ale bez leśniczych apanaży
Przedzierając się przez gąszcz danych statystycznych ile komu płaci dobre państwo Gazeta Prawna dotarła na uroczą, świetnie zakamuflowaną polankę o której najwyraźniej wiedzą jedynie najbardziej wtajemniczeni wielbiciele przyrody. Nie wie o niej nawet GUS co jest niewątpliwie sukcesem kamuflarzy. Okazuje się mianowicie że 25 tysięcy pracowników Lasów Państwowych jest, oprócz pracowników koksowni, najwyżej płatną grupą zawodową w Polsce opłacaną z budżetu. Średnie uposażenie tej grupy w 2012 wyniosło 6987 zł. Tyle nie wyciągają nawet górnicy przodkowi, mimo że też należą do ścisłej czołówki. Gazeta pisze:
Niespodzianką są wysokie wynagrodzenia wypłacane ponad 25 tys. pracowników zatrudnionych w Państwowym Gospodarstwie Leśnym „Lasy Państwowe” (LP). W pierwszych III kwartałach tego roku przeciętne zarobki wyniosły tam 6126 zł. Informacje na ten temat umykają jednak analitykom przy komentarzach związanych z poziomem wynagrodzeń, ponieważ GUS nie podaje ich w bieżących danych. Są one jednak dostępne w LP. Wynika z nich, że w zeszłym roku średnie wynagrodzenie w Lasach Państwowych było wyższe niż w górnictwie i osiągnęło poziom 6987 zł. Zarobki wzrosły tam aż o 9,3 proc., podczas gdy w całym sektorze przedsiębiorstw podwyżki płac wyniosły średnio 3,4 proc. [Gazeta Prawna]
Holy cow, jak by ktoś dał nam do wyboru fedrowanie na przodku w pyle węglowym oraz przejażdżkę na świeżym powietrzu przez wspaniały, pachnący las to wiedzielibyśmy co wybrać! Zresztą co tu dużo mówić, wybraliśmy już dawno. W dodatku nasze kłusy patrolowe po lasach poj.Drawskiego organizujemy za darmo, nie chcąc nadwerężać budżetu Lasów Państwowych. I bez tego przecież rząd premiera Tuska finansowo ledwo dyszy, musząc się nawet ratować rajdem na OFE.
Nie pobieramy też przysługującego pracownikom LP deputatu opałowego, i w odróżnieniu od nich w „kurtkę, buty oraz mundur”, co prawda wojskowy, zaopatrzyliśmy się we własnym zakresie. Tudzież nie deklarujemy dyrekcji LP owsa chociaż leśnicy mają prawo zadeklarować zużyte we własnym środku transportu paliwo. Mamy jedynie cichą nadzieję że Lasy Państwowe, doceniając nasze zaangażowanie po stronie przyrody i świeżego powietrza, pozytywnie rozpatrzą naszą małą prośbę o mieszkanie funkcyjne… do czego funkcjonariusze LP też mają niezbywalne prawo. W charakterze mieszkania funkcyjnego zadowolimy się korzystnie położoną, niewielką leśniczówką nad jeziorkiem. Może być nawet z częściową odpłatnością… Byleby internet dochodził… 😉
W zamian za pozytywne rozpatrzenie prośby obiecujemy cicho siedzieć i sprawy nieprzyzwoicie wysokich uposażeń leśników dalej nie nagłaśniać bo i po co? Jeszcze przy okazji kolejnego kryzysu finansów publicznych rząd mógłby wpaść na pomysł przeglądu na co państwo bezsensownie trwoni pieniądze i zainteresować się bliżej casusem futrowania leśników z państwowej kiesy. Albo ktoś równie nierozważnie mógłby zacząć porównywać uciążliwość zawodową fedrowania na przodku i spacerowania po lesie, czego odbiciem ma być podobno wysokość państwowego uposażenia.
Że nie wspomnimy już o niedyskretnym zapytaniu czy pensje leśników z Lasów Państwowych byłyby równie wysokie gdyby zamiast Lasów Państwowych lasy były po prostu prywatne…
————————-
Inwestowanie w las
Chyba wyszło szydło z worka! Artykuł w Gazecie Prawnej nt. wynagrodzeń leśników to był taki „próbny balonik”
https://wpolityce.pl/wydarzenia/70384-rzad-tuska-planuje-doprowadzic-do-zapasci-finansowej-lasy-panstwowe-aby-potem-je-jako-niewydolne-sprywatyzowac-prawda-ze-genialne
Jeśli lasy ma prywatyzować PO i PSL, z Tuskiem na czele, to ja już wolę wysokie wynagrodzenia leśników!
Tak swoją drogą, to tam na górze, korytko coraz mniejsze – a świnek jakby nie ubywa – skoro rzucili się na LP….
Ja byłbym bardziej krytyczny do treści podawanych do wierzenia wpolityce.pl, które są często na poziomie GW lub niżej.
Skoro tak wszystich bola zarobki gornikow i lesnikow (ktory przynajmniej cos robia pozytecznego) to czemu nikt nie protestuje przeciwko pensjom pilkarzy? Nieroby, dlaczego maja byc sponsorowani z budzetu? Skoro to ich zawod, to niech sie utrzymuja z tych, ktorzy chce ich ogladac!
Sednem wpisu, którego chyba niezupełnie zrozumiałeś, są nie tyle „zarobki górników i leśników” tylko skrajna dysproporcja wysiłku absurdalnie wycenianego przez socjał na tym samym poziomie. To czy państwo powinno utrzymywać te grupy zawodowe jest innym zagadnieniem.
czemu nikt nie protestuje przeciwko pensjom pilkarzy? – Ponieważ większość już pojęła że nie jest to ani Twój biznes ani państwa, lecz wynik wyceny wolnorynkowej zawodnika, płaconej w rzeczy samej przez tych którzy chcą go oglądać, albo oglądać go latającego z logo swojej firmy.
Jeżeli chcesz się przyczepić do „sponsorowania z budżetu” to zabierz się raczej za stadiony czy parę innych czarnych dziur, które można łatwo znaleźć. Twierdzenie jednak jakoby zarobki grupy zawodowej piłkarzy pochodziły w znaczącej mierze z budżetu jest absurdem.
Akurat większość klubów sowicie korzysta z funduszów miejskich (chociażby Śląsk Wrocław w mistrzowskim sezonie większą część budżetu dostał z kasy miasta), spółek skarbu państwa Zagłębie Lubin, dotacji dla stadionów Legia, Wisła, Lech itd. W najmocniejszych ligach jest jeszcze śmieszniej, Barcelona i Real mają długi na poziomie 0,5 mld gwarantowane przez skarb państwa/miasta/króla.
Nie wiem czy Hiszpania jest tutaj najlepszym przykładem który można generalizować. Chciałbym zresztą zobaczyć link potwierdzający dług klubu gwarantowany przez skarb panstwa, na mój gust mogłoby to być niezupełnie koszer z przepisami unijnymi… Po drugie, jak się Hiszpania wywróci to będziemy wiedzieli dlaczego i chętnie powrócę do tematu… ;-). Uważam to za niedopuszczalne (o ile rzeczywiście ma miejsce). Wątpię jednak nadal o szerszym rzekomym finansowaniu klubów przez państwa unijne.
