swoich przedstawicieli.

          4. Ja bym tam ludu nie bagatelizował, jak raz dostanie szansę to się może całkiem nieźle porządzić. Chodzi o to aby realistycznie widzieć gdzie jesteśmy i dokąd chcemy dojść…

          5. Jeśli Pan nie wie jakie podatki byłyby dobre, to skąd lud, czyli nieekonomiści mają wiedzieć.

          6. O, jest na to rozwiązanie…. zacząć od zera i metodą prób i błędów powoli podnosić. Jeśli burmistrza w międzyczasie wywiozą w taczkach znaczy się że przeholował. Jeżeli go wybiorą na nową kadencję, może jeszcze podokręcać…

            Nie jestem tylko pewny że wiesz co mówisz zakładając ciemny motłoch który tylko się modli aby go wziąć za twarz i narzucić podatki przez tych którzy „wiedzą” na 17 3/4%. Na pewno chcesz tego? I do tego potrzebujesz demokracji aby się motłoch wypowiedział?

            Nie zastanowiłeś się czasem nad armageddonem do którego by niewątpliwie doszło gdyby podatki ktoś przypadkiem skręcił do zera? Słonko by przestało wschodzić, ptaszki ćwiekać?… Odpowiedź jest prosta – nic by się nie stało! Po pewnym czasie jedynie ludzie by się oddolnie kapnęli że pewna zrzutka tu i ówdzie, jak na przykład na gościa odbierającego śmieci, zaoszczędza wszystkim idywidualnych wycieczek na dump za miastem. Hey, mamy podatek  „śmieciowy”! I tak dalej, jakiś kolektywny niski poziom podatków by się ustalił. Astronomiczne podatki obecne są wytworem socjalistów przekupujących jedną połowę społeczeństwa aby żyła na koszt drugiej. I to jest dopiero kosztowne!

          7. Jestem wrogiem socjalizmu, ale Pan to chyba jest libertarianinem, czyli marzycielem.

          8. Pan to chyba jest libertarianinem, czyli marzycielem. —- cóż, werdykt należy do innych… ;-). Ale owszem, nie obrażę się jeśli ktoś mnie tak nazwie. A co do marzyciela to nie, nie przyznaję się… Z tym że jeżeli chodziło o podkreślenie że idee libertariańskie nie przemawiają do wielu to jest to prawda. Wskazywanie na to jednak to prędzej wizja a nie marzycielstwo.

          9. „Takie, jakich lud chce” czyli takie jak za Napoleona. Katastrat w wysokości X od wartości ZADEKLAROWANEJ przez podatnika.

            Kontrola polega na odkupowaniu nieruchomosci wycenionych (wg gminy) poniżej cen rynkowych.
            Ktoś wycenia dom na 100 zł i od takiej wrtości płaci katastrat.
            Gmina zauważa, że dom jest przeciez warty znacznie więcej. Płaci właścicielowi za dom i odszkodowanie za wywłaszczenie – razem powiedzmy 120 zł – a dom licytuje.

            O tej napoleońskiej metodzie wspominał też JKM w swojej książce o podatkach, tyle, że w jego planach poszukiwaniem nieruchomości z zaniżaną wartościa i licytacjami miałyby się zajmować firmy prywatne.

            Pomysł świetny w przypadku np. planowania nowej drogi i koniecznych wywłaszczeń za odszkodowaniem: poszkodowani dostawaliby kwotę, którą sami deklarowali.

  7. …trzeba przeczekać i robic swoje tzn. zarabiać, oszczędzać, inwestować i rzucać socjał na kolana – nie ma innej metody (nawet towarzysze w ZSRR nie byli w stanie wygrac z matematyką)….. a biznesy zawsze można przenieść do Czech ….tam ludzie są bardziej cywilizowani/rozumieją gospodarkę rynkową/ a nie kolejna dzicz która dorwała sie do koryta i robi to samo tzn rabuje ludzi poprzez biurokracje…….

    PS.
    „znajomi kazali podziękować „rządzącym” za 1000zł które będą dostawać od kwietnia na dzieci – pierwsze co zrobią to idą do T.Hilfigera po porządne i oryginalne jeansy dla siebie….dzieci i tak sponsorują zamożni dziadkowie…..”

    pozdrawiam zarobionych z tzw szarej strefy

    1. PS.
      „znajomi kazali podziękować „rządzącym” za 1000zł które będą dostawać od kwietnia na dzieci – pierwsze co zrobią to idą do T.Hilfigera po porządne i oryginalne jeansy dla siebie….dzieci i tak sponsorują zamożni dziadkowie…..”

      No i „spoko” keynesiści z PiS będą zadowoleni, że konsumpcja ruszy.

