Referendum za ograniczeniem imigracji

gdzie jest kres zdolności asymilacyjnych narodu

 

Szwajcarzy  w najbliższą niedzielę (9.02) mają referendum nad położeniem kresu nieograniczonej imigracji. Konkretnie chodzi o utrzymanie na stałe wprowadzonych rok temu czasowych limitów na imigrację z EU. Jest kilka przyczyn dla których powinni poprzeć tę rządową inicjatywę.

Poprzeć powinni ją przede wszystkim dlatego że wypracowali sobie funkcjonalną demokrację w której mogą w referendum wypowiedzieć się na temat swojego kraju i o tej przyszłości decydować. W EU dla kontrastu referenda są anatemą, zwłaszcza te które rząd mógłby przegrać. Brytyjski premier Cameron na przykład szumiał wprawdzie niedawno co o imigracji ale przecież nikt na serio nie potrafi sobie wyobrazić dopuszczenia mieszkańców UK do głosu na ten temat. Nie ma się też co dziwić że szef EU Barroso, ze swoją maoistowską przeszłością, grozi Helwetom odwetem gdyby się tylko ważyli dokonać niewłaściwego wyboru. Choćby tylko z tego tylko powodu Szwajcarzy powinni głosować za. Gdyby unijne macki i tu dotarły stracą szybko i swoją suwerenność i swoją demokrację bezpośrednią.

dodane 9.02.2014:
Referendum przeszło! Niewielką większością głosów oraz większością kantonów Szwajcarzy poparli inicjatywę zmian konstytucyjnych zmierzających do wprowadzenia limitów na imigrację oraz zapisu że kraj sam będzie decydował o dopływie imigrantów (tekst). Frekwencja była 56.5%, jedna z najwyższych w ostatnich 10 latach. Wyniki referendum są wiążące i prawdopodobnie zmuszą rząd do renegocjacji przynajmniej części umów z EU. Umowy te mają jednak tzw. klauzulę „gilotyny” co czyni selektywne wynegocjowanie zmian trudnym. Potencjalnym reperkusjom gospodarczym i inwestycyjnym, w szczególności na kurs franka, przyjrzymy się osobno w TwoNuggets.

Ludzie tłumnie ciągną do Szwajcarii głównie dlatego że kraj  nie jest totalitarno – policyjnym molochem którym stała się otaczająca ich EU. Jest dla nich atrakcyjnym miejscem do życia ponieważ tu znaczą tyle ile chcą, i mają wolności więcej niż gdzie indziej. Zabrzmi to może nieco stereotypowo ale to tę wolność głównie chodzi, od ekonomicznej po polityczną. Ona jest u podstawy ludzkiej aktywności, inicjatywy i sukcesu, ona przekłada się na wyniki gospodarcze kraju i poziom życia jego mieszkańców. Dlatego to tu gospodarka się kręci i bezrobocie jest 3.1%, podczas gdy otaczająca Szwajcarów EU leży na nosie z bezrobociem 11%, w tym wśród młodych kilkudziesięcio- procentowym. Szwajcaria jest też wzorem finansowej trzeźwości i nadwyżek na rachunku bieżącym, podczas gdy otaczająca ją EU rozchodzi się w szwach pod brzemieniem niespłacalnych długów, deficytów i drakońskich podatków.

Prawdą jest że część szwajcarskiego sukcesu związana jest z wkładem nowych imigrantów, zwłaszcza napływowi wysoko wykwalifikowanej, szybko asymilującej się siły roboczej z Niemiec. To znowu znaczny kontrast do EU gdzie nie sposób doszukać się pozytywnej korelacji między imigracją a wzrostem PKB. Owszem, imigracja do Szwajcarii ma też swoją mniej chlubną stronę w postaci rzesz euro leserów, wykorzystujących luki w szwajcarskim socjalu do uprawiania „turystyki socjalnej”.

Punkt fokalny tego referendum leży jednak, jak wspomniano wyżej , gdzie indziej. Jest to przede wszystkim referendum na temat: czy naród ma prawo wypowiedzieć się, jasno i wyraźnie, czy kraj w którym żyje jest przede dla niego czy też nie jest. Czy jest w nim suwerenem czy nie. EU to prawo odebrała już setkom milionów ludzi we wszystkich 27 prowincjach. W Polsce niedawno kogoś nawet prawomocnie skazali za czelność wystąpienia z hasłem „Polska dla Polaków”. A jak nie dla Polaków to, przepraszam, dla kogo? Tak nisko już upadliśmy jako naród.

Jest wiec z Polską parę różnic, w tym jedna zasadnicza – procent allochtonów w Polsce nie przekracza 2%. W Szwajcarii natomiast blisko jedna czwarta 8 milionowej ludności to allochtoni. Przy całym szacunku i uznaniu dla imigrantów, z których większość ściąga do krajów Helwetów w dobrej wierze i ze szlachetnymi motywami do pracy a nie po to aby doić socjał, pojawia się uzasadnione pytanie o kres zdolności asymilacyjnych narodu. Ilu emigrantów jest dość? 20%? 50%? 90%? Euro imperium wychowuje nowego homo sovieticusa, twierdzi że nie ma limitu bo inaczej to faszyzm i ksenofobia. Ale i tu się myli.

