Smuda, Fornalik, Nawałka
Definicją wariactwa jest robienie wciąż tego samego a oczekiwanie innego wyniku. Robią to czasem ludzie, ale częściej firmy, zarządy a nawet całe narody… Na fenomen zbiorowego wariactwa wskazywał dawno już temu Nietzsche…
Weźmy na przykład PZPN. Kiedy Beenhakker nie zdołał osiągnąć założonego wyjścia z grupy na mistrzostwach Europy zwolniono go, co można sobie wyobrazić. Trudniej wyobrazić sobie zastąpienie go Smudą, trenerem bez większego dorobku, który za gigantyczne pieniądze miał osiągnać podobny cel w znacznie łatwiejszych warunkach organizowanej w kraju imprezy i braku eliminacji.
Po fatalnej kompromitacji drużyny Smudy która znowu nie przeszła nawet grupy eliminacyjnej ME na selekcjonera powołano kolejne beztalencie w postaci nieznanego nikomu Fornalika. I znowu walenie głową w mur przyniosło ten sam efekt. Kadra pod wodzą Fornalika przegrała wszystko co można i nie zakwalifikowała się do udziału w przyszłorocznym Mundialu w Brazylii.
Najnowszym przejawem grupowego wariactwa PZPN jest teraz zastąpienie Fornalika innym królikiem wyciągniętym z kapelusza w postaci jeszcze innego nieznanego bliżej nikomu trenera Nawałki. Jedynym osiągnięciem Nawałki, jako zawodnika, zdaje się być udział w Mundialu 1978 w Argentynie. Długiego czasu spędzonego prawie wyłącznie w kraju, naprzód jako zawodnik miernej Wisły, potem jako trener zespołów w miernej polskiej lidze nie sposób w żaden sposób uznać za papiery kwalifikujące na selekcjonera reprezentacji narodowej.
Problemy kiepskiego futbolu w Polsce mają wiele przyczyn i jeden gość z pewnością ich wszystkich nie rozwiąże. Tym niemniej pierwszym wymogiem jest zaangażowanie uznanego fachowca, kogoś kto się na tym zna. Kogoś kto był tam, widział, trenował, grał – z najlepszymi, w najlepszych klubach Europy, prowadził najlepsze drużyny kontynentu. Rozpoznawalnej dla wszystkich twarzy która dałaby drużynie pewnego rodzaju fokus medialny i pewność że kolejne podejście nie będzie jeszcze jedną odsłoną w starym cyrku. Jeśli nie ma kogoś z odpowiednim dorobkiem i papierami w kraju to czas zaangażować kogoś z zagranicy.
Nikomu w PZPN najwyraźniej nie przyjdzie do głowy że pasmo klęsk pod Smudą, Fornalikiem czy wkrótce pod Nawałką związane może być po prostu z brakiem umiejętności u wybieranych trenerów którzy nigdy wybitnymi indywidualnościami nie byli, i niczym się nie wyróżniali ani jako zawodnicy ani jako trenerzy. Nie należąc nigdy do europejskiego topu skąd niby mieliby mieć tę wiedzę i to doświadczenie które mogliby przekazać kadrze narodowej?
W odróżnieniu od nich wszystkich Zbigniew Boniek był wybitnym piłkarzem europejskiego formatu. Odniósł autentyczny sukces grając z najlepszymi. Jako biurokrata w PZPN, zwłaszcza po nieudanym własnym epizodzie selekcjonerskim, powinien się w końcu przemóc i zamiast koleżeńskich układów zaangażować w końcu solidnego zagranicznego fachowca. Na szali jest przecież prestiż kraju bo futbol jest najpopularniejszym sportem świata. Każda większa impreza na której nas nie ma to wielkie wymierne szkody, niewspółmierne z wyrzucanymi w błoto milionami na rozmaite „promocje” Polski zagranicą. Najlepszą promocją jest udział kraju w Mundialu.
Na którym w 2014 znowu nas nie będzie. Pojadą pewnie tylko Boniek z Nawałką…
———————————-
Euro2012 kopią Europy
Euro2012 czas zacząć
Mecz o honor
.
W swietle powyzsego tekstu zastanawiam sie jak zdiagnozowac sukces Gorskiego w zestawieniu z 'sukcesem’ Beenhakkera…
Każdy selekcjoner dostaje takie puzzle z którego w ciągu kilkunastu spotkań ma sobie złożyć drużynę. W kadrze za dużo jest graczy z klubów zagranicznych (choć tylko oni reprezentują jakiś poziom) a za mało graczy z klubów krajowych (którzy z kolei maja niski poziom)a być może byli by lepiej zgrani. Po prostu nie ma pomysłu na prowadzenie kadry i organizacje jej pracy.
Myślę ze dobrym pomysłem było by zorganizowanie jakiegoś memoriału po sezonie, pod koniec czerwca gdzie mistrz Polski podejmuje kadrę selekcjonera. Mamy tyle stadionów na których hula wiatr. W tym PZPN jest taka niemoc ze głowa boli.
