Noworoczne amputacje

czyli szaria w kalifacie

 

Nasz ulubiony profesor włączył się w Nowy Rok z oryginalnym pomysłem amputacji dłoni kierowcy który po pijanemu spowoduje wypadek. Najwyraźniej postępy Islamu w Europie, który pewne problemy w ten właśnie zdecydowany sposób rozwiązuje, nie wydają się niektórym dostatecznie szybkie… 😉

Sam pomysł karnego amputowania kierowcy tego czego w wypadku pozbawił on innych nam się podoba. A ponieważ jedną ręką wciąż można jeszcze wznieść toast i znowu kogoś rozjechać po pijaku to proponujemy przy recydywie obcinać także drugą rękę. Zwraca uwagę ekonomika pomysłu bo przecież kary egzekwować mógłby od razu lekarz przybyłej na miejsce wypadku karetki pogotowia.  Pod ręką byłby też fachowy transport obciętych organów.

Tym niemniej zanim staniemy się kalifatem nadwiślańskim i zaczniemy karać odcinaniem kończyn dobrze jest do pomysłów czołowych polskich ekonomistów podchodzić z pewnym dystansem. Zawsze przecież istnieje niebezpieczeństwo że ktoś ich weźmie na serio a ideę podchwyci a nawet twórczo rozszerzy. Wtedy dopiero może być ciekawie…

eurogeddon_jan14

Specjalnie ostrożni z tego rodzaju pomysłami bylibyśmy na miejscu kierowcy funduszu Eurogeddon który swoim klientom zgotował armageddon amputując im prawie 60% kapitału w niecałe 2 lata. Co gdyby poszkodowani klienci funduszu, zgodnie z islamską zasadą oko-za-oko, zaczęli się teraz domagać aby i jego kierowcy  to i owo amputowano?

Wyobrazić sobie nietrudno jak poważne zagrożenie stworzyłoby to dla wszystkich funduszy inwestycyjnych. Wiadomo wprawdzie że fundusz inwestycyjny można z powodzeniem prowadzić bez głowy, co demonstruje zresztą większość z nich. Ale prowadzić fundusz inwestycyjny bez rąk? To chyba niemożliwe, no bo którą ręką przyjmować wtedy bonusy?

 

.

67 thoughts on “Noworoczne amputacje

  1. Ekonomia, ekonomiści, profesorowie, doktorzy etc. Ja wiem swoje, czyli od zawsze było i jest wiadomym, że Ekonomia, Meteorologia i Wróżbiarstwo należą do czołówki nauk ścisłych. Nawet NYT (Niujorktajms) tak pisał. A tam przecież jest profesor od Nobla ekonomicznego, no…jak mu tam…mam! Paul Krugman!

  2. Ta sprawa z Eurogeddonem cały czas nie daje mi spać po nocach.
    Teraz zastanawiam się, jaki to miało wpływ na studentów?
    Jak podejrzewam, ta uczelnia wyższa jest już nowej generacji, gdzie studenci nie uczą się wiele z książek, a wiedzę zdobywają przez pracę nad projektami prowadzonymi przez pracowników naukowych. Ekonomia jest tak szybko zmieniającą się nauką, że kiedy ukazuje się podręcznik, jest już przestarzały, dlatego jedyną metodą nauki jest praca z profesorem. Co teraz będzie, jeśli studenci brali udział w badaniach nad funduszem Eurodeddon? Może wyciągnęli z tego pozytywne wnioski, może nie i w przyszłości będą popełniać takie same błędy? Ciekawe, ile pracowników naukowych przypada tam na jednego studenta?

  3. Całkowicie popieram ten komentarz Cyniku.
    Dodam tylko, że ja popełniłam błąd i niesłusznie krytykowałam profesora Rybińskiego.
    Chcę jeszcze raz przeprosić.
    Wzięło się to z błędnego mniemania że Profesor Rybiński jest profesorem, czyli naukowcem z dogłębną znajomością nauk ścisłych.
    Myślałam że w swojej pracowni posiada kilka bardzo drogich komputerów robiących obliczenia i prognozy.
    Okazało się że nie ma tytułu profesora i jest biznesmenem, co tłumaczy jego błędne rozumienie inwestowania na stock exchange. No bo jak ma mieć czas na śledzenie giełdy, jeśli zajęty jest prowadzeniem wykładów, pisaniem artykułów i zarządzaniem uczelnią wyższą?
    Czytałam nawet jego artykuł, w którym jest kategorycznie przeciwko edukacji. Uważa że zamiast tracić czas na studia, lepiej jest zaciągnąć „dobry kredyt” z banku na biznes.
    Fakt że najprawdopodobniej zbankrutujemy to drobiazg, nie przejmujmy się że bank z nas się śmieje.
    Wyjaśnia to całkowicie osobowość pana profesora.
    Nie ważna jest wiedza, kasa się liczy.