Suwerenny naród ma prawo do zachowania swojej tożsamości i ma prawo do przykręcenia śruby imigracyjnej, jeśli tylko uzna to za stosowne. To go różni od prowincji imperium, słuchających na baczność Brukseli i pozbawionych tego prawa.

——————
Tekst inicjatywy referendalnej:  tutaj.  Sondaże wskazują na close call.

 

.

67 Replies to “Referendum za ograniczeniem imigracji”

  1. Szwajcaria wydała się „ziemią obiecaną” dla etiopskiego pilota, do tego stopnia, iż postanowił porwać samolot.

    Niestety uczynił on drobny nietakt wlatując w strefą powietrzną Szwajcarii za wcześnie rano.
    Lotnisko w Genewie otwierają dopiero o 6.00 rano. Natomiast na eskortę myśliwców mógł liczyć dopiero po 8-mej rano do 12.00, a następnie od 13.30 do 17.00 i tylko w dni powszednie ;-P
    https://www.zerohedge.com/news/2014-02-17/if-launching-air-attack-switzerland-do-so-outside-office-hours-when-its-air-force-gr
    Szwajcarzy czują się nad wyraz bezpiecznie.

    1. No proszę, do jakich samo poświęceń gotowi są niektórzy aby się tu dostać… 😉 Niech teraz, po referendum, jeszcze tylko Niemcy zaczną używać tej metody… ha, ha, ha.

  2. Czy to prawda, że w Szwajcarii istnieje obowiązek używania kasków podczas jazdy rowerem? Co grozi w przypadku niedostosowania się? Wiem, że takie nakazy istnieją np. w Australii czy Izraelu…

  3. W chwili ogłaszania niepodległości przez USA na dzisiejszym terytorium USA znajdowało się 3.5 mln ludzi, z czego tylko połowa białych – to pokazuje jaka skala emigracji jest możliwa.

    1. I na dodatek ciężko to zbić argumentami że bez imigrantów USA na pewno były by bogatsze i szybciej by się rozwijały. A także że imigrantów przyciąga rozbuchany socjał 🙂

      1. Tyle tylko, że imigranci w Stanach to byli (bo chyba już nie są) inni ludzie. Ludzie którzy szukali wolności i swobody działania – czyli dokładnie tego czego nie zaznali w swoim starym państwie. Kowale swojego losu. Pod tym względem jest to całkowicie zgodne z tezą Cynika o „pożądanej” imigracji – ludzi którzy tworzą wartość dodaną do tego co już jest. Polecam lekturę książki „Wałkowanie Ameryki” M. Wałkuskiego w temacie imigrantów w USA.

        1. No to skąd wynika przekonanie wielu tutejszych komentatorów że Polacy są tą pożądaną imigracją, w przeciwieństwie do obywateli innych państw, np Rumunów, Bułgarów, Turków i tak dalej? Legendy, Panowie, legendy i pomówienia. Dyskutujecie o science fiction, z naciskiem na fiction. Polacy tak samo jadą po socjał jak i wszyscy inni. Znacie kogoś kto wyjechał z Polski bo chciał sobie w UK brać zasiłek dla bezrobotnych?

          1. Nie mam wrażenia aby większość wyjeżdżających Polaków, czy na tę sprawę Rumunów, jechała po socjał, ani też nic takiego nie wynika z dyskusji tutaj.

            Nie ma też czegoś takiego jak „pożądana imigracja” w sensie narodowym, choć potrafię sobie wyobrazić pewne preferencje etniczne.

            Chodzi w tym wpisie zasadniczo o limit asymiliacji imigracji, niezależnie od tego jak pożądana jest ona i na ile przyczynia się do PKB, oraz kto o tym ma prawo decydować.

          2. Panie bruner, to raczej zapytaj Pan, ile osób z Polski jest w UK bo tam łatwiej się prowadzi działalność gospodarczą? Bo po prostu łatwiej się żyje? Z samych wpisów na tym blogu uzbierałby Pan pokaźną grupkę.
            Oczywiście są też tacy co jadą po socjał. W przeciwieństwie natomiast do wymienionych nacji, cechuje nas wysoki stopień asymilacji. Nie tworzymy gett i pochodzimy z kręgu kulturowego zbliżonego do Europy zachodniej.
            Panie bruner, skąd taka niechęć do Polaków? 🙂

  4. Trochę nie na temat, ale wpisuję, bom ciekaw szerokiej publiczności opinii:

    Od jakiegoś czasu mamy wyjątkowo duże zawirowania w klimacie na poziomie bez mała światowym. Nie wydaje się Państwu, że może to być ten pojedyńczy czynnik, który spowoduje w najbliższym czasie silne zawirowania w ekonomii i społeczeństwach świata. Efektem tego będzie tak ogromny chaos, iż rządy nie zapanują nad tym sposobami pokojowymi.
    Nie chcę krakać, ale czarno to widzę.