No właśnie, trzeba najpierw wyszkolić trenera. Złożę ofertę PZPNowi.
ale zeby odrazu napadac 😉 ? iran 70 mln ludzi latwa przeprawa nie bedzie 😉 zaraz po nim wenezuela, norwegia meksyk i gibraltar ? 😉
https://www.ekonomia.rp.pl/artykul/1035200.html zmiana tematu 😉
usa 2 wydobywca ropy i gazu na swiecie
jaka przewidujecie sytuacje gdy beda 1 ?-
Napadną na Iran, żeby wyeliminować konkurencję:)
Do tej pory żyli z emisji US$. Teraz będą (jak Kuwejt) żyli z eksportu surowców energetycznych.
ktos tu widzę grał w far cry 3 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=rKMMCPeiQoc
Ja znam inne wariactwo. Jeden z matołów komentatorów na Polsacie powiedział kiedyś, że biedni piłkarze żyją za ostro i tracą swoje majątki na zbytki więc podatnik powinien stworzyć dla nich specjalny fundusz emerytalny bo szkoda tych kopaczy by taką na starość kopali biedę. Nikt go w studio nie wyśmiał. Pełna powaga.
Ja tam zgadzam się z cynikiem. Jak tylko wybrano Fornalika, wieszczyłem, że źle się to skończy. I niestety trafiłem, jak, nie przymierzając, cynik z poradami nt. inwestowania. Dyskutujący tutaj prezentują często ostry rozbrat z logiką i tworzenie cudacznych zestawień. Np. Kamil: porównywanie kilku polskich trenerów do jednego zagranicznego i uważanie tego za miarodajną statystykę. Jak można w ogóle pisać, że Fornalik mógłby zostać? Pomijając jego wcześniejszy dorobek, to przecież każde słowo i gest tego człowieka, przez długie miesiące, wskazywały na to, że nie ma charyzmy, wiary w sukces i pomysłu jak go osiągnąć. Przyznam, że Nawałka wypowiada się bardziej konkretnie i życzę mu powodzenia (tak jak, mimo wszystko życzyłem go Fornalikowi), ale jego brak sukcesów z naprawdę mocnymi klubami czy drużynami narodowymi, to za duże ryzyko. I to żaden argument, że trzeba zacząć od szkolenia dzieciaków, bo to powinno dziać się równolegle, a nie poprzedzać odpowiednią politykę doboru selekcjonera.
Niestety ale chyba pomylił Pan trochę sedno sprawy. Do reprezentacji potrzebny jest selekcjoner a nie trener, bo tutaj za bardzo nie ma czasu na trenowanie. Trzeba wyselekcjonować najlepszych, ustawić ich w odpowiednią formację i mają grać. I teraz proste pytanie co by Pan wolał:
1) mieć selekcjonera topowego za co najmniej kilka mln złotych
2) mieć selekcjonera polskiego za kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy złotych a resztę przeznaczyć na szkolenie, rozwój etc piłki nożnej w naszym kraju?
Pomijam pensję Pan Fornalika, bo to było po prostu śmieszne. Selekcjonera Nawałkę zatrudniono za o wiele mniejsze pieniądze, niż Fornalika a już kompletnie za małe pieniądze w porównaniu do topowego selekcjonera ze świata. I chyba o to w tym wszystkim chodziło.
3) nie mieć selekcjonera a wszystko przeznaczyć na wycieczki zarządu na Mundial…
Widzę że każdy ma swoją wizję.
Ja z kolei nie ruszałbym Fornalika, bo drużyna z meczu na mecz grała lepiej, i wydaje mi się że kadra tak rzadko razem trenuje że cykl czteroletni zatrudniania trenera jest lepszy.Wtedy będzie można zobaczyć jego wpływ na grę drużyny.
Po za tym trzeba poczekać po prostu na lepszych piłkarzy(Benhakker też z grupy nie wyszedł),
i pamiętać że to jest tylko zabawa, może właśnie ta presja „sprawy narodowej” tak pęta nogi naszym?
Widzę że każdy ma swoją wizję. oczywiście, tego tu oczekujemy… 😉
kadra tak rzadko razem trenuje że – kadra nie gra z Marsjanami ale z innymi kadrami które przywilejów czasowych też nie mają.
trzeba poczekać po prostu na lepszych piłkarzy – to nie jest zła sugestia… Zanim w wymienionych wcześniej 30 top klubach Europy nie gra z 10-12 Polaków mozna było spokojnie „kadrę” zawiesić na kołku a gigantyczne pensje Smudy czy Fornalika zainwestować w szkolenie młodzieży. Kto ją ma szkolić to inna sprawa.
presja „sprawy narodowej” tak pęta nogi naszym? – najbardziej zdaje się pęta nogi brak umiejętności…
A może zmienić „podejście do tematu” ? Wyobraźmy sobie ,że na jakiś przedział czasu np. 4 lata PZPN organizuje przetarg/konkurs na reprezentację kraju. Podane jest za co PZPN zapłaci i ile. Przegrane to powiedzmy pokrycie kosztów (do jakiejś wysokości). Kluby lub inne organizacje stają do przetargu. W walce o możliwość reprezentacji grają między sobą mecze aby wyłonić zwycięzce. A po 4 latach nowy przetarg, nowe kluby mogą zgłosić się do konkursu. Wiem ,brzmi jak wariactwo, ale czy aby większe od dotychczasowego ? Mecz Lechi Gdańsk z Barceloną dało się oglądać. Oczywiście ,że Barca wystawiła swój n-ty skład, ale chłopaki z Lechi dzielnie stawali. Czas zacząć płacić za rezultaty a nie granie. Hasło Jana Pietrzaka jest niestety dalej aktualne,”nasi piłkarze grają jak amatorzy a zarabiają jak zawodowcy”.