Po trzecie, miasto finansujące klub ze swojego terenu to moim zdaniem jednak coś innego niż państwo. Potrafię sobie wyobrazić że może to być uzasadniony wydatek promocyjny, jeśli przynajmniej klub gra na odpowiednim poziomie.
https://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105404,15157903,Komisja_Europejska_bada_finanse_Realu_i_Barcelony_.html
Więcej działo się przed wprowadzeniem przez UEFA finansowego fair play. Teraz ciężko mi szukać newsów sprzed kilku lat.
Oprócz wszystkich powyższych enuncjacji, LP to znakomita przystań dla ludzi określonej orientacji politycznej po 1989 roku.
—
cdn?
w świetle tego artykułu
https://m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,14126599,Polsko_niemiecka_walka_o_drewno.html
lasy państwowe są instytucją produkującą tanio, wysokiej jakości produkt
dzięki temu polska jest potęgą jeśli chodzi o eksport związany z przemysłem drzewnym
gdybyśmy mieli jeszcze kilka takich państwowych molochów jak lasy państwowe to może bylibyśmy również potęgą w eksporcie stali albo czego innego
ale tamte branże sprzedaliśmy
dziwnie najlepiej idzie nam z meblami, których produkcja opiera się na surowcu dostarczanym przez państwowego monopolistę
z mojego punktu widzenia więc w lasach państwowych nie zarabia się dużo, to gdzie indziej zarabia się mało 🙂
Środowisko leśników jest mi dobrze znane. Wynagrodzenia leśników szeregowych (leśnictwo) to 2,5-3,5 tys. Na poziomie nadleśnictw i oddziałów RDLP zarobki są 3-8 razy większe.
Prawdziwa kasa jest jednak gdzie indziej i tam są prawdziwe patologie. Chodzi o tak zwane ZULe, będące z reguły firmami krewnych leśników lub ich znajomych. Kasa do zgarnięcia jest tam ogromna, liczona w setkach tysięcy na jedną firmę rocznie, a takich firm w skali kraju są tysiące. Cały mechanizm wygląda następująco: nadleśnictwo ogłasza przetarg (prace pielęgnacyjne, zrąb, wywóz drewna etc.), udział w nim może wziąć każdy, ale w praktyce wygrywają je firmy „znajomych królika”. Legalnie zatrudniają one kilku pracowników leśnych, a resztę na czarno. Praca drwala leśnego jest bardzo ciężka i niebezpieczna, otrzymuje on jednak za nią groszową pensję 1,5-2 tys. miesięcznie. Jednocześnie właściciel ZULa na każdą złotówkę zapłaconej robotnikowi pensji ma dla siebie 2-4 zł. Przeciętny ZUL zatrudnia 8-10 osób, co daje właścicielowi jakieś 40-50 tys. przychodu miesięcznie.
Inny aspekt: sprzedaż drewna. Znajomy właściciel firmy drzewnej ma od 2 tyg. przestój w zakładzie, bo nie może kupić drewna (po prostu go nie ma). A gdzie się podziało? Zostało sprzedane za granicę. Potem będziemy mogli w sklepach kupić ładne, zagraniczne i drogie meble wyprodukowane z tego drewna.
Bardzo ciekawa uwaga, potwierdzająca zresztą moje obserwacje. Tym niemniej jednak moje wcześniejsze pytanie pozostaje otwarte – skoro pracownik leśny, legalny czy nielegalny, jest opłacany tak jak jest, to skąd się bierze ta wysoka średnia raportowana w artykule GP? Chodzi tutaj o oficjalne pensje wypłacane przez LP, nie firmy „znajomych królika”.
Domyślam się, że pensje pracowników leśnych nie są uwzględnione w tej średniej, dlatego jest ona tak wysoka. Nie wiem jak wygląda to w innych regionach kraju, ale w moich okolicach (Karpaty) pracownicy fizyczni są zatrudniani jedynie przez ZULe. Najprawdopodobniej więc do średniej wliczono tylko wynagrodzenie leśników, nadleśniczych, pracowników oddziałów RDLP i Dyrekcji Generalnej, pracowników biurowych (tacy są od szczebla nadleśnictwa wzwyż), straży leśnej, pracowników innych jednostek organizacyjnych LP (szkółki, placówki doświadczalne).
@Piotr
Jest dokładnie tak jak mówisz.
G.F.
ad 1
„kiedyś” nie bylo taniej metalowej siatki ogrodzeniowej i maszyn. inna też była mentalność, może bardziej romantyczna, dziś nie potrzeba się dużo naspacerować by napotkac szlabany opatrzona czerwonymi znakami „teren prywatny wstęp wzbroniony” (w mojej okolicy jest tego naprawdę mnóstwo!) jak ktoś ma jeszcze wątpliwości niech zobaczy i posłucha jak wyglądają „lasy” w Anglii i jak tam się postrzega Polaków opowiadających o zbieraniu grzybów czy jagód. – pogarda dla buszmenów zbierających korzonki. tam wogóle już przez głowę nie przechodzi taki model funkcjonowania lasów jak u nas.
ad 2
dobra nie zetną od razu i nie zetną wszyscy – bedą ścinać po kawałku, niektórzy, może nie pierwszego dnia, bo na razie obowiązujące przepisy tego zabraniają, ale za 40 lat? jaką mamy gwarancję na to że przepisy się nie zmienią?
dalej odnośnie regulacji – jak już te regulacje są, to ktoś musi ich przestrzegania pilnować. kto? armia urzędników! to ja już wolę na te 20 000 leśników płacić niż na panów w krawatach, którzy mnie ściąć drzwewo na letniskowej dzialce zabronią, ale za odpowiednią opłatą przyklepią każdy przekręt na skalę znacznie większą.
to państwo czy też jego władze nie są w stanie zagwarantować „gwarantowanej” darmowej opieki zdrowotnej, ani emerytury a mam uwierzyć, że przejmować się będzie takimi bzdetami jak dostęp do lasów dla jakiegoś Kowalskiego?;)
jak wygląda przestrzeganie i egzekwowanie tego rodzaju przepisów można łatwo sprawdzić – wystarczy przejść się ze spiningiem i przekonać się jak wygląda realizacja prawnego obowiązku zapewnienia turystom pasa dostępu do lini brzegowej naturalnych wód powierzchniowych
także bardzo bardzo BARDZO proszę nie pisać o „gwarancjach” udzielanych przez wladze tego państwa
dalej
od samego początku dziwi mnie ogromnie, że artykuł przypominający merytorycznie bardziej zajawkę jakie można spotkać zazwyczaj na o… no wiecie;) wzbudził tyle emocji że skłonił cenionego przeze mnie ogromnie autora do stworzenia całego wpisu. Przecież z tego artykułu naprawdę nic nie wynika. bulwersujące liczby z 6 na czele mogą być kwotami netto albo brutto, po wliczeniu ekwiwalentów i premii albo przed – nie wiadomo. jeśli brutto i „po” to to nie są naprawdę tak astronomiczne kwoty by się nimi aż tak bulwersować. tym bardziej, że pewnie średnią podnoszą głównie wynagrodzenia zarządu i ich sekretarek:) a pamiętajcie, że to jest zazwyczaj jedna pensja na całą rodzinę, bo gdzie kobieta ma w lesie znaleźć zatrudnienie? to jedynie tu widzę jakieś pole „ukracania przywilejów”
jesli wierzyc sprawozdaniom znalezionym w sieci – w ciągu ostatniego 10-lecia (cho.ć dokładnie już nie pamiętam – trzebaby poszukać i sprawdzić) masa drewna została przez LP podwojona – to jest realne przymnażanie majątku narodowego i ograniczono zatrudnienie o 3/4
dodatkowo naiwnie twierdzę, że las jest swego rodzaju dobrem narodowym i nawet gdyby jego utrzymanie generowałoby wyłącznie koszty, to i tak w interesie obywateli leży ich utrzymanie – jak wojska czy straży pożarnej
owszem – na pewno jest to pole do „etacików” przekrętów i nadużyć, ale kto dzisiaj przeprowadzi w sposób uczciwy prywatyzację w tym kraju!? historia pokazała jak u nas to wygląda i kiedy jest prawdziwe pole do przekrętów i nadużyć. a to już nie będzie sprzedaż fabryki, ale sprzedaż terytorium. czy podoba się Wam że Ukraina sprzedaje Chińczykom swoje najlepsze ziemie uprawne?
