Referendum klęską?

niewielka frekwencja jest raczej rozczarowaniem

Komentując rezultat referendum drogi czytelnik pisze:

Media wmawiają że wynik referendum to klęska – to kłamstwo
Klęską jest ordynacja w której musi być 50% głosujących by referendum było wiążące;  nie powinno być żadnego progu. Kto się chce wypowiedzieć to się wypowie, komu to zwisa, ten głosu nie zabierze i nawet jeśli wypowie się 0,1% referendum powinno być dla władzy wiążące i władza powinna zrobić tak jak chcą tego obywatele którym zależy. Ci którym nie zależy nie powinni wpływac na wyniki przez to tylko że się nie interesuja lub im się nie chciało.

Z pierwszym zdaniem nie mógłbym się bardziej zgodzić!  Każde referendum jest sukcesem – przez sam fakt odbycia się.   Przez fakt że zwrócono się do ludzi z pewnym pytaniem i że ludzie wskazali swój wybór.   Jest tak niezależnie od tego czy wynik referendum się nam podoba czy nie,   i czy jest ono wiążące dla władzy czy nie.  Roma locuta est, cause finita est.

No, może niezupełnie „finita” w tym przypadku  bo pewne implikacje wyboru pozostają ale pewnego wyboru dokonano. Dokonali go ludzie którzy mogli wypowiedzieć się  w istotnej sprawie w sposób poważny,  nie w farsie wyborów „list”,  i się wypowiedzieli.  Wszystko jedno w którą stronę.

Aktualnie za JOW-ami wypowiedziała się duża większość bo 78.85% głosujących.     Zgodnie z naszymi typami pytanie drugie poparła jedynie 17.37% mniejszość  a pytanie trzecie,    głupawe w swojej istocie bo oczywiste przez tę głupawość,   poparła większość 94.51%.  To że frekwencja w tym referendum była jedynie 7.8%,  i że referendum w związku z tym nie jest „wiążące”,   jest faktem wiele mówiącym.  Niezupełnie jest „klęską”.   Jeżeli władza jest zaparta przeciwko jego rezultatom faktem jest że trudno jest ją zmusić.  Każde referendum wysyła jednak do niej ważny sygnał i to czy władza potrafi go zrozumieć czy nie jest jej ryzykiem.   Wynik referendum ogranicza też jej przestrzeń manewrową.  Polityczny bozo będzie mógł zmiany sabotować i w końcu do nich nie dopuścić,  ale trudniej mu będzie łgać w żywe oczy że idea nie cieszy się szeroką popularnością.

Owszem,  pozostaje po referendum pewien osad,  nie tyle „porażki” ile rozczarowania że tak niewielu pofatygowało się aby wziąć w nim udział.    Była to pierwsza od lat okazja aby autentycznie dokonać znaczącego wyboru który większość obywateli olała.  Nie chciała przesłać władzy wiadomości o swoich preferencjach.  Nieprędko będzie miała kolejną okazję.  Przesłała jedynie inną wiadomość  – róbta co chceta,  nas nic to nie obchodzi.  Ok, ich sprawa.  Tracą tym prawo do narzekania  że trzeba coś zmienić.  Nie trzeba niczego zmieniać skoro  przecież jest dobrze i każdy jest happy. Taka jest wiadomość przesłana władzy.

A co do klęski to owszem,  klęską jest partia, jak  KORWIN  i może jakaś inna jeszcze,  nawołująca do bojkotu referendum.   Być może Korwin został znowu nieodpowiednio zrozumiany przez media,  może chciał bojkotować  wybory a nie referenda i tylko tak wyszło.  Ale poważny polityk nawołujący do bojkotu powszechnego głosowania ogółu obywateli na temat czegokolwiek  po prostu kompromituje się jako polityk.    To tak jakby nawoływał do bojkotu pór roku.   Nawoływać oczywiście może,  i bojkotować też,   ale wątpliwe czy jego partia zyska tym na wiarygodności.

W szczególności JE J.Korwin Mikke  w moim JOW-ie mógłby zawsze liczyć na nasz głos, hands down!  Małe szanse aby trafił się ktoś ktoś mógł się z nim mierzyć w pojedynku bezpośrednim osób.   Natomiast w cyrku zwanym głosowaniem na „listy” sprytnych  na listę partii Korwin głosu nie oddamy nigdy.  Za mała partia, za dużo sprytnych jak na tak małą partię. Jaka jest szansa że Korwin#2 na liście dorównuje intelektem i zaangażowaniem Korwinowi#1?    Prawdopodobnie mała.  A Korwin#3 na liście tak małej partii?   Ten pochodzi najpewniej już z łapanki ulicznej,  całkowity przypadek…  Czym jest zresztą w ogóle głosowanie na „listy”  jak nie ponurą kpiną z wyborców którzy o niczym nie decydują?  Wybory dokonały się dawno temu,  w ciszy gabinetów.   Niech więc te oficjalne też się odbywają w ciszy pustych lokali wyborczych ,   urozmaicanej jedynie rodzinami kandydatów.   Dziękujemy,  postoimy,   dopóki przynajmniej  udziału w tej farsie nie zrobią obowiązkiem.

Bo farsy,  jak nieszczęścia,  chodzą często parami.

 

.

 

 

113 Replies to “Referendum klęską?”

  1. A co cynik mysli o pomysle junckera, żeb zrównac cała płace minimalną w całej UE> Jakby to wpłyneło na rynek pracy w Polsce i dlaczego?

  2. Na wybory parlamentarne się wybieram. Oddam swój głos, wrócę do domu i będę czekał, naiwnie i z nadzieją, że moja „zielona wyspa” w końcu zakwitnie 🙂

    1. Jeśli rozumiem aluzję będziesz głosować na tych, którzy swego czasu obiecywali tą „zieloną wyspę”.
      Zaiste, nasza wyspa jest zielona. Bynajmniej nie ze względu na ekonomiczną potęgę 🙂

      1. Źle się wyraziłem. Jeżeli wg PO nasz kraj to zielona wyspa to moim zdaniem ma ona szansę zakwitnąć i odżyć dopiero pod rządami PiS. Pzdr

  3. Ja głosowałem – nogami!!! Nie chciałem brać udziału w farsie wyborczej skierowanej przez BK do antysystemowców Kukiza.

    1. Pewnie, weź za to udział w głosowaniu na makulaturę a/k/a „listy” zaradnych. To przynajmniej żadną farsą nie jest…

  4. Czy cynika naprawdę dziwi, że polityk, który nie jest demokratą nawołuje do bojkotu referendum ;)?

    1. Błąd. Polityk którego mamy na myśli jedynie myśli że jest politykiem. Kłopot w tym że nie jest. Polityk ma ciąg na władzę a nie ciąg do strzelania sobie samobójów… 😉

      1. Ooo tutaj Cyniku miły pewnie niejeden by się zapytał jak pewien polityk miałby uniknąć samobójów skoro ma akurat taki program a nie inny… Może nawet sam zainteresowany by skorzystał z porady?

  5. Jak widać zapał komentatorów jest znacznie większy, niż zapał wyborców do udziału w referendum. Na wybory także chodzi niezbyt imponująca liczba wyborców, acz 7,xx% to jednak jest wyraźny znak, że nie każdy temat ludzi porywa.

    Nie powinno to nikogo dziwić, bo referendum zastało zarządzone z powodów wyborczych – Bronek się topił, chciał się ratować – a pytania były niejednoznaczne, czego nie należy pomijać. Do tego ta kampania informacyjna przed referendum… Gdyby Szwajcarzy taką zobaczyli, mogliby nie uwierzyć, że to była kampania przed referendum. Zero informacji, 100% autopromocji.

    PS
    Jeszcze niedawno najgłośniej za JOW-ami gardłował P. Kukiz, który referendum chyba nie zauważył. Zniknął z mediów, pewnie był zajęty odgórnym wyznaczaniem miejsc na swoich listach wyborczych. Widać partia Kukiza osiągnęła już poziom innych partii wodzowskich wysiadujących od lat w Sejmie.

    1. Niestety informacje w mediach o referendum były mniej niż skąpe, zaś sam Kukiz sam się do tv nie zaprosi. Media jak zechcą kogoś wypromować, to go wypromują. Jeśli nie zechcą, to jest się spalonym już na starcie.

      1. Media z entuzjazmem zapraszają każdego medialnego polityka – stąd mamy tylu politycznych celebrytów, z zerowym dorobkiem merytorycznym.

        P. Kukiz nie poszedł np. do programu „Tomasz Lis na żywo”, chociaż miał zaproszenie i potwierdził obecność, co wskazuje na brak zainteresowania, a nie na brak możliwości.

        1. Dopóki Lis jest „na żywo” to nie wykluczone że Kukiz miał rację… Nie wiem też czy warto było pokazywać się u Powiatowego, choćby z zaproszeniem, i potem wstydzić się publiki którą to ściągnęło… ;-D

          1. Na wrogim terenie byłoby Kukizowi nawet raźniej, a tak swoją szansę przegapił.

            Nasi dzielni politycy generalnie unikają rozmów z nieprzychylnymi im dziennikarzami, co źle świadczy o ich cywilnej odwadze. Rządzić chciałby każdy, ale wytłumaczyć coś obywatelom, nie daj Boże ich do czegoś przekonywać? Nic z tych rzeczy, trzeba by używać argumentów – paskudne słowo, co jest bardzo niewdzięcznym zadaniem. Tego bał się Donek, boi się Jarek, a i Paweł nie ma do tego odwagi. Od lat mamy polityków bardzo małego kalibru, którzy szczycą się swoją nijakością. Taki mamy klimat.