Od kiedy się dowiedziałemm, że PZPN za pieniądze od UEFY za Euro 2012 wybuduje sobie nową siedzibę stwierdziłem, ze ci ludzie są niereformowalnymi pasożytami na polskiej piłce nożnej. Hołubią wartościom w stylu „zastaw się a postaw się”, a to do niczego nie doprowadzi. Nie mówię, żeby nie budować nowej siedziby, ale najpierw te pienize powinny były być użyte do nakręcenia maszynki piłkarskiej w Polsce tak, żeby wypluwała z siebie poważne pieniądze. Zainwestować w szkolenie młodzieży itp., a będą efekty. Może dopiero za 10 lat, ale trzeba się charakteryzować wyjątkową chęcią „nachapania się”, żeby nie być w stanie tak odłożyć gratyfikacji.
A ja się dziwię, że autor robi dokładnie to samo co poddaje krytyce czyli powtarza ten sam błąd co wszyscy „eksperci”. Dlaczego nikomu do głowy nie przychodzi, że to nie kwestia selekcjonera – którego funkcja, przypominam dlatego brzmi „selekcjoner” gdyż dokonuje selekcji i praktycznie nie trenuje zespołu – lecz tego że chłopaki po prostu nie potrafią grać a ci nieliczni którzy potrafią za bardzo nie chcą. Popatrzmy prawdzie w oczy: brak przygotowania technicznego, brak kondycji i brak … hmmm no wiecie Państwo – w tej grze też trzeba myśleć. Póki co nie sądzę by miało być lepiej.
Dlaczego nikomu do głowy nie przychodzi, że […] chłopaki po prostu nie potrafią grać
Jeżeli nie potrafią to tym bardziej argument za zatrudnieniem kogoś kto ich mógłby nauczyć. Na pewno nie Fornalik czy Nawałka no bo niby skąd mieliby to wiedzieć? Z tytułu jedynie wieku?
Ale to dotyczy szczebla niżej (ligi) oraz szkolenia młodzieży.
„Na szali jest przecież prestiż kraju bo futbol jest najpopularniejszym sportem świata. Każda większa impreza na której nas nie ma to wielkie wymierne szkody, niewspółmierne z wyrzucanymi w błoto milionami na rozmaite „promocje” Polski zagranicą. Najlepszą promocją jest udział kraju w Mundialu.”
No bez żartów.
Prestiż kraju ma zależeć od sukcesów na boisku ?
Być może u kiboli ale nie sądzę aby taki rodzaj „prestiżu” miał wpływ na cokolwiek istotnego.
Że niby po wygranym meczu wrośnie nam prestiż i Putin da nam niższą cenę na ropę ? No chyba, że po przegranym meczu z Rosją 🙂
No i dlaczego wszyscy mamy finansować hobby mniejszości ?
A podstawowym krokiem do sukcesów jest zaprzestanie finansowania piłki i innych sportów (oraz innych „promocji”) z pieniędzy podatników.
Libertarianin i finansowanie takich dyrdymałów z podatków ? A fe.
Całkowicie błędna ocena. Jeszcze zanim dojdziemy do prestiżu liczy się promocja nazwy kraju. Z Mundialem transmitowanym do coś 2 miliardów ludzi na tej planecie nie ma po prostu większego lewaru promocyjnego niż sukces reprezentacji w tych rozgrywkach. Wszystkie inne promocje razem, z udziałem w światowych „expo” włącznie, efektywnością wydanego $ nie umywają się do Mundialu. Nie chodzi o żadne dyrdymałki typu finansowania „hobby mniejszości” przez podatników. Chodzi o to że nie ma bardziej efektywnego kosztowo promowania kraju niż sukces jego reprezentacji w prestiżowym Mundialu.
Tego nie rozumiem. Czemu służy „promocja nazwy kraju”?
Znakomici sportowcy świetnie promowali nazwy DDR i CCCP.
I co z tego?
Tego nie rozumiem. Czemu służy „promocja nazwy kraju”?
Uff, przyznam się że aż zaniemówiłem… Muszę więc zacząć z grubej rury: jest takie coś jak brand marketing. Wielkie korporacje tresują małpy przed telewizorami tak aby na dane hasło reagowały prawidłowo. Aby „szampon” kojarzył się im z „Nivea for men”, płatki kukurydziane z „Nestle”, itd. Wyrobienie podobnych asocjacji globalnych jest celem promocji kraju, ponieważ marketing tego rodzaju jest dzwignią handlu i prosperity. „Dobry samochód” czy „maszyna” większość małp kojarzy już z Niemcami, „wino” prawdopodobnie z Francją. Polskiego bantustanu małpy z niczym nie kojarzą bo większość nie wie nawet że istnieje a więc trudno o jakiekolwiek asocjacje. Zwłaszcza gdy niektórzy zapytują się po co promocja… 😉
Znakomici sportowcy świetnie promowali nazwy DDR i CCCP. I co z tego? – Co z tego? Prawidłowy efekt marketingowy! Każdy na świecie doskonale wiedział o CCCP, i każdy wiedział że nie należy drażnić radzieckiego niedżwiedzia. Problem był tylko taki że komunizm nie miał nic do sprzedania wobec czego marketing sprowadzał się głównie do propagandy ideologicznej.