    1. Pani Aldono, wydaje mi się, że przecenia Pani znaczenie tzw 'prognoz i obliczeń’. Prognozy sytuacji ekonomicznej, walutowej czy giełdowej to ZAWSZE jest wróżenie z fusów i to że ktoś ma tytuł profesora oraz 'drogie komputery’ może oznaczać wyłącznie to, że jest w stanie dokonać nieco bardziej 'educated’ guess. Oznacza to ni mniej ni więcej, że np ma 65 % szans na poprawne trafienie w sytuację, jaka będzie za kilka miesięcy w odróżnieniu od 50% zwyczajnej osoby, nie posiadającej tytułów naukowych czy kosztownych sprzętów 🙂

      1. Panie Inf,
        nie zrozumiał Pan do końca, co chciałam przekazać.
        Tak, zgadza się żewszystkiego nie można obliczyć, bo pewne decyzje podejmowane są przez ludzi, które wpływają na giełdę.
        Ale, proszę zauważyć że ten system amerykański, polegający na wąskiej specjalizacji pracuje najlepiej. Czyli mamy lekarza od stóp, mamy też lekarza od łydki, mamy lekarza od nogi, itp.
        Istnieje specjalizacja, bo okazuje się że nawet leczenie łydki jest tak trudne, że zwykły lekarz, zajmujący się leczeniem całej nogi nie jest w stanie wszystkiego pojąć.
        Tak samo jest z inwestowaniem.
        Są ludzie, którzy tylko tym się zajmują i dorobili się milionów. Przykładowo Warren Buffet.
        Akurat on miał swój system, nie zajmował się liczeniem. Ale liczenie też pomaga.
        Dlatego, przeprosiłam profesora, bo wiem że to nie jest jego wina.
        Winę ponoszą sami inwestorzy, bo zaufali człowiekowi mającemu ogromną wiedzę, ale bez wąskiej specjalizacji w dziedzinie inwestowania na giełdzie.
        Niestety życie staje się coraz trudniejsze. Popatrzmy na naszego szacownego Cynika9.
        Zamiast dać bloga specjaliście, sam mordował się chyba z tydzień. Osoba, która zajmuje się profesjonalnie budowaniem stron, nigdy nie miała by takiego problemu.

        1. Zamiast dać bloga specjaliście, sam mordował się chyba z tydzień. Osoba, która zajmuje się profesjonalnie budowaniem stron, nigdy nie miała by takiego problemu.

          Jestem zawsze za oddawaniem rzeczy specjalistom ale ma to tu pewne limity. W szczególności mimo wszystko szybciej jest pewne rzeczy zrobić samemu niż tłumaczyć co trzeba zrobić specjaliście, zwłaszcza produkując functional specs co rzecz ma robić… i obracać tym w tę i we wtę. Przypomina to często konstrukcję konia przez committee 😉

        2. Ale, proszę zauważyć że ten system amerykański, polegający na wąskiej specjalizacji pracuje najlepiej.

          A wie Pani, ze w PL to jakos nie dziala. Podzielono np. PKP na:

          PKP Polskie Linie Kolejowe
          PKP Cargo
          PKP Intercity
          PKP Energetyka
          PKP Informatyka
          PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa
          PKP Szybka Kolej Miejska w Trójmieście
          itp. itd.

          a koleje w PL jak byly badziewne, tak sa badziewne, a od czasu podzialu staly sie jakby badziewniejsze niz wczesniej. Mozna by wrecz rzec, ze od czasu podzialu staly sie wzorcem badziewnosci, ktory – w odroznieniu od wzorca metra – wcale nie znajduje sie w Sevres pod Paryzem, ale wlasnie w PL, w firmie PKP.

          Zdradze Pani, e to nei w specjalizacji tkwi sedno. Moi znajomi proadzacy calkiem pokazny sklepik i zatrudniajacy cale mnostwo ludzi od dawna powtarzaja, ze nie szukaja specjalistow, ale fachowcow 😉

          1. Zgadzam się Panie Łoś. Kiedyś szukałam webmastera do przebudowy naszego portalu.
            Okazało się że pomimo że było wielu specjalistów, nie byłam w stanie znaleźć fachowca i tak jak Cynik9, musiałam budować portal samodzielnie.

            Kilka dni temu na blogu (nawet nie pamiętam adresu) wyczytałam że tylko 5% ludzi na świecie ma odpowiednią wiedzę żeby zarabiać miliardy dolarów rocznie.
            Pomimo że w internecie jest bardzo dużo informacji, musimy wiedzieć jak tą wiedzę selekcjonować i używać.
            Zgadza się Pan, panie Łoś ze stwierdzeniem autora bloga?
            Ja się z tym nie zgadzam, bo to by oznaczało, że nawet szanowany i poczytny ekonomista Profesor Rybiński nie zalicza się do tego 5% ludzi.
            Tak sobie myślę, że ktoś sobie szydził z naukowców, kiedy napisał o tych 95 %.
            Muszę przestać czytać blogi, bo coraz mniej rozumiem.
            Czyli tutaj nawet nie chodzi o wąską specjalizację. Nie wiem o jakim rodzaju wiedzy tam pisano?
            Może ta wiedza nazywa się IQ?

  4. Cyniku, też przyłączam się do tego pytania, o co chodzi właściwie z małą nagonką na Rybińskiego. Przecież-bądź co bądź, mimo paru wpadek – to wolnościowy ekonomista, a więc podobna opcja co my tutaj. Dziwacznie to wygląda i trochę trąci jakąś hidden agenda. Czy o wiele wdzięczniejszym obiektem docinków i szyderstw nie byłby taki np Tow. Szumlewicz (mistrzostwo świata!) lub Tow. Ikonowicz?