  8. dzierzawa ewentualnie użyczenie gdzie po 20 latach zostaje się wlascicielem przez zasiedzenie w dobrej/ zlej wierze 😉

    1. Jeżeli jest dzierżawa albo użyczenie to nie ma zasiedzenia, nawet w złej wierze, bo posiadanie jest zależne – nie wykonujesz swojego prawa jak właściciel (posiadanie samoistne). Zresztą ustawa pozwala wywłaszczyć osobę, która zasiedziała nieruchomość rolną, jeżeli nie jest „rolnikiem”…

  9. Całkowicie zgadzam się z cynik9.
    Ale jak tu mieć pretensje do PiS-u, skoro wolnościowiec Grzegorz Braun popierający własność prywatną, jest przeciwnikiem sprzedaży ziemi cudzoziemcom.
    Dla mnie jest jasne, że jeżeli Niemcy rzucą się kupować polską ziemię to ceny pójdą w górę i skorzystają sprzedający.

    1. Potrafię sobie od biedy wyobrazić pewne restrykcje na jakieś większe areały czy komasację powyżej pewnego pułapu, jak 1000ha. Raz jednak że znakomita wiekszość transakcji dotyczy niewielkich kawałków i nie ma sensu robić żadnych trudności na tych areały przynajmniej do 5-10 ha. Dwa, transakcja między podmiotami polskimi w Polsce nie powinna podlegać żadnym restrykcjom niezależnie od areału. 

      1. Myślę, że problem tkwi w niskim opodatkowaniu gruntów rolnych. Wielu kupuje ziemię rolną jako lokatę kapitału, a rolnicy im zazdroszczą, choć sami nie chcą kupić za cenę rynkową.

        Wydaje mi się, że (to pomysł Korwina) podatek katastralny od nieruchomości byłby częściowym rozwiązaniem problemu. Nie byłoby podziałów na grunty rolne, budowlane itp. Nie byłoby podziału na różne kategorie budowli znajdujących się na danym gruncie. Właściciel sam podawałby wartość nieruchomości, czyli gruntu razem z budynkami i od tego płacił jakiś promil, jednakowy w całej Polsce. Do tego musiałby powstać centralny ogólnodostępny rejestr gruntów z aktualną wartością podaną przez właściciela. Zabezpieczeniem zaniżania wartości byłaby możliwość kupna każdej nieruchomości bez protestu właściciela po zaproponowaniu np. 30% więcej niż wartość podana przez właściciela. Jak by się to sprawdziło w praktyce to nie wiem, ale z pewnością system byłby jasny dla każdego.

        1. Ten cały podatek katastralny Korwina to bzdura jakich mało. Wyobraź sobie, że masz dom za 400k + działkę za 100k. Urządzasz po swojemu, wykańczasz sam przez lata, modernizujesz, ocieplasz. Niby warte 500k ale dla Ciebie dużo dużo więcej. I co masz płacić większy podatek za to, że sam włożyłeś pracę i czas w modernizację? Jak to się ma do tych idei wolnościowych?!

          1. @silverman:”Jak to się ma do tych idei wolnościowych?!”

            Każdy podatek jest zaprzeczeniem idei wolnościowych. Przecież jest pobierany pod przymusem.
            Narzekanie, że płacimy podatki od tego co posiadamy lub wytwarzamy jest cokolwiek dziwaczne.
            Mają płacić ci co nic nie mają? Z czego?

          2. @silverman, @HeS. Panowie, moim zdaniem. Po pierwsze, podatki majątkowe to istota ustroju feudalnego a bardziej współcześnie, w metodzie istota, zmian i rządzenia w stylu bolszewickim/nazistowskim/maoistycznym. Po drugie, brak podatku katastralnego, uwielbianego przez lewiznę wszelkiej maści, nie oznacza samo przez się, że „mają płacić ci co nic nie mają” (!). Po trzecie, zwróćmy uwagę na wnioski płynące z zasady Is fecit, cui prodest. Istnieje kasta (grupa sensu szajka), która to lansuje bo się tego nie obawia; nie potrzebuje „mieć” majątku bo zawsze korzysta z cudzego (domu, mieszkania itp. służbowe, z nadania, z przydziału itp.), wydatki ma pokrywane przez „państwo” (służbowy wikt, opierunek, samochody, telefony, tablety, gabinety, ubrania, do tego karty płatnicze, a jakże służbowe, na obiadowe fanaberie typu ośmiorniczki, wina itp.), zegarki, wyjazdy zagraniczne, jako prezenty i bonusy, itd. itp. Gotówka dla tej grupy to tylko dodatek („Aron, o czym Ty do mnie rozmawiasz, mojszy geszeft nie wymaga na ten temat nawet rubla …”) na przysłowiowe waciki, w wysokości nie rzucającej się w oczy, bo i po co (co nota bene tłumaczy zgodę i zgoła chęć walki z gotówką, promowanie elektroniki i przymusu pośrednictwa bankowego itd. ale to odrębna historia). Ta kasta to czego potrzeba zaordynuje sobie, jako kasta urzędująco-rządząca na koszt „państwa”. Jednak poz dronami nic obecnie nie spda a znieba jak manna. Ażeby czymś w imieniu „państwa” dysponować trzeba wyrwać jak najwięcej tym, co nie z naszej kasty, i tyle. Po czwarte, tak, pomysł podatku katastralnego pasuje do idei wolnościowych jak nocnik do zestawu Meissenowskiego do kawy; Korwin jest tu tylko (tylko tu?) pożytecznym idiotą i nic więcej.

