Tak dla JOW-ów

nie zmarnować historycznej szansy

Szansa trafia się zupełnym przypadkiem, wspólnym wysiłkiem Pawła Kukiza który rzucił ideę i byłego prezydenta Komorowskiego który w strachu przed utratą władzy ogłosił w tej sprawie referendum. Komorowski jest już historią. Kukiz może nią być w październiku. Ale JOW-y nie są i nie wolno tej szansy na zmianę zmarnować. Jeżeli ją zmarnujemy głosując w referendum przeciwko JOW-om to nic się w Polsce nie zmieni. Zagwarantuje to polityczny establishment u koryta, jak jeden mąż niechętny JOW-om, mimo iż  dobrze wie że na 10 Polaków 7-miu jest za. I tak trzymać.

Dobre podsumowanie tego co dadzą rozsądnie skonstruowane JOW-y zamieścił swojego czasu Paweł Dobrowolski na swoim blogu. W razie jakichkolwiek wątpliwości polecamy ten tekst.

JOW-y, z zasadą zwycięzca bierze wszystko, spowodują przede wszystkim głosowanie na osoby.  Jeśli kandydat jest naprawdę dobry jego afiliacja polityczna jest sprawą drugorzędną a on sam staje się najlepszą wizytówką programu partii. Dureń z preferowanej partii natomiast pozostanie durniem odcedzonym przez wyborców widzących z kim mają do czynienia.  Z JOW-ami końca dobiegnie tym samym obecna farsa głosowania na amorficzne listy zaradnych, którym partyjny gauleiter dał „jedynkę w kieleckiem” czy „dwójkę w pomorskiem”,  zapewniając praktycznie wybór wiernych miernot  no matter what.  Łącznie oczywiście  ze swoją własną osobą, mimo że w JOW-ach wielu  bonzów nie miałoby szans nawet przeciwko myszce Mickey. Prawdziwe wybory w obecnym systemie to walki buldogów pod dywanem o miejsca na listach wyborczych na długo przed tak zwanymi „wyborami”. Potem żadnego wyboru już nie ma. Pozostaje czysta formalność dla zaradnych i udział w żenującym widowisku dla bezradnych.

Argumenty które polityczny establishment u koryta przytacza przeciwko JOW-om są zrozumiałe. Ironią jest że w swojej istocie są to argumenty za JOW-ami. Perspektywa zależy najwidoczniej od odległości od koryta. Mówi się na przykład że JOW-y utrwalą podział sceny politycznej na dwie duże partie, z trzecią być może mniejszościową w roli języczka u wagi.  Trudno uwierzyć że PiS i PO, które dawno temu dokonały takiego podziału, mają z tym niby trudności.  Powinny raczej stać za JOW-ami jak jeden mąż! Jeśli nie stoją to albo kłamią albo mają wyborców za idiotów. Niewykluczone że obie te rzeczy naraz.

Dwa duże stronnictwa nie są w obecnych warunkach negatywem. Są pozytywem, zwłaszcza na tle koniecznych do rządzenia  osobliwych „koalicjantów” w rodzaju kasty farbowanych komunistycznych przetrwalników czy obyczajowych dewiantów uchodzacych za postęp.  Negatywem jest  dopiero betonowanie sceny politycznej rzeszami karierowiczów i wiernych miernot, rzecz którą JOW-y pomogą właśnie usunąć. Gdy natomiast dominujące partie rozminą się z oczekiwaniami i aspiracjami swojego elektoratu  JOW-y zadziałają jak bezpiecznik powodując pojawienie się czy krzepnięcie trzeciej alternatywy.

Prawdą jest że wybory w systemie JOW-ów będą rozstrzygane w okręgach niezdecydowanych, z większościowymi partiami być może „odpuszczającymi” sobie okręgi swojego żelaznego elektoratu. Nie ma w tym jednak niczego złego.  Jeżeli elektorat jest gdzieś na tyle zakuty że chce uchodzic za żelazny bezkrytycznie akceptując program jednej partii to niech sobie takim będzie. Ma jednak opcję rewolty i branie go za pewnik jest dla partii zawsze pewnym ryzykiem.

Ważniejsze jest że każdy partyjny bozo aspirujący do jakiejkolwiek roli w polityce przejść będzie musiał przez ucho igielne wyborów imiennych, pokonując w bezpośredniej konfrontacji przeciwnika z krwi i kości.  Ergo, na koryto będzie musiał zarobić,  czymś się wykazać,  dać się poznać.  Nie dojdzie do niego kuchennymi drzwiami, po partyjnej liście ustalanej przez buldogi pod dywanem, bez akceptacji wyborców.  To właśnie godzi w establishment i tego się  establishment obawia.  I własnie dlatego JOW-y są konieczne.

Jeśli partyjna walka rozegrać się ma głównie w okręgach o wyrównanych szansach głównych stronnictw to również nie ma w tym niczego złego. Czyż w wyborach nie chodzi o przeciągnięcie niezdecydowanych wyborców na swoją stronę? Tych już przeciągniętych przeciągać nie trzeba, trzeba ich za to utrzymać. Do tego służą programy partyjne które w systemie JOW-ów dojdą wreszcie do swoich pełnych praw,  w odróżnieniu od obecnej farsy.

Jeszcze inną istotną zaletą JOW-ów będą mniejsze koszty dla państwa, czyli mniejszy haracz dla wszystkich. Koszty dużo mniejsze, choć może nie od razu widoczne gołym okiem. Przede wszystkim do zwycięstwa w JOW-ach potrzeba dużo mniej głosów. Wystarczy do tego zwycięstwo w połowie okręgów, przy czym wybory staną się w dużo większym stopniu lokalne.

Bariery wejścia będą też dużo niższe,  umożliwiające łatwiejszy dopływ świeżej krwi i  większą konkurencję,   jeśli przynajmniej establishment nie będzie sabotował idei  wprowadzając sztuczne utrudnienia w rodzaju ton wymaganych podpisów czy podobnych „usprawnień”. Przekupstwa wyborcze kasą podatników prawdopodobnie nie znikną wraz z wprowadzeniem JOW-ów, bo taka jest natura ludzka i dynamika demokracji.  Wraz z  bardziej lokalnymi wyborami staną się one jednak również dużo bardziej lokalne, a przez to dużo tańsze. Gminna ekstrawagancja w postaci lodowiska czy kawałka nowej nawierzchni to nie to samo co ogólnopolskie frymarczenie „becikowym”, „trumiennym” czy milionami mieszkań obiecywanych już jakiś czas temu.

W końcu nie trzeba się będzie odpłacać  menażerii koalicjantów, każdy ze swoimi apetytami i zakusami na apanaże i na kasę podatników. Redukcji ulegnie niesmaczna praktyka zbierania głosów na sztandarowy cel partii który z premedytacją wyrzucony zostaje za burtę już w pierwszym dniu rozmów koalicyjnych.

Jest w Polsce wiele do zrobienia.  Wybory prezydenckie pokazały że ludzie są dostatecznie wkurzeni i że czas na odnowę nadszedł.  Nie przestrzelmy pierwszego ogniwa tej odnowy – JOW-ów.

.

94 Replies to “Tak dla JOW-ów”

  1. Nawiasem mówiąc zupełnie nie rozumiem, dlaczego kartki z pytaniami referendalnymi nie można dorzucić do kartek w czasie wyborów parlamentarnych, zamiast organizować zupełnie osobny event. O ile wtedy zredukowane byłyby te straszne koszty.

    A właściwie to rozumiem i niesamowicie wścieka mnie, dlaczego tak mało ludzi to dostrzega, a żaden tzw. niezależny dziennikarz nie podnosi sprawy publicznie – przecież tu chodzi o grę frekwencją i za każdym razem kiedy jakieś GW pisze o tym, że referendum jest do niczego, bo drogie, a i tak nikt nie przyjdzie, to mam ochotę pojechać na Czerską i komuś przywalić.

  2. może jest inny sposób jak się pozbyć ludzi, którzy mają zawód polityk? cytat z myśliwego,
    tych co są z Akcji wyborczej solidarności, sorry Unii wolności, sorry, Po pis i prostytuującej się Psl
    jakiś pomysł ?
    mój friend rolnik dał radę, trza prysnąć na pasożyty, w naturze to dopuszczalne….
    póki co wybieram się oddać głos ma muzyka, bo nic nie obiecuje, a do tego się rymuje, że reszta to …

  3. Jaki jest sens JOW bez zniesienia lub obniżenia progu wyborczego do powiedzmy 0.8%?

    Właściwie dlaczego w ogóle mamy próg wyborczy? Nie uda sie uformować rządu to trudno, można wybory jeszcze raz rozpisać. Moim zdaniem, jeśli dobrze rozumiem, to załóżmy, że mój kandydat wygra w okręgu ale jego partia nie osiągnie 5% to nie wejdzie do sejmu anyway? Czyli kto wtedy wchodzi, następny? To co to za różnica i po co coś zmieniać jeśli i tak mój kandydat który otrzyma 100tys głosów przegra w okręgu z drugim który dostanie 5 głosów? Prosiłbym kogoś zorientowanego żeby mi wyjaśnił jak to dokładnie niby ma wyglądać.

    Dorzucamy 700mln do LOTu na dreamlinery, moglibyśmy zrobić 7 razy referendum/wybory za tą kasę. To bzdura, że nas nie stać na demokrację bezpośrednią – a przynajmniej referendum co kwartał. Polska to bogaty źle zarządzany kraj, na referendum nie być pieniążek na dwa odrębne(!) ministerstwa edukacji być pieniążek…

    Dodatkowym argumentem przemawiającym za likwidacją progu wyborczego to fakt że przeważnie nadmierna aktywność rządu przynosi więcej straty niż pożytku więc może lepiej, by go za szybko nie formować? Przynajmniej nic nie zepsuje 😉

  4. JOWy sa zarowno w USA i UK jak i na Ukrainie i w Zimbabwe. Tam gdzie system sprawiedlowosci jest kiepski i slaba kontrola obywateli tam wielki biznes wchodzi do polityki i tworzy sie oligarchia. Tam z kolei gdzie kontrola spoleczna jest aktywna i sprawnie dzialajacy system sprawiedliwosci i przejrzystymi zasadami tam to rozwiazanie sie sprawdza.