          2. Zarzuciłeś Cyniku nieopatrzny błąd Bronka w sytuacji podbramkowej. Ale to on okazał się cynicznym graczem, a my naiwniakami. Dokładnie wiedział, że referendum to marne zagrożenie, a nuż widelec i uda się część elektoratu przyciągnąć, który to elektorat jak wiadomo z przesadnej inteligencji nie słynie. Referendum przynajmniej odpowiedziało nam na pytanie ilu tak naprawdę jest w Polsce ludzi myślących i martwiących się cokolwiek o losy państwa dryfującego stale w kierunku co najmniej niekorzystnym. A okazuje się, że jest ich niewielu, większosć woli śledzić niezwykle pasjonujące programy typu „słoiki”, „szpital” itp, które wtłaczają do ich pustych głów trociny. A ta bardziej ogarnięta życiowo woli zajmować się stanem posiadania rodziny i znajomych, nawet na chwilę nie zaprzątając sobie głowy tym co dzieje się w kraju. Na yotubie biją rekordy wideo im głupsze tym lepsze. Demokracja to niebywale nieudolny system. Wyjątkowo głupi politycy UE prześcigają się w socjalistycznych idiotyzmach prowadzących nieuchronnie do katastrofy.

          3. W teorii możliwe, w praktyce nie podejrzewam BK o aż taką kalkulację, noszącą mimo wszystko znamiona ryzyka.

          4. Zgadzam się Miśkiem. Komorowski inteligencją nie grzeszy (była mu zresztą ona w jego karierze niepotrzebna). Ale na jego „dworze” z pewnością ludzie cwani by się znaleźli. A mógł poza tym liczyć na wsparcie nie byle jakich cwaniaków.

  6. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Czy autor z jednej strony udział w referendum uznaje za przejaw dojrzałości obywatelskiej (a brak udziału za niedojrzałość) a z drugiej strony deklaruje, że na wybory nie chodzi bo są nieobowiązkowe i nie ma na kogo głosować?

    1. Nikomu nie doradzamy czy pójść na wybory czy nie.
      Wskazujemy jedynie że różne wybory mają różną stawkę, najczęściej ale niekoniecznie zerową. Ale nie martw się, drogi czytelniku, wytłumaczenie tego ludziom rzadko kiedy się udaje. Wskazuje na to ta uwaga stawiająca najwyraźniej znak równości między udziałem w czymś co mogłoby mieć jakiś skutek a udziałem w szopce która żadnego skutku mieć nie będzie. A jeśli nawet jakiś by miała to jest to dawno już „wybrane” za niego. Innymi słowy, każdy jest absolutnie wolny robić z siebie durnia kiedy chce, z czego większość, okazyjnie nie wyłączając tego nawet tego autora, korzysta…

      1. Nie wydaje mi się, by ostatnie referendum było czymś więcej niż szopką.

        Co do stawki najczęściej zerowej muszę się niezgodzić. Nawet przyjmując tezę autora z jednego poprzednich artykułów, że JOW są istotną zmianą jakościową, nie można określić stawki zwykłych wyborów parlamentarnych jako zerową. Szansę zgarnięcia stawki owszem, można szacować jako bliską zeru, ale samą stawkę jako zerową już nie. Podobnie w przypadku JOW – nawet określając stawkę jako niezerową a wręcz wysoką, szansa na jej zgarnięcie nie jawiła się ani przez chwilę jako dalsza od zera niż w przypadku innych wyborów, choćby parlamentarnych.

  7. Niby byłem oddać głos, ale jak dla mnie te pytania w referendum były bez sensu, po prostu zbyt ogólne.
    Na 1 i 2 pytanie mógłbym odpowiedzieć tak i nie i dalej zgadzałbym się ze swoimi poglądami. JOWy – ok, ale jaki dokładnie system? Ja jestem za STV. Finansowanie partii, ok można zlikwidować, ale co w zamian? Patrząc na naszą klasę polityczną raczej nic dobrego by nie wymyślili. A pytanie 3 to kpina z narodu w żywe oczy.

    1. Jak wspomniałem wcześniej, referendum było fuksem i dotyczyło jednego istotnego pytania – o JOW-y. Po drodze do zrealizowania JOW-ów system nagromadził tyle przeszkód że prosta droga do tego celu była zasadniczo wykluczona. Podtrzymuję jednak że szerszy udział w referendum, i duża większość za, stanowić by mogły ważny precedens wiążący ręce władzy na przyszłość i trzymający tę ideę w centrum uwagi. Biorąc nawet poprawkę na to że referendum decydują ci co liczą a nie ci co głosują 😉 kiepska frekwencja świadczy jednak fatalnie o stopniu rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Najwyraźniej nie zasługujemy na nic ponad to co jest, i na oblizywanie się na przykład referendów szwajcarskich, jak jeden drogi czytelnik uporczywie demonstrował, jest grubo za wcześnie. Nie od razu Kraków zbudowano, a tu konkretnie nawet szpadla w ziemię nie wbito. Ci sprytni inaczej którzy bojkotowali referendum mogą teraz przynajmniej z pewnym sensem bojkotować „wybory” list, bo te na pewno nic nie zmienią.

      1. Może i kiepska frekfwencja świadczy, ale raczej o zaufaniu do liczących głosy. A zawody o objęcie tubylczej władzy zaczynają przypominać grę w przerzucanie gorącego kartofla, jak to bywa z walutą w przeddzień wystąpienia hiperinflacji ..
        Kapitał zaufania do JAKIELKOLWIEK władzy na tym terenie osiągnął swój kres.

        1. kiepska frekfwencja świadczy, ale raczej o zaufaniu do liczących głosy. — teoria w którą trudno uwierzyć ponieważ wymagałoby to od większości sofistyki i poziomu intelektualnego do którego nie jest zdolna. Nawet jeśli wyniki byłyby „doctored” to władza nigdy wyzywająco nie wyszłaby z aż tak niskim odczytem frekwencji którą z grubsza każdy widzi. Wynik z dużą większością za, prawie 80%, wśród tych którzy się pofatygowali także sugeruje że „doktorowania” nie było. 

      2. To, że ludzie nie poszli na referendum to jest oczywiste i było do przewidzenia.
        Ile osób w kraju rozumie różnicę pomiędzy JOW a ordynacją większościową ?
        A ile z nich wie jakie będą skutki zmiany ordynacji ?
        A ilu z nich wierzy, że wynik referendum ma znaczenie ?
        Myślę, że na referendum „czy chcemy przyjąć uchodźców” poszłoby 80% polaków.
        Na referendum lokalne „czy ma być kładka przez rzeczkę” – też.
        Ale w temacie Jowów sam nie do końca jestem przekonany a poświęciłem sporo czasu na próbę wyrobienia sobie zdania.
        Nie ma sensu w tych warunkach wyciągać wniosków na temat kondycji polskiego społeczeństwa.

        1. Jeśli te argumenty miałyby być słuszne, a wyglądają rozsądnie, to zadziałać powinien argument awaryjny który nigdy nie zwiódł Polaków: jeśli nie wiem jak głosować to głosuję w przeciwną stronę co władza… 😉

          1. ” nigdy nie zwiódł Polaków: jeśli nie wiem jak głosować to głosuję w przeciwną stronę co władza…”

            Z calym szacunkiem cyniku nie wiem co wladza sobie kombinowala, ale zszokowalo mnie jak sluchajac pewnego dnia radia w samochodzie (telewizji nie ogladam) leciala cala masa szmatlawych reklam, ze niby PO bylo zawsze za JOWami.. i ciagla wyliczanka do PISu. o populizmie/debilizmie reszty pytan nie warto wspominac.

            Mysle, ze dobrze wiedzieli, ze nie ma szans na frekwencje pow. 50%, a jedyne o co chodzilo to zwyczajne PROGRAMOWANIE tej czesci oglupialych i skolowanych ludzi poddajacych sie komendzie „dziel i rzadz”, ze PO jest po stronie mas – czyli o wybory do sejmu.

            Z pierwszej reki wiem, ze czesc osob nie poszla, zeby zbojkotowac BK – bylem w szoku, swoje zdanie powiedzialem, ale nie zmuszalem.. widocznie jak piszesz jeszcze nie zaslugujemy..

            Podobnie bylo z wyborami prezydenckimi.. wiele osob balo sie po wypowiedziach BK, ze bedzie tylko jedna tura (sluchajac namawiania BK, zeby rozstrzygnac to w 1 turze – przeinaczylo im sie w glowach w strach.. teoretycznie mozliwe) i od razu poszli glosowac na PD na wszelki wypadek. Gdyby nie to, to wiecej procentowo byloby Brauna itp, wlaczne z alternatywnym spojrzeniem na panstwo i gospodarke, w mediach – wieksza szansa na zmiany.

      3. „Z próżnego i Salomon nie naleje”, a tutaj jest bardzo próżno, bo emigracja od 20 lat, a tak na prawdę od 200 zdecydowanie zdziesiątkowała społeczeństwo.

  8. cyniku, mówią, że w szwajcarii mieszkasz, i to nie naszej, więc jeśli tak jest nie pisz nas , jeśli w kaszubskiej, przepraszam

    1. A co jeśli w połczyńskiej? Dozwolone? 😉

      Z uwagą się merytorycznie nie zgadzam. Więcej, uważam ją za idiotyczną. Polska jest jedna i naród polski jeden, spajane pewną wspólnotą interesów i wizji niezależnych od tego kto skąd nadaje. Wolałabyś może żebym pisał per „wy Polaczki”? Sorry, kompleksów tego typu nie miewam… 😀

  9. Dla tych wszystkich, ktorzy martwia sie o Szwajcarie, czy o idee referendum.
    1.Trzeba byc idiota, aby pytac ile kosztuje referendum.
    2. Referenda w Szwajcarii sa srednio 3 razy w roku i nie dotycza w 99% spraw wielkich, a tego czy bedzie remontowane przedszkole czy chodnik na terenie wioski, w ktorej mieszkam. Niekiedy dodatkowo sa pytania kantonalne (rozbudowa lotniska Kloten) czy federalne jak pensja minimalna. Ale tylko niekiedy.
    3.Jako Polacy jestescie zwyczajnie za leniwi odebrac wladze swojej wioski, gminy, wojewodztwa, kraju urzednikom. Poza tym macie wiele czasu klikac w klawisze i wylewac swoje zale.