Ah. To jeszcze trzeba miec coś do sprzedania? To nie wystarczy sam selkcjoner, ten najlepszy na świecie? To musiało byc drobnym druczkiem pod obrazkiem napisane. To jakieś oszukaństwo.
Tak czy inaczej mnie nie potrzebne jest promowanie Polski bo ja niczego dla małp nie produkuję. Sam też obracam sie w innym towarzystwie i tych zwyczajów nie znam. Nie znam małp tak dobrze jak Wy.
To jeszcze trzeba miec coś do sprzedania? […] ja niczego dla małp nie produkuję.
Wątpliwe jest czy Drogi Czytelnik w ogóle produkuje cokolwiek warte sprzedania… 😉 W przeciwnym razie podejrzewam że słowa 'marketing’ czy 'promocja’ nie wywoływałby niestabilnych stanów emocjonalnych… ;-D
„(…)komunizm nie miał nic do sprzedania”
A co polski socjalizm ma do sprzedania? Już nawet nie ludzi, bo sporo tych co bystrzejszych wyjechało (nieprawdaż cyniku9?), a wg jakiegoś niedawnego sondażu wielu – szczególnie młodych – pakuje walizki.
Problem z polską piłką? Banalny: model nie jest wolnorynkowy ergo biadolenie o selekcjonerach jest bez sensu. BTW: z jakiejś tam innej ankiety o futbolu wynikło, że Polacy mają go bardzo głęboko nie tylko w jednej, ale obydwu dziurkach (nosa oczywiście).
A co polski socjalizm ma do sprzedania? –
A, to dobry punkt! Łączy się ze wcześniejszą opinią „po co promować państwo?” No więc ja bym się nad tym istotnie poważnie zastanowił – mamy coś do promowania czy nie? chcemy coś promować czy nie? Jeżeli mamy/chcemy coś promować, jak na przykład Korea Płd., to się inwestuje w Hiddinka i się obija Polskę i innych słabeuszy na Mundialu, na oczach całego świata… Jesli nie mamy/chcemy niczego promować to prawdopodobnie najlepiej będzie zlikwidować państwo jako zbędny koszt bez żadnego celu…
To ja podstawię jeszcze kilka równie „dobrych” pytań:
To mamy promować polski przemysł ciężki czy nie mamy ?
To mamy bronić polski przemysł dając cło na sprowadzane chińskie trampki czy nie mamy ?
To mamy promować i finansować polskie stocznie czy nie mamy ?
To mamy promować spożywanie kurczaków (pewnie zamiast zamiast wieprzowiny) czy nie mamy ?
To mamy promować spożywanie wieprzowiny(pewnie zamiast zamiast wołowiny) czy nie mamy ?
To mamy bronić ludzi przed wyzyskiem np. przez pensje minimalne czy nie mamy ?
To mamy bronić ludzi przed narkotykami, niezapisaniem pasów bezpieczeństwa, bezmyślnym zażywaniem leków, nadwagą czy nie mamy ?
Bo jak nie mamy/chcemy to prawdopodobnie najlepiej będzie zlikwidować państwo jako zbędny koszt bez żadnego celu 😉
„ Problem był tylko taki że komunizm nie miał nic do sprzedania wobec czego marketing sprowadzał się głównie do propagandy ideologicznej.”
No i w tym rzecz! Narzędzia marketingowe powinny być spójne z produktem, do którego się odnoszą. Co mądrość ludowa wyraża powiedzeniem mówiącym by „nie srać wyżej niż się siedzi” 🙂
Sukcesy Niemiec w futbolu pojawiły się w latach siedemdziesiątych. I były poprzedzone dziesięcioleciami osobistych doświadczeń polegających na konstatacji, że praktyczny, estetyczny i trwały przedmiot trzymany w dłoni nosi napis „Made in Germany”. A niezwykłe osiągnięcia chińskich sportowców nie miały żadnego wpływu na postrzeganie Chin jako kraju dymarek, gumowych tenisówek i plastikowej tandety o jednodniowej trwałości. Chińskie produkty się zmieniają i równolegle z tym nasze postrzeganie Chin. I na to postrzeganie największy wpływ ma codzienny ogląd zawartości półek sklepowych. Wielkie wydarzenia nie mają dużego znaczenia.
To politycy je lubią (niestety dla gospodarki i dla nas) i przykładają do nich nadmierną uwagę. Lubią prezentować się na tle udanego pawilonu expo, nowego stadionu, fotografować ze zwycięską drużyną. A my? My pragniemy sportowych zwycięstw bo w ich blasku sycimy nasze potrzeby bycia w silnej wspólnocie. A czasem tylko sycimy kompleksy gdy ta wspólnota nie taka silna…
Sukcesy Niemiec w futbolu pojawiły się w latach siedemdziesiątych.