artykuł z GP przytoczony na forsalu jak dla mnie to wyłącznie sonda mająca na celu urabianie gruntu pod nieuchronną wyprzedaż ostatniego majątku jaki w tym kraju jeszcze pozostał w celu zapchania dziury po rozkradzeniu dotychczasowych zasobów i zniszczeniu potencjału.
„i jak tam się postrzega Polaków opowiadających o zbieraniu grzybów czy jagód. – pogarda dla buszmenów zbierających korzonki.”
Z calym szacunkiem ale bredzisz nieprzytomnie. W UK wild mushroom picking jest bardzo popularne wsrod miejscowych, sa specjalne kluby gdzie pod opieka doswiadczonych pickerow mozna zbierac grzybki, dziala British Mycological Society, ktore ma swoj Pickers Code.
Wyjaśnijcie może, trochę nie łapię tego wątku… 🙁
W dużej części kontynentalnej Europy Polacy uchodzą za ekspertów grzybowych i chyba słusznie – dla większości „mushroom” znaczy pieczarka w sklepie a opinia jest że wszystko inne jest trujące i nie do zbierania. W Skandynawii na przykład dorodne prawdziwki jedzone są przez owce, nikt tego nie zbiera. Z tego co wiem to tylko Włosi dorównują nam wiedzą w tej dziedzinie. Sam chodziłem tam na trufle… 😉
„Bardzo popularne” zbieranie grzybów jest w PL i we Włoszech jak Cynik słusznie zauważył. Nie twierdzę, że w UK grzybów nikt nie zbiera – z pewnością są jakieś towarzystwa zapaleńców. Czy jednak to, że w moim mieście działa jakiś „klub krótkofalowców” oznacza zaraz, że w naszym kraju „bardzo popularne” są krótkofalówki?:) (a klub działa! i to ku mojemu zdumieniu na tyle prężnie, że miasto przydzieliło mu nieodpłatnie świeżo wyremontowaną salę konferencyjną na stałą siedzibę;) to tak na marginesie:)) Ja usiułuję zwrócić jednak uwagę na powszechność i dostępność dla przeciętnego Kowalskiego takiej formy spędzania wolnego czasu – taniej i łatwo dostępnej w kraju, gdzie nawet wypad do kina przekracza finansowe możliwości sporej części społeczeństwa. A ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny, należy zadać sobie pytanie co spowodowało że w Anglii zbieranie jagód traktowane jest z pogardą lub chociaż dobrotliwą wyrozumiałością należną nieszkodliwemu wariatowi? Ale to tylko marginalny problem całego tematu prywatyzacji LP i jej potencjalnych skutków. Istotniejsze są inne problemy opisane we wcześniejszym komentarzu. Podsawowym wg mnie jest zaś ten, że przeprowadzenie prywatyzacji dzisiaj (a do tego przygotowują nas od jakiegoś czasu różnego rodzaju „zajawki” w mediach, jak ów artykuł GP) nie będzie miało nic wspolnego z „uzdrawianiem” finansów publicznych, ale z KOLEJNĄ zalegalizowaną i niekontrolowaną (a może raczej kontrolowaną zza sceny) grabieżą naszego wspólnego majątku, z którego ogromna część obywateli korzysta w stopniu znaczenie wyższym niż w wielu regionach zachodniej Europy. Nie przeczę, że w LP, jak i w innych spółkach skarbu państwa dochodzi do wielu nieprawidłowości, chociaż moim zdaniem należałoby się najpierw zająć się sytuacją w PKP albo spółkach węglowych bo sądzę, że tam znalazłoby się znacznie więcej bulwersujących faktów.
w odpowiedzi na powtarzające się zapytania o strukturę wynagrodzeń w LP zamieszczam odnośnik do sprawozdania dostęponego na ich stronie (wprawdzie dopiero za 2010 i 2011, ale nie należy sie chyba spodziewać znaczących zmian w latach kolejnych)
https://www.lasy.gov.pl/dokumenty/raporty/sprawozdanie-finansowo-gospodarcze-za-2010-rok/view
wynika z niego, że faktycznie „zarząd” spija tłustą śmietankę i widzę tu wskazania do przeprowadzenia gruntownej rewizji zarobków nie mniejsze niż na PKP w PGNiG etc. nie przekonuje mnie to jednak do wyprzedaży ziemii na niejasnych zasadach w atmosferze pośpiechu sprzyjającej tylko zaniżaniu faktycznej wartości oferowanych przedmiotów przez władze zdegenrowane przez korupcję, kolesiostwo i zwykłą głupotę -to byłoby działanie nieodpowidzialne i krótkowzroczne. temat prywatyzacji LP można zacząć dyskutować gdy już wszystko inne będzie działało jak należy.
na koniec jeszcze pod rozwagę zostawiam inny aspekt poruszony już wcześniej przez Cynika – mianowicie dopłaty unijne. poza wszystkimi innymi możliwymi przekrętami dochodzi jeszcze i ten z dopłatami. a skąd UE bierze środki na takie dopłaty to już sobie sami odpowiedzcie:)
@appafitto:”A ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny, należy zadać sobie pytanie co spowodowało że w Anglii zbieranie jagód traktowane jest z pogardą lub chociaż dobrotliwą wyrozumiałością należną nieszkodliwemu wariatowi?”
Hmm, może przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. W Polsce „lasy państwowe” są ogólnie dostępne. Być może w Anglii (i wielu innych krajach) lasy są prywatne i łażenie po nich i zbieranie czegokolwiek jest traktowane jak szperanie po cudzym podwórku. Nawet jak zbiera się coś mało wartościowego (np grzyby:).
A mi się wydaje, że ta „afera” z płacami leśników, to tylko taka podgatowka, żeby rząd się za LP zabrał i przy okazji POdpieprzył coś dla siebie.
to co widzimy do czubeczek góry lodowej, całe te lasy eksploatuje „dla dobra narodu” sitwa w której główne role należą do działaczy PSL. Jedynym sposobem na pozbycie się tej zarazy, jest prywatyzacja i to w 100 % tzw majątku państwowego. Wystarczyło jednak, że „ktoś” użył dwóch zaklęć i zwolennicy prywatyzacji odpadli.