    1. Oj, ludzie, opanujcie się! 😉

      Prof. Rybiński jest niewątpliwie gościem z klasą i nikt tego nie kwestionuje. Nawet jednak prof.dr.hab.whatever ma pełne prawo do okresowego wypisywania nonsensów, a skoro pisuje je nie w prywatnych pamiętnikach ale w przestrzeni publicznej to ma też prawo do spodziewania się pewnej reakcji. Nikt nie jest święty, a zwłaszcza gość przymierzający się do funkcji publicznej i mający takie „parcie na szkło” jak prof.Rybiński. Jestem również pewny że podejmując pewne tematy prof.Rybiński świadomie prowokuje czytelników do pewnej reakcji, podobnie jak czyni to JKM (i, nie przymierzając, trochę my w 2GR), co jest formą publicznego dyskursu i czego w żaden sposób nie można mieć za złe. Z drugiej strony autor kontrowersyjnych uwag też ich na ogół nie publikuje licząc jedynie na powszechną laudację i brawa.

      Tym co „dziwacznie wygląda” jest doszukiwanie się w tym wszystkim „hidden agenda”, czy „nagonki”. Myślę że są jeszcze echa komunizmu, w którym byli tylko „oni” i my, i który nauczył społeczeństwo treść płynącą z mediów przyjmować jak jest, bez kwestionowania. Kto tego nie czyni był dysydentem i wrogiem państwa. Nazwiska Szumlewicz niestety nie kojarzę, słyszę pierwszy raz. Pana Ikonowicza szanujemy choć jest on komunistą z którym nam definitywnie nie po drodze. Prof. Rybińskiego idem, choć z tego co pisze wynika że jest on socjalistą takim samym jak J.Kaczyński, z którym nam również nie po drodze.

      Nie znamy w końcu też definicji „wolnościowego ekonomisty”. W odróżnieniu od jakich? Wieziennych? Czy to może ten od „emerytury nie mogą być prywatne”? 😉

      1. Dziękując Autorowi za obszerną odpowiedź chciałem zaznaczyć, że określenie 'wolnościowy ekonomista’ mogło być istotnie użyte w ramach sporego skrótu myślowego. Fakt faktem, że prof. Rybiński głosi często tezy żywcem wyjęte z austriackiej szkoły ekonomii, faktem jednak jest też, że dość często również słychać w jego głosie tony mocno etatystyczne czy wypowiedzi których i imć Keynes by się nie powstydził.
        Nie doszukiwałem się koniecznie teorii spiskowych w podejściu Autora, zazanaczyłem jedynie, jakie można mieć wrażenie, szczególnie że w mojej ocenie Prof. Rybiński to naprawdę nie jest problem, biorąc pod uwagę naszą – mam nadzieję wspólną – codzienną krucjatę przeciwko wszelakiej maści etatystom, poprawiaczom 'społecznym’, 'ekonomistom’ przywiązanym do kultu centralnego rozdawnictwa czy jawnym komunistom. Właśnie tych ostatnich jako bardziej wdzięczny obiekt by zatopić w nich ostrze satyry i krytyki polecałem Autorowi. Szczególnie Tow. Szumlewiczem radzę się zainteresować, jako osobę która w Polsce ma spory 'following’ medialny a w dodatku potrafi się zdecydowanie lepiej wypowiadać publicznie (warsztat, PR) niż np taki Korwin. IMHO dość niebezpieczna osoba, szczególnie biorąc pod uwagę skrajne treści jakie głosi, czasem sprawiające wrażenie, że to troll czystej wody, gdyż chyba nikt nie głosi takich poglądów na serio 🙂

        1. Fakt faktem, że prof. Rybiński głosi często tezy żywcem wyjęte z austriackiej szkoły ekonomii – Hmmm… chyba żartujesz… gdzie i kiedy? Sorry ale bez konkretnego linka (zostanie sprawdzony!) wziąć to muszę za sprzedawanie kitu. Chyba że ostatnio za szkołę austriacką robi krytykowanie rządu i promocja państwowego rozdawnictwa, w którym to razie czołowym austriakiem zostanie J.Kaczyński… 😉

          1. On kiedys w trakcie kampanii wyborczej w jakiejs internetowej telewizji powiedzial:

            „W 1961 roku też tańczyliśmy „twista” – efekt był prawie zerowy, bez sensu. Ci którzy proponują dodruk pieniądza, źle życzą światowej gospodarce. Dzisiaj trzeba wrócić do idei Hayeka, uwolnić gospodarki od nadmiaru regulacji, od zbyt wielkiego sektora publicznego, ułatwić prowadzenie biznesu. Dopiero wtedy naturalne siły rynku mogą pomóc nam wyjść z tego bagna, w którym obecnie jesteśmy.”

            Ale po kampanii wyborczej mu przeszlo.

          2. Chodziło mi raczej o ogólny tzw feeling i hołdowanie konkretnym cnotom, również bliskim austriackiej szkole jak np. dostrzeganie ważności indywidualnej kumulacji kapitału i np. oszczędzania versus życia na kredyt.
            Pardon, czy naprawdę tylko ja widzę zbieżności? no bez przesady.

            Np taki wpis : https://www.ekonomia.rp.pl/artykul/706249,1024643-Jak-uniknac-nedzy-na-emeryturze.html – czy, po paru przeróbkach, nie nadawałby się on wręcz na tego bloga?
            Zaznaczam, że nie jestem szczególnym fanem Rybińskiego, ale na pewno bliżej mi do jego poglądów niż do większości innych ekonomistów i nie uważam go za osobę która zazwyczaj 'plecie trzy po trzy’.
            Bottom line – myslałem jedynie, że jest wiele innych 'untapped’ okolic które można by najechać je w ramach prześmiewczo-cynicznej krucjaty 😉

          3. @InF

            Rybini mial troche trafionych diagnoz, ale jego kuracje prawie zawsze sa niestrawne, a czesto pachna socjalizmem.