    1. Widzisz, ze zmianami klimatu będzie tak, że będą totalnie przegrani, umiarkowanie przegrani (większość) i wygrani tych zmian – nie będzie tak, że we wszystkich państwach się pogorszy.

      1. Jak jest cieplej to jest lepiej. Wszystkie wielkie cywilizacje rozwijały się w przyjaznym, ciepłym klimacie. Przyjaznym bo ciepłym.

        Jeśli zmiany klimatu są faktem (co nie jest oczywiste, nie mówiąc już o absurdalności twierdzenia, że przyczyną jest człowiek), i zmiany są „na cieplej”, to większość będzie wygrana. Przegrani będą tylko ci, u których już jest za ciepło, albo brakuje wody latem (np. nieodległa Francja). Polska na pewno może tylko skorzystać na ociepleniu klimatu (oby ocieplenie było faktem! Im szybciej tym lepiej.).

          1. Gdybym miał zacząć prostować ewidentne błędy merytoryczne i logiczne (nie mówiąc o nieścisłościach i niedomówieniach) z podanego przez Ciebie linka, powstałby dokument kilkakrotnie dłuższy od komentowanego. Nazywanie treści z tego linka tendencyjnymi to mało. Są to po prostu ewidentne kłamstwa i manipulacja. Zwykła propaganda i tyle. Zachęcam do lektury: „Ekologiczne kłamstwa ekowojowników” Przemysław Mastalerz, „Państwo strachu” Michaela Crichtona (napisana jako powieść tylko po to, żeby przystępniej podać niestrawne zazwyczaj w suchej postaci fakty). Te dwie książki to wystarczające sprostowanie na początek. Zacznij od drugiej – lekko się czyta i cała jest tylko o globalnym ociepleniu, z podawaniem źródeł informacji i bogatą bibliografią.

            Przepraszam za OT, nie zaśmiecam dalej wątku o imigracji.

          2. Czemu zawsze kończy się to tak samo – kolejna książka, której autor to „profesorus emeritus” nie mający żadnego dorobku naukowego w dziedzinie klimatologii.

  5. Mysle, ze gdyby było więcej takich Michałkiewiczów to własnie nie trzeba byłoby wyjezdzac z tego kraju.
    Apele,odczyty i felietony na blogu nie mają realnego wpływui na zarządzanie polityką gospodarczą kraju.
    W koncu to nie Pan M. podejmuje decyzje tylko okresleni ludzie ktorzy co 4 lata zamieniają sie stołkami.
    Ryba psuje się od głowy.

    1. Dokładnie, Michalkiewicz to jeden z tych mieszkańców Polski dzięki którym wyjazd z tego kraju wydaje się niegłupim pomysłem.

  6. Referendum dot. emigracji w Szwajcarii: obywatele opowiedzieli się a ograniczeniami

    Szwajcarzy w referendum opowiedzieli się za ograniczeniem masowego napływu obcokrajowców do ich kraju. Za zmniejszeniem imigracji było 50,3 procent głosujących mieszkańców Szwajcarii. Frekwencja wyniosła 56 proc. i była najwyższa od 1971 roku, kiedy decydowano o przyznaniu praw wyborczych kobietom.
    17 z 26 kantonów opowiedziało się za przyjęciem inicjatywy. Głosowanie podzieliło Szwajcarię. Cała niemiecka część kraju opowiedziała się za ograniczeniem napływu obcokrajowców, mieszkańcy francuskiej części byli przeciwko.

    Rząd Szwajcarii stoi przed wielkim wyzwaniem: w ciągu najbliższych trzech lat musi doprowadzić do nowych negocjacji z Unią Europejską. Zatrzymany będzie swobodny przepływ pracowników pomiędzy Szwajcarią a Unią. Szwajcaria ponownie będzie musiała wprowadzić kontyngenty, czyli określić liczbę osób z zagranicy, która będzie miała prawo w danym roku podjąć tam pracę. Kiedy zasady te zostaną wprowadzone, nie wiadomo. Trudno także przewidzieć, czy i jak głosowanie wpłynie na relacje Szwajcarii z Unią Europejską.

  7. Euopejska karta ubezpieczenia nie upowaznia do planowanych zabiegow lekarskich w innych krajach Unii. Wyjatkiem jest nagly przypadek,
    Nawet na samej karcie widnieje tak sformuowany krotki zapis.
    Jak to sie ma do przeplywow pieniedzy za pacjentem?..