1/ ogrodzą lasy i zabronią po nich chodzić – teza jest nie do utrzymania historycznie, kiedyś wszystkie lasy były prywatne i chodził po nich kto chciał.
2/ jak się lasy sprywatyzuje to właściciele prywatni zetną wszystkie drzewa i lasu nie będzie, z tym nie chce się nawet dyskutować, to jest absurd, wierzą w to tylko ci co uważają ludzi za bezrozumne bydło, zwłaszcza, że widać prywatne kwitnące firmy i inne przedsięwzięcia.
Natomiast jak się spojrzy od tej strony na obecną sytuację to widać jak niewielka grupa czerpie potężne korzyści z majątku, ponoć państwowego.
Ten schemat pasuje do wszystkiego co patologiczne w Polsce.
Najbardziej żal mi tych czytelników Pana bloga którzy uwierzyli w to jak to ciężka praca polskiego urzędnika leśnego pomnaża majątek państwowy, „nasze wspólne dobro” . Mieszkam niedaleko lasu i to co tam widzę do potężne marnotrawstwo i majątek raczej się rujnuje niż go przybywa. Natomiast ta sitwa jedyne co umie robić to opowiadać bajki. Boją się reprywatyzacji bo musieliby szukać roboty u prywaciarzy, skończyłyby się etaty i etaciki.
Zgadza się! Warto może uwypuklić te punkty bo naiwnych czy niedoinformowanych nie brakuje. Istotnie, prywatny las implikuje na ogół korzyść ekonomiczną jako posiadłość gruntowa ale w wielu krajach jest mnóstwo regulacji dotyczących praw publicznego dostępu czy tego co z lasem można zrobić a czego nie.
W szczególności nie ma tak że własny las wyciąć można w pień. Obecnie w Polsce są również lasy prywatne ale niech spróbuje ktoś coś wyciąć bez odpowiedniego zezwolenia… Ba, spróbuj wyciąć jakiekolwiek większe drzewo za 100% swojej działce… 😉 Tylko w bezksiężycową noc… 🙂 Jak jest z dostępem publicznym do prywatnego lasu dokładnie nie wiem ale nie zdziwiłbym się gdyby były tutaj również odpowiednie regulacje i gwarancje dostępu.
Jeśli prywatyzacja byłaby jedynym sensownym wyjściem, to kto niby miałby te lasy kupić? Ktoś spoza sitwy?
„Jeśli prywatyzacja byłaby jedynym sensownym wyjściem, to kto niby miałby te lasy kupić? Ktoś spoza sitwy?”
W sumie mało istotne, gwarantuję że nawet jeżeli las kupi ktoś „z sitwy”, to swoim będzie inaczej zarządzał. Róznica pomiędzy „moim” a „niczyim”, czyli wspólnym/państwowym.
nawet jeżeli las kupi ktoś „z sitwy”, to swoim będzie inaczej zarządzał. – nikt mu przynajmniej nie podrzuci scheissu co jest zmorą lasów „państwowych”…
Jasne, sami majętni i odpowiedzialni mędrcy wejdą w posiadanie lasów 🙂 Wystarczy przejść się po wioskach i popatrzeć, ile szajsu własnego, nie podrzuconego, leży wokół chałup. Wygląda znajomo? :
Skąd ta naiwna wiara w prywatną przedsiębiorczość i żądzą ładu wśród „prywatnych właścicieli”???
sami majętni i odpowiedzialni mędrcy wejdą w posiadanie lasów – satyra zrozumiała ale mniej zrozumiałe jest to że wychodzi z nią ktoś kto się niedawno oburzał na etykietkę socjalisty… 😉 Czym innym w końcu jest założenie że jakakolwiek zmiana statusu własnościowego lasów musi mieć formę typowego dla socjalizmu rozdawnictwa za darmo dla biedoty? Bo tylko w ten sposób można tę wypowiedź interpretować.
Jeżeli las zostaje sprzedany prywatnej stronie – po cenie rynkowej, za gotówkę i bez socjalizmu – to szansa jest dużo większa niż obecnie że właściciel będzie o niego dbał i do zasyfienia nie dopuści. Po co by inaczej kupował skoro motyw szybkiego zysku wyeliminujemy? Ludzie troszczą się o swoją własność i to, zaryzykuję, w stopniu skorelowanym z jej wartością. Owszem, 100% gwarancji nie ma. Ale ile szykownych willi prywatnych widziałeś z syfem wokół takim jak na tym zdjęciu?
Tak, masz rację, ja też chciałbym wierzyć, że:
1. można sprzedać grunty „bez socjalizmu” – wolnorynkowo. Na pewno PSL jest przekonane do tej szczytnej idei. Good luck! 🙂
2. „ludzie troszczą się o swoją własność”. Tylko, że lasy to nie jest czyjaś tam własność, tylko część ekosystemu, w którym wszyscy żyjemy. To nie jest działeczka z domkiem i ogródkiem 🙂
Po co by inaczej kupował skoro motyw szybkiego zysku wyeliminujemy?
Dla powolnego zysku? Nazywa się to inwestycja w języku kapitalizmu 🙂
Widzisz, ja się obawiam, że las, przy którym nie można gmerać, a tylko go pielęgnować, kupi jedynie ktoś, kto ma w planach niezły zarobek, a nie koneser przyrody. Gdyby ludzie dbali o swoje (środowisko), nikt nie wydobywałby gazu łupkowego (przez szczelinowanie), bo to szkodzi temu środowisku, ani nie wycinał lasów amazońskich. To ostatnie szkodzi całej planecie i jakoś końca precederu nie widać. No chyba, że socjaliści za tym stoją ;P
Doświadczenie mówi, że posiadacz dużego kapitału może więcej niż to wynika z zawartej z nim umowy. Za zniszczenia zapłaci co najwyżej karę, pod warunkiem, że udowodni mu się winę. Oczywiście nie popieram klik wśród leśników; apeluję jedynie o rozsądek, żebyśmy nie zamienili siekierki na kijek.
Pzdr
chciałbym wierzyć, że można sprzedać grunty „bez socjalizmu” – wolnorynkowo. – nie ma sensu dalej dyskutować bo zmieniasz temat. Nie wiarą się tutaj zajmujemy ale klinicznym przypadkiem własności prywatnej vs. socjalistyczna. Rozumiem że Ci się ta pierwsza nie podoba ale warto to własnie tak nazwać, zamiast wymyślać argumenty zastępcze, jak domniemany link między prywatnym lasem a slumsami.
hmm… to prawda pewnie będzie gdzieś po środku. Bo nieco inne wieści mam.
Rozmawiałem niedawno z dwoma leśnikami – biurwami. Twierdzili że LP nie są „dofinansowywane” z budżetu, lecz muszę na siebie zarobić same. Stąd auta służbowe kupowane flotowo to jimny, forester etc. Prywatnie mają podobne. Niskie zawieszenie nie da rady w kniejach i na czarcich duktach…
Zapytałem o emerytury. Twierdzą, że pomimo samoutrzymania się, do czego obliguje ich jakaś tam ustawa, to na emerytury odkładają jak „każdy” do ZUSu, czyli dziurawe wiadro.