          3. Nie sprowadzajmy idei wolnościowych do absurdu. Absurdem jest definiowanie „przymusu” przez pryzmat anarchisty naburmuszonego niczym zbuntowany nastolatek. Podatki są konieczne, ale dyskusyjna jest ich implementacja (wysokość i szczegóły techniczne).

          4. @franek,@DCzP:” Podatki są konieczne, ale dyskusyjna jest ich implementacja ”

            Oczywiście że są konieczne do istnienia państwa (i ludzi władzy, którzy z tego korzystają). A skoro tak, to każda forma opodatkowania jest dopuszczalna. Odpowiedź na pytanie jakie powinny być jest trudna. Bo czym się kierować? Mają być „sprawiedliwe”? Które grupy społeczne powinny płacić więcej a które mniej? A może wszyscy po równo? I dla mnie jest oczywiste (@silverman), że muszą płacić ci co mają majątki i/lub ci co zarabiają. Trudno wymagać od nędzarza, który ledwo wiąże koniec z końcem żeby płacił podatki i przymierał głodem.

          5. Są też przypadki i to nie rzadkie, że ktoś ma marną, malutką chałupinę na bardzo atrakcyjnym i drogim kawałku ziemi. I co wtedy ? Czy powinien płacić taki sam podatek gruntowy jak inni ?

            Rolnicy przecież płacą podatek gruntowy, którego wysokość zależy od klasy gruntu ? Czy to jest sprawiedliwe czy też nie ?

          6. „Są też przypadki i to nie rzadkie, że ktoś ma marną, malutką chałupinę na bardzo atrakcyjnym i drogim kawałku ziemi. I co wtedy ? Czy powinien płacić taki sam podatek gruntowy jak inni ?”

            Analogiczna sytuacja jak biedota w wielkich mieszkaniach w centrach miast. Pozostawieni „z nadania” komuny, czyli z kwaterunku. Mają wielkie majątek w aktywach (aktywie), ale gorzej z płaceniem za gaz, bo emerytura 1200. Racjonalnym wyjściem jest sprzedaż mieszkania, kupno mniejszego, w gorszym miejscu i wykorzystanie nadwyżki jako np zabezpieczenia emerytalnego. Ale większość uważa, że im się należy, nie patrzą obiektywnie, kierują się emocjami. Całe życie mieszkałem w centrum, nie stać mnie na to, ale brnę dalej. Znam wiele takich przypadków.

            Gdybym miał ruderę na drogiej działce – widzę trzy opcję. Mam kasę – buduje sobie rezydencję, po co mieszkać w ruderze. Nie mam kasy – dogaduję się z developerem, wkładam działkę, on buduje, po trzech latach jestem bogaty. W rozliczeniu mogę np otrzymać mieszkanie w tym miejscu, plus udział w zyskach ze sprzedaży inwestycji. Najprostsze – sprzedaję działkę, kupuję tańszą, ale z fajnym domkiem i zostaje mi dość, żeby być bogatym.

            Odpowiadając na Pańskie pytanie – tak, powinien płacić identyczny podatek jak inni. Tu nawet lewacy nie bardzo mają argumenty – gość ma świetną działkę, więc trudno go nazwać biedakiem, dlaczego więc ma być wspierany przez kogokolwiek?

          7. @silverman
            Czy ktoś kto ma wypasioną chałupę w dobrym punkcie miasta, gdzie jest blisko do lekarza, do szkoły, do przedszkola itp. powinien płacić taki sam podatek gruntowy jak ktoś, kto mieszka na skraju miasta koło oczyszczalni ścieków ?

            Jakie powinny w takim razie być podatki od nieruchomości ? Czy takie jak obecnie są dobre ?

            Czy podatki od np. sprowadzanych samochodów są sprawiedliwe ? Wiemy przecież, że podatek zależy od wartości samochodu. Ktoś kto sprowadza samochód o pojemności powyżej 2000 cm3, płaci jeszcze wyższą stawkę.

            Ktoś kto jest bogatszy i więcej konsumuje, płaci do budżetu 23%(VAT) wartości kupionych towarów, czyli stały procent od konsumpcji.