            Wśród nich można wskazać różne rodzaje funduszy inwestycyjnych oraz polisy ubezpieczeniowe z funduszem kapitałowym.

            A ten fragment zachecajacy do dlugoterminowego korzystania z funduszy inwestycyjnych to by sie chyba na tego bloga nie zalapal. O „czerwonch krawatach” to tu zawsze bylo z dystansem 😉

  5. U mie też nie działe ten responsive design, ale nie używam komórki tylko zwykła komputer, dlatego nie narzekam.
    Zmartwiłam się tylko że profesor Rybiński okazał się doktorem. To wielka różnica.
    To jest celowe wprowadzanie w błąd.

  6. Przesadzacie, Panowie, z krytyką Rybińskiego. Owszem, ma nawet czasami socjalistyczne pomysły i sfiksował na punkcie tzw. innowacyjności. Niemniej w tym konkretnym artykule prowadzi takie sobie rozważania podlegające teorii gier. Z których wynika tylko jedno – to co postulują na gorąco politycy po ostatnich wypadkach nie ma prawa się udać. Skupiliście się na nagłówku.

  7. R. nie jest pierwszym, któremu tak wyszło…

    `J. M. Keynes – na poparcie swojej obecnie już szeroko rozreklamowanej opinii, że żądania traktatu wersalskiego znacznie przekraczają możliwości gospodarki niemieckiej – dokonywał poważnych spekulacyjnych operacji terminowych, licząc na spadek marki. Ledwie uniknął ruiny finansowej. Uratowały go pożyczki od jego wydawców i zaprzyjaźnionego finansisty. „Byłaby to w rzeczy samej klęska, gdyby człowiek, który tak niedawno zelektryzował świat utrzymując, że zna się lepiej na rzeczy niż możni tego kraju, sam się uwikłał w bankructwo”. Rzeczywiście.’

  8. Panie Cyniku9,

    Nie wiem, czy Pan zauwazyl, ale jacys hakerzy buchneli Pana zdjecie na koniu i zamiast tego podstawili zdjecia jakichs trzech cyrkowcow, ale te tez ktos potem buchnal i zostaly tylko biale plamy. W kazdym razie wyglada to prawie tak fatalnie jak blog Doxy po tym, jak go Doxa sobie wlasnowolnie zaplastikowal. Dodam jeszcze, ze zdjecie lesne bylo lepsze od zdjecia gorskiego, choc gorskie tez nie bylo zle.

    1. Przy pewnej popularności bloga bardzo trudno jest wszystkim dogodzić… 😉 W zasadzie zastanawiam się w zorganizowaniu otwartego konkursu na nowy motyw. Motyw górski podesłał drogi czytelnik dawno już temu, jest ich zresztą kilka…

      1. Motyw samotnego jezdzca na koniu w gorach jest dobry o tyle, ze kojarzy sie z wolnoscia i jednostka, czyli libertarianizmem. A to co jest w tej chwili to skojarzylo mi sie po pierwszym spojrzeniu z cyrkiem w tropikach.

        1. To może być ale chyba czas zaakcentować bardziej motto tego bloga – finansową samoobronę. A cyrk to będziemy jeszcze mieli, nie wiem tylko czy w tropikach… 🙂

          1. czas zaakcentować bardziej motto tego bloga – finansową samoobronę

            Czyli Cynik9 w zbroi i z kopia na Debecie? 😉

    1. A no właśnie. Ogłaszam konkurs otwarty na nowy motyw bloga. Co propozycja to komuś się nie podoba. W drodze aklamacji zdjęcie leśne możemy łatwo reaktywować, ale trzeba by tu pewnie jakiejś zmiany po latach, nie? Akurat mieliśmy małą awarię i naszło nas na małe eksperymenty… 😉

  9. Przecież ludzie wpłacili wysokie sumy, tylko dlatego że przed nazwiskiem był tytuł. Każdy ma zaufanie do tego tytułu, a panowie piszecie że trzeba mieć szczęście.
    Tak samo, kiedy nasz rząd państwa potrzebuje ekspertyzy, zwraca się do profesora, dzięki temu ekonomia Polski tak szybko poprawia się.

  10. Gdyby pochylil sie ktos nad sprawozdaniami funduszu eurogeddon sprzed dwoch lat to by zobaczyl pozycje
    krotka sp500, krotka eurstock, dluga yen, dluga au a sadzac z ilosci pozycji do kapitalu stwierdzilby lewar na poziomie 1 do 20. Juz wtedy biegly rewident, z firmy gdzie kiedys Pan Rybinski pracowal mial zastrzezenia-wycena wg opini zarzadzajacych. Fundusz ten wiec zbankrutowal najpozniej w zeszlym roku..
    Pan Rybinski jest doktorem ekonomii i to z kiepskimi notami.

  11. Witam
    Niniejszym bardzo prosze o usuniecie Materhorn ze swojej tapety, jest to bowiem dla nas symbol szczegolny i nie chcemy aby byl utozsamiany z jakakolwiek ideologia.
    PS
    W roku 2013 firma Apple zaplacila naszym liniom kolejowym SBB 200 milionow USD za wykorzystanie bez praw autorskich w swoich najnowszych telefonach naszego zegarka, tego z czerwonym sekundnikiem z kolkiem na wskazowce-znanego od 160 lat.