  5. TAK dla Jowów
    w Singapurze są 🙂 i ma się wspaniale, zresztą system jest kopią z UK

    Cynik ma rację jest to szansa na zmianę i warto z niej skorzystać.
    Jeśli ktoś szansy nie widzi, hm. wprowadzenie zmian jest sprzeczne z jego interesem życiowym, ogólnie nie lubi zmian i wszystko widzi w czarnych barwach lub zalicza się do osób z licznej grupy określonej w zdaniu Mojżesza wypowiedzianego podczas 40 letniej wędrówki po pustyni „gubiącego” 3 pokolenia : „jesteście wolni, ale dusze macie nadal niewolników” (123 lata zaborów i PRL).

    Wszelka debata jest ułomna, z wielu powodów i przesłanek.

    Mieć szansę sprawdzić i z niej nie skorzystać? Siedzieć w Stajni Augiasza czy w Genevie?

    1. Singapur jest chyba jedynym z nielicznych przykladow gdzie system partyjno-socjalistyczny się sprawdzil. Byc może dlatego ze przypadkiem lub nie do władzy doszli madrzy ludzie, którym zalezalo. Po drugie dlatego, ze jest w zasadzie państwem- miastem – niewielka jednaostka która latwiej zarzadzac, a wszelkie wybory, decyzje i informacje sa bardziej personalne. Demokracja – tez lepiej działa – w malych społecznościach, kiedy glos nie jest anomimowy, a ewentualne działanie na szkode takiej spolecznosci jest z miejsca jawne i spotka się z napiętnowaniem i usunieciem czarnej owcy.

  6. JOWy betonują system w taki sposób, że odkąd (jeśli) wejdą w życie, żaden samorodny lider nie będzie w stanie wprowadzić swojego ugrupowania do sejmu. Taki Kukiz w systemie JOW w ogóle nie wszedłby do sejmu (co Kukiz sam przyznał). Dlaczego by nie wszedł? Najpierw wskażę dlaczego w obecnym systemie ma na to szanse. Jego brak kasy na kampanię wyrównuje internet. Gdyby nie dyskusje na forach, filmy na YT i inne artykuły w necie Kukiz byłby w d*pie. A tak, wszyscy o nim słyszą (mimo iż mass media nie są mu przychylne) i głosują na charyzmatycznego (na swój sposób) lidera. Dzięki systemowi proporcjonalnemu możemy go wkrótce zobaczyć w sejmie.

    A w systemie JOW bez kasy nie masz ŻADNYCH szans. Nawet jak internet stoi za tobą murem. Może Ty, jako lider wślizgniesz się do sejmu (choć nie zawsze się to udaje co pokazała historia – Nigel Farage nie dostał się), ale Twoje ugrupowanie jest skazane na porażkę bo w każdym okręgu musiałbyś rozreklamowąć wyborcom swojego kandydata. A na to trzeba chaaaaaaajsu.

    Obecnie wystarczy że głosujesz na lidera (na jego partię), ufasz mu, widzisz, że gada z sensem, niech on już sam sobie dobiera odpowiednich ludzi do współpracy – głosuję na tych którzy są w jego partii w moim okręgu.

    Jeśli więc JOWy zostaną wprowadzone, a w przyszłości „internet urodzi” drugiego Piłsudskiego to nie płaczcie, że nie wszedł on do sejmu, lub dostał pożal się Boże 4 mandaty mimo iż głosowało na niego pół Polski.

    1. żaden samorodny lider nie będzie w stanie wprowadzić swojego ugrupowania do sejmu. — czas nie jest najwłaściwszy dla „samorodnych leaderów” partyjnych w PL, co ten machający fiutem doskonale ilustruje. Polsce potrzeba stabilności 2 ugrupowań politycznych, w układzie JOW-ów nieuniknienie dryfujących ku centrum, z trzecią siłą w roli języczka u wagi i bezpiecznika. Na razie wystarczy jesli członkowie tych ugrupowań dostaną wszyscy indywidualne scrutiny bezpośrednio od wyborców, a końca dobiegnie idiotyczne głosowanie na listy i meldowanie się „samorodnych leadwerów” tylnymi drzwiami…

  7. JOWy maja podstawowa zaletę – sfałszowanie całości wyborów staje się niemal niemożliwe a wyniki są znane zaraz po obwieszczeniu lokalnych protokołów. Jednocześnie wszystkie gadki o fałszowaniu wyborów – zasadne lub nie – zostaną ukrócone. Nie ma serwerów, przesyłania wyników – wszystko rozstrzyga się organicznie u podstaw.

    Przy dyskusji o JOWach zapomina się jednak o jednym: zeby JOWy miały wartość sprawiedliwego i suwerennego wyboru powinny mieś w miarę porównywalną liczbę wyborców w każdym okręgu – czyli w naszym przypadku 70-100 tys. mieszkańców na okręg. Nie chciałbym bowiem aby mieszkancy 2 małych wiosek o znikomym potencjale ekonomicznym miały większy wpływ na polityke i gospodarke państwa niż mieszkancy jednego miasta wojewódzkiego. W praktyce wychodziloby na to ze taka Warszawa wybiera ok 20 posłów w 20 niezależnych okręgach.

    1. …ale po co fałszować skoro Szanowni Wyborcy nie sforsowali nawet pierwszej linii obrony – tzn. w większości myśli wg. tego co im reżimowe media nadały? Dla Władzy liczy się tylko głos większości. Nienawistnicy, teoretycy spiskowi, wariaci, dziwacy – kończą pod progiem wyborczym.

  8. Jak te JOWy zostaną klepnięte, to z Polski zostaną strzępy. Wynika to z wielu czynników i procesów o których nikt nigdzie nie pisze.
    Dla informacji zaś PT forumowiczów podam tylko jeden -> JOWy to brytyjski wynalazek, przeszczepiony później do ZSRR. I to właśnie brytyjskie ryje jako pierwsze uznały jego międzynarodową podmiotowość.
    Jeśli ktoś uważa, że tak fundamentalną rzecz jak integralność terytorialną, można poddawać pod referendum w kraju zinfiltrowanym na wylot po czterokroć, to ani chybi jest hunwejbinem albo bolszewikiem, tj. chciałem napisać liberałem.

  9. JOWO – ok, ale jednocześnie posłowm powinno się zabrać państwoe karty kredytowe, pensja o połowę w dół.
    Poseł to ma być przywilej. Niech startują znani lokalni biznesmeni, którzy w życiu nic nie muszą i mają ochotę coś zmienić, a nie banda biedaków co to liczy na dobrą pensję przez 5 lat i inne benefity pod stołem. W takim wypadku dopiero JOWY coś zmienią.

    1. Zbaczasz z tematu, jak sobie tego zyczy establishment. W dyskusji tutaj możemy urządzić sobie konkurs zyczeń. Ale reality jest taka że referendum, które spadło z nieba psim swędem i które warto wykorzystać IMO, nie jest na temat jak usprawnić system wyborczy. Jest na temat jednego (mam nadzieje) pytania: JOWy – TAK/NIE, niepotrzebne skreślić.

  10. to może Cynik wytłumaczy o co chodzi w tych JOWach…bo znów ludzie pójdą do urn i będę mieli napisane „JOWy” a nie będą mieli pojęcia jaki to system, jak działa, jego plusy i minusy…bo jak to syn Leartesa napisał „Żeby móc dokonywać właściwych wyborów potrzebna jest wiedza” pozdrawiam

    1. Niezdecydowanych odsyłam do linkowanego artykułu Pawła Dobrowolskiego. Wszyscy ci którzy wskazują na mozliwe problemy z JOW-ami i proponują szereg innych ulepszeń systemu mają prawdopodobnie rację. Ale polityka jest sztuką osiągania tego co da się osiągnąć. Da się obecnie osiągnąć JOW-y, nie mniej i nie więcej. JOW-y mogą mieć mnóstwo wad, nad którymi z biegiem czasu można będzie popracować. Ale są dużo lepsze od obecnej farsy, opartej na kompletnie ubezwłasnowolnionym elektoracie który sprytni bezlitośnie robią w konia. Jeśli nadarza się szansa trzeba ją łapać, nie filozofować. Na filozofowanie przyjdzie czas.

  11. A moze zrobic prosciej, wprowadzic tylko kwoty na reprezentacje osob narodowosci Chazarskiej oraz zabronic partii.
    Mozna tak:
    -jeden na Senat
    -jeden na Sejm
    -itd.
    Nastepnie przed wyborami, kazdy kandydat publikuje swoje DNA.
    Automatycznie eliminuje sie z list ogromna ilosc wszelkiej masci szwindlarzy, zulikow, lichwiarzy, zbrodniarzy, homo-niewiadomo, SB-kow,itp, itd.
    W ten sposob mozna zjednoczyc wyborcow, nie beda dzielic sie na prawych, lewych, glupich, madrych. A za przynadleznosc do parti, np 2 lata ciupy.

    Zarty zartami:
    JOWy w USA?
    78% gardzi swoimi kongresmenami:
    https://www.pewresearch.org/data-trend/political-attitudes/congressional-favorability/

  12. Witaj Cyniku. Nie zgodzę się z Tobą odnośnie tego co zawarłeś we wpisie tj. tak dla JOW-ów. JOW-y są sposobem by jeszcze bardziej scementować scenę polityczną. Dużo wątpliwości nasuwa temat okręgów wyborczych – wystarczy spojrzeć jak to było zrobione przy wyborach do Senatu w 2011 r. W JOW-ach wygrywać będzie nie ten co zrobił coś w swoim okręgu a ten kto jest osobą medialną, kukiełką na plakatach wiecach i mam przede wszystkim pieniądze na kampanię. Zwykły człowiek, żyjący od pierwszego do pierwszego, nie interesuje się tym co zrobił jakiś tam kandydat w jego okręgu wyborczym – bo niby kiedy jak jest zarobiony. Ważne jest to co pokazali w TV, co jest na plakatach. JOW-y to nie jest lek na gangrenę demokracji. Dla mnie osobiście jest to większy syf niż to co jest teraz.