          8. Jakie powinny w takim razie być podatki od nieruchomości?

            O, nareszcie jakieś proste pytanie! Podatki od nieruchomości powinny być l-o-k-a-l-n-e, tak jak przytłaczająca większość reszty. Hell, wszystko powinno być lokalne, z niewielkimi wyjątkami! Obcięłoby to strumień dochodu do socjalistycznych pijawek w Wwie i pozwoliło lokalnym społecznościom rządzić się z pewną autonomią. I obcięłoby mnóstwo drobnych sprzeczek na tym forum typu jaki podatek powinien płacić własciciel pięknie połozonej rudery czy pięknej willi na radioaktywnym dumpie. Odpowiedź: podatek lokalny jaki mu gmina przypisała. Jak za wysoki to się wyniesie do lepszej gminy. Jak by pensja burmistrza też od tego zależała to by, spokojna głowa, sam zadbał aby na skutek konfiskacyjnych podatków gmina się mu nie wyludniła… I co lepszego jak gminy, czy powiaty konkurujące wysokością podatków, jak kantony w Szwajcarii?

          9. @cynik9
            Czy to znaczy, że podatek byłby ustalany indywidualnie dla każdej nieruchomości ? Przecież zasady jakieś muszą być.

            Burmistrzowi będzie zależeć tylko wtedy, gdy będzie burmistrzem dożywotnio, a posada będzie dziedziczna.

          10. Zasady oczywiście są, praworządność musi być. Ale są lokalne, takie jakie sobie sami obywatele wybiorą, a nie ustalane centralnie przez kaczystów w Warszawie, one size fits all. To samo ze szkołami, to samo z policją. Wiem że to się wielu w głowie nie mieści ale to naprawdę działa. Chcą mieszkańcy zaoszczędzić na podatkach od nieruchomości? Proszę bardzo, od jutra. Tyle że wyforsują się 2X więcej na odśnieżanie, na śmieci czy na dowożenie dzieci do szkoły w innej gminie, która ich, jako nie miejscowych, przytnie czesnym tak że im czapka spadnie. W sumie natura lubi równowagę i jak ludzie zdobędą raz wpływ na lokalne podatki wcale nie jest powiedziane że zagłosują za zerowymi… Ach, co to za rewolucja byłaby w Polsce, gdyby lokalny burmistrz wynajął lokalnego policmajstra aby ten gonił lokalnych złodziei, a wszystko, o zgrozo, całkiem poza centralnymi pijawkami w Wwie… 😉

        2. To było już bodajże we Francji za czasów jakiegoś tam króla(a może i nie Francji – niestety nie pamiętam). Sam wyceniałeś swoje włości i płaciłeś od tego podatek, ale jak byś chciał sprzedać to prawo pierwokupu miał król. I nie myślę że ktoś chciał kantować wtedy na podatkach. Wg mnie uczciwy deal. I chyba byłby właściwy w naszym kraju.

          1. No tu mnie masz. Nie odrobiłem za bardzo lekcji. Ale dalej twierdzę że to sensowny pomysł.

          2. Jeżeli dobrze pamiętam, tak wygląda kataster w Irlandii. Ale mogę mylić państwo…

      2. Dodam jeszcze, że podatek od gruntów rolnych by znacznie wzrósł i nie opłacałoby się trzymać gruntu bezproduktywnie.

        1. A co się Pan tak martwi o produktywność CUDZEJ ziemi???
          Nie rozumie Pan przykazania i normy prawnej „NIE KRADNIJ”??
          Cudzy grunt rolny jest cudzy, a nie Pana, państwowy, partyjny, wójta, czy sąsiada.
          Własność polega na tym, że właściciel może dysponować własnością, jak chce i czerpać, lub nie, z niej pożytki.

          Poinformuję Pana jeszcze, że własność jest prawem nieodpłatnym, to znaczy, że właściciel nie musi nikomu się opłacać, żadnej mafii, urzędniczej, państwowej, lokalnej.
          Jeśli opłaca, to nie jest własność tylko dzierżawa z czynszem dzierżawnym.
          W Polsce własność w zasadzie istniała tylko do wprowadzenia nadzwyczajnych uprawnień do wykupu nieruchomości przez ANR i dotyczyła gruntów klas VI, V oraz nieużytków, za które nie płaci się podatków.

          1. W tym miejscu tym wszystkim którzy się cieszą że „ziemia spadnie” warto powiedzieć że nie wiedzą czego sobie życzą… Czysty majątek narodowy per capita w takiej Francji czy Niemczech idzie w setki tysięcy euro, nawet w Grecji jest to o ile pamiętam rzędu kilkudziesięciu tysięcy, natomiast w Polsce rzędu zaledwie kilku. Tańsza ziemia będzie niczym innym jak wkładem w samozubażanie się, podobnym do rozwalenie własnego domu aby go wraży Niemiec przypadkiem nie posiadł… 🙂

            Trudno jest opisać jak poważnym naruszeniem jest naruszenie prawa własności prywatnej sponsorowane przez państwo, które stawia się przez to w szeregu bantustanów typu Polski powojennej.