  12. A czego oczekujemy od profesora? 🙂

    Również w USA nobliści ekonomii sie kompromitowali, co raczej oznacza, że na rynku finansowym trzeba być sprytnym, a nie wyedukowanym. Być może Ryba popadł w sidła analizy fundamentalnej, jedynej słusznej (analiza techniczna jest niepoważna, jak wiadomo 😉

    Ryba to taki polski Peter Schiff, węszący wszędzie upadek zachodniej ekonomii.

    Jest przypadkiem schizofrenika: mówi równie często o gospodarce wolnorynkowej jak i proponuje interwencje państwa (nejlepiej dofinansowanie jego uczelni 😉

    Po trzecie, mam nadzieję, że w końcu ludzie zauważą, że nie warto słuchać profesora ekonomii, który doprowadził swoich klientów do ogromnych strat finansowych. Rynek doskonale zweryfikował wiedzę i praktyczne umiejętości ekonomisty, tylko ekonomista chce ten rynek naprawić 😉

  13. Moim zdaniem to kompromitacja dla polskiej nauki.
    Człowiek z tytułem profesora, znający matematykę wyższą, intelektualista i autorytet w finansach nie umiał zarządzać funduszami.
    Może kupił ten tytuł profesora? Dla mnie to dziwne, bo znam prostych ludzi, którzy robią zyski na giełdzie.
    A może proste, logiczne myślenie jest lepsze od milionów operycji matematycznych na swoich super komputerach, jakie musiał wykonać profesor Rybiński kiedy inwestował?
    Czy to już całkowity upadek polskiej nauki?
    A może to taki profesor co nie zna matemytyki i finansów, a tytuł dostał za pisanie książek? Widzę, napisał teraz jedną, ale tam się nie wysilił. Zebrał informacje i polskich firmach. To nie to czego oczekujemy od profesora.

    1. profesor to taki gość co sobie coś wymyśli i się tego trzyma, zdania on nie zmieni bo jest profesorem, więc niech inni zdanie zmieniają

      znam ja wielu profesorów, dłubiących w swojej wąskiej dziedzinie i nawet jeśli już nauka poszła do przodu i tematyka ich pracy przestaje mieć znaczenie, a nawet często okazuje się błędna, to oni dalej przy tym dłubią bo w niczym innym sie tak mocni nie czują
      zwalczają lepsze i nowsze poglądy tylko za pomocą autorytetu bo argumentów już brakuje

      to dotyczy większosci profesorów na całym świecie a nie tylko w Polsce

      Eurogedon w momencie zakładania miał jakis tam sens bo strefa euro miała deficyt w handlu zagranicznym no i wzrostem PKB dodatkowo nie błyszczała
      dziś strefa euro to najwiekszy eksporter na świecie
      oznacza to że w zasadzie euro jest NIEDOWARTOŚCIOWANE, tak jak kiedyś wypominano chińczykom niedowartościowanego yuana gdy to oni mieli największa nadwyżkę w handlu

      gdyby rybiński był prostym chłopem a nie profesorem to pod ciężarem tych faktów mógłby zmienić zdanie, jako profesor i do tego medialny będzie dalej klepał swoje, wystarczy spojrzec na takiego balcerowicza…

    2. @Aldona „A może kupił ten tytuł profesora”. A może ukradł? A może był TW i donosił i za to dostał? A może jest kryptopedofilem i zna kapitułę PAN z tajnych orgii na których gwałcili niemowlęta? Opowiedz mi jeszcze co tam twoim zdaniem Ryba ma zauszami. Dawno w maglu nie byłem, chętnie posłucham.
      Tylko ten, w internecie nikt kto je pies. Ja w zeszłym roku zapłaciłem trochę w podatku od zysków kapitałowych. Pochwal się może swoimi osiągnięciami w dziedzinie inwestowania na giełdzie. Porównamy.
      I jeszcze taki drobiazg. Doktor habilitowany a nie profesor. Cynik9 dość złośliwie go profesoruje a ty jak ta małpka powtarzasz nie wiedząc nawet co.
      @Cynik9 Ta jazda po Rybie trochę obsesyjna się robi. Inwestowałeś w eurogeddon czy jak? ;] No poważnie nie rozumiem o co kaman. Gdybym miał 1 milion PLN oszczędności to zapewne sam bym (wówczas) kupił jednostkę w Eurogeddonie – biorąc pod uwagę klimat jaki panował w 2009 roku i totalną niepewność co do kierunku w jakim to wszystko pójdzie taka dywersyfikacja była bardzo racjonalna. OK, wyszło jak wyszło ale przecież można było równocześnie kupić opcję na wzrost euro. Ot, arbitraż taki. Doskonale to wiesz a czepiasz się Ryby w sposób jak na ciebie niezwykły. Ten dzisiejszy post choćby – no przecież po takiej manipulacji kariera na Czerwiej stoi otworem. Chyba że to brak selenu albo innych mikroelementów? To proponuję post Ryby przeczytać ponownie, tym razem w całości a nie wybiórczo.

      S_S

      1. Bardzo przepraszam za moją opinię.
        Słysząc słowo „profesor” myślałam że ten człowiek skończył uczelnię w USA i teraz zajmuje się ekspertyzą. Pracuje na ogromnym komputerze i robi prognozy ekonomiczne dla naszego rządu.
        Okazało się że jest profesorem bo uczy w prywatnej uczelni, a to dużo zmienia, bo od takiego człowieka nie wymagamy aż tyle. Wiadomo przecież że absolwenci prywatnych uczelni nigdy nie znajdą pracy w swoim zawodzie. Najprawdopodobniej po studiach wyjadą do Anglii zmywać garnki.