    XXX

    ———–
    MODERACJA: post łamie regulamin

  10. @AM:”Jak można łatwo przewidzieć, żaden „tyran” nie zdobyłby się na tego rozmiaru głupotę, gdyż szybko zapłaciłby za nią swoją głową.”

    Widzę, że znasz historię Aten a nie znasz historii „współczesnej”.
    Tą „głupotę” zrobił tyran (niejaki J.Stalin) i to na skalę wielokrotnie większą.
    Wybił znaczną część kadry oficerskiej w Armii Czerwonej.
    Powód był pewnie ten sam. Obawa przed przejęciem władzy przez „strategów”.
    Przecież ta obawa przed obaleniem demokracji przez wojskowych istniała także w Rzymie.
    Do tego jak widać była uzasadniona, bo w końcu jeden z rzymskich dyktatorów obwołał się cesarzem.
    Mogę powiedzieć, że usunięcie zwycięskich strategów z tego świata było „zręcznym” ruchem politycznym.

  11. powstaje pytanie
    czemu do ważnego referendum potrzeba 50% frekwencji
    a czemu by wybrać do sejmu np. Kononowicza wystarczy 0,1% frekwencji?
    ktoś powie że ludzie są głupi więc lepiej im utrudnić decydować w referendach co się w kraju wydarzy
    tylko że wybranie nowego Hitlera (chodzi mi o jego politykę zagraniczną w tym momencie) przy 0,1% frekwencji byłoby gorsze niż najgłupsze odpowiedzi w najgłupszym referendum
    czemu więc wybierając władze frekwencja może być niska, a przy referendum musi być wysoka?

    to dla tych co im się wydaje że jak nie poszli na referendum to są mądrzy, choć w rzeczywistości za mało mądrzy by zrozumieć jak łatwo władza pęta im ręce a oni sami temu przyklaskują

  12. Przebieg Wojny Peloponeskiej, a przede wszystkim Bitwa pod Arginuzami jest przykładem obrazującym „przewagi” demokracji nad tzw. tyranią. Bitwa ta była jedną z wielu bitew morskich, jakie miały miejsce w starożytności. Bitwa ta posiada pewną osobliwość polegającą na tym, że wodzów którzy tę bitwę dla Aten wygrali stracono, po tym gdy się okazało że zaniedbali oni ratowanie rozbitków z tonących ateńskich okrętów, czego podobno nie byli w stanie dokonać z powodu burzy. Ateński tłum, który na wieść o zwycięskiej bitwie był gotów stawiać im pomniki, kiedy został podburzony przez opozycję zapragnął ich głów. Do Aten udało się sześciu z ośmiu strategów w nadziei że ich argumenty oraz zasługi będą miały wpływ decydujący. Zostali jednak straceni, a Ateńczycy wkrótce pożałowali tej decyzji, gdyż doprowadziła ona do przegranej wojny. Jak można łatwo przewidzieć, żaden „tyran” nie zdobyłby się na tego rozmiaru głupotę, gdyż szybko zapłaciłby za nią swoją głową.

    Przykład procesu ateńskich strategów pokazuje beznadziejność demokracji wynikającej z tego, że tzw. lud jest po prostu za głupi, żeby podejmować decyzje w sprawach mogących mieć długofalowe konsekwencje, których większość ludzi nie jest w stanie przewidzieć. Prowadzi to do powstania demokracji pośredniej, ale tutaj mamy do czynienia z „paradoksem Geremka”, który sprowadza się do tego, że ludzie są wystarczająco mądrzy żeby głosować na profesora Geremka, ale zbyt głupi, żeby go krytykować i kontrolować to co on robi. „Paradoks Geremka” tłumaczy niechęć elity do demokracji bezpośredniej. Ponieważ „demokratyczni” politycy nie obawiają się gniewu swoich wyborców (każdy z nich wyposażony jest w spadochron umożliwiający miękkie lądowanie) to demokracja przedstawicielska stała się farsą. Pesymiści twierdzą, że tak czy owak zmierzamy do tyranii i niewolnictwa, pomimo tego że demokracja parlamentarne kwitnie. Tyrana można było obalić i w razie czego zastąpić innym. Demokracja kończyła się, kiedy państwo przegrywało wojnę lub bankrutowało.

    1. Ale Sparta nie była tyranią, a oligarchią. A po zwycięstwie nad Atenami (nota bene: przy dużym udziale innych greckich polis i finansowym wsparciu Grecji) utrzymała dominującą pozycję raptem pół wieku, dając się pokonać innemu polis (hehe, w dużej mierze na skutek malejącej z wojny na wojnę populacji Spartan – może jednak opłaca się ratować własnych obywateli?)

      1. Miało być: przy dużym udziale innych greckich polis i finansowym wsparciu Persji.

      2. Ateny też były oligarchią z tą różnicą, że władza oligarchii skrywała się za parawanem „woli ludu”, czyli tzw. demokracji. Prosty lud, tj. wolni mężczyźni mogli sobie na agorze pokrzyczeć, ale realna władza była poza agorą. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Lud sobie głosuje w wyborach, ale o sprawach istotnych decydują „starsi i mądrzejsi”. Lud się jedynie podnieca tym, że jedni wygrali a drudzy przegrali. Tyle, że „ci jedni” i „ci drudzy” to takie pacynki na sznurkach. Mamy więc coś w rodzaju teatru kukiełkowego dla dorosłych.

  13. Referendum w sprawie wprowadzenia JOW to była największa szansa od 25 lat na zmiany w naszym kraju. Strach i kąśliwe komentarze na początku, potem zamilczenie tematu na śmierć przez media, niechęć polityków, to jest obraz kraju typu republika bananowa w którym żyjemy. Co do Korwina to ma u mnie kreskę jako polityk i to już ostateczną kreskę, nie tylko na jego partię nie zagłosuję ale przestaje popierać Korwina jako polityka. Co on pokazał w PE? Jak się zastanowić to co Polska w ogóle ma z takich osób? Korwin bardzo rozpropagował u nas „liberalizm i wolny rynek”. Wielu się na ten haczyk złapało. Ja też przez długo czas. Pytam jaki kraj na świecie odniósł sukces stosują takie zasady gospodarcze? Przecież nawet strefy ekonomiczne nam stoją pół-puste, firmy wybrzydzają, jaguar ostatnim przykładem, a tania siła robocza nie zlikwidowała nam bezrobocia. Na jak niski poziom socjalu mamy jeszcze zejść? Emigracja pokazuje dokąd to prowadzi. RFN, USA, Japonia, Korea, teraz Chiny, wszystko to powstała na fundamencie dużego interwencjonizmu państwa, ceł zaporowych, dotacji dla eksporterów, kierowania środków państwa na wybrane grupy działalności, zamykanie rynku też przepisami prawa przed konkurencją aby rodzime firmy okrzepły. W USA 100 lat temu zagraniczne banki nie miały prawa udzielać kredytów czyli faktycznie nie miały prawa działać. Liberalizm i otwarcie rynków jest dobre dla krajów silnych, które chcą eksportować, dla słabych na dorobku prowadzi tylko do ich drenowania. Idee żydowskich myślicieli Misesa i Engelsa to dwie strony tej samej monety. Żydom ze szkoły austriackiej marzyło się państwo biznesmenów bez granic, a Żydom ze szkoły czerwonej jak Marks i Engels państwo robotników bez granic. Może dlatego że z żadnymi państwami się nie utożsamiali? Ciekawe czy gdyby wtedy istniał Izrael czy też by tam chcieli wprowadzać te swoje idee. Wątpię.

  14. Ze mnie w niedzielę, a potem w poniedziałek uszło caałe powietrze. Z 30 milionów Polaków poszło 2,5 miliona.. 2,5 miliona ludzi z którymi można cokolwiek zrobić, o cokolwiek zawalczyć, którym chociaż trochę zależy. Nie wiem jak wy ale ja w wyborach parlamentarnych nie widzę światełka w tunelu, a zarówno PO jak i PiS uważam za zdrajców kraju. Czasami jedni są „nowymi zbawcami” którzy zrobią porządek, a po kilku latach drudzy i tak w kółko. Co do Kukiz15 – chociaż ostatnie 2 miesiące propaganda wytoczyła wszystkie działa w stronę Pana Pawła, niezmiennie stoję po jego stronie. Niestety nie mogę nic poradzić na to, że moich wątpliwości przybywa z tygodnia na tydzień. Moim zdaniem, chociażby korzystając dużo sensowniej z twarzoksiążki, mógł dużo lepiej wykorzystać ogromny potencjał po wyborach prezydenckich, całą masę ludzi którzy byli skłonni zrobić o co ich poprosi. Postanowiłem sobie, że jeśli do końca roku nie wydarzy się nic co poprawi (lub będzie mocno wskazywało na poprawę w przyszłości) sytuację w kraju to nie czekam już dłużej i na początek emigruje do Czech w poszukiwaniu normalności. Co najsmutniejsze, większość wywiadów z Polakami na emigracji wykazuje, że to nie większe zarobki wypychają ich z kraju na pierwszym miejscu, a właśnie ta normalność, a raczej jej brak. Pozdrawiam i życzę nam wszystkim samych dobrych rzeczy.