    1. Nie twierdzę że upoważnia, nie ma to jednak nic do rzeczy z dyskusją kto płaci. Karta ubezpieczenia jest dowodem na to że gość jest GDZIEŚ ubezpieczony i Portugalczycy chętnie mu udzielą pomocy bo NIE oni za to płacą. Procedura działa w ten sposób że w lokalnym systemie tam gdzie się mieszka zameldować się trzeba – i można z niego korzystać – ale składki medyczne płaci się tam skąd się otrzymuje dochód (emeryturę), co na ogół się pokrywa z krajem który wydał kartę.

      Jeżeli gość natomiast pracuje to z tego co wiem obligatoryjne jest ubezpieczenie miejscowe wszedzie w EU, tudzież w CH.

  8. No ja nie do końca się z tym zgadzam. Za dostęp do europejskiego rynku Szwajcaria czy Norwegia muszą płacić składkę „członkowską” – mimo, że do klubu nie należą. A Unia nakłada kilka dodatkowych warunków w tym np dostęp do Szwajcarskiego rynku pracy. Szwacjarzy sami zgodzili się na takie warunki i to już ich kwestia czy im się to bardziej opłaca czy nie. Czy dostęp do największego na świecie 500 milionowego rynku bez jakichkolwiek ograniczeń jest warty otwarcia granic czy nie?

    Jeśli chodzi o poziom bezrobocia – to czy to jest 7% czy 40% wśród przyjezdnych tak naprawdę nic nie znaczy – jeśli powiedzmy ja wyjadę tam z żoną i ja będę pracować a żona wychowywać dzieci (albo na odwrót) i tak również ze wszystkimi, których znam to bezrobocie wśród nas będzie wynosić 50% – ale co to oznacza? Nic, bo mogę być specjalistą (a powiedzmy, że jestem) i mieć zarobki wyższe niż 80% Szwajcarów i odprowadzać więcej podatków niż „cała Szwajcarska” rodzina a w dodatku moja praca może przekładać się na ich zwiększony eksport.

    To samo dotyczy Wielkiej Brytanii – żeby otrzymać jakikolwiek zasiłek u nich w kraju, trzeba przemieszkać kilka lat i zasiłki są u nich zależne od tego czy płaciliśmy podatki dwa lata temu (tak jest w Irlandii) i czy mamy opłaconych składek za ostatnie 4. Więc może sobie i przyjechać do Irlandii pół Europy a nie dostaną ani grosza socjalu – i tak zawsze było a nie tylko teraz w kryzysie.
    A jeśli chodzi o grożenie Wielkiej Brytanii to powiem szczerze, że ja bym wymagał więcej niż jakieś tam straszenie, Emeryci brytyjscy mieszkając w Portugalii/Hiszpanii w podobny jeśli nie większym stopniu wpływają negatywnie na wykorzystywanie socjalne niż imigranci – służba zdrowia Portugalii czy Hiszpanii musi im pomagać i to w tym najdroższym etapie życia gdzie leczenie jest też najdroższe, przez to, że posiadają oni mase mieszkań wpływają na inflacje i ceny podnosząc ich do poziomów, które są niedostępne dla przeciętnych południowców, itd…

    Oczywiście, że ponosi się jakieś koszty (ale socjału to bez wypracowania nikomu nie przysługuje, poza samymi brytyjczykami) a do tego posiada się korzyści jak chociażby możliwość spędzenia emerytury w ciepłym kraju po zaniżonych cenach.

    1. służba zdrowia Portugalii czy Hiszpanii musi im pomagać – yeah, „musi” wysłać karetkę jak złamią nogę. Podaj link źródłowy albo będę musiał tę rewelację zdementować – wg unijnych regulacji emeryt ma ubezpieczenie medyczne z kraju z którego ma dochód, czyli z tego który wypłaca mu emeryturę i tam też płaci składki na to ubezpieczenie. Jeżeli więc zachodnioeuropejski emeryt leży w szpitalu portugalskim to płaci za to jego ubezpieczenie w kraju macierzystym a nie Portugalia. Na to m.in. wprowadzono rodzaj europejską kartę ubezpieczenia przed liku laty.

  9. Kurcze, gorszej informacji cyniku nie mogłeś podać:/
    Miałem zamiar wyjechać do Szwajcarii najpóźniej w wakacje roku przyszłego…
    Planowałem emigrację do tego zacnego kraju, głównie dlatego, że jest to świetnie urzadzony kraj. Podejście do demokracji, finansów, itp.
    Jako programista myślę, że nie miałbym problemów ze znalezieniem pracy, właśnie miałem zaczać rozgladać się za kursami językowymi, itp.
    Bardzo liczyłem, że otwarcie granic dla pracowników z PL w maju 2014 będzie dodatkowym ułatwieniem…

    Poinformuj proszę na blogu o wyniku tego referendum. Oraz o tym, jakie po nim będa po nim perspektywy, żeby osiaść w tym kraju. 0%? Bo nie ma chyba co się łudzić, że ludzie zagłosuja przeciwko ograniczeniom…

    1. Jeżeli jesteś programistą to każdy kraj przyjmie Cię z otwartymi rękami i nie musisz bać się o wynik tego referendum. Po prostu zawsze będziesz traktowany jak wysoko wykwalifikowana siła robocza chętnie widziana w cywilizowanym kraju.