  10. Kroczymy nieudolnie i po „omacku” za Orbanem. A ja mam jakieś dziwne wizje: ! 1. jakiś Chińczyk plecie, ze niebawem krótkoterminowo złoto skoczy do 1600$ za uncje; 2. Ropa Brend poleci niżej 20$; 3. po wypiciu kilku flaszek duszkiem pojawił mi sie obraz-analogia minionych lat: Gruzja-ogryzek, Ukraina-ogryzek, Turcja-ogryzek!

  11. Słyszałem o Holendrach/Niemcach/Obcych, którzy posiadają/dzierżawią setki hektarów na Pomorzu. Na czas żniw przyjeżdża transport, pożyczają kombajn, rżną, ładują urobek i wioo.

    1. ja tam się nie znam na uprawie zboża ale chyba na pole trzeba wyjechać jednak więcej niż raz do roku – to mało opłacalne jak byś miał kilka razy do roku jechać parę tysięcy km, pożyczać maszyny, pracowników wynajmować, prowadzić prace w polu (na kilkuset hektarach!!!) i jeszcze na koniec na tym zarobić.

      1. Oczywiście… Podejrzewam że tego rodzaju uwagi pochodzić mogą od trolli których nie zawsze daje się odlitrować. „Słyszałem że…” brzmi podobnie do „udało się nam dotrzeć do… (ściśle tajnych)…” 😀

      2. „to mało opłacalne jak byś miał kilka razy do roku jechać parę tysięcy km”
        Faktycznie, koszty podróży drogie. Za samolot do Paryżewa zapłaciłem ostatnio mniej niż za pociąg Warszawa-Kraków.

        Przy kilkusethektarowym gospodarstwie raczej są na miejscu osoby, które się tym zajmują, wcale nie musi to być właściciel.

  12. Cała działalność PiSu to nic innego jak mokry sen ideologa socjalisty. Mianowicie odebrać ludziom wszystko i to władza będzie decydować jak rozdysponować „wspólne dobro”. Najlepiej gdyby cały dochód objęty był 100% podatkiem (do czego zresztą aż tak znowu wiele nie brakuje) a już naczalstwo będzie decydować komu i ile z tego udzielić. Popatrzcie na bubel prawny z podatkiem handlowym czy jak to się tam nazywa. Zamach na swobodny handel z zagranicą. Władza PiS okazuje się niezwykle bezczelna i niebezpieczna. Z żalem muszę stwierdzić, że coraz częściej mam wrażenie, że PO jednak nie było gorsze, pomimo że to był rak toczący kraj. Ale to z czym mamy dzisiaj do czynienia jest bardziej niepokojące, bo coraz dziwniejsze decyzje marksistów z PiSu zaczynają coraz mocniej uderzać w ludzką wolność. Strach pomyśleć gdzie znajdziemy się za cztery lata, jeśli w takim tempie choroba będzie postępować. Jeszcze z pewnym żalem może wspomnimy her Tuska i jego świtę, która chociaż bawiła się przednio kosztem publicznym, to nie próbowała aż w takim tempie zacisnąć pętli utopijnego socjalizmu na szyjach obywateli tego nieszczęsnego narodu.

    7 tysięcy „biednych”, „szukających schronienia przed wojną” „uchodźców” i tak do nas przyjedzie, wariat Macierewicz jest „gotowy na wojnę”, a jaśnie oświecony prezydent pacynka chętnie wyśle F-16 do Syrii, żeby nas „szanowano, zauważano i traktowano poważnie w NATO”, które to poważne traktowanie ma objawić się w siłach okupacyjnych na terenie RP, próbujących sprowokować Rosję do wojny, rzekomo w obronie „przesmyku na Suwałkach”, na którego jakoby ostrzy sobie zęby Putin.

    Boże, kogo ten nieszczęsny naród wybrał. Cyniku, popełniłem ten sam błąd co Ty, nieśmiało z umiarkowaną nadzieją patrząc na nowe rządy PiSu po „wiekach ciemnych” z PO, niczym Kmicic po wysłuchaniu Bogusława Radziwiłła i jego jakże i dzisiaj trafnej opowiastki o rwaniu czerwonego sukna.

    1. popełniłem ten sam błąd co Ty, nieśmiało z umiarkowaną nadzieją patrząc na nowe rządy PiSu po „wiekach ciemnych” z PO,

      Istotnie, można się było ostrożnie spodziewać że coś zrozumieli, w szczególności że retoryk przedwyborczych po wyborach nikt nie bierze na serio. Chodzi tylko o etykietkę „świeże pijawki”, jak w aptece… 😉 A tu okazuje się że jakiś trzon fundamentalistów PiSu zaangażował się najwyraźniej w rodzaj Jihadu. Rzecz z gruntem jest może najbardziej wyrazista bo chodzi o odebranie ludziom istotnego prawa, które mieli, i które nie ma nic wspólnego z frazesami o słupach, Niemcach, ochronie ziemi polskiej czy o niepożądanej koncentracji majątku.