Nazwa urzędnik lasów państwowych wcale nie musi być sprzeczna z logiką. Notariusz i Komornik też urzędnik, też godła musi używać, a prowadzą normalne fimry, są przedsiębiorcami, urzędnikami mogącymi używać godła PL i przywilejów urzędowych.
Tak… odkąd zamontowali kamery przy szlabanach i drogach wjazdowych, to ponoć zmalały wywózki drewna z lasu autami. Kary też się posypały.
Kolejna sprawa – wiele duktów wygląda obecnie jak autostrady śródleśne. Zniwelowane, wysypane kruszywem, utwardzone. Why? Bo pożytek jakim jest drewno musi być jakoś wywieziony z lasu. KRAZów już nie stosują, tir ma wjechać. Taka droga dużo kosztuje. Widocznie biznes na drewnie się opłaci.
Co do ogradzania prywatnych lasów… Mam nadzieję że to nie nastąpi. To patologia która niszczy migrację dużych ssaków, od wielkości borsuka na łosiu kończąc. Można porównać do bydła, które płotu nie przeskoczy, nie prześliźnie, nie przefrunie. Do środka nie wejdzie. Brak wymiany genów między „wioskami” tego samego gatunku. Duży stres – ciągle ogrodzenie!
Kto tego nie doświadczył niech pojeździ w VI, nocą, k. A4. na odcinku krk-wro, o ile dobrze kojarzę brak jest przejść dla zwierząt. To potęzny odcinek. Zwierzęta biegają jak oszalałe w pasie kilku km od A4 i są zestresowane, bo nie mogą w żaden sposób przedostać się na drugą stronę.
Ile prawdy w tym finansowaniu – nie wiem, trzeba jeszcze się rozejrzeć.
Prawdą jest że najniższy szczeblem pracownik, do robót najcięższych i najniebezpieczniejszych kokosów nie zarobi.
Cyniku, ZUL to zakład usług leśnych, zwykła firma 😉
Zdumiewa mnie ilość podkreśleń że LS „zarabiają na siebie”… Raz, jakim cudem państwowa firma eksploatująca za darmo drewno na państwowych gruntach, po cenie ustalonej przez państwo, miałaby nie „zarabiać na siebie”? Dwa, co gdyby w jakiś sposób nie „zarabiała na siebie”? Byłby ktoś za zamknięciem? W porządku, niech w takim razie zacznie od kopalni…
Tekst Cyniku ma nas zachęcić do prywatyzacji lasów. Pewnie Cynik ma już upatrzony kawał lasu dla Debeta? Nie dajmy się zwieść… biorąc pod uwagę przebieg dotychczasowych złodziejskich prywatyzacji, marne szanse, żeby w tym wypadku było inaczej. Właściwe w tym kraju, to prywatyzacja= zalegalizowana kradzież.
Zbierając grzyby nie mam ochoty oglądać ogrodzonych lasów z napisem własność prywatna i facetów ze strzelbami którzy chętnie mi odstrzelą tyłek, gdy zabłądzę.
Dlatego jestem w stanie tolerować status quo w tym zakresie. Zwłaszcza, że właściwie to już wszystko zostało rozkradzione i zostały tylko lasy, może jeszcze ogródki działkowe w centrach miast.
Z autopsji mogę dodać, że kradzieże leśne dla ludu się już skończyły, kilkanaście lat temu można było we wsi, zorganizować parę kubików za flaszkę, teraz spróbuj…. montuje się kamery w miejscach ścinki drzew i znakuje drzewo. Być może złodziejstwo się przeniosło do kręgu „białych kołnierzyków” ale zwykli leśniczy mają coraz mniej z tym wspólnego.
Pewnie Cynik ma już upatrzony kawał lasu dla Debeta? – oj, pewnie kolejny zwolennik teorii spiskowych… 😉
Zbierając grzyby nie mam ochoty oglądać ogrodzonych lasów z napisem własność prywatna i facetów ze strzelbami którzy chętnie mi odstrzelą tyłek
– nie ma potrzeby, zbierac grzyby możesz swobodnie w moim lesie i to gratis. „Tyłki odstrzeliwujemy” tylko socjalistom… 😀
Z autopsji mogę dodać, że kradzieże leśne dla ludu się już skończyły – podejrzewam że g.. warta ta Twoja autopsja. Spokojnie parę kubików można dalej zorganizować. Nie ucz ojca dzieci płodzić… 😀 Z kamerami i tak dalej nie ma potrzeby dalej komentować… Wesołych Świąt…
Dziękuję za życzenia.
pracownik decydujący o dobrach wspólnych, do których las należy, powinien zarabiać dużo, żeby nie robić przekrętów.
oczywiśćie, że tak, ale pod warunkiem, że będzie pracował w prywatnej firmie. W innym wypadku dojdziemy do włoskiego absurdu, że etat referenta w byle urzędzie jest etatem dziedziczonym.
pod warunkiem, że będzie pracował w prywatnej firmie. – o, o, o, wtedy niech zarabia $1M…
Nie bardzo rozumiem tych, co twierdzą, że leśnicy powinni dużo zarabiać, bo lasy przynoszą zyski i są rzekomo dobrze utrzymane.
Płace pracowników sektora państwowego są w państwach zachodniej Europy odpowiednio ustawowo regulowane. W Niemczech wiadomo, do jakiej grupy zaszeregowania pracownik należy i można się domyśleć ile mniej więcej zarabia. Leśnicy nie należą do arystokracji pracowniczej, co można łatwo sprawdzić w internecie. Nie rozumiem też twierdzeń, że jak nie dostaną odpowiednich zarobków, to będą kraść. Leśnicy w Niemczech zarabiają przeciętnie lub niżej niż przeciętnie i nie jest to dla nich motywacją do kradzieży. Co do polskiej gospodarki leśnej, to czytałem, że jest skandaliczna, zwłaszcza jeśli chodzi o sprzedaż drewna podmiotom prywatnym np. producentom mebli. Jest tam wiele nieprawidłowości, jeżeli chodzi o przetargi i cała masa skarg z tym związanych. Nie zauważyłem także, aby stan polskich lasów był lepszy niż niemieckich, nie mówiąc nawet o litewskich. Jest wręcz przeciwnie.
Leśnicy [na zachodzie – przyp. cynik9] nie należą do arystokracji pracowniczej, co można łatwo sprawdzić w internecie.