      1. Może i tak, ale gdzie w Europie jest drugi kraj tak fajnie zorganizowany? Norwegia czy w ogóle Skandynawia ze swoim modelem państwa policyjnego (płacący gotówką jest z defaultu winny, musi się tłumaczyć, że jest inaczej)? A rozszerzając to nawet na świat… Nowa Zelandia? Tam ostro weryfikują przyjezdnych i pewnie z moim zdrowiem, by mnie nie chcieli. Australia to z kolei dość niebezpieczny kraj, w którym na ulicy można zostać pożartym przez 2m pająka;)
        Wybór jest mocno IMHO ograniczony. Szwajcaria i długo, długo nic…

        1. Proszę pamiętać w kontekście Szwajcarii o ograniczonym prawie do spuszczania wody i brania pryszniców po 22 (w wielu umowach tak jest), nie mówiac o większych „imprezach”.

  10. Sam fakt, że jacyś „nieszfajcaży” dyskutują o tym co powinni robić u siebie Szwajcarzy jest juz odchyleniem od normy. Po to są Narody i Państwa by mogły rządzić sie u siebia jak chcą. Ale nam żal d… ściska bo my już ani rządzić ani u siebie, to dlaczego innym ma być tak jak powinno, czyli Państwo dba o to by Narodowi było lepiej i lepiej.
    pozdrówka

    1. Owszem, jest coś chorego w tym że w całej 500 milionowej EU, mającej być rajem obiecanym, ludzie porzucają swoje ojczyzny i ciągną do małego kraju o wielkości województwa mazowieckiego i o podobnej populacji (ex. napływowi), którego głównym atrybutem jest to że pozostał w miarę normalny.

      1. Niedawno czytałem na jakimś forum informatycznym biadolenia Włocha który twierdził że w Italii nic się w technologii nie dzieje i chciałby wyjechać tam gdzie można się czegoś nauczyć, znaleźć pracę lub założyć firmę. Odpisali mu ludzie że powinien jechać na północ, do Berlina lub Warszawy… dwa razy przeczytałem, chodziło o Warszawę w Polsce, po prostu ktoś uznał że mimo wszystko coś da się w PL zrobić. No i pytanie, kto tu ma problem – czy ten Włoch co pytał, albo ten co mu poradził, a może tłumnie jęczący nad swą niedolą Polacy?

        1. A co bruner taki zdziwiony? Jakby miał wybór dwóch produktów z czego jeden o połowę tańszy i lepiej wykonany to co by wybrał? Polak nie tylko Murzynem, ale też Chińczykiem Europy!

  11. „A można to rozwiązać prościej:Ten ma prawo głosu, kto zarabia kasę i płaci podatki.”
    To troche malo.Patrzac na doswiadczenia holenderskie MUSI byc wymog asymilacji-czyli znajomosc jezyka i historii oraz akceptacja zwyczajow kraju.W przeciwnym wypadku tworza sie imigranckie getta.

    1. Nie jest tak prosto… Patrząc na doświadczenia holenderskie to są one raczej negatywne, i to właśnie w odniesieniu do wspomnianych get imigranckich. Jest to zresztą raczej naturalna konsekwencja dobrowolnego wyboru, nie jakiś wynik „braku akceptacji” czy odrzucenia przez społeczeństwo. Pół Surinamu siedzi w Rotterdamie bo po prostu w kupie raźniej i bardziej swojsko, pewnie większa kolonia niż zostało w Surinamie. „Akceptacja zwyczajów” miejscowych niczego nie rozwiązuje. Co to w ogóle znaczy? Dobrowolną deklarację o porzuceniu kanibalizmu? 😉 Holandia nie jest zresztą najlepszym przykładem z uwagi na wcześniejsze podziały etniczne związane jeszcze z czasami kolonialnymi. W sumie pewne narodowe quotas dla nowej imigracji, coś na wzór amerykański, nie jest chyba najgorszym pomysłem. Tyle że do Ameryki nikt raczej nie ciągnie po socjał…

  12. W sumie zgadzam się – miałem takie same przemyślenia na temat demokracji. Podstawową wadą tego systemu jest rozmycie w razie imigracji – imigranci stają się jednocześnie w pewnej części naszym władcą, gdy otrzymują prawo głosu.

    Z drugiej strony, trudno dynamicznie rozwijać państwo, gdy ludności nie przybywa. Imigracja to rzeczywiście lek na demografię, pod warunkiem, że się asymilują.