    1. Dla mnie osobiście jest to większy syf niż to co jest teraz. — Chyba żartujesz, to nie wydaje się fizycznie mozliwe… 😉
      Głosowanie na amorficzne listy zaradnych jest obrazą intelektu wyborcy. Równie dobrze można głosować na liczbę plam na Słońcu…

  13. Oj tam, oj tam. Nie wiem wedle jakich reguł będzie to wybieranie z jowów – z kazdego okręgu po pośle? Proporcjonalnie, czy jeszcze inaczej? Jak znam życie wprowadzenie jowów tylko ułatwi sprawy różnym lokalnym alkaponom. Teraz mnie zakrzyczycie a za 10 lat przyznacie mi rację;).

  14. Wszyscy powinni iść na referendum wcale nie ze względu na pytanie nr 1, ale na pytanie nr 2 (i nr 3)!

  15. JOW-y są w USA od zawsze, i nikt spoza dwóch partii, lub bez ich poparcia nie ma szans by dostać się do Kongresu a system jest skorumpowany jak nigdzie indziej. Sposób wybierania nie ma znaczenia, bo wciąż jest tak samo, a raczej – relatywnie wciąż jest coraz gorzej. A jeśli chodzi o szybkość i jasność oraz sposób najtańszy, to proponuję losowanie wśród tych co skończyli studia, od 10 lat płacili podatki, są w miarę zdrowi psychicznie i nie byli skazani, przez ostatnie 10 lat.

    1. Dodatkowym kryterium mogłoby być nieposiadanie niespłacalnych długów i umiejętność sporządzenia budżetu rodziny (silnie powiązana z kryterium pierwszym) tj. zapewnienia maksimum dobrostanu członków rodziny bez zaciągania długów:)).
      A wracając do Twego komenta – TAAAAK!!!!

    2. Z warunku ukończenia studiów można spokojnie zrezygnować, cymbałów z tytułami jest pod dostatkiem. Zamiast tego wymagać od delikwenta przedstawienia szczegółowego zawodowego CV – w końcu najmujemy go do wykonania dla nas pracy.

    3. Hehe, ale zauważ, że USA są federacją: w jednym stanie możesz kopulować z koniem, w innym za seks oralny z własną żoną możesz trafić do więzienia. I tego typu różnice widać w wielu dziedzinach: podatkach, dostępie do broni, prawie do prowadzenia pojazdu itd. Do czego zmierzam: w federacji dla obywateli liczy się najpierw prawo lokalne (czyli wybory lokalne), a dopiero potem federalne, choć to ostatnie w jakimś stopniu musi być implementowane do prawa stanowego.

      1. Ale w istotnych kwestiach (emisja waluty, wojna, SS mogące podsłuchiwać i zabrać bez pytania do jakiegoś Guantanamo), to USA są jak monolityczny ZSRR. Niestety. Też jest fanem decentralizacji i federalizacji. Czytalem gdzieś (bez potwierdzenia), że bank rozrachunków międzynarodowych cieszy się eksterytorialnością w Szwajcarii, a jego szefowie mają immunitet. Czyli nawet szwajcarska demokracja (zakładając prawdziwość tych rewelacji) ma istotny limit. Sorry za pesymizm 🙂

  16. Długo tutaj nie zaglądałem bo woda nam na niskie stany weszła i masa pracy z tego powodu była.
    Widzę, że o srebrze, na szczęście już nie rzmawiacie. W sumie temat nudny.
    O jowach czasem mamy temat w pracy ale nikt w zasadzie nie wie o co tam biega bo u nas politykę uprawi jedynie kierownik i brygadzista. Jeśli się mu w domu instalację zrobi (u niego lub rodziny itp), to masz urlop kiedy chcesz i lżejszą pracę – taka polityka.
    Mówią, że z jowami będzie tak jak z burmistrzami. W niedalekim Staszowie był taki burmistrz, który każdemy w drogę wchodził, chamski był, nie słuchał, zbywał petentów, nie dawał zgody na przejazdy, kłócił się. Dlatego w ostatnich wyborach samorzondowych został wykopany ze stanowiska ilosćią głosów około 1:3. Czyli wielka porażka – bańka pyk i gorczek znikł. Tak mówią o nim.
    I my tak te jowy rozumiemy: jak nas wkuriowom te z warszawy to ich nie tylko z gminy ale i warszawy wykopiemy.
    Dlatego na jowy będziemy głosować. Tylko chłopaki nie wiedzą czy trzy razy TAK, jak już kiedyś było.

  17. Boże, przeczytałem ten tekst o JOWach i ręce mi opadły… To ma być lekarstwo na miernotę polityków?
    Śmiechu warte.
    JOWy to zabójstwo demokracji i kastracja wszystkich małych i średnich partii. W Senacie jest ordynacja większościowa i co? Prosze wskazać mi tych „mędrców”, wybitych liderów lokalnych społeczności – gdzie oni są?
    PO wzieła ponad 60%, PIS 30%, razem mają ponad 90% mandatów w Senacie… Jak wprowadzimy JOWy do Sejmu to będziemy mieli rządy większościowe PIS czy PO, nie daj Boże z większoscią potrzebną do zmiany Konstytucji… ja dziękuję za takie „ulepszenia”
    No i wreszcie sprawa UK i USA – gdzie są te pozytywy JOWów? Proszę je wskazać na przykładzie powiedzmy USA – kraju gdzie politycy nie służą wyborcom, tylko korporacjom i grupom interesu, które opłacają im kampanie. Gdzieś czytałem, że w ponad 90% przypadków w USA wygrywa ten kandydat, który miał najwięcej kasy na kampanie. USA to korpokracja udająca demokracje, a JOWy przyczyniają się do zabetonowania sceny politycznej miedzy dwie najwieksze partie.

    JOWy to idealistyczne mrzonki, które potencjalnie mogą narobić wiele szkód.

    1. A może po prostu czas już nadchodzi, żeby zmienić system panujący w tym obszarze cywilizacyjnym? Najwięksi gracze w Azji funkcjonują w oparciu o nieco inne zasady i jakoś się rozwijają, deficytów nie mają itd.?

    2. Załóż kask;). Zaraz Ci zrobią kęsim;). Tak, tak. Tak samo było z PO i Tusiami. Nie na 2gr, ale ogólnie w necie i ludzkich pojęciach. Od początku się mówiło, co to za kwiatki, ale nie, naród jak dziecko musiał spróbować sam. Teraz jest moda na kochanie jobów;).

  18. Jak by wybory mogly cos zmienic juz dawno bylyby zakazane.
    Bez względu na kogo zagłosujecie to jest to jedno i to samo gówno to po pierwsze.
    A po drugie to, że i tak te głosy policzą jak chcą i zupełnie nie ma potem
    zgodności z faktycznym stanem oddanych głosów. Bo tego nikt nie nie sprawdza, nikt nie kontroluje.
    Skad wiesz czy twoja karteczke z krzyzykiem postawionym pod pis czy tam po nie przerobia/zakwalifikuja na psl czy tam korwina/kukiza?

    JAWNE wybory, gdzie kazdy wynik moglby SPRAWDZIC w internecie to juz bylby zalazek „demokracji” a tak to taka bujda na resorach.

    Wybory są niczym innym jak szopką dla manekinów, które myślą, że jest demokracja.
    Nie ma żadnej demokracji!

    Jak chcesz cos zmienic to zmien siebie z niewolnika co oddaje od 50% do 80% swoich pieniedzy panstwu w vatach,
    akcyzach, dochodowych itp. w czlowieka ktory nie da sie dymac i bedzie wolny.
    Mam moje ciezko zapracowane pieniadze oddawac komus kto przyzna sobie premie za dobre 'rzadzenie’ 🙂
    albo zatrudni wiecej urzednikow aby mogli wymagac coraz bardziej ulomnych i kretynskich przepisow.
    Taaak na pewno 🙂 Tym sie interesujcie a nie krzywymi mordami w tv.

  19. Nawet nie chce mi się polemizować z Autorem , który jak zawsze odlatuje w obłoki i nie wiem czy to robi celowo aby innych zwieść czy „on tak już ma”. Zamiast tego kilka podstawowych spraw -nowo powstała sekta JOW nie ma pojęcia w co wierzy, tylko słucha nabożnie kazań plebanów, nie wiedząc jacy biskupi za nimi stoją. Zacznijmy od podstaw. Teraz mamy system proporcjonalny to znaczy, że ludzie głosują na listy i nie jest prawdą, że tzw. „Jedynka” ciągnie listę, bo listę ciągnie lista. Nierzadko znane nazwisko znajdujące się na 3 miejscu przebija jakiegoś wazeliniarza, który za zasługi dostał się na szczyt karty wyborczej. Na liście partyjnej, czy tych osławionych „ruchów obywatelskich”, mamy do wyboru kilkanaście osobników rozmaitej proweniencji, z czego 80% nie znamy. Wiemy natomiast co sobą reprezentuje PiS, PO, SLD, PSL ponieważ codziennie widzimy w telewizji ich dokonania i podobizny liderów. Tego pierwszego i olbrzymiego plusa dodatniego nie doceniają zauroczeni nowym wyznaniem wiary. W partyjnym systemie proporcjonalnym (światowa norma) przede wszystkim mamy pewność kto za kim stoi i tylko samobójca pozbędzie się takiej kontroli. Następna bajka mówi o tym, że ludzie zaczną głosować na młodych zdolnych, świeżych, uczciwych, zaangażowanych i tak dalej. Kto z wyznawców potrafi wskazać w swoim okręgu 3 takich ludzi, prócz swojego ojca, matki i wujka, którzy szybciej wskoczyliby do szamba, niż weszli do polityki? Jak zatem poznamy kto jest uczciwy wiarygodny i zakochany w Polsce? Wielu sposobów na to nie ma, wiadomo jednak jacy ludzie, w przeciwieństwie do uczciwych i zapracowanych, pchają się oknami do polityki.