    1. Jestem jednym z takich emigrantów. Patrząc na frekwencję chciało mi się wyć, choć z drugiej strony wiedziałem, że po takiej propagandowej akcji, a w niedzielę kompletnym milczeniu, nic z tego nie będzie.

      Co do emigracji. W Polsce zarabiałem lepiej! Tzn. może nie w wartościach bezwzględnych, ale na koniec miesiąca na koncie zostawało więcej. Wyjechałem bo mnie już skręcało na widok kolejnych afer, które kończyły się jednym wielkim niczym. Później mandat za przechodzenie na czerwonym świetle i właściwie decyzja została podjęta.

      Teraz jednak myślę o powrocie. Po rozmowie z bratem doszedłem do wniosku, że bycie uczciwym w Polsce to po prostu frajerstwo. Niestety, żeby się dobrze i w miarę bezstresowo żyło trzeba wziąć sobie do serca Wielkiego Szu – Graliśmy uczciwie. Ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem, wygral lepszy. I na takiej zasadzie po powrocie będę budował z naszym aparetem urzędniczym stosunki.

  15. Sytuacja z referendum (w tym aktualny stan zainteresowania i świadomości społecznej) pokazała, że jeśli już mamy bawić się w demokrację, to może należałoby pójść w zupełnie inną stronę z reformami tzw. „systemu politycznego”..? Mianowicie zlikwidować konieczność zbierania podpisów pod listami wyborczymi w celu ich rejestracji i również zlikwidować próg wyborczy przy przydzielaniu miejsc w parlamencie. Kto chce startować, ten tworzy własną listę, rejestruje ją i może startować, mając jakąś realną szansę na mandat.

  16. Po przeczytaniu artykułu, z największym żalem dochodzę do wniosku, że prezentowane na blogu opinie, w mojej ocenie, tylko i wyłącznie na tematy ekonomii są trafne, przemyślane i logiczne. Powyższy artykuł dowodzi, że niestety albo Cynik nie zawsze wnioskuje logicznie albo celowo manipuluje czytelnikami, a co bardziej zatrważające, że czytelnicy nie potrafią posługiwać się logiką. Czy nie przyszło nikomu do głowy, że nie pójście na referendum, było wyrażeniem swojej opinii i chęcią właśnie tego, żeby to referendum było nieważne, ponieważ zawarte w nim pytania były absurdalne? Dokładnie takie same argumenty podawał Korwin-Mikke nawołując do bojkotu. Jak można odpowiadać w referendum na pytanie, którego zgodnie z przepisami, w referendum zadać nie można (pytanie nr 1)? Jak można odpowiadać na pytanie, którego konsekwencje zostały już uwzględnione w stosownej ustawie przegłosowanej przez Sejm (pytanie nr 3)? I w końcu jak można odpowiadać na pytanie, na które odpowiedzieć nie sposób ponieważ odpowiedź negatywna nie jest odpowiedzią jednoznaczną?

    1. Czy nie przyszło nikomu do głowy, że nie pójście na referendum, było wyrażeniem swojej opinii i chęcią właśnie tego, żeby to referendum było nieważne, ponieważ zawarte w nim pytania były absurdalne?
      Ależ przyszło. Moim zdaniem przynajmniej połowie z tych którzy referendum olali. W dodatku wzbudzające tutaj tyle emocji pytanie pierwsze było w istocie pytaniem: czy chcesz zmienić złą ordynację wyborczą na jeszcze gorszą?
      Nawet nie wszyscy głosujący na Kukiza w wyborach prezydenckich poszli na referendum, co świadczy raczej o głosowaniu przeciwko dwu głównym kandydatom niż o poparciu dla JOW.

    2. Ponieważ ciężko odróżnić czy ludzie referendum bojkotują czy po prostu mają w d*pie

      1. Chyba nie tak ciężko, wystarczy popatrzeć na udział w wyborach parlamentarnych. Można założyć – że ok 40% „zbojkotowała” – bo dla nich obecny system jest najlepszym z możliwych i nic nikt nie chce zmieniać. Reszty to w ogóle nie interesuje.

        1. to już wiedza mnie niedostępna co i kto myśli (i czy w ogóle) w tym kraju – nie podejmuję się oceniać czym się kieruje 'przeciętny’ obywatel bo coraz słabiej rozumiem na czym polega problem Polski

    3. Oznacza to więc, że mamy ok 92% postawy obywatelskiej! Nie sprawdzam statystyk -ale to chyba jakąś ścisła światowa czołówka. Czyli święto demokracji polskiej 🙂 Ewenement światowy.
      Nie pójście na referendum jest dowodem tylko i wyłącznie na to, że nie umiemy do siebie dopuścić myśli – abyśmy sami o czymś zadecydowali (to chyba wynik lat zaborów, okupacji i to co było potem).
      W obecnym czasie i miejscu na referendum należy pójść nawet gdyby władza zapytała czy 2+2 = 4 (Tak/Nie). Chodzi głównie o pokazanie, że chcemy brać udział bezpośredni w kształtowaniu Państwa.

      1. Nie pójście na referendum jest dowodem tylko i wyłącznie na to, że nie umiemy do siebie dopuścić myśli – abyśmy sami o czymś zadecydowali —– tak prawdopodobnie jest.

        Charakterystyczne że w dyskusjach pod tryptykiem o referendum stosunkowo mało jest głosów typu: jestem „przeciw”, zagłosuję przeciw, jestem „za” zagłosuje „za”. Pełno natomiast filozofowania co by było gdyby, szukania pretekstu aby olewając coś tam zademonstrować albo nawijania o niedościgłym wzorze referendum szwajcarskiego co ma uzasadniać pasywność i utyskiwanie na zły los.

  17. A co szanowny cynik myśli o głosowaniu przez kobiety i osoby na garnuszku społeczeństwa?

    1. Oj, nie podpuszczaj mnie, {Kamil}… Z kobietami problem ma jak się zdaje tylko Korwin… ;-). Gościsz tu dostatecznie długo aby wiedzieć że w 2GR mamy konsekwentnie jedną zasadę: O wspólnej kasie decydować może tylko ten kto się do niej dokłada, najlepiej w proporcji. Ten kto na niej wisi nie może o niej decydować, kropka. Dotyczy to nie tylko „garnuszków” wszelkiej maści ale także pracowników sektora państwowego jak również przedsiębiorców prywatnych wiszących jednostronnie na zamówieniach rządowych. Zdroworozsądkowe reguły będące podstawą corporate governance, takie jak unikanie konfliktu interesów, powinny mieć zastosowanie także tutaj.

      1. Cały sens 'demokracji’ w tym że coraz więcej osób na państwowych pensjach gwarantuje 'stabilność’ – wiadomo że nie będą głosować przeciw pracodawcy. Czy ktoś kto bierze pensję od wójta będzie głosował na innego kandydata? A jak jeszcze wygra i obetnie pensje to co wtedy?

        1. ” coraz więcej osób na państwowych pensjach gwarantuje ‚stabilność’ ”
          Polecam powieść „Gubernator” autor: Robert Penn Warren

          Więcej warta niż studia z politologii.

      2. Ale ja lubię podpuszczać 😀

        A tak swoją drogą na garnuszku miałem na myśli także urzędników, ale prywatnych na garnuszku państwa nie pomyślałem.

        Ale po co dopuszczac do głosu osoby, które się na tym nieznają? W sumie to dotyczy pewnie 90% społeczeńśtwa. 🙁

      3. „Z kobietami problem ma jak się zdaje tylko Korwin… ”

        W wieku 60+ lat poderwać naprawdę przyjemną dla oka studentkę i zostać tatą dwójki jej dzieci? Daj Panie Boże każdemu takie problemy z kobietami! 🙂

        Serio – zbierałem parę razy podpisy dla JKMa czy jego partii. Chodziłem m. in. po biurach prywatnych firm – z przyjemnością stwierdziłem, że całkiem spory odsetek zatrudnionych pań w wieku 20 – 35 lat popierał jego kandydaturę. Sądząc po wyglądzie i elokwencji – popierały go panie raczej z bardziej elitarnej części społeczeństwa. Rezultat – około 1/3 zbieranych przeze mnie głosów to głosy kobiet.

        Rozumiem, że JKM to teraz główny szkodnik i wróg ludu 🙂 ale prosiłbym o umiar w powtarzaniu anty-korwinowych stereotypów.

        Tym bardziej, że wpływ apeli JKM miał IMHO znikomy wpływ na frekwencję i wynik referendum:
        – jego elektorat jest nadal nieliczny,
        – zakładam (wnioskując po znanej mi mało losowej próbce), że przedstawiciele tego elektoratu mogą wysłuchiwać argumentacji JKM, ale kierować się własnym rozumem.

  18. nie chce mi sie w toba gadac……

    ———-
    MODERACJA:impertynencje proszę trzymać dla siebie. Nikogo tu nie interesują Twoje prywatne fobie.

    1. Najmocniej przepraszam – to byl cytat z filmu i w dodatku wpisany w niewlasciwe forum. Nie komentuje wiecej po pijaku.