    Moim zdaniem rozwiązaniem mogłoby być podzielenie prawa na dwie części – dla Szwajcarów i imigrantów. Socjal tylko dla rodowitych Szwajcarów (pomysł Camerona, który oburzył Polaków, a przecież był jak najbardziej logiczny), w referendum głosują tylko tubylcy. Oczywiście od razu pojawiłyby się głosy, że nietolerancja itp. Problemem byłyby też protesty imigrantów – jak humanitarnie je tłumić?

    1. > Problemem byłyby też protesty imigrantów – jak humanitarnie je tłumić?

      Anulowanie wizy i deportacja.

    2. A można to rozwiązać prościej:
      Ten ma prawo głosu, kto zarabia kasę i płaci podatki.
      Kto ma tylko wielką gębę do nakarmienia z państwowego zasiłku, głosu w wyborach mieć nie powinien. Ani prawa decydowania o tym kto ma prawo żyć w 'jego’ kraju.
      Ale wtedy skończyły by się rządy socjalistów po jednych wyborach. A tego przecież nie chcemy. Teraz będziemy socjalistami narodowymi i sobie będziemy gonić imigrantów – nic tak nie cementuje narodu jak wspólny wróg.

      1. Tak było kiedyś w USofA. Tylko ktoś (biały oczywiście), kto był właścicielem konia i kawałka ziemi, mógł głosować i być wybieranym. Ale to było dawno…

  13. Holandia przygotowuje wypad z eurokołchozu. Holendrzy to rozsądni ludzie.

    biznes.interia.pl/waluty/news/geert-wilders-apeluje-o-wyjscie-holandii-z-ue-i-strefy-euro,1989719

  14. ’Utrzymanie na stałe […] limitów’ czyli na jak długo. No po prostu kocham Twoje posty Cynik.

  15. Ale czemu demokracja w tym przypadku jest takim dobrem? Gołodupcy mają takie samo prawo głosu jak i kapitaliści, tyle że gołodupcy oglądają się cały czas na państwo i to co ono może dać, a kapitaliści liczą ile ich to kosztuje. Gołodupcy będą oczywiście przeciwni wszelkiej konkurencji do państwowego cyca, a kapitalistów się ogoli zakazując im zatrudniania tańszych pracowników z importu.
    A właścicieli nieruchomości, ziemi ktoś się pytał czy wolą żeby zakazać im sprzedaży czy wynajmu obcokrajowcom? Gdzie tam, gołodupcy decydują za nich, gołodupcy i tak nie mają niczego co można by sprzedać.
    Socjaliści rządzą bo gołodupcom pozwalają decydować.

    1. dzięki demokracji gołodupcy mogą narzekać na blogach, przed TV lub w radiu ,
      następnie nie idą na wybory lub głosują przeciw partii zamiast za jakimkolwiek projektem.
      i jest spokój zamiast wojny domowej co kilkanaście lat lub dyktaturą (Hitler,Stalin,sanacja w Polsce po przewrocie majowym)

  16. Jeśli się mylę to proszę mnie poprawić, ale z tego co wiem, to Szwajcaria do układu z Schengen przystąpiła w pakiecie z innymi umowami o współpracy naukowo-technicznej, umowami handlowymi z Unią itd. Jeśli się to podważy, to UE, która jest celem chyba z połowy Szwajcarskiego eksportu może nieźle Szwajcarom napsuć krwi, choćby ustanawiając takie cła na szwajcarskie produkty, że będzie można się nogami nakryć.

    1. Bardzo trafny komment! Było tych umów 7, połączonych tzw. „klauzulą gilotynową” – wszystko albo nic. Analizie wyników referendum szwajcarskiego w obu przypadkach, w szczególności wpływem na inflację, bilans handlowy i franka przyjrzymy się osobno w TwoNuggets Newsletter. Znając trochę i Szwajcarów i unię, spodziewam się że referendum chyba przejdzie choć biznes nie jest entuzjastyczny, unia zagrozi ale do bojkotu nie dojdzie, po czym obie strony zasiądą do rokowań które generalnie biorąc puszczą parę w gwizdek, być może że z limitami ale bardzo liberalnymi, etc. Barroso głosuje ale tak na prawdę stratne na imigracji do Szwajcarii są głównie Niemcy.

      1. Właśnie, a to referendum ma być o renegocjacje czy o wypowiedzenie umów?

        1. Nie wiem jak dokładnie pytanie ma być sformułowane. W umowach była klauzula że limity imigarcyjne które były przez 2002 mogą zostać czasowo przywrócone na rok, z czego szwajcarzy skorzystali w zeszłym roku a termin upływa gdzieś w maju. Przypuszczam że sformułowanie będzie dotyczyło tylko tego przedłużenia, a nie szerszych spraw takich jak wypowiadanie umów z EU czy renegocjacji.