  13. Trochę jednak poplątanie z pomieszaniem, „pierwokup sąsiedzki” był projekcie ZSL, nie ma go w projekcie Jurgiela. Ten projekt przede wszystkim jest wymierzony przeciwko tzw. „rolnikom z Marszałkowskiej” i słusznie, to właśnie takie zakupy inwestycyjne podnosiły cenę ziemi, kosztem „faktycznych” rolników. Nie ma co panikować, każdy kupi kawałek ziemi, ale po odrolnieniu, teraz przynajmniej więcej skorzystają rolnicy, bo pod ich własnością będzie następowało odrolnienie. Kolejny plus tych przepisów, że w końcu gminy wezmą się za tworzenie MPZP, tak aby urealnić przeznaczenie gruntów, jeśli tego nie zrobią faktycznie ANR zamknie im obrót ziemią.

    1. nie ma go w projekcie Jurgiela — tu by się przydał link, wg mnie jednak jest…

      to właśnie takie zakupy inwestycyjne podnosiły cenę ziemi, kosztem „faktycznych” rolników. — A odkąd to wyższe ceny ziemi są złe? To rolnikom którzy ją uprawiają czasem się nie przydadzą? Poważny rolnik, gospodarujący na 100 ha z samych dopłat ma 100K, to go nie stać na kredyt i na rozszerzenie gospodarstwa, jeśli tego pragnie? Tylko z Polsce ktoś potrafi się cieszyć gdy mu posiadłość i aktywo produkcyjne tanieje… 😉 Zaniżone sztucznie ceny gruntu przydadzą się głównie jednej grupie – głosującym na PiS małorolnym gołodupcom by zakosić więcej dopłat, to wszystko.

      gminy wezmą się za tworzenie MPZP — Może, ale nie prędzej niż jak im PiS szmalu skapnie, a więc idąc dalej w długi. Bo ostatni raz jak sprawdzałem to MPZP za darmo nikt nie chciał robić… 😉

      1. Już bez przesady, jak mam udowodnić negację?
        W ustawie ZSL pierwokup sąsiedzki rolnika indywidualnego wynika z art. 9 ust. 2. Natomiast jeśli Tobie wydaje się, że jest tak samo lub podobnie w projekcie wyżej linkowanym, to wskaż.

        Pozostał pierwokup rolnika indywidualnego, a biorąc pod uwagę, że jest to osoba:
        1) z kwalifikacjami rolniczymi [czyli odpowiednie wykształcenie lub doświadczenie (określona liczba lat pracy – wystarczy 2 świadków, że pasało się krowy lub gąski, wiązało snopki lub rozrzucało gnój)],
        2) zamieszkująca 5 lat w miejscowej lub sąsiedniej gminie i
        3) opłacająca podatek rolny (nawet nie KRUS),
        to wszystko tworzy bardzo szeroką grupę potencjalnych nabywców, nie będzie problemu chętnych do kupna.

        A że nie kupi „miastowy”, oczywiście, że kupi, ale po zmianie planu lub wydaniu wuzetki [przy okazji wuzetki nie są bezkosztowe, ale włodarze gmin je uwielbiają (w odróżnieniu od planów), bo funkcjonuje ograniczona liczba beneficjentów łapówek – tylko urzędnik i jego pryncypał w porównaniu do uchwalania planu].

        No cóż, handlarze będą musieli wykreślić towar w postaci ziemi rolnej ze swego portfolio, ale przecież jest tyle innego towaru, którym można spekulować.

        Fakt, ze max obszar 300 ha to dość skromnie, ale gdzieś tę granicę należało postawić. Wole to, niż zaliczanie do offsetu za eFy16 przemysłowych ferm wieprzowych, gdzie produktem jest „mięsopodobny” towar. Poza tym mieliśmy już w swojej historii latyfundia, i raczej trudno ten okres oceniać pozytywnie.

        PS. Udało mi się w grudniu ur. kupić trochę ziemi i mam własne miejsce do zakopania swoich srebrnych krugerrandów

        1. Dzięki za to „chłopskie” wyjaśnienie… Przydatne…

          kupić trochę ziemi i mam własne miejsce do zakopania swoich srebrnych krugerrandów —- O ho, nie ciesz nic, po hektarach PiS i za Twoje krugerandy się zabierze… Zwłaszcza jak im rating obniżą. 😀

          1. Dlatego kupuję anonimowo i trzymam w banku ziemskim.

        2. „1) z kwalifikacjami rolniczymi [czyli odpowiednie wykształcenie lub doświadczenie (określona liczba lat pracy – wystarczy 2 świadków, że pasało się krowy lub gąski, wiązało snopki lub rozrzucało gnój)],
          2) zamieszkująca 5 lat w miejscowej lub sąsiedniej gminie i
          3) opłacająca podatek rolny (nawet nie KRUS),
          to wszystko tworzy bardzo szeroką grupę potencjalnych nabywców, nie będzie problemu chętnych do kupna.”