Sorry, bzdura która podważa cały Twój wywód, na ile go rozumiem. Niemcy wygrali Mundial w 1954 – trudno sobie wyobrazić lepszy i bardziej trafny przykład promocji państwa, lepiej synchronizujący się z początkiem Wirtschaftswunder i powstającą dopiero etykietką „Made in (West)Germany”.
“Niemcy wygrali Mundial w 1954 – trudno sobie wyobrazić lepszy i bardziej trafny przykład promocji państwa” – argumenty mówiące o najlepszej promocji państwa padały także podczas organizacji Euro w Polsce. I co? Czy zwycięstwo polskiej drużyny w Euro coś by zmieniło? Stawiam tezę, że w kwestii promocji na zewnątrz bardzo niewiele. Natomiast w Polsce umocniłoby rządzącą ekipę na rynku wewnętrznym. A świat zobaczyłby Polaków znów dumnych ze swojej husarii. Pijane, dumne i zaczepne “k… mać, nasi górą!” brzmiałoby na ulicach wszystkich miast europejskich. Gdyby świat jeździł polskimi samochodami, prał w polskich pralkach, używał polskich komputerów i kupował w polskich sieciach hipermarketów to zwycięstwa polskiej drużyny były by przyjmowane jako naturalne zwieńczenie tej sytuacji. Albo ich ewentualny brak nikomu by nie przeszkadzał. Żeby promować trzeba mieć najpierw co promować. Wyzwaniem dla nas jest praca u podstaw, budowanie struktur. W każdej dziedzinie. Nam nie są potrzebni trenerzy, którzy “wyczarują” zwycięstwo. Niewypracowane (“niezasłużone”) zwycięstwo jest jak alkohol pity “na frasunek” – nie usuwa problemu lecz tylko pozwala o nim zapomnieć. Potrzebni są trenerzy, którzy bez rozgłosu, każdego dnia, uparcie coś popchną we właściwą stronę. (Więc może jednak Nawałka?)
Napiszę to jeszcze raz: uważam, że mówienie o promocji państwa poprzez wielkie zwycięstwa sportowe jest stawianiem wozu przed koniem. Przynosi korzyść politykom. I jest zgodne z naszym polskim nieuporządkowaniem, które ponad codzienną pracę stawia jednorazowy zryw. “Myślenie eventowe”.
Czy zwycięstwo polskiej drużyny w Euro coś by zmieniło? Stawiam tezę, że w kwestii promocji na zewnątrz bardzo niewiele.
Moim zdaniem byłby to niewątpliwie przyczynek aby coś znaczyć, zwrócić na siebie uwagę. Częścią tego był wysiłek aby taką imprezę zorganizować, a częścią powinno być zwięczenie jej pewnym sukcesem. Oczywiście trudno jest planować zwycięstwo, zwłaszcza z niczego, ale wysoki poziom gry i korzystne rezultaty osiągniete w konfrontacji z najlepszymi korzystnie pozycjonują kraj w oczach milionów w Europie, którzy bez tego mogą nie wiedzieć nawet gdzie lezy ten kraj czy negatywnie go kojarzyć.
Zgadzam się jednak że jak ktoś nie widzi potrzeby promocji bo „nie ma czego promować” to istotnie otwiera to pytanie o sens marketingu.
Czy twierdzenie, że promocja poprzez sukcesy w grze w piłkę nożną ma sens można sie zorientowac patrząc na wykres pozycji reprezentacji polskiej w rankingach miedzynarodowych i na wykres wielkości eksportu, w tym samym czasie.
Korelacja jest? Jaka?
No i właśnie o tym mówię.
Dlaczego babcia emerytka z Zadupia Górnego ma wykładać kasę ma promocję „marki” Polska skoro nie interesuje się piłką i nie ma nic na eksport ?
Może promocję marki zostawmy zainteresowanym ? I niech pilkarzy finasnują fani futbolu i biznesmeni, którzy tak jak Cynik uważają, że to im przyniesie zyski.
Chyba, że Cynik uważa, że wie lepiej na co babcia z Zadupia Górnego ma dawać kasę.
I niech pilkarzy finasnują fani futbolu i biznesmeni – oczywiście, niech finansują i finansują… Do ligi państwo nie powinno się wtrącać.
Ale reprezentacja piłkarska kraju to znacznie więcej niż „finansowanie piłkarzy” – to najtańszy z możliwych „czasów antenowych” w prime time worldwide jakie państwo może otrzymać. Trudno sobie wyobrazić aby rozsądne państwo przepuściło taką okazję i taki lewar jaki to daje.
Nie wierzę, że najtańszy ale niech będzie.
Tylko jeżeli raz pozwolisz państwu robić rzeczy „rozsądne” za pieniądze obywateli to nie będzie im końca. A potem się okaże, że nie wszystkie te rozsądne rzeczy są tak naprawdę rozsądne. A jeszcze później się okaże, że zabrakło pieniędzy na te „rozsądne” rzeczy i trzeba podnieść podatki. Skoro głosisz takie poglądy to nie deklaruj się jako libertarianin bo to jest taka sama deklaracja jak PIS-u, że jest prawicą. Jedyną rzeczą wspólną na jaką godzą się łożyć libertarianie jest ochrona wolności a tego nijak nie da się pod ochronę wolności podciągnąć.