  17. Totalitarnym molochem Szwajcaria nie jest natomiast państwem policyjnym jest bardziej niż którekolwiek państwo EU. Portugalia posiadając najgorszy system edukacyjny w Europie „produkuje” rzesze niskowykwalifikowanych pracowników, którzy w Szwajcarii przeważnie pracują w budowlance (zresztą z bardzo dobrym rezultatem – to oni budują piękne tunele, drogi itp.). Jak żyją w Szwajcarii kiedy kończy się praca? Generalnie wegetują – wystarczy popatrzyć na koczowiska domków kempingowych upstrzonych antenami satelitarnymi wokół miast. Natomiast każde zaoszczędzone 100 franciszków, za które w Szwajcarii można kupić może ze 3 kotlety w Portugalii starcza np. na roczne opłaty za wodę.
    Bezpośrednia demokracja to w teorii piękna rzecz ale w tzw. realu trochę straszna. Ot wystarczy że jakiś wspierany przez media demagog porwie do swojej idei (światłej bądź durnej) lokalną ludność i po chwili mamy ją (tę ideę) wkomponowaną w prawo za sprawą stadnej psychologii tłumu. Póki co system u Helwetów się sprawdza ale kto wie co by się stało gdyby go chcieć przenieść na grunt polski.

    1. państwem policyjnym jest bardziej niż którekolwiek państwo EU. Portugalia posiadając najgorszy system edukacyjny w Europie „produkuje” rzesze niskowykwalifikowanych pracowników, którzy w Szwajcarii przeważnie pracują w budowlance… […] w Szwajcarii można kupić może ze 3 kotlety w Portugalii starcza np. na roczne opłaty za wodę

      Wygląda mi na dosyć oryginalną definicję państwa policyjnego… 😉 Naprawdę chcesz mierzyć „policyjność” w kotletach?

    2. Bezpośrednia demokracja to w teorii piękna rzecz ale w tzw. realu trochę straszna. Ot wystarczy że jakiś wspierany przez media demagog porwie do swojej idei (światłej bądź durnej) lokalną ludność i po chwili mamy ją (tę ideę) wkomponowaną w prawo za sprawą stadnej psychologii tłumu. Póki co system u Helwetów się sprawdza ale kto wie co by się stało gdyby go chcieć przenieść na grunt polski.
      Jakoś wydaje mi się, że łatwiej porwać do „idei” karierowiczów-polityków, których być albo nie być, zależy od poparcia twórców tych idei niż kilka milionów ludzi. Wypadki oczywiście, jak w przypadku np. pana Adolfa, ale z drugiej strony prawdziwą jatkę rozpoczął dopiero wtedy, kiedy nie musiał się już o zdanie nikogo pytać.

    3. Bezpośrednia demokracja to w teorii piękna rzecz ale w tzw. realu trochę straszna. Ot wystarczy że jakiś wspierany przez media demagog porwie do swojej idei (światłej bądź durnej) lokalną ludność i po chwili mamy ją (tę ideę) wkomponowaną w prawo za sprawą stadnej psychologii tłumu.

      Jak to powiedział mgr. Kwaśniewski: — „Oczywista oczywistość”. Tyle tylko, że na drugim biegunie wcale nie mamy samego miodu, a polityków wybieranych ponoć przez lud, ale w dniu wyborów natychmiast zapominających o swoich obietnicach, za to doskonale dbających o realizację interesów swoich własnych oraz swoich prawdziwych mocodawców: finansowych grup nacisku oraz zewnętrznych ośrodków władzy.

      Ideałem jest pogodzić te sprzeczności w jakimś złotym optimum i moim zdaniem to mogliby być wybierani spośród najbliższych sąsiadów elektorzy, którzy nie tylko by wybierali i głosowali, ale mieli też prawo odwołać każdego polityka, sędziego czy prokuratora…

  18. Ok, nie jestem obiektywny, gdyż uczę się niemieckiego celem wyjazdu do Szwajcarii ;).

    Jednak uważam, że miesza pan tu kilka rzeczy.
    1. Owszem, każdy może w Szwajcarii przeprowadzić referendum ale nie znaczy, że te referenda są sensowne. Żeby wymienić te najbardziej kuriozalne – nad zmianą hymnu (bo są tam odwołania do Boga) czy nad „dochodem gwarantowanym”.

    2. Szwajcaria przeciwko życiu na socjalu wprowadziła inny typ wizy „L” (tu więcej https://szwajcarsko.blogspot.com/2013/04/pozwolenia-na-prace-i-pobyt-w-szwajcarii.html).

    3. Nie bardzo mam czas szukać jakie dokładnie pytania zostaną postawione ale z tego co wyskakuje w googlu to m.in. ma być ograniczony przepływ ludności. Na pierwszy rzut oka wygląda to na głupotę. Zwłaszcza w zestawieniu z poprzednim. Ludzie na „L”-kach i tak nie głosują, więc nie „zepsują” państwa. Zaś co do Portugalczyków to należy uszczelnić (obniżyć) socjal a nie wywalać emigrantów. Zwłaszcza, że emigrują w większości przypadków wysoko wykształceni.