  19. Większość olała bo:
    – wiedziała, że ich głos zostanie olany
    – wiedziała, że nawet formalnie będzie kicha, bo 50% ludzi nie pójdzie
    – pytania były w stylu wolisz być młody i bogaty czy stary i biedny (zwłaszcza to ostatnie)
    – były to „los ultimos podrigos” PBK, któremu się ubzdurało, że w ten zabierze elektorat P. Kukizowi w drugiej turze
    – … można by tę listę znacznie wydłużyć ale szkoda czasu i bitów…

  20. berebe, do kogo piszesz zobaczycie,
    ja byłam,
    …. a, że miłośnicy: seriali: tańczący na lodzie, skaczący na główkę,głos o twarzy i coś tam ,trudne sprawy, pierwsza miłość, m jak miośc i c**J wie co, nie poszli tylko dlatego,że nie chodzą, na wybory chodzi 30% uprawnionych, nie zauważyłeś?
    znaczy po – pis -psl- sld, mają do podziału, po odjęciu głosów na kukiza, masakra 22%

  21. „[…] na listę partii Korwin głosu nie oddamy nigdy. […] Jaka jest szansa że Korwin#2 na liście dorównuje intelektem i zaangażowaniem Korwinowi#1? Prawdopodobnie mała. A Korwin#3 na liście tak małej partii? Ten pochodzi najpewniej już z łapanki ulicznej […]”

    Sedno sprawy Drogi Gospodarzu. Dzięki za ten wpis. Jakość „zasobów ludzkich” w partii Korwina jest niestety (delikatnie pisząc) mizerna. Gdyby tak w mediach tradycyjnych wyselekcjonowano choć kilka „wyróżniających się” przypadków – byłaby beka nie do opisania, zakończona też najpewniej całkowitą wtopą w wyborach.

    A, może pozwolę sobie na złamanie regulaminu i podlinkowanie jaka inteligencja, otwartość, kultura, erudycja, brak uprzedzeń, umiejętność dyskusji, i wiedza ekonomiczna się tamże na listach wyborczych przewija:
    XXX

    Oczywiście proszę, niech wpierw moderacja przejrzy czy warto przepuszczać ten komentarz z linkami wyżej.
    Najpewniej nadadzą się do zobrazowania tego, że na KORWiN (jako partię) głosować za bardzo nie warto, ale mogą niepotrzebnie przyprawić Drogich Czytelników o ból głowy…
    Bynajmniej – obecna partia JKM to już nie jest akceptowalna oferta.
    Oprócz tego jaki jest JKM liczy się także to jacy ludzie go popierajaą i kto z nim idzie w szeregu.
    Pozdrawiam. Paweł.

    ———-
    MODERACJA: Nie warto, sorry. Nie chcemy tu rozpowszechniać chamstwa, a gest Korwina w europarlamencie jest na YT. Jakość sprytnych na listach partyjnych jest ewidentna.

  22. Drogi Cyniku9, Tobie i wszystkim pozostałym, którzy twierdzą, że trybu doboru władzy, a więc de facto jej faktycznej zmiany, można dokonać drogą referendalną polecam stare jak świat powiedzenie, że „władza zawsze wyrasta z lufy karabinu..” Więc przypomnijmy sobie, kto, kiedy i gdzie ostatni raz trzymał w PL karabin i czy „im” tenże karabin (tj. władzę) odebrano… no bo chyba nie traktujemy poważnie scenki rodzajowej przy nierektangularnym stole. Dziękuję.

  23. Zacznę od tego, że jestem bardzo zażenowany wynikiem referendum.

    https://korwin-mikke.blog.onet.pl/2009/05/15/jowy-i-dkracja/ i zaorane.

    „Jasię, oczywiście, nie boję Jednomandatowych Okręgów Wyborczych,ja tę inicjatywę popieram – ale tylko dlatego, że obecnysystem wyborczy jest chyba najgorszym z możliwych – więc zmianago na jakikolwiek inny może przynieść tylko polepszenie.
    Ponadtoznacznie łatwiej będzie mnie wtedy wejść do Sejmu.”

    Poczuł 5%. w JOW pewnei tylko JKM by dostał mandat.
    Te ściemy na temat uprawnień Sejmu itd. można sobie między bajki włożyć.

    Jednak JKM zmienia poglądy, tzn. poświęca je dla … koryta.
    Mojego głosu już nie dostanie.

    Dodam jeszcze, że od teraz referendum zobaczycie, jak świnia niebo. Raz, że polityk będzie się bał z własnej inicjatywy zwoływać takowe, po linczu o 100 baniek za ostatnie.. a po drugie jak to napisane, lud ma wszystko wylane. Narzekać jednak będzie komu.

    1. Te 100 baniek to też niezła sciema dla ubogich umysłowo. Już widzę jak świnie wydają te 100 milionów na coś pożytecznego. Miałem nieprzyjemną okazję usłyszeć dzisiaj w radiu, że „lepiej byłoby wydać te pieniądze na uchodźców”. A najpewniej władza zamiast budowania tych szkół i dróg zapewne „zbudowałaby” „niezbędne” kilkaset nowych stołków dla urzędasów. Dziwne, że mas i mediów nie boli takich sto baniek razy wielokroć więcej w przypadku apanaży dla mundurowych, czy pierdzących biurew po masie urzędów.

    2. cyt „Dodam jeszcze, że od teraz referendum zobaczycie, jak świnia niebo. Raz, że polityk będzie się bał z własnej inicjatywy zwoływać takowe, po linczu o 100 baniek za ostatnie.. a po drugie jak to napisane, lud ma wszystko wylane. Narzekać jednak będzie komu.”

      I o to chodziło Kaczyńskiemu

      1. @Michał:”że od teraz referendum zobaczycie, jak świnia niebo.”

        Z tym się akurat nie zgadzam i mogę się nawet założyć.
        Duda obiecał publicznie, że każdy, kto przyjdzie z pytaniem, które ma odpowiednią ilość podpisów (np. milion), to złoży wniosek o referendum. Ciekaw jestem czy za każdym razem Senat będzie odrzucał.
        Pojawiły się nowe pomysły. Np., żeby w Polsce jeden dzień w roku był „referendalny”. Tzn, by było jedno referendum w roku z zestawem pytań, na które zebrano wymaganą ilość podpisów. Mnie się podoba. Jedno referendum i 20 pytań.
        Koszt (na pytanie:) jest mały i jest szansa przekroczenia progu, bo może różni ludzie pofatygują się do urny z powodu 1-2 pytań i uzbiera się te 50%.

    3. Może JKM przeczytał na blogu Jerzego Urbana, że „krowa nie zmienia poglądów i dlatego całe życie je szczaw”?

  24. Świetny zacytowany komentarz, nic dodać nic ująć. Ale jak dla mnie parafrazując słowa jakiejś posłanki, obywatele pokazali czerwoną kartkę, nie PO, a samym sobie. Możemy zapomnieć o referendach na jakikolwiek temat niewygodny dla władzy kiedykolwiek. Wiadomo, że nie było nagonki medialnej, a wręcz przeciwnie: dyskredytacja referendum, ale nasze kochane społeczeństwo powinno wykazać się szczątkami inteligencji i zainteresowania losami własnego państwa, na które ma w zwyczaju tak często narzekać i pójść na to referendum, nawet oddać pusty głos. Pokazać, że chce wyrażać opinię. Nie, polactwo jak pisał Ziemkiewicz, zwane po dumnych przodkach Polakami, ma to gdzieś. Potrafi tylko narzekać jak zła i niedobra jest władza, ale nie interesuje go zmiana na prawdziwe lepsze, ale zmiana na lepsze koryto dla siebie i rodzinki. Nie ma przyszłości dla tego narodu, a jaka władza taki i naród.

    1. Dużo racji, ale JOWy to trudny i abstrakcyjny koncept, nie wiem czy wystarczająco dużo osób w ogóle miało szansę zastanowić się co to jest i jakie ma praktyczne znaczenie. Nikt jakoś nie wykonał pracy żeby do tego referendum ludzi przygotować – wyszło jakoś tak znienacka i bez jasnej przyczyny. A rządzącym partiom było, jak mówi Gospodarz, bardzo na rękę żeby referendum się nie udało.

      1. Główną wartością pójścia do referendum było wskazanie że chcemy jako obywatele brać udział w tym jak nasze Państwo wygląda. Jakość pytań w tym konkretnym przypadku w sumie była drugorzędna. Ciągle słyszę że „Ci co poszli i tak nie wiedzą co to są JOWy „. Ciekawe czy wszyscy Ci co „świadomie” nie poszli („bo pytania są dziwne itp) a więc Ci co pośrednio zagłosowali przeciw – czy Oni wszyscy mieli świadomość nt JOW – a więc co właśnie odrzucili 😉
        Jeśli komuś JOWy nie odpowiadają – to czemu nie można było pójść i zakreślić „NIE”?
        Chodziło głównie o sam udział w referendum. Frekwencja pokazała że generalnie jako „obywatele” chcemy aby wybieralne partie polityczne decydowały o sprawach ważnych. Obywatelom RP można co najwyżej powierzyć decyzję czy chcą placu zabaw na swoim osiedlu. Trzeba to po prostu zaakceptować i nie robić scen – w takim społeczeństwie żyjemy. Okresowe objawy niezadowolenia z polityków – to tylko takie tam „fochy” a może nawet „narodowy sport” społeczeństwa – ogólnie jest git.

        1. Frekwencja pokazała że generalnie jako „obywatele” … jesteśmy do niczego, i pokazanie tego właśnie jest, jak by nie było, osiągnięciem tego referendum. Bez tego można by ciągle mieć nadzieję i ciągle grać rolę ofiary że zły establishment czy zły system nie pozwala się jej adekwatnie wypowiedzieć. Nadarzyła się szansa oferowana przez sam system i została niewykorzystana. Więcej, jeżeli w farsie „wyborów” wkrótce frekwencja będzie większa znaczyć to będzie że do tego wszystkiego jesteśmy narodem głupków ponieważ w tych „wyborach” do wybierania aktualnie niczego nie ma. Ci do oleli referendum „jadąc na ryby” mogą lepiej planować jeszcze jedne olewanie, tym razem bardziej uzasadnione… 😉

        2. Polacy masowo pokazali 'tumiwisizm’. Juz nawet nie chodzi o to czy pytania referendalne byly dobre czy nie. Byla szansa by pokazac rzadzacym srodkowy palec i chocby po to warto bylo isc glosowac. Boje sie ze kolejnego referendum nie doczekam no bo po co je robic skoro i tak obywatele maja wszystko w d***e. Wladza dostala doskonaly argument przeciwko oglaszaniu wszelkich referendow.