    JOW to raj dla dziwolągów na topie kart wyborczych. Albo będzie to lokalna gwiazda muzyczna, sportowiec, czy hobbysta potrafiący 1000 razy podbić piłeczkę pingpongową kolanem albo będzie to biznesmen lub kupiony przez biznesmena karierowicz „patriota”. Wszystkie utopie mają to do siebie, że głosiciele nie potrafią wskazać jednego miejsca na ziemi, w którym błogosławiona recepta zadziałała i wyleczyła. Przywoływanie Wielkiej Brytanii i USA gdzie od lat JOW-y żyją w zgodzie z duopolem partyjnym, nie przynosi żadnych rezultatów, bo im bardziej nie ma końca świata, tym bardziej sekta w koniec świata wierzy. -więcej na
    https://kontrowersje.net/czy_wierzysz_w_jow_y_oczywi_cie_odpowiada_kulczyk_i_pyta_po_ile_doda

  20. dla mnie Kukiz zdobył bezgraniczne zaufanie tym że robi casting na posłów
    każda partia dzieli między siebie stanowiska z przywilejami
    kukizowcy chcą te stanowiska oddać chętnym, sami ich nie zawłaszczajac
    to dowodzi czystych intencji
    i to jest własnie demokracja
    niech sobie ktoś wyobrazi jak PIS czy PO woła chętnych wywalając swoich

    p.s. w dodatku te testy prowadzone przez psychologów
    żeby mieć prawo jazdy musisz mieć, żeby rządzić krajem nie musisz – w końcu ktoś się za to bierze

      1. no cóż, widać politycznie jesteś bardziej świadomy niż „gospodarczo” 😛

    1. Szkoda tylko ,że Kukiz wywala tych z castingu a na ich miejsca przyjmuje ludzi z PO. Właśnie z tego powodu Kowalski zrezygnował z Kukiza bo to farbowany lis PO i nic więcej…

  21. Niestety, frekwencja 06 września będzie między 20-30% i po temacie. Pójść jednak trzeba.

  22. nie rozumiem tego narodowego stękania, jest beznadziejnie i nikomu to nie pasuje, a jak się proponuje zmianę to wszyscy mówią że będzie jeszcze gorzej nie wiedząc nawet co będzie! Do starego zawsze można wrócić. Tak jak mówi Cynik samo pójście na referendum to już jest jakaś zmiana, w kierunku aktywacji obywatelskiej. Do Szwajcarii trzeba dążyć, a nie o niej pisać na forach, w tym samym czasie negując jakiekolwiek zmiany. Jak nie JOWy to jaki system? No Korwin jest w pogotowiu już od dawna …:)

    1. otóż to – od 25 lat nie słyszałem żeby w którychkolwiek wyborach wyborcy zagłosowali dobrze. No to albo pora wymienić naród albo metodę głosowania.

  23. JOW-y byłyby może i dobre, gdyby większość była klasycznie odpowiedzialna, oszczędna, wiarygodna, uczciwa, uprzejma itd. W obecnych realiach wygra ten, kto (dosłownie i przenośnie) obieca większe gruszki na wierzbie. Po drugie, bezpieczniej głosuje się za określoną ideą, i w konsekwencji za ugrupowaniem (środowiskiem), które za taką ideą stoi, a nie za konkretnym człowiekiem. Człowiek, jednostka może się zawsze zmienić, sprzeniewierzyć, nie sprawdzić. Organizacja jest jednak w pewnym sensie „pewniejsza” pod tym względem. Po trzecie w końcu, rozglądnijcie się po swoich sąsiadach bliższych i dalszych(nie mówię o znajomych). Na serio chcielibyście, żeby wam wybierali reprezentantów..?

    1. Pierwszy z tych punktów jest wątpliwy logicznie, o czym wspomina wpis. Gruszki na wierzbie może i owszem, ale lokalne renety a nie narodowe rozdawnictwo typu becikowego. Różnica o rzędy wielkości.

    2. @ciekawe
      Casus ostatnich wyborow sporo ludzi glosowalo na znane twarze z jakies patii i te twarze niedlugo po wyborach ida do konkurencji. Jak w tym systemie mozna usprawiedliwic jakiekolwiek glosowanie na „idee”?
      Demokracja z zasady jest ZUEM. Nikt nigdy nie wymyslil gorszego ustroju. Bo w kazdym innym ustroju jest ktos odpowiedzialny za syf a w demokracji nie ma. W demokracji mozna sobie pluc w brode albo rozbijac sasiadom okna bo glupio zaglosowali..
      W przy JOWach ludzie maja male szanse ale I tak sporo wieksze niz obecnie zobaczyc skutki swoich wyborow. Bo obecnie przy systemie ktorego i tak 90% nie rozumie do konca jak dziala, wyborcy ida i glosuja na jakies mityczne listy a nie na ludzi. A pozniej komentuja dzialania „partii” albo „liderow partii” a nie dzialania ludzi na ktorych oddali glos.

  24. Sorry, korekta. UKIP dostał dwa mandaty 🙂 Ale miał 3,5 mln głosów i 13% poparcia. Piękne mi odbetonowanie…

    1. Tu się może wypowiedzą koledzy „Anglicy”… Podejrzewam że mogły zadziałać inne ograniczenia obecne w systemie brytyjskim. Nie wykluczam też że UKiP to Nigel Farage i długo po nim nikt… Brak klasowych leaderów.

      1. @cynik9
        Dokladnie UKiP nie mial zadnej oferty poza „my wiemy kogo za winic za cale zou na wyspie – Polakow i innych imigrantow”. Anglicy nie lubia imigrantow ale w wiekszosci nie sa tacy durni zeby myslec, ze partia ktorej program opiera sie na „wywalimy imigrantow i bedzie cud miod i orzeszki” ma szanse na realizacje takiego scenariusza.
        @borsuk
        np SNP wygrala w calej Szkocji z czerwonymi – uwazasz ze skoro czerwoni zdobyli w szkocji np 30% to nalezy im sie 17 mandatow z tych co zgarnela SNP.
        Skoro Szkoci sobie wybrali innych komuchow to kto im zabroni?
        Jesli sa wybory prezydenckie i w 1 rundzie jeden ma 35% drugi 30% a trzeci 20% to co robimy prezydenta i dwoch wiceprezydentow, ktorzy razem moga przeglosowac tego co mial najwiecej bo przeciez matematycznie ma mniej?
        Przynajmniej w JOWach jest kogo winic bo w glosowaniu na partie poslowie zaslaniaja sie tym ze partia im kazala a partia to jest twor reprezentujacy rozbiezne interesy wiec kieruje sie w najlepszym przypadku zasada „mniejszego zla” a w najgorszym interesem lobby ktore akurat „wygralo przetarg na ustawe”.

  25. Od razu przy okazji JOW trzeba wprowadzić jasny system oceny pracy posła, z możliwością jego odwołania przed końcem kadencji (na drodze referendum w jego okręgu wyborczym) plus rozliczanie kandydatów na posłów z ich deklaracji, włącznie z sankcją zarzutów karnych w przypadku jawnego oszustwa (typu deklarował jedno, głosował odwrotnie).

    Nie może być tak, że poseł nie ponosi żadnej realnej odpowiedzialności. W przypadku indolencji lub działania przeciwko tym, którzy go karmią wywalenie na pysk ad hoc powinno być najmniejszą karą. Wyobrażacie sobie przedsiębiorstwo, które zatrudnia pracowników na 4-letnie kontrakty i płaci pracownikom, którzy zamiast pracować, markują robotę i zamiast tego codziennie grają w karty i chleją wódę na „delegacjach”? A tak działa polski sejm w tej chwili.

    1. Jak najbardziej. Same JOW-y jednak też powinny przynieść w tej dziedzinie poprawę. Gość będzie zabiegał o wyborców osobiście, a nie partia poprzez listę. Łatwiej bedzie go więc rozliczyć z dawnych dokonań.

      1. Zakładasz w tym przypadku idealistycznie tylko jedną motywację pójścia do sejmu, której konsekwencją jest chęć pozostawania tam przez kolejne kadencje. A gra tych ludzi wcale nie musi przebiegać według tych reguł.

        W mojej opinii to zdecydowanie za mało, zwłaszcza w przypadku miernoty lub tzw. „człowieka biznesu” z grupy „nowych twarzy”, która dostanie się z JOW dzięki doskonałej reklamie od sponsorów i z góry założy, że ma 4 lata na ustawienie się odpowiednimi działaniami, a potem będzie mieć obiecane miejsce w zarządzie spółki czy innej radzie nadzorczej.

        JOW bez recall to wręcz zaproszenie do korupcji – co mi po drugiej kadencji, kiedy tylko wystarczy, że się odpowiednio zasłużę przez 4 lata i mogę później kosić x razy tyle „w biznesie” (chociażby jako taki konsultant jak Kwaśniewski przy Kulczyku) z poręczenia tego, czy innego lobby.

        1. OK, ale nie bardzo rozumiem czemu podnosisz akurat recall w kontekście JOW-ów. Jeśli recall byłby praktycznie możliwy to przede wszystkim przydałby się w obecnym systemie, gdzie większość sprytnych przeslizguje się po listach praktycznie nie niepokojona przez wyborców…

          1. Podnoszę go dlatego, że w obrębie JOW względnie łatwo i tanio byłoby go stosować i to jest mój główny argument za JOW. Jeżeli już coś zmieniać, to kompleksowo.

            Bez recall nie uważam, żeby JOWy wnosiły jakoś bardzo wiele same w sobie. Co nie zmienia faktu, że wciąż są trochę lepsze od obecnej ordynacji i na referendum oczywiście pójdę (poszedłbym zresztą również, gdybym był przeciw).

            Plus zdecydowanie wolałbym wersję australijską niż brytyjską.

    2. O. A o tym zwolennicy jobów, oczywiście ani słowa. Ani słóweczka. Bo nie o to chodzi, by coś zmienić w Polsce. Chodzi tylko o igrzyska dla ludu.

  26. Popieram JOWy i Kukiza, ale chciałbym zaznaczyć jedno: to nie Kukiz to wymyślił.

    Ruch JOW istnieje w Polsce od dobrych 20 lat. Nawet Platforma swego czasu go popierała. Kukiz jest produktem ruchu JOW a nie założycielem.

    Casus Ruchu JOW to dowód na to, że da się jednak w Polsce prowadzić pracę u podstaw i przekonywać mozolnie latami społeczeństwo do zmiany stanowiska. Kukiz to na razie największy sukces Ruchu JOW i wierzę, że jeszcze w przyszłości wielu polityków się pod niego podczepi.

  27. Jestem przeciwny JOWom, ponieważ w UK już są i Nigel Farage się nie dostał. Tak wyrazisty polityk, którego zna cała Europa. Inteligencji i logiki, komu jak komu, ale jemu odmówić nie można.Ponadto jego partia, UKIP, też przez JOWy została wy….ciućkana.