    4. Dzietność w Szwajcarii – 1,52 też nie powala. Przy takich wynikach asymilacja (selektywna!) emigrantów to jednak jest jedyne rozwiązanie.

    1. To się może zgadzać ale myślę że ma to wiele wspólnego z główną tezą wpisu, którą jest pytanie postawione przy końcu – czy istnieje limit na rozmycie substancji narodowej i czy naród może o tym decydować. Co do obcinania socjału to jestem absolutnie za, ale nie o nadużywanie socjału tutaj głównie chodzi.

      Reperowanie „dzietności” przez imigrantów jest zdartą dyskiettką socjalistów którzy dzietność per se mają gdzieś ale zatroskani są o to „kto bedzie pracował na twoją emeryturę”, ergo w zachowaniu socjału.

      1. Mieszkałem w Dubaju. 90% mieszkańców to emigranci. Ponoć USA i Australia to 99% emigranci :). Więc odpowiedź na pytanie „czy istnieje limit” była by negatywna.
        Przykład Dubaju pokazuje, że o ile emigranci nie maja prawa głosu to nic takiego się nie dzieje. Co powinno być wskazówką dla Szwajcarii.

        W temacie reperowanie „dzietności” upraszał bym o nie rzucanie obelgami bo nie zasłużyłem. Nie wiem jak Helweci rozwiązują sprawy emerytalne, jednak jak wynika z wykładów prof. Gwiazdowskiego jak by nie rozwiązywali to 3 dzieci jest takim bezwzględnym minimum.

        1. jak wynika z wykładów prof. Gwiazdowskiego jak by nie rozwiązywali to 3 dzieci nie wiem z jakiego wykładu dr.Gwiazdowskiego wynika że dziecioróbstwo może uratować socjał do czego bez przerwy nawołują rozmaite reżimy. Dzieci są prędzej alternatywą na brak socjału, co słusznie zauwazył kiedyś wicepremier W.Pawlak…

          Co do Dubaju i limitu asymilacyjnego to nie widzę niestety żadnej analogii z jakimkolwiek krajem europejskim i przybyszami z zewnątrz stającymi się częścią miejscowego społeczeństwa. Dużo większą analogię widzę w pytaniu się jaki jest ten limit w wystawionym na pustynii hotelu. Jest on równy liczbie miejsc w pokojach… 😉

          1. W temacie dzieci i emerytur to zawsze jest tak, że to dzieci utrzymują rodziców. Jak nie ma dzieci to jakoś sobie trzeba radzić. Choć jest to wątek poboczny w temacie czy referendum jest sensowne. To, że mogą je zrobić to dla mnie poza dyskusją. Mogą, zrobią takie ich święte prawo. Wolność to też prawo robienia głupot po swojemu.

            Co do Dubaju to warunkiem dostania paszportu jest m.in. Islam i j. arabski, więc dopływ emigrantów jakiś jest. Zaś analogia z hotelami na pustyni jest rewelacyjna. Przylatywali giaurzy do Dubaju stawiali hotele i z kilku tysięcy mieszkańców po 2 wojnie doszło do miliona początkiem 21 wieku.

  19. To referendum jest półśrodkiem. Szwajcarzy powinni z’organizować sobie inne: Czy jesteś za zniesieniem socjału i odpowiadającym mu zmniejszeniem opodatkowania. Uwolniłoby to ich od problemu raz na zawsze (ok, do następnego ataku euro-głupoty).

    pozdrawiam
    Artur

  20. Święta prawda Panie Cynik9. Dodać do tego trzeba, że w każdym szanującym się szwajcarskim obejściu jest kilka karabinów maszynowych, sztucerów lub karabinków snajperskich, a każdy Szwajcar jest zobowiązany do corocznego szkolenia strzeleckiego.

    Po tym co napisałem zestawmy dwa obrazy: na jednym będzie nasz premier Tusk wizytujący mieszkanie, jakiejś „przypadkowej” polskiej rodziny, dokładnie wcześniej przez „borowików” przeczesane i drugi obraz, na którym widzimy w Zurychu, w wśród pasażerów zwykłego podmiejskiego autobusu, premiera Szwajcarii jadącego wśród innych ludzi do pracy (sam widziałem na własne oczy a nie jak w Polsce reportaż w TVP).

    I to jest właśnie demokracja: kiedy władza nie boi się swoich obywateli.
    Kiedy ludzie wiedzą, że demokracja jest wtedy kiedy można się obronić przed najazdem wroga.
    Wewnętrznego również.

    1. demokracja: kiedy władza nie boi się swoich obywateli.

      Ja tam wolę inaczej: wolność = władza boi się swoich obywateli. (nie mylić z PL) 😉

  21. Pozostaje przyklasnąć Helvetom zdroworozsądkowego podejścia które w EU już dawno zostało wytępione.

Comments are closed.