    2. „Nie ma przyszłości dla tego narodu, a jaka władza taki i naród”
      Nie, nie – jaki naród, taka i władza. Chyba, że ta władza spada na naród z księżyca…Ale i wtedy silny, dumny, mądry naród przynajmniej podejmie próbę zrzucenia z siebie takich pasożytów. A jak u nas jest, każdy widzi – to referendum jest tego przykładem (frekwencja).

  25. To nie jest klęska Kukiza, ale raczej jego sukces, w kontekście wyborów parlamentarnych. Kukiz zobaczył ilu na prawdę ma wyborców i dokładnie w jakich okręgach. Można powiedzieć, że wie teraz prawie wszystko. Politycy wszystkich innych partii (i ich elektoraty) de facto zignorowali referendum, więc na placu boju zostali w 90% sympatycy Kukiza. Teraz jest jasne, że przy prawdopodobnej frekwencji około 40% takie poparcie da Kukizowi minimum 12% głosów w sejmie. Tyle mu wystarczy..

    1. No nie wiem. Czy takie jest proste przełożenie. Znam takich co poszli na referendum, głosowali za JOW – ale Kukiz to nie jest ich bajka. Znam nawet takich co poszli, zagłosowali za JOW – ale na wybory parlamentarne się nie wybierają w ogóle 😉 Te kalkulacje mogą się sypnąć. Pożyjemy – zobaczymy

    2. To nie prawda.
      Byłem na referendum i głosowałem Tak/Nie/Tak.
      A na jesieni nie będę głosować na Kukiza.
      Możecie się śmiać ale wg mnie, mimo wszystkich wad, PO pozostaje najsensowniejszym wyborem.
      Smutne to ale prawdziwe.

      I jeszcze jedno. Od 1989 roku nie opuściłem żadnych wyborów czy referendów. Uważam, że to moje prawo i mój obowiązek. A że Polacy potrafią tylko narzekać …

      1. A na jesieni nie będę głosować na Kukiza. W tym właśnie jest ambaras że jesienią nie można głosować na Kukiza, JKM czy Kaczyńskiego.
        Głosować można będzie co najwyżej na listę sprytnych którą zatwierdził Kukiz. Sądzę że jak byłbym w JOW-ie Kukiza to kandydat Kukiz mógłby mnie przekonać że jako gość uczciwy zasługuje na mój głos. Ale w warunkach farsy wyboru list wyborczych nie mam żadnego zaufania że na jego liście są wartościowi kandydaci, wybrani przez gościa który sam nieodpowiedzialnie bredził coś na Majdanie w Kijowie. Ok, w TV się z tego wycofał ale lista Kukiza jest no-no. Więcej, im mniejsza partia i im mniejsze zaplecze tym szansa na sprytnych karierowiczów na liście większa. No way dla małych partyjek w tym systemie.

        1. Z drogiej strony głosujemy na partię, czyli lise, która ma swój określony profil, bo o programie to trudno mówić. TO tez jakiś wybór.

          1. To są kpiny a nie wybór, co każde wybory od nowa udowadniają. Zaraz po ustaleniu list chętnie przepowiem kto konkretnie, a nie żadna lista, zostanie „wybrany” w rejon wynagradzany synekurami zależnymi od woli wodza który go tam umieścił. Reszta, z niewielkim marginesem, jest nieliczącym się rozkurzem.

        2. Czy zaglosowalbym na kandydata Kukiza? Tak. Czy zaglosuje na kandydata z jego listy Liroya? Nieee!

          Referendum sie odbylo w ciszy medialnej, na lapu capu, bez przygotowania, bez merytorycznej dyskusji, wymiany argumentow i kontrargumentow. Ci, ktorzy wiedzieli o co chodzi w JOW poszli glosowac. Reszta nie interesuje sie polityka.

          Oczekiwanie na 50% fekwencji w referendum, w sytuacji gdy w wyborach parlamentarnych frekwencja to 40% jest ponurym zartem.

        3. Ok, wiemy już Cyniku czego nie zrobisz.
          Ale napisz co zrobisz ?
          Skoro ” No way dla małych partyjek ” to zagłosujesz na PO? PIS ?
          Skoro sprawa z referendum „się rypła” to chyba jedyna opcja zmiany to głosowanie w wyborach na kogoś kto przynajmniej obiecuje, że chce zmiany ?
          A może olejesz wybory ? Ale wtedy w czym będziesz lepszy od tych którzy olali referendum ?

          1. olejesz wybory ? Ale wtedy w czym będziesz lepszy od tych którzy olali referendum?

            Myślę że nadal nie bardzo rozumiesz tę istotną różnicę między referendum, które było nieplanowanym fuksem władzy i niespodzianym odsłonięciem flanki i które mogło coś zmienić a udziałem w z góry ukartowanej szopce wyboru „list” zaradnych dawno już wybranych co niczego zmienić nie może a jedynie jest afrontem dla myślącego człowieka uwiarygadniającego swoim udziałem tę szopkę. Minimalna frekwencja na referendum jest dowodem na to że masy nie chcą żadnej zmiany, nie są w niej zainteresowane i na żadną zmianę nie zasługują. W tej sytuacji udział w „wyborach” które niczego zmienić nie mogą staje się decyzją typu: jestem już wariatem czy jeszcze nie.

      2. Michał, a powiedz może dlaczego niby PO to jedyna opcja?

        Bo jak dla mnie to po tych wszystkich aferach po których w normalnym kraju (a Polska takim krajem niestety nie jest) PO już by nie istniało a wszyscy zaangażowani w owe afery mieliby kariery z krachem zakończone prawdopodobnie szybkim wyrokiem. To kompromitacja, że tacy ludzie Polską rządzą, którzy razem z mafiozami z Amber Gold przeciągają samoloty w Gdańsku. Albo którzy kłamią publicznie o tym, co się dzieje na miejscu katastrofy w której zginął prezydent. Albo którzy (który) kamuflują przekręty byłych komunistycznych służb specjalnych. Albo którzy (który) firmowali obalenie demokratycznie wybranego rządu (ten sam zresztą co pisał, że „polskość to nienormalność” oraz którego poszlakowo niektórzy nazywają „oskar”).

        1. Piszesz bzdury. I powielasz propagandę Pisu
          Skąd wiesz, że ruscy w smoleńsku jak byli dokoła Polacy rzeczywiście dokładnie przekopywali teren, a jak tylko odjechali to olali temat. To typowe dla nich. I tylko nie pisz, że to dlatego że Polacy oddali śledztwo. Nie ma przypadku na świecie żeby bez zgody kraju na którym wydarzyła się katastrofa drugi kraj prowadził tam śledztwo. A ruscy nigdy na takie coś by nie poszli. I co im zrobisz? Potwierdzenie- sprawa Krymu.

          A co – mam głosować na tych którzy robili aferę Telegrafu i Srebrnej.
          Albo w czasie swoich rządów musieli wymyślać i fabrykować afery, żeby udowodnić „szarą sieć” (Lepper).
          Albo typować i tak długo nękać ludzi, a czasami podrzucać łapówki, żeby tylko coś udowodnić (Sawicka, Marczuk, szef wydawnictwa – zapomniałem nazwiska).
          Dziękuję bardzo.
          Kto mądry nie wszedł w Amber gold. To sprawa podobna do kredytów frankowych. To tez wina Tuska? Znajdź na stronach Pis jak krytykowali w 2006 roku KNF, że chce ograniczyć kredyty walutowe. A teraz chcą gasić pożar który sami podpalili. Jakie to typowe dla tej formacji.

          Ale mamy wolny kraj i możesz robić co chcesz. (do czasu)

          1. Gdzie bzdury? Trochę źródeł:

            „którzy razem z mafiozami z Amber Gold przeciągają samoloty w Gdańsku” – źródło:
            https://www.fakt.pl/Politycy-PO-reklamowali-firme-Plichty-Politycy-reklamowali-Amber-Gold-OLT-Express-bylo-reklamowane-przez-politykow-PO-,artykuly,175557,1.html
            https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/kuzmiuk-belka-pograza-tuska-w-sprawie-amber-gold/7hhmp

            „Albo którzy kłamią publicznie o tym, co się dzieje na miejscu katastrofy w której zginął prezydent” – źródło:
            https://www.youtube.com/watch?v=xpYjVEyhyjA
            https://wiadomosci.wp.pl/?ticaid=1158c6 (szczególnie kawałek o zaszytych w jamach brzusznych gazach i rękawiczkach)
            https://wyborcza.pl/1,76842,12549412,Cialo_Anny_Walentynowicz_zamieniono_z_cialem_innej.html (niedopełnienie obowiązków i zamiana ciał)

            „Albo którzy (który) kamuflują przekręty byłych komunistycznych służb specjalnych” – źródło: https://www.empik.com/niebezpieczne-zwiazki-bronislawa-komorowskiego-sumlinski-wojciech,p1105730643,ksiazka-p

            „Albo którzy (który) firmowali obalenie demokratycznie wybranego rządu” – źródło: https://www.youtube.com/watch?v=hu1a3xT9db0

            „ten sam zresztą co pisał, że polskość to nienormalność” – źródło:
            https://media.wpolityce.pl/cache/b0/8f/b08f458bb15c53d3e982f00fb7012caf.jpg (niestety oryginał został usunięty ze strony znaku)

            Nie chcę łamać regulaminu ale wzbudziłeś we mnie masę negatywnych emocji. Twoja narracja jest z góry nastawiona na walkę z PiS i podejrzewam tylko taki argument może zmuszać do głosowania na tak spalonych ludzi jak PO.