    „Partia w całym kraju zdobyła 3,5 miliona głosów i zdobyła jeden mandat, poczas gdy 1,5 miliona głosów dało SNP 56 miejsc w parlamencie. „

    1. Celna uwaga. Farange lubię i cenię (choć umizygiwal się do Izraela – za to ma minus, moja prywatna opinia), ale skasowanie go w wyborach JOW pokazuje ile warte są JOW. Po prostu entuzjaści JOW oceniają społeczeństwo po sobie. Niestety rzeczywisty poziom społeczeństwa przekreśla teoretycznie wyśmienitą ideę. Cynik napisał, że jestem trochę pesymistyczny (czy tam sfrustrowany). No jestem. Polecam horror The Mist i alternatywną końcówkę https://www.youtube.com/watch?v=mDBaHK7WYTo (ludzi w małeym miasteczku atakowały małe stworki związane z mgła, która przypełzła nie wiadomo skąd. pod koniec kilku śmiałków postanowiło wydostać się i zobaczyli, że te stworki stanowią dno nowego ekosystemu ). Tak właśnie wygląda rzeczywistość. W miejsce tych potworów proszę wstawić sponorów think-tanków, partii, właścicieli gazet, stacji TV…

  28. Wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych jest małym krokiem w kierunku pozbycia się ubeckiej mafii. Jeśli drugim krokiem nie będzie lustracja to tak jak każdy zastosowany półśrodek „jowy” zemszczą się. Urzędniczy matecznik jest miejscem z którego wywodzą się posłowie oraz partie, a także strefą bezpieczeństa dla osobników objętych ustaleniami z małej Magdaleny. Uświadomienie społeczeństwu w jakim stanie jest fundament zagraża całej scenie politycznej, stwarzając (po przez jowy) warunki do wyłonienia nowej.

  29. Bardzo szanuję tego bloga i takich głupot jak w powyższym wpisie nie spodziewałem się tu przeczytać. Ludzie głosują na partie. 99% wyborców wychodzących z lokali wyborczych nie pamięta, jak nazywał się kandydat, przy którego nazwisku postawili krzyżyk, o ile to nie był lider partii (badania przeprowadzone w UK). „Głosowanie na osoby” to mit – to się sprawdza w wyborach przewodniczącego szkolnego kółka zainteresowań, ale nie w wyborach powszechnych. Gdyby było inaczej – nie byłoby partii politycznych. Proszę policzyć „niezależnych” kandydatów w parlamencie brytyjskim, ochłonąć i skończyć z nawoływaniem do popierania niebezpiecznych eksperymentów, które nie pomogą, a co najwyżej zaszkodzą. Życzliwie pozdrawiam.

    1. Aby prostować bzdury cynika9 wypadałoby wyjść z własnymi, przynajmniej o numer mniejszymi. Co się niestety drogiemu czytelnikowi absolutnie nie udaje… 😉

      Jakiego kandydata do jasnego gwinta mają pamiętać wychodzący z lokali wyborczych gdzie zarzucono ich listami kandydatów po szyję, na każdej po 10 nazwisk czy lepiej? Wyciąganie stąd konkluzji że ludzie „głosują na partie” jest absurdem pokrewnym konkluzji ze mucha traci słuch po wyrwaniu szóstej nogi bo przestaje reagować na komendę „chodźić”… 😉

      1. Gdzie ich „zasypują” kandydatami, w UK??? Tam są j.o.w. właśnie, a ludzie głosują na partie! Widzę, że dyskutuję z fanatykiem – skoro fakty nie pasują, tym gorzej dla faktów! Ochłoń chłopie, fajnie piszesz i masz super obserwacje o rynkach, ale tu wyraźnie płyniesz, aż szkoda patrzeć. Jeszcze chwila i wyjdzie, że traktujesz serio konia trojańskiego wystawionego przez ubecję, który zakończył właśnie akcję rozbijania ruchów wolnościowych a teraz został rzucony przeciwko PiS. Temat j.o.w. jest zdartą płytą – od czasu do czasu podchwytywanym tematem, który został rozstrzygnięty ponad 20 lat temu. To, ze ma swoich fanatyków, nieco przypominających w zachowaniu świadków jehowy, nie oznacza, że jest w ogóle wart uwagi, zwłaszcza, że jest lansowany przez PO, naszego Borata i Kukiza – kukiełkę służb z mózgiem wyżartym chorobą alkoholową, kolesia, który ceni sobie pracę Stokrotki, a w wieku 45 lat śpiewał na wiecach bufetowej. XXXXX

        ————-
        MODERACJA – post łamie regulamin. Radzę porzucić – w trybie pilnym – albo uwagi ad personam albo to forum.

      2. Kolega Marcin trochę się uniósł, ale niewątpliwe to on ma racje.
        Po pierwsze pisał o badaniach w UK i to raczej ty drogi Cyniku, nie odpowiedziałeś na jego zarzuty.
        Oczywistym jest że czy będą Jowy czy nie, to ludzie i tak zagłosują na partie. Czy zwolennik PIS zagłosuje na wybitnego człowieka startującego z poparciem PO? Oczywiście że nie… wybierze kandydata rekomendowanego przez jego ulubionego Prezesa 🙂
        Tak samo jest z każdym z nas… Jeśli jestem np. prawicowcem, to chocby się waliło i paliło raczej nie zagłosuje na wybitnego lewicowca… nawet jeśli moja ulubiona partia wystawi jakiegoś przecietnego kandydata, to zagłosuje na niego a nie na wybitną jednostke która ma inne niż ja poglądy… to oczywiste i dziwie się że pan Cynik tego nie potrafi zrozumieć..

        Nie wiem dlaczego zwolennicy Jowów z uporem godnym lepszej sprawy wierzą w mit, iż ludzie będą „głosowali na osoby” kierując się ich wybitnością, dorobkiem czy Bóg wie czym jeszcze.
        Cynik pisze:
        „JOW-y, z zasadą zwycięzca bierze wszystko, spowodują przede wszystkim głosowanie na osoby. Jeśli kandydat jest naprawdę dobry jego afiliacja polityczna jest sprawą drugorzędną a on sam staje się najlepszą wizytówką programu partii. Dureń z preferowanej partii natomiast pozostanie durniem odcedzonym przez wyborców”

        Skąd się wzieło to naiwne założenie? Idealizm aż bije z tego bajkowego wishful thinking…
        Przykład USA/UK/PL pokazuje, że ludzie kierują się głownie afiliacją polityczną, reklamą i tanimi sloganami. Wygra nie najlepszy kandydat (zresztą jak to w ogóle ocenić?) lecz ten który umie się najlepiej sprzedać, ma najwięcej kasy i najlepszych speców od socjotechniki. I oczywiście ma poparcie dużej partii.
        Cyniku, prosiłem w poprzednim komentarzu i poproszę raz jeszcze – JOWy są w Senacie od 25 lat. Pokaż mi tych tych orłów z Senatu, dla których warto wprowadzić jowy… gdzie oni są? W Senacie mamy taki sam poziom jak w Sejmie a jedyny widzialny efekt Jowów to że w Senacie PO wzieła 63% mandatów.
        Powtórzę to głośno:
        DZIĘKI JOWOM P.O. ZDOBYŁA W SENACIE 63% MANDATÓW.

        Cyniku, zastanów się co rekomendujesz czytelnikom…

        1. Czy zwolennik PIS zagłosuje na wybitnego człowieka startującego z poparciem PO? Oczywiście że nie
          Nie zgadzam się z tym do końca. Bias do głosowania na partie zalezy od skali, im wybory bardziej lokalne tym wiekszy wpływ LUDZI na których się głosuje, a afiliacja partyjna jest dodatkiem.

          Nikt poza tym nie oczekuje że w JOW-ach w okręgach całkowicie zdominowanych przez jedną partię dojdzie od razu do kontestu osobowiści kandydatów. Stronnictwa najprawdopodobniej „odpuszczą sobie” pewne okręgi jako bądź „żelazne” bądź a priori jako „stracone”. Ma to jednak dalej swoje zalety. Raz że znakomicie obnizy koszty, dwa, że w okręgach mieszanych rozgorzeje przynajmniej prawdziwa walka wyborcza i w niej decydować będą w zbacznej mierze osoby, nie partie. Zakładanie że byle idiota partyjny starczy do zagarnięciia okręgu „żelaznego” stanie się z biegiem czasu coraz bardziej ryzykowne.

  30. JOWY obserwuję sobie w wyborach samorządowych na radnych naszej miejsko-wieskiej gminy i jak rzadzil psl tak sobie rzadzi dalej…zmierzam do tego, ze nie nalezy przeceniac polskich wyborcow

  31. Chybione jest to zupełnie. Wiara w to, że barany wybiorą teraz wilki, które nie będą zjadać baranów jest prześmieszna. Równie dobrze można się zaangażować w przekonywanie, że lepiej losować wilki z puli wszystkich baranów. Zniknie przynajmniej problem obiecywanek a jednocześnie zwiększy się prawdopodobieństwo, że nie trafimy na zdeterminowanego wilka tylko na jakiegoś wegeterianina…

  32. Ja osobiscie uwazam ze JOWy nic nie zmienia jako ze ludzie sa juz tak zdurnieli ze reaguja „odruchami Pawlowa” na to co zaserwuje im sie w „mendiach”. Mieszkam na obecnie wyspie Albionu gdzie w ostatnich wyborach(w ktorych uczestniczylem tylko dlatego zeby zobaczyc na wlasne oczy jak to wyglada) dotarlo do mnie jakim bezsensem sa JOWy, jak ludzie glosuja tylko odruchami nie majac zupelnie swiadomoci skutkow swojego glosowania.
    Ale z drugiej strony mysle ze dobrze by sie stalo jakby jednak cos w Polsce zmienilo, jako ze obecny system jest opanowany przez rzadzacych w 100%, kazda zmiana bedzie wylomem w systemie.
    Kolejnym argumentem za jest fakt, ze na jedno ze swoich kont ktore traktuje „spamowo” dostalem juz kilka maili od dziwnych nadawcow z elaboratami jak to powinno sie glosowac przeciw bo JOWy to zuo. Wiadomo ze obecnie mozna kupic liste mailingowa za grosze wiec obecny system spina sie nawet do pseudo „szeptanego” marketingu by utzymac „status quo”.
    Dla mnie jest to taka „zenada”, ktora potwierdza tylko fakt ze lepsze JOWy niz obecny uklad ktory jak pokazuje ostatnie 26lat nie ma szans byc sprawny.