          Z tego wszystkiego tylko zamieszkiwanie w miejscowej gminie jest prawdą. W sąsiedniej już nie. Super wiadomość dla wszystkich rolników z polski powiatowej, którzy dla wygody zamieszkiwali w miasteczku stanowiącym odrębną gminę.

          „A że nie kupi „miastowy”, oczywiście, że kupi, ale po zmianie planu lub wydaniu wuzetki [przy okazji wuzetki nie są bezkosztowe, ale włodarze gmin je uwielbiają (w odróżnieniu od planów), bo funkcjonuje ograniczona liczba beneficjentów łapówek – tylko urzędnik i jego pryncypał w porównaniu do uchwalania planu].”

          Wydanie wuzetki nie powoduje, że nieruchomość przestaje być rolna: „Nieruchomościami rolnymi (gruntami rolnymi) są nieruchomości, które są lub mogą być wykorzystywane do prowadzenia działalności wytwórczej w rolnictwie w zakresie produkcji roślinnej i zwierzęcej, nie wyłączając produkcji ogrodniczej, sadowniczej i rybnej.”. Ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego wyłącza z tego przeznaczone w planie na inne niż rolne cele. Wuzetki to jedynie jedna z interpretacji, obecnie obowiązująca wśród notariuszy, ale nie ma nawet wyroków sądowych, które by ją potwierdzały!

          „PS. Udało mi się w grudniu ur. kupić trochę ziemi i mam własne miejsce do zakopania swoich srebrnych krugerrandów”

          To żyj długo i szczęśliwie, bo w przypadku śmierci po 1 maja spadkobiercy mogą zostać wywłaszczeni.

          1. Def. rolnika indywidualnego. Widzę, ze kojarzysz art. 6 ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, ale zapominasz o art. 29 ust. 3b pkt 1 ustawy o gosp. nier. rolnymi SP:)

            Gdy teraz obracasz gruntem powyżej 5 ha „teoretycznie” rolnym, bo brak MPZP, ale z wuzetką lub w studium nierolne, to ANR wykonuje pierwokup czy nie?

            Sprawdź aktualne komunikaty ANR. Do odwołania wstrzymana jest sprzedaż z wyłączeniem pewnych kategorii nieruchomości, te wyjątki korespondują z projektem ustawy (wyżej linkowanym) i sprawdź co ANR wystawia do sprzedaży?

  14. jest problem jest rozwiązanie, nie ma rozwiązania to nie ma problemu ;)ze zniecierpliwieniem czekam na pierwsze info jak ludzie te prawo obchodzą , bo inaczej nie bedzie

    1. Jedyne obejście to IMHO uzyskanie warunków zabudowy i wyłączenie ziemi z produkcji rolnej, co przy lepszych klasach jest kompletnie nieopłacalne, a nawet przy gorszych gwarantuje potężny wzrost z tytułu podatku od nieruchomości.

    1. To jest sprawa pokrewna. Poprzedzać PiS-owy zamach na własność rolną ma być pięcioletnie moratorium na sprzedaż ziemi z zasobów ANR. Nie wątpię jednak że w trosce o dobro ludu ustawa dopuszczać będzie określone wyjątki. Najlepiej z klucza partyjnego…

      1. to w tym projekcie upchnęli wszystkie zmiany. został zatytułowany „Projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa oraz o zmianie niektórych ustaw”

        te „zmiany w niektórych ustawach” to właśnie między innymi w „ustawie o kształtowaniu ustroju rolnego”.

        https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//2/12280704/12331632/12331633/dokument207613/dokument207617.doc
        na 18 stronie zaczyna się uzasadnienie, a w nim masa „kwiatków”

        Warto przeczytać

        1. Dzięki. Długa lektura tych kwiatków. Ktoś musiał robić grube nadgodziny, tak to komuś nie dawało spokoju…

          Apropos – ma ktoś link to aktualnej wersji projektu o ustroju rolnym?

  15. Ale , ale. Czy na spadkach się nie przejadą? Nie można AŻ TAK ograniczyć dysponowania własnością. Musieliby pogrzebać znowu w prawnie spadkowym. A i tak sprawą zająć powinien się Trybunał Konstytucyjny, tyle że ten został zneutralizowany…

    1. Trudno wyczuć. Myślę że jeżeli tzw. opozycja w Polsce się nie obudzi to sprawa wyląduje w Strassburgu bo dzieje się większy przekręt.

      Myślę też że rzecz się dużo bardziej nadaje do wyjścia na ulice i popularnego protestu niż bezsensowne żale na „zagrażanie demokracji”. Tu rzeczywiście chodzi o odebranie ogółowi obywateli ważnych praw którymi się cieszyli od ćwierć wieku.