            Teraz konkretnie jeszcze odpowiem na Twoje zarzuty:

            „Skąd wiesz, że ruscy w smoleńsku (…)” – nic o ruskich nie pisałem

            „jak byli dokoła Polacy rzeczywiście dokładnie przekopywali teren” – może źródło na poparcie? Bo ja na przykład czytam: https://www.wprost.pl/ar/354031/Cialo-Lecha-Kaczynskiego-pozostawiono-bez-opieki/

            „A co – mam głosować na tych którzy robili aferę Telegrafu i Srebrnej.” – głosuj na kogo chcesz, po prostu dziwi mnie że idziesz w zaparte i głosujesz na ludzi totalnie spalonych. Masz mnóstwo alternatyw. Zwłaszcza w tych wyborach.

            „Albo w czasie swoich rządów musieli wymyślać i fabrykować afery” – może jakieś źródła?

            „Albo typować i tak długo nękać ludzi, a czasami podrzucać łapówki, żeby tylko coś udowodnić (Sawicka, Marczuk, szef wydawnictwa – zapomniałem nazwiska).” – źródła? To rozumiem wina służb że nagrali Sawicką jak w łapę bierze? Prowokacja prowokacją, jak dla mnie cała sprawa pokazuje a) poziom Pani Sawickiej oraz b) stan Państwa gdzie po nagraniu urzędnika jak bierze w łapę oskarża się o całe zajście służby.

            „Kto mądry nie wszedł w Amber gold.” – to nie jest istotne, uciekasz od meritum – politycy PO byli z AmberGold bardzo bardzo blisko.

            „To tez wina Tuska?” – gdzie piszę że cokolwiek jest winą tuska (poza oczywiście udziałem w nocnej zmianie) – uciekasz od meritum.

            „Znajdź na stronach Pis jak krytykowali w 2006 roku KNF” – no to zapodaj źródło. Ja akurat należę do innej formacji ale tłumaczenie zgnilizny jaką prezentują jedni żekomymi błędami drugich (i w dodatku nie w temacie AmberGold) to niestety żałosna zagrywka. Różnica między kredytami frankowymi a AmberGold jest taka, że te pierwsze były wydawane w ramach funkcjonującego prawa przez instytucje które są pod stałą kontrolą KNF natomiast AmberGold pod żadną kontrolą nie był. Nie mieszaj dwóch spraw.

            „Ale mamy wolny kraj” – tak myślisz?

            Generalnie nie rozumiem dlaczego ludzie pozwalają żeby myślała za nich telewizja. Coś powiedzą w telewizji i masy to łykają, nie wysilą się żeby zweryfikować informacje, nie zadają pytań – w TV powiedzieli że to prawda no to tak pewnie jest! Nie widziałem jeszcze kłamcy który przyłapany na gorącym uczynku by się przyznał. „Jak Cię złapią to mówi nie moja ręka”. Szkoda, że w Polsce ludzie wyłączyli myślenie a kierują się wyłącznie emocjami. Dyskusję na dowolny temat sprowadza się na tematy zastępcze.

          2. To ja ci przypomnę, bo jesteś z tych co pamięć mają wybiórczą:

            „Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość z niepokojem przyjmuje zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego tzw. „Rekomendację S” wprowadzające ograniczenia w dostępności do kredytów walutowych, których głównym skutkiem będzie zmniejszenie możliwości nabywania przez obywateli (szczególnie przez młode osoby) własnych mieszkań” – można przeczytać w komunikacie prasowym z 1 lipca 2007 r., który wciąż dostępny jest na stronie internetowej Prawa i Sprawiedliwości.

            Poza tym kolego,sprawa Marczuk i WND jego prezesa Seredyńskiego to kolejny przykład jak w Polsce niszczono ludzi. Polecam:

            https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14947139,Stracil_wszystko_przez_CBA__Sad__Odszkodowanie_sie.html

            Trochę pokory.

            ———-
            MODERACJA: post łamie regulamin. Przybastuj z charakteryzowaniem innych uczestników i uwagami ad hominem albo zjeżdżaj stąd. To nie forum GW. Rozdawanie pokory też schowaj dla siebie.

          3. O kredytach frankowych wspomniał @Michał a ja dodałem tylko, że kredyty te były udzielane w świetle obowiązujących przepisów – czyżby naprawdę tak ciężko było zauważyć różnicę gdy kredyty frankowe porównamy z działalnością AmberGold? Być może jest to różnica formalna jednak zasadnicza – jedni robią przekręt w świetle prawa a drudzy robią przekręt w jego cieniu ale za to z aprobatą obozu rządzącego. Instytucja kredytu jako takiego to ordynarna kreacja pieniądza i jest okradaniem całej reszty, nie ważne w jakiej walucie kredyt był udzielany.

            Nie jestem rzecznikiem PiS i jak pisałem należę i wspieram inne ugrupowanie oraz nie znałem sprawy Seredyńskiego ale z tego co widzę to CBA wsadziło go tymczasowo do aresztu w 2009 – zatem jeśli mnie pamięć nie myli od dwóch lat rządzi PO. W szkole podstawowej na poziomie klasy trzeciej uczą dat, tu nawet wystarczy palców żeby policzyć.

            A nawet jeśli sprawa miałaby miejsce za rządów poprzedniej ekipy to nie widzę nic złego we wszczęciu sprawy przeciwko osobom, co do których prokuratura udowodniła przyjęcie dużych kwot pieniędzy.

            Niestety potwierdza się moja teza, że w Polsce od myślenia jest telewizja a od wydawania osądów jest jedna i jedyna GW – niestety nic się nie zmieni dopóki:
            1) ludzie nie zaczną konfrontować wszystkie dostępne źródła w dociekaniu prawdy
            2) ludzie nie przestaną myśleć w kategoriach PO vs PiS – to tylko malusieńki wycinek rzeczywistości (niestety amplifikowany przez wspomniane w punkcie 1 media)

            Ja bym polecił wyłączyć telewizję i uzupełnić prasówkę o inne źródła – najlepiej z drugiej strony „mocy” bo tam przejaskrawiają fakty ważne dla drugiej strony dyskusji. I również postępując w ten sposób o wiele trudniej jest ulec radykalizacji oraz o wiele ciężej jest dać sobie rozhuśtać emocje.

        2. no i masz dowod, ze wyborcy PO maja tylko argumenty w stylu „afera” Telegrafu itd…mimo wszystko zaglosuje na kadydata z listy PIs…po pierwsze dlatego, ze bedzie to w przyszlym Sejmie absolutnie jedyna partia przeciwna wprowadzeniu Euro..cala reszta to satelity i koalicjanci PO, ktora wykona w tej sprawie(jak i we wszystkich innych) kazdy rozkaz z Berlina a nie mam watpliowosci, ze przyjecie Euro to dla Polski po prostu katastrofa….po drugie doskonale pamietam rzady PIS…likwidacja najbardziej bandyckiego z podatkow czyli spadkowego w ramach bliskiej rodziny,obnizka skladki rentowej i wiele innych decyzji dowodzi, ze z mojego punktu widzenie byl to najbardziej przyjazny podatnikowi i zwyklym ludziom rzad w ciagu ostatnich 25 lat…z „osiągnięciami” kliki po-psl nie ma co nawet tego porownywac…czeste dyskusje z fanami tej kliki pokazuja, ze maja oni zero argumentow a co najwyzej propagandowe haselka z gw czy tvn…najbardziej rozczula mnie wypominanie koalicji z Giertychem i Lepperem…ten pierwszy to obecnie w zasadzie twarz PO a co do drugiego to takie po prostu byly realia w paRLAmencie…zapowiedziami rozdawnictwa tez sie nie przejmuje bo trzeba miec swiadomosc, ze kampania wyborcza w Polsce wymaga obiecywania cudow…realia powyborcze to juz inna rzeczywistosc

      3. „Możecie się śmiać ale wg mnie, mimo wszystkich wad, PO pozostaje najsensowniejszym wyborem” – może to zabrzmi niegrzecznie, ale uważam, że uporczywe trzymanie się wózka PO po tym wszystkim co ta BANDA (partia nie przechodzi mi przez gardło) wyczynia, to się kwalifikuje na jakąś terapię. Dla jasności – nie byłem nigdy wyborcą PO. Miałem ugruntowaną opinię o p. Tusku, liderze tej formacji, na długo przedtem zanim został premierem.

        1. Profesor Spiewak nazwal to odruchem Pawlowa….w tych wyborach glosuje na PIs tylko i wylacznie z powodu ich sprzeciwu wobec euro…gdyby nie bylo grozby narzucenia euro Polsce przez hegemona Europy to tez bym sobie te wybory darowal…scenariusz rozpadu strefy euro w nablizszych lataCH BYlby idealny, ale chyba malo realny a Cynik wielokrotnie pisal, ze nalezy chwytac to co jest mozliwe do uzyskania…zablokowanie zamiany PLN na euro daje tylko PIs i mimo wszystko zamierzam glosowac na kandydata z tej listy

          1. Dziwny argument z tym euro
            A przypomnij mi może jaki to prezydent podpisał Traktat Lizboński który pozbawia nas suwerenności?

            Dajecie sie pisowi wodzić za nos jak dzieci

          2. a kto robił na niego nagonkę, że zwleka z podpisaniem i nie chce wyrażać woli Narodu? Używano nawet argumentów, że skoro Sejm i Senat to przegłosowały to podpis należy się z musu. Pojawiały się nawet teksty, że jak nie podpisze tego traktatu (a wtedy chyba podobne obiekcje miał prezydent Czech, który tez był bluzgany przez EU) to chyba właśnie wtedy Bul-K rzucił słynne hasło „kiedyś gdzieś poleci i może będzie wypadek”, więc o co chodzi?