        1. „Profesor” w Ameryce, z odpowiednim dodatkiem, jest zasadniczo funkcją; każdy kto uczy studentów jest tam jakimś „profesorem”. W Europie natomiast panuje przesadna tytułomania, z dożywotnio nadawanymi tytułami profesora przez instancje państwowe czy nawet przez królową, jak w Holandii.

        2. Do tego, co zaznacza Pan Cynik, dodałbym jeszcze, że w Polsce dr hab. to bardziej profesor właśnie, niż zwykły doktor.

          Dr hab. to SAMODZIELNY PRACOWNIK NAUKOWY, podobnie jak profesura, a inaczej niż zwykłe doktory.

          Komentarz poradni językowej PWN w odpowiedzi na pytanie: Jak się zwracać do doktora habilitowanego?, tutaj:

          (z góry sorry, jeśli błędnie wstawiam link)

  14. No prosze, a mogli kupic zloto w zeszlym roku. Straciliby tylko 25% a nie 60%… Jak to mowia glupich nie sieja 🙂

  15. Aldona tak dla ścisłości to się nazywa Eurogedon, co ma oznaczać, że euro padnie za jakiś czas a profesor się na tym dorobi dużej kasy. Tylko że zapomniałem – on już się dorobił na prowizjach i opłatach za zarządzanie, o co mu pewnie chodziło zresztą od sqmego początku 🙂

  16. oczywiście chodziło o permanentny kryzys. Ale tylko w południowej europie 🙂

  17. Pan profesor Rybiński ma także i dobre pomysły. Krytykował często biurokrację, politykę podatkową i sposób ,,załatwiania”, bo nie ,,stanowienia” prawa w Polsce. Raport o jakości prawa w Polsce czarno na biały pokazuje, że prawie połowa prawa jest stanowiona w interesie różnych grupek, a przeciwko interesowi ogólnemu.

    Te poglądy wskazują, że prof. Rybińskiego należy traktować dużo poważniej niż wielu polskich ekonomistów.
    Pomysł stypendium demograficznego jest krytykowany- i słusznie. Ale jak wskazywał Robert Gwiazdowski- w demokracji nie jest możliwy model kapitalistyczny gdy połowa obywateli korzysta ze świadczeń socjalnych. Takie stypendium demograficzne byłoby lepsze niż zasiłek dla bezrobotnych. Prof. Rybiński nie postulował podwyżki podatków na zrealizowanie tego pomysłu, co oznacza obcięcie bardziej szkodliwego socjalu.
    Tylko zaangażowania w obronę OFE nie jestem w stanie zrozumieć.

    1. Prof. Rybiński nie postulował podwyżki podatków na zrealizowanie tego pomysłu, co oznacza obcięcie bardziej szkodliwego socjalu. Hope springs eternal… Większa szansa na śnieżną kulkę w piekle niż na obcinanie socjału, zwłaszcza jak państwo zacznie „innowacyjność”… 😉

  18. Nigdy nie słyszałam o tej firmie Armageddon, ale to chyba dlatego że sami napisali że to nie dla mnie.
    To tylko dla zamożnych żeby było z czego oskubać.

    Cytuję z ich portalu:

    „Fundusz przeznaczony jest przede wszystkim dla zamożnych Polaków, którzy – w obawie przed realizacją czarnego scenariusza w strefie euro – nie tylko chcą chronić swoje oszczędności, ale take uzyskać wysoką stopę zwrotu w przypadku kryzysu.”

    1. Aldono, Rybiński to …, a jeszcze większe … mu uwierzyły. Nie dlatego, że kryzys nigdy nie nadejdzie, ale dlatego, że w spekulacjach finansowych kluczowy jest timing, czyli momenty wejścia i wyjścia. Tymczasem Rybą zdaje się kierowała zwykła chciwość poparta powszechnie widocznymi oznakami kryzysu gospodarczego 😉 Przy wpłatach po sto kilkadziesiąt tysi ma szczęście, że do tej pory ktoś go nie zabrał na wycieczkę do lasu 😉

    2. to chyba kłamali w prospekcie;-). Mamy pernamentny kryzys a stopy zwrotu jakoś nie ma

  19. Chciałbym zapytać, kiedy przebudowa bloga dobiegnie końca? Mam nadzieję, że to jeszcze nie jest koniec, bo póki co tekst widzę w dość wąskiej kolumnie, fraza na górnym bannerze kończy się na „socjal”, a wykres eurogeddonu wchodzi na notowania giełdowe i kursy walut. Zaznaczam, że mam stary typ monitora 4×3. Może to jest źródło problemu?

    1. Potrwa jeszcze trochę ale bez nieładnych efektów ubocznych. O tym efekcie wiem ale zniknie on wraz z przejściem na 2 kolumny, w 1-2 dni.

  20. To nie jest dobry pomysł, aby ucinać ręce czy nogi za jazdę po pijanemu. Sa inne metody bardziej cywilizowane.

  21. Eee tam. W tym wypadku u prof. Rybińskiego to tam taka ironia była.
    „…jak ukarać kierowcę, który prowadzi samochód pod wpływem alkoholu” Moim zdaniem należy ukarać tak jak zwykle, czyli wg obowiązującego prawa. To tak w skrócie. Wy to złośliwy jesteście. 😉

    Eurogeddon to raczej miał wysoki (~160000 zł)próg wejścia, na biednych nie trafiło. Poza tym, ilość zapakowanych zmieściłaby się na kanapie i kilku krzesłach. Tak to jest jak się obstawia koniec świata. Jak się nie skończył, to nie wiadomo czy się cieszyć czy wręcz przeciwnie. ;-D

    To jest ten sam przedział co zapakowane goldbugi, więc wstrzymajta się ze zbyt obcesowym podszczypywaniem. I tak się dziwię, że K. Rybiński tak te przytyki stoicko znosi, ja już bym dawno komuś tyłek odgryzł, zwłaszcza na swoim blogu. ;-D

    G.F.