Oczywiscie. Historia to potwierdza niezbicie. Patrz na takie potęgi gospodarcze jak Argentyna za Maradony, Brazilia Pelego czy Portugalia Eusebio. To widać jak na dłoni. Tak wypromowali własny kraj, ze już nic nie musieli robić. A taki Singapur. Kompletnie nie mają drużyny piłkarskiej i ledwo wiążą koniec z końcem. Korelacja promocji poprzez piłke nożną z dobrobytem jest uderzająca i niezaprzeczalna. Każdy kupiec to wie, że nie kupuje sie od tego, który robi tanio i dobrze tylko od tego, którego krajan strzelił najwiecej goli. Każdy tak robi. Jak mam kupić auto to zaglądam do statystyki, patrze kto wygrał Mistrzostwo Świata i juz wiem jakie auto kupić. Każdy tak robi. Tak się robi interesy w wielkim świecie. Bezprzeczne jest również, że najwazniejszy jest selekcjoner. To on strzela bramki i broni karne.
W sieci jest wiele miejsc o piłce, gdzie piszą fachowcy od piłki. Szanowny autor specjalistą od piłki nożnej nie jest i osobiście wolałbym w „Dwóch Groszach” poczytać komentarze szanownego Cynika dotyczące tematów, na których się zna świetnie. Z wyrazami szacunku.
Znamy to, znamy… Tłumaczenie: absolutnie, ale to absolutnie się z tym nie zgadzam bo burzy to mój system wierzeń ale nie potrafię wyartykułować dlaczego… 😉
A jednak. Interpretacja Cynika jest błędna, bowiem ani się zgadzałem, ani się nie zgadzałem z meritum, czyli zagranicznym pochodzeniem i topowym rodowodem jako właściwym kryterium wyboru selekcjonera. Jedynie zasugerowałem, że to nie jest najlepsze miejsce na taką debatę. Traktując jednak puszczone oko jako zachętę to artykulacji, oto co jako również laik sądzę na ten temat.
W piłce nożnej zasadniczo chodzi o strzelanie bramek (chyba że ktoś jest hipsterem – wtedy bramki są przereklamowane). Gdyby nasz najlepszy piłkarz strzelił 3 bramki więcej (a powinien) to może nasza drużyna pojechałaby do Rio. Niestety miał chyba najgorszą statystykę spośród wszystkich napastników nawet tych mniej rozpoznawalnych reprezentacji. Jeśli problemem miałby być brak charyzmy polskiego selekcjonera chłopka roztropka, to PZPN musiałby chyba zatrudnić kogoś pokroju Kloppa, Mourinho, czy innego Fergusona by odpowiednio odnieść się do pozycji sportowej lidera drużyny. Osobiście wątpię, by taki selekcjoner się znalazł i możliwe, że nie jest to tylko kwestia pieniędzy. Polska drużyna daje zbyt małą gwarancję osiągnięcia sukcesu, żeby ktoś „topowy” zechciał podejmować ryzyko utraty wartości własnej marki. Nie tylko w naszym kraju eksperymentowano z zagraniczną myślą szkoleniową, z efektami generalnie różnymi. Dotyczy to również krajów bogatszych piłkarsko i silniejszych ekonomicznie, czego przykładem jest choćby Rosja. Oczywiście był też Otto Rehhagel w Grecji (choć Grecja IMHO to zasadniczo nie jest kraj do naśladowania), ale był też Duński Dynamit – drużyna ściągnięta ciupasem z plaży po wykluczeniu Jugosławii z ME.
Kolejną kwestią jest czego należy wymagać od selekcjonera. Moim zdaniem to nie jest trener. Selekcjoner jest od selekcji, czyli wyboru zawodników do gry, a nie ich trenowania. Powinien być też taktykiem i motywatorem. W tym zawodzie sukcesy odnoszą zarówno uznani szkoleniowcy (trenerzy klubowi), jak i byli uznani piłkarze, jak i szkoleniowcy i piłkarze dotychczas nie uznani.
Co do wartości marketingowej „nazwiska” zgadzam się, ale moim zdaniem najpierw należy zająć się produktem. Najlepszy marketing nie poradzi na długo sprzedając kiepski produkt, czyli polski team.
Co do samego Nawałki to w czasach kiedy grał w piłkę moim zdaniem zaliczył kryterium topowości jako piłkarz (co najmniej top 10 na swojej pozycji w świecie), ale z tym się można zgadzać lub nie. Natomiast na pewno nie będą mu miękły nogi przed naszymi gwiazdami. Pozdrawiam.
Nawałka, Nawałka… a jak to jest „na wałka”?
Pojadą Boniek z Nawałką hehe
Hmm, Drogi Autorze.