Cały witz w tym aby raczej nie sprawdzać bo jeszcze ktoś sprawdzi no to co? Nieprzyjemnie… Znacznie lepiej nawijać o przodkach, dziadkach, sztandarach i dziedziczności leśnych synekur… 😉 Dopóki, ma się rozumieć, przyparty kryzysem do muru socjał sam nie zacznie czegoś sprawdzać… ;-D
@krzyszp Dochodza jeszcze akcje typu gaszenie pozarow lasow, policja lesna i lowna czyli pogon za zlodziejami drewna i klusownictwem (i to samemu, czasem na przyslowiowym komarku), trzymanie w ryzach robotnikow lesnych nie stroniacych od alkoholu i drobnych machlojek…zadrzewianie, odpowiedzialnosc materialna w zakresie samej gospodarki lesnej (trzymanie sie norm) czyli dosc duzy rozstrzal formalnych wymagan. Z opowiesci lesniczego w rodzinie, wynika ze kampania gaszenia duzego pozaru przypomina pod wzgledem ryzyka i zaangazowania czasowego i emocjonalnego sezon polowow na kraba na Morzu Barentsa. Trzeba takze pamietac ze w typowym ukladzie oddalenia od mozliwosci zawodowych jakie daje miasto, druga polowa rodziny zwykle siedzi w lesniczowce, i zajmuje sie wychowywaniem dzieci, poniewaz codzienne wielogodzinne dojazdy czynilyby cala impreze zatrudnienia kobiety lesnika malo nieoplacalna. Warto pamietac takze o wypadkowosci ( w porownaniu do liczby zatrudnionych wcale nie odbiega tak bardzo od tej w gornictwie) oraz ryzyku chorob zawodowych np. odkleszczowyh Trzeba to czyms skompensowac. Jak sie podliczy wszystko wspomniana srednia moze sie okazac w miare uzasadniona.
ryzyku chorob zawodowych np. odkleszczowyh – sądzę że wielu chętnych zaryzykowałoby „chorobę odkleszczową” za połowę synekury leśniczej… 😀
Cynik9 pierwszy w kolejce do leśniczówki! Czort z kleszczami, poradzimy sobie jakoś…
Tu jeszcze mała uwaga, znajomy zajmuje się reprywatyzacją lasów, więc temat zna dosć dobrze. Faktem jest, że lasy są własnością państwa, w większości zresztą ukradzioną. Natomiast większość infrastruktury związanej z gospodarką (tartaki, obróbka, nie wiem co tam jeszcze) nie jest odzyskiwana, bo dawno się na tym uwłaszczyli „działacze” leśni, głównie spod flagi PSL. Tam sa największe frukta i na tym posożytuje spora grupa ludzi.
Ja tam uważam, że pracownik decydujący o dobrach wspólnych, do których las należy, powinien zarabiać dużo, żeby nie robić przekrętów. To jest pierwszy krok, drugim jest jawność przepływów finansowych i ich skorelowanie ze stanem faktycznym. Zupełnie nie rozumiem Waszego toku rozumowania. Przecież jak się komuś odbierze wynagrodzenie, to sobie odbije kradnąc.
@Jacek K:”… powinien zarabiać dużo, żeby nie robić przekrętów.”
Hmm, a od kiedy to „zarabianie dużo” przeszkadza w robieniu przekrętów?? Wydaje mi się, że jak ktoś zarabia dużo i robi przekręty, to robi „duże przekręty”. To są dziecinne argumenty w stylu:”Jak ktoś ma 10 mld USD to już nie musi (chce?) zarabiać więcej pieniędzy”. Jakoś świat kręci się inaczej i ci co zarabiają krocie dalej chcą zarabiać krocie. Może mają większe potrzeby (może taki B.Gates chce sfinansować własną wyprawę na Marsa i jeszcze mu trochę brakuje:)?
od kiedy to „zarabianie dużo” przeszkadza w robieniu przekrętów? – tej logiki też nie rozumiem za Chiny. Na mój gust „zarabianie dużo”, zwłaszcza na państwowym, znakomicie pomaga w nowych przekrętach… 😀
Czyli po krótce tak to widzisz (popraw, jeśli czegoś nie rozumiem):
Urzędnik powinien zarabiać mało, bo i tak będzie kradł. Ograniczając zarobki do wartości „przyzwoitej” (określenie Cynika), poniżej pensji za duuuuużo brudniejszą i mniej przyjemną pracę (górnika) zwiększamy nasze poczucie ….? (pojęcia nie mam czego, ale chyba sprawiedliwości 🙂
Pytanie kontrolne: czy profesor, który brudzi sobie rączki białą kredą powinien zarabiać mniej niż górnik, cały brudny od czarnego węgla?
Co gorsza, leśnicy nie krzyczeli w gazetach, że zarabiają za dużo, co jest przekrętem samym w sobie. Okazuje się jednak, że LP nie kryły zarobków przed NIKim, ale zdaje się znaczenia dla udowodnienia tezy o przekręcie to nie ma. Dobrze rozumiem?
BTW: co sądzisz o ujawnianiu przepływów pieniężnych i regularnych kontrolach, bo się nijak do tej części mojej wypowiedzi nie raczyłeś ustosunkować. Czy to Twoim zdaniem może ukrócić kombinowanie na boku?
zwiększamy nasze poczucie ….?(pojęcia nie mam czego […]) – no to może pomogę… Zwiększamy mianowicie nasze poczucie że istnieje jakakolwiek kontrola nad tym na co wypływa NASZA gotówka z NASZEJ kasy, ile jej wypływa, i czy ma to jakiś sens. Wiem że dla znieczulonej już socjalizmem kompletnie większości jest to całkowicie obojętne, ale może znajdą się jeszcze jakieś wyjątki?
Zmniejszając zarobki mamy kontrolę, a zwiększając nie mamy? 😀
A ja myślałem, że liczba to liczba 🙂
„To jest pierwszy krok, drugim jest jawność przepływów finansowych i ich skorelowanie ze stanem faktycznym.”
Tu masz kontrolę, niezależną od ilości zer. Urzędnik odpowiedzialny za decyzje MUSI mieć poczucie, że ma wysoką pensje, którą na pewno straci w razie nieprawidłowości. Żadne kary dyscyplinarne, tylko pieniężne!
Co do NASZYCH pieniędzy, przypominam, że chodzi o NASZE lasy, czyli ogromnie ważną część biosystemu, w którym żyjemy. To przyroda, póki co, podtrzymuje nas przy życiu. Pieniądze da się pożyczyć, lasów nie da się! Państwa Europy Zachodniej po epoce industrialnej bardzo boleśnie się o tym dowiedziały.
Mam dwie prośby, które są możliwe do spełnienia: proszę o ustosunkowanie się do całości mojej wypowiedzi oraz nie zaliczanie mnie do socjalistów tylko dlatego, że mam inne niż Ty/Wy zdanie. Nikt tu pojęcia nie ma, jaką na codzień prowadzę „walkę” z poglądami typowego Homo Sovieticus, co nie znaczy, że będę przytakiwał każdemu antysocjalistycznemu hasłu na tym blogu.
Pozdrawia
Wierny czytelnik
Dziwne podejście. Jak za mało zarabiałem, to sobie zacząłem działać na własny rachunek, a nie kombinowałem by kraść. Przecież jeśli ktoś będzie zarabiał dwa razy więcej niż obecnie, to myślisz, że nie znajdzie sobie kolejnych potrzeb do zaspokojenia?
Nikt nie mówi o zabieraniu wynagrodzenia, ale o racjonalnym wynagrodzeniu odpowiednim do wykonywanej pracy.