  33. Mamy jowy – do senatu. Skutek jaki jest – każdy widzi. Jowy nie są lepsze niż system mieszany. Pod pięknymi względami są dużo gorsze (łatwiej przekupić posła).

  34. Przepraszam za post za postem, ale ostatni był za długi, a teraz chciałem z innej beczki. Taka mała uwaga…

    Okręgi wyborcze byłyby idealne gdyby pokrywały się z autonomicznymi województwami. Wtedy poseł do sejmu krajowego (federalnego) reprezentowałby interesy województwa. Natomiast nie widzę żadnego sensu by w scentralizowanym kraju bawić się w reprezentantów regionów. Jest to jeden z wielu idiotyzmów trzymających się na zasadzie tradycji. No bo czemu ja – formalny Warszawiak (nieformalnie od dawna spoza Warszawy) nie mogę zagłosować na kogoś z Gdańska? A jeśli np. w Suwałkach nastąpił wysyp wspaniałych kandydatów (coś jak lwowska szkoła matematyków), natomiast w Krakowie jest posucha? Krakowiacy są zmuszeni głosować na byle kogo z Krakowa. Zupełnie bez sensu.

    1. Odczytuję poważną dozę frustracji, zarówno po stronie wyborców jak i establishmentu, nie pozwalającą stronom widzieć trzeźwo zagadnienia. Establishment bredzi o JOW-ach jako dopuście bożym, przedstawiając argumenty na ich korzyść, lub żadne. Niektórzy z drogich czytelników natomiast, mając pod nosem referendum: trabant czy dymać na piechotę TAK/NIE odpowiadają: chcemy mercedesa… 😉 Przestrzegam jedynie aby się to nie skończyło tak jak chce establishment, podczas gdy JOW-y są w zasięgu reki: mercedesa dostanieta jak se go go kupita, a trabanta przecież i tak nie chcieliscie to go nie dostanieta… Dymać dalej na piechotę… 😀

      Powtarzam raz jeszcze na poczatku dyskusji – JOW-y nie są panaceum na wszystko, a może nawet na niewiele. Jedyne o co tu chodzi jest że są opcją lepszą niż obecna farsa. Zamiast wyliczać potencjalne problemy z JOW-ami aby znaleźć pretekst do głosowania na „nie” jak bym się skupił na czym innym – aby establishment tak nie zabajerował referendum iż wyjdą z niego JOW-y potworki, z wszystkimi wadami a selektywnie wyciętymi zaletami. O to jest bardzo łatwo…

      1. Odnoszę wrażenie że skończy się z trabantem tak samo jak skończyło się z Japonią. Wygrana była wybór był tylko że ciemnota nie rozumiała w co się pakuje i o co walczy oraz jak to zrobić. To referendum to ściema bo pytanie jest tak skonstruowane że nie gwarantuje JOWów w 100% bo może być system mieszany. Do tego pytanie może okazać się bezzasadne bo wg konstytucji zmiany w konstytucji dokonują posłowie a nie obywatele w referendum. Niestety taką mamy konstytucje przyjętą wyrokiem sądu najwyższego mimo że nie było ponad 50% frekwencji jaką wymagała mała konstytucja. Obywatele kompletnie nie interesują się tym że grupka cwaniaków narzuciła większości swoje zasady pisząc konstytucje. Ponadto konstytucja PRLu została uznana za nieważną pytanie przez kogo? Przez grupkę cwaniaków bez uzasadnienia bez debaty bez dyskusji. Typowe dla Polaków to nieprzestrzeganie prawa tzn. prawo jest po to żeby je łamać tak powie typowy Polak. Próby ucywilizowania Polaków nie przynoszą rezultatów bo Polacy mają gdzieś własne państwo i to jak działa ustrój, prawo i ekonomia. Indywidualizm jest bardzo na rękę cwaniakom którzy przygotowali ciemnemu społeczeństwu wyścig szczurów.

  35. Nagonka w mediach przeciw jakimkolwiek referendum jest gigantyczna. To ciekawe zjawisko obserwowac jak SYSTEM sie broni. Teraz juz gra idzie o to aby frekwencja byla ponizej 50%. Referendum bedzie niewazne i po ptakach.

    1. gra idzie o to aby frekwencja byla ponizej 50% — właśnie, niestety nie widzą tego ci co wymieniają całe litanie możliwych problemów z JOW-ami, częściowo uzasadnionych, częściowo wyimaginowanych. Ludzie, zastanówcie się! Zapomnijcie o samych JOW-ach, idzcie na referendum i uczciwie odpowiedzcie na jedyne relewantne pytanie: czy jestem za tym co jest?: TAK/NIE. Odpowiedź NIE oznacza TAK dla zmiany i TAK dla JOW-ów.
      Gorzej z JOW-ami na pewno nie będzie, czasu aby je sensownie zaimplementować będzie dosyć. Udział w referendum jest dużo ważniejszy niż sama odpowiedź.

      1. Hm, pierwszy raz widze ze Cynik tak powaznie sie w polityke angazuje. I to bez cienia sarkazmu czy cynizmu. Widac sprawa jest warta tego. Obawiam sie jedynie ze owi mityczni ONI tez wiedza ze sprawa jest powazna i zrobia wszystko by sprawie leb ukrecic. Nieopacznie pozwolono nam PO RAZ PIERWSZY cosik wybrac. Ide o zaklad ze duuuzo wody uplynie jak pozwola nam na to jeszcze raz.

        1. cynik tak powaznie sie w polityke angazuje — no nie wiem, od polityki to raczej stronimy w 2GR. JOW-y to jest raczej kwestia infrastruktury, powiedziałbym, niż wyborów ideologicznych. JOW-y to nie powinna być kwestia co kto wybiera ale jak?

          1. Nie rozumiem dlaczego ludziska na tym zacnym forum maja az takie obiekcje do JOW-ow. Malo kto zwraca uwage ze w koncu dano nam mozliwosc REALNEGO WYBORU. Jeszcze nie tak dawno ludzie gineli walczac o prawo do jakiegokolwiek wyboru a 90% spoleczenstwa tzn: panszczyzniani chlopi to byli de facto niewolnicy bez prawa do glosu wogole.

          2. JOWy były przez cały PRL od 52 do 89r więc chyba masz małe pojęcie. Ponadto przywołujesz czasy chłopów pańszczyźnianych tymczasem w 89r. była rewolucja która została przesrana przez Polaków. Ciemnota poszła na barykady a jak zwyciężyła to cwaniaki z tylnego siedzenia rzuciła kasę i ciemnota zamiast dokończyć rewolucje rzuciła się na kasę.

  36. Zastrzeżenie: nie jestem zwolennikiem obecnego systemu, reaguję wyłącznie na ślepy entuzjazm zwolenników JOW.

    W tekście jest fałszywe założenie. Otóż autor uważa, że wyborca chętnie zagłosowałby na ludzi wybitnych, a jedyną rzeczą, która mu to uniemożliwia jest lista partyjna. Owszem, prawdą jest, że listy partyjne to wspaniała katapulta dla miernot i dodatkowe zabezpieczenie przed niespodziankami jakie mogłyby spotkać realną władzę ze strony ludu. Niestety nie jest to jedyny problem. Największy problem leży w głowach wyborców. Wyborcy w swojej zdecydowanej większości są leniwi, tzn. nie zaprzątają sobie głowy dogłębnym poznawaniem kandydatów innych niż 3-10 najbardziej popularnych w mediach (w skali kraju). Rozumowanie wyborcy w ordynacji JOW będzie powtórką rozumowania z obecnej ordynacji:

    Beton (mózgi wyprane przez 10-30 lat czytania jednej partyjnej gazety) zagłosuje tak:

    Nienawidzę PIS – głosuję kogoś kto zneutralizuje PIS. np. PO.
    Nienawidzę PO – głosuję na kogokolwiek z PIS. Ewentualnie z innej partii (platfusy mocno sobie nagrabiły), ale jak tylko zobaczę, że mój głos może być zmarnowany, to lecę głosować na PIS.

    Gdy rozmawiam z konkretnymi ludźmi, to przeważnie przekonuję się o prymitywizmie ich myślenia. np. moherowa teściowa i ciocia to beton, głosują tylko na PIS, przy czym liczy się sama partia. Ziobro, Hoffman, Kurski – jeśli są w PIS – można na nich głosować w ciemno. Wylecieli, odeszli – znak, że zdradzili – moherek nigdy na nich nie zagłosuje. Dla nich ci kolesie już nie istnieją. Za to Duda, który przyplątał się do PIS z Unii Wolności dla mohera jest spoko. Przypomnijmy na marginesie lata 90 i czy prawdziwy fan Macierewicza zagłosowałby na czysto michnikową partię jaką była UW. Ale co tam. Duda, to namaszczony przez prezesa członek PIS. PIS jest jak BMW, Apple, Samsung. To jest marka. Idę do sklepu i kupuję Samsunga w ciemno. Nie muszę czytać testów, porównań, recenzji. O! Może być nawet były UBek i cżłonek PZPR. Byle nie obsmarował go Targalski w jakiś resortowych dzieciach. Wtedy o UBeckiej przeszłości wyborca PIS-czytelnik GP – nie będzie wiedział.

    Z kolei młody, wykształcony rozumuje identycznie jak moher, ale pod innym sztandarem. Jedna znajoma studentka napisała na FB, że zatka nos i zagłosuje na Komorowskiego. Ot, smakosze śmierdzącego jadła.

    Druga grupa to wborcy niezdecydowani zagłosują pod wpływem impulsu, a impulsami sterują media. Czyli beton oraz niezdecydowani zagłosują na pewniaków. Trudno z resztą oczekiwać by niezdecydowany zrobił przemyślany krok. Skoro ktoś na tydzień przed wyborami nie ma poglądów, to jego przemyślenia są raczej chaotyczne i płytkie. Tzn. G (g jak guzik ofkors) warte. Szansa, że niezdecydowany dobrze poznał kandydatów jest minimalna.