Milcząco założyłeś, że celem tych zmian jest uzyskanie jakiegoś sukcesu szeroko rozumianej „polskiej piłki”. A może tylko chodzi o to, żeby „nasi” brali forsę. Ot, jest ustalona jakaś „kolejność dziobania” a wyniki reprezentacji czy nawet poszczególnych zespołów nie mają nic do rzeczy. Trochę jak z niektórymi reklamami opłacanymi przez agencje rządowe lub ministerstwa. Nie chodzi o to by coś widzom (czytelnikom) przekazać, ale by przelać forsę z podatków zaprzyjaźnionym mediom.
Tu nie trener jest rozwiązaniem, a przebudowa Polskiej myśli piłkarskiej od orlika do trampkarza po seniora. Brak u nas porządnej myśli szkoleniowej młodzieży, bo za młodu zamiast bawić się piłką, rozwijać technike, motoryke, kluby mają presje na sukcesy i owszem te sukcesy za młodu przychodzą, wiele wygranych turniejów, ale co z tego? jak za granicą u większości piłkarzy umiejętności rozwijają się w wieku młodzieżowym, a u nas w wieku trampkarza zaczyna się wypalenie i zastój. Później z całego tego zbiorowicha średniaków którzy przetrzymali, tworzy się kluby w Polskiej lidze i stąd nasza liga wygląda jak wygląda.
Mając zawodników na światowym poziomie to i trener mógłby być krajowy. A co trener może na piłkarzy którzy po pierwszej połowie oddychają rękawami i brak im umiejętności. Niestety taka jest smutna prawda o Polskiej piłce.
Polska drużyna narodowa nie odniesie sukcesów do póki najlepsi będą wyjeżdzać do zagranicznych klubów i stamtąd będą otrzymywali polecenie żeby sobie nic nie zrobić na meczach kadry. To rzaden rocket science. Do wygrywania potrzeba umiejętności i zaangażowania. Aktualna sytuacja gwarantuje, że nie będzie rzadnych sukcesów drużyny narodowej. Poza tym uważam, że mecze reprezentacji (na aktualnym poziomie) nie powinny być w publicznej telewizji, nie życzę sobie żeby moje pieniadze były tak marnowane. Jak ktoś jest takim wielim fanem niech się rozrywa za własne pieniądze.
Ha, ha , ha! A to dobre.
Z pieniądze podatników zabrane pod przymusem, a więc i Twoje, jest finansowane wszystko w POlsce: sukienki pani Tuskowej i jego „zasłużona” pensja, aborcje w państwowych szpitalach, reklamy w TV publicznej, wpłaty na konto PZPN, wypłaty dla urzędasów skarbowych, tzw. „wymiaru sprawiedliwości” itd,itd.
A jak nie starcza zagrabionej obywatelom kasy, to Rostowski vel. Rotfeld z Tuskiem zaciągają długi na dziesiątki lat, a będą je spłacać jeszcze nasze prawnuki!
—
pozdr.
Jesli wziac pod uwage ostatnie 10 lat, czyli od Mundialu 2002 to jednak polskim trenerom szlo lepiej niz zagranicznym. Wspomniany Beenhakker raz sie dostal na mistrzostwa, raz nie, skutecznosc 50%. Polskim trenerom udalo sie w 2002, 2006, a nie udalo sie 2004 i 2014. Wiec jak widac szanse sa 50/50 niezaleznie od paszportu posiadanego przez trenera. Idac troche dalej w przeszlosc to Gorski i Piechniczek ktorzy mieli 3 miejsce na mistrzostach tez nie mieli jakichs wiekszych sukcesow i osiagniec poza granicami RP.
O ile definicja „wariactwa” jest nie do ruszenia to reszta już jest bardziej dyskusyjna.
Beenhakker został zPZPNizowany tzn. wsiąkł w tamtejsze klimaty i dlatego dał ciała.
Zatrudnienie dobrego trenera nie gwarantuje sukcesów – Rosja też nie wyszła z grupy mimo zatrudnienia Dirka Advocaata.
Co do Nawałki to ma pewne sukcesy – Górnik Zabrze jest na 2 miejscu a bazuje na słabych zawodnikach, bo na lepszych nie ma kasy. Więc może coś z tej słabej zbieraniny zestawi.
Jedno co należało by zmienić to zamiast płacić dużo kasy co miesiąc – płacić mało ale dawać duże premie za wyniki.
Dlatego niektóre filmy są ponadczasowe
https://www.youtube.com/watch?v=vdzl0OqqE2o
Niestety nie jesteś za bardzo w temacie cyniku9. Akurat Nawałka to jest wybór dużo lepszy niż zagraniczny szkoleniowiec. I wybór jego na selekcjonera nie jest kontynuacją koleżeńskiego układu.
Nadzwyczaj przekonujaca wypowiedź, nigdy bym na to nie wpadł… 😉
Uczciwie byłoby wspomnieć o Pawle Janasie. Zdecydowanie najlepsze wyniki, lepsze niż Beenhakker. W eliminacjach do mistrzostw mieliśmy wtedy chyba najbardziej bramkostrzelną drużynę w Europie. Awansowaliśmy z pierwszego miejsca. Na mistrzostwach trafił się jeden, nieudany mecz, tak naprawdę jeden wazny nieudany mecz przez te wszystkie lata kadnecji Janasa. Apetyty były tak rozbudzone że za ten jeden mecz wyzwano go od najgorszych (jeden mecz wygrał, z niemcami remisował w 10-tke do ostatniej minuty)
Od tamtego czasu jest coraz gorzej, bez względu na to czy trener jest polski czy zagraniczny.