          3. a co ma do tego Tratkat Lizbonski? Szewcja, Dania tez ten traktat ratyfikowaly i bez euro funkcjonuja..nie nalezy mieszac roznych spraw….zreszta doskonale pamietam jak media lemingow Kaczynskiemu odliczaly dni w oczekiwaniu na popdpisanie przez niego tratkatu…gdyby tego nie zrobil rozpetalyby przeciwko niemu pieklo jeszcze wieksze niz zazwyczaj..w sprawie Euro sprawa jest jasna jak Słonce…Pis w przyszlym Sejmie bedzie jedyna sila przeciwna przyjeciu Euro(no moze jeszcze KORWIN, ale watpie zeby weszli) i podobnie ma sie sprawa z „uchodzcami”…Kaczynski pokazal że jest jedynym politykiem zdolnym powiedziec NIE hegemonowi Europy i dlatego media wala w niego jak z armaty 24h na dobe…twoj glos twoja sprawa…glosuj sobie na po…osobisie nie mam zludzen co czeka kraj jesli dalej utrzymaja wladze…10 tysiecy islamistow na karku to tylko poczatek

          4. naprawde argument o wodzeniu za nos uzywany przez zwolennika po w kontekscie tego co nas po utrzymaniu wladzy przez klike po-psl brzmi zabawanie…powtarzam twoj glos twoja sprawa, ale doprawdy trzeba byc kompletnym slepcem, zeby nie dostrzegac co ta klika szykuje Polsce pod dyktat Niemiec

      1. Hmm.. Do tego, żeby wejść do sejmu i tam „walczyć” o pomyślność obywateli. Chociaż są jakieś sygnały, że Kukiz poparł sprowadzanie uchodźców, a to by świadczyło, że chyba to ugrupowanie chce „taktownie ale zdecydowanie” usunąć się z polityki. Swoją drogą, czy tzw. „antysystemowcy” będą mieli na kogo zagłosować, nawet w warunkach wyborów proporcjonalnych..?

  26. Oczywiście. Wszyscy chcieli dobrze a „przypadkiem” wyszło jak zwykle. Mało tego, kretyńskie referendum które i tak by niczego nie zmieniło – bo puki jesteśmy w UE a tutaj tą drogą można zaaprobować tylko kolejne dopusty – to jeszcze teraz daliście politykom legitymację aby od tej formy trzymać się z daleka. Casus TAKIEGO wyniku będzie wykorzystywane przy oddalaniu kolejnych referendalnych pomysłów przy szybszym wprowadzaniu euro, przyjęcia kolejnych kwot „uchodźców” i sprzedaży Lasów Państwowych.
    A jak już wszystko wyprzedacie młodym, rzutkim byznesmenom z pomysłem, którzy następnie zostaną co do jednego wydymani przez podrzędne banki, wtedy to właśnie zobaczycie jak działa wolny rynek na własnym grzbiecie. Czego wszystkim neokonom i nawiedzonym wolnorynkowcom – bolszewikom à rebours, życzę z całego serca.

  27. pisał mądry człowiek,że to badanie opinii publicznej za 100 baniek, racja, jak 8% poszło i zagłosowało na Jowy/Kukiza, to w parlamentarnych będzie ok, trzecia siła jest,i wreszcie psl-slut”ka, nie wejdzie wreszcie

  28. Każde refendum jest klęską.
    Dziś zagłosuję tak, a jutro zmienię zdanie na nie.
    Bezdzietni głosują na 6-latki do szkół, a emeryci za wiekiem emerytarnym itp.

    Chcę wcześniej iść na emeryturę to odkładam więcej!
    Chcę aby moje dziecko wcześniej poszło do szkoły to go wysyłam!
    Każdy powinien codziennie podejmować decyzje mające konsekwencje w przyszłości. Czy dziś się najem czy odłożę na później. Odłożyć w tym miesiącu czy nie. Podejmowanie decyzji za innych i zmuszanie ich siłą nie ma sensu.

    1. Możesz oczywiście marzyć o tym w jakim Państwie chciałbyś żyć (że możesz sobie to albo tamto – i jest to tylko Twoja decyzja). Ale póki co w przypadku RP – to w wielu przypadkach są mrzonki. Referendum odbyło się w bardzo konkretnym „otoczeniu” i dlatego – póki co trudno mi się zgodzić – że „każde referendum to klęska”.

  29. nawet jeśli wypowie się 0,1% referendum powinno być dla władzy wiążące

    To zdanie jest wewnętrznie sprzeczne, bo albo 0,1% jest u władzy i wiąże urzędników albo to oni są u władzy i, jak to ma miejsce obecnie, grupa głosujących poprzez referendum chwiać tronem nie będzie. Mamy wyraźny znak, że scena polityczna JEST zabetonowana.

    1. HeS:
      Pojawiły się nowe pomysły. Np., żeby w Polsce jeden dzień w roku był „referendalny”. Tzn, by było jedno referendum w roku z zestawem pytań, na które zebrano wymaganą ilość podpisów. Mnie się podoba.

      Nie — to kompletna pomyłka. Efekt za każdym razem może być niemal identyczny, jak w referendum Komorowskiego (i kac po kolejnych zmarnowanych 100 milionach coraz większy). Ja tu widzę znacznie lepsze rozwiązanie (patrz niżej).

      Jedno referendum i 20 pytań.
      Koszt (na pytanie:) jest mały i jest szansa przekroczenia progu, bo może różni ludzie pofatygują się do urny z powodu 1-2 pytań i uzbiera się te 50%.

      To kolejny błąd — efekt byłby jak z „książeczkami” w zeszłorocznych wyborach: 20% głosów nieważnych + 20% odpowiedzi na pierwszą pozycję (tak jak wówczas na „szczęśliwie wylosowany” PSL).

      Taka ilość pytań tylko by zniechęciła 80% uprawnionych w ogóle do pójścia — nie wymagaj zbyt wiele od naszych zreformowanych maturzystów i magistrów…

      No ale fakt — referendum to genialna sprawa — jest mnóstwo ważnych spraw do rozstrzygnięcia: 1. Przyjęcie/Odrzucenie euro zamiast złotego (Duda dziś właśnie zapowiedział kolejne referendum!). 2. Przyjęcie/Odrzucenie niemieckich odrzutów islamistycznych imigrantów socjalnych i budowa dla nich obozów koncentracyjnych, żeby nie uciekli z powrotem do Niemiec (a którzy zainwestowali tysiące € w dostanie się do tychże Niemiec, więc teraz bez ognia i dymu byle czego od byle parchów już nie przyjmą). 3. JOW. 4…

      Dlatego czy kijem, czy pałką, koniecznie należy na politykach wymuszać Art. 4. Konstytucji RP. Tylko z głową!

      Nie, „dzień referendalny”, to chybiony pomysł. Najlepiej byłoby przyjąć za zasadę, że każde wybory ogólnokrajowe połączone są z referendum — najważniejszymi pytaniami, które zebrały się do tego dnia. Ilość pytań nie może być za duża. Sensowna ilość to 1–5 pytań.

      I teraz ważna kwestia: skąd brać te pytania? No to podaję rozwiązanie na standardowy zestaw trzech pytań:

      ● Pierwsze pytanie byłoby wybierane w inicjatywie obywatelskiej, która zdobyła najwięcej zweryfikowanych podpisów: 5 milionów wygrywa z 3 milionami, 500 tys. wygrywa z 450 tys. (jeśli czas między wyborami był krótki). I politykom nic do tego — żadnego już „mielenia” głosów Polaków! (I żadnego głupiego [jak PiS ostatnio] wmawiania swoim lemingom „niekonstytucyjności pytania o JOW” — a). Konstytucja ma za zadanie ograniczać władzę, nie Naród!; b). Sama Konstytucja RP przyznaje Narodowi ostateczne prawo głosu — wprost stawia się niżej od niego!)

      ● Drugie pytanie zadawałby parlament — większość decydowałaby, czy chce pytać o coś istotnego w danym momencie dla władzy, czy raczej woli się kompromitować jak Komorowski trzecim pytaniem (— „Czy jesteś za tym, aby Władza nie miała prawa bez sądu kopać i bić batem swoich pokornych poddanych?”)

      ● Trzecie pytanie zadawałaby reszta parlamentu (czyli jakby opozycja) w głosowaniu rozłącznym (nie ma póki co czegoś takiego, a powinno być, np. większość wybiera premiera, za to pozostali w tym samym momencie wybierają instytucje kontrolne, np. NIK i CBA) — ale tylko spośród pozostałych pytań obywatelskich, które zebrały najwięcej ważnych podpisów (próg kwotowy, albo np. pierwsza szóstka, czy dziesiątka).

      Rozwiązanie jest na tyle dobre, iż bardzo szybko weszłoby w krew i świadomość wyborców: że skoro wybory — to i dodatkowa karta, a na niej będą ~3 pytania o ważne dla kraju sprawy do samodzielnego rozstrzygnięcia. Unikamy w ten sposób zaskakiwania spadającym znienacka, a mało istotnym „dniem referendalnym” i pytaniami, które im ważniejsze, tym większe zabiegi kasty rządzącej dla jego niepowodzenia oraz tym bardziej wytężona praca w służbie ciszy należących do nich funkcjonariuszy niezależnych masmediów (tak jak to było w sprawie JOW).

      1. w głosowaniu rozłącznym (nie ma póki co czegoś takiego, a powinno być, np. większość wybiera premiera, za to pozostali w tym samym momencie wybierają instytucje kontrolne —- zdrowa myśl, popieramy! 😉

      2. @ja!:”Najlepiej byłoby przyjąć za zasadę, że każde wybory ogólnokrajowe połączone są z referendum”

        No świetnie, tylko „wybory ogólnokrajowe” są raz na 4 lata. Za rzadko!
        Takie problemy jak np. imigranci jednak pojawiają się częściej.

Comments are closed.