    1. @Goldfinger

      > I tak się dziwię, że K. Rybiński tak te przytyki stoicko znosi

      Moze dzieki marzom pobieranym przez Eurogeddon od tych siedzacych na kanapie i krzeslach? 😉

  22. Z całym szacunkiem dla Kuczyńskiego, ale na ekonomii to trzeba się znać a nie być „magikiem” który mówi to co akurat wygodne. Zresztą on cały czas się dziwi. W TOK FM się dziwi. Jak był prezesem jednego z OFE to się dziwił skąd te pieniądze, jak już przestał być to się dziwi w drugą stronę. Jak było dobrze i zapowiadało się na źle to był optymistą. Jak jest źle i zapowiada się na lepiej (choć potem będzie gorzej oczywiście) to on pesymista i fundusze zakłada. Timing jest najistotniejszą rzeczą. Najgorsze czym się zasłużył to że dopuścił będąc doradcą Mazowieckiego program Sorosa do realizacji (rękami Balcera). Sami nie bardzo wiedzieli po co i na co i jaki będzie efekt. A efekt był do przewidzenia….

    1. @Alus, mylisz 3 postaci- Waldemara Kuczyńskiego (Mazowiecki), Bogusława Grabowskiego (byłego prezesa, i moim prywatnym zdaniem, jednego z najbardziej niebezpiecznych ludzi w naszym kraju jeżeli chodzi o nasze pieniądze) i Piotra Kuczyńskiego, związanego z XELION-em, który stanowi niezwykłe połączenie socjalisty z finansistą.

  23. A ja mam inne pytanie. Czy warto pakować się w IKE? Chciałbym na początek odkładać 100 zł miesięcznie.

    1. Odkładanie w IKE po tym co przydarzyło się OFE jest porównywalne do oszczedzania metodą wkładania banknotów do kratki ściekowej. Czyli odkładać można jak najbardziej. Tylko po co? Ale oczywiście jest to jedynie prywatna opinia cynika9, a na blogu 2GR porad finansowych wolimy nie udzielać… 😉

      1. Dziękuje za odpowiedź. Tak myślałem.

        To co zrobić z tymi 100 złotymi. Odłożyc na kupkę i kupić sztabkę złota po 40 miesiącach? (Bo mała sztabka złota kosztuje chyba koło 4000 zł)

        1. Tak 100 miesiecznie to troszkę mało ja bym proponował dołożyć jeszcze 80 i kupować co miesiąc 2 uncjowe bulionówki srebrne. Zbieranie przez 40 m-cy do skarpety to duże ryzyko bo gdy juz tąpnie to na waciki nie wystarczy.
          W dobrym kryzysie to taka bulionówka warta świniaka 😉
          pozdrówka

        2. Na początek mego inwestowania (pierwsza pensja pozowliła mi na zakup beretu i butów, z tym, ze do butów musiała mama dołożyć) zrobiłam coś, czego żaden spec od finansów nie ośmieli się poradzić. Otoż widząc perfidnie ukrytą inflację kupowałam zapasy rzeczy trwałych. Proszę wybaczyć trywializm i brutalizm. No, ale przedmioty o długim czasie przechowywania i na które jest w domu duże zapotrzebowanie, kupowane hurtowo (czyli taniej niż w sklepie) pozwoliły długodystansowo nieco poprawić domowy budżet (skutkiem czego docelowo pozwoliły na inwestowanie). Te przedmioty to niezbędniki takie jak: makaron, podpaski, woda mineralna, kasze, niektóre środki czystości. Używa się ich w domu wręcz masowo a proszę zwrócić uwagę, że co dostawa, to są one droższe. W skrócie sprawa sprowadza się do tego, że jeśli obecnie za paczkę wyrobu A płacę 1 zł, to za miesiąc (gdy znów przedmiot A będzie potrzebny) musiałabym wydać na niego np. 1,20 zł. Jednak dzięki przyjętemu rozwiązaniu nie mam potrzeby wydawania owych hipotetycznych 1,20 zł. Wygospodaowane w ten sposób wolne środki (na margiensie: w ten sposób odrobinę przewlekam w czasie cios maczugą w łeb, jakim jest postępująca utrata wartości comiesięcznej pensji) możemy zainwestować.
          Co do inwestowania tip od biedaka: owszem, duże kawałki są lepsze inwestorsko. Jednak w sytuacji człeka biednego (nie ma dużo kapitału a jak się kapitał trafi, to nie można go zamrażać w całości, również odsprzedaż dużego kawałka może być dla biedaka za mało „płynna”) rozsądnie jest myśleć o „małych kawałkach” np, małe sztabki czy monety (uwaga: nie kolekcjonerskie, nie numizmaty lub pseudonumizmaty, tylko ordynarne lokatówy). Dla biedaka niezłym wyborem może też być kupno złomu (rzadko trafia się możliwość, w dodatku bezpieczna, ale jak się trafi, TO BRAĆ).
          Jak mowa o złomie, to ja szukam szerszych (niż dostępne na necie wyrywki) danych nt. złomu miedzi. Bo to i w piwnicy można zrzucić na kupę, i kupić łatwo, i potencjał chyba ma?? Dla złodzieja nie tak łakome jak złoto czy srebro, o wiele bardziej płynne, banalnie proste do przechowywania (jak ktoś ma dobry płot, to może se nawet na podwórku pryzmę miedzi uwalić i ma z głowy) i raczej nie będzie budziło zapedów takich jak kiedyś w USA ze złotem ludziom kuku zrobiono;).
          Jeśli ktoś z Państwa ma wiedzę o źródłach danych o miedzi, to proszę o odp.
          Ukłony