    Jest jeszcze garstka „badaczy” oraz „ideowców”. Badacze oraz ideowcy czytają blogi, fora, mają przeważnie głębszą wiedzę, analizują, porównują. Jedni chcą prawdziwej lewicy, inni prawdziwego kapitalizmu, jeszcze inni prawdziwego (np. przedsoborowego) katolicyzmu. Jest to grupa dająca szansę Korwinowi, Braunowi…Są w tej grupie zarówno wybitni znawcy sceny politycznej jak i kompletni kretyni (ale krytyczni wobec obecnego systemu partyjnego). Jest to jedyna grupa zdolna zatrząść sceną polityczną. Ich łączna liczba to max. 5% społeczeństwa.

    Podsumowując. Sednem jest ŚWIADOMOŚĆ ludzi, a ta jest budowana głównie przez media. Reszta to szczegóły techniczne. Proszę zauważyć jakie kanalie i głupcy rządzą w USA, Francji i Wielkiej Brytanii. Albo jak cała Polska wybiera prezydenta i senat. Czy JOW pomogły? Czy kraje mające JOW obrałyby inny kurs bez JOW? Tylko proszę bez tekstów (niemądry Kukiz nimi się posługiwał), że to najbogatsze państwa. Najbogatsze one się stały w wyniku bardzo długich procesów dziejowych, ponad rozum Kukiza. Proponuję np. zapoznać się z demografią Francji XV wieku albo zwiedzić Mont Saint Michelle.

    Francja mająca JOW właśnie ginie. np. sądy odmawiają ścigania Arabów wyrażających się z pogarda i nienawiścią ne temat tubylczych Francuzów i ich kultury. Polityk krytykujący imigrację jest skończony jako rasista. Wielka nacjonalistka Marine właśnie wyrzuciła swego starego z Frontu Narodowego. Po prostu uznała, że obecność w partii osobnika skonfliktowanego z Żydami jest dla partii dyskwalifikująca. No, wspaniały pluralizm, dyskurs i w ogóle.

    Podsumowując (ostatecznie). Wszekie dyskusje czy lepszy jest tylny napęd czy napęd przedni, są bez sensu gdy za kierownicą sadzamy ślepego. 🙂

    1. Masz racje. A swiadomosc od pewnego czasu jest ksztaltowana przez pewnosc, ze mozna zachowywac sie dowolnie glupio, a i tak nie ma to zadnych konsekwencji negatywnych. W zwiazku z tym ludzie podejmuja decyzje dlugofalowo niekorzystne, a chwilowo dla nich wygodne. A poniewaz po kazdej takiej decyzji swiat sie nia wali, wiec za jakis czas podejmuja kolejna jeszcze glupsza. Przypomina mi to troche przemyslenia goscia, ktory skoczyl bez spadochronu z 15 pietra i na poziomie pietra pierwszego mysli sobie, ze moze to wcale nie byla taka zla decyzja, bo przeciez jak na razie nic sie jeszcze nie stalo i nic go nie boli 😉

      W tym kontekscie warto przeczytac wpis Rafala bauera o mysim raju:
      https://rafalbauer.pl/zmierzch-samca-alfa/

    2. problem jest jeszcze powazniejszy…ostatnie „wybory sAmorzadowe” pokazaly, ze wielu ludzi nie potrafi skorzystac z kartki wyborczej…przekrety przekretami, ale okazalo sie, ze wielu nieswiadomie glosowalo na zsl bo ich kandydaci byli na pierwszej stronie ksiazeczki a ludzie mysleli, ze maja wybor tylko sposrod tych na pierwszej stronie…sam znam przypadki takich osob a w skali kraju to juz tlumy ludzi…jak od nich mozna oczekiwac swiadomego wyboru?

    3. @franek:”Największy problem leży w głowach wyborców. Wyborcy w swojej zdecydowanej większości są leniwi,…”

      No, niestety my („świadomi wyborcy”:) nie mamy masowego wpływu na mózgi innych, ale przypomniało mi się motto z jakiegoś głupiego filmu: „Twórzmy dobro ze zła, bo innego materiału nie mamy”.

    4. Myślałem że tylko ja tak widzę. Świetny i niestety (niestety dla realiów demokracji i psychologii tłumu) prawdziwy oraz moim zdaniem najistotniejszy wniosek…

      Żeby móc dokonywać właściwych wyborów potrzebna jest wiedza. A wiedza wymaga jej POSZUKIWANIA. Problemem sporej liczby wyborców w Polsce – a w zasadzie świadomej części (która jest zmuszona ponosić koszty ignorancji pozostałej części obywateli) – jest zatem nie tyle brak wiedzy, co właśnie odrobiny chęci na jej SAMODZIELNE poszukiwanie. Nie wspominając już o wyciąganiu wniosków z owej wiedzy i zastosowaniu jej w praktyce. Zmieni się tylko tyle, że i bez (oficjalnego) poparcia partii do władzy dostanie się ten kto trzeba 🙂 Lokalnie rządzą bowiem i tak w większości ludzie bezpośrednio powiązani z władzą centralną! BEZ WZGLĘDU na to czy występują pod szyldem partyjnym czy udają bezpartyjnych.

      Nie wiem ile jeszcze demokratom „patriotom” (na dodatek mieniącym się antysystemowymi) potrzeba przykładów na to jak ta ich ukochana demokracja utrwala system z którym rzekomo walczą. Naprawianie demokracji – systemu z gruntu patologicznego za pomocą JOWów – to oszukiwanie przede wszystkim samych siebie (bo że wyborców to rzecz oczywista). Fakty wyraźnie pokazują, że JOWy ewidentnie pomagają sitwom partyjnym w utrwalaniu władzy, i to w sposób dla nich całkowicie bezkarny. Całe klany cwaniaków i starych wyjadaczy może i będzie pozostawać na usługach partii ukrywając się jednocześnie za bezpartyjnością 🙂 Za pomocą tej sztuczki można dużo łatwiej oszukać wyborcę w kwestii swoich rzeczywistych poglądów i „pochodzenia politycznego”. Wyborca który już teraz ma problem z ogarnięciem i przypisaniem programu politycznego do odpowiedniego szyldu i kandydata, będzie miał (dzięki JOWom) jeszcze większy mętlik w głowie. I teraz proszę mi powiedzieć jaki odsetek wyborców będzie świadomych swojego wyboru kiedy już dziś na poziomie partiokracji widać jak marnie to wygląda. Polska już została podzielona a do władzy nie dopcha się nikt spoza układu o ile nie odbędzie się to na skalę masową – w tym wypadku może się to odbyć wyłącznie pod ideologicznym/partyjnym sztandarem który ludzie będą potrafili zidentyfikować przy urnie wyborczej (JOWy tę możliwość utrudniają!)

      jeśli „elektorat buntu” chce żeby się cokolwiek zmieniło tak w gospodarce jak i na polskiej scenie politycznej, to musi zmusić się do wysiłku intelektualnego żeby nie dać się po raz kolejny wpuścić w niewolnicze maliny socjalistycznego populizmu. Zamiast sugerować się głośnym „buntem” (o którym bez przerwy nadają wszystkie reżimowe media przymilając się owemu elektoratowi i sugerując tym samym w sposób zawoalowany alternatywę po nieboszczce partii) powinni kierować się programem formacji na którą zamierzają głosować, który powinien być wolnościowy zwłaszcza w kwestiach gospodarczych. Wyborcy powinni też dołożyć ze swojej strony należytych starań by poznać historię działalności i kadrę danej formacji. Powinni też znać ideę (i implikacje z niej wynikające) na jakiej dana formacja planuje odbudowę kraju. Bez tej pracy cały bunt jest zwykłą parą w gwizdek, i kończy się zazwyczaj zamianą siekierki na kijek.

      „…Nim zagłosujecie na „nową” Polskę, dokładnie przyjrzyjcie się, jak wygląda stary Lubin, bo to jest Polska Kukiza w pigułce.

      Niewielkie dolnośląskie miasto większości Polaków kojarzy się z trzema najbardziej charakterystycznymi znakami rozpoznawczymi: siedziba KGHM, sport (Zagłębie Lubin, piłka ręczna i nożna) i tragiczne wydarzenia z czasów stanu wojennego. W tym roku doszedł czwarty znak rozpoznawczy, którym jest hala miejska RCS Lubin, nieformalna siedziba niedoszłego prezydenta i lidera ciągle nieistniejącego ruchu Pawła Kukiza. W Lubinie Paweł Kukiz po wielu poszukiwaniach odnalazł swoje polityczne zaplecze i ludzi, którzy zapewnili mu pierwszy polityczny sukces, stanowisko radnego w dolnośląskim sejmiku wojewódzkim. Kukiz startował z KW Bezpartyjni Samorządowcy. Twórcą tego komitetu i szefem jest Robert Raczyński, lubiński baron powiązany z Grzegorzem Schetyną i Rafałem Dutkiewiczem, przez 20 lat sprawujący władzę w mieście. To dostateczne powody, by kolejny raz przedstawić skrajną patologię udającą antysystemowy ruch obywatelski. Ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, jaką Polskę chce budować Paweł Kukiz z lokalnymi klikami samorządowymi, niech się dokładnie przyjrzy jaki Lubin zbudował Robert Raczyński.

      Zacznijmy od zaklęć propagandowych: JOW i zniszczyć system. Bez systemu, który rzekomo chce zniszczyć Kukiz, jego polityczny mentor Raczyński nie przetrwałby jednego dnia, natomiast JOW pozwolił Raczyńskiemu system zakonserwować i całkowicie zawładnąć nad wszelkimi przejawami lokalnego życia publicznego. W 2014 roku do rady Miasta Lubina dostało się 23 radnych, z tego 22 z listy KW Roberta Raczyńskiego…”

      jeżeli JOWy przejdą, to nowy system pomoże nie tylko ciasteczkowym POtworom ugruntować swoją cichą władzę lokalną, ale pomoże (a z całą pewnością nie zaszkodzi, więc nie ma się co bić) również PISowi jako pierwszemu biorącemu głosy. Stąd te wszystkie wyrafinowane umizgi i uniki konfrontacji z Kukizem w kwestii jego sztandarowego celu. Jest to również gra pod (prawdopodobnie) przyszłego koalicjanta dzięki któremu PIS może nawet doprowadzić do napisania nowej konstytucji (rzecz jasna pod siebie 😉 ). Dlatego PIS posługuje się pod publiczkę EWIDENTNYM kłamstwem na temat ruchu Kukiza uznając go ustami swoich prominentnych partyjniaków za „antysystemowca”. Cóż za ironia losu i jaka reklama dla Kukiza taki „komplement” od postmagdalenkowej partii.