  16. Kompletnie niezrozumialy jest ten projekt wobec faktu, ze glownym przeciwnikiem Pisu na wsi jest ZSl…w ostatnich wyborach 20 tysiecy glosow dzielilo ich od niebytu sejmowego, ale tradycyjnie sie przecisneli i maja klub parlamentarny a do tego wladze w zdecydowanej wiekszosci gmin i powiatow i sejmiki…Pisowskie plany dobicia zslu i przejecia ich wplywow na wsi nie maja chyb szans realizacji jesli ta ustawa wejdzie w zycie a tak sie stanie w koncu maja ponad 230 poslow…Reakcja chlopow na tak ordynarne ograniczenie prawa do dysponowania swoja wlasnoscia musi skutkowac spadkiem popArcia dla Pisu a zsl bedzie glownym tego beneficjentem w nastepnych wyborach

    1. No, nie wiem czy się z tym zgadzam… 😉 W szczególności wydaje mi się że PiS z premedytacją liczy właśnie na to że małorolne chłopstwo go poprze ponieważ ustawa je faworyzuje.

      Zobacz – chłop nie robiący dziś nic na 5 ha, a koszący jedynie dopłaty, otrzyma preferencyjny kredyt od PiS-u (już coś tam wymyślą) i dokupi z pierwokupu 15 ha po znacznie obniżonych przez PiS cenach. W efekcie bedzie robił tyle co wcześniej, czyli nic, ale dochód z dopłat zwiększy mu się 4X. Obecnie 20 ha na wsi oznaczać może z grubsza 20K dochodu, bez robienia czegokolwiek. A jak mu się chce to łatwo może to potroić niewielkim nakładem pracy cq pomyślunku. Żyć nie umierać i głosować na PiS, bo przyjdzie kto inny i bonanza się skończy…

  17. @Cynik9

    Tak mowiac szczerze, to przydalby sie link do tej PiSowskiej propozycji ustawy i zilustrowanie tekstu konkretnymi zapisami z projektu, bo inaczej zaraz sie Pan dowie, ze jest Pan ruskim agentem, ktory wspomaga niemiecka agenture, ktora chce nas pozbawic naszego narodowego skarbu, ktorego broni PiS.

  18. Tytułem uzupełnienia:
    „Prawo pierwokupu przysługiwać ma przede wszystkim dotychczasowemu dzierżawcy, a jeśli takiego nie ma to chłopu którego pole sąsiaduje ze zbywaną ziemią.”

    Pomysł z sąsiadem, równie idiotyczny (co w sytuacji, jak w KW sąsiedniej działki widnieje zmarły 30 lat temu dziadek?) pochodzi z poprzedniej ustawy autorstwa PSL, która została uchylona. Niestety, zmiana nastąpiła na gorsze.

    Nie ma bowiem żądnego ograniczenia co do wielkości działki – stąd też działka o pow. 1500m2, bez planu miejscowego i widniejąca jako użytek rolny jest w Polsce nieruchomością rolną. Nawet jeżeli leży w atrakcyjnej lokalizacji koło miasta i ma uzbrojenie. Taką samą nieruchomością rolną może być nawet dom mieszkalny, jeżeli został postawiony jako tzw. zabudowa zagrodowa!

    Dodatkowo, ANR będzie miała prawo pierwokupu w każdej sytuacji, gdy ziemia „rolna” przechodzi na „nierolnika”. Także w przypadku spadku! Oczywiście, ziemia będzie mogła zostać odkupiona po cenie rynkowej. Jaka to będzie cena rynkowa przy braku rynku? Strach pomyśleć. Jeżeli więc ktoś liczy, że gospodarstwo rolne po dziadkach czy rodzicach odziedziczy, to niech lepiej ochłonie, bo jeżeli działka jest naprawdę atrakcyjna, to nie ma wątpliwości, że zostanie po śmierci spadkodawcy znacjonalizowana za parę groszy „rekompensaty”.

    1. „[…] co w sytuacji, jak w KW sąsiedniej działki widnieje zmarły 30 lat temu dziadek?
      Może nie doceniam ludzi, ale wydaje mi się, że nie skorzysta z prawa pierwokupu…

      1. On nie, ale trzeba by ustalić spadkobierców i im to zaproponować. Kto to miałby robić autorzy nie powiedzieli.

        1. Notariusz wnioskując o kuratora albo poprzez ogłoszenie.

        2. „…trzeba by ustalić spadkobierców”. Nie, nie trzeba. Postępowanie spadkowe może trwać latami. Szczególnie u nas, jak rozprawy są zwoływane mniej więcej raz na pół roku. Zwykle przepis o pierwokupie jest tak sformułowany, że sąsiad (w tym wypadku) w ciągu np 30 dni może skorzystać z prawa pierwokupu. Jak nie skorzysta – pozamiatane. Tylko że w tej chorej ustawie następna jest ANR czy SP, ale to już poza tym wątkiem.

Comments are closed.