          1. zrobiłam coś, czego żaden spec od finansów nie ośmieli się poradzić. Otoż widząc perfidnie ukrytą inflację kupowałam zapasy rzeczy trwałych. Proszę wybaczyć trywializm i brutalizm. No, ale przedmioty o długim czasie przechowywania i na które jest w domu duże zapotrzebowanie, kupowane hurtowo (czyli taniej niż w sklepie) pozwoliły długodystansowo nieco poprawić domowy budżet (skutkiem czego docelowo pozwoliły na inwestowanie). Te przedmioty to niezbędniki takie jak: makaron, podpaski, woda mineralna, kasze, niektóre środki czystości. Używa się ich w domu wręcz masowo a proszę zwrócić uwagę, że co dostawa, to są one droższe.

            Oj, eksperci to już też doradzali… Znana jest anegdota w której kamerdyner pytał głośnego eksperta giełdowego – był nim chyba Bernard Baruch ale mogę się mylić – w co inwestować. Zainwestowałbym dwa miliony w A. Ale ja tyle nie mam. No to zainwestowałbym milion w B. Ależ proszę pana, ja mam tylko parę dolarów… No to inwestowałbym w konserwy rybne… 😉

            Jeśli mogę dać pewien tip to byłby on taki: zredukować dług, jesli jest, oraz zapomnieć o pasywnym inwestowaniu. Zainwestować za to w siebie – ale nie z sensie książek czy poradników ale w aktualną swoją własną działalność której owoce – produkty czy usługi – inni chcą kupić.

          2. Dzięki za uniwersalne rady. Ja osobiście nie mam długów (póki co! Choć ciągnę na granicy minimum socjalnego – o takim poziomie startu do inwestycji mówiłam…) Uważam, że wiele osób bardzo by skorzystało, gdyby posłuchało tej rady…
            Konserwy mówisz?;) Rybne? No, te to przynajmniej koszerne są, więc pomysł niegłupi:))).
            Inwestowanie „w siebie”? Aaaa, tu warto przypomnieć radę byłego premiera, tę o inwestowaniu w dzizeci, w ich wykształcenie, także to w zakresie podstaw ekonomii:).
            Pomijając w/w żarciki, rady, których udzieliłeś są podstawowe. Szkoda tylko, że nasi ekonomiści jakoś nie dorośli do ich stosowania…

    2. Nie trzeba kupować całych sztabek. Można np. złote monety. Co do samego sensu inwestowania teraz w złoto się nie wypowiadam bo nie jestem w temacie.

  24. Ja to tylko caly czas sie zastanawiam, dlaczego Rybini chce obcinac konczyny za jazde po alkoholu. Zdecydowanie wiecej wypadkow powoduja kierowcy po wypiciu kawy, herbaty, czy wody mineralnej, a im nikt nic nie chce obcinac. Na dodatek wypadkogenny wplyw picia wody utrzymuje sie dluzej niz dla alkoholu, bo nawet do 2 miesiecy od spozycia. Nie bylo bowiem ani jednego przypadku wypadku drogowego, ktorego nei spowodowalby ktos, kto w ciagu 2 miesiecy przed wypadkiem nei pilby wody. Korelacja jest porazajaca, a media o tym milcza.

    1. No to będzie cytata z literatury pięknej:

      Zagapiona o mało nie wpadła pod przedzierający się przez ciżbę ogromny furgon. Filozof chwycił ją za ramię.
      – Czy wiesz, że na każde sto śmiertelnych wypadków spowodowanych przez ciężkie wozy kupców aż czterdzieści jest z winy pijanych w sztok woźniców?
      – Nie. – Robiąc minę dziewicy, strząsnęła jego rękę z ramienia.
      – No widzisz. Co należałoby więc zrobić, mając ograniczone środki?
      – Hm, wyłapać wszystkich pijanych woźniców i wsadzić do więzienia.
      Odwzajemnił się miną nauczyciela przemawiającego do mało pojętnego ucznia.
      – Głupio myślisz. Ja bym wyłapał trzeźwych. Toż oni powodują aż sześćdziesiąt wypadków na sto!
      Kai ryknęła śmiechem. Filozof jako towarzysz podróży zdecydowanie nie był złym pomysłem.
      – Sprawa jest bardzo prosta. Co należałoby zrobić, żeby ludzie w ogóle nie ginęli pod kołami wozów?
      – Zlikwidować wszystkie wozy.
      – Genialne! – Śmiał się szczerze. – A z czego wtedy będą żyli ludze?
      – Umrą z głodu.
      – Jesteś fantastyczna. Oczywiście, że tak. Co więc zrobić w kwestii wypadków?
      – Najlepiej nic.
      – Jesteś naprawdę świetna! – Wbrew własnym słowom jednak się zasępił. – Tylko tej prawdy głupi władcy nie zrozumieją przez tysiąclecia. [Andrzej Ziemiański, „Pomnik cesarzowej Achai”, t. I]

Comments are closed.