Nie rozumiem dlaczego solidny fachowiec jest wiązane ze słowem „zagraniczny”?
To taki postkmustyczny kompleks ze zagraniczne lepsze?
Jakoś Kasperczak czy Piechniczek potrafili osiągać sukcesy za granicą, pokonując w rywalizacji „solidnych zagranicznych fachowców”.
Więc wcale nie jest tak że polscy trenery są jacyś szczególnie słabi bo są i tacy co wyniki mieli.
Nie rozumiem dlaczego solidny fachowiec jest wiązane ze słowem „zagraniczny”?
To bardzo proste, skoro nie ma solidnych fachowców w kraju to jest raczej logiczne ze muszą pochodzić z zagranicy. I wyprzedzając niepoważne riposty że „owszem są” jest na to prosty test. Weź 30 top klubów w Europie – trener czy piłkarz który nie liznął żadnego z nich (w pierwszym składzie) NIE JEST TOP Z DEFINICJI, kropka. Top może nie być gwarancją sukcesu ale nie-top jest gwarancją zmarnowanych szans.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Henryk_Kasperczak
Przeczytaj osiągnięcia i powiedz że to nie jest fachowiec.
Problem w tym że nie zagraniczny? 🙂
W polskiej lidze mogą byś świetni trenerzy którzy nie są nam znani bo albo nie dostali szansy, albo nie znają jeżyka i na zachodzie by sobie nie poradzili, albo inne albo.
Przekreślanie z góry wszystkich trenerów dlatego że mówią po polsku to swego rodzaju niczym nie poparty rasizm 🙂
W polskiej lidze mogą byś świetni trenerzy którzy nie są nam znani bo albo nie dostali szansy {zenek}, znowu coś paliłeś? 😀
Górski miał słabe wyniki i słaby dorobek.
No więc kontynuujemy to polskie podejście do problemu od pół wieku – kolejny przypadkowy trener z łapanki ulicznej i może się uda tym razem… i kolejny… i kolejny…
Tymczasem paranoja zdaje się tylko pogłębiać… 😉 Normalnie nikt nie powinien nawet pamiętać kto był trenerem narodowym 10 lat temu, nie mówiąc 40. A w Polsce jedyny sukces i nazwisko Górskiego będziemy z braku laku celebrowali pewnie przez następne 100 lat… 😉
reprezentacja koszykówki dostałą „zagranicznego fachowca” po czym się skompromitowała
żeby było lepiej chcą go zostawić na stanowisku,
polaka w podobnej sytuacji by wywalili z hukiem
ale przeciez ten niemiec taki ładny, błyszczący, zagraniczny 🙂
ja chcę powrotu janasa!
skoro za niego było najlepiej to niech wraca na stanowisko
Koszykówka i inne sporty poza futbolem są z promocyjnego punktu widzenia nieznaczacym szumem.
zgadza się, ale ładne porównanie w mniejszej skali, jak traktujemy swoich a jak zagranicznych
janas – pasmo sukcesów przez kilka lat, w końcu jeden przegrany mecz – wywalić durnia!
bauermann – pasmo porażek jeden w miarę udany mecz, zostawić fachowca!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leo_Beenhakker
osiągnięcia bardzo przeciętne, biorąc pod uwagę zespoły jakie prowadził
i wyczytałem że Leo dostał „Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski” – za co kurka?
co on takiego osiągnął
czemu nie dostał tej nagrody Paweł Janas któremu poszło lepiej?
ta nasza uległość wobec wszystkiego co zachodnie poraża i przejawia się nawet w podejściu do trenerów sportowych
Tylko dałem przykład. Nie kłócę się i niczego nie oczekuję. Dla mnie piłka może nie istnieć, choć Polonię Dortmund przez dwa lata oglądałem. Pewnie gdyby i nasza kadra wygrywała i grała ładnie też bym oglądał. Zamiast trzech stadionów (1 mld dolarów) można by zrobić dwie dobre krajowe drużyny i lepiej by się to rozwijało:)
A to dobre! Ha, ha, ha. Żałosny Janas najlepszym selekcjonerem kadry.
Jak Gierek dla ekonomii.
Tak samo fatalnie konstruował zdania z j. polskim…
@ wmo
Ja mam argumenty?
https://www.sport.pl/pilka/1,65037,14787352,Wyniki_ostatnich_selekcjonerow_reprezentacji_Polski.html#BoxSportTxt
A Ty co masz oprócz wytworów własnego umysłu? 🙂
No i muszę pogratulować tekstu „Tak samo fatalnie konstruował zdania z j. polskim…” Nie ma to jak porównywać trenerów na podstawie ich umiejętności językowych.
Pewnie Leo lepiej te zdania po polsku konstruował?
Polska – kraj w którym się wymaga od sprzątaczek języka angielskiego, a trenerów zamiast po wynikach ocenia się na podstawie umiejętności wypowiedzi 🙂
Ciekawe czy Jerzy Dudek by sie nadal?