      Wszystko rzecz jasna w myśl zasady „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”. Nie jest bowiem tajemnicą jak wyglądają relacje na linii Schetyna – Tusk. Ten pierwszy właśnie dorzyna watahę tego drugiego by na trupie PO uwiarygodnić się że też chce zmian i że czas na porządek (na co zwrócił uwagę Pan Braun) i rękami ciasteczkowych sięgnąć (oczywiście zakulisowo) po władzę wchodząc dzięki ciasteczkowym w nowy POPIS (już bez Tuska i jego skompromitowanej ferajny). Kukizowa antysystemowość jako antytuskowość PISowi wystarczy i chętnie podzielą się z nowy POtworkiem tortem „waaadzy” (z pewnością równolegle planując pożarcie koalicjanta, tak jak to dotychczas im wychodziło, żeby grał jak mu zagrają 😉 ) – wszak chodzi tylko o zamianę przy korycie a nie żeby koryto zlikwidować (tak jak tego chcą prawdziwi antysystemowcy) – co to to nie. Etatyści i socjaliści zawsze się dogadają.

  37. Jak zwykle Polacy odkrywają Amerykę. Wystarczy wziąć przykład ze Szwajcarii czy spółki akcyjnej czy spółdzielni. Nie ma tam znaczenia w jaki sposób wybiera się przedstawiciela bo obywatele, właściciele spółki akcyjnej czy spółdzielni ograniczają zapędy przedstawicieli przez referenda czyli zwoływanie walnego zgromadzenia akcjonariuszy czy członków spółdzielni. JOWy nadal nie dają kontroli decyzji przedstawicieli przez wyborców. Co więcej brak takiej kontroli może doprowadzić do tego że przedstawiciele zmienią konstytucje wprowadzając dyktaturę. Monopol na zmiany konstytucji pozostawione przedstawicielom to najgłupszy pomysł w historii państwowości a Szwajcarzy wiedząc o tym nie pozwolili na coś takiego. Wystarczy zauważyć że w momencie kiedy państwa europejskie tworzyły konstytucje na które monopol mieli politycy wybierani przez obywateli Szwajcarzy już w tym samym czasie wprowadzili kontrolę konstytucji przez obywateli wyrywając ustrój państwa z łap polityków.
    Mądry uczy się na błędach cudzych głupi na własnych.

    1. a) JOW-y nie są panaceum na wszystko. Bez dyskusji jest jednak to że są lepsze niż obecna farsa wyborów list zaradnych zamiast ludzi.

      b) […] spółki akcyjnej czy spółdzielni. – akcjonariusze nie wybierają pośród list zaradnych przygotowanych przez buldogi pod dywanem ale wśród kandydatów wysuniętych imiennie.

      Uwagi dotyczące Szwajcarii są sensowne ale w obecnej sytuacji w PL taktycznie kontraproduktywne. Referendum jest o JOW-ach = TAK/NIE a nie o adopcji wysoce zdecentralizowanego modelu szwajcarskiego. Być może kiedyś tam dojdziemy, byłbym w każdym razie za. Na razie jednak obawiam się że wzmaga to jedynie informacyjny chaos, podobnie jak dodawanie punktów do referendum zasadniczo czarno-białego: JOW-y czy nie JOW-y.

      1. a) Nie wiem czemu ale nadal idziemy w tworzenie jakichś dziwnych konstrukcji ustrojowych które mają być środkiem doraźnym. Czemu nie iść na całość zresztą dlaczego w 89r. nie wprowadzono ustroju który byłby lepszy od tego w PRLu. Okazało się że jak za PRLu nie było kontroli polityków tak po 89r. nadal jej nie było. Czy ludzie biorący udział w małej rewolucji w 89r. byli tak głupi że tego nie zauważyli?

        b) […] spółki akcyjnej czy spółdzielni. – ale mimo to że nie wybierają spośród list zaradnych jednak mają pod kontrolą statuty spółek czy spółdzielni (takie małe konstytucje) a więc jest to identyczny model jak w Szwajcarii czyli wybieramy ale mamy pod kontrolą statuty i najważniejsze decyzje które wyznaczają kierunek rozwoju (uchwały).

        c) Referenda w Polsce widać że są fikcją w obecnej konstytucji bo nagle okazuje się że wynik referendum jest tylko doradztwem dla polityków a nie nakazem. Taka sytuacja byłaby niedopuszczalna w Szwajcarii. Ponadto pytania są układane w sposób idiotyczny i jest to działanie celowe. W systemie szwajcarskim pytanie może ułożyć opozycja, obywatel, lobbysta a więc każdy a żeby wygrać takie referendum należy przekonać akcjonariuszy państwa a więc obywateli. Monopol wybieranych przedstawicieli na edycje konstytucji jest największą zakałą demokracji.

  38. @Cynik9

    Ergo, na koryto będzie musiał zarobić, czymś się wykazać, dać się poznać.

    Czyli bedzie tak, jak teraz w wyborach wojta w wioskach, gdzie juz od dawna glosuje sie na konkretna osobe, a mimo to w mojej wiosce od ponad 20 lat nie moze dojsc do jakiejkolwiek zmiany. Dzieje sie tak, gdyz wojt-spryciula zatrudnia bardzo duzo osob w urzedzie gminy, gminnym domu kultury, gminnym przedsiebiorstwie wodociagow i kanalizacji, gminnym przedszkolu itp. innych gminnych instytucjach. Dzieki mnogosci tych instytucji utrzymywanych z podatkow oraz pozyczek, a takze dzieki temu, ze korzystanie z ich uslug jest de facto lub nawet de jure obowiazkowe, wojt oferuje latwa, dobra i niezbyt meczaca prace duzej ilosci osob. To z kolei prowadzi do wdziecznosci tych osob oraz ich rodzin wobec wojta i kolko sie zamyka. I dlug gminny wciaz rosnie, ale kto by sie tam przejmowal dlugiem?

    1. Patologia znana ale niekoniecznie związana z JOW-ami. To kwestia podziału prerogatyw/decentralizacji. Jeśli wójtowa moze zatrudniać, wzglednie pożyczać,  a płaci za to podatnik ogólnopolski to patologia murowana, JOWy czy nie JOWy.

      1. Jeśli wójtowa moze zatrudniać, wzglednie pożyczać, a płaci za to podatnik ogólnopolski to patologia murowana, JOWy czy nie JOWy.

        No wiec wlasnie. Zatem JOWy sa niewatpliwie krokiem do przodu i nalezy do referendum pojsc i na JOWy glosowac, ale nie nalezy wobec nich miec wygorowanych oczekiwan, zeby sie potem nie rozczarowac.

        1. Zgoda, nie są panaceum na wszystko. Wystarczy że są lepsze od obecnej farsy i że establishment jest przeciwko. To mówi samo za siebie.

          Tak nawiasem, ciekawe jest kto konkretnie żyruje pożyczki Pana wójtowej. Innymi słowy, pod zastaw czego bank konkretnie daje jej pieniadze? Czy może wójtowa wypuszcza gminne obligacje??

      2. ale cuda się zdarzają, we własnej gminie widziałem że panującemu wójtowi nie pomogło nawet ostentacyjne organizowanie imprez kościelno-administracyjnych, pozowanie z biskupem czy przedwyborcze przecinanie wstęg i propaganda sukcesu… Był za to szok i niedowierzanie. Nawet ludek na wsi potrafi się zbiesić i nie łyka wszystkiego co z ambony im cisną – a co dopiero mogło by się zdarzyć gdyby tak całemu narodowi pozwolić decydować o konkretach

    2. znam to z wlasnego terenu…mozna odniesc wrazenie, ze burmistrz to chyba urodzil sie w urzedzie…jak mu sie znudzi to moze bedzie startowal na posla…okregi w jowach to okolo 85 tysiecy mieszkancow czyli wystarczy, ze burmistrz dostanie rekomendację zsl a lokalni wladcy sasiednich gmin( i przypadkiem czlonkowie wiadomej partii) przedstawia jaKO SWOJEGO i moze sie okazac, ze w Sejmie zsl ma 200 poslow…niemozliwe?…a o wyborach „samorzadowych” i ich wynikach slyszeliscie?…zsl kontrouje wiekszosc powiatow i gmin w tym kraju…w Polsce powiatowej czuja sie jak ryba w wodzie i kto wie czy to nie oni beda prawdziwymi zwyciesciami jow

      1. kto wie czy to nie oni[zsl] beda prawdziwymi zwyciescami jow — i co konkretnie z tego? Ktoś musi być… Czyżby nie trochę „demokracja demokracją ale racja musi być po naszej stronie?” 😉 Dwie główne partie w systemie JOW-ów IMHO szybko skierują się w kierunku centrum walcząc o wyborcę i porzucając dawne partykularyzmy.

  39. Dodałbym do tego konieczność zamieszkania/zameldowania się w danym okręgu wyborczym przez 5 lat. Ograniczy to możliwość przesuwania przez wodzów partyjnych, pionków po szachownicy w ostatniej chwili i wrzucania jednych kandydatów do lepszych okręgów a innych do gorszych, na pożarcie. Okręgi wyborcze, powinny być określane ustawą i niezmienne przez min. 5 lat, a nie zmieniane ad hoc w ostatniej chwili w zależności od sondaży partii rządzącej, to też jest zło o którym mało się mówi.
    Pytanie co ze „świeżą krwią” np. ruch Kukiz’a w JOW’ach nie ma szans. Przykład ostatnich wyborów w GB dobitnie to wyjaśnił. Wygląda na to, że w czystych JOW’ach jakieś zabetonowanie sceny politycznej jednak jest. Element ordynacji mieszanej z możliwością zaistnienia 3-ciej siły politycznej powinien się pojawić.

Comments are closed.