Właśnie takie rozumowanie spotykam podczas dyskusji o bezsensownym rozwiązaniu krótkiego okresu pracy w mundurówkach: skoro w Polsce mamy wysokie bezrobocie, to bez problemu znajdą się ludzie chętni pracować do 67 roku życia jako gliniarz. Ewentualnie zgodzą się (na rozsądne moim zdaniem) rozwiązanie, by staż pracy upoważniający do emerytury był np 30 lat, ale moment jej wypłacania to wiek ogólnopolski, czyli obecnie 67 lat. Oczywiście dla wszystkich, mundurowców w spódnicach i spodniach, nie jestem zdania, że skoro kobiety żyją dłużej to powinny dostawać emeryturę później niż faceci…
zacząłem działać na własny rachunek, a nie kombinowałem by kraść. -niestety, najwyraźniej byłeś w mniejszości… 😉 Ja też z osłupieniem konstatuję na tym forum że wysoka płaca z kiesy rządowej jest w mniemaniu wielu rodzajem okupu aby nie kradli… Otóż jeśli darowana mi będzie bezpośredniość przekazu, to powiem tym wszystkim: FU. Wyp…yć całe towarzystwo które tak rozumuje na zbity pyszczek i zacząć od nowa, bez socjalizmu! Praca za pieniądze rządowe, czyli nas wszystkich, jest chlubnym przywilejem o który dbać należy i chuchać, a nie samobójczo używać go jako lewaru o więcej i rękojmi bezkarności.
A dlaczego ten sam pracownik, „robiąc” w prywatnej firmie, zarabia połowę i nie kradnie? Dochodzimy do definicji etatyzmu/socjalizmu?
To jeszcze zależy od tego, co się „robi”.
Powtarzam: urzędnik odpowiedzialny za decyzje o wspólnym dla ogółu kapitale, czyli dobrze ogółu, powinien mieć poczucie, że jest odpowiednio nagradzany, bo inaczej będzie nim kierowało poczucie krzywdy. Jego działania i dochody powinny być transparentne, a kary i nagrody bezwzględnie nakładane i przyznawane.
W prywatnej firmie pracownik decydujący o dobrze całej firmy (np członek zarządu) odpowiada prywatnym majątkiem za kondycję spółki przed właścicielem firmy. Zapewniam Cię, że decydencji w spółce, w której pracuję, MOCNO zawyżają średnią krajową, nawet górniczą, a przy tym w ogóle nie chodzą brudni 🙂
Odnoszę wrażenie, że części uczestników dyskusji zależy, że urzędnicy zarabiali po prostu mało – czyżby polskie piekło? 😀
części uczestników dyskusji zależy, że urzędnicy zarabiali po prostu mało – chodzi przede wszystkim o położenie kresu socjalistycznej paranoi w której urzednicy stanowią elitę płacową a urzednicze pensje są wyższe niż w sektorze prywatnym, głównie za sprawą zastraszania przez związkokracje. Oczywiste jest że pensje urzednicze powinny być NIŻSZE, choćby z uwagi na inne przywileje, jak choćby pewność stanowiska.
Doszliśmy chyba do ostatecznej konkluzji, kto/co powinno decydować o wynagrodzeniu za dbanie o wspólne dobro i wspólną przyszłość. Ty piszesz o jakimś przedsiębiorcy-filantropie, a ja, że o urzędniku pod kontrolą. Nie mam zielonego pojęcia, jak niby chcesz obniżyć pensje urzędnikom – opowiesz? 🙂
Drogi Cyniku!
A jak tam Debet się trzyma? Ostatnio cicho o nim. Mam nadzieję, że nie podupadł na zdrowiu :/
a zapomniałem – dużo zdrowia życzę wolnościowcom i nie dajcie się związkokracji…..
no tak regulamin, noblesse oblige ale człowieka szlag trafia że ludzie wykształceni dają się tak łatwo nabrać na socjalistyczne hasła – przecież co za problem żeby historyk, filozof, tj. humanista został np. kupcem i zarabiał na życie robiąc coś pożytecznego a nie tylko etatyzm i to najlepiej w urzędzie produkując z nudów absurdy gospodarcze – zabronili nawet używania zwykłych, tanich i bezpiecznych(bez rtęci) żarówek – trzeba sprowadzać ze wschodu …….
z cyklu „śmiech przez łzy” „prawicowiec” towarzysz jarosław https://www.tygodniksolidarnosc.com/pl/a/1815/j–kaczynski-dla-ts–jestesmy-prosocjalni.html
XXXXXX opętany duchem socjalizmu
—————
MODERACJA: regulamin – proszę o przestrzeganie. Noblesse oblige.
Darz Bór!
Mam prawo przywitać się z Wami tym staropolskim powitaniem leśników. Reprezentuję III pokolenie leśników w swojej rodzinie, przed wojną gajowym był mój dziadek, ojciec leśniczym przez cały okres Polski socjalistycznej, natomiast ja nie pracuję w tym pięknym zawodzie, poza okresem stażu.
Chciałem powiedzić, że przed II WŚ każdemu urzędnikowi państwowemu powodziło się bardzo dobrze. Mój dziadek był człowiekiem zamożnym. Natomiast moi rodzice i ogół leśników, aby utrzymać się na przyzwoitym poziomie w czasach realnego socjalizmu musieli prowadzić gospodarkę rolną – tak było u moich rodziców i u moich teściów [też leśnik]. Bez dochodów z gospodarki, byłaby wegetacja. Praca leśnika była nienormowana 8 godzinnym dniem pracy, była to służba, ściganie złodziei drewna, kłusowników, podpalaczy zazwyczaj odybywało się porą, którą inni uważają, jako sposobną do odpoczynku. W tamtych czasach był problem z znalezieniem ludzi do prac w lesie, tak jak: pielęgnacja upraw leśnych, trzebieże, praca w szkółkach leśnych; ściągano tzw. robotników interwencyjnych , np. z Kurpii; słowem lekko nie było, a odpowiedzialność była duża. Dewizą mojego dziadka, ojca, też teścia było: „Co rządowe, a nie zapłaciłeś jest nadal rządowe” – czyli wara od leżącego słupka, czy papierówki w lesie. Faktem jest, że po roku 1990 leśnikom jest coraz lepiej, ale czy to powód, aby im zazdrościć i czynić aferę.
Większość moich kolegów z technikum leśnego w Białowieży nie pracuje w tym zawodzie, a obecnie jest ciężko doń dostać się, mój bratanek potrzebował około 2 lat, aby dostać stanowisko podleśniczego, a był jednym z lepszych studentów leśnictwa swojego roku w Poznaniu.
Racz Knieja!
Będzie to zawód dziedziczny, jak prawnicy, lekarze i dziennikarze, niezależnie czy chcemy czy też nie.
Darz Bór wszystkim leśnikom! I Wesołych Świat.
Drodzy leśnicy, wpis nie jest przeciwko wam ani waszej pracy. Zwracamy jedynie uwagę na absurdy socjalizmu który wam za to płaci tyle samo co górnikom przodkowym! Nie jest wykluczone że państwowa pensja być może bardziej uzasadniona jest w waszym przypadku niż w przypadku górników, ale absurdem socjalizmu jest wycenianie obu prac tak samo, z całym szacunkiem.
Będzie to zawód dziedziczny, jak prawnicy, lekarze i dziennikarze, niezależnie czy chcemy czy też nie Ależ niech będzie dziedziczny do 10-go pokolenia! Niech tylko dziedziczne nie będzie to że państwo za to płaci, zwłaszcza takie sumy, tak jak nie powinno płacić ani prawnikom, ani lekarzom, ani dziennikarzom. Niech sobie sami na siebie zarobią, co w tym złego?
„Zwracamy jedynie uwagę na absurdy socjalizmu który wam za to płaci tyle samo co górnikom przodkowym!”
A dlaczego socjalizm???
Jak pisałem, LP przynoszą zyski!
podatnik do nich nie dokłada, a wręcz przeciwnie – zarabia na nich…
podatnik do nich nie dokłada, a wręcz przeciwnie – zarabia na nich…
Tylko podatnik nie używający danego mu przez Boga instrumentu zwanego mózgiem…. W przeciwnym razie mógłby jeszcze dojść do wniosku że zapewnienia całkowitego monolopolisty o tym że „zarabia na siebie” nie są zbyt wiele warte.
Ale czy Lasy Państwowe nie zarabiają na siebie? Skąd więc ślinotok rządzących na sam dźwięk tej nazwy?
ślinotok – opisu swoich stanów fizjologicznych możesz nam zaoszczedzić na tym forum…
To czy Lasy Państwowe „zarabiają na siebie” jest rzeczą dosyć dyskusyjną skoro definicję „zarabiania na siebie” definiuje sam właściciel. Jeżeli to jednak odłożymy na bok to pojawia się rozsądne pytanie: jeśli by nie „zarabiały na siebie” to co? Zgoda na automatyczny demontaż i prywatyzację masy upadłościowej?
ok, oszczędzę komentarzy w ogóle, i tak ich tu dużo
prawdopodobnie rozsądna decyzja…
„To czy Lasy Państwowe „zarabiają na siebie” jest rzeczą dosyć dyskusyjną skoro definicję „zarabiania na siebie” definiuje sam właściciel. ”
Bzdury Cyniku opowiadasz.
Jeżeli budżet nie wydaje ani złotówki na LP to co, Merkel dokłada do interesu?
Widzę że masz trudności ze zrozumieniem słowa pisanego. Nikt się nie kłóci że rubryka LP jest netto wydatkiem państwa. Podkreślanie jednak tego że LP w warunkach monopolu „zarabiaja na siebie” jest w zasadzie nonsensem podobnym do dumy z tego że, dajmy na to, służby celne też „zarabiają na siebie”.
Dużo ciekawszy wątek na który nie mogę doczekać się odpowiedzi jest taki: skoro przyjmiemy że LP „zarabiają na siebie” i jest to takie dobre to co z tego wynika dla innych komercyjnych outfitów państwa które na siebie „nie zarabiają”?
No więc może w końcu się dowiem co jak by dokładał?
Uwadze stwierdzających, że LP zarabiają na siebie umyka jeden szczegół: skąd wziął się majątek (wkład do firmy LP) na którym zarabiają LP (no i oczywiście panowie dyrektorzy i prezesi)?
ja też bym prowadził dochodowy interes gdybym dostał ładnych parę miliardów w gotowiźnie 🙂
Okay, ale darujmy już tym którzy się cieszą że LP „na siebie zarabiają” to że „kapitał startowy” dano im gratis. Wierzę też że go jakoś „pomnażają” czy kultywują nie prowadząc specjalnie rabunkowych wyrębów. Ciekawszym pytaniem jest co zrobić z państwowym przedsiebiorstwem które „na siebie nie zarabia” a powinno… 😉
Ehhh, jako, że w rodzinie mam leśnika, więc i kilka uwag:
1. Leśniczówka przystoi, a i owszem – leśniczym, a tych jest kilku w każdym nadleśnictwie i zarządzają kilkoma (nastoma) tysiącami hektarów… W całym kraju jest ich kilkuset…
2. Średnia jest wysoka, ale pracownik leśny to ma najwyżej 2k brutto, „apanaże” to ma się w centralach.
3. Zwrot za paliwo jest, ale za zniszczone auto po jeździe po lasach już nie, poza tym ten zwrot to może i wystarczyłby na seicento, ale nie na auto umożliwiające w miarę bezawaryjną jazdę po lesie (a tam pracują ci, co go dostają).
4. Praca w lesie to może i jest przyjemna latem, ale proponuję Cyniku, żebyś sobie popracował przez jedną jesień i zimę po 8 godzin w chłodzie, deszczu i mrozie i wtedy byś inaczej reagował, po otrzymaniu np. 1,3k na rękę…
5. Deputat opałowy faktycznie jest i jest to faktyczny profit tej pracy… Ale jak pisałem, mam leśnika w rodzinie i nie zamienię swojej pracy przy biurku na jego – z tym deputatem…
6. Akurat gospodarka leśna w naszym kraju jest prowadzona jeżeli nie wzorowo, to na pewno na bardzo wysokim poziomie o czym świadczy stały wzrost drzewostanu przy jednoczesnym stałym przychodzie – po prostu Lasy Państwowe przynoszą spore zyski, na których rząd już planuje położyć łapy (vide: projekt dokładania do budowy i utrzymania dróg przez LP).
Dzięki za te uwagi… bardzo ciekawe… Tym niemniej sobie trochę zapolemizujemy…
Średnia jest wysoka, ale pracownik leśny to ma najwyżej 2k brutto, „apanaże” to ma się w centralach – ładne rzeczy muszą się więc dziać w tych „centralach” skoro razem wyrabiają taką średnią… Tam średnia musi być chyba koło 20k…, ze sprzątaczką włącznie ;-D
Akurat gospodarka leśna w naszym kraju jest prowadzona jeżeli nie wzorowo, – zawsze można się poprawić. Czemu nie podwoić pensji a bedzie jeszcze wzorowiej?
poza tym ten zwrot to może i wystarczyłby na seicento, ale nie na auto umożliwiające w miarę bezawaryjną jazdę po lesie – kupić w takim razie konia! W miarę bezawaryjny… 😉
Właśnie, właśnie Cyniku9, oni podają sobie jakąś średnią (a jest ich kilka rodzajów), Ty to powtarzasz, ozdabiając kwiatkami, baziami i porożami – nie zadając sobie i innym pytania: dlaczego nie podano wartości modalnej, albo choćby mediany?
O wykresie liczebności poszczególnych grup zarobkowych nie wspomnę, bo ona jest pewnie Streng Geheim 🙂
Ciekawość, czysta ciekawość… 😉 Jeśli robotnik leśny zarabia „2k brutto” (nie mam powodów nie wierzyć drogiemu Czytelnikowi), grupa zawodowa liczy 25k, a średnia pensja jest 8k (na mam powodów nie wierzyć Lasom Państwowym), to moim zdaniem albo musimy mieć po 10 nadleśniczych na jednego robotnika leśniego i olbrzymi przerost zatrudnienia w nadleśnictwach aby wyrobić tego rodzaju średnią, albo przekręt od razu kwalifikuje się NIK-u… Nie widzę trzeciej możliwości…. 😉
A to jest bardzo proste.
Większość pracowników fizycznych, to są osoby zatrudnione w tzw. ZUL’ach, które do średniej nie są liczone…
Nie wiem wprawdzie co to takiego „ZUL” ale w takim razie dedykuję to drogiemu leśniczemu który wspomniał wyżej niskie stawki robotników leśnych. Ze swoich obserwacji dodam że „robotnicy leśni” nie wydają się stało-etatowi. Z tego co widzę miejscowi chłopi masowo garną się do sadzenia szkółek wczesną wiosną a potem gimza, gdzieś do wyrębów zimą… Istotnie, nie są pewnie wliczani do średniej…
ZUL – zakład usług leśnych, czyli prywatna firma zatrudniająca robotników.
LP nadal zatrudniają robotników leśnych, ale tylko mały procent stałych pracowników, większość prac sezonowych przekazywana jest do ZULi.